30 września 2016

Undertale: Klatka z kości -Rozdział V - Wilgoć [Cage of bones - Wet - tłumaczenie PL] [+18]

Obrazek autorstwa: Golen-dragons-flower
Notka od tłumacza: Jest to opowiadanie z serii NSFW, osadzone w alternatywnym uniwersum (AU) gry Undertale nazywanym Underfell. Czym się charakteryzuje ta rzeczywistość? Frisk dobry - potwory złe. Floweya w tym wypadku nie ma w opowiadaniu. Autorką  jest Golden thread (Lusewing). Co warto jeszcze zaznaczyć? A tak, głównym bohaterem opowiadania jesteś... cóż TY. Tak, Ty. Opowiadania pokroju Postać x Czytelnik są dość modne poza granicami naszego zaścianka i jakkolwiek za nimi nie przepadam tak to opowiadanie wyjątkowo mnie do siebie przekonało. Jeżeli komuś nie odpowiada taka forma tekstu może wyobrazić sobie w roli siebie np Friska czy własne ulubione OC. Warto jednak zaznaczyć, że treść jest dostosowana pod kobiecego czytelnika.Główna para to Ty x Sans (Underfell)
W opowiadaniu występuje BDSM, gdzie kobieta jest uległa, a mężczyzna jest dominujący - jeżeli nie lubisz takich rzeczy - zrezygnuj z dalszego czytania (chociaż pewnie będziesz żałować). To by było chyba na tyle.
Oryginał: klik
Spis treści:
Rozdział V - Wilgoć (obecnie czytany)
/Na prośbę autora - dalsze tłumaczenie zostało przerwane./
Twoje serce waliło tak mocno w klatce piersiowej, że myślałaś iż zaraz ucieknie Ci przez żebra. Początkowo próbowałaś się wyszarpać, jednak on tak mocno Cię trzymał, że ostatecznie zatapiałaś się bardziej w lodowate podłoże. To na nic, poddałaś się i leżałaś bez ruchu. No trzeba przyznać, że to był świetny pomysł. W filmach jednak to jakoś inaczej kończy się kiedy bohaterka postanawia walczyć z wielkim, złym potworem, prawda? Ty nie jesteś jednak bohaterką dennego hollywoodzkiego scenariusza. A szkoda. Pewna za to możesz być tego, że w tej chwili w Twoich żyłach płynie tyle adrenaliny, że kochana – nie uśniesz przez tydzień.
Wyglądało na to, że Sans czeka, aż przestaniesz się wiercić i szamotać. Przestałaś? No dobra, kiedy tak się już stało, poczułaś jak jego palce przeczesują Twoje włosy. Kurwa, to boli. Poczułaś jak z Ciebie schodzi. Ciągle jednak trzymając Cię za włosy pomógł Ci wstać, przez chwilę obawiałaś się, że po prostu podniesie Cię za nie do góry on jednak okazał się zaskakująco delikatny.
-Dlaczego zepsułaś mi dobry nastrój w taki sposób? - wyglądałaś żałośnie. Wiedziałaś to. Całe nogi miałaś zalane własnym moczem. Cóż na jedno i tak by wyszło gdybyś nie wysikała się wcześniej. Zamknęłaś oczy starając się obronić przed bólem jakiego się spodziewałaś.
- Otwórz oczy, suczko. - Poczułaś jak mocniej szarpnął Cię za włosy, boleśnie. Krzyknęłaś i zrobiłaś co chciał. - Dobra dziewczynka. - Całe szczęście opuścił swoją dłoń. Nadal jednak mocno trzymał Cię za kudły, lecz nie wyglądałoby na to, że znowu tak Tobą szarpnie. Przynajmniej nie w tej chwili. - Trzy razy mnie zdenerwowałaś i to w mniej niż godzinę. Kochanie, nie jesteś grzeczną dziewczynką. Myślę, że trzeba dać ci troszeczkę czasu do przemyślenia swojego zachowania. - Ból i strach, to teraz czułaś. Zdałaś sobie sprawę z tego, że Twoja dusza została właśnie wyciągnięta z Ciebie i lewituje sobie między Tobą, a Sansem. Dokładnie tak samo, jak tamtej paskudnej nocy.
-Proszę, Sans! To boli! Przestań! - Albo bolało ostatnim razem. Teraz czułaś się poniżona, mokra, zmarznięta, obolała. Zabranie duszy nie należało do przyjemnych uczuć, ale zdecydowanie nie bolało teraz tak jak wcześniej. Jaśniejsze i ciemniejsze refleksy na Twojej fioletowej duszy były przepiękne, magiczne. Na chwilę zaniemówiłaś przyglądając się swojemu sercu, a zaraz potem przeniosłaś wzrok na Sansa. -Och... - Tylko tyle mogłaś powiedzieć zdając sobie sprawę, że nawet ciąganie Cię za włosy sprawiało Ci więcej bólu.
Wtedy ciemno-niebieska łuna światła przesunęła Cię nieco dalej. Starałaś się desperacko przybliżyć do swojej duszy na tyle na ile mogłaś. Już nie trzymał Cię za włosy, zostałaś od niego odsunięta na kilka kroków przez tajemniczą siłę, a on stał w progu z Twoją duszą unoszącą się na jego otwartą dłonią. Wiedziałaś, że choć dookoła Ciebie była wolna przestrzeń, że mogłaś uciec, to nie byłaś w stanie. Wszystko czego chciałaś teraz to odzyskać własną duszę. Twoje światełko. Może nie bolało to tak strasznie, ale okropne uczucie dyskomfortu nie pozwalało Ci spokojnie zebrać myśli. Uniosłaś nogę, aby podejść do serca.
-Rozbieraj się. - Twoja uwaga skupiła się na Sansie, w tym momencie poznałaś nowy poziom strachu. Jedno jego oko było puste, czarne, lewe natomiast... miałaś wrażenie że płonie w nim ogień. Silny, czerwony, migoczący jakby wyrwany z czeluści piekła. Nie umiałaś się skupić na własnej duszy stojąc twarzą w twarz z takim potworem.
-C...co?! - Otworzyłaś szerzej oczy rozglądając się dookoła. Byłaś przecież na zewnątrz. Stałaś w śniegu. Tam dalej były inne budynki i ... ktoś mógłby przyjść... Co prawda nie widziałaś nikogo, ani niczego, ale nadal...!
-Jesteś mokra i śmierdzisz. Jeżeli sama się nie rozbierzesz, ja to zrobię. - Zrobiłaś krok w tył, zabolało Cię w klatce piersiowej. Nie mogłaś dalej się cofnąć bez swoje duszy,
-Raz.
Objęłaś się rękoma. Przeanalizuj sytuację. Sans rozszarpie całe Twoje odzienie jeżeli pozwolisz mu robić co chce. Twój mózg wyświetlił Ci przed oczami obrazek, w którym oglądasz strzępki ubrania porozrzucane na śniegu. Potrząsnęłaś głową, aby pozbyć się tego wyobrażenia.
-Dwa.
Wiesz, jeżeli masz ściągać te ubrania to lepiej, aby pozostały w jednym kawałku. Szybko ściągnęłaś zimny i mokry materiał ze swoich nóg. Nocnik nie oszczędził nawet butów. Sans miał rację, naprawdę śmierdziałaś, strasznie... Poczułaś jak zimno przenika przez Twoje ciało. Co prawda te mokre ciuchy niewiele by pomogły, ale patrzyłaś na nie z tęsknotą w oczach mając wrażenie, że jednak założenie ich na takim mrozie to nie jest zły pomysł. Stałaś w samym swetrze.
-Powiedziałem, rozbierz się. - Sans patrzył na Ciebie z uwagą.
-To.... j-jest czy...ste... - Potrząsnęłaś głową starając się naciągnąć sweter najniżej jak się dało, aby zakrył Twoje nagie biodra. Zimny powiew wiatru wywołał kolejne fale dreszczy.
-Nie drażnij mnie. Mówię: Ś C I Ą G A J! - Zadrżałaś, nie wiesz już czy ze strachu czy z zimna, lecz pozbyłaś się reszty swoich ubrań. Albo umrzesz tutaj zamieniona w kostkę lodu, albo Sans łaskawie wpuści Cię do swojego domu, nie wiesz co gorsze. Za bardzo byłaś przemarznięta by mieć teraz siły na kłótnie. W Twojej piersi było pusto, Sans nadal trzymał Twoją duszę. Zrobiłaś to. - I to rozumiem, grzeczna dziewczynka. Teraz tylko mnie przeprosisz i będziesz mogła wejść do środka.
Nie stawiałaś oporu. Twój gniew dawno temu już zamarzł, a Twoją dumę rozwiał mroźny wiatr. Jedyne co się teraz liczyło to odzyskanie duszy i ciepłe suche miejsce.
-P..pppppp....przepra....szzzzam S...s...sansssss – skrzyżowałaś ręce na wysokości piersi starając się ochronić ciało przez zimnem, lecz Sans nadal tylko stał przyglądając Ci się. - W....wwwwwyba...czzzz m-m-mi, żżżżżże chcia....łam uuucieccc.... I, żżżże rzuuuciłam w..w...w cie...bie kub...iem. Prze...prasza...mmmmm. Prze...pra....szam.... Prze... - Czułaś jak ciepłe łzy spływają Ci po zmarzniętych policzkach, nadal przepraszałaś. Opuściłaś głowę nie mogąc na niego dłużej patrzeć. Tego było za wiele. Za każdym razem kiedy coś Ci się udawało napotykałaś kolejną przeszkodę. Ty nie należysz przecież do tego miejsca. To nie jest sprawiedliwe.
-Chodź, do środka.
W końcu Sans się przesunął, czułaś ciepło bijące z domu z każdym kolejnym krokiem, uciekałaś od agonii. Zaraz jak tylko przekroczyłaś próg usłyszałaś czyjś głos, lecz go nie rozpoznawałaś. Odwróciłaś się by zobaczyć kto to, lecz Sans złapał Cię za rękę i szybko wciągnął w całości do środka. Wzięłaś głęboki oddech jak wsadził Twoją duszę z powrotem na miejsce. To było jej miejsce.
-Sans! O, czy to jest nowa od Grillbyego? - Dostrzegłaś coś wielkiego, jak szczur na dwóch nogach i w ubraniu. Nic więcej jednak nie zaobserwowałaś bo Sans zagrodził Ci pole widzenia. Nie walczyłaś, miałaś wrażenie, że Cię broni. Teraz chciałaś po prostu położyć się i usnąć. Byłaś przemarznięta. Byłaś taka zmęczona...
-Nie, ta jest moja. - Ledwo słyszałaś o czym rozmawiają, ale te słowa wyjątkowo szybko do Ciebie dotarły. Nie wiesz dokładnie co to było za uczucie, jakie teraz czułaś na dźwięk słowa „M o j a”. Postanowiłaś nie zastanawiać się nad tym, nie miałaś siły w tej chwili. W końcu drzwi się zamknęły, miałaś wrażenie, ze całe zimne powietrze otoczyło tylko Twoją osobę. Nie mogłaś przestać się trząść. Gorące dłonie pokierowały Cię na kanapę i pomogły Ci usiąść. Powoli zaczynałaś się ogrzewać.
-Trzeba cię umyć, poczekaj tutaj. - Musiałaś się powstrzymać, aby nie podążyć za tymi rozkosznie rozpalone dłońmi, kiedy przestały dotykać Twojej skóry. Ciepło domostwa powoli przywracało Ci życie, każdy oddech był błogosławieństwem. Usłyszałaś szum wody oraz dźwięki dochodzące z kuchni, ale Twój umysł był zajęty masowaniem ramion, by przyśpieszyć krążenie krwi. Nadal się trzęsłaś, kiedy Sans wrócił z wielką miednicą.
- Grzeczna dziewczynka. - Położył ją między stołem, a telewizorem, widziałaś, że jest pełna wody, a czerwona gąbka z wielkimi dziurami pływa po jej tafli. Nie marnował czasu, zanurzył gąbkę w wodzie, a kiedy podeszłaś do miednicy przyłożył ją do Twoich pleców. Boże, poczułaś się jak w niebie. Nic nie mogłaś poradzić na to, że Twoja głowa bezwładnie opadła pod wpływem przyjemności. Delikatnie stęknęłaś rozkoszując się ciepłem roznoszącym się po Twoich plecach. Zamknęłaś oczy. Gorąca woda otaczała Cię, weszłaś do naczynia. Zimno ustępowało. Mruczałaś dotykając opuszkami palców swoich ramion w górę w i dół. Każdy dotyk wody był jak spełnienie wszystkich Twoich marzeń. Opuściłaś ręce jak usłyszałaś, że gąbka znowu jest namaczana, a zaraz potem struga ciepłej wody popłynęła wzdłuż twoich ramion, a nawet po obojczyku. Twoja głowa zataczała się rozprowadzając ciepłą wodę po barkach, oczy nadal trzymałaś zamknięte pod wpływem nieopisanej przyjemności. Powoli, gąbka przesunęła się na Twoje piersi, a mgła powoli zaczynała wyswobadzać Twój umysł z odrętwienia. Nie tylko gąbka była blisko, czułaś Sansa. Ciepło jego ciała. Jego oddech. Przybliżył twarz do Twojego ramienia by obserwować swoje ręce na Twoim ciele. Serce zaczęło Ci szybciej bić. Starałaś się podnieść, uciec od jego dotyku, lecz mocniej zacisnął na Tobie dłonie. To było ostrzeżenie. Więcej nie potrzebowałaś aby zrozumieć. Bałaś się kolejnej kary i bólu.
-O czym myślisz? - zaczął skubać Cię zębami w zagięciu Twojego karku, jak tylko jego ręka zaczęła zataczać kręgi na prawej piersi. Zadrżałaś, lecz nie miało to nic wspólnego z zimnem.
-O tym jak bardzo cię nienawidzę. - Usłyszałaś jak chichota, zaraz po tym gąbka opuściła Twoją pierś tylko po to by zostać ponownie namoczoną w wodzie. Naprawdę go nienawidziłaś. Nienawidziłaś to przez co musiałaś przez niego przejść. Nienawidziłaś sposobu w jaki Cię traktuje. Nienawidziłaś go za to, co teraz czułaś. Nienawidziłaś jego delikatnego dotyku, jakiego spragnione było Twoje ciało. Westchnęłaś i zdecydowałaś się zadać pytanie.
-Dlaczego tutaj jestem? - Czego od ciebie oczekiwał? Miałaś mu zastąpić zwierzątko domowe? Zabawkę? A może byłaś przekąską na później?
-Nie tak dawno cała przemokłaś, kochanie. - Gąbka przesunęła się po Twoim ramieniu, potem zakreśliła łuki wzdłuż Twojej talii, by ostatecznie spocząć na Twoim biodrze. Poczułaś palce Sansa pieszczące Twoje ciało przez wilgotny materiał, nim powtórzył to samo tylko, że z drugiej strony. Woda spływała po Tobie wędrując małymi strumieniami, by zniknąć gdzieś między nogami.
-Nie o to mi chodziło... Dlaczego tutaj jestem.. z tobą? Czego ode mnie chcesz? Dlaczego... Dlaczego nie pozwolisz mi odejść? - Czekałaś na odpowiedź, jednak słyszałaś tylko dźwięk wody jaka skapywała do miski z gąbki, kiedy obmywał Twoje ciało. Trzy razy musiał powtórzyć ten proces nim zdałaś sobie sprawę, że nie udzieli Ci odpowiedzi. - Nie znam zasad gry w którą ze mną grasz...
-To nie jest gra, suczko. - Gąbka przemknęła po Twoim prawym ramieniu, następnie skręciła i zatrzymała się na przestrzeni między Twoimi piersiami. Strużki wody leniwie spływały po Twojej skórze. Sans przeniósł mokry materiał do swojej drugiej ręki i powtórzył czynność zatrzymując dłoń na Twoim brzuchu. - Pomyśl o tym bardziej... jak o tańcu. - Starałaś się odsunąć głowę jak tylko poczułaś, brodę Sansa na swoim ramieniu. Nienawidziłaś tego, że nie wiesz co przyniesie Ci los, tego co się stanie. Ta niepewność Cię przeraża, przytłacza. Zawsze starałaś się mieć wszystko w miarę możliwości poukładane. Chciałaś po prostu wiedzieć, wiedzieć co Cię spotka w tej przerażającej ciemności.
-Jak mam tańczyć, skoro nie znam kroków?
-Nie musisz. - Sans położył swoją prawą rękę na Twojej. Kościste palce znajdowały się na Twojej dłoni, obok siebie. Ta co była na Twoim brzuchu przyciągnęła Cię do niego, czułaś na plecach ciepło jego ciała. Powoli zaczął się kołysać na boki, nieznacznie, imitując taniec. - Pozwól mi prowadzić.
Starałaś się wyrwać, wyszarpać z tego uścisku, lecz jedyne co udało Ci się uzyskać to kolejne ugryzienie na swoim karku, choć bolesne to jeszcze niewystarczające aby przegryźć się przez skórę.
-Nie musisz ze mną walczyć, moja mała ptaszyno. Nie chcę zrobić ci krzywdy. - To zabrzmiało trochę jak echo jego słów jakie wypowiedział w lesie.
-Ale zrobisz... - mruknęłaś pod wpływem pieszczoty, w Twoim głosie nie było mimo to złości.
-Tylko kiedy będę musiał. Umiem być delikatny. - Sans puścił Twoją dłoń i przesunął swoje tak, że teraz obie jego znajdowały się na Twoich piersiach. - Mogę ochronić Cię przed potworami jakie tutaj mieszkają. Przed tymi, które chcą rozszarpać Twoje ciało i pożreć duszę.
-To tego chcą wszyscy? Mojej duszy? Dlaczego? - Szkielet powoli przesunął dłonie na Twój mostek. Poczułaś to, niewielkie szarpnięcie choć tym razem było dość... delikatne. Twoja dusza nie została wyciągnięta na siłę z Twojego wnętrza, zamiast tego wyszła bo ... została o to poproszona, bo on ją zawołał. Nadal czułaś się niekomfortowo, to paskudne uczucie bycia w dwóch miejscach jednocześnie.... Ale... w ogóle Cię tym razem to nie bolało.
-Ludzkie dusze są bardzo cenionym towarem przez potwory. Każda jest jak mały diament. - Uniosłaś ręce chcąc dotknąć migoczącego fioletowego światła. Chciałaś jednocześnie mu się przyglądać oraz... aby wróciło do Ciebie. Było... niesamowite. Nigdy w swoim życiu czegoś takiego nie widziałaś.
-Ja nie... ale... co to jest? - Nadal nie rozumiałaś na co właśnie patrzysz. No, wiedziałaś, że to Twoja dusza, ale... co to tak właściwie znaczyło?
-To ty. Wszystko co składa się na Ciebie. Zaraz ci pokażę. - Patrzyłaś. Przyglądałaś się tańczącym barwom w tym niewielkim sercu. Miałaś wrażenie, że jest ze szła a w środku pływa płyn podobny do rtęci zabarwiony różnymi odcieniami fioletowego. Ciemnym, jasnym, migoczącym i nie. Poczułaś, jak Sans jedną rękę kładzie na Twojej piersi, jak delikatnie zatacza kręgi pieszcząc ją, a potem ściska sutek między palcami. Starałaś się zignorować przyjemność jaką teraz czułaś, udając zobojętnienie, ale... Twoja dusza... Delikatna nitka migoczącej bieli przepłynęła po nim. Usłyszałaś, jak Sans mruczy w satysfakcji. Teraz już obie dłonie trzymał na Twoich piersiach, gładząc je, pieszcząc, delikatnie przyciskając i szczypiąc brodawki. Za każdym razem przez fioletowe serce przenikało to samo światełko.
-Widzisz? Twoja dusza nie kłamie, ona wie co lubisz, ona wie czego chcesz. Pozwól sobie pomóc. Pozwól, chcę Ci pokazać jak pięknie możesz dla mnie zaśpiewać, moja mała ptaszyno.
autor obrazka: laniky18
Share:

22 komentarze:

  1. NIENAWIDZĘ CIĘ YUMI! >//////////////////////////////////////////////////<
    N i e n a w i d z ę
    n i e n a w i d z e
    Na niebiosa, ale jestem mokra...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojj nie przesadzaj...
      Za około 4 dni wyjdzie kolejne opowiadanie....

      Usuń
    2. Raczej kolejny rozdział. No ale ten był szybciej biorąc pod uwagę to, że był już wcześniej przetłumaczony no i pod ostatnim zrobiło się spoooro komentarzy. Tak więc ten tego ^^

      Usuń
  2. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
    Dla Sansa zaśpiewam nawet arię operową.
    Tylko niech mnie umyje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yhym, a wcześniej wystawi Cię przed drzwi domu i pozwoli, abyś sobie pomarzła

      Usuń
  3. Okurde, zaczyna się robić coraz to ciekawiej :^)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też chce być umyta...Sans

    OdpowiedzUsuń
  5. Kąpiel już nigdy nie będzie taka sama...

    OdpowiedzUsuń
  6. No ale wcześniej nam zrobił takie paskudne rzeczy, ciąganie za włosy, nago przed domem. Co z tego, ze nas teraz łaskawie myje, jak wcześniej mało nas nie zabił!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobił to bo się nam należało
      rzuciłyśmy w niego kubkiem

      Usuń
    2. Bo nas do jasnej cholery uwięził i zmolestował!

      Usuń
    3. Skoro tak nie lubisz tego co robi Sans to tego nie czytaj!

      Usuń
    4. Problem polega na tym, że chcę czytać bo mi się opowiadanie podoba, nie podoba mi się Sans, ale opowiadanie tak

      Usuń
    5. Zgadzam się. Nie każdy sans jest uroczym romantykiem... ten jest po prostu ZUYYY ;-;

      Usuń
  7. Mimo drastycznego początku, pod koniec czułam szczere ciepło płynące ze słów tego opowiadania. Nastał spokój, słyszałam w zakamarkach wyobraźni spływającą z gąbki wodę, która wpadała do miednicy. Słyszałam Jego głos, czułam Jego oddech.
    "Pozwól sobie pomóc (...) " - Więc pomóż mi zrozumieć. Wtedy otrzymasz moje przyzwolenie.

    Piękne tłumaczenie Yumi :D
    Skrajność Sansa powoduje, że zaczynam się zastanawiać czy on w ogóle wie co robić i jak sie za to zabrać. Aaaaale, jak na razie idzie mu całkiem nieźle :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak powiedziała autorka opowiadania. Sans nie planuje. Chce jedynie ocalić potwory, aaaaaaaaaaa droga do tego raczej nie wygląda na prostą. Dlaaaaatego może to jego dziwne zachowanie. Jak sobie z nią ostatnio rozmawiałam to powiedziała mi, że to opowiadanie pisze się samo i faktycznie straciła kontrole nad Sansem. Phah, ciekawe, bo to samo słyszę już od którejś tam autorki, która zabrała się za opowiadanie z Undertale. Tak samo Silent Omen, tak samo Ona, no i jedna autorka opowiadania jakie teraz czytam, ale na Boga, nie będę brała sie za kolejne tłumaczenie choc wow, naprawdę, to też jest geeeeenialne.

      Usuń
  8. Dobiłaś mnie tym obrazkiem (*)

    AWWHH, JA CHCE BYĆ NA JEJ MIEJSCU ��

    O boże czy tylko ja wyobrażałam sobie mnie (?) czy coś inaczej?

    Ja nas (?) wyobrażałam sobie jako Friska heh.

    Ale czekam na więcej, bo mnie wciągnęło i dziękuję ci za to tłumaczenie *-*

    ~Andgora

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam xD
      Noooo ja siebie też wyobrażam na miejscu postaci, no bo o to właśnie chodzi w tym sposobie pisania. To TY jesteś główną bohaterką, tak więc spokojnie xD Wszystko z Tobą normalnie.
      Ja już na Friska nie umiem patrzyć inaczej jak na dziecko.

      Usuń
    2. Sama narysowałaś ten obrazek?

      Usuń
    3. Naaah nie mam umiejętności graficznych. Pod obrazkiem jest link do tumblr autorki.

      Usuń

POPULARNE ILUZJE