2 kwietnia 2017

Undertale - Psy przyszłej przeszłości - 28 [Dogs of Future Past - 28 - tłumaczenie PL]

Notka od tłumacza: autorem komiksu jest . Tłumaczenie autorstwa Yumi Mizuno. Frisk przeszedł swoją drogę, skończył grę pacyfistycznym zakończeniem. Wszyscy żyją na powierzchni. Jednak czegoś mu brak. Wraca do Podziemia by zabrać ostatniego pozostałego tam potwora - Floweya. Obiecują sobie, że już nigdy więcej nie dojdzie do resetu. Jednak, czy pisane jest im szczęśliwe zakończenie i wspólna, świetlana przyszłość?
SPIS TREŚCI
Prolog123456789101112131415161718192021222324252627;►28293031323334353637383940414243444546474849Zakończenie
Po kilku kolejnych skrótach, trio było wykończone, skończyły się też możliwości gdzie podziewa się Gaster. Zostało już tylko jedno miejsce w którym może być, no i teraz się tutaj znajdowali... w RDZENIU. Była to budowla położona w bezpiecznej odległości od jakiegokolwiek domu mieszkalnego, choć znajdujący się w pobliżu gmach Mettatona sprawiał, że nadal było tutaj wiele osób. Wielka, metalowa kopuła pełna kolorowych przycisków i migających światełek, miała być zasilana przez RDZEŃ. Frisk rozpoznał jego kształt po szkicach jakie znalazł w osobistym laboratorium Sansa. Na żywo jednak, wszystko wyglądało na znacznie bardziej skomplikowane. Grupka naukowców chodziła dookoła, sprawdzając wyniki i stan maszyny, ciągle badając główny generator. Lawa jaka będąca baterią maszyny stanowiła dodatkowy element niezbyt przyjemnego otoczenia. Wspaniały Pies przemówił jako pierwszy pełen obawy. 
Jeżeli włączą tę maszynę... zostanie przerwana przestrzeń i czas i skrzywdzą całe Podziemie! Możemy ich powstrzymać? Tego Frisk nie był pewien. Wiedział, że przyszli tutaj by ocalić Gastera.... lecz czy mogą to zrobić bez zatrzymania problemu z RDZENIEM? 
-Myślę, że powinniśmy się skupić na znalezieniu Gastera i upewnić się, że nie będziemy przy RDZENIU kiedy ten wybuchnie. 
Więc mamy pozwolić, aby to się stało? Zapytał Flowey
-Nie wiemy co się stanie jeżeli ludzie jacy wpadną do Podziemia stracą możliwość ZAPISU i RESETU! Najważniejsze teraz to ocalenie Gastera. Więc to właśnie zrobimy – to była jedyna rzecz w jakiej wszyscy mogli się prawdziwie zgodzić. Zaczęli węszyć dookoła, unikając przyłapania przez jakiegoś naukowca, który odkryje że nie powinno ich tutaj być. Dostrzegli Papyrusa, lecz ten był zajęty przenoszeniem czegoś białego w inne miejsce, więc postanowili nie naprzykrzać mu się. Jak dotarli do maszyny wiedzieli, że nie ma śladu po Gasterze. Jedynym szkieletem, który o nim nadal pamiętał był, cóż... Sans, który właśnie czytał coś na niebieskim papierze. Zauważył ich wejście w obszarze o zaostrzonym ryzyku. Zatrzymał się, zmarszczył brwi i choć nadal się uśmiechał, wyglądał na wyraźnie zmartwionego. 
-cześć psiaku, podejrzewałem że jeszcze się pojawisz, musisz stąd odejść, to miejsce jest niebezpieczne – posłuchali i zrobili kilka kroków w tył, lecz nadal byli zagubieni. Mieli wrażenie, że wszystko obraca się dookoła nich, a oni są zbyt słabi by to powstrzymać. A to zmartwienie było aż za dobrze widoczne na ich pyszczku. Sans to zauważył, lecz niestety źle odczytał ... - boisz się mały, co? ja też się denerwuję, wiem, że to ryzykowne przedsięwzięcie... ale warto spróbować, będziemy mogli cofnąć się w czasie i zawrzeć pokój z ludźmi – starał się uśmiechać – i ej, zapewniam cię, że wszystko będzie dobrze! - Nie poczuli się lepiej po tych słowach. Popatrzyli tylko na Sansa zmartwionym spojrzeniem, podeszli naprzeciwko niego. Fakt, że nie mogli z nim rozmawiać był bardzo frustrujący. - znaczy się, mam wszystkie moje notatki, nawet kilka przy sobie, upewniałem się że niczego nie przegapiliśmy – faktycznie miał przy sobie plik papierów, które ścisnął mocniej, wyglądał na bardzo zagubionego – rany... jest tutaj tak wiele informacji, nie pamiętam nawet po co połowa z nich – nagle usłyszeli dziwny dźwięk dochodzący zza Sansa. Rozpoznał go i wyciągnął z tylnej kieszeni telefon – daj mi chwilę psiaku – jak szkielet rozmawiał z kimś, pies skorzystał z możliwości rzucenia okiem na kilka papierów jakie te przypadkowo wypadły Sansowi. Na samej górze był szkic maszyny czasu oraz zapiski w jakimś dziwnym języku stworzonym z symboli i dłoni. 
-Co to znaczy? - zapytał z zafascynowaniem Frisk. 
-Pokaż mi! - pies potrząsnął głowę i Flowey wziął kontrolę nad ciałem, pochylił się bliżej – Znam tę czcionkę. 
Znasz? Frisk brzmiał na zaskoczonego. 
-Znam wszystkie czcionki. Miałem wiele resetów na to, przeczytałem wszystkie książki w Podziemiu. Nauczyłem się każdej możliwej czcionki – Flowey popatrzył na zapisy i otworzył szerzej oczy, symbole były mu bardzo znajome. 

CIEMNO, CIEMNIEJ, NAJCIEMNIEJ
CIEMNO, CIEMNIEJ, NAJCIEMNIEJ 

CIEMNOSC CIAGLE WZRASTA 
CIEMNOŚĆ CIĄGLE WZRASTA 

CIENIE MOCNIEJ OPLATAJA
CIENIE MOCNIEJ OPLATAJĄ

FOTONY NEGATYWNE
FOTONY NEGATYWNE

KOLEJNY EKSPETYMENT BEDZIE BARDZO, BARDZO CIEKAWY
KOLEJNY EKSPERYMENT BĘDZIE BARDZO, BARDZO CIEKAWY

CO WY DWAJ O TYM MYSLICIE?
CO WY DWAJ O TYM MYŚLICIE?

...O tym mówił Reapr Birt kiedy z rozmawialiśmy ze wszystkimi amalgamatami! Krzyknął Frisk. 
To złe wspomnienia! Wspaniały Pies brzmiał bardzo niepewnie Ten w cieniu, ten co chował się w rogu, czytał to! 
-Ale co to znaczy? - zapytał Flowey marszcząc brwi. Byli tak zajęci wzajemną rozmową, że nie zauważyli jak Sans kończy rozmowę i znowu na nich patrzy. Wyglądał na bardzo zdenerwowanego. 
-nadal dostaję telefony od tego nieznanego numeru i dostaję nic tylko jakieś statystyki... - wsadził komórkę do kieszeni i popatrzył zaskoczony – raaany, tylko mi nie mów, że umiesz przeczytać co tu jest napisane – Zamerdał raz ogonem aby powiedzieć „tak”, tak jak robił to gdy grali w grę na dwadzieścia pytań. Miał nadzieję, że Sans cokolwiek im wyjaśni. Ten jednak był bardzo zaskoczony. - powiesz psiaku... skoro możesz to przeczytać.... umiesz też pisać? - Pies uniósł uszy do góry i machną ogonem zachwycony. Tak, w końcu! To może być ich szansa by jakoś dotrzeć do Sansa! Ten wyciągnął długopis ze swojego płaszcza, podał go tak aby pies mógł go chwycić w zęby. Podstawił mu też pustą kartkę papieru. - masz! teraz powiedz mi co było tak ważnego, że ganiałeś mnie po całym hotland – posiadając zęby i pazury pisanie okazało się bardzo trudne. Flowey nadal sprawował kontrolę, jego nauka pisania ustami okazała się przydatna, w końcu poświęcił jej więcej czasu i wysiłku niż ktokolwiek mógł go o to podejrzewać. Lecz mimo to postarał się skrócić informację najbardziej jak się dało, by przekazać to co najważniejsze: 

ZATRZYMAĆ GASTERA

Rzucili długopis by popatrzeć na minę Sansa, ten spoglądał tylko na napis zmieszany... praktycznie zawiedziony. 
-...nie łapię psiaku, co to „gaster”? - i w tym momencie szczęka psa opadła. Biorąc pod uwagę przez co przeszli aby dostać się do kościotrupa... on był ich ostatnią nadzieją. 
Co on mówi? Jak to on nie wie kim jest gaster?!
Tylko on o nim pamiętał! 
Czy to znaczy, że go tutaj nawet nie ma? Zawiedliśmy?
Ale... jesteśmy przed wybuchem RDZENIA!
Sans nie miał czasu aby poczekać, jak ci zakończą wewnętrzną debatę. Westchnął i zaczął zbierać papiery. 
-wybacz że tak się zbieram mały, ale nie pomogę ci, jeżeli nie powiesz mi nic więcej – pies znieruchomiał wyraźnie zastanawiając się co zrobić albo powiedzieć. Mógł tylko machać ogonem – wiem, że się niepokoisz psiaku, ale zaszliśmy już tak daleko, nie możemy teraz przerwać, może kiedy zakończymy ten eksperyment i będziemy wolni... przyjdziesz do mnie znowu i utniemy sobie dłuższą pogawędkę, co ty na to? - Szczerze, to dla nich w ogóle nie było nic fajnego. Ale co innego mogą zrobić. Wygląda na to, że wszystkie ich plany zdały się na nic. Podbiegli do maszyny, a potem wrócili do Sansa warcząc i szczekając ze złości. - powinieneś się stąd ulotnić, mały, niedługo odpalamy to maleństwo i nie będzie tutaj dla ciebie bezpiecznie, niedługo zobaczysz że wszystko zadziała 
Co teraz?! Flowey nadal miał kontrolę, czując się z tego powodu zdenerwowany. 
UGH! Chodźmy! Z tą myślą, pies zaczął biec po korytarzu, nie dbając o to czy go ktoś zauważy. Zostawili za sobą Sansa, który w tej chwili wyglądał na mniej pewnie. Popatrzył na dół, na wiadomość, przyglądał się jej bardzo długo, światełka w jego oczach zniknęły. W jego kieszeni, znowu odezwał się telefon. 
Share:

9 komentarzy:

  1. może Flowey powinien napisać "Wing Dings"? xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale dobrze napisałaś.
      A tak w ogóle, może raczej "ZATRZYMAĆ SZEFA"? Albo... "ZATRZYMAĆ NAUKOWCA"???

      Usuń
  2. Albo "Zatrzymaj! Jest Promocja w Lidlu na Keczup xD"

    OdpowiedzUsuń
  3. Znów mam teorie spiskowe co do dalszych części.... Szlag by to xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Czej... Jak to w pobliżu był gmach Mettatona? Przecież on wtedy jeszcze nie był gwiazdą. Znaczy, wiem, że ty to tylko tłumaczysz, a nie wymyślasz, ale to trochę nielogiczność. No bo Alphys została królewskim naukowcem, bo "zbudowała robota z duszą" a skoro w tej przeszłości nie jest jeszcze naukowcem to znaczy, że jeszcze tego nie zrobiła. Skoro MTT nadal jest duszkiem, jak może istnieć gmach jego imienia?

    OdpowiedzUsuń

POPULARNE ILUZJE