Notka od autora: Jak wiadomo po świecie chodzi wielu geeków i nerdów. Niektórzy żyją w miarę normalnie, inni zamykają się w swoich domach, w pełni oddając się swoim pasjom. Do tej drugiej grupy należy Avril, dziewczyna w pełni poświęcona e-sporcie oraz swojej drugiej pasji, o której woli nie rozmawiać. Lecz pewnego dnia, wychodzi ze swej nory, by dostarczyć kilka książek dla swojego taty. Jednak nie mogła przypuszczać, że podczas swojej małej eskapady pozna dosyć specyficznego jegomościa...
Autor: Ksiri
Spis Treści:
Nie denerwuj innych, bo możesz wylecieć za drzwi
Nieprzyjemna rozmowa
Nie ma to jak kolacja z kotem (obecnie czytany)
Nocna przejażdżka
Mistrzostwa czas zacząć!
Rady i whisky
Weź się w garść
...
Nieprzyjemna rozmowa
Nie ma to jak kolacja z kotem (obecnie czytany)
Nocna przejażdżka
Mistrzostwa czas zacząć!
Rady i whisky
Weź się w garść
...
Kolejne dwa tygodnie minęły bardzo spokojnie. Avril szybko zapomniała o traumatycznej rozmowie z Gasterem. W dalszym ciągu zajmowała się streamowaniem, pomimo skręconego nadgarstka. Na szczęście nie bolał już tak bardzo i ewidentnie było już z nim lepiej.
Gdy poszła na wizytę kontrolną do lekarza, ten powiedział jej, że niedługo rozpocznie rehabilitację, a jej nadgarstek w niedługim czasie powinien być sprawny. Przyjęła to z dużą ulgą, bo kontuzja bardzo jej przeszkadzała, szczególnie jeżeli chodzi o jazdę na motorze, którą musiała sobie niestety odpuścić.
Lecz pomimo skręcenia dalej wykonywała swoją prace jako zawodowy e-sportowiec. Teraz, gdy zbliżały się mistrzostwa świata grała w każdej wolnej chwili. Ograniczyła sen do minimum, co skutkowało olbrzymią ilością opróżnionych przez nią puszek po energetykach, walających się po całym mieszkaniu oraz pustych kubków po herbacie zalegających w kuchennym zlewie. Nie jadła za wiele, a jak już to najczęściej były to fast foody. Taka dieta nie odbiła się za dobrze na jej zdrowi oraz wadze. Jednak starała się tym nie przejmować i pomimo ciągłego zmęczenia, cały czas starała się doskonalić swoje umiejętności.
Kolejna noc nie różniła się zbytnio od poprzednich. Powoli czuła, jakby każdy mecz zlewał się jej w jedno. Nawet gdy ktoś z drużyny jej towarzyszył, to nie robiło jej to zbyt dużej różnicy. Nie wróżyło to niczego dobrego, ale dziewczyna zdawała się tym nie przejmować.
Nagle do jej uszu dobiegł dźwięk dzwonka jej telefonu. Sięgnęła po niego, nie przestając grać i odebrała.
- Halo?
- Cześć Avril, co u ciebie? - po drugiej stronie usłyszała głos Maxa, menadżera ich drużyny.
- Nic, trenuje. - mruknęła, bardziej skupiając się na grze, niż na rozmowie.
- To wiem. Sądząc po ilości twoich streamów i zagranych gier, to chyba trenujesz najciężej z całej drużyny.
- Max, nie wiem czy pamiętasz, ale zbliżają się mistrzostwa! Muszę trenować, szczególnie biorąc pod uwagę pozycję na której gram. Wiesz, że adc* zadaje najwięcej obrażeń z całej drużyny i to na niego spada duża odpowiedzialność, za wygranie meczu.
- Wiem, ale musisz robić sobie przerwy. Bez tego twój organizm może nie wytrzymać, szczególnie biorąc pod uwagę twój nadgarstek. Musisz być w pełni sprawna na mistrzostwa. Prócz tego powinnaś się zająć innymi social media. Pamiętaj, że one też odgrywają dużą role w e-sporcie.
- Tak, tak - westchnęła i odchyliła się na krześle. Przed chwilą zniszczyła nexusa** przeciwników, dzięki czemu jej drużyna wygrała mecz. - Zajmę się nimi.... jutro.
-Avril~ - Max najwidoczniej nie przekonał się co do jej słów - To polecenie twojego przełożonego. Masz zająć się swoimi social media, ograniczyć granie i należycie odpocząć. Choć chce byś była w dobrej formie na mistrzostwach, to masz też być zdrowa i w pełni sił.
- Ale.... - dziewczyna chciała protestować, ale mężczyzna jej przerwał.
- Żadnego „ale” Avril. Masz tak zrobić i koniec. A teraz to w ogóle idź spać, późno już.
- Dobrze mamo - wybełkotała niczym małe dziecko i rozłączyła się.
Wyłączyła monitor komputera, przez co w jej pokoju zapanowały egipskie ciemności. Przez chwilę siedziała tak, miarowo oddychając, lecz w końcu otrząsnęło ją burczenie w brzuchu. Kiedy ostatnio jadła? Nie pamiętała. Zerknęła na telefon. Na jego wyświetlaczu pokazał się zegar wskazujący w pół do pierwszą. Trochę późno....
Zastanowiła się gdzie mogła by coś zjeść. Sama nie miała ochoty niczego gotować, a wszystkie knajpy były już zamknięte, nie licząc Macdonalda, ale ten znajdował się bardzo daleko. Ale znała pewne miejsce, gdzie mogła coś zjeść o tej porze i przy okazji nie musiała tarabanić się przez całe miasto. Z resztą to tam żywiła się przez ostatnie kilka dni.
Nie czekając dłużej przebrała się w coś dłuższego, gdyż po domu jak zwykle chodziła w T-shircie i shortach. Choć dopiero kończył się sierpień, to noce były dosyć chłodne jak na lato. Narzuciła na siebie jeszcze skórzaną kurtkę, zabrała klucze, portfel i telefon po czym wyszła z mieszkania i zamknęła je na klucz.
Gdy wyszła na zewnątrz ruszyła chodnikiem, delektując się świeżym, nocnym powietrzem. Ech, żałowała, że nie może teraz pojechać motorem. Nocne przejażdżki zawsze sprawiały jej dużą frajdę, szczególnie te na autostradach, gdzie mogła rozwinąć znacznie większą prędkość. No, ale cóż, spacer też nie powinien zająć jej specjalnie dużo czasu.
Tak też się stało. Dotarła na miejsce po około 20 minutach. Stanęła w miejscu i z uśmiechem spojrzała na szyld, na którym neony układały się w napis „MTT Brand Burger Emporium”. Który raz już go widziała, ciężko zliczyć. Pamiętała, że zaczęła odwiedzać to miejsce kilka dni po jego otwarciu. Tak się jej tam spodobało, że stała się stałą klientką. Lecz głównie odwiedzała ją z powodu potwora, który tam pracował.
- Hej Burgerpants! - krzyknęła od progu, gdy tylko zobaczyła znajomego kotołaka za ladą.
- No proszę, proszę - Potwór wypuścił dym papierosowy ze swoich ust, a na jego twarzy zagościł wredny uśmiech - Czyżby królowa wszystkich przegrywów tego świata wreszcie postanowiła opuścić swoją norę.
- Ej, nie jestem przegrywem! - zaśmiała się i podeszła do lady.
- Jesteś, całymi dniami przesiadujesz przed kompem, wlewasz w siebie hektolitry enegetyków, nie masz przyjaciół i nic ze sobą nie robisz.
- To nie prawda. Mam przyjaciół, na przykład ciebie.
- Nie jestem twoim przyjacielem!
- Oj jesteś, jesteś.
- Nie, nie jestem - futro kotołaka lekko się zjeżyło, co wywołało u dziewczyny atak śmiechu.
- Możesz gadać co chcesz, ale dla mnie będziesz przyjacielem.
- Pfff... nieważne - prychnął pod nosem, odwracając wzrok - Chcesz to co zwykle?
- Byłabym wdzięczna. Tylko zamiast coli daj mi butelkę wody. Muszę się w końcu napić czegoś co nie zawiera cukru.
- Jasne - po tych słowach udał się w stronę kuchni, by przygotować zamówienie dziewczyny.
Ta w tym czasie usiadła przy jednym ze stolików niedaleko kasy. Przez chwilę przeglądała Facebook”a, by zobaczyć, czym powinna się zająć, by Max dał jej spokój. Jednak po chwili z tego zrezygnowała, uznając że nie ma na razie do tego głowy. Potem zajrzała na swój kanał na Youtubie, gdzie czasami wrzucała filmiki o tematyce dotyczącej lol”a i e-sportu. Ale i tym razem, przełożyła zajmowanie się nim na kolejny dzień.
- Proszę - Burgerpants położył na jej stoliku przygotowane jedzenie i usiadł na przeciwko niej. - Dzisiaj nie na motorze? - spytał zauważając, że dziewczyna nie ma przy sobie kasku motocyklowego.
- No, jakbyś zapomniał mam skręcony nadgarstek - na dowód pokazała mu uszkodzoną kończynę - Nie za bardzo mogę z nim jeździć.
- Faktycznie. A w sumie jak go skręciłaś? Wywaliłaś się jak totalna ciamajda, czy co?
- Nie, jeden z waszych, niejaki Gaster mi to zrobił. A w zasadzie to rzucił mną o ścianę, a ja lądując skręciłam sobie nadgarstek.
Słysząc to Burgerpants cały się spiął, jego źrenice rozszerzyły się, a futro lekko zjeżyło. Kotołak zaczął się rozglądać w okół, jakby poszukiwał czegoś co mogłoby stanowić zagrożenie. Uszy ciągle zmieniały swoje ułożenie, nasłuchując czegoś niepokojącego.
- Ej, co się stało? - spytała zaniepokojona. Nigdy nie widział Burgerpantsa w takim stanie, więc lekko zdziwił ją taki stan rzeczy.
- Jesteś pewna, że to był Gaster? Tak 100%?
- Tak, pracuje z moim ojcem, więc spotkałam go kilka razy. Taki wysoki, wyższy ode mnie o głowę, z kilkoma szramami na twarzy...
- Dziewczyno czy ty wiesz kto to jest? - warknął poddenerwowany potwór.
- A skąd mam wiedzieć? Nie znam się na potworach. Jedyne jakie znam to ty i ten Gaster. Co w nim jest, że tak się stresujesz?
- Ten gościu.... - kotołak zapalił nowego papierosa i zaciągnął się jego dymem - Pojawił się trzy lata po tym jak wyszliśmy na powierzchnię, mniej więcej wtedy gdy wasze rządy zgodziły się przyznać nam takie same praw co wam. Praktycznie nikt nie wiedział kim dokładnie jest, ale najwyraźniej dobrze znał się z królem. Potem okazało się, że był dawnym królewskim naukowcem.
- No i co? Co w nim takiego strasznego? Jedyne co o nim wiem, to to co mi powiedziałeś i to, że jest olbrzymim dupkiem i chamem. No, i że ma problem z trzymaniem emocji na wodzy.
- Kobieto, ten gościu pierwszego dnia, gdy się pojawi spopielił trzy potwory, tylko dlatego, że nie pozwoliły mu rozmawiać z królem!
Zamurowało ją. Nie spodziewała się czegoś takiego po Gasterze. Ok, był chamski i agresywny, i nie zachowywał się jak należy, ale no... żeby zabić kogoś i to z tak błahego powodu? Nie, tego na pewno się nie spodziewała.
- Okej.... chyba jednak będę się trzymać od niego z daleka.
- No raczej. Chyba, że chcesz umrzeć. Wtedy droga wolna. Po prostu idź go wkurz, a załatwi sprawę za ciebie.
Reszta posiłku upłynęła w milczeniu. Burgerpants powoli wypalał kolejne papierosy, a Avril niespiesznie pochłaniała swój posiłek.
- Dzięki za kolacje - powiedziała, po skończonym posiłku. Położyła przy okazji odpowiednią ilość pieniędzy, którą była winna za jedzenie.
- Nie ma sprawy i tak nikt tu nie przychodzi, więc przynajmniej jest z kim gadać.
- Czyli jednak lubisz ze mną gadać? - uśmiechnęła się wrednie, wstając.
- WCALE NIE! - krzyknął, na co dziewczyna tylko się zaśmiała.
- No dobra, dobra. Nie złość się już. O której kończysz normalnie pracę?
- Tak za godzinę, a co? - warknął, pozostając na swoim miejscu.
- Słuchaj, to może kiedyś zabrałabym cię na przejażdżkę motorem. Oczywiście, jak będę już mogła prowadzić. - Niby wyskoczyła z tym tak trochę z dupy, ale od dawna chciała mu to zaproponować.
- Co? Kto normalny chciałby pojechać z tobą gdziekolwiek? Jeszcze o takiej porze? Po za tym, muszę po pracy odpocząć
- Oj, no nie daj się prosić. Spodoba ci się.
- Nie, nie i jeszcze raz nie!
- No dobrze. To do zobaczenia - mówiąc to udała się w stronę drzwi.
- Ta, część!
Po opuszczeniu budynku zaśmiała się cicho pod nosem, a na jej twarz pojawił się istnie szatański uśmiech.
- I tak cię zabiorę na tę przejażdżkę. Czy tego chcesz czy nie.
*adc (Attack Damage Carry) - Jedna z pozycji w Leauge of Legends. Najczęściej gra się n niej postaciami atakującymi z dystansu, o dużej sile ataku.
**Nexus - centralny punkt bazy każdej z drużyn. Celem gry jest jego zniszczenie u przeciwnika.
Gdy poszła na wizytę kontrolną do lekarza, ten powiedział jej, że niedługo rozpocznie rehabilitację, a jej nadgarstek w niedługim czasie powinien być sprawny. Przyjęła to z dużą ulgą, bo kontuzja bardzo jej przeszkadzała, szczególnie jeżeli chodzi o jazdę na motorze, którą musiała sobie niestety odpuścić.
Lecz pomimo skręcenia dalej wykonywała swoją prace jako zawodowy e-sportowiec. Teraz, gdy zbliżały się mistrzostwa świata grała w każdej wolnej chwili. Ograniczyła sen do minimum, co skutkowało olbrzymią ilością opróżnionych przez nią puszek po energetykach, walających się po całym mieszkaniu oraz pustych kubków po herbacie zalegających w kuchennym zlewie. Nie jadła za wiele, a jak już to najczęściej były to fast foody. Taka dieta nie odbiła się za dobrze na jej zdrowi oraz wadze. Jednak starała się tym nie przejmować i pomimo ciągłego zmęczenia, cały czas starała się doskonalić swoje umiejętności.
Kolejna noc nie różniła się zbytnio od poprzednich. Powoli czuła, jakby każdy mecz zlewał się jej w jedno. Nawet gdy ktoś z drużyny jej towarzyszył, to nie robiło jej to zbyt dużej różnicy. Nie wróżyło to niczego dobrego, ale dziewczyna zdawała się tym nie przejmować.
Nagle do jej uszu dobiegł dźwięk dzwonka jej telefonu. Sięgnęła po niego, nie przestając grać i odebrała.
- Halo?
- Cześć Avril, co u ciebie? - po drugiej stronie usłyszała głos Maxa, menadżera ich drużyny.
- Nic, trenuje. - mruknęła, bardziej skupiając się na grze, niż na rozmowie.
- To wiem. Sądząc po ilości twoich streamów i zagranych gier, to chyba trenujesz najciężej z całej drużyny.
- Max, nie wiem czy pamiętasz, ale zbliżają się mistrzostwa! Muszę trenować, szczególnie biorąc pod uwagę pozycję na której gram. Wiesz, że adc* zadaje najwięcej obrażeń z całej drużyny i to na niego spada duża odpowiedzialność, za wygranie meczu.
- Wiem, ale musisz robić sobie przerwy. Bez tego twój organizm może nie wytrzymać, szczególnie biorąc pod uwagę twój nadgarstek. Musisz być w pełni sprawna na mistrzostwa. Prócz tego powinnaś się zająć innymi social media. Pamiętaj, że one też odgrywają dużą role w e-sporcie.
- Tak, tak - westchnęła i odchyliła się na krześle. Przed chwilą zniszczyła nexusa** przeciwników, dzięki czemu jej drużyna wygrała mecz. - Zajmę się nimi.... jutro.
-Avril~ - Max najwidoczniej nie przekonał się co do jej słów - To polecenie twojego przełożonego. Masz zająć się swoimi social media, ograniczyć granie i należycie odpocząć. Choć chce byś była w dobrej formie na mistrzostwach, to masz też być zdrowa i w pełni sił.
- Ale.... - dziewczyna chciała protestować, ale mężczyzna jej przerwał.
- Żadnego „ale” Avril. Masz tak zrobić i koniec. A teraz to w ogóle idź spać, późno już.
- Dobrze mamo - wybełkotała niczym małe dziecko i rozłączyła się.
Wyłączyła monitor komputera, przez co w jej pokoju zapanowały egipskie ciemności. Przez chwilę siedziała tak, miarowo oddychając, lecz w końcu otrząsnęło ją burczenie w brzuchu. Kiedy ostatnio jadła? Nie pamiętała. Zerknęła na telefon. Na jego wyświetlaczu pokazał się zegar wskazujący w pół do pierwszą. Trochę późno....
Zastanowiła się gdzie mogła by coś zjeść. Sama nie miała ochoty niczego gotować, a wszystkie knajpy były już zamknięte, nie licząc Macdonalda, ale ten znajdował się bardzo daleko. Ale znała pewne miejsce, gdzie mogła coś zjeść o tej porze i przy okazji nie musiała tarabanić się przez całe miasto. Z resztą to tam żywiła się przez ostatnie kilka dni.
Nie czekając dłużej przebrała się w coś dłuższego, gdyż po domu jak zwykle chodziła w T-shircie i shortach. Choć dopiero kończył się sierpień, to noce były dosyć chłodne jak na lato. Narzuciła na siebie jeszcze skórzaną kurtkę, zabrała klucze, portfel i telefon po czym wyszła z mieszkania i zamknęła je na klucz.
Gdy wyszła na zewnątrz ruszyła chodnikiem, delektując się świeżym, nocnym powietrzem. Ech, żałowała, że nie może teraz pojechać motorem. Nocne przejażdżki zawsze sprawiały jej dużą frajdę, szczególnie te na autostradach, gdzie mogła rozwinąć znacznie większą prędkość. No, ale cóż, spacer też nie powinien zająć jej specjalnie dużo czasu.
Tak też się stało. Dotarła na miejsce po około 20 minutach. Stanęła w miejscu i z uśmiechem spojrzała na szyld, na którym neony układały się w napis „MTT Brand Burger Emporium”. Który raz już go widziała, ciężko zliczyć. Pamiętała, że zaczęła odwiedzać to miejsce kilka dni po jego otwarciu. Tak się jej tam spodobało, że stała się stałą klientką. Lecz głównie odwiedzała ją z powodu potwora, który tam pracował.
- Hej Burgerpants! - krzyknęła od progu, gdy tylko zobaczyła znajomego kotołaka za ladą.
- No proszę, proszę - Potwór wypuścił dym papierosowy ze swoich ust, a na jego twarzy zagościł wredny uśmiech - Czyżby królowa wszystkich przegrywów tego świata wreszcie postanowiła opuścić swoją norę.
- Ej, nie jestem przegrywem! - zaśmiała się i podeszła do lady.
- Jesteś, całymi dniami przesiadujesz przed kompem, wlewasz w siebie hektolitry enegetyków, nie masz przyjaciół i nic ze sobą nie robisz.
- To nie prawda. Mam przyjaciół, na przykład ciebie.
- Nie jestem twoim przyjacielem!
- Oj jesteś, jesteś.
- Nie, nie jestem - futro kotołaka lekko się zjeżyło, co wywołało u dziewczyny atak śmiechu.
- Możesz gadać co chcesz, ale dla mnie będziesz przyjacielem.
- Pfff... nieważne - prychnął pod nosem, odwracając wzrok - Chcesz to co zwykle?
- Byłabym wdzięczna. Tylko zamiast coli daj mi butelkę wody. Muszę się w końcu napić czegoś co nie zawiera cukru.
- Jasne - po tych słowach udał się w stronę kuchni, by przygotować zamówienie dziewczyny.
Ta w tym czasie usiadła przy jednym ze stolików niedaleko kasy. Przez chwilę przeglądała Facebook”a, by zobaczyć, czym powinna się zająć, by Max dał jej spokój. Jednak po chwili z tego zrezygnowała, uznając że nie ma na razie do tego głowy. Potem zajrzała na swój kanał na Youtubie, gdzie czasami wrzucała filmiki o tematyce dotyczącej lol”a i e-sportu. Ale i tym razem, przełożyła zajmowanie się nim na kolejny dzień.
- Proszę - Burgerpants położył na jej stoliku przygotowane jedzenie i usiadł na przeciwko niej. - Dzisiaj nie na motorze? - spytał zauważając, że dziewczyna nie ma przy sobie kasku motocyklowego.
- No, jakbyś zapomniał mam skręcony nadgarstek - na dowód pokazała mu uszkodzoną kończynę - Nie za bardzo mogę z nim jeździć.
- Faktycznie. A w sumie jak go skręciłaś? Wywaliłaś się jak totalna ciamajda, czy co?
- Nie, jeden z waszych, niejaki Gaster mi to zrobił. A w zasadzie to rzucił mną o ścianę, a ja lądując skręciłam sobie nadgarstek.
Słysząc to Burgerpants cały się spiął, jego źrenice rozszerzyły się, a futro lekko zjeżyło. Kotołak zaczął się rozglądać w okół, jakby poszukiwał czegoś co mogłoby stanowić zagrożenie. Uszy ciągle zmieniały swoje ułożenie, nasłuchując czegoś niepokojącego.
- Ej, co się stało? - spytała zaniepokojona. Nigdy nie widział Burgerpantsa w takim stanie, więc lekko zdziwił ją taki stan rzeczy.
- Jesteś pewna, że to był Gaster? Tak 100%?
- Tak, pracuje z moim ojcem, więc spotkałam go kilka razy. Taki wysoki, wyższy ode mnie o głowę, z kilkoma szramami na twarzy...
- Dziewczyno czy ty wiesz kto to jest? - warknął poddenerwowany potwór.
- A skąd mam wiedzieć? Nie znam się na potworach. Jedyne jakie znam to ty i ten Gaster. Co w nim jest, że tak się stresujesz?
- Ten gościu.... - kotołak zapalił nowego papierosa i zaciągnął się jego dymem - Pojawił się trzy lata po tym jak wyszliśmy na powierzchnię, mniej więcej wtedy gdy wasze rządy zgodziły się przyznać nam takie same praw co wam. Praktycznie nikt nie wiedział kim dokładnie jest, ale najwyraźniej dobrze znał się z królem. Potem okazało się, że był dawnym królewskim naukowcem.
- No i co? Co w nim takiego strasznego? Jedyne co o nim wiem, to to co mi powiedziałeś i to, że jest olbrzymim dupkiem i chamem. No, i że ma problem z trzymaniem emocji na wodzy.
- Kobieto, ten gościu pierwszego dnia, gdy się pojawi spopielił trzy potwory, tylko dlatego, że nie pozwoliły mu rozmawiać z królem!
Zamurowało ją. Nie spodziewała się czegoś takiego po Gasterze. Ok, był chamski i agresywny, i nie zachowywał się jak należy, ale no... żeby zabić kogoś i to z tak błahego powodu? Nie, tego na pewno się nie spodziewała.
- Okej.... chyba jednak będę się trzymać od niego z daleka.
- No raczej. Chyba, że chcesz umrzeć. Wtedy droga wolna. Po prostu idź go wkurz, a załatwi sprawę za ciebie.
Reszta posiłku upłynęła w milczeniu. Burgerpants powoli wypalał kolejne papierosy, a Avril niespiesznie pochłaniała swój posiłek.
- Dzięki za kolacje - powiedziała, po skończonym posiłku. Położyła przy okazji odpowiednią ilość pieniędzy, którą była winna za jedzenie.
- Nie ma sprawy i tak nikt tu nie przychodzi, więc przynajmniej jest z kim gadać.
- Czyli jednak lubisz ze mną gadać? - uśmiechnęła się wrednie, wstając.
- WCALE NIE! - krzyknął, na co dziewczyna tylko się zaśmiała.
- No dobra, dobra. Nie złość się już. O której kończysz normalnie pracę?
- Tak za godzinę, a co? - warknął, pozostając na swoim miejscu.
- Słuchaj, to może kiedyś zabrałabym cię na przejażdżkę motorem. Oczywiście, jak będę już mogła prowadzić. - Niby wyskoczyła z tym tak trochę z dupy, ale od dawna chciała mu to zaproponować.
- Co? Kto normalny chciałby pojechać z tobą gdziekolwiek? Jeszcze o takiej porze? Po za tym, muszę po pracy odpocząć
- Oj, no nie daj się prosić. Spodoba ci się.
- Nie, nie i jeszcze raz nie!
- No dobrze. To do zobaczenia - mówiąc to udała się w stronę drzwi.
- Ta, część!
Po opuszczeniu budynku zaśmiała się cicho pod nosem, a na jej twarz pojawił się istnie szatański uśmiech.
- I tak cię zabiorę na tę przejażdżkę. Czy tego chcesz czy nie.
*adc (Attack Damage Carry) - Jedna z pozycji w Leauge of Legends. Najczęściej gra się n niej postaciami atakującymi z dystansu, o dużej sile ataku.
**Nexus - centralny punkt bazy każdej z drużyn. Celem gry jest jego zniszczenie u przeciwnika.
Waaah, podoba mi się ^^ Btw, Ksiri, kogo mainujesz? ^^
OdpowiedzUsuńJihn i Xayah. A teraz zagadka dla czytelników? Kogo meinuje Avril?
UsuńJinx?
UsuńJinx?
UsuńPrawie, prawie :)
UsuńJhin?
UsuńBRAWO :) Jeszcze gra Jinx,więc w sumie trafiłaś na początku, ale to Jihn jest jej "miłością"
UsuńPhah, od razu pomyślałam o tej dwójce <3 Dlaczego mam wrażenie, że Gaster grały Vi lub Cate, tylko dlatego, by mieć postacie które nie lubią postaci głównej bohaterki? XDDD
UsuńWapię by Gaster grał w lol'a.
UsuńCóż, gdyby grał XD
UsuńCzekałam na kolejny rozdział i proszę, jest. Podoba mi się tak jak inne rozdziały, czekam na kolejny ^^
OdpowiedzUsuńAww, to naprawdę miłe, że ktoś czeka na kolejne rozdziały tego opowiadania. Postaram się by niedługo pojawiły się kolejne.
UsuńWielkie dzięki za rozdział :D
OdpowiedzUsuńTak jak przypuszczałem, Gaster już wcześniej był jaki jest. No ale co mu się dziwić, nie wiadomo ile czasu siedział w Voidzie i widział niezliczone linie czasowe w których się działo, OJ DZIAŁO =) Jeszcze do tego pewnie nie miał do kogo gęby otworzyć, to niby kto nie byłby wnerwiony, tudzież lekko szalony?
Nie ma za co :3 Jednak muszę przyznać, że źle poprowadziłam postać Gastera, trochę zbyt agresywnie. W najbliższych rozdziałach będę to prostować. Mam nadzieje, że to wam nie przeszkadza. Przepraszam za mój błąd.
UsuńKsiri, szanuje za lola :D Bardzo mi się podoba. Może jakaś opowieść ale o lolu?
OdpowiedzUsuńKiedyś miałam pomysł na historię o Jihnie, ale coś z tematyki lol'a napisze gdy skończę to opowiadanie albo to o Meriku.
UsuńOooo, a będzie coś o Kindred? Podobno wieczni łowcy powstali z niego :x
UsuńNie. Ta teoria nie przemawia do mnie,głównie patrząc na to od ilu lat istnieje kindred. I choć lubię tę postać ( postacie?) to nie mam pomysłu na historię z nimi związaną.
UsuńTaaak, z Jhinem chciałabym ��. Czekam xd.
UsuńMoje serce raduje się ❤️ Cudowny rozdział! Widzę zainteresowanie lolem, mam cichą nadzieję, ze powstanie opowiadanie z jhinem w twoim wykonaniu.
OdpowiedzUsuńMały spoiler: W planach mam zarówno opowiadanie z Jihnem jak i Sweinem ;) Ale to jak już znajdę więcej czasu na pisanie.
Usuń