Notka od tłumacza: Życie na powierzchni wydaje się być przyjemne. Resetów nie ma. Sans znalazł sobie ludzką kobietę, tylko że jest jeden problem. Z jakichś dziwnych powodów ona nie chce z nim sypiać. Tak więc szkielet musiał wziąć sprawy w swoje własne ręce.
Opowiadanie +18 dostosowane pod kobiecego czytelnika. Sans x Ty.
Autor: Oshann
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
=== === === ===
Sans przechodził ciężkie chwile od rana. Pocił się,
rumienił za każdym razem kiedy spojrzał na to jak skąpo jesteś
ubrana... Przez gorące upały, duchotę i skwar
jaki unosił się w powietrzu. No i dzisiaj robiłaś
porządki, aż błyszczałaś się od potu. Ten fakt też nie ułatwiał mu zachować spokoju. Nie pomagał, oczywiście, lecz zamiast tego
zawsze znalazł sobie miejsce aby usiąść i obserwować wilczym wzrokiem Twoje
zmagania z brudem. Powinien to robić? To było złe?
Może.
Nie współżyliście jeszcze ze sobą, pomijając fakt wielu
miesięcy udanych randek. Sans wiedział jak ludzie uprawiają seks,
cholera, jego sposób był całkiem podobny, lecz Ty nigdy nie
wyraziłaś żadnej chęci, stresował się. Ludzie mieli (i nadal
mają) problemy z przywyknięciem do potworów i ich magii. Lecz mimo
to Ty nigdy jakoś nie wzdrygałaś się przed jego potworzą naturą.
Był tak bardzo szczęśliwy, że pojawiłaś się w
jego życiu. Zawsze gotowa wysłuchać monologu Papyrusa na temat
gotowania, zawsze się śmiałaś z jego głupich kawałów i
cały czas byłaś taka dobroduszna. Przytulałaś go, zalewałaś
czaszkę pocałunkami, kto by na to narzekał? Lecz w łóżku,
nigdy nie zrobiłaś niczego ponad wtulenie się. Przyciągałaś go
do swojej piersi, mógł usnąć wsłuchując się w rytm Twojego
serca i cichy szmer duszy. Może nie byłaś nim
zainteresowana w ten sposób. Sans nadal był szkieletem w ludzkich
oczach, wielu mu o tym przypominało, lecz jakoś Tobie to nie
przeszkadzało. Jednak nie na tyle, by mu się w pełni oddać. Nie
miał Ci tego za złe, nie za bardzo w każdym razie, wiedział że w
tych sprawach nie można naciskać. Mimo to nadal, miał swoje
potrzeby. I po przyglądaniu się Tobie przez cały dzień, nie mógł
już dużej ich ignorować.
-Ugh! Muszę odpocząć! - wskoczyłaś obok niego na kanapę
wyrywając go z zamyślenia. - Wiesz – odwróciłaś się w jego
stronę – Byłam zaskoczona kiedy zaoferowałeś mi „pomoc” w
sprzątaniu, ale wydaje mi się, że inaczej rozumiemy słowo
„pomoc”
-heh co mogę powiedzieć, dziecino? - popatrzyłaś na niego pytająco – zmęczyłem się za nas dwoje – mrugnął
-Uuuugh! Sans! Jesteś najgorszy!!
-ta, najstraszniejszy – Warknęłaś głośno, ale się
uśmiechałaś. Chwyciłaś za poduszkę i go nią zdzieliłaś w
twarz. Nie próbował nawet jej złapać.
-Sans, pomóż mi albo idź sobie! Nigdy nic nie robisz kiedy
staram się zadbać o porządek!
-samo myślenie o sprzątaniu mnie męczy
-O mój Boże, wynocha!
Powoli podniósł się z kanapy. Pff, nie umiałaś się na niego
złościć nawet jak próbowałaś. To słodkie. Ciągle rechotałaś,
nawet kiedy wchodził do swojej sypialni i zamykał drzwi. Wiedział,
że nie wejdziesz tutaj, nie aby zobaczyć jak cały Twój trud który włożyłaś w wysprzątanie tego pokoju trzy dni temu, po prostu
przepadł. Miał więc trochę wolności. Usiadł na łóżku i
obsunął spodnie, jego kutas zmaterializował się, był już twardy.
Nie marnował nawet chwili, chwycił za niego niemal natychmiast.
Kurwa, sam chciałby sprawić abyś się tak pociła. Naga, wtulona w
niego, na jego łóżku, właśnie tutaj gdzie teraz masturbuje się
myśląc o Tobie.
Zacząłby powoli, abyś się do niego przyzwyczaiła, pieściłby
Twoją miękką skórę, mówił jak piękna i seksowna jesteś,
potem powoli zacząłby w Ciebie wchodzić swoim grubym członkiem.
Na twarzy pojawiłby Ci się słodki rumieniec, zamknęłabyś oczy
skupiając się na rzeczach jakie by Ci robił, przerywany oddech
uciekałby spomiędzy rozchylonych warg. Proszę Sans, proszę,
błagam, błagam
-o co błagasz dziecino? chcesz abym przestał? - Nie, dalej,
pieprz mnie mocniej – heh, dobrze kochanie. - I wtedy by pchnął
głębiej. Krzyczałabyś jego imię w ekstazie, łapała się jego
żeber w taki sposób w jaki lubi najbardziej. Czułby jak mokra,
miękka, ciepła jesteś dookoła niego.
Oczywiście, też by Cię całował, głęboko; aby pokazać jak
bardzo Cię kocha, jak bardzo mu na Tobie zależy, jak bardzo Cię
pragnie tak długo, aż wypełniłabyś swoje myśli tylko nim. O
kurwa. Sans czuł że się zbliża. Zaczął lekko drżeć, pocić
się. Kurwa. Kurwa, kurwa, kurwa. Gdyby to tylko były Twoje ręce
dookoła jego męskości, gdybyś to Ty mu to robiła, doprowadzała
go do końca, zrobiłby wszystko co byś chciała, powiedziałby
wszystko co chciałabyś usłyszeć, tak długo jakbyś nie
przestawała, proszę, nie przestawaj, kurwa, jestem tak blisko
dziecino, na gwiazdy...
-Sans, jesteś tam? - Rozległo się głośne pukanie do drzwi.
KURWA MAĆ! MYŚL! SZYBKO! Zrobił więc jedyną rzecz o jakiej
pomyślał. Chwycił jakąś gazetę z zagraconej podłogi,
zakrywając się od połowy ud, odczepił swojego kutasa i szybko
schował do do kieszeni bluzy.
-Wiesz, robię pranie, masz coś dla mnie? - ta, jest w mojej
kieszeni
-skarpetki albo całusa, wybieraj. - czuł jak jego sterczący
członek napiera na materiał kurtki. Ugh.
-Łoł, a mogę być chciwa i zapragnąć tego i tego?
-a nie chcesz czegoś więcej? - Wywróciłaś oczami i
stanęłaś w jego pokoju starając się udawać, że nie widzisz burdelu. Sans próbował utrzymać swoją najlepszą pokerową twarz
jak go całowałaś. Kurwa, Twoje usta są takie delikatne...
-Wszystko dobrze?
-uh?
-No, pocisz się. Zdejmij bluzę, Sans! Jest gorąco jak w piekle!
- nie-e, nie ma mowy, nie zdejmę
-szkielety nie czują ciepła, dziecino, nie tego atmosferycznego
w każdym razie – Poruszał rytmicznie brwiami patrząc na Ciebie.
Zachichotałaś. Oczywiście, co innego byś zrobiła? Chodziłaś po
pokoju podnosząc skarpetki te, jakie widziałaś. Sans postanowił
wpatrywać się w gazetę, zająć czymś myśli. Huh. Jakiś przypadkowy artykuł o konfiguracji
elektronów. Może być.
-Ej, Sans – poniósł głowę by spojrzeć na Twoją twarz.
-hmmm? co?
-Płyn mi się kończy, możesz wyskoczyć do sklepu, proszę? -
westchnął. Jego członek nadal był w kieszeni. Powinien
odstawić go na miejsce, nim gdziekolwiek pójdzie.
-jasne dziecino, pozwól tylko ... uh... skorzystać z łazienki –
zalałaś się śmiechem.
-Co? Nie! Mówiłeś mi, że szkielety nie muszą tego robić! - Sans poczuł jak zimny pot wpływa po jego czaszce.
Kurwa. Potrzebował odrobiny prywatności, do jasnej cholery! -
Wybacz leniwa dupo, ale nie wycyckasz się z tego! - I z tymi słowami
chwyciłaś go i dosłownie wypchnęłaś z mieszkania. - Pomyśl o
tym jak o odrobinie ruchu! - pocałowałaś go słodko w zęby, jego
twarz miała dziwny wyraz, nawet nie drgnął – Do potem! -
mrugnęłaś mu i zamknęłaś drzwi. Cóż... To się naprawdę
dzieje, co? Warknął. Czy to tak wiele, trochę prywatności. Nie
mógł tak po prostu wyciągnąć swojej fujary i przytwierdzić ją
spowrotem na środku ulicy. Będzie musiał poczekać. Dobrą częścią
tej wyprawy będzie to, że zajmie około kwadransa. Zaczął iść w
stronę sklepu unikając psów jakie były na spacerach. Żadnych
skrótów, musiał się uspokoić. Jego nabrzmiały organ powoli
zaczął mięknąć. Wyciągnął telefon i napisał do Ciebie
następnie znowu wsadził do kieszeni ręce. No i oto on, dotyka
siebie na środku chodnika, nawet nie w seksualny sposób, ale i tak
jest to bardzo dziwne. tyaaa, ale jednak się dzieje, następnym
razem będę musiał bardziej uważać
Odstawiłaś pranie, kiedy poczułaś mocne wibracje
telefonu. Wyciągnęłaś go z kieszeni. Wiadomość od Sansa.
Sans 14:06 : puk puk
Pffff, serio? Wywróciłaś oczami
Ty 14:06 : Omg znowu? Kto tam?
Sans 14:07 : hipopotam
Ty: 14:07 : Masz jakiś wyłącznik?
Sans: 14:07 : nie, mam tylko włącznik dla ciebie, dziecino,
wziąć ci coś ze sklepu?
Ty 14:08 : Haha nie dzięki. Nie dręcz mnie!
Zmarszczyłaś brwi. Nie lubiłaś kiedy traktował Cię w ten
sposób. Nie wymieniłabyś go na nic innego na świecie. Był
słodki, czarujący, uroczy, zabawny i super-hiper inteligentny
(geniusz, naprawdę łoł! Uwielbiałaś go słuchać kiedy mówił o
fizyce kwantowej albo o czymkolwiek co wiązało się z nauką) był
wszystkim o czym śniłaś. No prawie. Pomijając miesiące
jakie razem spędziliście, jeszcze nigdy nie .... mieliście
intymnych stosunków. W łóżku wtulał się w Ciebie, przywierał
swoimi gładkimi kośćmi. Jak zaczynaliście razem chodzić
zastanawiałaś się jak będziecie to robić, lecz nigdy jakoś nie
miałaś odwagi go na ten temat zagadać. A kiedy razu pewnego
zobaczyłaś go nagiego pod prysznicem, zobaczyłaś... nic. Czego
się spodziewałaś, to szkielet do jasnej cholery! Może nie
potrzebował seksu? Może obrzydzał go? Może ty obrzydzałaś jego?
Nigdy nie dotknął Cię w jakiś nieodpowiedni sposób, od czasu do
czasu tylko troszeczkę mocniej popieścił i nie wiedziałaś nawet
dlaczego. Po co to robił, skoro seks nie był dla niego potrzebny?
Może współczuł Ci, że masz swoje potrzeby? Jeżeli tak, to
zawsze mógł zaoferować pomoc, jeżeli oczywiście nie było to dla
niego nic złego. Lecz ta myśl sprawiała, że tylko ściskało Cię
w żołądku. Może było mu przykro, że nie może Cię zaspokoić i
to co robił to było wszystko na co go stać? Wiedziałaś, że
czasem brakowało mu pewności siebie, dlatego zawsze uważałaś na
to co mówisz, albo co robisz względem niego, aby nie zranić jego
uczuć. To właśnie dlatego nie mogłaś tak po prostu powiedzieć
„Kochany, jestem napalona, zrób mi palcówę, proszę” Nawet
jeżeli te słowa czasem same cisnęły się na usta. Więc starałaś
się uspokoić swoje libido własną ręką i zabawkami. Może,
pewnego dnia znajdziesz w sobie dość siły (albo desperacji) i
postarasz się to z nim ugadać. Lecz póki co, dzień mijał
przyjemnie. Byłaś szczęśliwa, Sans wygląda na to, że też na
czym zależało Ci najbardziej.
Ty 14:09 : Hej skarbie! Mam jeden dla ciebie! Puk puk
Sans 14:09 : oh fajnie kto tam
Ty 14:10 : Wró
Sans 14:10 : wró kto?
Ty 14:10 : Wróć tu o mnie szybko :D!
Sans 14:11 : lol dobra już jestem w sklepie
Wstałaś i poszłaś do kuchni by napić się czegoś. Wszystko było takie fajne, dobre.
Cytrynowy proszek będzie dobry? A może wolałabyś lawendowy? A co
to? Czekoladowy płyn do płukania? Sans był zmieszany. Ludzie byli
dziwnie przewrażliwieni na temat zapachów własnego ciała. Ty
często narzekałaś na własny, który Sans kochał, ponieważ
stanowił cześć Ciebie, nawet jak starałaś się go zatuszować
tym okropnym chemicznym koktajlem, jaki nazywałaś płynem pod
prysznic. Zazwyczaj wybierałaś ten o zapachu wanilii. Zaczął
rozglądać się po półce, oh tutaj jest. Waniliowy płyn do
płukania. Nada się. Chwycił za butelkę i odszedł od regału.
Zapłacił za niego oraz za keczup jaki wziął dla
siebie. Niebo było teraz szarawe, choć ani jednej chmurki
zwiastującej deszcz. Kochał zmiany pogody. Przypominały mu, że
jest na górze. Na powierzchni. Kochał wiatr, słońce, deszcz,
nawet na nowo pokochał śnieg. Jeżeli ktoś powiedziałby mu kilka
lat temu, że pewnego dnia wyjdzie na powierzchnię i niespodziewanie
się zakocha, w dodatku w człowieku, śmiałby się z tego sądząc,
że to najlepszy kawał jaki dane mu było usłyszeć. Lecz tak się
stało. Wszystko było takie realne. Drzewa, chmury nad nim, to była
prawda. No i nawet auta. Jedno właśnie przejechało obok i
ochlapało go wodą z kałuży. kurwa mać, cudownie, Cóż, a więc
pora się napić. Odpakował butelkę i upił łyk keczupu, choć nie
szło mu się dobrze w mokrym i śmierdzącym ubraniu, ale ulubiony
smakołyk pomagał. Siorb. O tak, dobry towar. Może wydawać się
obrzydliwy, ale on nigdy nie miał wysokich oczekiwań. Jakimś cudem
udało mu się skraść Twoje serce. Rany, nigdy nie spodziewał się,
że w życiu będzie miał tyle szczęścia. Siorb. Hmmm, słonawe.
Poprawił butelkę w dłoni. Ciumk. Ah już do połowy pusta.
Cholerna przyjemność. Cóż, i tak nie umiał zachowywać nic na
później, a do domu coraz bliżej. Do dna! Glump. I już nie ma.
Szkoda. Sans rzucił przez ramię opakowanie i trafił nim wprost do
stojącego niedaleko kosza. To go nie zaskoczyło, miał do tego oko,
zapytajcie bachora. O kurwa nie. Nienienienie, nie myśl o tym. Już
jest dobrze. Tamtego nie ma. Dzieciak sam tak powiedział. Już nie
może tego więcej robić. Jest dobrze, jest dobrze. Pieprzyć to.
Warknął. Jego stare lęki się odezwały. Od czasu wyjścia minęły
lata. A mimo to... Koszmary nigdy nie odpuściły. Zawsze tam były,
czaiły się na dnie jego myśli. Wiedział, że to nie jest
racjonalne zachowanie. Wszystkie znaki na niebie i ziemi mówiły, że
to koniec. Nawet jego badania udowodniły, że nie ma już żadnej
anomalii w czasoprzestrzeni. Jakby nigdy nie istniała, jakby te
koszmary były tylko... sennymi marami. Może właśnie to go
dręczyło. To, że jego obawy i ataki paniki są o nic. Z
technicznego punktu widzenia, jednak były, choć tego czego
dotyczyły praktycznie się nie wydarzyło. Stracił swój dobry
humor. Czuł się przybity, tak bardzo przybity i nie chciał Cię
tym martwić. Nie powinnaś się martwić o niego. Założył
najlepszą maskę, uda się gdzieś gdzie będzie mógł zapomnieć o
problemach. Gdzie czeka na niego kilkoro przyjaciół i keczup.
Właśnie piłaś szklankę schłodzonej herbaty kiedy usłyszałaś
dwa mocniejsze puknięcia do drzwi. Uśmiechnęłaś się podchodząc
do nich. Nie musiałaś pytać kto to, ale i tak to zrobiłaś.
-Kto tam?
-twój rycerz w lśniącej zbroi
Awww, słodkie. Otworzyłaś wejście by zabrać wielką butelkę
waniliowego detergentu od uśmiechniętego kościotrupa... szczerzącego
się... brudnego, mokrego kościotrupa.
-Uh, co się stało? Ktoś zrobił Ci krzywdę? - zmarszczyłaś
brwi. To nie byłby pierwszy raz kiedy Sans miałby kłopoty na
ulicy. Wzięłaś zakup i poczekałaś, aż Twój chłopak wejdzie do
środka.
-nie, auto mnie ochlapało, nic mi nie jest – odpowiedział
cicho i przymknął oczy w oczekiwaniu, aż go pocałujesz. Nie
odmówiłaś. Cmooooook. Ugh, z ust śmierdziało mu keczupem.
-Dobrze. Czy teraz dasz mi swoją bluzę? Będę ją musiała
porządnie wyprać tak czy siak – jak zawsze. Niemal natychmiast
zdjął ją z siebie. Była wilgotna i ciężka.
-nie zostanę, dziecino, idę do grillbyego, przez ten upał
zachciało mi się pić – Chwycił za Twój tyłek, aż kwiknęłaś
i zarumieniłaś się. Był całkiem słodki, kiedy się lekko
podpił. - nie bądź tylko beze mnie zbyt samotna – ścisnął go,
a potem klepnął i zniknął. Witaj znowu, frustracjo. Nadal
zawstydzona uzmysłowiłaś sobie, że nie będzie go kilka godzin.
Sans nie był pijakiem, lubił po prostu towarzystwo swoim znajomych
w barze, czasem z nimi się pośmiał i napił drinka, albo
dwóch. Może później do niego nawet dołączysz? Grillbys miał
knajpę jakieś dziesięć minut drogi autem, no i nadal miałaś
jeszcze trochę sił po sprzątaniu. Wróciłaś do pralki z brudną
bluzą i butelką płynu. Otworzyłaś maszynę i zaczęłaś
sortować pranie. Twoja koszulka? Bawełna, lepiej wyprać to ręcznie
jeżeli nie chcesz, aby się zniszczyła. Tak samo majtki i stanik.
Spodenki Papyrusa? Kochał je, do prania. Skarpety Sansa? O tak, z
rozkoszą, czyśćcie się skurwysyny. Twoja piżama? Nie, za gorąco.
No i jak będziesz spała naga to może Twój chłopak przejmie w
końcu inicjatywę... nie chciałaś się łudzić, ale warto było
spróbować. Pralka była już prawie pełna, zostało w niej dość
miejsca na kurtkę. Chwyciłaś ją, coś za ciężka. Miał wypchane
kieszenie. Odsunęłaś suwak i wsadziłaś dłoń. Znalazłaś kilka
drobniaków, stary kupon na Temmie Flakes, pustą tubkę keczupu
(uhhh), jakieś kawałki papieru z bazgrołami, długopis, małą
kość... Czy te pierdolone kieszenie są bez dna? A to tylko
pierwsza! Chwyciłaś po ostatni przedmiot i Twoje palce otarły się
o coś co w dotyku przypominało... parówkę? Czy Sans trzyma
hotdogi w kieszeniach? Obrzydlistwo, rany fuuuuj! Jak tylko za to
chwyciłaś, poczułaś jak się lekko poruszyło. Uh.... dziwne.
Wyciągnęłaś by zobaczyć parówkę i ...
.....
........
......
Co?
Co to jest?
To.
Co?
W Twojej ręce.
To jest....
???
Byłaś BARDZO
zmieszana. To... dildo? Było jasno niebieskie i ... świeciło? Co
do diabła? Co to jest? Dlaczego Sans trzyma to w kieszeni? Zaczęłaś
się temu przyglądać z większą uwagą. To... wygląda jak dildo,
ale nie ma jąder. Miękkie, ale przyjemne, w kolorycie trochę
jak szkło lecz z dobrze zaznaczonymi detalami jak żyły czy
zagięcia skóry. Było również miękkie. Dziwne jak na dildo.
Serio, co to tu robi? Czy to kolejny dziwny kawał? Czy Sans robił
sobie jaja? Rozejrzałaś się dookoła pewna, że gdzieś za rogiem
właśnie się z Ciebie śmieje. Nie ma go. Znowu zwróciłaś uwagę
na rzecz w dłoni. Ścisnęłaś ją. Dziwne. Czułaś jak „skóra”
się ugina, tak jakby to był prawdziwy penis. Poruszył się.
CO
DO KURWY?!
Ok, nie. To się rusza, widziałaś to. Z trudem
powstrzymałaś się, aby nie rzucić tym w ścianę. To zachowuje
się jak... prawdziwy kutas? Czy on... czy to jest prawdziwe? CZY TO
JEGO? I CO TO ROBI W. JEGO. KIESZENI??? Szybko chwyciłaś za
telefon, zrobiłaś zdjęcie i wysłałaś do niego wiadomość.
Ty 14:43 : Cześć, znalazłam coś w twojej kieszeni, wyjaśnisz?
Coś w drugiej zawibrowało. Jego komórka. Zapomniał swojego pierdolonego telefonu. Cudownie. Co teraz?
Jesteś sama.
W domu.
Z penisem w dłoni.
...
...
...
To dobry pomysł? To już coś, ale czy ... powinnaś? Twoja seksualna frustracja kłębiła się od miesięcy, a on chował lekarstwo na nią ... złośliwie? Kutas w ręce znowu drgnął. Czy powinnaś to w siebie wsadzić? Co prawda Alphys wspominała, że ludzie nie zarażą się ich bakteriami i odwrotnie... Pogładziłaś go kilka razy zaciekawiona i zaraz jak to zrobiłaś, drgnął jeszcze raz. Zrobił się też twardszy. Ooookej, teraz dopiero jesteś napalona. Jego czy nie, nie zmarnujesz okazji na odrobinę zabawy. Tylko wpierw to umyjesz. Włączyłaś pralkę i poszłaś do ubikacji z niewielkim uśmieszkiem na ustach.
Jak tylko Sans wszedł do baru od razu poczuł się lepiej. Byli
tam jego starzy znajomi, rozmawiali, grali w karty. Zwrócili
się w jego stronę, przywitali, kilku uścisnęło z nim dłoń.
Właśnie tego potrzebował. Pomachał im z wielkim uśmiechem
na ustach. Wypił trochę, opowiedział kilka kawałów, zagrał w
pokera z psami i rozmawiał o życiu na powierzchni. Teraz siedział
przy szynku, zajadał frytki, kiedy nagle coś poczuł. Coś
dziwnego. Pokręcił głową starając się skupić nad doznaniem. Z
trudem mu to przychodziło, bo był już lekko wstawiony. Ah, znowu.
Jakby... jakby jego spodnie poruszały się same. Co się dzieje? Coś
chwyciło jego kutasa. CO DO DIABŁA?! Aż wzdrygnął się.
Zostawił
swojego penisa w bluzie.
W domu.
A Ty robiłaś pranie.
Czuł, że
trzymasz jego członka W SWOJEJ RĘCE. O kurwa, cholera,
kurwakurwakurwa. Zaczął się pocić, tępo wpatrywał się w
posiłek.
-Wszystko dobrze? - zagadał potwór siedzący obok niego,
przyglądając mu się podejrzliwie.
-uh co?
-Coś się dzieje?
-heh, ja... ugryzłem się w język – ten w odpowiedzi zaczął się
śmiać nie mogąc uwierzyć, że szkielet ma coś takiego. Oh gdyby
tylko wiedział. Bo Sans kurwa wiedział. TRZYMAŁAŚ JEGO FUJARĘ NA
MIŁOŚĆ BOSKĄ! Nie mógł skorzystać ze skrótu, nie w tym
stanie. Musiał się z Tobą skontaktować. Jego....
telefon...
Był...
W KURTCE.
Życie mu teraz dokopało. Jak mógł być tak kurewsko głupi? Ścisnęłaś kutasa. Z trudem powstrzymywał się by nie jęczeć zbyt głośno. Musiał się stąd kurwa szybko wydostać. Wrócić do domu. Nie mógł się teleportować. Nie mógł się z Tobą skontaktować, a taksówki nie zabierały jeszcze potworów ze sobą. Musiał iść. Cała droga z buta to jakieś dwadzieścia minut. A w międzyczasie miał nadzieję, że nie zrobisz niczego głupiego. Jak na przykład wyrzucenie go do kosza.
- grillbz, wychodzę, wiesz co z rachunkiem i takie tam – ognisty potwór spojrzał na niego i pomachał mu. Jak tylko znalazł się na zewnątrz nie marnował ani chwili. Zaczął biec, lecz stracił oddech po zaledwie dwóch minutach. Szybko szedł wzdłuż chodnika, kiedy poczuł jak delikatnie go pocierasz. Jęknął. Mniejsza o otoczenie. Cała ta sytuacja byłaby komiczna, gdyby nie przytrafiła się jemu. Czuł, że zaraz zamieni się w popiół ze wstydu. Dotykałaś go, pieściłaś jego kutasa. To było takie przyjemne, a jednocześnie takie złe... Proszę, proszę, nie tak, nie teraz... Po chwili przestałaś, lecz nadal go trzymałaś. Kurwa, byłaś taka miękka i ciepła. Wznowił swój bieg, dysząc ciężko. Wdech, wydech. Wdech, wydech. Lecz wtedy poczuł jak jego prącie zostaje wsadzone pod strumień ciepłej wody, znowu zaczęłaś go pocierać. Mocno. Sans gwałtownie się zatrzymał i musiał przygryźć własną rękę, aby nie krzyczeć. Nie da rady, jeżeli dalej taka będziesz. Zaraz sprawisz, że dojdzie i to na środku pierdolonej ulicy, otoczony ludźmi, którzy przyglądali mu się zmieszani. Pot zaczął spływać po jego twarzy. Sans zaczął się rozglądać. Musiał się gdzieś ukryć. Gdziekolwiek. Tam! Park jest zaraz o krok. Skrył się między krzakami, tak daleko od ścieżki jak tylko mógł. Usiadł na ziemi i oparł głowę o niewielki pień. Nadal go dręczyłaś, dyszał ciężko i głośno. Wziął swoją chusteczkę i zakneblował się nią by stłumić jęki. Czuł się tak źle, był napalony jak jeszcze nigdy. Zamknął oczy czekając na to, co zrobisz dalej.
telefon...
Był...
W KURTCE.
Życie mu teraz dokopało. Jak mógł być tak kurewsko głupi? Ścisnęłaś kutasa. Z trudem powstrzymywał się by nie jęczeć zbyt głośno. Musiał się stąd kurwa szybko wydostać. Wrócić do domu. Nie mógł się teleportować. Nie mógł się z Tobą skontaktować, a taksówki nie zabierały jeszcze potworów ze sobą. Musiał iść. Cała droga z buta to jakieś dwadzieścia minut. A w międzyczasie miał nadzieję, że nie zrobisz niczego głupiego. Jak na przykład wyrzucenie go do kosza.
- grillbz, wychodzę, wiesz co z rachunkiem i takie tam – ognisty potwór spojrzał na niego i pomachał mu. Jak tylko znalazł się na zewnątrz nie marnował ani chwili. Zaczął biec, lecz stracił oddech po zaledwie dwóch minutach. Szybko szedł wzdłuż chodnika, kiedy poczuł jak delikatnie go pocierasz. Jęknął. Mniejsza o otoczenie. Cała ta sytuacja byłaby komiczna, gdyby nie przytrafiła się jemu. Czuł, że zaraz zamieni się w popiół ze wstydu. Dotykałaś go, pieściłaś jego kutasa. To było takie przyjemne, a jednocześnie takie złe... Proszę, proszę, nie tak, nie teraz... Po chwili przestałaś, lecz nadal go trzymałaś. Kurwa, byłaś taka miękka i ciepła. Wznowił swój bieg, dysząc ciężko. Wdech, wydech. Wdech, wydech. Lecz wtedy poczuł jak jego prącie zostaje wsadzone pod strumień ciepłej wody, znowu zaczęłaś go pocierać. Mocno. Sans gwałtownie się zatrzymał i musiał przygryźć własną rękę, aby nie krzyczeć. Nie da rady, jeżeli dalej taka będziesz. Zaraz sprawisz, że dojdzie i to na środku pierdolonej ulicy, otoczony ludźmi, którzy przyglądali mu się zmieszani. Pot zaczął spływać po jego twarzy. Sans zaczął się rozglądać. Musiał się gdzieś ukryć. Gdziekolwiek. Tam! Park jest zaraz o krok. Skrył się między krzakami, tak daleko od ścieżki jak tylko mógł. Usiadł na ziemi i oparł głowę o niewielki pień. Nadal go dręczyłaś, dyszał ciężko i głośno. Wziął swoją chusteczkę i zakneblował się nią by stłumić jęki. Czuł się tak źle, był napalony jak jeszcze nigdy. Zamknął oczy czekając na to, co zrobisz dalej.
Zabrałaś kutasa spod bieżącej wody, wcześniej potraktowałaś
go mydłem. Już, czyściutki! Aż się błyszczał i już stał w
pełnej okazałości. Członek drżał w Twoim reku.
-Hehe, też się cieszę, że cię widzę – cmoknęłaś go
delikatnie, odrobina nasienia pojawiła się na czubku. Potem udałaś
się ze swoim nowym przyjacielem do sypialni, rozebrałaś się i
położyłaś na plecach. Przystawiłaś kutasa do buzi
i polizałaś go. Smakował niczym, w dotyku przypominał żelkę.
Tak jak... język Sansa. Ooooh, jeżeli jest prawdziwy, to szkielet
też się teraz musi nieźle bawić. Gdziekolwiek jest. To nie Twój
problem. Znowu go polizałaś i jeszcze raz. Zapragnęłaś więcej,
więc wsadziłaś go sobie do ust. Doznanie było dziwne, nieco
zdrętwiał. Zaczął pulsować mocniej, wyraźnie zadowolony z
miejsca gdzie się znalazł. Poruszałaś nim kilka razy mrucząc z
zadowoleniem, a potem zlizałaś z czubka kropelkę nasienia. Jedną
ręką zajęłaś się sobą, gładząc się po kobiecości. O Boże,
już byłaś mokra. Nie musisz więc na nic czekać. Cmoknęłaś go
raz jeszcze i przystawiłaś do swojej szparki. Poruszając nim do góry i na dół. Możesz przysiąc, że zrobił się
cieplejszy. Potarłaś mocniej. Byłaś w niebie. Nie mogłaś już
dłużej wytrzymać. Przystawiłaś
go do wejścia i powoli zaczęłaś wpychać do środka. Wszedł bez
problemów. Stłumiony jęk wydostał się z Twoich ust, nogi lekko
zadrżały, kiedy wypełnił Cię całą. Poczułaś jak magia
rozchodzi się po Twojej kobiecości. Przyjemne wibracje. To było
naprawdę przyjemne doznanie.
Sans nie mógł wytrzymać.
Krzyczał w chusteczkę, chwytał palcami co tylko mógł, prawie
podarł sobie koszulę za mocno nią szarpiąc. Słyszał, jak ludzie
przechodzili po chodniku i rozmawiali, ale miał to gdzieś. Było mu
tak dobrze. Kurwa. BYŁ W TOBIE. Czuł się lepiej niż w najśmielszych snach. Tego nie dało się nawet porównać z pieprzeniem się
z potworem. Byłaś taka CIEPŁA i MIĘKKA i ŻYWA dookoła jego
członka. Całe Twoje ciało było przepełnione determinacją. Z
przyjemnością przeprowadziłby analizę tego zjawiska, ale teraz
jego mózg wyraźnie przestał pracować. Szkielet ukryty w krzakach
jęczał i pocił się strasznie. Właśnie poruszałaś jego kutasem
w sobie, nie był w stanie powiedzieć czy to najlepsza czy najgorsza
rzecz jaka go spotkała. Dłoń zabłądziła mu pod koszulką,
zaczął dotykać swoich żeber. O kurwa, był taki wrażliwy. Czuł
jak wąskie ścianki przywarły do jego członka. Kurwa
jego mać. Jaźń była teraz całkowicie pogrążona w
przyjemności. Kilka razy poruszył lędźwiami, poczuł jak jego kutas
odpowiada na ruchy. Wchodzi i wychodzi. Wchodzi i wychodzi. Oh łał,
to już coś, heh? Sans pchnął biodrami mocniej, poczuł jak
puszczasz go zaskoczona. Heheh, sama się o to prosiłaś, dziecino.
I w tym momencie zaczął poruszać się bardzo szybko.
Kurwa mać, ten kutas żyje!
Może wcześniej Ci się podobało, ale teraz... sam się pchał. Był taki chciwy, uderzał z wielką natarczywością, pieścił
każdy Twój wrażliwy punkt. Wyszczerzyłaś się i pozwoliłaś,
aby magiczna fujara Cię pieprzyła, jęczałaś głośniej i
głośniej, aż prawie krzyczałaś. Rozkosz podsunęła Ci pomysł.
Przekręciłaś się na brzuch i przesunęłaś na podłogę. Kurwa,
tego było za wiele. Niebieski kutas odkrywał miejsca o których nie
wiedziałaś, że istnieją. Byłaś pewna, że z każdą chwilą wchodzi z
większą zapalczywością niż wcześniej. Podobało Ci się to.
Słyszałaś dźwięki jakie towarzyszą temu, kiedy wchodzi w Twoją
wilgotną szparę. Położyłaś głowę na poduszkach i podniosłaś tyłek do góry.
Jego ubrania były brudne od ziemi i potu, ślina ciekła mu po
brodzie. Nie dbał o nic. Od dawna się zatracił. To co się liczyło
to fakt, że był w Tobie, było mu kurewsko dobrze, zaciskałaś się
dookoła niego, był twardy jak nigdy, tak strasznie chciał Cię
rżnąć. Czuł jak z każdą kolejną chwilą robisz się coraz
bardziej mokra, zachęcając go aby wchodził głębiej i mocniej.
Kurwa, był już blisko, tak blisko, tak dobrze, dalej dziecino, daj
mi to, jestem już tak blisko...
Nie miałaś wątpliwości.
Sans pieprzył Cię jakby chciał się w Tobie schować. Jego
pchnięcia stawały się coraz bardziej nierówne i wiedziałaś, że
niedługo skończy. Szybko zaczęłaś drażnić swój guziczek. Sama
zaraz dojdziesz, czułaś jak w ciągu kilku sekund zaleje Cię
orgazm. I tak też się stało. Chwyciłaś nasadę kutasa i
wepchnęłaś go tak głęboko jak się dało. Doszłaś, bardzo
mocno. Twoja szparka zacisnęła się dookoła niego, a wtedy on
wypuścił w Ciebie swoje nasienie. Ulga. Leżałaś tak przez
chwilę, rozkoszując się błogostanem. Łał, to był jeden z
silniejszych orgazmów jakie miałaś. Sen przyszedł zaraz po nim,
nie wyciągnęłaś kutasa z siebie. Oczy same się zamknęły i
usnęłaś.
Kiedy się ocknęłaś, zobaczyłaś szkielet siedzący obok Ciebie. Sans wyglądał... strasznie. Brudne ubrania, cały spocony.
-hej, myślę, że masz coś
co należy do mnie i chciałbym do odzyskać, proszę. - miał zdarty
głos jakby za dużo krzyczał. Bez słowa podałaś mu kutasa,
zastanawiając się co z nim zrobi. Chwycił go, opuścił spodnie i
przytwierdził do swojej miednicy, a wtedy ten szybko zniknął. Sans
popatrzył na Ciebie – to ... uh... to nie było zbyt miłe...
ty... mogłaś zapytać, wiesz... - zamrugałaś kilka razy
-Myślała, że ty.... nie
byłeś zainteresowany. Nigdy... nie próbowałeś nic zrobić...
więc nie byłam pewna – Sans przez chwilę Ci się przyglądał, a
potem wziął Twoją dłoń.
-dziecino, ja... heh, to ja
nie byłem pewien czy chcesz... - Oboje przez dłuższą chwilę
milczeliście
-Hehe, raaany, a więc jesteśmy głąbami, co nie? - Zaśmiał się
i pocałował Cię w czoło. Położył się obok, objęłaś go. - A
co to robiło w twojej kieszeni?
-wsadzasz w siebie wszystko co tam znajdziesz?
-Haha, no wiesz... - Zaczął przesuwać palcami po Twoich gołych
plecach. To takie przyjemne...
-więc uh... może to kiedyś powtórzymy? tym razem chciałbym
zobaczyć twoją twarz – Uśmiechnęłaś się i delikatnie go
pocałowałaś
-Wpierw prysznic, a potem nie ma sprawy.
"Skarpety Sansa? O tak, z rozkoszą, czyśćcie się skurwysyny." Kofam to xddd
OdpowiedzUsuńPhahaha to się cieszę, że się spodobało xD
UsuńKurde, tak sobie pomyślałam. Gdyby włożyć chuja sansa do skarpety i chwycić za jej koniec, tak by nie wypadł, to mogłaby być niezła broń. Kręcić szybko taką skarpetą i dostać w twarz XD Przyjemne z pożytecznym XDDDD
OdpowiedzUsuńSansy? Nie wiem co bierzesz, ale odstaw to xDD Dobra? xD Diler podsunął Ci wadliwy towar xD
UsuńUh, coś mi nie ten tego. Yu no. Ten tegesy i teges. Może ja pójdę tentego, bo mój mózg dziś coś nie tentego, To wiesz. No. Ten tego.
UsuńTen tego, ten tego *Przytakuje porozumiewawczo*
UsuńTak. Widzę, że się rozumiemy.
Usuńidealne rozwiązanie dla związków na odległość xD
OdpowiedzUsuńTa, a jakiś czas temu na stronie z gadżetami znalazłam dildo sterowane na aplikację w komórce. W sensie, że facet może włączyć wibracje z dowolnego miejsca, nawet jak nie jest przy swojej kobiecie xD Ugh.
UsuńTaaa i chodzić cały dzień i noc z dildosem w cipce, czekając aż ten go łaskawie włączy xD
UsuńI weź się tu odlej z dildosem w cipce! Siadasz na kibelku bo masz bożą potrzebę i nagle słyszysz takie plum!
Usuńi patrzysz w kibelek, a wtedy akurat Temu się umyśliło go włączyć i dildos trzącha się w wodzie xD
Usuńjak karp w wannie na wigilię xD
UsuńUdusisz mnie kiedyś Rydziu xD Naprawdę. xD Zdajesz sobie sprawę, że ja sobie to automatycznie wyobrażam? xDDDD Boże, to jest genialne!
Usuń( ̄ω ̄) Musisz wiedzieć, że robię to z premedytacją. A poza tym, jak już wiesz, jestem trochę pojebana xD
UsuńPowiedz coś czego nie wiem ;>
UsuńCiebie praktycznie nie da się niczym zaskoczyć xD
UsuńDa się :3 I Ty w dodatku wiesz jaaaaak ;>
UsuńI know *porusza brwiami jak saneeees*
UsuńMatko, jako że zaraz pierwsza w nocy musiałam się dusić śmiechem aby nikogo w domu nie obudzić. Wy to macie pomysły. Moja wyobraźnia nie jest dla mnie łaskawa. Wyobraziłam sobie to od razu xDD
UsuńPlum ;>
UsuńI przy okazji woda opluska dupsko XD
Usuńa, że zanim dildos wypadł, zdążyło się wysikać, więc nie tylko woda wylądowała na dupie xD Bleh xD
UsuńI jak tu teraz go wyciągnąć i potem jeszcze użyć, oto jest pytanie!
UsuńDo tego zadania tylko autoklaw albo coś takiego by się nadało xD Inaczej chyba bym się nie odważyła xD Albo inaczej. Napinasz się i nagle słyszysz podwójne plum. Odwracasz się a tam dildos pływa z kupką xD Tak, wiem, chyba już za daleko w to brnę xD
UsuńAlbo plum, plum i jeszcze pierd. Bo okazało się, że masz rozwolnienie... uh.
UsuńTa rozmowa powoli staje się obrzydliwa xD
UsuńOkej, staph XD
UsuńCzemu jak tu trafiłam to przez największe erotyki?! xD I spróbujcie to poczytać o 1 rano xD
Usuń*Rumieni się jak szalona * Yumi jesteś dla mnie B-O-G-I-E-M. Uwielbiam Cię :*
OdpowiedzUsuńI starczyło jedno tłumaczenie z dildosem w kieszeni żeby to zrozumieć XD
UsuńxD Mwah, ale jak to, to wcześniej jeszcze tego nie byłaś pewna? Tyyyyy..... niewierna!
UsuńJestem byłam, będę i jestem wierna ale to co tu odwaliłaś przekroczyło moje wyobrażenia. Teraz mogę Cię uznać za mojego jedynego Boga do końca życie. I wybacz moja bogini że zwątpiłaś we mnie. Już tak nigdy nie zrobię *klęka na kolano jak rycerz *
UsuńxDDDD Dobrze, jestem już szczęśliwa, możesz wstać xD
UsuńDobrze, bo mnie kolano zaczęło boleć XD
UsuńA teraz za karę za niedowierzanie w Yumi, dziesięć Yumijek xD
UsuńO nie będę łaskawa, to kolano mi wystarczyło :3
UsuńTo jednorazowe opowiadanie czy jest więcej? + Będzie dziś Wpadka na imprezie...? :3
OdpowiedzUsuńOneshoot. Nie będzie więcej.
UsuńIiii nie. Tak jak mówiłam wcześniej - teraz zaczął się dla mnie bardzo napięty okres w życiu - sesja i zaliczenia + na głowę w życiu prywatnym zwaliło mi się wpizdę problemów. Więc póki co nie będę publikować dużo. Każdego dnia coś się pojawi, ale nie będzie tego dużo. Musisz poczekać na wpadki, aż zachce mi się je dalej tłumaczyć. Cierpliwi zostaną nagrodzeni.
Okej :3 Nie mogę się doczekać :3
UsuńC z y ś ć c i e s i ę s k u r w y s y n y. Omatko, płacze XD
OdpowiedzUsuńNie płacz xD
UsuńTo było zajebiste i trochę chore... hehe
OdpowiedzUsuńA znasz jakiś "nie chory" erotyk? xD
UsuńNie wiem a tak propo. Jak mogę wiedziedzieć kiedy będzie opowiadanie klatka z kości?
UsuńNie drażnij lwa xD
UsuńZ tego co wiem, to będzie, gdy nastrój Yumi się zmieni :) Na razie ma nastrój na zabawne, ogólnie pozytywne, czasem chore opowadania ;)
Neh bo sama tego nie wiem. Widzisz, tłumaczę to co chcę i kiedy chcę, a opowiadania jakie tłumaczę odzwierciedlają mój stan psychiczny, albo też dają mi to czego potrzebuję. Klatka z Kości to wspaniałe opowiadanie, jednak bardzo ciężkie w czytaniu i tłumaczeniu - nie tylko jeżeli chodzi o sam język, co o atmosferę jaka w nim panuje. Aby przetłumaczyć to opowiadanie muszę być dość silna w swojej psychice aby "je znieść" aaaaa więc póki nie będę silniejsza póty nie będzie Klatki z Kości.
UsuńSpoko. Jakoś to wytrzymam i poczekam jak na marry me.
Usuń*Unosi brew* Jakoś to wytrzymasz? Oh, dzięki za łaskawość.
UsuńSpoko Yumi. Nie jestem zbyt cierpliwa, ale dla tego mogę poczekać.
UsuńŻycie zmusi Cię, abyś jednak się tej cierpliwości nauczyła. Bo z brakiem cierpliwości idzie też brak wyrozumiałości. Wiem, że nie masz tego na myśli, ale każde zdanie niesie ze sobą wydźwięk emocjonalny. Sentencje pokroju "jakoś to wytrzymam" sprawiają, że odbiorca komunikatu czuje spięcie, ponieważ może nawet nieświadomie dajesz mu do zrozumienia, że ma się streszczać, bo z ledwością dajesz radę i jego obowiązkiem jest coś zrobić. Postaraj się popracować nad słowami jakich używasz, aby dostosować to co czujesz do komunikatu jaki chcesz dać światu. Tak by nie było niepotrzebnych nieporozumień. Dobrze? ^^
UsuńDobrze Yumi dla Ciebie wszystko :-)
UsuńOhh chciałabym zobaczyć miny tych ludzi XD. A tak pozatym fajne to opowiadanie. Yumi MUSIAŁAŚ to dodać bo za mało +18 było. I za to cie koffamy. <3
OdpowiedzUsuńSerio, MAŁO? XD Ja tak nie myślę. Tutaj +18 jest od groma
UsuńOd groma? No bez przesady 123 pozycje z ponad 800 ogółem wszystkich wiadomości i postów jakie tutaj są. Więc AŻ tak dużo +18 tutaj nie ma
UsuńDla mnie o 123 pozycje za dużo bo ja tak naprawdę nie mam jeszcze 18 lat ale ciii XD
UsuńNikt nie zmusza Cię do czytania tego, a ja naprawdę WOLĘ nie wiedzieć, ile macie lat xD
UsuńDobrze Yumi nie bij XD. A ja taka grzesznica i chcę XP.
UsuńOmg XDD. Po tym wszystkim idę sobie wyprać mózg xd
UsuńMhyhyhyhy *właśnie poprawia kolejny oneshoot +18*
UsuńO fajnie takie "Nie mogę się doczekać" XD
UsuńJakie to było ...... XDDDDDD nie mam słów XDDD o boże XDD Yumi kc tak badzo XD
OdpowiedzUsuńA dziękuję ^^
UsuńSądziłam, że jestem już bardziej odporna po tych godzinach spędzonych na twoim blogu ale przez ten erotyk moja psychika płacze w kącie a ja razem z nią tyle, że ze śmiechu <33 Chce namiary dilera pomysłodawcy przenośnego kutasa XDD
OdpowiedzUsuńAkurat ten pomysł jest... nie - popularny to złe słowo - hm... Pojawia się na tyle często by był kojarzony. Dla przykładu, praca z tym motywem jaką już tłumaczyłam to. http://handlarz-iluzji.blogspot.com/2016/08/undertale-by-buff-lady-tumaczenie-pl-18.html
UsuńZastosowanie jak najbardziej, ale sam pomysł jest według mnie zbyt.. naciągany? Po co szkieletowej przenośny narząd rozdrodczy, który został stoworzony aby zaspokojić fetysze autorki
UsuńW pytaniu jest odpowiedź na pytanie - stworzony aby zaspokajać fetysze autorki. :3
UsuńAle do czego mógłby służyć Sansowi? Powinien mieć jakąś praktyczną funkcje :/
UsuńSorry, że ci tak truję dupę ale szukam logiki w tym wszystkim, brak spójności jest jedną z najgorszych wad w opkach i powinno się za to bić po rączkach XDD
UsuńJaGa a po co ludzie to robią jeżeli nie chcą mieć dzieci? Dla zabawy. A Sans DLA ZABAWY ma fujare xdd
UsuńWiesz, ja już dawno temu doszłam do wniosku, że nie ma sensu szukać LOGIKI w opowiadaniach EROTYCZNYCH, zwłaszcza tych z udziałem potworów. Sans ma Kutasa, magicznego Kutasa. Logiczną odpowiedzią będzie tak:
Usuń- Jak to może robić?
Maaaaagria.
- Dlaczego?
Bo tak
I już.
Anonimowy nie chodzi mi o to, że MA, tylko o to, że ma PRZENOŚNEGO
UsuńYumi a szkoda właśnie, okej, można przelać swoje fantazje na papier ale nie wolno zapominać, że to jest OPOWIADANIE i fabuła powinna być spójna oraz logiczna a nie "OO MAM SUUUPER POMYSŁ (^u^) NIECH JEGO KUTAS BĘDZIE SMAKOWAŁ JAGODAMI (♡ε♡ ):
UsuńTeoretycznie masz rację, to o czym mówisz odnosi się do realiów jakichkolwiek - piszemy o świecie fantasy, nie będziemy zapierdalać bo wiosce czarnym BMW, to wiadome. Jednak tutaj... cóż, tak jak powiedziałam - moty w "odczepianym" kutasem się pojawia, sama miałam okazję czytać poza tym z 3 inne opowiadania które zawierały ten motyw. Gdyby się czepiać to po chuja w ogóle szkieletowi chuj - skoro potwory są różne a rozmnażają się za pomocą dusz to ej, on przecież nawet nie sika, co nie? Więc kutas nie jest mu do niczego potrzebny - chyba że aby zaspokoić multum kobiet które mają złe, lub nie mają w ogóle życia seksualnego. Neh? Fabuła tego onshootu jest spójna, pomijając motyw odczepianego kutasa, który po argumencie "maaaagia" ma sens. Zasadniczo.
UsuńAle dobra, nie musi to do Ciebie przemawiać. Mnie się osobiście podoba.
P.s. No i na jagodowego kutasa ktoś wpadł już wcześniej -_- Taaaaaak więc wiesz, wszystko jest możliwe!
Mam takie pytanko, które mnie dręczy, ta teoria, że potwory rozmnażają się za pomocą dusz została wymyślona przez fandom czy na prawdę gdzieś to zostało ujęte, a ja to po prostu przegapiłam ?
Usuń"Czyśćcie się skurwysyny" - made my night. A ficka przeczytałam prawie o 5:00 i ledwo wstrzymywałam prychanie ze śmiechu. xD
OdpowiedzUsuńJeszcze nie spałaś czy JUŻ się obudziłaś? xD
UsuńNie spałam... XD Poszłam spać po 5:00 rano, bo praca i później relaks po nocach! XDDD
UsuńxD Jak Ty żyjesz?!
Usuńkurcze myślałem że wreszcie jakieś opowiadanie Male Reader x Postać
OdpowiedzUsuńNic się tutaj nie zmieniło. Jest sporo opowiadań z męskimi czytelnikami, lecz x męskie postacie. Nie wiem, czy to was by zadowalało. O mam pomysł.
UsuńKlap! Klask! Klap! Klask! Klap! Klask! Brawo Yumi!
UsuńTylko zobaczyć za czym się dokładniej rozejrzeć, w sensie jaki będzie wynik sondy, będę wiedziała czego szukać.
UsuńNOOOOOOOO wszystko tylko nie Yaoi
UsuńJak takiś mądry to znajdź opowiadanie po angielsku z męskim czytelnikiem i żeńską bohaterką, dobra?
UsuńNie spodziewałam się że może to tak po prostu "odłączyć"... hmmm... gdyby tak go podłączyć do kontaktu to byłaby bardzo ciekawa niebieska lampka... albo wieszak...
OdpowiedzUsuńNie muszę chyba mówić, że sobie to właśnie wyobraziłam? xD Świecąca na niebiesko neonowa lampka w kształcie kutasa Sansa przytwierdzona do naszego kontaktu xDDD
UsuńI w zależności od wcześniej spożywanego jedzenia, będzie miał taki zapach XD Po ketchupie...
UsuńWidziałam niebieskie dildo, które świeci w ciemnościach.
UsuńJa widziałam dildo w kształcie piramidy.
UsuńMhyhyhy sprawdźcie sobie te http://bad-dragon.com//
UsuńBad Dragon dobra witrynka, choć bardziej dla furrasów. *Jak widać, dla Sansofanek też. Zbiera na niebieskiego dildosa.*
UsuńCzy ja wiem czy bardziej, są nawet macki!
UsuńA ciekawe czy język Sansa można sobie odczepić i gdzieś go wsadzić??? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
OdpowiedzUsuńSkarpety Sansa? O tak, z rozkoszą, czyśccie się skurwysyny ~ nowy cel w życiu pralek xd
OdpowiedzUsuń