Notka od tłumacza: autorem komiksu jest lynxgriffin. Tłumaczenie autorstwa Yumi Mizuno.
Frisk przeszedł swoją drogę, skończył grę pacyfistycznym zakończeniem.
Wszyscy żyją na powierzchni. Jednak czegoś mu brak. Wraca do Podziemia
by zabrać ostatniego pozostałego tam potwora - Floweya. Obiecują sobie,
że już nigdy więcej nie dojdzie do resetu. Jednak, czy pisane jest im
szczęśliwe zakończenie i wspólna, świetlana przyszłość?
SPIS TREŚCI
Prolog; 1; 2; 3; 4; 5; 6; 7; 8; 9; 10; 11; 12; 13; 14; ►15◄; 16; 17; 18; 19; 20; 21; 22; 23; 24; 25; 26; 27; 28; 29; 30; 31; 32; 33; 34; 35; 36; 37; 38; 39; 40; 41; 42; 43; 44; 45; 46; 47; 48; 49; Zakończenie
Frisk nie myślał zbyt wiele nad tym
dokąd ma prowadzić ich skrót… wiedział tylko, że muszą się wydostać tak szybko
jak to było możliwe z laboratorium. Niestety ten zaprowadził ich do największej
części podziemia, gdzie łatwo można się zgubić – wysypisko. Pies wylądował
pyskiem w śmieciach. Chwilę mu zajęło wydostanie nosa z pustej butelki po
syropie.
Niech następny skrót będzie użyteczny! Warknął Flowey. Wspaniały Pies był absolutnie zadowolony możliwością spędzenia czasu w śmieciach… jak to psy
mają w zwyczaju.
-Popatrz na te rzeczy! Tutaj znajdziemy tego naukowca! – Flowey mruknął z
niedowierzaniem
Poważnie? Frisk znowu przejął kontrolę nad ciałem, zajęło im chwilę
dogadanie się. Otoczenie bardzo się zmieniło, nie przypominało tego jakie znało
dziecko.
-Nie łapię… nie widzieliśmy doktora Gastera w środku, ale wszyscy nadal
pracowali tak jak zawsze. To musi być właściwy czas.
Może wyszedł na spacer, albo poszedł spotkać się z przyjacielem! Zasugerował
Wspaniały Pies.
Nie wydaje mi się, aby on miał taki charakter… mruknął Flowey. Było w tym
wiele prawdy.
-Ale skoro go nie ma w laboratorium… warto sprawdzić inne rejony Podziemia,
jak już tutaj jesteśmy. Gdzieś musi być. – Zastanawiając się nad
możliwościami, pies nadal przemierzał wysypisko, kontrolowany przez Frisk. Może
naukowiec rozpadł się na kawałeczki? Tutaj było tak dużo starych technologii,
które działały i nadawały się do użytku… no ale czy powinien zlecać
odpowiedzialne zadanie młodym uczonym? Im dłużej się Frisk nad tym zastanawiał
tym bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że coś nie jest tak. A teraz, skoro
był w jednym ciele z Psem i Floweyem, wszyscy dzielili wspólnie te obawy.
Powinien tutaj być, ale go nie ma… a co jeżeli to my się zgubiliśmy? Nie
mogli wąchać tak po prostu wszystkich śmieci. Nadal jednak mieli pojęcie o celu
podróży. Frisk wspiął się na pokaźną górę śmieci… a co jeżeli gdzieś kręci się
tutaj osiołek? Albo czymkolwiek teraz jest? Naprawdę nie miał ani sił, ani
ochoty zadawać się w tej chwili z wściekłym osiołkiem. Rozejrzał się dookoła,
pusto. Niestety, nie zauważył, że ktoś jeszcze przeszukuje śmieci, aż było już
za późno.
-O mój Boooooooooooże! – Para fioletowych pazurów chwyciła psa i uniosła
do góry. Zaraz potem został przytulony i już wtedy wiedział, czyje są łapy.
-Bratty, chodź i popatrz, co za ŚLICZNY KOTEK! – gadzi potwór właśnie
przerzucał odpadki, ubrany w najbardziej kolorowe ubrania jakie była w stanie znaleźć,
podeszła do swojej przyjaciółki.
-Wydaje mi się, że to pies, Catty.
-Pies, kot, co za różnica, Bratty! Weźmy go!
-Zjedzmy go! – Flowey przejął kontrolę nad ciałem i zmierzył Bratty wrogim
wzrokiem.
-Tylko spróbuj… - Oczywiście, żadna z dziewczyn nie odebrała na poważnie
warczącego psa, więc zaczęły się śmiać.
-O mój Boże, Bratty, nieee!
-Dobra, ale to ja będę głaskać go przez kolejne sześć godzin. Popatrz na
jego głupi pyszczek!
-To ja będę go głaskać przez kolejne siedem godzin! – Bratty zaczęła drapać
psa za uchem. Flowey nadal sprawował kontrolę. Zawarczał głośniej.
-Marnujemy czas, jak zaraz coś się nie stanie to przysięgam, że ją ugryzę! –
Wspaniały Pies wydawał się jednak być zadowolony z pieszczoty. Nie, nie możemy iść
jak nas głaszczą! To jest najlepsze! Wtedy dołączyła do nich trzecia
potworzyca, znajoma żółta twarz, wyglądem przypominająca jaszczurkę.
Wszyscy ją rozpoznali. Alphys. Tylko że młodsza, szczęśliwsza i zdrowsza…
ubierała się tak samo kiepsko jak Bratty i Catty. W dłoniach miała pełno
starych DVD i VHS i kilka przemoczonych magazynów. Na okładkach widniały twarze
japońskich i koreańskich gwiazdek muzyki pop w pełnym makijażu i kolorowych
włosach, choć tytuły się rozmyły.
-Cześć! Myślę, że to jest nadal w dobrym stanie, no i te magazyny mogą
spodobać się mojemu koledze. Wiecie, mówiłam wam, oglądaliśmy jakiś program
telewizyjny i opowiadał mi o… - Wtedy zdała sobie sprawę, co dwie kobiety robią
z psem – Oh! Macie nowego przyjaciela! – Frisk znowu przejął kontrolę, nie mógł
się jej napatrzeć, biorąc pod uwagę w jakim strasznym stanie była kiedy
zostawiali ją w teraźniejszości. Nawet ton jej wypowiedzi był wolny od trosk.
Czy jak już w końcu wrócą… będzie tak jakby się nic nie zmieniło? Czy Alphys i
Sans i wszyscy będą w dobrym stanie? A co jeżeli ta wycieczka zmieniła też ich
ZAPISY? W tej chwili nic nie było pewne. Lecz mimo to Frisk nadal próbował się
z nią porozumieć.
-Alphys… rozumiesz nas? – To co zrobiła było wystarczającą odpowiedzią.
Poprawiła śmieci jakie zebrała w jednej łapie, a drugą podrapała psa za uchem.
-To kot i go zatrzymam!
-To pies i my go zatrzymamy! – Alphys uśmiechnęła się do zwierzęcia, nie umknęło
jej uwadze to, że psiak nie miał miny takiej jak wszystkie inne kiedy są
głaskane. Jego pyszczek był przepełniony niepewnością. Humor smoczego potwora
nieco opadł, wyciągnęła psa z rąk Catty.
-Ojjj popatrz tylko na niego, boi się! Coś cię martwi, psiaczku?
-O rajuśku Alphys, znasz się na psach!
-Na starość będziesz zwariowaną staruszką z dwudziestoma psami!
Frisk zastanawiał się nad tym co mogą teraz zrobić, a nie było tego wiele.
Nie mogli wyjaśnić tego kim są i co robią, nie dowiedzą się też gdzie jest
Gaster. Jeżeli będą próbować zaprezentować jakieś swoje umiejętności pojawi się
więcej pytań, na które mogą nie chcieć udzielać odpowiedzi. Najbezpieczniej więc
będzie nic nie robić, tylko uciec. Człowiek czuł się strasznie zostawiając
przyjaciółkę w takim stanie, mając świadomość o jej przyszłości. Lecz czy mógł
tutaj cokolwiek zrobić? Wspaniały Pies jednak coś powiedział
-Doktorze! Wiem, że próbujesz robić co możesz. Przepraszam, że nie wszystko
poszło z twoim planem. Ale pamiętaj, choć coś się zepsuje, nie oznacza że
jesteś zła! Wiem, że jesteś dobra! – Mimo wszystko Alphys nadal nie rozumiała
nic a nic z psiego szczekania. Pewnym było, że nie przejrzała sensu mowy, ale
mimo to i tak się delikatnie uśmiechnęła i postawiła go na ziemi. Wydaje się,
że sama chciała, aby zwierze poszło swoją drogą. Bratty i Catty przyglądały się
zawiedzione swojej przyjaciółce.
-Awww, chciałam go nazwać Śmieciowy Pies!
-A ja bym go nazwała Odpadek!
-A mi się wydaje, że ma coś ważnego do zrobienia. Nie powinnyśmy mu
przeszkadzać – powiedziała Alphys.
Pies otrzepał się, z Friskiem u sterów dotarli do wyjścia. Kiedy do niego
podbiegł zatrzymał się i popatrzył wstecz, aby raz jeszcze popatrzeć na
przyjaciółkę. Musi wierzyć, że wszystko się uda, dla dobra ogółu. Potworzyca
pomachała i zaczęła rozglądać się za rzeczami jakie wcześniej znalazła.
Popatrzyła na swojej przyjaciółki.
-Macie szczęście, że go wypuściłam. Inaczej miałybyście w domu sir Kudłacza
Psiacza. – jak pies wbiegł do tunelu słyszał głośny śmiech potworów z
wysypiska. Zmierzał w stronę Waterfall.
Szkoda że nie komiks ale ty nie masz winy to autorowi się nie chciało ale nie narzekają na autora że mnie taka leniwa **** że nie chce mi się czytać XD
OdpowiedzUsuńGłupia autokorekta narzekajmy zamiast narzekają i ze zamiast że
OdpowiedzUsuń