9 listopada 2017

Iloraz inteligencji tłumu... - czyli co dzisiaj w Biedronce

Już od dziecka przyswoiłam sobie głupią, acz mającą coś w sobie sentencje, którą wpisała się moja znajoma z podstawówki do pamiętnika:

„Jeżeli twoje życie przytłoczy myśl - żyć nie warto
Z łez ocieraj cudze oczy, choć twoich nie otarto.” 

To dlatego prawie zawsze się uśmiecham, to dlatego staram się z życzliwością i wyrozumiałością podchodzić do drugiego człowieka zawsze ochoczo podając mu pomocną dłoń kiedy tylko mogę. Może to naiwne, może to głupie, może nie powinnam, ale nie zmienię tego kim się stałam.
Choć po dzisiejszych wydarzeniach będzie mi już trudno spojrzeć na ludzi tak jak zawsze.

Nim przejdę do właściwej historii opowiem to, co wydarzyło się kilka lat temu. Szłam na zajęcia teologiczne - jak nieliczni wiedzą, moim pierwszym planem realizowania się jako belfer by nieść kaganek oświaty masom, było zostanie katechetką. W tym celu też udałam się na studia teologiczne - których w rezultacie nie skończyłam. Poza powodami rodzinnymi i trudną wtedy sytuacją materialną, która uniemożliwiła mi studiowanie spokojne i zmusiła do podjęcia walki o doczesność powodem mojej rezygnacji było to, że nie umiałam... nie umiałam głosić czegoś w co sama nie wierzę. Nie wierzę tak prawdziwie. Jestem sceptykiem. Wątpię. Moją naturą jest wątpić. 

W każdym razie szłam na zajęcia. Było upalne lato. Na przejściu pieszych spieszyłam się, by zdążyć póki jeszcze jest zielone światło. Wtem obok mnie, upadła starsza kobieta. Wycieńczona, zmęczona, schorowana. Spośród całego tłumu tylko ja i jakiś pan pobiegliśmy jej z pomocą. Tylko ja i ten pan zaprowadziliśmy ją do pobliskiej apteki, bo tam chłodniej, bo tam dostała kubek wody i mogła zaczekać na przyjechanie karetki, która ją zabrała.
Byłam w szoku, że tylko my, nikt więcej... ale gdyby ktoś inny do niej podbiegł pewnie zaświtałaby mi w głowie myśl „już jest dobrze, nie muszę nic robić, oni się nią zajmą”. Nie jestem alfą i omegą, nie jestem chodzącym wzorem cnót jaki trzeba naśladować. Jestem na tyle szczera, aby umieć przyznać to otwarcie.

-Wiesz co mi K. mówił? - powiedziała pewnego wieczora Samael
-Co?
-Jak jechał w autobusie, gość który obok niego siedział umarł. Nagle. Chyba zawał.
-Rany...
-Wiesz co zrobili inni pasażerowie?
-Co?
-Kamerowali trupa, zamiast dzwonić na pogotowie.

Wspomnieć należy też o historii jaka miała miejsce w Kielcach spory kawał temu, ale dość niedaleki, aby utkwił w mojej głowie. Kierowca autobusu zasłabł i uderzył w słup. Pasażerowie zamiast się nim zająć - wyszli z pojazdu. Biedak umarł. Przeżyłby, gdyby ktokolwiek pomyślał o zadzwonieniu na pogotowie.

Tym wstępem przejdę do właściwej części historii...

Dzisiejszy dzień zapowiadał się... normalnie. Znaczy się, spodziewałam się złych klientów, problemów, awantur o Świeżaki i pretensji o ceny. Bo to jest codziennie. To stało się moją normalnością. Nie zwracam już na to uwagi.
Ostatnio coraz częściej spotykam się z miłymi komentarzami.
-Pani jest najfajniejsza z tego sklepu.
-O to ta fajna pani. Dzień dobry.
-Pani zawsze taka uśmiechnięta i miła.
-Dawno nie spotkałam się z tak miłą obsługą.
I tego typu komplementy. Miło jest to słyszeć. Miło, kiedy kolejka wstawia się za tobą, kiedy przychodzi zły klient rzucać się, że chleb jest o 10gr droższy. Miło jest, kiedy klienci są wyrozumiali dla Twoich pomyłek i błędów.
-Ona ciągle się myli - bąknął dzisiaj jeden pan komentując to, że nowa koleżanka na kasie obok coś pomieszała, coś źle wybiła i klientka zaczęła się sapać. Zerknęłam na zestresowaną A. i westchnęłam.
-To nie jest nic łatwego - zaczęłam kasując jego produkty - Ja na początku też się bardzo myliłam. Błąd goni błąd. Do dzisiaj się mylę. To źle kliknę, to źle nabiję. To się zdarza. Proszę znaleźć w sobie zrozumienie - nic nie powiedział, ale wyraźnie zrobiło mu się głupio.
-A wie pani jaki największy błąd pani zrobiła? - rzucił inny klient stojący za nim. Sympatyczny i uśmiechnięty pan w średnim wieku, który przychodzi prawie codziennie.
-Jaki? - popatrzyłam na niego nie kryjąc strachu w oczach. Źle mu coś kiedyś naliczyłam? Raz walnęłam babce 453 bułki zamiast jedną o kodzie 453.
-W ogóle pani tutaj zaczęła pracować! - i się szczerzy. Uhhh.
-Ja nie narzekam.
-Nie narzeka pani?
-Nie. Nie narzekam. Zaplecze socjalne Biedronki jest naprawdę dobre w porównaniu z innymi sklepami. Kasjerzy z konkurencji często do nas uciekają.
-A no chyba, że tak.

Gdzieś koło godziny 9:00 przybyła do sklepu zła klientka. Jak się domyślacie, poszło o Świeżaki. Wspominałam na Discordzie, że jedna z dziewczyn jakie kasuję, opowiedziała mi, że jej nauczycielka od niemieckiego daje 5 każdemu kto przyniesie jej naklejki. Mówiłam, że jak przez dwie godziny mieliśmy niezależne od nas zawieszenie systemu wydawania naklejek i miśków mieliśmy trzy wściekłe maciory i pięć ryczących bachorów. Wspominałam też, o babie, która stała 45min w Biedrze ze swoim dzieciakiem dosłownie żebrząc o naklejki! Nie tylko mnie, czy inne kasjerki, ale także klientów. Bo jej Stasiowi czy jak mu tam było brakowało trzech do dużego misia, a ona obiecała, a ta „zła” pani - czytaj ja - nie wydała tych trzech naklejek (bo nie mogłam). Po 45 min żebrania udało się jej dopiąć swego i gówniak z którym przyszła - dostał to co chciał. Ale... czego ona go uczy? Żebrania? Głupoty? Cebulactwa? Sama już nie wiem.
Odeszłam od właściwej historii. Dzisiaj było co innego.
-Gdzie macie atlasy!
-Um... te do naklejek?
-Tak te!
-Są przy Świeżakach.
-Nie o te, o inne!
-Um... słucham?
-Mają być nowe do naklejania naklejek!
-Um, ale za dziesięć dni przestajemy wydawać naklejki, to nie ma sensu...
-W internecie przeczytałam...! - Oho. - ...że mają być nowe albumy do naklejania.
-Um, nic nie wiem na ten temat.
-Czyli nic takiego nie macie?
-No... nie?
-A co macie?
-No są książeczki, za pięć złotych.
-Nie o to mi chodzi. O nowe albumy!
-Nie ma żadnych nowych albumów, proszę pani.
-A te książeczki to gdzie są?
-Um... przy Świeżakach.
-A to mi się nie chce wchodzić - i wyszła... Tsiaaaa

To co teraz opiszę, będzie ... smutne. Kolejne historie nie dotyczą miśków, ale tego czego dotyczy początek wpisu. Inteligencja tłumu. Ludzka znieczulica. Głupota.
Kasowałam jakieś babcie, za nimi, kolejnym był pan z pół litrem wódki, a po nim dwie starsze babcie. Już kasując te wcześniejsze, zauważyłam, że gość jakoś się trzęsie.
„Pewnie mu zimno” pomyślałam i zignorowałam. Ledwo skończyłam paragon, a usłyszałam przeciągły jęk bólu, i widzę jak gość leci na ziemię.
Padaczka.
Trzęsie się cały. Analiza sytuacji. W mojej głowie zaszło to szybko, tak szybko, że ... sama jestem pod wrażeniem. W pierwszym odruchu chciałam wyjść i do niego podbiec. Nigdy nie pomagałam w takiej sytuacji, ale pamiętam ze szkoleń jakie miałam w liceum, co trzeba robić. Na bok, głowa do tyłu i coś w usta, aby nie zadławił się językiem albo go nie przegryzł. Jednak...
-A paragon dostanę? - rzuciła staruszka zupełnie ignorując fakt, że mężczyzna obok niej ma atak padaczki. Automatycznie chwyciłam za paragon i krzyknęłam
-Jacku! - Jacek to jeden z ochroniarzy. Bardzo sympatyczny pan. Szybko podbiegł do mężczyzny i położył go tak jak trzeba. Aby jednak do niego dojść, musiał przecisnąć się przez wcześniejsze babcie z wózeczkami, bo oczywiście, one zamiast pomóc czy po prostu się odsunąć, wolały stać się i patrzeć. Całe szczęście była jakaś szczotka do kibla, z której zrezygnowała jakaś baba więc dałam tę szczotkę i rączką Jacek powstrzymał język mężczyzny układając go na boku i wyginając mu głowę do tyłu, podtrzymując ją, aby nie poobijał się za bardzo.
-Może powinienem przedzwonić po pogotowie? - zarzucił jeden z mężczyzn stojący w kolejce przy drugiej kasie. Wyciągnął nawet telefon, wahał się. Bał się? Czego? Konsekwencji? Nie wiem. Ostatecznie wahał się dobrych kilka sekund. Wtedy przybiegła kierowniczka prawie że z telefonem przy uchu, schował swój z wyraźną ulgą. W głowie słyszałam myśli zebranych. Ta ulga na ich twarzach.
„Oni się tym zajmą. Jest w dobrych rękach”
Problem polega na tym, że my też jesteśmy ludźmi jak wszyscy. Ja przeszkolona jedynie teoretycznie, bez możliwości podbiegnięcia do mężczyzny. Bo oczywiście, dwie babcie które stały w kolejce za nim nie ruszyły się z miejsca.
-To ja mu pieniądze wsadzę do kieszeni spodni - powiedziała jedna z uśmiechem. Dlaczego się uśmiechała? Dlaczego czerpała dziwną ... radość z tego wydarzenia? Dlaczego chichotała pod nosem? Patrzyłam jak bierze pieniądze które ten mężczyzna położył na ladzie i wpycha mu do kieszeni w spodniach, kiedy ten wił się w konwulsjach na ziemi. W oczach jego skóra robiła się sina, leciała mu ślina z ust, oczy wychodziły do tyłu. Słyszałam w tle, jak kierowniczka mówi co się dzieje i podaje adres naszej Biedronki. Chciałam jakoś pomóc, ale wtedy...
-A te jogurty to jeszcze w promocji? - rzuciła ta sama kobieta machając mi przed oczami wspomnianym produktem. Popatrzyłam na nią w szoku. Kobieto - krzyczałam na nią w głowie - przed tobą kurwa gość może zaraz umrzeć, a ty stara suko pytasz się mnie, czy zapłacisz za jebany jogurt ze spermy mamuta o pińć groszy mniej?! Popatrzyłam na kierowniczkę, która wisiała na telefonie oczekując na karetkę pogotowia. Pierwsza faza ataku padaczki ustawała, zaczął się uspokajać. Kierowniczka równie zszokowana co ja zaistniałą sytuacją rzuciła bezradnie...
-No obsłuż panią... - więc obsłużyłam. Nie, promocji nie było.
-A to ja nie chcę. - Zostawiła jebane jogurty i poszła sobie na około. Ludzie z mojej kolejki stali. Musiałam ich odgonić. Nie obsłużę ich przecież, skoro dosłownie między kasami mamy epileptyka. Widziałam na ich twarzach złość... no jakże śmiałam, zamknąć kasę! Na dobrą sprawę, gdyby mogli, to by po człowieku przeszli. Podeptali go, bo przecież ich zakupy są ważniejsze. Albo co gorsza, zaczęli mieć do mnie pretensje, że nie uprzątnę jego zwłok.
Druga babcia jednak nie była ustępliwa. Przecież była przy mnie. Nie będzie stała drugi raz w kasie. Biedna A. musiała obsługiwać dalej. Jej kolejka patrzyła na całe wydarzenie jak na jakieś kurwa przedstawienie w cyrku. O, ale fajnie, gość ma padaczkę. Heheszki i śmieszki. Kurwa nie.
Skasowałam ją, nabiłam, poszła sobie. Gość w tym czasie zaczął się szamotać. Nie będąc w pełni świadomym tego co się stało, próbował wstać. Jacek go trzymał mocno. Nie pozwalał.
-Ta kasa wolna? - rzuciła jakaś blondi jakby zupełnie zignorowała mężczyznę leżącego na ziemi. Widziała tylko kasjera za kasą i brak kolejki. Wskazałam na sytuację. Blondi była zła.
-Jest coś w czym mogę pomóc?
-Idź... idź.. nie wiem - rzuciła kierowniczka - Rozkładaj towar. Zawołaj An. aby weszła na kasę i cię zastąpiła - wyszłam. W sumie to logiczne. Klienci nie będą widzieć mojej paskudnie oczojebno zielonej koszulki przy kasie i nie będą się sapać. Pogotowie w drodze. Towar rozkładałam piętnaście minut. Właściwie to próbowałam rozkładać. Ręce mi się drżały i dopiero wtedy zaczęło dochodzić od mnie to co się stało. Padaczka alkoholowa.
Mam wstręt do alkoholików. Taki fizyczny wstręt. Wstręt budzą u mnie ućpane osoby i pijane. Wstręt czuję do siebie, kiedy muszę sprzedawać alkoholikowi wódkę i piwo. A wierzcie mi, po tej stronie naprawdę widać kto jest alkoholikiem.
Gość przeżył. Wyszło, że drugi raz miał atak. Wróciłam na kasę... Założyłam na twarz uśmiech. Obsługiwałam dalej, choć w głębi serca ... czułam gniew i obrzydzenie. Gniew na ludzi. Obrzydzenie na tego typa. Nie czuję wobec niego żalu czy współczucia. Czuję obrzydzenie, że doprowadził się do takiego stanu. Czuję gniew na jebaną babę od jogurtów. Jak wielkim osłem trzeba być, jak bardzo nie liczyć się z drugim człowiekiem, aby .... ech... wiecie co mam na myśli.

Skoro w aptekach, mogą odmówić sprzedaży środków antykoncepcyjnych ze względu na swoje przekonania religijne, uważam, że kasjerzy powinni mieć.... jakieś pole działania w kwestii walki z tym strasznym uzależnieniem. No nie wiem, możliwość doniesienia gdzieś, aby zajęli się taką sprawą.


-Kojarzysz tego co zawsze przychodzi rano po wódkę? - mówiła A kiedy przed otwarciem sklepu logowałyśmy się na kasy. Wiedziałam o kim mówi. Zawsze rano przychodzi taki gość, widać, że nie dość pijany, aby na ten paragraf się powołać. - To shizofrenik na lekach. Znam jego mamę. Nie powinien pić, a pije. Krysia już sobie z nim rady nie daje - aż mnie skręca na myśl, że jutro kiedy otworzymy sklep, będzie to mój pierwszy klient i jak zawsze kupi Parkową i czteropak V.I.Pa

Ten dzień przyniósł jeszcze jedno rozczarowanie na temat ludzi. Zeszłam z kasy i miałam rozkładać towar. Podszedł do mnie gość.
-A ta szynka wieprzowa to w jakiej cenie? - pyta się mnie stojąc przed lodówką z mięsem, gdzie jak wół widać cenę jebanej szynki wieprzowej.
-Um... - pokazuję na cenówkę
-A bo w gazetce pisze...
-Jest napisane - bąknęłam. Ja wiem, że ogólnie forma „pisze” została uznana za poprawną, bo język ewoluuje dostosowując się do tych co go używają. Lecz mnie nadal wkurwia, jak ludzie mówią „pisze” dlatego przyłapałam się na tym, że mam w zwyczaju grzecznie poprawiać rozmówców.
-W gazetce pisze... - odporny na edukację matoł - ... że jest tańsza
-Koleżanki mogły nie zdążyć zmienić ceny. Jeżeli jest tak napisane w gazetce i jest to promocja aktualna, to na kasie powinna wybić się właściwa cena. Trzeba będzie po prostu zapytać się kasjera.
-A to dziękuję, dzięki pani wiem więcej - .... że co kurwa?
-Um, nie ma sprawy?
-A wie pani co powiedziałem takiej jednej Niemce? - ... człowieku, ja tu mam towar do rozłożenia! Darło się moje wnętrze. Jednak odpowiedziałam z udawanym zainteresowaniem i uśmiechem na twarzy.
-No co pan powiedział?
-Że jest jebaną niemiecką szmatą i kradnie nasze dzieci! - .... eeeeee
-Um, nie widzę związku między szynką wieprzową a niewinną kobietą na której wyładował pan swoją złość.
-Co pani gada? Niemcy są winni! Kradną nasze dzieci!
-Ale to niewinna kobieta. Jeżeli nawet, to ona nie miała z tym nic wspólnego.
-Miała! Bo wszyscy Niemcy są źli! - Super, w 1/4 jestem zła. Ale faza.
-A...ha....
-No i ona nie wiedziała co powiedzieć, tak jej dogadałem, bo kradną nasze dzieci!
-Um, ja dzieci nie mam więc mnie to i tak nie dotyczy
-Ale to są nasze dzieci!
-Um...
-Nasze polskie dzieci!
-Um.... To.... dobrze? - Zaczęłam odchodzić bojąc się dokąd zmierza ta rozmowa. Słyszałam tylko jak w oddali gość darł się za mną, że Niemcy są źli. Uhhh.

Na chwilę przed tym jak zeszłam ze zmiany zaczepiła mnie jeszcze jedna kobieta.
-Ile kosztuje to mięso mielone?
-Um, tak jak jest napisane - znowu pokazuję cenówkę, którą babsko ma dosłownie przed sobą - 6.99zł
-Ale tu pisze...
-Jest napisane
-...że 4.99
-Um, to cena innego mięsa mielonego.
-A czym ono się różni?
-To za 6.99 jak widzi pani na obrazku - kurwa, co to zabawa w znajdź różnice? - to ma 500g, zaś to za 4.99 jest promocyjne, ale ma w opakowaniu 400g.
-To ja chcę to tańsze.
-Ale go nie ma, jak widać.
-Ale ja je chcę.
-Um... cóż...
-Macie je jeszcze?
-No nie? Skoro nie ma go w lodówce, to znaczy, że zostało już sprzedane.
-Czyli go nie macie? Nawet na zapleczu?
-Nie....
-A kiedy dostawa?
-Jutro rano.
-A możecie jedno dla mnie przechować
-Uhhh nie....
-Ale ja chcę je kupić.
-Przykro mi, nie mogę pani pomóc.
-Ale ja...
-Irenka, już? - krzyknęła kierowniczka II zmiany
-Już! Już! - niemalże w podskokach do niej podbiegłam by w końcu odhaczyć się i wrócić do cywila.

Po całym tym dniu, przepełniona głębokim niedowierzaniem w znieczulicę ludzką, siedząc na kanapie, paląc papierosa i pijąc pepsi przychodzi mi na myśl pytanie Einsteina:
 

Czy inni oszaleli, czy to ja wariuję?
Share:

49 komentarzy:

  1. czytając to mogę orzec, że wstydzę się swojej rasy ;-;
    a tobie Yumi, chcę życzyć spadku spotkań z ludźmi, niedorozwiniętych umysłowo :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że to nie jest możliwe, ale sama sobie też tego życzę >.>

      Usuń
  2. Chciałabym tylko tu wtrącić coś na przyszłość. Jako córka osoby chorej na padaczkę. Od ataku epilepsji się nie umiera, można się za to dość poważnie pokierszować (wybite zęby, wstrząśnienie mózgu itp.). Nie mówię tego, by jakoś umniejszać całej sytuacji - po prostu z taką wiedzą być może łatwiej będzie zachować zimną krew. I, na miłość boską, nie wolno wkładać nic takiej osobie do ust! Może połamać zęby. W miarę możliwości odsunąć chorego od innych ludzi, przytrzymać głowę choćby i między kolanami, dać pod nią coś miękkiego. Nie odchylać do tyłu.

    Padaczka to dość powszechna choroba - wbrew pozorom - i powtórzę: NIE PISZĘ TEGO, BY SIĘ MĄDROWAĆ LUB URAZIĆ. Po prostu taka wiedza może się każdemu przydać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plus dopiero atak powyżej kilku minut jest niebezpieczny dla życia.

      Usuń
    2. Oczywiście, że każdemu może się przydać i Twojego komentarza nie odebrałam w taki sposób. Nie wiedziałam, że nie można nic pchać do buzi, pamiętałam jedynie ze szkoleń, że trzeba na to uważać, ale wierzę w to co mówisz.
      Na przyszłość ta informacja się przyda, ale oby nigdy ta wiedza więcej nie była mi potrzebna w praktyce...
      Niestety w wąskim przejściu między kasami w Biedronce nie było możliwości przesunięcia go, tym bardziej kiedy klienci blokowali od przodu i od tyłu bo paragon i bo jogurt.

      Usuń
    3. Dlatego napisałam "w miarę możliwości". To nie tylko kwestia bezpieczeństwa, ale też... Swego rodzaju poszanowania chorego? Jakby to delikatnie ująć - skurcz WSZYSTKICH mięśni obejmuje WSZYSTKIE mięśnie. Także tak zwane zwieracze. Aż się we mnie zagotowało, gdy przeczytałam o zachowaniu tych ludzi - atak padaczki jest dla wielu osób dość ciężkim czy czasem nawet traumatycznym przeżyciem - mój rodzic płakał, gdy po raz pierwszy zobaczyłam go w tym stanie. Nie rozumiem, jak można nie mieć choćby krztyny dobrej woli czy poszanowania ludzkiej godności?

      To ohydne.

      Usuń
    4. Tutaj podaję Ci rękę. Też tego nie rozumiem. A jak jest z pamięcią epileptyka? Pamięta to co miało miejsce przed/w trakcie/po ataku?

      Usuń
    5. To troszkę jak urwanie się filmu przy omdleniu: przed pamięta, w trakcie niezbyt. Po dość często występuje duża dezorientacja, nieświadomość tego, co się stało. Typowy atak padaczki to 2 minuty drgawek, potem moment na ochłonięcie, ogarnięcie się i pójście spać (w wypadku mojego ojca). Ataki zdarzają mu się wieczorem (światło telewizora + stres, bo uczy w szkole) i bardzo rzadko... No ale się zdarzają :v

      Usuń
    6. Rozumiem. A co czuje w trakcie? W sensie.. to boli?

      Usuń
    7. Nemo ale jak dobrze pamiętam- żadne zakłady pracy nie robi szkoleń zakresie Pierwszej pomoc ani nie dofinansowuję takich szkoleń. A szkoda bo te szkolenia jakie dają to są do d*py i trwają ledwie 2 godzin- czyli źle szkolenie ;p A w szkołach to tylko teorii a nie w praktyce. czasami żałuję że katecheza jest ważniejsza od pierwszej pomoc....
      Yumi wraz z ochroniażemy zareagowali jako pierwszy i w trakcie paniki zrobili to co zrobili, może zrobili kilka błędów ale ZAREAGOWALI!
      mnie przeraża że klienci zamiast A) pomoc, B) przejść do innej kasy ( żeby nie przeszkadzali ) - to pytali ją zaczepiali gdy Yumi próbowała postępować według zasady pierwszej pomoc ;p
      Boże co za kretyni >.<!

      Usuń
    8. ... Ale... O co ci chodzi.

      Usuń
    9. Nie wiem o co chodzi Grim, ale wiem, że mi chodzi o to co w sensie fizycznym czuje epileptyk... ^^""" Jeżeli pytanie nie jest oczywiście zbyt prywatne.

      Usuń
    10. A co do ataku - nie rozmawiałam z nim o tym nigdy bardzo szczegółowo, ale raczej większym problemem jest wycieńczenie niż ból. Do łazienki trzeba zaprowadzić, pomóc wstać itd. Nogi ma taki człowiek jak z waty. Chyba że się uderzysz, co często się zdarza, ale to inna sprawa :v

      Usuń
    11. A stricte w trakcie ataku to nawet jeśli coś odczuwa, to tego nie pamięta.

      Usuń
    12. Ja jedyną wiedzę jaką posiadam na ten temat nie jest z żadnego szkolenia czy też szkoły a jedynie stąd iż kiedyś byłam niezwykle ciekawską osobą i coś o tym przeczytałam

      Usuń
    13. Dodam jeszcze w sumie, że padaczka nie jest dziedziczna i wynika bezpośrednio z uszkodzenia mózgu. Niedotlenienie przy porodzie (patrz: mój ojciec), przebyta choroba, alkoholizm, wypadek itd. mogą spowodować pojawienie się padaczki. Te wszystkie ostrzeżenia o światłach w grach czy innych tego typu rzeczach są w 100% prawdziwe - osoby wrażliwsze na miejscu po nim dostają ataku, inne po dłuższej ekspozycji. Mój ojciec funkcjonuje normalnie dzięki temu, że bierze leki - atak zdarza się raz na rok, tak około. Czasami oznacza to zmianę leków, bo medykamenty na padaczkę są jakby... Krojone na miarę? To znaczy nie ma jednego, uniwersalnego sposobu, każdy mózg działa inaczej. Jeśli pojawia się atak kompletnie znikąd - przestały działać i czas je wymienić.

      Chyba, że padaczka jest lekooporna. Moja sąsiadka to ma. Ten rodzaj epilepsji z reguły prowadzi do znacznego upośledzenia. Ale przeciętny przypadek sprawia jedynie, że nie możesz zrobić prawa jazdy, musisz pamiętać o lekach, regularnie sypiać itd. Znaczne niewyspanie też może doprowadzić do ataku :v O nerwach nawet nie wspomnę.

      A u domowników powoduje to jedynie lęk przed rytmicznym uderzaniem w podłogę. Zawsze, gdy słyszę ten dźwięk, włos mi się na głowie jeży ;_;

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Irena znaczy "niosąca pokój". Może to znak? :v

      Usuń
    2. Biorąc pod uwagę, że urodziłam się 24.12 może taaaak xD

      Usuń
  4. Ja.. nie mam słów. Naprawdę. Czytając to... uh. Dlaczego ludzie są tacy? Ja rozumiem, gdyby jeszcze chociaż wyszli z tej pierdolonej kolejki. Nie wiem co zrobiłabym na ich miejscu. Tak nagła sytuacja... prawdopodobnie bałabym się cokolwiek zrobić, nie licząc odsunięcia się od tego miejsca, by przypadkiem w czymś nie przeszkodzić, może zapytałabym się, czy mogę jakoś pomóc. Czy postępując tak, zaliczyłabym się do takich osób? Pytanie o jogurty promocje, to już przesada. Czy ci ludzie naprawdę nie widzą na oczy? Uh. Naprawdę często zastanawiam się, co mamy w głowach, że niektórzy tak postępują. Oczywiście nie mówię o wszystkich, ale still.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem dokładnie o co Ci chodzi. Ludzie są różni, nie ma co generalizować, rzecz oczywista, lecz przeraża mnie jak wiele osób zrobi sobie z Twojego cierpienia widowisko. Nie można czuć się bezpiecznie, nie chodzi tylko o wychodzenie bo zaatakują/okradną czy cokolwiek. Bać się ludzi należy, kiedy będziesz słaby. Uczą nas wsparcia i reagowania w takich sytuacjach, a mimo to... nie wiem, czy ktokolwiek by pomógł gdyby zdarzyło mi się zasłabnąć gdzieś na środku ulicy. Ludzie mają tendencję myślenia, że są służby które powinny się tym zająć. No, a przecież prawnie, o ile się nie mylę, jest to, że za nie udzielenie pomocy kiedy masz taką możliwość - grozi kara.

      Usuń
  5. Nie no ja tracę wierze w ludzkość. Ja po prostu już w ludzi nie wierzę! Jak można pytać się o jogurty kiedy ktoś przy tobie potrzebuje pomocy?! TA baba po prostu nie miała serca! I brzydzą mnie rasiści. Dobra ja sama święta nie jestem. Sama kiedyś też jak przeczytałam lekturę o drugiej światowej to przyznaje nie miałam dobrego zdania o Niemcach, ale potem jak tata mi wyjaśnił że wtedy to inni ludzie byli, inna władza teraz w Niemczech jest to ja to zrozumiałam i teraz oceniam ludzi z charakteru a nie pochodzenia. Ponadto niedawno się dowiedziałam że też jestem w 1/5 Niemka. Czyli że co? Jestem zła i wredna i dzieci porywać i gwałce? No chyba nie. No zgoda Lubie się drażnić, droczyć i czasad podenerwować przyjaciuł, ale jak przychodzi co do czego to pomagam jak tylko umiem. Zazwyczaj pożycza innym kolegom z klasy długopisy, gumkę, korektor, czasami gumkę do włosów i inne takie duperelki. Ale po tej notce tracę wiarę w ludzkość. A najgorsze jest to, że wcale mnie nie dziwi że inni tak się zachowują! Gdy czytam i widzę co inni robią to myślę tylko ,,albo niech transformery zabiją ludzkość, albo niech wyjdą potwory na powierzchnię i nauczą ludzi co to jest dobroć". No po prostu no nie. Tylko garstka ludzi na tym świecie jest dobra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mmmm nie warto ludzi dzielić na dobrych i złych. Ludzie są szarzy. W szarości nie ma nic złego! Chodzi po prostu o to, że ... ten sam człowiek może zachować się dobrze i źle. Sama mam wiele za uszami i sama robiłam wiele rzeczy z których teraz dumna nie jestem. Chodzi raczej o ... zobojętnienie. Zobojętnienie na innego, na drugiego człowieka, na cudze potrzeby, na ... na wszystko. Wszyscy jesteśmy podobni do siebie, mamy takie same podstawowe potrzeby, a mimo to tak strasznie się różnimy i goniąc za potrzebą zaspokajania tylko siebie, zapominamy o innych. To ... smutne.

      Usuń
    2. Smutne i prawdziwe niestety

      Usuń
  6. Środa, akademia ze względu na 11 listopada, ciepło na sali za mną stoi jakaś dziewczyna coś sie kręci odwracam się *BAM* nie zdąrzyłam zareagować na szczęście nauczycielki pognały na pomoc. Druga godzina akademii kolejna osoba mdleje tym razem przedemną, nic nie zrobiłam. Dziś na próbie chóru kolejna osoba dosłownie centymetr odemnie pada ja tylko stoje i się patrze, lecz nie było w czym pomagać gdyż dziewczyny już ją ocuciły. Czasem patrząc na takie wydarzenia czuje się bezużyteczna i jestem zła na siebie ale nie chce innym wchodzić w drogę, nie wiem, czy też jestem podobna do TEGO rodzaju społeczeństwa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mmm nie wiem. To zależy chyba od okoliczności. Skoro podbiegły do koleżanek nauczycielki, to Twoja obecność była zbyteczna. Nie ma też co z takiego wydarzenia robić zbyt dużego zamieszania, bo im więcej osób tym większe zamieszanie.
      Twoje nic-nie-robienie może być oznaką tego, ze boisz się, że coś zrobisz źle. W takich sytuacjach najlepiej jest - nie przeszkadzać. Odsunąć się, zawołać kogoś na pomoc. Dziwi mnie, że mimo tylu omdleń nadal robią akademię. Dlaczego tak bardzo was forsują?

      Usuń
    2. Pierwsza zemdlała uczennica 7 klasy czego można się było spodziewać potem wszyscy myśleli że jest ok a potem leci typowa Karyna na diecie tlenowej z 3 gimby i od razy wszystkie Sebiksy lecą na ratunek, a dziewczyna z chóru po prostu poleciała jak długa szybko ktoś wziął wodę i delikatnie ją oblał i gdyby nigdy nic wstała i dalej śpiewała i ma tak dosyć często, a co do nauczycieli na akademi to są to typowi ludzie za komuny gdzie sie "stało na mrozie i nie marudziło.

      Usuń
    3. Yhhh. Najważniejsze, że nic im się nie stało. Nie miej sobie nic za złe.

      Usuń
  7. Jeśli mam być szczera to ludzie głupieją... w czasach gdy Internet został udostępniony dla szarych ludzi mam wrażenie że Iloraz inteligencji społeczeństwa zwiejszył się o 1/8, wręczy mam wrażenie że alfabetyzm i brak zdrowego rozsądku nasiliła się dwukrotnie. Sama jestem dyslektyczką i jestem świadoma że "walę takie Byki Ortograficzne" ale ostatnio poprawiałam z gramatyki osobę która nigdy nie miała problemu. Czasami rozmawiam z osobami wieku 40-60 i mam wrażenie że osoby które dłużej od mnie żyją są zacofane, i nie widzą co się dzieje! Naprawdę, Niektórzy klienci moje mamy oraz Poczty Polskiej nie podtrawią rozwiązać prostego problemu oraz przyswoić prostej informacji. Ja się boję!
    Znieczulica zrobiła jak wirus HIV, sama kilka raz przyłapałam że kiedy widzie kogoś w kłopotach to nie umiem zareagować- z drugiej stron jak bym miała pomóc w pierwszej pomocy to bym a) wpadła w taką panikę że wytworzyła większą zagrożenie dla otaczający ludzi oraz dla poszkodowanego. I B) zabiłam bym ofiarę.
    Ale powiedzimy każdy tak może mówić i każdy woli nie wychylać kiedy ktoś jest niebezpieczeństwie. Ostatnio miałam sytuację że jechałam autobusem do koleżanki, w autobusie był pijan osobnik który no cóż "spadły" z krzesła. Tylko ja i jeden młody chłopak zareagowaliśmy kiedy facetowi poleciała krew. Ja w padłam Panikę jak zawszę. Bez myślenia poleciałam do kierowcy, żeby zatrzymał Autobus. Potem świrowałam kiedy młody chłopak pomagał pijanemu. jak się sama uspokoiłam się to dałam wszystko co miałam- chusteczki, żel anty bakteryjny no i Sok Jabłkowi. Przynajmniej tyle mogła. W tedy Zauważyłam że ludzie byli zbyd zajęci sobą że kiedy kierowca zatrzymał się i poinformował że muszą wyjść autobusu bo musi zostać z ofiarą , to ludzie spojrzeli na naszą dwójkę jak byśm zabili armię szczeniaczków!
    Yumi ty to jesteś odważna bo, ratowałaś życie człowiekowi który był bliski śmierci, ja bym tak nie mogła biorąc pod uwagę jak ja świruję przy zwykłej stłuczki. Czasami żałuje że w szkołach nie zrobili osobnego przedmiotu o nazwie "pierwsza pomoc", było by mniej zgonów spowodu braku reakcji społeczeństwa.
    Dodatkowo czasami żałuje że od kiedy weszła technologia społeczeństwo cofnęło się, zatraciło w sobie instytut przetrwania, logicznego myślenia oraz współczucia dla drugiego człowieka. Ludzie teraz są zimni, nie mili, wręcz agresywni wobec drugiego człowieka. wżywają się na innych- na pracownikach niższego szczebla za czyjaś pomyłkę lub przeoczenia, albo najlepiej za własne błędy. Naprawdę co raz mniej słyszę takie słowa - dziękuje, prosze itp. dlatego zawsze jest mi miło kiedy klienty mi mówi że - jestem bardzo miła itp.
    Trzeba to powiedzieć- ludzie zdrowym rozsądkiem wymierają!
    Za interpretuję ks.Twardowskiego ( jak ja nie lubię Batmanów w sutannach)
    "Śpieszmy się kochać "inteligencje" tak szybko odchodzą"

    Jak ja stęsknię za Terrym :( Śmierci dlaczego zabrałaś mojego ukochanego pisarza!?" Dlaczego nie zabrałaś "kaczki"? przynajmniej było by o jednego Megalomana władz oraz głupka mniej :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uwielbiam Terrego i jego myśli są dla mnie bardzo inspirujące i z wieloma się utożsamiam.
      Nie ratowałam jego życia. Właściwie to nic nie zrobiłam. Bo nie miałam jak. Jedyne co zrobiłam to odgoniłam kolejkę, robiąc wolne miejsce ochroniarzowi oraz zawołałam go przede wszystkim. Nie czuję się też odważna. Ja po prostu działam... instynktownie w takich sytuacjach. Nigdy nie mam za złe, że ktoś się źle czuje. To nie jego wina. Tak się dzieje. Staram się zawsze pomóc jak mogę. Tabletka jak mam, biegnę po pomoc.
      Twoje zachowanie w autobusie było odważne. Zrobiłaś co mogłaś w takiej sytuacji i gdyby nie Ty, kierowca mógłby nie w porę, albo w ogóle nie wiedzieć, że coś takiego się stało. Dobrze zrobiłaś.
      Co do internetu - nie wiń go za to. Ze swoich obserwacji zauważyłam, że pokolenie jakie teraz jest w gimnazjum i liceum jest bardziej... ludzkie jeżeli chodzi o takie sytuacje. Internet w sposób cyniczny i sarkastyczny pokazał wiele razy prawdziwe oblicze człowieka i młodzi nie chcąc być tacy jak "Janusze" zachowują się inaczej.
      Dzisiaj z Samael doszłyśmy do porozumienia, że jak dawniej w osobach starszych dostrzegałyśmy kogoś... lepszego od siebie. Bo wiek. Bo wiedza. Bo doświadczenie. Tak teraz im dłużej siedzę na kasie im częściej obcuję ze starszym pokoleniem odnoszę wrażenie, że... to nie jest prawda. Po prostu wszędzie są tacy i tacy ludzie. Są tacy, którzy zareagują, są tacy, którzy nie będą siedzieć co robić. Są tacy, którzy znajdą w cudzym cierpieniu obiekt do drwin, albo dobry materiał na nagranie które będą pokazywać kumplom przy piwie. Ci ostatni są najgorsi. I to nie wina internetu. Bo tacy byli zawsze. Są i będą.

      Usuń
    2. No fakty to nie winna internetu tylko kilku gosci ktorzy tam siedzia i pisza wpierdy w nimy. Kiedys to jeszcze zastanawial czy faktycznie w necie sa zetelne fakty a teraz to juz przestalam sprawdziac. Czasami z nudow jeszcze sprawdzam defincje encyklopedii z ciocia wikipedia kiedy nie mam co czytac xD

      Usuń
  8. Eh, czasami zastanawiam się, czy ktoś z góry, jakiś bóg czy kosmici, patrzą na nas z góry i myślą: "Ja pierdole, stworzyliśmy potwory". Jak to czytałam i jak słyszę o tym, co się na świecie dzieje, to czasami mi się odechciewa nawet żyć... Albo to społeczeństwo się uwstecznia, albo to ja mam za przeproszeniem, najebane we łbie...

    OdpowiedzUsuń
  9. I ja się tylko zastanawiam - kiedy ludzie tak zgłupieli.


    Chyba śmiało mogę powiedzieć, że jeżeli Bóg obserwuje to, co tu się dzieje, to albo tarza się ze śmiechu, albo przeżywa załamanie pełną parą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, jeżeli obserwował, to chyba już dawno temu przestał xD

      Usuń
    2. Mi sie wydaje ale ten pan nagorze to chyba ma beke z wlasnego dziela i dawno twierdzil ze dla naszego gatunku nie ma nadziej xD

      Usuń
    3. Ludzie składali innych w ofierze, zabijali i doprowadzali do wojen z chciwości i zawiści, wszystko co złe i okrótne robili od początku, po prostu teraz robią to inaczej w innym otoczeniu nadal tak samo ślepi.

      Usuń
  10. Zacytuję pewnego znajomego "Drodzy państwo przykład tej małpy (czytaj takiego jednego typka) udowadnia nam że jako gatunek jesteśmy... zjebani!" i tu się z nim zgodzę. Nie wiem sam jak bym się zachował w takiej sytuacji, ale... kurde w takiej sytuacji TRZEBA pomóc. Tego nas uczyli, wtłaczali nam we łby tydzień w tydzień na zajęciach z pierwszej pomocy i.... no mnie aż trzęsie jak o czymś takim słyszę... Ech, nie będę się wkurwiać bo to nic nie da... Współczuję ci że musisz mieć kontakt z takimi "ludźmi".

    OdpowiedzUsuń
  11. RIP
    LUDZKOŚĆ.
    SERIO?
    Żeby nie pomóc osobie która ma padaczkę tylko gadać o jogurcie.
    Niech ta baba wsadzi sobie w dupę ten jogurt.
    Ludzie serio zapominają o tym jak zachować się w takiej sytuacji.
    Muszę powiedzieć Ireno że dobrze postąpiłaś w tej sytuacji.
    Gadając już o ludziach.
    To wczoraj serio byłem WKURZONY na moją klasę.
    Pan wszystkich uciszał żeby byli cicho bo hałasowali.
    Ja jako jedyny ogarnąłem się i siedziałem cicho.
    ALE NIE!!!
    Ci (przepraszam) DEBILE dalej nie zamykali jadaczek.
    A no dodatek nie mogłem przepisać notatki do zeszytu, ponieważ pan wyświetlał pytania na które odpowiadaliśmy i później wyświetlał odpowiedzi po dobrym odpowiedzeniu.
    Oczywiście przez to że wszyscy gadali pan mówił: ,,Gadacie, przełączam dalej".
    Popłakałem się na koniec lekcji,(wiem na chłopaka w tym wieku nie wypada, no ale nie wytrzymałem) czego nawet nikt nie zauważył.
    Ja zostałem po lekcji (była to ostatnia lekcja) i postawiłem krzesła na ławki, bo inni zapomnieli (oczywiście).
    Po za tym jestem (chyba) jedynym który rozumie że w siódmej klasie trzeba się wziąć się porządnie do nauki, ale moja klasa tego nie rozumie.
    I tak do niedawna mi dokuczali i przezywali, owszem nie wszyscy, ale z 3-4 osoby.
    No cóż muszę jeszcze te (za przeproszeniem) dwa pieprzone lata siedzieć w tej szkole.
    Pozdrawiam
    Dobranoc

    OdpowiedzUsuń
  12. Gdyby istniało podziemie, już dawno bym się tam rzuciła i nie obchodzi mnie czy mnie zabiją czy sobie z nimi zamieszkam ;-; chyba nie trzeba tłumaczyć czemu te dzieci, a zwłaszcza Chara tam skakały

    OdpowiedzUsuń
  13. -No co pan powiedział?
    -Że jest jebaną niemiecką szmatą i kradnie nasze dzieci! - .... eeeeee
    -Um, nie widzę związku między szynką wieprzową a niewinną kobietą na której wyładował pan swoją złość.
    -Co pani gada? Niemcy są winni! Kradną nasze dzieci!
    Czasami nie wierzę po prostu na jakich klientów trafiasz xDD

    OdpowiedzUsuń
  14. ...
    Nie wiem co napisać. Brak mi słów. Czy ludzie naprawde są tacy nie czuli i głupi? Co się stało z "człowieczeństwem"?
    Wiem, że nie powinnam wypowiadać się za bardzo na takie tematy z powodu braku doświadczenia (czternaście lat to za mało by je zdobyć), a nawet jak jakieś mam to wygląda śmiesznie w porównaniu do twojego Yumi.
    Zaraz- czy doświadczenie można porównywać?
    W każdym razie zaczynam poważnie wątpić w ludzkość. Przecież ci ludzie mają dzieci, wnuki- jaki oni przykład dają swoim potomnym?!
    Jak będzie wyglądać nowe pokolenie naznaczone piętnem takich, takich... KRETYNÓW- lepszego określenia na te chwile nie mogę znaleźć...
    Chociaż sama lepsza nie jestem...
    Wiem doskonale, że nie umiałabym pomóc osobie poszkodowanej- nawet po karetkę nie byłabym wstanie zadzwonić! Wiec w czym niby jestem lepsza od tych przysłowiowych "kretynów"?
    Ta... Dobra- koniec bo zaraz sie rozpisze i powstanie komentarz na... Powstanie bardzo długi komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  15. Jezu. Kiedy ludzkość zdążyła tak bardzo upaść?

    OdpowiedzUsuń
  16. UWAGA: ten komentarz jest przesiąknięty katolicyzmem, Bogiem i tak dalej, jak cie to razi to nie czytaj!!.
    Chyba jestem najmłodszym czytelnikiem który akurat nie zachowuje się jak otoczenie, co jak co ale mimo iż mam 15 lat i wyglądam często jak typowy dres to często ludzi zadziwiałem swoją osobowością i podejściem do życia. Tak więc jak już się przedstawiłem i wiem że po tym mogę brzmieć tak jakbym był narcyzem, nie chciałbym żeby ktokolwiek mnie za takiego wziął kto przeczyta ten komentarz. Aktualnie jestem katolikiem i to dosyć zagorzałym ale jak każdy człowiek grzeszę, moja mama jest już w ogóle jest lepszą katoliczką od niejednego księdza i moje podejście do życia jest oparte na jej podejściu i w sumie to co teraz napisze również na moich rozmowach z mamą jest oparte. Tak więc mama mi często powtarza że szatan jest coraz bardziej natrętny i to jest widoczne o ile się chce popatrzeć, naprawdę, można to zobaczyć po tych ludziach, szatan kiedyś musiał się nagłowić troszkę by zwieść zwykłego człowiek. A teraz? A teraz wystarczy że pokaże jakiejś babce jogurt i powie jej że kiedyś tam był w promocji i od razu się spyta czy promocja jest aktualna. W sumie szatan teraz działa na takiej zasadzie, zająć czas człowieka tak by nie miał czasu myśleć, i w ten sposób teraz tak naprawdę wychodzi że często nie lubiane przegrywy są lepsi od tych niby wygrywów, sam mam ledwie 3 przyjaciół i to widzę się z nimi jedynie w szkole, a tak poza szkołą to raz w tygodniu. Więc przez większość dnia myślę, albo słuchając muzyki albo w ciszy myślę, i tu jest problem, jeśli człowiek myśli to dochodzi do wniosku co spieprzył i jak ostro, zakład że jeśli któryś z nich znajdzie chwilę czasu by pomyśleć, to jak się skupi na tym wydarzeniu to powie "o kuźwa jaki ze mnie kretyn, czemu byłem tak głupi i mu nie pomogłem gdy miał padaczkę" oczywiście w tych czasach to jest coś rzadkiego. Obracam się w społeczeństwie ludzi takich no "Typowych" przy czym teraz ci powiem że KAŻDY dosłownie KAŻDY kto to przeczyta powie mniej więcej coś takiego "ja pieprze ale ta rasa jest zjebana" tyle że 90% postąpi identycznie, bo nie ma czasu, bo się boi, bo się brzydzi, bo ma to w dupie. Ech... Ogólnie jak postąpiłbym to nie powiem bo sam nie wiem, mam nadzieję że postąpiłbym dobrze, a jak nie, to mam nadzieję że będę miał mądrą dziewczynę obok i ona zareaguje pierwsza po czym da mi mocnego plaskacza na oba policzki za to że ja nie zareagowałem w tej sytuacji. I w sumie skończyły mi się pomysły co dalej napisać więc po prostu mówię, takich ludzi spotkasz jeszcze setki, niestety, nie przejmuj się, olej ich a sama dawaj dobry przykład by więcej tak nie robiły, miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  17. Właśnie zwątpiłam jeszcze bardziej w gatunek ludzki... Dziś na wycieczce klasowej jeden debil (przepraszam ale inaczej tej odoby nie da się określić ;-;) napluł na pomnik... Dlaczego? Nie wiem... Zaczynam coraz bardziej wątpić w inteligencje ludzką. Yumi podziwaiam cię że jeszcze nie zabiłaś tych ludzi... ;-;

    OdpowiedzUsuń
  18. Dlatego to ludzie są najgorszymi zwierzętami na Ziemi. Utożsamiam się ze znieczulicą. Moje zachowanie jest dwojakie, zależy od dnia, nastroju i tego, na co aktualnie mam ochotę. Nie jestem zdziwiona postępowaniem tych osób, spodziewałabym się takiego braku reakcji. Nie mówię, że pochwalam, ale możliwe, że również byłabym w stanie taką sytuację ignorować. Niestety, nie można oczekiwać, że każdy człowiek wykrzesa z siebie choć odrobinę współczucia. Ci dobzi, z wyuczonym/wrodzonym poczuciem obowiązku względem potrzebujących często przez to się zawodzą swoim gatunkiem. Znieczulica była, jest i będzie. Okrucieństwo wynikające z genów nie pozwoli na zaniknięcie tego. Nic się z tym nie da zrobić. Można albo zaakceptować, albo cierpieć przez wynikające z tego rozczarowanie.

    OdpowiedzUsuń
  19. Po tym co tu JEST NAPISANE wnioskóję, że... świat schodzi na psy i gorzej. Nic nie zrobisz, ja nic nie zrobię, nikt nic nie zrobi. XD Nie no, jaja sobie robię. Wystarczy choć trochę ruszyć mózgownicą. Prawda?

    OdpowiedzUsuń

POPULARNE ILUZJE