14 listopada 2017

Undertale: Jesteśmy tylko przyjaciółmi! - Drzemka [Just Friends! - Nap Time] - tłumaczenie PL [+18]

 Autor okładki: Colin
Notka od tłumacza: Blueberry chce się pieprzyć. Chce się rżnąć. Jego młodszy brat Papyrus uważa, że to Twoja wina. Czy uda Ci się ukrywać przez Papyrusem związek z Sansem? Powodzenia dziewczyno, będzie Ci potrzebne!
Opowiadanie osadzone w uniwersum Underswap, dostosowane pod kobiecego czytelnika, pisane w formie pierwszej osoby Kluczową parą jesteś Ty x Sans, lecz pojawiają się rozdziały z Papyrusem. W każdym rozdziale dzieje się ostro i generalnie jest to erotyk z fabułą! Tak więc całość jest +18. 
Uwaga w opowiadaniu występuje wulgarne słownictwo, seks do granic wytrzymałości, różne zboczenia których teraz po prostu nie chce mi się wymieniać.
Autor: whoawicked
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik

SPIS TREŚCI
Drzemka (obecnie czytany)
Po tym jak stracił swoje dziewictwo, jak przekroczył pewną granicę, Sans już nigdy nie był taki sam. Miał obsesję na punkcie seksu, co mnie nie zaskoczyło. Przychodził do mnie prawie codziennie po wspólnej pierwszej nocy, czasami nawet bez zapowiadania się. Wymykał się, kiedy Papyrus szedł spać, albo dawał wymówki. Okazało się, że jest naprawdę dobrym kłamcą, tego się po nim nie spodziewałam. Właściwie, będąc szczerą, żadnego takiego zachowania się po nim nie spodziewałam. Czy Papyrus naprawdę wierzy Sansowi? Rany, gdybym tylko wiedziała... Ale nadal żyję, a to coś już znaczy, prawda? Sans i ja pieprzyliśmy się bez opamiętania, zatapiając się w przyjemności tak długo, aż padaliśmy z wycieńczenia, czasami dalej bawiliśmy się wzajemnie kiedy leżeliśmy obok siebie wtuleni. Sans szybko stał się wprawnym kochankiem, co łączyłam z jego determinacją do robienia wszystkiego najlepiej. Był zadowolony ze swojego postępu. Wszystko szło dobrze, i Papyrus nie domyślał się niczego. Aż do czasu...
-Człowieku! - Sans otworzył moje drzwi i szczerzył się, zaraz potem zamknął moje ciało w szczelnym uścisku. - Jesteś gotowa na...! Łoaaa, wyglądasz... na zmęczoną. - oddalił się przyglądając mi się ze zmartwieniem -... dlaczego się tak pocisz? - przyglądał się swojemu ramieniu z lekkim wstrętem.
-Klima mi się popsuła – Oczywiście, musiała się popsuć, przecież zapowiadali najbardziej upalny weekend tego lata. - Nie możemy się dzisiaj pieprzyć, Sans. Umrę z gorąca, i jestem padnięta... - Sams zmarszczył brwi zdając sobie sprawę co mu powiedziałaś, patrzył na to jak spocona jesteś.
-C-co?! - Zaczął chodzić po moim mieszkaniu – Oj no weź, n-nie jest aż tak źle, prawda? - wziął kilka wdechów i stanął kładąc ręce na biodrach. - ...TO OKROPNE! - warknął wściekle
-Wiem, i nic na to nie poradzę, goście od naprawy przyjadą za kilka dni – jęknęłam padnięta – W całym mieście klimy się popsuły i jest kolejka – Sans poluzował swoją szarfę, usiadł na mojej kanapie. Po chwili rozmyślań, odwrócił się w moją stronę.
-...Chcesz wpaść do mnie aby odpocząć? - zaczął, i nagle zaświtał mu pomysł – NIE! LEPIEJ! ZOSTAŃ ZE MNĄ PÓKI NIE NAPRAWĄ CI KLIMATYZACJI!
-Co?
-TAK! ZABIERZ WSZYSTKIE RZECZY JAKIE SĄ POTRZEBNE CZŁOWIEKOWI I ZOSTAŃ U MNIE, BĘDZIEMY MOGLI SIĘ TULIĆ I POKAŻĘ CI MOJE NOWE PUZZLE I BĘDZIEMY MOGLI SPAĆ NA ŁYŻECZKĘ I NAWET...
-Ł-łoł, spokojnie Sans! - nienawidziłam mu przerywać, zwłaszcza kiedy gwiazdki pojawiały się w jego oczach, ale musiałam sprowadzić go na ziemię – Sans.. to fajnie i w ogóle, ale Papyrus nie pozwoli, aby cokolwiek z tego miało miejsce. ... Choć może tylko narzekam z powodu małej ilości snu?
-C-cóż.. nie pozwolę ci tu zostać, bo .. ugotujesz się żywcem – wstał z kanapy – Papyrusa teraz nie ma, możesz zdrzemnąć się u nas bez zmartwienia. Będziesz spała na kanapie póki nie naprawią ci klimatyzacji i nie pozwolę Papyrusowi cokolwiek na ten temat mówić. Zgodzi się. Bo jesteśmy przyjaciółmi – mrugnął – co nie? - Pomijając mój sceptycyzm, obawiałam się, że Papyrus jednak będzie miał co do powiedzenia. Choć... uciekłabym z tego piekła jakim stało się teraz moje mieszkanie! Ostatnia noc była koszmarna. Choć leżałam nago, miałam wrażenie, że konam powoli. W mieszkaniu braci działała klimatyzacja, bo nie korzystali z niej zbyt często, no i nie ugotuję się żywcem, jak to powiedział Sans... Choć.. Papyrus nie spuści mnie z oczodołu, będzie sprawdzał czy robię coś, czego nie powinnam. Chce się na mnie zemścić, że miałam czelność udać się na randkę z jego bratem. Wypytywał się potem Sansa, co się działo po tym jak nagle usnął, ale ten zapewniał go, że nie lubi ludzi w taki sposób. Zerknęłam na niego, pochylał się w stronę mojego ramienia. Uśmiechał się złowieszczo, nie mogąc doczekać się mojej odpowiedzi. No i mial te .. cholerne gwiazdki w oczach. Westchnęłam ciężko. Postanowiłam spakować tylko najpotrzebniejsze rzeczy
-...Spakuję się – praktycznie skakał po mojej kanapie, niczym dziecko jakie dowiedziało się, że jego rodzice zabierają je do wesołego miasteczka.
-PIŻAMA PARTY! - krzyczał tuląc się do mnie mocno, co mi się nie za bardzo spodobało.
-Sans, jest gorąco, błagam, nie dotykaj mnie.
-Przepraszam...
Sans przekręcił klucz w zamku i pchnął drzwi
-Ahh, dom słodki .. - Miałam to gdzieś, przepchnęłam się z tobołami i rzuciłam je na środku salonu rozkoszując się chłodnym powietrzem okalającym moje ciało. Rozłożyłam ręce na boki. Było zimno. Zajebiście. Pięknie. Wzruszyłam się. - ... łoł – zaśmiał się zamykając drzwi nogą – Tutaj ci lepiej? - jednym kopnięciem pozbyłam się butów z nóg i pierdolnęłam na jego kanapie wycieńczona. Mój mózg potrzebował odpoczynku, sen przyszedł bardzo szybko. Wyobrażałam sobie, jak Sans wywraca oczami widząc moją reakcję i tylko sprząta moje toboły z wejścia i buty które upadły nie wiem nawet gdzie. Sen ostudził mnie szybko.
Sans z należytą uwagą i czułością uniósł swojego człowieka tuląc ją do swoich żeber, kiedy wnosił ją do swojego pokoju. Był zbyt odpowiedzialny, aby pozwolić jej spać na starej i zniszczonej kanapie kiedy sam ma wygodne łóżko. Otworzył drzwi do swojej sypialni stopą i delikatnie położył ją na posłaniu kładąc jej głowę na poduszce. Natychmiast ułożyła się wygodnie, zakładając rękę pod głowę, zaś drugą przerzuciła na skraj łóżka. Poszedł do szafy by znaleźć koc jakim zazwyczaj okrywa się w chłodniejsze zimowe miesiące, i delikatnie okrył nią nim przyglądając się jej śpiącej twarzyczce. Zrobił krok w tył przyglądając się jak jej pierś unosi się i opada kiedy bierze kolejne głębokie wdechy. Kilka kosmyków włosów przylgnęło jej do czoła zroszone potem, różane usteczka złączone razem w delikatnym uśmiechu. NA gwiazdy, była piękna, nawet wtedy kiedy była gorąca. ... Czy to kawał? Sans zdzielił się w myślach cicho. Chciał wyciągnąć telefon z kieszeni aby zrobić jej zdjęcie, była taka spokojna i zrelaksowana, na jego łóżku, taki widok mógłby poprawiać mu nastrój kiedy czułby się źle. Ale nie, istniało wielkie ryzyko, że Papyrus mógłby zobaczyć to zdjęcie, więc postarał się pozbyć pragnienia i wyjść z sypialni... Ale się zatrzymał.. Popatrzył na nią przez ramię... Nie umiał nad sobą panować. Nigdy w tym nie był zbyt dobry. Zacisnął mocniej zęby podchodząc do niej, klękając naprzeciwko i wyciągając telefon z kieszeni. Co wyrabia? To wielki błąd. Nie powinien się tak zachowywać. Może zniszczyć wszystko co do tej pory udało mu się wybudować. Ale zdjęcie było tego warte. Fenomenalne. Światło wczesnego popołudnia przemykało się przez zasłony jego sypialni i oświetlało spokojną twarz śpiącej. Jego dusza tonęła w zachwycie. Wyglądała tak szczęśliwie. Jego człowiek był szczęśliwy z nim, Wspaniałym Sansem.
Trwał tak przez jakiś czas, klęcząc przy łóżku, nasłuchując jej głębokich oddechów. Położył czaszkę na materacu, uśmiechał się delikatnie. Zaczął gładzić jej rękę swoim kościstym kciukiem. Ludzie są tacy dziwni. Ale oto i on, gładzi człowieka, którego kocha tak mocno, że już mocniej się chyba nie da. Uwielbia jej dotyk kiedy jest pod nim, sposób w jaki jęczy i wije się w rozkoszy, za każdym razem kiedy odkrywa kolejne miejsca doprowadzające ją do szaleństwa. Świadomość, że jej rozkosz jest całkowicie na jego łasce... kochał to uczucie. Kochał je tak bardzo, że mu stanął. Zarumienił się kiedy dostrzegł starzące niebieskie światło pod spodenkami, desperacko pragnące uciec. Nie powinien się tak czuć, nie teraz. Ona śpi, na miłość boską!
Ona...
 ....
Ona powinna wiedzieć czego się spodziewać, kiedy przyszła do ich domu. Od ostatniego razu minęło ponad trzydzieści sześć długich godzin, a to trzydzieści pięć i pół godziny stanowczo za długo dla niego. Musiał jej dotknąć, aby poczuć skórę pod kośćmi. Musiał... Nie! Powinien poczekać, aż sama się obudzi, a potem i tylko wtedy zalać jej twarz pocałunkami, przywrzeć do jej ust, by odwzajemniła jego pieszczoty i wystawiła swój język, ten jaki absolutnie uwielbiał, a potem przesunie palce po jego miednicy i.... Sans zdzielił się za zboczone myśli lecz dopiero wtedy dostrzegł, że jego kciuk wymknął się spod kontroli i teraz gładził jej wargi. Nie zabrał ręki. Patrzył na jej twarz, uważał czy się zbudzi, lecz zamiast tego ona dalej oddychała głęboko. Więc gładził jej ciało, a potem powoli, zaczął wsuwać kciuk między jej wargi. Wstrzymał oddech czekając na jej reakcję, ale nic się nie stało. Śpi dalej. Powoli go wypuścił cicho. Zaczął wsuwać dalej kciuk między jej wargi, pokonał zęby. Poczuł dreszcz na kręgosłupie, zaś jego magia zadrżała w spodniach. Co wyrabia? To co robi jest złe. Dlaczego nie może się kontrolować kiedy jest w jej pobliżu? Poczuł pod kciukiem jej język i zacisnął zęby warcząc cicho. Uwielbiał jej język, sposób w jaki wił się ten mięsień i o Boże, kiedy go nim pieściła i... Przesunął drugą rękę na swoje spodnie i pochwycił buzującą magię u nasady. Jest teraz tak kurewsko napalony. Delikatnie rozchylił jej wargi tylko po to, aby ujrzeć swój kciuk na jej języku pokryty jej śliną. Zaczął przypominać sobie smak, słodki, lepki smak i zapach jaki doprowadzał go do szaleństwa. Sposób w jaki mruczała gdy przygryzał jej wargę, coś co robiła jego ulubiona aktorka por.... uh.... aktorka filmów dla dorosłych. Znieruchomiał kiedy usta człowieka się zamknęły i zaczęła ssać jego kciuk....
Obudziła się? Czekał w obawie, że przyłapie go na molestowaniu jej ust, ale nie podniosła powieki. Musi głęboko spać. Skupił się na doznaniu kiedy jej usta ssą jego palec, język delikatnie pieści czubek, zęby czule zaciskają się. Oh! Przypomniał sobie, że Papyrus robił coś podobnego kiedy był mały! Lata zajęły aby przestał to zrobić. Sans próbował wszystkiego aby go powstrzymać przed tym obrzydliwym nawykiem. Pikantny sos. Rękawiczki. Cokolwiek, ale nie. Nagle przestał sam, tylko po to by przerzucić się na papierosy kilka lat później. Ciekawe czy ludzie robią to samo kiedy są mali? Może przypomniało się jej coś z młodości? Chciał wyciągnąć palec z jej ust, kiedy tylko przypomniał mu się brat, ale nie puszczała. Ssała mocniej i jego palec znowu wrócił do jej ust. Próbował kilka razy, ale za każdym razem nie puszczała. Czuł jak jego dusza wariuje, patrzył się wprost na jej wargi, kiedy spływała po nich ślina. Nim się spostrzegł sam wpychał i wyciągał palec. Pieprzył jej usta swoim kciukiem. Jak oczarowany patrzył się na to co robił, po chwili wyobrażając sobie, że to nie kciuk a jego kutas. Oh, jak bardzo chciał teraz poczuć swojego kutasa w jej gorących i wilgotnych wargach, kiedy jęczy cicho. Może, może mógłby... NIE! TO JEST ZŁE! Przez to, że o czymś takim pomyślał powinien się wstydzić! Ssała mocno palec za każdym razem, kiedy próbował się wyswobodzić. ... ONA ŚPI! NIE POWINIEN TEGO ROBIĆ!
...
...
...
Chuj z tym.
Z pyknięciem Sans wyciągnął swój kciuk i wstał nerwowo odpinając swoje spodnie i wypuszczając sterczące przyrodzenie. To wysunęło się spod zamka i kilka razy sam przeciągnął po nim ręką. Odrobina nasienia pojawiła się na czubeczku i kciukiem zaczął go rozcierać po głównie. Czuł jak napięcie i wina wzrasta za każdym razem, kiedy popatrzył na jej śpiącą twarz, mając świadomość tego, co będzie zaraz chciał zrobić. Delikatnie przystawił czubek do jej wargo, poczuł ciepło oddechu na trzonie. Zacisnął w pięści ręce przez to doznanie i kontynuował wciskanie go do jej warg. Pokonał wargi i zamarł kiedy natychmiast zaczęła ssać go jak tylko dotknął jej języka. Nie spuszczał ze wzroku jej powiek czekając, aż się otworzą i przyłapią go na jego zboczonym zachowaniu, ale nadal spała. Nie umiał uwierzyć w to co właśnie robił. Stłumił jęknięcie rozkoszując się doznaniem jej warg. Bogowie, to takie wspaniałe uczucie... Jej język wił się dookoła niego, badając i rozpoznając, rumieniła się lekko. Sans zaśmiał się cicho desperacko próbując uciszyć jęki przyjemności. Dlaczego musi być taki głośny? Nie chce jej obudzić, nie kiedy zachowuje się w taki sposób. Będzie na niego zła, już nie będzie chciała z nim... Sans odkrył, że wpycha się głębiej w jej usta. Przyjęła go bez problemów, zawsze przyjmowała go bez problemów.
-G-grzeczna dziewczynka – jęknął cicho. Jego oddech był urywany. Czuł jak jej język kołysze się wraz z jego pchnięciami. Odkrył delikatnie koc, aby zacząć pieścić jej piersi, ledwo zakryte koszulką i stanikiem. W myślach wiele razy wyobrażał sobie jak je pieści, ściska, każdą zboczoną myśl dokładnie analizował. Jest tak kurewsko miękka i ciepła i na gwiazdy jej usta są lepsze niż cokolwiek co czuł wcześniej. Przestał pompować swojego kutasa w jej usta kiedy zamarł. Jęk? ... Jej się to podoba? Jednym ruchem naciągnął materiał koszulki odsłaniając niebieski stanik. Uśmiechnął się, wiedząc, że to za jego sprawą. Odkąd powiedział jej, że uwielbia niebieski i od tej pory ma mieć taką bieliznę. Był zachwycony, gdy chodziła na niebiesko. Przesunął stanik pozwalając, aby spod materiału wyswobodziły się piersi. Zacisnęła mocniej powieki, kiedy ścisnął jej sutka między swoimi palcami, jęknęła. Znowu zalała go fala winy. Wiedział że postępuje zbyt gwałtownie i zaraz się obudzi, ale nie umiał się powstrzymać. Musiał, musiał wyciągnąć swojego kutasa z jej gorących, lepkich, cudownych... Myśl, o tym, że może już nigdy nie chcieć się z nim pieprzyć zmroziła go. Wyciągnął kutasa natychmiast i położył się obok na łóżku. Jego magia ociekała jej śliną. Mimo to nadal ściskał jej piersi. Goła skóra pod jego kośćmi doprowadzała go do szaleństwa z żądzy, chciał znowu wejść, tylko, że w jej cipkę. To w jaki sposób zaciskała się na nim, to w jaki sposób jej oddech drżał gdy wypełniał ją centymetr po centymetrze caluśką. Nigdy nie uważał, że będzie mógł porównywać się z innymi ludzkimi mężczyznami, ale jej reakcje upewniały go tylko, że jest od nich nawet lepszy. -M-mój człowiek... - Czuł, że zaraz dojdzie, dlatego pompował swoje przyrodzenie mocniej i szybciej znowu i znowu i na gwiazdy, bardzo by chciał teraz w niej być. Mógłby dojść na jej twarz, patrzeć jak jej buzia pokrywa się niebieską magią, jak na grzeczną suczkę przystało. Lecz ledwo funkcjonująca racjonalna strona mózgu krzyczała, że to bardzo zły pomysł. Otworzył oczy rozglądając się za czymś w co mógłby się spuścić, ale jedyne co miał teraz na wyciągnięcie ręki to jego chusta, którą szybko ściągnął z karku. Owinął ją dookoła swojej męskości wyobrażając, że wszedł w swoją kobietę i zamknął oczy. Właśnie doszła i teraz mógł spokojnie skończyć, wypełnić ją swoją magią, oznaczyć jako swoją i na gwiazdy! Prawie zakrztusił się władnym językiem kiedy zalała go fala orgazmu. Zadrżał czując jak spuszcza się w chustę. Wziął głębszy wdech, wyczerpany położył głowę na poduszce i zaczął patrzeć w sufit. Zamarł słysząc ciche śmiechy. Czuł grzechy piętrzące się na jego plecach
-N-NIE ŚPISZ?!
-Mmmm tak, nie śpię – mamrotałam zaspanym głosem otwierając powoli oczy – Jak miałabym spać po tym? - zaczęłam poprawiać stanik i koszulkę. Sans rumienił się na niebiesko, dosłownie cały
-Ja...
-Ciii – uciszyłam go wyciągając w jego stronę dłoń. Chwycił ją i ścisnęłam czule – Nic się nie stało. Teraz możemy iść spać? - Uśmiechnął się czule i przytaknął
-J-jasne człowieku. Drzemka. - Zamknęłam oczy szukając snu. Nasłuchiwałam jak krząta się po pokoju by doprowadzić się do normalności. Po chwili był pod kocem i objął mnie od tyłu wtulając twarz w moją szyję. Słyszałam, jak cmoknął otwierając szczęki kiedy zaczął składać czułe pocałunki na moim ramieniu. Był taki ciepły i przyjemny.
-No i to nie pierwszy raz, kiedy przyłapałam cię na masturbacji – mruknęłam, czując jak jego koścista dłoń wędruje na mój policzek.
-TY CO?!
Share:

Eddsworld: Czerwona Armia - Jak za starych czasów [opowiadanie by The Friskus]

Notka od autora: Równo miesiąc temu wstąpiłaś do Czerwonej Armii. Przy każdej nadarzającej się okazji, robisz różne, czasami dziwne, incydenty. Od robienia z dezodorantu broni palnej i spalania nią pomidorów, żeby zrobić sobie pomidorową,po zjeżdżanie ze schodów na sankach. Opowiadanie Tord x reader
Autor: TheFriskus
SPIS TREŚCI
Prolog
Witaj, łajzo!
Jak za starych czasów (obecnie czytany)
...

Siedzisz w swoim pokoju, okryta cała żółtym kocykiem i trzymasz w dłoniach kubek z rosołem. Nie wiesz jak to się stało, ale na pewno jesteś chora. To wszystko przez ten głupi deszcz i wiatr. Zamarzłaś niczym kot sfinks na Antarktydzie. Patrick ma przysłać kogoś, żeby się tobą zaopiekował do jutra. Następnego dnia wrócisz do domu, aby się wykurować. Już nie możesz doczekać się pomidorowej mamusi oraz gry w pokera z ojcem. Masz nadzieję, iż nie będą ci kazać tylko leżeć w łóżku i jeść. To byłby prawdziwy koszmar.
Gdy ślepo wpatrywałaś się dalej w zdjęcie twojej rodziny na laptopie, ktoś zapukał do drzwi. Teraz tylko należy trzymać kciuki, by był to facet. Ich populacja nie jest tak bardzo wredna jak dziewczyn. No i, będzie prawdopodobniej bardziej rozmowny. Wszystkie przedstawicielki twojej płci, nigdy nie chcą z tobą gadać. No chyba, że to twoje "psiapsi".
- Mogę wejść? - odezwał się kobiecy głos, zza drzwi.
,,Szlag! Jednak nie gostek. Może to będzie jakaś wyjątkowy przedstawiciel naszej płci, który nie jest kretyńskim kartoflem" - pomyślałaś z nadzieją.
- Ta, wchodź.
Do pokoju weszła Liv! Szeroko się uśmiechnęłaś na jej widok. W jednej ręce miała torbę z - jak ci się wydaje po obserwacji - laptopem i książkami.
- Siemka, chora łajzo! - przywitała się z uśmiechem blondynka, po czym odłożyła rzeczy na biurko.
- Heja! Już myślałam, że trafię na kogoś jeszcze gorszego od ciebie. Na przykład L...
- Na przykład ja! - dziewczyna wparowała tanecznym krokiem do pokoju - Ten dureń wybrał mnie, na twoją opiekunkę, ale dzięki Liv jesteśmy obie.
Wpatrywałaś się w nią jakby była potworem. Chociaż... w końcu nim jest. Krótszy, kosmyk włosów jak zwykle opadał jej na prawe oko, a reszta włosów sięgała jej do siedzenia. Wszystkie były proste, oprócz tamtego pasemka. Miała na sobie różowy podkoszulek, pomarańczową spódniczkę sięgającą to połowy ud oraz buty na koturnie, w kolorze bluzki. Podsumowując - twoim zdaniem wyglądała jak zwykła prostytutka. Inaczej jej nie nazwiesz. Może się tym zajmuje w międzyczasie i właśnie wróciła z pracy…?
- Eh, przepraszam od razu za nią. Nie mogłam przekonać Polaka, abym tylko ja szła. - szeptała - jeśli chcesz, możemy ją wywalić przez okno. Powinna przeżyć upadek z pierwszego piętra. Jak coś, to Franio siedzi centralnie pod tamtym oknem - wskazała na szybę, znajdującą się koło szafy - Złapie ją. Sandra z nim robi szałas z patyków. Jak coś może być trochu zazdrosna.
- Hah. Ty, to mi zawsze poprawiasz humor. W zasadzie... skąd ich znasz już?
- W końcu jestem z gangu kapturka. My wszystko wiemy. A tak naprawdę, to stary znajomy kazał im, nas oprowadzić.
Liv Honey. Blondynka z podobną fryzurą co jej siostra. Kędzior opada jej na lewą stronę, ale koło oka. Tym razem ubrała się podobnie do bliźniaczki. Miała na sobie: bluzkę na ramiączkach w kolorze pomarańczy, różowe szorty, płaszcz od munduru przewiązany w pasie i trampki.
- Eghem, to co robimy? - odezwała się nagle żmija - Jak już muszę siedzieć tu cały dzień, to chociaż coś pooglądajmy lub...
- ZAGRAJMY W BUTELKĘ! - krzyknęłaś - Jak za starych czasów! Będzie super.
- Ugh...
-Lise, to jest dzień, w którym ___ decyduje o wszystkim. Spróbuj być dla niej choć raz... "miła".
- Popatrz na jej mordę! Po prostu się nie da! Chociaż, no… dobra! Skoro już trzeba. Tylko gdzie masz jakąś butelkę? - spytała się zła na cały świat.
- Heh, to mi się podoba. - zrobiłaś przerwę, aby napić się łyka napoju - Jakaś jest pewnie w szafie. - wskazałaś na nią kciukiem - Weź lepiej plastikową, bo szklana może się potłuc.
Dziewczyny poszły we wskazanym kierunku i wyjęły z niej butelkę po wodzie gazowanej, po czym klapnęły przed łóżkiem na podłodze, czekając aż zrobisz to samo. Siedziałyście chwilę w niezręcznej ciszy.
- Eghem, ile mamy czekać na ciebie? - spytała zniecierpliwiona Lise.
- Ja nie wieś i na podłodze siedzieć nie będę! - oznajmiłaś tonem niczym królowa.
- Eghe, kretyn, eghe. - chrząknął twój "wróg".
- Eh, Truska słuchaj. Odstaw ten kubek i grajmy już dobra?
- Jak tak bardzo chcesz. Mój rosół, skurwielu, jest taki super, iż nie mogę go odłożyć, droga Liv i Liso baranico, lisico, wiedźmico.
- Jak ty mnie nazwałaś?! - spojrzała na ciebie morderczym wzrokiem - ty mały kawałku...
- FRANEK ODDAJ MI TEN GRANAT! - z dworu dobiegł głos Sandry - NIC Z NIM NIE RÓB! Ty pedale!
- Twoja stara to pedał!
- Idioto, aby być pedałem trzeba być chłopakiem!
- ...Twoja stara to chłopak! Masz yaoi w domu darmowe! A twój ojciec to ksiądz! - krzyczał rozbawiony chłopak.
- Walić to! Wychodzę.
Spojrzałyście na siebie. Franek i Sandra to taka wspaniała... nieoficjalna... para. Czekasz już tylko na ich ślub. Ta rozmowa to kolejny dowód ich wielkiej miłości.
- Phahaha - wybuchnęłyście wszystkie śmiechem.
- Chwila... ON MA GRANAT TERAZ I SIĘ NIM BAWI?! - wrzasnęła 'baranica'.
- Pheh nie. Tak się nazywa jej pluszak. Ten różowy dziobak, co wygląda jak upośledzony. Pewnie znów jej go zabrał i robił z nim... No wiesz.
- Aham. - powiedziała przerażona.
Oczy miała jak pięciozłotówki, a usta była linią poziomą. Mózg albo jego resztki rozwaliła ta wiadomość.
-... To gramy w końcu? - przerwała ciszę bliźniaczka.
- Spoko piesiu. - odłożyłaś picie i wzięłaś do ręki pusty przedmiot - To ja kręcę pierwsza.
Zakręciłaś. Wypadło na ciebie, więc zrobiłaś czynność jeszcze raz. Znowu. Powtórzyłaś ponownie. I znowu. I znowu.... Jest! Wypadło w końcu na...
- Liv! Ty mój wilkołaku, pytanie czy wyzwanie? - zapytałaś z wrednym uśmieszkiem na buzi, który zauważyła.
- P-py... - zaczęła niepewnie - Albo wiesz co? Walić to! Lecę na całego. Wyzwanie chcę!
- Hm... Spodziewałam się innej odpowiedzi, ale no cóż. - mówiłaś zamyślona - Dostaniesz coś jeszcze gorszego od tamtego.
Banan zszedł jej z twarzy momentalnie. Widać, że się ciebie boi. W końcu jesteś szatanem z siódme... z wojska.
- Dobra, to musisz wyskoczyć przez okno, pocałować Franka i uciec przed Sanderką do pokoju. - oznajmiłaś swój rozkaz - Ale, ale. To nie koniec. Wejść będziesz musiała też przez okno.
Otworzyła buzie zszokowana. Może trochę za ostro na początek? Niee... To dla niej odpowiednia kara. Za co? Sama nie wiesz, ale za coś na pewno.
- Już. Migusiem. - pośpieszałaś ją, podczas gdy ona zamarła.
- Halo tu Ziemia! - siostra machała jej ręką przed oczami - Hjuston, mamy problem.
- Czekaj, zaraz to naprawię. - poczłapałaś do szafki po wodę - a masz! - wylałaś ciecz na nią. Ten sposób nie zadziałał.
- I co teraz?
- Trzeba gdzieś ukryć zwłoki lub na organy sprzedać. - walnęłaś ją jeszcze dla pewności w głowę.
- J-ja żyje! Zmartwychwstałam! Już idę robić to zadanie. - mówiąc to wstała, otworzyła okno oraz usiadła na parapet.
- To papa! -wypchnęłaś ją przez okno.
- Tyy lamuuusieee!!! AŁŁŁAAAA! - darła się, a potem walnęła w krzaki. Całej sytuacji przyglądałaś się z dziewczyną.
- Lise, weź tą kamerkę i nagrywamy. Nadal cię nienawidzę, ale to musimy razem uwiecznić.
- Ok. - wzięła przedmiot i zaczęła nagrywać - Ale nic jej się chyba nie stało? Wiem, że to pierwsze piętro, lecz jednak... dosyć wysoko.
- Spoko, patrz! - wskazałaś na nią palcem - Już biegnie.
Pędziła w stronę Franka, który stał koło jego dziewczyny. Po drodze wpadła w zamek z błota, rozdeptała łopatki do piaskownicy oraz podeptała inne, dziwne budowle chłopaka. Jest przy nich i... POCAŁOWAŁA GO!
- Awww...
- Ble! - jej siostra udawała, że rzyga.
- Teraz to tylko spierdolindo i już! - podeszłaś do biurka, a potem wyciągnęłaś z niego długaśną linę - Masz! Trzymaj to jak będzie wchodzić. - rzuciłaś przedmiotem w nią. Cudem złapała. Miała farta.
Jedyne czego jej zawsze zazdrościłaś, był jej refleks i szybkie zapamiętywanie. Gdy ty, musiałaś nad paroma słówkami z Niemieckiego siedzieć cały dzień, ona przeczytała je trzy razy i bum! Wszystko umie. Tak samo było z innymi przedmiotami.
- EJ! Pomóżcie mi! - Lise rzuciła jej jeden koniec liny - Dziękować! - zaczęła się wspinać.
Weszła już do pokoju, gdy z dworu usłyszałyście krzyk.
- NIE UJDZIE CI TO NA SUCHO HONEY!
- Ujdzie, oroka!
- Że co?
Praktycznie zapomniałaś o tym, że twoja przyjaciółka umie Japoński. Uczyła się go, przed wyjazdem, żeby oglądać nieprzetłumaczone anime. Jej siostra też go umie, a to głównie przez to, że Liv głośno powtarzała słówka. Taka wada super pamięci.
- Oki, teraz moja kolej kręcenia. Będziesz źle się bawić jeśli wypadnie na ciebie, droga ___ .
- Spoko. - powiedziałaś niewzruszona, ale w środku jednak trochę się bałaś.
- Zaraz będzie twó...
Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Zamarłyście. Czy to Sandra, a może Patrick? Jest jeszcze opcja, że to Franek, ale raczej nie... Otworzyć czy nie? Dobra... zobaczmy kto to.
- Dzień dobry. - powiedziałaś otwierając drzwi.
- Oh, dobry. Ty jesteś ___, tak? Mam cię zawieźć do domu. Podobno jesteś chora, lecz na taką nie wyglądasz.
Przed tobą stał ten sam szatyn, którego widziałaś wczoraj. Miał na sobie luźno zarzucony mundur. Kogoś ci przypomina, ale kogo?
Share:

13 listopada 2017

Grimtales - GRIM FANDANGO CZ 1 - Czas przeznaczenia


SPIS TREŚCI
Autor: Janet-Lola
- Nick, wiesz o tym dobrze, że Olivia i ja od dawna się spotykamy, prawda?

Nick uniósł  kieliszki z alkoholem, ostrożnie, żeby się nie zdziwić, i spojrzał na swojego pracodawcę to chyba nie tak ze zebrało się Maxowi na zwierzenia, gdy noc była jeszcze młoda.

Oczywiście, kto nie wie co? on zapytał. Maximino zaśmiał się.

- Tak, masz rację - przyznał. Wyciągnął z kieszeni małe,czerwone pudełko i postawił na stół. Jego prawnik nawet nie musiał odgadywać, co było w środku.

Nick zdał sobie sprawę, że potrzebuje innego napoju najlepiej mocniejszego i to szybko.

- Masz zamiar jej zaproponować małżeństwo? Warknął i brzmiał niegrzecznie, nawet w otworach usznych. Na szczęście Maximino nie zauważył. Nick podejrzewał, że jego szef myśli, że jego prawnik jest samotny. To wyjaśniłoby, dlaczego Nick tak źle  zaczął mówić o Olivii. Och, jeśli Maximino tylko wiedział ... że Olivia i Nick mają romans i kochają się potajemnie.

Maximino kiwnął głową. To trochę wcześnie, ale ja ją kocham, nigdy nie kochałem nikogo innego i chcę dać jej wszystko,co tylko możliwe- powiedział. Otworzył pudło, które stało na stole i pokazał pierścionek zaręczynowy w środku.

Nawet Nick musiał przyznać, że to było imponujące. Było to czyste złoto i małe diamenty  obok siebie. Błyszczały jak małe gwiazdy, kiedy ich złapały światło. Pierścionek nie był w stylu Olivii, ale był wyraźnie drogi, więc ona by go chciała.

Byłaby głupia,żeby nie powiedzieć tak, powiedział. Maximino wyglądał na zadowolonego

Nie mam odwagi mówić nawet ile to kosztowało, ale to nie ma znaczenia, moja miłość zasługuje tylko na to co najlepsze,powiedział.

Nick postawił pustą szklankę na stole, wyjął papieros z kieszeni i zapalił. Po tym, jak poczuł się trochę lepiej, poczuł się niepewnie wewnątrz.

Więc, kiedy będziesz klęczeć przed nią i zadasz jej pytanie?- zapytał.

Pomyślałem o tym i doszedłem do wniosku,że to nie może być to zwyczajne. Olivia zasługuje na coś większego i lepszego. Pamiętasz, że pojutrze jest następny wyścig?- powiedział Maximino.

Nick skinął głową w milczeniu. Wiedział już, co myśli jego pracodawca. Jutro jest również pierwsza podróż ''Olivii I", powiedział, odnosząc się do sterowca, którą zbudował Maximino, aby uczcić jego miłość do niej .

Dokładnie!- powiedział Maximino. To ma być sekret, ale jesteś moim przyjacielem tak długo, że mogę cię wtajemniczyć. Przerwał krótką chwilę, podczas której Nick skinął głową. Teraz widzę to już wtedy, gdy zwyciężony kot przecina linię Olivii, która schodzi na bieżnie i wtedy ja klęcząc przed nią i całym tłumem pytam się jej’’ Czy wyjdziesz za mnie ?’’ . Olivia nigdy tego nie zapomni!

- Nie mogę się z tobą nie zgodzić - powiedział Nick.

Po dostarczeniu szczęśliwej wiadomości Maximino wstał i wrócił do swojego biura. Wyglądał jak najszczęśliwszy człowiek na świecie. To było duże osiągnięcie w Krainie Zmarłych, a zwłaszcza w Rubacavie. Być może właśnie dlatego Nick nosił się z niesmakiem.

Zapalił papierosa czuł że potrzebuje wiele więcej siły, niż było to konieczne.
Nick był pewien, że Olivia nie z przyjemnością dowie się o najnowszym planie Maximino. Kobieta była dziewczyną i prawdziwą miłością pana lorda, ale wszystkie uczucia były całkowicie jednostronne w tym związku. Poza tym Olivia nienawidziła zaangażowania. Bez względu na to, jak bogaty jest Maximino,  to nie będzie  chciała wyjść za niego.

Chciałbym zobaczyć, jak ona wyślizgnie się z tego, pomyślał. Olivia chciała być z Maximino, ponieważ był najbogatszym mężczyzną i  gotów  był kupić wszystko, czego chce jego miłość. Jeśli odmówi swojej propozycji, nie tylko obraziła by go, ale również wyłączyła sobie przepływ pieniędzy.

Byłoby mi przykro, jeśli tak by się stało. Olivia musiałaby wyjechać gdzie indziej, aby znaleźć innego bogatego człowieka i to będzie koniec ich namiętnego  romansu. Inny mężczyzna mógłby chcieć zakończyć historię Maximina i Olivii, ale Nick nie był głupcem. Dobrze wiedział, co Olivia troszczy się o niego i to nie on.

- Dzisiejszej nocy jesteś spokojny - zauważyła Olivia.

- Mam wiele do myślenia - odparł Nick i Olivia zachichotała cicho.

Nie żartuj ze mnie, jesteś strasznym kłamcą, coś się stało. Nick wpatrywał się w Olivię w ciemności był zły na siebie, ponieważ nie nauczył się mówić "nie" dla niej.

- Maximino zamierza ci się oświadczyć - powiedział i czekał na reakcję Olivii.

W zamęcie wzruszyła ramionami. Jestem zdziwiona, że tego nie zrobił, powiedziała.

Czy nie jesteś trochę zszokowana? Jak chcesz odmówić, nie szkodząc samej sobie? Prawnik chciał wiedzieć.

A Dlaczego sądzisz ze miałabym odmówić? Maximino jest najlepszy, co ten świat ma do zaoferowania, jeśli chodzi o pieniądze i wpływy, powiedziała Olivia.

Nick prawie wstrząsnął ramionami i otoczył ją ramieniem. Nie zamierzasz tego zrobić, prawda?on zapytał. Olivia Ofrenda? Mężatką? Nie, to nie mogło być prawdą, a nie tylko dlatego, że nie mógł sobie wyobrazić, że jest jego oblubienicą.

- Kochasz się ze mną, i wiesz, że go nienawidzę ,- warknął Nick.

Olivia parsknęła w rozbawieniu.
Bo posuwasz narzeczoną swojego najlepszego przyjaciela i pracodawcy. A ja mogę mu zawsze powiedzieć, że potrzebuję więcej czasu, zrozumie, powiedziała.

Wątpię, chodzicie ze sobą i od jakiegoś czasu widujesz się ze mną w tajemnicy, a nawet jeśli w w to uwierzy, zapyta o to później. , Nick stwierdził.

Olivia strzeliła  do niego bez wyrazu twarzy. Więc co chcesz, żebym zrobiła? Odrzuciła go i zostawiła? Wiesz, że tego nie zrobiłabym tego- powiedziała i Nick nie mógł temu zaprzeczyć. Tylko bogaty i silniejszy człowiek niż Maximino mógł sprawić, że Olivia zmieniła swój kierunek ''uczuć''

On to zrobi w kiedy twój kot wygra wyścig  i napisze ci propozycję na sterowcu '' Olivii I", powiedział.

- Jakie romantyczne - westchnęła Olivia.

- Myślałem, że nienawidzisz romantyczności - zauważył Nick.

Tak, ale Maximino tego nie wie.

Cisza przejęła pokój. Wszystko było przykryte ciemnością, a Nick ledwo widział drzwi i krawędzie kilku mebli. To było dziwne, ale za każdym razem, gdy leżał w tym pokoju, patrzył na sufit. To był zwyczaj, który wrósł w  niego odkąd po raz pierwszy odwiedził Olivię.

- Zawsze jest możliwe, że coś się stanie i jego plany legną w gruzach - powiedziała Olivia.

Jak to?- zapytał Nick.

Skąd mam wiedzieć?

Z jej tonu Nick wiedział, że chce, żeby odszedł. Olivia ponownie była lodowatym sobą. Kobieta rzadko pokazywała swoją prawdziwą naturę i Nick podejrzewał, że jest jednym z nielicznych szczęśliwców lub pecha - tych, którzy kiedykolwiek widzieli ją bez tej maski. Większość ludzi w Rubacava nie miała pojęcia, jakiego potwora naprawdę miała za skórą.

Usiadł i odsunął koc. Powietrze w pokoju było zimne i jako człowiek, który lubił luksusy Nick wolałby powrócić do ciepła. Mówiąc jej to, Olivia po prostu oburzyła się na niego, więc postanowił zebrać sobie ubranie i założyć je. Były też ciepłe, ale był pewien, że w łóżku z Olivią będzie jeszcze wygodniej.

Nick nic nie powiedział, kiedy wychodził. Zazwyczaj wymieniając kilka słów przed wyjściem - czasem byli nawet delikatni i czuli dla siebie- ale wyczuwał, że Olivia była w złym nastroju ze względu na jego wieści. On też był, chociaż trudniej zrozumieć, dlaczego.

I co wtedy gdyby Olivia poślubiła Maximino? Nie powinien w żaden sposób zmieniać ich związku. Szanowanie małżeństw innych ludzi nigdy nie było bliskie sercu Nicka. I nie myślał, że Olivia z uprzejmym przyjęciem zajmie się  byciem  żoną.

Tyle rzeczy zmieniłoby się, pomyślał, wychodząc z Blue Casket , wszedł w chłodną noc Rubacavy. Maximino chciałby Olivie wziąć ze sobą by wyjechać do Noevo Marrow wtedy musieli  by znaleźć kogoś innego, aby prowadzić klub. A To znacznie utrudniłoby mu prace.

Nastąpił głośny hałas, ale Nick nie pozwolił, aby to mu przeszkadzało. Rubacava nigdy nie była cichym miastem, zwłaszcza nocą. Dla obcego może to brzmieć jakby wszystko było zawsze martwe, ale jeśli przez lata mieszkał w mieście - jak Nick - nauczył się słuchać dźwięków lokalnej nocy.

W jego mieszkaniu było ciemno i zimno, kiedy wszedł do środka. Wszystko pachniało tytoniem - nigdy nie omieszkał otworzyć okna, gdy palił - a podłoga była zakryta ubraniami, starymi papierosami, gazetami i aktami roboczymi. Nie trzeba było mówić, że nigdy niczego nie znalazł.

Będę musiał poprosić kierowcę, aby zatrzymał się jeszcze raz, pomyślał, kopiąc niektóre z gazet pod łóżkiem. Po znalezieniu stosunkowo czystego szkła nalał sobie drinka i upadł do łóżka. Przynajmniej zrobił to rano, więc to nie było w najgorszym możliwym czasie .

Minęła północ. Jutro Olivia musiała odpowiedzieć na propozycję Maximina. Cokolwiek powiedziałaby, zmieniłoby życie wszystkich nawet Nicka. Gdyby  powiedziała’’Tak’’, musi pożegnać się z ich zabawnym romansem. Gdyby powiedziała’’Nie’’, musiałaby skoncentrować się na współczuciu dla Maximino. 
Maximino był uczciwym pracodawcą,z bogatą firmą,a może nawet czymś podobnym do przyjaciela od lat. Nick po prostu nie był człowiekiem, który myślał o innych przed jego własnym interesem. Ale niezależnie od tego, jak bardzo nie lubił pomysłu,musiałby wziąć udział w weselu, jeśli Maximino i Olivia poślubią się. Najprawdopodobniej też byłby najlepszym świadkiem.

Postanowił zasnąć, zanim jego myśli sprawiły,że byłby zbyt zły.
---


Dzieńdoberek! Lola machnęła szczęśliwie do człowieka, który pojawił się na schodach.

-Jest Rano - odpowiedział Manny. Zszedł po schodach do baru, gdzie byli Lola i Glottis. Demon próbował teraz swojego nowego utworu i poprosił Lolę, aby dała szczerą opinie.

Więc, co planujesz na dzisiaj?- zapytała Lola, nie zwracając uwagi na neutralny ton Manny'ego. Była już przyzwyczajona do człowieka, który traktuje prawie wszystkich w tym świecie w niezbyt taktowny sposób.


Manny wzruszył ramionami i nie zajął miejsca. Lola poczuła na nim odrobinę zapachu tytoniu.
Myślałem, że ja i Glottis będziemy mogli lądować w Skamieniałym Lesie, powiedział.

Jeszcze raz chcesz tam jechać? - zapytała cicho Lola. Myślała, że to smutne, że tydzień po tygodniu Manny zważał na każdą przyjezdną duszę do Rubacavy i spędził wolny czas na poszukiwaniu kobiety, której nie widział od prawie roku. Jeszcze smutniejsze było to że on ją rzeczywiście kochał.

Człowiek, który coś robi, bo czuje, że to jego obowiązek, czyżby aż tak ją kochał? pomyślała. Nie, że Manny był złą osobą, ale ...

- A miałaś inne plany? - spytał Manny i spojrzał na aparat, którą przyniosła ze sobą Lola. To była jej największa pycha i była rzadko widywana bez niego. Lola była bardzo świadoma faktu, że dla większości dusz w Rubacava była jedynie panią fotograf.

Cóż, myślałam, że mógłbym zrobić kilka zdjęć u ciebie i kawiarni na nowe pocztówki, ale mogę to zrobić później, jeśli jesteś zajęty, powiedziała.

Być może to byłoby najlepiej, ale wcześnie rano nie kawiarnia nie wygląda dobrze, powiedział mężczyzna.

Sala High Roller's Lounge jest zawsze fantastyczna. Mogę tam jechać dzisiaj, po zakończeniu naprawy drugiego aparatu a jeszcze tam nie zrobiłam zdjęć- powiedziała Lola. Próbowała zachowywać się tak, jakby nie widziała spojrzenia,które Manny jej wysłał.

Tak, słyszałem, że Maximino włożył w ten biznes wiele pieniędzy, powiedział, podkreślając imię mężczyzny .Przez chwilę milczał, jakby biorąc pod uwagę kolejne słowa. Nie pozostaję się tam za długo, słyszałem że Barman Cristian wkłada coś do picia, aby uzależniać swoich klientów by wracali. Dlaczego między innymi myślę, że ma więcej klientów niż my

Lola roześmiała się, chociaż wiedziała, że za słowami było ostrzeżenie. Manny był jednym z nielicznych, którzy wiedzieli o jej uczuciach do Maximino. Był także jednym z tych, którzy uważali, że nie ma szans.

- Maximino może być gentlemanem, ale w końcu nie jest człowiekiem, którego chcesz - powiedział jej przyjaciel. Wiedział jednak, że Lola nie posłucha go.

Podniosła aparat i podeszła do schodów. Podobnie jak wszystko w Rubacava, kawiarnia rankiem była opustoszała. To nie powstrzymało Loli przed wejściem do High Roller's Lounge, ponieważ tym razem tylko chciała robić zdjęcia wnętrza. Prawdziwą atmosferę można było uchwycić w nocy.
---
                                    SALA HIGH ROLLER'S LOUNGE

Było rano, więc Nick jeszcze nie wytrzeźwiał do końca. Jednak był w takim sfrustrowanym nastroju, że chętnie zmieniłby wodę na coś silniejszego. Ale czyniąc to wzbudziłoby podejrzenia Maximino,a prawnik nie chciałby się  wtedy tłumaczyć.

W każdym razie miał wystarczająco dość pracy na swoich rękach.

Sala High Roller's Lounge nie była otwarta rano, ale nigdy nie przeszkadzało mu to żeby  pracować. To było bardziej komfortowe niż jego biuro i to że wcześnie nie i było nikogo, kto by mu przeszkadzał.

Czy mógłbyś chwilę przenieść się gdzie indziej? Chciałbym zrobić zdjęcie tego wielkiego posągu - poprosił młody,miły głos, a Nick zerknął z gazet.

Lola. Nie znał jej dobrze i zdawał sobie sprawę, że zarabiała na życie - jeśli możesz to powiedzieć - robiąc zdjęcia wokół Rubacavy. To było wszystko,co chciał wiedzieć.

- Próbuję tu pracować - warknął.

- Ja też - odrzekła Lola, wcale nie zraziła się. Trzymała aparat w obydwóch rękach z najgorszym kapeluszem, jaki kiedykolwiek widział na jej głowie. Chciał się zaśmiać głośno. Zamiast tego tylko parsknął i skoncentrował się na odczytywaniu dokumentu od Maximino, który miał zostać podpisany po południu.

- Wiesz, nie może ci  być trudno wstać na kilka minut - zaproponowała.

-Nie, bo nie muszę - powiedział Nick.

- Twoja praca nie może być aż tak ważna, że nie możesz się wstać na parę sekund - przerwała Lola, a potem zaczęła się denerwować. Nick nie mógł znieść bezczelności kobiety.

Powiada to  ktoś, którego praca polega tylko na naciśnięciu przycisku, powiedział adwokat. Usłyszał, jak Lola parsknęła i miał nadzieję, że zrezygnuje i zostawi go samego. Musi wykonać tę pracę rano bo póżniej nie znajdzie na to więcej czasu.

Z kącika oczodołu zobaczył, jak Lola poszła zrobić coś innego. Nick miał nadzieję, że nie wróci. Przez chwilę milczało, tylko cichy hałas z kuchni zakłócił koncentrację.

Potem zauważył, że nie był sam. Adwokat uniósł wzrok, gotów powiedzieć Loli, aby go zostawiła samego, ale wpatrywała się w Maximino. Nickowi nie spodobał się sposób w jaki on na nią patrzył
–    Skończą się wkrótce - zapewnił.Maximino kiwnął głową.

Powiedziałem, ale Nick wiedział, że to nie to, o czym Maximino chciał rozmawiać. Podążył za spojrzeniem pracodawcy i zobaczył Lolę, która obecnie kręci się w przytulnym stoliku.

- Widziałem, jak rozmawiasz z tą dziewczyną - powiedział Maximino.

- Niestety - zauważył Nick. Nie czuł potrzeby udawania, że lubi Lolę. Maximino nie miałby nic przeciwko.

Lola jest miłą dziewczyną, obserwowałem ją, zawsze jest taka przyjazna i szczęśliwa. Powinieneś ją zaprosić na drinka - kontynuował Maximino.-Myślę, że zrobiło by ci  to dobrze.

Nick znieruchomiał, kiedy zrozumiał, co zaczyna Maximino. Stłumił gniew w sobie.

- Nie sądzę, żebym był w jej typie- powiedział. Mogę założyć, że poszukuje rycerza w lśniącej zbroi.

Maximino spojrzał zamyślony i ciągle patrzył na Lolę. Nick zauważył, że kobieta zdała sobie sprawę, że była obserwowana i próbowała rozpaczliwie wyglądać, jakby koncentrowała się wyłącznie na swojej pracy. Nie mogła jednak powstrzymać się od kradzieży ich wzroku od czasu do czasu zerkała.

Nie osądzaj z góry wszystkiego. Nigdy nie wiadomo, jacy są ludzie, zanim naprawdę ich nie poznasz- powiedział Maximino. Nick zgodził się milcząc, ale przez chwilę nie myślał, że on albo Lola będą zainteresowani tą propozycją od Maximino.

- Już wiem, że już wystarczająco dużo  wiem - powiedział i miał nadzieję, że Maximino zejdzie z tematu Być może musiałby znaleźć oficjalną dziewczynę, aby zakończyć te niewygodne rozmowy.

Czasem sprawiasz wrażenie  przygnębionego, Nick. Czy daję ci zbyt dużo pracy? Nick wiedział, że Maximino już nie jest poważny,chociaż ton mężczyzny w ogóle się nie zmienił.

Prawnik parsknął. – Podniesienie się z krzesła sprawi, że poczuję się lepiej - powiedział sucho.


Przez chwilę mówili o rzeczach, a potem Maximino powiedział, że zapłaci Olivii za wizytę. Nick właśnie miał zamiar ponownie skoncentrować się na swojej pracy, ale właśnie wtedy spojrzał na Lolę.

Kobieta przestała robić zdjęcia i patrzyła na plecy Maximina. Jej kościste palce mocno trzymały aparat i nosiła na jej twarzy rozmarzoną minę.

Cóż, Nick pomyślał z lekkim zdziwieniem. Wygląda na to, że nie przychodzisz tu na zdjęcia! Czuł się bardzo zadowolony z tego, że to ujawnił i zachichotał.

Więc była inna dusza,która nie chętnie zobaczyłaby Maximina i ślub Olivii.

Nagle zdał sobie sprawę. To było bardzo głupie, ale w tej chwili mu to nie przeszkadzało. Był zbyt zajęty, a za moment pomachał do Loli, aby przyszła do niego.

Czego chcesz? - zapytała podejrzliwie.

- Widziałem sposób, w jaki patrzyłaś na Maximino - powiedział Nick, aby głos był niemal przyjazny. Lola zamarła na chwilę i na jej twarzy pojawiła się ostrożna mina.

Co masz na myśli? zapytała.



Nie próbuj ze mną grać, nie jestem ślepy, obchodzi cię to- powiedział niecierpliwie Nick.
–     Jaki byłby świat, gdyby kobiety przynajmniej raz powiedziały prawdę.

Lola przeniosła ciężar ciała z jednej nodze na drugą, zarumieniła się
–    Cóż, jest dobrym człowiekiem, byłoby niegrzecznie, żeby nie odpowiedzieć na jego dobroć - powiedziała i machnęła aparatem. Nick pomyślał.

- Spróbuję znowu -Kochasz go - powiedział i pochylił się na krześle. Jego spojrzenie nie opuściło Loli przez jedną minutę, a na początku kobieta starała się jak najprzyjemniej wyglądać. Potem westchnęła z frustracją.

- Więc co? Jestem zakochana a To nie jest zabronione, prawda? - zapytała.

Czy nie przeszkadza ci to, że kocha kogoś innego?Lola nie odpowiedziała, więc Nick kontynuował: Dopóki Olivia istnieje, Maximino nawet się na ciebie nie spojrzy, a jego słowa, spojrzenia i dotyk są skierowane do innej kobiety. I ona odpowie w ten sam sposób, dając Maximino to samo- ciepło i miłość .

To, co powiedział wywołało zaskoczenie, więc Nick zamknął się. Przeklinając własną słabość zauważył, że Lola przyjęła słowa znacznie gorzej.

- Dlaczego mnie dręczysz? Wiem o tym wszystkim - powiedziała Lola, jednocześnie rozdzierając,się ze  smutną i gniewną miną.

Musisz też wiedzieć, że Maximino zamierza jutro jej się oświadczyć Nie zdziwiłbym się, jeśli się ożenił by się w tym tygodniu!- powiedział Nick.

Lola odetchnęła głęboko i opadła na najbliższe wolne krzesło.
Nie ... żartujesz, prawda? Jest to trick, który próbujesz ...zaczęła, ale Nick zaczepił się gniewnie.

Nie bądź głupia,nie mówię o tobie,więc dlaczego miałbym tracić czas na żarty? To, co mówię, jest prawdą.

Przez moment Lola zastanawiała się nad słowami adwokata, a następnie zdeterminowanie powiedziała.

- Dobra – powiedziała. Jeśli to sprawi, że Maximino będzie szczęśliwy,być może.. Może on i Olivia zostali stworzeni do siebie nawzajem.

Nick nie był pewien, ale myślał, że może słyszy łzy za słowami. Wzruszył ramionami. - Nie musi tak być - powiedział.

Lola spojrzała na niego ze zdziwieniem i podejrzliwością. Co masz na myśli?-zapytała.

Nick pochylił się nad stołem i szepnął coś do ucha.

Nie możemy o tym rozmawiać, spotykamy się tu dziś wieczorem i pójdziemy gdzie indziej, powiedział.

Wygląd twarzy Loli był mieszanką zamieszania,wstrząsu, a może nawet nadziei. Skinęła głową, a Nick cieszył się, że może tak łatwo manipulować ludzmi.

- Dobrze, ale jeśli to jakiś podstęp to pożałujesz powiedziała.

Nick skinął głową. Była tak przewidywalna.
Lola nie wiedziała, co myśleć. W bardzo krótkim czasie musiała stawić czoła zbyt wielu wstrząsom.

Największym i najtrudniejszym był fakt, że Maximino chce poślubić Olivie Przez chwilę wiedziała o randce mężczyzny, ale trzymała się nadziei, że w końcu się skończy. Być może tylko ona się oszukiwała, ale pomyślała, że Maximino i Olivia nie są niczym innym jak jednym wielkim przekrętem.

Jest dla niego zbyt szkodliwa, powiedziała zawsze jest sama. Nie powiedziała tego nikomu innemu. Biedna, naiwna dziewczyna. Ale nie głupia.

Nick Virago nie miał już okazji spotkać Maximino, spotkał się z nią. Prawnik nigdy wcześniej nie był z nią bardzo przyjazny i - w najlepszym wypadku - traktował ją z lodowatością.

Czego chciałeś? I co to ma wspólnego z Maximino i Olivią? Ostatnie słowa Nick'a dały nadzieję Loli, ale nie odważyła się zbytnio pomyśleć. Że znowu skończy się z rozczarowaniem.

Spotkała się z nim później w godzinach wieczornych, kiedy otwarto Salę. Miała cały dzień czekać,więc Lola postanowiła iść i robić zdjęcia z kilku miejsc, które wyglądały ładnie w świetle dziennym i nocnym. W końcu musiała to robić  i nie mogła pozwolić, żeby ten bałagan sercowy przejął całe życie po śmierci.

A jednak nie potrafiła odwrócić myśli, nawet przy ładnym zdjęciu Morza Lamentu. Słońce sprawiło,że ciemna woda błyskawica i mewy przelatywały pośrodku ich własnych wysokich krzyków. Statek unosił się w wodzie, ale Lola ze smutku uroniła łzy myślała o Maximinie że to jednak on ją dotyka czule tuli do siebie chciała poczuć jego ciepło .

Jedna ściana miała obraz dwóch ptaków morskich siedzących na krawędzi mola. Jedno miało leżało martwe, a drugie tylko stało przy nim, jak gdyby strzegąc pierwszego. Ten widok, który nazwał pięknie artysta ‘’tęsknotą za życiem’’, nie sprawił, że Lola poczuła się lepiej.

Maximino zamierzał zaproponować Olivi. To była jedyna rzecz która kotwiczyła w jej umyśle.

Lola poczuła się strasznie. Przez kilka tygodni zrobiła wszystko,co w jej mocy,by złapać się za  serce.
Żeby dać sobie spokój ze swoim żenującym uczuciem które ją wypełniało od środka. Za każdym razem,gdy ją przyjął ciepłym słowem na przywitanie, czuła się, jakby jej życie po śmierci było czymś więcej niż pustą muszla bez perły w środku W swoich snach i fantazjach marzyła o nim i o tym jakby smakowały jego czułe pocałunki.

Być może byłam głupia, pomyślała. Widziała, że Olivia miała Maximino całkowicie owiniętego wokół palca .Ogarniała ją myśl ‘’co tu zrobić’’.Wkrótce przecież ich zaręczyny. Samotna kropla szczęścia w środku niekończącej się egzystencji.

Jedno pytanie ją niepokoiło. Co chciał zrobić Nick Virago? Gdyby dobrze poznała jego plan, żeby powstrzymać propozycję możliwe że nawet za cenę utracenia swojej miłości nie zgodziła by się na współprace z Nickolasem.

Nawet gdy myśl wpłynęła na myśl,Lola poczuła się głupio. Nick był przyjacielem Maximino. Dlaczego miałby zmiażdżyć jego szczęście?

A jeśli tak, to czy tego chce?
---

Jasne światła rozłożyły atmosferę wokół High Roller's Lounge. Pokrywała wszystko w słabym kolorze czerwonym i świeciła na każdym rogu, tak że nie było pojedynczego, zacienionego stołu. Maximino nie lubił na swoich miejscach cieni.

Nick obserwował otoczenie z jedynego miejsca, w którym mógł stać niemal niezauważony. Prawie żadne światło nie osiągnęło za jednym z posągów kota i słaby cień pozostawał tam.

Lola już przybyła ubrana w swoją czarną sukienkę z kapelusikiem na głowie widziała że Nick i siedział przy stole, Prawnik nie ruszył się do niej bliżej, ale patrzył w milczeniu. Czekał.

- Co ty tu robisz?- zapytał Maximino. Tak jak Nick miał nadzieję.

- Jestem tylko po jedną rzecz– odparł .Lola ich nie zauważyła.


Cóż, można użyć bardziej efektywnego sposobu na to, czy masz jakieś poczucie w tym przypadku -Jakiś bałagan w interesach?. Chciałbym dziś usłyszeć wkońcu fakty na temat pieniędzy Charliego, powiedział Maximino.

Nick pochylił głowę ledwo wystarczająco, żeby ktoś zauważył. - Właściwie myślałem, że wyjdę tego wieczoru - powiedział i skinął głową Loli.

Maximino wyglądał na zdziwionego. Więc spytałeś ją? Cieszę się, Nick. Czy po raz pierwszy akceptujesz moją radę dotyczącą kobiet powiedział

- Nie, ale żaden z nas nie chce zapamiętać poprzednich spraw - odparł Nick. Osiągnął cel i sprawił, że Maximino wierzy, że on i Lola mają coś na myśli. Teraz nikt nie zadawałby pytań, nawet gdyby byli widziani razem.
- Chcę trochę szczęścia - powiedział tonem poważnym

Podszedł do Loli,a kobieta zauważyła go od razu. Spojrzała na niego z ciekawością, a Nick odwrócił głowę, mając nadzieję, że ma sens, aby się zamknąć. Nic nie powiedziała,więc najwyraźniej była mądrzejsza niż myślał.

- Cieszę się, że przyszłaś - powiedział i wziął sobie krzesło. Jego głos był miękki - mówił tak tylko Olivii i fakt, że traktował tę dziewczynę tak samo, jak jego kochanek.

- Rozumiem - powiedziała Lola i nie zrobiła dobrej miny do złej gry,ukrywając rozterkę.

Czy chcesz wypić drinka?- zapytał Nick.

Wejdźmy do biznesu! Lola syknęła i spojrzała na niego,jakby stracił swój umysł. Nick nie był pewien, czy tak się nie stało. Parsknął.

- Miałem nadzieję,że tak powiesz - powiedział i obaj wstali. Powoli podszedł do Loli i objął ją wokół talii i zaczął prowadzić ją do windy, zupełnie świadomy,że Maximino patrzy na nich.

Lola zamroził jego dotyk  Nicka, który ją dotknął,ale że nie zrobiła o to sceny. Była zdezorientowana, ale wiedziała,że Nick nie będzie działał tak ot bez racji.

Kiedy drzwi się za nimi zamknęły,puścił się i skierowali się w stronę różnych stron windy.

Po co to było?Lola zapytała z wściekłością i potarła talię, jakby chciała pozbyć się niewidocznej plamy.

- Maximino patrzył na nas, jedyny sposób na wyjście bez wzbudzania podejrzeń - warknął Nick.

- Moglibyśmy się spotkać gdzieś indziej,ten mały akt nie miał żadnego celu - odparła ostro Lola.

Zapewniam go, że jesteśmy zainteresowani sobą. Jeśli potrzebujemy alibi na noc, możemy powiedzieć, że cieszyliśmy się chwilą w jakimś ciemnym rogu. Nie wyglądaj tak bardzo na mnie złą, nie szczególnie cieszy mnie ten fakt ale cóż jeśli chcemy dostać to czego pragniemy to musimy działać zgodnie  z planem - powiedział Nick.

Alibi po co? Co zamierzasz mnie zastrzelić jak coś pójdzie nie tak ? Lola szepnęła.

Nick zatrzymał się, upewnił się, że są sami, a potem chwycił łopatki Loli. Wypuściła zaskoczony krzyk z piersi.

- Kochasz Maximina,prawda?- zapytał i nie czekał na odpowiedź. Czy zrobisz wszystko, aby go zdobyć?W takim przypadku będziesz mnie słuchać. Upewnij się, że wiesz, że jesteś ze mną lub przeciw mnie.

Pragnę go, powiedziała Lola.

Czy możesz mi zaufać?- zapytał Nick. Zaczynał budzić wątpliwości co do zaangażowania Loli. Mógł to zrobić sam. Jedyny powód, dla którego chciał, żeby przyszła, to że potrzebuje kogoś do winy,jeśli coś pójdzie nie tak.

Lola sięgnęła do siebie i spojrzała prawnikowi w jego oczodołami.
Czego chcesz?- zapytała z determinacją.

Uważam to w moim interesie, że Maximino nigdy nie zaproponuje Olivii ślubu jeśli nastąpią na wyścigu komplikacje i jestem pewien, że to ci się spodobałoby. Jeśli wspólnie pracujemy, możemy to powstrzymać- wyjaśnił Nick. Miał już plan.

 Ale czy aby nie jesteś jego przyjacielem? Dlaczego Lola zaczęła, ale milczała nagle. Na jej twarzy pojawiło się oświecone wyrażenie i to bardziej zirytowało Nicka, niż był gotów przyznać.

- Nie o to chodzi - mruknął. Maximino i Olivia mogą robić wszystko, czego chcą, dopóki nie wyjdą za siebie,co byłoby złe dla biznesu i dla nas.
Ona widzi tylko pieniądze,ona go nie kocha dla niej liczy się tylko gotówka drogie samochody i drogie prezenty. Jestem pewien, że zrozumiesz to, jednostronne uczucie.

Lola skinęła głową. Maximino będzie wściekły, jeśli zepsujemy jego życiowy dzień  powiedziała. A ona jest dla niego prawdziwą kobietą, za którą chce wyjść ale co możemy zrobić?

- Mam plan - powiedział Nick i wsunął dłonie do kieszeni. Na szczęście dla nas, Maximino planował coś specjalnego na jutro. Nie powinno być zbyt trudno przyprawić trochę ten wyścig o dreszczyk emocji.

Więc zaczął wyjaśniać to, co miał na myśli.

Lola nie wiedziała, co myśleć. Dostała się do ogromnego bałaganu i tylko chciała wydostać się z tego. Wszystkie jej zmysły krzyczały,że to, co ma robić,było złe i że będzie żałowała tego wiecznie.

A jednak milczący, zbuntowany głos w jej wnętrzu kazał jej kontynuować. Pomyśl o sobie na okazję, powiedziało jej serce. Nigdy nic nie dostaniesz, jeśli nie jesteś gotowa walczyć o to.

Cóż, chyba nie jest tak źle. Nie będziemy nikogo zabijać, czy coś takiego, zapewniła siebie.

Plan Nick'a był bardzo prosty. W istocie była pewna, że prawnik mógłby zrobić to na własną rękę. Była trochę zmieszana z zaufaniem,które mu pokazała. Zawsze myślała, że Nick Virago był człowiekiem, który pracował samotnie i nie pozostawiał śladów.

Lola nie mogła pomyśleć, że mógłby zabrać ją ze sobą tylko po to, aby wszystko w nią winić. Byłoby tak bardzo w jego stylu. W końcu był prawnikiem i mógł odstąpić od odpowiedzialności za wywinięty numer.

Minęło kilka godzin po północy. Tor Cat stał się cichy, a koty spały, następnego dnia Max marzy o wielkim wyścigu. Z kolei High Roller's Lounge był pełen życia i dusz, które albo świętowały swoje wygrane,albo starały się zapomnieć o tym, ile pieniędzy stracili. Maximino również tam był.

Myślenie o człowieku zrobiło w głowie falę poczucia winy przez Lolę wyrzuty sumienia nie dawały jej spokoju. Czy można skrzywdzić człowieka ze swojego szczęścia? Kochał Olivię, a Lola wiedziała, że nie jest dla niego dobra, czuła się źle. Czy miała prawo mieszać się z decyzjami innych?


Z tego powodu nie była zdenerwowana. Przestała się bać przed Nick'em. Być może dlatego, że zobaczyła, że jest równie żałosny,jak wszyscy w Rubacava.

Nie wiedziałem, że masz tutaj klucze, powiedziała,gdy Nick otworzył drzwi na ogromny magazyn na obrzeżach miasta.

Adwokat zwrócił się do niej i skinął w milczeniu. Doszli do wniosku,że muszą być strażnicy i że będą musieli się ich pozbyć - tak spokojnie i bezboleśnie jak to możliwe. Lola powiedziała -chyba nie zamierzasz pozabijać strażników?
Nick odparł -Wszystko się okaże co sytuacja przyniesie

W milczeniu weszli do ciemnego magazynu. Po drugiej stronie ogromnego pokoju znajdowała się lampa naftowa. Dwie dusze grały w słabym świetle w pokera. Duet nie dostrzegł przybycia Nicka i Loli.

Nawet w słabym świetle Lola zauważyła sterowiec, który stanął naprzeciwko nich, potężny i ogromny. Była to ''Olivia I'', symbol miłości Maximina do pięknej poetki.. Lola poczuła wewnętrzną zazdrość i odwróciła wzrok.

Obaj ukrywali się za kilkoma skrzynkami i pilnując strażników. Palce Loli zadrżały lekko. To był pierwszy raz,kiedy robiła coś takiego. Co jeśli ktoś mnie widzi? Co wszyscy myślą ...

Myślę,że nadszedł czas,aby dać pani fotograf broń do ręki, powiedział Nick.
Strażnicy grali w karty na beczkach z rumem i popijali bimber wesoło się szczerząc.
–    Ty tylko mówisz,bo twoja ręka jest wciągająca - warknęła druga, ale nie zaczęła się argumentować. Dwaj mężczyźni wstali, rozciągnęli kości i poszli po narzędzia.

Lola wzdrygnął się, gdy Nick złapał ją za ramię.

Co?wyszeptała.

Weź te krótką, odpowiedź Loli była zimna. Spojrzała na strażników .Nie mogła zobaczyć ich twarzy, ale zawsze było możliwe,że byli kimś, kogo znała.

Nikomu nie zabiją, bo to czyniło oczywiste, że coś się dzieje. Nie, lepiej byłoby, gdyby ich plany nie miały nikogo podejrzanego. Ale muszą to zrobić, zanim ktokolwiek włącza światła.

Nick poszedł po stosie pudełek, chronionych przez cienie i poszedł za pierwszym mężczyzną. Lola usłyszała ciche odgłosy,gdy Nick złamał kark mężczyzny i złapał go w pozycji,by powstrzymać go przed upadkiem.

Fred?- zapytał drugi mężczyzna. Nie było odpowiedzi. Co ty robisz? Jesteśmy zajęci.

Lola była tak blisko,że mogła zająć się tym człowiekiem. Zrób to! Teraz, powiedziała sobie, ale jej ręce odmówiły pracy. Nie mogła tego zrobić. Być może w innej sytuacji, ale teraz była tym,który popełniłaby błąd zabijając niewinnego człowieka.

Mężczyzna odwrócił się. Kim jesteś?
Zapytał i wyraźnie nie widział Loli wystarczająco dobrze z powodu braku światła.

Lola otworzyła usta, aby odpowiedzieć i wyjaśnić,co to za okropny błąd, ale w tej chwili usłyszała strzał a mężczyzna upadł na podłogę. - krzyknęła.

Co to do cholery było?Nick spytał cicho głosem z gniewu.
Gdybym nie przyszedł, zrujnowałabyś wszystko!

Nie mogę tego zrobić, Nick, po prostu nie mogę, to jest nie w porządku.
Jeśli Maximino chce poślubić Olivię, to nie ma sensu go zatrzymywać, a jeśli tak to musi być inna droga. Coś, co mnie nie robi w bagno, i nie sprawi że będę  wyglądać jak przestępca w oczach ludzi - powiedziała Lola. Nie mogła uwierzyć w to, że przez chwilę była gotowa do zerwania z planem Nicka.

- Co? Nie możesz teraz odejść! Pomóż mi z nimi - powiedział Nick i zaczął ściągnąć nieprzytomnych ludzi z powrotem do lampy naftowej. Kiedy obaj leżeli w świetle, prawnik wyciągnął butelkę silnego alkoholu i polał ich tym

Lola nie ruszyła mu na pomoc. Stała tam, z powrotem wyprostowana, podbródek w powietrzu i ramiona skrzyżowane na piersi. Możesz zrobić cokolwiek zechcesz, ale nie będę się w to angażować, powiedziała.

- Byłaś gotowa ze mną tu przyjść zaledwie kilka minut temu. Teraz nie ma sensu wycofywać się z planu - powiedział Nick.

Nie myślałam jasno i nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak poważnie to było. Nic nie zrobiłam,zabiłeś obu mężczyzn, powiedziała Lola.

Nick prychnął. -Też mi coś.

Maximino - ogłosiła Lola. Tak, właśnie tego musiałabym dokonać. Pójdzie prosto do Maximina i powiedz mu, że jego najlepszy przyjaciel ma za cel zrujnować życie pozagrobowe. Maximino i Olivia poślubią się,ale przynajmniej Lola nie musiałaby czuć się okropnie za swoje czyny i mieć na zawsze wyrzuty sumienia.
Zastrzeli ciebie- Nick zachichotał.

Nie rozumiesz tego, owszem możesz mu powiedzieć wszystko, co chcesz, ale nadal będzie wierzył w moją historię, jak cię uwiodłem,sprowadzając cię tutaj,  i próbowałaś sabotować jego sterowiec.
To słabość do Maximino, odmawia współpracy . Wyłącz uczucia ! Warknął

Czuła, że pewność siebie się rozpada, ale nie chce zrezygnować. Dlaczego mnie tu ściągnąłeś? Nie potrzebujesz mnie, powiedziała.

Jeśli ktoś się o tym dowie, mogę powiedzieć, że zmusiłeś mnie do tego. Możesz spróbować powiedzieć prawdę im. Ale ja  mam pieniądze i moc ... Kto by w to ci uwierzył?

Lola zdała sobie sprawę, że Nick ma rację. Nawet jeśli powiedziałaby to wszystko Maximino, to tylko sprowadziłoby na nią kłopoty, a co najmniej drobne irytacje do Nicka. W całym Rubacava prawdopodobnie a było tylko pięcioro ludzi, którzy by jej uwierzyli. Manny, Glottis ,Lupe, Toto i Salvador. Którzy są jej jedynymi przyjaciółmi.

Ale z ciebie ohydny Wąż! powiedziała jadowicie .Nie przejmujesz się Maximino.
Myślisz, że jesteś jego przyjacielem, a ty go zdradzasz! I Sypiasz z jego dziewczyną. Czuła się żle i krzyczała z wściekłości. Jak Nick mógłby to zrobić? Przez krótki moment tego wieczora myślała, że może prawnik nie był taki zły, ale teraz była pewna że ten człowiek to czyste piekielne zło.

Nick był żałosny, skorumpowany i zgniły do szpiku swoich kości. Osoba pozbawiona nadziei na odkupienie. I Lola nie mogła nic z tym zrobić. Została uwięziona.

Skończyłaś?- zapytał Nick nudząc się.

Tak,  i wiesz? Ja mam wystarczająco dużo wrażeń jak na jeden wieczór! Do widzenia - warknęła Lola. Ale zanim zdążyła zrobić krok, Nick złapał ją za ramię.

- Nigdzie nie pójdziesz,dopóki nie skończę! - powiedział mężczyzna. Lola próbowała walczyć, ale zatrzymała się, gdy Nick wyjęła broń.

Nie użyjesz tego,a jak ktoś usłyszy,to wtedy masz kłopoty - powiedziała.

Czyżby? Jestem pewien, że mógłbym reprezentować siebie podczas procesu morderstwa, powiedział Nick. Puścił ją .Nie rób nic głupiego, a pozwolę ci odejść.

Lola skinęła głową. Bała się mówić coś głupiego,bo gdyby otworzyła usta mogłaby pożałować. Żadne słowa nie mogły oddać prawdziwości nienawiści,dla Nicka. I jak nienawidziła siebie!
Gdyby nie była tak naiwna i zdesperowana, Nie doszło by do tego. Teraz wiedziała że popełniła błąd

Czuła się jak okropnie.
W zasadzie to nie chciała by widzieć Maximina i Olivii,na ślubnym kobiercu.

Nick zniknął na chwilę w sterowcu. Lola miała wystarczająco dużo czasu, aby przejrzyć plan mężczyzny w jej umyśle. Powiedział jej, że jeśli zetknie się z przewody by zrobić spięcie w silniku, to propozycja nigdy się nie pojawi na ekranie. Ale Nick robił swoje i podstępem, podłożył ładunki wybuchowe na sterowcu, ukrył je dokładnie.

I nikomu o tym nie mówię, pomyślała, zaciskając pięści. Nie obawiała się, co się z nią stanie, ale prawda nie przyniosłaby żadnej różnicy. Nick w każdym razie zwyciężył. Nic dziwnego, że był prawnikiem.

Minęło zaledwie kilka minut, zanim Nick wrócił.

Gotowy już jesteś ? - zapytała ostro Lola. Kiedy Nick nie odpowiedział, kontynuowała: Co myślisz, że się uda?
Maximino może zaproponować oświadczyny Olivii w każdej chwili.

Zobaczmy, co się zdarzy - odparł Nick malując n twarzy złowieszczy uśmiech.

To nadal nie ma sensu - nalegała Lola. - Maximino i Olivia wyjdą za mąż, jeśli będą chcieli. Wejdziesz między nich. A wtedy Max domyśli się że łączy was coś.

            Może powinna była tego nie powiedzieć.
           Gniewna mina, która pojawiła się na twarzy Nicka, zaskoczyła ją.

          - A co ty wiesz? - zapytał prawnik.

 Nie masz szans z nim, nawet jeśli Maximino nigdy jej nie zaproponuje ślubu, to i tak będziesz tylko pionkiem w jej grze, kochankiem który będzie nic nieznaczącym dla niej elementem.
Marnujesz czas i robisz z siebie głupca. Jestem pewna, że Olivia śmieje się z ciebie Kiedy odwrócisz się od niej ona nic sobie z tego nie zrobi. Ty chyba coś do niej czujesz skoro walczysz żeby się nie pobrali– Lola ostro powiedziała.
Nie dbała o to, że Nick ma broń. Chciała tylko zranić go tak mocno, jak to tylko możliwe.

Niestety jej słowa nie miały pożądanego efektu. Nick nie znieruchomiał i jego wyraz twarzy nie zmienił się. Nawet nie zwracał uwagi na ten temat.

Potrzebuję cię przy życiu,ale mam na ciebie oko. Jeśli nawet myślisz powiedzieć o tym komu kolwiek ,nie waham się pozbyć się ciebie. Pamiętaj o tym. Powiedział i dał jej długie, twarde spojrzenie. Potem odwrócił się i odszedł.
Lola stała sama na chwilę przed wyjściem z magazynu. Przeklęta ta noc.
NADSZEDŁ DZIEŃ NASTĘPNY W RUBACAVA


Głosy setek dusz mieszały się ze sobą, a w hałasie nie było nic słychać,co ktoś mówił  kilka metrów dalej. Było gorąco, a wszędzie były ręce, nogi i głowy. Nikt nie był ostrożny.
Wszyscy popychali się, stanęli na palcach i próbowali patrzeć na tor, ale tak to było na wielkich wyścigach. Tłumy ludzi zjeżdżało się z różnych miejsc tego świata, nawet małe dzieci uwielbiały patrzeć na te ogromne koty.

Lola zwykle nie troszczyła się o koty i ich rasy, ale tym razem w ogóle nie przegapiłaby imprezy. Musiała sprawdzić,czy plan Nicka będzie działał.

W środku tłumu nie widziała ani prawnika, ani jego ofiar. Wszyscy trzej siedzieli w prywatej loży nad resztą. Lola nie mogła się tam dostać, nawet przy jej wymówce że pracuje z aparatem.

Nie powinnam czuć się winna, pomyślała. Czułam się strasznie to wszystko było nie  porządku. Ale w końcu nic nie zrobiła. Zdarzyło się, że była w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie.

- i obaj byli całkowicie wkurzeni, ktoś obok niej powiedział i zwrócił uwagę.

Naprawdę? Jesteś pewna? - zapytał nowy głos.

Tak, słyszę, że były całkowicie przygotowane na wyścig, odpowiedział pierwszy głos.
W oddali stała para zakochanych. Tulili się do siebie i pocałowali.Wtem Lola nieśmiało odwróciła wzrok. Nie wypada patrzeć na cąłujących się pomyślala.

- Całkiem odbiło  temu facetowi- zauważył inny głos. Gdybym miał pracować dla Maximina, nie chciałbym,być pijanym na służbie. Widziałeś tego gościa niedaleko windy ? No mamrocze z flaszką hahaha. Zaśmiali się.

Założę się, że zostanie zwolniony.

Głośny hałas z wyścigu zwrócił uwagę na koty. Lola nie widziała ich za masami ludzi, ale nie szukała ich. Patrzyła w niebo, gdzie sterowiec pojawić się mógł w każdej chwili.

I wkrótce tak, dokładnie w tej samej chwili, gdy ktoś krzyknął, że Sanspoof prowadzi.

Lola zamarła. Wyraźne litery z boku sterowca brzmiały: "WYJDZIESZ ZA MNIE OLIVIA?" Poczuła ulgę i rozczarowanie jednocześnie westchnęła. Potem zdała sobie sprawę, że coś jest nie tak.

Sterowiec on chwiał się na boki. 
---
Nick poczuł się jakby spodziewał się przyjazdu sterowca nawet bardziej niż Maximino. Jego pracodawca siedział naprzeciwko niego, Olivii obok siebie i robił dobrą minę, udając, że wszystko jest jak zwykle w porządku.

Prawnik musiał przyznać, że był zdenerwowany nieco. Pomimo zdecydowanego sposobu, w jaki zadziałał wczoraj, nie odważył się wierzyć, że jego plan się sprawdzi. Nie wiedział nic o maszynach i zaufał swoim zmysłowi i szczęściu, gdy przyciągnął kilka kabli w kokpicie.

Obok nich był system kontroli rozżarzonych reklam, więc pomyślał, że wszystko jest w porządku. Po czym w kieszeni miał schowany pilot uruchamiający dynamit, ukryty w sterowcu

- Ona leci, moja miłość - powiedział Maximino, ale Olivia nie odwróciła się, by spojrzeć.  udawała zdumienie biegiem kotów. Nick, z drugiej strony, nie mógł wytrzymać towarzyszącego napięcia.

Propozycja Maximino wyświetla się na sterowcu, jak to ? Spięcie nic nie dało nadal wyświetla się napis  On zawiódł! Po raz pierwszy od kilku lat Nick Virago nie odniósł sukcesu! Nagle z uśmiechem na twarzy schował rękę do kieszeni chwycił pilot i uruchomił 10 sekundowe odliczanie. Miał asa w rękawie.

Będzie musiała na nie spojrzeć. Pomyślał Max. To nie może jej umknąć, pomyślał, spoglądając na Olivię, która nadal miała za plecami sterowiec
Nagle nastąpił ogromny wybuch.
Lola przewróciła się zamarła, nie mogła uwierzyć że to dzieje się naprawdę.

Przerażone krzyki zaczęły się w dole, gdzie znajdowały się trybuny. Złapali uwagę wszystkich nad sobą i dopiero teraz Nick zdał sobie sprawę, co się dzieje.

Wdzięczna''Olivia I''nie mogła zostać w powietrzu, paląca się opadała prosto na Cat Track. 

 Nick leżał na podłodze, pokryty pyłem i kawałkami gruzu. Usiadł w szoku i próbował zrozumieć, co się dzieje wokół niego.

Wielki tor pod nim był w chaosie. Koty zaczęły panikować, wyrzucali jeźdźców i biegli dookoła. Druga strona toru została całkowicie zniszczona, a smutne pozostałości sterowca oznaczały teren.

Podłożył bombę- pomyślała Lola

Maximino? Olivia? - zawołał. Przynajmniej ich loża nie poniosła wiele szkód.

Maximino wstał i pomógł Olivii usiąść. Wszystko w porządku? on zapytał.

Tak, dobrze - odparła Olivia, choć jej głos drżał trochę. Jej beret spadł. Szybko przyjrzała się Nickowi, ale szybko zwróciła uwagę na Maximino.

Cholera co tu się stało!!? - zapytał Maximino z wściekłością. Szybko wstał  rozejrzał się, jakby chciał widzieć gdzieś winnego.

Nick zdał sobie sprawę, że to co zrobił było tragiczne w skutkach niż podejrzewał. Czuł się pierwszy raz dziwnie, kiedy zastanawiał się, co Lola wiedziała i co mogła zrobić z tą wiedzą.

Pójdę zobaczyć, co się stało i ile jest strat, powiedział i odszedł Maximino.

Prawnik wiedział, że Lola była gdzieś blisko. Ona nie przegapiłaby tego wydarzenia. Teraz musiał ją tylko znaleźć i upewnić się, że wie, że musi zamknąć usta.

Gdyby miała jakieś szczęście,i nie przetrwała katastrofy było by po sprawie, pomyślał ale pomimo miał nadzieję, że Lola była gdzieś blisko,gdzie sterowiec się rozbił.

Przestraszone dusze biegały wokół niego, a chór przerażonych krzyków rozcięło powietrze. '' Tam nie żyją ludzie ! Pali się! Płacz dzieci i ludzi wokoło. Musiał pchać się w tłumie przerażonych ludzi, i bał się, że nigdy nie znajdzie Loli pośrodku tego. Że jednak poszła opowiedzieć wszystko Maxowi.

Ale pani szczęściara nie zamierzała zostawić go samego w tym dniu. Po lewej stronie,oparta o ścianę o twarzy i blady niż zwykle, stała Lola. Objęła ramiona ramionami i spojrzała w nicość. Kiedy zobaczyła Nicka, obudziła się z obawy.

Ty!- zawołała i zaczęła od niego. Co ty zrobiłeś?

Bądź cicho! Nick syknął i odsunął ją na bok. Wątpił, czy ktoś zauważy ich w samym środku chaosu.

Odejdź, idę prosto do Maximina powiedzieć, że to twoja wina! Och, jeśli coś zrobiłam też, ze łzami w oczach ...Lola zaczęła niemal histerycznie mówić, ale Nick potrząsnął jej milczeniem.

Zamknij się! Nie zrobisz tego ! Nigdy nie powiesz nikomu, co wydarzyło się wczoraj w nocy!  powiedział.

Ty morderco! Lola spojrzała na niego z czystą nienawiścią na twarzy. - Gdybym wiedziała, że planujesz coś takiego, że nigdy bym nie przyjechał z tobą do tego przeklętego magazynu.

Nick warknął z frustracji. - To był wypadek, nie planowałem tego. Okłamał dziewczynę by wybrnąć z niezręcznej sytuacji.
Wypadek? Zaplanowałeś to, z premedytacją. Wiedziałeś że ucierpią niewinni.

Lola wyrwała się z rąk mężczyzny i odeszła od niego. Więc co? Maximino nadal nie musi wiedzieć.?

Nie zapominaj, że on cię nie uwierzy, nikt mnie nie zobaczył tam, a Maximino wie, że wyszliśmy. Jak sprzedam mu bajkę o upojnej nocy to co myślisz,że uwierzyłby tobie? Jestem jego przyjacielem.- zapytał Nick.

- Jesteś obrzydliwy - odpowiedział Lola.

-Słodziutka jesteś i naiwna - parsknął Nick paląc papierosa. Ale co z twoimi przyjaciółmi? Wiem, że jesteś w dobrych stosunkach z tym Calavera. Wierz mi, mogę zamknąć jego kawiarenkę w ciągu godziny, a inni hmm... Mogę łatwo znaleźć wszystkich, którzy coś dla ciebie znaczą, i zniszczyć każdego z nich ,więc uważaj co mówisz.
Nagle upadła na ziemię. -NIE ZROBISZ TEGO -powiedziała ze łzami w oczach

Nie musiał usłyszeć jej odpowiedzi. Zaskoczona i zła mina na jej twarzy powiedziała wszystko. Nick nie pokazał własnego strachu. Przynajmniej na razie wszystko było w porządku. Albo mu się wydawało..

- Twoja podróż kończy się Nick, jesteś skończony,prędzej czy później ,to co dałeś powróci do ciebie z podwójną siłą - powiedziała Lola.

 Lola odeszła od Nicka.

A jednak ... wiedział już, że Lola musiała coś planować, żeby się z nim spotkać. Musiałby się jej pozbyć prędzej czy później.

Share:

Eddsworld: Czerwona Armia - Witaj, łajzo! [opowiadanie by The Friskus]

Notka od autora: Równo miesiąc temu wstąpiłaś do Czerwonej Armii. Przy każdej nadarzającej się okazji, robisz różne, czasami dziwne, incydenty. Od robienia z dezodorantu broni palnej i spalania nią pomidorów, żeby zrobić sobie pomidorową,po zjeżdżanie ze schodów na sankach. Opowiadanie Tord x reader
Autor: TheFriskus
SPIS TREŚCI
Prolog
Witaj, łajzo! (obecnie czytany)
Jak za starych czasów
...

Stoisz właśnie przed Patrickiem, patrząc się na niego jakby był kosmitą. Nie możesz uwierzyć, że to już teraz nadchodzi ta chwila.
- Powtórzę to jeszcze raz. Musisz iść do lidera. Chce ciebie jak najszybciej zobaczyć i ochrzanić. Cóż, miło się z tobą pracowało.
Po miesiącu wylecisz z wojska. Trudne jest to przetrawienia, ale niestety to prawda. Chociaż, może jest jakaś nadzieja, że cię nie wyrzuci. Będziesz musiała zastosować swój naturalny, kobiecy urok by go oczarować albo po drodze potkniesz się i skręcisz sobie kostkę. Zawsze jakiś plan.
W rozmyślaniu jak się wywinąć od tego spotkania, przeszłaś już pół drogi. ,, A jeśli Polak sobie tylko ze mnie żartował, a ja tego nie zauważyłam? On jest dziwny. Może szef tak naprawdę ma to wszytko w nosie? Hmm..."- myślałaś. Nie wiedziałaś co zrobić. Zwolniłaś krok gdy zobaczyłaś, że znak zakazuje przechodzić tym korytarzem. Świeżo umyta podłoga. Musisz zawrócić, wejść z drugiej strony budynku i przejść jeszcze dłuższą drogę.
- To jakieś jaja! Będę tam iść z pół godziny! - krzyknęłaś podirytowana - Jeśli już mam tam być, to chociaż sobie jakoś umilę trasę. Heh.
Pobiegłaś z powrotem na dwór. Zauważyłaś Patricka rozmawiającego z jakimś mężczyznom. Pierwszy raz widzisz kogoś takiego w wojsku, lecz wydaje ci się znajomy. Gdzieś już widziałaś tego szatyna.
- TRUSKA! AUA!
Gdy tak biegłaś i wpatrywałaś się w tego faceta, wpadłaś na Amandę - twoją najlepszą kumpele z wojska. Nie wiesz jakim cudem się zaprzyjaźniłyście. Jesteście swoimi przeciwieństwami. Ona- bardzo wysoka, zielonowłosa bogini. Najmłodsi kadeci podkochują się w niej , a niektórzy zapraszają na randki. Zazwyczaj kończy się na daniem im z liścia przez nią. Nigdy nie widziałaś jej w innym stroju niż biały podkoszulek z napisem ,,Lubiem Pociongggi" i czarne jeansy. Na to miała również narzucony mundur, bo inaczej nie byłaby już ,,idealna". Jej włosy były zawsze ułożone w warkocz, sięgający jej do ud. Zawsze dziwiło cię, jakim cudem jej włosy są zawsze na swoim miejscu. Twoje, były związane w kitkę z boku, a przy twarzy miałaś pełno niesfornych kosmyków.
- Oh! Uh! Przepraszam! - mówiąc to obie wstałyście.
- Eh, nie mam czasu na rozmowy. Mam coś ważnego do zrobienia. Żegnaj kretynku. - powiedziała to odchodząc.
- Em ok. Pa!
Zaczęłaś znowu iść. ,,coś ważnego do zrobienia" - po głowie tylko to ci chodziło. Nigdy nie miała nic do roboty, a ostatnio coraz rzadziej ją widujesz. Zawsze miała czas na pogaduchy i robienie ci morałów o dobrym zachowaniu. Ostatnio też często cię wyzywa. ,,To chyba nie ta sama Amy, którą znam. Co się z nią dzieje? Zawsze idealna, miła, grzeczna. A teraz? Zmienia się w swoje przeciwieństwo. Dziwna jest… a nawe bardzo.” - myślałaś.
Podczas marszu z głową chmurach, wpadłaś znów na kogoś - a raczej coś.
Drzwi.
Twój odwieczny wróg.
- Jeny, moje siedzenie! Niedługo chyba je sobie połamię.
- Połamać tyłek? Serio?- zza ciebie usłyszałaś dziwnie znajomy, kobiecy głos.
Odwróciłaś się by zobaczyć kto to. Nie możesz uwierzyć własnym oczom. To ona!
- Liv! - wstałaś podskokiem z ziemi - Nie mogę uwierzyć, że cię znów widzę!
Liv Honey. Zielonooka blondynka, która zawsze wszystko bierze na poważnie. Umysł ścisły, kompletnie bez wyobraźni. Od kąt pamiętasz, nosi koszulę w kratkę, t-shirt z głupim napisem i spodnie jak od garnituru. Ona się w ogóle zmieniła. Przynajmniej z wyglądu, ale pewnie też z charakteru.
- Witaj, łajzo! Heh, paczka znów w komplecie. - uśmiechnęła się zadowolona.
- Zaraz... JAK PACZKA?! ON TEŻ TU JEST?! GDZIE?! - mówiłaś tak szybko, iż znajoma praktycznie nie nadążała – Muszę go zobaczyć! TERAZ!
- Stop! - położyła ci ręce na ramiona i popatrzyła głęboko w twoje oczy - Ile tu jesteś?
- Yyy... miesiąc? Jakoś tak.
- Okay. Naprawdę, nie widziałaś go? - pokiwałaś głową - Eh, jaka z ciebie łajza. Szeregowa, w ogóle gdzie idziesz?
- He, he... - próbowałaś uniknąć jej wzroku, ale na marne te próby - Ej, patrz! Lise!
- Że co? - odwróciła głowę, aby zobaczyć gdzie jest jej bliźniaczka.
- Pa pa głupolku! - mówiąc to, biegłaś jak najszybciej umiałaś w stronę biura czerwonego.
- NGAAAH! - gdy się obejrzałaś za siebie, zauważyłaś że wcale cię nie goni tylko stoi w miejscu, bardzo wkurzona. Leń się w niej obudził.
Biegłaś, wyśmiewając blondynkę pod nosem. Znów ją zobaczyłaś. Znów będziecie mieć nocki filmowe. Znów będziesz robić z niej żarty. Znów będziecie grać razem w gry. Znów zobaczysz chłopaka.
Dobiegłaś w 15 minut tak do ostatecznego osądu, ale usłyszałaś alarm przeciw pożarowy. Natychmiast się zatrzymałaś. Zauważyłaś jak paru nowych biegnie do wyjścia. Ty postanowiłaś pójść tam spacerkiem. Bo czemu nie?
Gwiżdżąc pod nosem, szłaś powolutku w stronę wyjścia. Nie mogłaś się oprzeć, więc paru osobom podstawiłaś nogę jak biegły. Niektórzy się pytali ,,dlaczego to zrobiłaś?" lub ,,Jesteś jakaś powalona?!", a ty tylko wzruszałaś ramionami. Lubisz dokuczać innym.
Wyszłaś na świeżę powietrze. Zauważyłaś jak wszyscy ustawiają się w szeregu, podczas gdy Polak sprawdzał obecność. Luźnym krokiem udałaś się w jego stronę.
- Doberek! Dej mnie koperek! Serio się pali czy to znowu Franek?
- Eh, ___ proszę o trochę szacunku. Zachowujesz się jakbyś mówiła do swojego najlepszego zioma.- spojrzał na ciebie groźnym wzrokiem - I nie. Nie pali się.
- Czyli Franio? - popatrzyłaś w stronę chłopaka, który robił zamek... z błota.
- Nie. Tym razem, akurat ktoś inny. Wątpię, żebyś się domyśliła, a więc ci powiem. W końcu, żeby myśleć trzeba mieć mózg oraz umieć go używać.
- No to kto to szefuńciu?
- Amanda. Tak ta zielono włosa, twoja psiapsi... Eh wybacz muszę już iść. - odwrócił się w stronę, z której dobiegał wrzask Frania i odmaszerował.
- Że co...? Ona... nie wierzę... - stałaś w bezruchu, gadając do siebie - NARESZCIE WYLUZOWAŁA! - wydarłaś się , a inni na ciebie spojrzeli jak na szaleńca - Ups... sorki!
Szukałaś jej w tłumie. Gdy już ją zobaczyłaś pognałaś w jej stronę. Czułaś się jakbyś z fizyki ze sprawdzianu dostała szóstkę. Tak szczęśliwa nie byłaś od lat. Tym razem to tobie, ktoś podstawił nogę.
- Jeny... Mój piękny, śliczny, ekstra, super, mega, hiper, czadowy, fajowy, ładniusi, bajerancki, bombowy, doskonały, odjazdowy, wspaniały, świetny, obłędny tyłek! Jak mogłeś ty chory po...
- Witaj, łajzo! - przed tobą pojawiła się Lise - twój odwieczny wróg.
- Żegnam! - po tych słowach uciekłaś gdzie pieprz rośnie, a dokładniej do twojej ,,psiapsi".
Gdy już dotarłaś do zielonowłosej, rzuciłaś się na nią i nie chciałaś puścić.
- Jasna kuro tańcząca tango w fabryce żelków! - zrzuciła cię z siebie i stanęła nad tobą.
Patrzyła się na ciebie morderczym wzrokiem. Chciałaś w tej chwili zapaść się pod ziemie. Wiedziałaś, że za chwilę umrzesz. Zaczęłaś nawet ręką już kopać sobie grób.
- Piąte przykazanie - nie zabijaj!
- Co. Ty. Wyprawisz. Młoda?! Chcesz abym na zawał zeszła?!
- Tak! - wyszczerzyłaś się najbardziej jak umiesz.
- Eh... A tak na serio to po co do mnie przyszłaś teraz?
- Wiem, że to TY - wskazałaś na nią palcem - włączyłaś ten alarm. Jestem z ciebie dumna. Niechaj ta część ciebie, przejmuję kontrolę nad tobą częściej! Hmm... Nazwijmy ją Derek lub Stasiek!
- Jesteś łajzą.
- Nie! Jestem zawodowcem w dziwnych akcjach. Pamiętasz jak Franio i Sandra dzięki mnie, zjechali z szóstego piętra ze schodów, na wielkiej kostce masła? Albo jak myłam podłogę, jeżdżąc na gąbkach jak na łyżwach? Albo jak zamiast strzelać na strzelnicy w te kartony, strzelałam w pomidory i wszyscy byli czerwoni? Haha! - stanęłaś w bohaterskiej pozie.
- To ostatnie miało miejsce dzisiaj... - złapała się za głowę - Ja na twoim miejscu nie chwaliłabym się tym.
- Wiem, ty to byś się wywyższała przez to! W końcu ty jesteś Amanda. Ta co loda codziennie zjada. Tańcząca do disco polo. Skacząca do wody z molo! Jaka ze mnie wierszokletka!
- Ja bym powiedziała, że raczej bujdokletka.
Share:

BestSeller II - wyniki

A więc tak, z ankiety widać, że bohaterami kolejnej historii będzie rodzeństwo (siostra i brat) demonów, zaś akcja ma odgrywać się we współczesności Niewiele tego patrząc na to, że mam pisać prolog. Tak więc oczekuję na Waszą pomoc. Proszę, napiszcie w komentarzach imiona bohaterów oraz trzy słowa, jakie mam uwzględnić w prologu. Jeżeli spodoba się wam cudzy pomysł um... skomentujcie jego komentarz um... jakąś emotką.
Gdzieś tak koło środy będę mogła zacząć pisać prolog, więc spokojnie do tego czasu możecie w komentarzach dzielić się swoimi pomysłami, oraz głosować na cudze!
Share:

POPULARNE ILUZJE