Autor okładki: Colin
Notka od tłumacza: Blueberry
chce się pieprzyć. Chce się rżnąć. Jego młodszy brat Papyrus uważa, że
to Twoja wina. Czy uda Ci się ukrywać przez Papyrusem związek z Sansem?
Powodzenia dziewczyno, będzie Ci potrzebne!
Opowiadanie osadzone w uniwersum Underswap, dostosowane pod kobiecego czytelnika, pisane w formie pierwszej osoby Kluczową parą jesteś Ty x Sans, lecz pojawiają się rozdziały z Papyrusem. W każdym rozdziale dzieje się ostro i generalnie jest to erotyk z fabułą! Tak więc całość jest +18.
Uwaga
w opowiadaniu występuje wulgarne słownictwo, seks do granic
wytrzymałości, różne zboczenia których teraz po prostu nie chce mi się
wymieniać.
Autor: whoawicked
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik
SPIS TREŚCI
Drzemka (obecnie czytany)
Po tym jak stracił swoje dziewictwo, jak przekroczył pewną
granicę, Sans już nigdy nie był taki sam. Miał obsesję na
punkcie seksu, co mnie nie zaskoczyło. Przychodził do mnie prawie
codziennie po wspólnej pierwszej nocy, czasami nawet bez
zapowiadania się. Wymykał się, kiedy Papyrus szedł spać, albo
dawał wymówki. Okazało się, że jest naprawdę dobrym kłamcą,
tego się po nim nie spodziewałam. Właściwie, będąc szczerą,
żadnego takiego zachowania się po nim nie spodziewałam. Czy
Papyrus naprawdę wierzy Sansowi? Rany, gdybym tylko wiedziała...
Ale nadal żyję, a to coś już znaczy, prawda? Sans i ja
pieprzyliśmy się bez opamiętania, zatapiając się w przyjemności
tak długo, aż padaliśmy z wycieńczenia, czasami dalej bawiliśmy
się wzajemnie kiedy leżeliśmy obok siebie wtuleni. Sans szybko
stał się wprawnym kochankiem, co łączyłam z jego determinacją
do robienia wszystkiego najlepiej. Był zadowolony ze swojego
postępu. Wszystko szło dobrze, i Papyrus nie domyślał się
niczego. Aż do czasu...
-Człowieku! - Sans otworzył moje drzwi i szczerzył się, zaraz potem zamknął moje ciało w szczelnym uścisku. - Jesteś gotowa na...! Łoaaa, wyglądasz... na zmęczoną. - oddalił się przyglądając mi się ze zmartwieniem -... dlaczego się tak pocisz? - przyglądał się swojemu ramieniu z lekkim wstrętem.
-Klima mi się popsuła – Oczywiście, musiała się popsuć, przecież zapowiadali najbardziej upalny weekend tego lata. - Nie możemy się dzisiaj pieprzyć, Sans. Umrę z gorąca, i jestem padnięta... - Sams zmarszczył brwi zdając sobie sprawę co mu powiedziałaś, patrzył na to jak spocona jesteś.
-C-co?! - Zaczął chodzić po moim mieszkaniu – Oj no weź, n-nie jest aż tak źle, prawda? - wziął kilka wdechów i stanął kładąc ręce na biodrach. - ...TO OKROPNE! - warknął wściekle
-Wiem, i nic na to nie poradzę, goście od naprawy przyjadą za kilka dni – jęknęłam padnięta – W całym mieście klimy się popsuły i jest kolejka – Sans poluzował swoją szarfę, usiadł na mojej kanapie. Po chwili rozmyślań, odwrócił się w moją stronę.
-...Chcesz wpaść do mnie aby odpocząć? - zaczął, i nagle zaświtał mu pomysł – NIE! LEPIEJ! ZOSTAŃ ZE MNĄ PÓKI NIE NAPRAWĄ CI KLIMATYZACJI!
-Co?
-TAK! ZABIERZ WSZYSTKIE RZECZY JAKIE SĄ POTRZEBNE CZŁOWIEKOWI I ZOSTAŃ U MNIE, BĘDZIEMY MOGLI SIĘ TULIĆ I POKAŻĘ CI MOJE NOWE PUZZLE I BĘDZIEMY MOGLI SPAĆ NA ŁYŻECZKĘ I NAWET...
-Ł-łoł, spokojnie Sans! - nienawidziłam mu przerywać, zwłaszcza kiedy gwiazdki pojawiały się w jego oczach, ale musiałam sprowadzić go na ziemię – Sans.. to fajnie i w ogóle, ale Papyrus nie pozwoli, aby cokolwiek z tego miało miejsce. ... Choć może tylko narzekam z powodu małej ilości snu?
-C-cóż.. nie pozwolę ci tu zostać, bo .. ugotujesz się żywcem – wstał z kanapy – Papyrusa teraz nie ma, możesz zdrzemnąć się u nas bez zmartwienia. Będziesz spała na kanapie póki nie naprawią ci klimatyzacji i nie pozwolę Papyrusowi cokolwiek na ten temat mówić. Zgodzi się. Bo jesteśmy przyjaciółmi – mrugnął – co nie? - Pomijając mój sceptycyzm, obawiałam się, że Papyrus jednak będzie miał co do powiedzenia. Choć... uciekłabym z tego piekła jakim stało się teraz moje mieszkanie! Ostatnia noc była koszmarna. Choć leżałam nago, miałam wrażenie, że konam powoli. W mieszkaniu braci działała klimatyzacja, bo nie korzystali z niej zbyt często, no i nie ugotuję się żywcem, jak to powiedział Sans... Choć.. Papyrus nie spuści mnie z oczodołu, będzie sprawdzał czy robię coś, czego nie powinnam. Chce się na mnie zemścić, że miałam czelność udać się na randkę z jego bratem. Wypytywał się potem Sansa, co się działo po tym jak nagle usnął, ale ten zapewniał go, że nie lubi ludzi w taki sposób. Zerknęłam na niego, pochylał się w stronę mojego ramienia. Uśmiechał się złowieszczo, nie mogąc doczekać się mojej odpowiedzi. No i mial te .. cholerne gwiazdki w oczach. Westchnęłam ciężko. Postanowiłam spakować tylko najpotrzebniejsze rzeczy
-...Spakuję się – praktycznie skakał po mojej kanapie, niczym dziecko jakie dowiedziało się, że jego rodzice zabierają je do wesołego miasteczka.
-PIŻAMA PARTY! - krzyczał tuląc się do mnie mocno, co mi się nie za bardzo spodobało.
-Sans, jest gorąco, błagam, nie dotykaj mnie.
-Przepraszam...
-Człowieku! - Sans otworzył moje drzwi i szczerzył się, zaraz potem zamknął moje ciało w szczelnym uścisku. - Jesteś gotowa na...! Łoaaa, wyglądasz... na zmęczoną. - oddalił się przyglądając mi się ze zmartwieniem -... dlaczego się tak pocisz? - przyglądał się swojemu ramieniu z lekkim wstrętem.
-Klima mi się popsuła – Oczywiście, musiała się popsuć, przecież zapowiadali najbardziej upalny weekend tego lata. - Nie możemy się dzisiaj pieprzyć, Sans. Umrę z gorąca, i jestem padnięta... - Sams zmarszczył brwi zdając sobie sprawę co mu powiedziałaś, patrzył na to jak spocona jesteś.
-C-co?! - Zaczął chodzić po moim mieszkaniu – Oj no weź, n-nie jest aż tak źle, prawda? - wziął kilka wdechów i stanął kładąc ręce na biodrach. - ...TO OKROPNE! - warknął wściekle
-Wiem, i nic na to nie poradzę, goście od naprawy przyjadą za kilka dni – jęknęłam padnięta – W całym mieście klimy się popsuły i jest kolejka – Sans poluzował swoją szarfę, usiadł na mojej kanapie. Po chwili rozmyślań, odwrócił się w moją stronę.
-...Chcesz wpaść do mnie aby odpocząć? - zaczął, i nagle zaświtał mu pomysł – NIE! LEPIEJ! ZOSTAŃ ZE MNĄ PÓKI NIE NAPRAWĄ CI KLIMATYZACJI!
-Co?
-TAK! ZABIERZ WSZYSTKIE RZECZY JAKIE SĄ POTRZEBNE CZŁOWIEKOWI I ZOSTAŃ U MNIE, BĘDZIEMY MOGLI SIĘ TULIĆ I POKAŻĘ CI MOJE NOWE PUZZLE I BĘDZIEMY MOGLI SPAĆ NA ŁYŻECZKĘ I NAWET...
-Ł-łoł, spokojnie Sans! - nienawidziłam mu przerywać, zwłaszcza kiedy gwiazdki pojawiały się w jego oczach, ale musiałam sprowadzić go na ziemię – Sans.. to fajnie i w ogóle, ale Papyrus nie pozwoli, aby cokolwiek z tego miało miejsce. ... Choć może tylko narzekam z powodu małej ilości snu?
-C-cóż.. nie pozwolę ci tu zostać, bo .. ugotujesz się żywcem – wstał z kanapy – Papyrusa teraz nie ma, możesz zdrzemnąć się u nas bez zmartwienia. Będziesz spała na kanapie póki nie naprawią ci klimatyzacji i nie pozwolę Papyrusowi cokolwiek na ten temat mówić. Zgodzi się. Bo jesteśmy przyjaciółmi – mrugnął – co nie? - Pomijając mój sceptycyzm, obawiałam się, że Papyrus jednak będzie miał co do powiedzenia. Choć... uciekłabym z tego piekła jakim stało się teraz moje mieszkanie! Ostatnia noc była koszmarna. Choć leżałam nago, miałam wrażenie, że konam powoli. W mieszkaniu braci działała klimatyzacja, bo nie korzystali z niej zbyt często, no i nie ugotuję się żywcem, jak to powiedział Sans... Choć.. Papyrus nie spuści mnie z oczodołu, będzie sprawdzał czy robię coś, czego nie powinnam. Chce się na mnie zemścić, że miałam czelność udać się na randkę z jego bratem. Wypytywał się potem Sansa, co się działo po tym jak nagle usnął, ale ten zapewniał go, że nie lubi ludzi w taki sposób. Zerknęłam na niego, pochylał się w stronę mojego ramienia. Uśmiechał się złowieszczo, nie mogąc doczekać się mojej odpowiedzi. No i mial te .. cholerne gwiazdki w oczach. Westchnęłam ciężko. Postanowiłam spakować tylko najpotrzebniejsze rzeczy
-...Spakuję się – praktycznie skakał po mojej kanapie, niczym dziecko jakie dowiedziało się, że jego rodzice zabierają je do wesołego miasteczka.
-PIŻAMA PARTY! - krzyczał tuląc się do mnie mocno, co mi się nie za bardzo spodobało.
-Sans, jest gorąco, błagam, nie dotykaj mnie.
-Przepraszam...
Sans przekręcił klucz w zamku i pchnął drzwi
-Ahh, dom słodki .. - Miałam to gdzieś, przepchnęłam się z tobołami i rzuciłam je na środku salonu rozkoszując się chłodnym powietrzem okalającym moje ciało. Rozłożyłam ręce na boki. Było zimno. Zajebiście. Pięknie. Wzruszyłam się. - ... łoł – zaśmiał się zamykając drzwi nogą – Tutaj ci lepiej? - jednym kopnięciem pozbyłam się butów z nóg i pierdolnęłam na jego kanapie wycieńczona. Mój mózg potrzebował odpoczynku, sen przyszedł bardzo szybko. Wyobrażałam sobie, jak Sans wywraca oczami widząc moją reakcję i tylko sprząta moje toboły z wejścia i buty które upadły nie wiem nawet gdzie. Sen ostudził mnie szybko.
-Ahh, dom słodki .. - Miałam to gdzieś, przepchnęłam się z tobołami i rzuciłam je na środku salonu rozkoszując się chłodnym powietrzem okalającym moje ciało. Rozłożyłam ręce na boki. Było zimno. Zajebiście. Pięknie. Wzruszyłam się. - ... łoł – zaśmiał się zamykając drzwi nogą – Tutaj ci lepiej? - jednym kopnięciem pozbyłam się butów z nóg i pierdolnęłam na jego kanapie wycieńczona. Mój mózg potrzebował odpoczynku, sen przyszedł bardzo szybko. Wyobrażałam sobie, jak Sans wywraca oczami widząc moją reakcję i tylko sprząta moje toboły z wejścia i buty które upadły nie wiem nawet gdzie. Sen ostudził mnie szybko.
Sans z należytą uwagą i czułością uniósł swojego człowieka tuląc ją do swoich żeber, kiedy wnosił ją do swojego pokoju. Był zbyt odpowiedzialny, aby pozwolić jej spać na starej i zniszczonej kanapie kiedy sam ma wygodne łóżko. Otworzył drzwi do swojej sypialni stopą i delikatnie położył ją na posłaniu kładąc jej głowę na poduszce. Natychmiast ułożyła się wygodnie, zakładając rękę pod głowę, zaś drugą przerzuciła na skraj łóżka. Poszedł do szafy by znaleźć koc jakim zazwyczaj okrywa się w chłodniejsze zimowe miesiące, i delikatnie okrył nią nim przyglądając się jej śpiącej twarzyczce. Zrobił krok w tył przyglądając się jak jej pierś unosi się i opada kiedy bierze kolejne głębokie wdechy. Kilka kosmyków włosów przylgnęło jej do czoła zroszone potem, różane usteczka złączone razem w delikatnym uśmiechu. NA gwiazdy, była piękna, nawet wtedy kiedy była gorąca. ... Czy to kawał? Sans zdzielił się w myślach cicho. Chciał wyciągnąć telefon z kieszeni aby zrobić jej zdjęcie, była taka spokojna i zrelaksowana, na jego łóżku, taki widok mógłby poprawiać mu nastrój kiedy czułby się źle. Ale nie, istniało wielkie ryzyko, że Papyrus mógłby zobaczyć to zdjęcie, więc postarał się pozbyć pragnienia i wyjść z sypialni... Ale się zatrzymał.. Popatrzył na nią przez ramię... Nie umiał nad sobą panować. Nigdy w tym nie był zbyt dobry. Zacisnął mocniej zęby podchodząc do niej, klękając naprzeciwko i wyciągając telefon z kieszeni. Co wyrabia? To wielki błąd. Nie powinien się tak zachowywać. Może zniszczyć wszystko co do tej pory udało mu się wybudować. Ale zdjęcie było tego warte. Fenomenalne. Światło wczesnego popołudnia przemykało się przez zasłony jego sypialni i oświetlało spokojną twarz śpiącej. Jego dusza tonęła w zachwycie. Wyglądała tak szczęśliwie. Jego człowiek był szczęśliwy z nim, Wspaniałym Sansem.
Trwał tak przez jakiś czas, klęcząc przy łóżku, nasłuchując jej głębokich oddechów. Położył czaszkę na materacu, uśmiechał się delikatnie. Zaczął gładzić jej rękę swoim kościstym kciukiem. Ludzie są tacy dziwni. Ale oto i on, gładzi człowieka, którego kocha tak mocno, że już mocniej się chyba nie da. Uwielbia jej dotyk kiedy jest pod nim, sposób w jaki jęczy i wije się w rozkoszy, za każdym razem kiedy odkrywa kolejne miejsca doprowadzające ją do szaleństwa. Świadomość, że jej rozkosz jest całkowicie na jego łasce... kochał to uczucie. Kochał je tak bardzo, że mu stanął. Zarumienił się kiedy dostrzegł starzące niebieskie światło pod spodenkami, desperacko pragnące uciec. Nie powinien się tak czuć, nie teraz. Ona śpi, na miłość boską!
Ona...
....
Ona powinna wiedzieć czego się spodziewać, kiedy przyszła do ich domu. Od ostatniego razu minęło ponad trzydzieści sześć długich godzin, a to trzydzieści pięć i pół godziny stanowczo za długo dla niego. Musiał jej dotknąć, aby poczuć skórę pod kośćmi. Musiał... Nie! Powinien poczekać, aż sama się obudzi, a potem i tylko wtedy zalać jej twarz pocałunkami, przywrzeć do jej ust, by odwzajemniła jego pieszczoty i wystawiła swój język, ten jaki absolutnie uwielbiał, a potem przesunie palce po jego miednicy i.... Sans zdzielił się za zboczone myśli lecz dopiero wtedy dostrzegł, że jego kciuk wymknął się spod kontroli i teraz gładził jej wargi. Nie zabrał ręki. Patrzył na jej twarz, uważał czy się zbudzi, lecz zamiast tego ona dalej oddychała głęboko. Więc gładził jej ciało, a potem powoli, zaczął wsuwać kciuk między jej wargi. Wstrzymał oddech czekając na jej reakcję, ale nic się nie stało. Śpi dalej. Powoli go wypuścił cicho. Zaczął wsuwać dalej kciuk między jej wargi, pokonał zęby. Poczuł dreszcz na kręgosłupie, zaś jego magia zadrżała w spodniach. Co wyrabia? To co robi jest złe. Dlaczego nie może się kontrolować kiedy jest w jej pobliżu? Poczuł pod kciukiem jej język i zacisnął zęby warcząc cicho. Uwielbiał jej język, sposób w jaki wił się ten mięsień i o Boże, kiedy go nim pieściła i... Przesunął drugą rękę na swoje spodnie i pochwycił buzującą magię u nasady. Jest teraz tak kurewsko napalony. Delikatnie rozchylił jej wargi tylko po to, aby ujrzeć swój kciuk na jej języku pokryty jej śliną. Zaczął przypominać sobie smak, słodki, lepki smak i zapach jaki doprowadzał go do szaleństwa. Sposób w jaki mruczała gdy przygryzał jej wargę, coś co robiła jego ulubiona aktorka por.... uh.... aktorka filmów dla dorosłych. Znieruchomiał kiedy usta człowieka się zamknęły i zaczęła ssać jego kciuk....
Obudziła się? Czekał w obawie, że przyłapie go na molestowaniu jej ust, ale nie podniosła powieki. Musi głęboko spać. Skupił się na doznaniu kiedy jej usta ssą jego palec, język delikatnie pieści czubek, zęby czule zaciskają się. Oh! Przypomniał sobie, że Papyrus robił coś podobnego kiedy był mały! Lata zajęły aby przestał to zrobić. Sans próbował wszystkiego aby go powstrzymać przed tym obrzydliwym nawykiem. Pikantny sos. Rękawiczki. Cokolwiek, ale nie. Nagle przestał sam, tylko po to by przerzucić się na papierosy kilka lat później. Ciekawe czy ludzie robią to samo kiedy są mali? Może przypomniało się jej coś z młodości? Chciał wyciągnąć palec z jej ust, kiedy tylko przypomniał mu się brat, ale nie puszczała. Ssała mocniej i jego palec znowu wrócił do jej ust. Próbował kilka razy, ale za każdym razem nie puszczała. Czuł jak jego dusza wariuje, patrzył się wprost na jej wargi, kiedy spływała po nich ślina. Nim się spostrzegł sam wpychał i wyciągał palec. Pieprzył jej usta swoim kciukiem. Jak oczarowany patrzył się na to co robił, po chwili wyobrażając sobie, że to nie kciuk a jego kutas. Oh, jak bardzo chciał teraz poczuć swojego kutasa w jej gorących i wilgotnych wargach, kiedy jęczy cicho. Może, może mógłby... NIE! TO JEST ZŁE! Przez to, że o czymś takim pomyślał powinien się wstydzić! Ssała mocno palec za każdym razem, kiedy próbował się wyswobodzić. ... ONA ŚPI! NIE POWINIEN TEGO ROBIĆ!
...
...
...
Chuj z tym.
Trwał tak przez jakiś czas, klęcząc przy łóżku, nasłuchując jej głębokich oddechów. Położył czaszkę na materacu, uśmiechał się delikatnie. Zaczął gładzić jej rękę swoim kościstym kciukiem. Ludzie są tacy dziwni. Ale oto i on, gładzi człowieka, którego kocha tak mocno, że już mocniej się chyba nie da. Uwielbia jej dotyk kiedy jest pod nim, sposób w jaki jęczy i wije się w rozkoszy, za każdym razem kiedy odkrywa kolejne miejsca doprowadzające ją do szaleństwa. Świadomość, że jej rozkosz jest całkowicie na jego łasce... kochał to uczucie. Kochał je tak bardzo, że mu stanął. Zarumienił się kiedy dostrzegł starzące niebieskie światło pod spodenkami, desperacko pragnące uciec. Nie powinien się tak czuć, nie teraz. Ona śpi, na miłość boską!
Ona...
....
Ona powinna wiedzieć czego się spodziewać, kiedy przyszła do ich domu. Od ostatniego razu minęło ponad trzydzieści sześć długich godzin, a to trzydzieści pięć i pół godziny stanowczo za długo dla niego. Musiał jej dotknąć, aby poczuć skórę pod kośćmi. Musiał... Nie! Powinien poczekać, aż sama się obudzi, a potem i tylko wtedy zalać jej twarz pocałunkami, przywrzeć do jej ust, by odwzajemniła jego pieszczoty i wystawiła swój język, ten jaki absolutnie uwielbiał, a potem przesunie palce po jego miednicy i.... Sans zdzielił się za zboczone myśli lecz dopiero wtedy dostrzegł, że jego kciuk wymknął się spod kontroli i teraz gładził jej wargi. Nie zabrał ręki. Patrzył na jej twarz, uważał czy się zbudzi, lecz zamiast tego ona dalej oddychała głęboko. Więc gładził jej ciało, a potem powoli, zaczął wsuwać kciuk między jej wargi. Wstrzymał oddech czekając na jej reakcję, ale nic się nie stało. Śpi dalej. Powoli go wypuścił cicho. Zaczął wsuwać dalej kciuk między jej wargi, pokonał zęby. Poczuł dreszcz na kręgosłupie, zaś jego magia zadrżała w spodniach. Co wyrabia? To co robi jest złe. Dlaczego nie może się kontrolować kiedy jest w jej pobliżu? Poczuł pod kciukiem jej język i zacisnął zęby warcząc cicho. Uwielbiał jej język, sposób w jaki wił się ten mięsień i o Boże, kiedy go nim pieściła i... Przesunął drugą rękę na swoje spodnie i pochwycił buzującą magię u nasady. Jest teraz tak kurewsko napalony. Delikatnie rozchylił jej wargi tylko po to, aby ujrzeć swój kciuk na jej języku pokryty jej śliną. Zaczął przypominać sobie smak, słodki, lepki smak i zapach jaki doprowadzał go do szaleństwa. Sposób w jaki mruczała gdy przygryzał jej wargę, coś co robiła jego ulubiona aktorka por.... uh.... aktorka filmów dla dorosłych. Znieruchomiał kiedy usta człowieka się zamknęły i zaczęła ssać jego kciuk....
Obudziła się? Czekał w obawie, że przyłapie go na molestowaniu jej ust, ale nie podniosła powieki. Musi głęboko spać. Skupił się na doznaniu kiedy jej usta ssą jego palec, język delikatnie pieści czubek, zęby czule zaciskają się. Oh! Przypomniał sobie, że Papyrus robił coś podobnego kiedy był mały! Lata zajęły aby przestał to zrobić. Sans próbował wszystkiego aby go powstrzymać przed tym obrzydliwym nawykiem. Pikantny sos. Rękawiczki. Cokolwiek, ale nie. Nagle przestał sam, tylko po to by przerzucić się na papierosy kilka lat później. Ciekawe czy ludzie robią to samo kiedy są mali? Może przypomniało się jej coś z młodości? Chciał wyciągnąć palec z jej ust, kiedy tylko przypomniał mu się brat, ale nie puszczała. Ssała mocniej i jego palec znowu wrócił do jej ust. Próbował kilka razy, ale za każdym razem nie puszczała. Czuł jak jego dusza wariuje, patrzył się wprost na jej wargi, kiedy spływała po nich ślina. Nim się spostrzegł sam wpychał i wyciągał palec. Pieprzył jej usta swoim kciukiem. Jak oczarowany patrzył się na to co robił, po chwili wyobrażając sobie, że to nie kciuk a jego kutas. Oh, jak bardzo chciał teraz poczuć swojego kutasa w jej gorących i wilgotnych wargach, kiedy jęczy cicho. Może, może mógłby... NIE! TO JEST ZŁE! Przez to, że o czymś takim pomyślał powinien się wstydzić! Ssała mocno palec za każdym razem, kiedy próbował się wyswobodzić. ... ONA ŚPI! NIE POWINIEN TEGO ROBIĆ!
...
...
...
Chuj z tym.
Z pyknięciem Sans wyciągnął swój kciuk i wstał nerwowo odpinając swoje spodnie i wypuszczając sterczące przyrodzenie. To wysunęło się spod zamka i kilka razy sam przeciągnął po nim ręką. Odrobina nasienia pojawiła się na czubeczku i kciukiem zaczął go rozcierać po głównie. Czuł jak napięcie i wina wzrasta za każdym razem, kiedy popatrzył na jej śpiącą twarz, mając świadomość tego, co będzie zaraz chciał zrobić. Delikatnie przystawił czubek do jej wargo, poczuł ciepło oddechu na trzonie. Zacisnął w pięści ręce przez to doznanie i kontynuował wciskanie go do jej warg. Pokonał wargi i zamarł kiedy natychmiast zaczęła ssać go jak tylko dotknął jej języka. Nie spuszczał ze wzroku jej powiek czekając, aż się otworzą i przyłapią go na jego zboczonym zachowaniu, ale nadal spała. Nie umiał uwierzyć w to co właśnie robił. Stłumił jęknięcie rozkoszując się doznaniem jej warg. Bogowie, to takie wspaniałe uczucie... Jej język wił się dookoła niego, badając i rozpoznając, rumieniła się lekko. Sans zaśmiał się cicho desperacko próbując uciszyć jęki przyjemności. Dlaczego musi być taki głośny? Nie chce jej obudzić, nie kiedy zachowuje się w taki sposób. Będzie na niego zła, już nie będzie chciała z nim... Sans odkrył, że wpycha się głębiej w jej usta. Przyjęła go bez problemów, zawsze przyjmowała go bez problemów.
-G-grzeczna dziewczynka – jęknął cicho. Jego oddech był urywany. Czuł jak jej język kołysze się wraz z jego pchnięciami. Odkrył delikatnie koc, aby zacząć pieścić jej piersi, ledwo zakryte koszulką i stanikiem. W myślach wiele razy wyobrażał sobie jak je pieści, ściska, każdą zboczoną myśl dokładnie analizował. Jest tak kurewsko miękka i ciepła i na gwiazdy jej usta są lepsze niż cokolwiek co czuł wcześniej. Przestał pompować swojego kutasa w jej usta kiedy zamarł. Jęk? ... Jej się to podoba? Jednym ruchem naciągnął materiał koszulki odsłaniając niebieski stanik. Uśmiechnął się, wiedząc, że to za jego sprawą. Odkąd powiedział jej, że uwielbia niebieski i od tej pory ma mieć taką bieliznę. Był zachwycony, gdy chodziła na niebiesko. Przesunął stanik pozwalając, aby spod materiału wyswobodziły się piersi. Zacisnęła mocniej powieki, kiedy ścisnął jej sutka między swoimi palcami, jęknęła. Znowu zalała go fala winy. Wiedział że postępuje zbyt gwałtownie i zaraz się obudzi, ale nie umiał się powstrzymać. Musiał, musiał wyciągnąć swojego kutasa z jej gorących, lepkich, cudownych... Myśl, o tym, że może już nigdy nie chcieć się z nim pieprzyć zmroziła go. Wyciągnął kutasa natychmiast i położył się obok na łóżku. Jego magia ociekała jej śliną. Mimo to nadal ściskał jej piersi. Goła skóra pod jego kośćmi doprowadzała go do szaleństwa z żądzy, chciał znowu wejść, tylko, że w jej cipkę. To w jaki sposób zaciskała się na nim, to w jaki sposób jej oddech drżał gdy wypełniał ją centymetr po centymetrze caluśką. Nigdy nie uważał, że będzie mógł porównywać się z innymi ludzkimi mężczyznami, ale jej reakcje upewniały go tylko, że jest od nich nawet lepszy. -M-mój człowiek... - Czuł, że zaraz dojdzie, dlatego pompował swoje przyrodzenie mocniej i szybciej znowu i znowu i na gwiazdy, bardzo by chciał teraz w niej być. Mógłby dojść na jej twarz, patrzeć jak jej buzia pokrywa się niebieską magią, jak na grzeczną suczkę przystało. Lecz ledwo funkcjonująca racjonalna strona mózgu krzyczała, że to bardzo zły pomysł. Otworzył oczy rozglądając się za czymś w co mógłby się spuścić, ale jedyne co miał teraz na wyciągnięcie ręki to jego chusta, którą szybko ściągnął z karku. Owinął ją dookoła swojej męskości wyobrażając, że wszedł w swoją kobietę i zamknął oczy. Właśnie doszła i teraz mógł spokojnie skończyć, wypełnić ją swoją magią, oznaczyć jako swoją i na gwiazdy! Prawie zakrztusił się władnym językiem kiedy zalała go fala orgazmu. Zadrżał czując jak spuszcza się w chustę. Wziął głębszy wdech, wyczerpany położył głowę na poduszce i zaczął patrzeć w sufit. Zamarł słysząc ciche śmiechy. Czuł grzechy piętrzące się na jego plecach
-N-NIE ŚPISZ?!
-G-grzeczna dziewczynka – jęknął cicho. Jego oddech był urywany. Czuł jak jej język kołysze się wraz z jego pchnięciami. Odkrył delikatnie koc, aby zacząć pieścić jej piersi, ledwo zakryte koszulką i stanikiem. W myślach wiele razy wyobrażał sobie jak je pieści, ściska, każdą zboczoną myśl dokładnie analizował. Jest tak kurewsko miękka i ciepła i na gwiazdy jej usta są lepsze niż cokolwiek co czuł wcześniej. Przestał pompować swojego kutasa w jej usta kiedy zamarł. Jęk? ... Jej się to podoba? Jednym ruchem naciągnął materiał koszulki odsłaniając niebieski stanik. Uśmiechnął się, wiedząc, że to za jego sprawą. Odkąd powiedział jej, że uwielbia niebieski i od tej pory ma mieć taką bieliznę. Był zachwycony, gdy chodziła na niebiesko. Przesunął stanik pozwalając, aby spod materiału wyswobodziły się piersi. Zacisnęła mocniej powieki, kiedy ścisnął jej sutka między swoimi palcami, jęknęła. Znowu zalała go fala winy. Wiedział że postępuje zbyt gwałtownie i zaraz się obudzi, ale nie umiał się powstrzymać. Musiał, musiał wyciągnąć swojego kutasa z jej gorących, lepkich, cudownych... Myśl, o tym, że może już nigdy nie chcieć się z nim pieprzyć zmroziła go. Wyciągnął kutasa natychmiast i położył się obok na łóżku. Jego magia ociekała jej śliną. Mimo to nadal ściskał jej piersi. Goła skóra pod jego kośćmi doprowadzała go do szaleństwa z żądzy, chciał znowu wejść, tylko, że w jej cipkę. To w jaki sposób zaciskała się na nim, to w jaki sposób jej oddech drżał gdy wypełniał ją centymetr po centymetrze caluśką. Nigdy nie uważał, że będzie mógł porównywać się z innymi ludzkimi mężczyznami, ale jej reakcje upewniały go tylko, że jest od nich nawet lepszy. -M-mój człowiek... - Czuł, że zaraz dojdzie, dlatego pompował swoje przyrodzenie mocniej i szybciej znowu i znowu i na gwiazdy, bardzo by chciał teraz w niej być. Mógłby dojść na jej twarz, patrzeć jak jej buzia pokrywa się niebieską magią, jak na grzeczną suczkę przystało. Lecz ledwo funkcjonująca racjonalna strona mózgu krzyczała, że to bardzo zły pomysł. Otworzył oczy rozglądając się za czymś w co mógłby się spuścić, ale jedyne co miał teraz na wyciągnięcie ręki to jego chusta, którą szybko ściągnął z karku. Owinął ją dookoła swojej męskości wyobrażając, że wszedł w swoją kobietę i zamknął oczy. Właśnie doszła i teraz mógł spokojnie skończyć, wypełnić ją swoją magią, oznaczyć jako swoją i na gwiazdy! Prawie zakrztusił się władnym językiem kiedy zalała go fala orgazmu. Zadrżał czując jak spuszcza się w chustę. Wziął głębszy wdech, wyczerpany położył głowę na poduszce i zaczął patrzeć w sufit. Zamarł słysząc ciche śmiechy. Czuł grzechy piętrzące się na jego plecach
-N-NIE ŚPISZ?!
-Mmmm tak, nie śpię – mamrotałam zaspanym głosem otwierając powoli oczy – Jak miałabym spać po tym? - zaczęłam poprawiać stanik i koszulkę. Sans rumienił się na niebiesko, dosłownie cały
-Ja...
-Ciii – uciszyłam go wyciągając w jego stronę dłoń. Chwycił ją i ścisnęłam czule – Nic się nie stało. Teraz możemy iść spać? - Uśmiechnął się czule i przytaknął
-J-jasne człowieku. Drzemka. - Zamknęłam oczy szukając snu. Nasłuchiwałam jak krząta się po pokoju by doprowadzić się do normalności. Po chwili był pod kocem i objął mnie od tyłu wtulając twarz w moją szyję. Słyszałam, jak cmoknął otwierając szczęki kiedy zaczął składać czułe pocałunki na moim ramieniu. Był taki ciepły i przyjemny.
-No i to nie pierwszy raz, kiedy przyłapałam cię na masturbacji – mruknęłam, czując jak jego koścista dłoń wędruje na mój policzek.
-TY CO?!
-Ja...
-Ciii – uciszyłam go wyciągając w jego stronę dłoń. Chwycił ją i ścisnęłam czule – Nic się nie stało. Teraz możemy iść spać? - Uśmiechnął się czule i przytaknął
-J-jasne człowieku. Drzemka. - Zamknęłam oczy szukając snu. Nasłuchiwałam jak krząta się po pokoju by doprowadzić się do normalności. Po chwili był pod kocem i objął mnie od tyłu wtulając twarz w moją szyję. Słyszałam, jak cmoknął otwierając szczęki kiedy zaczął składać czułe pocałunki na moim ramieniu. Był taki ciepły i przyjemny.
-No i to nie pierwszy raz, kiedy przyłapałam cię na masturbacji – mruknęłam, czując jak jego koścista dłoń wędruje na mój policzek.
-TY CO?!