2 października 2017

Karczma pod rzygającym kogutem


W każdej historii powinny być złe, jak i dobre postacie. Tak, aby widz, czy też czytelnik wiedział jak postępować słusznie, jakie cnoty w sobie pielęgnować, jakich wad się wystrzegać. Każde postępowanie niesie za sobą szereg skutków. Nic więc dziwnego, że bajki niosą ze sobą taki wielki podtekst edukacyjny, o jakim się filozofom nie śniło.
Jednak, czy postacie złe i mroczne, faktycznie takie są? Właśnie te motywy kierowały moim postępowaniem, kiedy wykupywałam w Krainie Marzeń karczmę. Trzeba było ją urządzić od podstaw, kupić szynk, nadać klimat miejscu, aby każdy wiedział, dla kogo jest ona przeznaczona. Praca poszła szybko, przy odrobinie pomocy czarnej magii oraz darmowych pączków – udało mi się znaleźć kilku robotników, jacy raz dwa postawili gmach.
Witam wiec was w Karczmie pod rzygającym kogutem.
Kucyk, imieniem Yumi stał za szynkiem, za pomocą magii czyściła szklanice i polerowała sztućce. Początkowo ten pomysł był jej odradzany, z racji na niebezpieczne towarzystwo. Klacz wychodziła jednak z założenia, że bez znaczenia jaką opinie ma osoba, czy też zwierze, czy też potwór – jeżeli okaże się jej odrobinę życzliwości i dobrego serca, odpłaci tym samym. Był to mały eksperyment, który okazał się owocny.
-Dlaczego jesteś dla mnie taka miła? – zapytał razu pewnego wielki baran odpowiedzialny za rozprzestrzenienie się Wyjca po Zwierzogrodzie.
-Każdy nosi maskę – filozofował nad szklanką whiskey Hades, jego niebieskie płomienie tliły się powoli dookoła zmęczonej twarzy
-To pułapka – zarzuciła Chrysalis wchodząc do baru pewnej deszczowej nocy, porzucona przez swoich poddanych nie miała dokąd pójść, nic więc dziwnego, że znalazła schronienie w takim przybytku jak ten.
-Też masz swoje grzechy – śmiała się szyderczo Chara.
Yumi dobrze wiedziała, że wszyscy bez względu na cnoty jakie wyznają i na to za kogo próbują uchodzić, mają swój mrok w sercu. Ten, który powoli trawił duszę, jaki niszczył resztki nadziei i nie pozwalał usnąć w nocy. Na tego typu zaczepki zawsze uśmiechała się smutno i proponowała na koszt firmy lampkę wina. Jej ulubionego Edelkirsh.
Na początku było trudno, faktycznie. Czarne postacie mają najczęściej bogatą, złożoną osobowość, prezentują te instynkty do których normalnie nikt nie chce się przyznać. Dla przykładu. Taki Hades. Pan Świata Umarłych, obcujący z nimi po kres wieczności, pilnujący aby to co martwe nie wyszło do świata żywych. Zmarli prawie zawsze mają żal, że umarli. Pozostało przecież tak wiele niedokończonych spraw, tyle jeszcze mogli zrobić. Swoje rozgoryczenie wyładowywali na nim. Pół biedy, gdyby miał wsparcie w bracie Zeusie, albo Posejdonie. O nie, ci drwili z niego, porzucili, zostawili, nie zapraszali na Olimp.
-A kiedy urodził się ten smarkacz – mamrotał już po kilku głębszych, praktycznie pokładając się na ladzie – Kiedy zrozumiałem, że naprawdę nie ma tam dla mnie mniejsza…. – nie dokończył, nie chciał. Yumi umiała słuchać, zawsze z pogodnym uśmiechem na twarzy.
Pierwsze upicie się w barze jednoczy barmana z klientem. Później taki albo się pojawi znowu, czując wsparcie z jego strony, albo nie przyjdzie już nigdy zawstydzony własnym postępowaniem i paplaniną. Oczywiście, bywają też głupie gadki.
-A wiesz co jest najgorsze? – mówiła Chara pochylając się w stronę Chrysalis – Że kotki umierają na ulicy! Nie ma dla nich domu! Pieski też. Boże, jak ja uwielbiam pieski. Lubisz pieski?
-W panierce – warknęła była królowa Podmieńców – Najgorsze to jest to, że trzeba podporządkować się tyranii
-Powiedziała dyktatorka.
-Robiłam to co dla mojego ludu najlepsze! Podmieńce żywią się miłością! – stuknęła podziurawionym kopytem w blat
-Ale teraz same tworzą miłość – zauważył Hades – Zostałaś sama bo nie chciałaś zgodzić się na propozycję Celestii
-Celestia to tyranka! Niszczy tych którzy nie idą za jej rozkazami. Nie pozwala na własną inwencję twórczą!
-Mi to mówisz? – Obłoczek musiała podstawionych kilka poduszek, bo była zwyczajnie za niska aby dosięgnąć lady – Jak byłam małym jagnięciem dwa wilki zabiły moich rodziców – w końcu się otworzyła – Od tego czasu znienawidziłam wszystkie drapieżniki. A wiesz co powiedział sąd? Dostali cztery lata więzienia! Ja zostałam sierotą, a ci po czterech latach byli wolni! – do oczu nabiegły jej łzy – I to ma być sprawiedliwość?
-Chciałaś tylko bronić ofiary, tak jak ja swoich poddanych – Chrysalis zrozumiała ją i obie stukając kieliszkami wychyliły jednego głębszego.
-Sprawiedliwości nie ma. To tylko pic na wodę. – rzucił od niechcenia Hades. – Popatrzcie na to. Ludzie, znacie ludzi, te wielkie gołe małpy co myślą, ze wszystko mogą. – zebrani przytaknęli mu. Ognie na jego głowie zatańczyły nerwowo – To skończeni hipokryci! Ciągle gadają o miłości, tolerancji, zrozumieniu, a popatrzcie na takich nas… Raz przypięta łatka „ten jest zły” i już! Rzucają w ciebie zgniłymi pomidorami.
-Ktoś rzucił w ciebie zgniłym pomidorem? – oburzyła się Chara
-Nie chcę o tym mówić.
Nastałaby cisza, gdyby w radiu nie leciała spokojna muzyka. Yumi chrząknęła i przeniosła wzrok na siedzącego w koncie, jak do tej pory cicho Mroka – Pana Ciemności. Wpatrywał się on smętnie w prawie dopity drink.
-Zapominają o tym co najważniejsze. – odezwał się w końcu. – Negatywne uczucia, jak je określają, też są ważne.
-Prawda – tutaj głos zabrała właścicielka przybytku – Dla przykładu, twoja domena, strach – skierowała się do Mroka – Jestem ci wdzięczna za strach.
-Co?
-No tak. Strach uczy. Naprawdę uczy. Boję się spaść ze schodów, dlatego trzymam się barierki. Boję się głupiej śmierci, dlatego nie gryzę skuwek od długopisów … przynajmniej się staram. – uśmiechnęła się pogodnie – Boję się morderców, dlatego nie wychodzę późną nocą z domu, a jak już muszę to nie odchodzę daleko od domu. Strach uczy tego co wolno robić, a co nie.
-Dokładnie – przyklasnął jej pierwszy raz prawdziwie się uśmiechając – Ona ma rację.
-A co ja mam powiedzieć? – wtrącił się Hades – Jestem strażnikiem świata umarłych. Rozumiesz? Trupów nikt nie lubi.
-Nekrofile lubią – bąknęła Chara
-Bardzo śmieszne… Wracając, ktoś się tego podjąć musiał, padło na mnie. – wskazał na siebie palcem – I teraz tylko dlatego, że jestem kim jestem inni mnie nienawidzą! Wolą jakiegoś… umięśnionego prostaka!
-A ja myślę, że się ciebie boją – Yumi skierowała na niego brązowe oczy
-Boją się mnie?
-Tak. Popatrz na to w ten sposób. Każda historia jest niesprawiedliwie konstruowana. Grupka bohaterów kontra jeden zły. Oczywiście – wywróciła oczami – ma to symbolizować działanie w grupie i takie tam, ale wydaje mi się, że efekt jest inny. Wszyscy widzą, że dobro jest za słabe w pojedynkę. Ba, dobro. Nie ma dobra, nie ma zła. Są tylko decyzje, jakie można określać tym mianem. – Jej magia owinęła pusty kieliszek boga, by zaraz potem go napełnić. – Boją się ciebie bo masz na swoich usługach armię umarłych. Sam, jeden, jedyny.
-A więc jestem od nich silniejszy?
-Właściwie to tak. Pomyśl tylko, co by się stało jakbyś… no nie wiem… zabrał Cerberka na siusiu? Jakby cała ta hałastra wyszła na powierzchnię? – Hades zamrugał kilka razy i uśmiechnął się szeroko.
-Mówił ci ktoś kiedyś, że jesteś genialna?
-Mów mi to częściej, a może w to uwierzę – wyszczerzyła się głupkowato.
-No tak, ty jesteś Panem Ciemności – Chara wskazała na Mroka – Ty panem świata trupów – tutaj popatrzyła na Hadesa – Ty zostałaś znienawidzona przez wszystkich bo nie poddałaś się jak jej tam…
-Celestia
-Właśnie, Celestii i pozostałaś wierna własnym ideałom. Ty – zwróciła się w stronę Obłoczek – za swoją nadgorliwość i poczucie niesprawiedliwości znienawidzona przez całe miasto, a ja? Co ja takiego zrobiłam? To Frisk wybrał na początku sam drogę ludobójczą! – uniosła ręce do góry – Ja mu tylko pomagałam!
-Ale wiesz, Frisk to główna postać – zauważył Hades szczerząc się jak szaleniec – On nie może być… zły.
-Ale on jest zły
-Właściwie to nie jest – Yumi popatrzyła na sufit – To biedna postać, marionetka, bez własnej woli, sterowna przez graczy. To oni wybierają taką, a nie inną drogę.
-Dlaczego to robią? – głos jej drżał
-Bo widzisz, to co dla was jest prawdziwe, dla nich to tylko gra. Siedzą w ciepłych domach, mają jedzenie, albo jakieś fajki, to jest dla nich zabawa. Im nic nie grozi, to nie ich życie jest kładzione na szali, a wasze.
-A my nic ich nie obchodzimy – szepnęła – A kiedy już przyjdzie co do czego, zawsze znaleźć się musi kozioł ofiarny i tym kozłem jestem ja. Zaś chwała spada na bohaterów. – westchnęła
-Dokładnie. Nie mówię, że to jest sprawiedliwe, ale tak właśnie się dzieje – Yumi opuściła powieki – W każdej grupie musi być lider i kozioł ofiarny. To socjologia. Na kozłach ofiarnych inni, którzy nie zajmują większych ról społecznych, wyżywają swoje niespełnione ambicje, czy obwiniają ich za … grzechy. Chara, ty nie jesteś zła – kucyk uśmiechnęła się w jej stronę czule – Po prostu nikt nie chciał z tobą porozmawiać, zrozumieć, wysłuchać. – wzięła głębszy oddech. – Tak jak was wszystkich.
-Jak dobrze, że jest miejsce takie jak to. – Mrok uśmiechnął się lekko.
-Tutaj można czuć się jak u siebie w domu – rzuciła Obłoczek
-Tutaj jest nasz dom – poprawiła ją Chrysalis, która faktycznie, po tym jak odwrócili się od niej wszyscy, zaczęła pomagać Yumi w ogarnianiu karczmy.
-No i wyborowe towarzystwo – zauważył Hades
-A dziękuję, dziękuję – Chara skinęła głową i zaśmiała się.
Późniejsza rozmowa przebiegła znacznie mniej dramatycznie. Czyli kolejny zwykły wieczór w Karczmie pod rzygającym kogutem. Stworzonej dla tych, którzy najbardziej potrzebują miłości.
Jeżeli jesteś kimś takim, zapraszam.
Share:

7 komentarzy:

  1. Ok. Dobra. W porządku.
    Przypomnij mi proszę, kiedy ostatnio wspominałam ci, jak bardzo uwielbiam twój styl pisania?
    Całość jest niesamowicie wciągająca i czyta się to tak lekko, że chyba powrócę do twoich poprzednich dzieł, aby wyczytać tego jeszcze więcej!
    "-Ktoś rzucił w ciebie zgniłym pomidorem? – oburzyła się Chara
    -Nie chcę o tym mówić."
    "Nekrofile lubią"
    A tutaj panie i panowie oficjalnie padłam XD
    W tym jednym, krótkim opowiadaniu poruszyłaś tak ważny temat, który zauważyłam, że od dawna wśród ludzi jest niezauważany.
    Nie ma czegoś takiego jak zła osoba.
    Nie ma czegoś takiego jak dobra osoba.
    W nas wszystkich panuje harmonia. Jest w nas wszystkich równomiernie tyle "dobra", co "zła".
    Jak stwierdziłaś: "Nie ma dobra, nie ma zła. Są tylko decyzje, jakie można określać tym mianem."
    My wszyscy kierujemy się własnymi decyzjami, działamy według spraw i morałów, które są dla nas ważne. Najpierw należy postarać się zrozumieć. Ich myśli, decyzje, morały, którymi się kierują. A dopiero wtedy zarzucić osąd.
    Sama karczma wydaje mi się genialnym pomysłem xD
    Wygląda na sympatyczne miejsce, z chęcią poczytałabym o tym więcej~
    (Nie zrozum mnie źle, nie zarzucam ci, ani nie proszę o kontynuację jeśli nie chcesz (/'-')/
    Bo zdaję sobie sprawę jak to brzmi ;w;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nothing Interesting2 października 2017 16:07

    Świetny pomysł z takim opowiadaniem! :2
    To co napisałaś jest takie prawdziwe. Przynajmniej cieszę się, że nie tylko ja tak myślę ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Nie starczyło mi wczoraj czasu na dłuższy komentarz, ale bardzo podoba mi się morał i to jak wymieszałaś różne postaci... w sensie, że je ze sobą poznałaś.

      Usuń
  4. Świetny pomysł. Powiem szczerze - zawsze szkoda mi było "złych" bohaterów. Kiedy czarny charakter umierał, było mi przykro. "Ale sobie zasłużył". No nie wiem ;-;

    OdpowiedzUsuń

POPULARNE ILUZJE