10 listopada 2016

Undertale: Klatka z kości -Rozdział XI - Żar [Cage of bones - Heat - tłumaczenie PL] [+18]

Obrazek autorstwa: Golen-dragons-flower
Notka od tłumacza: Jest to opowiadanie z serii NSFW, osadzone w alternatywnym uniwersum (AU) gry Undertale nazywanym Underfell. Czym się charakteryzuje ta rzeczywistość? Frisk dobry - potwory złe. Floweya w tym wypadku nie ma w opowiadaniu. Autorką  jest Golden thread (Lusewing). Co warto jeszcze zaznaczyć? A tak, głównym bohaterem opowiadania jesteś... cóż TY. Tak, Ty. Opowiadania pokroju Postać x Czytelnik są dość modne poza granicami naszego zaścianka i jakkolwiek za nimi nie przepadam tak to opowiadanie wyjątkowo mnie do siebie przekonało. Jeżeli komuś nie odpowiada taka forma tekstu może wyobrazić sobie w roli siebie np Friska czy własne ulubione OC. Warto jednak zaznaczyć, że treść jest dostosowana pod kobiecego czytelnika.Główna para to Ty x Sans (Underfell)
W opowiadaniu występuje BDSM, gdzie kobieta jest uległa, a mężczyzna jest dominujący - jeżeli nie lubisz takich rzeczy - zrezygnuj z dalszego czytania (chociaż pewnie będziesz żałować). To by było chyba na tyle.
Oryginał: klik
Spis treści:
Rozdział XI - Żar (obecnie czytany)
/Na prośbę autora - dalsze tłumaczenie zostało przerwane./
Pobudka nie była miła. To nie pierwszy raz kiedy zostałaś gwałtownie wybudzona i zdecydowanie nie ostatni. Czułaś się lepka od własnego potu i pusta w środku. Sen okazał się wędrówką po ciemności, choć mimo to i tak odpoczęłaś. Twoje ciało i dusza walczyły z dzielącym was dystansem, bolało choć nie tak bardzo.
Co się stało? Do czego doprowadził Cię los? Masz być maszynką do pieprzenia dla parszywego demona? Chciałaś się ruszyć, ale zdałaś sobie sprawę z tego że nie możesz złapać oddechy, choć nic nie blokowało już Twoich ruchów. Plecami byłaś odwrócona do ściany, zaś przed sobą miałaś Sansa. Leżał na boku, dłoń trzymając pod Twoją głową, była to najbardziej niewygodna poduszka na świecie. Druga obejmowała Twoje biodra. Trzymał Cię mocno w swoim uścisku. Czułaś jego kości na swojej skórze, lecz całe szczęście nie widział jak bardzo jesteś tym wszystkim zawstydzona.
Twój oddech był przerywany, wkrótce zaczęłaś się dusić. Musiałaś się ruszyć. Nie mogłaś już łapać tchu. Wszystko było takie ciężkie, takie ciasne. Fioletowa poświata w pokoju zaczęła migotać, oznajmiając, że serce chce do Ciebie wrócić, że zaczynasz się bać. Zaczęłaś się wiercić.
Sans westchnął i popatrzył na Ciebie, dźwignął się na łokciach aby lepiej zbadać Twoją twarz. Ten drapieżny wyraz, ta dzikość w oczach z zeszłej nocy kompletnie zniknęły.
-Już już suczko, oddychaj – Jego dłoń z Twoich bioder przesunęła się po skórze, kończąc swą wędrówkę na Twoim policzku – Powoli i spokojnie, wdech i wydech – Starałaś się odzyskać kontrolę nad swoim ciałem. Było ciężko. Łzy zaczęły spływać Ci po twarzy, lekko szlochałaś. Nie możesz nawet normalnie oddychać. Wszystko było nie tak. -Ciii, jesteś bezpieczna. Nie masz się czego bać. Nie myśl, zacznij...
-...czuć. - dokończyłaś, wykrztuszając z siebie to słowo nim po policzkach poleciało Ci więcej łez - Nie chcę... to... to złe... Dla...czego m-mi to robisz?
-Oh moja mała ptaszyno, chcę cię uwolnić – wraz z tymi słowami zaczął wyswobadzać z więzów Twoje dłonie. Patrzyłaś jak jego kościste palce ostrożnie pozbywają się sznura jakim Cię skrępował. Na nadgarstkach pozostał ślad po którym przejechał czule kciukiem.
-Nie rozumiem – To była wolność? Wszystko wskazywało na to, że nie. Starałaś się skupić, lecz w tej chwili bez duszy, trudno było Ci zapanować nad myślami.
-Uwolnię cię od zmartwień, od strachu, od bólu. Będziesz czuła się szczęśliwa, bezpieczna i kochana – pocałował ślady wczorajszej nocy na Twoich nadgarstkach, zadrżałaś kiedy to zrobił. Studiował Cię, przyglądał Ci się, skupiał się na Twoim oddechu. - Moja delikatna ptaszyno. Płaczesz, ranisz się i po co? Tylko dlatego, że zrobiłem ci dobrze?
-Nie chciałam! Mówiłam nie, ale nie słuchałeś!
-I dlatego płaczesz? Bo mnie nie chcesz? - przytaknęłaś starając się powstrzymać resztę łez jakie Ci zostały. Chciałaś go nienawidzić, ale teraz... nie mogłaś. Nie wiedziałaś dlaczego, ale sposób w jaki się na Ciebie patrzył, w jaki Cię dotykał, tak delikatnie; tak czule, nie umiałaś tak po prostu go nienawidzić. 
- Dobrze ci było, prawda? Zraniłem cię? - ostatnia noc była mieszaniną strachu i pożądania. Trudno było poukładać wszystko razem, ale czułaś słodki ból na nadgarstkach. Właściwie, Cię nie skrzywdził. Ale to nie było dobre! Nie wiedziałaś jak mu odpowiedzieć więc na koniec spuściłaś wzrok patrząc jak gładzi Twoje dłonie, wydawały się takie małe w porównaniu z jego. - Przestań wybierać to co chcesz i czego nie chcesz. Zaakceptuj to co ci daje, a nigdy tego nie pożałujesz. - Podniosłaś na niego wzrok i zmarszczyłaś brwi. Masz się poddać? To wybory jakie podejmujesz określają to kim jesteś. Zawsze można się pomylić, ale i te sprawiają że jesteś silniejsza, tworzysz swoją osobowość... prawda? Poczułaś jakbyś się w sobie zapadała, starając się poskładać do kupy. Twoja dusza cię wołała. - Kochanie, nie widzisz? - Puścił Twoje dłonie i położył kciuk na Twoich wargach. Czułaś ciepło od jego kości. To było takie nierealne. Zamknęłaś oczy myśląc o tym uczuciu, desperacko pragnąc złapać się czegoś na czym będziesz mogła się skupić.
-Nie musisz się już martwić. Nie ma wyborów. Nie ma zmartwień. Uczynię twoje życie łatwiejszym, ale wpierw musisz mi zaufać. Nie skrzywdzę cię kochanie. Jesteś moja na każdy możliwy sposób. Po prostu się z tym pogódź. - Zamruczał cicho. Mimo to nadal starałaś się walczyć o swoje.
-Cierpienie jest.... jest częścią życia – Każdy cierpi. To normalne. To pomaga cieszyć się dobrymi rzeczami i uczy jak zachować bezpieczeństwo. Nie lubisz cierpieć, ale... to życie, prawda?
-Dlaczego? - krótkie, proste pytanie, ale nie znalazłaś odpowiedzi na nie. Starałaś się z trudem zebrać własne myśli.
-Bo... Tak po prostu jest
-Może na powierzchni, ale mała ptaszyno, tutaj ze mną, już nigdy nie będziesz cierpieć. Nie będziesz płakać – otarł łzy z Twojego policzka. Potem delikatnie przysunął Cię do swojej klatki piersiowej, położył szczękę na Twojej głowie i mocno przytulił. Zadrżałaś, ale wiedziałaś, że nie zrobi Ci krzywdy, więc szybko się odprężyłaś. Myślenie było trudne. Potrzebowałaś swojej duszy. Lepiej było teraz odpuścić. Nie walczyć. Jak tylko puściłaś wolno swoje myśli, natychmiast usnęłaś. Czułaś się bezpieczna, nawet jak nienawidziłaś tego uczucia.

Kilka godzin minęło nim znowu się ocknęłaś.

Czułaś się lepiej. Wypoczęta, tak dla odmiany. Nadal byłaś przytulona do piersi potwora, jego ręka tonęła w Twoich włosach.
-Dzień dobry, kochanie – odpowiedziałaś grzecznie, poczułaś jak Sans gładzi Twoją głowę. W końcu, ta kupa kości znalazła siły aby wstać z łóżka. Podniosłaś głowę i popatrzyłaś na niego. Twój mózg naprawdę zwariował, był przeciążony. Nie dość, że wcześniej miałaś problemy z myśleniem, tak teraz już w ogóle nie myślałaś. On był cóż... to były same kości. Kręgosłup, miednica, kości nóg, nic więcej. Ale byłaś pewna, że wsadził w Ciebie ... c o ś wczoraj w nocy. To zdecydowanie nie były jego palce, ani jakaś twarda kość. Potrząsnęłaś głową starając się rozwiać te myśli. Za wcześnie na to gówno. Sans znajdował się teraz po przeciwnej stronie pokoju grzebiąc w stosie ubrań i wąchał te, które nadają się do założenia. Fuuuuuj. No nic kochana. Rusz się i przybliż do duszy. Z każdym krokiem łatwiej było się skupić i odzyskać normalny oddech. Było lepiej. Po kilku głębszych wdechach czułaś się bardziej... sobą, miałaś większą władzę nad duszą. Nadal chciałaś ją odzyskać, nadal czułaś się jakby rozerwana na dwie części, ale było lepiej. Podskoczyłaś kiedy zaatakowało Cię coś czerwonego. Jakiś materiał owinął się dookoła Twojej głowy. Walczyłaś z nim chwilę, aż zorientowałaś się że to ubranie. Koszulka ściślej ujmując. A będąc jeszcze bardziej dokładnym jego koszulka, którą nosił wczoraj. Patrzyłaś się na nią z niedowierzaniem.
-Zakładaj. - Odwróciłaś się do Sansa, zakładał właśnie szary golf, a potem zerknął na Ciebie. Ubrania są cudowne, ale... cóż... to śmierdzi Sansem, dymem, potem i ... seksem. Czyli wszystkim o czym najchętniej byś zapomniała. No ale bądźmy tutaj szczerzy, też nie pachniesz fiołkami.
-Um, a mogę to najpierw uprać? - Wiedziałaś, że nie założysz na siebie czegoś takiego, jeżeli nie stanie się to choć odrobinę czystsze.
-Heh heh, znowu chcesz być mokra? - W końcu założył na siebie spodnie, długie, luźne, czarne.
-Nie. - odpowiedziałaś szybko i musiałaś się powstrzymać by nie dodać czegoś jeszcze. Nie chciałaś go zdenerwować, póki nie miałaś w sobie duszy. - To po prostu... Ja po prostu ... nie za ładnie pachnę i ... nie chcę ubrudzić twoich ubrań? - Nie brzmiałaś nawet zbyt szczerze. Zacisnęłaś palce na materiale. Całe szczęście, Sans odebrał to jako żart i zaczął się śmiać.
-Suczko, możesz upaćkać moje łachy jak tylko chcesz. Poza tym – Chwycił za koszulę którą trzymałaś, a potem przysunął Cię bliżej do siebie i chwycił za kark – Teraz pachniesz smakowicie – Ugryzł Cię lekko i powoli polizał. Nie mogłaś nic poradzić jak tylko wzdrygnąć się i obserwować jak Twoja dusza migocze. Cofnął się trochę i podniósł koszulkę, wyraźnie chciał Cię ubrać. Uniosłaś ręce do góry i wstrzymałaś oddech jak tylko wsunął ją na Ciebie. Materiał przeszedł przez głowę, na chwilę Twój świat stał się cały czerwony, a kiedy już przeszła mogłaś wypuścić powietrze. Czułaś się jak dziecko. Tylko, że dziecka nie dotyka się po skórze w taki sposób. Sans zrobił krok w tył podziwiając swoją pracę. Skrzyżowałaś ręce na piersi jak mierzył Cię wzrokiem od stóp aż po głowę. Choć miałaś na sobie koszulę, w tej chwili czułaś się bardziej naga niż pięć minut temu.
-Cholera. - Bardziej warknął niż powiedział. - Czerwony naprawdę ci pasuje – na dnie jego oczu dostrzegłaś pewien dziwny błysk, kiedy to mówił i się uśmiechał.
Całe szczęście, cokolwiek planował zrobić zostało przerwane przez nagły dzwonek dobiegający chyba z parteru. Rozpoznałaś, że to jego telefon, choć Sansowi zajęło trochę rozpoznanie dzwonka. Warknął zdenerwowany, odwrócił się w stronę klatki i chwycił Twoją duszę. Strach wymieszał się z nadzieją, być może ją odzyskasz. Uniosła się i poszybowała do Ciebie. Byłaś kompletna. Objęłaś swoją pierś, tak jak matka obejmuje dziecko. I wszystko było na swoim miejscu. Wszystko było dobrze. Errr, pomijając fakt że zostałaś porwana i uwięziona w domu zboczonego potwora.
-Chodź nim się spóźnimy – Gdzie mielibyście się spóźnić? Tego nie wiedziałaś. No ale to oznaczało, że wyjdziesz z jego pokoju, i będziesz mogła zaczerpnąć troszeczkę powietrza. Wraz z krokami po schodach w dół, zdałaś sobie sprawę, że to był kolejny telefon od tajemniczego Papsa. Po kręceniu się w kółko po pokoju, w końcu kościotrup chwycił za komórkę i usiadł na kanapie.
-Ta, ta. Jestem – Głos po drugiej stronie słuchawki był cichszy niż ostatnio, więc nie byłaś w stanie usłyszeć o co chodzi – Daj mi pół godziny – to pierwszy raz kiedy widziałaś Sansa takiego nonszalanckiego wobec kogokolwiek. Cóż, wobec kogokolwiek innego niż Ty – Powiedziałem, daj mi pół godziny. Masz szczęście, że w ogóle przyjdę – I kolejna przerwa, rozglądał się po pokoju szukając czegoś wzrokiem. - Daj spokój, wytrzymasz trzydzieści minut beze minie – Nie pożegnał się kiedy odstawiał słuchawkę. Po przepatrzeniu pokoju udał się do kuchni. Korzystając z okazji użyłaś nocnika, zdając sobie sprawę że nie był jeszcze opróżniony. Śmierdział gorzej niż ta koszulka jaką miałaś na sobie. Chciałaś skończyć nim Sans wróci.
-Wziąłem to dla ciebie wczoraj, nie chcę abyś pokazywała się tak żadnemu innemu potworowi w Snowdin – to były szorty. Bardzo krótkie, czarne, no ale przynajmniej w końcu to coś co będziesz mogła założyć. Podeszłaś do Sansa nie wiedząc co dokładnie czujesz. Szczęście? Nie, to nie było to. Wdzięczność, tak to już prędzej. Szkielet przyniósł Ci coś. Dał Ci coś.
-Dziękuję, Sans – Na nic nie czekałaś, miałaś nadzieję, że pokazanie mu, że bycie miłym dla Ciebie może wiele zmienić. Lepiej, aby traktował Cię jako osobę, niż jako swojego zwierzaka. Sans przyglądał Ci się z dziwnym głodem w oczach kiedy je zakładałaś. Guzik był... cóż, nieco inny niż te do jakich przywykłaś. Wyglądał jak małe kościste dłonie, które trzeba było razem połączyć. Jednak nie wiedziałaś jak to zrobić. Może jest tutaj jakiś magnes? Walczyłaś z guzikiem, Sans w tym czasie wyciągnął ręce z kieszeni i przyciągnął Cię do siebie chwytając pewnie za Twoje pośladki. Podskoczyłaś lekko zaskoczona jego dotykiem.
-Pasują? - przytaknęłaś, z trudem powiedziałaś słowo „tak” trzymając głowę opuszczoną. Spłonęłaś rumieńcem. - Oh, suczko, nie ma się czego wstydzić. Popatrz na mnie – Wtedy klepnął Cię w jeden z pośladków. Krzyknęłaś cicho, zaskoczona. Zarówno tym gestem, jak i faktem że potem zaczął łapczywie wbijać palce w Twoje tyły. Oczywiście, wystarczyła chwila aby jego rozbawiony ton głosu stał się poważniejszy – Suczko, powiedziałem, popatrz na mnie. - Podniosłaś swoją twarz. Byłaś pewna, że jest teraz w tym samym kolorze co ofiarowana Ci koszula. Jego oczy zamigotały. 
-Tylko ja mogę je ściągnąć. Zrozumiałaś? - Pociągnął za boki szortów. Powoli przytaknęłaś. - I kiedy powiem, że masz je zdjąć, zrobisz to natychmiast. W przeciwnym razie... - Przybliżył się do Ciebie i chwycił za materiał podciągając go do góry. - Te spodenki staną się znacznie krótsze – Znowu przytaknęłaś. Ok, bądź grzeczna, aby zachować ubranie. Łatwizna. Dasz radę. No ale tutaj rodzi się pytanie: dlaczego dał Ci ubrania? To nie tak, abyś narzekała. Ale myślałaś, że woli jak jesteś... mniej odziana.
-Grzeczna dziewczynka. Idziemy – Odszedł o Ciebie i chwycił za kurtkę z kapturem i buty.
-Idziemy? - Zaraz, weźmie Cię gdzieś na zewnątrz? Byłaś zaskoczona. Jasne, chciałaś uciec, a bycie na dworze ułatwiało to, ale tam też były inne potwory. Nie wspominając o mrozie, a Ty nie byłaś zbyt ciepło ubrana. Nie miałaś nawet butów.
-Ta. Zostaniesz z... moim przyjacielem – Nie byłaś pewna jaki wydźwięk emocjonalny Sans wsadził w słowo „przyjaciel”. Nie wiedziałaś, że ma też kogoś kogo by tak nazwał. Szczerze powiedziawszy dom wydawał Ci się bezpieczniejszym miejscem.
-Nie mam butów.
-Nie martw się, to nie jest daleko. Nie mów mi, że masz zimne stopy – Zaśmiał się i objął Cię ramieniem popychając w kierunku drzwi. Raaaany, skąd ma taki dobry humor? Oh, no tak. Biorąc pod uwagę wczorajszą noc... Cóż, odpowiedź na to pytanie nie za bardzo Ci się spodobała. Drzwi się otworzyły, było zimniej niż to zapamiętałaś. Przytuliłaś się do niego bliżej starając się zachować ciepło. Miałaś dziwne wrażenie, że jego ciało jest jednocześnie gorące i zimne. Popchnął Cię znowu i zrobiłaś krok do przodu. Ból sprawiał, że szłaś dalej stawiając kolejne kroki w śniegu. Faktycznie, droga nie była długa, lecz wydawała Ci się wiecznością. W krótkim czasie miałaś wrażenie, że Twoje obie stopy zamieniły się w bloczki lodu. Doszliście do baru z neonowym napisem „Grillby's” nad drzwiami. Okno obok było zabite deskami.
-Odpierdol się! Zamknięte! - Oh, bardzo przyjazna miejscówka. Sans jednak nie wyglądał na zniechęconego, pukał dalej.
-Otwieraj Grillby – usłyszałaś ciężki klik zamka, a potem wejście się otworzyło i dostrzegłaś... człowieka? Wpatrywałaś się z niego zaskoczona, w jakiś sposób ciepło wypełniło Twoje wnętrze, a stopy już tak nie bolały. Człowiek. Facet. Zdecydowanie istota ludzka. Popatrzył na Ciebie i na Twojego towarzysza, a potem wpuścił was do środka. Nie umiałaś oderwać od niego wzroku. Prawdziwy człowiek. Żywy. Jest ich więcej? Na to ostatnie pytanie dostałaś szybko odpowiedź, dostrzegając w przybytku jeszcze dwoje. Kolejny mężczyzna i młoda dziewczyna. Niestety, w barze znajdował się ktoś jeszcze. Fiolet. Jasne, ogniste, fioletowe płomienie stojące za szynkiem. Był ubrany na czarno, tylko kołnierz białej koszuli wystawał mu pod brodą. To musiał być ich szef. Jakiś inny potwór? Zorientowałaś się, że Sans stoi obok Ciebie, lecz nie patrzył w Twoją stronę.
-SANS! - krzyknęła młoda dziewczynka i podbiegła do was omijając kilka stołów. Była wyraźnie zadowolona widząc kościotrupa. Miała może szesnaście lat, albo siedemnaście. Nie mniej.
-Cześć Słodziutka, tęskniłaś? - dziewczyna przytaknęła i pozwoliła aby pogłaskał ją po krótkich brązowych włosach. Praktycznie rozpływała się pod jego dotykiem. Rozejrzałaś się dookoła zakłopotana tym co widzisz. Tych dwóch kolesi pracowało teraz przy barze nie zwracając na was większej uwagi. Wydawali się jakby... wyłączeni. Puści. Dreszcz przeszedł Ci po plecach. Odwróciłaś twarz. Sans nadal był z tą dziewczyną. Co się z nimi do cholery dzieje? Czy właśnie to ma Ciebie czekać jeżeli się poddasz? I dlaczego do diabła ona się tak szczerzyła do Sansa? 
Poczułaś ciepło na plecach i przypomniałaś sobie, że nie tylko ludzie byli w tym pomieszczeniu. Powoli odwróciłaś się i zdałaś sobie sprawę z tego, że masz właśnie spotkanie pierwszego stopnia z nowym rodzajem potwora. Może nie miał tego samego koloru co ogień, ale zdecydowanie pachniał jak taki i wydzielał ciepło. Nie chciałaś się poparzyć. Jak jego ubrania nie spalają się? Nie wiesz. Lecz to chyba kolejna dziwność, jaka składa się na jego osobę. Zauważyłaś, że przygląda Ci się z uwagą, płomienie na jego ciele zatańczyły szybciej. Naaaawet nie chcesz wiedzieć jak to się dzieje. Tłumaczenie czegokolwiek mogłoby być trudne.
Pochylił się w Twoim kierunku. Zrobiłaś krok w tył i popatrzyłaś na Sansa. Ten był wyraźnie zajęty tamtą dziewczyną i zdecydowanie nie uzyskasz od niego żadnej pomocy. Popatrzyłaś raz jeszcze na nowego potwora. Wyciągał rękę w Twoim kierunku i zatrzymał ją, czekając.
Proszę, nie spal mnie. Proszę nie spal mnie. Błagam nie spal mnie! Krzyczał Twój umysł niczym modlitwę. Potem uścisnęłaś wyciągniętą dłoń w geście przywitania. Była... ciepła. Miękka. Takie miłe przywitanie po spacerze w mrozie. Miałaś już ją cofnąć, kiedy zobaczyłaś, jak małe fioletowe płomienie z jego palców oplatają się dookoła Twojej dłoni. Patrzyłaś niemalże sparaliżowana, jak przystawia Twoją rękę do swojej twarzy. Poczułaś jak dziwne ciepło przeszywa całe ramię kiedy Cię... pocałował? Zarumieniłaś się. To nazywa się igraniem z ogniem? Zauważyłaś, że za okularami na nosie migoczą dwa jaśniejsze światełka. Patrzył się na Ciebie z uwagą. Nie umiałaś oderwać od niego wzroku. Przybliżył się w Twoim kierunku. Łał, robiło się gorąco czy to tylko Ty? Nagle ciepło zniknęło, w jednej chwili między wami stał Sans.
-Cofnij SIĘ! - Cholera! Był wkurwiony. Ten drugi po prostu zrobił krok w tył i skrzyżował ręce na piersi. Patrzyli się po sobie nim po chwili Sans chwycił Cię - To był zły pomysł kochanie. Chodź. - Już mieliście wychodzić, kiedy usłyszałaś dziwny, nieludzki głos wydobywający się od płomiennego potwora.
-Dokąd? - czy to w ogóle da się nazwać głosem? To słowo zatrzymało Sansa. Warknął i przytulił cię mocniej nim ostatecznie podjął decyzję. -Zostaniesz tutaj. Grillby i ja musimy ... pogadać.
Share:

54 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Zazdrość to tylko jedna z możliwości jaką tutaj można czuć.
      - strach
      - zdziwienie
      - zaciekawienie
      Może z nią spał? Może robi tak ze wszystkimi ludźmi? Wykorzystuje, bawi się, a kiedy się znudzą - zostawia u Grillka?
      Alternatyw jest wiele

      Usuń
    2. Czy to był spoiler? (Sorry jeśli źle to pisze), bo nie wiem co mam czuć ;-;.

      Usuń
    3. Może tak, może nie. Ale to dobrze, że nie wiesz co masz czuć, bo właśnie o to chodziło autorce. W prywatnej rozmowie powiedziała mi, że lubi bawić się uczuciami czytelników. Tak więc wiemy tylko tyle, że Sans nas zabrał gdzieś, są tu inni ludzie i ta dziewczyna najwyraźniej nie dość, że zna naszego kościotrupa, to jeszcze też go lubi. Ciekawe co ich łączyło, ne?

      Usuń
    4. Przychodzą mi kilka teorii typu, że ta dziewczyna jest tą zieloną. Ale to teorie. Poza tym nie chce by zabrała nam Sans'a *-*. No i nie nawiedzę słowa "Może tak, możne nie". No to zdecyduje się!

      Usuń
    5. Raczej słów, będąc przyjebliwym xD
      Ale popatrz, dostałyśmy spodnie od Sansa! Już nie świecimy gołą dupą!

      Usuń
    6. Zawsze miałam problem z wyobrażeniem se, że jesteśmy bez spodni ale teraz mogę czytać spokojnie Xd

      Usuń
    7. Ja zawsze się zastanawiałam, czy mamy włochatą czy nie. Zwłaszcza kiedy w poprzedniej notce Sans strzelał nam minetę...

      Usuń
  2. Igranie z ogniem mnie rozwaliło xD Ah, nie mogłam doczekać się następnego rozdziału, chociaż teraz jak przyzwyczaiłam się do dłuższych rozdziałów z cichych momentów, zaskoczeniem było jak szybko to przeczytałam xD Tutaj mój sansik ;3 http://pokazywarka.pl/d7vr7a/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Genialne Sansy! Powinnaś rysować TYLKO kolorowe obrazki :3 Wiem, że to więcej pacy, ale jaki zajebisty wynik! Genialna praca!

      Usuń
    2. Dzięki xD Teraz narysuję G ;D ŻYcz mi powodzenia xD

      Usuń
    3. Miałam narysować G...ale zaczęłam rysować Sans'a jako psa xD Tutaj szkic:http://pokazywarka.pl/pbr17x/

      Usuń
    4. Dziecko co Ty masz w głowie? xDDDD

      Usuń
    5. Tak ładnego psa bym nie narysowała! Serio, szacun. Ja nie umiem w zwierzęta wcale. xD Co do kolorowania, chociaż to pracochłonne naprawdę polecam machnąć kolorem każdy skończony szkic, bo po tym będziesz musiała nadrabiać braki i uczyć się kolorowania i cienia, gdy w rysowaniu zrobisz postępy cień będzie leżał. .-. Ja tak miałam. xD A teraz idę dobijać się oglądaniem streem'a pewnego pana rysującego w saiu ;w;

      Usuń
  3. Jeju..słodki rozdział..w pewnym stopniu XD szczególnie kiedy tamten płomyczek nas pocałował :o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie? :3 Do pewnego stopnia można powiedzieć, że rozdział jest słodki xD

      Usuń
  4. Jejku, jak to fajnie wypocząć po... dość ciężkim dniu i móc przeczytać coś u ciebie. Od razu mi lepiej ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że umilam Ci wieczory ^^

      Usuń
    2. Zdecydowanie wieczory stają się milsze ^^
      Nawiasem mówiąc: Dzień przed jakimś świętem najlepiej się z domu nie ruszajcie, bo ulice zamieniają się najbardziej zatłoczone autostrady,a jakiś jegomość wbija się samochodem w wasz mówiąc, że to wy zawiniliście. Tak- miły miałam dzień, prawda?

      Usuń
    3. Ale nic Ci się nie stało? Jak to wyglądało? Dzwoniłaś po gliny?
      Mnie też kiedyś auto pierdolnęło. W tym roku, jak się zima kończyła to był taki jeden dzień że nagle zaczęło padać. Przechodziłam przez pasy i jechała jakaś baba, na letnich, z górki. Wiadomo, nie zahamowała, a ja nagle budzę się w kałuży krwi i nie wiem co się dzieje.

      Usuń
    4. Spokojnie nic mi nie jest. Mój tata postanowił po mnie dziś przyjechać, bo wracając na nogach w połowie drogi byłaby ze mnie kostka lodu xd. Jeden dzień sklepy są zamknięte, a ulice tak zatłoczone jakby to co najmniej Warszawa była. 20 minut stania w korku i przebycie dystansu, który pokonałabyś w 5. W końcu dotarliśmy do ronda. Gdy już z niego zjeżdżaliśmy jakiś samochód za nami jechał, nagle przyspieszył i próbując nas wyminąć (brawo pomysłowości, rondo szerokie no ale przy takim tłoku to była czysta głupota) zajechał nam drogę uderzając w nasz samochód tuż za lewym przednim światłem. Mikro trzęsienie ziemi w samochodzie, zarzuciło nas lekko na bok, a gość zjechał kilkanaście metrów dalej na pobocze. Przez długie kilka sekund siedzimy i analizujemy co właśnie miało miejsce. Po chwili mój tata postanowił stanąć na poboczu obok "miłego" jegomościa. Ten myślał, że próbujemy uciec i niczym Rejtan w sejmie był gotowy własnym ciałem nam zasłonić drogę (ręce już miał w pogotowiu xd) Dopiero po chwili ogarnął i się cofnął. Wymiana zdań między osobnikami płci męskiej, wezwanie policji, oczywiście wina gościa, który nam zajechał drogę. Skończyło się na wgniecionej karoserii i zdrapaniu farby+ na pamiątkę miejscami farba z jego samochodu. Ogólnie nie tak źle, ale cała godzina zmarnowana.
      Matko Yumi, połamała ci coś? Długo byłaś w szpitalu? Ło matulu. Niektórzy ludzie nie powinni mieć prawa jazdy. Jak to wyglądało? :o

      Usuń
    5. Szczęście w nieszczęściu, że nic się wam nie stało :) Naprawdę. Ale dzień pełen wrażeń.
      Phah, byłam u lekarza, ale nic się nie stało. Na zimę dostałam od mojej współlokatorki grube futro z norek (czuj się bogato, pfaaaa), wyglądam w nim zabawnie, bo taki łebek i małe nóżki i fuuuuuutro, ale grzeje jak sam chuj. Jednak ocaliło mi życie, dosłownie. Było takie grube, że zamortyzowało mnie praktycznie w całości. Lekko poobijana byłam, żebra i te sprawy, bolało tylko jak oddychałam i się śmiałam, ale żadnych uszkodzeń wewnętrznych, nic nie było złamane. A krew z nosa leciała, bo mu się oberwało. Od teraz moje futro nazywa się Gustaw i je kocham.

      Usuń
    6. I niech faceci próbują dalej kwestionować nasze wybory w ubiorze xD "Skarbie to futro kosztuje pół mojej wypłaty" "Może i tak, ale ono może ocalić mi życie i wtedy będzie ci łyso" xDDD No to całe szczęście, że skończyło się to tylko tak. Gustaw? Ciekawe imię dla futra ^^ Skąd czerpałaś inspirację, wybierając to imię?

      Usuń
    7. Nie wiem, nazywam wszystko to do czego się przyzwyczajam i co darzę jakimś uczuciem.
      Futro - Gustaw
      Brzuch - Egmunt
      Cycek lewy - Zuzia
      Cycek prawy - Guzia
      Kocyk - Basia
      Gryzak dla psa - Fipek
      Komputer - Mohamed
      Komputer współlokatorki - Mieszko
      Stara Stacjonarka - Głupi Chuj
      Łóżko - Barłóg
      Torba - Seba
      Fikus - Stefek
      Muchołówka - Anastazja
      I tak daaaaalej. Każdy miś z jakim śpię też ma swoje imię xD

      Usuń
    8. To się nazywa wyobraźnia xD Podziwiam za pamiętanie co jakie ma imię. Jednak nazwa starej stacjonarki najlepsza xDDD

      Usuń
    9. Ja śpię z króliczkiem (taki pluszak z dzieciństwa) i w sumie tylko jemu dałam imię. Gratuluję bogatej wyobraźni ;) ^^

      Usuń
    10. A jak się nazywa króliczek?

      Usuń
    11. Ojejku xD Tylko nie śmiej się zbyt głośno. Łatwiej będzie mi przybliżając w skrócie jego historię. Mój tata wyjeżdżał do pracy za granicę. Gdy miałam 5 lat wysłał całą olbrzymią siatkę pluszaków. Wyłowiłam z niego niebieskiego króliczka o bardzo puchatym futerku. Nazwałam go Puszek i od tego czasu z nim spałam. Jednak mówiłam, że to dziewczynka i prosiłam mamę żeby szyła mi dla niej jakieś ubranka- sukienki itp. Babcia czasami brała mnie do siebie na noc (chciała spędzić ze mną trochę czasu :)) I zaprałam Puszka ze sobą. Ona stwierdziła, że skoro to dziewczynka to musimy zmienić imię bo Puszek jest męskie. Przytaknęłam jej i zaczęłyśmy szukać "odmiany" do tego imienia, ponieważ nie chciałam z niego do końca rezygnować. Najpierw babcia zaproponowała "Puszka" jednak odpadło no bo nie chciałam mieć króliczka który miałby imię jak opakowanie na konserwy xD Babcia więc wpadła na "Pusię". Od tego czasu mój króliczek nazywa się Pusia i tylko internety uświadomiły mi, w jakim znaczeniu ludzie się tym słowem posługują :')

      Usuń
    12. Taaaak, nazwać króliczka "Pusia" to dość niefortunne xDDDDDD
      Ale ładna historia, bardzo mi się spodobała. No i zaśmiałam się tylko raz przy tej puszce. xD

      Usuń
    13. Hahaha, to się cieszę, że cię to rozbawiło xDDD Taaaaa króliczek "Pusia" to dość... nietypowy zestaw xD
      Jeśli chodzi o anegdotki to polecam się na przyszłość ;) Mam w zanadrzu ponad 60- cio letniego nauczyciela miotającego się z radości po klasie jakby miał w gaciach mrówki :) Ale to na inną okazje xD

      Usuń
    14. Hahaha xD Skoro nalegasz xd
      W środę czekaliśmy w sali na lekcję historii (naszemu nauczycielowi nigdy się szczególnie nie spieszy więc zostawia nam otwartą klasę). Trochę już tam siedzieliśmy, aż dostaliśmy nowinę, że ktoś rozpoczął z nim rozmowę o wygranej Trumpa i zejdzie jeszcze dobre kilka minut (nam to na rękę xd) W pewnym momencie dosłownie wbiegł skocznym krokiem do sali, podskoczył przy biurku, rzucił teczką o swoje biurko i krzyknął piskliwym głosem "Trump wygrał!!!". Możesz sobie teraz wyobrazić klasę zataczającą się ze śmiechu na ławkach. W pewnym momencie na nas popatrzył i spytał "A co? Wy się nie cieszycie?". Gdy odpowiedziało mu chóralne głośne "Nie" nazwał nas bandą lewaków xdd. Mimo wszystko do końca lekcji podekscytowany całym zajściem opowiadał nam (chodząc żywo po klasie) wszystko o Trumpie i Clinton.
      Ehhh pomyśleć, że chciałam zdawać maturę z historii ;-; Tak to jest mieć nauczyciela, który kocha mówić o indywidualnych poglądach i teoriach spiskowych. Gdy miałam z nim pierwszą lekcję powiedział, że Stalin zabił Hitlera :) Później dowiedzieliśmy się o jego zamiłowaniach i o tym, że każde jego słowo trzeba mocno przefiltrować :) Przynajmniej na mojej liście "co raz się zobaczyło to się nie odzobaczy" mogę odhaczyć to wydarzenie xD

      Usuń
    15. *Jako przyszła nauczycielka historii unosi brew do góry* Że co proszę? W statucie nauczyciela jest wyraźny zakaz dzielenia się czy też narzucania własnych poglądów politycznych i upodobań. Nauczyciel może mieć przez to problemy *poprawia okulary*

      Usuń
    16. Wiem o tym, on raczej też wie, ale jest jak jest. Na razie zbytnio to nie przeszkadza (zazwyczaj) jeśli jednak się rozkręci to coś trzeba będzie z tym zrobić (bo jednak nadal mam cichą nadzieję, na zdawanie matury z historii). Dziwię się, że poprzednie roczniki nic nie zrobiły (podobno jest taki od wielu lat).

      Usuń
    17. Może nie wiedzieli, że mają takie prawo?

      Usuń
    18. Kto wie? Albo nie chcieli sobie robić u niego problemów (jest jedynym nauczycielem uczącym klasy humanistyczne więc chcąc nie chcąc niewiele by zdziałali)

      Usuń
    19. Naaaah nieprawda. Uczniowie mają całkiem spore prawa, tylko musi być spełniony wymóg większości. No i dowody. Sporo z tym papraniny papierkowej no i istnieje szansa podpadnięcia dyrektorowi. Nooo ale cóż.

      Usuń
    20. Wszystko zależy jak sprawa się dalej potoczy, ale informacja przydatna :)
      Zastanawiałam się nad byciem nauczycielką, a tu proszę spotykam przyszłą nauczycielkę xd To zaszczyt xd ^^

      Usuń
    21. Edukować prosty lud! Jestem właśnie na etapie praktyk w podstawówce.
      To małe diabełki.
      Ale fajne.
      Ale diaaabełki.

      Usuń
    22. Ten dylemat- fajne czy diabełki? Uznajmy, że fajne diabełki xd

      Usuń
  5. Super rozdział! Jak każdy :D Przyzwyczaiłam się do cichych i zdziwiłam się, że tak szybko to przeczytałam, tak samo jak Sansy xD No, więc czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się zdziwiłam jak to tłumaczyłam. Naszykowałam sobie dwie herbaty, coś na przegryzkę, odpaliłam sziszę (lubię sobie popalić) i jazda. Nie dopaliłam sziszy a rozdział już przetłumaczony i zdziwko... Phah. Ale to nawet i lepiej, trochę odpoczynku się przyda i w tym.

      Usuń
  6. Od poczatku historii nie mam nawet punktu zaczepienia żeby zespoic się z główną bohaterką no cóż przynajmniej mimo wszystko miło się czyta :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniałe! Na kiedy można spodziewać się ciągu dalszego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że gdzieś na dniach, ale nic nie gwarantuję.

      Usuń
    2. Super, nie mogę się doczekać ^^

      Usuń
  8. Kiedy nastepna część ? Proszę zrób zrób zapłacę ci XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To płać, gdzie mam wysłać numer konta?

      Usuń
    2. Mogę ci wysłać donate tylko zrób streama XD a tak serio kiedy będzie ?;;

      Usuń
    3. Wybacz, wierzę tylko w pieniądze jakie mam w portfelu, ostatecznie na koncie.
      Nie wiem kiedy będzie kolejna notka, może w tym miesiącu, a może już w kolejnym roku? Na ten moment nie mam ochoty tłumaczyć Klatki z Kości, przetłumaczę kiedy będę mieć na to ochotę.

      Usuń
    4. Ok rozumiem poczekam :D, po prostu uwielbiam jak coś piszesz i tlumaczysz, najbardziej spodobała mi się ta seria :D jesteś moja ulubiona autorka <3

      Usuń

POPULARNE ILUZJE