Handlarz Iluzji
Autor okładki: Rydzia
Notka od tłumacza: Od czasu zniszczenia bariery minęły miesiące. Potwory w końcu uzyskały prawo do przemieszczania się po mieście. Siedzisz nocą w swoim małym mieszkanku i robisz swoje kiedy nagle słyszysz muzykę zza ściany. Czy Twój sąsiad zawsze musi słuchać muzyki tak strasznie głośno? Masz tego serdecznie dość. Ściany są cienkie i słyszysz, jak chodzi po mieszkaniu, krzyczy albo... gra w gry.... Zaraz, znasz tę grę. Czas rozpocząć plan "jak wkurwić sąsiada palanta". Tylko dlatego, że jesteś wampirem, nie oznacza, że nie możesz być złośliwa. 
A więc tak, opowiadanie Postać x Czytelnik. Dostosowane pod kobiecego czytelnika. Uniwersum - UnderFell. Związek Sans x Czytelniczka. Co warto wiedzieć? Wcielasz się w żyjącą kilka setek lat wampirzycę, która świetnie zaaklimatyzowała się w otaczającym świecie do takiego stopnia, że ... jest nerdem. Uwielbia gry komputerowe. Co jeszcze/ A tak, jesteś znacznie wyższa od Sansa. 
Czy Tobie, droga wampirzyco uda się skraść serce małego, wkurwionego na cały świat Sansa? 
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Autor: poetax
SPIS TREŚCI
Mój hałaśliwy sąsiad nocą
Wycieczka do Muffet
Czerwony z wściekłości
Nocą idę się napić
Prezent dla Sansa
Twoja śliczna mała mamusia
Wyrównanie rachunków
To nie tak, że nie chcę z tobą grać w gry...
Nie bałem się czy coś
Burza
Mamusiu, co to znaczy drżąca dusza?
Kulminacja pisania RPG
Wrażliwiec
Piątkowy Szkielet
Rodzinny obiad z Sansem
Umowa z Papyrusem
Jedząc ze Szkieletami
Przyjaciele
Spotkanie organizacyjne
Osąd i teleportacja
Sans i jego skarpetki
Nawiedzony dom - Dzień Pierwszy
Mój szkieleci stalker
Sprzątanie z Sansem
Straciliśmy piąte koło u wozu!
Trucizna Papyrusa
Trzy wariatki i Sans
Głaskanie Sansa
Halloweenowe krzyki
Prośba Burgerpantsa
Kolacja u Grillbiego
Łowca potworów
Wywiad Sansa (obecnie czytany)
Przyłapana na gorącym uczynku
Czas na porządki
Potworna zupa
Ciężka noc
Sklep Króliczka
Sklep w sklepie
Bawiąc się z Tobą [+18]
~Kolejne rozdziały tutaj~
W piątkowy wieczór walisz pięściami w ścianę
-CZACHO! CZACHO! PRZYJDŹ! SZYBKO! - krzyczałaś na sąsiada
-CZEGO?!
-POŚPIESZ SIĘ I PRZYJDŹ! - słyszałaś, jak chodził po mieszkaniu, a potem..
-Już jestem, czego? - powiedział z Twojego salonu. Szybko pobiegłaś w jego stronę. Siedział na Twojej kanapie i pił powoli musztardę z butelki. Wychyliłaś się z tyłu, zbyt podekscytowana
-Patrz! Patrz! Wywiad z tobą w telewizji! - popatrzył zaciekawiony na włączony monitor. Reporterka opowiadała o Nawiedzonym Domu. Sans i Ice Wold stali za nią w tle.
-Tsk... cudownie
-Teraz zobaczę czy odpowiadałeś „mam to w dupie” czy nie
-Mówiłem, że nie
-Założę się, że tak.
-Zamknij się! Mówię, że nie!
-Cii, nie słyszę co mówi! - oboje się zamknęliście i słuchaliście.

-Za mną coroczna tradycja Ebbot City. To charytatywny event, którego wszystkie zyski zostaną przeznaczone na wsparcie lokalnych organizacji, pomagającym dzieciom z biednych domów w okresie świątecznym. Każdego roku są różne atrakcje powiązane z obchodami Halloween, gry, jedzenie, zabawy, jednak najsławniejszy jest Nawiedzony Dom. Zaś w nim, ludzie mają szansę przebrać się za potwory i straszyć zwiedzających. Lecz pierwszy raz w historii, pracują w nim prawdziwe potwory! Porozmawiamy teraz z naszymi potworzymi przyjaciółmi i dowiemy się, co myślą o pracy w takim miejscu.

Kolejna scena przedstawiała jej wyciągnięta dłoń w stronę twarzy Ice Wolfa. Całe jego ciało było skąpane w sztucznej krwi. Na dole ekranu pojawił się mały napis z jego imieniem.

-Co sprawiło, że zdecydowałeś się pracować w Nawiedzonym Domu? - zapytała
-Zażyłości międzyludzkie... są dziwne. Chciałbym zrozumieć je lepiej – warknął pokazując kły w przerażającym uśmiechu. Kobieta milczała całkowicie wpatrzona w paszczę. Ten jednak nic więcej nie dodał, więc kontynuowała.
-Podoba ci się praca tutaj? Dobrze cię traktują?
-Jest.. ciekawie – odparł oblizując wilcze wargi.

-Pffff hehehe, Ice Wolf nigdy nie był dobry w takich pogadankach – Sans chichotał sącząc musztardę
-Ech... A mi się wydaje, że bardzo.. uważa, na to co mówi – starałaś się go bronić
-Gadać z nim to gadać ze ścianą futra
-Ciii... chcę słuchać – uciszyłaś go.

-I co robisz w Nawiedzonym Domu? - zapytała reporterka. Ice wyglądał na zmieszanego
-Jestem wilkiem... dużym wilkiem .

Nawet Ty zachichotałaś. Naprawdę? Pytają się wielkiego, włochatego, potworzego wilka, co robi w Nawiedzonym Domu? Przerzut ekranu, tym razem Sans stał koło reporterki. Miał na sobie swój strój, twarz umazaną w sztucznej krwi. Jego imię również pojawiło się na dole ekranu. Pocił się nerwowo, kiedy zaczęła zadawać mu kilka pytań. Reporterka tym razem musiała się pochylić, bo był od niej niższy.

-Jak opisałbyś pracę w Nawiedzonym Domu?
-J-jest dobrze... N-nie spodziewałem się, że l-ludzie lubią takie rzeczy – odpowiedział, choć się uśmiechał. Lecz jego mowa ciała wyraźnie pokazywała, że nie był przyzwyczajony do takich rzeczy.
-Nie masz nic przeciwko, byciu potworem w Nawiedzonym Domu?
-Ja.. ja... - drżał, wyglądał jakby nie wiedział co odpowiedzieć.

-I ty śmiałeś się z Ice – mruknęłaś podczas oglądania
-Ja tylko... nie wiedziałem co powiedzieć, aby nikogo nie obrazić! - warknął

-Jest fajnie... Mam to gdzieś – odpowiedział szkielet w telewizji

-Powiedziałeś to! Powiedziałeś! - krzyknęłaś. Tańcząc na kanapie.
-To.. to stało się tylko kurwa raz! Nie wiedziałem co powiedzieć! - krzyknął. Odezwał się w tym momencie jego telefon, podczas kiedy Ty byłaś pochłonięta wywiadem. Odebrał wyraźnie zmartwiony. -Cz-cześć Szefie... - zaczął cicho
-SANS! TY DOBRY W ROBIENIU NICZEGO LENIU! JESTEŚ W TELEWIZJI! DLACZEGO NIE POWIEDZIAŁEŚ MI CO SIĘ DZIEJE! DLACZEGO NIE POWIEDZIAŁEŚ MI, ŻE BĘDZIESZ W TELEWIZJI? GDYBYM WIEDZIAŁ, NAGRAŁBYM TEN MOMENT! DLACZEGO JESTEŚ TAK LENIWY, ŻE ZAPOMINASZ POWIEDZIEĆ O TYM CO WAŻNE?! SANS, SŁUCHASZ? MASZ NATYCHMIAST ODPOWIEDZIEĆ! SANS OGLĄDAJ TELEWIZJE! PATRZ! - Sans musiał odchylić telefon od czaszki. Głos był zbyt głośny, nawet jak na rozmówcę. Wyglądał na przerażonego tym, co odkrył jego brat. W tle słyszałaś śmiech Undyne. Huh... a więc faktycznie są przyjaciółmi. Również zaczęłaś chichotać słuchając co Papyrus ma do powiedzenia – GDYBYM WIEDZIAŁ, ŻE UDZIELISZ WYWIADU, PRZYGOTOWAŁBYM CIĘ OSOBIŚCIE I WŁAŚCIWIE DO TELEWIZJI. JA WSPANIAŁY I PRZERAŻAJĄCY PAPYRUS NIE OGLĄDAŁEM NADAREMNO WSZYSTKIE FILMY Z METTATONEM NYEH HEH HEH! WYRAŹNIE NIE BYŁEŚ PRZYGOTOWANY NA... - przerwał na chwilę – SANS?
-T-tak Szefie?
-CZYJ JEST TEN ŚMIECH KTÓRY SŁYSZĘ? - Sans zdzielił Cię spojrzeniem, chcąc abyś się zamknęła.
-N-nikt Szefie.
-NIKT? TO NNIE BRZMI JAK NIKT! TO BRZMI JAK TWÓJ BEZWARTOŚCIOWY CZŁOWIEK, SANS! - Od strony rozmówcy dobiegł głośniejszy śmich. Undyne wyraźnie się podobała cała sytuacja. Sans skrzywił się słysząc „twój człowiek” ale nic nie powiedział. - SZYBKO! DAJ JĄ DO TELEFONU! - Podał Ci go wyraźnie zmartwiony. Wzięłaś i przystawiłaś do ucha.
-Cześć Wielki Szefie! - rzuciłaś rozanielona – W czym mogę pomóc?
-CZŁOWIEKU SANSA! - szybko odsunęłaś telefon od ucha, był zbyt głośny – CZEKAŁEM CAŁY TYDZIEŃ, AŻ DO MNIE ZADZWONISZ! DLACZEGO NIE ZADZWONIŁAŚ?
-Oh.. Ja.. nie miałam powodów i um.. myślałam, że nie chcesz abym cię zadręczała telefonami...
-OCZYWIŚCIE, ŻE MASZ POWÓD BY DZWONIĆ! JESTEM WSPANIAŁY I PRZERAŻAJĄCY. POTRZEBA CI INNEGO POWODU?
-Wiesz... masz rację Wielki Szefie. Chcesz o czymś porozmawiać? Stęskniłam się za twoim seksownym głosem – oparłaś się wygodnie na kanapie. Undyne zaczęła dławić się ze śmiechu, słyszałaś jak stłukła coś.
-Gahahahaha Paps! Ten śmieć.... ona powiedziała, że twój głos jest seksowny! - krzyknęła między falami śmiechu
-J-JA... CZ-CZŁOWIEKU TO...! - plątał się w słowach – S-SANS WYSTĘPUJE W PROGRAMIE I POWINNAŚ GO OGLĄDAĆ! ŻEGNAJ! - rozłączył się, a Ty zalałaś się śmiechem. Myślałaś, że będziecie rozmawiać troszeczkę dłużej. Wygląda na to, że troszeczkę przesadziłaś.
-Oddawaj! - Sans wyrwał telefon z Twojej ręki – Dlaczego zawsze musisz mu tak dokuczać?
-Haha, co? Twój brat jest słodki kiedy się zbulwersuje – popatrzył na Ciebie pełen obrzydzenia. Wyraźnie nie spodobało mu się, gdy nazwałaś jego brata słodkim.
-....Jesteś chorym dziwakiem, wiesz?
-Hehehe... nie bądź zazdrosny Czacho... jesteś o wiele słodszy!
-Zamknij się i oglądaj wywiad! - warknął. Odwróciłaś się w jego stronę trochę zaskoczona, że nadal trwa. Tym razem było więcej Sansa niż Ice. Pewnie dlatego, że łatwiej było z nim rozmawiać.

-Co sprawiło, że podjąłeś się takiej pracy? - zapytała reporterka. Sans odwrócił wzrok. Zatrzymał się na czymś, czego nie uchwyciło oko kamery, potem jego uśmiech się poszerzył. Ciało natychmiast odprężyło i znowu popatrzył na kamerę.
-Mam stukniętą sąsiadkę, która nawiedzała mnie, abym tutaj przyszedł heheh.

-Nieeee! Czacho! Jak mogłeś! - krzyknęłaś chowając twarz za dłońmi.
-Hehehe no co! To było dobre! - chichotał zadowolony z Twojej reakcji
-Niby co? To, że nazwałeś mnie stukniętą w telewizi?
-Zamknij się w końcu i oglądaj!

-Myślisz, że fakt bycia potworem daje ci przewagę w straszeniu? - Sans w telewizji wzruszył ramionami
-Szczerze nie przychodzi mi to z trudnością. Łatwo sprawić, że wyskoczycie ze skóry, kiedy myślicie, że zjem wasze mózgi.

Przeszkodził wam telefon Sansa. Odebrał tym razem później, wyraźnie zaskoczony. Tym razem trzymał komórkę przed twarzą wykrzywiając się w uśmiechu.
-SANS! COŚ TY NAROBIŁ! WYGŁOSIŁEŚ PUBLICZNIE W TELEWIZJI SWOJE OKROPNE KAWAŁY! NAKAZUJĘ CI ABYŚ PRZESTAŁ JE OPOWIADAĆ! - krzyczał Papyrus. W tle słychać było donośny śmiech.
-Hehehe, no weź Szefie. Moje kawały pozbawione są płytkości
-ZNISZCZYŁEŚ DOBRE IMIĘ SZKIELETÓW PRZED WSZYSTKIMI W TELEWIZJI! CO MAM POWIEDZIEĆ MOIM PRZEŁOŻONYM, KIEDY PRZYJDĘ DO AKADEMII?!
-Możesz się ich zapytać, czy mają kości w całości. - więcej śmiechu, słyszałaś jak w tle u Papsa dołączyło głośne chichotanie.
-CZEKA CIĘ SROGA KARA KIEDY JUTRO DO CIEBIE PRZYJDĘ, TYLKO POCZEKAJ.
-Chcesz mnie ukarać Szefie? Hehehe!
-ZGADZA SIĘ! PODWOJĘ MOJE STANDARDY CZYSTOŚCI! PRZYGOTUJ SIĘ NA PORAŻKĘ JUTRO! JESTEŚ NAJGORSZYM BRATEM NA ŚWIECIE! NIE SPODZIEWAJ SIĘ, ŻE NASZE WIĘZI POMOGĄ CI ZMIENIĆ MOJE ZDANIE! UDAM, ŻE CIĘ NIE ZNAM I … POWIEDZ SWOJEMU ŻAŁOSNEMU CZŁOWIEKOWI, ABY SIĘ NATYCHMIAST PRZESTAŁ ŚMIAĆ! OBOJE UWAŻAMY, ŻE TWOJE KAWAŁY SĄ BEZNADZIEJNE! TERAZ ŻYCZĘ DOBREJ NOCY! - i rozłączył się. Oboje z Sansem zaczęliście się głośno śmiać.
-Hahaha Czacho! Nie mogę oddychać! - płakałaś starając się chwycić oddech między falami śmiechu
-Hehehehehe … n-no weź hehehhe... to ja tu nie mam płuc!
-Nieeeee hahaha! To nawet nie było zabawne! Przestań!
-T...to dlaczego hehehe dlaczego się śmiejesz? Hehehehehe
-Bo są okropne hahaha! Nie mogę uwierzyć w to co hahah powiedziałeś w telewizji!
-Hehehe wiem, że je kochasz!
-Wcale, że nie. Hahahaha – po chwili mogłaś złapać powietrze. Sans nadal rechotał obok. Trochę zmartwiło Cię to, co powiedział Papyrus. Naprawdę zmusi Sansa do powrotu jeżeli obleje inspekcje czystości? Poczułaś, jak zabolało Cię serce na tą myśl. Będzie tak strasznie nuuuudno. Nie ma nic lepszego niż darcie ryja z sąsiadem przez ściany. Uwielbiasz się z nim spotykać i grać w gry. Jeżeli się wyprowadzi, mogłabyś oczywiście pisać, aby teleportował się do Ciebie, ale.. to już nie to samo. Fajnie jest mieć go za sąsiada. - Myślałam, że boisz się swojego brata... - Sans natychmiast przestał się śmiać, zamiast tego na czole pojawiły się niewielkie krople potu. Wsunął ręce do kieszeni odwracając wzrok. Wywiad teraz pokazywał wycieczkę po Nawiedzonym Domu. Nerwową twarz potwora oświecała łuna światła z telewizji.
-N-nie boję się go... tylko... kiedy byliśmy w Podziemiu – popatrzył na podłogę – Wiele złego wydarzyło się w naszej znajomości.... T-to nie jego wina. Musiał się mną zająć, co nie było łatwe.
-Nie zmusi cię do wyprowadzki przez te suchary w telewizji.
-N-nie jest aż tak zły.... chyba.... Wiele przy nim żartowałem.. kiedyś...
-Kiedyś?
-Kiedy byliśmy dziećmi.... - czekałaś, jak zacznie mówić więcej, lecz tego nie zrobił. Postanowiłaś tym razem nie naciskać. Powie ci, gdy będzie gotowy.
-Pomóc ci z porządkami?
-T-tak... to dobry pomysł... uh... taaak...
Trzy dziewczyny szły przez ciemny korytarz. Światło latarki migotało nerwowo z lewa na prawo. Bały się, że coś zaraz na nie wyskoczy.
-Ja już nie chcę tu być!
-Już dobrze, już dobrze, prawie koniec.
-Śmiejecie się ze mnie. Dlaczego się śmiejecie?
-Nic się nie dzieje. Pamiętasz, wszystko tutaj jest sztuczne.
-T-tak, nie ma się czym martwić. T-to tylko ludzie w przebraniach – Dziewczyny skręciły mijając wielki stary obraz wiszący na ścianie. Jak ostatnia dziewczyna go mijała, postać z malowidła wyszła z ram i objęła ją mocno. Niższa dziewczyna chwyciła przyjaciółkę i w panicznym strachu zaczęła biec przed siebie.
-NIEEEEEE – krzyczała.
-NIE CIERPIĘ TEGO! - krzyczała dziewczyna ścięta na krótko, zaraz po tym jak wyrwała się postaci.
-Hahahaha cudowny widok – śmiała się brunetka pozwalając, aby jej przyjaciółki uwiesiły się jej.
-Nienawidzę cię, zawsze zmuszasz mnie do takich rzeczy. Nienawidzę tego – marudziła niska.
-Tutaj nie ma nic strasznego... wszystko to banda przebierańców, kupa sztucznej krwi i stos plastiku. Chcę zobaczyć prawdziwego potwora... ale nie wiem gdzie go szukać.
-Nie chcę go zobaczyć. Nie podobają mi się nawet ludzie przebrani za te dziwadła. Dlaczego miałabym chcieć zobaczyć potwory?
-Przyjechałyśmy tutaj z innego województwa! Baw się! No i nie wolno mu cię dotykać
-Powiedz to tamtemu z obrazu! - skręciły w kolejny korytarz latarką oświetlając ściany. Znalazły proste, niewielkie drzwi przyozdobione ciemnymi szmatami. Weszły tam zaciekawione, tym co znajdą w nowym pomieszczeniu. Ciężko było w nim cokolwiek zobaczyć przez ciemności, ale latarka pomagała, oświetliła nagrobki i zwisające z sufitu zakrwawione kości. Przy ścianie spoczywało kilka sztucznych kościotrupów z pustymi oczami. Na środku dumnie leżała wielka płyta grobowa, na której siedział mały, szczerzący się szkielet.
-M-mówiłaś, że w telewizji był potwór szkielet – szepnęła krótko ścięta.
-Tak! Założę się, że jest gdzieś tutaj – brunetka rozglądała się. Niższa mocniej wtuliła się w przyjaciółkę, drżąc gdy wchodziły głębiej do środka. Minęły zwisające kości, delikatnie odsuwając je na bok. Nagle... latarka zgasła oblewając pomieszczenie kompletnym mrokiem.
-Włącz to! Włącz to!
-Próbuję!
-Dlaczego nie działa?!
-Włącz to natychmiast! - niski śmiech zadźwięczał przytłumiony szlochami dziewcząt.
-Heh heh heh heh.... ohh kochane... widziałyście mnie w telewizji i postanowiłyście mnie odwiedzić? Nie wiedziałem, że stałem się popularny – szczerzący się szkielet przed nimi zarzucił przez ramię plastikową kość. Jego kości były pokryte świeżą krwią. Miał podarte ciuchy. Czerwone źrenice tworzyły światło delikatnie oświetlające jego czaszkę. Powoli podszedł w ich stronę, a one cofnęły się. Za sobą miały już tylko nagrobki, żadnej możliwości ucieczki. Zsunął kość z ramienia i wyciągnął ją w stronę brunetki, odchylając plastikową kościaną zabawką włosy. Zachichotał widząc jej przerażenie. - Wiesz... podoba mi się twój szkielet... - przesunął ją po policzku i wsunął pod brodę zmuszając, aby delikatnie podniosła głowę do góry – Chcesz mieć w sobie jeszcze jednego? - Nogi zaczynały uginać się pod jej ciężarem. Patrzyła na kość. Szkielet zaśmiał się znowu wyraźnie uradowany jej strachem. Latarka w dłoni drugiej dziewczyny włączyła się, dobiegł hałas piły łańcuchowej, szkielet odsunął się gdy zamaskowany morderca biegł w ich stronę, krzycząc i wymachując piłą. Wszystkie dziewczyny wybiegły z pokoju, zaś ich krzyk niósł się echem po korytarzu.
Popatrzyłaś na kościotrupa opierającego się o nagrobek. Zdecydowanie cieszył się chwilą.
-K... kurwa mać! Hehehehe widziałaś ich twarze? Prawie się posrała ze strachu!- Uniosłaś brwi. Czy... naprawdę nie zauważył? W ciemnościach widzisz lepiej niż on, ale... to oczywiste.
-To... uh... nie była kupa, ale.. Jestem pewna, że się posikała. - przestał się natychmiast śmiać i milczał przez chwilę... nie będąc pewien czy czuć dumę czy obrzydzenie.
-Że co?! - krzyknął po chwili
-Nie widziałeś jej spodni?
-A więc to tak śmierdziało! Obrzydliwe! - warknął.
-Czacho, pozwól że raz jeszcze przypomnę, nie wolno nam dotykać nikogo
-Nie dotknąłem jej – mówiąc to przełożył sobie plastikową kość przez ramię – Użyłem mojego wielkiego drąga
-Proszę, nie mów tak więcej – skrzywiłaś się
-Jak?
-Czacho... czy ty w ogóle siebie słuchasz?
-Co? O czym ty kurwa gadasz?
-Drugi szkielet w niej? Dotykanie jej wielkim drągiem?
-Co? Nie wolno mi dotykać nawet za pomocą tego? - westchnęłaś podirytowana. Może z nim trzeba jaśniej.
-Ludzie... uh... z tego co wiesz mogą uprawiać seks. No i na penisa czasami mówi się drąg. - stał tak kilka chwil, analizując to co mu powiedziałaś. Zarumienił się mocną czerwienią.
-J-ja kurwa wiedziałem!.... Ja pierdolę! Wy ludzie wszystko musicie sprowadzić do seksu! Kurwa, jesteście obleśni!
-Hahahaha, Czacho, raczej nie chcesz być pierwszym potworem aresztowanym za molestowanie
-Nie to miałem kurwa na myśli! Ja nawet kurwa tego nie mam! Kurwa mać! Wszyscy jesteście zboczeni!
-Już widzę te nagłówki w gazetach! Hahaha. Szkielet aresztowany za straszenie drągiem kobiet w nawiedzonym domu! Hahahah! - Myślał chwilę kiedy się śmiałaś, cały rumienił się. Lecz potem wypalił.
-Heh, wiedziałem, że lubisz kawały – rzucił przebiegle. Natychmiast przestałaś się śmiać.
-T-to nie był kawał... To tylko żart o tobie i...
-Uwielbiasz kawały i dobrze o tym wiesz! - skrzyżowałaś ręce na piersi.
-Jest śmieszny bo jest dobry. Większość twoich żartów są złe
-Złe do szpiku kości
-Poprawię się. Są okropne – zaczęłaś wracać na swoje miejsce gotowa na kolejną grupkę gości
-Okropnie wspaniałe?
-Okropnie okropne, zaczynam rozumiem Papyrusa. - Sans położył się na nagrobku szczerząc się szeroko.
-Możesz mówić co chcesz. Ale dobrze się spisuję. Jako pierwszy sprawiłem, że laska posikała się ze strachu
-To raczej nie ma nic wspólnego z kawałami. Dałeś jej do zrozumienia, że chcesz z nią uprawiać seks.
-NIEPRAWDA!
-Ona tak to zrozumiała.
-Tsk... t-to nie moja wina, że wszyscy ludzie to zboczone pojeby.
-Może powinieneś pomyśleć zanim coś powiesz?
-Może wszyscy powinniście przemyśleć raz jeszcze swój pierdolony gatunek?! - Krzyki były coraz bliżej waszego pokoju, dałaś znać Sansowi, aby był cicho. Słyszałaś ludzi przed ich wejściem. Z głosów wynika, że to kolejne dziewczyny... Ostrożnie przechodziły między nagrobkami. Czwórka. Wyglądały jak dwie pary sióstr. Jedna z niższych, przerażona, wtulała się w starszą. Po policzkach ciekły jej łzy. Zasady Domu są pod tym względem nieczułe. Możesz pozwolić ludziom spokojnie wyjść tylko wtedy, kiedy jest sytuacja zagrażająca życiu. Minęły zwisające kości. Starsza wyraźnie denerwowała uwieszoną ramienia młodszą dziewczyną.
-Ja już nie chcę łaaaa – ryczała
-Zamknij się i chodź – szepnęła starsza. Minęły Sansa, ledwo zwracając na niego uwagę. Wyłączyłaś im latarkę, czekając aż Sans zrobi swoje. Uwielbiał się teleportować, zadowolony, że nikt nie udowodni mu korzystanie z magii w ciemnościach. Pojawił się przed nimi, zabłyszczały mu oczy. Dziewczyna wtulająca się w starszą siostrę w ogóle nie zareagowała, zamiast tego postanowiła do niego podejść.
-Ohh słoneczka moje, chcecie do mnie dołączyć? - wskazał na zwisające kości kiedy przesunął się powoli w stronę grupki.
-Odejdź! Pozwól nam wyjść! - ryczała dziewczyna wtulając się w koszulę siostry. Podszedł do nich kiedy próbowały przejść. Wyraźnie zdenerwowany, brakiem większej reakcji.
-Ah, no weźcie, dziewczynki. Musicie odpowiedzieć na moją zagadkę – wyszczerzył się – Co mówi szkielet kiedy je człowieka? - zarzucił wielką kość za ramię.
-SPADAJ! - krzyknęła niska dziewczyna starając się go przesunąć. Z łatwością jej uniknął, dziewczyna spadła na ręce i kolana.
-Aww, no weź. To było proste. Bone apperire! - Sans jednak nie zauważył, że druga młodsza siostra również straciła równowagę. Spadając, chwyciła za najbliższą rzecz, która pomogłaby jej zachować równowagę. A najbliżej był Sans... a uściślając, jego podarte spodenki. Dziewczyna i tak upadła. Włączyłaś latarki akurat, aby zobaczyć przerażoną twarz Sansa. W oczodołach nie miał światła. Stał twardo jak skała, nie ruszał się. Gdyby nie dziwna pozycja, nie byłoby różnicy między nim, a szkielecimi manekinami w pokoju. Choć starałaś się szanować prywatność i intymność osobistą swojego przyjaciela... były takie myśli, których nie umiałaś kontrolować. Jedną z nich, była zawartość jego spodni... teraz widoczna jak na dłoni. Nim zdążyłaś nad sobą zapanować, gapiłaś się na miejsce które wcześniej skrywało się pod podartymi spodenkami. Nom... w całości jest szkieletem. Nawet tam. To właściwie tylko miednica. Nie ma na co patrzyć. Pochyliłaś się chcąc mieć lepszy widok. Całkowicie zapominając o przestraszeniu dziewczyn piłą. Te i tak już uciekły.
-GAAAAAAAAAAAAAAAHHHHHH! - krzyknął Sans. Przełamując pozycję, natychmiast zniknął, pozostawiając po sobie jedynie podartą, ubrudzoną w sztucznej krwi parę spodenek. Cholera, cholera, cholera!
-Czacho? - krzyknęłaś. Oczywiście.. pewnie cię nie słyszy, teleportował się. Ale gdzie? Rany. Nie masz przy sobie telefonu... Nie możesz do niego napisać. Um... może powinnaś użyć radia i powiedzieć... ale co? Nie możesz im powiedzieć, że użył magii. Rany! Co robić? Podeszłaś do spodenek i podniosłaś je. Nadal były ciepłe. Możesz być tutaj sama bez niego przez jakiś czas, ale prędzej czy później ktoś się zorientuje. Może mimo wszystko powinnaś zadzwonić? Schowasz jego spodenki i powiesz, że wyszedł jakoś, niezauważony przez nikogo. Rozpaczliwie starałaś się znaleźć rozwiązanie z tej sytuacji. Poczułaś nacisk. Coś uderzyło Cię w plecy, musiałaś chwycić się za zwisającą kość, aby zachować równowagę.
-Kurwa mać! - krzyknął głos – Nie wchodź mi w drogę!
-Chwała niech będzie... przyszedłeś Czacho! - już miałaś juś odwrócić w jego stronę, kiedy powstrzymała Cię para kościstych dłoni.
-Nawet o tym nie myśl! I oddawaj spodnie! Ja pierdolę!
-Hehehe wybacz, wybacz – podałaś za siebie spodenki nie odwracając się.
-I nie śmiej się! To nie jest śmieszne – warknął zakładając je na siebie. Oczywiście, to sprawiło, że śmiałaś się jeszcze głośniej.
-Hehehehe i tak nie ma na co patrzyć. To kości
-W-widziałaś! Kurwa mać! - brzmiał na zranionego. Powstrzymałaś śmiech zdając sobie sprawę, że powinnaś być teraz milsza.
-I-i tak nic nie widziałam.... było ciemno – Nie... widziałaś wszyyyyyściutko.
-J-jesteś pierdolonym dupkiem!
-T-to nic złego... nie masz żadnych ludzkich organów, więc... i tak nic nie zobaczyłam i...
-Nie interesuje mnie twoje pierdolone ciało, i nadal by mi się nie podobało nawet, jeżeli zobaczyłbym cię nago! - warknął. Zrozumiałaś...
-Wybacz.. nie powinnam była patrzeć – czułaś się zawiedziona sobą. Po chwili założył na siebie spodenki. Odwróciłaś się w jego stronę walcząc ze śmiechem. Był czerwony, w ciemnościach widać było świecącą czerwień z jego twarzy. - Um... bałam się, że nie wrócisz.
-Tsk.. to część naszej umowy. Jeżeli teraz bym sobie poszedł, miałbym u ciebie dług.
-Heh... Już i tak się przede mną darmowo rozebrałeś, więc pewnie byśmy go pominęli.
-ZAMKNIJ SIĘ! KURWA MAĆ!
-Hahaha nie mogę uwierzyć, że paradowałeś w stroju Adama przed bandą dzieciaków!
-Strój Adama mam w dupie! Pierdolony gówniarz je ściągnął. - usłyszałaś krzyki i automatycznie wróciłaś na swoje miejsce.
-Spróbuj się uspokoić... Twoja głowa wygląda jak bombka.
-Co?! - schował czaszkę za rękami, czując jak ciepło magii ją ogarnia. Warknął zdając sobie sprawę jak musi wyglądać..
-Nie wydaje mi się, aby pomidor był straszny, wiesz?
-Z-zamknij się!
Sans zabrał Cię do domu po waszej zmianie w Nawiedzonym Domu. To była wyczerpująca noc. Wywiad w telewizji przyciągnął tłumy zwiedzających. Atrakcja była czynna godzinę dłużej, z racji na długość kolejki. Ustawiali się w niej aż do godziny zamykania całej zabawy. Poszłaś do łazienki, wzięłaś prysznic, szykując się na picie. Postanowiłaś znowu iść do centrum. Założyłaś na siebie bardzo skórką czarną spódnicę, zarzuciłaś na ramiona kurtkę. Jesienne noce robiły się zimniejsze. No i to byłoby dziwne, gdybyś paradowała tylko w kiecce. Jak skończyłaś się szykować, cichutko chwyciłaś za torebkę i kluczę. Nasłuchiwałaś sąsiada. Cisza. Pewnie śpi. Na paluszkach przeszłaś przez kuchnię. Założyłaś buty na obcasie i wyślizgnęłaś się przez drzwi, starając się aby żaden szmer nie zbudził sąsiada. Gdy się odwróciłaś za siebie, dostrzegłaś parę świecących, czerwonych źrenic.
-Wybierasz się gdzieś?
Autor okładki: Rydzia
Notka od tłumacza: Od czasu zniszczenia bariery minęły miesiące. Potwory w końcu uzyskały prawo do przemieszczania się po mieście. Siedzisz nocą w swoim małym mieszkanku i robisz swoje kiedy nagle słyszysz muzykę zza ściany. Czy Twój sąsiad zawsze musi słuchać muzyki tak strasznie głośno? Masz tego serdecznie dość. Ściany są cienkie i słyszysz, jak chodzi po mieszkaniu, krzyczy albo... gra w gry.... Zaraz, znasz tę grę. Czas rozpocząć plan "jak wkurwić sąsiada palanta". Tylko dlatego, że jesteś wampirem, nie oznacza, że nie możesz być złośliwa. 
A więc tak, opowiadanie Postać x Czytelnik. Dostosowane pod kobiecego czytelnika. Uniwersum - UnderFell. Związek Sans x Czytelniczka. Co warto wiedzieć? Wcielasz się w żyjącą kilka setek lat wampirzycę, która świetnie zaaklimatyzowała się w otaczającym świecie do takiego stopnia, że ... jest nerdem. Uwielbia gry komputerowe. Co jeszcze/ A tak, jesteś znacznie wyższa od Sansa. 
Czy Tobie, droga wampirzyco uda się skraść serce małego, wkurwionego na cały świat Sansa? 
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Autor: poetax
SPIS TREŚCI
Mój hałaśliwy sąsiad nocą
Wycieczka do Muffet
Czerwony z wściekłości
Nocą idę się napić
Prezent dla Sansa
Twoja śliczna mała mamusia
Wyrównanie rachunków
To nie tak, że nie chcę z tobą grać w gry...
Nie bałem się czy coś
Burza
Mamusiu, co to znaczy drżąca dusza?
Kulminacja pisania RPG
Wrażliwiec
Piątkowy Szkielet
Rodzinny obiad z Sansem
Umowa z Papyrusem
Jedząc ze Szkieletami
Przyjaciele
Spotkanie organizacyjne
Osąd i teleportacja
Sans i jego skarpetki
Nawiedzony dom - Dzień Pierwszy
Mój szkieleci stalker
Sprzątanie z Sansem
Straciliśmy piąte koło u wozu!
Trucizna Papyrusa
Trzy wariatki i Sans
Głaskanie Sansa
Halloweenowe krzyki
Prośba Burgerpantsa
Kolacja u Grillbiego
Łowca potworów (obecnie czytany)
Wywiad Sansa
Przyłapana na gorącym uczynku
Czas na porządki
Potworna zupa
Ciężka noc
Sklep Króliczka
Sklep w sklepie
Bawiąc się z Tobą [+18]
~Kolejne rozdziały tutaj~
Wróciłaś do domu szybko od Grillbiego. Od razu udałaś się do swojego pokoju i przebrałaś w wygodną piżamę. Przywitał Cię dźwięk prysznica Sansa, zaśmiałaś się zdając sobie sprawę, dlaczego się kąpie. To była jedna z zabawniejszych nocy od dawna. Nie miałaś pojęcia, że wizyta w ulubionym barze kościotrupa zamieni się w coś takiego. Nie spodziewałaś się, że będzie kłamał, że postrzega Cię w taki sposób. Nigdy nie dasz mu o tym zapomnieć. Nigdy. Po tym jak się przebrałaś usiadłaś z laptopem szukając czegoś ciekawego do grania. Była taka jedna nowa gra, którą chciałaś sprawdzić. Miała świetne recenzje no i można było w nią gierczyć w więcej osób. Idealna, abyś zagrała w nią z sąsiadem. Problem w tym, że nazywała się „Łowca Potworów” W sieci krążyły setki memów z informacjami, jakoby ta nazwa miała być wycelowana przeciwko potworom. Lecz gra miała już swoich beta testerów nim banda magicznych stworów wyszła z góry. Naprawdę bardzo chciałaś zagrać w tę grę z nim...
Sans pochylił głowę pod prysznicem. Chciałby, abyś dała mu jakieś ostrzeżenie nim pojawisz się w barze, ale w końcu to jego wina, sam wygadywał głupoty. Szczerze... wycieczka do Grillbys nie uspokoiła go tak, jak powinna. Czuł się jeszcze bardziej przybity i załamany i miał świadomość, że pewnie by się zalał w trupa. To dobrze, że się pojawiłaś nim to zrobił. Choć nigdy tego nie przyzna...Nadal był trochę zły, za to że wygadywałaś takie przykre rzeczy o nim. Wystarczy, że inne potwory tak powtarzają. Choć w Twoich ustach brzmiały jeszcze gorzej. To było dziwne. Czy sam pomysł na związek z potworem wyglądającym jak szkielet nie powinien Cię obrzydzać? Wygląda na to, że zrobisz wszystko, aby komuś podokuczać. Wliczając w to gadanie takich głupot. Nadal był trochę zaskoczony, że nie zezłościłaś się za te kłamstwa. Choć dotyczyły one Ciebie.
Kiedy usłyszałaś, jak wyłącza prysznic, podeszłaś do ściany szykując się
-Ej... Czacho? - czule krzyknęłaś przez ścianę.
-Czego!
-Ja.. przepraszam, że dokuczałam ci w Grillbys – nie odpowiedział, byłaś trochę zmartwiona, że może się gniewać o to wszystko bardziej, niż Ci się wydawało
-...Chcesz czegoś ode mnie, prawda? - w końcu się odezwał. - Łał... dobrze cię zna.
-M-może? - słyszałaś jak westchnął.
-Wiesz jak wyczyścić alkohol z ubrania?
-Wiem jak wyczyścić wszystko – odpowiedziałaś. Oczywiście, że wiedziałaś. Urodziłaś się w czasach, gdzie głównym zadaniem kobiet było czyszczenie. Wtedy, kiedy nie było proszków do prania. Czasami, musiałaś wyczyścić koszulę mając do dyspozycji jedynie rzekę i kamienie.
-Jeżeli pozbędziesz się tego świństwa bezpiecznie z mojej kurtki, zrobię dzisiaj co zechcesz – odezwał się tym razem z Twojego salonu. Musiał się teleportować.
-Oooo wszystko? - szłaś wzdłuż korytarza w jego stronę. Gapił się na Ciebie
-Prawie... - dodał niskim tonem głosu. Miał na sobie kolejną czarną koszulkę i coś, co wyglądało jak czerwone spodenki od piżamy w małe kosteczki. - No i... to twoja wina – trzymał mokrą kurtkę przy piersi.
-Ehhh.... wina leży pośrodku – zabrałaś ją od niego i zaczęłaś się przyglądać. Alkohol pozbyć się całkiem łatwo, pod warunkiem, że tkanina nie jest zbyt kolorowa. Zdałaś sobie sprawę, że potworzy alkohol jest zrobiony z magii. Nie masz pojęcia, jak ta działa na ubrania.
-Dobra... mam to gdzieś. Wyczyścisz to czy nie?
-Czy magiczne jedzenie zostawia ślady?
-Nie wiem
-Jak to nie wiesz? Jesz je przez całe swoje życie.
-....Szef był tym, który robił pranie. - powiedział drapiąc się po tyle głowy – I to on czyścił moją kurtkę kiedy się usyfiła – Zaczynałaś rozumieć, co Papyrus miał na myśli mówiąc, że Sans nie umie zadbać sam o siebie.
-Błagam, powiedz że ją prałeś odkąd wyprowadziłeś się od brata – Jęknęłaś … z lekkim obrzydzeniem. Nie wiesz na jakiej zasadzie szkielet się brudzi... ale nosił ją codziennie.
-N-nie zakładałem jej do roboty więc... - Westchnęłaś podchodząc do kranu biorąc ze sobą sodę i mydło. Wymieszanie sody kuchennej z wodą zwykle pomaga w pozbyciu się plam. Choć musisz być bardzo ostrożna, skoro nie wiesz z czym masz do czynienia. Sans nosił to codziennie. Nie chcesz mu jej zniszczyć. Z ostrożnością czyściłaś futerko, upewniając się, że pranie go nie zniszczy. Choć kurtka była wyraźnie stara, futerko było w zaskakująco dobrym stanie. Zaczęłaś się zastanawiać, czy nie jest to aby futro jakiegoś zwierzęcia. Syntetyki zazwyczaj nie są w stanie przetrwać tak długo. A skoro o tym mowa, zauważyłaś, że kurtka ma wiele małych dziurek, wiele z nich było zaszytych. Ten kto to robił, spisał się. Z daleka prawie niewidoczne, musiałaś się dobrze przyjrzeć materiałowi, aby zobaczyć nici.
-Od jak dawna ją masz? - zapytałaś. Sans usiadł na Twoim stole przyglądając się jak pracujesz
-Mmmm, od dawna. Szef wyciągnął ją z góry śmieci i naprawił dla mnie
-Zrobił dobrą robotę. Z ledwością widać uszkodzenia
-Zawsze był dobry w takich głupotach. Sam zrobił swój strój. Nie mieliśmy zbyt wielkiego wyboru materiałów, więc musieliśmy naprawiać to co znajdziemy. - wyobraziłaś sobie wkurwionego Papyrusa siedzącego przy maszynie do szycia, robiącego stroje. A może, nie miał maszyny i wszystko szył ręcznie? Ten zabawny obrazek utkwił Ci w głowie, uśmiechałaś się szeroko.
-Wiem, że nie chcesz w to wierzyć.... ale zależy mu na tobie – rzuciłaś zamyślona
-Tsk... Po prostu nie chce, abym przynosił mu wstyd.
-Mówię poważnie Czacho. Ktoś, komu na tobie nie zależy, nie włożyłby czasu i wysiłku w zrobienie czegoś tak dobrego. Te hafty są naprawdę trudne
-T-to by do niego nie pasowało, gdyby zrobił coś na odwal się – Głupek! Krzyczałaś w myślach. Magiczny trunek z łatwością dał się zmyć, wraz z kilkoma kroplami musztardy i innymi dziwnymi plamami, których pochodzenia nie byłaś pewna. Ostatecznie, podałaś Sansowi czystą, mokrą kurtkę. Popatrzył na Twoje dzieło.
-Wywieś to gdzieś, gdzie jest ciepło i sucho – nakazałaś. Zniknął i po chwili pojawił się znowu w Twojej kuchni. - Nigdy mi się nie znudzi patrzenie jak to robisz – skomentowałaś. Wzruszył ramionami
-Więc czego ode mnie chcesz?
-Cóż... jest taka gra w którą chcę zagrać.
-To wszystko?
-Um.. właściwie tak
-Czy to nie jest to, co robimy normalnie?
-Cóż... ta gra może nie spodobać ci się jak wcześniejsze.
-Mniejsza. Sprawiłaś, że wcześniej wróciłem z Grillbys, więc i tak nie mam nic do roboty. - Teleportował się znowu i wrócił z laptopem jaki mu kupiłaś, zasilaczem i myszką. Zauważyłaś też naklejki jakie dokupiłaś. Heh... wiedziałaś, że mu się spodobają. Oboje zajęliście miejsce na Twojej kanapie. Przyniosłaś podkładki, abyście oboje mogli korzystać z myszy. - Jak się nazywa? - zapytał. Wahałaś się... Jak masz mu to powiedzieć, aby się nie wkurwił? 
-Wiesz.. prześlę ci kopię – zerknął na wysyłany plik i zamilkł.
-Pierdoleni ludzie.. - mruknął.
-Ma naprawdę dobre oceny!
-Serio, jesteś kurwa najgorsza!
-Ale tutaj możesz wybrać sobie radę
-Jesteś dupkiem celowo? Jak znalazłaś kurwa grę z taką nazwą?
-Powstawała jeszcze nim wyszliście z góry. No i jest wiele gier gdzie zabija się ludzi.
-Zazwyczaj grasz człowiekiem...
-Gram w gry, gdzie jestem potworem polującym na ludzi. To moje ulubione.
-Mniejsza, mam to gdzieś. Już powiedziałem, że zagram w co tam chcesz
-Nadal wyglądasz na zagniewanego
-Zamknij się i zdychaj.
-Nie złość się. Będzie fajnie.
-Zamknij się i ładuj grę – oboje zaczęliście ją ściągać. Plik był duży, zajmie chwile nim się zassie. Nagle przypomniałaś sobie o kolejnym powodzie, przez który poszłaś do Grillby's.
-Hehehehe... Czaaacho~
-Czego?
-Chcę ci coś pokazać. - westchnął.
-Co? - wyciągnęłaś telefon i pokazałaś mu nagranie. Na nim Burgerpants stał na korytarzu w sądzie. Rumienił się i rozglądał nerwowo. W tle grała jakaś muzyka, uniósł łapy do góry na wysokość głowy i zgiął je w nadgarstkach. Zaczął się gibać. - Co! .. Co to kurwa jest?! - krzyknął zdziwiony.
-Hahahaha! To Burgerpants tańczy caramelldansen!
-A to co kurwa ma znaczyć? To obrzydliwe. Dlaczego go do tego zmusiłaś?!
-Heh heh, pomagałam mu w jednej sprawie i chciał mi się odwdzięczyć. To jedyne co przyszło mi do głowy – teraz byłaś nieco zawstydzona wyborem.
-Zmusiłaś go, aby nagrał jakiś chujowy filmik!
-To świetny filmik! Zrobię edycję i wrzucę na YouTube.
-A kto kurwa będzie chciał oglądać to dziadostwo?  - popatrzyłaś na niego tępo
-Nie rozumiesz ludzkiego internetu
-To nagranie jest do dupy!
-On jest kotem.
-No i?
-Koty władają internetem.
-On nie jest waszym kotem
-Taaaak.... aaaaale... Jestem pewna, że prawdziwy kotołak zdobędzie popularność.
-Nie zdobędzie. Potwory są straszne, nie popularne.
-Akurat.. znam już was trochę i muszę przyznać, że nie ma w was nic strasznego. Jesteście po prostu bandą debili w potworzych ciałach – zachichotałaś
-Co?! To... to nieprawda! Ty nie... Jesteśmy niebezpieczni, zrozum! - uśmiechnęłaś się patrząc na niego
-O rany! Co mój super niebezpieczny potworzy sąsiad, który pracuje w fabryce papieru zrobi mi samej w moim własnym mieszkaniu? Tak się boję!
-T-tylko dlatego, że teraz tego nie robimy, nie znaczy, że można nam ufać.
-To samo można powiedzieć w stosunku do ludzi. Poza tym sam mówiłeś, że to my jesteśmy niebezpieczni.
-Z-ze swoim gatunkiem dasz sobie radę... ale nie możesz ufać wszystkim potworom
-Dlaczego nie?
-Po prostu... nie
-To nie odpowiedź. Musisz mi wyjaśnić
-Bo jesteśmy niebezpieczni.
-W jaki sposób? - westchnął podnosząc się lekko na Twojej kanapie. Nie zdradzisz nikomu tego, co ci powie... prawda? No i musisz zrozumieć, aby przez swoją głupotę nie ściągnąć na siebie kłopoty. Jesteś odważną, głupią duszą, która nie boi się potworów tak jak powinna. Musi Ci powiedzieć coś, co sprawi, że się przestraszysz, zaczniesz unikać i przeżyjesz.
-M-my się zabijaliśmy – rzucił cicho. Patrzyłaś na niego przez chwilę, w pokoju panowała cisza.
-Um... to już wiem.
-S-skoro wiesz, dlaczego nie uciekasz od nas?
-Czy robicie to odkąd wyszliście na powierzchnię?
-Nie... nie wydaje mi się.. już tego nie robimy i-i.... powinnaś być ostrożna w naszym otoczeniu!
-Dlaczego? Nadal nie rozumiem, co takiego w was niebezpiecznego.
-Zabijaliśmy tez ludzi debilko! - wyrzucił z siebie, jego oczy zabłyszczały – Każdego człowieka, który się pojawił i kradliśmy jego duszę. Większość z nich to były tylko dzieci!
-....Tego się już domyśliłam... widziałam film – Sans czuł, jak złość się w nim gotuje. Dlaczego jesteś taką idiotką? Skoro już wiesz... dlaczego weszłaś sama do baru pełnego potworów?! Postradałaś zmysły?!
-Pojebało cię do reszty?! - warknął rozwścieczony
-Co?
-Skoro wiesz co robiliśmy.. dlaczego weszłaś do Grillby's? Dlaczego się z nami trzymasz? Powinnaś trzymać się od nas daleko. Daleko!
-Powiedziałeś, że już tego nie robicie, więc czego mam się bać?
-To, że tego nie robimy nie ma znaczenia. Wystarczy raz. Raz zabijesz i już. Na zawsze. Nie pozbędziesz się tego co masz na sumieniu, tego co masz na duszy. Jak raz zabijesz, łatwiej będzie ci to zrobić drugi raz.
-Eh, nie znam się na duszach, ale... ludzie się zmieniają. Widziałam wiele dobrych osób jakie stały się złe, i wiele złych które z czasem się nawróciły. To co naprawdę się liczy to twój obecny wybór. A teraz nie widzę żadnego przerażającego żądnego mordowania potwora. Nie... jesteście bandą debili, która uważa, że jest straszna.
-Tsk... jesteś zbyt ufna!
-To ty nie umiesz ufać! - natychmiast popatrzył na podłogę przepełniony poczuciem winy. Cholera... Nie chciałaś aby się tak czuł. Nie o to chodziło.
-N-nie chodziło o tamto, tylko...
-W-wiem.. zamknij się..
-Chciałam powiedzieć, że... M-mylisz się nie ufając innym i...
-ŁAPIĘ! - krzyknął. Gahhh, czasami naprawdę trudno z nim rozmawiać. Nie chciałaś, aby czuł się winny za to co zrobił w niedzielę. Właściwe.. to praktycznie Twoja wina. To ty masz dziwną wampirzą duszę, no i masz tajemnice przed nim. Bez jego wiedzy zawiozłaś go w miejsce, w którym nie czuł się bezpiecznie. Przetrwałaś tylko dlatego, że nikomu nie ufałaś. Łapiesz to. On też to wie. Ale serio, Czacho... już tam nie jest. Musi przestać żyć ciągle ze świadomością kogoś, kto utkwił w Podziemiu.
-Czacho... zachowujesz się tak, jakbyś nie chciał być już moim przyjacielem – Otworzył oczy szeroko i popatrzył na Twoją twarz, ze zmartwieniem i strachem wymalowanym na twarzy. - Jeżeli naprawdę już nie chcesz się przyjaźnić... może powinieneś powiedzieć?
-T-to nie to... Ja... myślę po prostu... Myślę, że jesteś idiotką, świadomie ściągasz na siebie śmierć!
-Próbujesz powiedzieć, że... jeżeli weszłabym do potworzego baru bez ciebie... zostałabym zabita?
-Nie wiem! - zawył – Już nie wiem co się stanie. Każdego dnia budzę się i dzieje się coś nowego. Już nic nie jest takie samo. Skąd mam wiedzieć, co się stanie, skoro nic się nie powtarza?
-Ja... nie wiem.. - odpowiedziałaś zmieszana jego słowami – To coś strasznego? Łapię, że bycie tutaj jest inne od tego do czego przywykłeś.. ale nie powinieneś aż tak się tym zadręczać. Ludzie nie są idealni, ale biorąc pod uwagę twoją przeszłość, raczej spokojni. Tutaj jest bezpiecznie – uderzył się w twarz.
-Nie rozumiesz.
-Nie wiem, czego nie rozumiem. Z tego co widzę, mentalnie nie opuściłeś Podziemia. Już tam nie jesteś. Zabaw się. Zaszalej – westchnął przenosząc wzrok na Twoje uchylone okno, wyjrzał za nie na nocne niebo.
-Mam to gdzieś... To coś, czego nigdy nie zrozumiesz – mruknął. Wzięłaś wdech zdenerwowana. Zaczynałaś nienawidzić, kiedy mówił „mam to gdzieś”. Może tak mówić tak często jak chce, ale wiesz, że to nie jest prawda. Opierając się na kanapie popatrzyłaś na pasek z procentową instalacją gry. Blisko. Postanowiłaś póki co porzucić temat. Cóż... prawie. Nagły pomysł przywołał uśmiech.
-Wiesz... wiem co może ci pomóc.  – przybliżyłaś się do niego.
-Co...? - zerknął na Ciebie. Zaczęłaś sugestywnie poruszać brwiami.
-Znajdź sobie dziewczynę. Jesteś na powierzchni, pośpiesz się i chwyć srokę za ogon. - w chwilę jego twarz zrobiła się jasno czerwona. Patrzył na Ciebie.
-M-mówiłem, że mnie to nie interesuje!
-O, wybacz. Jak potwory to nazywają? - zignorowałaś jego reakcję
-Świecące srebro.. - rzucił automatycznie nim zdążył się powstrzymać – Znaczy się, ja nie jestem nim! Robiłem to!
-Taaa jasne – uśmiechnęłaś się. W końcu coś ci powiedział. Nie masz pojęcia, dlaczego świecące srebro, ale … coś w końcu Ci powiedział
-N-naprawdę
-Rozpowiadanie tego dookoła nie sprawi, że to będzie prawda.
-T-to... zamknij się! Zamknij! Robiłem to już! - zdał sobie sprawę co mówi i przestał – Zaraz! Po chuj ja z tobą o tym rozmawiam?!
-Nie wiem – szczerzyłaś się – Może dlatego, że opowiadałeś o tym, jak to ze mną robiłeś, potworom jakich nie znam. - natychmiast przestał krzyczeć.
-N-nie chciałem.... - mruknął – Wiedziałem, że będziesz zła. - zaśmiałaś się.
-Hahaha, nie. Szczerze to nie wiedziałam jak przestać się rumienić, bo nie spodziewałam się, że powiesz coś w tym stylu na mój temat! - nadal wyglądał na przybitego. Westchnęłaś.
-Mówiłam, nie jestem zła. Dlaczego tak myślisz?
-Bo jestem wstręsnym potworem i obrzydzam cię. No i gadałem takie świństwa o nas – rzucił automatycznie starając się schować głowę w futrze, lecz przestał, zdając sobie sprawę, że nie ma na sobie kurtki.
-Co? Przecież cały czas ci mówię, że jesteś słodki. Dlaczego miałabym uważać, że jesteś obrzydliwy, skoro uważam, że jesteś słodki? - odwrócił wzrok, rumienił się.
-N-nie jestem słodki! Robisz sobie ze mnie jaja!
-N-nie jestem słodki! Robisz sobie ze mnie jaja! - popatrzyłaś na niego z poważną miną.
-Może małe, jasne, ale.. to nie znaczy, że nie uważam cię za słodkiego.
-Twoje słowa, że uważasz mnie, za słodkiego nie zmienią nic – skrzyżował ręce nadal nie patrząc na Ciebie.
-Zmienią. Bo właśnie to jest prawda.
Ale.... - porzucił argument. Nie uwierzysz w nic co powie. - Ale byłaś obrzydzona kiedy... kiedy ja...
-Co? - nie przypominałaś sobie niczego takiego
-No wiesz – przesunął spojrzenie na dół jeszcze bardziej – P-patrzyłem na twoje skarpetki – tym razem jego twarz była cała różowa.
-Huh?... nie... nie czułam obrzydzenia.. Ja tylko.... byłam zaskoczona i … um... to nie ma nic wspólnego z tym, że jesteś potworem. Nie obrzydzasz mnie. No i myślałam, że to ja obrzydzam ciebie
-N-nie ty mnie obrzydzasz.. tylko ludzie
-Jestem człowiekiem
-Tsk... ty... ty nie jesteś tak obrzydliwa jak inni! - nie wiedział jak to wyjaśnić. Z jakiegoś powodu... coraz mniej przypominałaś mu worek mięcha, a coraz bardziej osobę. Może dlatego, że jesteś czysta? Nie wie tego. Ostatnio, kiedy wziął z tobą skrót, zapomniał wytrzeć ręki w koszulkę. Z jakiegoś powodu nie przeszkadzało mu już chwytanie Cię za rękę. Właściwie on... nawet... przypominał sobie ten czas, kiedy głaskałaś go po czaszce w garażu. Byłaś taka ciepła i miękka. Zastanawiał się, czy mogłabyś to znowu zrobić i … Kurwa, nie myśl o tym! Co z tobą Sans?!
-Nie widzę różnicy między sobą a innymi ludźmi, ale dzięki?
-Nie śmierdzisz tak źle jak pozostali i nie wiem!
-Co? Co to ma znaczyć? - zaśmiałaś się lekko.
-Nie jesteś obrzydliwa! To ja jestem obrzydliwy. Jestem obleśnym pierdolonym szkieletem który wygląda jak twój trup.
-Cóż... nie wiem nic na temat pierdolenia, ale ta szkielecia cześć... Nie patrzę na ciebie w ten sposób
-Przecież kurwa jestem szkieletem. - był zmieszany
-Po pierwsze – przerwałaś – Widziałam wcześniej ludzki szkielet i jeżeli moja pamięć dobrze działa, to nie przypominasz takiego. Masz za dużą głowę. Kości za grube. Masz szpony... ludzie kości nie mają pazurów. No i te czerwone światełka w oczodołach, nasze szkielety też tego nie mają
-Nadal myślisz, że wyglądam jak martwy ludzki szkielet kiedy na mnie patrzysz – mruknął
-Właściwie, to nie. Co więcej, martwy szkielet nie porusza się, nie mówi i nie je. To robią żywe istoty. Trudno postrzegać cię jako umarlaka, kiedy się ruszasz no i wiesz.. żyjesz.. - chciał coś powiedzieć, ale mu nie pozwoliłaś – A po trzecie... choć nie, właściwie trzeciego nie jestem pewna – powiedziałaś zamyślana. Czekał chwilę patrząc na Ciebie
-Co takiego?
-Cóż.. nie mogę powiedzieć, bo zawsze mnie odpychasz, dotykałam tylko czubka twojej głowy, dłoni, trochę twarzy i to szybko.. ale jestem całkiem pewna, że w dotyku też nie przypominasz kościotrupa.
-Co.. co to kurwa ma znaczyć?
-No... twoja twarz.... rusza się i wyraża emocje... Zwłaszcza dookoła oczodołów i zębów. Więc.. jestem pewna, że nie jest tak twarda jak prawdziwa kość – przyglądałaś mu się z uwagą – Zawsze się zastanawiałam, jakie w dotyku są twoje policzki?
-N-normalne.. - gładził się ręką po twarzy, kościste palce gładziły kościsty policzek.
-Hahahaha, co? A co to norma, dla magicznego szkieleta? - zachichotałaś. Teraz wciskał swój policzek, przyglądałaś się mu z zaciekawieniem
-J-jak.. - przerwał nie wiedząc jak opisać wrażenia. Opuścił rękę zdenerwowany i westchnął głęboko patrząc na Ciebie – J-jeżeli chcesz się przekonać.. d-dobrze... Ale nigdzie indziej nie dotykaj!
-Zaraz... pozwolisz mi się dotknąć? - zapytałaś zaskoczona. Gapił się na Ciebie.
-Ja... nie wiem, może? Pewnie będziesz mnie przez wieczność tym terroryzować, jeżeli sam się nie zgodzę.
-Heh... prawdopodobnie... też możesz mojej dotknąć, jeżeli chcesz – zaoferowałaś
-Nie chcę kurwa dotykać twojej obrzy.... - powstrzymał się i zaraz poprawił – T-twojej głupiej mordy
-Dobra.. - przysunęłaś się bliżej na kanapie, patrząc na jego twarz – Więc.. pozwalasz mi dotknąć swoich policzków? - musiałaś się upewnić. Lekko się zarumienił krzyżując ręce i odwracając wzrok.
-T-tak.
-Musisz więc odwrócić w moją stronę twarz – powiedziałaś czując się trochę... może zbyt podekscytowaną. Jego mimika zawsze Cię fascynowała. Powoli odwrócił się, spotykając swój wzrok z Twoim. Podniosłaś ręce w stronę jego twarzy, delikatnie kładąc opuszki palców na miejscu, gdzie powinny znajdować się policzki. W dotyku była podobna do góry jego czaszki, zimna i gładka i odrobinę twarda. Lecz jeżeli dodałaś odrobiny nacisku, jego policzki były cieplejsze i miększe. Nawet miłe. Pod palcami czułaś dziwne delikatne wibracje, jakby mrowienie, wytwarzane przez jego ciało. Przypominało Ci bardzo ciche i szybkie mruczenie, czysty relaks. - Wiesz... ty jakby... mruczysz – szepnęłaś dotykając nieco mocniej, przesuwając rękę daleko od jego zębów. Wyszczerzył się. Złoty ząb zabłyszczał gdy mówił.
-T-to moja magia, debilko – odpowiedział. Byłaś jeszcze bardziej oczarowana, kiedy odkryłaś, że jego głos dobiega z wnętrza. Źródło znajdowało się najprawdopodobniej w miejscu, gdzie czaszka spotyka się z kręgosłupem. Dobiega bardziej z jego środka, niż z ust.
-Więc... to jak bicie serca?
-Nie – odparł natychmiast
-Oh... dobrze
-Heh.. wasze bicie serca to jak moja magia. Wy nas skopiowaliście. Nie odwrotnie – policzki pod Twoimi palcami zadrżały kiedy uśmiechnął się przebiegle.
-Haha... dobra... To przyjemne uczucie. Bardzo odprężające – pochyliłaś się bliżej w stronę jego twarzy nasłuchując, miałaś nadzieję, że usłyszysz coś więcej. Mruczenie przyśpieszyło, policzki zrobiły się rumiane pod Twoją ręką. Czułaś, jak kości zrobiły się odrobinę cieplejsze.
-N-nie ma we mnie nic wyjątkowego – na czole pojawił się pot. Czerwony działał na Ciebie mesmeryzująco. Jak zawsze. Taki jasny. Jak to się dzieje? Nie ma krwi, aby się rumienić. To kolejny powód przez który nie widzisz w niego ludzkiego kościotrupa. Uwielbiasz, kiedy się rumieni. Szkielety tego nie potrafią.
-Nie jesteś obrzydliwy... może się pocisz, ale nie ma w tym nic paskudnego – starałaś się go pocieszyć. Nie chcesz, aby myślał o sobie w taki sposób dłużej. Rumienił się bardziej, odwrócił wzrok starając się unikać Twojego spojrzenia. Fascynujące, podziwiać jego źrenice z takiej odległości, to latające światełko w czarnych oczodołach. Tak... zdecydowanie nie jest jak kościotrupy jakie widziałaś. Kiedy pogładziłaś jego policzki, zdałaś sobie sprawę, że masz czerwoną twarz Sansa w swoich rękach. Niewielki uśmiech wykrzywił Twoje usta, kiedy do głowy wpadł pomysł, jak możesz to wykorzystać. Nie przegapisz takiej okazji. Musisz zrobić, coś, co sprawi, że będzie jeszcze czerwieńszy! Popatrzyłaś na jego odwrócony wzrok, uśmiechając się złowieszczo. Delikatnie przyciągnęłaś go w swoją stronę, oblizując usta i zęby.  - Heh? Ciekawe czy Twoja rumiana buzia smakuje tak dobrze jak wygląda. Był cały czerwony. Przybliżałaś się. Ahh... uwielbiasz ten kolor. Jest najlepszy. Zawsze dobrze smakuje. Zwolniłaś oddech kiedy byłaś blisko jego twarzy. Naprawdę będzie siedział i pozwoli Ci to zrobić?
Koścista dłoń spoliczkowała Cię, zobaczyłaś gwiazdy przed oczami i cofnęłaś się.
-POWIEDZIAŁEM, ŻE MOŻESZ DOTKNAĆ! NIE LIZAĆ MNIE W TWARZ! CO Z TOBĄ KURWA NIE TAK?! - wykrzyczał.
-Ał, ał! - jęknęłaś łapiąc się za bolący policzek, choć chciało Ci się śmiać – Hahaha! Co do diabła Czacho! Hehehe, żartowałam Heh... Masz twarde ręce.
-Powinnaś słuchać co się do ciebie mówi, a nie próbować lizać!
-Wybacz... wybacz.. nie mogłam się powstrzymać – zaczęłaś się zastanawiać, dlaczego w sumie to zrobiłaś? To za wiele nawet jak na Ciebie.
-I ty nadal się zastanawiasz, dlaczego mam problemy z zaufaniem ci – warknął
-Co? Zawsze możesz zaufać, że będę sobą – chichotałaś opierając się o kanapę.
-A więc w ogóle nie mogę ci ufać! - zerknęłaś na lapropa sprawdzając stan instalacji. Dlaczego to zawsze pod koniec trwa tak długo?
-Nie zrobiłabym tego. Raaany
-Zrobiłabyś, gdybym cię nie powstrzymał
-Nie... chyba – Sama już nie byłaś pewna
-Tsk... pierdoleni ludzi i ich obrzydliwe usta – marudził pod nosem. No i znowu mówi, że jesteś obrzydliwa. Zerknął na swój komputer – U mnie już.
-Co? Dlaczego ty jesteś pierwszy? - zerknęłaś na swój pasek. 89%. Wiesz, że Twój komputer powinien być szybszy niż jego. Może to dlatego, że siedział bliżej routera? Stukałaś palcami w stolik czekając, nie mówiąc zbyt wiele. Gapiłaś się w pasek. Sans przerwał ciszę tym razem, chrząknął.
-T-ty nie pozwolisz mi dotknąć? - zapytał cicho.
-Huh?
-Powiedziałaś... że mogę dotknąć twojej twarzy – starał się zachować normalny ton, ale wiedziałaś, że przychodzi mu to z trudem.
-Mówiłeś, że nie chcesz
-Zmieniłem zdanie – zachichotałaś odwracając się w jego stronę. Nie spodziewałaś się, że się rozmyśli.
-Jasne... śmiało. - Tym razem to on odwrócił się na kanapie w Twoją stronę, bardzo powoli. Uniósł dłonie w stronę Twojej twarzy. Serce zabiło Ci mocniej, gdy spojrzałaś na jego szpony. Będzie musiał być bardzo... bardzo. Ostrożnie przesunął kciukiem po Twoim policzku, tak aby pazury nie zrobiły Ci krzywdy. Gładził Cię kościstymi opuszkami. Praktycznie słyszałaś brzęczenie magii przez jego palce cały ten czas, a może to przez bliskość jego Ciała? Nie jesteś pewna. Zmrużył oczodoły gdy nacisnął nieco mocniej.
-To kurewsko dziwne – skomentował
-Co takiego? - Ścisnął nieco mocniej, zmuszając, abyś otworzyła usta i pokazała zęby. Czy on przypadkiem nie powiedział, że ludzkie usta są obrzydliwe?
-Jedyne co masz to bezużyteczne miękkie mięso i te beznadziejne dwa kawałki skóry przed zębami. Nie masz pazurów, ani ostrych zębów, które mogłyby Ci pomóc. Masz kurewskie szczęście, że wrodzona złośliwość pozwala ci atakować, bo inaczej nie miałabyś żadnych szans.
-Nasze ręce są dobre do walki. Po co mi szpony i kły, skoro mamy broń? - powiedziałaś między jego palcami.
-Musisz z nich korzystać, bo nie masz magii – w tej chwili dotykał mocno Twojej skóry – Masz pod spodem coś twardego... - Spojrzałaś na niego śmiertelnie poważnie.
-Mam tam czaszkę... Czacho
-Oh... ta.... heh
-Ja nie muszę się martwić, że będziesz chciał mnie polizać? - uśmiechnęłaś się pod jego palcami. Jego uśmiech się poszerzył.
-Wy ludzie macie głupie języki... a ja mam zęby. Ja nie liżę. Ja gryzę. - otworzył paszczę i z zaskoczeniem zauważyłaś, że nic w środku nie miał poza ostrymi zębami. Widziałaś to wcześnie, ale teraz był bardzo blisko. Czułaś jego śmierdzący musztardą oddech.
-Co tam jest? - zapytałaś gapiąc się.
-Dlaczego nie wsadzisz ręki i się nie przekonasz? - nadal miał otwartą paszczę. Miałaś dylemat. Tylko jedna ręka.. naprawdę chcesz zobaczyć co tam jest. Powiedział, że możesz... Choć z drugiej strony.. jesteś całkiem pewna, że jeżeli ją tam wsadzisz, to możesz jej nie odzyskać. Chciałaś zobaczyć, czy blefuje. Nawet jeżeli Ci ją odgryzie, zregenerujesz ją w kilka minut. No i tu rodzi się kolejny problem, jak mu to wyjaśnisz? Twoja dłoń poruszała się automatycznie w stronę jego twarzy. Zamknął paszczę natychmiast nim zdążyłaś wsadzić do środka choćby palec. Zabrał swoje ręce z Twojej twarzy i odepchnął Cię.
-Ale powiedziałeś....
-Twoja odwaga to głupota!
-Ehhh... ufam ci Czacho. Nie ugryzłbyś mnie.
-U-ugryzłbym.
-Co? Dlaczego?
-Aby dać ci pierdoloną nauczkę o tym jak wielką kretynką jesteś. Tylko debil pcha łapę w cudze usta pełne ostrych zębów.
-Mówiłam, ufam ci – powtórzyłaś. Trochę zła, że Ci na to nie pozwolił. Westchnął. Oczywiście, że wsadziłabyś tam łapsko. Jeżeli chodzi o niebezpieczeństwo, jesteś pierdoloną kretynką. Wszyscy inni trzymają się z daleka od jego mordy. Choć raz czuł się jak kretyn, próbując Ci to wyjaśnić. Zerknęłaś raz jeszcze na laptop. - Aaaa! Skończyło się! - krzyknęłaś. Oboje podnieśliście swój sprzęt i gotowi by rozpocząć przygodę. Na ekranach pojawił się tytuł „Łowca Potworów” oraz obrazek czegoś co przypominało bandę czarujących goblinów. Natychmiast odkryłaś jak zaprasza się innych do wspólnej gry i rozpoczęliście kampanię. Musieliście zrobić postać, grzebałaś między nimi, szukając takiej, która będzie najlepiej do Ciebie pasować.
-Kurwa... to mają być potwory? - Sans zapytał patrząc na wielkiego olbrzyma – To właściwie ludzie z dziwnymi gównianymi dodatkami. - Cóż, miał rację. Jeżeli spojrzysz na potwory jakie znasz, to te wyglądają, jakby się przebierały za ludzi. Jeżeli weźmiesz pod uwagę popularną nekogirl, to właściwie dziewczyna z kocimi uszami i ogonem. Nijak podobna do kotołaka jakiego poznałaś. Ominęłaś wilkołaka i wiedźmę. Choć ona wydawała się fajna. Przy końcowych bohaterach zatrzymałaś się. Oto i on. Nekromanta. Ma szarą skórę, wygląda jakby postradała zmysły i zakochałaś się w jej stroju. Ta postać do Ciebie przemówiła. Wybrałaś ją i gra poinformowała Cię, abyś poczekała na drugiego gracza. Zerknęłaś na monitor Sansa. Patrzył właśnie na demona pokrytego ogniem, wywrócił oczami i zerknął na kolejnego. …. Wampira. Wybrał go, poczułaś jak serce mocniej Ci zabiło... On... nie ma pojęcia... prawda?
-Spodobał ci się? - starając się odkryć powód jego wyboru
-Musiałem coś wybrać. On wyglądał najznośliwiej – rzucił szybko – Większość z nich to nie są nawet prawdziwe typy potworów. A kurwa wampiry nimi są, co nie?
-One... uh... wysysają krew... - starałaś się nie poruszać tematu słońca. Oczywiście, ludzie też mogą być na nie uczuleni, albo bawić się w to, że są wampirami. Lecz tak naprawdę... widzisz się w lustrze. I nie przeszkadza Ci to, że nie możesz chodzić po słońcu. Choć, czasami marzy Ci się, że możesz, ale nie przeskoczysz samej siebie. Przeniosło was do pierwszej lokacji, rozpoczął się tutorial, na którym mówiono wam jak steruje się postaciami.

Wciśnij Q i przyzwij swoje sługi

Zrobiłaś tak. Mały szkielet wyszedł z ziemi i stanął za Twoją postacią. Zamarłaś przerażona, czując wściekłe spojrzenie Sansa na sobie. Cholera jasna! Co cię naszło, aby wybrać nekromante!
-Zrobiłaś to specjalnie! Przyznaj się!
-Przysięgam, że nie!
-Próbujesz mi wmówić, że przypadkiem wzięłaś tego z kościotrupem?!
-....tak.
-Nie pierdol mi tu! … Zaraz... dlaczego są najsłabsze?!
-N-nie wiem? - nie miałaś serca, by mu powiedzieć, że szkielety mają reputację słabych, z niskim lvl, że są przydatne tylko po to, aby nabić poziom na starcie. - M-mogę wybrać inną postać. Wyjdźmy i zacznijmy nową grę. - westchnął.
-Kurwa i mam czekać aż to gówno się załaduje?
-Przysięgam, że nie wiedziałam
-Mniejsza, powiedziałem, że zagram.... więc grajmy.
-J-jeżeli to poprawi ci humor... To są martwe ludzkie szkielety, a nie magicz..
-Powiedziałem grajmy! - skończyłaś tutoriala pierwsza i czekałaś, aż jego postać dołączy. Gra pozwalała na wybór odpowiednich umiejętności przydatnych w różnych lokacjach. Twoja postać mogła przyzywać szkielety w ciemnościach, lecz te poruszały się powoli i szybko traciły życie, gdy wyszły na światło słoneczne. Za dnia, mogłaś przyzywać kościste wilki, ale te ginęły w świetle księżyca. Zaś w tym, mogłaś przyzwać kościste ptaki, które mogły zabrać was szybciej do innych lokacji i atakować wrogów. Postać Sansa również była ciekawa, lecz nie mogła wychodzić na słońce. Miał też potrzebę uzupełniania krwi i zabijania, która pojawiała się za każdym razem gdy skorzystał ze swoich wampirzych mocy. Jego postać była bardzo silna w ciemnościach, mogła się zmieniać w nietoperza w świetle księżyca. Lecz za dnia był żałośnie słaby i wszystkie wskaźniki miał na najniższym poziomie. - Gość jest do dupy za dnia – mruknął.
-Cóż no, bo ono może go spalić – rzuciłaś automatycznie.
-Kurwa... zapomniałem, że ty też masz to kurestwo.
-T-tak.. niektórzy ludzie nazywają tę przypadłość wampiryzmem, przez całe uczulenie na słońce – starałaś się w ten sposób uniknąć podejrzeń, że jesteś wampirem. Oczywiście.... Ludzie z porfirią nie roztapiają się w promieniach, ale tego wiedzieć nie musi...
-To obrzydliwe, że musi pić ludzką krew. Wy ludzie wymyślacie dziwadła i nazywacie je potworami – Czułaś, jak się pocisz.
-T-tak... a wiesz, że utarło się, że szkielety jedzą ludzkie mózgi? I pomyśleć, że ty jesz tylko magiczne żarcie.
-To dlatego wszyscy myślą, że ich zjem
-Hahaha! Zapomniałam! Nie mogę uwierzyć, że tak myślą! To głupie! - śmiałaś się. … To ty jesz ludzi.
-To wkurwiające. Dzieci płaczą kiedy mnie zobaczą, bo oczytały się takich pierdół o potworach
-Hahaha czacho! Musimy czasem wyskoczyć razem na miasto! Chcę to zobaczyć!
-To nie jest śmieszne! To wkurwiające!
-Jeżeli tak na to patrzysz.. ale możesz też powkurwiać ludzi!
-Nie chcę zostać aresztowany, bo dałem ci się namówić na jakieś głupoty.
-Nie zostaniesz! Nie pozwolę na to!
-Zamknij się i graj! - Oboje graliście do późna w nocy, potem siłą wyrzuciłaś Sansa z mieszkania. Miło spędziłaś z nim czas. Przez kilka ostatnich dni wydawał się być z jakiegoś powodu przybity. Myłaś zęby i myślałaś nad postaciami. Jak do tego doszło? Wybrał wampira, a ty kogoś, kto ma szkielety.. Z jakiegoś powodu, czułaś, że ta gra będzie kluczowa dla waszej znajomości.
Sans ziewnął kiedy położył się na łóżku. Musi przestać przesiadywać u Ciebie do tak późna, ale ciężko iść spać, kiedy nie ma takiej potrzeby. Jasne, od jakiegoś czasu nie śnią mu się koszmary, ale wrócą. Nawet drzemki w pracy nie są w stanie powstrzymać go od śnienia. Wiercił się, starając ułożyć wygodnie. Wyobrażenie Twojej twarzy sprawiło, że poczuł drżenie duszy. Tsk.. ta idiotka.. zawsze pcha się w kłopoty. Jak do tej pory nie spotkało Cię nic złego zadziwia go, to pierdolony cud. Jesteś tylko miękką, głupią kupą mięcha. Wkurwiał się na samą myśl, lecz musiał przyznać, że zaczął się martwić o Twoje bezpieczeństwo. Zarumienił się delikatnie kiedy przypomniał sobie co o nim mówiłaś. N-nawet jeżeli nie uważasz, że jest obrzydliwy.... Ma to gdzieś, ma gdzieś co o nim myślisz. Naprawdę ma. Nie widziałaś, co ma pod koszulką, więc nic nie wiesz. Nadal był trochę zły, że próbowałaś go polizać. Ludzkie usta są pełne bakterii. Właściwie, mikroskopijne gówna żyją na całych ich ciałach. Nie chciał mieć ich na swojej twarzy, to obleśne. No i języki są dziwne. Myślał tak nawet na temat potworów, które je miały. To ruszający się w środku kawałek mięcha. Jaki jest w dotyku? … Co by się stało, gdyby po prostu siedział... Jakby to było, gdyby miał taki?... Co by czuł, gdyby pozwolił Ci się polizać?
-GAAAAAAHHHHHHH! - krzyczał zdając sobie sprawę o treści własnych myśli. Kręcił się na łóżku wkurwiony na siebie, że myślał o czymś takim
-Czacho! To tylko koszmar! - krzyczałaś przez ścianę
-N-nic mi nie jest! Zamknij się! - odpowiedział. To było gorsze niż koszmar.
Efekt naszej ostatniej pracy!




Wraca kółko! Jako, że było trochę przerwy między 16, a tym w niniejszej grze mogą brać udział wszyscy! 

Gra wymyślona przez Andgora. 

1 - piszesz komentarz z numerkiem base jaki rezerwujesz. Upewnij się jednak, że ktoś nie zajął go przed Tobą, w tej grze - kto pierwszy ten lepszy 
2 - Zarezerwowałeś - zaczynasz rysować. Nie pytaj i nie patrz na innych, ja połączę wszystko w całość.
3 - Rysujesz dowolną techniką swojego base (OC albo swoją wersję) 
4 - Hostujesz (zapisuje na stronie) i przesyłasz bezpośredni link w komentarzu do zrobionego ze swoim OC obrazkiem np na stronach 
http://imgur.com/
http://tinypic.com/
http://photobucket.com/
Albo na maila: yumimizuno@interia.pl
5 - NIE zmieniamy rozszerzenia pliku (jak jest .png to ma zostać .png)
6 - NIE zmieniamy wielkości obrazka
7 - Jeżeli osoba z różnych powodów nie może w danej chwili narysować - musi to napisać w komentarzu określając mniej więcej czas kiedy będzie mogła się tym zająć (nie chodzi o podawanie konkretnej godziny ale np czy wieczorem będzie dostępna czy nie). Na narysowanie każdy ma 15 godzin i jeżeli nie napisze komentarza - nie skontaktuje się - że np teraz nie może, to kolejka mu przepada
8 - Obrazek jaki powstanie może być publikowany na waszych stronach z zaznaczeniem z jakiej to zabawy pochodzi. Mile widziany link do bloga!
9 - Te osoby, jakie nie zgłosiły tego, że nie mogą zrobić base w terminie, mimo zarezerwowania numerka, nie mogą brać udziału w obecnym Kółku Przyjaźni. (Dlatego warto dawać znać jak coś wypadnie)

A w tym tygodniu (kliknij aby zobaczyć w oryginalnej wielkości): 


Autor: tyl95
Tłumaczenie Sansy Skeleton
Spis treści:
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 |
21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 |
40,5 | 41 | 42 | 43 | (Obecnie czytane) 44 | 45 | 46 |




















Autor: gz-studio
Tłumaczenie: Nessa
Spis treści:
Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Epilog + bonus (obecnie czytany)











Nowsze posty Starsze posty Strona główna

Categories

  • ► DeltaRune 43
  • ► Do czego warto fapać 7
  • ► EddsWorld 52
  • ► Głos Ludu 1
  • ► Hazbin Hotel 7
  • ► Helltaker 10
  • ► Helluva Boss 20
  • ► Inne gry 72
  • ► Inne komiksy 246
  • ► My Little Pony 68
  • ► Tajemnica prostoty 15
  • ► Undertale 2933
  • ► Zootopia 228
  • ♥ 18 [Dla pełnoletnich] 418
  • ♥ Anime/Manga 41
  • ♥ Crushon.ai 1
  • ♥ Discord 56
  • ♥ Eventy 333
  • ♥ Handlarzowe gry 285
  • ♥ Komiksy 2727
  • ♥ Ogłoszenia 188
  • ♥ Oneshoot 170
  • ♥ Opowiadania 871
  • ♥ Papytus - maskotka blogowa 50
  • ♥ Prace czytelników 39
  • ♥ Tłumaczenia 3107
  • ♥ Ukończone 1621
  • ♥ Yaoi/yuri 98
  • Audio 1
  • Blizny czasu [Time Scar] 11
  • Córka Discorda [Daughter of Discord] 15
  • Cross x Dream 3
  • Czy to uczyni Cię szczęśliwą? [Would That Make You Happy?] 35
  • DeeperDown 23
  • Deos Numbria 9
  • Endertale 10
  • Fallen Flowers 23
  • Gra w kości [The Skeleton Games] 54
  • Handplates 86
  • Hellsiblings 4
  • HorrorTale 34
  • Mendertale 9
  • Między Ciałem & Kością [Between Flesh & Bone] 1
  • Mój martwy chłopak 16
  • My boo 43
  • Naprzeciw [Stand-in] 31
  • Nie jest to najlepszy sposób na życie 2
  • nieTykalny 14
  • Ocalić Blitzo 17
  • Opiekun Ruin 14
  • Poniżej zera 2
  • Prędzej czy później będziesz moja [Sooner od Later You're Gonna be Mine] 18
  • Projekt badawczy potwór 22
  • Słodkie Tajemnice 1
  • Springtrap i Deliah 33
  • SwapOut 10
  • Timetale 1
  • Uleczyć Blitzo 2
  • Wpadka na Imprezie i inne wstydliwe anegdoty [The Party Incident and Other Embarrassing Anecdotes] 48
  • Zagrajmy 12
  • Zapomniana Wytrwałość 4
  • ZombieTale 11

POPULAR POSTS

  • Und3rt8l3: S8n2 x F11sk x P86yrus [ by K8yl8-N8 - tłumaczenie PL] [+18]
  • Undertale: Underlust [AU - Underfell - tłumaczenie PL] cz I
  • Undertale: Sposób o jaki nikt nie prosił [The Crossover No One Asked For - tłumaczenie PL]
  • Undertale: Underlust [AU - Underfell - tłumaczenie PL] cz II [+18]
  • Undertale: Sam na sam z Sansem [tłumaczenie PL] [+18]
  • Undertale: Horrortale- Część XIII [18+] KONIEC KSIĘGI PIERWSZEJ
  • Zootopia: Co inni pomyślą [Inter schminter - tłumaczenie PL] cz. IX
  • Zootopia: Pośpiech [Hustle - tłumaczenie PL] + 18
  • Zootopia: Gdy przyjdzie ochota to pies kota wyłomota [itch - tłumaczenie PL] +18
  • Undertale by Skele-Ton of Sin [tłumaczenie PL] [+18]
Obsługiwane przez usługę Blogger.

ARCHIWUM BLOGA

  • ▼  2025 (10)
    • ▼  kwietnia 2025 (1)
      • Undertale: Horrortale- Część XIII [18+] KONIEC KSI...
    • ►  lutego 2025 (2)
    • ►  stycznia 2025 (7)
  • ►  2024 (3)
    • ►  grudnia 2024 (1)
    • ►  października 2024 (1)
    • ►  stycznia 2024 (1)
  • ►  2023 (26)
    • ►  listopada 2023 (2)
    • ►  października 2023 (1)
    • ►  sierpnia 2023 (1)
    • ►  lipca 2023 (1)
    • ►  czerwca 2023 (2)
    • ►  maja 2023 (2)
    • ►  kwietnia 2023 (1)
    • ►  marca 2023 (5)
    • ►  lutego 2023 (4)
    • ►  stycznia 2023 (7)
  • ►  2022 (36)
    • ►  grudnia 2022 (4)
    • ►  listopada 2022 (7)
    • ►  października 2022 (7)
    • ►  września 2022 (6)
    • ►  sierpnia 2022 (4)
    • ►  lipca 2022 (5)
    • ►  stycznia 2022 (3)
  • ►  2021 (119)
    • ►  grudnia 2021 (7)
    • ►  listopada 2021 (4)
    • ►  października 2021 (7)
    • ►  września 2021 (10)
    • ►  sierpnia 2021 (5)
    • ►  lipca 2021 (11)
    • ►  czerwca 2021 (5)
    • ►  maja 2021 (17)
    • ►  kwietnia 2021 (17)
    • ►  marca 2021 (14)
    • ►  lutego 2021 (13)
    • ►  stycznia 2021 (9)
  • ►  2020 (192)
    • ►  grudnia 2020 (7)
    • ►  listopada 2020 (11)
    • ►  października 2020 (29)
    • ►  września 2020 (26)
    • ►  sierpnia 2020 (6)
    • ►  lipca 2020 (21)
    • ►  czerwca 2020 (12)
    • ►  maja 2020 (2)
    • ►  kwietnia 2020 (26)
    • ►  marca 2020 (23)
    • ►  lutego 2020 (19)
    • ►  stycznia 2020 (10)
  • ►  2019 (412)
    • ►  grudnia 2019 (6)
    • ►  listopada 2019 (37)
    • ►  października 2019 (60)
    • ►  września 2019 (4)
    • ►  sierpnia 2019 (20)
    • ►  lipca 2019 (63)
    • ►  czerwca 2019 (48)
    • ►  maja 2019 (2)
    • ►  kwietnia 2019 (1)
    • ►  marca 2019 (19)
    • ►  lutego 2019 (23)
    • ►  stycznia 2019 (129)
  • ►  2018 (1142)
    • ►  grudnia 2018 (107)
    • ►  listopada 2018 (82)
    • ►  października 2018 (88)
    • ►  września 2018 (84)
    • ►  sierpnia 2018 (83)
    • ►  lipca 2018 (82)
    • ►  czerwca 2018 (61)
    • ►  maja 2018 (134)
    • ►  kwietnia 2018 (111)
    • ►  marca 2018 (121)
    • ►  lutego 2018 (78)
    • ►  stycznia 2018 (111)
  • ►  2017 (2190)
    • ►  grudnia 2017 (117)
    • ►  listopada 2017 (93)
    • ►  października 2017 (138)
    • ►  września 2017 (149)
    • ►  sierpnia 2017 (203)
    • ►  lipca 2017 (310)
    • ►  czerwca 2017 (195)
    • ►  maja 2017 (277)
    • ►  kwietnia 2017 (326)
    • ►  marca 2017 (146)
    • ►  lutego 2017 (108)
    • ►  stycznia 2017 (128)
  • ►  2016 (680)
    • ►  grudnia 2016 (134)
    • ►  listopada 2016 (179)
    • ►  października 2016 (99)
    • ►  września 2016 (134)
    • ►  sierpnia 2016 (50)
    • ►  lipca 2016 (60)
    • ►  czerwca 2016 (23)
    • ►  stycznia 2016 (1)
  • ►  2015 (33)
    • ►  grudnia 2015 (3)
    • ►  listopada 2015 (1)
    • ►  października 2015 (4)
    • ►  maja 2015 (4)
    • ►  kwietnia 2015 (8)
    • ►  marca 2015 (12)
    • ►  stycznia 2015 (1)
  • ►  2014 (1)
    • ►  grudnia 2014 (1)

Labels

Obserwatorzy

Copyright © Kinsley Theme. Designed by OddThemes