7 listopada 2016

Undertale: Te ciche momenty - Bez owijania w bawełnę [In These Quiet Moments - No Punny Title - tłumaczenie PL]

autor obrazka: Vyolfers
Notka od tłumacza: Opowiadanie z serii Ty x Postać, oczywiście Ty x Sans. Historia ma swój początek zaraz po zakończeniu pacyfistycznego zakończenia gry. Minęło kilka lat od czasu, aż bariera zniknęła i potwory starają się żyć między ludźmi. Ty jesteś dorosła, masz pracę, przyjaciół, normalne życie amerykańskiej dziewczyny (bo akcja toczy się w Ameryce), kiedy nagle okazuje się, że wprowadzają się do Ciebie nowi sąsiedzi...
To opowiadanie jest powiązane z innym pt Te mroczne momenty, ta sama historia z punktu widzenia Sansa.
Autor: MuhBeez
Oryginał: klik
Rozdziały +18 będę oznaczać znaczkiem:
SPIS TREŚCI:
Zadzwoniłaś do Piotrka, że nie przyjdziesz kolejnego dnia. Prawdopodobnie pierwszy raz odkąd tam pracujesz. Zapytał się, czy jest coś co może dla Ciebie zrobić, skłamałaś że wszystko jest dobrze. Poprosił, abyś zadzwoniła do niego w czwartek wieczorem, czy będziesz chciała mieć wolny piątek. Przekręciłaś się na łóżku rozmasowując bolący kark. Niebo za oknem było szare od chmur, podobało Ci się to. Jakim sposobem wczorajszy wieczór tak szybko się spierdolił?
Twój mózg odmawiał współpracy. Czym sobie na to zasłużyłaś? Czy Will faktycznie ma zamiar wpaść? Czy Twoja przyjaźń z Sansem już jest zniszczona? A może Jackie myśli, że się zabiłaś? Szybko sprawdziłaś telefon, bo z jakiegoś powodu ta ostatnia myśl pchnęła Cię do czynu.
Leżałaś przez cały wtorek w łóżku. Raz czy dwa razy wyszłaś do łazienki, albo zjadłaś coś co miałaś w lodówce, ale tylko tyle. To był jeden z tych dni. Kilka razy zadzwonił dzwonek do drzwi, wyłączyłaś też telefon, naprawdę nie miałaś ochoty z kimkolwiek rozmawiać. Wiedziałaś, że wychodzisz teraz na skończoną sukę wobec Jackie, ale ostatnią rzeczą jaką chcesz robić to rozmowa z nią, Sansem czy Willem, pomijając fakt że dwoje z nich dzwoniło do Ciebie bez przerwy, albo pisało wiadomości.
W środę wierciłaś się na łóżku i zdecydowałaś, że czas złapać trochę świeżego powietrza. W końcu włączyłaś komórkę.
Oh..
Większość smsów albo telefonów była od Jackie, martwiła się o Ciebie. Zdałaś sobie sprawę, że tamtej felernej nocy poszłaś sobie nawet się z nią nie żegnając. Treści jej wiadomości były różne, raz strach, raz gniew, raz zrozumienie. Papyrus też wysłał Ci kilka, większość dotyczyła tego, dlaczego nie otwierasz drzwi, czy wszystko dobrze, czy chcesz spaghetti. Will wysłał Ci chyba z tuzin wiadomości w których starał się Ciebie przeprosić. Sans nic do Ciebie nie napisał. Z jakiegoś powodu poczułaś jak ogarnia Cię jeszcze większy smutek.
Właśnie myłaś zęby, kiedy ktoś zapukał. Myślałaś, że to Papyrus chce się upewnić, czy nadal żyjesz. Otworzyłaś mając jeszcze szczoteczkę w buzi.
-Cześć P...oh...
To był Will, stał z niedorzecznym bukietem kwiatów
-_____. Dzięki Bogi. Dzwoniłem, pisałem, nikt nie mógł się z tobą skontaktować. Myślałem, że... - uniósł prezent
-Oh. - tylko tyle powiedziałaś, powoli przełykając pianę z pasty do zębów. Nie, nie była smaczna.
-Mogę wejść? - zapytał robiąc psie oczka. Kurwa.
-Tak, tak! Właź, wybacz. Tak. - Przesunęłaś się. Położył kwiaty na stole.
-Słuchaj, chcę z tobą porozmawiać – zaczął. Uniosłaś palec do góry
-Pozwól, że dokończę się ogarniać, wtedy pogadamy
-Miałem nadzieję, że uda mi się ciebie zabrać na lunch – mówił cicho. Cholera jasna. To już popołudnie? Westchnęłaś.
-Ta, jasne. Tylko... dokończę się myć, ok? - fuknęłaś. Przytaknął i usiadł na kanapie czekając. Wróciłaś do łazienki. Westchnęłaś patrząc w lustro. Popatrzyłaś na siebie. Co do diabła wyrabiasz? Will był okropny! Powinnaś wywalić go na zbity pysk!
Albo... może powinnaś go wysłuchać? Może był czymś zdenerwowany, może trochę mu się zwariowało, a może zerwał z Hannah. Twoje serce zabiło w lekkiej nadziei. No ale to nadal nie tłumaczy jego zachowania. Mimo wszystko był chamski wobec Sansa. Więc zważając na okoliczności, tego ignorować nie masz zamiaru.
Wyszłaś z ubikacji ze skrzyżowanymi rekami, patrzyłaś na niego.
-Więc? Gdzie idziemy?
-Masz ochotę na grecką kuchnię?
-Wiesz, że jej nienawidzę
-Kurwa. Zapomniałem. Coś meksykańskiego? - Wzruszyłaś ramionami
-Ta, burrito brzmi świetnie – Założyłaś na siebie kurtkę i wsunęłaś stopy w buty, potem zerknęłaś na niego – Wisisz mi... 20 burrito.
-Kupię ci basen wypełniony burrito. - uśmiechnął się. Szturchnęłaś go w przyjacielskim geście.
-Idziemy dupo wołowa – wyszliście z mieszkania i poszliście do Twojego ulubionego lokalu z meksykańska kuchnią Lucha Libre. To było głupie, ale spacer był zwyczajny. Milczeliście w drodze do restauracji, chcąc się szybko tam dostać.
-Wiiiięc – zaczęłaś przełamując ciszę. Patrzył się na Ciebie wstrzymując oddech.
-Dobrze, chcę powiedzieć to właściwie. Naprawdę, naprawdę mi przykro. Zachowałem się jak ostatni śmieć. - był przybity. Dobra nie tego typu przeprosin się spodziewałaś, ale na początek mogą być – Ja... powiedziałem coś czego mówić nie powinienem, straciłem panowanie i ... naprawdę przepraszam.
-Dzięki. - czułaś, że zaraz gdzieś tam chowa się to paskudne słowo „ale
-Ale. - ah no i się zaczyna – Chcę abyś wiedziała, że ja... Boże, zaraz oszaleję _____. - zamrugałaś kilka razy zdziwiona, nie wiedząc co powiedzieć – Hannah ona... to znaczy...
-Nie zerwaliście, co nie? - zapytałaś czując jak niewidzialna ręka ściska Ci żołądek
-Nie! Nie, nie, nie – odpowiedział szybko – Nie, _____. Hannah jest w C I Ą Ż Y. Będę T A T Ą. - zaśmiał się nerwowo przeczesując palcami włosy. Patrzyłaś się na niego.
-Ty. Hannah. Zaraz.... co? Hannah jest ... w ciąży?! - z trudem przyjmowałaś tę wiadomość do siebie – Kiedy się o tym dowiedziałeś?
-W poniedziałek rano! - uniósł ręce w powietrze – W poniedziałek kurwa rano. To znaczy.. ja... pierdolę...
-Ta, ty pierdolisz. - Serce waliło Ci jak młot, miałaś wrażenie że grawitacja jest jakby większa. Zaczęło lekko kręcić Ci się w głowie.
-Co mam robić? - zapytał w końcu, wpatrywał się w stół. Byłaś naprawdę zmieszana.
-Co masz na myśli pytając się „co masz robić”? Czy wyglądam ci na niańkę? Kup jej lody i ogórki? Nie wiem, stary. - odpowiedziałaś odwracając wzrok – Leah, albo nawet Anka, one miałyby lepsze pomysły niż ja, mają już dzieci. Lepiej zapytaj ich. - wspomniałaś o innych waszych przyjaciołach którzy żyją po drugiej stronie miasta, więc nie widujecie się z nimi tak często.
-Nie, znaczy się. Co mam zrobić z Hannah? - znowu nerwowo przeczesał włosy palcami. Myślałaś chwilę analizując sytuację. Czy go posrało?
-William H. Laringer, jeżeli zostawisz tę biedną dziewczynę samą i w ciąży, zajebię cię jak psa. - powiedziałaś i to miałaś na myśli. Will zamrugał kilka razy.
-_____, chyba nie mówisz P O W A Ż N I E. - opuścił dłonie z wrażenia – Nie porzucę jej! Ale nie mogę mieć dzieci! Nie z HANNAH!
-Cóż, kurwa. Will, może powinieneś myśleć o tym zanim w niej doszedłeś? - wywróciłaś oczami – Jesteście razem od .. roku? To całkiem ładny czas, pomyśl o ślubie.
-Ś L U B I E?! - wykrzyczał – Boże, co za pierdoły wygadujesz
-Mówię poważnie! - uderzyłaś otwartą dłonią w stół
-Oszalałaś!
-Nie widzisz tego, że to ty tutaj zachowujesz się jak ostatni chuj? - wycedziłaś na niego. Jego oczy patrzyły się wprost na Ciebie, chwycił Twoją dłoń, która była na stole
-Nie widzisz tego, że ja... ja.. - drżał. Twoje serce biło tak cholernie szybko, że zaraz pewnie wyskoczy Ci gardłem. Zabrał rękę – zapomnij.
-Nie, co? - zapytałaś szybko, za szybko. Uniósł brwi, zauważyłaś jak kącik jego warg unosi się na krótką chwilę do góry.
-Nie, nic. Zaraz wrócę. Zamówię nam burrito. - wstał szybko i poszedł do lady. Dobry Boże, co to było? Czy on... właśnie... prawie...
NIE! Pamiętaj, ten koleś nadal ma dziewczynę, która jest w ciąży. Mimo to czułaś niewielkie motylki w swoim brzuchu. Westchnęłaś i popatrzyłaś na telefon. Czas zacząć odpisywać ludziom, na co czekasz.
Ty/Jackie: Hej, żyję. Przepraszam za tamto. Naprawdę

Ty: Zadzwonię do ciebie później i o wszystkim opowiem. Chcę być teraz sama.

Ty: Kocham twoją słodką buziuchnę

Ty/Papyrus: Hej! Dziękuję za sprawdzanie czy jeszcze dycha. I przepraszam! Jest ok! Ale w tym tygodniu nie wpadnę na Nockę Spaghetti. Może za tydzień? :)

Ty: Mam nadzieję, że dobrze ci w pracy!

Zatrzymałaś się na imieniu Sansa przez chwilę. Powinnaś do niego napisać. Jeszcze nigdy wcześniej nie czułaś się tak rozbita jak tamtej nocy, znowu był świadkiem tego jak doprowadzasz się do skrajności. Czułaś się strasznie, tak jak wtedy kiedy raz (i całe szczęście jedyny) pokłóciłaś się z Jackie, lecz z jakiegoś powodu to bolało jeszcze bardziej. Starałaś się zrozumieć własne uczucia, znasz tego typa od dwóch miesięcy więc to naprawdę dziwne, że wywołuje w Tobie tak silne uczucia. Zdecydowanie stał się częścią Twojego życia. To przez to, że jest sąsiadem? Nie, nie tylko. To przez to, że z nim i z jego bratem spędzasz naprawdę dużo czasu. Byli Twoimi przyjaciółmi. Sans jest zabawny, słodki, czarujący, trochę dziwny (ale kto jest normalny?), no i świetnie się przy nim odpoczywa. Jeżeli nie bierze się pod uwagę tego, że jest szkieletem ... to jest naprawdę wspaniałym towarzyszem. Uśmiechnęłaś się lekko myśląc o nim.
-Nie wiedziałem, że burrito tak cię ucieszy – powiedział Will wracając z zamówieniem na tacy. Wyrwałaś się z myśli i nerwowo zaśmiałaś chwytając za swoją porcję
-Jedzenie zawsze mnie cieszy. Burrito to namacalna definicja szczęścia – wgryzłaś się. Przyglądał Ci się przez chwilę, a potem uśmiechnął
-Słuchaj _____. Przepraszam. Byłem nieuprzejmy. Jesteś dla mnie naprawdę kimś ważnym i ... - przerwał na chwilę wpatrując się w swoje burrito zastanawiając się nad czymś bardzo długo - ... chcę abyś nadal była w moim życiu. Nie chcę schrzanić tego co jest między nami.
Patrzyłaś na niego z uwagą i żułaś. O co mu właściwie chodziło? Nic nie odpowiedziałaś, tylko żułaś i się gapiłaś.
-Poradzę sobie jakoś z Hannah. Chciałem tylko, abyś wiedziała dlaczego byłem takim dupkiem wtedy. Nadal się przyjaźnimy?
-Nadal. Zawsze jesteśmy przyjaciółmi, debilu – opuściłaś jedzenie
-Iiii niech to lepiej zostanie między nami – powiedział szybko – Nie mów nic Jackie
-Zgoda
-I nie kontaktuj się z Hannah. Strasznie to wszystko przeżywa
-To dla niej też było zaskoczenie? - Will wzruszył ramionami
-Powie ludziom w swoim czasie. Ty jesteś pierwszą osobą jakiej o tym mówię
Zaniemówiłaś. Zaczęłaś się zastanawiać jak to wszystko dalej się potoczy, co się zmieni. To właściwie nie dotyczyło Ciebie, ale z jakiegoś powodu czułaś się ich wpadką dotknięta.
-Chciałem też powiedzieć, że nie przepadam za twoim przyjacielem – dodał upijając napoju. Przełknęłaś z trudem
-Proszę nie mów że chodzi ci o Papyrusa, to chodzące słoneczko – otworzyłaś szerzej oczy. Will lekko się zaśmiał.
-Nie, nie. To dobry dzieciak. To jego pierwszy dzień pracy właściwie, zaczął z samego rana. Wprowadziłem go do zakładu i powiedziałem Larremu aby do mnie dzwonił gdyby były jakieś problemy – Larry był szefem kuchni, o ile dobrze pamiętasz. Will mówił o nim wiele miłych rzeczy – Wziąłem sobie dzisiaj długą przerwę obiadową – dodał. Westchnęłaś, zadowolona, że Papyrus ma pewną pracę.
-Więc mówisz o Sansie – mruknęłaś. Przytaknął, jego usta skrzywiły się jak usłyszał jego imię
-Proszę, powiedz mi że nie jesteś z nim blisko, _____
-Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi – nie wiedziałaś czy nadal jest to prawdą – To znaczy, żyje przecież naprzeciwko mnie. Często się spotykamy. Nie żartowałam kiedy mówiłam, że jest super.
-Jest niebezpieczny
-Oh BŁAGAM. Nie bądź takim... ignorantem! - warknęłaś – Wiem, że jest szkieletem i takie tam, ale jego brat też jest i... - Will złapał Cię za wolną rękę. Zauważyłaś, że jego dłonie drżą i są zimne. Mocno Cię ścisnął
-NIE! To nie dlatego, że jest potworem. Mówię poważnie. Nie podoba mi się sposób w jaki na ciebie patrzy, i sposób w jaki o tobie mówi, o nas i ... - zadrżał – Gadaliśmy trochę po tym jak sobie poszłaś. To nie była przyjemna wymiana zdań – zamarłaś, nie tego się spodziewałaś. Tak nie miało być!
-NA BOGA proszę, powiedz, że nie walczyliście ze sobą. Proszę. - popatrzyłaś mu prosto w oczy, ale on szybko odwrócił swoje, to mówiło więcej niż tysiąc słów. - Ugh, faceci. Pozwól im się spotkać, uchlać i zaraz zaczynają bić się na kutasy.
-Ta, cóż. Myślę, że tę walkę bym wygrał – mruknął nerwowo. Przyglądałaś mu się zdziwiona – To szkielet – dodał szybko – Wiesz. Kości.
-Ta, mów co chcesz
-Tak między nami. Jesteś moją przyjaciółką. Dlatego chcę abyś wiedziała że jest popierdolony. Zrób mi przysługę i.... trzymaj się od niego z daleka, dobrze? - powiedział niskim, stanowczym głosem. Z jakiegoś dziwnego powodu poczułaś dziwne deja vu gdzieś w tyle głowy, ale je zignorowałaś.
-Pomyślę o tym. Jeszcze nigdy mnie nie okłamałeś – rozsiadłaś się wygodniej. Will wypuścił powietrze przez nos
-Dzięki. Martwię się o ciebie – uśmiechnął się słodko. Odwzajemniłaś ten gest i zaczęłaś się śmiać
-Umiem o siebie zadbać. Robię to od dawna – wywróciłaś oczami – Ale miło wiedzieć, że się o mnie martwisz.
-Zawsze się martwię – ugryzł swoje burrito
Wasza dwójka rozmawiała później o mniej istotnych rzeczach, przeważnie o jego restauracji. Po skończonym posiłku czułaś się lepiej i byłaś zadowolona, że tutaj wpadliście. Twój brzuch przestał grać Ci marsza. Will odprowadził Cię też do mieszkania, obejmował ramieniem jakby nic się nie stało. Śmiałaś się z jakiejś głupiej rzeczy zadowolona, że wszystko wróciło do normalności.
-Dobra laseczko – powiedział stojąc w progu – Wracam do pracy. Pamiętaj tylko co powiedziałem, dobra? - dodał zerkając na drzwi Twoich sąsiadów. Westchnęłaś lekko
-Ta, jasne. Upewnię się, że żaden boogeman minie nie pożre – ściszyłaś głos.
-Uważaj na siebie młoda panno – chwycił za Twoją dłoń i pocałował jej wierzch
-Bleee! Wynocha idź już sobie – zaśmiałaś się. Will zrobił krok do przodu zmniejszając dystans między wami, jego twarz była niebezpiecznie blisko Twojej. Zatrzymał się na chwilę. Twoje serce zamarło. To za dużo jak dla Ciebie. On pocałował Cię... w czubek głowy.
-Do zobaczenia później laseczko – szybko zaczął schodzić ze schodów
-Do potem ziomalu
Odwróciłaś się i już miałaś zniknąć w mieszkaniu kiedy usłyszałaś jego głos z klatki schodowej
-Sans
-will – kurwa jego mać! Naprawdę nie miałaś ochoty widzieć się z Sansem w tej chwili, ale właśnie stał na waszym piętrze przyglądając Ci się w drzwiach
-cześć
-Oh! Cześć Sans! - ścisnęłaś klamkę. Staliście tylko w milczeniu patrząc się na siebie. Powiedz coś idiotko! Chwila wydawała się wiecznością.
-cóż, narka – otworzył drzwi swojego mieszkania i wszedł do środka. Zamknął je szybko i usłyszałaś dziwny dźwięk skrobania. Zamknęłaś swoje i oparłaś się o nie plecami. Twoja garda opadła. Popatrzyłaś na telefon, było tam kilka wiadomości.

Jackie: Jestem WŚCIEKŁA na ciebie! Ale i zadowolona, że wszystko ok.

Jackie: Mam też nadzieję, że Will się gdzieś zabije

Jackie: Mam łopatę i wiem jak się kopie doły

Papyrus: CIESZĘ SIĘ, ŻE WSZYSTKO DOBRZE. W PRZYSZŁYM TYGODNIU ZROBIĘ CI EKSTRA SPAGHETTI. MAM TERAZ PRZERWĘ, MÓJ PIERWSZY DZIEŃ W PRACY MIJA WYŚMIENICIE!

Papyrus: MYŚLĘ, ŻE SZEF Z WIELKA CZAPKĄ NIE PRZEPADA ZA MNĄ, ALE ZMIENIĘ TO!

Zaśmiałaś się cicho. Z Sansem może różnie się ułożyć, ale Papyrus zawsze będzie słodziakiem. Byłaś zadowolona, że chociaż relacja z nim się nie zmieniła. Praca dla niego była ważna. Dzisiaj postanowiłaś się odstresować i poczytać sobie. Zostało Ci jeszcze trochę pizzy (prawdopodobnie nie powinno się jej już jeść, ale zaryzykujesz), czas też skończyć czytać tę okropną powieść o wampirach. Chwyciłaś za telefon, chciałaś napisać do Sansa jak zawsze, ale skamieniałaś. Cholera jasna. Odłożyłaś komórkę na stół, przebrałaś się w coś wygodnego i poszłaś na balkon.
Dziwne, kartka papieru leżała na Twoim krześle. Czy to ta sama którą wyrzuciłaś wcześniej? Wygląda na to, że tak. Mało pamiętasz z tego co miało wtedy miejsce więc może sama ją tam rzuciłaś? Postanowiłaś ją otworzyć i to co zobaczyłaś było... dziwne. Nierówne linie... co do diabła? Czy gdzieś nad Tobą mieszka jakiś matematyk z parkinsonem? Westchnęłaś, nie chciało Ci się iść do kosza więc wepchnęłaś obrazek gdzieś na tył książki. Usadowiłaś się wygodnie i otworzyłaś książkę. Czytałaś aż do wieczora, wtedy też zakończyłaś ostatni rozdział. Chwyciłaś za telefon, o kilka wiadomości.

Jackie: Zadzwoń! WIEM ŻE JADŁAŚ Z NIM LUNCH!

Jackie: omg

Jackie: Dzwoń

Jackie: Zaraz u ciebie będę

Kurwa! Popatrzyłaś na czas wysłania wiadomości. Trzydzieści minut temu, więc ona pewnie...
-OTWIERAJ SUKO! - krzyczała na ulicy. Nie miała nawet zamiaru wchodzić na górę i dobijać się do drzwi. Widziała światełka na Twoim balkonie. Weszłaś do środka i otworzyłaś, potem wróciłaś na werandę i usiadłaś na krześle z kocem na kolanach. Może powinnaś zrobić herbatę? To nie będzie krótka rozmowa.
Drzwi się otworzyły z hukiem, a w progu stała Twoja najlepsza przyjaciółka. Zaczęła zmierzać w Twoim kierunku z groźnym wyrazem twarzy. Wiedziałaś, że wszystkie prawa i racje są po jej stronie, ma powody by być na Ciebie wściekła.
-Jackie, ja...
-O mój BOŻE. Powiedz mi proszę, że z nim teraz nie SPAŁAŚ! - krzyknęła, nadzieja malowała się na jej twarzy. Zaprzeczyłaś
-Nie, Jakcie. Pogodziliśmy się – usiadła na drugim krześle wplatając palce we włosy
-CO?! Serio? Kocham cię, ale jesteś skończoną debilką!
-Daj spokój! Pogadaliśmy, powiedział mi o co chodziło! Teraz jest dobrze – byłaś lekko podirytowana
-Czy ty ... Ja... To było... UGH! - Stanęła na równe nogi i patrzyła na Ciebie z góry. Była wkurwiona, zupełnie jak nie ona. Miała gębę nie od parady, w przeciwieństwie do Ciebie, więc postanowiłaś milczeć przez chwilę, póki sama nie zacznie pierwsza – Czy ty w ogóle masz pojęcie co się potem działo?
-Nie! - powiedziałaś – To znaczy, Will powiedział że pogadał sobie trochę z Sansem i nie było jakoś super fajnie. Tyle wiem
-Hah! Jak to ładnie zostało ujęte. Cudownie. - pociągnęła nosem. Uniosłaś brwi - _____, Will wrócił po tym jak wyszłaś. Wszedł do środka szukając cię, albo czegoś innego. Zobaczył, że zniknęłaś i stracił nad sobą panowanie. Podszedł do nas, zaczął krzyczeć na Sansa, zażądał aby wyszli na zewnątrz. Potem się na siebie darli. Nie wiedziałam co robić, zaczęłam się nawet zastanawiać czy nie dzwonić po cholerne psy! - zaczęła mówić głośniej i szybciej – Wyszłam, aby powiedzieć im aby się uspokoili, a wtedy pierdolony Will UDERZYŁ SANSA!
-Co zrobił? - zbladłaś
-Taa. Uderzył Sansa. Prawie złamał sobie rękę. Sans tylko stał i mówił jakieś głupie żarty czy coś. Will się wkurwił jeszcze bardziej i zaczął gadać jakieś chujowe rzeczy na twój temat i... - głos jej zadrżał – Był okropny. Paskudny.
-Co się stało?? - Chciałaś znać każdy szczegół. Chciałaś wiedzieć co Will mówił na Twój temat, co się stało z Sansem. Powoli nerwy brały nad Tobą górę. Jadłaś z nim lunch! A on uderzył Twojego przyjaciela! Dlaczego?!
-Słuchaj, _____. Nie znam szczegółów. Naprawdę. Słyszałam twoje imię. Lecz cokolwiek powiedział, twojemu kościanemu koledze się to nie spodobało. - pobladła – Will wtedy upadł na ziemię z łomotem. Sans nawet go nie dotknął, wskazał tylko na ziemię palcem.
-Jakby... kazał mu siadać? - patrzyłaś się na nią
-Nie, to nie tak wyglądało. Było strasznie. Naprawdę strasznie. Lubię Sansa, _____. Serio. A Will to dupek i tak strasznie go nienawidzę. Ale wtedy bałam się o niego. I bałam się jak wyszłaś. Panikowałam! - jej oczy zamigotały przez łzy. Poczułaś się paskudnie – Gdyby nie Papyrus nie wiem co by się stało.
-Kochanie, cholera jasna. Przepraszam, byłam samolubną suką – podeszłaś do niej mocno ją przytulając. Cicho szlochała.
-Nie mówiłam nic Kyle bo nie chciałam aby się rozzłościł. Ale płakałam cała noc, Boże. To znaczy powiedziałam mu, że Will zachował się jak skończony chuj i cham, a ty mach focha, ale... Dlaczego mi nie odpisałaś? Co się stało?
Skamieniałaś. To była Twoja najlepsza przyjaciółka na świecie. Mówiłaś jej prawie wszystko. Zna chyba nawet Twój PESEL. Lecz w tej chwili to co działo się w życiu Willa nie miało znaczenia, nie powinnaś też mówić o ciąży Hannah. Postanowiłaś więc nieco skłamać.
-Will i ja pogadaliśmy, chciałam mu właśnie powiedzieć aby się odwalił – powiedziałaś starając się ukryć prawdę tak bardzo jak się dało – kiedy wszedł Sans. Wygoniłam więc Willa, nie chcąc walczyć przed Sansem. Byłam zła i wróciłam do domu.
Jackie patrzyła na Ciebie podejrzliwie.
-To musiała być ciężka pogadanka
-Ta, opowiem ci o niej później. Nie się o tym mówić teraz
-Dobra. Ja tylko .. - westchnęła ciężko – Cieszę się, że nic ci nie jest. Boże, jak możesz tutaj tyle siedzieć? Zamarzam. - zaczęła trzeć swoje ramiona. Zaśmiałaś się.
-Wejdźmy do środka. Przyszłaś tutaj tylko na mnie nakrzyczeć, czy zostaniesz na dłużej?
-Zobaczmy jakiś film. Napiszę do Kyle aby wiedział, że sobie trochę posiedzę
-Ok. Przepraszam Jackie. Naprawdę. Wiesz o tym..
-Wiem, znam cię. I właśnie dlatego jestem, by przypomnieć ci jacy są ludzie – wzięła telefon i zaczęła pisać. W końcu podniosła wzrok patrząc na Ciebie – Gadałaś z Sansem?
-Nie. - szepnęłaś. Przyglądała Ci się
-Powinnaś
-Wiem. Został wciągnięty w gówno-burzę naszej paczki. Biedaczystko.
-Nie wiedział, że kiedy zaprzyjaźni się z ludźmi stanie się częścią „Mody na sukces” - zachichotała – Historia naszego gatunku to jeden, wiecznie niezakończony melodramat. Oto cała kwintesencja ludzkości.
Wywróciłaś oczami i poszłaś do kuchni odgrzewając trochę pizzy w mikrofali.

Kolejnego dnia nie wiedziałaś w co ręce wsadzić. Cieszyłaś się, że pogodziłaś się z Willem, ale byłaś wściekła że zaatakował Twojego przyjaciela. To było jak nie on, dlaczego to w ogóle zrobił? No i Sans, o co chodziło z Willem? Jackie wyjaśniła Ci wszystko i opowiedziała jak było ze szczegółami kiedy oglądałyście film. Papyrus wparował między nich, łapiąc brata, odciągając go, wtedy Will wstał, patrzył się na Jackie. Rozpętałaś jakimś sposobem ładne bagno. Musisz pogadać z Sansem, nie tylko dlatego jak go potraktowałaś, ale też aby przeprosić go za zachowanie tego dupka. To Ty byłaś przyczyną wszystkiego, no i jego brat pracował dla Willa...
O Boże. A Will był w Twoim domu wtedy, kiedy Sans... o rany.. Tak. Musisz się tym zająć. Wzięłaś swój telefon, nie wiedząc czy jest w domu. Bałaś się też stanąć z nim oko w oko, w tej chwili

Ty: Cześć, jesteś w pobliżu?

Zaczęłaś przygryzać wargę i gapić się na ekran komórki, czekając na odpowiedź. Nic. Westchnęłaś nerwowo, ale czego oczekiwałaś? Może pracować, brać prysznic, jeść, wylewać tony keczupu na coś tam. Wibracja, szybko popatrzyłaś na telefon.

Sans: ta, mam wolne. co tam?

Ty: Chcesz się spotkać?

Tak, to zdecydowanie lepiej brzmi nić „Musimy pogadać”. Miałaś nadzieję, że nie odmówi.

Sans: jasne, gdzie?

Ty: The Bean Machine?

Sans: brzmi fajnie, do zobaczenia

Ty: Kiedy?

Sans: jak już tam będziesz, napisz.

Dziwne. Lecz nie będziesz się z tym sprzeczać. Wstałaś, narzuciłaś na siebie kurtkę, zerknęłaś na niebo. Wygląda, jakby miało padać. Złapałaś więc za parasolkę. Oczywiście, mogłabyś zaprosić go do domu, ale pomyślałaś, że na tego typu rozmowę neutralny grunt będzie lepszy. Zaśmiałaś się nerwowo. Neutralny grunt. Jezu. Brzmi jakbyście ze sobą zerwali. Po chwili byłaś już w kawiarni. Napisałaś do niego.

Ty: Już. Co ci wziąć?

Sans: będę tam za minutę. uh, zwyczajną czarną kawę

Ty: kk

Sobie wzięłaś latte. Usiadłaś przy stoliku, który właśnie się zwolnił. Patrzyłaś się przez okno, niecierpliwiąc się. Twoja prawa noga zaczęła lekko podskakiwać.
-długo czekasz? - Sans stał obok, pojawiając się praktycznie znikąd. Podskoczyłaś lekko.
-Nie! Rany... Nie zauważyłam nawet, że przyszedłeś. W ogóle. Masz – podsunęłaś mu kawę. Usiadł naprzeciw.
-dzięki – mrugnął do Ciebie. Uśmiechnęłaś się, czując się nieco rozluźnioną.
-Słuchaj, zacznę od przeprosin – miałaś nadzieję, że to dobry początek – Nienawidzę mieć czegoś na sumieniu – Sans uniósł brew
-za co chcesz przepraszać? - upił łyk kawy
-Za to, że tak na ciebie wtedy naskoczyłam. Byłam idiotką. To było chamskie z mojej strony i nie zasługiwałeś sobie na to. Więc, przepraszam – naprawdę tak myślałaś – Nie musisz ich przyjmować, chce tylko abyś wiedział że naprawdę mi przykro.
-przeprosiny przyjęte – powiedział – miałaś rację
Zamarłaś. Nie podobało Ci się to.
-Co masz na myśli?
-nie znam cię – powiedział wzdychając lekko. Jego zwyczajny uśmiech był jakby... mniejszy, jeżeli można to tak ująć – ale chcę cię poznać – dodał.
-Co masz na myśli? - zapytałaś zmieszana. Rozsiadł się wygodnie w fotelu, podciągając lekko rękawy koszuli. Nigdy wcześniej nie widziałaś jego rąk, dłonie tak, ale nie ręce. Przyglądałaś się mu przez chwilę, a potem odwróciłaś wzrok zawstydzona.
-i dokładnie to mam na myśli. słuchaj, wiem że jestem inny. dziwny, czasami, jasne – wyszczerzył się – ale tańczysz czasem dookoła tego jak prima balerina, kiedy nie musisz.
-Chciałam być uprzejma. - wzięłaś stanowczo za duży łyk kawy. Poparzyłaś sobie język, ale mało Cię to teraz obchodziło.
-i jesteś. ale jak mamy się lepiej poznać kiedy ty skaczesz robiąc piruety, a trzeba tańczyć foxtrota?
-Wielkie nieba! - klepnęłaś się w policzki obiema rękami w zaskoczeniu – Zapraszasz mnie na bal? - Sans się zaśmiał.
-staram się zrobić taneczną analogię – wywrócił oczami
-Całkiem fajną. Skąd wiesz tyle o tanecznych stylach? - wzruszył ramionami
-sporo czytałem – uśmiechnęłaś się głupkowato
-Nie wyobrażam sobie jak twoja leniwa dupa tańcuje, więc to wszystko wyjaśnia – popatrzyłaś przez okno i westchnęłaś po chwili – Przywykłam do tego, że jestem grzeczna
-z twoim ciętym językiem? - uniósł obie brwi. Warknęłaś.
-Zamknij się! Jestem pierdoloną damą! - upiłaś swojej kawy unosząc mały palec do góry. Sans zaśmiał się cicho. - Mój język jest obiektem zazdrości wszystkich kobiet w okolicy – szkielet przyglądał Ci się chwilę, a potem parsknął śmiechem
-wszystkich kobiet w okolicy, huh?
-Tak! Nie zapominaj o tym! - wyszczerzył się. Oboje zaczęliście się cicho śmiać. Popatrzyłaś na kawę – Nadal jest mi wstyd za to co się stało.
-było, minęło, zapomnijmy o tym
-Taaaa, więc... Jackie wspomniała mi o tym co się stało jak poszłam – podniosłaś wzrok. Zobaczyłaś jak jego twarz robi się jakby mroczniejsza, światełka jakie miał w oczodołach praktycznie zgasły. Poczułaś jak dreszcz przebiegł Ci po kręgosłupie.
-taaa? - nachylił się nad własnym kubkiem kawy – co ci powiedziała?
-Wolałabym najpierw usłyszeć twoją wersję, będąc szczerą – powiedziałaś szybko. Sans był bardzo cicho, zwolnił uścisk na swoim kubku.
-nie lubię gadać na innych – powiedział lakonicznie
-Sans. - wychyliłaś się przez stół, aby złapać go za dłoń w przyjacielskim geście. Wyglądał na zaskoczonego. Była gładka, jak muszla dopiero co wyciągnięte z morza. Nie puściłaś go. - Czy przed chwilą nie mówiliśmy o tym, aby przestać dookoła wszystkiego tańczyć na paluszkach? Wiem, że nie lubisz gadać na innych, ale ta sprawa dotyczy nas. Mój przyjaciel pokłócił się z moim drugim przyjacielem, a to wszystko z mojego powodu – Sans westchnął, lecz nie zabrał ręki. Poczułaś powoli, jak jego palce zaciskając się dookoła Twojej. To było dziwne uczucie, lecz miłe.
-powiedział coś, czego nie powinien – zaczął. Czekałaś na więcej. Westchnął – nie powtórzę ci tego, ale taaa, przegiął, ja przegiąłem, paps przerwał naszą bójkę. wszyscy wrócili do domu.
-Jackie powiedziała, że cię uderzył – byłaś skupiona – Nie wiem czy to było gorsze dla ciebie czy dla jego ręki
-dla jego ręki, chyba go rozbolała – zachichotał lekko
-Domyślam się. No i on ... upadł? - zapytałaś, to wszystko było takie niejasne. Sans przestał się śmiać. Nie odpowiedział, zabrałaś swoją rękę biorąc duży, powolny łyk kawy.
-nie. - Znowu, czekałaś na więcej informacji. Widziałaś jak Sans walczy z myślami. - jezu, to ja ci mówię o tym, że powinnaś przestać tańcować dookoła i oto kurwa jestem, sam kręcąc piruety! - wziął wielki łyk kawy. Popatrzył na Ciebie całkiem poważnie – słuchaj, możemy stąd wyjść? wolałbym wyjaśnić ci wszystko w innym miejscu – z jakiegoś powodu byłaś nerwowa, lecz przytaknęłaś.
-Jasne, możemy iść do mnie, albo do ciebie. Wybieraj
-do ciebie, jeżeli nie masz nic przeciwko
-Oczywiście, że nie.
Sans i Ty wyszliście przez drzwi. Skręciłaś w stronę mieszkania, kiedy nagle Sans złapał Cię za kurtkę i odwrócił w przeciwną stronę.
-nie, tędy, znam skrót. - na jego czole pojawiła się kropla potu. Był naprawdę niespokojny. Przechyliłaś głowę na bok w niemym pytaniu, ale poszłaś za nim. Poczułaś się naprawdę nieswojo kiedy zatrzymał się z Tobą w ślepym zaułku.
-Ty... um... nie masz zamiaru mnie zabić, prawda? - zapytałaś, śmiejąc się nerwowo. Popatrzył na Ciebie i potrząsnął głową.
-nie, nie. słuchaj, od teraz chcę być z tobą szczery
-Tutaj? - pokazałaś na brudną ślepą uliczkę. Pod ścianą był stos śmierdzących śmieci. - Nie chcę tutaj rozmawiać.
-nie, to właśnie tutaj zacznę mówić ci prawdę – powiedział – po prostu... chwyć mnie za dłoń, dobrze? - wystawił swoją kościstą rękę przed Ciebie. Na chwilę przestałaś oddychać – zaufaj mi.
-Do...dobrze – chwyciłaś go. Uśmiechnął się szerzej. Nagle poczułaś dziwne wibrowanie w całym ciele, jakby niewielkie i niegroźne impulsy elektryczne robiły sobie imprezę w twoim brzuchu. Kolory zaczęły ci się rozmazywać, grunt uciekać spod nóg tak jakbyś stała na ruchomej platformie na lotnisku. Wszystko przemieszczało się tak strasznie szybko, uniosłaś nogę aby zrobić krok. Mrugnęłaś i ... byłaś przed waszym blokiem.
-Co. Do. Kurwy. - szczęka prawie wypadła Ci z zawiasów. Sans przyglądał Ci się z uwagą, uśmiechając się nerwowo.
-mówiłem, znam skrót – rozejrzałaś się dookoła, potem za siebie szukając mrocznej alejki. Nie było jej. Byłaś na normalnej ulicy. Popatrzyłaś na potwora, a potem na blok i tak kilka razy.
-Co do kurwy?! - powtórzyłaś. Przeszłaś kilka kroków po chodniku, Sans złapał Cię za ramię i gwałtownie cofnął, prawie uderzyła w Ciebie taksówka. Zatopiłaś palce w swoich włosach i zaczęłaś się śmiać – Co do kurwy! - Sans przyglądał Ci się niezwykle skupiony. Popatrzyłaś na niego. - To znaczy... co?! Ja właśnie... Ok! Jak? Jak?! - rozejrzałaś się i zamrugałaś kilka razy przecierając oczy – Schody. Wyjaśnienie.
Weszliście do klatki, znalazłaś się na piętrze szybciej niż zawsze. Wskoczyłaś na kanapę.
-Siad. Już. Tłumacz. - tylko tyle byłaś w stanie powiedzieć. Popatrzył na Ciebie jakby zaczął żałować wszystkiego. Nie dałaś mu innego wyboru więc usiadł. Złączyłaś nogi i pochyliłaś się patrząc na niego.
-więc, um...
-JA PIERDOLĘ. To było SZALONE. I świetne. Ale szalone! Co do kurwy! - twoje ręce wystrzeliły do góry. Oparł się o kanapę zaskoczony Twoim zachowaniem. Zaczęłaś mówić naprawdę szybko – To znaczy, byliśmy w zaułku, był paskudny, i śmierdział. A potem jesteśmy tu. Czy nie powinno nam zejść około ... czekaj.. 15 minut? I te światła.. I to wszystko jest jakbyś powiedział 'hahaha NIE, jesteśmy w domu skurwysynie' i BOOOM, jesteśmy i...
Poczułaś jak położył dłonie na Twoich rękach opuszczając je powoli. Dotykał Cię ostrożnie, przyglądając się z uwagą, na jego policzkach widziałaś niewielki niebieski rumieniec.
-już tygrysie, uspokój się. powinienem cię wcześniej uprzedzić.
-OOOOOOOOOOOOOmójboże. Więc umiesz się teleportować? - znowu się podekscytowałaś
-tak, zasadniczo. - mruknął zwyczajnie – i jeszcze kilka innych rzeczy
-SANS – chwyciłaś go za ramiona – Sans. Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałeś? To było zajebiste! Wiesz ile byśmy zaoszczędzili na taksówkach? - nagle przerwałaś zdając sobie z tego sprawę – O mój Boże, tak często braliśmy taksówki, zmarnowaliśmy tyle kasy! - Sans zaczął się śmiać.
-dowiedziałaś się, że mogę się teleportować i to jest pierwsza rzecz o jakiej pomyślałaś?
-Oczywiście! - powiedziałaś prostując się – Jestem praktyczna, masz mi to za złe? - puściłaś go – Czy to znaczy, że Papyrus też może się teleportować?
-co? nie. nie. każdy potwór jest inny. - Zamrugałaś.
-Więc to tak... jak jakieś sekretne moce, czy coś? - Sans wywrócił oczami, światełka w jego oczodołach zamigotały jaśniej
-ciekawy sposób wyjaśnienia, ale tak, właściwie to tak. każdy potwór ma inną magię – wciągnęłaś powietrze przez nos
-Więc to była magia? Więc kiedy mówiłeś o niej przy jedzeniu, nie żartowałeś?
-tak jakby – powiedział – to naprawdę długi i skomplikowany proces, wyjaśnię ci go innym razem, teraz mam ważniejsze rzeczy na głowie. - uniósł brwi. Zamknęłaś usta, starając się uspokoić. - tak jak mówiłem... um... umiem też kilka innych rzeczy – otworzyłaś szerzej oczy
-Pokaż
-a co ja, koncert życzeń?
-Czy właśnie mi odmówiłeś? Bo to trochę tak brzmi. - Sans wyszczerzył się.
-sama się o to prosiłaś – powiedział. Jego lewe oko nagle zaświeciło niebieskim światłem, dookoła którego zaczął pojawiać się mały płomień tego samego koloru. Dziiiiwne. Kolejną rzeczą jaką zaobserwowałaś było poczucie otoczenia przez energię, jakbyś stała między dwoma wielkimi magnesami. Włosy stanęły Ci dęba na rękach. W Twoich oczach widać było strach, powoli i zwyczajnie uniósł troszeczkę swoją dłoń, a wtedy ta niebieska poświata uniosła Cię do góry. I zatrzymałaś się tak, z poczuciem ciężaru w klatce piersiowej oraz tkwiąc w zawieszeniu nad kanapą
-Coooooo?! - popatrzyłaś na niego, a potem na kanapę. Leniwie przesunął rękę w lewo, Twoje ciało za nią podążyło. Zasłoniłaś usta dłońmi, o nie tego jest za wiele. Byłaś całkowicie zaskoczona. Kolejny ruch ręki i wróciłaś na kanapę. Płomień w jego oku zaczął jakby rozpływać się w powietrzu, a po chwili wróciło do normalności. Wplotłaś palce we włosy i po prostu się na niego gapiłaś, Twoja szczęka mogłaby teraz równie dobrze leżeć na podłodze.
Sans badał Cię, przyglądał się Twojej reakcji, starając się odczytać mowę Twojego ciała. Skoczyłaś na kolana będąc ciągle na kanapie i ponownie chwyciłaś go za ramiona.
-TO....BYŁO...ZAJEBISTE! - zauważyłaś kroplę potu na jego czaszce. Zdecydowałaś ściszyć ton – Przepraszam, przepraszam! - wycofałaś się – O mój Boże, o mój BOŻE! Ja nigdy... to było... wow! - Twój umysł był przeciążony, kobieto a ty myślałaś że teleportacja to coś wielkiego. Cóż, kurwa, to BYŁO świetne, lewitowałaś i ..
Oh, ... i przypomniałaś sobie dlaczego Sans mówi Ci o swojej magii.
Pozbierałaś się i usiadłaś na stopach.
-Dobra. Skończyłam odpierdalać. Chyba już wiem co spotkało Willa, tylko że w inny sposób – powiedziałaś spokojnie. Sans wyglądał na ekstremalnie zawstydzonego, ale przytaknął. Westchnęłaś i podrapałaś się po tyle głowy.
-słuchaj...
-Możesz kogoś zabić za pomocą tego? - zapytałaś nagle. Sans mrugnął
-nie będę kłamał, mogę, ale muszę się naprawdę postarać – powiedział szczerze – ale jeżeli zrzucisz człowieka z klifu to tez umrze, na jedno wychodzi.
-Więc to co mu zrobiłeś nie miało go zabić tylko... przytrzymać przy ziemi, tak? - Sans chwilę milczał
-nigdy bym go nie zabił, nie jestem mordercą – tyle. Drgnęłaś w odpowiedzi, więcej nie dostaniesz. Oboje siedzieliście przez chwilę rozmyślając o tym co właśnie miało miejsce.
-Zabiłeś już kiedyś kogoś?- wypaliłaś znikąd i zaraz pożałowałaś pytania. Sans przykurczył się lekko.
-nie. - znowu, tylko tyle. Jednak było coś dziwnego, niewłaściwego w tej odpowiedzi. Postanowiłaś nie naciskać. Cmoknął – raaaany, niektórzy nazywają nas monstrami, a nie mordercami
-Chodzi mi o to, że masz pieprzone magiczne moce. Gdybym ja takie miała, żadna dziwka nie weszłaby mi już w drogę – pociągnęłaś nosem i wyszczerzyłaś się głupkowato. Sans zaśmiał się.
-i właśnie dlatego nie masz żadnych mocy, może to nawet i lepiej – oboje uśmiechaliście się do siebie. Powoli zaczęłaś się odprężać.
-Cieszę się, że pogadaliśmy. Byłam kretynką. Jeżeli mam być z tobą szczera Sans, bałam się, że spierdoliłam – uśmiechnęłaś się przepraszająco
-nie dostałaś mojej kartki?
-Jakiej kartki? - byłaś zmieszana
-wsadziłem jedną w twoje drzwi tamtego wieczora, ponieważ uważałem, że też zawaliłem sprawę – przyglądał się rękawom swojej kurtki – a kiedy zobaczyłem światła w twoim mieszkaniu to podrzuciłem kolejną. wiem że to głupie...
-Zaraz, to byłeś ty? - zapytałaś – Co to do diabła było? Te dziwne znaki? - Sans stęknął i potrząsnął głową
-to najlepszy rysunek jaki mogłem zrobić stanu idaho. nie jestem artystą
Przyglądałaś mu się przez chwilę, a potem zalałaś się śmiechem. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej wyglądał na zbulwersowanego Twoją reakcją
-O mój Boże, to było IDAHO? - zapytałaś – Myślałam, że to Illuminati wysłali mi jakąś pokręconą zakodowaną wiadomość – powiedziałaś sarkastycznie wyszczerzyłaś się do niego. Rzucił Ci piorunujące spojrzenie.
-potrzebuję teraz poduszki-zamknij-się – Iiii przez te słowa śmiałaś się jeszcze bardziej, starałaś się  powstrzymać, ale w efekcie oplułaś się. Sans zaczął się nerwowo rozglądać po pomieszczeniu, aby ukryć własny wstyd, wtedy zauważył kwiaty na stole. - ładne – zaczął się wychylać w ich kierunku – skąd je masz? - powędrowałaś wzrokiem w kierunku tego na co się patrzył. Bez owijania w bawełnę.
-Will – sapnęłaś – jego sposób na przeprosiny – Sans cofnął się i usiadł na kanapie rozsiadając się wygodnie
-ktoś JEST mi winny wyjaśnienia – uniósł brew. Jak on to robi? Kiedyś będziesz musiała się go o to zapytać.
-Ale, że niby TERAZ? - oniemiałaś
-znasz lepszy czas na to? - wyszczerzył się głupkowato – dajże spokój, właśnie zabrałem cię na prywatny pokaz davida copperfielda, myślę że to sprawiedliwy układ. - Jęknęłaś.
-Dobra, dobra – westchnęłaś ciężko – Powiedziałabym, że chce się napić, ale myślę, że skończyłam z alkoholem do końca roku – Sans zaśmiał się lekko
-to chyba złe wieści dla ciebie i dla mnie
-Więc, Jezu... od czego mam zacząć? - rzuciłaś się na poduszki układając swoje ciało obok niego – Znam Willa od zawsze. Od szkoły wyższej. Mieszkaliśmy w tym samym akademiku i bardzo często na siebie wpadaliśmy. No i od tamtego czasu... Biegałam za nim jak mały piesek starając się dobrze przy nim wypaść
-co masz na myśli?
-Oh, znasz te historie. Jednostronna miłość, albo coś takiego. Nie wiem. Nigdy jakoś nie zależało mi na żadnym facecie póki go nie poznałam. Lecz bez względu na wszystko, bez względu na to jak się starałam nic nie wychodziło. To kobieciarz, i bywał singlem za krótko bym mogła wkroczyć do akcji. Więc zaczęłam się rozglądać za kimś – zaśmiałaś się słabo – A potem z nim zerwałam, tylko po to by być z Willem w czasie między jego dziewczynami. Brzmi żałośnie. Wiem. - Sans skrzywił się.
-nie. wiem co to za uczucie, kiedy zależy ci na kimś komu zależy na kimś innym
-Naprawdę? Więc powinieneś też wiedzieć jakie go jest kurewsko frustrujące kiedy ta osoba nie chce zniknąć z twojego życia – wyprostowałaś nogi i położyłaś je na jego kolanach – Ojjj przepraszam
-spoko, rozwalaj się
-Dobra. Będę. To i tak mój dom – bezceremonialnie położyłaś obie nogi na nim. Wzruszył ramionami. Mogłaś czuć jego kości, początkowo było niewygodne, ale szybko się przyzwyczaiłaś – W każdym razie, po pewnym czasie zdałam sobie sprawę z tego, że staczam się. Miałam nadzieję, że coś się zmieni, ale Will... on po prostu lubił mieć mnie przy sobie. Nie wiem. Tak na zapas.
-na zapas? - położył ręce na Twoich nogach rozsiadając się wygodnie
-Taaa. Kiedy schrzaniło się z jego wcześniejszą dziewczyną, ja byłam na zapasie
-ale mówiłaś, że się nie umawialiście?
-Bo się nie umawialiśmy – powiedziałaś szybko – Przyszedł do mojego domu w środku nocy, zapłakany i osowiały, został na około tydzień. Miałam wtedy najlepszy seks w moim życiu i... - zatrzymałaś się, poczułaś jak Sans mocno zaciska palce na Twoich nogach – Wiesz, jeżeli nie chcesz mnie słuchać powiedz, stary. - Popatrzył na Ciebie, światełka w jego oczach były ledwo widoczne.
-mów dalej – rozluźnił uścisk – chyba wiem dokąd zmierza ta historia
-Taaa. Mówił mi jaka jestem cudowna, jak bardzo mnie kocha, jak wiele dla niego znaczę... A potem po tygodniu przeniósł się do nowej dziewczyny. Jak taka chorągiewka na wietrze. Powinnam zapisywać takie zachowanie w moim kalendarzu – zaśmiałaś się, lecz w tym śmiechu nie było ani odrobiny radości.
-dlaczego nadal się z nim kolegujesz? - zapytał. Wzruszyłaś ramionami
-Nie wiem. Przyjaźniliśmy się od lat. Pomijając tych kilka dziwnych epizodów, naprawdę się dogadujemy, jako przyjaciele. Jest naprawdę fajny – powiedziałaś – W razie kłopotów jest, tratuje swoich przyjaciół jak złoto, zawsze zrobi ci jakąś przysługę... to nie jest kompletny dupek. W tym wszystkim też jest moja wina, naprawdę – Sans nic nie mówił – Gdybym tak bardzo za nim nie ganiała, to może on zacząłby się uganiać za mną? A może wcale byśmy się nie ganiali i byli razem?
-wtedy to on ganiał za tobą – w jego głosie słuchać było nienawiść. Mrugnęłaś
-Co dokładnie słyszałeś?
-dość dużo – nie dodał nic więcej. Zarumieniłaś się – ale nie jesteś idiotką, wiesz co mówiło jego ciało, co mówiło twoje ciało – Uniosłaś brwi nie wiedząc jak masz zareagować na jego słowa.
-Wiiiesz, to ta faza księżyca kiedy kobiety mają swoje potrzeby – starałaś się rozbawić nieco ten temat. - Wiem, że powinnam dać sobie spokój z tym gównem. Wiem to od dawna, z czasem to się pogarsza. Wtedy przesadził – zaśmiałaś się – Nie wiem za wiele o potworach, ale samotni ludzie są bardzo zdesperowani – Sans pogłaskał Cię po nodze
-to spotyka nawet najlepszych z nas
-Wiesz, mam taką jedną zaba... - zamarłaś. Popatrzył na Ciebie czekając aż skończysz. Ok. Sans to świetny przyjaciel i czujesz się przy nim naprawdę rozluźniona, ale to nie jest Jackie. Uspokój się - ...wę. Lubię biegać. To pomaga.
-nie przypominam sobie abym widział cię biegającą. chyba że biegasz od sklepu do domu
-Bo wezmę poduszkę-zamknij-się – uniosłaś brew
-to wyzwanie?
-Proszę nie. Naprawdę Cię lubię. - szturchnęłaś go w bok swoją nogą. Zaśmiał się.
-dobrze, dobrze. przestanę zanim powiem jakiś głupi żart – zaczął wstawać, lecz powstrzymałaś go nogami – co?
-Zniszczę cię – Chciał coś powiedzieć, lecz Ty podskoczyłaś do niego naprawdę szybko. Pamiętasz jak wspominał Ci o tej delikatnej kości w której ma łaskotki? Jak trochę się zabawisz przez koszulkę, powinno być dobrze. Kiedy jej dotknęłaś i zaczęłaś go łaskotać, aż zawył. Cofnęłaś się w obawie, że go zraniłaś. Oboje patrzyliście się po sobie przez chwilę.
-tak chcesz się bawić? - uśmiechnął się przebiegle.
-Pfff, dawaj co tam masz – poruszałaś palcami i brwiami, szykując się na jego ruch. Zobaczyłaś jak jego lewe oko zaświeciło się na żółto i nagle był już za tobą. Czułaś jego ciepły oddech na karku. Stanęła Ci gęsia skórka, elektryczne dreszcze tańczyły na Twoim ciele, starałaś się zrozumieć co właśnie miało miejsce. Oh, raaany, jakąś godzinę temu teleportował was pod pieprzony dom!
-myślę, że to był błąd. - szepnął i nagle jego palce były już na Twoim ciele, łaskotał Cię jak opętany. Zaczęłaś się zwijać ze śmiechu, starając się go odepchnąć. Nigdy nie byłaś dobra w tego typu zabawach i grałaś nieczysto, dlatego zamachnęłaś się głową i zderzyłaś z nim, a potem odskoczyłaś od niego na kanapie zdając sobie sprawę, że zamieniliście się teraz miejscami. Poczułaś na policzkach łzy śmiechu. W końcu podczołgałaś się do niego. Oddychał ciężko i również się śmiał.
-Dobra! Dobra! Poddaję się! Zaraz posikam się w majtki – krzyknęłaś łapiąc go za nadgarstki w obronie. Dyszał, i niebieski rumieniec pojawił się na jego twarzy – To był błąd! Jesteś mistrzem. O mój Boże. Nigdy więcej – Sans zaczął się śmiać i przystawił szybko swoje czoło do Twojego.
-to dobrze, bo właśnie się zmęczyłem, nawet bardzo – wyszczerzył się głupkowato. Praktycznie krzyknęłaś
-ZNISZCZĘ cię! - odepchnęłaś go od siebie. Popatrzyliście się po sobie i zaczęliście chichotać. -Zaraz wrócę, naprawdę muszę siku – poszłaś do łazienki. Ciągle śmiałaś się pod nosem. Popatrzyłaś na odbicie w lustrze. Dzisiejszy dzień szybko się zmienił. Zaczął się chujowo, a teraz jest bardzo fajnie. Otarłaś pot z czoła, a potem wróciłaś do Sansa. Stał przy drzwiach wyjściowych.
-papyrus mówił, że nie wpadniesz na jutrzejsza nockę spaghetti... to nadal aktualne? - Potrząsnęłaś głową
-Chyba by mnie postało do reszty. Pogodziliśmy się więc wpadnę – uśmiechnęłaś się do niego – Wiesz, że ty i ja zachowujemy się naprawdę głupio?
-jesteś jedyną osobą jaką znam, która doprowadza mnie do tego stanu – niewielkie niebieskie światło pojawiło się na jego twarzy, pokazał na kanapę.
-Co? Prawie wygrałam z tobą bitwę na łaskotki! Dobry jesteś – parsknęłaś, a potem położyłaś ręce na biodrach. Stałaś tak przez chwilę i powiedziałaś – Hej, szczerze uprzedzam. Mam problemy z określeniem cudzej przestrzeni osobistej. Nie chcę abyś czuł się przy mnie jakoś nieswojo czy coś, więc powiedz mi jeżeli przekroczę linię. - Sans zarechotał
-a to powinienem mieć jakieś linie? - zapytał – jest dobrze, i to samo jeżeli przegnę, mów. byłoby jednak fajnie gdybyśmy nie przesadzali z tymi walkami, łaskoczą moją dodatkową kość
-WYNOCHA! - udałaś złość
-rany, rany, dobra, dobra, do jutra – wywrócił oczami dramatycznie. Popatrzył jeszcze za siebie jak wychodził, westchnęłaś. Potem popatrzyłaś na telefon i napisałaś do Jackie.

Ty: Pogodziłam się z Sansem! Wszyscy mogą wyluzować! Jest dobrze! Mieliśmy naprawdę fajną pogadankę.

Zastanawiałaś się, czy powiedzieć jej o jego magii. Pewnie już jakoś zdaje sobie z tego sprawę. Zapytasz Sansa o pozwolenie najpierw.

Jackie: Mówiłam. Ciesze się. On jest słodki

Jackie: I nadal nienawidzę Willa

Po chwili przyszedł tez sms od Kyle

Kyle: to śmieć. śśśśśśśśśśśśśśśmieć!

Ugh, ta dwójka. Jeżeli miałabyś wskazać kogoś kto zna Cię na wylot to będą oni. Lecz powoli Sans tez się taki staje. Ma przynajmniej pojęcie większe niż inni. Wiedziałaś, że powinnaś dać sobie spokój, iść do przodu. Ale trudno Ci było. Znałaś Willa od tak dawna, był przystojny. No i naprawdę był dobry jeżeli chodzi o seks. O nie, nie żartowałaś wtedy. Czekałaś na niego jak jakaś księżniczka uwięziona w wieży, a on uchlał się w tawernie.
Westchnęłaś i przygotowałaś się do snu. Przed położeniem się szybko napisałaś do Piotrka, że pojawisz się jutro w pracy. Czułaś się jak jakaś głupia królowa dramatów! No ale teraz skoro wszystko już jest wyjaśnione, nie ma się o co bać. Dzień był niezwykły. Pomyślałaś, a wtedy przypomniałaś sobie pieprzoną twarz Sansa. Rumienił się na niebiesko... czyli tamto nie było przez pikantne jedzenie? Wtedy też się R U M I E N I Ł? Praktycznie o tym zapomniałaś, ale Papyrus rumienił się na pomarańczowo, to ... bliższy ludziom kolor. Zachichotałaś pod nosem. Słodko.

Usnęłaś spokojnie i śniłaś o siedzeniu naprzeciwko ognista. Przyjazne dłonie objęły Cię od tyłu, nierozpoznany głos mówił Ci niezrozumiałe słowa, lecz jakimś sposobem czułaś się bardzo kochana. Kiedy popatrzyłaś na dół, na dłonie zdałaś sobie sprawę, że są to kości.
Share:

196 komentarzy:

  1. Aaaa kochana jesteś wspaniała jeszcze ze szkoły nie wruciłam a ty kolejny rozdział jestem w niebie <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, już się nudziłam na rel xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie to było kochane! Od razu miałam przed oczami jak Sans i nasza postać opierają sie czołami i i i się tak wesoło uśmiechają. Tak. Urocze :3
    Kocham to opowiadanie sooooo much. Kocham tego Sansa. Taki ideał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja za to uśmiechnęłam się szeroko, kiedy jęknął głośniej jak znowu zabrałyśmy się za jego żeberka :D Myyyyyy jeszcze nie wiemy tego co wiemy xDDDDDDDDDDDD

      Usuń
    2. A czyja to wina? Oczywiście, że pana "grajmy w otwarte karty" :P
      I czy tego chcemy (bo chcemy), czy tez nie, to mamy szkieleta ze wzwodem na swojej kanapie xD

      Usuń
    3. Swoją drogą, wiedziałaś że Undertale ma przejebane przez takie wariatki jak my?
      https://www.youtube.com/watch?v=5G7lSc75PMY
      W Ameryce było o tym głośno kilka tygodni temu xD

      Usuń
    4. O. Mój. Boże. XDDDD
      Moje ryknięcie śmiechem usłyszała chyba pół osiedla xD
      Co musi czuć Toby Fox xD

      Usuń
    5. Ughm na rocznicę napisał posta na swoim blogu. Wzruszający, piękny i wspomniał w nim w jednym z akapitów, że czasem fandom Undertale go przeraża xDDDD

      Usuń
    6. Ale boże. Powiem Ci, że naprawdę nie wiem, co takiego jest w Sansie, ale...
      Każda kobieta kocha go bezgranicznie, to dziwne z leksza.
      Wiec sie jemu tez nie dziwie :D przeczyta taką Klatke z kości czy komiksy, gdzie Sans pieprzy nas i rżnie ile sił w miednicy i se myśli cholera wie co :D

      Usuń
    7. Myślę, że nie chodziło o to, naprawdę zagraniczny Fandom jest przerażający momentami. Z tych kobieta x mężczyzna
      Jest jedna laska, rysuje nawet fajnie: https://66.media.tumblr.com/038afbad9e3bf00c1cecde6a38dc7c14/tumblr_og5h3mw1O21ruzu3po1_500.png ale jak dojebie z obrazkami w tym stylu (i gorszymi) https://67.media.tumblr.com/d9cf8591ead360de2b3b83e6a4c6ecbb/tumblr_of22pxPfIs1ruzu3po2_r1_1280.png
      Ale jej opowiadania. Boże. Sans gwałci ją, ona zachodzi w ciążę, oczywiście krew, gryzienie, bdsm, jest gwałcona przez papyrusa *będąc w ciąży*, Sans podczas rżnięcia jej pije jej mleko i takie tam. A to i tak nic. Szerokim łukiem omijam komiksy i opowiadania w których to sans pieprzy się z Papyrusem, Gasterem, Grillbym, czy kimkolwiek - bo najczęściej robią z niego ukesia, no i ja tego po prostu nie widzę. Ale.... Naprawdę fandom czasem jest przerażający. Serio.

      Usuń
    8. No i nie każda dziewczyna lubi Sansa. Moja współlokatorka go nienawidzi, autentycznie. Jeżeli miałaby wymienić choć jedną postać z UT która się jej nie podoba będzie to zdecydowanie Sans. Nie tylko dlatego, że biedziła się trzy dni non stop aby go przejść na geno- ale ze względu na fabułę. Uważa go za hipokrytę. Kilka razy się już z nią o to pokłóciłam xD
      No i wiem, że Silent Omen też go nie lubi. Nie rozmawiałam dokładnie dlaczego (bo opowiadania z nim pisze świetne, zwłaszcza w Pokoju Sansa czy ten motyw minetą był udany) ale wiem, że też go nie lubi.

      Usuń
    9. O Boże. Znaczy się... Sama grafika jest bardzo ładna, dopracowana i schludna. I te wesołe dinozaury w tle.
      Ale sam kontent. Nie wiem co powiedzieć. Nie miałam okazji doświadczyć jeszcze TAKIEGO fandomu.

      Usuń
    10. To może inaczej. Nie da się obok Niego przejść, nie zwracając wcześniej na Niego uwagi.
      Naprawdę się o to klocilyscie? :D

      Usuń
    11. I radzę Ci, nie szukaj. Ryje banie. Ja w nim siedzę tylko dlatego, że między dziwactwami znajdzie się coś "normalnego" (jeżeli tego słowa można użyć w kontekście seksownego szkielecika)

      Usuń
    12. Duuuuh jasne, że tak :3 Musiałam stanąć w obroni8e Sansika

      Usuń
    13. Nie czuję potrzeby zagłębienia się w taką mocną tematykę. Nie tyle to nie na moje nerwy, co po prostu mnie to nie jara. Choć wiem, że linia granicy pomiędzy seksi Sansikiem, a tym, co dzieje się na obrazku jest bardzo cienka...
      Bardzo dobrze. Broń Go jak lwica!
      Powiem mi proszę, jaką najbardziej chorą rzecz widziałaś z fandomu Undertale? :D

      Usuń
    14. Obrazek Toriel rżniętej przez Friska.
      .
      .
      .
      .

      .
      .
      .
      .
      .
      .
      .
      .
      .
      .
      .
      .
      .
      .
      .
      .
      W tym samym czasie Toriel srała

      Usuń
    15. Żałuję, że zapytałam...

      Usuń
    16. Biedna Yumi, co się raz zobaczyło już się nieodzobaczy :( Przesyłam znicz dla tamtej psychiki [*]

      Usuń
    17. Żałuję, że widziałam. Rule 34 z undertale jest złe

      Usuń
    18. Rule 34 zazwyczaj jest złe, ale to z Undertale boli szczególnie xdd

      Usuń
    19. Ja żałuję, że nie mogę wejść na te obrazki, ale zapamięta się to w wyszukiwarce...i jeszcze ktoś by wszedł do pokoju xD Odpalę sobie w domu xD

      Usuń
    20. Deprawuję młodzież. Boże jedyny...

      Usuń
    21. https://www.youtube.com/watch?v=qL6WOf_TeEo A to znacie? Spokojnie nie +18 xD

      Usuń
    22. Ooo <3 Jakie zajebiste xD Najlepszy moment "Zabiję twą rodzinę i przyjaciół, by przypomnieć ci..."

      Usuń
    23. Yumi, mogę prosić cię o podanie maila, na którego mogę do ciebie napisać?

      Usuń
    24. A wiesz Yumi, że już zdarzyło mi się słuchać tej piosenki? Fajnie, że mi o niej przypomniałaś xdd

      Usuń
    25. O, tak. Nie znam fandomu, który miałby większego raka od fandomu Undertale. No, może FNAF, ale i tak rak. Dlatego ja sobie powtarzam, że jestem tylko w fanbase, ale i tak to czasami też nie jest przyjmowane z dużym entuzjazmem. Poza tym, ja też nie przepadam za Sansem. Kiedyś o tym pisałam. Jest jedną z moich ulubionych postaci ze względu na taką niepozorność i to, co do niego czuję, to bardziej szacunek niż sympatia. Tak naprawdę nie myślę, że w grze uważa się za naszego przyjaciela, jest za chłodny.
      Ojeju, chcę wiedzieć, co ten sukinsyn Will powiedział Sansowi :s

      Usuń
    26. To poczekasz na to kilka rozdziałów :3

      Usuń
  4. Tak zaczęłam się zastanawiać (skoro już wiem że sans bzyknie naszą postac) tak teoretycznie jakby nasza postać zaliczyła wpadkę to dziecko było by potworem czy człowiekiem? Albo czymś pomiędzy.
    R

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w tym opowiadaniu jest wyjaśnione. Ludzie i potwory nie mogą się mieszać. To dwa inne gatunki. Sans tłumacząc to nam powiedział (albo raczej powie) że: Czy gdybyś uprawiała seks z psem, miałabyś potem szczeniaczki?

      Usuń
    2. Skojarzyło mi się Zmierzchem gdzie babeczka zaszla w ciążę z martwym ziomkiem. Tylko tamten był wampirem, a ten jest szkieletem. :D

      Usuń
    3. Weź mi nawet o tym nie przypominaj.... Przeczytałam wszystkie książki tylko po to aby wiedzieć że to gówno. Dobrze się czyta, autorka ma fajny styl (albo raczej tłumacz) aaaaale.... >.>

      Usuń
    4. Ja również. Czytałam, by móc skrytykować książkę sprawiedliwie. Tak samo mialam z 50 twarzy greya i dziewczyną z pociagu :D

      Usuń
    5. A ja właśnie pożyczyłam dziewczynę z pociągu XD ale to w serialu ahs pierwszy sezon tam dupa zaszła jednocześnie z duchem i człowiekiem wyszły blizniaki:)
      R

      Usuń
    6. Nie wiem czym jest "dziewczyna z pociągu" (brzmi bezsensownie O.o) ale jeżeli chcecie przeczytać naprawde dobrą książkę z cyklu BDSM, gdzie nie dość że fabuła, ładne opisy to jeszcze seksy w każdej możliwej kombinacji - polecam "Przebudzenie śpiącej królewny" Anne Rice. Najlepszy erotyk jaki w życiu czytałam xD

      Usuń
    7. Dziewczyna z pociagu to nowa książka kryminalna. Babeczka, ktora jest alkoholiczka jezdzi dziennie pociagiem niby do pracy, ale jednaknie, bo udaje, ze ma prace i zawsze z tego pociagu obserwuje dom jakiegos tam malzenstwa

      Usuń
  5. O matko, Sansa perspektywa, proszę, chce tą scenę z łaskotaniem z perspektywy Sansa.

    Już widzę tę myśl Sansa: Jak ja jej pragnę (lenny)

    Olej Klatkę z Kości, pisz to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. Klatka z kości i Czy to uczyni Cię szczęśliwą też jest istotne. To też naprawdę dobre opowiadania i autorki obu się bardzo cieszą, że je tłumaczę. Nie mogę tak tego porzucić i nie chcę. -_-

      Usuń
    2. Wszystkie te opowiadania są naprawdę wspaniale, nie przezylabym, gdyby Yumi porzuciła którekolwiek ;-;

      Usuń
    3. Nie powinna porzucać opowiadania, każde jest super mimo, iż to zbiera największą popularność. Pomyśl jakby poczuła by się autorka pisząca Klatkę z kości, wiedząc że Yumi tłumaczy jej książkę. Ja bym poczuła się naprawdę źle. Może i Klatka z kości jest bardziej ekstremalna i porywcza ( XD ) ale każdy ma inny gust, może innej osobie bardzie podoba się klatka z kości?
      A tak poza tym to czekam na perspektywę Sans'a ale czytałam, że jej nie będzie chyba, że pomyliłam części ;-;

      Usuń
    4. Sansa perspektywa się pojawi, musicie jednak zrozumieć że to opowiadanie pisze zamężna, pracująca kobieta, która nie ma wiele czasu na oddawanie się pasji. Tak więc trzeba dać jej czas i wyrozumiałość. Autorów motywuje się zainteresowaniem, komentarzami, obrazkami. Tak to działa.
      A co do Klatki z Kości, wiem że autorka śledzi komentarze, czasem z google translate sobie siedzi, czasem się mnie pyta o treści i tak dalej. No i są osoby jakie na to opowiadanie czekają, bo już dostałam pytania :)

      Usuń
    5. Sorka, to przez emocje, ale już mi przeszło. Kocham i Klatkę z Kości i Czy to uczyni cię szczęśliwą, dlatego czekam.

      Usuń
    6. Zakończyło się w takim momencie, że.....Trza wiedzieć!

      Usuń
    7. A ja wszystko kocham xD In Yumi, i opowiadani i was ;D

      Usuń
  6. I znowu pieszczenie żeberka >:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam tylko troszeczkę ;3 Sans raczej nie narzeka xD

      Usuń
    2. Powiedziałabym, że takie "łaskotki" mu nawet odpowiadają xD :P

      Usuń
  7. Jejku jak ty potrafisz umilić człowiekowi dzień ^^. Czytałam z zapartym tchem. W końcu wiemy, że Sans ma moc :O I miałaś rację. Nasze groźby wobec taksówkarza to tylko namiastka tego co zrobiłabym Willowi :) No i to uczucie gdy jeszcze nie wiemy, że Sans nie ma łaskotek... *lenny* hahaha xDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się zastanawiam, wiecie ja stara jestem i takie tam, ale co znaczy "lenny"?

      Usuń
    2. Lenny face to to ten oto znaczek " ( ͡° ͜ʖ ͡°) "
      Nie martw się bo też długo nie wiedziałam xdd Że tak powiem "Koledzy mnie olśnili" xD

      Usuń
    3. AAAAA i wszystko jasne
      Dziękuję xD

      Usuń
    4. Nie ma za co i polecam się na przyszłość ;) xd

      Usuń
    5. Jeśli chodzi o łaskotki. To ja w taki krzyk XD To nie są łaskotki! To nie są łaskotki, kochana!! XD

      Usuń
    6. My o tym wiemy, Sans o tym wie, ale "my" tego nie wiemy xDDDD Phahahaah mwahahaha xD Biedaczysko. Zobaczcie jak po tym zaraz szybko się zwinął. xD

      Usuń
    7. Mnie ciekawi jak szybko po tych "łaskotkach" się teleportował za nas, poza zasięg naszego wzroku xDDD Umie się maskować xDD Będąc na jego miejscu i na tym etapie znajomości z nami też raczej szybko bym zwiała xD Ale! Już się zorientowałyśmy, że Sans się przy jedzeniu rumienił i to nie była wina ostrych potraw xDD ( ͡° ͜ʖ ͡°)

      Usuń
    8. "Lenny" to w skrócie "lenny face" czyli taka zboczona buźka: ( ͡° ͜ʖ ͡°)

      Usuń
  8. Pragnę perspektywy sansa...PRAGNĘ >:CCCC taki chujowy dzień miałam,a teraz siedzę z lekarstwami i czytam te opowiadanie.Ty wiesz jak pocieszyć człowieka :( <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie Ty jedna.
      Ale sobie poczekamy. Dłuuuugo sobie poczekamy.
      I do usług. Zdrowiej kochanie!

      Usuń
    2. A dziękuje ^^ I ty też się nie przemęczaj! Bo przyjdzie sans i zrobi Ci łaskotki ( ͡° ͜ʖ ͡°)

      Usuń
    3. A co jak chciałabym pobawić się z Sansem w łaskotki? :o

      Usuń
    4. Ja tam wolałabym sobie z nim poczytać książki :3

      Usuń
    5. Ja też xD Przy herbatce owocowej ;3

      Usuń
    6. Oh to oczywiście też ^^ Wspólne czytanie książek z Sansem na naszym balkonie ^^ Aż nabrałam ochotę na zrobienie czegoś twórczego (ale muszę się uczyć :P) "To się przyda na maturę itd. itp." Ehhh no cóż... moje twórcze myślenie będzie musiało czekać do czwartku (piątki mam luźne ^^)

      Usuń
  9. Prawie wygrałam z tobą bitwę na łaskotki!- O mój boże, jebłam xD Yumi, muszę ci się pochwalić, że z wypracowania dostałam 5-! Cudem ;D I jeszcze rozdział! Przez cały czas jak czytałam, miałam banana na twarzy! Cieszę się, że poczekałam na tłumaczenie xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie moja zasługa tylko Twoja, ja tylko podsunęłam temat ^^ Cieszę się i gratuluję 5 ^^

      Usuń
    2. Dziękuję ^-^ Pisałam to do 3, ale było warto xD

      Usuń
  10. Yumi, Skarbie. Kto pierwszy wyjdzie w opowiadaniu z inicjatywą jakiegoś romantycznego spoufalania się ze sobą? My czy Sans? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *już miała powiedzieć, ale zawarła japę* Nie powiem, koniec ze spojlerami nieeeeee!

      Usuń
    2. Nie daj się prosić! No nie bądź takaaa! :D

      Usuń
  11. Tylko jedno słowo. My czy On :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ugotowałam dzisiaj naprawdę wzruszający rosół. Taki pikantny, że mordę wykrzywia. Phaaaa zionę ogniem :D

      Usuń
    2. Okrutna Ty! To chociaż mi powiedz, czy wspomnienie o tym, że seks z willem byl najlepszy zostanie obalony? :3

      Usuń
    3. Weź, Kejt... Spójrz tylko! Yumi zdecydowanie odpowiedziała na Twoje pytanie, tylko jakimś magicznym szyfrem! :o xD

      Usuń
    4. Kejti nie bądź taka w gorącej wodzie kąpana xD Już niedługo się dowiemy ^^
      A co do "szyfrów" Yumi. Gdy tak napisałaś Ayaa, to od razu przyszła mi do głowy czcionka, którą mówi Gaster :>

      Usuń
  12. Cholera, masz rację... Będzie romantycznie, ale i pikantnie. Bedzie wzruszająco, ale podczas seksu aż iskry będą się sypać! Ale kto jest tym rosolkiem... Chodzi Ci ze rosolek zrovilas na kosciach? Ze sans to rosół? Wszystko jaasne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ayaa ma rację, Yumi nam spojleruje jakimś cholera szyfrem. Spojrz tylko xD

      Usuń
    2. A żebyś się nie zdziwiła *mamrocze* Jestem Illuminati!

      Usuń
    3. Czyli co. Że faktycznie tym rosołem jest Sans?

      Usuń
    4. Rosół na kościach sansa... Brzmi całkiem apetycznie ( ͡° ͜ʖ ͡°)

      Usuń
    5. O nie, czyżby narodził się nawy fetysz? Jedzenia rosołu...na kościach Sans'a, oh geez... To ja już wolę, żeby te kości spożywały mnie...if you know what I mean xD

      Usuń
    6. Założę się, że brałaś Mettadron...tzn. Mefedron...czekaj, chyba już wiem, czemu Mettaton zawsze jest taki pobudzony...i pewnie poczęstował tym Papyrusa i Monster Kid'a!

      Usuń
    7. Na chwilę pójść zrobić sb kolację a wy tu o jakimś rosole... ;-; Ale iluminati powinno stworzyć trudniejszy szyfr. :/

      Usuń
    8. Czuję dylemat. Nie wiem co lepsze, być jedzonym przez Sansa, czy jeść Sansa. Wyobrażam sobie Sansa w wannie, a ja nad nim stoje i dorzucam marchew, seler, pietruszkę, liść laurowy. I wiecie, dwa w jednym. Sans wykąpany a ja mam obiad xD

      Usuń
    9. Zaraz wyjdzie, że Mettaton to jakiś dealer leków i narkotyków, który demoralizuje dzieci xD

      Usuń
    10. Na prośbę kogoś z internetu, narysowałam ahus'a: http://pokazywarka.pl/5yf8gy/

      Usuń
    11. Mówił wam ktoś kiedyś, że jesteście popierdolone? >.>

      Usuń
    12. Nie ma mnie chwilę, a wy już robicie rosół na kościach Sansa xDD Nie dziwię się, że Toby Fox czasem się niepokoi fanami xD

      Usuń
    13. Trafne podsumowanie Yumi... chociaż w sumie to ty nadajesz popapranymi kodami i to ty zaczęłaś z rosołem xDD

      Usuń
    14. xD Tak szczerze to tak...

      Usuń
    15. I już znaleźliśmy winowajce! Yumi, to TY przewodzisz naszą popierdoloną grupką. Ta blogowa rodzinka czasem daje mi raka. Za to was chyba kc. Ej, Mettadron? I nagle zachciało mi się narysować drona z Mettatonem, o gash.

      Usuń
    16. Mettaton z dronem??? xDDD To może od razu narysuj jak Mettaton wysuwa skrzydełka dronowe i leci xDDD Też kocham tą blogową rodzinkę. Mam więcej powodu do śmiania się jak nienormalna xDD
      Masz rację Ayaa, Yumi to winowajca xD

      Usuń
    17. Pierwszy raz czuję się jakbym znaczyła coś na jakiejkolwiek grupie xD

      Usuń
    18. Chyba narysowanie gwiazdy podziemia w wersji drona to jednak za wiele. :(( Sansy, w grupce zawsze każdy coś znaczy, aż grupka się nie powiększy. Wtedy wszystko się zawsze wali. (y)

      Usuń
    19. Ja mam takie uczucie, jakbym znała was całe życie. Aż mi się cieplutko na sercu robi. :)

      Usuń
    20. Cieszę się, że was poznałam *-*

      Usuń
    21. Ja się cieszę, że dowiadując się o fnafie wyskakiwały mi na yt propozycje z undertale więc w końcu się chciałam dowiedzieć co to. Przez co zainteresowały mnie arty flowerfell więc szukając flowerfell trafiłam tu:do wielkiej blogowej rodzinki, w której każdy jest popaprany na swój własny urokliwy sposób i to w was kocham <3 Ahhh te wspomnienia :') xD

      Usuń
    22. Ukradnę was kiedyś na jakiegoś teamspeak'a, Skype czy juz w ogóle, np. do muzeum, tam jest duzo szkieletow xD

      Usuń
    23. xDDDDD
      Muzeum... leżę i nie wstaję xDDD
      Na teamspeak'a można by, ale to trzeba by się dobrze zgrać :P
      Możesz nas wypożyczyć albo zaprosić, ale żadnych kradzieży albo *słychać megalovanię* BAD TIME
      xD

      Usuń
    24. Na konwent wyskoczmy razem! XD (Taa, już to widzę po sobie jak decyduję się poznać więcej niż jednego człowieczka na raz z moją fobią.) Na skype można z fona, c'nie? >.> *Chociaż i tak siedziałabym cicho, lel.*

      Usuń
    25. Ayaa, ważne, żebyś przede wszystkim była :)
      Już widzę, jak nas z tego muzeum wyrzucają, bo gwalcimy eksponaty...
      Takze czekam na propozycje! Bo nie wiem teraz jak z konwentami jest, co i kiedy. I gdzie :D

      Usuń
    26. Oj, blogowa rodzinka cię rozkręci XD Już o to się nie bój :* xD ^^

      Usuń
    27. Ja mam skype, co do konwentu - chciałabym, ale boję się podróżować pociągiem ;-;

      Usuń
    28. To zawsze można na początek spotkać się "internetowo" :D
      W ogole przeczytałam jeszcze raz ten rozdział i wiecie co? Ten moment: " -Zamknij się! Jestem pierdoloną damą! - upiłaś swojej kawy unosząc mały palec do góry. Sans zaśmiał się cicho. - Mój język jest obiektem zazdrości wszystkich kobiet w okolicy – szkielet przyglądał Ci się chwilę, a potem parsknął śmiechem"
      I już sobie wyobrażałam, jak Sans w myślach dopowiada na temat naszego języka "i obiektem moich pragnień"

      Usuń
    29. Kejt - Oj nienie, ja bym w tym muzeum stała obok i udawała, że nie mam z wami nic wspólnego. C: XD

      Oczytana - Ja chyba właśnie tego się boję. Zapomnicie o mnie. :((
      Sansy, jeśli mogę spytać do dokładnie w podróżowaniu pociągiem cię niepokoi? ;-;

      Ugh, i tak jesteśmy porozrzucani po Polsce. To by nie wypaliło. Mówcie mi tu jak na spowiedzi jakie województwa jesteście. ;p

      Usuń
    30. Ja czytając to zatrzymałam się na chwilę i zastanawiałam się czemu kobiet? Dopiero po chwili zorientowałam się, że nie mówi o części ciała tylko o jej wysławianiu się xDDD

      Usuń
    31. Ayaa, wolę jeździć po prostu autobusem, albo samochodem...boję się dwóch rzeczy: pociągów i przechodzenia przez pasy... nie pytaj xD Zaczęłam rysować coś bardziej poważnie - co by było, gdyby Sans dostał od nas teleskop xD http://pokazywarka.pl/fw5tls/ Tym razem pokoloruję xD

      Usuń
    32. Totalnie mi dzisiaj nie idzie tłumaczenie. Ugh.

      Hm, ja jestem z województwa świętokrzyskiego - Kielce dokładnie. I od razu mówię, że raczej na konwentach mnie nie zobaczycie. Raz, że studia, dwa że praca, trzy że koła naukowe, cztery że nie lubię konwentów i pięć nie chce mi się xD
      Ale naprawdę miło mi, że się ze sobą dogadujecie ^^

      Usuń
    33. Ja jestem z Wielkopolski

      Usuń
    34. I świetnie narysowany teleskop Sansy :D

      Usuń
    35. Dzięki xD Ale Sans mi nie wyszedł ;-;

      Usuń
    36. Aktualnie mieszkam na dolnośląsku. Ale u mnie podróże to jak najbardziej spoko. Lubię podróżować. :)
      Yumi. Błagam. Kto w tym opowiadaniu aranżuje seks jako pierwszy. Dotykanie, lizanie i pieprzenie. Proszę mi powiedzieć, bo taka ciekawa jestem. :<

      Usuń
    37. Tak czytam co inne osoby pojebane równie jak ja piszą i wpadłem jak zrobić rosuł z sansa ala yumi mizuno :
      1 garnek 1000 litrów
      1 sans
      Woda
      70 kg marchewki
      30 kilogramów cebuli i pietruszki
      10 opakowań pieprzu
      10 opakowań liści laurowych
      70 kostek rosołowych
      Kilkanaście papryczek chili

      Usuń
    38. 1 sans xD
      No nie, no kurwa no nie xD
      Kocham tego bloga i te komentarze soooo much. XD

      Usuń
    39. Na tym blogu są najelpsze komentarze z jakimi się spotkałam. Napisz jeszcze sposób przygotowania. Jestem ciekawa jak zmusisz Sansa do grzecznego siedzenia w "jacuzzi" xDD

      Usuń
    40. Też jestem ciekawa przepisu! xD Oh, Wielkopolska wszędzie. Gdziekolwiek się nie znajdę na internetach ktoś jest z Wielkopolski. Ale to całkiem okok. Dobra, jak Wielkopolska to gdzie dokladnie? (uważajcie bo do was przyjadę i zgwałcę. *Ma w planach cosp Sansa, więc why not*)

      Usuń
    41. Ukeś Ayuu jaka nagle chciwa :D juz by gwałcila :D
      Sans nie dość, że musiałby siedzieć w tym garnku, to jeszcze niech obiera te 70 kg marchwi, a co!

      Usuń
    42. Apropo kąpieli Sansa znalazłam coś takiego :D https://67.media.tumblr.com/20273a47c7972118c337c4d54c0bc136/tumblr_inline_o8ga2qNaKa1ta46pd_1280.png

      Usuń
    43. Niech najpierw na te skladniki najlepiej zarobi (Poza sobą samym oczywiście) Co do mnie to jestem zmienna w niektórych aspektach charakteru. Dobra, więc to wy możecie przyjeżdżać gwalcić mnie do takiej małej miejscowości co Piła się zwie, troszku od Poznania. *lenny*

      Usuń
    44. Ech Kejt Kejt Kejt.
      Pierwsza inicjatywa wychodzi... przez przypadek, zbieg okoliczności, a potem w kolejnych rżnięciach - różnie bywa, raz my raz Sans...
      A co do rosołu... Boże, przez Was nigdy nie spojrzę normalnie na rosół z kości.... XDDDDDDDDDDDDD

      Usuń
    45. Piła? To miejsce, gdzie święte są żarówki :D nie byłam jeszcze w Pile, z przyjemnością odwiedzę :)
      Yumi, jak tam Ci idzie tłumaczenie, jakoś mogę Ci pomóc? :D

      Usuń
    46. Aż posiłkowałam się wikipedią, ażeby ładnie i powiedzieć Ayaa- mieszkam w mieście, które leży w środkowej części niziny Południowowielkopolskiej xD
      Ja też mam w planach cosplay Sansa (tak właściwie koleżanka stwierdziła, że skoro tak bardzo go kocham to najlepiej jak go scosplayjuję xD) Także... dwóch Sansów? Zapowiada się ciekawie xDDD Chociaż mi tam obojętne. Mogę być Frisk albo i nawet sobą :o xD
      A propo rosołu, to nie dość, że chcecie Sansa ugotować to jeszcze go obieraniem zamęczyć xD O wy potwo... ludzie jedne xDDD

      Usuń
    47. Aya...ja też mieszkam w Pile xD

      Usuń
    48. O lol, a tu nagle, że się znamy xD

      Usuń
    49. Dwóch Sansów razem. :)) kejt, ta piosenka to wszystko prawda. Lel. A żarówki do dziś święte. Szczególnie te w lampach na ulicy, które jak nie chcą to się po prostu zgaszają i zapalają kiedy im się kurwa podoba. :// Ale przynajmniej na razie nie witamy jeleni, bo jeleń z budynku zdjęty. Ale nowy będzie! :3

      Usuń
    50. Nie pierdol Sansy... Nie pierdol. XD Meh, jam jest nołlajfem. Ja nie znam nikogo. c:

      Usuń
    51. Jak masz na imię? Na jakiej ulicy mieszkasz? Ja mieszkam niedaleko, w Dolaszewie xD

      Usuń
    52. I wszystkie płoty w kolorze zieleni :D
      Tak długo tą piosenkę znam a do dzis ja nuce, jest zaczapista.
      Dziękuję Yumi za spojler, już mi lepiej. Kochanie Tyy moje! Już sie nie złość tak na mnie! :D

      Usuń
    53. Kejti, umiem to zagrać na gitarze xD

      Usuń
    54. Naaaah daję radę. Jutro wrzucę rozdział z MLP bo fandom kucyków się domaga rozdziału, potem będzie Czy to uczyni Cię szczęśliwą, potem Klatka z kości, na piątek i sobotę komiksy (sokończymy Myśli i zabiorę się za to co zrobił Toby z okazji rocznicy gry xD Nie wiem czy znacie) a w niedzielę wrzucę Ciche.

      Usuń
    55. Patrycja. Na Bydgoskiej. Praktycznie na przeciw stadionu żużlowego. (Co to za przesłuchanie. Aaa.)

      Usuń
    56. Mogłem siedzieć cicho :)
      A więc zaczynamy. Do garnka z wodą ( musi być wykonany z materiału odpornego na laser ) wrzucamy sansa mówiąc mu że to jacuzzi . zakrywamy go pokrywą z małym otworkiem na powietrze i składniki. Wrzucamy obraną cebulę ( zatrudnijcie undyne i dajcie jej siekiere . dorzućcie marchew i pietruszkę. Jastępnie wysypcie zawartość paczuszek z pieprzem i liśćmi. Dolejcie wymieszanych z gorącą wodą kostek rosołowych i wrzućcie pokrojone papryczki. Powiedzcie sansowi aby siedział w tym jeszcze przez jakieś 30 min, a potem go wysuszcie i cieżcie się 1000 litrami rosołu z sansa. Jako dobry kuchaż polecam wam pić ten rosuł czytając tłumaczenia yumi lub słuchając megalowanie :)

      Usuń
    57. I trzeba będzie poczekać grzecznie na kolejny rozdział. Aż mi dziwnie, że nie wiem co w nim bedzie, zawsze coś tam od Ciebie wyciągnęłam, a teraz tylko ogólnie zapytałam, wiecj nie tak źleeee :> poczekam grzecznie :D
      Sansy, to na naszej skypowej rozmowie nam zagrasz i zaspiewasz! :D

      Usuń
    58. Piotrusiu..... ałć... Kucharz nam rośnie wyborowy.
      Wow.

      .
      .
      .
      .
      .
      .
      .
      .
      .
      .
      .

      .
      .
      .
      .
      .
      .
      .

      .
      .
      .
      .
      .
      .
      .
      .

      .
      .
      .
      ........................................................................................................................biedny Sansik

      Usuń
    59. Dostałem zadanie to je wykonałem :)

      Usuń
    60. Hehe xD Ayaa zdradź mi troszkę więcej xD

      Usuń
    61. Yumi... To "Piotrusiu" aw. Wczułaś się za bardzo w "nas"? C:
      Sansy - nie bierz tego do siebie ale to imię mi się źle kojarzy. Poznałam parę twoich imienniczek i, cóż chyba trafiłam na nie tych ludzi. Ale kilka lat temu miałam internetową znajomość z Wiktorią za którą bardzo tęsknie. ♥ Więc mam nadzieję: miło poznać!

      Usuń
    62. Czego chcesz wiedzieć? ;-; Jestem nie ciekawa. Lel. Cichaj, męcze się z nominacjami na watt.

      Usuń
    63. To jest niepojęte: mieszkamy w tym samym mieście, znamy watt, a do tego czytamy tego bloga xD Osobiście nigdy nie miałam złych kontaktów z Patrycjami, oprócz jednej, która teraz przeprowadziła się do poznania z powodów osobistych XD Gdy przeczytałam, że mieszkasz w Pile to takie "Are you fuckin kidding me?" No więc ten... Jeżeli co to może kiedyś na siebie natrafimy, lol, a anwet nie poznamy...nadal mam konkretnego mindfuck'a....

      Usuń
    64. Ach zapomniałem dodać. Jeśli sans nie pujdzie po dobroci to palnijcie go z całej siły w łep plastikowym koszykiem ( wątpie żeby unikną. Pamiętamy tą starą babę) ogłuszonych ludz...potwory łatwiej przenieść.

      Usuń
    65. XD http://pokazywarka.pl/vb6q72/

      Usuń
    66. Wow to uczucie gdy musisz poznać kogoś przez internet żeby dowiedzieć się, że mieszka w twoim mieście xD Piotrek, bardzo ciekawy sposób przygotowania. Kreatywnie, aczkolwiek mam jedno:ale. Undyne prędzej posieka nas wiedząc, że gotujemy Sansa xD A jak sobie mówicie imiona to nie będę gorsza i się wepchnę xD Amanda jestem miło mi poznać :)

      Usuń
    67. Sansy, odpowiedni rysunek w odpowiednim czasie xD

      Usuń
    68. Mnie te zbiegi okoliczności niepokoją. xD Kto wie, może już kiedyś na siebie wpadłyśmy / widziałyśmy się? Kto wie, kto wie. xd Też jestem w szoku.

      Usuń
    69. Co to za babcia za Sansem? xDD Ten koczek, okularki i faruszek. Geniusz.

      Ja: Babciu ugotuj mi rosołek na mym crushu!
      Babcia: ok.:))

      Amanda... Nie zapamiętam. D: Mam problem z imionami. Ale postaram się! Oryginalne imię. ♥

      Usuń
    70. W którymś rozdziale sans pracując dostał od pewnej baby koszykiem w łep za to że chciał jej pomóc w tym żeby nie przewaliła się na dopiero co mytek podłodze

      Usuń
    71. Ups nie zobaczyłem zdjęcia

      Usuń
    72. No co ty nie powiesz ... Bo żadna z nas nie czyta Cichych momentów, wiesz?

      Usuń
    73. Rysunek powstał za moją namową xD Ayaa dzięki ^^ No wiesz, imiona nie zostały powiedziane słownie, zawsze mamy pod tym rozdziałem ściągę :P Też nie mam pamięci do imion więc spokojnie xd

      Usuń
    74. A to czy undain nas posieka zależy od au

      Usuń
    75. Ah! To ta babcia! Póżno już. Nie myślę. Piotrusiu, no właśnie dostał koszykiem i był cały. Will go uderzył i był cały. Aby na pewno ten sposób przygotowania jest prawidłowy? ;-;

      Usuń
    76. Musi wziołem dzisiaj za dużo i nie mam pomysłu. Ewentualnie pod pretekstem, ale pretekst musicie sami wynyślić

      Usuń
    77. Co? Nie rozumiem co napisałeś... wziąłem*

      Usuń
    78. Odpowiedziałem na pytanie a ja biore leki uapokajające i wziąłem dzisiaj 78 a nie 36 jak powinienem a zprwteksyem chodzi o to by jakoś sansa przekonać

      Usuń
    79. Pretekstem tam miało być sorry klawiatura w moim telefonie jest uszkodzona

      Usuń
    80. Dobra dobrej nocy. Jutro dam premis na gulasz ze shabu z kością san... Może lepiej nie. :)

      Usuń
  13. Wiecie, ze w którymś rozdziale klatki z kości na widok sansa w wannie tez pomyslalysmy o rosole? XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AHHH, TO BYLO 50 TWARZY FRUSKA, WYBACZCI E

      Usuń
    2. Tak czy owak widać Yumi ma takie chore pomysły. Martwię się. To pewnie przez ciemne strony fandomu. [*]

      Usuń
    3. shame on me ..... Winna :x

      Usuń
    4. Już Sans Cię ukara, nie martw się x)

      Usuń
    5. I kto tu ma chore pomysły co?
      ,, Już Sans Cię ukara, nie martw się x)" moim zdaniem to bardziej chora odpowiedź.

      Usuń
    6. A więc jestem chora bo chcę być ukarana przez Sansa :3

      Usuń
  14. Kurwa... tyle komentarzy, że nie chce mi się ich czytać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ale chcę!
      Są dwie rzeczy przez które siedzę na twoim blogu.
      Po pierwsze są tu świetne opowiadania i komiksy, a po drugie fajni ludzie z którymi miło prowadzi się dyskusje.
      Na innych blogach strasznie często się obrażają.

      Usuń
  15. Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że odkąd tutaj dołączyłam, zaczęło być bardziej...głośniej xD W sensie wielu komentarzy xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobne odczucie względem siebie także spokojnie xD Najwidoczniej stanowimy mieszankę wybuchową :P

      Usuń
    2. Mi się za to wydaj, że odkądtu dołączyłam to jest coraz więcej undertale (pozdrowienia Yumi!).

      Usuń
    3. Mi też! Cóż, po prostu odkryłyśmy, że możemy offtopować i Yumcia nie bije za to. xD Sansy, mam ziomóweczkę co jest w twoim wieku i się zastanawia czy Cię zna. xDD Do gimby chodzisz w Pile? >.>

      Usuń
    4. Yumi nam pobłaża xddd W sumie często sama się dołącza do dyskusji więc raczej nie ma nic przeciwko :P

      Usuń
  16. Może nie uważnie czytam ale niema na razie wyjaśnienia jaką zabawa relaksują się "nasza" z jacki?
    R

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie o tym wie, a zabawka to oczywiście dildo. W opowiadaniu tego nie ma wyjaśnionego, ale autorka napisała krótką historyjkę jak Sans znajduje "naszego" dildosa. Za tego typu historyjki wezmę się kiedyś tam :3 Bo niektóre są naprawdę zabawne

      Usuń
    2. Jestem ciekawa co Sans myślał znajdując "naszą zabawkę" xD

      Usuń
    3. Pewnie o tym, że chce nas pieprzyć

      Usuń
  17. I weź tu bądź normalna po takich dyskusjach...

    OdpowiedzUsuń
  18. To chyba 1 blog, na ktorym tak chetnie czytam tez komentarze XD <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Tak sobie patrzę co ty tu masz (Undertale MLP Inu itp.) i jesteś moją senpaj ;3 xD Ohayo tak w ogóle

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ohayo! *rzuca się i tuli* xD Mogę być i sempai xD Wiiiitaj!

      Usuń
    2. Gdyż iż komentarze zostały usunięte xD ;-;

      Usuń

POPULARNE ILUZJE