Notka od autora: Świat nigdy nie był i nie będzie idealnym. Jego największą plagą stała się ludzkość. Zgnilizna wojen wyniszczyła go kompletnie. Wśród gruzowisk dawnego ładu udało się jednak odnaleźć pewnej grupie osób. To dzięki niej świat zaczął budować się na nowo, jednak już nigdy nie miał być taki sam. Rasa ludzka podzieliła się na dwa środowiska, które wyznaczały standardy prowadzonego życia. Od tamtej chwili mogłeś być prostym cywilem, albo naukowcem z wybitnym intelektem. Zapraszam do poznania historii świata, w którym tylko bystre głowy mają coś do powiedzenia.
Z góry pragnę uprzedzić, iż w opowiadaniu mogą pojawić się wątki 18 +, nie tylko sceny seksualne ale również bardziej brutalne, lub zawierające przekleństwa. Dlatego zalecam czytać starszym nieco użytkownikom ;3
Autor: Usterka
Autor obrazka: Usterka
Autor obrazka: Usterka
Spis treści :
✝ Początek ✝
✝ Invidia cz I ✝
✝ Invidia cz II ✝
✝ Invidia cz III ✝( obecnie czytany)
✝ Mirum cz I ✝
✝ Mirum cz II ✝
✝ Specjalny Dodatek ✝
✝ Arbitrium ✝
✝ Emissicius ✝
✝ Mirum cz I ✝
✝ Mirum cz II ✝
✝ Specjalny Dodatek ✝
✝ Arbitrium ✝
✝ Emissicius ✝
. . .
Doktor Ivren po mimo
swego wzrostu oraz włosów w kolorze jaskrawego niebieskiego bez trudu wtapiała
się w otoczenie. W opinii Saphiry idealnie nadawałaby się na łowcę lub
przynajmniej na szpiega, wiele razy potrafiła pojawić się tuż za kimś nie wydając
przy tym nawet głośniejszego westchnięcia. Oczywiście jednak stroniła od
przemocy własnymi rękoma, co było dość dużą hipokryzją z jej strony biorąc pod
uwagę to co wyprawiała we własnym laboratorium. Saphira niemalże prychnęła na
własne myśli, sama nie była świętą, jednak potrafiła przynajmniej przyznać się
do własnego okrucieństwa, nie zaś tylko i wyłącznie skrywać się za kurtyną
nauki i postępu.
- Nie było ci nazbyt
śpieszno by mnieeee znaleeeźć…- głos jak u żmii pasował tylko do jednej osoby.
Tyle razy polowała na buntowników zakradając się bezszelestnie, nie tracąc przy
tym ani na moment uwagi, a po raz kolejny przez tę jedną osobę dała się zaskoczyć.
W odruchu gotowa była użyć łokcia by się bronić, w porę jednak przypomniała
sobie gdzie jest i z jakim towarzystwie przebywa. Głośno przełknęła ślinę a
następnie powoli obróciła się twarzą do swej rozmówczyni.
- Jestem tutaj oficjalnym gościem, nie muszę latać na każde … skinienie.-
czarnowłosa odwarknęła wykrzywiając w niezadowoleniu swą twarz.
- Nie zapominaj się!- tym razem to syk uciekł z gardła Ivren- Jeśli mi
podpadniesz doniosę Caidenowi! Nie myśl sobie że skoro się przed nim kiedyś
rozkraczyłaś oszczędzi cię.
W myślach liczyła wytrwale do
dziesięciu, chociaż po trzech powinna uderzyć. Wyciąganie jej związku z
zastępcą Pierwszego irytowało, chociaż na całe szczęście nie tylko ją, Caiden
za podobne słowa gotów był szybko takowego osobnika sprowadzić do błagań o
wybaczenie. Szkoda iż jej dane było jedynie wysłuchiwać tego. Na tyle na ile
mogła złagodziła więc swe rysy twarzy, rozluźniła ramiona a następnie z
odrobiną spokoju rzekła:
- Chciałaś ze mną rozmawiać, czy coś się stało?
-No, wreszcie zrozumiałaś gdzie twoje miejsce. Dobrze- drwiący uśmieszek
zawitał na jej ustach- Wyjdźmy stąd, mam dla ciebie zlecenie, potrzebuję jednak
załatwić to w miarę… dyskretnie. Nie chcę by którykolwiek z tych nadętych
bufonów o tym się dowiedział.
Długa i koścista dłoń kobiety
zacisnęła się na nadgarstku Saphiry a następnie zaczęła już ją ciągnąć w stronę
wyjścia z pomieszczenia. Sama czarnowłosa poczuła się zaintrygowana, bowiem nie
tak dawno groziła jej jednym z tych „bufonów” a teraz chciała coś przed nimi
ukryć. Robiło się naprawdę coraz to ciekawiej. Wiedziona więc ciekawością, oraz
lodowatym uściskiem na swym ciele, podążyła za rozmówczynią aż do tylnego
wyjścia z pomieszczenia. To co tam było dalekie było od klasycznego ujęcia
„ogrodu”. Była co prawda zieleń trawy, jakieś drzewa również jednak całość
była… mizernie minimalna. Prosta… nawet bez zapachów. Imitacja natury którą
Saphira oglądała każdego dnia za swym oknem.
- Dlaczego to mnie chcesz zlecić coś, skoro wiesz że bezwzględnie słucham się
swojego szefostwa. Jeśli będą zadawać pytania bez problemu cię wydam, nie mam
zamiaru nadstawiać za ciebie karku ani…
- To Liam… On uciekł.
Na dźwięk znajomego imienia
zatrzymała się na tyle gwałtownie że sama Ivren aż się tego nie spodziewała.
- Jak to uciekł? To twój brat nie mógł uciec… chociaż nie, wróć. Też bym
uciekła od takiej sios…
Czując siarczysty policzek na swej
twarzy zamilkła. Cios nie był jednak na tyle silny by zrobić jej większą
krzywdę, jej ciało przez te wszystkie lata stało się bardziej odporne na
podobne bodźce.
- Nic nie wiesz o mnie! Zamilcz. –mocniej zagryzła warga a jej spojrzenie stało
się o wiele bardziej zimne- Oni go będą męczyć… Zakatują gdy się dowiedzą… A
Liam wie również rzeczy których zdecydowanie nie powinien…
Kiedy tylko doktor Ivren puściła
nadgarstek Saphiry wycofała się o krok.
-Mam swoje za uszami i cholera, mam to kurwa w dupie, ale on… jakiego byś
zdania o nas nie miała, on nie zasługuje na tortury, nie takie jakie zaserwuje
mu Caiden i jego podwładni…
Miłość… Rodzina… Czym były te
wartości w tym świecie? Na własne oczy Thorness widziała jak zmieniały i
osłabiały ludzi. Emocje były tylko wadą…
- Co chcesz zatem abym zrobiła? Jeśli jest jak mówisz, już po nim. Nic nie
poradzę – lekkie wzruszenie ramion wraz z obojętną miną mogły być dla jej
rozmówczyni wielkim ciosem w twarz, jednak po mimo ów wiedzy o tym, postawa
czarnowłosej nie uległa zmianie.
- Znajdź go pierwsza uratuj go… Nie wiem, zadziałaj cokolwiek… Oni ci ufają,
wykorzystaj to.- ta która jeszcze nie tak dawno patrzyła z góry teraz nie
wydawała się już tak wyniosła.
- Gdzie twój brat uciekł?
Widziała jak biła się z myślami. Walczyła w środku rozważając różne opcje. Ten
wyraz nie był jej obcy, skoro jednak u niej widziała go to musiało oznaczać iż
sprawa była zdecydowanie grubsza. Cierpliwie jednak czekała aż ta wydusi
z siebie to co miała.
- Mój szpieg doniósł mi iż widział go w towarzystwie buntowników i...
Tyle Saphirze wystarczyło. Głośny
śmiech pełen zgorzknienia uleciał z jej gardła.
- Czyś ty rozum postradała? On już jest martwy! Martwy… Jeśli Caiden dowie się
gdzie jest zakatuje go na śmierć, a potem …- tu kąciki jej ust uniosły się
nieco wyżej- potem wina spadnie na ciebie. Wiesz że już teraz powinnam polecieć
i donieść komu trzeba? Jeśli by się dowiedzieli, że posiadałam takie informacje
mnie również dostanie się po głowie.
- Czego innego mogłabym spodziewać się po psie. Nic cię nie obchodzi to, że
Liam ci pomagał? Że wstawiał się za tobą kiedy potrzebowałaś uciec od Caidena?
Jedno trzeba było przyznać jej
podobnym. Każdy cios był bezwzględnie celny. Boleśnie celny. Bez
większego trudu Saphira jednak wytrzymywała to okrutne spojrzenie i palec
wymierzony w jej osobę.
- Ani razu nie prosiłam o pomoc. Nigdy od nikogo tej pomocy nie chciałam.
Jesteście siebie warci.- po mimo dziwnego czegoś rwącego w klatce piersiowej
splunęła na ziemię tuż pod stopy Ivren.
- Zabij go chociaż zanim zrobią to nasi!
Zostawiła kobietę za sobą wracając
już na bal. Ten jednak zdawał się jeszcze bardziej ciężki niż przed rozmową.
Zobojętnienie i nuda były swego rodzajem sposobem na przetrwanie. Ku zdumieniu
samej Saphiry jednak znaleźli się i tacy którzy podeszli by zaprosić do tańca.
W każdym tańcu jednak myślami odrywała się od tego miejsca wędrując do sfery
myśli i słów Ivren. Dlaczego do tej pory nie poleciała poskarżyć się górze?
Jeśli dojdzie do wykrycia Liama, Ivren pociągnie za sobą kolejną osobę.
- Odbijany.
Z niechęcią kobieta oderwała
spojrzenie od sufitu na rzecz jej nowego towarzystwa. Wyjątkowo pokaźny grymas
niezadowolenia zawitał na jej twarzy kiedy Caiden objął ją i poprowadził w głąb
parkietu tym samym zabierając ze strefy komfortu ubocza.
-Nie mam bladego pojęcia co zaszło między tobą a doktor Ivren ale chodzi
bardziej nabzdyczona, w dodatku nawet nie siliła się na uśmiech do mnie, a to
już nowość. Zazwyczaj zabiega o moją uwagę…
- Jaka szkoda, może przejrzała w końcu na oczy?- sarknięcie uciekło z jej ust.
- Hmm, nie sądzę, dalej gdybym tylko zaprosił ją do swojego pokoju
rozebrała się by szybciej, niż ja bym zdążył powiedzieć o co chodzi.- tu
wyjątkowo z gardła blondyna uciekł krótki rozbawiony śmiech- Kobiety… Łatwo
nimi manipulować jeśli wie się jak, nie sądzisz?
Przysłonięte oko Saphiry lekko
zadrgało. Tak jak wiedziałeś jak mnie zmanipulować? To pytanie cisnęło się
kobiecie na usta, jednak ponownie zachowała je już dla siebie. Wyciąganie spraw
prywatnych z przeszłości nie miało sensu.
- Każdym da się łatwo jeśli wie się jak. Ludzkie umysły są jak zamki,
jeśli potrafisz stworzyć klucz do nich, dobierzesz się do każdego ich
sekretu.- zgrabnie okręciła się dookoła własnej zgodni z wolą prowadzącego.-
Nie patrz z tym uśmieszkiem na mnie. To, że ty tak często mówiłeś, nie oznacza
że jesteś jedynym który tak myśli…
Muzyka, tańce… zabawa… Wszystko to
zdawało się dla Saphiry jedynie stratą czasu, w domu czekał na nią nowy
eksperyment którym nie mogła się zająć odpowiednio, jak na złość. Na całe
szczęście w końcu mogła opuścić to miejsce. Dla czarnowłosej dość tego dnia się
wydarzyło, w dodatku zdecydowanie potrzebowała odpocząć po ostatniej atrakcji.
W drodze powrotnej Caiden również jej
towarzyszył, czego niezbyt już rozumiała, bowiem mógł ją po prostu odesłać ze
swoim szoferem, to zaś zapaliło lampkę w jej głowie.
- Kto tym razem jest moim celem?- z lekka obróciła swoją głowę tak by kątem oka
zerknąć na blondyna.
- Wszystkie dane masz w kopercie.- mówiąc to podał jej czarny przedmiot z
pieczątką Octaviara- Zerkniesz na nie w domu.
- Dlaczego nie teraz? – tym razem w pełni się przekręciła aby spojrzeć na
mężczyznę już bezpośrednio.
- Właściwie… Zrób to teraz, nie martw się, nie doniosę na otwarcie prezentu
wcześniej… No dalej.- posłał czarnowłosy uśmiech rodzica który pozwalał
niecierpliwemu dziecku rozpakować prezent.
Właściwie nagła zmiana zdania powinna
Saphirę zaalarmować, powinna zrobić zupełnie na przekór jego słowom, ciekawość
jednak wzięła górę. Coś jednak w jej piersi boleśnie zwolniło kiedy ujrzała
niebieskie włosy i znajome brązowe oczy. Wiedziała. Wiedziała że to się tak
skończy. Wbrew jednak oczekiwaniom Caidena, bowiem Saphira doskonale wiedziała
dlaczego chciał aby list otworzyła przy nim, z niewzruszoną miną westchnęła
tylko ciężej.
- Cel może być nieco poobijany ale ma być żywy. Chcę się nim osobiście zająć.
Rozumiemy się?- Caiden pochylił się tym razem bliżej Saphiry wlepiając w nią
zieleń tęczówek.
- Jestem od zabijania. Nie od zabawy w dostawy… Ale skoro takie jest zlecenie…
Dobrze. Zrobię to.
0 komentarze:
Prześlij komentarz