Notka od autorki: Robiłam to na zadanie na łacinę. Jako, że uznałam, że jest wystarczająco kreatywne i ciekawe, wrzucam tutaj. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu ^^ Czytelnik jest neutralny. Całość została przedstawiona tak, by zarówno kobieta jak i mężczyzna mogli wczuć się odpowiednio w klimaty przedstawionego miejsca. Jest to przewodnik po Hadesie, jednakże interaktywny. Jest kilka momentów, w których można dokonać wyboru. Tylko od Ciebie zależy jakie zakończenie uzyskasz. Życzę miłej lektury ^^
Który to już raz zasiadałeś przed
laptopa, by z największa uwagą przewertować Internet? Nie byłeś do końca
pewien… Jednakże ilość pustych paczek po chipsach, napojach gazowanych oraz
jedzenia na dowóz wskazuje na to, że ostatni tydzień był wyjątkowo intensywny w
poszukiwaniach. Czego właściwie szukałeś drogi czytelniku? Wycieczki marzeń
rzecz jasna! Masz już dość wysłuchiwania twoich znajomych. Ten pojechał na
Majorkę. Tamta do Tokio. Ci jeszcze do Nowego Jorku. Ktoś inny w jeszcze inny
zakątek świata, jednakże już myśl o tej nazwie napawała cię strachem o złamanie
języka. Ostatnie miesiące intensywnie pracowałeś, by uzbierać wystarczająco
pieniędzy na wycieczkę, która pobije na głowę wszystkie podróże znajomych razem
wzięte. Czy kierowała tobą zazdrość? Skądże… no… może odrobinę, ale to nie ma
znaczenia! Też masz pieniądze i chcesz pokazać, że nie jesteś życiowym
nieudacznikiem zajadającym swoje smutki przed ekranem laptopa w pokoju… Twoje
spojrzenie na tę myśl powędrowało jeszcze raz do sterty śmieci, a oczami
wyobraźni już widziałeś ile setek lat będzie kosztował matkę naturę ich rozkład
w glebie. Podszedłeś do niezasłanego łóżka, wydobywając z supła pościeli jakiś
koc, którym prędko nakryłeś zagrożenie biologiczne z pustych opakowań.
Uśmiechnąłeś się zadowolony i dla podkreślenia czystości w pokoju, aż
otworzyłeś okno, wpuszczając w końcu do niego świeże letnie powietrze. Tak.
Zdecydowanie nie jesteś tego typu nieudacznikiem. A więc o czym ty to… o
zazdrości? No cóż. Może na dnie świadomości wiedziałeś, że to główny powód
tego, dlaczego jesteś cięższy teraz o dobre 4 kilogramy. Nie dopuszczałeś
jednak do siebie tej głębokiej zazdrości. Fakt, że miałeś bogatych znajomych, którzy
urodzili się już w luksusach to przecież nie powód by zazdrościć…. prawda? Też
mogłeś mieć pieniądze jeśli tylko zechciałeś. I właśnie je miałeś. Jesteś w
pełni gotowy, by utrzeć im wszystkim nosa. Wtedy to ONI będą zazdrościć tobie tak cudownej wycieczki…. ekhm… o czym ty
to? W sumie wypadałoby jednak posprzątać. Wolałbyś nie mieszkać dłużej w
pokoju, który wygląda jak melina. Wziąłeś głęboki oddech, odsuwając na moment
wizję o dalszych poszukiwaniach wycieczek. Priorytetem teraz było posprzątać to
wszystko i upewnić się, że nie zalęgła
się u ciebie żadna obca forma życia złożona z resztek jedzenia.
Właściwie nie byłeś pewien ile
czasu zeszło Ci na ogarnięcie tego wszystkiego. W końcu jednak mogłeś uznać, że
znów jest to pokój, a nie wylęgarnia karaluchów. I tutaj do akcji wkraczam ja.
To znaczy… nie bezpośrednio. Póki co nie skupiaj się na tym jak wyglądam. Mnie
tu nie ma… traktuj mnie jedynie jako narratora swojej przygody, dobrze? Dobrze.
A więc gdy byłeś już gotowy usiąść z powrotem na krześle, w poszukiwaniu tego
jedynego wymarzonego miejsca, usłyszałeś jak ktoś intensywnie dzwoni do drzwi
wejściowych twojego domu. Warknąłeś zirytowany. W tym tempie znajdziesz jakąś
ofertę w grudniu! Spojrzałeś w odruchu na kalendarz. Póki co nadal był lipiec…
i naprawdę wolałbyś znaleźć coś już teraz. Dziś. Najlepiej od razu. Dzwonek
jednak wwiercał się w twój umysł, zagłuszając wszystkie myśli i nie pozwalając
się skupić na otchłani Internetu.
-Już idę!
Krzyknąłeś, bowiem miałeś
wrażenie, że w tym tempie osoba dobijająca się wciśnie guzik na tyle mocno, że
zaraz będziesz miał okazję obserwować jej rękę przebitą przez ścianę. Wyszedłeś
do przedpokoju, przesuwając zamek w drzwiach i otwierając je z rozmachem. Byłeś
wyraźnie poirytowany. Nie w smak było Ci teraz kogokolwiek gościć. A już
zwłaszcza kogoś tak namolnego.
- No już, no już! Pali się, czy
co?
Warknąłeś, jednak… nikogo nie
zastałeś. Stałeś jak ostatni wariat na wycieraczce drąc się w słoneczny dzień
na powietrze. Całe szczęście, że żaden z sąsiadów akurat nie był w pobliżu.
Miałeś już odwrócić się na pięcie i zniknąć z powrotem w odmętach domu,
jednakże coś przykuło twój wzrok. A właściwie to cię oślepiło. Nie byłeś pewien
czy promienie słońca pechowo się od czegoś odbiły, czy może było to działanie
celowe. Skutkiem jednak było to, że właśnie pochyliłeś się, pocierając oczy by
odzyskać zdolność widzenia. Gdy obraz zaczął się wyostrzać, dostrzegłeś między
swoimi nogami leżący na wycieraczce list. O mało co go nie zdeptałeś. Na
kopercie widniał adres twojego zamieszkania jak i twoje imię oraz nazwisko.
Rozejrzałeś się jeszcze dookoła. Czy naprawdę gość rozwożący listy był na tyle
leniwy, że nie chciało mu się poczekać, czy chociażby wrzucić listu do
skrzynki? Westchnąłeś, jednak podniosłeś kopertę. Wszedłeś do domu by nie robić
już z siebie większego wariata i natychmiastowo skierowałeś się do swojego
pokoju. O ile koperta była biała, tak zawartość jak wyjąłeś… zdecydowanie byłeś
zaskoczony. Nie miałeś do czynienia ze zwykłą nudną kartką papieru. Twoje
opuszki właśnie badały dokładnie fakturę czerpanego papieru, zabarwionego na
subtelny pomarańczowy odcień. Płatki kwiatów wprasowane w papier podkreślały
tylko jego wyjątkowość. Ktoś musiał się nad tym nieźle natrudzić. Ciężko było
ci jedynie stwierdzić, czy napis był drukowany masowo czy jednak pisany
odręcznie. Usiadłeś na łóżku, by już po chwili
zatopić się w lekturę.
WITAJ!
Pragniesz wycieczki swoich marzeń? Pragniesz przygody, o której nie
sposób będzie zapomnieć? Miejsca tak wyjątkowego, że będziesz mógł opowiadać o
nim znajomym z dumą przez najbliższe lata? Świetnie trafiłeś! Tylko u nas masz
jedyną i niepowtarzalną okazję zwiedzić Hades! Tak, tak. Dobrze czytasz. TEN HADES. Gwarantujemy podróż przez
Pola Elizejskie, Ereb, a nawet przez Tartar! To jedyna tego typu okazja! Czynne
24 godziny na dobę i 7 dni w tygodniu! Nie zwlekaj i przeżyj niezapomnianą
przygodę!
Uniosłeś brew czytając to
wszystko. Dalej był już dokładny adres miejsca, a nawet nazwa ich oficjalnej
strony internetowej. Jakkolwiek całość nie brzmiałaby dziwnie, podbiegłeś do
laptopa by wstukać www.wycieczkipohadesie.pl
Prawdę powiedziawszy… no nie
oszukujmy się. Myślałeś, że ktoś się dowiedział o twoich planach i po prostu
się z Ciebie nabija. Strona jednak wyglądała w pełni realnie. I do tego same
pozytywne komentarze… Cóż… Nie zastanawiałeś się zbyt długo. Od razu
zadzwoniłeś na podany numer telefonu by zrobić rezerwację biletu oraz noclegu.
Planujesz zwiedzić wszystkie trzy krainy. Cieszyłeś się, że pomyśleli także o
jakimś dobrym hotelu.
Kilka dni później byłeś zajęty
pakowaniem się. Nie potrzebowałeś właściwie zbyt wielu rzeczy. Od kilka
koszulek i może ze dwie pary spodni. W końcu nie spędzisz tam więcej niż trzech
dni. Dodatkowa para butów, bo przezorny zawsze ubezpieczony… czy do takiego
miejsca trzeba zabrać krem z filtrem? Nie byłeś pewien, ale na wszelki wypadek
i on wylądował w plecaku. Nic większego nie potrzebowałeś. Jedzenie miałeś mieć
zapewnione w hotelu. Butelka wody, ładowarka i komórka były na swoim miejscu.
Prawie byś zapomniał o portfelu, jednak w porę sobie o nim przypomniałeś.
Wyszedłeś z domu upewniając się, że wszystko dobrze pozamykałeś. Oczywiście w
ciągu tych kilku dni zadbałeś by wszyscy twoi znajomi wiedzieli, że wybierasz się
na niezwykle drogą, niesamowitą i niezapomnianą wycieczkę… koszta tak naprawdę
były zaskakująco niskie, jednakże o tym wiedzieć nie musieli. Pozostawałeś
tajemniczy przez cały ten czas, pragnąc podsycić jak najbardziej ich ciekawość.
Obiecałeś, że będziesz wstawiał zdjęcia na Facebooka, by mogli chociaż próbować
zgadywać.
Jazda samochodem też nie zajęła Ci
jakoś długo. Prawdę powiedziawszy sądziłeś, że zejdzie ci cały dzień lub nawet
dłużej. To było oczywiście nim odkryłeś, że ta wspaniała atrakcja jest ledwie
godzinę od twojego miejsca zamieszkania. Odetchnąłeś z ulgą widząc wielki szyld
oraz strzałkę „Hades.” Skręciłeś w tamtą stronę i wjechałeś na parking. Już po
chwili niosąc ze sobą plecak, stanąłeś… cóż. Można powiedzieć, że przed trudnym
wyborem. Dookoła ciebie rosły naprawdę cudne i wielobarwne drzewa. Zastanawiałeś
się, czy właściwie takie odmiany są znane człowiekowi, oraz jakim cudem
uchowały się w polskim klimacie? Mniejsza jednak z tym. To nie stanowiło
problemu. W zagwozdkę wprowadziły cię drzwi. Konkretnie trzy pary bogato
zdobionych złotem drzwi, które wyglądały… identycznie. Wszystkie były otwarte.
Za wszystkimi kryła się nieprzenikniona ciemność. Jedynie za ich progiem z boku
byłeś w stanie dostrzec ladę do rejestracji. Im dłużej przyglądałeś się
wydrążonym w ogromnej górze przejściom, tym bardziej upewniałeś się, że nie
widzisz żadnych oznaczeń, którędy powinieneś się udać. Wyjąłeś z kieszeni już
nieco pogniecioną ulotkę, jaka załączona była do listu. Wczytywałeś się uważnie
w niewielką ilość informacji, ale… nie.
Nie było ani słowa o drzwiach, przez które powinieneś przejść. W końcu jednak
dostrzegłeś różnicę. W drzwiach po prawej stronie, za ladą siedziała jakaś siwa
staruszka, wypełniająca najprawdopodobniej dokumenty. Podszedłeś parę kroków
bliżej, jednak nieważne jak intensywnie byś się wyginał. W drzwiach po lewej
oraz tych na środku nie widziałeś nikogo. A więc tutaj czytelniku pora na twoją
decyzję. Przez które drzwi decydujesz się przejść?