24 listopada 2016

Undertale: Naprzeciw [Stand-in - tłumaczenie PL] cz V

Share:

23 listopada 2016

Undertale: Te ciche momenty - dodatki - Spadająca gwiazda [In These Quiet Moments - bonus - tłumaczenie PL]

Notka od tłumacza: Są to dodatki do opowiadania Te ciche momenty oraz Te mroczne momenty autorstwa MuhBezz. Stanowią one uzupełnienie akcji, luźne historie jakie miały miejsce w toku całej fabuły, czy też stanowią po prostu pomysły czytelników. Sami też możecie takie podsuwać autorce klikając tutaj i pisząc wasz pomysł zaznaczając perspektywę Sansa bądź Czytelniczki (Reader). Jednocześnie uczulam, że autorka nie rozumie polskiego więc wypadałoby napisać po angielsku. Nie bójcie się. Sama mówiła, że z przyjemnością przywita pytania i sugestie od polskich czytelników. ~_^
Jako dodatki będą publikowane nie chronologicznie, jednak w spisie treści postaram się wstawiać je zgodnie z linią czasową.
xxx
Nie minęło wiele czasu zanim słońce całkowicie zaszło, a potwory rozbiły obóz u podnóża góry. Po krótkiej dyskusji z Friskiem odnośnie „magii ognia” i słuchaniu argumentów, Toriel zdecydowała stworzyć małe ognisko, przy którym potwory mogły się zagrzać jeżeli będą tego potrzebowały. No i Pyrope był stworzony praktycznie z ognia, więc wśród nich były też potwory jakie mogły nieść ciepło.
Sans popatrzył na grupę, która układała się już do snu. Kroki skierował w las, nie przejmował się tym, że się może zgubić. Jak ktokolwiek mógł mieć ochotę na sen w tej chwili? Cały świat czekał na nich! Po dłuższym czasie bezcelowego spacerowania po leśnej gęstwinie, miał wrażenie że drzewom nie ma końca. Mijał rosnące luźno krzewy, deptał miękką trawę. Doszedł do małego kamiennego wzniesienia i postanowił na nim odsapnąć.
Cieszył się, że to zrobił. Nocne niebo otworzyło się przed nim, spełniło się jego największe marzenie – miliony miliardów gwiazd świeciły, mrugały nad jego głową, poczuł jak wypełnia go ekscytacja. Zamarł otwierając szeroko oczy, zapomniał jak się oddycha.
Usłyszał czyjeś kroki w lesie i odwrócił się w ich kierunku. Już wiedział kto to.
-cześć, dzieciaku
-Cześć Sans – powiedział Frisk podchodząc do niego. Sans rozłożył ręce, ten wskoczył na jego kolana i wtulił się w niego – Więc naprawdę lubisz gwiazdy, co?
-zdecydowanie – zachichotał. Zaczął głaskać włosy Friska, ten zaśmiał się lekko – dzięki za to, dzięki.
-Co? Myślałeś że zostawię was w Podziemiu? - zapytał lekko urażony. Sans wzruszył ramionami, nie wiedział co kierowało dzieckiem kiedy robił kolejne resety, ale teraz miał to gdzieś. Był wdzięczny – Nigdy bym tego nie zrobił.
-nie, nigdy – mruknął. Zaczął zastanawiać się nad rzeczami, których już nigdy nie będzie musiał robić. Frisk wychylił się lekko wysoko zadzierając małą bródkę
-Sans, patrz! Tam! Spadająca gwiazda!
Popatrzył tam gdzie pokazywało dziecko i dostrzegł to – zniewalające piękno, smugę światła przeszywającą nocne niebo, wirowała i drgała w trakcie spalania w atmosferze, aż przepadła całkowicie. Najpiękniejszy widok jaki był mu kiedykolwiek dany oglądać.
-Pomyśl życzenie! - powiedział Frisk uśmiechając się do niego

Chcę móc oglądać nocne niebo już zawsze.
Share:

Undertale: Te ciche momenty - dodatki - Rozpacz Sansa [In These Quiet Moments - bonus - tłumaczenie PL]

Notka od tłumacza: Są to dodatki do opowiadania Te ciche momenty oraz Te mroczne momenty autorstwa MuhBezz. Stanowią one uzupełnienie akcji, luźne historie jakie miały miejsce w toku całej fabuły, czy też stanowią po prostu pomysły czytelników. Sami też możecie takie podsuwać autorce klikając tutaj i pisząc wasz pomysł zaznaczając perspektywę Sansa bądź Czytelniczki (Reader). Jednocześnie uczulam, że autorka nie rozumie polskiego więc wypadałoby napisać po angielsku. Nie bójcie się. Sama mówiła, że z przyjemnością przywita pytania i sugestie od polskich czytelników. ~_^
Jako dodatki będą publikowane nie chronologicznie, jednak w spisie treści postaram się wstawiać je zgodnie z linią czasową.
x
xx
xxx
Sans szedł wzdłuż alejki, oszołomiony i zagubiony. Zdecydowanie kochał swoją sąsiadkę, ale jeszcze bardziej kochał swój keczup.


A teraz ten przepadł. Podobno zabrakło go w hurtowni. Czy kiedyś jeszcze dane mu będzie zasmakować ukochanego przecieru pomidorowego?


Noce stały się długie i puste, butelki walały się po jego pokoju przypominając mu o tym, że czas spędzony z jego ukochaną przyprawą przeminął nieodwracalnie.







Modlił się o reset.
Share:

Undertale: HorrorTale - Odżywianie [Nutrition - tłumaczenie PL] [+18]

Autor: nogoojing
Notka od tłumacza: Opowiadanie jest osadzone w AU HorrorTale. Czym się ono charakteryzuje? Gore, gore i jeszcze raz gore. Potwory są ludziożerne. Albo inaczej. Do góry wpadało więcej ludzi, ale mało kto przeżywał. Potwory z Podziemia mają problem z jedzeniem. Wiadomo. Nic pod ziemią nie będzie rosło. Dlatego głodują. I jedzą wszystko to co mogą. Są przydzielane racje pokarmowe, nad którymi pieczę sprawuje Undyne.
O co chodzi w opowiadaniu? Jest to one-shoot autorstwa NihilismPastry
Głównymi bohaterami jesteś Ty x Sans. Spadłaś i cudem przeżyłaś upadek. Sans się Tobą zaopiekował i nie chciał Cię zjeść gdyż postanowił pojąć Cię za żonę (a kto mu zabroni), przez co staliście się swoimi wybrankami dusz, za pomocą melodii w waszych głowach wiecie w jakim stanie psycho-fizycznym jest wasz parner. Opowiadanie stanowi element jakby to powiedzieć, bonusowy - do innego opowiadania tej autorki (które mam nadzieję z przyszłości też przetłumaczyć, jeżeli chwyci ten rozdział)
Oryginał: klik
Ta brzemienność była wypadkiem. Sans miał chcicę, akurat w połowie Twojego cyklu, czyli w okresie, kiedy ciało też desperacko pragnęło zbliżenia. Rezultatem tygodniowego seksu była ciąża w podziemnym świecie, który chce Cię doszczętnie zniszczyć. Sans właściwie zamkną Cię w swoim pokoju, kiedy tylko to odkrył pogrążając się kompletnie w mieszaninie lęku i troski. Przyłożyłaś rękę do brzucha i poczułaś wyraźne kopnięcie dziecka. Kościste palce zacisnęły się na Twoich, Sans usiadł na skraju łóżka obok Ciebie. Otaczał go wyraźny aromat pyłu i krwi. Musiał też palić jakieś papierosy. Musnęłaś wargami jego skroń, zimną i wilgotną.
-Witaj w domu.
-byłaś grzeczna? - choć nie miałaś gdzie się udać, a mieszkańcy Snowdin nie próbowali Cię już zabić, nadal zadawał to samo pytanie, codziennie
-Tak, właśnie myślę o imieniu dla dziecka – przesunął się i położył swoją czaszkę na Twoich nogach. Gdybyś miała opisać zmęczonego kościotrupa, wskazałabyś na Sansa. Przymykał oczy, tworząc iluzję, że idzie spać – Większość takich jakie ja znam, nie pasuje do tych tutaj
-cóż, jesteś człowiekiem. wszystko tutaj dla ciebie jest obce. - przeciągnął się i zaczął gładzić Twoje ciało, póki nie dotknął brzucha – trzymasz dziecko w swojej miednicy, już to samo w sobie jest dziwne
-Jak wygląda ciąża u szkieletów?
Wzruszył ramionami, nieoczekiwanie jego oczy wróciły do życia. Popatrzył na Ciebie, zacisnął palce na materiale swojej bluzy
-nazwijmy go aster
-Czy to nie jest kwiat?
-naprawdę? huh, nie wiedziałem – westchnął i wyciągnął małą torebkę ze swojej kieszeni, a następnie przystawił ją do Twojej klatki piersiowej – może jak to zjesz to wpadnie ci coś do głowy
Chwyciłaś pakunek szybko nisko mrucząc, kiedy go otwierałaś. Oblizałaś wargi. Musisz pamiętać, aby brać niewielkie gryzy burgera i uważnie przeżuwać nim połkniesz. Nie jadłaś od trzech dni. Przełknęłaś kęs i popatrzyłaś na Sansa. Przyglądał Ci się, jego uśmiech był spokojny... jak nigdy, kościste palce pieściły Twoje udo. Jadłaś teraz, a Papyrus jadł wczoraj wieczorem i dziś popołudniu. Wiedziałaś, że Sans rozdawał swoje racje żywnościowe między Ciebie i jego brata. Pytanie nasunęło się więc samo... Przełamałaś na pól burgera by podać mu go. Sans mrugnął zaskoczony, ale zaraz potem pokręcił przecząco głową
-nie, jedz, wezmę coś u grillbiego
-Sans – wzięłaś gryza, przeżułaś nim się nad nim pochyliłaś i dotknęłaś wargami jego zębów. Zareagował natychmiast i otworzył szczękę, by wsunąć język do Twoich ust by wepchnąć tam jedzenie. Przywarł mocniej do Ciebie, mogłaś usłyszeć irytację w elektronicznej melodii jaka przebrzmiewała w Twojej słowie
-ty i dziecko tego potrzebujecie, nie bądź niewdzięczna
Przełknęłaś jedzenie. Sans zawsze był przewrażliwiony, robił co mógł aby utrzymać Ciebie i Papyrusa w zdrowiu i szczęściu. Czasami korzystał z drastycznych, przerażających metod by to osiągnąć, tym razem jednak było inaczej. Wiedziałaś, że jego dusza nie jest stabilna, potrzebował tego jedzenia aby trzymać się w kupie. Skończyłaś swojego burgera, a opakowanie wrzuciłaś do kosza obok łóżka.
-Sans – uniosłaś swój sweter do góry odsłaniając nagie ciało. Przystawiłaś palec do swoich miękkich sutków i zaczęłaś je pocierać – Wiedz, że jesteś dla mnie najważniejszy?
-nie wiem co bym zrobił, gdyby było inaczej – podniósł się i położył na Tobie zmuszając Cię tym samym do legnięcia na poduszki. Przystawił swoje zęby do Twoich ust i czekał, aż rozchylisz wargi. Kiedy to zrobiłaś jego język znalazł drogę pieszcząc Twój, jednocześnie obejmując Cię mocniej – jesteś niewyżyta.
-to moje hormony – stęknęłaś, kiedy językiem błądził po Twoim karku. Zimny i śliski jak owoce morza, jednak było w nim coś dziwnego co budziło w Tobie najgłębsze żądze za każdym razem, kiedy muskał Twoją skórę.
-Sans...- przygryzł skórę, wyswobadzając stłumiony jęk z Ciebie. Jego język zatoczył jeszcze jedno łapczywe koło nim uniósł głowę
-tak powinnaś się teraz do mnie zwracać? - poczułaś jak się rumienisz, miałaś ochotę ze wstydu owinąć się kocem. Naprawdę nie miałaś ochotę na tego typu zabawę w tej chwili, wbrew temu co sądził.
-Panie, dotkniesz mnie? - zacisnął zęby na Twoim sutku, dość mocno by zabolało, lecz nie na tyle by zostawić na nim jakikolwiek ślad. Rozsunęłaś nogi na boki i zacisnęłaś ręce dookoła jego pleców przysuwając go bliżej siebie. Poczułaś jak obejmuje cały Twój sutek wsadzając go sobie do ust, przesunął językiem, a potem zaczął ssać,. W tym momencie zamarł, a Ty poczułaś jak wycieka z piersi coś ciepłego.
Cudownie, jest pewnie w szoku.
Zapewne nie smakuje mu Twoje mleko.
Brzydzi się Tobą.
-...
-Sans? - Otworzyłaś oczu szerzej, kiedy poczułaś, że znowu go ssie mocniej niż poprzedno.
-kurwa to smakuje tak dobrze
-N...naprawdę? - Spojrzał na Ciebie jednak nie wypuścił Twojej piersi
-pozwól, że przypomnę, głoduję, teraz nawet spaghetti papyrusa smakowałoby dobrze – wywróciłaś oczami, przygryzłaś wargi kiedy poczułaś kolejne zassanie. To nie bolało, było nawet przyjemne, jednak na tyle przyjemne na ile może powiedzieć to masochista. Najważniejszym jednak wydawał się fakt, że pomagałaś swojemu kochankowi, nawet jeżeli nie zdawał sobie z tego sprawy.
A może zdawał? Z Sansem nigdy nic nie wiadomo.
Przysunął Twoje ciało bliżej do swojego, mruczał przeciągle, pił łapczywie, jego palce wbiły się w Twoje ciało. Uniosłaś rękę i instynktownie zaczęłaś gładzić go po czaszce z niewielkim uśmiechem na twarzy
-Kocham cię, Sans.
Share:

22 listopada 2016

POPULARNE ILUZJE