5 sierpnia 2017

4 sierpnia 2017

Gra: Kółko Przyjaźni 12.0

Efekt naszej pracy z zeszłego tygodnia!
Gra wymyślona przez Andgora. 

1 - piszesz komentarz z numerkiem base jaki rezerwujesz. Upewnij się jednak, że ktoś nie zajął go przed Tobą, w tej grze - kto pierwszy ten lepszy 
2 - Zarezerwowałeś - zaczynasz rysować. Patrz jednak z którymi base Twoja postać sąsiaduje i dogadaj się z osobami, z którymi się styka! Jeżeli Twoja postać nie styka się z nimi, albo osoby nie rysują w danej chwili, albo już narysowały - nie pytaj się i nie patrz na nich
3 - Rysujesz dowolną techniką swojego base (OC albo swoją wersję) 
4 - Hostujesz (zapisuje na stronie) i przesyłasz bezpośredni link w komentarzu do zrobionego ze swoim OC obrazkiem np na stronach 
http://imgur.com/
http://tinypic.com/
http://photobucket.com/
Można też przesłać na mojego fanpage na facebooku
Albo na maila: yumimizuno@interia.pl
5 - NIE zmieniamy rozszerzenia pliku (jak jest .png to ma zostać .png)
6 - NIE zmieniamy wielkości obrazka
7 - Jeżeli osoba z różnych powodów nie może w danej chwili narysować - musi to napisać w komentarzu określając mniej więcej czas kiedy będzie mogła się tym zająć (nie chodzi o podawanie konkretnej godziny ale np czy wieczorem będzie dostępna czy nie). Na narysowanie każdy ma 15 godzin i jeżeli nie napisze komentarza - nie skontaktuje się - że np teraz nie może, to kolejka mu przepada
8 - Obrazek jaki powstanie może być publikowany na waszych stronach z zaznaczeniem z jakiej to zabawy pochodzi. Mile widziany link do bloga!
9 - W grze nie mogą brać udziału osoby jakie brały udział w zeszłym tygodniu
10 - Jeżeli dojdzie do dogrywki, w grze mogą brać udział wszyscy
11 - Te osoby, jakie nie zgłosiły tego, że nie mogą zrobić base w terminie, mimo zarezerwowania numerka, nie mogą brać udziału w obecnym Kółku Przyjaźni. (Dlatego warto dawać znać jak coś wypadnie)

W tym tygodniu:


Share:

3 sierpnia 2017

Weź z palety mixa i nie zapomnij o fi-fo

"Weź z palety mixa i nie zapomnij o fi-fo" tak brzmiało pierwsze polecenie jakie zostało mi wydane przez kierowniczkę. Stałam tam, czując się trochę jak dziecko z głębokim upośledzeniem umysłowym. Podrapałam się o tyle karku i z wymuszonym uśmiechem zapytałam
-Przepraszam, co? 

Teraz już wiem, że paleta to jest to na czym przywozi się towar. Mix to wymieszany towar. Fi-fo to First in - First Out. Czyli co pierwsze przychodzi do magazynu, pierwsze znajduje się na półkach.
Teraz wiem, że kanał to kolejka. Dziki to klienci. Oczywiście, jest to służbowy żargon tej konkretnej Biedronki w której pracowałam przez ostatnie dwa dni. 

No i jak było? Ehhh.... Heh. 
Dobra, a więc tak, z punktu widzenia pracownika - naprawdę dobrze. Albo inaczej, nie umiem narzekać i wolę doceniać to co jest, a jest darmowa kawa, herbata, cukier, woda, śmietanka. Jest kibel, własna szafka na kluczyk, dostajesz ubrania i buty. Socjal w Biedrze jest naprawdę wysoki. 
Pierwszego dnia praktycznie przez całe 10h czytałam książki. Znaczy się powinnam je czytać. Był jeden główny podręcznik na 7 osób. Dwie kobiety po 15 latach pracy w Tesco uciekły do Biedry. Gdzie jak same mówiły, po tym okresie czasu miały pensję wysokości tej, jaką ja dostaję na starcie w Biedrze. Jeden student z mojego Uniwerka, ale innego kierunku. Nie wiem dlaczego, ale jego ton wypowiedzi i ten sztuczny uśmiech sprawiał, iż cholernie kojarzył mi się z BP xD Inny który przyszedł z orzeczeniem, ale był naprawdę fajny. Powiedz mu co ma robić i to zrobi i będzie zadowolony, że to zrobił! Jedna kobieta, która wróciła do zawodu do odchowaniu córeczki. No i jeden typ który doprowadzał mnie do białej gorączki. Samym faktem, że był. Po prostu. 
Kierowniczka okazywała się być zabawną, uśmiechniętą i sympatyczną kobietą, poza budynkiem. W środku jednak pokazywała kto tutaj rządzi i to mi się bardzo podobało. 
Dowiedziałam się, że sklep traci na złodziejach, bo jak nie wyrobi miesięcznej średniej sprzedaży (każda kradzież to ubytek towaru, zaś ubytek towaru to odliczanie danej kwoty od uzyskanej w miesiącu), pracownicy nie dostaną premii. 
Dowiedziałam się, że wciskają nam "Karty Biedronki" głównie dlatego, że chcą zdobyć dodatkową premię za "Tajemniczego Klienta". 
Dowiedziałam się wielu rzeczy, lecz teoria to teoria. A praktyka to co innego.

Wczoraj, kiedy po 8h spędzonych na poznawaniu BHP, przepisów pracy, praw i obowiązków pracownika etc, wyszłam na 2h na sklep i moje pierwsze wrażenie? 

Poczułam się jak kawał surowego mięsa wystawiony na pastwę wygłodniałych piranii. Piranie to oczywiście - klienci. 
I to nie tak, że spotkało mnie z ich strony coś złego, bo nie. Ani dzisiaj, ani wczoraj nic mi się nie stało. Całe szczęście. Tylko... 
wiecie, trzeba towar wyłożyć na półki - a co chwila zaczepia Cię ktoś "gdzie jest x" "ile kosztuje y" i informacja "Ja tu pracuję pierwszy dzień" większość nie satysfakcjonuje. Rozkładając towar jednak szybko łapiesz gdzie co jest. 

Co mnie wkurzyło? Mmm był taki jeden gość. Wykładałam właśnie Żywca (wodę) i podchodzi do mnie z pytaniem - Gdzie jest Muszynianka. Była o dwa kroki w lewo od niego. Więc pokazuje ręką uśmiechając się życzliwie. 
-Masz pan tam - dziadek chyba jednak nie kumaty. Stoi przed butelkami i znowu mnie zaczepia
-A ile to kosztuje? - Podnoszę wzrok, ceny faktycznie nie ma, pewnie jeszcze nie wstawiły dziewczyny.
-Nie wiem proszę pana, ale ma pan czytnik cen troszeczkę dalej - Dziadek patrzy na mnie jak ciele w malowany obraz. Czeka. Zostawiłam Żywca, podeszłam do klienta, wzięłam butelkę, podeszłam do czytnika... Dziadziu z wózeczkiem drepta za mną.
-Złoty czterdzieści dziewięć, proszę pana
-A to biorę - mówiąc to wyrwał z rąk i dziękuję nie powiedział. 

Po to są te kurwa jebane czytniki cen, aby nie zawracać głowy pracownikom. Którzy mają wiele do robienia na sklepie, naprawdę! 

Dalej.

Wiecie, dlaczego klienci to dziki? Bo ryją. Autentycznie. Wiecie co to za uczucie, kiedy Wy rano układacie na półce coś, ładnie, estetycznie i przychodzicie po pół godziny, a tutaj w tym co układaliście rzeczy z drugiego końca sklepu i wszystko porozpierdalane? Nie? Ja już wiem.
To nie jest miłe uczucie. 
Swołocz i chamstwo, serio. 
I co komu winne były te wkładki, tampony i podpaski, że pootwierał opakowania?! Ta osoba chciała zobaczyć, jak wyglądają te wkładki?! No i drogie panie.
Bierzecie kosmetyk, idziecie do czytnika, stwierdzacie - nie, jednak nie - to wracacie i odstawiacie na miejsce. Nie kładziemy OBOK czytnika, bo to nie jest miejsce kosmetyków. 

Największy syf w sklepach robią kobiety. Taka prawda. Najbardziej grzebią, najgłębiej zaglądają, są najmniej miłe, najbardziej wymagające, najbardziej roszczeniowe. A najgorsze to staruszki i matki z dziećmi. 
No i kurwa, kto pozwala dziecku bawić się balonem w sklepie. 
Twoje dziecko wzięło coś? Nie odstawiaj tego byle gdzie. Poczekaj, aż odstawi to tam, skąd to wzięło. 
No ale nie sposób się dziwić matkom, zmęczone no i jeszcze z dzieckiem, nic więc dziwnego, że są opryskliwe. 
A staruszki? Pomijając kwestię zaczepiania na "pogadanie" podczas kiedy Ty jesteś w trakcie wykładania towaru albo porządkowania.. to jeszcze yhhh, jakby to powiedzieć. O, miałam dwie akcje. Wczoraj staruszka przyszła z gazetką promocyjną sprzed dwóch tygodni i pytała się o daną promocję. No i nie rozumiała, że to już nie jest aktualne. 
Dzisiaj inna przyszła do mnie i pyta się o schab w kawałku, ale jest schab w kotletach. Była zła, rozgoryczona i wściekła na sklep, że ludzie wykupili jej schab w kawałku. 

Generalnie nie narzekam. 
No i uważam to za ciekawe doświadczenie życiowe.
Chociaż nogi napierdalają - głównie łydki - to jednak czuję się zadowolona i mimo 8h zapierdalania dzisiaj od 6 do 14, gdzie miałam tylko 15 min przerwy, a tak to cały czas na nogach
-wykładanie towaru
-mycie składzika
-mycie drzwi
-mycie półek z nabiałem
-układanie wystawy sklepowej
jestem zadowolona. Naprawdę zadowolona. 

Jutro zaczynam na 6.15 do 14,15 i tak do 9.08 z wyjątkiem soboty, bo sobotę mam wolną. Alleluja! 
Share:

2 sierpnia 2017

Gra: RolePlay - Wielkie Grillowanie

A więc tak, my Polacy uwielbiamy grillować, prawda? No i wszyscy kochamy Grillbiego. Jako, że jest to postać zarezerwowana tylko i wyłącznie dla administracji.. No, a ten nie pojawia się często - w sensie nie grałam nim od dawna. Postanowiłam zrobić niewielki event. 

W dniu 5.08 - sobota. 
Wszystkie osoby jakie będą brały udział w RP na Discordzie
powinny być jakimś Grillbym. 

Generalnie chodzi o to, aby Grillby się nie powtarzali z tego samego AU. 

Rozpalmy nasze wnętrza i niech w barze zrobi się naprawdę gorąco! 
Share:

1 sierpnia 2017

No i stało się

Wczoraj, czyli 31 lipca, podpisałam swoją umowę o pracę, którą zaczynam od ... jutra. Czyli od 2 sierpnia. Umowa jest na czas określony, do 30 września przyszłego roku. 
Jak już niektórym powiedziałam - będzie to robota w ... Biedronce. No i od znajomych poza gratulacją z roboty, dostałam ... wyrazy współczucia. Aaaah, jak to wszyscy się martwią xD 
Nie, poważnie, jestem szczęśliwa. 
Autentycznie.
Nauczona słuchać własnych przeczuć wiem, że będzie mi tam dobrze i nie będę musiała się o nic martwić. Jestem świadoma, że nie jest to łatwa praca, lecz od zawsze miałam głęboki szacunek do zawodów, na które nikt nie zwracał uwagi, albo traktował z pogardą. 
Dlatego cieszę się, bo ... dziwnie to brzmi, kiedy mówię, że chcę, autentycznie chcę pracować w Biedronce? 
Wiem, jestem popierdolona.
Ale mniejsza o to. 
Tak więc pomijając już wiwaty i gratulacje... Jedyne co mnie przeraża to to ile się nagromadzi w tym roku na mojej głowie. 
Podsumowując
Praca od jutra (gdzie na 6 rano mam się stawić, i aby dojechać na czas będę musiała wstać o 4:30). Sierpień się przeboleje. 
Ale potem wrzesień... 
We wrześniu muszę dokończyć pisać pracę proseminaryjną, zaczynam praktykę w szkole podstawowej na stanowisku nauczyciela historii no i jeszcze pełen etat w Biedronce. Oh wrzesień będzie koszmarny. 
No i potem studia. 
Ale takie już życie, prawda? Heh. 
Po co to piszę? A no aby powiedzieć, że od tego czasu będzie mnie mniej. Znaczy się nie na blogu - bo usilnie będę starać się utrzymać postanowienia wrzucania 10 notek dziennie. Stąd każde tłumaczenie od Was, każdy wasz komiks, każde wasze opowiadanie będzie wiele dla mnie znaczyło. Chodzi o to, że będzie mnie mniej i na discordzie (na którym w ostatnim czasie pojawiałam się sporadycznie i na chwilę) i na mailu i na facebooku. Generalnie będzie mnie mniej. Za co przepraszam. 
No i ... trzymajcie kciuki i miejsce drobne przy sobie!
No chyba, że mam wisieć wam grosika xD
Share:

Undertale: Kinktober - Na dworze [Outdoors- tłumaczenie PL] [+18]


Notka od tłumacza: Jest to cykl one-shootów w większości +18 osadzonych w różnych AU z gry Undertale. Opowiadanie dostosowane do kobiecego czytelnika. Przedstawia związki Ty x Sans ; Ty x Papyrus ; Sans x Ty x Papyrus.
Opowiadanie zawiera elementy sado-maso, seksu publicznego, i wiele naprawdę wiele innych zboczeń seksualnych. 
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
SPIS TREŚCI
Na dworze (Undertale // Sans) (obecnie czytany)
Powoli (Undertale // Sans i Papyrus)
Orgia (Undertale, UnderFell, Underswap, SwapFell // Sans i Sans i Papyrus i Papyrus)
Zmęczenie (SwapFell // Sans)
Zabawa w klatce (UnderFell // Sans i Papyrus)
Straszny (HorrorTale // Sans)
Znamie (Underswap // Papyrus)
Stopa (UnderFell // Sans i Twoja przyjaciółka)
Na ostro (UnderFresh // Sans)
Zabaweczka (Undertale // Sans)
....~~....
Od miesięcy miałaś zaznaczone w kalendarzu zaćmienie księżyca. Wzięłaś wolne w pracy i wszystko. Spakowałaś wszystko na piknik, znalazłaś idealne wzgórze, zdobyłaś teleskop... wszystko było na swoim miejscu, tylko po to aby zaimponować Sansowi w jego pierwszym zaćmieniu. Wiedziałaś, że też na nie czekał, mówił tylko o tym przez ostatnie dwa tygodnie. Dlatego byłaś zaskoczona, kiedy przez całe wydarzenie na które tyle czekaliście trzymał twarz między Twoimi nogami. Jęczałaś gdy jego język, śliski i ciepły, drażnił Twoje płatki, sprawiając że drżałaś raz za razem. Zaśmiał się rozsuwając Cię palcami na boki
-S-sans... zaćmienie... się zaczęło... - powiedziałaś między jękami. Szkielet podniósł głowę do góry na chwilę, a potem popatrzył na Ciebie, zlizując z zębów Twoje soki.
-ta, wiem, dziecino, fajnie... wszystko jest takie jak sobie to zaplanowałem... postanowiłem jednak coś przekąsić – zachichotał, warknęłaś lecz zaraz jęczałaś dalej kiedy jego język wsunął się w Twoją szparkę, aż gwałtowniej opuściłaś głowę otwierając szeroko oczy. Jego język wdzierał się w ciebie przeszywając za każdym razem Twoje ciało. Palce zacisnęłaś na jego kurtce drżąc. Dosłownie czułaś jak się uśmiecha, nie przestawał pracować językiem jednocześnie dłonią drażniąc Twój magiczny guziczek sprawiając że doszłaś chwilę później. Nie przerywał, towarzysząc Ci przez cały orgazm, potem pochylił się by Cię pocałować, wsuwając język w Twoje usta i przysuwając do siebie mocno. Zadrżałaś kiedy podsunął koszulkę do góry i odsunął stanik, by palce zacisnąć na Twoim sutku. Popatrzył na Ciebie uśmiechając się zadowolony. Wiedziałaś czego chce, czułaś dosłownie, dlatego przytaknęłaś. Usiadł na Tobie chwilę później, wsuwając swoją sterczącą, świecącą męskość między Twoje piersi. Czułaś jak się prostuje, widziałaś jak delikatnie jęczy, zaciska zęby i porusza się kiedy zaciskałaś piersi na nim. Otworzyłaś usta, aby objąć wargami czubek kiedy ten pojawiał się za każdym razem gdy pchał.
Kiedy księżyc zniknął, okrywając ciemną płachtą ziemię, jego ruchy stały się wkrótce, głos znacznie niższy, warczący w potrzebie. By następnie dojść w Twoich ustach. Puścił Cię i pogłaskał po głowie gdy połykałaś każdą kroplę jego gorącej magii. Wiedziałaś, że to lubi. Sans jęknął z zadowoleniem i zszedł z Ciebie podciągając spodnie by położyć się na plecach i położyć głowę na Twojej nagiej piersi. Popatrzyłaś na niego znacząco próbując opuścić koszulkę i stanik, lecz przeszkadzał Ci leniwy mężczyzna, który tylko szczerzył się w odpowiedzi i ani drgnął. Potem popatrzyłaś do góry patrząc na zaćmienie – heh, miałaś rację dziecino, to mi się bardzo spodobało – zachichotał. Wywróciłaś oczami poddając się w kwestii ubierania się. Przynajmniej było ciepło. 
Share:

Undertale: Kinktober - Blizny [Scars- tłumaczenie PL] [+18]


Notka od tłumacza: Jest to cykl one-shootów w większości +18 osadzonych w różnych AU z gry Undertale. Opowiadanie dostosowane do kobiecego czytelnika. Przedstawia związki Ty x Sans ; Ty x Papyrus ; Sans x Ty x Papyrus.
Opowiadanie zawiera elementy sado-maso, seksu publicznego, i wiele naprawdę wiele innych zboczeń seksualnych. 
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
SPIS TREŚCI
Blizny (UnderFell // Sans) (obecnie czytany)
Powoli (Undertale // Sans i Papyrus)
Orgia (Undertale, UnderFell, Underswap, SwapFell // Sans i Sans i Papyrus i Papyrus)
Zmęczenie (SwapFell // Sans)
Zabawa w klatce (UnderFell // Sans i Papyrus)
Straszny (HorrorTale // Sans)
Znamie (Underswap // Papyrus)
Stopa (UnderFell // Sans i Twoja przyjaciółka)
Na ostro (UnderFresh // Sans)
Zabaweczka (Undertale // Sans)
....~~....
Sans zaśmiał się mrocznie kiedy przesuwał palcem po Twoim nagim ciele. Leżałaś na jego łóżku. W pomieszczeniu jedynym światłem były ogniki tlących się świec. Jego szpony dotykały starych znamion na Twoim ciele. Sunął szponem po ramionach, biodrach, kobiecości. Uśmiechał się delikatnie odnajdując ślady po swoich zębach na Twoich piersiach. Oblizał się lubieżnie. Z dumą patrzył na ślady po linach i łańcuchach na Twoich nadgarstkach, oraz tych na szyi. Czule ucałował Cię w kark, czerpiąc radość z obroży jaką miałaś na sobie. I siedziałaś, że widzi też zadrapania po jego pazurach na Twoich plecach jakie zostawił kilka dni wcześniej. Jego kutas zadrżał kiedy w Tobie był, jęknął, zacisnęłaś się dookoła niego unosząc głowę do góry spragniona jego pieszczot. Zaśmiał się lekko i wsunął dłoń pod Twoją głowę przywierając do Ciebie mocniej i całował z rozkoszą co przywitałaś z radością. 
Łatwo było zapomnieć jak bardzo Cię kochał każdego dnia, był zaborczy, chamski, władczy. Szybko się denerwował. Choć nigdy nie skrzywdził Cię poza sypialnią, oczywiście, to cześć waszej zabawy. Oczywiście czasem potrzebował też czasu dla siebie.
Chwile takie jak te przypominały Ci o jego uczuciach. Chwile kiedy nie chciał pchać Cię na skraj wytrzymałości, momenty kiedy wasz seks nie był ostrzy i szybki. Momenty kiedy tulił Cię, dotykał śladów po sobie na Twoim ciele i pokazywał Ci, że jesteś dla niego ważniejsza niż cokolwiek innego. Polizał Twoje ramię i poruszał biodrami, przesuwając palcami po pierwszym znamieniu jaki po sobie zostawił. Warknął nisko i głęboko, prawie zamruczał.
-popatrz na siebie... popatrz jak jesteś piękna, cała w bliznach, tak aby każdy widział.. aby każdy wiedział, że jesteś moja – kochał się z Tobą, a nie pieprzył Cię, całował z pełną pasją woląc to od odpowiedzi, wiedząc że w ten sposób lepiej zrozumie uczucia. Zamruczał zadowolony przesuwając rękę na Twój guziczek i zaczął go delikatnie pocierać. - wszyscy wiedzą, prawda?... masz to praktycznie wypisane na ciele „własność sansa” wyrwałbym im łapy, gdyby ktokolwiek spojrzał na ciebie gołą – zachichotał nie ukrywając mroku we własnym głosie, sprawiając że wzięłaś głębszy oddech, poruszył się gwałtowniej doprowadzając Cię na skraj. Zaśmiał się głośno przystawiając czoło do Twojego. Pchał cały czas kiedy Ty drżałaś w orgazmie rozlewającym się długo po Twoim ciele. - zróbmy kilka jeszcze, co? chcę mieć pewność, że nie zapomnisz, do kogo należysz. 
Share:

Undertale: Kinktober - Zazdrość [Jealousy- tłumaczenie PL] [+18]


Notka od tłumacza: Jest to cykl one-shootów w większości +18 osadzonych w różnych AU z gry Undertale. Opowiadanie dostosowane do kobiecego czytelnika. Przedstawia związki Ty x Sans ; Ty x Papyrus ; Sans x Ty x Papyrus.
Opowiadanie zawiera elementy sado-maso, seksu publicznego, i wiele naprawdę wiele innych zboczeń seksualnych. 
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
SPIS TREŚCI
Zazdrość (Underswap // Sans) (obecnie czytany)
Na dworze (Undertale // Sans)
Powoli (Undertale // Sans i Papyrus)
Orgia (Undertale, UnderFell, Underswap, SwapFell // Sans i Sans i Papyrus i Papyrus)
Zmęczenie (SwapFell // Sans)
Zabawa w klatce (UnderFell // Sans i Papyrus)
Straszny (HorrorTale // Sans)
Znamie (Underswap // Papyrus)
Stopa (UnderFell // Sans i Twoja przyjaciółka)
Na ostro (UnderFresh // Sans)
Zabaweczka (Undertale // Sans)
....~~....
Sans stukał palcem w biurko wpatrując się w kolekcję figurek. Robił tak już od ponad pół godziny, dziwnie milcząc. Zerkałaś na niego co chwilę leząc na jego łóżku, zaciekawiona niecodziennym zachowaniem i zmartwiona. Nie zwracał na Ciebie w ogóle uwagi. Naprawdę się niepokoiłaś. Blue to optymista, o wiecznym zapasie energii, radosny entuzjasta który odnajdował coś ciekawego we wszystkim. Czasami brakowało Ci tchu aby za nim nadążyć. Bywał głośny, zawsze się uśmiechał, no i nikt nie robi takich dobrych taco jak on. Dlatego ten jego obraz był... przerażający. Kiedy westchnął zdenerwowany miałaś już dość. Podniosłaś się i odstawiłaś czytaną książkę na stolik, podchodząc do niego. Objęłaś go ramionami kładąc brodę na jego ramieniu od tyłu. 
-Blue... co się dzieje, kochany? Jesteś zły. Zrobiłam coś nie tak? - szepnęłaś, w Twoim objęciu szkielet zadrżał lekko, uniósł ramiona (co Cię zaskoczyło, bo nigdy się tak nie zachowywał), odwrócił się i ku Twojemu zdziwieniu mocno Cię objął wtulając się w Ciebie. Oddychał ciężko i szybko, czułaś jego oddech przez materiał koszulki, desperacko się do Ciebie tulił, czułaś jak napiera szkieletem przez materiał koszulki (jego zbroja wisiała już w szafie). Ogładziłaś go po plecach chcąc go uspokoić, lecz jego palce zawędrowały na dół i zaczęły powoli podnosić Twoją koszulkę. 
-Czy.... czy możemy iść do łóżka? Nie chcę o tym rozmawiać.. - mruknął przyciągając Cię jeszcze bliżej do siebie. Chciałaś przycisnąć go aby wydusił z siebie co go dręczy. Lecz zamiast tego przytaknęłaś. 
-Jasne... chodźmy – wyciągnęłaś jego rękę spod swojej koszulki i poszłaś w stronę posłania, starałaś się robić dobrą minę, mimo jego wyraźnie przybitego wyrazu twarzy. Kiedy usiadłaś na skraju, puścił Cię i wykrzywił się w niezadowoleniu. Zaniepokojenie Cię zżerało od środka, i już miałaś zapytać się co się dzieje, kiedy spojrzał na Ciebie. To normalne światełko w jego oczach zdawało się być mniej jasne. 
-Chcę... abyś się rozebrała.... proszę – zabrzmiał niepewnie i nerwowo. Uśmiechnęłaś się do niego i niemal natychmiast pozbyłaś się spodni rzucając je na podłogę obok łóżka. Chwilę potem nie miałaś na sobie już koszulki. Położyłaś ręce na kolanach zerkając na potwora.
-Twoja kolej, kosteczko – rzuciłaś figlarnie, lecz ku Twojemu zdziwieniu położył nagle ręce na Twoich ramionach i karku, następnie warknął nisko okazując agresję.
-Nie. Wskakuj na łóżko... na... na kolana.... jeżeli pozwolisz – przez jego próbę rozkazywania nadal przebijała urocza natura cudownego Blueberry. Mimo to nadal byłaś zaskoczona jego dominacją, nadal posłuszna zrobiłaś to co chciał. Nie był to skrajnie uległy mężczyzna, który leżał i zadowalał Cię swoim językiem kiedy tego chciałaś, dominatorem jednak też nigdy nie był. Najbardziej odpowiadało mu dzielenie się inicjatywą. Właśnie to Ci się w nim podobało, dzielił się wszystkim, nawet kontrolą. Ale to... to było coś nowego, fascynującego i na swój sposób, chciałaś tego. Znajdowałaś się teraz w pozycji na pieska zaciskając ręce na prześcieradle jego łóżka, rozłożyłaś nogi na boki. Z jakichś dziwnych powodów podobała Ci się ta pozycja, czułaś jak piersi muskają poduszkę, zaś Sans nie wyglądał na zniesmaczonego, na białych kościach jego twarzy pojawił się głęboki rumieniec. W mgnieniu oka był już za Tobą, trzymając ręce na Twoich biodrach. Warknął kiedy zaczęłaś pocierać się wilgotną szparką o wybrzuszenie pod jego rozporkiem. Czułaś jego pragnienie, pulsujące pod spodniami, słyszałaś żądzę w jego głosie kiedy warczał pod nosem szybko pozbywając się spodni, wygląda na to, że próbował się pozbierać. Zaczęłaś unosić wyżej tyłek przypominając o sobie. Byłaś zaskoczona, kiedy poczułaś jak mocniej chwyta Cię za biodro. -Nie ruszaj się. To ja teraz dowodzę i... i będziesz robić dokładnie to co powiem – warknął niepewnie, i nawet mimo to wydawał się niewiarygodnie słodki. Powstrzymałaś śmiech nie chcąc urazić jego uczuć, zwłaszcza kiedy próbował czegoś nowego. 
-Dobrze Blue... Przepraszam... Zrobię co będziesz chciał – szepnęłaś rozszerzając nogi nieco bardziej na boki, dając mu lepszy dostęp do mokrego wejścia. Zadrżał i w jeszcze większej desperacji zaczął pozbywać się resztek ubrania. Po dłuższej chwili usłyszałaś jak z głośnym westchnięciem kładzie na bok swoje ubranie. Zaraz potem był między Twoimi nogami i zaczął ocierać swojego kutasa o Twoją szparkę, dręcząc Cię i udając, że wchodzi tylko po to by wycofać. Znowu wygięłaś uda w jego stronę, tak blisko, jest tak blisko aby wejść, lecz w odpowiedzi mocniej tylko zacisnął palce na Twoich biodrach, niemalże boleśnie.
-Mówiłem, abyś się nie ruszała! Z-złe dziewczynki, które nie słuchają co się do... co się do nich mówi... czeka... czeka kara! - jego głos drżał choć mówił to wszystko w złości... słyszałaś też strach i ... przeprosiny? Serce zadrżało Ci w piersi, zastanawiając się co też go popchnęło do takiego zachowania. Coś dziwnego, niedobrego drażniło Twoją duszę. Nie chciałaś aby robił cokolwiek wbrew sobie, dlatego opuściłaś głowę i zaprzeczyłaś.
-Przepraszam, kochany, będę grzeczna, obiecuję – zapewniłaś, w odpowiedzi zwolnił ucisk na ciele i powrócił do pocierania czubka swojego kutasa o Twoją kobiecość, warcząc i łapiąc kolejne hausty powietrza. Nigdy nie był dobry w takich rzeczach, wiedział czego chciał, wiedział czego Ty chciałaś i nie wytrzymywał minuty droczenia się z Tobą.
-Chcesz tego? Co? Powiedz. Powiedz mi, że ... że chcesz abym cię r-rżnął – warknął przez zęby zachrypniętym głosem. Co dzisiaj w niego wstąpiło. I jakkolwiek podobała Ci się tak jego strona, BARDZO, tak nie umiałaś nie zerkać przez ramię ze zmartwieniem na niego. Jego twarz była bardzo... pewna, zdeterminowana, w jednej ręce trzymał swoje świecące, niebieskie przyrodzenie, zaś wierzchem drugiej dłoni wycierał policzki tak jakby ... płakał. Zmartwienie wzięło górę, chciałaś się odwrócić aby go przytulić, ale jak tylko zaczęłaś się ruszać w przerażeniu otworzył szeroko oczy. - Nie, zostań! Chcę... pragnę tego. Nic mi nie jest. Przysięgam. Proszę... znaczy się... wracaj na kolana, jeszcze nie skończyłem – pchnął cię z frustracji i choć wiedziałaś, że jest z nim źle i wiedziałaś, że właśnie robi coś co mu się nie podoba... Skoro twierdzi, że tego potrzebuje, z dziwacznych dla Ciebie powodów, zgodzisz się. Porozmawiasz z nim o tym później skoro już zaczął spełniać swoje dziwaczne potrzeby... 
-....Niech będzie, jeżeli tego chcesz.... to rznij mnie – rzuciłaś posłusznie, przypominając mu, że to on będzie rządził. Sans jęknął głośno w zaskoczeniu, przekleństwo wyraźnie na niego podziałało. Nie czekał ani chwili dłużej, wszedł w Ciebie jednym pewnym pchnięciem wypełniając Cię całą i wymuszając głośny jęk. Myślałaś, że zaczeka chwilę abyś się do niego przyzwyczaiła, zazwyczaj czekał chwilę, aż Twoje ścianki dookoła niego się rozluźnią. Całował Cię wtedy czule i masował w ciszy. Tym razem jednak nie był taki delikatny, wchodząc z Ciebie raz za razem. Przeszył cię impuls bólu i przyjemności. Zacisnął ręce na Twoich biodrach i wszedł znowu, dochodząc do samego dna. Normalnie, poprosiłabyś go o to aby zwolnił, aby dał Ci chwilę, aby był troszeczkę delikatniejszy, ale teraz z jego drapieżnością, ostrością, o tym jak jego kości obcierały Twoje ciało, nie miałaś na to czasu, podtrzymując się na rękach aby nie stracić równowagi. Wiedziałaś, że ma świadomość tego co robi, wiedziałaś, że wie iż sprawia Ci ból. Dlatego tym bardziej się o niego martwiłaś. Miałaś przeczucie, że nie czuje się z tym dobrze, że w tej chwili rani siebie bardziej niż Ciebie i nie chciałaś, aby krzywdził siebie bardziej. Ale mimo to, mimo zmartwienia o niego, naprawdę dobrze się bawiłaś. Było tak dobrze, czując jak wchodzi w Ciebie głębiej i głębiej. Zauważył Twoją przyjemność, warknął i w nieznanym odruchu uniósł rękę do góry i zdzielił Cię mocno w pośladek, aż krzyknęłaś zaskoczona. Sans nagle wyszedł z Ciebie, znalazł się na drugim końcu łóżka i zalał się łzami.
-Przepraszam, przepraszam, nie chciałem, wybacz mi... proszę nie zostawiaj mnie, przepraszam... nie chciałem zrobić ci krzywdy, myślałem... ale mi się to nie podoba, nienawidzę tego, nie chcę abyś się bała, to nie jest miłe, przepraszam.... nie dam razy... proszę zostań – szlochał otoczył swoje kolana ramionami. Przesunęłaś się by do niego podejść.
-Sans... uspokój się... kochany... nie zostawię cię tylko dlatego, że dałeś mi klapsa, no weź... nic się nie stało.. co w ogóle w ciebie wstąpiło, co? Nigdy się tak nie zachowywałeś, co się dzieje? Coś się stało? Czy... czy ktoś cię do tego zmusił? - gładziłaś jego czaszkę starając się objąć go, ale uciekł od Twojego dotyku, zadrżał i znowu zaczął się śmiać.
-Dzisiaj pachniałaś Papusiem! Spędzasz z nim tak wiele czasu, i choć wiem że jesteście przyjaciółmi, no i jest świetnym bratem... ale.... ale czułem go na Tobie i pomyślałem... pomyślałem, że ci się podoba! Wielu kobietom się podoba! Przychodzą do niego często! Wyzywa je! Jest o-ostry! Pachniałaś nim i myślałem... że może... ty też tak lubisz. Że może chcesz abym ja taki był. Więc pomyślałem! Pomyślałem, że jeżeli spróbuję taki być, robić ci takie rzeczy to ty... ty m-mnie n-nie zo-zostawisz! - schował twarz za rękami płacząc głośno. Przyglądałaś mu się zaskoczona, aż się cofnęłaś. Następnie uśmiechnęłaś się czule i przysunęłaś do niego. Oh, tego jest za wiele. On jest po prostu zazdrosny. 
-Sans, ty głuptasie. Pachę Papyrusem ponieważ moja koszulka trafiła przez przypadek do jego prania. Nie byłam z twoim bratem. Jest świetny i zabawny i dobry w stosunku do ciebie, ale nie jestem nim zainteresowana. Nie poszłabym z nim do pokoju nawet gdybyś mi zapłacił. Myślałeś.... Kiedy jesteśmy razem... kiedy jestem z tobą... jestem strasznie szczęśliwa. Nigdzie się nie wybieram. Blueberry. Jestem twoja – przytuliłaś swój policzek do jego ramienia i przestał płakać. Powoli podniósł głowę spoglądając na Ciebie. Jego oczy jarzyły się jasno na nowo.
-Moja... tylko moja... Ja.... przepraszam... Tak się bałem, że mogę nie być wystarczający, że ja.. ja powinienem z tobą porozmawiać – przepraszał obejmując Cię ramionami i przylgnął do Ciebie. Zalałaś jego czaszkę pocałunkami
-Nic się nie stało, Blue, jesteś bardzo słodki, ale następnym razem, jeżeli następny raz będzie, po prostu porozmawiajmy o tym – przytaknął wtulając się w Ciebie, tak, że teraz oboje położyliście się na poduszkach. Przez dłuższą chwilę dotykaliście się czule i delikatnie, lecz szybko wróciło pożądanie które w Tobie powstało. Przesunęłaś ręką po jego żebrach, zatrzymując je na dwóch ostatnich, pocierając je, on w odpowiedzi wbił palce w Twoje włosy. - Co ty na to, aby dokończyć sprawę po naszemu? - zaproponowałaś przenosząc wzrok na sterczącą męskość, a następnie rozłożyłaś nogi na bok, tak by mógł między nimi klęknąć.
-Tylko, jeżeli mi obiecasz, że będziesz jęczeć tak jak wcześniej 
Share:

Undertale: Północ w Idealnym Świecie - Rozdział X [Midnight in a Perfect World - Chapter 10] - tłumaczenie PL

Autor okładki: Aonomi
Notka od tłumacza: Życie studenta nie jest łatwe i przyjemne, zwłaszcza jak się jest doktorantem. Całe szczęście, masz nowego kolegę, który z przyjemnością oderwie Cię od nudnych zajęć. Co więcej, jest to szkielet. 
Opowiadanie mające miejsce po prawdziwym pacyfistycznym zakończeniu gry. Sans x Czytelniczka. 
Rozdziały +18 będą oznaczone: 
Autor: LambKid
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik
SPIS TREŚCI
Rozdział X (obecnie czytany)

Ramie bolało kiedy się obudziłaś, fioletowe siniaki i zadrapania wyszły przy biodrach i udach. Sans nadal spał leząc na drugiej stronie łóżka, odwrócony do Ciebie plecami. Przechyliłaś głowę aby sprawdzić stan opatrunku. Plastry się odkleiły przez nos, ale rana pozostała zakryta. Krew zaschła na skórze. Mniejsza, zajmiesz się tym później, póki co nie chcesz wstawać. Zarzuciłaś jedną rękę na Sansa, drugą wsunęłaś pod niego. Nie mogłaś co prawda przytulić się do jego kręgosłupa, był zbyt szorstki, ale przysunęłaś się dość blisko. Chwycił Cię za rękę i mamrotał coś niezrozumiałego. Przez dłuższy czas drzemałaś, usypiana jego powolnym oddechem. Z pewnością, ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Choć, Ty już nie spałaś, a on spał. Było miło. Zaczęłaś się zastanawiać nad przygotowaniem jakiegoś śniadania, ale przypomniałaś sobie że w jego kuchni nic nie było, no i nie mógłby zjeść niczego, czego sam by sobie nie zrobił. To dziwne. Nigdy nie będziesz mogła mu nic ugotować. Ale z drugiej strony, nigdy nie zostawi po sobie podniesionej klapy. To uczciwy układ. Oczywiście, sen to zdrowie i takie tam, ale Ty już nie mogłaś spać. Chwyciłaś za telefon. Sans warknął nie chcąc, abyś szła, ale w odpowiedzi pocałowałaś go w czaszkę i wyszłaś z pokoju by wziąć torebkę. 

Connie – 20:08: I jak poszło? Wymieniłaś go na nowy model?

Connie – 23:40: Sądząc po tym jak milczysz wnioskuję, że się pierdolicie w najlepsze

Ty – 7:41: Ding ding ding

Connie – 7:50: O mój BOŻE

Ty – 7:50: Nie wiem co jest dziwniejsze, to że pieprzę się ze szkieletem, czy to że pieprzę się z wykładowcą 

Connie – 7:51: Sama nie wiem... Najdziwniejsze w tym jest to, że to szkielet i nie może srać 

Zaczęłaś się śmiać. Zapomniałaś, że jej o tym powiedziałaś, choć teraz jak nad tym myślisz, to nie wiesz czy to tylko szkielety czy wszystkie potwory tak mają. Czy widziałaś, aby kiedykolwiek BP korzystał z ubikacji? Udałaś się do kibla i ściągnęłaś bandaże z ramienia. Chwilę Ci zajęło nim pozbyłaś się zaschniętej krwi z ramienia używając wilgotnej szmatki. Pochyliłaś się w stronę lustra, widziałaś owszem, znaki, można powiedzieć, ślady po jego ugryzieniu, ale ani śladu rany samej w sobie. Jesteś pewna, że przegryzł skórę, przecież krwawiłaś. Ale... śladów tego po prostu nie było. A nie, są, tylko że już się zasklepiły. Nie ma blizn, ani nic, po prostu ślady po zębach tak, jakby rana miała już z tydzień czasu. Szybko zorientowałaś się, że to musiała być zasługa tego cukierka jakiego dał Ci do snu. Skoro potwory mają związek z mitologicznymi potworami, to żaden Rip van Winkle* nie powinien zadawać pytań. Więc co, rana po prostu szybko się zagoiła? Sans siedział na łóżku przecierając zamknięte oczy jedną ręką, kiedy weszłaś do pokoju pokazując na ramię. 
-Jak?
-uh, ugryzłem cię, pamiętasz?
-Nie, chodzi mi... patrz – przystawiłaś swoje ramię bliżej do jego twarzy – Ta rana jest prawie zagojona, jakby miała z tydzień albo i więcej
-oh – ziewnął – to cukierek, uzdrowił ranę
-Tak szybko?
-a no – zaśmiał się z Twojego niedowierzania. Wyciągnął rękę chwytając za Twoją rękę pod miejscem zranienia i przyjrzał się ugryzieniu
-Ale dlaczego tylko ugryzienie? Dlaczego nadal mam obtarcia?
-cóż, to tylko cukierek – puścił Cię kładąc się znowu na łózko – skupił się na tym co najpoważniejsze, tylko tyle miał energii by to uzdrowić – kiedy nie położyłaś się obok niego, poklepał puste miejsce na łóżku.
-Boże, dobrze, że to nie.... nie czułam tego, wiesz? - usiadłaś obok na materacu, ale się nie położyłaś. Nie pozwolisz mu zaciągnąć się do łóżka tak szybko i łatwo
-heh, twoje ciało powiedziało mu co ma robić, dawniej kiedy na ziemi byli magowie, takie rzeczy były na porządku dziennym, twoje ciało zapamiętało tamte czasy i wiedziało jak się z tym uporać – Magowie, co? A o tym nie pomyślałaś. Jeżeli cukierek mógł naprawić tyle szkód, to...
-Dlaczego tych rzeczy nie ma w szpitalach?
-jaja sobie robisz? - podniósł się słysząc faktyczne niedowierzanie w Twoim głosie – niewielu ludzi ma możliwość choćby spróbowania potworzego jedzenia, a co dopiero... no wiesz... leczenia się nim
-Ale do Grillbiego przychodzą ludzie
-jasne, niektórzy z akademików, ale tak nie jest wszędzie, no i wiesz, nawet tutaj nie zawsze jest fajnie
-Ta... - wiedziałaś, że to prawda. Żyjesz w tym mieście odkąd potwory wyszły na powierzchnię. Tolerancja wobec nich była tutaj na bardzo wysokim poziomie, lecz nie dotyczyła całego kraju, choć nie byłaś nigdy świadkiem bezpośredniej agresji. - Ciężko mi uwierzyć w to, że ludzie ... przepuszczają okazję aby coś zmienić na lepsze tylko dlatego... że się boją, czy coś.
-a no, wiesz... - czule położył rękę na Twoich plecach – każdy z nas czegoś się boi, potwory nie są inne – westchnęłaś i położyłaś się obok niego gotowa wrócić do snu. I jeżeli masz być szczera, z przyjemnością spędzisz cały dzień z nim jeżeli tego będzie chciał
-Przynajmniej my się dogadujemy – zarzuciłaś. Wyszczerzył się wsuwając swoje palce w Twoje
-no i kochamy drzemki
-Boże – warknęłaś zaciskając swoje palce dookoła jego – to nie drzemka, to ósma rano. Wracajmy spać
-nazywaj to jak chcesz
-Wiesz co? Jesteś popierdolony, Sans – zaczął się śmiać, zaś Ty, próbowałaś się nie uśmiechać. 
________
* Rip van Winkle - postać z opowiadania. Starzec, uśpiony przez duchy, budzi się wiele lat później. 
Share:

POPULARNE ILUZJE