14 czerwca 2017

Undertale: Sześć szkieletów w Twojej szafie -Zgubiona i znaleziona [Six Skeletons in Your Closet - Lost and Found] - tłumaczenie PL

Autor okładki: Rydzia
Notka od tłumacza: Szkielety nie chowają się już w Twojej szafie, są także w całym mieszkaniu! Wcielasz się w rolę przeciętnej, nieco pokręconej studentki, która potrzebuje znaleźć miejsce gdzie mogłaby zamieszkać. Ścigana przez mroczną przeszłość odnajduje schronienie w domu pełnym kościotrupów.
Jest to opowiadanie w stylu haremówek, dostosowane pod kobiecego czytelnika. Erotyczny komedio dramat. Tak to można określić. Czytelniczka x Sans Czytelniczka x Papyrus / Czytelniczka x Red (Sans z Underfell) / Czytelniczka x Edge (Papyrus z Underfell) / Czytelniczka x Blue (Sans z Underswap) / Czytelniczka x Stretch (Papyrus z Underswap) i tak to wszystko w jednej fabule.
Autorka jest bardzo łasa na fanarty
Autorka: MistressKitten
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik
Spis treści
Część I - Dusza do ocalenia (Rozdziały od 1 do 30)
Zgubiona i znaleziona (obecnie czytany)
Duet
Napięcie
Gorąca chwila Część 1
Gorąca chwila Cześć 2
Obusieczny miecz
Być kochanym
Dziwne nieszczęście
Zielonooki potwór
Niebieski plecak
Okręć nóż
Genocide
Nietknięta dusza
Część II - Nie-zapomnij-mnie (Rozdziały od 31 do 45)
Część III - Czas ucieka (Rozdziały od 46 do ??)
Nie mrugnęłaś, kiedy światło padło na Twoją twarz, G odsunął zasłony. 
-Aniołku, nie mam nic do spania, ale nie wyszłaś z pokoju od pięciu dni. Nie abym narzekał na to całe przytulanie, ale czasem powinnaś wyjść – położył tacę z jedzeniem na stoliku – I powinnaś jeść. - nie odpowiedziałaś mu, westchnął. Podszedł do łóżka otaczając Cię ramionami. 
-Wybacz G, ale nie mam humoru – Wstawanie kosztowało wiele energii, której w tej chwili nie miałaś. Słyszałaś wibracje swojego telefonu, znowu, każdego ranka, południa i nocy odzywał się odkąd uciekłaś. G wtulił się w Ciebie, opierając głowę o Twój kark, westchnął. 
-Dobrze, spróbujemy popołudniu – wibracje telefonu nie ustawały, podniosłaś go. Kilka wiadomości od wszystkich. Wiele „wróć” oraz „powiedz gdzie jesteś”, odpisałaś tylko raz. „Jestem bezpieczna, wrócę jak już będę gotowa”. To powinno wystarczyć. Nikt nie próbował dzwonić, poza jednym... Otworzyłaś pocztę głosową i przystawiłaś telefon do ucha. Słuchałaś jej już wiele razy, została nagrana trzy dni temu. 
-WITAJ PANIENKO ____! TUTAJ PAPYRUS! NIE DO KOŃCA ROZUMIEM CO SIĘ STAŁO, CHOĆ CHCIAŁBYM! PROSZĘ POWIEDZ JAK JUŻ BĘDZIESZ GOTOWA POROZMAWIAĆ ALBO JAKBYM BYŁ POTRZEBNY, PONIEWAŻ JA WIELKI PAPYRUS JESTEM BARDZO DOBRYM SŁUCHACZEM! CHCĘ CI POMÓC W KAŻDY MOŻLIWY SPOSÓB! WIĘC PROSZĘ DZWOŃ KIEDY BĘDZIESZ JUŻ GOTOWA PRZETESTOWAĆ MOJE WYŚMIENITE TALENTY SŁUCHACZA! KOCHAMY CIĘ I TĘSKNIMY! - przycisnęłaś przycisk, aby raz jeszcze jej odsłuchać. 
-Zadzwonisz do niego dzisiaj? - potrząsnęłaś głową. Chciałaś, ale wstydziłaś się. Nawet nie myślałaś o takiej możliwości, musiałaś poukładać własne myśli. Nie zachowujesz się jak przystało na dorosłą osobę, ignorujesz wszystko i chcesz przespać życie. G usiadł obok Ciebie kładąc głowę na poduszkach, bawił się Twoimi włosami. - Możesz zawsze zostać tutaj – mówił to każdego dnia – Ale wiem, że obiecałaś – znaczek nieskończoności z bransoletki, leżący na stoliku mrugnął do Ciebie.
SANS
nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek był na siebie wścieklejszy niż w tę noc kiedy wyszedłem z jej pokoju, kiedy zawołała mnie, dosłownie zaoferowała mi życie jakiego zawsze pragnąłem, powiedziała wszystko co chciałem usłyszeć, a mimo to... 
-nie umiem sobie tego tak wyobrazić – co jest kurwa ze mną nie tak? nie kłamałem, nie umiałem sobie tego wyobrazić ponieważ była dla mnie za dobra, jestem tylko leniwym śmieciem, nie wyobrażam sobie, aby mogła być szczęśliwa u mojego boku, więc... nie myślałem o tym, ale kiedy było już po tym wyznaniu, szukałem jej kolejnego wieczora, aby na spokojnie wszystko wyjaśnić, lecz... nie spodobało mi się to co zobaczyłem... red wariował, było jak w domu luster, zimna na dotyk, mamrocząca pod nosem, przerażona, drżąca... nie umiałem pomóc. zostawiłem ją samą z łzami, zdemolowałem ogród kłócąc się ze stretchem, zostawiłem ją samą kiedy powinienem zostać przy niej, odeszła bo nie było mnie z nią, nie byłem w stanie jej ochronić tak jak obiecałem, powinienem był z nią zostać. 
RED
jej mina już zawsze będzie mnie nawiedzać, nigdy nie powinienem był używać mojej magii na niej w ten sposób, wyglądała jakby cierpiała, taka słaba, zupełnie niepodobna do siebie, przerażona, kiedy odkryli że zniknęła, nie byłem zaskoczony, też bym nie został, sans mnie opierdolił, tak samo jak edge, ale to było nic w porównaniu z kłótnią między sansem a stretchem, myślę że sprzeczali się godzinami, albo miałem takie wrażenie, a kiedy skończyliśmy, słyszałem jak pomarańczowy poszedł ciskać się do blue, pisałem do niej często, groziłem, błagałem, zrobiłbym wszystko aby się do mnie odezwała. 

kicia: Jestem bezpieczna, wrócę jak będę gotowa. 

sześć słów było jak pierdolnięcie w twarz, powaliły mnie, nie przypominam sobie, abym był trzeźwy od czasu kiedy odeszła, to prawie tydzień, dręczę się, wypiłem już wiele, i jeszcze więcej i ... wołałem ją, oh kiciu... błagam cię... wróć...  
BLUE I STRETCH
-TO NIE MIAŁOBY MIEJSCA GDYBYŚ SŁUCHAŁ CO SIĘ DO CIEBIE MÓWI!
-to nie miałoby miejsca gdyby się nami nie bawiła! 
-UGH! JESTEŚ NIEDORZECZNY! MÓWIŁEM TO JA JĄ POCAŁOWAŁEM, TO BYŁ MÓJ POMYSŁ, MÓJ BILET, NIE PRZYJĄŁEM ODMOWY! _____ TO OSOBA, NIE ZABAWKA KTÓRĄ MOŻESZ WZIĄĆ TYLKO DLA SIEBIE, PAPUSIU! 
-n-nigdy nie próbowałem jej wziąć tylko dla siebie!
-TAK? TO DLACZEGO MNIE NIE SŁUCHASZ? DLACZEGO NIE ODPUŚCISZ? WSZYSCY W TYM DOMU TAK ZROBILI, DLACZEGO JAKO JEDYNY JESTEŚ NA NIĄ WŚCIEKŁY?
-nie jestem! 
-TO DLACZEGO ODESZŁA?
-n-nie wiem
-NIE PIERDOL
-u...uważaj na słowa
-NIE ZMIENIAJ TEMATU 
-nie wiem! 
-RED POWIEDZIAŁ, ŻE COŚ JEJ POWIEDZIAŁEŚ CO JĄ ZABOLAŁO. CO TO BYŁO? - cisza, od ponad godziny nie było jej w moim pokoju, tyle się już kłócimy, nie znałem odpowiedzi które zadowoliłyby blue, więc przestałem, skrzyżował ręce na piersi i patrzył się na mnie – WIĘC? 
-n...nic nie powiedziałem
-ŁŻESZ – nie chciałem przyznać tego na głos, bo jakby to brzmiało? brzydzę się własną zazdrością, tym że wyżyłem się na bracie i zdradziłem przyjaciółkę doprowadzając ją do paniki, 
-powiedziałem... nazwałem ją bezwartościowym człowiekiem – przyznałem. mina blue zrzedła
-ŁAŁ, SPODZIEWAŁBYM SIĘ TEGO PO EDGE, ALE NIE PO TOBIE 
-.....wiem – blue westchnął drapiąc się po czaszce. Chyba nie miał nic więcej do powiedzenia, patrzył się na mnie z litością. 
-ODZYSKAMY JĄ, ALE BĘDZIESZ MIAŁ SZCZĘŚCIE JEŻELI JESZCZE KIEDYKOLWIEK SPOJRZY NA CIEBIE – wiem braciszku... wiem... jestem kupą gówna.  
TY
Od czasu Twojej ucieczki minął już tydzień. Telefon dzwonił. Nigdy nie dzwonił. Tylko pikał z wiadomościami. Popatrzyłaś na ekran. Czerwona Flaga. Nie wiesz co skłoniło Cię do zaakceptowania telefonu. 
-halo? kiciuś? kurwa,odebrałaś, błagam, nie rozłączaj się – nie odpowiedziałaś, był pijany – słuchaj, słuchaj, przepraszam, dobra? nie chciałem cię przestraszyć, wiesz? jeżeli coś dotyczy ciebie bywam nieco narwany, co... wiesz to, prawda? wiesz, że nie chcę cię skrzywdzić? - nadal milczałaś – tak...tak... też bym się do siebie nie odzywał, słuchaj, błagam, wróć, proszę, jak chcesz mogę błagać cię na kolanach, daj mi szansę to naprawić 
-Pomyślę – rozłączyłaś się. Telefon zalały wiadomości od niego. Ignorowałaś je. Przejrzałaś kontakty. Wybrałaś numer. Nie mogłaś wytrzymać już dłużej. 
-SŁUCHAM?
-...Papyrus?
-PANIENKA ____! CHWAŁA BOGU, NIC CI NIE JEST? GDZIE JESTEŚ? PROSZĘ POZWÓL ZE SOBĄ POROZMAWIAĆ, JESTEM PEWIEN, ŻE RAZEM DAMY RADĘ. 
-Przyślę kogoś po ciebie. Poczekaj w ogrodzie. Nie pozwól aby cię śledzono 
-O-OCZYWIŚCIE! NIE BÓJ SIĘ ____ BĘDĘ NIEDŁUGO! 
G zrobił to o co go prosiłaś bez chwili zawahania, szybko usłyszałaś głos Papyrusa na dole. Dosłownie wystrzeliłaś z łóżka, zapominając że przez kilka ostatnich dni niewiele jadłaś i byłaś osłabiona, dlatego upadłaś na podłogę. Drzwi się otworzyły, delikatne dłonie Papyrusa pomogły Ci wstać. 
-TTAK SIĘ CIESZĘ PANIENKO ____! NIC CI NIE JEST? - patrzyłaś na niego pustym wzrokiem przez chwilę, po chwili zorientowałaś się, że nic nie powiedziałaś. Ta troska w jego oczach sprawiła, że nie umiałaś się powstrzymać. Zaczęłaś płakać. Zarzuciłaś mu ręce na kark, zawsze lubił się przytulać. Łzy lały się niczym dwie małe rzeczki, cały smutek i gniew, który tłumiłaś w sobie przez tydzień znalazł ujście. Szeptał do Ciebie, delikatnie głaskał. Był taki wyrozumiały. Nie osądzał. - JUŻ DOBRZE PANIENKO ____, WSZYSCY CZASEM MUSIMY SOBIE POPŁAKAĆ – odsunął się ostrożnie i otarł łzy – PŁACZ ILE CHCESZ 
-Oh Papyrus, czy wszyscy nadal są na mnie źli? - czknęłaś wycierając policzki 
-NIE SA ŹLI.... NO POZA EDGE A-ALE ON ZAWSZE JEST ZŁY, MARTWIĄ SIĘ, MYŚLĘ ŻE NAJBARDZIEJ SIĘ GNIEWAJĄ NA SIEBIE NAWZAJEM, SANS I STRETCH NIE ROZMAWIALI ZE SOBĄ PO TYM JAK ZNIKNĘŁAŚ 
-O-oh – nie chciałaś mówić o innych, ale nie wiedziałaś co powinnaś powiedzieć. 
-PANIENKO ____ Z PRZYJEMNOŚCIĄ CIĘ WYSŁUCHAM, PO TO WŁAŚNIE JESTEM, PRAWDA? - uśmiechał się do Ciebie z sympatią, tak jak zawsze. 
-Ja.. Ja nie chciałam nikogo zranić, ale wszyscy mnie całowali... sama chciałam tylko z Sansem... i G... i Stretch jest taki zazdrosny... wściekł się na Blue który mnie pocałował bo chciał nie dlatego że ja tego chciałam i drzemałam z Pinkiem bo chciał być dla mnie miły po tym jak Sans mnie odtrącił ale Red pomyślał że z nim spałamiwtedyzaczęlinamnienaskakiwaćtakstraszniesiebałam i i i.. !
-RAJUŚKU, ZWOLNIJ! DUŻO TEGO! 
-W-wybacz... czy to moja wina? Czy zwariowałam? 
-NIE WYDAJE MI SIĘ, ALE... MOGĘ ZAPYTAĆ INNYCH I POWIEDZIEĆ CI CO MÓWIĄ? WTEDY MOŻE POJAWI SIĘ KOMUNIKACJA 
-Poproszę? - wstał
-DOBRZE, WRÓĆMY DO DOMU ABY..
-Nie! - chwyciłaś go za chustę. Popatrzył na Ciebie zbity z pantałyku, puściłaś go – J-ja ... możesz sam z nimi porozmawiać na początek? Tak abym wiedziała czego się spodziewać jak wrócę do domu? 
-NIE ŁAPIĘ, ALE JEŻELI TO SPRAWI ŻE POCZUJESZ SIĘ LEPIEJ, ZROBIĘ TO DLA CIEBIE PANIENKO ____ - Papyrus jest tutaj prawdziwym aniołem. 
PAPYRUS
-co masz na myśli? jak to jej wina? - SANS ODPOWIEDZIAŁ PYTANIEM 
-NIE WIEM, NIE ROZUMIEM W CZYM PROBLEM, WIĘC... 
-problemem jest stretch i red, naskoczyli na nią i wywołali atak paniki, bez względu na okoliczności to ich wina 
-R-ROZUMIEM
-skąd to zainteresowanie? nie masz nic wspólnego z tym co zaszło 
-B-BEZ POWODU! CHCĘ MIEĆ WSZYSTKO POUKŁADANE JAK WRÓCI DO DOMU, POROZMAWIAM Z POZOSTAŁYMI – CHYBA GO OSZUKAŁEM! NIE MOGĘ DAĆ PO SOBIE POZNAĆ, ŻE WIEM GDZIE ____ JEST! KOLEJNĄ OSOBĄ DO KTÓREJ SIĘ UDAŁEM BYŁ EDGE. 
-OCZYWIŚCIE, ŻE TO JEJ WINA – POWIEDZIAŁ – PRZESTRASZYŁA SIĘ TAK ŻAŁOŚNIE SŁABYCH POTWORÓW JAK STRETCH CZY RED? ŻAŁOSNE! - NIE WIEM CZY CHCĘ SIĘ Z NIM ZGODZIĆ, POSZEDŁEM WIĘC DO BLUE 
-PAPUŚ TO ZAZDROSNY DEBIL, POWINIEN Z NIĄ NORMALNIE POROZMAWIAĆ, A NIE NA NIĄ KRZYCZEĆ, MOŻE I JESTEM MŁODSZY, ALE ON CZASAMI ZACHOWUJE SIĘ JAK DZIECIAK – NIE WIEDZIAŁEM JAK NA TO ODPOWIEDZIEĆ, POSTANOWIŁEM POROZMAWIAĆ Z REDEM 
-jak to może być wina kiciusia? to nie jest jej wina, że puściły nam nerwy i nie słuchaliśmy jej, próbowała wyjaśnić, że to było nieporozumienie, ale my nie słuchaliśmy – POCIĄGNĄŁ ZE SWOJEJ BUTELKI MUSZTARDY – słuchaj, nie obraź się, cynamonowy króliczku, ale mam randkę z tą butelką i nie mogę jej cofnąć, muszę pomyśleć – CÓŻ, ZOSTAŁ TYLKO STRETCH, PRÓBOWAŁEM GO ZNALEŹĆ, ALE NIE BYŁO GO ANI W POKOJU, ANI W OGRODZIE ANI W.. 
-papyrus? 
-NYAAAARGH! - POSKOCZYŁEM CHYBA NA DZIESIĘĆ METRÓW KIEDY STRETCH ZNALAZŁ MNIE PIERWSZY! 
-słyszałem, że pytasz się wszystkich o to co się stało z ____
-T-TAK! CHCĘ WIEDZIEĆ ABY BYĆ DOINFORMOWANY KIEDY WRÓCI 
-____ weszła na niebezpieczne tereny, pełne wygłodniałych rekinów, jest piękna i mądra i naiwna i za bardzo ufa potworom takim jak my... takim jak ja 
-STRETCH...
-jeżeli wróci, zostawię ją w spokoju, przekażesz jej to? 
-NIE WIEM JAK MIAŁBYM...
-wiem, że wiesz gdzie ona jest, może jestem debilem ale nie jestem głupi – WESTCHNĄŁ I PODRAPAŁ SIĘ – cóż, może jestem głupi, pozwoliłem sobie myśleć, że jest moja, że łatwo się we mnie zakocha, może chciałem dostosować ją do mojej bajki, zapomniałem, że jest osobą jak my wszyscy i ma własne uczucia 
-N-NIE WYDAJE MI SIĘ, ABY OBWINIAŁA CIEBIE – PRÓBOWAŁEM GO POCIESZYĆ, ALE NAJWYRAŹNIEJ MI NIE UWIERZYŁ 
-dzięki, że się starasz, ale wiem gdzie jest moje miejsce, wszyscy mnie winą i mają rację 
TY
-I TO WSZYSTKO CO POWIEDZIELI – Słuchałaś całej historii Papyrusa opierając się o balkon, wpatrując w ocean razem z nim. Chwilę Ci zajęło poukładanie wszystkiego. Wygląda na to, że nikt nie widzi o to Ciebie, poza Edge, lecz to było do przewidzenia. Poczułaś niewielką ulgę. Z drugiej jednak strony wszyscy cierpią przez Ciebie. 
-Zraniłam ich wszystkich 
-RANIĄ ICH TYLKO I WYŁĄCZNIE ICH WŁASNE CZYNY – położył głowę na Twoim ramieniu – A TY CIERPISZ BO SAMA SIEBIE RANISZ. MUSIMY BYĆ SZCZERZY SAMI ZE SOBĄ I ODPOWIEDZIALNI ZA NASZE UCZUCIA 
-Heh, masz rację, jak zawsze. 
-___ WIESZ, ŻE STRETCHOWI JEST NAPRAWDĘ PRZYKRO? 
-Tak, wiem. 
-WIĘC... DLACZEGO NIE CHCESZ IŚĆ ZE MNĄ DZISIAJ DO DOMU?
-Nie wiem... - myśl o powrocie przerażała Cię. Ten epizod z paniką pozostawił po sobie ślad, nie fizyczny jak blizny na plecach, lecz nadal był świeży. No i to co powiedział Stretch nie brzmiało jak przeprosiny. 
-MOGĘ IM POWIEDZIEĆ CHOCIAŻ GDZIE SIĘ UKRYWASZ? - To już jakiś pomysł. Jeżeli spędziłabyś z nimi trochę czasu tutaj, może łatwiej byłoby Ci wrócić. 
-Może... może jeżeli będę miała z nimi trochę kontaktu twarzą w twarz to przejdzie mi szybciej? 
-W-WIĘC PRZYSYŁAĆ DO CIEBIE ICH POJEDYNCZO?
-To ma sens.
-DOBRZE, ALE...
-Ale?
-CÓŻ, POROZMAWIALIŚMY RAZEM I ZDECYDOWALIŚMY, ABY NIE GNIEWAĆ SIĘ NA CIEBIE ZA WYBORY JAKICH DOKONASZ I TEGO CO Z KIM ROBISZ. SANS POWIEDZIAŁ ŻE JESTEŚ DOROSŁA I MOŻESZ PODEJMOWAĆ WŁASNE DECYZJE 
-To... dobrze 
-TAK, CÓŻ... BAZUJĄC NA TYM POMYŚLE ONI... JAK TO UJĄĆ W SŁOWA.. - Przyglądałaś mu się niepewna o czym mówi. Zmówili się teraz? Dogadali? - TO MOŻE BYĆ TYLKO MOJE ZDANIE, PANIENKO ____, ALE MYŚLĘ ŻE JESTEŚ DOMYŚLNĄ DAMĄ. M-MYŚLĘ ŻE INNI CZUJĄ TO SAMO. MYŚLĘ, ŻE WSZYSCY CHCEMY BYĆ DLA CIEBIE TĄ JEDNĄ OSOBĄ KTÓREJ SZUKASZ I Z KTÓRĄ PEWNEGO DNIA BĘDZIESZ CHCIAŁA SIĘ ZŁĄCZYĆ... NAWET JA. 
-Oh... Więc... więc to oznacza, że wszyscy...
-...STARAMY SIĘ O TWOJE WZGLĘDY... TAK  - O rany. Wszystko odwróciło się o sto osiemdziesiąt stopni i to w zabójczo szybkim tempie. 
Share:

Undertale: Sześć szkieletów w Twojej szafie -Punkt wrzenia [Six Skeletons in Your Closet - Boiling Point] - tłumaczenie PL

Autor okładki: Rydzia
Notka od tłumacza: Szkielety nie chowają się już w Twojej szafie, są także w całym mieszkaniu! Wcielasz się w rolę przeciętnej, nieco pokręconej studentki, która potrzebuje znaleźć miejsce gdzie mogłaby zamieszkać. Ścigana przez mroczną przeszłość odnajduje schronienie w domu pełnym kościotrupów.
Jest to opowiadanie w stylu haremówek, dostosowane pod kobiecego czytelnika. Erotyczny komedio dramat. Tak to można określić. Czytelniczka x Sans Czytelniczka x Papyrus / Czytelniczka x Red (Sans z Underfell) / Czytelniczka x Edge (Papyrus z Underfell) / Czytelniczka x Blue (Sans z Underswap) / Czytelniczka x Stretch (Papyrus z Underswap) i tak to wszystko w jednej fabule.
Autorka jest bardzo łasa na fanarty
Autorka: MistressKitten
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik
Spis treści
Część I - Dusza do ocalenia (Rozdziały od 1 do 30)
Punkt wrzenia (obecnie czytany)
Część II - Nie-zapomnij-mnie (Rozdziały od 31 do 45)
Część III - Czas ucieka (Rozdziały od 46 do ??)
Pink okazał się być dżentelmenem. Dotrzymał słowa i tulił Cię całą noc bez dobierania się. Byłaś pod wrażeniem. Kiedy się obudziłaś, on już nie spał, szczerzył się w Twoją stronę. Przypominał Ci Sansa, co było jednocześnie bolesne i miłe. 
-dzień dobry, słodziutka, lepiej?
-C-chyba 
-to znaczy, że nie 
-Jesteś spostrzegawczy 
-to jedna z moich licznych zalet – Podniosłaś się z łóżka i udałaś w stronę drzwi – gdzie idziesz? - odwróciłaś się, właśnie wystawiał nogi poza Twoje posłanie
-...Zrobić śniadanie?
-oh, dobrze – Wzruszyłaś ramionami, otworzyłaś drzwi by skierować się w stronę schodów. 
-cześć kocie, .. łoa – popatrzyłaś zdziwiona na Reda który zrobił krok w tył. O co mu chodzi? Poprawiłaś swoją koszulkę. Dziwak. 
-Uhm, dzień dobry? - rzuciłaś mijając go. Jak zeszłaś na dół, Red zerknął do Twojego pokoju, wpatrywał się w Pinka nonszalancko opierającego się o framugę. 
-co to za mina, cherry? martwisz się, że cię zdradzam? 
Idąc do kuchni przypomniałaś sobie, że nadal masz na sobie sukienkę od Pinka z odsłoniętymi plecami. Poprawiłaś narzutkę jaką Ci dał. Podałaś jajka z bekonem niczym w tradycyjnej rodzince i poszłaś się przebrać. Wybrałaś prostą czerwoną koszulkę i dżinsy, nigdzie dzisiaj nie musiałaś iść. Kiedy wróciłaś, atmosferę można było krajać nożem. Red patrzył się na jedzenie jakby było zatrute nic nie mówiąc. Blue rzucił talerzem w Stretcha z taką siłą, że bałaś się iż pęknie, ale Stretch go odepchnął. Edge zachowywał się normalnie, lecz ani Sans ani Papyrus nie przyszli. Jak tylko weszłaś do pomieszczenia, Red i Stretch natychmiast wyszli. Stretch do pokoju, a Red do ogrodu. Czułaś się niechciana. 
-CZŁOWIEKU! - głos Edge Cię zaskoczył
-T-tak?
-MÓJ BRAT WYGLĄDA NA PRZYBITEGO, NORMALNIE MAM GDZIEŚ JEGO UCZUCIA ALE WIDZĘ, ŻE JESTEŚ Z NIM BLIŻEJ NIŻ JA, WIESZ CO GO TRAPI? 
-Niestety nie – odparłaś szczerze – Kiedy go widziałam rano, zachowywał się normalnie
-DZIWNE
-Bardzo 
-SAM WIĘC BĘDĘ MUSIAŁ TO SPRAWDZIĆ, NIE ODMÓWI KOMUŚ TAK PRZERAŻAJĄCEMU JAK JA, TO TCHÓRZ 
-PRZYNAJMNIEJ NIE JEST SAMOLUBNYM PAJACEM – mruknął Blue dźgając swoje jajko 
-Blue? - westchnął odsuwając talerz 
-NIE DOGADUJĘ SIĘ TERAZ Z PAPUSIEM, CHCĘ BYĆ SAM... DZIĘKI ZA ŚNIADANIE ____ - przyglądałaś się jak wchodzi po schodach. Edge wstał od stołu, zaś Papyrus zszedł na dół. 
-GDZIE SIĘ WSZYSCY PODZIALI?
-Nie mam zielonego pojęcia – westchnęłaś. 
Sprawy się tylko bardziej komplikowały. Zarzuciłaś na siebie bluzę zastanawiając się, czy skończysz zakupy przed zachodem słońca. Miałaś nadzieję, że ktoś ci pomoże, lecz jedyną osobą która nie strzelała fochów był Papyrus, ten wolał zostać by mieć na wszystkich oko. Pink i BJ wyszli wcześnie z rana, po tym jak dali Ci swoje numery, byłaś zadowolona, bo pokazywać się z nimi publicznie to ... wstyd. Otworzyłaś drzwi auta by z niego wyjść, kiedy je zamykałaś poczułaś jak ktoś otacza Cię ramieniem. 
-____, musimy pogadać – Stretch. Odwróciłaś się w jego stronę zmieszana. O czym chce rozmawiać? Dlaczego masz wrażenie, że jest zły? Czy już się nie pogodziliście? 
-Uhm, jasne, co jest? - nadal trzymał Cię za ramię, nie był to miły uścisk. 
-słuchaj, baw się mną ile chcesz, ale nie mieszaj w to blue – zacisnął palce, zadrżałaś 
-O czym mówisz? - próbowałaś się od niego odsunąć. 
-nie pieprz się z moim bratem, dręcz mnie, dręcz reda, sansa czy edge, ale jeżeli jeszcze raz zrobisz coś takiego blue.. - warknął przyciągając Cię bliżej. Jego oczy błyszczały ognistą pomarańczą, prawie niczym ogień – osobiście zafunduję ci przejażdżkę do piekła 
-S-Stretch, to boli! - wyrywałaś się, lecz on zacisnął tylko mocniej ręce i popchnął Cię na auto. 
-a skoro już o tym mowa, jestem zmęczony tym jak nas traktujesz, nie jesteśmy twoimi zabawkami, jesteśmy potworami – przybliżył się. Jego palce wbijały się w Twoją rękę – i gryziemy kiedy jesteśmy przyparci do muru 
-ej co się tutaj kurwa dzieje? - Red zaczął odciągać Stretcha od ciebie. - a co ty masz do kici? 
-bawi się nami, jestem tym już zmęczony – Stretch odtrącił Reda ramieniem – bawiła się nawet blue, całowała się z nim 
-łoł, łoł, całowała niebieskie maleństwo? kiedy? 
-wczoraj, a czy to ważne? 
-dobra, kiciu, całowałaś się z blue, a potem spędziłaś noc z pinkiem? jestem też przekonany, że widziałem jak wcześniej z twojego pokoju wychodził sans. co ty kombinujesz? chcesz nas przeciw sobie ponastawiać, kurwa co ty sobie wyobrażasz? 
-Zaraz, zaraz to nieporozumienie, ja nigdy..
-nigdy co? nigdy tego nie chciałaś? nie chciałaś nas zranić? - Red przybliżał się. Chciałaś schować się w aucie, ale nadal było zamknięte. Wypuściłaś klucze kiedy Stretch Cię złapał. Zaczęłaś panikować, łzy nabiegły Ci do oczu. Czułaś, jak magia Reda trzyma Cię w miejscu. 
-O Boże, o Boże – szeptałaś pod nosem. 
-przeliczyliśmy się – w głosie Stretcha słyszałaś jad – jesteś po prostu kolejnym bezwartościowym człowiekiem – Te słowa Cię rozbiły. Bezwartościowa. Czy on nazwał Cię bezwartościową? 

Jesteś taka bezwartościowa. Nawet jeżeli uciekniesz, nikt nie będzie cię chciał. Nie ma dla ciebie miejsca. 

-ej, łoł, teraz przesadziłeś stretch – Red zabrzmiał na zmieszanego, lecz jego głos słyszałaś z oddali 

Przestań próbować uciekać i zostań z tatusiem. Jeszcze tylko kilka nacięć i gotowe. Tylko tyle musisz robić. Bądź dobrą dziewczyną i siedź cicho, a w zamian, dam ci miejsce gdzie możesz zostać. 

Czułaś te słowa w duszy, wyryte niczym tatuaż, obejmujące ciało, bełkotałaś słowa których nikt nie rozumiał. 
-ej k-kiciu, n-nie panikuj, nie jesteśmy aż tak źli. 
-Jesteś bezwartościowa, bezwartościowa. Zawsze cię znajdę. Nie ma dla ciebie miejsca – mamrotałaś. Czułaś jak magia Cię puszcza, opadłaś na kolana, za słaba by stać. Przytłaczał Cię ciężar tych słów. 
-stretch, coś odpierdolił? - ręce Reda próbowały Cię podnieść, ale zaczęłaś się panicznie wierzgać, starając się uciec od niego. 
-ja... ja nie... przepraszam
-ta, cóż twoje przeprosiny niczego nie zmienią! - Red był przerażony, spróbował znowu Cię złapać, lecz Ty krzyczałaś już ze strachu, pełznąć w stronę auta. Jego ręce wyglądały jak noże, miałaś wrażenie, że tną Cię za każdym razem, gdy Cię dotykał. 

TYLKO TATUŚ CIĘ KOCHA, BRZOSKWINKO, SIEDŹ GRZECZNIE I DAJ MI SKOŃCZYĆ

-N-nie... zostaw mnie... nie dotykaj
-dzieciaku – ulga przyszła wraz z głosem Sansa. Był przy Tobie, delikatnie tulił Twoją twarz. Głos Twojego ojca niknął, postać Sansa stawała się wyraźniejsza. Drżałaś całym ciałem. -trzęsie się jak osika... coście jej kurwa zrobili?! - zapytał ich tuląc do siebie Twoje ciało. Nie odwzajemniałaś jego objęć, lecz nie odpychałaś. 
-to nie ja, to stretch!
-mam gdzieś który to był, macie jej nigdy więcej nie dotykać, jasne?! - milczeli jak podnosił Cię i teleportował do Twojego pokoju, położył delikatnie na łóżku. 
-Ja... to nie tak – mruczałaś w jego koszulę
-ciii, spokojnie, wiem, że nie mnie teraz chcesz, ale ... jestem 
-Nie chciałam nikogo rozgniewać
-wiem
-I nie przespałam się z Pinkiem, a Blue użył swojego biletu aby mnie pocałować
-nie wiem o czym mówisz, ale ... nic się nie stało – głaskał Cię po plecach jak płakałaś -.. dasz sobie radę? - Przytaknęłaś – muszę sprawdzić co z tamtymi, jesteś pewna? - znowu przytaknęłaś. Delikatnie odstawił Cię na posłanie zabierając włosy z Twojej twarzy... I zniknął. Szybko chwyciłaś za telefon. Twoje palce same wybrały numer G. Powiedziałaś im, że nigdy ich nie zostawisz, ale... musiałaś stąd uciec, przynajmniej na jakiś czas. Nie mogłaś być pod jednym dachem ze Stretchem i Redem w tej chwili. 

Ty: Potrzebuję cię. Przyjdź po mnie. 

G-orący: Będę za jedno bicie serca, Aniele 

Silne ramiona i znajomy zapach otoczyły Cię i już Cię nie było. 
Share:

Undertale: Sześć szkieletów w Twojej szafie -Pink na misji [Six Skeletons in Your Closet - Pink on a Mission] - tłumaczenie PL

Autor okładki: Rydzia
Notka od tłumacza: Szkielety nie chowają się już w Twojej szafie, są także w całym mieszkaniu! Wcielasz się w rolę przeciętnej, nieco pokręconej studentki, która potrzebuje znaleźć miejsce gdzie mogłaby zamieszkać. Ścigana przez mroczną przeszłość odnajduje schronienie w domu pełnym kościotrupów.
Jest to opowiadanie w stylu haremówek, dostosowane pod kobiecego czytelnika. Erotyczny komedio dramat. Tak to można określić. Czytelniczka x Sans Czytelniczka x Papyrus / Czytelniczka x Red (Sans z Underfell) / Czytelniczka x Edge (Papyrus z Underfell) / Czytelniczka x Blue (Sans z Underswap) / Czytelniczka x Stretch (Papyrus z Underswap) i tak to wszystko w jednej fabule.
Autorka jest bardzo łasa na fanarty
Autorka: MistressKitten
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik
Spis treści
Część I - Dusza do ocalenia (Rozdziały od 1 do 30)
Pink na misji (obecnie czytany)
Część II - Nie-zapomnij-mnie (Rozdziały od 31 do 45)
Część III - Czas ucieka (Rozdziały od 46 do ??)
Co Ty tutaj robisz? Trzymałaś dłoń zastygłą w powietrzu walcząc z nogami, które chciały Cię stąd zabrać. Po wpadce z Blue, wcześniej tego samego dnia, nie mogłaś się uspokoić. Chciałaś wiedzieć więcej o wszystkich, zaś ci goście byli bardziej rozmowni od pozostałych. Powinnaś się odwrócić i sobie iść, lecz zamiast tego zapukałaś. Drzwi otworzyły się niemal natychmiast, ciemno-różowa dusza Pinka połyskiwała między jego żebrami. 
-oh słodziutka, przyszłaś! wiedziałem, że się nam nie oprzesz – chwycił Cię za kołnierzyk koszulki i wciągnął do środka zamykając drzwi. Usadowił Cię na krześle i chwycił Twoją twarz w dłonie, szczerząc się szeroko – nie bój się, wyciszyliśmy pokój, możesz krzyczeć ile dusza zapragnie. 
-DOPILNUJEMY, ABYŚ DARŁA SIĘ WNIEBOGŁOSY – BJ pojawił się dosłownie znikąd za Twoimi plecami. Kurwa. To nie był dobry pomysł. Pink uśmiechnął się i pochylił nad Tobą. 
-Z-zaraz, proszę! To żadna zabawa, naprawdę!
-ŚMIEM WĄTPIĆ
-Nie! Naprawdę! Nie wiem nawet jak uprawiać seks z szkieletem! - Pink zatrzymał się, bracia wymienili się spojrzeniami. 
-znaczy się, jesteś dziewicą? - zapytał puszczając Twoją twarz, zrobił krok do tyłu. 
-Nie, to nie tak – byłaś cała czerwona – Ale sypiałam jedynie z ludzkimi partnerami 
-więęęęc jesteś dziewicą. 
-TO KOMPLIKUJE WIELE SPRAW – BJ przesunął się naprzeciw Ciebie, oplótł ramieniem brata i odwrócili się do Ciebie plecami. Szeptali, lecz dość wyraźnie i głośno, że bez problemu słyszałaś każde słowo. -CO ROBIMY? NIE ROBIŁEM TEGO Z DZIEWICAMI
-jestem całkiem pewny, że zadrzemy z nimi jeżeli posiądziemy ją przed pozostałymi, to w końcu ich zabaweczka
-WIĘĘĘĘĘC....
-chyba nie mamy wyboru – Bracia odwrócili się, ich twarze były niewinne niczym anielskie – więc, cukiereczku – zaczął Pink – któremu z naszych kuzynów ufasz najbardziej? - Co? A co to ma do rzeczy? No przynajmniej odpowiedź była łatwa. 
-Uhm, Sans?
-awww, a myślałem że cherry, no ale gdybyś go wybrała mógłbym poczuć się zazdrosny 
-STRETCH TEŻ JEST WARTY ZAUFANIA 
-Dooooooobraaaa... po co pytacie? - Pink nie odpowiedział, zamiast tego podszedł do wielkiej szafy i otworzył ją, w środku było wiele kolorowych ubrań. BJ szczerzył się tak, jakby chciał Ci przekazać, że zaraz się przekonasz. 
-hm... powinno być niebieskie, wygodne i stylowe, łatwe do ściągnięcia, oh, oh, wiem! - Poczułaś ręce na sobie i kwiknęłaś, podskakując na krzesełku. 
-MAM TELEFON – BJ był z siebie dumny, trzymał Twoją komórkę. Zaraz. Co się dzieje? Popatrzyłaś na Pinka, który wyciągał niebieską sukienkę. Zaraz, nie, miała odsłonięte plecy.
-Po co to? 
-dla ciebie, oczywiście – machnął ręką – bracie zacznij zabawę, a ja ją przebiorę. 
-Zaraz... - ale było za późno. Pociągnął Cię i choć próbowałaś stawić opór, był silniejszy. Pozbył się Twoich ubrań. - o rany – szepnął kiedy miałaś kieckę na sobie – to dlatego cały czas zakrywasz plecy? - Blizny. Prawie o nich zapomniałaś. Uśmiechał się do Ciebie wyrozumiale, znowu otworzył szafę i wyciągnął błękitną narzutkę. - masz, to je zakryje – Szybko ją zabrałaś. Nadal nie wiedziałaś  co się właściwie dzieje. 
-GOTOWE – poinformował BJ oddając Ci telefon – ZARZUCIŁEM SIECI, ZA PIĘĆ MINUT MUSI BYĆ W POKOJU 
-drobnostka, tylko zepnę jej włosy jakoś seksownie – Pink przeczesał Cię palcami i klepnął w policzki. Próbowałaś uciec od jego dotyku. Znowu Cię chwycił, poczułaś się tak, jakbyś skakała, lecz kiedy się rozejrzałaś byłaś w swojej sypialni. Popatrzyłaś na Pinka, który wpatrywał się w Twoją zarumienioną twarz – ohhh cukiereczku, sprawisz, że osłupieje z rozkoszy jak cię zobaczy 
-Zaraz.. CO się dzieje? 
-czy to nie oczywiste? - uśmiechnął się cwanie. Ktoś zapukał do Twoich drzwi – pomagamy ci 
SANS
nie umiem wyjaśnić co mnie opętało, ona zawsze była moim bliskim przyjacielem i tak, wiem, że mogły pojawić się jakieś inne uczucia, ale... cóż, nigdy nie spodziewałem się zachowywać w ten sposób, była za dobra dla takiego głupka jak ja, już to wiem, no i zaczęła niebezpiecznie ze mną pogrywać, kiedy poszliśmy świętować naszą rocznicę znajomości, ciągle nazywała to randką, trzymała mnie za rękę, śmiała się z moich kawałów, nawet mnie pocałowała i kazała się złapać, lecz nigdy bym nie przypuszczał... cóż, zaskoczyłem sam siebie. 
po tym jak wróciliśmy do mojej sypialni planowałem wspólnie pooglądać coś, nadal być tylko kumplami, ale... nasze telefony się odezwały, sprawdziliśmy je, wywróciła oczami, powiedziała że to red do niej pisze, do mnie natomiast...

Stretch: pamiętasz, że mam pokój za ścianą, co nie?

Stretch: i tak dla twojej wiadomości, kiedy ja miałem ją samą w swoim pokoju, jęczała moje imię, a nie płakała, szkoda, że nic nie ocali już waszej „randki”

Ja: tylko patrz 

odpisałem bez pomyślunku, spodziewałbym się tego po redzie, albo pinku, albo kimś innym, byłem szalony, ona nie jest przecież kawałkiem mięsa, ale kurwa, naprawdę dobrze wyglądała w tej sukience, jak stretch śmiał mówić tak o mojej kobie-... znaczy się przyjaciółce. straciłem zmysły, zagrałem w jej grę, zacząłem rozbierać siebie i ją, chcąc być bliżej, ciągle było mi mało, no i wszedł papyrus... oboje zgłupieliśmy, zrozumieliśmy co się dzieje... tej nocy wziąłem zimny prysznic, lecz woda nie zmyła uczucia jej skóry, ciągle w głowie słyszałem jak wzdycha moje imię, nie umiałem pozbyć się tych brudnych pragnień... pogrążałem się w nich... więc... uciekłem, udałem że robię jakiś wielki projekt i zamknąłem się w pracowni, jeżeli teraz bym ją zobaczył... nie wiem jakbym się zachował w stosunku do niej... źle się czułem zostawiając ją na pastwę pinka i bj, ale są inni by ją ocalić, no i bj nie mówił o niej za wiele kiedy przyniósł mi jedzenie, uznałem, że nie chce ze mną rozmawiać, po tym wszystkim okazałem się dupkiem który wykorzystał moment jej załamania psychicznego, ale wtedy dostałem wiadomość... 

Piękna: Cześć Sans, jesteś mi potrzebny. Możesz wpaść do mnie do pokoju za pięć minut? 

nie umiałem jej odmówić no i ... nie będę przecież uciekał wiecznie, poszedłem do pokoju aby obmyć twarz, no i znalazłem się przed jej drzwiami, wahałem się, wziąłem kilka głębszych oddechów, zebrałem się do kupy i ... zapukałem. 
TY
-pomagamy ci – powiedział Punk. Przyglądałaś mu się oniemiała – no teraz zachowuj się normalnie, słodziutka, ponieważ przybył twój książę z bajki – I zniknął. Drzwi się otworzyły same, zaciągnęłaś na siebie narzutkę i odwróciłaś się by zobaczyć Sansa stojącego w progu. Wszedł normalnie i zamknął wejście za sobą. Nie patrzył Ci w oczy. 
-więc uh, jestem, do czego mnie potrzebujesz? - To po to był telefon? Napisali do niego? - słuchaj, jeżeli chodzi o tamtą noc, mogę to wyjaśnić. 
-Nie... nie chodzi o to 
-oh – rumienił się. Sama też wiedziałaś, że się czerwienisz. Może powinnaś zrobić to o czym mówili Pink i BJ. Wszystko wszystkim, to nie tak jakbyś Ty albo Sans byli dziećmi. Szczerość powinna pomóc. Choć z drugiej strony... nie byłaś jeszcze gotowa wiązać się z kimkolwiek, nie chciałaś znaleźć się za blisko kogoś. Jeżeli połączy was coś głębszego, a potem będziesz musiała uciekać... albo jeżeli się wam nie ułoży... ale.... Sans obiecał Cię ochraniać, wyraźnie mu na Tobie zależy... łatwo było wyobrażać sobie szczęśliwą przyszłość u jego boku. 
-Właściwie to tak! - wypaliłaś. Popatrzył na Ciebie zaskoczony – Ale pozwól, że ja zacznę. 
-oh, uhm, dobra – wsadził ręce do kieszeni próbując przytulić twarz do białego futerka przy jego kapturze. Nachyliłaś się i pociągnęłaś go za koszulę przyciągając w swoją stronę. 
-Sans... tamtej nocy... nie zrobiłam tego ze strachu, czy smutku, czy bólu... zrobiłam to bo tego chciałam. Chcę abyś wiedział, bo nie chcę abyś dziwnie się zachowywał w moim towarzystwie. Naprawdę cię lubię, bardzo i ja... jeżeli nie masz nic przeciwko uhm... że.. może kiedyś... będziemy mogli być razem szczęśliwi – Mogłaś przysiąc, że słyszałaś jak Pink wstrzymuje oddech gdzieś tam. Nie to dla was planował. 
-oh – kwiknął, wsuwając ręce w kieszenie do granic możliwości, teraz jego twarz była w tym samym kolorze co bluza – ja... nie wiem co powiedzieć, raaany – A to nie jest reakcja jakiej się spodziewałaś. - patrz, dzieciaku, ja... ja nie czuję tego samego – Co? - nie umiem sobie tego tak wyobrazić... przepraszam. - Wyobrażenia o wspólnej przyszłości wraz z nim właśnie się rozsypały na dźwięk tych słów. Nie wiedziałaś jak odpowiedzieć. Słowa ugrzęzły Ci w gardle, oczy się zaszkliły. Żałowałaś, opuściłaś głowę. Nie patrzył się na Ciebie w ogóle. 
-Rozumiem – głos Ci drżał – Cóż uhm, to i tak chyba głupi pomysł, my.. my jesteśmy tylko dobrymi przyjaciółmi, nie trzeba tego zmieniać. 
-nie to chcia...
-Nie, jest dobrze – przerwałaś mu, przeszłaś obok i otworzyłaś drzwi – Cóż, możesz już iść 
-zaczekaj – chwycił Cię za ramię, odtrąciłaś go. Zbiłaś go z pantałyku - ... dobrze... ja.. ja przepraszam – Odszedł nie patrząc się wstecz. Zamknęłaś drzwi może trochę za raptownie. 
-cóż, nie poszło najlepiej – powiedział Pink stojący za Tobą. Nie byłaś nawet zaskoczona tym, że siedział na biurku. Przynajmniej miał na sobie koszulkę – nie jestem może zbyt dobry w tych sprawach, ale jak chcesz możesz mi się wygadać
-Nie mam na to nastroju – warknęłaś zdenerwowana. Położyłaś się na łóżku. Pink podrzedł do Ciebie. 
-dotrzymać ci towarzystwa? - zapytał – jestem całkiem dobry w przytulaniu, nawet jak nie ma nic wspólnego z seksem – myślałaś przez chwilę, a potem chwyciłaś za koc tak aby mógł pod niego wejść. Przytulił Cię szybko. Miał rację. Był w tym dobry. - dobranoc, cukiereczku – wymruczał obracając w palcach kosmyk Twoich włosów. 
Share:

POPULARNE ILUZJE