26 listopada 2016

Undertale: Labirynt serca - Rozdział I [opowiadanie by Rydzia]

Notka od autora: +18Ty x Sans; wulgarny język, sceny erotyczne
Minął rok od kiedy potwory wyszły na powierzchnię. Bohaterką opowiadania jesteś TY, poznajesz nową przyjaciółkę, potwora Fuku - wesoły zielony płomyk - i od tego spotkania twoje życie staje na głowie. Zaczynasz poznawać nieznaną ci rasę, zawierać przyjaźnie a twoja nowa przyjaciółka przyjęła sobie za cel honoru by znaleźć ci chłopaka-potwora...?
Rozdziały +18 będą oznaczane: 
Obrazki i tekst autorstwa: Rydzia
Spis treści:
1  (obecnie czytany)// 3(G) | |

 - Tato, wychodzę!
    Chwyciłaś za kłąb kluczy i breloczków, który zostawiłaś poprzedniego dnia na szafce w przedpokoju. Miałaś już wszystko. W pełni ubrana, twoją ulubioną fioletową bluzę zarzuciłaś na ramiona, czarna torba zamiast plecaka, klucze – które natychmiast wylądowały na dnie torby. Przejrzałaś się ostatni raz w lustrze.
 - Piękna jak zwykle - usłyszałaś ojca. Odwróciłaś się w jego kierunku posyłając mu najpiękniejszy uśmiech na jaki było cię stać. - No leć, obiecałaś mi przecież, że...
 - Koniec ze spóźnianiem. Tak, wiem tato – westchnęłaś ciężko. Wspięłaś się na palce, szybko cmoknęłaś go w zarośnięty policzek. Włosy, jak małe igiełki, pokłuły twoje usta. - Też cię kocham, pa!
    Nie dałaś mu za dużo czasu na odpowiedź. Pośpiesznie zamknęłaś za sobą drzwi. Biegnąc klatką schodową w dół usłyszałaś przygłuszone "Pa!". Pokonałaś biegiem parę pięter, po czym wparowałaś na ulicę. Było mokro, najwyraźniej padało w nocy. Wszędzie było pełno kałuż. Zdałaś sobie sprawę, że zapomniałaś wziąć ze sobą parasola. Spojrzałaś na zegarek. Mogłabyś pobiec szybko do góry i z powrotem, ale wtedy na pewno się spóźnisz. Za dużo czasu spędziłaś w łazience. A tam! Najwyżej...
    Ruszyłaś dalej biegiem. Najlepiej jak umiałaś próbowałaś omijać kałuże, lecz parę razy niestety wdepnęłaś rozchlapując wodę naokoło, w tym także na siebie. Poczułaś jak twoje skarpetki robią się powoli mokre. Cholera!
    Znalazłaś się na nowym blokowisku. Wcześniej znajdowała się tu polana, na której często bawiłaś się z innymi dzieciakami. Teraz stało tu kilka nowych bloków. Wasze miasto, a także wiele innych miast i miasteczek w okolicy zyskało nowych mieszkańców. To było przerażające z początku. Naprawdę nikt nie wiedział jak na nich reagować. Było naprawdę trudno... Lecz zdążyłaś się już do nich przyzwyczaić...
    Potwory. Wydawało się to takie nierealne, a jednak to była wasza rzeczywistość. Byli wszędzie. Na ulicy, w szkole, w knajpach, w banku, na poczcie, dosłownie wszędzie. Ostatnio nawet wprowadziła się do waszego bloku para – on człowiek, ona potwór. W zasadzie nie wiedziałaś jakim rodzajem potwora jest, ale była to naprawdę ładna kobieta. Miała długie czarne włosy, białe łuski, ogólnie bardzo wysoka postać. Jej oczy były niesamowicie duże i lśniące. Nie miała białek ani źrenic. Całe jej oczy były koloru fiołkowego. W sumie to trochę niekomfortowe, nie wiedziałaś kiedy dokładnie potworzyca patrzyła się na ciebie... W każdym razie bardzo ładnie się razem prezentowali, gdy czasem mijałaś ich.
    Od samego początku starałaś się być miła dla nowych mieszkańców miasta. Wiele osób wrogo nastawiło się do nich, w sumie do dzisiaj większość staruszków nie chce mieć nic wspólnego z "tymi diabłami", ale cóż... czasy się zmieniają i trzeba iść do przodu. Młodym na pewno było o wiele łatwiej się przestawić. Nawet tworzą się te cudaczne pary...
    Uśmiechnęłaś się lekko na myśl o parze z bloku. Tak w sumie to sama nie miałabyś nic przeciwko takiemu związkowi. Zwłaszcza z tym przystojniakiem z kawiarni w centrum handlowym...
    Potrząsnęłaś gwałtownie głową. Ogarnij się dziewczyno! Nie czas na amory!
    Dotarłaś w końcu do szkoły. Gdy przechodziłaś przez wejście słyszałaś już dzwonek informujący, że czas na lekcje. Pierwsza była matma, więc twoja profesorka będzie dosłownie za chwilę. Nigdy nie dawała długo na siebie czekać. Stwierdziłaś, że raczej nie masz czasu na zmianę obuwia.. Trudno, najwyżej jedną lekcję posiedzisz w mokrych trampach.
    Nie myliłaś się. Gdy dotarłaś pod salę, wszyscy już wchodzili do środka. Wparowałaś jako ostatnia. Zajęłaś swoje miejsce – ostatnia ławka od okna. Miałaś nadzieję, że matematyczka, a zarazem twoja wychowawczyni nie zauważy, iż tworzysz ogromne jezioro pod ławką...
    Szmer w klasie nie znikał, nawet gdy wszyscy usiedli. To w sumie nowość, wszyscy bardzo respektowali waszą profesorkę, nie wiedziałaś za bardzo co się dzieję.
 - Cisza wszyscy! - krzyknęła donośnym głosem ponad waszymi głowami. Wtedy     dopiero zauważyłaś.
    Koło nauczycielki stała dziewczyna. Dziewczyna-potwór. Była dość wysoka, jak na dziewczynę. Była cała pokryta zielonymi płomieniami. Płonęły jej ręce, nogi i głowa. Miała wijące się w górę płomienie zamiast włosów. Uśmiechała się lekko, jakby trochę zmieszana.
 - To jest wasza nowa koleżanka, Fuku. Od dzisiaj będzie chodziła z wami do klasy. A teraz koniec tego dobrego, zaczynamy zajęcia! Fuku, zajmij sobie jakieś wolne miejsce.
    Dziewczyna rozejrzała się bezradnie po wszystkich. Wgapiali się w nią jak sępy nad padliną. To pierwszy potwór w twojej klasie. Wszyscy byli bardzo podekscytowani, ale to nie powód by stresować dziewczynę!
 - Chodź do mnie! - krzyknęłaś machając dłonią zachęcająco. Fuku zatrzymała na tobie spojrzenie. Przytaknęła i lekkim krokiem podbiegła do twojej ławki. Gdy usiadła zrobiło ci się nagle bardzo ciepło. -     Jestem _____, miło mi cię poznać! - wyciągnęłaś w jej stronę     dłoń, trochę niepewnie. Nie wiedziałaś, czy dziewczyna ciebie nie poparzy, no ale ubrania, które nosiła nie płonęły, nieprawdaż? No chyba, że nosiła jakieś specjalne ciuchy,     ognioodporne...
 - Mi również miło ciebie poznać, _____ – bez najmnijeszego zawachania     ścisnęła twoją dłoń. Od czubków palców, przez kręgosłup aż do pięt przeszło przez ciebie niezwykłe ciepło. To na pewno nie było nic normalnego, ale raczej też nic niebezpiecznego. Miłe     uczucie... Płomienne palce zaciśnięte na twojej dłoni wydawały się jakby trochę łaskotać twoją skórę. Uśmiechnęłaś się jeszcze szerzej.
    Nagle spojrzenie dziewczyny padło na twoje jeansy. Były całe ubłocone.
 - Och..
 - To nic - zaśmiałaś się nerwowo. Wolną dłonią próbowałaś strzepnąć błotne plamy, chociaż tak naprawdę nic to nie dawało. Może nawet jeszcze bardziej je wcierałaś w materiał. - Gorzej jest     niżej – wystawiłaś stopę, by zobaczyła mokre trampki a potem     chlupnęłaś z powrotem nogę w ocean, który zdążyłaś wytworzyć w zaledwie parę minut. - Mam nadzieję, że nie     nakablujesz na mnie, za niszczenie parkietu... Wiesz, mam trochę przechlapane u naszej Wiedźmy – wskazałaś podbródkiem na nauczycielkę – u dyrka z resztą też... To raczej by mi nie pomogło.
 - No przechlapane masz chyba najbardziej u siebie – zachichotała i wtedy ujrzałaś w jej oczach wesołe iskierki. Naprawdę. Wyglądało to istnie magicznie. - Może trochę ci przy tym pomogę. - Ustawiła w kałuży     swoją stopę ubraną w różowego addidasa. Woda momentalnie zaczęła wyparowywać. Patrzyłaś na to szeroko otwartymi oczami.
 - Ja cię kręcę... - zniknęła. Fuku dotknęła teraz nogą twoich nóg. Poczułaś przyjemne ciepło i twoje trampki, skarpetki oraz spodnie zaczęły powoli schnąć.
 - Na błoto nic nie poradzę, ale przynajmniej nie będziesz narażona na... katar? Chyba tak to się nazywa, nie wiem.
 - Dzięki, jesteś niesamowita!
 - E tam – machnęła ręką. - Dla mnie to normalka.
 - Dziewczęta! - nauczycielka trzasnęła wskaźnikiem o tablicę, na której już zdążyły pojawić się rzędy równań. - Do pracy! W tej chwili! Na pogaduszki zapraszam po szkole, ale na pewno nie na moich lekcjach!
 - Dobrze pani Profesor! - pospiesznie wyjęłaś z torby zeszyt i piórnik, z którego wyjęłaś długopis. Fuku zrobiła to samo. Ostatni raz    wymieniłyście wesołe spojrzenia. Miałaś pewność, że świetnie będziecie się dogadywać.


* * *


Fuku okazała się bardzo przemiłą dziewczyną. W mig wszyscy w klasie ją polubili, zwłaszcza chłopcy. Obsypywali ją żartami o "gorących laskach", a gdy zdenerwowana już tym, protestowała, chcąc by przestali, przerzucili się na "ognisty temperament". Cały czas trzymała się ciebie, więc nie było nic dziwnego w tym, że szkołę opuściłyście również we wspólnym towarzystwie.
 - Cholera, pada – warknęłaś.
    Fuku wyciągnęła z torebki małą, czerwoną parasolkę. Rozłożyła ją nad wami. Bez ani jednego słowa chwyciła ciebie pod ramię. Przeszył cię przyjemny dreszcz, gdy ciepło jej płomieni zaczęło delikatnie grzać twoje ciało.
    Fuku poprowadziła cię. W zasadzie nie zastanawiałaś się gdzie, chociaż z całą pewnością nie kierowałyście się w stronę twojego domu. Aby być dokładniejszym, to się nawet od niego oddalałyście.
 - Wiesz... - zaczęła Fuku. - Bardzo się cieszę, że przeniosłam się do tej     szkoły. Jest zupełnie inna od tej, do której do tej pory chodziłam.
 - To znaczy? - westchnęła ciężko. Utkwiła w tobie swoje oczy. Wyglądały jak węgielki z małymi płomyczkami zamiast źrenic.
 - Nie było tam dużo miłych ludzi. W zasadzie większość była negatywnie     nastawiona do potworów.
    Warknęłaś pod nosem. Do jakiej nory musiała wcześniej trafić ta dziewczyna?
 - Uroki naszego liceum. Tu raczej mało kogo znajdziesz, komu byś przeszkadzała.     Widziałaś z resztą sama. Jesteś w tej chwili gwiazdą w naszej klasie!
 - Taaak, zauważyłam. To bardzo dziwne, ale nawet fajne...  
 - Myślę, że gdyby ktoś odważył się powiedzieć na ciebie choćby słowo, od razu zostałby zlinczowany przez naszych chłopców. - zachichotała. To było przeurocze.
    Nastała między wami cisza, ale nie była nieznośna. Czułaś się naprawdę dobrze idąc ramię w ramię z chodzącym płomieniem...
 - Tak w zasadzie, to gdzie idziemy?
 - Um... Wiesz, mieszkam dość spory kawałek stąd, ale pomyślałam, że możemy     wpaść do pracy mojego brata, jest dość blisko. Ma bar i mogłybyśmy tam coś przekąsić.
 - Och... - szybko zaczęłaś grzebać w torebce. - No ale wiesz... To dość     kłopotliwe, ale zapomniałam portfela...
 - Daj spokój – machnęła ręką. - Stawiam. Dzisiaj na mój koszt. A jak mówię na mój koszt, mam na myśli koszt Grilllby'ego – zaśmiała się w głos. - Też ze sobą nie wzięłam portfela.
 - Aha... - nie wiedziałaś, czy tak to powinno wyglądać, ale nie sprzeczałaś się.
    Kierowałyście się w stronę centrum, ale nie doszłyście aż tak daleko. Przeszłyście przez niewielki park, mijając przy tym parę potwornych staruszków dokarmiających gołębie, oraz jedną potworzą parę całującą się na ławce. Było coraz więcej potworów, co znaczyło, że pewnie byłyście już niedaleko. Potwory jednak trzymały się swoich terenów.
    Nie myliłaś się. Gdy tylko wyszłyście z parku, natrafiłyście na rząd przeróżnych barów. Fuku skierowała się do jednego z nich.
    Wielki szyld informował wyraźnie: "Grillby’s". Weszłyście do środka. Wystrój lokalu był dość prosty, ale przytulny. Podeszłyście do baru.
 - Hej braciszku! - dziewczyna wspięła się na bar, nachylając się w stronę płonącego w kolorach czerwieni mężczyzny, który właśnie polerował szklanki. Szybki płonący całus w policzek sprawił, że płomienie obu potworów zmieszały się na moment ze sobą.
    Nic nie odpowiedział. Kiwnął tylko głową, po czym pogładził głowę twojej nowej koleżanki.
    Grillby był równie wysokim potworem, co jego siostra. Szczupły, ubrany w białą koszulę oraz szarą kamizelkę, na twarzy nosił prostokątne okulary, przez co nie byłaś w stanie zobaczyć jego oczu. Dostrzegłszy ciebie przechylił lekko głowę na bok.
 - Ach! To moja nowa przyjaciółka, _____, a to Grillby, mój najukochańszy brat!   
 - Cześć – uśmiechnęłaś się niepewnie. Ten tylko ponownie kiwnął głową, po czym utkwił spojrzenie w Fuku.
 - Co wolisz, frytki, czy burgera? - spytała się ciebie.
 - Hm... Może frytki...?
 - Braciszku, dwa razy! - odłożył bardzo powoli polerowaną szklankę oraz ścierkę na blat. Położył ręce na biodrach. Wyglądał na poirytowanego. - Och wiem, że to nie stołówka i czeka na mnie obiad w domu. Ten ostatni raz – puściła figlarnie oczko.
    Mężczyzna westchnął ciężko. Pokręcił głową w bezradności, po czym udał się do kuchni.
 - Siadaj! - rozporządziła dziewczyna zajmując jednocześnie jedno z wolnych krzeseł przy barze. - Och! Ale nie tutaj, nie tutaj! To miejsce jest zajęte. Wieczna rezerwacja – zaśmiała się.
 - Ok... - zeszłaś z krzesełka przy samym końcu blatu. Okrążyłaś    koleżankę i usiadłaś po jej drugiej stronie. Dyndałaś nogami pukając zawzięcie czubkiem trampka w bar. Zaśmiałaś się nerwowo  - Wiesz... w sumie pierwszy raz jestem w takim miejscu, pełnym potworów.
    W barze nie było ani jednego człowieka, no nie wliczając w to ciebie. Wszystkie oczy były zwrócone w twoją stronę.
    Kawiarnia Pająków w centrum handlowym to zupełnie inna sprawa. Odwiedzały ją zarówno potwory jak i ludzie. Tutaj czułaś się trochę nie na miejscu...
- Naprawdę? Oj weź! Nie ma się czego obawiać! - machnęła ręką. Z kuchni wyłonił się Grillby. Zdjął z tacy dwie porcje frytek oraz dwie małe Coca-cole. To było mega expresowo szybkie. - Och, dziękuję braciszku, jesteś taki kochany – Grillby'emu na to płomienie na policzkach tylko zapłonęły mocniej i zamaszystym krokiem powrócił do pracy. - On mnie uwielbia – skwitowała soląc frytki i wpychając sobie kilka do buzi.
 - Chyba jesteście blisko – przytaknęła.
 - Wiesz, mamy tylko siebie. Byłam bardzo mała kiedy mama zmarła, ojca w ogóle nie pamiętam, więc Grillby jest dla mnie najważniejszą osobą na świecie. A tak w ogóle niezłe ciacho z niego, nie? - oplułaś się colą, którą właśnie sączyłaś ze szklanki. Chwyciłaś za     serwetki leżące na blacie i przyłożyłaś do mokrego t-shrta.     Zdecydowanie wyglądałaś w tej chwili jak totalna fleja. Fuku klepnęła cię w ramię – Dzięki, że się ze mną zgadzasz.     Szukam dla niego odpowiedniej dziewczyny. Niestety, wszystkie jakie znam to totalne zdziry – skrzywiła się lekko. - Więc jak?
 - Co jak? - odłożyłaś rozmemłane serwetki koło swojej porcji frytek. Wzięłaś jedną do buzi i powoli ją przeżuwałaś obserwując koleżankę.
 - Może miałabyś ochotę się z nim spotkać co? - spiorunowałaś ją wzrokiem. - Mówię ci, to naprawdę świetny facet.
    Nie wątpię.
 - Wiesz, nie wiem czy chcę, ale zdecydowanie wiem czego nie chcę. Swatania.
    Grillby przeszedł obok was biorąc z półki jakiś trunek, po czym powrócił do klienta po drugiej stronie baru. Nie mogłaś powiedzieć, że nie jest fajny no ale to było totalnie głupie. Przyprowadziła cię tutaj, by zeswatać ze swoim bratem? Boże, znasz dziewczynę zaledwie od paru godzin, a ona już chce ciebie jako swoją szwagierkę...
 - Ależ ja was nie swatam, o nie nie nie. Ja po prostu przedstawiam ci mojego     zajebistego brata! - zamaszystym ruchem wskazała na niego. Ten najwyraźniej zauważył ten ruch. Z tej perspektywy ujrzałaś, że patrzy się na was kątem oka. Wydawał się być mocno poirytowany. Zaczynałaś podejrzewać, że to nie pierwsza tego typu akcja w jego życiu... Biedny.
 - No i naprawdę miło mi było go poznać, ale...
 - Powiem ci tak. Może i jest małomówny, ale naprawdę jest czułym facetem. Ze świecą takiego szukać! Daj się zaprosić chociaż na drinka! Raz!
 - Wydaje mi się, że to on powinien o takie rzeczy pytać, nie ty – to zaczynało być już odrobinę upierdliwe. Fuku zdawała się nie zauważać stanowczo wypowiedzianego NIE. Płomienna machnęła na to ręką.
 - Jemu takie rzeczy przez gardło by nie przeszły. Jest nieśmiały do granic możliwości – w zasadzie ty powiedziałabyś, że po prostu jest niemy. Jeszcze nie zauważyłaś, by powiedział cokolwiek. Wszyscy naokoło jednak wydawali się, jakby dokładnie wiedzieli co Płomień ma na myśli. - Poczekaj tutaj! - wstała z krzesła. Pobiegła za bar...
 - Fuku, nie waż się robić tego, cokolwiek masz zamiar zrobić – warknęłaś w jej stronę, lecz ta tylko tanecznym wręcz krokiem podeszła do brata coś do niego mówiąc. Ten odwrócił się w jej stronę i słuchał jej monologu.
    Stwierdziłaś, że to chyba najlepszy moment na to, by zniknąć stąd, jednak nie ruszyłaś się z miejsca, tylko schowałaś twarz w dłoniach, nie chcąc patrzeć na to, co właśnie ma miejsce. Co za cholernie durny dzień...
    Po krótkiej chwili usłyszałaś, że dziewczyna wróciła na swoje miejsce, a druga osoba staje naprzeciwko ciebie. Grillby oparł się o blat, który lekko zatrzeszczał pod jego ciężarem. Odważyłaś się, by zerknąć na to co się dzieje. Grillby zdjął zaparowane okulary i przecierał je ściereczką. Wzrok miał skupiony na tobie. Zdecydowanie czekał na coś, nie bardzo wiedziałaś na co. Spojrzałaś błagalnie na Fuku.
- Więc tak jak mówiłam, _____ bardzo chciałaby cię zaprosić na drinka, ale jest bardzo wstydliwa - objęła cię ramionami. Miałaś ochotę zdzielić ją prosto w twarz. - Nie daj się prosić braciszku!
    Grillby przyglądał się twojemu wyrazowi twarzy. Poczułaś jak robisz się powoli czerwona. Co za obrzydliwe kłamstwo! Nie wiedziałaś co dokładnie w tej chwili się dzieje. Jeszcze rano marzyłaś sobie o potworze z kawiarenki w centrum, a teraz jesteś swatana z barmanem żywym-ogniem. Czułaś jak całe ciało ci dygocze. Płomień nie odrywał od ciebie wzroku, było to cholernie nie komfortowe...
    Nie mogłaś powiedzieć, że nie był przystojny. Cholernie był przystojny, zwłaszcza jak zdjął okulary i widać było teraz jego gorące spojrzenie. Głupi kawał... Za dużo nasłuchałaś się dzisiaj kawałów o "gorących laskach"...
    Grillby kiwnął na ciebie. Najwyraźniej miał te samo podejście co ty przed chwilą, czyli "niech powie to sama". Poczułaś kroplę potu spływającą po twoim czole.
    Powiem, że Fuku to wymyśliła i pójdę sobie do domu. Chuj z frytkami i colą. Jutro najwyżej ją przeproszę i powiem, że randki to nie dla mnie... No ale tak naprawdę to randki właśnie są dla mnie. Jak długo mam tylko wzdychać do kolesi, którzy nawet na mnie nie spojrzą? Może to jest właśnie to... Naprawdę wydaje się być fajny... Myślę, że tak w sumie to chciałabym z nim wyskoczyć na tego drinka... Co ja gadam?! Swatanie jest do dupy, ta sytuacja jest do dupy! I co ja wygaduję, idiotka! Jak będę chciała sobie kogoś zaprosić na drinka, to pójdę sobie kiedy JA chcę do tej świetnej kawiarni, zaproszę mojego pajęczego kelnera i...i...
    No ale dlaczego jeszcze tego nie zrobiłaś?
    Nie byłaś tak bezpośrednia jak Fuku. Ona zanim jeszcze do końca pomyślała, już działała. Ty analizujesz, zastanawiasz się co by było gdyby. No i tak zawsze przychodzisz do kawiarni i nie robisz nic innego, tylko zamawiasz coś, zjadasz i wychodzisz. Nie zagadałaś do pajęczego chłopaka, nawet nie wiesz, czy może jest wolny, czy ma dziewczynę! Siedzisz w tym swoim świecie marzeń i myślisz, że wszystko zrobi się samo.
    A może skoro los wyciąga do ciebie pomocną dłoń, należy za nią złapać? Zanim strzeli ci z liścia w twarz z okrzykiem "A chuj! Za długo zwlekałaś! Szansa przepadła, teraz bądź sama cipko!".
 - ...wyskoczyłbyś na drinka...? - powiedziałaś cicho, prawie nie poruszając wargami. Zamrugałaś oczami. Dłonie, które ciągle trzymałaś przy twarzy nagle ci zesztywniały i wbiłaś opuszki palców bardzo mocno w policzki. Nie wierzyłaś własnym uszom, że     powiedziałaś to na głos! Miało to zostać tylko dla ciebie, tak naprawdę chciałaś wybrać pierwszą opcję: ucieczkę! Musisz to     odkręcić! Nie ma czasu! Szybko! Szybko! SZYBKO!
    Lecz było za późno.
    Fuku otworzyła szeroko oczy, jednocześnie uśmiech na jej twarzy stał się jeszcze bardziej promienny. Grillby natomiast zamarł na chwilę, po czym założył z powrotem okulary.
- ...ok – odpowiedział krótko. Wzdrygnęłaś się. Jego głos okazał się być bardzo niski, wibrujący. Poprawił muszkę przewiązaną pod jego szyją. Fuku zaklaskała w dłonie podskakując na swoim siedzeniu.
- To może w sobotę o 19? Zastąpię cię, braciszku, a wtedy wy sobie gdzieś pójdziecie? - Płomienny kiwnął głową, wciąż nie odrywając od ciebie wzroku. Uśmiechnęłaś się niepewnie. - No to ustalone! - ponownie przytaknął. Wskazał podbródkiem kuchnię, dając do zrozumienia, że sobie idzie, po czym zniknął za szklanymi drzwiami.
- Tak! Super! Mówię ci, nie będziesz zawiedziona, _____! To naprawdę super facet no i ty też jesteś super! Coś się stało?
    Schowałaś ponownie twarz w dłoniach. Chciałaś zapaść się pod ziemię. Właśnie zaprosiłaś gorącego jak diabli faceta na drinka. Idziesz z kolesiem na spotkanie... NA RANDKĘ! To niedorzeczne...!
 - Nie za bardzo wiem co się właściwie stało – warknęłaś spomiędzy dłoni.
 - Och, nie przejmuj sie tak, będzie fajnie – uścisnęła cię serdecznie. Nie wiedziałaś w tej chwili, czy być na nią złą czy     nie. - Tak nawiasem mówiąc, powiem ci, że jesteś pierwszą moją koleżanką, która zgodziła się z nim umówić. Wcześniej jakoś nie udawało mi się doprowadzić do spotkania.
 - To dowodzi tylko tego jaką jestem frajerką – mruknełaś do siebie. Fuku tego już nie słyszała, Szybko wpałaszowała swoje frytki.
 - Nie jesz? - pokręciłaś przecząco głową. Odechciało ci się jeść – Więcej dla mnie!
Wrąbała twoją porcję. Po jakimś czasie przestałaś chować twarz w dłoniach, by dopić swoją colę. Zauważyłaś, że brat dziewczyny zdążył się w tym czasie pojawić. Opierał się o regał z trunkami, znów polerując kolejną szklankę. Wpatrywał się wyraźnie i bez krępacji wprost na ciebie. Ponownie oblał cię czerwony rumieniec, szybkimi haustami dopiłaś napój.
 - No to chyba już idę do domu – powiedziałaś szybko odwracając     głowę w stronę wyjścia. Próbowałaś nie zwracać uwagi na świdrujące spojrzenie – Wygląda na to, że przestało padać.
 - Nom. Jak chcesz mogę ci pożyczyć parasol. Wiesz, tak na wszelki wypadek.
 - A ty?
 - Ja zostanę z Grillby'm. Razem wrócimy do domu – wyciągnęła w twoją stronę swoją czerwoną parasolkę.
 - Dzięki – chwyciłaś za nią i schowałaś w swojej torbie.
 - Nie, to ja dziękuję – pochwyciła cię w swoje ramiona. W tej chwili wydawała się naprawdę gorąca. Prawie parzyła cię swoim dotykiem - Do zobaczenia w szkole!
 - Yhym... to pa - podeszłaś chwiejnym krokiem do drzwi. Odwróciłaś się na chwilę, by pomachać koleżance na pożegnanie. Odmachała ci energicznie.
    Napotkałaś wzrokiem Grillby'ego. Również uniósł dłoń w geście pożegnania i... dostrzegłaś uśmiech? Poczułaś jak gorąca fala przeszła przez twoje ciało. Pomachałaś tym razem do niego i pośpiesznie wyszłaś na ulicę. Założyłaś kaptur na głowę, jakby miał cię odciąć od tego wszystkiego co zdarzyło się w przeciągu ostatnich trzydziestu minut. Szłaś szybkim krokiem przez park tępo wpatrując się w swoje trampki. Zaczęłaś w myślach na nowo powtarzać sobie co miało miejsce.
    Masz nową koleżankę, Fuku, ekscentryczny ekstrawertyczny płomień. Tak cię polubiła, że chce, byś umawiała się z jej bratem. I o zgrozo – ty się z nim umówiłaś! No ale w sumie czy to coś złego? W sumie przystojny gość i w ogóle... Miał naprawdę ładne oczy... Gdyby nie chciał to by się nie zgodził na tego drinka... Ja pierdolę...
 - O kurwa – nie zauważyłaś wystającego korzenia, o który     oczywiście musiałaś zahaczyć nogą. Widziałaś niczym w zwolnionym tempie, jak twoja twarz zbliża się i jest teraz coraz bliżej i bliżej, tej największej kałuży którą dzisiaj mijałaś. Już wiedziałaś, że wpadniesz w nią. I na nic suszenie w szkole, ani pożyczona parasolka. Będziesz wracać mokra i brudna do domu, jak ta zmokła kura. Zamknęłaś oczy, oczekując mega chluśnięcia w twarz...
    Lecz zamiast tego poczułaś szarpnięcie za kaptur. Zakrztusiłaś się śliną i czułaś, że zaczynasz się dusić. Ktoś trzymał cię z tyłu, napięty kaptur napierał na twoją szyję. Zaczęłaś machać rękoma mając nadzieję, że pomoże to zmienić poziom nachylenia, lecz to nic nie dawało.
 - wszystko okej, koleżanko? - usłyszałaś niski głos za sobą i ten ktoś pociągnął mocniej za kaptur, przez co znalazłaś się z powrotem w pozycji stojącej. Zaczęłaś kaszleć niczym kot pozbywający się "kłaczka”.. Oczy zalały ci się łzami. W tej chwili nie wiedziałaś co mogło być gorsze, wpadnięcie do śmierdzącej błotnistej kałuży, czy śmierć przez uduszenie.
 - Chyba tak – wycharczałaś. - Kurczę, myślałam, że umrę.
 - no a jednak nie – gość zaśmiał się basowo. Wytarłaś oczy rękawem i spojrzałaś na swojego zbawiciela-dusiciela. Okazał się być to niewysoki szkielet, może twojego wzrostu. Mogłabyś powiedzieć, że szczerzył się uśmiechem od ucha do ucha, aczkolwiek, jako szkielet nie posiadał on uszu. Stał tak wgapiając się w ciebie, ręce wciskając do kieszeni swojej niebieskiej bluzy. - ani nie martwa, ani mokra. a tak w ogóle, wiesz dlaczego     łąka jest mokra?
    Spojrzałaś się na niego dziwnie. Rozejrzałaś się dookoła. Byliście w parku, nie na łące. Wszędzie były drzewa i ewentualnie jakiś plac zabaw, ale nie było tu łąki...
 - Nie wiem...
 - bo polana.
    Nie wiedziałaś co powiedzieć. Ten stał dalej, jakby czekając na twoją reakcję.
 - Ale to było suche – kąciki twoich ust lekko drgnęły, na co ten wyszczerzył się szerzej. Wzruszył lekko ramionami.
 - to może będziesz wiedziała to. dlaczego deszcz siedzi w więzieniu? - gość chyba miał zamiar cię zalać mokrymi sucharami...     
 - No nie wiem, dlaczego? - jeszcze nic nie odpowiedział, a twój uśmiech już się poszerzył.
 - bo napadał.
    Koleś był niemożliwy. Zachichotałaś.
 - Boże mój drogi, starczy już – zarzuciłaś opadający na twoją twarz kosmyk włosów za ucho. Poprawiłaś kaptur. - W każdym razie, gdyby nie ty, na bank byłabym już mokra...
 - sorki. następnym razem nie będę przerywał, gdy będziesz sobie fantazjować na środku ulicy – mrugnął do ciebie. Czy on właśnie znowu... O nie... to było OKROPNE! Policzki ci płonęły z zażenowania. Zaśmiał się basowo. - widzę koleżanko, że trafiłem w sedno.
 - Myślę, że już będę iść – mruknęłaś, odwracając się zamaszyście. Ruszyłaś zostawiając kościotrupa w tyle. Nic nie odpowiedział. Słyszałaś tylko głupkowaty śmiech za sobą.
    Co właściwie to miało znaczyć? Jak można być tak zuchwałym i żartować w ten sposób z przypadkowo napotkaną osobą na ulicy? To już szczyt szczytów!
    Miałaś dość potworów na dzisiaj. Zdecydowanie. Na pierwszy rzut mogłoby się wydawać, że są całkiem podobni do ludzi, lecz gdy się ich bliżej poznało, widać było różnice kulturowe. A ten szkielet był najgorszy! Wiedziałaś, że jeśli spotkasz go następnym razem, będziesz obchodziła go szerokim łukiem, albo zwiejesz na drugą stronę ulicy.
    Wróciłaś szybko do domu już bez żadnych większych komplikacji. Dom był pusty, jak zwykle o tej porze. Ojciec był w pracy. Dało ci to doskonałą możliwość na rozłożenie się na kanapie w salonie. Rzuciłaś się na nią z impetem, przy okazji strąciłaś parę okrągłych poduszek.
 - Co za dzień... - mruknęłaś do siebie. Chciałaś nie myśleć o niczym, ale nie umiałaś. Do głowy wlatywały ci obrazy z dzisiejszego dnia. Fuku, Grillby, głupi szkielet… Zdecydowanie za dużo, jak na jeden dzień...    
Share:

86 komentarzy:

  1. Wybaczam ci yu za to że nie ma dziś cichych, to opowiadanie jest zajebiste. Sans jak jakiś gwałciciel w parku, ten Grillbys taki seksowny i nawet Fuku mi się spodobała! Jak na pierwszy rozdział to strasznie wciąga :) Czyzby trójkąt miłosny? ;> Czekam na więcej ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie wiem :< Autorka nie wyjawiła za wiele o fabule, ale to nawet i dobrze, też będę zaskoczona xD Cieszę się, że opowiadanie się spodobało

      Usuń
  2. O bosz, ale świetne xD Tylko zastanawiam się, czy nie bierzesz na siebie za dużo... Bardzo mi się podoba i cholera - ta Fuku jest odzwierciedleniem mojej koleżanki, z którą nie wiedziałam się 0d 3 miesięcy, zawsze pełna energii...A na dodatek również ma starszego brata, który ma okulary xD Tylko, że on ma już żonę i dziecko ;3 Bardzo mi się podoba przedstawienie Grillby'sa, takie ciekawe i w pewien sposób prawdziwe xD A tak w ogóle, skąd się wzięło, że jego siostra/córka (bo różnie to bywa) jest zielona? Coś przeoczyłam w Undertale, czy fandom to wymyślił?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fuku to postać z gry, znajduje się na pierwszym piętrze w Hotladzie. http://1.bp.blogspot.com/-wXRsOviquSg/Vg47RPKk6sI/AAAAAAAAQ6k/6ZbaJNR82TM/s1600/Screen%2BShot%2B2015-10-01%2Bat%2B11.39.50%2BPM.png

      W sensie ja? Oh nie, tutaj nie przykładałam nawet ręki. Wszystko zrobiła Rydzia, która podobnie jak Silent Omen będzie publikowała u mnie swoje opowiadanie :3

      Usuń
    2. Można ją spotkać w Hotland. I w sumie nie jest powiedziane, czy jest w jakiś sposób powiązana z Grillby'm ;P
      - Rydzia

      Usuń
    3. Kurcze, przepraszam. Myślałam, że to tłumaczenie ;-; Zwracam honor xD Zupełnie o niej zapomniałam! Może dlatego, że robiłam ostatnio Genocide... Nah, jeszcze raz przepraszam Rydzia i muszę powiedzieć, że pięknie rysujesz xD

      Usuń
    4. *patrzy na Sansy jakby właśnie została zdradzona* Nie przyznawaj się do tego, że robisz geno.. Nie przyznawaj się do tego...

      Usuń
    5. Nie gniewam się ;P i dziękuję *rumieni się*
      - Rydzia

      Usuń
    6. *czuje jak ktoś wywierca jej dziurę wzrokiem* Co do cho- *ogląda się i ni widzi niczego* O kur-... A tak w ogóle, zaczynam się bać...wczoraj na stole zostawiłam sałatkę w misce, zapomniałam o niej i położyłam się spać. Rano jej tam nie było...Żodyn z domowników nic nie wie...A sałatki nie ma ni w zmywarce, ni w zlewie, ni w lodówce. Czyżby w nocy nawiedził mnie Sa--Wait...Yumi?

      Usuń
    7. Jak mógł Cię w nocy nawiedzić Sans skoro go zabiłaś w geno *szlocha* TT_TT Zabiłaś naszego husbendo! *wychodzi teatralnie trzaskając drzwiami*

      Usuń
    8. No chyba ty zwariowałaś! Jeszcze nie zabiłam Undyne, a po drugie chce zrobić tak, by zespareować go i zresetować grę xD..Tak robię to wszystko, tylko by go oszczędzić...

      Usuń
    9. Ogólnie to musiałam zresetować wszystko, po zabiciu Mettatona, ponieważ zapomniałam zabić wszystkich w Hotland ;-;

      Usuń
    10. Ciiiicho nie chcę nawet o tym słyszeć *drze się zza zamkniętych drzwi*

      Usuń
    11. A ja lubie ścieżkę ludobójczą... Coś ze mną nie tak? .-.

      Usuń
    12. Gdzie jest miłosierdzie w waszych sercach? No gdzie? No gdzie?! TT_TT

      Usuń
    13. Jak możecie lubić ścieżkę ludobójczą? T_T *Gestykuluje teatralnie rękami, po czym trzaska drzwiami, które momentalnie zlewają się ze ścianą*

      Usuń
    14. Nie wiem. Po prostu lubię xD

      Usuń
    15. One są złe, one mają kontrakt z Charą, onnnnne są złeeeee TT_TT *siada na ziemi i ryczy*

      Usuń
    16. Ale Yumi nie płacz :c Nie wiem, czy cię to pocieszy, ale po każdym zrobionym Genocide, robię reset i robię Pacyfista.

      Usuń
    17. Hey Yumi, pocieszę cię. Planowałam zrobić Genocide na końcu, ale było mi szkoda Sansa, więc się na to nie zdecydowałam!................ JESZCZE =)
      Rydzia

      Usuń
    18. *oczy nabiegają jej łzami* ja próbowałam zrobić Geno, ale po tym jak zabiłam Toriel zresetowałam mówiąc sobie - never more! -
      Jeeeeeeesteście diabłami. Rydzia, nie bądź diabłem, zlituj się nad biednymi postaciami z gry YY_YY

      Usuń
    19. A ja nie lubię Torbiel i za każdą jej śmiercią mam uśmiech na ustach =)

      Usuń
    20. Ja jeszcze genocide nie robiłam i chyba nie zrobię lel

      Usuń
    21. Tak trochę z innej beczki. Postanowiłam narysować Grillby'ego ^^
      http://pokazywarka.pl/nvdiki/
      Wyszedł mi chociaż trochę? XD

      Usuń
    22. Ty potworze!!! Jak możesz nie lubić Toriel??? TO NAJUKOCHAŃSZA POSTAĆ W GRZE!!! Ja jej jeszcze nigdy nie zabiłam i za nic tego nie zrobię. Ale Muffe lub Mettaton.... to zupełnie inna sprawa...

      Usuń
    23. Lol, opanuj hormony. Wiem, że jestem potworem. Byłabym nim, nawet gdybym lubiła Torbiel. Nie lubię jej ze względu na Asgora, który jest jedną z moim ulubionych postaci w grze.

      Usuń
    24. A, i dla mnie najukochańszy jest Papyrus :3

      Usuń
    25. Wyszedł oj wyszedł Shimo :3
      Też nie przepadam za Toriel, ale nie ze względu na Asgora, do którego czuję litość. Nie lubię Toriel bo to hipokrytka. Mówi, że traktuje nas jak swoje dziecko i takie tam, a puszcza wolno do miejsca gdzie jak twierdzi jest niebezpiecznie i gdzie czeka na nas Asgor. Phah, też mi matka. Gdyby faktycznie tak bardzo jej zależało na dobru dzieci poszła by z nimi i o nie dbała, aby nie stało się im nic złego :x Dlatego jej nie lubię, co nie zmienia jednak tez faktu, że poniekąd ją rozumiem.
      Ang - high five, ja też nigdy geno nie zrobię!

      Usuń
    26. O, dziękuję :3
      Cóż, to też jest jednym z powodów nie lubienia jej. No ale, głównie mi chodzi o to, że jest zimną suką dla Asgora, który ją bardzo kocha. Według mnie król był pod presją poddanych, przez co dzieci zostały zabite. Za to Toriel opuściła go po śmierci ich obu dzieci, czyli wtedy kiedy oboje potrzebowali siebie i swojej miłości. A potem zarywa do szkieleta :")

      Usuń
    27. Czy zarywała to bym nie powiedziała, w swojej głupocie była samotna, a Sans miał kogoś kto posłucha jego kawałów. Lecz tak, też się z tym zgodzę. Toriel ssie. Też jej nie lubię, albo inaczej - podoba mi się jej przedstawienie jako matki dla Friska, lubię opowiadania gdzie schodzi się z Asgorem ale... nie inaczej :x

      Usuń
    28. Zgadzam się. No może nie z tą matką xD Przyzwyczaiłam się do opowiadanie "Czy to uczyni cię szczęśliwą" :3

      Usuń
    29. W sumie racja xD My jesteśmy lepszymi matkami niż Toriel kiedykolwiek była xD

      Usuń
    30. Jeśli chodzi o bycie złym to ja jestem chyba najbardziej xD (Mamy w szkole takiego "facebook'a" i niektórzy sobię hasła nie zmienili) (nie zmienili do teraz xDD)

      Usuń
  3. *^* zajebiste, omg. Boże, randka z Grillby'm asdfghjkl. Szczerze mówiąc, to ta cała Fuku nie przypadła mi do gustu :p Te suchary xD Nie powinnyśmy mówić, że będziemy omijać go szerokim łukiem, bo później, zapewne, będzie nam *mokro* na jego widok xD

    OdpowiedzUsuń
  4. aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
    te obrazki to mistrzostwo
    chciałabym tak rysować

    też nie podpadła mi fuku
    nie lubię takiego swatania

    opowiadanie mi się podoba :) :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Od momentu poznania Grillb'iego w Undertale bardzo go polubiłam.Nie wymawiał żadnych kwestii,ale i tak mnie zaintrygował,ucieszył mnie tutaj fakt,ze pójdziemy z nim na drinka,ale doczytałam się w opisie,że to kolejne opowiadanie My x Sans,nie przeszkadza mi to,tylko miałam cichą nadzieję,że to jednak będzie My x Grillby,ale być może kiedyś ktoś napisze opowiadanie z tym..Ale i tak kawał roboty Pani Rydziu,wszystko estetycznie jest napisane,i z sensem,myślę,że bardzo spodoba mi się te opowiadanie..a co do obrazków..rozpływam się! Wszystko takie estetyczne,dopracowane! Okładka cudowna,a Grillby? matkoooooo,zakochałam się totalnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Prawda? Ohhhhh aż jestem ciekawa co będzie dalej ^^

      Usuń
  6. Och, ja bardzo mocno dziękuję (ale oczywiście wszystkim!!!) za miłe słowa :) Osobiście sama do tej pory nie mogę oderwać oczu od Grillby'ego >.< Może kiedyś w innym opowiadaniu będzie i miejsce dla niego, kto wie :)
    - Rydzia
    a i po prostu Rydzia, wystarczy w zupełności :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku, to opowiadanie już mnie wciągnęło :o No i do tego jest Grillby xd Fuku jest mega śmiała, no ale każdy ma inny charakter i prędzej czy później musiała się znaleźć taka osoba. Może teraz nie lubimy Sansa, ale to się niedługo zmieni ( ͡° ͜ʖ ͡°)
    I to wyczucie czasu, gdy cały dzień zastanawiam się nad napisaniem czegoś z Undertale, wchodzę na bloga Yumi a tu takie coś! :o
    Rysunki są prześliczne, zwłaszcza ten Grillby :'D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Phehe ja się cieszę że pomagam innym i w ogóle. Nie dość że śliczne opowiadanie, genialne rysunki to jeszcze będę miała dzień przerwy by na spokojnie sobie doszlifować pracę :3 Oby Rydzia częściej pisała :D

      Usuń
    2. Takie dni wynagrodzenia dla Yumi ^^
      Mam pytanie: Gdybym się jednak zdecydowała coś napisać, istniałaby szansa (jeśli oczywiście uznasz opowiadanie za dobre) abyś je u siebie zamieściła?
      (Kto pyta nie błądzi xd)

      Usuń
    3. Oczywiście, będziesz musiała jednak podpisać ze mną cyrograf, że nie będzie to opowiadanie bez końca. Nie ma nic gorszego niż opowiadania jakie się zacznie pisać, a potem się ich nie kończy (powiedziała ta, która nie dokończyła 50 twarzy Friska i nadal ją to gryzie)

      Usuń
    4. *Kładzie dłoń na klatce piersiowej a drugą unosi teatralnie do góry* O to się martwić nie musisz. A skoro mowa o 50 twarzach Friska... xD

      Usuń
    5. Ciiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii ciiiiiiiiiiichooooooooo :x

      Usuń
    6. Hahahahahaha xDD No dobrze :'D :P

      Usuń
  8. Te opowiadanie jest piękne i jeszcze ten Grillby.... odkąd zaczęłam grać w Undertale polubiłam go bardziej niż Sansa i choć wiem, że w opisie jest " Ty x Sans" to i tak się cieszę, z przyszłej "randki" :D Ilustracje są genialne naprawdę podziwiam, gorące (xD) pozdrowienia dla autorki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest taki jeden komiks tej samej autorki co robiła Pierwszą Randkę gdzie jest dorosła Frisk x Grill, czekam aż dorysuje coś jeszcze to wrzucę :3

      Usuń
    2. Tak, błagam wrzuć <3 :D

      Usuń
  9. Grillby na tym obrazku naprawdę GORĄCY. Niestety Sans moim życiem. Genialne opowiadanie! Jestem ciekawa co będzie dalej. Myślę, że to Grillby przedstawi (nam) Sansa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo Sans będzie świadkiem jak idziemy na randkę z Grillem xD

      Usuń
    2. Ty tu o randce piszesz, a mój mózg po przeczytaniu słowa "świadek" już z ślubem wyjeżdża :")

      Usuń
    3. A jak powiem łóżko to noc poślubna Ci się śni, co? xD

      Usuń
  10. Skończyłam rysować G!Sansa XD http://pokazywarka.pl/in6ear/ Nah, w porównaniu do obrazków z tego rozdziału, to to jest takie Meh...Nie uemim rysować zagięć na ubraniach, halp ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skarbie nie od razu Rzym zbudowano, wszystko przyjdzie z czasem, nie porzucaj tego co lubisz robić i rysuj dalej, a za kilka lat sama nie uwierzysz w postępy jakie zrobiłaś :3 Trening czyni mistrza!
      A G zajebisty, dokończony wygląda cudownie :3

      Usuń
    2. Dokładnie, :) Powiem ci tak, trening czyni mistrza :) Teraz dla mnie taki rysunek to prościzna, ale kiedyś o boże tak nienawidziłam rysowania dłoni!... za każdym razem czułam się jakbym rysowała jakieś robale :P A twój rysunek jest naprawdę fajny :)

      Usuń
    3. Ja też mam problem z rysowanie M dłoni :P

      Usuń
    4. Rysowanie dłoni to zło D:

      Usuń
    5. Jejku Sansy to jest śliczne *.* Wszyscy w komentarzach ponad mną mają rację. Trening czyni mistrza. Jak pomyślę o twarzach, które rysowałam jeszcze 3 lata temu to aż się wzdrygam :'D Wszystko przyjdzie z czasem a najważniejsze to ćwiczyć swoje umiejętności :)

      Usuń
    6. Dziękuję wam i oczywiście, że nadal będę ćwiczyła! Rysuję dopiero od roku, ponieważ koleżanka mnie do tego zachęciła i gdyby zobaczyć moje pierwsze prace...Ugh, niebo, a ziemia w porównaniu do tego co rysuję teraz...taaak rysuję szkieleta z latającym penisem. Zaskakujące jak człowiek może zmienić się w ciągu roku xD Cały czas pracuję nad cieniami, rysowaniem rąk, czy też próbuję dodawać nowe, coraz to cięższe elementy, by iść na przód. Wierzę, że za dwa lata mogę narysować coś naprawdę zajebistego, więc dalej będę uczyła się i rysowała xD

      Usuń
    7. Jak będziesz chciała to polecam ci nagrywanie speedpaint'ów :D

      Usuń
    8. Sansy nie chcę Cie obrazić,ale mówienie takie ''jeju meh ten rysunek jest taki i taki,nie podoba mi się,jest fuj nie umiem rysować :/'' zachowujesz się,jakbyś chciała zdobywać TYLKO pochwały,i żeby ci mówili ''jeju nie,nie mów tak! to jest zajebiste,nie przejmuj się'' Szczerze? nie zajdziesz daleko jeśli będziesz tylko spoczywała na laurach,i nie porównuj siebie do innych,bo każdy jest na innym poziomie,ma inny styl,itp.Polecam ci obejrzeć filmik pewnej YouTuberki ''Oliskowej'' pt;''Problemy każdego artysty''
      *Nwm jak się podpisywać,więc dam ''Lucius''*

      Usuń
    9. Lucius, wiem, że z pewnej perspektywy może to tak wyglądać, ale chodzi mi o to, że dopiero się uczę. Publikując swoje prace, jak najbardziej chciałabym, by zwracano mi uwagę na błędy, czy też brakujące elementy, by móc ćwiczyć i poprawiać to co mi nie wychodzi. Myślę, że często lepiej się porównywać do lepszych, bo oni osiągnęli już pewien poziom i kiedyś również byli racy jak ja. Wiele razy zdarzało mi się spotkać osoby, których rysunki były po prostu złe i chociaż wiem, że moje nie są też jakieś wspaniałe, oni po prostu usprawiedliwiali się tym, więc wole na razie po prostu ćwiczyć, bo na razie nie mam swojego stylu i ucząc się, staram się go wykształcić. Olsikową oglądam, a do tego na yt często oglądam speedpainty, by dowiedzieć się w jaki sposób co narysować i jakimi technikami.

      Usuń
    10. Oglądam pewnego youtubera - Solar sands, bardzo mądrze mówi, oraz ocenia różne prace znalezione na Deviant arcie

      Usuń
    11. Według mnie to przybijające jak się do kogoś porównuje,kto więcej lat w tym siedzi,i ma większe doświadczenie,ale szanuje Twoje zdanie
      -Lucius

      Usuń
    12. Dla mnie wręcz przeciwnie, widząc co ktoś osiągnął przez pracę, tym bardziej sprawia, że chcę dążyć do tego, by kiedyś móc coś tak narysować.

      Usuń
    13. No już już *klaszcze w dłonie* Sansy nie spoczywa na laurach, jej prace poprawiają się. Ze szkiców zaczęła tworzyć kolorowe obrazki, dopracowane i choć tego nie lubi, wraca do nich by je poprawić. Ja lubię jak się chwali swoimi obrazkami, cieszę się z nich naprawdę bo wiele to dla mnie znaczy i nie tylko dla mnie. Opowiadanie wpływają na wyobraźnie i jak ktoś poświęci swój czas aby coś z opowiadania narysować to łooo matko jestem szczęśliwa. Orgazm na stojąco. Kochana Sansy rysuje dobrze, jest jeszcze młoda i maluje od roku. Nawet nie chce wiedzieć ile dzieli nas lat a wierzcie lub nie - rysuję zdanie gorze, bo się po prostu w tym nie szkole.

      Usuń
  11. Yumi? A kiedy naprzeciw? Nie że się nazucam ale bardzo mi sie podobają opowiadania sans x frisk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W przyszłym tygodniu. Już zdaje się odpowiadałam na to pytanie

      Usuń
    2. Ok
      A lubisz tak w ogóle shipa sans x frisk? W skrócie frans

      Usuń
    3. Khem wiem jaki to skrót.
      Hm powiem tak, na początku bardzo lubiłam, jednak im dłużej siedzę w fandomie tym inaczej na wszystko patrzę. Na Friska nie umiem patrzeć inaczej niż na dziecko, co już w związku mi się nie kićka, mało też jest dobrych opowiadań czy też komiksów z Friskiem biorąc pod uwagę fabułę. No i zdecydowanie bardziej podoba mi się pomysł Reader/Anon x Sans. Oooo tak, zdecydowanie. Ale nie mam nic przeciwko. Zdecydowanie bardziej mi to pasuje niż soriel /Sans x Toriel/ ohhh tego nie trawię

      Usuń
    4. Ja nienawidzę soriel>:(
      Toby Fox napisał że toriel kocha asgora mimo rozstania a sans uważa ją tylko za przyjaciółkę a fani sobie ubzdurali soriel i był to powód niektórych moich depresji. A kto to Reader/anon i Jeszce przepraszam że drugi raz zapytałem o naprzeciw bo po prostu zapomniałem

      Usuń
    5. Dooookładnie,
      Reader/anon to Ty. W fandomie UT jest bardzo dużo opowiadań i komiksów w których głównym bohaterem jesteś Ty. Na moim blogu praktycznie wszystkie takie opowiadania są - no może poza Lepszym światem - łamią czwartą ścianę. Czasem to romanse z postacią, czasem to jakaś akcja; w jednym płeć postaci jest dostosowana do kobiety w innych do mężczyzny, a w jeszcze innych płeć jest obojętna - ale te trudno tłumaczyć na PL, bo jest po prostu różnica językowa.

      Usuń
    6. No to jesteś wielką!!!

      Usuń
  12. Grillby... OH god, ten wzrok... Naprawdę świetne opowiadanie, prace też cudowne. ...Czy ja się rumienię?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać że "spłonęłaś" rumieńcem xD Ba dum Tssss

      Usuń
    2. To bardzo sAnsowny żart pasujący do sytuacji xd :P

      Usuń
  13. Woo..
    Okay to dla mnie szok. Serio mega. Rany.. Kurcze aż. .. aż coś scisnęło moją dusze no.. ze smutku oczywiście.
    Mam nadzieje że jeszcze pojawią się kolejne rozdziały bo to jest fenomenalne.

    OdpowiedzUsuń

POPULARNE ILUZJE