Notka od tłumacza: AU zwane Aftertale z którego znaną postacią jest Geno!Sans jest autorstwa loveofpiggers. Za tłumaczenie jest odpowiedzialna Yumi Mizuno. Fabuła wygląda następująco. Sans budzi się znowu po kolejnej ścieżce ludobójczej wykonanej przez Frisk. Zrezygnowany i zmęczony faktem, że człowiek ciągle i ciągle wraca, tylko po to aby ich zabić, nie wie co może zrobić. Z pomocą przychodzi mu Geno. Postać wyglądająca tak samo jak on, kryjąca się w panelu kontrolnym. Proponuje pomóc Sansowi uporać się z problemem.
Nie sposób zauważyć, że ostatnio osób jakie mi pomagają w tłumaczeniach zrobiło się... zaskakująco dużo. Nie ukrywam faktu, że sama jestem tym zaskoczona - w pozytywnym tego słowa znaczeniu oczywiście. Dostaję coraz więcej pytań na maila zarówno od tych co publikują tutaj swoje prace, jak i od tych co po prostu chcą się rozeznać co i jak.
O prawach autorskich, czym są i jak ich przestrzegać pisałam już w notce
Dzisiaj postaram podzielić się z Wami moim doświadczeniem i wnioskami jakie wyciągnęłam z prowadzenia tego bloga jak i z tłumaczeniami za które się biorę. Mam nadzieję, że ten wpis pomoże niektórym przekona, a może nawet i natchnie? Kto wie, może ktoś z Was za naście lat zostanie sławnym tłumaczem i pochwali się w telewizji "zaczęło się od bloga Handlarz Iluzji" awww. Dobra, odkładam takie idealistyczne marzenia na bok i przechodzę do konkretów :3
Angielski vs amerykański
Jest różnica między tymi dwoma językami i to znaczna. Nawet w odbiorze. Osobiście, uważam za łatwiejszy i prostszy zarówno w zrozumieniu jak i tłumaczeniu język amerykański. Teksty amerykańskie są łatwiejsze, może mieć na to wpływ też osłuchanie się właśnie tego języka. No bo nie czarujmy się, większość piosenek i filmów jest głoszona właśnie w tym języku. Teksty angielskie sprawiają mi trudność. Tłumaczenia więcej wysiłku mnie kosztują i zdecydowanie częściej zerkam do słownika. Oczywiście, nie jest to regułą, lecz zauważyłam taką zależność.
Autor zagraniczny też może się pomylić!
Siedząc trochę w tłumaczeniach coraz częściej zauważam literówki i błędy oryginalnych autorów. Nie należy ich traktować jako alfy i omegi. Też mogą się potknąć, źle coś opisać, niezrozumiale nawet dla ich krajan.
Twój język
Od dziecka z racji na wadę wzroku miałam stwierdzoną dysortografię i dysgrafię (bazgrolę jak kura pazurem). Kiedy się stresuję i śpieszę potrafię pierdolnąć byki z jakich potem sama się śmieję, do dzisiaj! Jednak jeżeli zaczyna się zwracać uwagę na poprawną pisownię i wypowiadanie się, jeżeli chce się coś robić dobrze - to zaczynasz wyczulać się na różne rzeczy.
W moim domu jest słownik wulgaryzmów, gdyż w mowie potocznej posługuję się najczęściej kurwami, pierdoleniami i spierdalaniami. Jest to ubogi język, zaś tłumaczenie wymaga nieco kreatywności - słownik wulgaryzmów się przydaje! No i jest śmieszny.
Dużo czytałam i czytam, naoglądanie się tego jak wygląda słowo sprawia, że potem jak widzisz je inaczej zapisane to .. wydaje Ci się jakieś dziwne. Trzeba pracować nad sobą bez względu na wiek czy na to co powiedzą Ci nauczyciele. Prawda jest bolesna,jeżeli nie włożysz sam pracy w to, aby być dobrym - nikt za Ciebie Cię takim nie uczyni.
Twoja ocena w szkole nie jest warunkiem tego, czy będziesz dobrym czy złym tłumaczem.
Język angielski wchodził i wchodzi mi topornie. Jestem lingwistycznym tłumokiem, nawet jak chodzi o ojczysty polski. Od podstawówki zawsze byłam najgorsza z angielskiego, albo jedną z gorszych osób. W klasach 4-6 bałam się tego języka panicznie. Między innymi przez nauczycielkę. W tym samym jednak czasie w domu postanowiłam sama sobie przetłumaczyć karty do gry jakie dostałam. Był to okres, kiedy nie miałam jeszcze komputera w domu. Pamiętam, że moim hobby było wracanie po zajęciach do domu, zamykanie się w pokoju ze słownikiem na łóżku i kartami, oraz kolorowymi karteczkami na których spisywałam opisy. Czy to mi pomogło w szkole? I tak i nie.
Wzbogaciłam słownictwo i przestałam bać się języka, jednak nie oznaczało to tego, że nagle stałam się orłem językowym. Jednak sam fakt, że umiałam się wypowiadać w tym języku oraz rozumiałam co do mnie mówią sprawił, że z miernego ucznia znalazłam się w grupie przeciętnej.
W liceum trafiła mi się naprawdę świetna nauczycielka. Nie, nie była łagodna czy zabawna. Ostra i wymagająca, lecz uwielbiałam ją. Dlatego, że widziała iż lubię angielski nie tak jak angliści oczywiście, ale tak ... na domowy użytek. Jechałam na 3 i 4 bo gramatyka u mnie leży. Lecz nie tak zwyczajnie leży.
Ten problem spędza sen z powiek mojej obecnej nauczycielce, która nigdy nie wie co ze mną zrobić. Czytam płynnie, rozumiem tekst w 99%, znam większość słów, kiedy mówię to prawie zawsze dobrze odmieniam. Jednak jak dostaję sprawdziany typowo gramatyczne, zawalam raz za razem. Bo korzystam z gramatyki i form o jakich pani mówi, a nie wiem na dobrą sprawę czym się różnią czasy od siebie etc. Jak powiedziałam, jestem lingwistycznym tłumokiem.
Dlatego nawet, jak jeździsz na trójach i nauczyciel daje Ci same nagany - nie zniechęcaj się. Bo oceny nie są wyznacznikiem tego czy umiesz angielski czy nie. Określają tylko czy opanowałeś materiał.
Wybierz to gdzie czujesz się lepiej
Czasem człowiek tak ma, że toczy walkę z tym co CHCE przetłumaczyć, a z tym co UMIE. Tak, jest różnica. Sama muszę powiedzieć "papa" kilku opowiadaniom, bo choć są genialne tak chyba bym osiwiała próbując przełożyć je na nasz język. Dlatego wybieraj to co rozumiesz i co jest dla Ciebie lekkie, a nie to czego domaga się tłum albo co Ci się podoba, ale boisz się. Dlaczego? Szybko porzucisz, zniechęcisz się, albo po prostu odwalisz fuszerkę.
Komiksy czy opowiadania?
Na początek komiksy. Od tego się zaczyna. Przynajmniej w mojej opinii. Opowiadania tylko i wyłącznie wtedy jak już komiksy będziesz trzaskać jak ta la la
Tłumaczenie dosłowne czy intuicyjne?
Tam gdzie jedna rzecz do tłumaczenia i dziesięciu tłumaczy, tam jedenaście tłumaczeń. Tak. Każdy zrobi to inaczej, inni będą uważać, że zrobią to lepiej niż Ty. Nie mówię, bo mogą mieć nawet rację. Ja jestem za tłumaczeniem przede wszystkim intuicyjnym i sytuacyjnym. A to wymaga zrozumienia nie tylko tego co zostało powiedziane przez postać A, ale też jak odkłada się to na kanon narodowej kultury.. Dla przykładu. mamy angielskie "tut - tut" jeżeli wejdziemy w słownik otrzymamy definicję "tut". Nie ma to bezpośredniego odniesienia na polski język, a kiedy postać robi "tut tut" to po prostu cmoka. Chodzi o cmoknięcie czy to w oczekiwaniu, czy to pogardliwe, czy zmuszające inną osobę do przyśpieszenia robienia czegoś.
Dlatego jak rozumiemy komiks to super! Trzeba jeszcze go przełożyć tak, aby postać posłużyła się takim słowem, by oddało to w pełni wyraz emocjonalny w ojczystym języku. Dlatego tłumaczenie jest przede wszystkim zabawą na wyczucie.
Tłumacz Google?
Nie powiem, że z niego nie korzystam. Bo a i owszem - do poszczególnych słów, czasem tych tam znaleźć nie mogę, muszę więc odwoływać się do innych stron. Także anglojęzycznych gdzie po angielsku są tłumaczone angielskie wyrazy. Te słowniki mimo, że dla Polaka są ciężkie to jednak najwięcej dają. Nie warto jednak tłumaczyć w Google Translate całe zdania. Dlaczego? Oh...
Ta dziewczyna wzięła oryginalny tekst angielski, wrzuciła go w google translate w kilku różnych językach, a potem z tego co otrzymała znowu na angielski. No i zaśpiewała to co otrzymała. W teorii powinna dostać to samo, prawda? Cóż.. niestety aby zrozumieć genialny kawał trzeba znać angielski.
Dlatego postanowiłam zrobić to samo, tylko że z czymś innym. Wzięłam popularny wierszyk Brzechwy.
No i macie już argument, dlaczego NIE korzystać z tłumacza Google podczas odrabiania prac domowych. Heh.
Opowiadania
Metoda na tłumaczenie opowiadań jest taka, że czytam je przynajmniej dwa, a nawet trzy nim zacznę tłumaczyć. Pierwszy raz - zwłaszcza jak są po angielsku, a nie amerykańsku - zawsze jest trudny i przeskakuję większe opisy, czy nie sprawdzam w słowniku słów jakich nie rozumiem. Daję sobie kilka godzin, a czasem dni na odpoczynek, a potem wracam czytając to samo jeszcze raz - zawsze dowiaduję się czegoś nowego.
Za trzecim razem, czasem czwartym biorę się za tłumaczenie. Czytam jedno zdanie, albo jeden akapit, sprawdzam słowa jakich nie rozumiem, przenoszę to na język polski. Uwzględniając różnice kulturowe i słowa, jakich nie da się tak łatwo przetłumaczyć. Potem przychodzi czas na pierwszą korektę. Zamykam oryginał i poprawiam. Usuwam powtórzenia, inaczej odmieniam, czasem inaczej układam całe zdania, aby dostosować je do polskiego odbiorcy. Drugą korektę w większości moich opowiadań przeprowadza moja Beta.
Komiksy - w czym i jak?
Ja korzystam z Painta, dlatego pogardliwie się śmieję z tych którzy zasłaniają się brakiem specjalistycznego programu, który uniemożliwia im tłumaczenie. Paint wystarczy. Jak masz coś lepszego to super! Paint to podstawa i przyznam się szczerze, najbardziej mnie denerwuje kiedy nie mogę hm.. zrobić krzywego tekstu tak jak w oryginale, ale cóż, nie można mieć wszystkiego.
No i nie podsyłajcie mi tutaj innych programów, kej? Mój komputer to złom, dlatego nie chcę go dodatkowo nadwyrężać.
Jak już publikować, to PUBLIKOWAĆ!
Dobra, bariery przełamane, nasz pierwszy komiks przetłumaczony. Co teraz? Trzeba pamiętać, że jak już decydujemy się na publikowanie naszych dzieł trzeba wziąć poprawki na to, że KTOŚ to będzie czytał. A ten KTOŚ nie ma wielkich wymagań. Takie same jak Ty. Chodzi o to aby tekst był czytelny. Czyli czcionka w miarę duża, wyraźna etc. Mam tę świadomość, że brak polskich znaków w czcionce np Papyrus utrudnia czytanie niektórym osobom. Nie robię ich ręcznie bo jestem leniwa. Hah. Lecz staram się zawsze dobierać czcionki jakie mają polskie znaki bez względu jak te zagraniczne by były ładne.
Tekst nie może być za mały ani za duży. Nie powinien nachodzić na kreski. W miarę możliwości powinno się go wyśrodkować. Oh na moim blogu jest pełno komiksów robionych na odwal się. Lecz to na nich się uczyłam. Teraz pilnuje własnych zasad i tego do jakich wniosków doszłam.
Komiksy - a co jeżeli tekstu po przetłumaczeniu jest za dużo i nie mieści się w dymku?
Czasem tak jest, że zwroty angielskie które zajmują pięć słów da się w Polsce wyrazić trzeba. A czasem odwrotnie - wiadomo. Jak sobie z tym poradzić? Są dwie szkoły
Pierwsza - jeżeli się da, kasujemy obramowania chmurek, albo je powiększamy. Jeżeli to nie wchodzi na obrazek oczywiście.
Druga - wybieramy z treści to co najważniejsze dla fabuły i wyrzucamy resztę. Wszystkie "heh" "aha" "Ta kawa jest najlepsza na świecie! A co u Jona?" można przetłumaczyć tak "Pyszna kawa! Co u Jona?" Bo tutaj ważne jest pytanie, ma kluczowe znaczenie dla dalszej fabuły.
Problematyczny Blogger
Jak gdzieś publikujemy nasze obrazki, a są one za duże, to strony automatycznie je zmniejszają. Przez co komiksy są trudne do odczytywania. Nie wiem jak w innych miejscach, ale ja staram się, aby wysokość nie przekroczyła 1500 pikseli, bo potem blogger automatycznie go zmniejsza.
A co jak komiks jest za długi?
Na to tylko jedna rada. Ciąć! Po prostu. W kawałkach się komiks wrzuca, ale wtedy wszystko jest wyraźne. To dla nas oczywiście więcej pracy, ale efekt jest tego wart.
OJEJ BŁĄD! Co robić?!
Beta. W opowiadaniach moją Betą jest Samael. Oh, ona potrafi się ze mnie wyśmiewać jak palnę jakiś błąd czy zrobię niezrozumiałe zdanie. Wiecie, że z mojego "alkocholu" śmieje się do dzisiaj? :D No i wy, jak wytykacie mi błędy jakich staram się nie popełniać. Uh... Czasem po prostu nie chcę się zapisywać jeszcze raz tego obrazka i go poprawiać, no ale jak mus to mus.
Nie bierz na siebie za dużo!
Bez względu czy tłumaczysz opowiadania czy komiksy - nie bierz na siebie za dużo. Ja np poza pobocznymi komiksami biorę jedną długą serię i choć czasem cholernie korci aby zrobić kolejną - neh. Wpierw jedno trzeba zrobić. Jak nie chce Ci się jej tłumaczyć - krótkie komiksy, ale nie kolejna seria. To samo z opowiadaniami. Możesz zrobić sobie przerwę od czegoś dłuższego, nikt Ci tego nie broni! Lecz nie bierz się za coś kolejnego! Z opowiadaniami jest tak, że można brać kilka na raz. Dla przykładu ja teraz tłumaczę trzy w jednym czasie i mam dwa dłuższe one-shoty rozpoczęte w tłumaczeniu. Do tego jeden długi komiks.
Krytyka?
Oczywiście, nastaw się na nią. Nikt nie będzie Cię wiecznie głaskał po głowie. Znajdą się tacy, którym nie spodoba się Twoje tłumaczenie. Czasami nie będziesz mieć odzewu. Jednak - jak ktoś twierdzi, że umie zrobić coś lepiej, to niech to zrobi i niech pokaże! Nikt nie komentuje? Trudno. Tłumaczenie robisz dla siebie! To ma być zabawa!
No i w sumie to chyba tyle miałabym do powiedzenia. Jakieś pytania jeszcze? :D