Autor okładki: Rydzia
Notka od tłumacza: Od czasu zniszczenia bariery minęły miesiące. Potwory w końcu uzyskały prawo do przemieszczania się po mieście. Siedzisz nocą w swoim małym mieszkanku i robisz swoje kiedy nagle słyszysz muzykę zza ściany. Czy Twój sąsiad zawsze musi słuchać muzyki tak strasznie głośno? Masz tego serdecznie dość. Ściany są cienkie i słyszysz, jak chodzi po mieszkaniu, krzyczy albo... gra w gry.... Zaraz, znasz tę grę. Czas rozpocząć plan "jak wkurwić sąsiada palanta". Tylko dlatego, że jesteś wampirem, nie oznacza, że nie możesz być złośliwa.
A więc tak, opowiadanie Postać x Czytelnik. Dostosowane pod kobiecego czytelnika. Uniwersum - UnderFell. Związek Sans x Czytelniczka. Co warto wiedzieć? Wcielasz się w żyjącą kilka setek lat wampirzycę, która świetnie zaaklimatyzowała się w otaczającym świecie do takiego stopnia, że ... jest nerdem. Uwielbia gry komputerowe. Co jeszcze/ A tak, jesteś znacznie wyższa od Sansa.
Czy Tobie, droga wampirzyco uda się skraść serce małego, wkurwionego na cały świat Sansa?
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Autor: poetax
SPIS TREŚCI
To nie tak, że nie chcę z tobą grać w gry... (obecnie czytany)
Praktycznie wybiegłaś dzisiaj z domu. Jest wtorek, dzień w którym pojawiają się najczęściej nowe gry. Twoja zamówiona Silent Space 4 wydane kolekcjonerskie, czekała na Ciebie w sklepie. Raaany nie możesz się doczekać, kiedy w nią zagrasz. Mają nawet wspaniały model Twojej ulubionej wrogiej rasy. Dowiedziałaś się o niej już wiele. Detaliczność najwyższej jakości. Będzie pewnie lepsza, niż wcześniejsza część. Otworzyłaś drzwi i weszłaś do mieszkania. Rzuciłaś torbę i płaszcz na kanapę i położyłaś wielkie pudło oraz siatkę z zakupami. Ostrożnie, tak aby nie uszkodzić opanowania, które swoją drogą było piękne. Ostrożnie za pomocą nożyka przedarłaś się przez taśmę klejącą, pozbyłaś się styropianowej osłony. Tak, to było warte swojej ceny. Gra sama w sobie nadal była szczelnie zapakowana. Obok niej płytka z soundtrackiem, przywieszka do kluczy, art book, plakat i oczywiście bardzo dokładna i szczegółowa figurka kosmicznego potwora. Wyglądał jak dwa ludzkie ciała połączone ze sobą, o świecących fioletowych oczach w różnych miejscach i w różnych kształtach. Stał pokracznie na czarnych nogach, szeroko otwarta szczęka oznaczała, że właśnie krzyczał. Zajebisty. Dopracowali wygląd wroga. Byłaś szczęśliwa że mogłaś wybrać stronę po której chcesz walczyć. Usunęłaś folię i otworzyłaś pudełko. Wsunęłaś grę w swoją konsolę, niestety nie dało się grać na PC. Update gry, ale niezbyt wielki. Przez czas jak zgrywało się wszystko, przeglądałaś artbook. Po chwili wszystko się zrobiło i przywitało Cię logo firmy. Zaraz potem weszłaś do menu głównego. Cholera jasna, co to ma znaczyć? Nie można grać samemu? Może powinnaś sprawdzić, czy któryś z Twoich znajomych z neta też ma swoją wersję i ... Taaa nie. Nie masz zamiaru grać w ulubioną grę z jakimś obcym człowiekiem. Napisałaś więc do jednego kumpla, ale on niestety nie dostał jeszcze swojej. Siedziałaś, patrzyłaś na ekran zastanawiając się co zrobić. Nie masz tutaj żadnych znajomych, tym bardziej żadnych znajomych, którzy grają w gry... Może powinnaś poczekać, aż Ciastek dostanie swoją za tydzień i wtedy pograsz? Ale tak strasznie byłaś podjarana! Granie z kimś obcym zrujnuje jednak przyjemność z grania. Wiesz to. I wtedy usłyszałaś, jak Twój sąsiad włącza muzykę. Musiał właśnie wejść do domu. Nieeeee, chcesz słuchać gry, a nie jego gównianej muzyki. Ugh. Ale przynajmniej traktuje poważnie waszą rozmowę z soboty. Będziesz musiała mimo to poczekać do dwudziestej drugiej aby sobie spokojnie pograć. Cholera, nawet sprężyłaś poślady i zrobiłaś pracę tak szybko jak to możliwe, aby mieć czas na grę... I wtedy wpadłaś na pomysł. Ten potworzy koleś gra w gry? Może? Warframe jest popularnym FPS, więc może po prostu chciał w ten sposób zabić czas... Możesz o to zapytać. Kto pyta nie błądzi. Wstałaś, poszłaś do łazienki i przeczesałaś włosy starając się wyglądać przystępnie. Wychodząc chwyciłaś za pudełko po grze. Stałaś przed jego drzwiami zastanawiając się co powiedzieć. Gość jest wybuchowy więc będziesz musiała być ostrożna. Zapukałaś... i czekałaś..
-Nie lubię nic co sprzedajesz. Spierdalaj! - znowu zapukałaś.
-Ej, Czaszeczko... Mam pytanie! - starałaś się brzmieć tak uprzejmie jak to możliwe. Drzwi lekko się otworzyły, przez szczelinę widziałaś świecące czerwone oko.
-Czego chcesz... - warknął szczerząc ostre zęby. Postanowiłaś walnąć prosto z mostu.
-Lubisz gry, tak? - uśmiechnęłaś się
-Czego w zdaniu „zostaw mnie samego” nie zrozumiałaś?
-Jaki rodzaj gier lubisz? - Popatrzył na Ciebie zdziwiony
-NTB
-Huh?
-Nie twój biznes, odwal się! - syknął i trzasnął drzwiami. Ech. Tego się spodziewałaś, ale wiedziałaś dobrze jak radzić sobie z takimi jak on. Zapukałaś znowu. Czekałaś. Zero odpowiedzi
-Powinieneś zapytać, kto tam – rzuciłaś. Nadal nic, muzyka za to była głośniejsza. - Tytus – odpowiedziałaś samej sobie – Jaki Tytus? - starałaś się naśladować jego niski, warczący głos – Ty tu słuchasz muzyki, a ja mogę ci zapłacić jeżeli zgodzisz się grać ze mną – Zaczekałaś chwilę nim znowu zapukałaś. Możesz tak robić cały dzień i nie przestaniesz, póki nie ulegnie. - Policja. - Drzwi natychmiast się otworzyły, małe czerwone oczy wpatrywały się w Ciebie, pomijając jego straszną posturę, zaskakujące było to jak mały jest ten gość.
-M-myślałem...
-Policz do trzech, a ja wejdę – przerwałaś mu. Stał wpatrując się w Ciebie jakby nigdy wcześniej w życiu nic go tak nie denerwowało.
-Kurwa... dlaczego nie chcesz zostawić mnie w spokoju? Jesteś jakimś popierdolonym świrusem? - warknął. Uniosłaś grę między siebie a jego.
-To gra zespołowa, potrzebuję drugiego gracza. I odpowiadając na pytanie... Jestem całkiem zwyczajna, dziękuję – Położył dłoń na klamce ale nadal się na Ciebie patrzył. Po chwili w końcu spuścił wzrok nieco niżej.
-O... o czym jest ta gra? - mruknął zdenerwowany.
-To Silent Space 4, jedna ze straszniejszych serii. Podróżujesz statkiem w kosmosie, odpowiadasz na wezwanie pomocy z innego, lecz kiedy docierasz tam orientujesz się, że wszyscy ludzie umarli. Szukasz więc ocalałych. Każda z części opowiada o innych stworzeniach z innych części kosmosu, musisz odkryć jak ich powstrzymać. Ta gra stała się sławna po tym jak....
-Zaraz, zaraz, zaraz.... a więc to jakaś gra sci-fi? - Wyglądał na zaciekawionego. To dobry znak.
-Tak, masz możliwość wyboru czy chcesz grać bohaterem czy wojownikiem – Myślał, tak, masz go. Westchnął
-Chcę cheeseburgera z potrójnym serem, wielkie fryty i musztardę od Grillbiego, oby ta gra nie była chujowa. - Przeszedł przez drzwi i wszedł do Twojego mieszkania
-Co?
-Powiedziałaś.... że zapłacisz mi za granie – rzucił nadal idąc
-Oh, ta, jasne, jak chcesz, mnie tam rybka
-Dobra, bo nie będę grał w to gówno za frajer – Otworzyłaś drzwi do mieszkania i zaprosiłaś go do środka.
-Ściągnij buty, proszę – rzuciłaś widząc, jak chce wejść do pokoju. Wywrócił oczami i usiadł pozbywając się ze swoich stóp obuwia odkładając je tam gdzie były inne. - Jaki jest numer do Grillbiego? Możemy zacząć grać czekając na posiłek – Podyktował go i zadzwoniłaś. Po dwóch sygnałach odebrał ktoś o bardzo zdartym głosie.
-Grillby, czego chcesz? - Łał, gość nie był przyjemniaczkiem. W tle słyszałaś dziwne strzykania i syczenia, jakby znajdował się blisko ogniska.
-Uhhh Cheeseburger z potrójnym serem, duże frytki i musztardę poproszę. - Zerknęłaś na kościotrupa, cicho pytając się czy chce coś jeszcze. Milczał stojąc w progu, niepewnie zerkając na stojącą figurkę kosmity koło telewizora.
-Hugh..? - Gość w telefonie przez chwilę nic nie mówił – To wszystko?
-Ummm, macie coś do picia? - zaczął wymieniać różne rzeczy, w większości zawierające alkohol. - A macie coś bez procentów?
-Shake, czekoladowy, waniliowy albo truskawkowy
-Truskawkowego poproszę. To wszystko
-Z dostawą do domu?
-Tak
-Gdzie? - podałaś swój adres. - B2?
-Tak, B2
-Heh, dobrze kochanie, pozdrów Sansa dobrze?
-Co?
-To zwyczajne zamówienie Sansa bez tego shake oczywiście – słyszałaś krzyki w tle. Przebrzmiewały przez skwierczenie smażących się frytek. Kiedy rozłączyłaś się zauważyłaś, że szkielet nadal niepewnie stał w progu. - Możesz usiąść, wiesz... Sans? - zachichotałaś?
-Co? Skąd wiesz? - wyglądał na zmieszanego
-Ten typ cię zna, musisz być stałym klientem
-Aaaa taa – podrapał się po tyle głowy. Dźwięk skrobania kości o kość wydał Ci się trochę dziwny.
Usiadł najbliżej kanapy jak się dało, podłączyłaś drugiego pada i załadowałaś grę jeszcze raz, tak aby mógł zobaczyć początek.
-Kurwa, ktoś ładnie musiał wszystko spierdolić tam – mruczał pod nosem oglądając jak ludzie giną. Zaczął się pocić. Bał się? Czy wściekły, posiadający ostre zębiska, czerwone ślepia, szkielet bał się gry z ... potworami? - Myślałem, że to sci-fi – patrzył nadal
-Bo tak jest. Horror sci-fi z potworami. - Ugryzłaś się w język mówiąc ostatnie słowo. Samo wyszło.
-Ja jestem pierdolonym potworem i to nie ma nic wspólnego z nami.
-Ehhhh, ty jesteś magicznym potworem, a to kosmiczny potwór – poruszałaś rękami mówiąc słowo „kosmiczny” - Westchnął i wywrócił oczami. Słyszałaś jak warczał coś o głupich pierdolonych ludziach. Oboje wybraliście swoje postacie. On grał wielki, wściekłym i bardzo umięśnionym typem który specjalizował się w walce wręcz, zaś ty jako nerd specjalizujący się w elektronice i komputerach. Przeszliście przez tutoriala. Gra się zaczęła i po kilku pobocznych i krótkich misjach w końcu wasz statek zacumował do stacji kosmicznej odczytując jej sygnał S.O.S. Byłaś podekscytowana. Oboje postanowiliście się rozejrzeć w ciszy po całkowicie pustym statku. Sans walił jakieś chamskie uwagi w trakcie tutoriala, ale teraz milczał. Odgłosy kroków były straszne. Oboje ustaliście się do pomieszczenia z komputerem głównym, abyś mogła włączyć zasilanie awaryjne. Nagle, światła zamigotały, waszym oczom ukazał się potwór stworzony z ludzkich chciał i cieni.
-Co to KURWA JEST! KURWA NIE! - krzyknął Sans. Jego postać zaczęła uciekać w złym kierunku.
-Czaszeczko, odwróć się, nie w tę stronę.
-Kurwa idę inną! Tam jest ten poskręcany ludzki popierdoleniec. - zachichotałaś
-Powinniśmy współpracować. Jeżeli tego nie będziemy robić, szybko oboje zginiemy.
-A więc chodź do mnie, ja tam nie idę – warknął
-Ale to zła droga – Twoja postać zaczęła za nim iść
-Skąd wiesz którędy trzeba iść, skoro ponoć w to nie grałaś?
-Grałam już w wiele gier i wiem o nich wiele – szłaś za nim – Chodź pokażę ci...
-KURWA! - Twoja postać została brutalnie przebita na pół przez broń Sansa, wykrwawiła się na podłodze. Oboje wpatrywaliście się w czarny ekran.
-Zabiłeś mnie! - krzyknęłaś
-Bo się za mną skradałaś!
-Cholera jasna! Jeszcze z niczym nie walczyliśmy, a ja już jestem martwa! - twój krzyk zamienił się w śmiech. Rzucił padem i już zamierzał wstać... - NIE! - rzuciłaś się ciałem na jego kolana, zmuszając go aby został tam gdzie był. Starałaś się nie śmiać, ale okazało się to niemożliwe. Czułaś jego kościste kolana pod Twoją klatką piersiową, kiedy próbował się wyrwać. - Nie odchodź.... żarcie jeszcze nawet nie przyjechało! - prosiłaś
-Nie chcę grać w tą pierdoloną grę, to nie moja wina, że cię zabiłem – warknął
-Mam gdzieś co zrobiłeś, nic się nie stało. Grajmy dalej, przyzwyczaisz się – przestał się wyrywać
-Zaraz.. nie jesteś zła? - przyglądał Ci się wyraźnie zdziwiony
-Nie, ale uhhh, jeżeli chcesz abym była – pstryknęłaś go palcami w kość między jego oczodołami – Masz, oto kara za twoje złe zachowanie – patrzył na Ciebie jakbyś doszczętnie zwariowała.
-Dobra, ale zabieraj swoje obleśne ludzkie ciało ode mnie – warknął
-Ej, mam dowód że nazwałeś mnie śliczną, małą, mamuśką!
-Nie! Kurwa nie!
-Czekaj, zaraz pokażę ci tę wiadomość – zaczęłaś zmieniać menu.
-Kurwa, nie! Grajmy już! - próbował Cię odepchnąć.
Oszczędziłaś go. Resetowaliście się od punktu zapisu. Tym razem używając jego postaci do załadowania się w ostatnie miejsce. W końcu znaleźliście zmutowane ciała i zaczęliście robić czystkę w pokoju. Wróciłaś po pozbyciu się martwych ciał i znalazłaś Sansa stojącego pod ścianą. Nikogo nie zabił
-Chowałeś się tutaj przez cały czas?
-.....Nie chowałem się! Strzeliłem do tego w głowę, a to nie chciało zdechnąć. Pomyślałem, że ta chujowa gra się zepsuła.
-Co? Nieee – znowu chichotałaś – Hehehe, powinieneś strzelać w ręce i nogi, aby je zabić. Nie zwracałeś uwagi na tutorial?
-CoQ Co to za dziwne popierdolone zmutowane ludzkie ścierwo jest? - Zauważyłaś, że nie lubi nazywać tego potworem.
-Takim, który nie ma centralnego układu nerwowego w głowie, więc strzelanie tam jest bezcelowe. Pozbądź się kończyn, a je zabijesz. - Nadepnęłaś na ciało leżące przed nim
-Okropne, co robisz?
-Musisz miażdżyć ciała po zabiciu uch, aby nie wróciły
-Co kurwa? Nie będę tego robił. Ludzkie zwłoki są obrzydliwe.
-Musisz, każde. To taka zasada. Miażdż ciała po zabiciu.
-Nie będe tego robił – Po czterech checkpointach Sans miażdżył wszystkie ciała z radością. Wygląda na to, że pierwszy szok po grze przestał na niego działać. Lubił głośno krzyczeć i komentować wszystko podczas grania, no i przyznasz, że było fajnie. - Pierdolony chuju, pieprz się! - krzyczał kiedy zabijał kolejnego
-Czaszeczko, rany, zabiłam sześciu, podczas kiedy ty bawiłeś się tamtym
-Zamknij się, zabijam na swój sposób. - Fajnie mu się też dokuczało.
-Dobra, dobra, w następnym pomieszczeniu zabiję połowę i ucieknę, a ty zajmij się resztą.
-Kurwa nie! Przestań traktować mnie jak kretyna i zabijaj ich – I w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Zatrzymałaś grę, wstałaś i otworzyłaś zabierając po drodze torbę z gotówką. Przed wejściem stał wielki, umięśniony wilczy potwór. Był bardzo kudłaty, miał ostre zęby i był zdecydowanie większy od Ciebie o głowę. Niesamowite, jest ktoś większy niż Ty!
-Zamówienie dla ____? - warknął
-Obecna! - podałaś mu kasę pozwalając zachować resztę. Zerknął na Sansa, który próbował schować się w kanapie.
-Miłej nocki Sans – rzucił i mrugnął do Ciebie, oblizał wargi i poszedł sobie. Sans siedział przy stole chowając twarz za kapturem. Był czerwony, bardzo czerwony. To... całkiem słodkie...? Znalazłaś swojego shake i podałaś torbę potworowi, który zabrał się za grzebanie w niej. Wyciągnął wielkiego burgera z którego dosłownie wyciekiwała musztarda i ser, frytki też miał w musztardzie i jakby było jej mało, w zamówieniu znajdowała się butelka musztardy.
-Musisz ją naprawdę lubić.. musztardę znaczy się – przyglądałaś się jak szczerzył się do jedzenia
-Musztardzę musztardę – Przyglądałaś mu się. A on Tobie. Czerwony rumieniec powoli zaczął znikać z jego kości policzkowych. - T-to wszystko co jesz? - wskazał na shake. Przyznasz, że kubek był większy niż się spodziewałaś, pewnie nie wypijesz wszystkiego.
-Nie jem wiele, wolę pić – stuknęłaś w napój. Przyglądał Ci się przez chwilę zmieszany.
-Oh.... N-no dobrze...?
-Dać ci coś do picia? Wodę, albo... - przerwałaś kiedy z uśmiechem otworzył butelkę musztardy i zaczął z niej pić patrząc na Ciebie przez cały ten czas. - Hahaha, dobra, mniejsza – przyglądałaś się ja przyprawa znikała w oczach.
-Ahh no weź, To na ciebie nie działa? Nawet trochę? - Wyglądał na zawiedzionego brakiem Twojej większej reakcji. Znowu upił łyk.
-Mam słodkiego, złego, czerwonego kościotrupa w mieszkaniu, który próbuje mnie zaszokować pijąc musztardę.
-Pfuuuu – praktycznie opluł musztardą wszystko gdyby nie zakrył ust. Jego policzki zalał karmazynowy rumieniec. - C-co?!
-Hahaha, i tak właśnie się szokuje! - śmiałaś się głośno mocniej zaciskając ręce na kubku z shakem
-Tsk, nie mów takich pierdól – warknął
-Co? Co jest dziwnego w tym, że jesteś magicznym kościotrupem? - szczerzyłaś się
-Nie to mam na myśli – schował swoją czerwoną twarz za burgerem. Dziwnie się czułaś patrząc jak je. Nie korzystał z zębów do gryzienia. Jedzenie po prostu... znikało w przestrzeni za nimi. Byłaś w połowie swojego napoju, kiedy on zjadł już wszystko.
-Za to żarcie nadal wisisz mi grę
-Ta, ta, jasne – wstał i podszedł do kanapy. Zebrałaś ze stolika śmieci. - Masz tutaj wiele rzeczy – stał przed kolekcją gry i figurek.
-Ta, uwielbiam je. Sprawiają, że miło spędza się czas.
-Huh... - Usiadłaś na kanapie, zrobił to samo. Odblokowałaś grę byście mogli dalej się bawić.
-A... czy wy mieliście gry w Podziemiu?
-Tak jakby... Mieliśmy śmieci jakie wpadły. Naprawialiśmy je aby gówno działało. Wydaje mi się, że kilka osób zrobiło jakieś gry. Ale... uh... potwory, nie spędzały czasu na robieniu gier, wiesz? Nie było sensu w graniu i siedzeniu cały dzień... Życie tam było spierdolone, więc nie mogliśmy marnować ani minuty.
-Ohh, to ma sens.... - Jego twarz była zmieszana, jak innych potworów z którymi rozmawiałaś. Coś naprawdę złego musiało się tam stać.
-Nie mogłem uwierzyć w to co zrobiliście. Kiedy my byliśmy nadal w fazie super nintendo... czułem się jakbym był na innej planecie, kiedy wszedłem do sklepu komputerowego...
-Ahhh, musiałeś czuć się jak w niebie
-T-tak było, właściwie kiedy kupiłem konsolę, bo no wiesz, była fajna i w ogóle... Powiedzieli mi o Warfeame, gość w sklepie był fajny i nie zwracał uwagi na to, że jestem szkieletem...
-Cóż, no, gracze pewnie kochają świadomość, że potwory i magia są prawdą
-Serio? Dlaczego? Przecież w większości gier zabijacie potwory – mruknął wyraźnie rozżalony
-Zabijamy, przyjaźnimy się, zabieramy do drużyny, kochamy, właściwie wszystko. Myślę, że ludzie by się całkiem cieszyli mogąc cię poznać, nawet jeżeli bywasz chamski.
-A mi się wydaje, że nie chcecie się z nami zadawać – przypomniał sobie wyraźnie o czymś złym
-Cóóóz, gdybyś zachowywał się tak, jak robisz to przy mnie... wiesz zawsze będą ludzie którzy nie będą cię lubić z jakichś powodów, ale myślę, że większość chciała by nauczyć się więcej o potworach i dobrze byłoby gdyby dostali szansę
-Myślisz, że to proste?
-Tak mi się wydaje. Jesteś u mnie i gramy w gry, a jeszcze kilka dni temu darliśmy się na siebie przez ścianę. Wszystko co musiałam zrobić to kupić ci poduszę do ruchania i prysnąć gazem pieprzowym w oczy – Zarumienił się na to wspomnienie
-Z-zamknij się.
-Oh, nie, to nie to. Musiałam kupić ci obiad abyś przyszedł do mnie do mieszkania. Czaszeczko, jesteś tani.
-Zostaw mnie, nie rozumiesz mocy Grillby's. Zamknął mi krechę jak wyszliśmy na powierzchnię.
-Miałeś krechę? Jak często tam jadałeś? - Wyszczerzył się myśląc. Złoty ząb błyszczał gdy odpowiadał
-Często
-Dobra, wiem że potwory są magiczne, wasze jedzenie jest magiczne, ale nie wiem czy jedzenie frytek i burgerów cały czas to dobry pomysł
-Heh, jakoś muszę obrosnąć w tłuszczyk – wyszczerzył się szeroko gestykulując na miejsce gdzie powinien mieć brzuch.
-....Nawet nie wiem jak na to odpowiedzieć
Jego śmiech poprawił Ci humor. To pierwszy raz kiedy widzisz, jak się uśmiecha. Jak na kogoś kto zazwyczaj jest wściekły i gderliwy, wygląda świetnie!
-Myślę, że dzisiaj możemy już skończyć – Zrobiłaś zapis i popatrzyłaś na godzinę. Trzecia rano. Jesteś pewna, że gość potrzebuje więcej snu niż Ty. Gra go wciągnęła i pewnie nie zauważył która jest godzina
-Oh, kurwa, ta, cholera późno już, powinienem.... powinienem iść. - położył pada i wstał niepewnie – Ummm powinienem.... uh... - znowu drapał się po tyle głowy.
-Ohhh, będziesz mi jeszcze potrzebny! Nie skończę tego sama! Kupię ci nawet jeszcze żarcie od Grillbiego!
-T....ta, jasne – patrzył na ziemię – D-do zobaczenia potem – i odwrócił się by wyjść nim go powstrzymałaś.
-Zaraz, wymieńmy się numerami, abym mogła do ciebie napisać następnym razem – podał Ci swój, a ty zapisałaś go w kontaktach, wysłałaś mu wiadomość
Ty: Cześć, tu śliczna, mała, mamuśka
Jego telefon odpowiedział, zarumienił się widząc tekst. Wyszedł przez drzwi nie trzaskając nimi, ale cicho je zamykając. Nie umiałaś nic na to poradzić, czerpałaś wielką przyjemność z dokuczania mu.
Czy tylko ja jak to czytałam to miałam wielkiego banana na twarzy?
OdpowiedzUsuń-N.
Nie tylko ty ^^ ja do tej pory uśmiecham się jak głupi do sera 😁
Usuńmieć banana na twarzy to mało powiedziane! XD
UsuńAww... To opowiadanie jest takie pocieszne. *-*
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie za tłumaczenie było "pyszne" :D W sumie sam bym w coś pograł, jakiś horror na co-op :D
OdpowiedzUsuńSans widze, że mamy podobne reakcje na tego typu horrory. Jak zawsze gram z kolegą to krzycze "Ja tu zostaje! Idź sam! Ja poczekam!" A na końcu ze stresu wyłaczam grę :)
OdpowiedzUsuńTa część była przyjemna :)
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest świetne!
OdpowiedzUsuńDziękuję Yumi że pomimo dużej pracy, Ty wciąż tłumaczysz komiksy, opowiadania a także swoje prace dodajesz.
Jesteś wielka! :D
Myślę że to będzie więcej niż sąsiad.😃I Yumi dla ciebie serduszko bo za to że tłumaczysz 💝💞
OdpowiedzUsuń