15 listopada 2016

Undertale: Te ciche momenty - Tracisz kontrolę [In These Quiet Moments - Losing Control - tłumaczenie PL]

autor obrazka: Vyolfers
Notka od tłumacza: Opowiadanie z serii Ty x Postać, oczywiście Ty x Sans. Historia ma swój początek zaraz po zakończeniu pacyfistycznego zakończenia gry. Minęło kilka lat od czasu, aż bariera zniknęła i potwory starają się żyć między ludźmi. Ty jesteś dorosła, masz pracę, przyjaciół, normalne życie amerykańskiej dziewczyny (bo akcja toczy się w Ameryce), kiedy nagle okazuje się, że wprowadzają się do Ciebie nowi sąsiedzi...
To opowiadanie jest powiązane z innym pt Te mroczne momenty, ta sama historia z punktu widzenia Sansa.
Autor: MuhBeez
Oryginał: klik
Rozdziały +18 będę oznaczać znaczkiem:
SPIS TREŚCI:
Pogotowie było praktycznie pełne, co Cię zaskoczyło. Z drugiej jednak strony był to jedyny szpital w  okolicy, lekarze nie mieli ani jednej wolnej nocy. Sans pomógł Ci wejść do środka, poinformował pielęgniarkę o tym co się stało i usiedliście w poczekalni.
-strasznie pochrzaniony system tu macie. w razie nagłego wypadku, proszę czekać – zmarszczył brwi. Zaśmiałabyś się gdyby tak bardzo Cię nie bolało. Odkąd tutaj się znaleźliście, Sans dostał chyba z tysiąc smsów, na które właśnie skrupulatnie odpisywał.
-Jakbym straciła rękę, albo coś, zajęliby się mną od razu. Tym dla nich to jest „nagły wypadek”. Ja nadal mam palce – delikatnie nimi poruszałaś. Dwa z nich ani drgnęły, Sans przyglądał się ręce zaniepokojony – Nie bój się. Przepraszam, swoją drogą. Chyba zrujnowałam ci Święto Dziękczynienia – Sans wsadził telefon do kieszeni i otoczył Cię ramieniem, pozwalając abyś się o niego oparła.
-nie, nie zrujnowałaś. dobrze się bawiłem, zwłaszcza kiedy mało nie traciłaś dłoni – wyszczerzył się. Byłaś zaskoczona jego gestem, ale też i bardzo wdzięczna, położyłaś głowę na jego ramieniu i westchnęłaś. Pachniał jak zawsze, stare książki, deszcz, cedr, ale jeszcze coś, jak...
-Czy to woda kolońska? - powąchałaś go bez krępacji starając się zidentyfikować zapach. Sans zaśmiał się nerwowo.
-taaaa, papyrus... on zasugerował że... uh... mógłbym z niej skorzystać.
-Ładnie – poczułaś się lepiej. Zaczęłaś się zastanawiać, jak ktoś tak kościsty może być aż tak wygodny. Siedzieliście w ciszy przez jeszcze jakiś czas, nie zabrałaś głowy z jego ramienia. Po około 20 minutach przyszła pielęgniarka i zerknęła na Sansa.
-Emm, przepraszam proszę pana, czy mogę poprosić na słówko? - Sans popatrzył na Ciebie, a potem na nią.
-jasne, poczekaj chwilkę _____ - przytaknęłaś i usiadłaś na krześle prosto. Kobieta zabrała Sansa na bok i przez chwilę rozmawiali cicho, widziałaś jak jego ramiona unoszą się w akcje obrony, a potem opadają wzdłuż ciała, wtedy już tylko przytakiwali sobie naprzemiennie. Kobieta popatrzyła na Ciebie, a potem wróciła tam skąd przyszła. Sans podszedł.
-chodź tygrysie, mają dla nas pokój – wstałaś podekscytowana
-Chwalić pana Boga, w końcu się tego pozbędę – popatrzyłaś na zakrwawiony ręcznik. Sans skulił się lekko widząc go, delikatnie eskortował Cię do pokoju pielęgniarek, stamtąd pokierowano was do wolnej sali.
-Co to ma znaczyć? Śpiesz się i czekaj? - Sans zaczął gładzić się po tyle karku
-ehhh... tak właściwie to ludzie w poczekalni się mnie bali. - skrzywiłaś się
-Mówisz poważnie?
-hej, nie mogę być o to zły tym razem. jestem w szpitalu, a wasze wyobrażenie śmierci to właściwie ja. nie dziwię się, że mnie tutaj nie chcą – zamknęłaś usta, cóż miał rację.
-No, ale jesteś lepiej ubrany. Myślę, że habity pokutne by dobrze na tobie nie wyglądały – uśmiechnęłaś się lekko. Mrugnął do Ciebie.
-taaa, ale są za to bardzo przewiewne dają taką przyjemną bryzę między nogami w gorące dni – wyszczerzył się głupkowato, a Ty zachichotałaś.
-Zdecydowanie lepsze niż krótka spódnica w zimny dzień, jestem głupią dupą wołową – pokazałaś na siebie – Nie mam zielonego pojęcia po co to założyłam.
Sans popatrzył na Twoje nogi, a potem powoli wrócił na Twoją twarz, gdybyś mrugnęła przegapiłabyś niewielki rumieniec na jego policzkach. Choć bardzo kochałaś torturowanie tego biedaka, ręka nadal napierdalała jak szalona, no i nie chciałaś aby do sali wszedł lekarz w takcie waszych dwuznacznych kościstych kawałów.
-a skoro o tym mowa, chcesz koc? - przytaknęłaś, rozejrzał się dookoła. Całe szczęście był jeden na krzesełku obok stolika. Bardzo ostrożnie narzucił Ci go na plecy, poczułaś się bardzo przyjemnie.
-Dzięki – uśmiechnęłaś się. Wzruszył ramionami i odwzajemnił uśmiech. Potem wyciągnął telefon znowu i zaczął odpisywać – Gadasz z Jackie? - przytaknął
-jest uh... zaskoczona tym, że dotarliśmy tak szybko – czuł się niezręcznie
-Mogę jej to później wyjaśnić, jeżeli chcesz. Albo razem to zrobimy. - zaoferowałaś. To Twoja najlepsza przyjaciółka, mimo wszystko. Powoli wypuścił powietrze.
-byłoby świetnie, tak właściwie
Musiałaś czekać jakąś godzinę nim lekarz się w końcu pojawił i zajął Tobą. Rana wyglądała poważnie, lecz doktor dał sobie z tym radę: odkaził, wyciągnął niewielkie pozostałości szkła jakich nie zauważyłaś, a jakie zostały w ciele. Całe szczęście nie było większych uszkodzeń. Dostałaś znieczulenie, jakąś tabletkę i kilka środków przeciwbólowych. Zaszyli Ci ranę i polecili, abyś wróciła do nich szybko, jeżeli zobaczysz choćby najmniejsze oznaki zakażenia. Potem owinęli Ci rękę w bandaż i odesłali do domu po jakiś trzech godzinach. Byłaś wdzięczna za końską dawkę leków przeciwbólowych bo teraz czułaś się dziwnie lekka i kompletnie nic Cię nie bolało.
-taksówka czy kolejny skrót? - zapytał. Uśmiechnęłaś się leniwie
-Cokolwiek chcesz, ale skrót chyba lepszy – chwyciłaś się go zdrową ręką. Wziął głęboki wdech po tym jak wyszliście ze szpitala. Znowu ziemia zaczęła uciekać Ci pod nogami, przed oczami przelatywały i rozmazywały się niewielkie kolorowe światełka i nagle, wasz blok stał przed Twoim nosem. - Jesteś absolutnie czarujący, wiesz o tym?
-staram się – mrugnął do Ciebie. Pomógł Ci wejść do mieszkania i położył Cię na łóżku – wpadnę do ciebie jutro, dobrze? - owinął Cię kołdrą. Uśmiechnęłaś się, był taki słodki – zamknę za sobą drzwi, nie martw się
-Zawsze to robisz – wierciłaś się chwilę na łóżku starając się ułożyć wygodnie. Nie dbałaś o to, że nadal byłaś w ubraniu, zmęczenie dawało siwe znaki. Sans uśmiechnął się i odwrócił by wyłączyć światło.
-dobranoc, tygrysie
-Sans? - zawołałaś go. Widziałaś jak odwraca się, jego białe punkciki w oczach świeciły w ciemnościach jak oczy jakiegoś dzikiego zwierza.
-co tam? - z trudem przełknęłaś ślinę, ale w tej chwili potrzebowałaś kogoś. Twoja ręka może już nie bolała, ale stos leków przeciwbólowych nie złagodził serca.
-Zostaniesz?
Widziałaś, jak jego oczy rozglądają się po pokoju, a potem... Odwrócił się i wyszedł, poczułaś jak niewyobrażalny ból przeszywa Twoją pierś. Nie wiesz czy przez to, że ućpali Cię lekami, ale znowu poczułaś pod powiekami łzy. Powoli spływały kącikami oczu, czekałaś aż usłyszysz zamykające się za nim drzwi frontowe, lecz nim to się stało zaczęłaś szlochać. Potem coś przesunęło krzesło w kuchni i te dwa małe światełka wróciły do sypialni.
-czy ty... płaczesz? rany, ręka cię boli? - Sans stał po przeciwnej stronie łóżka, wyraźnie zmartwiony
-Właściwie to jej w ogóle nie czuję. - Twój głos drżał – Przepraszam, myślałam że mnie zostawiłeś
-nie. nie, szukałem krzesełka – jego głos był teraz taki delikatny
-Wolałabym, abyś tam nie siadał – szepnęłaś łamiącym się tonem. Wykrzywiłaś twarz, zaraz znowu zaczniesz ryczeć. Szybko wspiął się na łóżko obok Ciebie i objął Cię ramionami. Twój płacz na przyjęciu okazał się niczym w porównaniu z tym. Byłaś tak strasznie emocjonalnie wyczerpana. Z jakichś dziwnych powodów czułaś, że Sans nie będzie Cię osądzać. Nienawidziłaś łez. Nigdy ich nie okazywałaś. Oglądałaś smutne filmy mając suche oczy, nawet nie drgnęła Ci warga, rzucałaś jakiś szybki, krótki kawał i tyle. Sans wplótł swoje palce w Twoje włosy, cierpliwie ocierał łzy z Twoich policzków. Nie uciszał Cię, nie prosił abyś przestała. Jakoś... wiedziałaś, że on rozumie i byłaś mu wdzięczna za życzliwość jaką Ci okazał. Pozwolił Ci płakać, aż do momentu, w którym usnęłaś.

Śniłaś o ciepłym jeziorze na którego tafli się unosiłaś. Było tak spokojnie. Tak miło. Powoli odpływałaś w dal.

autor: sodarush

Obudziłaś się z samego rana, kompletnie zawstydzona, ale było Ci o wiele lepiej. Sans przytulał Cię całą noc i sam też usnął, lecz mimo to jego ręce nadal były na Twoim ciele. Popatrzyłaś na jego koszulę, Twój makijaż rozmazał się na niej, biedaczysko. Pozbywanie się maskary z szarej kamizelki to będzie wędrówka przez piekło. Byłaś wtulona w jego klatkę piersiową, jedną ręką obejmował Cię w talii. Było bardzo intymnie. Mrugnęłaś powoli patrząc jak jego pierś unosi się i opada w spokojnym oddechu zupełnie tak, jakby miał płuca. Nie przypominasz sobie, abyś takie widziała, kiedy pokazał Ci swoje żebra. Maaaaaaagia, jak to zazwyczaj mówił. Przystawiłaś ucho do jego piersi, zastanawiając się czy usłyszysz bicie serca. Nie, kochana, nic. Był taki dziwny, ale jakoś czułaś się przy nim tak... właściwie. Nie wiesz nawet dlaczego.
Kiedy sobie z tego zdałaś sprawę, całe Twoje ciało przeszył dreszcz, jakby ktoś wylał na Ciebie kubeł zimnej wody. Leciałaś na niego. Z a k o c h a ł a ś się w nim. Kurwa jego mać.
Zaczął się przebudzać. Nie miałaś pojęcia jak teraz na niego reagować. Nie, nie rób tego _____, nie rób tego. Wszystko między wami jest idealne, nie niszcz tego cudownego momentu swoją głupotą. Błądziłaś wzrokiem zastanawiając się, jak go zagadać, chciałaś udawać, że nic się między wami nie zmieniło.
-cześć – padło proste słowo, zabrał kilka kosmyków z Twojego czoła – nie śpisz?
-Nie – mruknęłaś sennie. Taaak nie śpię i zakochałam się w kościotrupie, a jak się tobie spało?
-lepiej się czujesz? - delikatnie pogładził Cię po ramieniu. Normalnie uśmiechnęłabyś się na ten gest, palnęła jakiś kawał, cmoknęła, szturchnęła go, cokolwiek, zamiast tego Ty:
-Taaa
-to dobrze
-Moja ręka boli, leki chyba przestają działać – podniosłaś ostrożnie ranną kończynę. Teraz wszystko widziałaś dokładnie. Była mocno owinięta. Przeniósł na nią wzrok.
-powinnaś wziąć jeszcze kilka, co pisze na opakowaniu? - patrzyłaś się na niego
-Chyba powinnam – i leżałaś. Nie chciałaś się ruszać, czułaś się bardzo dobrze, no i nie chciałaś aby Cię puszczał. Niestety, nie miałaś innego wyjścia, zabrał rękę jaką Cię obejmował i chwycił opakowanie leków lezące na stoliku obok łóżka
-dwie jak boli, przyniosę ci wody, dobrze?
-Ta, dzięki – patrzyłaś się na rękę. Zerknął na Ciebie zagadkowo i udał się do kuchni. Dobra, to nie działa. Zachowuj się tak jak zawsze albo się skapnie, że coś jest na rzeczy. Najlepiej będzie grać realistycznie. To szkielet. Ty jesteś człowiekiem. On pewnie nie ma nawet ... tego, czego byś ... potrzebowała. No i co ważniejsze, z pewnością nie patrzy na Ciebie w taki sam sposób w jaki Ty teraz patrzysz na niego.
No flirtował z Tobą, daleko szukać pamięcią? Taksówka, wczoraj wieczorem. Prawda? Urgh! To jest nie do zniesienia! Warknęłaś z frustracji, całe szczęście Sans odebrał to jako oznakę bólu.
-napiedala cię ładnie – przyszedł ze szklanką wody. Wzięłaś ją z wdzięcznością i połknęłaś tabletki. Sans przyglądał Ci się dziwnie, dostrzegłaś jak nieudolnie stara się ukryć swój niebieski rumieniec.
-Tak, strasznie. Jakby mnie użądliła pierdolona królowa królowych pszczół. Ostatni raz proponuję zmycie komuś naczyń – warknęłaś. Sans zaczął gładzić się po karku wskazując delikatnie na Ciebie. Oh. Spałaś w ubraniu, spoko. No, ale Twoja sukienka podciągnęła się bardzo wysoko, pokazywałaś znacznie więcej niżbyś chciała. Pacnęłaś się zdrową ręką w twarz, uniósł brwi – Taaaa, są różowe. Chcesz pożyczyć? - zapytałaś sarkastycznie i opuściłaś spódnicę. Jego twarz zdecydowanie była teraz niebieska. Nawet nie błękitna.
-raczej nie będą pasować
-Nie powiedziałam, że musisz w nich chodzić – wyrzuciłaś z siebie i niemal natychmiast pożałowałaś czując, że przeginasz pałę. Uspokój swoją cholerną cipkę.
-to jakiś ludzki zwyczaj? wymiana bielizny? mam takie fajne bokserki, które mogę ci dać – zaśmiał się. Wywróciłaś oczami
-Hej! Będą zdecydowanie wygodniejsze niż moje!
-to po co je nosisz?
-Aby zrobić wrażenie?
-oh? - uniósł brwi – komu? - Twoje serce zabiło gwałtowniej
-Sobie oczywiście
-myślę, że to coś co robisz regularnie i łatwo
-Zamknij się! - uniosłaś rękę tak, jakbyś chciała go uderzyć. Zaśmiał się i usiadł na skraju łóżka
-ale tak poważnie... czujesz się lepiej niż wczoraj? i nie mówię tutaj o twojej ręce – wpatrywał się w Twoją twarz, wyglądasz pewnie jak siedem nieszczęść.
-Tak... Zasadniczo czuję się o wiele lepiej. Dziękuję. Iiii, przepraszam.
-przepraszasz?
-Tak. Za to, że zmusiłam cię do tego, abyś został. Nie musiałeś – byłaś zawstydzona. Wywrócił oczami.
-po pierwsze, nie zmusiłaś mnie do niczego, chciałem zostać. po drugie, cieszę się, że zostałem – uśmiechnął się delikatnie – zdecydowanie potrzebowałaś towarzystwa, myślę że jackie nie podołała by temu zadaniu, bez opierdolenia cię
-Pewnie nie – poprawiłaś jedną z poduszek za sobą – Ja tylko...
-nie musisz mi mówić, jak nie chcesz – przerwał. Popatrzyłaś na niego zaskoczona.
-Masz dzisiaj pracę? Kurwa! Nawet o tym nie pomyślałam! - zaczął się śmiać
-nie, nie pracuję dzisiaj. wiem tylko, że czasami czujesz, że musisz się podzielić jakąś myślą, nie chcę abyś uważała, że cię zmuszam czy coś.
-Nie czuję się zmuszana do dzielenia się myślami. Lubię to robić z tobą. Nie naśmiewasz się potem ze mnie – zatrzymałaś się na chwilę – Nooo nie zupełnie, w każdym razie. - zaśmiał się
-dobra, mów więc – położył swoje nogi na Twoim łóżku i ułożył się wygodnie – to zostaje między nami dziewczynami, tak? - Położyłaś głowę na poduszce i popatrzyłaś w sufit.
-Nie mówiłam ci nigdy zbyt wiele o mojej rozmowie z Willem po tej nocy jak się schlaliście, a my się jakby pokłóciliśmy – zaczęłaś. Sans przytaknął – Kiedy z nim wtedy gadałam, powiedział mi, że zachowywał się dziwnie bo Hannah mu przekazała, że jest w ciąży. A więc ja, jak to ja, pomyślałam sobie 'ok gość ześwirował na chwilę bo bał się tego, że jego życie się drastycznie zmieni' więc mu odpuściłam.
-to.. nie powinien się tak zachowywać mimo wszystko, ale mów dalej.
-Nie powinien, wiem o tym. To było moje wyjaśnienie na jego zachowanie. Cóóóż, gadałam z Hannah wieczorem i dowiedziałam się od niej, że nie jest w ciąży. Pokłócili się wtedy. Pamiętasz jak mówiłam ci o tym, jak dawniej przyszedł do mnie w nocy po zerwaniu z jeszcze wcześniejszą dziewczyną i zaczął ze mną spać?
-tak – mogłaś poczuć jak powietrze dookoła niego robi się gęstsze, mimo wszystko mówiłaś dalej
-To był jego plan. Tak mi się wydaje. Chciał mieć nas obie, zabrać mnie do domu spod baru, przespać się i tak w koło Macieju. Ale zamiast tego, ja się nie upiłam, ty się pojawiłeś, o co myślę jest najbardziej wściekły, no i musiał wrócić z podkulonym ogonem do Hannah błagając na kolanach aby wpuściła go na noc do domu. Nie chcąc powiedzieć prawdy o swoich motywach, wymyślił tę bzdurną historyjkę aby wytłumaczyć swoje chujowe zachowanie.
Sans nic nie powiedział, ale włosy na Twoich rękach i karku aż stały dęba. Powietrze emanowało energią i to nie było fajne uczucie. Popatrzyłaś na niego, zmrużyłaś oczy i dostrzegłaś, jak jego ręce zacisnęły się w pięści.
-_____, chciałbym... chciałbym ci powiedzieć, ale nie mogę. ale jeżeli postanowisz wykopać go raz a dobrze ze swojego życia, to przyznam, że to najlepsze wyjście – był skupiony. W końcu chwyciłaś go za dłoń.
-Sans, co do kurwy nędzy ci wtedy powiedział?
-nie mogę, nie pytaj nawet, ale to zdecydowanie nie jest twój przyjaciel – praktycznie wysyczał przez zęby. Warknęłaś, zdałaś sobie sprawę, że oboje szczują Cię na siebie, a tak nie powinno być.
-To naprawdę nie jest sprawiedliwe
-_____, proszę. uwierz mi, nie mogę, nie mówiłbym tak mocnych słów gdybym w nie nie wierzył, więc proszę – chwycił Cię za zdrową rękę byłaś zaskoczona jego zachowaniem – proszę, po prostu... uważaj, dobrze? nie chcę cię już takiej oglądać – pogładził Cię po policzku, zupełnie tego po nim nie oczekiwałaś, no i patrzył się na Ciebie z wyrazem twarzy jakiego nie znałaś, choć bardzo chciałaś wiedzieć jakie myśli chodzą mu teraz po głowie.
-Spróbuję. Obiecuję – przyłożyłaś policzek do jego ręki – Po prostu mi ciężko. Mówiłam ci jak to jest...
-wiem – szepnął i zabrał dłoń. Czułaś bijące serce w uszach, starałaś się ze wszystkich sił je zignorować. - co powiesz na śniadanie? ja stawiam – uśmiechnęłaś się
-Brzmi świetnie. Tylko zadzwonię do Jackie by wiedziała, że nic mi nie jest i takie tam, a potem wyjdziemy. Gdzie?
-wybieraj – popatrzył na Twoją rękę – to ty tu jesteś ranna, masz więc ... wolną rękę – wywróciłaś oczami
-Nie jestem umierająca, na miłość boską – Sans dramatycznie przystawił dłoń do swoich zębów grając przerażonego.
-byłaś bliska śmierci, wystarczyły minuty! musiałem podać pomocną dłoń lekarzowi, aby mógł wyrwać cię ze szponów kostuchy!
-Uuurrrggghhh – warknęłaś i schowałaś twarz w poduszkę, ale chwilę potem zaczęłaś się śmiać – Śmiech to nie jest zdrowie, jesteś okropny! - wzięłaś telefon z szafki nocnej i wybrałaś Jackie. Niemal natychmiast odebrała.
-_____! Jak się czujesz? Wszystko dobrze?
-Tak tak, nic mi nie jest. Sans się mną dobrze zajął.
-oczywiście, że się zająłem – zażartował
-Jest tam teraz z tobą? - zapytała
-Tak, dlaczego pytasz?
-Został na noc?
-... taaaaak – Jackie ściszyła swój ton.
-Zawsze miałaś potworny gust do mężczyzn. - Przekręciłaś głowę na bok, tak aby Sans nie mógł jakimś sposobem usłyszeć waszej rozmowy.
-Zamknij się! Jest dobrze. Nic mi nie jest. Wszystko gra!
-Słyszę jak robisz się czerwona przez telefon. Oh dziewucho, jesteś taka głupia. Sans pisał do mnie całą noc, informując mnie co i jak, koniecznie musisz mi powiedzieć jaką magiczną sztuczkę zastosował, że dostaliście się na pogotowie tak szybko.
-Taaaaaaaa, pogadamy o tym później – powiedziałaś szybko. Sans zerkał na Ciebie bawiąc się palcami własnych rąk, tworząc tym samym dźwięk delikatnego pukania – A ja chciałabym posłuchać co działo się potem na imprezie. Wpadniesz do mnie dzisiaj?
-Nie mogę, skarbie. Może jutro? Chyba, że mnie potrzebujesz, wtedy pojawię się natychmiast
-Nie, jest dobrze. Mam przy sobie worek kości, który o mnie dba – przeturlałaś się i popatrzyłaś na niego. Uśmiechnął się głupkowato. - Do jutra, po mojej pracy?
-Jesteś pewna, że chcesz pracować?
-To tylko moja ręka. Nie umieram, Jeeeezu!
-Jasne, jasne. Do zobaczenia po robocie. Kocham cię.
-Też cię kocham, pa – rozłączyłaś się. Sans się na Ciebie patrzył.
-więc, śniadanie?
-Właściwie to już jesteśmy ubrani. Chodź.

Zaprowadziłaś Sansa do lokalnej restauracji serwującej duże, przepyszne porcje o wyrazistym smaku. Spodobało mu się od razu. Rozmawialiście o mało istotnych rzeczach, nie chcąc poruszać tematu całej tej dramy z zeszłej nocy. Gryząc wielki kawałek francuskiego tosta zdałaś sobie sprawę, że to jedna z rzeczy za jakie uwielbiasz tego gościa. Wiedział kiedy przystopować i kiedy zmienić temat. Czytał z Ciebie jak z otwartej księgi. Biorąc pod uwagę, że przyjaźniliście się od ilu? Trzech miesięcy? To naprawdę robiło wrażenie.
Nie zwracałaś już uwagi na spojrzenia. A patrzyli się na waszą dwójkę (czasem trójkę jeżeli Papyrus był z wami). Teraz przywykłaś do tego. To zupełnie tak, jakbyś miała dziwny kolor włosów. Przy Sansie czułaś się tak naturalnie, że już praktycznie nie zauważałaś różnic między wami. Jasne, czasami Cię zaskakiwał czymś nowym, ale to przebiegało spokojnie i naturalnie.
Jak sobie z tym poradzisz? Naprawdę się w nim zakochałaś? Zaczęłaś się rozglądać po pomieszczeniu żując śniadanie, co jakiś czas zerkałaś na niego. Lubiłaś Sansa. Bardzo. Zależało Ci na nim. Powoli nawet starałaś się stać atrakcyjna dla niego, co już było kurewsko dziwne. Ale to wszystko przez jego osobowość, prawda? To znaczy nawet Dzwonnik z Notre Dame znalazł miłość, co nie? Nie, nie znalazł. Umarł samotnie w rozpaczy i nieodwzajemnionym uczuciu jakie żywił do Esmeraldy. Ok, zły przykład. Ale Sans nie był nieatrakcyjny. Zaczęła boleć Cię głowa.
-naprawdę smaczne jedzenie, jak znajdujesz takie miejsca? - wzruszyłaś ramionami
-Chodzę tam gdzie blisko. - nagle Twój telefon zadzwonił. Sprawdziłaś kto to. Hannah? Co do?
-coś nie tak? - Twoja mina musiała mówić sama przez się.
-Hannah dzwoni. To.. uh.. to znaczy.. chyba martwi się o moją rękę – powiedziałaś – oddzwonię do niej po śniadaniu
-mogę poczekać, nic się nie dzieje – skinął ręką. Potrząsnęłaś głową
-Nieee, potem do niej zadzwonię, jak wrócę do domu. Dzięki – wgryzłaś się znowu w tosta – jydz pki goromce. - Zaśmiał się
-aleś ty wytworna – przełknęłaś
-Pamiętasz co ci mówiłam? Jestem pierdoloną damą – zaczęliście się śmiać, czerpiąc radość ze wspólnego śniadania.

Podprowadził Cię pod drzwi mieszkania po śniadaniu. Staliście tak przez chwilę.
-Dzięki Sans. Za wszystko. Nie tylko za zabranie mnie na pogotowie, co było wielką pomocą i znacznie szybciej się tam dostaliśmy, ale też – spuściłaś wzrok – Dziękuję za zostanie tej nocy. I raz jeszcze przepraszam, że ... zapłakałam ci koszulę.
-kiedy tylko chcesz – potem poprawił się troskliwie – cóż, nie chcę abyś płakała jak bóbr i niszczyła mi ubrania kiedy chcesz, ale zawsze jestem dla ciebie. całkiem dobrzy z nas partnerzy do tańca
Wymieniliście uśmiechy, a potem pochyliłaś się i pocałowałaś go w policzek. To było zdecydowanie inne uczucie, był gładki, zupełnie tak jakbyś całowała chińską porcelanę z pewnymi niedoskonałościami. Ten głęboki niebieski rumieniec pojawił się na jego twarzy, uśmiechnęłaś się delikatnie.
-Tak, zapamiętam. To do zobaczenia później – weszłaś do mieszkania powoli zamykając za sobą drzwi. Zerknęłaś przez wizjer. Stał tam jak słup soli z głupim uśmiechem na twarzy, powoli uniósł rękę i dotknął swojej twarzy w miejscu gdzie go pocałowałaś. Uśmiechnęłaś się do siebie czując pewnego rodzaju spełnienie. Postanowiłaś wziąć prysznic i przebrać się, bo czułaś się okropnie. Weszłaś do łazienki pod strumień gorącej wody. Potem oddzwonisz do Hannah, a jutro jakby nigdy nic pójdziesz do pracy. Nie będzie tak źle. Niestety, Twoja lista rzeczy do zrobienia poszła się jebać, jak tylko telefon znowu zadzwonił. To Will. Wywróciłaś oczami i zignorowałaś go pierwszy raz w swoim życiu. Kiedy skończyłaś się ubierać dzwonek znowu rozbrzmiał – Will. Ugh. Naprawdę? Odebrałaś.
-Czego – warknęłaś wrogo. Po drugiej stronie cisza, ktoś tylko ciężko oddychał. Czyżby uciekał? A może ma kłopoty? - Hallo?
-Cześć, _____. To ja. Patrz. Ja... kurwa... Wiesz, że nienawidzę gadać przez telefon. Spotkamy się?
Krew w żyłach Ci się zagotowała. Naprawdę tego chcesz? Zamyśliłaś się na chwilę, a potem pomyślałaś, że tak. Chcesz. To ten moment aby w końcu pogadać z nim szczerze. Jeżeli naprawdę chce być Twoim przyjacielem to coś w waszej relacji musi się zmienić, jeżeli tego nie będzie chciał to niech spierdala raz na zawsze.
-Dobra. Gdzie?
-Jestem w 7Garnd
-Jezu, już pijesz? - krzyknęłaś. Była raptem 14:00, to głupie.
-Miałem popierdoloną ciężką noc i równie popierdolony ciężki poranek. Słuchaj. Przychodzisz czy nie? Zrozumiem, jeżeli nie będziesz chciała – westchnęłaś naprawdę ciężko
-Idę. Tylko się ogarnę. Będę za jakiś kwadrans do dwudziestu minut. Będziesz tam jeszcze?
-Tak, dzięki – rozłączył się. Warknęłaś układając włosy, ciężkie to było bo ręka napiedalała Cię bardzo, przypominając nieustannie o ranie. Chwyciłaś za płaszcz i zarzuciłaś go na ramiona, założyłaś buty i wyszłaś trzaskając drzwiami w furii. Tak, to jest właśnie to. Koniec z wami! Szłaś szybko niesiona na skrzydłach wściekłości.



Cóż...

Taki był plan w każdym razie. Lecz kiedy się znalazłaś w barze, wszystko zniknęło. Kurwa mać! Nadal byłaś wściekła. Weszłaś prawie z buta i rozejrzałaś się. Will siedział w rogu pomieszczenia, ze spuszczoną głową, obiema rękami trzymając swojego drinka. Wyglądał żałośnie. Podeszłaś do niego siadając naprzeciw.
-Joł. - podniósł wzrok
-Cześć, dzięki że przyszłaś – czy to... łzy w jego oczach? Oooo cholera jasna. Wiesz co się teraz będzie działo – Jak się czujesz?
-Bywało lepiej – mruknęłaś krótko. Trzymaj się tej złości! Mówiłaś do siebie w duchu. Czułaś się jak jakiś ciemny charakter z Gwiezdnych Wojen.
-_____. Ocipiałem wczoraj. Najpierw się zraniłaś, a potem ten potwór zabrał cię i zniknęliście w pierdoloną noc i...
-Wiesz, że potwór pracuje u ciebie, prawda? - wysyczałaś przez zaciśnięte zęby.
-Papyrus nie jest potworem. To znaczy tak, gatunkowo jest, ale nie jest... znaczy się. Tamten typ JEST potworem. Takim przed którym ostrzegali nas rodzice. Nie słuchałaś, kiedy mówiłem grzecznie, więc teraz będę z tobą szczery.
-Mówisz o tej waszej głupiej bójce? - przytaknął i pobladł. Nigdy wcześniej go takim nie widziałaś.
-_____, on... umie sprawiać, że rzeczy pojawiają się znikąd. Jakby... z próżni. Widziałem. Chciał mnie zabić. Chciał mnie zabić – zaśmiał się jakby postradał zmysły – Komu chcesz ufać, mnie wieloletniemu przyjacielowi czy jemu potworowi?
-Skoro chciał cię zabić, to co tutaj robisz? - Will oniemiał.
-Jak mam ci to udowodnić? 'Hej, panie kościotrupie, wyczaruj jedną ze swoich pierdolenie wielkich demonich czaszek jeszcze raz, bardzo ładnie proszę' – zadrwił. Wyraźnie się trząsł, widząc ten obraz nędzy i rozpaczy jakaś część Twojego gniewu odpuściła. Jackie wspominała, że upadł, ale nie mówiła nic o materializowaniu się czegokolwiek, czy o jakiś demonach – Bałem się wczoraj, po prostu wyparowaliście, nie miałem pewności czy zamiast na pogotowie nie zabrał cię gdzieś i zamordował. Nie wiedziałem. Ja tylko... bałem się o ciebie – westchnęłaś.
-Przepraszam. Nic mi nie było, dobrze się o mnie zatroszczył. Jackie ci nie mówiła, kiedy się tam znalazłam? Sans do niej pisał
-Ja... uh... wyszedłem zaraz po tobie – powiedział szybko, uniosłaś brwi – Nie miałem już potem nastroju na przyjęcie – wzruszyłaś ramionami
-Trochę ran, trochę szwów. W każdym razie, nie po to mnie tutaj ściągnąłeś, więc streszczaj się – skrzyżowałaś ręce. Zamrugał, nie przywykł, że tak się z nim obchodzisz
-Hannah i ja... to już koniec
-Tak? Co za niespodzianka.
-Co to ma znaczyć? - wyglądał na urażonego
-Will nie jestem pierdoloną kretynką, wiem że nie była w ciąży – jego mina była przez chwilę trudna do rozszyfrowania. Potem uderzył się w twarz mamrocząc coś pod nosem – Co powiedziałeś? Nic nie słyszę bo zagłusza wszystko twoja głupota
-Słuchaj, nie wiem jak mam wytłumaczyć swoje zachowanie wtedy. Naprawdę nie wiem – powiedział. Mocniej zacisnęłaś ręce na piersiach w obronie. Oj nie obierał dobrej drogi - _____, nie łapiesz? Skończyłem z nią. Nie wiem co teraz robić.
-I niech zgadnę, uważasz, że ja będę dobrym rozwiązaniem?
-Tak! - szybko się poprawił – Nie! To znaczy, nie wiem _____, Chcę być z tobą bardziej niż cokolwiek, byłem zbyt głupi aby zdać sobie z tego sprawę. Przepraszam. Kurwa mać – wziął łyk swojego whiskey – Byłem dupą.
-Tak, właściwie to nadal jesteś.
-Chcesz drinka?
-Nie, ale potrzebuję jednego. Zamówi mi szkocką. - uniósł brwi
-Nigdy wcześniej nie zamawiałaś szko...
-Zamów mi pierdoloną szocką, Will – warknęłaś. Patrzył na Ciebie przez krótką chwilę.
-Dobrze proszę pani, już się robi proszę pani – wstał od stołu i poszedł do baru. Schowałaś głowę w dłoniach. Co do cholery wyrabiasz? Nie tak to się miało potoczyć. W tej chwili powinnaś raczej roztrzaskać jakąś butelkę i dźgnąć go szkłem. Pomyśl znowu, zerwał z Hannah i chciał przyjechać do Ciebie abyście... może tym razem on się zmie...
Nie, nie, nie! Kretynko! Uderzyłaś się w zranioną rękę pozwalając aby ból rozjaśnił Ci umysł. Boże, czy ten chuj naprawdę był wart stresu i bólu przez jaki przechodziłaś? Pomyślałaś o napisaniu do Sansa albo Jackie, potrzebujesz głosu rozsądku. Jackie Cię uprzedzała. Za łatwo wybaczasz, a potem dostajesz po dupie. Ale tym razem może inaczej. Tak, yhhym, siedzisz na swoim głupim dupsku w barze. Wróciłaś do punktu wyjścia. A wiesz co jest najgorsze? Robisz to wszystko w pełni swojej popierdolonej świadomości. Jednak jakaś mała cząstka Ciebie chciała uwierzyć, że jego słowa są prawdziwe. Chwycić się wątłej nici nadziei, że jest szansa dla Ciebie i Willa. Pomijając tych kilka wpadek jakie zaliczył, był naprawdę fajnym kolesiem. Ludzie go uwielbiali. Jedynym powodem przez który Jackie go nienawidziła, było to jak się z Tobą obchodzi. Nim się o tym dowiedziała, była jedną z pierwszych osób które poszłyby za nim w ogień. Byłaś sfrustrowana, a wtedy on przyniósł szkocką, którą wypiłaś prawie za jednym łykiem.
-Wiesz, że to powinno pić się powoli.
-Więc wypiję powoli kolejną – syknęłaś. Zaśmiał się.
-To jest _____ którą znam i kocham. - Westchnęłaś.
-Mniejsza o to, Will. Powiedz mi co się dzieje.
-Wykopała mnie. Kłóciliśmy się wczoraj w nocy o jakąś pierdołę, straciła nad sobą panowanie jak zawsze w takich sytuacjach i dosłownie wyrzuciła mnie, moje rzeczy i moją dupę wprost na ulice. Ostatniej nocy spałem w aucie, myślałem, że zamarznę – warknął gniewnie – Wróciłem rano. Wiele rzeczy się zmieniło, resztę moich gratów znalazłem w śmietniku. Nie wiedziałem, że ślusarz może przyjść do domu z samego rana! - wziął większy łyk drinka. Dokończyłaś swojego.
-Daj jeszcze jednego – powiedziałaś – I na tym kończę. - musisz zapamiętać, aby o końca dnia nie łykać już żadnych tabsów.
-Oczywiście – wstał. Nie czekałaś. Czyżbyś chciała się go na chwilę pozbyć szukając wymówki? Miałaś wrażenie, jakbyś już wszystko popierdoliłaś. Musiałaś odzyskać panowanie nad tym, chwyciłaś więc za telefon.

Ty: Spierdoliłam

Sans: wszystko ok? mam przyjść?

Ty: Nie ma mnie w domu. Wyszłam. Chcę z tym skończyć. Robię to co mi radziłeś.

Nie odpisał. Westchnęłaś, może pisanie do niego to nie był dobry pomysł.

Sans: zadzwoń jeżeli będę potrzebny, jestem cały czas

Sans: mówię poważnie

Ty: Dzięki.

Stukałaś nerwowo w blat stołu kiedy Will przyszedł z drugim drinkiem. Faktycznie, tego sączyłaś powoli. Nie chciałaś się zabić. Smsy do Sansa pomogły Ci odzyskać panowanie nad sobą i poczułaś się lepiej. Nie czułaś się bezradna.
-Tak jak mówiłem Hannah mnie wykopała. Teraz śpię w samochodzie – westchnął – Mogę zostać u ciebie? - Zaśmiałaś się nieznacznie
-Z setek swoich znajomych Will, prosisz o to mnie?
-Oczywiście, że proszę o to ciebie, laseczko – miał chyba nadzieję, że to na Ciebie zadziała – Nie proszę o zgodę na wprowadzenie się. Potrzebuję tylko jakiegoś miejsca na jakiś czas. Ale Boże, to nie tylko to, naprawdę cię potrzebuję – prawie błagał. Alkohol dał Ci przyjemne zawroty głowy. Normalnie Twoje serce zapewne wyskoczyłoby Ci z piersi, pobiegało po stole, może nawet wzięło udział w maratonie. Jednak teraz, czerpałaś radość z jego słów, sprawiały bowiem, że czułaś taką dziwną władzę nad nim. Uśmiechnęłaś się przebiegle, który najwyraźniej błędnie odczytał.
-Serio? Faktycznie bardzo mnie potrzebujesz – praktycznie wymruczałaś. Dostrzegłaś jak niemal natychmiast się rozluźnia
-Tak.
-Wiesz, mam bardzo wygodną kanapę na której możesz się przespać – zaczęłaś jeździć palcem po szkle. Oh, pozwolisz mu zostać. Byliście przyjaciółmi. Jednak nie będzie mógł być u Ciebie tak jakby tego chciał – Nową, właściwie. Nie pamiętam, czy miałeś okazję na niej siedzieć. Dam ci kilka tygodni, ale nie więcej. Pasuje? - był wyraźnie zbity z pantałyku
-Kanapa?
-O taaaak. Kanapa. Bardzo wygodna. Cała twoja. Tylko postaraj się mnie nie budzić, kiedy będziesz szedł do pracy. Wiem, że wstajesz cholernie wcześnie – upiłaś drobny łyk szkockiej. Jego mózg wyraźnie starał się zrozumieć informacje, nie szło mu to za dobrze
-Cóż, tak, dzięki! - uśmiechnął się – jesteś najlepsza, wiesz?
-Wiem. - odwzajemniłaś uśmiech
-Możemy iść, jeżeli chcesz – zaproponował. Popatrzyłaś na swojego drinka.
-Dokończę tylko i idziemy – Wywrócił oczami i dopił swoją whiskey, wyraźnie się niecierpliwił.
-Zaraz wrócę, zapłacę rachunek – wstał i poszedł. Wyciągnęłaś telefon.

Ty: Nie bądź zły.

Ty: Zanocuje u mnie. Na moich zasadach. Żadnego bara-bara

Sans: nie spodoba mu się to

Ty: Jego problem

Sans: bardzo bym nie chciał, aby zostawał z tobą, ale jesteś dużą dziewczynką.

Ty: Czy włAśnie powiedziałeś, że jestem gruba?

Sans: a chcesz abym tak mówił?

Ty: proszę, nie. Nigdy. lol

Sans: za dużo leków przeciwbólowych?

Ty: Coś w tym stylu, dlaczego pytasz?

Nie odpisał, wzruszyłaś ramionami i wsunęłaś telefon do kieszeni. Will musiał poczekać, aż skończysz delektować się swoją szkocką, nie rozmawialiście za bardzo. Chciałaś pokazać temu skurwysynowi kto tutaj rządzi. To może nie był jeden z lepszych Twoich pomysłów, ale chciałaś aby pożałował tego jak się z Tobą obchodził. Zaparkował samochód dalej, a byliście zbyt wcięci, aby prowadzić. Po jakimś czasie doszliście do Twojego mieszkania. Ok, może dwie szkockie o 15:00 popołudniu to był głupi, naprawdę głupi pomysł. Nie czułaś się w pełni sił, zaburczało Ci nie za fajnie w brzuchu. Will natomiast prezentował się ZNAKOMICIE. Weszliście do środka, poszłaś do pokoju, chwyciłaś za pierwszą lepszą poduszkę z łóżka i podeszłaś do kanapy. Rzuciłaś nią na posłanie.
-Gotowe, współlokatorze. Nie ma jak w domu – wyszczerzyłaś się. Will patrzył na Ciebie jakbyś zwariowała.
-Chyba żartujesz – zaśmiałaś się.
-Nie. Mówiłam przecież. Mam kanapę na której możesz spać. Z jedzeniem radzisz sobie sam, możesz korzystać z lodówki. - byłaś taka szczęśliwa, że Twój iście diabelski plan działa. No właśnie...
-Oh _____, zawsze byłaś taka troskliwa – ściszył głos przybliżając się do Ciebie – Niech więc zatem będzie kanapa – nim się zorientowałaś, pchnął Cię do tyłu i usiadłaś na meblu. Jego usta łapczywie całowały Twój kark, szukały warg, przygryzały płatek ucha.
-Kurwa... Will.. Złaź ze mnie – starałaś się go odepchnąć. Twój mózg krzyczał, choć te dłonie były znajome, dotyk tak bliski, to jednak uczucie samo w sobie było złe. Jego ręka szybko znalazła się między Twoimi nogami, jego palce napierały na materiał spodni.
-Tak strasznie za tym tęskniłem, tak bardzo – szeptał Ci do ucha, jego oddech był ciężki i śmierdzący whiskey. Tęsknił za tym? Naprawdę? Jego słowa stały się pożywką dla Twojej złości, chciałaś go uderzyć wolną ręką, jednak niestety była to ta zraniona. Krzyknęłaś z bólu. Spodobało mu się to, odebrał Twoje zachowanie jako zew pożądania. Wsadził swoją dłoń pod twoje majtki i przygniótł Cię siłą do posłania. Nie byłaś w stanie z nim walczyć. Zaczął szybko rozpinać Ci spodnie, rozbierając Cię.
-WILL! PRZESTAŃ! - krzyczałaś, a on się śmiał myśląc, że udajesz.
-Oh, przestań – przedrzeźniał Cię – przestań, przestań, póki nie będziesz błagać o więcej, co? - Zaczął gryźć Twoje piersi przez materiał koszuli. Resztką sił wykrzyczałaś:
-SANS!


Will zamarzł na Tobie. Ty też. Mogłaś powiedzieć, że czas się zatrzymał, a kiedy sobie z tego zdałaś sprawę, pognał cholernie szybko. Prawie nie zauważyłaś tego, jak mężczyzna wystrzelił niczym pocisk i uderzył w przeciwległą ścianę. Sans stał w progu, jego lewe oko świeciło piekielnym niebieskim ogniem, jak opuścił lewą rękę gniewnie i z siłą, Will spadł na Twój stolik, przełamując go na pół. Wrzasnęłaś znowu, Will miał całą twarz we krwi.
-Mój Boże! SANS! Co do diabła?! Stój! Boże! - krzyczałaś w przerażeniu. Szkielet zamknął za sobą drzwi i zaczął iść w stronę Willa chwytając go za kołnierz koszuli.
-nic mu nie jest, rozciął sobie tylko łuk brwiowy, tyle – płomień w jego oczach zniknął – szybko, idź do sypialni – Patrzyłaś na niego przestraszona, chciałaś się teraz stać malutka i zapaść się w kanapie. - proszę... idź... nic mu nie będzie.
Posłuchałaś. Stanęłaś na równe nogi i pobiegłaś do swojego pokoju, zostawiłaś jednak otwarte drzwi.
-słuchaj, kolego – jego głos przybrał ton jakiego nigdy wcześniej nie słyszałaś – wyjdziesz teraz stąd, udamy, że nic nie miało miejsca. jeżeli jednak kiedykolwiek zobaczę cię gdzieś w pobliżu... u p e w n i ę   s i ę   ż e   j u ż   n i k t   c i ę   n i g d y   n i e   z o b a c z y. - praktycznie wyrzucił Willa z Twojego mieszkania. Płakałaś przerażona, wpadłaś prawie w histerię. Sans przyszedł, aby Cię pocieszyć, ale cofnęłaś się
-hej... kurwa, nie zrobię ci krzywdy, cholera jasna, przepraszam... ja tylko... kurwa mać – stałaś, trzęsłaś się. Zaśmiał się pusto – teraz już wiesz, dlaczego cię przede mną ostrzegał, co?
Złapałaś się za głowę. Bałaś się. Byłaś przerażona tym co się właśnie stało. Ale gdyby nie on, gdyby nie użył swojej magii na Willu... Czy przypadkiem nie stał się teraz Twoim bohaterem?
-Nie. - powiedziałaś – Nie, kurwa. Kurwa. KURWA! - podbiegła do Sansa i objęłaś go z całych swoich sił. - Boże, gdyby nie ty Sans... o mój Boże... To nie tak... to nie tak powinno być. Chciałam dać sobie radę sama. Chciałam mu pokazać, że już nie jestem nim zainteresowana. Boże. - Twój mózg zaczął pracować i ogarnęło Cię uczucie obrzydzenia. Sama go zaprosiłaś, prawda? To Twoja wina? Kurwa! Kurwa. Usłyszałaś słaby, płaczliwy głos w progu swojego mieszkania. To on wołał Twoje imię. Sans odwrócił się z wściekłością wymalowaną na twarzy i zaczął iść w kierunku mężczyzny nim cokolwiek powiedziałaś.

Wiesz co?

Nie.

Wyprzedziłaś kościotrupa i podeszłaś do rozdygotanego i płaczącego Willa.
-_____, przepraszam, ja prze...
Twoją pierwszą reakcją było uderzenie go z zaciśniętej pięści w twarz z taką siłą, że prawie ją złamałaś. Will upadł na tyłek kompletnie zaskoczony.
-NIE! PIEPRZ się. Nawet NIE przepraszaj! - krzyczałaś. Sans skamieniał stojąc za Tobą, nie chciał Ci przeszkadzać. - Spierdoliłeś, i pierdoliłeś i pierdoliłeś się ze mną i pierdoliłeś mnie i spierdoliłeś moje życie i pierdoliłeś je już dość długo, gnoju, skończyłam z tym wszystkim – Sąsiedzi zaczęli otwierać drzwi i rozglądać się po schodach zaciekawieni krzykami – Wypierdalaj stąd zanim zadzwonię po pieprzone gliny i powiem co chciałeś mi zrobić. Ty zjebana cioto!
Will podpełzł na kolanach kilka centymetrów, nie mogąc jeszcze stanąć na równe nogi.
-Co... to pomyłka...
-Jeżeli naprawdę chcesz wiedzieć coś o pomyłkach, pogadaj z rodzicami, skurwielu – warknęłaś – Teraz IDŹ – trzasnęłaś drzwiami tak mocno, że kilka zdjęć spadło ze ścian na podłogę. Ale miałaś to gdzieś. Odwróciłaś się w stronę Sansa.
-więęęęęęęc, jeżeli będziesz mnie potrzebowała... - miał wysoko uniesione brwi w zaskoczeniu
-Potrzebuję cię. Potrzebuję cię. Boże. Potrzebuję cię – Twój głos powoli stawał się smutniejszy, świadczył o wyczerpaniu. To wszystko, na więcej Cię nie było stać. Ale nie pozwolisz, aby ktoś inny walczył za Ciebie w Twojej wojnie.
Stałaś przed drzwiami, kompletnie rozbita. Wtedy Sans zrobił coś, co do tej pory mu się nigdy nie zdarzyło. Podszedł do Ciebie i Cię przytulił. Zaakceptowałaś jego objęcia, niemal natychmiast się w nich rozpłynęłaś, poniosłaś się, odpoczęłaś przenosząc ciężar ciała na niego. Nie musiałaś płakać, miałaś dość łez. Pomógł Ci stanąć na równe nogi nadal trzymając Cię za ramiona.
-wiem, że jackie nie może dzisiaj przyjść, więc co powiesz na pizzę? tylko ty, ja, paps, puścimy jakiś film disneya albo coś, i ... uh... - popatrzył na Twój salon – jutro odkupię ci stolik.
-Nie musisz. To niewielka cena za pozbycie się tego śmiecia z mojego życia – zastanawiałaś się nad tym co miało miejsce, czy aby nie powinnaś złożyć sprawy do sądu.
-chcę i to zrobię, a ty tutaj nie masz nic do gadania – przyłożył palec do Twojego nosa, uśmiechnęłaś się lekko.
-Ty, pizza i Papyrus ... to brzmi świetnie. Ale szczerze, chcę teraz iść spać, naprawdę.
Sans był cicho przez chwilę
-chodź do nas, wiesz w razie czego gdyby ten chuj wrócił – zaśmiałaś się lekko
-Dobrze – poszłaś do jego mieszkania, zamykając za sobą drzwi. Pościelił dla Ciebie kanapę i ułożyłaś się na niej wygodnie. - Dziękuję – uśmiechnęłaś się.
-od czego są przyjaciele?
-Przyjaciele. - zawtórowałaś. Sans zgiął się w pół i zrobił coś dziwnego. Przyłożył swoją twarz do Twojego czoła. Było w tym coś bardzo intymnego. Poczułaś jak się rumienisz, ale tym razem nie próbowałaś tego ukryć.
-śpij dobrze – powiedział zostawiając Cię.

Nie spałaś dobrze. Tak właściwie obudziłaś się z krzykiem. Papyrus był tym, który znalazł się pierwszy obok Ciebie upewniając się, czy nic Ci się nie stało. Miałaś koszmar gdzie setki dłoni bawią się Twoim ciałem. Nie chciałaś mu o tym mówić, więc wymyśliłaś coś głupiego na poczekaniu.
-JA TEŻ BOJĘ SIĘ LATAJĄCYCH ŚWIŃ – powiedział – NIE BÓJ SIĘ, NIKOMU NIE POWIEM- mrugnął do Ciebie. Przytuliłaś się do Papyrusa czując się troszeczkę lepiej.

Wasza trójka wróciła do Twojego mieszkania, głównie dlatego że jako jedyna miałaś stabilne połączenie z internetem no i Netflix. Oglądaliście Disneya, jedliście pizze póki nie odpłynęliście. Byłaś mile tulona przez Papyrusa, który cicho podchrapywał. I możesz przysiąc, że oczy Sansa lekko zaświeciły nikłym niebieskim światełkiem się kiedy patrzył na Ciebie w ciemnościach.

Śniłaś o małych kotkach, które się śmiały i bawiły ze spaghetti.
Share:

163 komentarze:

  1. Siedzę i płaczę ze szczęścia. Idę czytać. Tak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ale eeeeej nie płacz :x

      Usuń
    2. Jezus. Jakie to było kochane. Uważam, że to jest jak na razie NAJLEPSZY rozdział. Och.
      Myślałam, że serce mi pęknie, kiedy Sans myślał, że spierdolil po tej akcji z willem. I jeszcze zapewnienia, że nie zrobi nam krzywdy, jakbyśmy tego nie wiedziały.
      Ale akcja z rzucaniem willem po mieszkaniu mi sie spodobala. Pieprzony kurwa dupek. Przez niego prawie uszkodzilysmy sobie drugą rękę, miażdżac jego tępy ryj. Szkoda kończyn.
      I co takiego powiedział will podczas tamtej bójki z Sansem? Mega mnie to zastanawia.
      Zajebiste tłumaczenie. Dałaś mi szczesliwy dzień. :)

      Usuń
    3. Cieszę się, że tak to wszystko przeżywasz. Mnie tam najbardziej się podobał ten moment z "Potrzebuję cię" i to na końcu jak się patrzył w ciemnościach na nas i w ogóle. Mówiłam że Will odpierdoli coś gorszego i karma wróci.
      Skoro ten uważasz za najlepszy, to aż nie chcę wiedzieć jak będziesz piszczała na kolejny 35 stron czystego ostrego ... flirtowania z Sansem na poważnie :3 No i świąteczne zakupy.
      A co powiedział, cóóóż to nie jest wyjaśnione. Rozdział z punktu widzenia Sansa który by wszystko tłumaczył nawet nie został rozpoczęty jeżeli chodzi o pisanie. Wiem tylko tyle, że autorka się z nim wstrzymuje bo za dużo zdradzi z fabuły. Ale jednak coś w prawdzie Willa musi być, bo widział jego Blastery, neee?

      Usuń
    4. I jak bardzo "potrzebuję cię" musiało zadziałać na Sansa, skoro sam z własnej woli nas przytulił. Genialne.
      I zajebalabym gnoja-willa-czy-jak-mu-tam, serio.
      W takim razie czekam na ostry flirt! 35 stron... O kurwa.
      Jakiś spojler co się bedzie dziaalo?
      Musze się psychicznie przygotować na cierpliwe czekanie :D

      Usuń
    5. Dostaniemy od Papyrusa piżamę, taką jak kombinezon dla małych dzieci, z nadrukowanym na niej szkieletem. No i taka rozmowa z Sansem nam się napatoczy

      "not gonna get too hot, are ya?" he asked. You looked at Papyrus to make sure he wasn't looking, then looked at Sans slyly.

      "Let you in on a secret." you said. His browbone raised, interested. You popped the top button of the onesie, slowly peeling it back - showing a whole lot of skin, and just the tops of your breasts. Sans gulped. You grinned, and re-buttoned the top again.

      "You're not supposed to wear anything with these." You bounced back from him, spreading your arms out. "Can't tell though, right?"

      Sans face was a furious blue. "you're killin' me."

      "Tut tut, I thought you were already a skeleton?" you said, practically cackling. You were enjoying this game, and you definitely felt like you were the winner right now. Papyrus rounded the corner with the popcorn.

      Usuń
    6. Mmmmój boże. Jeżeli jest to jedna z akcji w następnym rozdziale to czekam. Czekam i sle pozytywne wibracje.
      Co takiego powiedział will, że Sans prawie go zabil. No co no.
      Powiedz mi, czy Sans w tym opowiadaniu umie się całować? Znaczy się... Wiesz o co chodzi.

      Usuń
    7. Hm, jedynie w rozdziale o whiskey Sans się nam troszeczkę spił i powiedział co nie co

      "you wanna know what he said to me that night?" You turned to him, your face eager.

      "Yes! Fuckin' finally! I do!"

      "you left. he blamed me. no big deal there. but then he decided to taunt me. said he saw how i was lookin' at you. i denied it, of course. and then he told me how even though all you ever were, and all you'd ever be was a sloppy fuckin' second, you'd pick him over me any day of the week." he said behind a grimace. "proceeded to tell me how he was gonna fuck you that night. and how he was gonna ditch your ass, and you'd beg him for more anyway. had you wrapped around his finger, and no fuckin' monster could pretend to compete."

      Your mouth dropped open, and your eyes began filling with tears despite not wanting to. Fucking whiskey. "Are you serious?" you whispered. He looked at you, his eyes filled with hatred at the memory.

      "i joke a lot, but not right now. then he used some very descriptive language language that i'm not ever gonna fuckin' repeat to describe what he was gonna do to you, and threatened to fire paps if i ever told you or anyone else."

      "So.. so what did you do?"

      "i asked him if he was an undertaker."

      "What? An undertaker, why?"

      "because he made a grave mistake." Sans replied, and his face shifted into a small smile. You suddenly groaned, unbelieving that he cracked a joke at such a shitty time.

      "Sans, are you fucking kidding me?" you asked, wiping your eyes. Sans chuckled a little and shook his head.

      "nah, you know the rest though. he punched me, i dunked him, paps broke it up. nice little gettogether."



      A co do całowania, to język ma jeżeli o to pytasz, wiesz, że ma kły no i na swój sposób umie całować.

      Usuń
    8. Nie dziwie się, że Sans sie wkurwił. Chociaż prawda jest taka, że to... prawda. Wracalysmy kazdym pieprzonym razem i dawalysmy dupy. Wiemy to my, Sans, will, nawet Jacky.
      Ale już wyobrazam sobie, jak Sans podgryza nasza skórę i wodzi jezykiem to tu... To tam. I "rozwiazuje ta pieprzona zagadke, którą jestesmy".

      Usuń
    9. Mądry Polak po szkodzie, że tak powiem xD
      Grzesznica xD Kooooochana tutaj dzieją się o wiele lepsze rzeczy.
      Swoją drogą autora tego opowiadania zgodziła się, abym tłumaczyła też takie małe krótkie historie bonusy jakie wrzuca na swojego tumblra, np opowiadające o tym jak to Will nas wtedy w chuja z Hannah zrobił, jak Sans znalazł nasze dildo, jak pierwszy raz widział yorka, czy gwiazdy etc. Sporo bonusików z punktu widzenia Sansa i z naszego. Takie fajniusie historyjki.

      Usuń
    10. Miasto w, którym aktualnie mieszkam jest juz wystrojone w ozdoby świąteczne. Fuck.
      Takie krótkie opowiadania są mega. Jeżeli takowe się będą tutaj pojawiać, to myśl, że musze iść do pracy już nie bedzie taka zła :D
      Nie musi być wycinek z rozdzialu tylko powiedz mi wlasnymi slowami. Ci np. Sans nam bedzie robic? :>

      Usuń
    11. Nie chcę za bardzo spojlerami rzucać, ale jeżeli chodzi o samego Sansa to tak
      Pójdziemy z nim na kakao, potem na zakupy, potem spędzimy z nimi święta, będzie wspólne oglądanie filmów, a potem pójdziemy spać do jego pokoju na jego nowym łóżku. Spać. Nic się nie będzie działo. Póki co. Bo po tej nocy dojdziemy do wniosku, że zaprosimy Sansa na randkę. :3

      Usuń
    12. Kocham spojlery. Dzięki nim żyję.
      To inaczej. GDZIE będzie pierwsza namiętna akcja pomiędzy nami?
      Spanie na jego łóżku jest zajebista opcja. Lubie to. Tak.

      Usuń
    13. Co rozumiesz pod pojęciem "namiętna akcja"? xD

      Usuń
    14. Że zaczyna przekraczać granice tej swojej przyjaźni :3

      Usuń
    15. Oh to nawet już w kolejnym rozdziale zacznie się dziać...

      Usuń
    16. Jakiś szczegół? Malutki taki. Do lozeczka z rączkami pod kołderką...

      Usuń
    17. Siadamy mu na .... kolanach :D

      Usuń
    18. W jakimś... Jednoznacznym powodzie? Czy to spowoduje jednoznaczny powód? x)

      Usuń
  2. DZIĘKUJĘ dziękuję dziękuję ci Yumi o naj wspanialsza naj cudowniejsza zbawicielko dnia pokłony ci składam w podziękowaniu największym niech cię bóg w dzieciach wynagrodzi ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcę dzieci.
      Wolę pieniądze.
      Tak, zdecydowanie pieniądze będą fajniejsze :3

      Usuń
    2. Dziękuję to znacznie bardziej mi się podoba.

      Usuń
  3. Ten art, o matko, uroczy ;w; lecę czytać, myślałam, ze rozdzial bedzie pod wieczór. Mila niespodzianka <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak pisałam wczoraj, jestem chora a moja współlokatorka chce mieć co czytać na zajęciach. Wczoraj tłumaczyłam do w nocy i dzisiaj wcześniej wstałam aby zredagować. Ale kolejny rozdział, właśnie się załamałam 35 stron...

      Usuń
    2. 3...35? O Boze,nie chce nawet mysleć, ile to pracy... Powodzenia! A co do notki, nareszcie Will ma skopane dupsko B)

      Usuń
    3. Dzięki, przyda się. Nie wiem ile na kolejny rozdział będziecie musieli czekać, ale postaram się to zrobić szybko.

      Usuń
  4. Oh god...to jest genialne <3 Dawno nic mnie tak nie wciagnelo <3 Dobrze ze rozdzialy sa dosc dlugie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla kogo dobrze dla tego dobrze, nie chcę nawet wiedzieć, ile stron tego opowiadania już przetłumaczyłam... A ja myślałam że 44 strony Oplątanych to dużo...

      Usuń
  5. Wyobraziłam sobie to wszystko..Nie rozumiem czemu ludzie tak wykorzystują,to podłe..popłakałam się,bo przypomniałam mi się pewna sytuacja.O boże siedzę z różaną herbatką,rogalikami z czekoladą i ocieram łzy w kołdrę. Yumi bardzo dziękuje za ten rodział,w sumie dał mi dużo do myślenia o.O Jestem ciekawa punktu widzenia Sansa,jak te rozdziały się toczyły w ''jego oczach'' eh nie wiem co tu jeszcze napisac ;.; Naprawdę to daleko się potoczyło skoro Sans przytulił nas z własnej woli,wcześniej nawet nie odwzajemniał przytulasów.I ten cudowny fanart..jeju! Jestem ciekawa jak będziemy flirtować z Sansem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *tuli ją mocno* Z jednej strony cieszę się, że moje tłumaczenie jest tak dobre, że wpływa na emocjonalność innych osób, z drugiej jednak się martwię bo nie lubię jak ktoś płacze. Um, smacznego. Ja ciumkam kawę :3
      Spokojnie, mam dzisiaj wolne, Silent przesłała mi wczoraj rozdział to jutro wrzucę, iiii powoli będę tłumaczyć kolejny rozdział. :3

      Usuń
    2. *odwzajemnia przytulas* W moim przypadku płacz dobrze robi,nie przejmuj się :D I dziękuje! Zawsze muszę pić coś ciepłego *np herbata/kawa* milej się czyta.Oo skoro masz wolne,to może odpocznij? Myślę,że trzeba zregenerować siły by tłumaczyć ..35 stron Q_Q OOoooooo właaaaśnie,pozdrów współlokatorkę! :D

      Usuń
    3. Mnie tam obojętne xD
      Maaaah spokojnie, właśnie na tłumaczeniu odpoczywam. Naprawdę. To mój relaks. ^^

      Usuń
  6. O jezu, WILL KURWA, SPIERDALAJ, zabiłabym go. Sans kochany, i ten rumieniec i pocałunek w policzek, aaa. Chciałabym perspektywę Sansa przeczytać ugh..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *rozkłada bezradnie ręce na boki* Jaaaaaa też.

      Usuń
    2. Zaśmiałam się przy ''WILL KURWA SPIERDALAJ'' miałam identyczną reakcję XDDDDD

      Usuń
    3. Tak, zdecydowanie Will jest okropny pod tym względem.

      Usuń
  7. Miałaś rację Yumi, moja nienawiść do Willa sięga zenitu. Ehh gdybym miała moc Sansa prawdopodobnie już by się pojawiły za mną blastery :>
    Po przeczytaniu tego doszłam do wniosku, że nie będę wciągać Undyne bo na samo imię "Sans" Will będzie w stanie się posrać ze strachu :> Mam nadzieję, że złamałyśmy mu minimum nos xd
    Noooo aaaleee to było takie urocze jak Sans sam z siebie do nas podszedł i nas przytulił ^^ No i sam fakt, że jego reakcja na nasze wołanie była natychmiastowa..ooo.. Topię się ze szczęścia :'D ^^ No i oczywiście sam koniec, w którym się w nas wpatrywał ^^ No po prostu rozpływam się :'DD
    Życzę wytrwałości w tłumaczeniu, uwielbiam cię za te opowiadania Yumi ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, dziękuję :3 Phehehe zabawa z Sansem dopiero się zaczyna xD Tak więc :3 Mwahahaha

      Usuń
    2. Jesteś okrutna Yumi :'( Właśnie złapałam "Cichomomentoholizm". Moje uzależnienie od Sansa rośnie a ty mi jeszcze mówisz o nim takie rzeczy? :ooo
      No nic. Pozostaje mi zagrzebać się w tonie lekcji i próbować o tym nie myśleć :'D
      Kocham jak nauczyciele mówią "To tylko 10 zadań. Dacie radę je zrobić na jutro". Szkoda, że zrobiło tak 4 nauczycieli ;-;

      Usuń
    3. Wiesz, co do jego szybkiego przybycia... Sama świadomość, że ma tam gdzieś, od "siebie z przyszłości" spisane dni i godziny, gdzie ma się pojawiać robi swoje. Mimo, że nie wiemy o tych zapiskach praktycznie nic. D:

      Usuń
    4. Tzn, my wiemy, ale "my" nie wiemy o tych datach xD
      Co nie zmienia faktu, że zrobiło mi się ciepło na serduszku jak tak szybko przybył ^^

      Usuń
    5. To teraz pomyślcie tak.
      Miał zapisaną tą datę - wiedział, co Will próbował zrobić.
      Skąd?
      Zapytałam kiedyś autorki tego opowiadania, czy w poprzedniej linii czasowej Willowi się udało.
      Odpowiadała wymijająco, ale że dobrze kombinuję.
      To teraz pomyślcie co Sans z tamtej linii czasowej musiał przeżywać. To też tłumaczy, dlaczego go tak bardzo nienawidził.

      Usuń
    6. Biedny Sans z poprzedniej linii czasowej :( Utorował chociaż drogę dla Sansa z obecnej linii, ale koszt musiał być duży :/

      Usuń
    7. Myślę, że temten Sans też uczył się na błędach jeszcze poprzedniego Sansa. Taka pętelka. Może nawet jakaś poważna pętla nieszczęść... Nie wiem co tam dalej się dzieję, więc nie mam co gdybać. W którejś z linii musiało Willowi się udać. W jeszcze innej mogło się coś zmienić i popsuć jeszcze bardziej. Idk.

      Usuń
    8. Z tego co wiadomo, to jest to jakby czwarty reset.

      Usuń
    9. No więc właśnie. I ciekawe czy jak dotrzemy do pewnego momentu coś znowu się nie rozpieprzy i nie zrobi się reset czy coś. xd w sumie to powiedz, jest wyjaśniona przyczyna tych resetów czy nic o tym nie wiadomo? Hmm.

      Usuń
    10. Nic a nic na ten temat nie ma, nie wiadomo kiedy i dlaczego miały miejsce.

      Usuń
    11. Sans musiał mieć złamane serce - Ba dum tsss! Tiaaa

      Usuń
    12. *podnosi brew a potem patrzy na bok* Nie lubię jak Sans cierpi. Z tego powodu np nie gram w swoje Undertale, bo nie chcę go męczyć (tak wiem, głupie, przeżywam to jak jakaś pizda, to niby tylko gra aaaaale >.>)

      Usuń
    13. Ja też...ale i tak jestem zua i zrobiłam genocide. Nieważne, że przy tym płakałam, bardzo zależało mi na przejściu tego sama. I to nie głupie, każdy ma inny poziom wrażliwości itd. itp. Zaraz ci coś narysuję na pocieszenie xD

      Usuń
    14. Ja nie przeszłam. Tzn zabiłam Toriel i reset bo nie. Dalej nie pójdę. Nie. W życiu.
      Współlokatorka przechodziła geno. I jedyne co ją powstrzymuje, aby nie przejść znowu to to, że ostatnio męczyła się z Sansem 3 dni. Ale w plikach systemowych trzeba było pogrzebać, aby usunąć zapis z geno i całkowicie zresetować wszystko. Dwie godziny grzebałyśmy w komputerze aby znaleźć ten jeden jebany plik.

      Usuń
    15. "To znaczy nawet Dzwonnik z Notre Dame znalazł miłość, co nie? Nie, nie znalazł. Umarł samotnie w rozpaczy i nieodwzajemnionym uczuciu jakie żywił do Esmeraldy. Ok, zły przykład(...)"
      Ten fragment mnie rozwalił!!!
      =+.+=

      Usuń
  8. Boze, Yumi, kocham Cie, to jest genialne. I jak tu sie teraz nauczyc 30 slowek z rosyjskiego jak nie przestaje sie ekscytowac tym? ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mwahahahahaahahahahahahahahahahahaah
      ha!
      A teraz do nauki.

      Usuń
    2. Bosz...to "A teraz do nauki" skojarzyło mi się z Levi'em jakby mówił "A teraz do sprzątania." xD

      Usuń
    3. Uh, przez jakieś dwa lata pisałam RP jako Levi i niedawno z tym skończyłam, mimo że ludzie mnie namawiają na pisanie z nimi... A sęk w tym, że gdzie nie wejdę w internety tam cokolwiek o Levim. Może to też dlatego, że po takich częściach internetu błądzę, ale... xD Plz, dosyć Levi'a choćby tu! Ja wiem, że sama drążę temat, ja wiem... xd ~Ąyaa.

      Usuń
    4. Na tym blogu też jest Levi, głęboko zakopany, ale jest xD

      Usuń
    5. Nie chcę szukać... Choć... >.> Komiksik czy opko? Mimo wszystko Levi to Levi ^^"

      Usuń
    6. Moje pierwsze podrygi tłumacza
      http://handlarz-iluzji.blogspot.com/search/label/Attack%20on%20Titan
      Levi & Hanji 4 Ever

      Usuń
    7. Przejrzałam wszystkie trzy, nawet nie wiem czemu. Szkoda, że nie lubię Hanji. Nie żeby jakoś bardzo, po prostu... >.> Co do pairingów z Levim to dla mnie każdy może być, z kim się pairingów nie pisało... Ludzie mają różne gusta. Mikasa, Armin... Śmieszkowego Jeana miałam, ale my bardziej właśnie heheszkowaliśmy z tym RP. Istny rak. :c A mimo to jeśli chodzi o moje gusta to jest to jeden z dwóch najbardziej popularnych gejowskich paringów. :x Więc albo Eren albo Erwin. Nic nie poradzę. Świeczka dla mnie proszę. (*)

      Usuń
  9. Uhm....tu Sansy xD Nie, to nie jest moje konto, ale jestem tak zalogowana na telefonie.Waaaaaaaaaaaaah teeeeeen rozdział...on jest taki...no nie da się opisać xD Zaraz odmówię dwie Yumijki ( no wiesz, te modlitwy xD) 35 stron...a mi się nie chce pisać opowiadania na telefonie....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A przyda się, też je odmówię. Huuuum, ale szybko mi idzie. Mam już przetłumaczoną jakąś +/- 1/5 taaaak więc w tym tygodniu powinno się jeszcze pojawić.

      Usuń
    2. Toż to wspaniała wiadomość! :DD Aż chyba zaraz sama zmówię Yumijkę xD

      Usuń
  10. Teraz zauważyłam, że jeszcze 1 rodział i będzie małe ruchanko (lenny). Sorka, jestem dziwna, w sumie cieszę się, że nie tylko mnie kręci szkielet z kutasem :') Obiecuję sobie, że kiedyś wymyślę maszynę do wyciągania postaci z gier/telewizorów itp. Pierwszą postacią, którą bym wyciągnęła byłby Sans B) O matko... Rozmarzyłam się za bardzo... Chyba napiszę o tym opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No w opowiadaniu z tequilami nie ma ruchanka samego w sobie, ale jest baaaaaaardzo blisko. To za dwa rozdziały będzie ruchanko, że proszę siadać.
      Kiedyś palnęłam takie dziełko małe:
      https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/14657528_866596890142764_6227175542599441955_n.png?oh=539f73bf14061cd56f604acdac7fd88e&oe=588EFC7D

      Usuń
    2. Hahaha xDD Miałam podobnie xD

      Usuń
    3. Oj drobne grzeszki (zwłaszcza jeśli chodzi o Sansa xD ) to nic złego przecież :>

      Usuń
  11. Naprawdę zaprawdę jedna z moich ulubionych serii. Odwalacie świetną robotę i w naprawdę krótkim czasie. Mogę tylko skłonić głowę nisko i pokornie prosić o więcej. Oczywiście samolubnie i nieśmiało liczę na większą porcję właśnie tego fanficka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odwalam, to sama nad tym pracuję jak już xD
      I szykuje się. Właśnie tłumaczę 35 stron kolejnego rozdziału. Będzie jeszcze w tym tygodniu więc nie ma się co bać :3

      Usuń
    2. Sama..? No to podziw razy dziesięć. My hero.. I cisza uznania :o

      Usuń
    3. *kłania się w pół* Mwah.
      I nie cisza, nie cisza ^^ Uuuuuwielbiam jak w komentarzach jest rozpierdol ^^

      Usuń
    4. Ja też to lubię xD A tak w ogóle Yumi, to nagle Andgora, ja, Kejti, Oczytana i Ayaa wbiły i zaczął się rozpierdol xD

      Usuń
    5. Będzie jeszcze większy, bo ludziska jeszcze nie powchodzili. Godziny szczytu zaczynają sie u mnie po 17 do jakiejś 23. Tak wynika ze statystyk w każdym razie :3

      Usuń
    6. Chodzi o to, że w ogóle trafiłyśmy na tego bloga, w zbliżonym czasie i Zaczęłyśmy komnetować xD

      Usuń
    7. W sumie to jak na mnie trafiłyście?

      Usuń
    8. Szukałam opowiadania o Undertale xD

      Usuń
    9. Szukałam czy gdzieś ktoś w końcu nie zabrał sie za tłumaczenia AU. :v Twój blog był jednym z pierwszych w googlach, więc nie musiałam szukać długo. (y)

      Usuń
    10. Szukałam flowerfell, spodobało mi się twoje tłumaczenie więc postanowiłam zgłębić twojego bloga i oto jestem tutaj ja, jedna z tutejszych blogowych "grzesznic" myśląc o Sansie xD

      Usuń
    11. Pragnęłam Sansa, co tu ukrywać. Szukałam Go wytrwale i trafiłam tutaj, przez Echotale, wczoraj sobie przypomniałam przyczynę :D
      Przez ten chodzący seks G! :)
      Zostałam na dłużej i teraz znam ludzi, o których nawet nie śniłam. Moje gwiazdki na niebie w bezchmurną noc.

      Usuń
  12. Yumi Koooooocham cię~

    :*

    ^.^

    Znów wielce dziękuje za twoją pracę *huga nawet wbrew woli* Jesteś niesamowita ^.*

    Ummm.. Tak jak obiecałam zrobiłam i dziś pracę dla ciebie ^.^

    http://pokazywarka.pl/lu4iqb/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mroooooooocznie *gapi się przez długi czas* Rozpieszczasz mnie, naprawdę :3 Dziękuję :3

      Usuń
    2. Wiesz to działa w obie strony heh.. Ty mnie tłumaczeniami to ja mogę ciebie pracami

      Usuń
    3. *rzuca się i tuli* Ślicznie dziękuję :3 Cieszę się, że moja praca az tak bardzo Ci się podoba :3

      Usuń
    4. *Przytulas napełnił mnie DETERMINACJĄ do stworzenia pracy na jutro XD* Inspirujesz mnie ^///^

      Usuń
    5. *tuli mocno i nie puszcza* A Ty sprawiasz, że aż chce się tłumaczyć :3

      Usuń
    6. No i widzisz taka reakcja wiązana ^^

      Usuń
    7. Ale jak rysujesz to oczywiście, jestem zachwycona, że ktoś rysuje moje OC, ale nie musisz. Jak chcesz rysuj co chcesz :3 Nawet ilustracje do opowiadania czy cooo tam Ci wpadnie do głowy :3

      Usuń
    8. Lubię rysować twoje OC ^.*
      Ale niedługo zacznę rysować obrazy, które ty tworzysz swoimi tłumaczeniami za pomocą słów w mojej głowie ^.^

      Usuń
    9. W sumie Yumi to ty tu jesteś największą artystką ^.^ Tym co piszesz pobudzasz ludzką wyobraźnię. To jest sztuka ^.^

      Usuń
    10. Jak to ładnie zabrzmiało :3

      Usuń
    11. Jak już mówimy o OC to Yumi rysuję właśnie twoje i moje OC. Oczywiście moje OC jest wersją kucykową xD Zobaczymy co z tego wyjdzie. Rysunek oczywiście będzie wykonany w najwspanialszym Paincie.

      Usuń
  13. Czilendż akcept... Czas stworzyć coś.... coś.... coś wielkiego w Paincie \°□°/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paint is good, polecam xD

      Usuń
    2. Gimp też is gud

      //inglisz tak wery perfekt xD //

      Usuń
    3. Wgl. Powinnam się zacząć podpisywać :v

      ~Fenixxs

      XD

      Usuń
    4. A to ty! Ślicznie rysujesz!

      Usuń
    5. Kto? O.O

      ~Fenixxs

      Usuń
    6. Omg :')

      Uwaga

      Paint przerósł me możliwości x')

      ~Fenixxs

      Usuń
    7. Tyy xD Ja nie umiem włosów Yumi narysować :V

      Usuń
    8. *Zerka co się dzieje, a potem wraca do tłumaczenia* Ja pierdolę, jak się zawezmę to na po jutrze to będzie. :x

      Usuń
    9. Dobra paint może i mnie zaakceptował...

      Odbyliśmy długą (5 minutową) rozmowę o życiu i o naszych poglądach xDD

      I oto efekt współpracy

      http://pokazywarka.pl/4x8z06/

      ~Fenixxs

      Usuń
    10. A co do włosów yumi . . . Uwaga SEKRET idę na żywioł jak mnie ręka poniesie XD

      ~Fenixxs

      Usuń
    11. Ja rysuję 2 godziny, a mam dopiero skończoną Yumi..

      Usuń
    12. Pooooookaaaaaż xD

      ~Fenixxs

      Usuń
    13. Aaaaale Sansik xD Silent Omen po przeczytaniu waszych komentarzy powiedziała, że też się dołączy i "wygra" waszą paintową rywalizację xDDDD

      Usuń
    14. Wgl Andgora ~ Obczaiłam na FB stronkę Yumi iii... Powiem ci że masz fajny styl a przynajmniej tam Sans jest w przyjemnym Comic Sansowym stylu heh ^.*

      ~Fenixxs

      Usuń
    15. Śmiało niech wygrywa Paint to nie mój program xP Upierdliwy i nie idzie się dogadać XD

      ~Fenixxs

      Usuń
    16. https://i.imgsafe.org/b6f698c9cb.png Wygrałam. // Silent Omen

      Usuń
    17. XDDDDDDDDDDD

      Wygrałaś w wielkim stylu XD

      ~Fenixxs

      Usuń
    18. Silent Omen zdecydowanie prowadzi xD Wygrana w "wielkim" stylu :P xDDD

      Usuń
    19. http://pokazywarka.pl/lp6j4a/

      Usuń
    20. Tya, jutro wam pornola od Silent wrzucę :3

      Usuń
    21. Uhm...a myślałam, że mam jakiekolwiek Sanse xD Ba dum tsss!

      Usuń
    22. Sansy mam wrażenie, że z dnia na dzień rysujesz coraz lepiej :3

      Usuń
    23. Takie to suche, że trza to popić, Sansy xD

      Usuń
    24. Dzięki Yumi xD Tak, aż po ketchup idę...ba dum tss?

      Usuń
    25. http://imgur.com/a/Pq8op < zupełnie nie chciało mi się już mojej OC rysować, ale łapaj! XD

      Usuń
    26. Ten kutas mnie rozwalił XDDDDDD

      Usuń
    27. *piszczy* *znowu traci głos* Jezusie Nazareński. Serce moje jest przepełnione miłością. Aaaaaah
      9999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999
      99999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999
      999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999

      Usuń
    28. http://pokazywarka.pl/8r51gg/

      Usuń
    29. Dooobra to ja zachowam swój ostatni rysunek na jutro... bo Yumi może nam zaraz eksplodować a bez jej twórczości świat znów będzie czarno-biały

      ~Fenixxs

      Usuń
    30. @_@
      Też was kocham
      Sansy .... podoba mi się technika. :3

      Usuń
    31. http://pokazywarka.pl/b6j88z/

      Usuń
    32. #Sprowokowana przez Sansy

      :T Nie moge być gorsza i też znów coś dodam... tym razem niestety nie na paincie

      http://pokazywarka.pl/t0um8d/

      ~Fenixxs

      Usuń
    33. Zabijasz mnie :x Dziękuję

      Usuń
    34. http://pokazywarka.pl/ej9x8l/

      Usuń
    35. Yumi nie umieraj... kto jak nie ty bedzie kolorował mój świat pięknymi tłumaczeniami? :c

      ~Fenixxs

      Usuń
    36. Nie dziwię się Yumi. Na jej miejscu przy tak świetnych rysunkach jak wasze już bym się dawno udusiła ze szczęścia xD

      Usuń
  14. Narysowałam ciebie i Sansa xD Wybacz, ale przy rysowaniu konika skorzysłam z base, ponieważ nie umiem ich tworzyć ;-; http://pokazywarka.pl/mznb0i/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jaaaaa nieee mooge Aj lajk jor art heh

      ~Fenixxs

      Usuń
    2. *otwiera japę i zapiszczałaby gdyby mogła, ale nie może więc siedzi wgapiona i... * O Boże, o Jezu, O tak, Rany, Sansy! Genialne! Dziękuję! Jesteś.... to jest... brakuje mi słów.... Chrystusie... Kurwa.... Ja jebię.... O matko.... O_O *w* Czuję się taka kochana i rozpieszczana i w ogóle, aż mi głupio boooooże...

      Usuń
    3. Widzę, że Sans + Yumi = Wielka miłość hehe Też cię z Sansem narysam :T

      Rozpieszczania nigdy za wiele hehe

      ~Fenixxs

      Usuń
    4. Sansy... T O J E S T... ZAJEBISTE!!! :OOOO

      Usuń
    5. W sumie zasługujesz na to Yumi,nie wiem czy ja bym dała rady tyle tłumaczyć,nawet jakbym umiała Angielski.

      Usuń
    6. Ja umiem angielski, ale cała robota: czytanie, tłumaczenie, pisanie, udostępnianie: po prostu WOW! A jeszcze do tego rozmawiasz z nami i integrujesz ze swoimi odbiorcami w inne bardziej zbereźne sposoby *lenny* xD

      Usuń
    7. (❤ω❤)
      (⁄ ⁄•⁄ω⁄•⁄ ⁄)
      (⁄ ⁄>⁄ ▽ ⁄<⁄ ⁄)
      Jejuuuuuśku, rumienię się i to nie przez gorączkę

      Usuń
    8. To dobrze, to my mamy być twoim olejem napędowym do tłumaczenia, a nie coś co cię zmusza. Cieszę się, że chociaż tak mogę ci pomóc i sprawić ci szczęście xD

      Usuń
    9. http://pokazywarka.pl/2z666q/

      ~Fenixxs

      Chyba najgorsza praca jak na dziś (10 z koleji X.X) Głowa mnie boli od pracy na kompie

      Usuń
    10. To mało powiedziane. Siedzę, szczerzę się jak głupia do monitora, chce mi się sikać, ale z wrażenia nie chce mi się leniwej dupy podnieść ... Jejuuuuuuśku

      Usuń
    11. *szczena opada* Feeeeeenixxxxxxxxxxxxxxsssssssss
      o///////////////////////////////////////////////o
      Oł maj faking gaaaaaad
      *chowa twarz w łapkach*

      Usuń
    12. No czooo? Przegięłam? XD

      ~Fenixxs

      Usuń
    13. Ojej, też chce tak rysiać *-* Ślicznie rysujecie D:

      Usuń
  15. Hej, tak sobie pomyślałam, że może Sans z poprzedniej linii czasu sam poprosił Frisk o reset po tym jak wszystko u niego się zepsuło i stąd te dokładne wskazówki dla obecnego Sansa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może tak być, albo po prostu zabił Frisk i świat sam się zresetował.

      Usuń
    2. Bo Frisk zabiła Papsa, czy jakoś tak.
      Może znowu spotkała Charę?

      Usuń
    3. Albo może to my zgineliśmy?
      Wiecie pojawia się u nas DETERMINACJA i wszystko jasne.
      Napewno coś nam się stanie, bo inaczej Sans z poprzednich lini czasowych nie ostrzegał by tego teraźniejszego.

      Usuń
  16. No, kurwa, w końcu. Nie wiem, bohaterko, chcesz oklaski, że przejrzałaś na oczy? Szkoda, że wcześniej musiał Cię wyruchać. Nie raz.
    No to teraz skupiamy się na wątku romantycznym<3

    OdpowiedzUsuń
  17. Aaa. Aż mi smutno, że i ja nie mogę sobie pomaziać w gimpie... Mam w cholerę spraw na głowie. ;w; W weekend coś spróbuję wykombinować. >.<

    OdpowiedzUsuń
  18. Od początku Will mi nie przypadł... miałam racje

    OdpowiedzUsuń
  19. [...] Zmęczenie dawało siwe znaki[..]
    To zmęczenie daje siwe znaki? XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yap, "dawać siwe znaki" jest to związek frazeologiczny oznaczający, że coś dokucza. Innymi słowy "zmęczenie dokuczało"

      Usuń
  20. Te obrazki są przepiękne jak ja bym chciała tak rysować a nawet dłoni nie umiem namalować ale się staram

    OdpowiedzUsuń
  21. Sans... jest... wysoki... łoooo nareszcie się doczekałam takiego opowiadania jak mi się to podoba i to napierdlanie ( sorki za słownictwo) Will'em w ściany!!! Kocham to opowiadanie kocham ciebie Yumi tak jak wybawiciela albo BOGA. Ja sobie przy tym opowiadaniu wyobrażam sobie WSZYSTKO dosłownie wszystko nawet ciebie Yumi (bez skojarzeń). Uzależniłam się od twojego bloga (w dobrym SANSie xD). O boshe jakie emocje... kurcze... rozpisałam się...to do mnie nie podobne...KOCHAM TO!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  22. To z latającymi świniami mnie rozwaliło XD

    OdpowiedzUsuń

POPULARNE ILUZJE