Notka od tłumacza: Jest to cykl one-shootów w większości +18 osadzonych w różnych AU z gry Undertale. Opowiadanie dostosowane do kobiecego czytelnika. Przedstawia związki Ty x Sans ; Ty x Papyrus ; Sans x Ty x Papyrus.
Opowiadanie zawiera elementy sado-maso, seksu publicznego, i wiele naprawdę wiele innych zboczeń seksualnych.
Autor: thebananahasspoken
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Oczytana
SPIS TREŚCI
Na dworze (Undertale // Sans)
Zatrzymanie (UnderLust // Sans) (obecnie czytany)
Powoli (Undertale // Sans i Papyrus)
Orgia (Undertale, UnderFell, Underswap, SwapFell // Sans i Sans i Papyrus i Papyrus)
Zmęczenie (SwapFell // Sans)
Zabawa w klatce (UnderFell // Sans i Papyrus)
Straszny (HorrorTale // Sans)
Znamie (Underswap // Papyrus)
Stopa (UnderFell // Sans i Twoja przyjaciółka)
Na ostro (UnderFresh // Sans)
Zabaweczka (Undertale // Sans)
....~~....
Łańcuchy przymocowane do platformy pobrzękiwały pod twoim ciężarem, zderzając się ze sobą gdy próbowałaś odzyskać równowagę. Było to trudne z racji na fakt, iż do podłoża sięgałaś zaledwie czubkami palców u stóp, a ogólnemu zmniejszeniu dezorientacji nie pomagał pasek satyny przewiązanej na twoich oczach.
Zawołałabyś po dodanie otuchy, jednakże z ustami zaciśniętymi na kneblu jedyne co mogłaś zrobić to żałośnie jęknąć.
Zostałaś tu zostawiona, zawieszona pod sufitem za nadgarstki, naga jak w dniu narodzin podczas gdy twój partner odszedł prawie pięć minut temu by się "przygotować." Ty zaś zaczynałaś być coraz bardziej niespokojna, a twoje podejrzenia rosły tak jak zwiększał się chłód na wewnętrznej stronie twoich ud po bardzo obfitej grze wstępnej.
Sans słynął z niekonwencjonalnych upodobań i choć czasem robił dziwne rzeczy w czasie gdy byliście łóżkowymi partnerami, pierwszy raz poprosił cię o zrobienie czegoś takiego- takiego "eksperymentu" z jego strony.
Nie byłaś w pełni pewna czy będzie cię to kręcić. Tak czy inaczej twoja skóra stała się niesamowicie wrażliwa, będąc w taki sposób odsłonięta a przy tym wyczekująca, pozbawiona kontroli i o przytępionych zmysłach... to było prawie tak jakby robił to...
Klaps
Prawie dostałaś zawału gdy twarda koścista dłoń opadła na twój nagi tyłek. Zaszarpałaś się znów w swych więzach a łańcuchy ponownie zabrzęczały. Za tobą, przy ciemności twoich zasłoniętych oczu usłyszałaś głęboki serdeczny śmiech potwora, którego właśnie przeklinałaś za śmianie się twoim kosztem.
- Cholera, to był całkiem niezły skok Słodziutka. Musiałaś się rozproszyć...tak sobie tutaj wisząc.- rzucił stłumionym śmiechem. Wyciągnął dłonie by przesunąć nimi kusząco ponad twoją nadwrażliwą i wyczekującą skórą. Złapał za zaczerwieniony teraz pośladek, który to wcześniej uderzył. Drugą dłonią wyjął knebel z twoich ust, zaś ty zaczerpnęłaś zawstydzająco łapczywie potrzebnego tchu, rumieniąc się przy tym.
- Zamknij się, to twoja wina! Gdzieś polazł, j-ja czekałam!- Zaprotestowałaś, robiąc wszystko co w twojej mocy by nie wygiąć się pod jego dotykiem. Sans nie był w żaden sposób zawstydzony, śmiał się zadowolony z siebie.
- Byłem po drugiej stronie pokoju pupilku... przyglądałem się jak ocierasz swoje uda o siebie i stajesz się coraz to bardziej spragniona mnie- Wymruczał, pochylając się do przodu. W następnej chwili już poczułaś jego oddech na swojej szyi, klatkę piersiową przyciskającą się do twoich pleców, futro jego rozpiętej kamizelki łaskotało twoją skórę, zaś kościste ręce uniosły się by objąć twoje piersi, a następnie w fachowy sposób zacząć je ściskać dłońmi okrytymi mitenkami.
Dyszałaś zarówno z podniecenia jak i zniewagi. Poczucie zawstydzenia przetaczało się przez ciebie na myśl o tym, że dopiero co siedział w kącie pokoju, obserwując jak ściskasz uda w oczekiwaniu na to, co ma nadejść, stając się coraz to bardziej podekscytowaną na tę myśl.
Dupek...
- Jesteś czasem takim draniem Sans- Prychnęłaś, choć jedyne ciepło w twoim głosie pochodziło od wstrzymywanego jęku w twoim gardle, gdy jego palce szczypały twoje sutki, a biodra ocierały się o twoje pośladki (rany, był taki twardy... czy był tak samo podniecony jak ty samym tylko zmuszaniem się do czekania?). Wiedziałaś, że mógł to wyczuć, śliska wilgoć na twoim gardle sygnalizowała pojawienie się długiego fioletowego języka.
- Aww. Nie bądź taka Księżniczko. To po prostu sprawiło, że wszystko jest dla nas lepsze. Spójrz tylko jak gotowa już jesteś. Jak wrażliwe jest twoje ciało na moje... Jak mokra jest twoja mała ciasna cipka.- Warknął, odsuwając jedną z dłoni od twojej piersi, by następnie przesunąć dwoma palcami po twoich wargach, akcentując ci w ten sposób dokładnie jego punkt widzenia. Ty zaś niemal pisnęłaś z racji bezpośredniej stymulacji, wijąc się i drżąc w twoich więzach.
Bogowie, byłaś tak bardzo gotowa...
- Nie zmienia to faktu, że jesteś wielkim palantem.- Szepnęłaś drżącym głosem, a na swoim ramieniu poczułaś jak jego uśmiech się poszerza, co było jedynym ostrzeżeniem nim jego palce zagłębiły się w twoje bolące niemal z podniecenia wnętrze, wsuwając się aż do knykci i wyduszając w końcu z twoich ust wstrzymywany tak długo jęk.
- A jednak wciąż wracasz po więcej. Zgaduję, że bycie palantem nie ma znaczenia o ile bezrozumnie cię pieprzę?- Parsknął dojmująco, dociskając biodra do twoich pośladków w rytm znajdujących się w tobie palców, wsuwając i wysuwając się z twojego mokrego i rozpalonego wnętrza. W końcu jego kciuk uniósł się by pogłaskać twoją łechtaczkę, zaś ty poddałaś się mu w pełni, opuszczając głowę na jego ramię, a biodrami dociskając się do jego bioder.
- Sans, daj spokój... wiesz, że robię się marudna kiedy jestem nadmiernie pobudzona, proszę... przestań się drażnić...- Błagałaś, ocierając się o jego palce tak dobrze jak tylko byłaś w stanie, mając tak mało podparcia pod stopami oraz zawinięte w skórzane kajdanki nadgarstki. Potwór za tobą zaśmiał się mrocznie, powoli wyciągając z ciebie palce, by przeciągnąć soki po odsłoniętej skórze twojego brzucha, w górę pomiędzy piersiami, aż w końcu wepchnął je w twoje usta, byś mogła posmakować własnego pragnienia.
- Wiem to i myślę, że nadal musisz przeprosić za bycie paskudną małą suką nim cokolwiek ode mnie dostaniesz.- Rozkazał z nutą warczenia w swych słowach. Ty za to jęknęłaś głośno, czując gorąc przepływający w twojej krwi na jego pokaz agresji.
- Tak... Ja... przepraszam skarbie. Proszę... miej litość...- Błagałaś, wyprężając się ku niemu. Szkielet parsknął śmiechem, wyciągając palce z twoich ust, by położyć dłoń na twoim gardle. Puścił w końcu drugą pierś, a następnie sięgnął nią za ciebie i rozpiął swoje spodnie.
- W porządku, myślę że mogę ci pomóc. W końcu byłaś taka cierpliwa.- Przyznał mrukliwie, wyciągając swoją chlubę ze spodni, a następne co mogłaś poczuć to to, jak obiema dłońmi rozszerza twoje nogi, a kościste palce wbijają się w wewnętrzna część twoich ud, przytrzymując je w takiej pozycji. Tuż potem wbił w twoją cipkę swojego grubego fioletowego kutasa tak głęboko jak tylko mógł. Jego kość biodrowa dociskała się mocno do twojego tyłka, a jego łono muskało twoją łechtaczkę.
Tylko tyle było ci potrzeba byś doszła z szeroko rozwartymi ustami i podkurczającymi się w przepływającej przez twoje ciało palcami u stóp. Sans natychmiast nadał szaleńcze tempo, a ty byłaś tak rozpalona od czekania, wyobrażania sobie i pożądania, że byłaś już na krawędzi.
Oddech twojego szkieleciego kochanka na twoim karku nie ukoił tego stanu. Uwydatnił jedynie wrażliwość twojej skóry i zaciskanie się twoich ścianek na nim. Więzy na twoich nadgarstkach przykuwające cię do sufitu pomogły mu w pozycji w jakiej się znajdowaliście, zmniejszając ciężar, który musiał utrzymać i dając mu więcej sposobności na koncentrację i skupienie się na pieprzeniu cię, jak to powiedział "bezrozumnie", ale także na szeptaniu ci do ucha brudnych rzeczy.
Powiedział ci jak cudownie twoje wnętrze otula jego kutasa, jak zawsze jesteś dla niego ciasna i mokra, jak bardzo pragnie byś miała go w sobie po nasadę w każdej sekundzie dnia... powiedział ci jak bardzo byłaś dziwką, jak bardzo lubił zmuszać cię, byś zapracowała na własna przyjemność, jak bardzo lubił patrzeć jak błagasz o niego jak dziwka.
Opowiadał ci o tym jak bardzo wypełni cię swoją spermą, że jego magia będzie z ciebie kapać godzinami.
Pomimo, że był tak samo podniecony jak ty i był nienasyconym napaleńcem, igrał z tobą pełne dwadzieścia minut nim stracił panowanie nad sobą.
Wbijał się w ciebie w niemożliwym tempie. Twoje jęki i szarpnięcia rozkoszy popychały go naprzód. Właśnie pieprzył cię gdy mijał twój trzeci orgazm, mając w swych ramionach twoje ciało niczym z waty, gdy zębami zszarpał ci opaskę z oczu, sprawiając, że ta spoczęła gdzieś na twoich ustach.
- Patrz na mnie kiedy spuszczam się w twojej pieprzonej cipce kochanie. Spójrz na mnie.- Zażądał dysząc. Odwróciłaś głowę by napotkać jego intensywne płonące spojrzenie, fioletowy ogień skrzący się w lewym oczodole i ten napięty wygłodniały uśmiech na jego ustach.
Jego kutas zapulsował w chwili, w której na niego spojrzałaś. Zdołał wykonać tylko trzy płytkie, nierówne pchnięcia nim jęknął. Szczęka mu opadła a długi i śliski język wyłonił się spomiędzy jego zębów gdy wpompowywał w ciebie gorącą i gęstą magię.
Sans opadł na ciebie, kołysząc tobą w więzach i przyciskając do ciebie swoje otwarte usta. Ślina składała pocałunki na twoim ramieniu, aż odwrócił głowę by znów spojrzeć ci w oczy, przymkniętymi i sennymi oczodołami.
- Cholera, dziewczyno. Zdecydowanie nie pozostawiłaś mnie w zawieszeniu.- Zażartował uśmiechając się leniwie, schodząc ze swojego przymglenia przyjemnością w nagłym przypływie irytacji.
- Sans, jeśli naprawdę ze mnie żartować podczas gdy twój kutas nadal jest we mnie, przynajmniej się postaraj. Tego już użyłeś.- Marudziłaś, opuszczając głowę z powrotem na jego ramię. On uśmiechnął się i wypchnął biodra w twoją stronę, wyduszając z ciebie zdziwiony jęk, gdy wsuwał się głębiej, sprawiając że na ziemię wypłynęła strużka spermy w kolorze wrzosowym.
- Jeśli takie są warunki to chyba będę musiał się bardziej postarać, prawda?
0 komentarze:
Prześlij komentarz