Notka od autora: Jest to krótkie opowiadanie, osadzone głównie w realiach przestrzeni Po-Za. Skupiać się ono będzie na relacji Ink!Sans x Czytelnik. Postaram się pisać tak, aby płeć czytelnika była w miarę możliwości obojętna.
Spis Treści:
03. Świadomość (obecnie czytany)
Trudno dokładnie opisać stan w jakim się znajdujesz, lecz można go porównać do, tego w jakim się znajduje nowo narodzone dziecko, gdy zostaje wypchnięte z łona matczynego wprost na dziwny, jasny świat i na dzień dobry ktoś go pierze po dupie. Tylko, że Ty nie dostajesz klapsa.
Przeanalizujmy sytuację, bo jest to bardzo ciekawe. Nie wiesz gdzie jesteś. Nie wiesz kim jesteś. Nie wiesz kim są te dwa szkielety gapiące się na Ciebie. Nie wiesz czego chcą. Nie wiesz czy coś w ogóle chcą. Nie wiesz czy należy uciekać. A może zostać? Ogólnie, Twoje ciało jest dziwne. Znaczy się umiesz myśleć pełnymi zdaniami, wiesz jak nazwać rękę, głowę, oko, wiesz że przed Tobą jeden szkielet... o! To jest szkielet! No jeden kolorowy, a drugi czarny. Nie lubisz tego czarnego. Znaczy się, że masz uczucia i umiesz je nazwać! O! To już coś. Mrugasz kilka razy i ponawiasz pytanie.
Przeanalizujmy sytuację, bo jest to bardzo ciekawe. Nie wiesz gdzie jesteś. Nie wiesz kim jesteś. Nie wiesz kim są te dwa szkielety gapiące się na Ciebie. Nie wiesz czego chcą. Nie wiesz czy coś w ogóle chcą. Nie wiesz czy należy uciekać. A może zostać? Ogólnie, Twoje ciało jest dziwne. Znaczy się umiesz myśleć pełnymi zdaniami, wiesz jak nazwać rękę, głowę, oko, wiesz że przed Tobą jeden szkielet... o! To jest szkielet! No jeden kolorowy, a drugi czarny. Nie lubisz tego czarnego. Znaczy się, że masz uczucia i umiesz je nazwać! O! To już coś. Mrugasz kilka razy i ponawiasz pytanie.
-Kim jesteście? - Nie. Nadal nic. Wmurowało ich na dobre. Skrzywisz się lekko i wzdychasz. Jakaś część Ciebie ma tę świadomość, że naturalną reakcją powinien być raczej strach, lecz masz dziwne przeświadczenie, że nic Ci się nie stanie. Coś nakazuje Ci czuć się bezpiecznie. Zwłaszcza, przy tym kolorowym. Próbujesz się podnieść z ziemi, lecz nie wychodzi Ci to za dobrze. Tak szczerze to ... w ogóle Ci nie wychodzi. Bolą mięśnie, mrowi ciało. Nic dziwnego, długo się nie ruszało, a teraz chcesz zrobić z nim właściwie wszystko. Małe kroczki, dobra? Małe kroczki. Najpierw dźwignij się na jednej ręce i usiądź. Powoli i ostrożnie. O tak, właśnie tak. Dobra, siedzimy. Co teraz?
Kościotrupy przyglądają się. Jeden z zafascynowaniem, jakby nie widział niczego wspanialszego w swoim życiu niż Twoje żałosne próby podniesienia się z ziemi. Drugi jest wyraźnie zdegustowany, aby nie powiedzieć ... coś co może powstać po zderzeniu się obrzydzenia, strachu i złości.
Oni w ogóle potrafią mówić? No raczej. Masz świadomość, że rozmawiali bardzo głośno nim podniosły się Twoje powieki. No, ale dobra, jak tu teraz wstać? Gdyby było się czego oprzeć sprawa mogłaby być łatwiejsza, ale tak to ... Przenosisz wzrok na szkielety, a potem ciężar na przednią cześć ciała i nieporadnie idąc na czworaka przemieszczasz się w ich stronę. Zero reakcji. Może, jeżeli oprzesz się o któregoś to wstaniesz? Taki był Twój pierwotny zamysł, lecz im bliżej Ci do nich jest tym bardziej chcesz dotknąć twarzy, ubrania, po prostu poczuć któregoś z nich. A konkretniej tego z kolorowymi oczami, których kontury zmieniały się bardzo szybko. Kwadraty, trójkąty, gwiazdki, serduszka, kreski, znikały nawet czasem całkowicie, romby, prostokąty, trapezy i inne figury geometryczne we wszystkich znanych Ci barwach i odcieniach. Z każdym Twoim kolejnym posuwistym krokiem zmieniały się szybciej, lecz ciało ani drgnęło. Ten drugi po prostu skamieniał, jedynie latające dookoła jego ciała errory, których zrobiło się więcej wskazywały, że jednak jest to stworzenie, które może reagować.
Wyciągasz dłoń przed siebie i dotykasz kości policzkowej kolorowego, jego źrenice się zatrzymały, białe, świecące punkciki wpatrywały się w Twoje oczy uważnie, jakby oczarowane, zahipnotyzowane, zachwycone. Czujesz od niego eksplozję samych pozytywnych uczuć. Podobają Ci się. Twoje usta wykrzywiają się w lekkim uśmiechu i pytasz ponownie.
-Kim jesteście?... - Nadal, zero reakcji. Dobra, co jest grane? Czas się zatrzymał w miejscu? Po dłuższej chwili postanawiasz zwrócić się do tego drugiego. Delikatnie odsuwasz opuszki palców, kości kolorowego są zimne i gładkie, przyjemne w dotyku, ciekawe jakie będą tego drugiego. Odwracasz się w jego stronę, nadal lekko, czule i przyjaźnie uśmiechasz. Twoja ręka jest już blisko jego ramienia, lecz nagle coś niebieskiego przeleciało Ci przed oczami. Coś innego upadło po lewej stronie. Odwracasz się z zaciekawieniem. O to ręka.Uhm... Twoja ręka tak uściślając. Próbujesz nią poruszyć, ale nie odpowiada.. Przyciągasz to co zostało, zniknęła cała Twoja dłoń wraz z nadgarstkiem.
Właściwie to byłoby interesujące gdyby nie pewien fakt. Ink stworzył Cię dokładnie tak samo jak składa się człowiek. Co prawda trwało to stanowczo za długo, ale impuls bólu w końcu dotarł do mózgu i został prawidłowo odczytany. Zaczynasz krzyczeć, padasz na ziemię tuląc do siebie krwawiąca kończynę, płaczesz, masz wrażenie że to potęguje tylko ból, Twoje szamotanie, wiercenie się tylko pogarsza sprawę, lecz jak nic nie robisz też jest źle. Dlaczego on Ci to zrobił? A może samo się zrobiło? Nie. Teraz dookoła czarnego jest wiele unoszących się w powietrzu niebieskich nici. Nie lubisz ich. Naprawdę bardzo ich nie lubisz.
Ktoś Cię podnosi, o, to ten kolorowy. Coś mówi, ale go nie słyszysz, własny krzyk i ból paraliżują ciało. Nadaremno próbujesz poruszać czymś czego nie masz, nerwy rozpaczliwie poszukują reszty ciała. Zaraz oszalejesz z bólu. Nie. Nie oszalejesz. Robi Ci się ciemno przed oczami i mdlejesz.
-Za͞b͠iera̶j ͏t̴o ̧ś̸m̴i̕e̛rd͜zące c҉oś̵ ode m͢n͜ie͏! - wrzasnął Error odskakując do tyłu. Ink trzymał na rekach nieprzytomnego człowieka, który krwawił z odciętej kończyny. Szkielet czuł jak wzrasta w nim wściekłość, ale i ... zdezorientowanie. Dlaczego Error to zrobił?
-Oszalałeś?! - tylko tyle mógł powiedzieć. Trzeba zająć się raną... Hah, ten stopień obrażeń nie zasługuje nawet na miano "rany".
-Ja ņi͢e, al͏e̛ ty̕ ̷tak̢, ͡id̕io͏t͢o! - Error był wyraźnie przejęty tym co się dzieje, otrząsnął się już z szoku, no może częściowo. Bo nadal wpatruje się w stworzenie Inka pełnym przerażenia wzrokiem. Wykrzywia twarz w grymasie obrzydzenia - M͠a͟s̸z ͏w ͘ogólȩ ̶p͘oję͜c͟ie ̶c͝o͘ zr͢obi̡ł̸e͜ś͠?̧!̴ ͏Tr̸zéb҉a ̢to ̶zni̕s͞z̸cz̛yć͢!
-Nie "to"! - przytulił do siebie ciało - Ten człowiek jest mój!
-T̵o̶ ́n̕i͢e͢ j҉e͝st̸ c͘z̀ł͠owie͞k̛! To ̀...̴ to̡... ̴ǹaw̴èt͜ ͘k҉u̢r̀w̡a ͜ni͜e͏ ͏wie͠m c̡o ̴t̢o ͢j̀e̕st - uniósł palec do góry, nici zatańczyły wokół niego. Szykował się do ataku. W ostatniej chwili Ink uskoczył. Nie ma teraz czasu na walkę. Musi zająć się jego kreacją. Podskoczył w miejsce, gdzie znajdowała się ręka i podniósł ją, aby było wygodniej, ułożył ją na klatce piersiowej człowieka i uskoczył do tyłu przed następnym ciosem Errora.
-To nie jest błąd!
-T͠o jèst̷ w̢y͞pac̵z̴ęnie!҉
-Nie wyczuwasz w tym anomalii!
-Teg͠o ̀nie ̛po̢ẁi͏n̡no ̨b͏y͜ć!
-Ten człowiek jest mój!
-T̛o̷ nie͟ ͡j́e͏şt͞ ͠t̡woje! ̡T̛o̵ ņie j͘e̶st czło͡wie͟k! ̕T͞o̷ n҉ie͏ ͟powinn͘o ̛ist҉n̡i̵eḉ!͠
-Ale istnieje, a skoro istnieje znaczy, że może istnieć!
-G͟dy҉by̛ ̴mo̢g̕ło ̢i͡sţn͝ie҉ć ws̛zys̀tk̢o̶ ͝c̴o̸ ͞i̵s͠t͞n̨ie͏je t̀o̢ ́mn̛i̛e b͘y͘ nie ͜b͠yło!͡
-Error daj mi spokój!
-Dam̸ ci͠ s̨pokó̢j̴ j͞ak ͟d͡as̛z ̡mi ̷w҉y͠m͏aza̵ć͠ t͞o ͏c͢o͝ś͏!̀
-Nigdy nie dam ci tego wymazać!
-W͢i͝ęc ̕s͡ám͡ ͏s̕ob̵i͢e ͝t̷o͏ wez̡mę!
-Nie pozwolę!
-Ma͟ł̵o mn̴ie͡ inter͡e̡su͏j̕e ̴co̶ ̨m̡i̸ po̷z̴w̨ol҉i͘şz̷,̀ ͡a͜ ̕co n͡i̕e͝!̢ - darli się tak, że słychać ich było w całej przestrzeni Po-Za. I nie tylko. Gdzieś tam, między uniwersami Core!Frisk cmoknęło z zażenowania, zaś Fresh musiał zatkać sobie miejsca gdzie znajdować się powinny uszy. Skok w bok, unik, pochylenie, zwrot i znowu skok. Ink nie miał jak atakować, ba, nie mógł się nawet porządnie bronić. Jednak jeżeli da się wciągnąć w tę bezsensowną walkę, to jego człowiek wykrwawi się na amen. Poznawał i badał ciało ludzkie dobrze, wlał tyle czerwonej farby ile potrzebował jego człowiek i sądząc po tym ile się już wylało. Nie zostało jej wiele. Musi się pośpieszyć, bo inaczej serce się zatrzyma i straci swoją kreację raz na zawsze. Wiedział, że taki cud nie powtórzy się już nigdy. Niewiele myśląc. Położył człowieka obok siebie, chwycił za pędzel i otworzył portal, by potem zniknąć w nim wraz z człowiekiem i odciętą kończyną. - J̧ak j͠es͠zc҉z͢e͝ ki͢edy̴ś ̧to̶ zna͝j͡dę p͝rz̷y̕się͝ga̸m҉, ̛ż̶e̵ ̕n͜as̕tęp͟nà do҉ o̴d͢cię̴ci͠a͏ bę͡dzi̢ȩ ̛g͠ł̵o҉w̷a҉!- darł się jeszcze za nim Error. Inka przeszył dreszcz. Wiedział, że ten nie żartuje. Wiedział też, że kolejne ich spotkanie będzie trudne, a walka wymagająca bardziej niż zwykle. Na swój sposób rozumiał go, bo sam uważał, że wydarzyło się coś niesamowitego, pięknego i wspaniałego. Z drugiej jednak strony... był przerażony. Nie tylko tym, że teraz jego człowiek nieprzytomny siedział pod ścianą z własną ręką między nogami, ale też dlatego, że on ... żyje. Tak, chciał tego, nawet bardzo. Lecz ... boi się. Sam dokładnie nie wie czego. Errora, lecz nie w znaczeniu, że personalnie jego. Boi się tego co zrobi człowiekowi, jeżeli faktycznie go znajdzie.
-Już wszystko będzie dobrze - nie wiedział, czy te słowa mówi do siebie czy do kreacji. Potrzebował usłyszeć te słowa.
Siedzisz i żyjesz. To już coś. Prawda? Twoja ręka jest zabandażowana, z materiału jaki wymalował Ink. Bo tak się nazywa. Wiesz o tym, choć jeszcze się nie przedstawił. Masz też świadomość, że on jest ... jakby to powiedzieć, Twoim ojcem? Nie będzie to złe porównanie. Twórcą.... nie. Stwórcą! O! Ładnie to brzmi. Dał Ci do picia fiolkę czerwonej farby, która w smaku nie jest aż taka zła. Powiedział, że to aby uzupełnić tą jaka się wylała. Szkielet teraz siedział naprzeciwko Ciebie, jego spojrzenie było pełne skupienia i niepokoju. Trzymał w ręce Twoją dłoń, tą odciętą oczywiście i zastanawiał się, jak przymocować ją ponownie do Twojego ciała. A kończyna? Nadal bolała jak jasny gwint. Lecz po opatrunku dało się to jakoś znieść. Czujesz wielkie zmęczenie i kręci Ci się w głowie, ale Ink poprosił Cię, by nie zamykać powiek. Masz nie mdleć. Wiesz, że mówi dobrze dlatego walczysz ze sobą i pijesz tę farbę. Zaskakujące, jak wiele może się jej zmieścić w tak małej fiolce. A może to magia?
-Jeżeli przyczepię ją znowu na farbę to połączę tylko skórę, a nie mięśnie, tłuszcz, kości, żyły - mówił na głos. Słuchasz go z uwagą. Podoba Ci się jego ton. - Znowu, jeżeli będę odtwarzał każdą kość ponownie ... każdą komórkę od nowa możesz nie wytrzymać bólu...
-A musisz to robić? - pytasz się zupełnie poważnie, obluzujesz wargi. Przeniósł na Ciebie wzrok i przyglądał Ci się znowu w osłupieniu. Po chwili skinął głową na "tak" - Dlaczego?
-Ludzie mają dwie ręce.
-... Co to ludzie?
-Um... Jakby ci to ... Ty jesteś człowiekiem
-...Co to człowiekiem?
-Ludzie to liczba mnoga od słowa człowiek.
-Jestem człowiek? - znowu przytaknął. Czujesz, że nie wie jak ma z Tobą rozmawiać, a Ty masz tak wiele pytań! - A po co mi to? - pokazujesz na rękę.
-Jest... przydatna?
-A da się bez tego żyć?
-No da się.
-Więc po co?
-... Bo ludzie mają dwie ręce - powtórzył wyraźnie zagubiony. - Bez tego, czuję że ... brakuje ci czegoś...
-Czy przez to mnie mniej lubisz?
-NIE! - krzyknął i nagle się podniósł. - Po prostu... - westchnął i popatrzył na kikuta - Uważam, że tobie będzie łatwiej z obiema rękami... - Upijasz jeszcze łyk farby i oddajesz fiolkę. W sumie, jak dłoń była na swoim miejscu to przynajmniej nie bolała.
-Dobrze, daj mi rękę - odpowiadasz z uśmiechem.
-Tylko, że nie wiem jak...
Nie obyło się bez pomocy. Okazało się, że Ink ma wielu przyjaciół. Zaprowadził Cię do miejsca jakie nazywało się Omega, tam było małe coś... co ponoć kiedyś było człowiekiem. Potem przyszło więcej Inków, tylko, że inaczej ubranych i inaczej zachowujących się. Twój stwórca potrzebował poradzić się bardziej doświadczonych w tym temacie. Właśnie siedzisz pod ścianą, obok Ciebie kuca Core!Frisk. Choć ma puste oczodoły czujesz, że przygląda Ci się z uwagą, badając każdą komórkę Twojego ciała. Najbardziej interesuje dziecko Twoja dusza. Samo to przyznało. Problem polegał na tym, że nikt nie umie jej wyjąć. Nawet Ink. Naukowiec Sans, bo tak się nazywał jeden z obecnych, wyszedł z teorią iż to dlatego, że wszystko w Tobie jest namalowane, a więc stanowi spójną całość. Klasyczny Sans uznał, że skoro jest tyle problemów z przytwierdzeniem ręki, to jeżeli Error faktycznie odetnie Ci głowę nie będzie można już pomóc. Czujesz narastające napięcie.
-A może mechaniczna proteza? - zasugerował inny
-To jest kurwa chodzący obraz - szkielet ze złotym zębem pokazał na Ciebie palcem - Popatrzcie, to wygląda jak człowiek, ale Error ma racje, to nie jest człowiek. To ... to uciekło z jakiegoś pierdolonego obrazu!
-To nadal jest człowiek - oburzył się Ink - Ma wszystko to co mają ludzie, jest tylko ... z farby. No. Ale to człowiek.
-uspokójcie się co? - Klasyk zabrał głos - człowiek czy nie, nadal nie rozwiązaliśmy problemu, jak ... jak to się nazywa?
-Yhhh jeszcze się nie nazywa
-hej dzieciaku - kucnął przed Tobą - kim jesteś? - ....
-Jestem ludzie? - w Twoim głosie zabrzmiała niepewność. Tak się jakoś zwracał Ink, prawda?
-heh nie, nie o to chodzi - a więc to zabawa jest jest poprawna odpowiedź? - kim jesteś?
-Jestem człowiek!
-dobre, heh, to już wiemy.... ale nie o to chodzi - stuknął się kilka razy po brodzie...
-Nie ma imienia - Ink odezwał się zza jego pleców wyraźnie zawstydzony
-a więc kolego, musisz jakieś wymyślić. co powiesz na .... purchawka?
-Nie - Ink zmarszczył brwi, Naukowiec i Red chichotali za plecami Klasyka
-szyszynka
-Nie
-ciumpawka?
-Nie
-oscypek
-Nie
-mrugałka?
-Nie
-patrzajka
-Nie
-o wiem! pumpernikiel
-Nie!
-pimpuś?
-Nie!
-kajtek!
-Nie
-azor?
-To nie jest pies
-mruczuś
-To nie jest kot
-czokoreto?
-Sans, proszę, przestań. - Ink westchnął zrezygnowany, również był wyraźnie zmęczony. Podszedł do Ciebie i usiadł obok. Westchnął przeciągle i położył czaszkę na ramieniu Twojej zdrowej ręki. - Przepraszam, że to tak wygląda. Powinienem lepiej o ciebie zadbać. Chciałem powołać cię do życia, stworzyć, ale kiedy to się stało, kompletnie nie wiem co robić dalej. Nie wiem jak się o ciebie zatroszczyć, nie wiem czego potrzebujesz. - Głos zaczął mu się łamać. Pozostali, którzy znajdowali się w pomieszczeniu odeszli w ciszy zostawiając was praktycznie samych w bezpiecznej odległości. Widzisz jak jeszcze Naukowiec coś konsultuje z Klasykiem, co chwile zerkając w Twoją stronę. Tymczasem Ink mówił dalej - Byłem egoistyczny i próżny. Może Error miał rację? - przeszył Cię dreszcz - Nie powinienem zabierać się za tworzenie ciebie. Teraz tylko cierpisz i to przeze mnie.
-Nie chcesz.. mnie?
-Chcę! - krzyknął głośniej, lecz zaraz potem cicho i smutno mówił dalej - Nawet po tym wszystkim bardzo chcę .... chcę ciebie. Bo jesteś moim człowiekiem. Niech mówią sobie co chcą, dla mnie jesteś idealną kreacją jaka mogła się kiedykolwiek trafić - uśmiechnął się smutno - z ręką czy bez ręki. - westchnął i wtulił się w Ciebie jeszcze bardziej - ale mam wrażenie, ze to ja potrzebuję ciebie, a nie ty mnie.
-Ink - pierwszy raz zwracasz się do niego po imieniu. - Dziękuję ci... że jestem. - Czujesz jak odwraca się w Twoją stronę, uśmiecha szeroko, obejmuje kościstymi rękami Cię w talii i mocno przytula. Chyba nawet cicho płacze. Czujesz z nim więź, dziwną więź która podpowiada Ci, że ma prawo teraz płakać. Jest zmęczony, zmartwiony i ma poczucie winy. Uciszanie go nie ma sensu, ale ... jest coś co możesz zrobić - Cieszę się... że jestem.
Twój stwórca doszedł do siebie po jakimś czasie. Był jak nowy. Pełen sił, wiary, nadziei i poczucia, że ma ważną sprawę do załatwienia i rachunki do wyrównania. Zostawił Cię w Omedze, zaś sam udał się na pogadankę z Errorem. W tym czasie przyszedł Naukowiec z dziwną maszyną, do której trzeba wsadzić kikuta i czekać. Uprzedził Cię, że poczujesz mrowienie i dyskomfort, że może nawet lekko piec i boleć, zwłaszcza gdy odtwarzane będą nerwy. Wykorzystał naukę i farby Inka, które teraz znajdowały się w niewielkich zbiorniczkach po obu stronach prostokątnej maszyny. Ufasz mu dlatego, że ufa mu Ink. Wiesz już jednak, że nie wszyscy tutaj są tacy mili.
Odtwarzanie reki faktycznie nie należało do najprzyjemniejszych uczuć. No i był to bardzo długi zabieg. Twój kreator wrócił, był lekko poobijany, ale zadowolony bo ... "spłacił dług wdzięczności" jaki miał wobec Errora. Wiesz już, że są wrogami. Core wytłumaczyło Ci, że jesteście w czymś w rodzaju wielkiego korytarza gdzie drzwi prowadzą do różnych światów w których żyją różne istoty. Na pytanie, czy możesz gdzieś się udać... Cóż, nikt się nie zgodził. Wszyscy uznali, że jest to zbyt niebezpieczne zarówno dla Ciebie jak i Inka.
-W jednym klasyk miał rację - mruknął Naukowiec zerkając na jakieś liczby zmieniające się na ekraniku w maszynie
-Chodzi o imię? - Ink siedział teraz obok Ciebie trzymając Twoją zdrową rękę w swoich kościstych.
-Wiesz, to bardzo ważne. Najtrudniejsze pytanie jakie możesz zadać komuś, to zapytać się go kim jest.
-Co w tym trudnego?
-Dla ciebie nic, bo ty wiesz kim jesteś, ale popatrz na swojego człowieka - wskazał na Ciebie, krzywisz się, bo wiesz dobrze, że to pytanie dla Ciebie jest naprawdę trudne. Wiesz, że jesteś. To już coś. Ale kim jesteś?
-Czy imię sprawi, że ... będę kimś?
-Zasadniczo tak. - przyznał Ci rację i poprawił zsuwające się okulary - Trzeba być jednak świadomym doboru imienia. To warunkuje kim się jest, na swój sposób. Dla przykładu, Ink, czyli atrament, a z tego się tworzy różne rzeczy. Twój stwórca nazywając cię Inkiem już określił to czym się będziesz zajmował, a jako, że tworzysz musisz być kreatywny, oraz żywiołowy i pełen nadziei, aby tworzenie było efektywne. Znowu Error, czyli błąd, sam w sobie jest błędem, wyczuwa błędy, na moc kasowania tego co uzna za błąd. Błędy są denerwujące, a więc Error jest nerwusem. - wzruszył ramionami - Imię ma bardzo ważne znaczenie i trzeba dobierać je z rozwagą - popatrzył na Ciebie. Otworzył pokrywę maszyny - Gotowe. Ręka jak malowana - zaśmiał się gardłowo - dosłownie. - Faktycznie, nie było większej różnicy między tą straconą, a nową. Możesz ruszać palcami i masz czucie.
-Dziękuję - uśmiechasz się życzliwie
-Nie ma sprawy, a teraz przeproszę was, mój wymiar woła. - mówiąc to spakował się i wyszedł drzwiami. Byliście w Omedze sami. Ink miał podkulone kolana pod brodę i wyraźnie zastanawiał się nad czymś
-Grosz za twoje myśli - mówiąc to zaczynasz dotykać go obiera rękami, pozwala Ci na to, wie, że chcesz go poznać i się go nauczyć. Jego jako pierwszego, przede wszystkim
-Myślę nad imieniem dla ciebie
-I coś wymyśliłeś?
-Nie.... Ja nie miałem szansy wyboru własnego imienia, zostało mi nadane, a co za tym idzie ... cały ja jestem eh... niektórzy wierzą, że na osobowość wpływa imię - chrząknął - No i ...a.... a możesz .... no wiesz - przełknął ślinę - Jak chcesz się nazywać? - Myślisz przez chwilę a potem odpowiadasz mu cicho i spokojnie, tak aby tylko on usłyszał. Jego oczy zabłyszczały zmieniając szybko kontury i kolory, a potem przytaknął - Dobrze. Skoro tak chcesz się nazywać.... - a potem powtórzył je kilka razy. Podoba Ci się ton i dźwięk, lubisz jak je wymawia. Przybliżasz się do niego i dotykasz ubrania, rąk, fiolek z farbami.
Kościotrupy przyglądają się. Jeden z zafascynowaniem, jakby nie widział niczego wspanialszego w swoim życiu niż Twoje żałosne próby podniesienia się z ziemi. Drugi jest wyraźnie zdegustowany, aby nie powiedzieć ... coś co może powstać po zderzeniu się obrzydzenia, strachu i złości.
Oni w ogóle potrafią mówić? No raczej. Masz świadomość, że rozmawiali bardzo głośno nim podniosły się Twoje powieki. No, ale dobra, jak tu teraz wstać? Gdyby było się czego oprzeć sprawa mogłaby być łatwiejsza, ale tak to ... Przenosisz wzrok na szkielety, a potem ciężar na przednią cześć ciała i nieporadnie idąc na czworaka przemieszczasz się w ich stronę. Zero reakcji. Może, jeżeli oprzesz się o któregoś to wstaniesz? Taki był Twój pierwotny zamysł, lecz im bliżej Ci do nich jest tym bardziej chcesz dotknąć twarzy, ubrania, po prostu poczuć któregoś z nich. A konkretniej tego z kolorowymi oczami, których kontury zmieniały się bardzo szybko. Kwadraty, trójkąty, gwiazdki, serduszka, kreski, znikały nawet czasem całkowicie, romby, prostokąty, trapezy i inne figury geometryczne we wszystkich znanych Ci barwach i odcieniach. Z każdym Twoim kolejnym posuwistym krokiem zmieniały się szybciej, lecz ciało ani drgnęło. Ten drugi po prostu skamieniał, jedynie latające dookoła jego ciała errory, których zrobiło się więcej wskazywały, że jednak jest to stworzenie, które może reagować.
Wyciągasz dłoń przed siebie i dotykasz kości policzkowej kolorowego, jego źrenice się zatrzymały, białe, świecące punkciki wpatrywały się w Twoje oczy uważnie, jakby oczarowane, zahipnotyzowane, zachwycone. Czujesz od niego eksplozję samych pozytywnych uczuć. Podobają Ci się. Twoje usta wykrzywiają się w lekkim uśmiechu i pytasz ponownie.
-Kim jesteście?... - Nadal, zero reakcji. Dobra, co jest grane? Czas się zatrzymał w miejscu? Po dłuższej chwili postanawiasz zwrócić się do tego drugiego. Delikatnie odsuwasz opuszki palców, kości kolorowego są zimne i gładkie, przyjemne w dotyku, ciekawe jakie będą tego drugiego. Odwracasz się w jego stronę, nadal lekko, czule i przyjaźnie uśmiechasz. Twoja ręka jest już blisko jego ramienia, lecz nagle coś niebieskiego przeleciało Ci przed oczami. Coś innego upadło po lewej stronie. Odwracasz się z zaciekawieniem. O to ręka.Uhm... Twoja ręka tak uściślając. Próbujesz nią poruszyć, ale nie odpowiada.. Przyciągasz to co zostało, zniknęła cała Twoja dłoń wraz z nadgarstkiem.
Właściwie to byłoby interesujące gdyby nie pewien fakt. Ink stworzył Cię dokładnie tak samo jak składa się człowiek. Co prawda trwało to stanowczo za długo, ale impuls bólu w końcu dotarł do mózgu i został prawidłowo odczytany. Zaczynasz krzyczeć, padasz na ziemię tuląc do siebie krwawiąca kończynę, płaczesz, masz wrażenie że to potęguje tylko ból, Twoje szamotanie, wiercenie się tylko pogarsza sprawę, lecz jak nic nie robisz też jest źle. Dlaczego on Ci to zrobił? A może samo się zrobiło? Nie. Teraz dookoła czarnego jest wiele unoszących się w powietrzu niebieskich nici. Nie lubisz ich. Naprawdę bardzo ich nie lubisz.
Ktoś Cię podnosi, o, to ten kolorowy. Coś mówi, ale go nie słyszysz, własny krzyk i ból paraliżują ciało. Nadaremno próbujesz poruszać czymś czego nie masz, nerwy rozpaczliwie poszukują reszty ciała. Zaraz oszalejesz z bólu. Nie. Nie oszalejesz. Robi Ci się ciemno przed oczami i mdlejesz.
-Za͞b͠iera̶j ͏t̴o ̧ś̸m̴i̕e̛rd͜zące c҉oś̵ ode m͢n͜ie͏! - wrzasnął Error odskakując do tyłu. Ink trzymał na rekach nieprzytomnego człowieka, który krwawił z odciętej kończyny. Szkielet czuł jak wzrasta w nim wściekłość, ale i ... zdezorientowanie. Dlaczego Error to zrobił?
-Oszalałeś?! - tylko tyle mógł powiedzieć. Trzeba zająć się raną... Hah, ten stopień obrażeń nie zasługuje nawet na miano "rany".
-Ja ņi͢e, al͏e̛ ty̕ ̷tak̢, ͡id̕io͏t͢o! - Error był wyraźnie przejęty tym co się dzieje, otrząsnął się już z szoku, no może częściowo. Bo nadal wpatruje się w stworzenie Inka pełnym przerażenia wzrokiem. Wykrzywia twarz w grymasie obrzydzenia - M͠a͟s̸z ͏w ͘ogólȩ ̶p͘oję͜c͟ie ̶c͝o͘ zr͢obi̡ł̸e͜ś͠?̧!̴ ͏Tr̸zéb҉a ̢to ̶zni̕s͞z̸cz̛yć͢!
-Nie "to"! - przytulił do siebie ciało - Ten człowiek jest mój!
-T̵o̶ ́n̕i͢e͢ j҉e͝st̸ c͘z̀ł͠owie͞k̛! To ̀...̴ to̡... ̴ǹaw̴èt͜ ͘k҉u̢r̀w̡a ͜ni͜e͏ ͏wie͠m c̡o ̴t̢o ͢j̀e̕st - uniósł palec do góry, nici zatańczyły wokół niego. Szykował się do ataku. W ostatniej chwili Ink uskoczył. Nie ma teraz czasu na walkę. Musi zająć się jego kreacją. Podskoczył w miejsce, gdzie znajdowała się ręka i podniósł ją, aby było wygodniej, ułożył ją na klatce piersiowej człowieka i uskoczył do tyłu przed następnym ciosem Errora.
-To nie jest błąd!
-T͠o jèst̷ w̢y͞pac̵z̴ęnie!҉
-Nie wyczuwasz w tym anomalii!
-Teg͠o ̀nie ̛po̢ẁi͏n̡no ̨b͏y͜ć!
-Ten człowiek jest mój!
-T̛o̷ nie͟ ͡j́e͏şt͞ ͠t̡woje! ̡T̛o̵ ņie j͘e̶st czło͡wie͟k! ̕T͞o̷ n҉ie͏ ͟powinn͘o ̛ist҉n̡i̵eḉ!͠
-Ale istnieje, a skoro istnieje znaczy, że może istnieć!
-G͟dy҉by̛ ̴mo̢g̕ło ̢i͡sţn͝ie҉ć ws̛zys̀tk̢o̶ ͝c̴o̸ ͞i̵s͠t͞n̨ie͏je t̀o̢ ́mn̛i̛e b͘y͘ nie ͜b͠yło!͡
-Error daj mi spokój!
-Dam̸ ci͠ s̨pokó̢j̴ j͞ak ͟d͡as̛z ̡mi ̷w҉y͠m͏aza̵ć͠ t͞o ͏c͢o͝ś͏!̀
-Nigdy nie dam ci tego wymazać!
-W͢i͝ęc ̕s͡ám͡ ͏s̕ob̵i͢e ͝t̷o͏ wez̡mę!
-Nie pozwolę!
-Ma͟ł̵o mn̴ie͡ inter͡e̡su͏j̕e ̴co̶ ̨m̡i̸ po̷z̴w̨ol҉i͘şz̷,̀ ͡a͜ ̕co n͡i̕e͝!̢ - darli się tak, że słychać ich było w całej przestrzeni Po-Za. I nie tylko. Gdzieś tam, między uniwersami Core!Frisk cmoknęło z zażenowania, zaś Fresh musiał zatkać sobie miejsca gdzie znajdować się powinny uszy. Skok w bok, unik, pochylenie, zwrot i znowu skok. Ink nie miał jak atakować, ba, nie mógł się nawet porządnie bronić. Jednak jeżeli da się wciągnąć w tę bezsensowną walkę, to jego człowiek wykrwawi się na amen. Poznawał i badał ciało ludzkie dobrze, wlał tyle czerwonej farby ile potrzebował jego człowiek i sądząc po tym ile się już wylało. Nie zostało jej wiele. Musi się pośpieszyć, bo inaczej serce się zatrzyma i straci swoją kreację raz na zawsze. Wiedział, że taki cud nie powtórzy się już nigdy. Niewiele myśląc. Położył człowieka obok siebie, chwycił za pędzel i otworzył portal, by potem zniknąć w nim wraz z człowiekiem i odciętą kończyną. - J̧ak j͠es͠zc҉z͢e͝ ki͢edy̴ś ̧to̶ zna͝j͡dę p͝rz̷y̕się͝ga̸m҉, ̛ż̶e̵ ̕n͜as̕tęp͟nà do҉ o̴d͢cię̴ci͠a͏ bę͡dzi̢ȩ ̛g͠ł̵o҉w̷a҉!- darł się jeszcze za nim Error. Inka przeszył dreszcz. Wiedział, że ten nie żartuje. Wiedział też, że kolejne ich spotkanie będzie trudne, a walka wymagająca bardziej niż zwykle. Na swój sposób rozumiał go, bo sam uważał, że wydarzyło się coś niesamowitego, pięknego i wspaniałego. Z drugiej jednak strony... był przerażony. Nie tylko tym, że teraz jego człowiek nieprzytomny siedział pod ścianą z własną ręką między nogami, ale też dlatego, że on ... żyje. Tak, chciał tego, nawet bardzo. Lecz ... boi się. Sam dokładnie nie wie czego. Errora, lecz nie w znaczeniu, że personalnie jego. Boi się tego co zrobi człowiekowi, jeżeli faktycznie go znajdzie.
-Już wszystko będzie dobrze - nie wiedział, czy te słowa mówi do siebie czy do kreacji. Potrzebował usłyszeć te słowa.
Siedzisz i żyjesz. To już coś. Prawda? Twoja ręka jest zabandażowana, z materiału jaki wymalował Ink. Bo tak się nazywa. Wiesz o tym, choć jeszcze się nie przedstawił. Masz też świadomość, że on jest ... jakby to powiedzieć, Twoim ojcem? Nie będzie to złe porównanie. Twórcą.... nie. Stwórcą! O! Ładnie to brzmi. Dał Ci do picia fiolkę czerwonej farby, która w smaku nie jest aż taka zła. Powiedział, że to aby uzupełnić tą jaka się wylała. Szkielet teraz siedział naprzeciwko Ciebie, jego spojrzenie było pełne skupienia i niepokoju. Trzymał w ręce Twoją dłoń, tą odciętą oczywiście i zastanawiał się, jak przymocować ją ponownie do Twojego ciała. A kończyna? Nadal bolała jak jasny gwint. Lecz po opatrunku dało się to jakoś znieść. Czujesz wielkie zmęczenie i kręci Ci się w głowie, ale Ink poprosił Cię, by nie zamykać powiek. Masz nie mdleć. Wiesz, że mówi dobrze dlatego walczysz ze sobą i pijesz tę farbę. Zaskakujące, jak wiele może się jej zmieścić w tak małej fiolce. A może to magia?
-Jeżeli przyczepię ją znowu na farbę to połączę tylko skórę, a nie mięśnie, tłuszcz, kości, żyły - mówił na głos. Słuchasz go z uwagą. Podoba Ci się jego ton. - Znowu, jeżeli będę odtwarzał każdą kość ponownie ... każdą komórkę od nowa możesz nie wytrzymać bólu...
-A musisz to robić? - pytasz się zupełnie poważnie, obluzujesz wargi. Przeniósł na Ciebie wzrok i przyglądał Ci się znowu w osłupieniu. Po chwili skinął głową na "tak" - Dlaczego?
-Ludzie mają dwie ręce.
-... Co to ludzie?
-Um... Jakby ci to ... Ty jesteś człowiekiem
-...Co to człowiekiem?
-Ludzie to liczba mnoga od słowa człowiek.
-Jestem człowiek? - znowu przytaknął. Czujesz, że nie wie jak ma z Tobą rozmawiać, a Ty masz tak wiele pytań! - A po co mi to? - pokazujesz na rękę.
-Jest... przydatna?
-A da się bez tego żyć?
-No da się.
-Więc po co?
-... Bo ludzie mają dwie ręce - powtórzył wyraźnie zagubiony. - Bez tego, czuję że ... brakuje ci czegoś...
-Czy przez to mnie mniej lubisz?
-NIE! - krzyknął i nagle się podniósł. - Po prostu... - westchnął i popatrzył na kikuta - Uważam, że tobie będzie łatwiej z obiema rękami... - Upijasz jeszcze łyk farby i oddajesz fiolkę. W sumie, jak dłoń była na swoim miejscu to przynajmniej nie bolała.
-Dobrze, daj mi rękę - odpowiadasz z uśmiechem.
-Tylko, że nie wiem jak...
Nie obyło się bez pomocy. Okazało się, że Ink ma wielu przyjaciół. Zaprowadził Cię do miejsca jakie nazywało się Omega, tam było małe coś... co ponoć kiedyś było człowiekiem. Potem przyszło więcej Inków, tylko, że inaczej ubranych i inaczej zachowujących się. Twój stwórca potrzebował poradzić się bardziej doświadczonych w tym temacie. Właśnie siedzisz pod ścianą, obok Ciebie kuca Core!Frisk. Choć ma puste oczodoły czujesz, że przygląda Ci się z uwagą, badając każdą komórkę Twojego ciała. Najbardziej interesuje dziecko Twoja dusza. Samo to przyznało. Problem polegał na tym, że nikt nie umie jej wyjąć. Nawet Ink. Naukowiec Sans, bo tak się nazywał jeden z obecnych, wyszedł z teorią iż to dlatego, że wszystko w Tobie jest namalowane, a więc stanowi spójną całość. Klasyczny Sans uznał, że skoro jest tyle problemów z przytwierdzeniem ręki, to jeżeli Error faktycznie odetnie Ci głowę nie będzie można już pomóc. Czujesz narastające napięcie.
-A może mechaniczna proteza? - zasugerował inny
-To jest kurwa chodzący obraz - szkielet ze złotym zębem pokazał na Ciebie palcem - Popatrzcie, to wygląda jak człowiek, ale Error ma racje, to nie jest człowiek. To ... to uciekło z jakiegoś pierdolonego obrazu!
-To nadal jest człowiek - oburzył się Ink - Ma wszystko to co mają ludzie, jest tylko ... z farby. No. Ale to człowiek.
-uspokójcie się co? - Klasyk zabrał głos - człowiek czy nie, nadal nie rozwiązaliśmy problemu, jak ... jak to się nazywa?
-Yhhh jeszcze się nie nazywa
-hej dzieciaku - kucnął przed Tobą - kim jesteś? - ....
....
...
...
...
-Jestem ludzie? - w Twoim głosie zabrzmiała niepewność. Tak się jakoś zwracał Ink, prawda?
-heh nie, nie o to chodzi - a więc to zabawa jest jest poprawna odpowiedź? - kim jesteś?
-Jestem człowiek!
-dobre, heh, to już wiemy.... ale nie o to chodzi - stuknął się kilka razy po brodzie...
-Nie ma imienia - Ink odezwał się zza jego pleców wyraźnie zawstydzony
-a więc kolego, musisz jakieś wymyślić. co powiesz na .... purchawka?
-Nie - Ink zmarszczył brwi, Naukowiec i Red chichotali za plecami Klasyka
-szyszynka
-Nie
-ciumpawka?
-Nie
-oscypek
-Nie
-mrugałka?
-Nie
-patrzajka
-Nie
-o wiem! pumpernikiel
-Nie!
-pimpuś?
-Nie!
-kajtek!
-Nie
-azor?
-To nie jest pies
-mruczuś
-To nie jest kot
-czokoreto?
-Sans, proszę, przestań. - Ink westchnął zrezygnowany, również był wyraźnie zmęczony. Podszedł do Ciebie i usiadł obok. Westchnął przeciągle i położył czaszkę na ramieniu Twojej zdrowej ręki. - Przepraszam, że to tak wygląda. Powinienem lepiej o ciebie zadbać. Chciałem powołać cię do życia, stworzyć, ale kiedy to się stało, kompletnie nie wiem co robić dalej. Nie wiem jak się o ciebie zatroszczyć, nie wiem czego potrzebujesz. - Głos zaczął mu się łamać. Pozostali, którzy znajdowali się w pomieszczeniu odeszli w ciszy zostawiając was praktycznie samych w bezpiecznej odległości. Widzisz jak jeszcze Naukowiec coś konsultuje z Klasykiem, co chwile zerkając w Twoją stronę. Tymczasem Ink mówił dalej - Byłem egoistyczny i próżny. Może Error miał rację? - przeszył Cię dreszcz - Nie powinienem zabierać się za tworzenie ciebie. Teraz tylko cierpisz i to przeze mnie.
-Nie chcesz.. mnie?
-Chcę! - krzyknął głośniej, lecz zaraz potem cicho i smutno mówił dalej - Nawet po tym wszystkim bardzo chcę .... chcę ciebie. Bo jesteś moim człowiekiem. Niech mówią sobie co chcą, dla mnie jesteś idealną kreacją jaka mogła się kiedykolwiek trafić - uśmiechnął się smutno - z ręką czy bez ręki. - westchnął i wtulił się w Ciebie jeszcze bardziej - ale mam wrażenie, ze to ja potrzebuję ciebie, a nie ty mnie.
-Ink - pierwszy raz zwracasz się do niego po imieniu. - Dziękuję ci... że jestem. - Czujesz jak odwraca się w Twoją stronę, uśmiecha szeroko, obejmuje kościstymi rękami Cię w talii i mocno przytula. Chyba nawet cicho płacze. Czujesz z nim więź, dziwną więź która podpowiada Ci, że ma prawo teraz płakać. Jest zmęczony, zmartwiony i ma poczucie winy. Uciszanie go nie ma sensu, ale ... jest coś co możesz zrobić - Cieszę się... że jestem.
Twój stwórca doszedł do siebie po jakimś czasie. Był jak nowy. Pełen sił, wiary, nadziei i poczucia, że ma ważną sprawę do załatwienia i rachunki do wyrównania. Zostawił Cię w Omedze, zaś sam udał się na pogadankę z Errorem. W tym czasie przyszedł Naukowiec z dziwną maszyną, do której trzeba wsadzić kikuta i czekać. Uprzedził Cię, że poczujesz mrowienie i dyskomfort, że może nawet lekko piec i boleć, zwłaszcza gdy odtwarzane będą nerwy. Wykorzystał naukę i farby Inka, które teraz znajdowały się w niewielkich zbiorniczkach po obu stronach prostokątnej maszyny. Ufasz mu dlatego, że ufa mu Ink. Wiesz już jednak, że nie wszyscy tutaj są tacy mili.
Odtwarzanie reki faktycznie nie należało do najprzyjemniejszych uczuć. No i był to bardzo długi zabieg. Twój kreator wrócił, był lekko poobijany, ale zadowolony bo ... "spłacił dług wdzięczności" jaki miał wobec Errora. Wiesz już, że są wrogami. Core wytłumaczyło Ci, że jesteście w czymś w rodzaju wielkiego korytarza gdzie drzwi prowadzą do różnych światów w których żyją różne istoty. Na pytanie, czy możesz gdzieś się udać... Cóż, nikt się nie zgodził. Wszyscy uznali, że jest to zbyt niebezpieczne zarówno dla Ciebie jak i Inka.
-W jednym klasyk miał rację - mruknął Naukowiec zerkając na jakieś liczby zmieniające się na ekraniku w maszynie
-Chodzi o imię? - Ink siedział teraz obok Ciebie trzymając Twoją zdrową rękę w swoich kościstych.
-Wiesz, to bardzo ważne. Najtrudniejsze pytanie jakie możesz zadać komuś, to zapytać się go kim jest.
-Co w tym trudnego?
-Dla ciebie nic, bo ty wiesz kim jesteś, ale popatrz na swojego człowieka - wskazał na Ciebie, krzywisz się, bo wiesz dobrze, że to pytanie dla Ciebie jest naprawdę trudne. Wiesz, że jesteś. To już coś. Ale kim jesteś?
-Czy imię sprawi, że ... będę kimś?
-Zasadniczo tak. - przyznał Ci rację i poprawił zsuwające się okulary - Trzeba być jednak świadomym doboru imienia. To warunkuje kim się jest, na swój sposób. Dla przykładu, Ink, czyli atrament, a z tego się tworzy różne rzeczy. Twój stwórca nazywając cię Inkiem już określił to czym się będziesz zajmował, a jako, że tworzysz musisz być kreatywny, oraz żywiołowy i pełen nadziei, aby tworzenie było efektywne. Znowu Error, czyli błąd, sam w sobie jest błędem, wyczuwa błędy, na moc kasowania tego co uzna za błąd. Błędy są denerwujące, a więc Error jest nerwusem. - wzruszył ramionami - Imię ma bardzo ważne znaczenie i trzeba dobierać je z rozwagą - popatrzył na Ciebie. Otworzył pokrywę maszyny - Gotowe. Ręka jak malowana - zaśmiał się gardłowo - dosłownie. - Faktycznie, nie było większej różnicy między tą straconą, a nową. Możesz ruszać palcami i masz czucie.
-Dziękuję - uśmiechasz się życzliwie
-Nie ma sprawy, a teraz przeproszę was, mój wymiar woła. - mówiąc to spakował się i wyszedł drzwiami. Byliście w Omedze sami. Ink miał podkulone kolana pod brodę i wyraźnie zastanawiał się nad czymś
-Grosz za twoje myśli - mówiąc to zaczynasz dotykać go obiera rękami, pozwala Ci na to, wie, że chcesz go poznać i się go nauczyć. Jego jako pierwszego, przede wszystkim
-Myślę nad imieniem dla ciebie
-I coś wymyśliłeś?
-Nie.... Ja nie miałem szansy wyboru własnego imienia, zostało mi nadane, a co za tym idzie ... cały ja jestem eh... niektórzy wierzą, że na osobowość wpływa imię - chrząknął - No i ...a.... a możesz .... no wiesz - przełknął ślinę - Jak chcesz się nazywać? - Myślisz przez chwilę a potem odpowiadasz mu cicho i spokojnie, tak aby tylko on usłyszał. Jego oczy zabłyszczały zmieniając szybko kontury i kolory, a potem przytaknął - Dobrze. Skoro tak chcesz się nazywać.... - a potem powtórzył je kilka razy. Podoba Ci się ton i dźwięk, lubisz jak je wymawia. Przybliżasz się do niego i dotykasz ubrania, rąk, fiolek z farbami.
Wiesz już kim jesteś.
*patrzy na swój awatar*Hmmmmmm...
OdpowiedzUsuńJa chyba na serio jestem zrobiona przez Inka XD
Yumi, ja cię podziwiam. Masz taki... Cudowny sposób pisania, bardzo lubię czytać twoje opowiadania. Czytając, czuję jakbym przenosiała się do tego świata, czuję to, co bohaterowie,(przez chwilę ręka mnie szczypała) Bardzo cieszę się że publikujesz swoje prace, są takie... Napisane prostym językiem. Opisane to co ma być opisane, a to co jest nieistotne - takie pozostaje.
Chcę powiedzieć, że twoje prace stawiają w innym świetle codzienność... Czynią mój świat ciekawszym,barwniejszym.
Dziękuję,że publikujesz :D
Awww kochanie, dziękuję, bardzo miło mi się zrobiło :D
UsuńSama prawda, nie ma sprawy :3
UsuńMy kojarzy mi się z Ewą z obrazu Michała Anioła, tak sobie ją wyobrażam. W pewnym momencie naszła mnie myśl że rozwinie się tu jakiś Ship. Co sądzisz o tym co ci przesłałem?
OdpowiedzUsuńOdpisałam Ci na mailu ;)
UsuńI neh, nie będzie shipu został tylko jeden rozdział więc xD
Przez chwilę zgubiłam swoją rękę. Tak serio XDD Oparłam się z tyłu ręką o głowę i przez jakiś czas jej nie czułam XDD Zrobiłam dziś ciasto czekoladowe, teraz czekam aż się upiecze. Jest takie "po szwedzku". Może się uda, pierwszy raz robiłam takie coś XDD Strasznie dużo w nim cukru... Ale może być dobre :D Jeżeli co dam znać i podam przepis, jest banalny XD
OdpowiedzUsuńT_T Przyjedź do mnie z ciastem T_T *totalny brak talentu do pieczenia czegokolwiek*
UsuńJasne! Kiedy będę przejeżdżała przez kielce, na pewno do ciebie wpadnę! Ja akurat kocham gotować, choć tym razem mi nie wyszło... w przepisie było jednak za dużo cukru... kto normalnie daje cukier, przyrównując do mąki w ilości 2:1? Eh, będę jednak gotowała swoimi sposobami. Jeżeli co, mogę dać ci parę przepisów na ciasta, które po prostu nie da się zepsuć! Mam nawet takie, które robi się w 5 minut! (o ile masz mikrofale). Ogólnie te "szwedzkie" ciasto strasznie się skarmelizowało, przez co teraz jest twarde jak skała T_T Ale dobra, dam polane mlekiem na parę minut do mikrofeli i będzie gud... Eh, teraz kto będzie ten bałagan sprzątać...
UsuńŚwietny rozdział, niech tylko Error się od nas odwali.
OdpowiedzUsuńPfff a po co? Tak jest zabawniej? :D
UsuńTo było piękne. Zawsze gdy czytam twoje dzieła to mnie to czymś wypełnia. Serio. Piszesz tak realistyczne, cudnie, czujesz jakbyś serio był tam! Mam nadzieje, że na tą książke nie będe długo czekać. Od razu ją kupie ^^
OdpowiedzUsuńPhahaha uważaj bo uwierzę xD
Usuń(Yuuumiś, a dostanę pierwszy tom w swoje lepkie łapki? XDD)
UsuńOKPGJNLOANGVK;LANKAJBNLJNB<-(Tak, atak szczęścia x3)To jest świetne! ^.^ Twoje Opowiadania tak się przyjemnie czyta! ^.^ A ten jest Super! I ten Sans wymyślający imię =') Piękne. Masz takie zajebiste poczucie humoru =')
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnej części ^.^
Teach me my master QvQ
Jesteś pewna, że chcesz szybko kolejną częśc skoro ta oznacza - zakończenie opowiadania?
UsuńSzczerze, to sama nie wiem ='D
Usuń