Tłumaczenie; Yumi Mizuno
14 listopada 2017
13 listopada 2017
Grimtales - GRIM FANDANGO CZ 1 - Czas przeznaczenia
SPIS TREŚCI
Czas przeznaczenia (obecnie czytane)
Buntowniczka i niebezpieczna gra
Bilet w jedną stronę - Wspomnienia Loli
Okładka
Miasto El-Marrow /niezależne fabularnie/
Bilet w jedną stronę - Lola gdzie jesteś
Przyjaciel i ojciec - Toto Santos
...
Buntowniczka i niebezpieczna gra
Bilet w jedną stronę - Wspomnienia Loli
Okładka
Miasto El-Marrow /niezależne fabularnie/
Bilet w jedną stronę - Lola gdzie jesteś
Przyjaciel i ojciec - Toto Santos
...
Autor: Janet-Lola
- Nick, wiesz o tym dobrze, że Olivia i ja od dawna się spotykamy, prawda?
Nick uniósł kieliszki z alkoholem, ostrożnie, żeby się nie zdziwić, i spojrzał na swojego pracodawcę to chyba nie tak ze zebrało się Maxowi na zwierzenia, gdy noc była jeszcze młoda.
Oczywiście, kto nie wie co? on zapytał. Maximino zaśmiał się.
- Tak, masz rację - przyznał. Wyciągnął z kieszeni małe,czerwone pudełko i postawił na stół. Jego prawnik nawet nie musiał odgadywać, co było w środku.
Nick zdał sobie sprawę, że potrzebuje innego napoju najlepiej mocniejszego i to szybko.
- Masz zamiar jej zaproponować małżeństwo? Warknął i brzmiał niegrzecznie, nawet w otworach usznych. Na szczęście Maximino nie zauważył. Nick podejrzewał, że jego szef myśli, że jego prawnik jest samotny. To wyjaśniłoby, dlaczego Nick tak źle zaczął mówić o Olivii. Och, jeśli Maximino tylko wiedział ... że Olivia i Nick mają romans i kochają się potajemnie.
Maximino kiwnął głową. To trochę wcześnie, ale ja ją kocham, nigdy nie kochałem nikogo innego i chcę dać jej wszystko,co tylko możliwe- powiedział. Otworzył pudło, które stało na stole i pokazał pierścionek zaręczynowy w środku.
Nawet Nick musiał przyznać, że to było imponujące. Było to czyste złoto i małe diamenty obok siebie. Błyszczały jak małe gwiazdy, kiedy ich złapały światło. Pierścionek nie był w stylu Olivii, ale był wyraźnie drogi, więc ona by go chciała.
Byłaby głupia,żeby nie powiedzieć tak, powiedział. Maximino wyglądał na zadowolonego
Nie mam odwagi mówić nawet ile to kosztowało, ale to nie ma znaczenia, moja miłość zasługuje tylko na to co najlepsze,powiedział.
Nick postawił pustą szklankę na stole, wyjął papieros z kieszeni i zapalił. Po tym, jak poczuł się trochę lepiej, poczuł się niepewnie wewnątrz.
Więc, kiedy będziesz klęczeć przed nią i zadasz jej pytanie?- zapytał.
Pomyślałem o tym i doszedłem do wniosku,że to nie może być to zwyczajne. Olivia zasługuje na coś większego i lepszego. Pamiętasz, że pojutrze jest następny wyścig?- powiedział Maximino.
Nick skinął głową w milczeniu. Wiedział już, co myśli jego pracodawca. Jutro jest również pierwsza podróż ''Olivii I", powiedział, odnosząc się do sterowca, którą zbudował Maximino, aby uczcić jego miłość do niej .
Dokładnie!- powiedział Maximino. To ma być sekret, ale jesteś moim przyjacielem tak długo, że mogę cię wtajemniczyć. Przerwał krótką chwilę, podczas której Nick skinął głową. Teraz widzę to już wtedy, gdy zwyciężony kot przecina linię Olivii, która schodzi na bieżnie i wtedy ja klęcząc przed nią i całym tłumem pytam się jej’’ Czy wyjdziesz za mnie ?’’ . Olivia nigdy tego nie zapomni!
- Nie mogę się z tobą nie zgodzić - powiedział Nick.
Po dostarczeniu szczęśliwej wiadomości Maximino wstał i wrócił do swojego biura. Wyglądał jak najszczęśliwszy człowiek na świecie. To było duże osiągnięcie w Krainie Zmarłych, a zwłaszcza w Rubacavie. Być może właśnie dlatego Nick nosił się z niesmakiem.
Zapalił papierosa czuł że potrzebuje wiele więcej siły, niż było to konieczne.
Nick był pewien, że Olivia nie z przyjemnością dowie się o najnowszym planie Maximino. Kobieta była dziewczyną i prawdziwą miłością pana lorda, ale wszystkie uczucia były całkowicie jednostronne w tym związku. Poza tym Olivia nienawidziła zaangażowania. Bez względu na to, jak bogaty jest Maximino, to nie będzie chciała wyjść za niego.
Chciałbym zobaczyć, jak ona wyślizgnie się z tego, pomyślał. Olivia chciała być z Maximino, ponieważ był najbogatszym mężczyzną i gotów był kupić wszystko, czego chce jego miłość. Jeśli odmówi swojej propozycji, nie tylko obraziła by go, ale również wyłączyła sobie przepływ pieniędzy.
Byłoby mi przykro, jeśli tak by się stało. Olivia musiałaby wyjechać gdzie indziej, aby znaleźć innego bogatego człowieka i to będzie koniec ich namiętnego romansu. Inny mężczyzna mógłby chcieć zakończyć historię Maximina i Olivii, ale Nick nie był głupcem. Dobrze wiedział, co Olivia troszczy się o niego i to nie on.
- Dzisiejszej nocy jesteś spokojny - zauważyła Olivia.
- Mam wiele do myślenia - odparł Nick i Olivia zachichotała cicho.
Nie żartuj ze mnie, jesteś strasznym kłamcą, coś się stało. Nick wpatrywał się w Olivię w ciemności był zły na siebie, ponieważ nie nauczył się mówić "nie" dla niej.
- Maximino zamierza ci się oświadczyć - powiedział i czekał na reakcję Olivii.
W zamęcie wzruszyła ramionami. Jestem zdziwiona, że tego nie zrobił, powiedziała.
Czy nie jesteś trochę zszokowana? Jak chcesz odmówić, nie szkodząc samej sobie? Prawnik chciał wiedzieć.
A Dlaczego sądzisz ze miałabym odmówić? Maximino jest najlepszy, co ten świat ma do zaoferowania, jeśli chodzi o pieniądze i wpływy, powiedziała Olivia.
Nick prawie wstrząsnął ramionami i otoczył ją ramieniem. Nie zamierzasz tego zrobić, prawda?on zapytał. Olivia Ofrenda? Mężatką? Nie, to nie mogło być prawdą, a nie tylko dlatego, że nie mógł sobie wyobrazić, że jest jego oblubienicą.
- Kochasz się ze mną, i wiesz, że go nienawidzę ,- warknął Nick.
Olivia parsknęła w rozbawieniu.
Bo posuwasz narzeczoną swojego najlepszego przyjaciela i pracodawcy. A ja mogę mu zawsze powiedzieć, że potrzebuję więcej czasu, zrozumie, powiedziała.
Wątpię, chodzicie ze sobą i od jakiegoś czasu widujesz się ze mną w tajemnicy, a nawet jeśli w w to uwierzy, zapyta o to później. , Nick stwierdził.
Olivia strzeliła do niego bez wyrazu twarzy. Więc co chcesz, żebym zrobiła? Odrzuciła go i zostawiła? Wiesz, że tego nie zrobiłabym tego- powiedziała i Nick nie mógł temu zaprzeczyć. Tylko bogaty i silniejszy człowiek niż Maximino mógł sprawić, że Olivia zmieniła swój kierunek ''uczuć''
On to zrobi w kiedy twój kot wygra wyścig i napisze ci propozycję na sterowcu '' Olivii I", powiedział.
- Jakie romantyczne - westchnęła Olivia.
- Myślałem, że nienawidzisz romantyczności - zauważył Nick.
Tak, ale Maximino tego nie wie.
Cisza przejęła pokój. Wszystko było przykryte ciemnością, a Nick ledwo widział drzwi i krawędzie kilku mebli. To było dziwne, ale za każdym razem, gdy leżał w tym pokoju, patrzył na sufit. To był zwyczaj, który wrósł w niego odkąd po raz pierwszy odwiedził Olivię.
- Zawsze jest możliwe, że coś się stanie i jego plany legną w gruzach - powiedziała Olivia.
Jak to?- zapytał Nick.
Skąd mam wiedzieć?
Z jej tonu Nick wiedział, że chce, żeby odszedł. Olivia ponownie była lodowatym sobą. Kobieta rzadko pokazywała swoją prawdziwą naturę i Nick podejrzewał, że jest jednym z nielicznych szczęśliwców lub pecha - tych, którzy kiedykolwiek widzieli ją bez tej maski. Większość ludzi w Rubacava nie miała pojęcia, jakiego potwora naprawdę miała za skórą.
Usiadł i odsunął koc. Powietrze w pokoju było zimne i jako człowiek, który lubił luksusy Nick wolałby powrócić do ciepła. Mówiąc jej to, Olivia po prostu oburzyła się na niego, więc postanowił zebrać sobie ubranie i założyć je. Były też ciepłe, ale był pewien, że w łóżku z Olivią będzie jeszcze wygodniej.
Nick nic nie powiedział, kiedy wychodził. Zazwyczaj wymieniając kilka słów przed wyjściem - czasem byli nawet delikatni i czuli dla siebie- ale wyczuwał, że Olivia była w złym nastroju ze względu na jego wieści. On też był, chociaż trudniej zrozumieć, dlaczego.
I co wtedy gdyby Olivia poślubiła Maximino? Nie powinien w żaden sposób zmieniać ich związku. Szanowanie małżeństw innych ludzi nigdy nie było bliskie sercu Nicka. I nie myślał, że Olivia z uprzejmym przyjęciem zajmie się byciem żoną.
Tyle rzeczy zmieniłoby się, pomyślał, wychodząc z Blue Casket , wszedł w chłodną noc Rubacavy. Maximino chciałby Olivie wziąć ze sobą by wyjechać do Noevo Marrow wtedy musieli by znaleźć kogoś innego, aby prowadzić klub. A To znacznie utrudniłoby mu prace.
Nastąpił głośny hałas, ale Nick nie pozwolił, aby to mu przeszkadzało. Rubacava nigdy nie była cichym miastem, zwłaszcza nocą. Dla obcego może to brzmieć jakby wszystko było zawsze martwe, ale jeśli przez lata mieszkał w mieście - jak Nick - nauczył się słuchać dźwięków lokalnej nocy.
W jego mieszkaniu było ciemno i zimno, kiedy wszedł do środka. Wszystko pachniało tytoniem - nigdy nie omieszkał otworzyć okna, gdy palił - a podłoga była zakryta ubraniami, starymi papierosami, gazetami i aktami roboczymi. Nie trzeba było mówić, że nigdy niczego nie znalazł.
Będę musiał poprosić kierowcę, aby zatrzymał się jeszcze raz, pomyślał, kopiąc niektóre z gazet pod łóżkiem. Po znalezieniu stosunkowo czystego szkła nalał sobie drinka i upadł do łóżka. Przynajmniej zrobił to rano, więc to nie było w najgorszym możliwym czasie .
Minęła północ. Jutro Olivia musiała odpowiedzieć na propozycję Maximina. Cokolwiek powiedziałaby, zmieniłoby życie wszystkich nawet Nicka. Gdyby powiedziała’’Tak’’, musi pożegnać się z ich zabawnym romansem. Gdyby powiedziała’’Nie’’, musiałaby skoncentrować się na współczuciu dla Maximino.
Maximino był uczciwym pracodawcą,z bogatą firmą,a może nawet czymś podobnym do przyjaciela od lat. Nick po prostu nie był człowiekiem, który myślał o innych przed jego własnym interesem. Ale niezależnie od tego, jak bardzo nie lubił pomysłu,musiałby wziąć udział w weselu, jeśli Maximino i Olivia poślubią się. Najprawdopodobniej też byłby najlepszym świadkiem.
Postanowił zasnąć, zanim jego myśli sprawiły,że byłby zbyt zły.
---
Dzieńdoberek! Lola machnęła szczęśliwie do człowieka, który pojawił się na schodach.
-Jest Rano - odpowiedział Manny. Zszedł po schodach do baru, gdzie byli Lola i Glottis. Demon próbował teraz swojego nowego utworu i poprosił Lolę, aby dała szczerą opinie.
Więc, co planujesz na dzisiaj?- zapytała Lola, nie zwracając uwagi na neutralny ton Manny'ego. Była już przyzwyczajona do człowieka, który traktuje prawie wszystkich w tym świecie w niezbyt taktowny sposób.
Manny wzruszył ramionami i nie zajął miejsca. Lola poczuła na nim odrobinę zapachu tytoniu.
Myślałem, że ja i Glottis będziemy mogli lądować w Skamieniałym Lesie, powiedział.
Jeszcze raz chcesz tam jechać? - zapytała cicho Lola. Myślała, że to smutne, że tydzień po tygodniu Manny zważał na każdą przyjezdną duszę do Rubacavy i spędził wolny czas na poszukiwaniu kobiety, której nie widział od prawie roku. Jeszcze smutniejsze było to że on ją rzeczywiście kochał.
Człowiek, który coś robi, bo czuje, że to jego obowiązek, czyżby aż tak ją kochał? pomyślała. Nie, że Manny był złą osobą, ale ...
- A miałaś inne plany? - spytał Manny i spojrzał na aparat, którą przyniosła ze sobą Lola. To była jej największa pycha i była rzadko widywana bez niego. Lola była bardzo świadoma faktu, że dla większości dusz w Rubacava była jedynie panią fotograf.
Cóż, myślałam, że mógłbym zrobić kilka zdjęć u ciebie i kawiarni na nowe pocztówki, ale mogę to zrobić później, jeśli jesteś zajęty, powiedziała.
Być może to byłoby najlepiej, ale wcześnie rano nie kawiarnia nie wygląda dobrze, powiedział mężczyzna.
Sala High Roller's Lounge jest zawsze fantastyczna. Mogę tam jechać dzisiaj, po zakończeniu naprawy drugiego aparatu a jeszcze tam nie zrobiłam zdjęć- powiedziała Lola. Próbowała zachowywać się tak, jakby nie widziała spojrzenia,które Manny jej wysłał.
Tak, słyszałem, że Maximino włożył w ten biznes wiele pieniędzy, powiedział, podkreślając imię mężczyzny .Przez chwilę milczał, jakby biorąc pod uwagę kolejne słowa. Nie pozostaję się tam za długo, słyszałem że Barman Cristian wkłada coś do picia, aby uzależniać swoich klientów by wracali. Dlaczego między innymi myślę, że ma więcej klientów niż my
Lola roześmiała się, chociaż wiedziała, że za słowami było ostrzeżenie. Manny był jednym z nielicznych, którzy wiedzieli o jej uczuciach do Maximino. Był także jednym z tych, którzy uważali, że nie ma szans.
- Maximino może być gentlemanem, ale w końcu nie jest człowiekiem, którego chcesz - powiedział jej przyjaciel. Wiedział jednak, że Lola nie posłucha go.
Podniosła aparat i podeszła do schodów. Podobnie jak wszystko w Rubacava, kawiarnia rankiem była opustoszała. To nie powstrzymało Loli przed wejściem do High Roller's Lounge, ponieważ tym razem tylko chciała robić zdjęcia wnętrza. Prawdziwą atmosferę można było uchwycić w nocy.
---
SALA HIGH ROLLER'S LOUNGE
Było rano, więc Nick jeszcze nie wytrzeźwiał do końca. Jednak był w takim sfrustrowanym nastroju, że chętnie zmieniłby wodę na coś silniejszego. Ale czyniąc to wzbudziłoby podejrzenia Maximino,a prawnik nie chciałby się wtedy tłumaczyć.
W każdym razie miał wystarczająco dość pracy na swoich rękach.
Sala High Roller's Lounge nie była otwarta rano, ale nigdy nie przeszkadzało mu to żeby pracować. To było bardziej komfortowe niż jego biuro i to że wcześnie nie i było nikogo, kto by mu przeszkadzał.
Czy mógłbyś chwilę przenieść się gdzie indziej? Chciałbym zrobić zdjęcie tego wielkiego posągu - poprosił młody,miły głos, a Nick zerknął z gazet.
Lola. Nie znał jej dobrze i zdawał sobie sprawę, że zarabiała na życie - jeśli możesz to powiedzieć - robiąc zdjęcia wokół Rubacavy. To było wszystko,co chciał wiedzieć.
- Próbuję tu pracować - warknął.
- Ja też - odrzekła Lola, wcale nie zraziła się. Trzymała aparat w obydwóch rękach z najgorszym kapeluszem, jaki kiedykolwiek widział na jej głowie. Chciał się zaśmiać głośno. Zamiast tego tylko parsknął i skoncentrował się na odczytywaniu dokumentu od Maximino, który miał zostać podpisany po południu.
- Wiesz, nie może ci być trudno wstać na kilka minut - zaproponowała.
-Nie, bo nie muszę - powiedział Nick.
- Twoja praca nie może być aż tak ważna, że nie możesz się wstać na parę sekund - przerwała Lola, a potem zaczęła się denerwować. Nick nie mógł znieść bezczelności kobiety.
Powiada to ktoś, którego praca polega tylko na naciśnięciu przycisku, powiedział adwokat. Usłyszał, jak Lola parsknęła i miał nadzieję, że zrezygnuje i zostawi go samego. Musi wykonać tę pracę rano bo póżniej nie znajdzie na to więcej czasu.
Z kącika oczodołu zobaczył, jak Lola poszła zrobić coś innego. Nick miał nadzieję, że nie wróci. Przez chwilę milczało, tylko cichy hałas z kuchni zakłócił koncentrację.
Potem zauważył, że nie był sam. Adwokat uniósł wzrok, gotów powiedzieć Loli, aby go zostawiła samego, ale wpatrywała się w Maximino. Nickowi nie spodobał się sposób w jaki on na nią patrzył
– Skończą się wkrótce - zapewnił.Maximino kiwnął głową.
Powiedziałem, ale Nick wiedział, że to nie to, o czym Maximino chciał rozmawiać. Podążył za spojrzeniem pracodawcy i zobaczył Lolę, która obecnie kręci się w przytulnym stoliku.
- Widziałem, jak rozmawiasz z tą dziewczyną - powiedział Maximino.
- Niestety - zauważył Nick. Nie czuł potrzeby udawania, że lubi Lolę. Maximino nie miałby nic przeciwko.
Lola jest miłą dziewczyną, obserwowałem ją, zawsze jest taka przyjazna i szczęśliwa. Powinieneś ją zaprosić na drinka - kontynuował Maximino.-Myślę, że zrobiło by ci to dobrze.
Nick znieruchomiał, kiedy zrozumiał, co zaczyna Maximino. Stłumił gniew w sobie.
- Nie sądzę, żebym był w jej typie- powiedział. Mogę założyć, że poszukuje rycerza w lśniącej zbroi.
Maximino spojrzał zamyślony i ciągle patrzył na Lolę. Nick zauważył, że kobieta zdała sobie sprawę, że była obserwowana i próbowała rozpaczliwie wyglądać, jakby koncentrowała się wyłącznie na swojej pracy. Nie mogła jednak powstrzymać się od kradzieży ich wzroku od czasu do czasu zerkała.
Nie osądzaj z góry wszystkiego. Nigdy nie wiadomo, jacy są ludzie, zanim naprawdę ich nie poznasz- powiedział Maximino. Nick zgodził się milcząc, ale przez chwilę nie myślał, że on albo Lola będą zainteresowani tą propozycją od Maximino.
- Już wiem, że już wystarczająco dużo wiem - powiedział i miał nadzieję, że Maximino zejdzie z tematu Być może musiałby znaleźć oficjalną dziewczynę, aby zakończyć te niewygodne rozmowy.
Czasem sprawiasz wrażenie przygnębionego, Nick. Czy daję ci zbyt dużo pracy? Nick wiedział, że Maximino już nie jest poważny,chociaż ton mężczyzny w ogóle się nie zmienił.
Prawnik parsknął. – Podniesienie się z krzesła sprawi, że poczuję się lepiej - powiedział sucho.
Przez chwilę mówili o rzeczach, a potem Maximino powiedział, że zapłaci Olivii za wizytę. Nick właśnie miał zamiar ponownie skoncentrować się na swojej pracy, ale właśnie wtedy spojrzał na Lolę.
Kobieta przestała robić zdjęcia i patrzyła na plecy Maximina. Jej kościste palce mocno trzymały aparat i nosiła na jej twarzy rozmarzoną minę.
Cóż, Nick pomyślał z lekkim zdziwieniem. Wygląda na to, że nie przychodzisz tu na zdjęcia! Czuł się bardzo zadowolony z tego, że to ujawnił i zachichotał.
Więc była inna dusza,która nie chętnie zobaczyłaby Maximina i ślub Olivii.
Nagle zdał sobie sprawę. To było bardzo głupie, ale w tej chwili mu to nie przeszkadzało. Był zbyt zajęty, a za moment pomachał do Loli, aby przyszła do niego.
Czego chcesz? - zapytała podejrzliwie.
- Widziałem sposób, w jaki patrzyłaś na Maximino - powiedział Nick, aby głos był niemal przyjazny. Lola zamarła na chwilę i na jej twarzy pojawiła się ostrożna mina.
Co masz na myśli? zapytała.
Nie próbuj ze mną grać, nie jestem ślepy, obchodzi cię to- powiedział niecierpliwie Nick.
– Jaki byłby świat, gdyby kobiety przynajmniej raz powiedziały prawdę.
Lola przeniosła ciężar ciała z jednej nodze na drugą, zarumieniła się
– Cóż, jest dobrym człowiekiem, byłoby niegrzecznie, żeby nie odpowiedzieć na jego dobroć - powiedziała i machnęła aparatem. Nick pomyślał.
- Spróbuję znowu -Kochasz go - powiedział i pochylił się na krześle. Jego spojrzenie nie opuściło Loli przez jedną minutę, a na początku kobieta starała się jak najprzyjemniej wyglądać. Potem westchnęła z frustracją.
- Więc co? Jestem zakochana a To nie jest zabronione, prawda? - zapytała.
Czy nie przeszkadza ci to, że kocha kogoś innego?Lola nie odpowiedziała, więc Nick kontynuował: Dopóki Olivia istnieje, Maximino nawet się na ciebie nie spojrzy, a jego słowa, spojrzenia i dotyk są skierowane do innej kobiety. I ona odpowie w ten sam sposób, dając Maximino to samo- ciepło i miłość .
To, co powiedział wywołało zaskoczenie, więc Nick zamknął się. Przeklinając własną słabość zauważył, że Lola przyjęła słowa znacznie gorzej.
- Dlaczego mnie dręczysz? Wiem o tym wszystkim - powiedziała Lola, jednocześnie rozdzierając,się ze smutną i gniewną miną.
Musisz też wiedzieć, że Maximino zamierza jutro jej się oświadczyć Nie zdziwiłbym się, jeśli się ożenił by się w tym tygodniu!- powiedział Nick.
Lola odetchnęła głęboko i opadła na najbliższe wolne krzesło.
Nie ... żartujesz, prawda? Jest to trick, który próbujesz ...zaczęła, ale Nick zaczepił się gniewnie.
Nie bądź głupia,nie mówię o tobie,więc dlaczego miałbym tracić czas na żarty? To, co mówię, jest prawdą.
Przez moment Lola zastanawiała się nad słowami adwokata, a następnie zdeterminowanie powiedziała.
- Dobra – powiedziała. Jeśli to sprawi, że Maximino będzie szczęśliwy,być może.. Może on i Olivia zostali stworzeni do siebie nawzajem.
Nick nie był pewien, ale myślał, że może słyszy łzy za słowami. Wzruszył ramionami. - Nie musi tak być - powiedział.
Lola spojrzała na niego ze zdziwieniem i podejrzliwością. Co masz na myśli?-zapytała.
Nick pochylił się nad stołem i szepnął coś do ucha.
Nie możemy o tym rozmawiać, spotykamy się tu dziś wieczorem i pójdziemy gdzie indziej, powiedział.
Wygląd twarzy Loli był mieszanką zamieszania,wstrząsu, a może nawet nadziei. Skinęła głową, a Nick cieszył się, że może tak łatwo manipulować ludzmi.
- Dobrze, ale jeśli to jakiś podstęp to pożałujesz powiedziała.
Nick skinął głową. Była tak przewidywalna.
Lola nie wiedziała, co myśleć. W bardzo krótkim czasie musiała stawić czoła zbyt wielu wstrząsom.
Największym i najtrudniejszym był fakt, że Maximino chce poślubić Olivie Przez chwilę wiedziała o randce mężczyzny, ale trzymała się nadziei, że w końcu się skończy. Być może tylko ona się oszukiwała, ale pomyślała, że Maximino i Olivia nie są niczym innym jak jednym wielkim przekrętem.
Jest dla niego zbyt szkodliwa, powiedziała zawsze jest sama. Nie powiedziała tego nikomu innemu. Biedna, naiwna dziewczyna. Ale nie głupia.
Nick Virago nie miał już okazji spotkać Maximino, spotkał się z nią. Prawnik nigdy wcześniej nie był z nią bardzo przyjazny i - w najlepszym wypadku - traktował ją z lodowatością.
Czego chciałeś? I co to ma wspólnego z Maximino i Olivią? Ostatnie słowa Nick'a dały nadzieję Loli, ale nie odważyła się zbytnio pomyśleć. Że znowu skończy się z rozczarowaniem.
Spotkała się z nim później w godzinach wieczornych, kiedy otwarto Salę. Miała cały dzień czekać,więc Lola postanowiła iść i robić zdjęcia z kilku miejsc, które wyglądały ładnie w świetle dziennym i nocnym. W końcu musiała to robić i nie mogła pozwolić, żeby ten bałagan sercowy przejął całe życie po śmierci.
A jednak nie potrafiła odwrócić myśli, nawet przy ładnym zdjęciu Morza Lamentu. Słońce sprawiło,że ciemna woda błyskawica i mewy przelatywały pośrodku ich własnych wysokich krzyków. Statek unosił się w wodzie, ale Lola ze smutku uroniła łzy myślała o Maximinie że to jednak on ją dotyka czule tuli do siebie chciała poczuć jego ciepło .
Jedna ściana miała obraz dwóch ptaków morskich siedzących na krawędzi mola. Jedno miało leżało martwe, a drugie tylko stało przy nim, jak gdyby strzegąc pierwszego. Ten widok, który nazwał pięknie artysta ‘’tęsknotą za życiem’’, nie sprawił, że Lola poczuła się lepiej.
Maximino zamierzał zaproponować Olivi. To była jedyna rzecz która kotwiczyła w jej umyśle.
Lola poczuła się strasznie. Przez kilka tygodni zrobiła wszystko,co w jej mocy,by złapać się za serce.
Żeby dać sobie spokój ze swoim żenującym uczuciem które ją wypełniało od środka. Za każdym razem,gdy ją przyjął ciepłym słowem na przywitanie, czuła się, jakby jej życie po śmierci było czymś więcej niż pustą muszla bez perły w środku W swoich snach i fantazjach marzyła o nim i o tym jakby smakowały jego czułe pocałunki.
Być może byłam głupia, pomyślała. Widziała, że Olivia miała Maximino całkowicie owiniętego wokół palca .Ogarniała ją myśl ‘’co tu zrobić’’.Wkrótce przecież ich zaręczyny. Samotna kropla szczęścia w środku niekończącej się egzystencji.
Jedno pytanie ją niepokoiło. Co chciał zrobić Nick Virago? Gdyby dobrze poznała jego plan, żeby powstrzymać propozycję możliwe że nawet za cenę utracenia swojej miłości nie zgodziła by się na współprace z Nickolasem.
Nawet gdy myśl wpłynęła na myśl,Lola poczuła się głupio. Nick był przyjacielem Maximino. Dlaczego miałby zmiażdżyć jego szczęście?
A jeśli tak, to czy tego chce?
---
Jasne światła rozłożyły atmosferę wokół High Roller's Lounge. Pokrywała wszystko w słabym kolorze czerwonym i świeciła na każdym rogu, tak że nie było pojedynczego, zacienionego stołu. Maximino nie lubił na swoich miejscach cieni.
Nick obserwował otoczenie z jedynego miejsca, w którym mógł stać niemal niezauważony. Prawie żadne światło nie osiągnęło za jednym z posągów kota i słaby cień pozostawał tam.
Lola już przybyła ubrana w swoją czarną sukienkę z kapelusikiem na głowie widziała że Nick i siedział przy stole, Prawnik nie ruszył się do niej bliżej, ale patrzył w milczeniu. Czekał.
- Co ty tu robisz?- zapytał Maximino. Tak jak Nick miał nadzieję.
- Jestem tylko po jedną rzecz– odparł .Lola ich nie zauważyła.
Cóż, można użyć bardziej efektywnego sposobu na to, czy masz jakieś poczucie w tym przypadku -Jakiś bałagan w interesach?. Chciałbym dziś usłyszeć wkońcu fakty na temat pieniędzy Charliego, powiedział Maximino.
Nick pochylił głowę ledwo wystarczająco, żeby ktoś zauważył. - Właściwie myślałem, że wyjdę tego wieczoru - powiedział i skinął głową Loli.
Maximino wyglądał na zdziwionego. Więc spytałeś ją? Cieszę się, Nick. Czy po raz pierwszy akceptujesz moją radę dotyczącą kobiet powiedział
- Nie, ale żaden z nas nie chce zapamiętać poprzednich spraw - odparł Nick. Osiągnął cel i sprawił, że Maximino wierzy, że on i Lola mają coś na myśli. Teraz nikt nie zadawałby pytań, nawet gdyby byli widziani razem.
- Chcę trochę szczęścia - powiedział tonem poważnym
Podszedł do Loli,a kobieta zauważyła go od razu. Spojrzała na niego z ciekawością, a Nick odwrócił głowę, mając nadzieję, że ma sens, aby się zamknąć. Nic nie powiedziała,więc najwyraźniej była mądrzejsza niż myślał.
- Cieszę się, że przyszłaś - powiedział i wziął sobie krzesło. Jego głos był miękki - mówił tak tylko Olivii i fakt, że traktował tę dziewczynę tak samo, jak jego kochanek.
- Rozumiem - powiedziała Lola i nie zrobiła dobrej miny do złej gry,ukrywając rozterkę.
Czy chcesz wypić drinka?- zapytał Nick.
Wejdźmy do biznesu! Lola syknęła i spojrzała na niego,jakby stracił swój umysł. Nick nie był pewien, czy tak się nie stało. Parsknął.
- Miałem nadzieję,że tak powiesz - powiedział i obaj wstali. Powoli podszedł do Loli i objął ją wokół talii i zaczął prowadzić ją do windy, zupełnie świadomy,że Maximino patrzy na nich.
Lola zamroził jego dotyk Nicka, który ją dotknął,ale że nie zrobiła o to sceny. Była zdezorientowana, ale wiedziała,że Nick nie będzie działał tak ot bez racji.
Kiedy drzwi się za nimi zamknęły,puścił się i skierowali się w stronę różnych stron windy.
Po co to było?Lola zapytała z wściekłością i potarła talię, jakby chciała pozbyć się niewidocznej plamy.
- Maximino patrzył na nas, jedyny sposób na wyjście bez wzbudzania podejrzeń - warknął Nick.
- Moglibyśmy się spotkać gdzieś indziej,ten mały akt nie miał żadnego celu - odparła ostro Lola.
Zapewniam go, że jesteśmy zainteresowani sobą. Jeśli potrzebujemy alibi na noc, możemy powiedzieć, że cieszyliśmy się chwilą w jakimś ciemnym rogu. Nie wyglądaj tak bardzo na mnie złą, nie szczególnie cieszy mnie ten fakt ale cóż jeśli chcemy dostać to czego pragniemy to musimy działać zgodnie z planem - powiedział Nick.
Alibi po co? Co zamierzasz mnie zastrzelić jak coś pójdzie nie tak ? Lola szepnęła.
Nick zatrzymał się, upewnił się, że są sami, a potem chwycił łopatki Loli. Wypuściła zaskoczony krzyk z piersi.
- Kochasz Maximina,prawda?- zapytał i nie czekał na odpowiedź. Czy zrobisz wszystko, aby go zdobyć?W takim przypadku będziesz mnie słuchać. Upewnij się, że wiesz, że jesteś ze mną lub przeciw mnie.
Pragnę go, powiedziała Lola.
Czy możesz mi zaufać?- zapytał Nick. Zaczynał budzić wątpliwości co do zaangażowania Loli. Mógł to zrobić sam. Jedyny powód, dla którego chciał, żeby przyszła, to że potrzebuje kogoś do winy,jeśli coś pójdzie nie tak.
Lola sięgnęła do siebie i spojrzała prawnikowi w jego oczodołami.
Czego chcesz?- zapytała z determinacją.
Uważam to w moim interesie, że Maximino nigdy nie zaproponuje Olivii ślubu jeśli nastąpią na wyścigu komplikacje i jestem pewien, że to ci się spodobałoby. Jeśli wspólnie pracujemy, możemy to powstrzymać- wyjaśnił Nick. Miał już plan.
Ale czy aby nie jesteś jego przyjacielem? Dlaczego Lola zaczęła, ale milczała nagle. Na jej twarzy pojawiło się oświecone wyrażenie i to bardziej zirytowało Nicka, niż był gotów przyznać.
- Nie o to chodzi - mruknął. Maximino i Olivia mogą robić wszystko, czego chcą, dopóki nie wyjdą za siebie,co byłoby złe dla biznesu i dla nas.
Ona widzi tylko pieniądze,ona go nie kocha dla niej liczy się tylko gotówka drogie samochody i drogie prezenty. Jestem pewien, że zrozumiesz to, jednostronne uczucie.
Lola skinęła głową. Maximino będzie wściekły, jeśli zepsujemy jego życiowy dzień powiedziała. A ona jest dla niego prawdziwą kobietą, za którą chce wyjść ale co możemy zrobić?
- Mam plan - powiedział Nick i wsunął dłonie do kieszeni. Na szczęście dla nas, Maximino planował coś specjalnego na jutro. Nie powinno być zbyt trudno przyprawić trochę ten wyścig o dreszczyk emocji.
Więc zaczął wyjaśniać to, co miał na myśli.
Lola nie wiedziała, co myśleć. Dostała się do ogromnego bałaganu i tylko chciała wydostać się z tego. Wszystkie jej zmysły krzyczały,że to, co ma robić,było złe i że będzie żałowała tego wiecznie.
A jednak milczący, zbuntowany głos w jej wnętrzu kazał jej kontynuować. Pomyśl o sobie na okazję, powiedziało jej serce. Nigdy nic nie dostaniesz, jeśli nie jesteś gotowa walczyć o to.
Cóż, chyba nie jest tak źle. Nie będziemy nikogo zabijać, czy coś takiego, zapewniła siebie.
Plan Nick'a był bardzo prosty. W istocie była pewna, że prawnik mógłby zrobić to na własną rękę. Była trochę zmieszana z zaufaniem,które mu pokazała. Zawsze myślała, że Nick Virago był człowiekiem, który pracował samotnie i nie pozostawiał śladów.
Lola nie mogła pomyśleć, że mógłby zabrać ją ze sobą tylko po to, aby wszystko w nią winić. Byłoby tak bardzo w jego stylu. W końcu był prawnikiem i mógł odstąpić od odpowiedzialności za wywinięty numer.
Minęło kilka godzin po północy. Tor Cat stał się cichy, a koty spały, następnego dnia Max marzy o wielkim wyścigu. Z kolei High Roller's Lounge był pełen życia i dusz, które albo świętowały swoje wygrane,albo starały się zapomnieć o tym, ile pieniędzy stracili. Maximino również tam był.
Myślenie o człowieku zrobiło w głowie falę poczucia winy przez Lolę wyrzuty sumienia nie dawały jej spokoju. Czy można skrzywdzić człowieka ze swojego szczęścia? Kochał Olivię, a Lola wiedziała, że nie jest dla niego dobra, czuła się źle. Czy miała prawo mieszać się z decyzjami innych?
Z tego powodu nie była zdenerwowana. Przestała się bać przed Nick'em. Być może dlatego, że zobaczyła, że jest równie żałosny,jak wszyscy w Rubacava.
Nie wiedziałem, że masz tutaj klucze, powiedziała,gdy Nick otworzył drzwi na ogromny magazyn na obrzeżach miasta.
Adwokat zwrócił się do niej i skinął w milczeniu. Doszli do wniosku,że muszą być strażnicy i że będą musieli się ich pozbyć - tak spokojnie i bezboleśnie jak to możliwe. Lola powiedziała -chyba nie zamierzasz pozabijać strażników?
Nick odparł -Wszystko się okaże co sytuacja przyniesie
W milczeniu weszli do ciemnego magazynu. Po drugiej stronie ogromnego pokoju znajdowała się lampa naftowa. Dwie dusze grały w słabym świetle w pokera. Duet nie dostrzegł przybycia Nicka i Loli.
Nawet w słabym świetle Lola zauważyła sterowiec, który stanął naprzeciwko nich, potężny i ogromny. Była to ''Olivia I'', symbol miłości Maximina do pięknej poetki.. Lola poczuła wewnętrzną zazdrość i odwróciła wzrok.
Obaj ukrywali się za kilkoma skrzynkami i pilnując strażników. Palce Loli zadrżały lekko. To był pierwszy raz,kiedy robiła coś takiego. Co jeśli ktoś mnie widzi? Co wszyscy myślą ...
Myślę,że nadszedł czas,aby dać pani fotograf broń do ręki, powiedział Nick.
Strażnicy grali w karty na beczkach z rumem i popijali bimber wesoło się szczerząc.
– Ty tylko mówisz,bo twoja ręka jest wciągająca - warknęła druga, ale nie zaczęła się argumentować. Dwaj mężczyźni wstali, rozciągnęli kości i poszli po narzędzia.
Lola wzdrygnął się, gdy Nick złapał ją za ramię.
Co?wyszeptała.
Weź te krótką, odpowiedź Loli była zimna. Spojrzała na strażników .Nie mogła zobaczyć ich twarzy, ale zawsze było możliwe,że byli kimś, kogo znała.
Nikomu nie zabiją, bo to czyniło oczywiste, że coś się dzieje. Nie, lepiej byłoby, gdyby ich plany nie miały nikogo podejrzanego. Ale muszą to zrobić, zanim ktokolwiek włącza światła.
Nick poszedł po stosie pudełek, chronionych przez cienie i poszedł za pierwszym mężczyzną. Lola usłyszała ciche odgłosy,gdy Nick złamał kark mężczyzny i złapał go w pozycji,by powstrzymać go przed upadkiem.
Fred?- zapytał drugi mężczyzna. Nie było odpowiedzi. Co ty robisz? Jesteśmy zajęci.
Lola była tak blisko,że mogła zająć się tym człowiekiem. Zrób to! Teraz, powiedziała sobie, ale jej ręce odmówiły pracy. Nie mogła tego zrobić. Być może w innej sytuacji, ale teraz była tym,który popełniłaby błąd zabijając niewinnego człowieka.
Mężczyzna odwrócił się. Kim jesteś?
Zapytał i wyraźnie nie widział Loli wystarczająco dobrze z powodu braku światła.
Lola otworzyła usta, aby odpowiedzieć i wyjaśnić,co to za okropny błąd, ale w tej chwili usłyszała strzał a mężczyzna upadł na podłogę. - krzyknęła.
Co to do cholery było?Nick spytał cicho głosem z gniewu.
Gdybym nie przyszedł, zrujnowałabyś wszystko!
Nie mogę tego zrobić, Nick, po prostu nie mogę, to jest nie w porządku.
Jeśli Maximino chce poślubić Olivię, to nie ma sensu go zatrzymywać, a jeśli tak to musi być inna droga. Coś, co mnie nie robi w bagno, i nie sprawi że będę wyglądać jak przestępca w oczach ludzi - powiedziała Lola. Nie mogła uwierzyć w to, że przez chwilę była gotowa do zerwania z planem Nicka.
- Co? Nie możesz teraz odejść! Pomóż mi z nimi - powiedział Nick i zaczął ściągnąć nieprzytomnych ludzi z powrotem do lampy naftowej. Kiedy obaj leżeli w świetle, prawnik wyciągnął butelkę silnego alkoholu i polał ich tym
Lola nie ruszyła mu na pomoc. Stała tam, z powrotem wyprostowana, podbródek w powietrzu i ramiona skrzyżowane na piersi. Możesz zrobić cokolwiek zechcesz, ale nie będę się w to angażować, powiedziała.
- Byłaś gotowa ze mną tu przyjść zaledwie kilka minut temu. Teraz nie ma sensu wycofywać się z planu - powiedział Nick.
Nie myślałam jasno i nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak poważnie to było. Nic nie zrobiłam,zabiłeś obu mężczyzn, powiedziała Lola.
Nick prychnął. -Też mi coś.
Maximino - ogłosiła Lola. Tak, właśnie tego musiałabym dokonać. Pójdzie prosto do Maximina i powiedz mu, że jego najlepszy przyjaciel ma za cel zrujnować życie pozagrobowe. Maximino i Olivia poślubią się,ale przynajmniej Lola nie musiałaby czuć się okropnie za swoje czyny i mieć na zawsze wyrzuty sumienia.
Zastrzeli ciebie- Nick zachichotał.
Nie rozumiesz tego, owszem możesz mu powiedzieć wszystko, co chcesz, ale nadal będzie wierzył w moją historię, jak cię uwiodłem,sprowadzając cię tutaj, i próbowałaś sabotować jego sterowiec.
To słabość do Maximino, odmawia współpracy . Wyłącz uczucia ! Warknął
Czuła, że pewność siebie się rozpada, ale nie chce zrezygnować. Dlaczego mnie tu ściągnąłeś? Nie potrzebujesz mnie, powiedziała.
Jeśli ktoś się o tym dowie, mogę powiedzieć, że zmusiłeś mnie do tego. Możesz spróbować powiedzieć prawdę im. Ale ja mam pieniądze i moc ... Kto by w to ci uwierzył?
Lola zdała sobie sprawę, że Nick ma rację. Nawet jeśli powiedziałaby to wszystko Maximino, to tylko sprowadziłoby na nią kłopoty, a co najmniej drobne irytacje do Nicka. W całym Rubacava prawdopodobnie a było tylko pięcioro ludzi, którzy by jej uwierzyli. Manny, Glottis ,Lupe, Toto i Salvador. Którzy są jej jedynymi przyjaciółmi.
Ale z ciebie ohydny Wąż! powiedziała jadowicie .Nie przejmujesz się Maximino.
Myślisz, że jesteś jego przyjacielem, a ty go zdradzasz! I Sypiasz z jego dziewczyną. Czuła się żle i krzyczała z wściekłości. Jak Nick mógłby to zrobić? Przez krótki moment tego wieczora myślała, że może prawnik nie był taki zły, ale teraz była pewna że ten człowiek to czyste piekielne zło.
Nick był żałosny, skorumpowany i zgniły do szpiku swoich kości. Osoba pozbawiona nadziei na odkupienie. I Lola nie mogła nic z tym zrobić. Została uwięziona.
Skończyłaś?- zapytał Nick nudząc się.
Tak, i wiesz? Ja mam wystarczająco dużo wrażeń jak na jeden wieczór! Do widzenia - warknęła Lola. Ale zanim zdążyła zrobić krok, Nick złapał ją za ramię.
- Nigdzie nie pójdziesz,dopóki nie skończę! - powiedział mężczyzna. Lola próbowała walczyć, ale zatrzymała się, gdy Nick wyjęła broń.
Nie użyjesz tego,a jak ktoś usłyszy,to wtedy masz kłopoty - powiedziała.
Czyżby? Jestem pewien, że mógłbym reprezentować siebie podczas procesu morderstwa, powiedział Nick. Puścił ją .Nie rób nic głupiego, a pozwolę ci odejść.
Lola skinęła głową. Bała się mówić coś głupiego,bo gdyby otworzyła usta mogłaby pożałować. Żadne słowa nie mogły oddać prawdziwości nienawiści,dla Nicka. I jak nienawidziła siebie!
Gdyby nie była tak naiwna i zdesperowana, Nie doszło by do tego. Teraz wiedziała że popełniła błąd
Czuła się jak okropnie.
W zasadzie to nie chciała by widzieć Maximina i Olivii,na ślubnym kobiercu.
Nick zniknął na chwilę w sterowcu. Lola miała wystarczająco dużo czasu, aby przejrzyć plan mężczyzny w jej umyśle. Powiedział jej, że jeśli zetknie się z przewody by zrobić spięcie w silniku, to propozycja nigdy się nie pojawi na ekranie. Ale Nick robił swoje i podstępem, podłożył ładunki wybuchowe na sterowcu, ukrył je dokładnie.
I nikomu o tym nie mówię, pomyślała, zaciskając pięści. Nie obawiała się, co się z nią stanie, ale prawda nie przyniosłaby żadnej różnicy. Nick w każdym razie zwyciężył. Nic dziwnego, że był prawnikiem.
Minęło zaledwie kilka minut, zanim Nick wrócił.
Gotowy już jesteś ? - zapytała ostro Lola. Kiedy Nick nie odpowiedział, kontynuowała: Co myślisz, że się uda?
Maximino może zaproponować oświadczyny Olivii w każdej chwili.
Zobaczmy, co się zdarzy - odparł Nick malując n twarzy złowieszczy uśmiech.
To nadal nie ma sensu - nalegała Lola. - Maximino i Olivia wyjdą za mąż, jeśli będą chcieli. Wejdziesz między nich. A wtedy Max domyśli się że łączy was coś.
Może powinna była tego nie powiedzieć.
Gniewna mina, która pojawiła się na twarzy Nicka, zaskoczyła ją.
- A co ty wiesz? - zapytał prawnik.
Nie masz szans z nim, nawet jeśli Maximino nigdy jej nie zaproponuje ślubu, to i tak będziesz tylko pionkiem w jej grze, kochankiem który będzie nic nieznaczącym dla niej elementem.
Marnujesz czas i robisz z siebie głupca. Jestem pewna, że Olivia śmieje się z ciebie Kiedy odwrócisz się od niej ona nic sobie z tego nie zrobi. Ty chyba coś do niej czujesz skoro walczysz żeby się nie pobrali– Lola ostro powiedziała.
Nie dbała o to, że Nick ma broń. Chciała tylko zranić go tak mocno, jak to tylko możliwe.
Niestety jej słowa nie miały pożądanego efektu. Nick nie znieruchomiał i jego wyraz twarzy nie zmienił się. Nawet nie zwracał uwagi na ten temat.
Potrzebuję cię przy życiu,ale mam na ciebie oko. Jeśli nawet myślisz powiedzieć o tym komu kolwiek ,nie waham się pozbyć się ciebie. Pamiętaj o tym. Powiedział i dał jej długie, twarde spojrzenie. Potem odwrócił się i odszedł.
Lola stała sama na chwilę przed wyjściem z magazynu. Przeklęta ta noc.
NADSZEDŁ DZIEŃ NASTĘPNY W RUBACAVA
Głosy setek dusz mieszały się ze sobą, a w hałasie nie było nic słychać,co ktoś mówił kilka metrów dalej. Było gorąco, a wszędzie były ręce, nogi i głowy. Nikt nie był ostrożny.
Wszyscy popychali się, stanęli na palcach i próbowali patrzeć na tor, ale tak to było na wielkich wyścigach. Tłumy ludzi zjeżdżało się z różnych miejsc tego świata, nawet małe dzieci uwielbiały patrzeć na te ogromne koty.
Lola zwykle nie troszczyła się o koty i ich rasy, ale tym razem w ogóle nie przegapiłaby imprezy. Musiała sprawdzić,czy plan Nicka będzie działał.
W środku tłumu nie widziała ani prawnika, ani jego ofiar. Wszyscy trzej siedzieli w prywatej loży nad resztą. Lola nie mogła się tam dostać, nawet przy jej wymówce że pracuje z aparatem.
Nie powinnam czuć się winna, pomyślała. Czułam się strasznie to wszystko było nie porządku. Ale w końcu nic nie zrobiła. Zdarzyło się, że była w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie.
- i obaj byli całkowicie wkurzeni, ktoś obok niej powiedział i zwrócił uwagę.
Naprawdę? Jesteś pewna? - zapytał nowy głos.
Tak, słyszę, że były całkowicie przygotowane na wyścig, odpowiedział pierwszy głos.
W oddali stała para zakochanych. Tulili się do siebie i pocałowali.Wtem Lola nieśmiało odwróciła wzrok. Nie wypada patrzeć na cąłujących się pomyślala.
- Całkiem odbiło temu facetowi- zauważył inny głos. Gdybym miał pracować dla Maximina, nie chciałbym,być pijanym na służbie. Widziałeś tego gościa niedaleko windy ? No mamrocze z flaszką hahaha. Zaśmiali się.
Założę się, że zostanie zwolniony.
Głośny hałas z wyścigu zwrócił uwagę na koty. Lola nie widziała ich za masami ludzi, ale nie szukała ich. Patrzyła w niebo, gdzie sterowiec pojawić się mógł w każdej chwili.
I wkrótce tak, dokładnie w tej samej chwili, gdy ktoś krzyknął, że Sanspoof prowadzi.
Lola zamarła. Wyraźne litery z boku sterowca brzmiały: "WYJDZIESZ ZA MNIE OLIVIA?" Poczuła ulgę i rozczarowanie jednocześnie westchnęła. Potem zdała sobie sprawę, że coś jest nie tak.
Sterowiec on chwiał się na boki.
---
Nick poczuł się jakby spodziewał się przyjazdu sterowca nawet bardziej niż Maximino. Jego pracodawca siedział naprzeciwko niego, Olivii obok siebie i robił dobrą minę, udając, że wszystko jest jak zwykle w porządku.
Prawnik musiał przyznać, że był zdenerwowany nieco. Pomimo zdecydowanego sposobu, w jaki zadziałał wczoraj, nie odważył się wierzyć, że jego plan się sprawdzi. Nie wiedział nic o maszynach i zaufał swoim zmysłowi i szczęściu, gdy przyciągnął kilka kabli w kokpicie.
Obok nich był system kontroli rozżarzonych reklam, więc pomyślał, że wszystko jest w porządku. Po czym w kieszeni miał schowany pilot uruchamiający dynamit, ukryty w sterowcu
- Ona leci, moja miłość - powiedział Maximino, ale Olivia nie odwróciła się, by spojrzeć. udawała zdumienie biegiem kotów. Nick, z drugiej strony, nie mógł wytrzymać towarzyszącego napięcia.
Propozycja Maximino wyświetla się na sterowcu, jak to ? Spięcie nic nie dało nadal wyświetla się napis On zawiódł! Po raz pierwszy od kilku lat Nick Virago nie odniósł sukcesu! Nagle z uśmiechem na twarzy schował rękę do kieszeni chwycił pilot i uruchomił 10 sekundowe odliczanie. Miał asa w rękawie.
Będzie musiała na nie spojrzeć. Pomyślał Max. To nie może jej umknąć, pomyślał, spoglądając na Olivię, która nadal miała za plecami sterowiec
Nagle nastąpił ogromny wybuch.
Lola przewróciła się zamarła, nie mogła uwierzyć że to dzieje się naprawdę.
Przerażone krzyki zaczęły się w dole, gdzie znajdowały się trybuny. Złapali uwagę wszystkich nad sobą i dopiero teraz Nick zdał sobie sprawę, co się dzieje.
Wdzięczna''Olivia I''nie mogła zostać w powietrzu, paląca się opadała prosto na Cat Track.
Nick leżał na podłodze, pokryty pyłem i kawałkami gruzu. Usiadł w szoku i próbował zrozumieć, co się dzieje wokół niego.
Wielki tor pod nim był w chaosie. Koty zaczęły panikować, wyrzucali jeźdźców i biegli dookoła. Druga strona toru została całkowicie zniszczona, a smutne pozostałości sterowca oznaczały teren.
Podłożył bombę- pomyślała Lola
Maximino? Olivia? - zawołał. Przynajmniej ich loża nie poniosła wiele szkód.
Maximino wstał i pomógł Olivii usiąść. Wszystko w porządku? on zapytał.
Tak, dobrze - odparła Olivia, choć jej głos drżał trochę. Jej beret spadł. Szybko przyjrzała się Nickowi, ale szybko zwróciła uwagę na Maximino.
Cholera co tu się stało!!? - zapytał Maximino z wściekłością. Szybko wstał rozejrzał się, jakby chciał widzieć gdzieś winnego.
Nick zdał sobie sprawę, że to co zrobił było tragiczne w skutkach niż podejrzewał. Czuł się pierwszy raz dziwnie, kiedy zastanawiał się, co Lola wiedziała i co mogła zrobić z tą wiedzą.
Pójdę zobaczyć, co się stało i ile jest strat, powiedział i odszedł Maximino.
Prawnik wiedział, że Lola była gdzieś blisko. Ona nie przegapiłaby tego wydarzenia. Teraz musiał ją tylko znaleźć i upewnić się, że wie, że musi zamknąć usta.
Gdyby miała jakieś szczęście,i nie przetrwała katastrofy było by po sprawie, pomyślał ale pomimo miał nadzieję, że Lola była gdzieś blisko,gdzie sterowiec się rozbił.
Przestraszone dusze biegały wokół niego, a chór przerażonych krzyków rozcięło powietrze. '' Tam nie żyją ludzie ! Pali się! Płacz dzieci i ludzi wokoło. Musiał pchać się w tłumie przerażonych ludzi, i bał się, że nigdy nie znajdzie Loli pośrodku tego. Że jednak poszła opowiedzieć wszystko Maxowi.
Ale pani szczęściara nie zamierzała zostawić go samego w tym dniu. Po lewej stronie,oparta o ścianę o twarzy i blady niż zwykle, stała Lola. Objęła ramiona ramionami i spojrzała w nicość. Kiedy zobaczyła Nicka, obudziła się z obawy.
Ty!- zawołała i zaczęła od niego. Co ty zrobiłeś?
Bądź cicho! Nick syknął i odsunął ją na bok. Wątpił, czy ktoś zauważy ich w samym środku chaosu.
Odejdź, idę prosto do Maximina powiedzieć, że to twoja wina! Och, jeśli coś zrobiłam też, ze łzami w oczach ...Lola zaczęła niemal histerycznie mówić, ale Nick potrząsnął jej milczeniem.
Zamknij się! Nie zrobisz tego ! Nigdy nie powiesz nikomu, co wydarzyło się wczoraj w nocy! powiedział.
Ty morderco! Lola spojrzała na niego z czystą nienawiścią na twarzy. - Gdybym wiedziała, że planujesz coś takiego, że nigdy bym nie przyjechał z tobą do tego przeklętego magazynu.
Nick warknął z frustracji. - To był wypadek, nie planowałem tego. Okłamał dziewczynę by wybrnąć z niezręcznej sytuacji.
Wypadek? Zaplanowałeś to, z premedytacją. Wiedziałeś że ucierpią niewinni.
Lola wyrwała się z rąk mężczyzny i odeszła od niego. Więc co? Maximino nadal nie musi wiedzieć.?
Nie zapominaj, że on cię nie uwierzy, nikt mnie nie zobaczył tam, a Maximino wie, że wyszliśmy. Jak sprzedam mu bajkę o upojnej nocy to co myślisz,że uwierzyłby tobie? Jestem jego przyjacielem.- zapytał Nick.
- Jesteś obrzydliwy - odpowiedział Lola.
-Słodziutka jesteś i naiwna - parsknął Nick paląc papierosa. Ale co z twoimi przyjaciółmi? Wiem, że jesteś w dobrych stosunkach z tym Calavera. Wierz mi, mogę zamknąć jego kawiarenkę w ciągu godziny, a inni hmm... Mogę łatwo znaleźć wszystkich, którzy coś dla ciebie znaczą, i zniszczyć każdego z nich ,więc uważaj co mówisz.
Nagle upadła na ziemię. -NIE ZROBISZ TEGO -powiedziała ze łzami w oczach
Nie musiał usłyszeć jej odpowiedzi. Zaskoczona i zła mina na jej twarzy powiedziała wszystko. Nick nie pokazał własnego strachu. Przynajmniej na razie wszystko było w porządku. Albo mu się wydawało..
- Twoja podróż kończy się Nick, jesteś skończony,prędzej czy później ,to co dałeś powróci do ciebie z podwójną siłą - powiedziała Lola.
Lola odeszła od Nicka.
A jednak ... wiedział już, że Lola musiała coś planować, żeby się z nim spotkać. Musiałby się jej pozbyć prędzej czy później.
Nick uniósł kieliszki z alkoholem, ostrożnie, żeby się nie zdziwić, i spojrzał na swojego pracodawcę to chyba nie tak ze zebrało się Maxowi na zwierzenia, gdy noc była jeszcze młoda.
Oczywiście, kto nie wie co? on zapytał. Maximino zaśmiał się.
- Tak, masz rację - przyznał. Wyciągnął z kieszeni małe,czerwone pudełko i postawił na stół. Jego prawnik nawet nie musiał odgadywać, co było w środku.
Nick zdał sobie sprawę, że potrzebuje innego napoju najlepiej mocniejszego i to szybko.
- Masz zamiar jej zaproponować małżeństwo? Warknął i brzmiał niegrzecznie, nawet w otworach usznych. Na szczęście Maximino nie zauważył. Nick podejrzewał, że jego szef myśli, że jego prawnik jest samotny. To wyjaśniłoby, dlaczego Nick tak źle zaczął mówić o Olivii. Och, jeśli Maximino tylko wiedział ... że Olivia i Nick mają romans i kochają się potajemnie.
Maximino kiwnął głową. To trochę wcześnie, ale ja ją kocham, nigdy nie kochałem nikogo innego i chcę dać jej wszystko,co tylko możliwe- powiedział. Otworzył pudło, które stało na stole i pokazał pierścionek zaręczynowy w środku.
Nawet Nick musiał przyznać, że to było imponujące. Było to czyste złoto i małe diamenty obok siebie. Błyszczały jak małe gwiazdy, kiedy ich złapały światło. Pierścionek nie był w stylu Olivii, ale był wyraźnie drogi, więc ona by go chciała.
Byłaby głupia,żeby nie powiedzieć tak, powiedział. Maximino wyglądał na zadowolonego
Nie mam odwagi mówić nawet ile to kosztowało, ale to nie ma znaczenia, moja miłość zasługuje tylko na to co najlepsze,powiedział.
Nick postawił pustą szklankę na stole, wyjął papieros z kieszeni i zapalił. Po tym, jak poczuł się trochę lepiej, poczuł się niepewnie wewnątrz.
Więc, kiedy będziesz klęczeć przed nią i zadasz jej pytanie?- zapytał.
Pomyślałem o tym i doszedłem do wniosku,że to nie może być to zwyczajne. Olivia zasługuje na coś większego i lepszego. Pamiętasz, że pojutrze jest następny wyścig?- powiedział Maximino.
Nick skinął głową w milczeniu. Wiedział już, co myśli jego pracodawca. Jutro jest również pierwsza podróż ''Olivii I", powiedział, odnosząc się do sterowca, którą zbudował Maximino, aby uczcić jego miłość do niej .
Dokładnie!- powiedział Maximino. To ma być sekret, ale jesteś moim przyjacielem tak długo, że mogę cię wtajemniczyć. Przerwał krótką chwilę, podczas której Nick skinął głową. Teraz widzę to już wtedy, gdy zwyciężony kot przecina linię Olivii, która schodzi na bieżnie i wtedy ja klęcząc przed nią i całym tłumem pytam się jej’’ Czy wyjdziesz za mnie ?’’ . Olivia nigdy tego nie zapomni!
- Nie mogę się z tobą nie zgodzić - powiedział Nick.
Po dostarczeniu szczęśliwej wiadomości Maximino wstał i wrócił do swojego biura. Wyglądał jak najszczęśliwszy człowiek na świecie. To było duże osiągnięcie w Krainie Zmarłych, a zwłaszcza w Rubacavie. Być może właśnie dlatego Nick nosił się z niesmakiem.
Zapalił papierosa czuł że potrzebuje wiele więcej siły, niż było to konieczne.
Nick był pewien, że Olivia nie z przyjemnością dowie się o najnowszym planie Maximino. Kobieta była dziewczyną i prawdziwą miłością pana lorda, ale wszystkie uczucia były całkowicie jednostronne w tym związku. Poza tym Olivia nienawidziła zaangażowania. Bez względu na to, jak bogaty jest Maximino, to nie będzie chciała wyjść za niego.
Chciałbym zobaczyć, jak ona wyślizgnie się z tego, pomyślał. Olivia chciała być z Maximino, ponieważ był najbogatszym mężczyzną i gotów był kupić wszystko, czego chce jego miłość. Jeśli odmówi swojej propozycji, nie tylko obraziła by go, ale również wyłączyła sobie przepływ pieniędzy.
Byłoby mi przykro, jeśli tak by się stało. Olivia musiałaby wyjechać gdzie indziej, aby znaleźć innego bogatego człowieka i to będzie koniec ich namiętnego romansu. Inny mężczyzna mógłby chcieć zakończyć historię Maximina i Olivii, ale Nick nie był głupcem. Dobrze wiedział, co Olivia troszczy się o niego i to nie on.
- Dzisiejszej nocy jesteś spokojny - zauważyła Olivia.
- Mam wiele do myślenia - odparł Nick i Olivia zachichotała cicho.
Nie żartuj ze mnie, jesteś strasznym kłamcą, coś się stało. Nick wpatrywał się w Olivię w ciemności był zły na siebie, ponieważ nie nauczył się mówić "nie" dla niej.
- Maximino zamierza ci się oświadczyć - powiedział i czekał na reakcję Olivii.
W zamęcie wzruszyła ramionami. Jestem zdziwiona, że tego nie zrobił, powiedziała.
Czy nie jesteś trochę zszokowana? Jak chcesz odmówić, nie szkodząc samej sobie? Prawnik chciał wiedzieć.
A Dlaczego sądzisz ze miałabym odmówić? Maximino jest najlepszy, co ten świat ma do zaoferowania, jeśli chodzi o pieniądze i wpływy, powiedziała Olivia.
Nick prawie wstrząsnął ramionami i otoczył ją ramieniem. Nie zamierzasz tego zrobić, prawda?on zapytał. Olivia Ofrenda? Mężatką? Nie, to nie mogło być prawdą, a nie tylko dlatego, że nie mógł sobie wyobrazić, że jest jego oblubienicą.
- Kochasz się ze mną, i wiesz, że go nienawidzę ,- warknął Nick.
Olivia parsknęła w rozbawieniu.
Bo posuwasz narzeczoną swojego najlepszego przyjaciela i pracodawcy. A ja mogę mu zawsze powiedzieć, że potrzebuję więcej czasu, zrozumie, powiedziała.
Wątpię, chodzicie ze sobą i od jakiegoś czasu widujesz się ze mną w tajemnicy, a nawet jeśli w w to uwierzy, zapyta o to później. , Nick stwierdził.
Olivia strzeliła do niego bez wyrazu twarzy. Więc co chcesz, żebym zrobiła? Odrzuciła go i zostawiła? Wiesz, że tego nie zrobiłabym tego- powiedziała i Nick nie mógł temu zaprzeczyć. Tylko bogaty i silniejszy człowiek niż Maximino mógł sprawić, że Olivia zmieniła swój kierunek ''uczuć''
On to zrobi w kiedy twój kot wygra wyścig i napisze ci propozycję na sterowcu '' Olivii I", powiedział.
- Jakie romantyczne - westchnęła Olivia.
- Myślałem, że nienawidzisz romantyczności - zauważył Nick.
Tak, ale Maximino tego nie wie.
Cisza przejęła pokój. Wszystko było przykryte ciemnością, a Nick ledwo widział drzwi i krawędzie kilku mebli. To było dziwne, ale za każdym razem, gdy leżał w tym pokoju, patrzył na sufit. To był zwyczaj, który wrósł w niego odkąd po raz pierwszy odwiedził Olivię.
- Zawsze jest możliwe, że coś się stanie i jego plany legną w gruzach - powiedziała Olivia.
Jak to?- zapytał Nick.
Skąd mam wiedzieć?
Z jej tonu Nick wiedział, że chce, żeby odszedł. Olivia ponownie była lodowatym sobą. Kobieta rzadko pokazywała swoją prawdziwą naturę i Nick podejrzewał, że jest jednym z nielicznych szczęśliwców lub pecha - tych, którzy kiedykolwiek widzieli ją bez tej maski. Większość ludzi w Rubacava nie miała pojęcia, jakiego potwora naprawdę miała za skórą.
Usiadł i odsunął koc. Powietrze w pokoju było zimne i jako człowiek, który lubił luksusy Nick wolałby powrócić do ciepła. Mówiąc jej to, Olivia po prostu oburzyła się na niego, więc postanowił zebrać sobie ubranie i założyć je. Były też ciepłe, ale był pewien, że w łóżku z Olivią będzie jeszcze wygodniej.
Nick nic nie powiedział, kiedy wychodził. Zazwyczaj wymieniając kilka słów przed wyjściem - czasem byli nawet delikatni i czuli dla siebie- ale wyczuwał, że Olivia była w złym nastroju ze względu na jego wieści. On też był, chociaż trudniej zrozumieć, dlaczego.
I co wtedy gdyby Olivia poślubiła Maximino? Nie powinien w żaden sposób zmieniać ich związku. Szanowanie małżeństw innych ludzi nigdy nie było bliskie sercu Nicka. I nie myślał, że Olivia z uprzejmym przyjęciem zajmie się byciem żoną.
Tyle rzeczy zmieniłoby się, pomyślał, wychodząc z Blue Casket , wszedł w chłodną noc Rubacavy. Maximino chciałby Olivie wziąć ze sobą by wyjechać do Noevo Marrow wtedy musieli by znaleźć kogoś innego, aby prowadzić klub. A To znacznie utrudniłoby mu prace.
Nastąpił głośny hałas, ale Nick nie pozwolił, aby to mu przeszkadzało. Rubacava nigdy nie była cichym miastem, zwłaszcza nocą. Dla obcego może to brzmieć jakby wszystko było zawsze martwe, ale jeśli przez lata mieszkał w mieście - jak Nick - nauczył się słuchać dźwięków lokalnej nocy.
W jego mieszkaniu było ciemno i zimno, kiedy wszedł do środka. Wszystko pachniało tytoniem - nigdy nie omieszkał otworzyć okna, gdy palił - a podłoga była zakryta ubraniami, starymi papierosami, gazetami i aktami roboczymi. Nie trzeba było mówić, że nigdy niczego nie znalazł.
Będę musiał poprosić kierowcę, aby zatrzymał się jeszcze raz, pomyślał, kopiąc niektóre z gazet pod łóżkiem. Po znalezieniu stosunkowo czystego szkła nalał sobie drinka i upadł do łóżka. Przynajmniej zrobił to rano, więc to nie było w najgorszym możliwym czasie .
Minęła północ. Jutro Olivia musiała odpowiedzieć na propozycję Maximina. Cokolwiek powiedziałaby, zmieniłoby życie wszystkich nawet Nicka. Gdyby powiedziała’’Tak’’, musi pożegnać się z ich zabawnym romansem. Gdyby powiedziała’’Nie’’, musiałaby skoncentrować się na współczuciu dla Maximino.
Maximino był uczciwym pracodawcą,z bogatą firmą,a może nawet czymś podobnym do przyjaciela od lat. Nick po prostu nie był człowiekiem, który myślał o innych przed jego własnym interesem. Ale niezależnie od tego, jak bardzo nie lubił pomysłu,musiałby wziąć udział w weselu, jeśli Maximino i Olivia poślubią się. Najprawdopodobniej też byłby najlepszym świadkiem.
Postanowił zasnąć, zanim jego myśli sprawiły,że byłby zbyt zły.
---
Dzieńdoberek! Lola machnęła szczęśliwie do człowieka, który pojawił się na schodach.
-Jest Rano - odpowiedział Manny. Zszedł po schodach do baru, gdzie byli Lola i Glottis. Demon próbował teraz swojego nowego utworu i poprosił Lolę, aby dała szczerą opinie.
Więc, co planujesz na dzisiaj?- zapytała Lola, nie zwracając uwagi na neutralny ton Manny'ego. Była już przyzwyczajona do człowieka, który traktuje prawie wszystkich w tym świecie w niezbyt taktowny sposób.
Manny wzruszył ramionami i nie zajął miejsca. Lola poczuła na nim odrobinę zapachu tytoniu.
Myślałem, że ja i Glottis będziemy mogli lądować w Skamieniałym Lesie, powiedział.
Jeszcze raz chcesz tam jechać? - zapytała cicho Lola. Myślała, że to smutne, że tydzień po tygodniu Manny zważał na każdą przyjezdną duszę do Rubacavy i spędził wolny czas na poszukiwaniu kobiety, której nie widział od prawie roku. Jeszcze smutniejsze było to że on ją rzeczywiście kochał.
Człowiek, który coś robi, bo czuje, że to jego obowiązek, czyżby aż tak ją kochał? pomyślała. Nie, że Manny był złą osobą, ale ...
- A miałaś inne plany? - spytał Manny i spojrzał na aparat, którą przyniosła ze sobą Lola. To była jej największa pycha i była rzadko widywana bez niego. Lola była bardzo świadoma faktu, że dla większości dusz w Rubacava była jedynie panią fotograf.
Cóż, myślałam, że mógłbym zrobić kilka zdjęć u ciebie i kawiarni na nowe pocztówki, ale mogę to zrobić później, jeśli jesteś zajęty, powiedziała.
Być może to byłoby najlepiej, ale wcześnie rano nie kawiarnia nie wygląda dobrze, powiedział mężczyzna.
Sala High Roller's Lounge jest zawsze fantastyczna. Mogę tam jechać dzisiaj, po zakończeniu naprawy drugiego aparatu a jeszcze tam nie zrobiłam zdjęć- powiedziała Lola. Próbowała zachowywać się tak, jakby nie widziała spojrzenia,które Manny jej wysłał.
Tak, słyszałem, że Maximino włożył w ten biznes wiele pieniędzy, powiedział, podkreślając imię mężczyzny .Przez chwilę milczał, jakby biorąc pod uwagę kolejne słowa. Nie pozostaję się tam za długo, słyszałem że Barman Cristian wkłada coś do picia, aby uzależniać swoich klientów by wracali. Dlaczego między innymi myślę, że ma więcej klientów niż my
Lola roześmiała się, chociaż wiedziała, że za słowami było ostrzeżenie. Manny był jednym z nielicznych, którzy wiedzieli o jej uczuciach do Maximino. Był także jednym z tych, którzy uważali, że nie ma szans.
- Maximino może być gentlemanem, ale w końcu nie jest człowiekiem, którego chcesz - powiedział jej przyjaciel. Wiedział jednak, że Lola nie posłucha go.
Podniosła aparat i podeszła do schodów. Podobnie jak wszystko w Rubacava, kawiarnia rankiem była opustoszała. To nie powstrzymało Loli przed wejściem do High Roller's Lounge, ponieważ tym razem tylko chciała robić zdjęcia wnętrza. Prawdziwą atmosferę można było uchwycić w nocy.
---
SALA HIGH ROLLER'S LOUNGE
Było rano, więc Nick jeszcze nie wytrzeźwiał do końca. Jednak był w takim sfrustrowanym nastroju, że chętnie zmieniłby wodę na coś silniejszego. Ale czyniąc to wzbudziłoby podejrzenia Maximino,a prawnik nie chciałby się wtedy tłumaczyć.
W każdym razie miał wystarczająco dość pracy na swoich rękach.
Sala High Roller's Lounge nie była otwarta rano, ale nigdy nie przeszkadzało mu to żeby pracować. To było bardziej komfortowe niż jego biuro i to że wcześnie nie i było nikogo, kto by mu przeszkadzał.
Czy mógłbyś chwilę przenieść się gdzie indziej? Chciałbym zrobić zdjęcie tego wielkiego posągu - poprosił młody,miły głos, a Nick zerknął z gazet.
Lola. Nie znał jej dobrze i zdawał sobie sprawę, że zarabiała na życie - jeśli możesz to powiedzieć - robiąc zdjęcia wokół Rubacavy. To było wszystko,co chciał wiedzieć.
- Próbuję tu pracować - warknął.
- Ja też - odrzekła Lola, wcale nie zraziła się. Trzymała aparat w obydwóch rękach z najgorszym kapeluszem, jaki kiedykolwiek widział na jej głowie. Chciał się zaśmiać głośno. Zamiast tego tylko parsknął i skoncentrował się na odczytywaniu dokumentu od Maximino, który miał zostać podpisany po południu.
- Wiesz, nie może ci być trudno wstać na kilka minut - zaproponowała.
-Nie, bo nie muszę - powiedział Nick.
- Twoja praca nie może być aż tak ważna, że nie możesz się wstać na parę sekund - przerwała Lola, a potem zaczęła się denerwować. Nick nie mógł znieść bezczelności kobiety.
Powiada to ktoś, którego praca polega tylko na naciśnięciu przycisku, powiedział adwokat. Usłyszał, jak Lola parsknęła i miał nadzieję, że zrezygnuje i zostawi go samego. Musi wykonać tę pracę rano bo póżniej nie znajdzie na to więcej czasu.
Z kącika oczodołu zobaczył, jak Lola poszła zrobić coś innego. Nick miał nadzieję, że nie wróci. Przez chwilę milczało, tylko cichy hałas z kuchni zakłócił koncentrację.
Potem zauważył, że nie był sam. Adwokat uniósł wzrok, gotów powiedzieć Loli, aby go zostawiła samego, ale wpatrywała się w Maximino. Nickowi nie spodobał się sposób w jaki on na nią patrzył
– Skończą się wkrótce - zapewnił.Maximino kiwnął głową.
Powiedziałem, ale Nick wiedział, że to nie to, o czym Maximino chciał rozmawiać. Podążył za spojrzeniem pracodawcy i zobaczył Lolę, która obecnie kręci się w przytulnym stoliku.
- Widziałem, jak rozmawiasz z tą dziewczyną - powiedział Maximino.
- Niestety - zauważył Nick. Nie czuł potrzeby udawania, że lubi Lolę. Maximino nie miałby nic przeciwko.
Lola jest miłą dziewczyną, obserwowałem ją, zawsze jest taka przyjazna i szczęśliwa. Powinieneś ją zaprosić na drinka - kontynuował Maximino.-Myślę, że zrobiło by ci to dobrze.
Nick znieruchomiał, kiedy zrozumiał, co zaczyna Maximino. Stłumił gniew w sobie.
- Nie sądzę, żebym był w jej typie- powiedział. Mogę założyć, że poszukuje rycerza w lśniącej zbroi.
Maximino spojrzał zamyślony i ciągle patrzył na Lolę. Nick zauważył, że kobieta zdała sobie sprawę, że była obserwowana i próbowała rozpaczliwie wyglądać, jakby koncentrowała się wyłącznie na swojej pracy. Nie mogła jednak powstrzymać się od kradzieży ich wzroku od czasu do czasu zerkała.
Nie osądzaj z góry wszystkiego. Nigdy nie wiadomo, jacy są ludzie, zanim naprawdę ich nie poznasz- powiedział Maximino. Nick zgodził się milcząc, ale przez chwilę nie myślał, że on albo Lola będą zainteresowani tą propozycją od Maximino.
- Już wiem, że już wystarczająco dużo wiem - powiedział i miał nadzieję, że Maximino zejdzie z tematu Być może musiałby znaleźć oficjalną dziewczynę, aby zakończyć te niewygodne rozmowy.
Czasem sprawiasz wrażenie przygnębionego, Nick. Czy daję ci zbyt dużo pracy? Nick wiedział, że Maximino już nie jest poważny,chociaż ton mężczyzny w ogóle się nie zmienił.
Prawnik parsknął. – Podniesienie się z krzesła sprawi, że poczuję się lepiej - powiedział sucho.
Przez chwilę mówili o rzeczach, a potem Maximino powiedział, że zapłaci Olivii za wizytę. Nick właśnie miał zamiar ponownie skoncentrować się na swojej pracy, ale właśnie wtedy spojrzał na Lolę.
Kobieta przestała robić zdjęcia i patrzyła na plecy Maximina. Jej kościste palce mocno trzymały aparat i nosiła na jej twarzy rozmarzoną minę.
Cóż, Nick pomyślał z lekkim zdziwieniem. Wygląda na to, że nie przychodzisz tu na zdjęcia! Czuł się bardzo zadowolony z tego, że to ujawnił i zachichotał.
Więc była inna dusza,która nie chętnie zobaczyłaby Maximina i ślub Olivii.
Nagle zdał sobie sprawę. To było bardzo głupie, ale w tej chwili mu to nie przeszkadzało. Był zbyt zajęty, a za moment pomachał do Loli, aby przyszła do niego.
Czego chcesz? - zapytała podejrzliwie.
- Widziałem sposób, w jaki patrzyłaś na Maximino - powiedział Nick, aby głos był niemal przyjazny. Lola zamarła na chwilę i na jej twarzy pojawiła się ostrożna mina.
Co masz na myśli? zapytała.
Nie próbuj ze mną grać, nie jestem ślepy, obchodzi cię to- powiedział niecierpliwie Nick.
– Jaki byłby świat, gdyby kobiety przynajmniej raz powiedziały prawdę.
Lola przeniosła ciężar ciała z jednej nodze na drugą, zarumieniła się
– Cóż, jest dobrym człowiekiem, byłoby niegrzecznie, żeby nie odpowiedzieć na jego dobroć - powiedziała i machnęła aparatem. Nick pomyślał.
- Spróbuję znowu -Kochasz go - powiedział i pochylił się na krześle. Jego spojrzenie nie opuściło Loli przez jedną minutę, a na początku kobieta starała się jak najprzyjemniej wyglądać. Potem westchnęła z frustracją.
- Więc co? Jestem zakochana a To nie jest zabronione, prawda? - zapytała.
Czy nie przeszkadza ci to, że kocha kogoś innego?Lola nie odpowiedziała, więc Nick kontynuował: Dopóki Olivia istnieje, Maximino nawet się na ciebie nie spojrzy, a jego słowa, spojrzenia i dotyk są skierowane do innej kobiety. I ona odpowie w ten sam sposób, dając Maximino to samo- ciepło i miłość .
To, co powiedział wywołało zaskoczenie, więc Nick zamknął się. Przeklinając własną słabość zauważył, że Lola przyjęła słowa znacznie gorzej.
- Dlaczego mnie dręczysz? Wiem o tym wszystkim - powiedziała Lola, jednocześnie rozdzierając,się ze smutną i gniewną miną.
Musisz też wiedzieć, że Maximino zamierza jutro jej się oświadczyć Nie zdziwiłbym się, jeśli się ożenił by się w tym tygodniu!- powiedział Nick.
Lola odetchnęła głęboko i opadła na najbliższe wolne krzesło.
Nie ... żartujesz, prawda? Jest to trick, który próbujesz ...zaczęła, ale Nick zaczepił się gniewnie.
Nie bądź głupia,nie mówię o tobie,więc dlaczego miałbym tracić czas na żarty? To, co mówię, jest prawdą.
Przez moment Lola zastanawiała się nad słowami adwokata, a następnie zdeterminowanie powiedziała.
- Dobra – powiedziała. Jeśli to sprawi, że Maximino będzie szczęśliwy,być może.. Może on i Olivia zostali stworzeni do siebie nawzajem.
Nick nie był pewien, ale myślał, że może słyszy łzy za słowami. Wzruszył ramionami. - Nie musi tak być - powiedział.
Lola spojrzała na niego ze zdziwieniem i podejrzliwością. Co masz na myśli?-zapytała.
Nick pochylił się nad stołem i szepnął coś do ucha.
Nie możemy o tym rozmawiać, spotykamy się tu dziś wieczorem i pójdziemy gdzie indziej, powiedział.
Wygląd twarzy Loli był mieszanką zamieszania,wstrząsu, a może nawet nadziei. Skinęła głową, a Nick cieszył się, że może tak łatwo manipulować ludzmi.
- Dobrze, ale jeśli to jakiś podstęp to pożałujesz powiedziała.
Nick skinął głową. Była tak przewidywalna.
Lola nie wiedziała, co myśleć. W bardzo krótkim czasie musiała stawić czoła zbyt wielu wstrząsom.
Największym i najtrudniejszym był fakt, że Maximino chce poślubić Olivie Przez chwilę wiedziała o randce mężczyzny, ale trzymała się nadziei, że w końcu się skończy. Być może tylko ona się oszukiwała, ale pomyślała, że Maximino i Olivia nie są niczym innym jak jednym wielkim przekrętem.
Jest dla niego zbyt szkodliwa, powiedziała zawsze jest sama. Nie powiedziała tego nikomu innemu. Biedna, naiwna dziewczyna. Ale nie głupia.
Nick Virago nie miał już okazji spotkać Maximino, spotkał się z nią. Prawnik nigdy wcześniej nie był z nią bardzo przyjazny i - w najlepszym wypadku - traktował ją z lodowatością.
Czego chciałeś? I co to ma wspólnego z Maximino i Olivią? Ostatnie słowa Nick'a dały nadzieję Loli, ale nie odważyła się zbytnio pomyśleć. Że znowu skończy się z rozczarowaniem.
Spotkała się z nim później w godzinach wieczornych, kiedy otwarto Salę. Miała cały dzień czekać,więc Lola postanowiła iść i robić zdjęcia z kilku miejsc, które wyglądały ładnie w świetle dziennym i nocnym. W końcu musiała to robić i nie mogła pozwolić, żeby ten bałagan sercowy przejął całe życie po śmierci.
A jednak nie potrafiła odwrócić myśli, nawet przy ładnym zdjęciu Morza Lamentu. Słońce sprawiło,że ciemna woda błyskawica i mewy przelatywały pośrodku ich własnych wysokich krzyków. Statek unosił się w wodzie, ale Lola ze smutku uroniła łzy myślała o Maximinie że to jednak on ją dotyka czule tuli do siebie chciała poczuć jego ciepło .
Jedna ściana miała obraz dwóch ptaków morskich siedzących na krawędzi mola. Jedno miało leżało martwe, a drugie tylko stało przy nim, jak gdyby strzegąc pierwszego. Ten widok, który nazwał pięknie artysta ‘’tęsknotą za życiem’’, nie sprawił, że Lola poczuła się lepiej.
Maximino zamierzał zaproponować Olivi. To była jedyna rzecz która kotwiczyła w jej umyśle.
Lola poczuła się strasznie. Przez kilka tygodni zrobiła wszystko,co w jej mocy,by złapać się za serce.
Żeby dać sobie spokój ze swoim żenującym uczuciem które ją wypełniało od środka. Za każdym razem,gdy ją przyjął ciepłym słowem na przywitanie, czuła się, jakby jej życie po śmierci było czymś więcej niż pustą muszla bez perły w środku W swoich snach i fantazjach marzyła o nim i o tym jakby smakowały jego czułe pocałunki.
Być może byłam głupia, pomyślała. Widziała, że Olivia miała Maximino całkowicie owiniętego wokół palca .Ogarniała ją myśl ‘’co tu zrobić’’.Wkrótce przecież ich zaręczyny. Samotna kropla szczęścia w środku niekończącej się egzystencji.
Jedno pytanie ją niepokoiło. Co chciał zrobić Nick Virago? Gdyby dobrze poznała jego plan, żeby powstrzymać propozycję możliwe że nawet za cenę utracenia swojej miłości nie zgodziła by się na współprace z Nickolasem.
Nawet gdy myśl wpłynęła na myśl,Lola poczuła się głupio. Nick był przyjacielem Maximino. Dlaczego miałby zmiażdżyć jego szczęście?
A jeśli tak, to czy tego chce?
---
Jasne światła rozłożyły atmosferę wokół High Roller's Lounge. Pokrywała wszystko w słabym kolorze czerwonym i świeciła na każdym rogu, tak że nie było pojedynczego, zacienionego stołu. Maximino nie lubił na swoich miejscach cieni.
Nick obserwował otoczenie z jedynego miejsca, w którym mógł stać niemal niezauważony. Prawie żadne światło nie osiągnęło za jednym z posągów kota i słaby cień pozostawał tam.
Lola już przybyła ubrana w swoją czarną sukienkę z kapelusikiem na głowie widziała że Nick i siedział przy stole, Prawnik nie ruszył się do niej bliżej, ale patrzył w milczeniu. Czekał.
- Co ty tu robisz?- zapytał Maximino. Tak jak Nick miał nadzieję.
- Jestem tylko po jedną rzecz– odparł .Lola ich nie zauważyła.
Cóż, można użyć bardziej efektywnego sposobu na to, czy masz jakieś poczucie w tym przypadku -Jakiś bałagan w interesach?. Chciałbym dziś usłyszeć wkońcu fakty na temat pieniędzy Charliego, powiedział Maximino.
Nick pochylił głowę ledwo wystarczająco, żeby ktoś zauważył. - Właściwie myślałem, że wyjdę tego wieczoru - powiedział i skinął głową Loli.
Maximino wyglądał na zdziwionego. Więc spytałeś ją? Cieszę się, Nick. Czy po raz pierwszy akceptujesz moją radę dotyczącą kobiet powiedział
- Nie, ale żaden z nas nie chce zapamiętać poprzednich spraw - odparł Nick. Osiągnął cel i sprawił, że Maximino wierzy, że on i Lola mają coś na myśli. Teraz nikt nie zadawałby pytań, nawet gdyby byli widziani razem.
- Chcę trochę szczęścia - powiedział tonem poważnym
Podszedł do Loli,a kobieta zauważyła go od razu. Spojrzała na niego z ciekawością, a Nick odwrócił głowę, mając nadzieję, że ma sens, aby się zamknąć. Nic nie powiedziała,więc najwyraźniej była mądrzejsza niż myślał.
- Cieszę się, że przyszłaś - powiedział i wziął sobie krzesło. Jego głos był miękki - mówił tak tylko Olivii i fakt, że traktował tę dziewczynę tak samo, jak jego kochanek.
- Rozumiem - powiedziała Lola i nie zrobiła dobrej miny do złej gry,ukrywając rozterkę.
Czy chcesz wypić drinka?- zapytał Nick.
Wejdźmy do biznesu! Lola syknęła i spojrzała na niego,jakby stracił swój umysł. Nick nie był pewien, czy tak się nie stało. Parsknął.
- Miałem nadzieję,że tak powiesz - powiedział i obaj wstali. Powoli podszedł do Loli i objął ją wokół talii i zaczął prowadzić ją do windy, zupełnie świadomy,że Maximino patrzy na nich.
Lola zamroził jego dotyk Nicka, który ją dotknął,ale że nie zrobiła o to sceny. Była zdezorientowana, ale wiedziała,że Nick nie będzie działał tak ot bez racji.
Kiedy drzwi się za nimi zamknęły,puścił się i skierowali się w stronę różnych stron windy.
Po co to było?Lola zapytała z wściekłością i potarła talię, jakby chciała pozbyć się niewidocznej plamy.
- Maximino patrzył na nas, jedyny sposób na wyjście bez wzbudzania podejrzeń - warknął Nick.
- Moglibyśmy się spotkać gdzieś indziej,ten mały akt nie miał żadnego celu - odparła ostro Lola.
Zapewniam go, że jesteśmy zainteresowani sobą. Jeśli potrzebujemy alibi na noc, możemy powiedzieć, że cieszyliśmy się chwilą w jakimś ciemnym rogu. Nie wyglądaj tak bardzo na mnie złą, nie szczególnie cieszy mnie ten fakt ale cóż jeśli chcemy dostać to czego pragniemy to musimy działać zgodnie z planem - powiedział Nick.
Alibi po co? Co zamierzasz mnie zastrzelić jak coś pójdzie nie tak ? Lola szepnęła.
Nick zatrzymał się, upewnił się, że są sami, a potem chwycił łopatki Loli. Wypuściła zaskoczony krzyk z piersi.
- Kochasz Maximina,prawda?- zapytał i nie czekał na odpowiedź. Czy zrobisz wszystko, aby go zdobyć?W takim przypadku będziesz mnie słuchać. Upewnij się, że wiesz, że jesteś ze mną lub przeciw mnie.
Pragnę go, powiedziała Lola.
Czy możesz mi zaufać?- zapytał Nick. Zaczynał budzić wątpliwości co do zaangażowania Loli. Mógł to zrobić sam. Jedyny powód, dla którego chciał, żeby przyszła, to że potrzebuje kogoś do winy,jeśli coś pójdzie nie tak.
Lola sięgnęła do siebie i spojrzała prawnikowi w jego oczodołami.
Czego chcesz?- zapytała z determinacją.
Uważam to w moim interesie, że Maximino nigdy nie zaproponuje Olivii ślubu jeśli nastąpią na wyścigu komplikacje i jestem pewien, że to ci się spodobałoby. Jeśli wspólnie pracujemy, możemy to powstrzymać- wyjaśnił Nick. Miał już plan.
Ale czy aby nie jesteś jego przyjacielem? Dlaczego Lola zaczęła, ale milczała nagle. Na jej twarzy pojawiło się oświecone wyrażenie i to bardziej zirytowało Nicka, niż był gotów przyznać.
- Nie o to chodzi - mruknął. Maximino i Olivia mogą robić wszystko, czego chcą, dopóki nie wyjdą za siebie,co byłoby złe dla biznesu i dla nas.
Ona widzi tylko pieniądze,ona go nie kocha dla niej liczy się tylko gotówka drogie samochody i drogie prezenty. Jestem pewien, że zrozumiesz to, jednostronne uczucie.
Lola skinęła głową. Maximino będzie wściekły, jeśli zepsujemy jego życiowy dzień powiedziała. A ona jest dla niego prawdziwą kobietą, za którą chce wyjść ale co możemy zrobić?
- Mam plan - powiedział Nick i wsunął dłonie do kieszeni. Na szczęście dla nas, Maximino planował coś specjalnego na jutro. Nie powinno być zbyt trudno przyprawić trochę ten wyścig o dreszczyk emocji.
Więc zaczął wyjaśniać to, co miał na myśli.
Lola nie wiedziała, co myśleć. Dostała się do ogromnego bałaganu i tylko chciała wydostać się z tego. Wszystkie jej zmysły krzyczały,że to, co ma robić,było złe i że będzie żałowała tego wiecznie.
A jednak milczący, zbuntowany głos w jej wnętrzu kazał jej kontynuować. Pomyśl o sobie na okazję, powiedziało jej serce. Nigdy nic nie dostaniesz, jeśli nie jesteś gotowa walczyć o to.
Cóż, chyba nie jest tak źle. Nie będziemy nikogo zabijać, czy coś takiego, zapewniła siebie.
Plan Nick'a był bardzo prosty. W istocie była pewna, że prawnik mógłby zrobić to na własną rękę. Była trochę zmieszana z zaufaniem,które mu pokazała. Zawsze myślała, że Nick Virago był człowiekiem, który pracował samotnie i nie pozostawiał śladów.
Lola nie mogła pomyśleć, że mógłby zabrać ją ze sobą tylko po to, aby wszystko w nią winić. Byłoby tak bardzo w jego stylu. W końcu był prawnikiem i mógł odstąpić od odpowiedzialności za wywinięty numer.
Minęło kilka godzin po północy. Tor Cat stał się cichy, a koty spały, następnego dnia Max marzy o wielkim wyścigu. Z kolei High Roller's Lounge był pełen życia i dusz, które albo świętowały swoje wygrane,albo starały się zapomnieć o tym, ile pieniędzy stracili. Maximino również tam był.
Myślenie o człowieku zrobiło w głowie falę poczucia winy przez Lolę wyrzuty sumienia nie dawały jej spokoju. Czy można skrzywdzić człowieka ze swojego szczęścia? Kochał Olivię, a Lola wiedziała, że nie jest dla niego dobra, czuła się źle. Czy miała prawo mieszać się z decyzjami innych?
Z tego powodu nie była zdenerwowana. Przestała się bać przed Nick'em. Być może dlatego, że zobaczyła, że jest równie żałosny,jak wszyscy w Rubacava.
Nie wiedziałem, że masz tutaj klucze, powiedziała,gdy Nick otworzył drzwi na ogromny magazyn na obrzeżach miasta.
Adwokat zwrócił się do niej i skinął w milczeniu. Doszli do wniosku,że muszą być strażnicy i że będą musieli się ich pozbyć - tak spokojnie i bezboleśnie jak to możliwe. Lola powiedziała -chyba nie zamierzasz pozabijać strażników?
Nick odparł -Wszystko się okaże co sytuacja przyniesie
W milczeniu weszli do ciemnego magazynu. Po drugiej stronie ogromnego pokoju znajdowała się lampa naftowa. Dwie dusze grały w słabym świetle w pokera. Duet nie dostrzegł przybycia Nicka i Loli.
Nawet w słabym świetle Lola zauważyła sterowiec, który stanął naprzeciwko nich, potężny i ogromny. Była to ''Olivia I'', symbol miłości Maximina do pięknej poetki.. Lola poczuła wewnętrzną zazdrość i odwróciła wzrok.
Obaj ukrywali się za kilkoma skrzynkami i pilnując strażników. Palce Loli zadrżały lekko. To był pierwszy raz,kiedy robiła coś takiego. Co jeśli ktoś mnie widzi? Co wszyscy myślą ...
Myślę,że nadszedł czas,aby dać pani fotograf broń do ręki, powiedział Nick.
Strażnicy grali w karty na beczkach z rumem i popijali bimber wesoło się szczerząc.
– Ty tylko mówisz,bo twoja ręka jest wciągająca - warknęła druga, ale nie zaczęła się argumentować. Dwaj mężczyźni wstali, rozciągnęli kości i poszli po narzędzia.
Lola wzdrygnął się, gdy Nick złapał ją za ramię.
Co?wyszeptała.
Weź te krótką, odpowiedź Loli była zimna. Spojrzała na strażników .Nie mogła zobaczyć ich twarzy, ale zawsze było możliwe,że byli kimś, kogo znała.
Nikomu nie zabiją, bo to czyniło oczywiste, że coś się dzieje. Nie, lepiej byłoby, gdyby ich plany nie miały nikogo podejrzanego. Ale muszą to zrobić, zanim ktokolwiek włącza światła.
Nick poszedł po stosie pudełek, chronionych przez cienie i poszedł za pierwszym mężczyzną. Lola usłyszała ciche odgłosy,gdy Nick złamał kark mężczyzny i złapał go w pozycji,by powstrzymać go przed upadkiem.
Fred?- zapytał drugi mężczyzna. Nie było odpowiedzi. Co ty robisz? Jesteśmy zajęci.
Lola była tak blisko,że mogła zająć się tym człowiekiem. Zrób to! Teraz, powiedziała sobie, ale jej ręce odmówiły pracy. Nie mogła tego zrobić. Być może w innej sytuacji, ale teraz była tym,który popełniłaby błąd zabijając niewinnego człowieka.
Mężczyzna odwrócił się. Kim jesteś?
Zapytał i wyraźnie nie widział Loli wystarczająco dobrze z powodu braku światła.
Lola otworzyła usta, aby odpowiedzieć i wyjaśnić,co to za okropny błąd, ale w tej chwili usłyszała strzał a mężczyzna upadł na podłogę. - krzyknęła.
Co to do cholery było?Nick spytał cicho głosem z gniewu.
Gdybym nie przyszedł, zrujnowałabyś wszystko!
Nie mogę tego zrobić, Nick, po prostu nie mogę, to jest nie w porządku.
Jeśli Maximino chce poślubić Olivię, to nie ma sensu go zatrzymywać, a jeśli tak to musi być inna droga. Coś, co mnie nie robi w bagno, i nie sprawi że będę wyglądać jak przestępca w oczach ludzi - powiedziała Lola. Nie mogła uwierzyć w to, że przez chwilę była gotowa do zerwania z planem Nicka.
- Co? Nie możesz teraz odejść! Pomóż mi z nimi - powiedział Nick i zaczął ściągnąć nieprzytomnych ludzi z powrotem do lampy naftowej. Kiedy obaj leżeli w świetle, prawnik wyciągnął butelkę silnego alkoholu i polał ich tym
Lola nie ruszyła mu na pomoc. Stała tam, z powrotem wyprostowana, podbródek w powietrzu i ramiona skrzyżowane na piersi. Możesz zrobić cokolwiek zechcesz, ale nie będę się w to angażować, powiedziała.
- Byłaś gotowa ze mną tu przyjść zaledwie kilka minut temu. Teraz nie ma sensu wycofywać się z planu - powiedział Nick.
Nie myślałam jasno i nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak poważnie to było. Nic nie zrobiłam,zabiłeś obu mężczyzn, powiedziała Lola.
Nick prychnął. -Też mi coś.
Maximino - ogłosiła Lola. Tak, właśnie tego musiałabym dokonać. Pójdzie prosto do Maximina i powiedz mu, że jego najlepszy przyjaciel ma za cel zrujnować życie pozagrobowe. Maximino i Olivia poślubią się,ale przynajmniej Lola nie musiałaby czuć się okropnie za swoje czyny i mieć na zawsze wyrzuty sumienia.
Zastrzeli ciebie- Nick zachichotał.
Nie rozumiesz tego, owszem możesz mu powiedzieć wszystko, co chcesz, ale nadal będzie wierzył w moją historię, jak cię uwiodłem,sprowadzając cię tutaj, i próbowałaś sabotować jego sterowiec.
To słabość do Maximino, odmawia współpracy . Wyłącz uczucia ! Warknął
Czuła, że pewność siebie się rozpada, ale nie chce zrezygnować. Dlaczego mnie tu ściągnąłeś? Nie potrzebujesz mnie, powiedziała.
Jeśli ktoś się o tym dowie, mogę powiedzieć, że zmusiłeś mnie do tego. Możesz spróbować powiedzieć prawdę im. Ale ja mam pieniądze i moc ... Kto by w to ci uwierzył?
Lola zdała sobie sprawę, że Nick ma rację. Nawet jeśli powiedziałaby to wszystko Maximino, to tylko sprowadziłoby na nią kłopoty, a co najmniej drobne irytacje do Nicka. W całym Rubacava prawdopodobnie a było tylko pięcioro ludzi, którzy by jej uwierzyli. Manny, Glottis ,Lupe, Toto i Salvador. Którzy są jej jedynymi przyjaciółmi.
Ale z ciebie ohydny Wąż! powiedziała jadowicie .Nie przejmujesz się Maximino.
Myślisz, że jesteś jego przyjacielem, a ty go zdradzasz! I Sypiasz z jego dziewczyną. Czuła się żle i krzyczała z wściekłości. Jak Nick mógłby to zrobić? Przez krótki moment tego wieczora myślała, że może prawnik nie był taki zły, ale teraz była pewna że ten człowiek to czyste piekielne zło.
Nick był żałosny, skorumpowany i zgniły do szpiku swoich kości. Osoba pozbawiona nadziei na odkupienie. I Lola nie mogła nic z tym zrobić. Została uwięziona.
Skończyłaś?- zapytał Nick nudząc się.
Tak, i wiesz? Ja mam wystarczająco dużo wrażeń jak na jeden wieczór! Do widzenia - warknęła Lola. Ale zanim zdążyła zrobić krok, Nick złapał ją za ramię.
- Nigdzie nie pójdziesz,dopóki nie skończę! - powiedział mężczyzna. Lola próbowała walczyć, ale zatrzymała się, gdy Nick wyjęła broń.
Nie użyjesz tego,a jak ktoś usłyszy,to wtedy masz kłopoty - powiedziała.
Czyżby? Jestem pewien, że mógłbym reprezentować siebie podczas procesu morderstwa, powiedział Nick. Puścił ją .Nie rób nic głupiego, a pozwolę ci odejść.
Lola skinęła głową. Bała się mówić coś głupiego,bo gdyby otworzyła usta mogłaby pożałować. Żadne słowa nie mogły oddać prawdziwości nienawiści,dla Nicka. I jak nienawidziła siebie!
Gdyby nie była tak naiwna i zdesperowana, Nie doszło by do tego. Teraz wiedziała że popełniła błąd
Czuła się jak okropnie.
W zasadzie to nie chciała by widzieć Maximina i Olivii,na ślubnym kobiercu.
Nick zniknął na chwilę w sterowcu. Lola miała wystarczająco dużo czasu, aby przejrzyć plan mężczyzny w jej umyśle. Powiedział jej, że jeśli zetknie się z przewody by zrobić spięcie w silniku, to propozycja nigdy się nie pojawi na ekranie. Ale Nick robił swoje i podstępem, podłożył ładunki wybuchowe na sterowcu, ukrył je dokładnie.
I nikomu o tym nie mówię, pomyślała, zaciskając pięści. Nie obawiała się, co się z nią stanie, ale prawda nie przyniosłaby żadnej różnicy. Nick w każdym razie zwyciężył. Nic dziwnego, że był prawnikiem.
Minęło zaledwie kilka minut, zanim Nick wrócił.
Gotowy już jesteś ? - zapytała ostro Lola. Kiedy Nick nie odpowiedział, kontynuowała: Co myślisz, że się uda?
Maximino może zaproponować oświadczyny Olivii w każdej chwili.
Zobaczmy, co się zdarzy - odparł Nick malując n twarzy złowieszczy uśmiech.
To nadal nie ma sensu - nalegała Lola. - Maximino i Olivia wyjdą za mąż, jeśli będą chcieli. Wejdziesz między nich. A wtedy Max domyśli się że łączy was coś.
Może powinna była tego nie powiedzieć.
Gniewna mina, która pojawiła się na twarzy Nicka, zaskoczyła ją.
- A co ty wiesz? - zapytał prawnik.
Nie masz szans z nim, nawet jeśli Maximino nigdy jej nie zaproponuje ślubu, to i tak będziesz tylko pionkiem w jej grze, kochankiem który będzie nic nieznaczącym dla niej elementem.
Marnujesz czas i robisz z siebie głupca. Jestem pewna, że Olivia śmieje się z ciebie Kiedy odwrócisz się od niej ona nic sobie z tego nie zrobi. Ty chyba coś do niej czujesz skoro walczysz żeby się nie pobrali– Lola ostro powiedziała.
Nie dbała o to, że Nick ma broń. Chciała tylko zranić go tak mocno, jak to tylko możliwe.
Niestety jej słowa nie miały pożądanego efektu. Nick nie znieruchomiał i jego wyraz twarzy nie zmienił się. Nawet nie zwracał uwagi na ten temat.
Potrzebuję cię przy życiu,ale mam na ciebie oko. Jeśli nawet myślisz powiedzieć o tym komu kolwiek ,nie waham się pozbyć się ciebie. Pamiętaj o tym. Powiedział i dał jej długie, twarde spojrzenie. Potem odwrócił się i odszedł.
Lola stała sama na chwilę przed wyjściem z magazynu. Przeklęta ta noc.
NADSZEDŁ DZIEŃ NASTĘPNY W RUBACAVA
Głosy setek dusz mieszały się ze sobą, a w hałasie nie było nic słychać,co ktoś mówił kilka metrów dalej. Było gorąco, a wszędzie były ręce, nogi i głowy. Nikt nie był ostrożny.
Wszyscy popychali się, stanęli na palcach i próbowali patrzeć na tor, ale tak to było na wielkich wyścigach. Tłumy ludzi zjeżdżało się z różnych miejsc tego świata, nawet małe dzieci uwielbiały patrzeć na te ogromne koty.
Lola zwykle nie troszczyła się o koty i ich rasy, ale tym razem w ogóle nie przegapiłaby imprezy. Musiała sprawdzić,czy plan Nicka będzie działał.
W środku tłumu nie widziała ani prawnika, ani jego ofiar. Wszyscy trzej siedzieli w prywatej loży nad resztą. Lola nie mogła się tam dostać, nawet przy jej wymówce że pracuje z aparatem.
Nie powinnam czuć się winna, pomyślała. Czułam się strasznie to wszystko było nie porządku. Ale w końcu nic nie zrobiła. Zdarzyło się, że była w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie.
- i obaj byli całkowicie wkurzeni, ktoś obok niej powiedział i zwrócił uwagę.
Naprawdę? Jesteś pewna? - zapytał nowy głos.
Tak, słyszę, że były całkowicie przygotowane na wyścig, odpowiedział pierwszy głos.
W oddali stała para zakochanych. Tulili się do siebie i pocałowali.Wtem Lola nieśmiało odwróciła wzrok. Nie wypada patrzeć na cąłujących się pomyślala.
- Całkiem odbiło temu facetowi- zauważył inny głos. Gdybym miał pracować dla Maximina, nie chciałbym,być pijanym na służbie. Widziałeś tego gościa niedaleko windy ? No mamrocze z flaszką hahaha. Zaśmiali się.
Założę się, że zostanie zwolniony.
Głośny hałas z wyścigu zwrócił uwagę na koty. Lola nie widziała ich za masami ludzi, ale nie szukała ich. Patrzyła w niebo, gdzie sterowiec pojawić się mógł w każdej chwili.
I wkrótce tak, dokładnie w tej samej chwili, gdy ktoś krzyknął, że Sanspoof prowadzi.
Lola zamarła. Wyraźne litery z boku sterowca brzmiały: "WYJDZIESZ ZA MNIE OLIVIA?" Poczuła ulgę i rozczarowanie jednocześnie westchnęła. Potem zdała sobie sprawę, że coś jest nie tak.
Sterowiec on chwiał się na boki.
---
Nick poczuł się jakby spodziewał się przyjazdu sterowca nawet bardziej niż Maximino. Jego pracodawca siedział naprzeciwko niego, Olivii obok siebie i robił dobrą minę, udając, że wszystko jest jak zwykle w porządku.
Prawnik musiał przyznać, że był zdenerwowany nieco. Pomimo zdecydowanego sposobu, w jaki zadziałał wczoraj, nie odważył się wierzyć, że jego plan się sprawdzi. Nie wiedział nic o maszynach i zaufał swoim zmysłowi i szczęściu, gdy przyciągnął kilka kabli w kokpicie.
Obok nich był system kontroli rozżarzonych reklam, więc pomyślał, że wszystko jest w porządku. Po czym w kieszeni miał schowany pilot uruchamiający dynamit, ukryty w sterowcu
- Ona leci, moja miłość - powiedział Maximino, ale Olivia nie odwróciła się, by spojrzeć. udawała zdumienie biegiem kotów. Nick, z drugiej strony, nie mógł wytrzymać towarzyszącego napięcia.
Propozycja Maximino wyświetla się na sterowcu, jak to ? Spięcie nic nie dało nadal wyświetla się napis On zawiódł! Po raz pierwszy od kilku lat Nick Virago nie odniósł sukcesu! Nagle z uśmiechem na twarzy schował rękę do kieszeni chwycił pilot i uruchomił 10 sekundowe odliczanie. Miał asa w rękawie.
Będzie musiała na nie spojrzeć. Pomyślał Max. To nie może jej umknąć, pomyślał, spoglądając na Olivię, która nadal miała za plecami sterowiec
Nagle nastąpił ogromny wybuch.
Lola przewróciła się zamarła, nie mogła uwierzyć że to dzieje się naprawdę.
Przerażone krzyki zaczęły się w dole, gdzie znajdowały się trybuny. Złapali uwagę wszystkich nad sobą i dopiero teraz Nick zdał sobie sprawę, co się dzieje.
Wdzięczna''Olivia I''nie mogła zostać w powietrzu, paląca się opadała prosto na Cat Track.
Nick leżał na podłodze, pokryty pyłem i kawałkami gruzu. Usiadł w szoku i próbował zrozumieć, co się dzieje wokół niego.
Wielki tor pod nim był w chaosie. Koty zaczęły panikować, wyrzucali jeźdźców i biegli dookoła. Druga strona toru została całkowicie zniszczona, a smutne pozostałości sterowca oznaczały teren.
Podłożył bombę- pomyślała Lola
Maximino? Olivia? - zawołał. Przynajmniej ich loża nie poniosła wiele szkód.
Maximino wstał i pomógł Olivii usiąść. Wszystko w porządku? on zapytał.
Tak, dobrze - odparła Olivia, choć jej głos drżał trochę. Jej beret spadł. Szybko przyjrzała się Nickowi, ale szybko zwróciła uwagę na Maximino.
Cholera co tu się stało!!? - zapytał Maximino z wściekłością. Szybko wstał rozejrzał się, jakby chciał widzieć gdzieś winnego.
Nick zdał sobie sprawę, że to co zrobił było tragiczne w skutkach niż podejrzewał. Czuł się pierwszy raz dziwnie, kiedy zastanawiał się, co Lola wiedziała i co mogła zrobić z tą wiedzą.
Pójdę zobaczyć, co się stało i ile jest strat, powiedział i odszedł Maximino.
Prawnik wiedział, że Lola była gdzieś blisko. Ona nie przegapiłaby tego wydarzenia. Teraz musiał ją tylko znaleźć i upewnić się, że wie, że musi zamknąć usta.
Gdyby miała jakieś szczęście,i nie przetrwała katastrofy było by po sprawie, pomyślał ale pomimo miał nadzieję, że Lola była gdzieś blisko,gdzie sterowiec się rozbił.
Przestraszone dusze biegały wokół niego, a chór przerażonych krzyków rozcięło powietrze. '' Tam nie żyją ludzie ! Pali się! Płacz dzieci i ludzi wokoło. Musiał pchać się w tłumie przerażonych ludzi, i bał się, że nigdy nie znajdzie Loli pośrodku tego. Że jednak poszła opowiedzieć wszystko Maxowi.
Ale pani szczęściara nie zamierzała zostawić go samego w tym dniu. Po lewej stronie,oparta o ścianę o twarzy i blady niż zwykle, stała Lola. Objęła ramiona ramionami i spojrzała w nicość. Kiedy zobaczyła Nicka, obudziła się z obawy.
Ty!- zawołała i zaczęła od niego. Co ty zrobiłeś?
Bądź cicho! Nick syknął i odsunął ją na bok. Wątpił, czy ktoś zauważy ich w samym środku chaosu.
Odejdź, idę prosto do Maximina powiedzieć, że to twoja wina! Och, jeśli coś zrobiłam też, ze łzami w oczach ...Lola zaczęła niemal histerycznie mówić, ale Nick potrząsnął jej milczeniem.
Zamknij się! Nie zrobisz tego ! Nigdy nie powiesz nikomu, co wydarzyło się wczoraj w nocy! powiedział.
Ty morderco! Lola spojrzała na niego z czystą nienawiścią na twarzy. - Gdybym wiedziała, że planujesz coś takiego, że nigdy bym nie przyjechał z tobą do tego przeklętego magazynu.
Nick warknął z frustracji. - To był wypadek, nie planowałem tego. Okłamał dziewczynę by wybrnąć z niezręcznej sytuacji.
Wypadek? Zaplanowałeś to, z premedytacją. Wiedziałeś że ucierpią niewinni.
Lola wyrwała się z rąk mężczyzny i odeszła od niego. Więc co? Maximino nadal nie musi wiedzieć.?
Nie zapominaj, że on cię nie uwierzy, nikt mnie nie zobaczył tam, a Maximino wie, że wyszliśmy. Jak sprzedam mu bajkę o upojnej nocy to co myślisz,że uwierzyłby tobie? Jestem jego przyjacielem.- zapytał Nick.
- Jesteś obrzydliwy - odpowiedział Lola.
-Słodziutka jesteś i naiwna - parsknął Nick paląc papierosa. Ale co z twoimi przyjaciółmi? Wiem, że jesteś w dobrych stosunkach z tym Calavera. Wierz mi, mogę zamknąć jego kawiarenkę w ciągu godziny, a inni hmm... Mogę łatwo znaleźć wszystkich, którzy coś dla ciebie znaczą, i zniszczyć każdego z nich ,więc uważaj co mówisz.
Nagle upadła na ziemię. -NIE ZROBISZ TEGO -powiedziała ze łzami w oczach
Nie musiał usłyszeć jej odpowiedzi. Zaskoczona i zła mina na jej twarzy powiedziała wszystko. Nick nie pokazał własnego strachu. Przynajmniej na razie wszystko było w porządku. Albo mu się wydawało..
- Twoja podróż kończy się Nick, jesteś skończony,prędzej czy później ,to co dałeś powróci do ciebie z podwójną siłą - powiedziała Lola.
Lola odeszła od Nicka.
A jednak ... wiedział już, że Lola musiała coś planować, żeby się z nim spotkać. Musiałby się jej pozbyć prędzej czy później.
Eddsworld: Czerwona Armia - Witaj, łajzo! [opowiadanie by The Friskus]
Notka od autora:
Równo miesiąc temu wstąpiłaś do Czerwonej Armii. Przy każdej
nadarzającej się okazji, robisz różne, czasami dziwne, incydenty. Od
robienia z dezodorantu broni palnej i spalania nią pomidorów, żeby
zrobić sobie pomidorową,po zjeżdżanie ze schodów na sankach. Opowiadanie
Tord x reader
Autor: TheFriskus
SPIS TREŚCI
Stoisz właśnie przed Patrickiem, patrząc się na niego jakby był kosmitą. Nie możesz uwierzyć, że to już teraz nadchodzi ta chwila.
- Powtórzę to jeszcze raz. Musisz iść do lidera. Chce ciebie jak najszybciej zobaczyć i ochrzanić. Cóż, miło się z tobą pracowało.
Po miesiącu wylecisz z wojska. Trudne jest to przetrawienia, ale niestety to prawda. Chociaż, może jest jakaś nadzieja, że cię nie wyrzuci. Będziesz musiała zastosować swój naturalny, kobiecy urok by go oczarować albo po drodze potkniesz się i skręcisz sobie kostkę. Zawsze jakiś plan.
W rozmyślaniu jak się wywinąć od tego spotkania, przeszłaś już pół drogi. ,, A jeśli Polak sobie tylko ze mnie żartował, a ja tego nie zauważyłam? On jest dziwny. Może szef tak naprawdę ma to wszytko w nosie? Hmm..."- myślałaś. Nie wiedziałaś co zrobić. Zwolniłaś krok gdy zobaczyłaś, że znak zakazuje przechodzić tym korytarzem. Świeżo umyta podłoga. Musisz zawrócić, wejść z drugiej strony budynku i przejść jeszcze dłuższą drogę.
- To jakieś jaja! Będę tam iść z pół godziny! - krzyknęłaś podirytowana - Jeśli już mam tam być, to chociaż sobie jakoś umilę trasę. Heh.
Pobiegłaś z powrotem na dwór. Zauważyłaś Patricka rozmawiającego z jakimś mężczyznom. Pierwszy raz widzisz kogoś takiego w wojsku, lecz wydaje ci się znajomy. Gdzieś już widziałaś tego szatyna.
- TRUSKA! AUA!
Gdy tak biegłaś i wpatrywałaś się w tego faceta, wpadłaś na Amandę - twoją najlepszą kumpele z wojska. Nie wiesz jakim cudem się zaprzyjaźniłyście. Jesteście swoimi przeciwieństwami. Ona- bardzo wysoka, zielonowłosa bogini. Najmłodsi kadeci podkochują się w niej , a niektórzy zapraszają na randki. Zazwyczaj kończy się na daniem im z liścia przez nią. Nigdy nie widziałaś jej w innym stroju niż biały podkoszulek z napisem ,,Lubiem Pociongggi" i czarne jeansy. Na to miała również narzucony mundur, bo inaczej nie byłaby już ,,idealna". Jej włosy były zawsze ułożone w warkocz, sięgający jej do ud. Zawsze dziwiło cię, jakim cudem jej włosy są zawsze na swoim miejscu. Twoje, były związane w kitkę z boku, a przy twarzy miałaś pełno niesfornych kosmyków.
- Oh! Uh! Przepraszam! - mówiąc to obie wstałyście.
- Eh, nie mam czasu na rozmowy. Mam coś ważnego do zrobienia. Żegnaj kretynku. - powiedziała to odchodząc.
- Em ok. Pa!
Zaczęłaś znowu iść. ,,coś ważnego do zrobienia" - po głowie tylko to ci chodziło. Nigdy nie miała nic do roboty, a ostatnio coraz rzadziej ją widujesz. Zawsze miała czas na pogaduchy i robienie ci morałów o dobrym zachowaniu. Ostatnio też często cię wyzywa. ,,To chyba nie ta sama Amy, którą znam. Co się z nią dzieje? Zawsze idealna, miła, grzeczna. A teraz? Zmienia się w swoje przeciwieństwo. Dziwna jest… a nawe bardzo.” - myślałaś.
Podczas marszu z głową chmurach, wpadłaś znów na kogoś - a raczej coś.
Drzwi.
Twój odwieczny wróg.
- Jeny, moje siedzenie! Niedługo chyba je sobie połamię.
- Połamać tyłek? Serio?- zza ciebie usłyszałaś dziwnie znajomy, kobiecy głos.
Odwróciłaś się by zobaczyć kto to. Nie możesz uwierzyć własnym oczom. To ona!
- Liv! - wstałaś podskokiem z ziemi - Nie mogę uwierzyć, że cię znów widzę!
Liv Honey. Zielonooka blondynka, która zawsze wszystko bierze na poważnie. Umysł ścisły, kompletnie bez wyobraźni. Od kąt pamiętasz, nosi koszulę w kratkę, t-shirt z głupim napisem i spodnie jak od garnituru. Ona się w ogóle zmieniła. Przynajmniej z wyglądu, ale pewnie też z charakteru.
- Witaj, łajzo! Heh, paczka znów w komplecie. - uśmiechnęła się zadowolona.
- Zaraz... JAK PACZKA?! ON TEŻ TU JEST?! GDZIE?! - mówiłaś tak szybko, iż znajoma praktycznie nie nadążała – Muszę go zobaczyć! TERAZ!
- Stop! - położyła ci ręce na ramiona i popatrzyła głęboko w twoje oczy - Ile tu jesteś?
- Yyy... miesiąc? Jakoś tak.
- Okay. Naprawdę, nie widziałaś go? - pokiwałaś głową - Eh, jaka z ciebie łajza. Szeregowa, w ogóle gdzie idziesz?
- He, he... - próbowałaś uniknąć jej wzroku, ale na marne te próby - Ej, patrz! Lise!
- Że co? - odwróciła głowę, aby zobaczyć gdzie jest jej bliźniaczka.
- Pa pa głupolku! - mówiąc to, biegłaś jak najszybciej umiałaś w stronę biura czerwonego.
- NGAAAH! - gdy się obejrzałaś za siebie, zauważyłaś że wcale cię nie goni tylko stoi w miejscu, bardzo wkurzona. Leń się w niej obudził.
Biegłaś, wyśmiewając blondynkę pod nosem. Znów ją zobaczyłaś. Znów będziecie mieć nocki filmowe. Znów będziesz robić z niej żarty. Znów będziecie grać razem w gry. Znów zobaczysz chłopaka.
Dobiegłaś w 15 minut tak do ostatecznego osądu, ale usłyszałaś alarm przeciw pożarowy. Natychmiast się zatrzymałaś. Zauważyłaś jak paru nowych biegnie do wyjścia. Ty postanowiłaś pójść tam spacerkiem. Bo czemu nie?
Gwiżdżąc pod nosem, szłaś powolutku w stronę wyjścia. Nie mogłaś się oprzeć, więc paru osobom podstawiłaś nogę jak biegły. Niektórzy się pytali ,,dlaczego to zrobiłaś?" lub ,,Jesteś jakaś powalona?!", a ty tylko wzruszałaś ramionami. Lubisz dokuczać innym.
Wyszłaś na świeżę powietrze. Zauważyłaś jak wszyscy ustawiają się w szeregu, podczas gdy Polak sprawdzał obecność. Luźnym krokiem udałaś się w jego stronę.
- Doberek! Dej mnie koperek! Serio się pali czy to znowu Franek?
- Eh, ___ proszę o trochę szacunku. Zachowujesz się jakbyś mówiła do swojego najlepszego zioma.- spojrzał na ciebie groźnym wzrokiem - I nie. Nie pali się.
- Czyli Franio? - popatrzyłaś w stronę chłopaka, który robił zamek... z błota.
- Nie. Tym razem, akurat ktoś inny. Wątpię, żebyś się domyśliła, a więc ci powiem. W końcu, żeby myśleć trzeba mieć mózg oraz umieć go używać.
- No to kto to szefuńciu?
- Amanda. Tak ta zielono włosa, twoja psiapsi... Eh wybacz muszę już iść. - odwrócił się w stronę, z której dobiegał wrzask Frania i odmaszerował.
- Że co...? Ona... nie wierzę... - stałaś w bezruchu, gadając do siebie - NARESZCIE WYLUZOWAŁA! - wydarłaś się , a inni na ciebie spojrzeli jak na szaleńca - Ups... sorki!
Szukałaś jej w tłumie. Gdy już ją zobaczyłaś pognałaś w jej stronę. Czułaś się jakbyś z fizyki ze sprawdzianu dostała szóstkę. Tak szczęśliwa nie byłaś od lat. Tym razem to tobie, ktoś podstawił nogę.
- Jeny... Mój piękny, śliczny, ekstra, super, mega, hiper, czadowy, fajowy, ładniusi, bajerancki, bombowy, doskonały, odjazdowy, wspaniały, świetny, obłędny tyłek! Jak mogłeś ty chory po...
- Witaj, łajzo! - przed tobą pojawiła się Lise - twój odwieczny wróg.
- Żegnam! - po tych słowach uciekłaś gdzie pieprz rośnie, a dokładniej do twojej ,,psiapsi".
Gdy już dotarłaś do zielonowłosej, rzuciłaś się na nią i nie chciałaś puścić.
- Jasna kuro tańcząca tango w fabryce żelków! - zrzuciła cię z siebie i stanęła nad tobą.
Patrzyła się na ciebie morderczym wzrokiem. Chciałaś w tej chwili zapaść się pod ziemie. Wiedziałaś, że za chwilę umrzesz. Zaczęłaś nawet ręką już kopać sobie grób.
- Piąte przykazanie - nie zabijaj!
- Co. Ty. Wyprawisz. Młoda?! Chcesz abym na zawał zeszła?!
- Tak! - wyszczerzyłaś się najbardziej jak umiesz.
- Eh... A tak na serio to po co do mnie przyszłaś teraz?
- Wiem, że to TY - wskazałaś na nią palcem - włączyłaś ten alarm. Jestem z ciebie dumna. Niechaj ta część ciebie, przejmuję kontrolę nad tobą częściej! Hmm... Nazwijmy ją Derek lub Stasiek!
- Jesteś łajzą.
- Nie! Jestem zawodowcem w dziwnych akcjach. Pamiętasz jak Franio i Sandra dzięki mnie, zjechali z szóstego piętra ze schodów, na wielkiej kostce masła? Albo jak myłam podłogę, jeżdżąc na gąbkach jak na łyżwach? Albo jak zamiast strzelać na strzelnicy w te kartony, strzelałam w pomidory i wszyscy byli czerwoni? Haha! - stanęłaś w bohaterskiej pozie.
- To ostatnie miało miejsce dzisiaj... - złapała się za głowę - Ja na twoim miejscu nie chwaliłabym się tym.
- Wiem, ty to byś się wywyższała przez to! W końcu ty jesteś Amanda. Ta co loda codziennie zjada. Tańcząca do disco polo. Skacząca do wody z molo! Jaka ze mnie wierszokletka!
- Ja bym powiedziała, że raczej bujdokletka.
- Powtórzę to jeszcze raz. Musisz iść do lidera. Chce ciebie jak najszybciej zobaczyć i ochrzanić. Cóż, miło się z tobą pracowało.
Po miesiącu wylecisz z wojska. Trudne jest to przetrawienia, ale niestety to prawda. Chociaż, może jest jakaś nadzieja, że cię nie wyrzuci. Będziesz musiała zastosować swój naturalny, kobiecy urok by go oczarować albo po drodze potkniesz się i skręcisz sobie kostkę. Zawsze jakiś plan.
W rozmyślaniu jak się wywinąć od tego spotkania, przeszłaś już pół drogi. ,, A jeśli Polak sobie tylko ze mnie żartował, a ja tego nie zauważyłam? On jest dziwny. Może szef tak naprawdę ma to wszytko w nosie? Hmm..."- myślałaś. Nie wiedziałaś co zrobić. Zwolniłaś krok gdy zobaczyłaś, że znak zakazuje przechodzić tym korytarzem. Świeżo umyta podłoga. Musisz zawrócić, wejść z drugiej strony budynku i przejść jeszcze dłuższą drogę.
- To jakieś jaja! Będę tam iść z pół godziny! - krzyknęłaś podirytowana - Jeśli już mam tam być, to chociaż sobie jakoś umilę trasę. Heh.
Pobiegłaś z powrotem na dwór. Zauważyłaś Patricka rozmawiającego z jakimś mężczyznom. Pierwszy raz widzisz kogoś takiego w wojsku, lecz wydaje ci się znajomy. Gdzieś już widziałaś tego szatyna.
- TRUSKA! AUA!
Gdy tak biegłaś i wpatrywałaś się w tego faceta, wpadłaś na Amandę - twoją najlepszą kumpele z wojska. Nie wiesz jakim cudem się zaprzyjaźniłyście. Jesteście swoimi przeciwieństwami. Ona- bardzo wysoka, zielonowłosa bogini. Najmłodsi kadeci podkochują się w niej , a niektórzy zapraszają na randki. Zazwyczaj kończy się na daniem im z liścia przez nią. Nigdy nie widziałaś jej w innym stroju niż biały podkoszulek z napisem ,,Lubiem Pociongggi" i czarne jeansy. Na to miała również narzucony mundur, bo inaczej nie byłaby już ,,idealna". Jej włosy były zawsze ułożone w warkocz, sięgający jej do ud. Zawsze dziwiło cię, jakim cudem jej włosy są zawsze na swoim miejscu. Twoje, były związane w kitkę z boku, a przy twarzy miałaś pełno niesfornych kosmyków.
- Oh! Uh! Przepraszam! - mówiąc to obie wstałyście.
- Eh, nie mam czasu na rozmowy. Mam coś ważnego do zrobienia. Żegnaj kretynku. - powiedziała to odchodząc.
- Em ok. Pa!
Zaczęłaś znowu iść. ,,coś ważnego do zrobienia" - po głowie tylko to ci chodziło. Nigdy nie miała nic do roboty, a ostatnio coraz rzadziej ją widujesz. Zawsze miała czas na pogaduchy i robienie ci morałów o dobrym zachowaniu. Ostatnio też często cię wyzywa. ,,To chyba nie ta sama Amy, którą znam. Co się z nią dzieje? Zawsze idealna, miła, grzeczna. A teraz? Zmienia się w swoje przeciwieństwo. Dziwna jest… a nawe bardzo.” - myślałaś.
Podczas marszu z głową chmurach, wpadłaś znów na kogoś - a raczej coś.
Drzwi.
Twój odwieczny wróg.
- Jeny, moje siedzenie! Niedługo chyba je sobie połamię.
- Połamać tyłek? Serio?- zza ciebie usłyszałaś dziwnie znajomy, kobiecy głos.
Odwróciłaś się by zobaczyć kto to. Nie możesz uwierzyć własnym oczom. To ona!
- Liv! - wstałaś podskokiem z ziemi - Nie mogę uwierzyć, że cię znów widzę!
Liv Honey. Zielonooka blondynka, która zawsze wszystko bierze na poważnie. Umysł ścisły, kompletnie bez wyobraźni. Od kąt pamiętasz, nosi koszulę w kratkę, t-shirt z głupim napisem i spodnie jak od garnituru. Ona się w ogóle zmieniła. Przynajmniej z wyglądu, ale pewnie też z charakteru.
- Witaj, łajzo! Heh, paczka znów w komplecie. - uśmiechnęła się zadowolona.
- Zaraz... JAK PACZKA?! ON TEŻ TU JEST?! GDZIE?! - mówiłaś tak szybko, iż znajoma praktycznie nie nadążała – Muszę go zobaczyć! TERAZ!
- Stop! - położyła ci ręce na ramiona i popatrzyła głęboko w twoje oczy - Ile tu jesteś?
- Yyy... miesiąc? Jakoś tak.
- Okay. Naprawdę, nie widziałaś go? - pokiwałaś głową - Eh, jaka z ciebie łajza. Szeregowa, w ogóle gdzie idziesz?
- He, he... - próbowałaś uniknąć jej wzroku, ale na marne te próby - Ej, patrz! Lise!
- Że co? - odwróciła głowę, aby zobaczyć gdzie jest jej bliźniaczka.
- Pa pa głupolku! - mówiąc to, biegłaś jak najszybciej umiałaś w stronę biura czerwonego.
- NGAAAH! - gdy się obejrzałaś za siebie, zauważyłaś że wcale cię nie goni tylko stoi w miejscu, bardzo wkurzona. Leń się w niej obudził.
Biegłaś, wyśmiewając blondynkę pod nosem. Znów ją zobaczyłaś. Znów będziecie mieć nocki filmowe. Znów będziesz robić z niej żarty. Znów będziecie grać razem w gry. Znów zobaczysz chłopaka.
Dobiegłaś w 15 minut tak do ostatecznego osądu, ale usłyszałaś alarm przeciw pożarowy. Natychmiast się zatrzymałaś. Zauważyłaś jak paru nowych biegnie do wyjścia. Ty postanowiłaś pójść tam spacerkiem. Bo czemu nie?
Gwiżdżąc pod nosem, szłaś powolutku w stronę wyjścia. Nie mogłaś się oprzeć, więc paru osobom podstawiłaś nogę jak biegły. Niektórzy się pytali ,,dlaczego to zrobiłaś?" lub ,,Jesteś jakaś powalona?!", a ty tylko wzruszałaś ramionami. Lubisz dokuczać innym.
Wyszłaś na świeżę powietrze. Zauważyłaś jak wszyscy ustawiają się w szeregu, podczas gdy Polak sprawdzał obecność. Luźnym krokiem udałaś się w jego stronę.
- Doberek! Dej mnie koperek! Serio się pali czy to znowu Franek?
- Eh, ___ proszę o trochę szacunku. Zachowujesz się jakbyś mówiła do swojego najlepszego zioma.- spojrzał na ciebie groźnym wzrokiem - I nie. Nie pali się.
- Czyli Franio? - popatrzyłaś w stronę chłopaka, który robił zamek... z błota.
- Nie. Tym razem, akurat ktoś inny. Wątpię, żebyś się domyśliła, a więc ci powiem. W końcu, żeby myśleć trzeba mieć mózg oraz umieć go używać.
- No to kto to szefuńciu?
- Amanda. Tak ta zielono włosa, twoja psiapsi... Eh wybacz muszę już iść. - odwrócił się w stronę, z której dobiegał wrzask Frania i odmaszerował.
- Że co...? Ona... nie wierzę... - stałaś w bezruchu, gadając do siebie - NARESZCIE WYLUZOWAŁA! - wydarłaś się , a inni na ciebie spojrzeli jak na szaleńca - Ups... sorki!
Szukałaś jej w tłumie. Gdy już ją zobaczyłaś pognałaś w jej stronę. Czułaś się jakbyś z fizyki ze sprawdzianu dostała szóstkę. Tak szczęśliwa nie byłaś od lat. Tym razem to tobie, ktoś podstawił nogę.
- Jeny... Mój piękny, śliczny, ekstra, super, mega, hiper, czadowy, fajowy, ładniusi, bajerancki, bombowy, doskonały, odjazdowy, wspaniały, świetny, obłędny tyłek! Jak mogłeś ty chory po...
- Witaj, łajzo! - przed tobą pojawiła się Lise - twój odwieczny wróg.
- Żegnam! - po tych słowach uciekłaś gdzie pieprz rośnie, a dokładniej do twojej ,,psiapsi".
Gdy już dotarłaś do zielonowłosej, rzuciłaś się na nią i nie chciałaś puścić.
- Jasna kuro tańcząca tango w fabryce żelków! - zrzuciła cię z siebie i stanęła nad tobą.
Patrzyła się na ciebie morderczym wzrokiem. Chciałaś w tej chwili zapaść się pod ziemie. Wiedziałaś, że za chwilę umrzesz. Zaczęłaś nawet ręką już kopać sobie grób.
- Piąte przykazanie - nie zabijaj!
- Co. Ty. Wyprawisz. Młoda?! Chcesz abym na zawał zeszła?!
- Tak! - wyszczerzyłaś się najbardziej jak umiesz.
- Eh... A tak na serio to po co do mnie przyszłaś teraz?
- Wiem, że to TY - wskazałaś na nią palcem - włączyłaś ten alarm. Jestem z ciebie dumna. Niechaj ta część ciebie, przejmuję kontrolę nad tobą częściej! Hmm... Nazwijmy ją Derek lub Stasiek!
- Jesteś łajzą.
- Nie! Jestem zawodowcem w dziwnych akcjach. Pamiętasz jak Franio i Sandra dzięki mnie, zjechali z szóstego piętra ze schodów, na wielkiej kostce masła? Albo jak myłam podłogę, jeżdżąc na gąbkach jak na łyżwach? Albo jak zamiast strzelać na strzelnicy w te kartony, strzelałam w pomidory i wszyscy byli czerwoni? Haha! - stanęłaś w bohaterskiej pozie.
- To ostatnie miało miejsce dzisiaj... - złapała się za głowę - Ja na twoim miejscu nie chwaliłabym się tym.
- Wiem, ty to byś się wywyższała przez to! W końcu ty jesteś Amanda. Ta co loda codziennie zjada. Tańcząca do disco polo. Skacząca do wody z molo! Jaka ze mnie wierszokletka!
- Ja bym powiedziała, że raczej bujdokletka.
BestSeller II - wyniki
A więc tak, z ankiety widać, że bohaterami kolejnej historii będzie rodzeństwo (siostra i brat) demonów, zaś akcja ma odgrywać się we współczesności Niewiele tego patrząc na to, że mam pisać prolog. Tak więc oczekuję na Waszą pomoc. Proszę, napiszcie w komentarzach imiona bohaterów oraz trzy słowa, jakie mam uwzględnić w prologu. Jeżeli spodoba się wam cudzy pomysł um... skomentujcie jego komentarz um... jakąś emotką.
Gdzieś tak koło środy będę mogła zacząć pisać prolog, więc spokojnie do tego czasu możecie w komentarzach dzielić się swoimi pomysłami, oraz głosować na cudze!
12 listopada 2017
Undertale: Nie ma we mnie nic nadzwyczajnego - Rozdział IV
Notka od autora: Jest to opowieść sans x reader. Wcielasz się w osiemnastoletnią, przy-gotującą się do matury licealistkę plastyka. Mimo swojej z zewnątrz ciepłej i kochanej osobowości, tak na prawdę jesteś osobą z niską samooceną oraz mocno niestabilną psychicznie . Zawsze przyklejasz sobie łatki silnej, niezależnej i bardzo zdystansowanej do samej siebie, śmiejesz się z każdej obelgi gdzie bardzo, bardzo głęboko wszystko przeżywasz. Ubierasz się tylko i wyłącznie na czarno i nosisz sporo kolczyków. Czyli w skrócie babcie na ulicy często odmawiają zdrowaśki jak cię widzą. Jesteś bardzo sceptyczna więc nie małe było twoje zdziwienie gdy na ulicę twojego miasta zawitały potwory. Jednak żyłaś sobie dalej mając to w sumie gdzieś, jak większość rzeczy otaczających cię. Jednak co się stanie gdy w środku nocy zawita do ciebie mały, pokiereszowany i nieprzytomny szkielecik? Który za wszelką cenę będzie próbował zmienić twój pogląd na świat?
Autor: strzzalka12
Kończyliście rozładowywać pudła do mieszkania twojego wybawiciela.
-Sans... jesteś pewien? -Spytałaś się kładąc gitarę pod ścianą wolnego pokoju, który udostępnił ci szkielet.
-Ale że co?
-No ... żebym ci tak zawracała dupę...
-Oj przestań i tak jestem samotny, odkąd Papyrus wyjechał z Mettatonem.
-Papyrus wyjechał?!
-To jeszcze nic oficjalnego, znasz go?
-Nie osobiście.
-Kolejna część ciebie? Ile razy zdarzyło ci się nabyć jego seksowny plakat?
-… 2 razy...
-Wiedziałem.
-Pff. - Zrobiłaś obrażoną minę. -Ale to ty jesteś moim ulubieńcem.
-Czyli to ja mam najbardziej przerąbane?
-Rozum to sobie jak chcesz. -Poczułaś się troszeczkę urażona, jednak jak to zwykle ty, zachowałaś maskę uśmiechu. Wiedziałaś, że szkielet nie miał niczego złego na myśli.
-Sorki.
-Ale za co? - Zdziwiłaś się, byłaś pewna, że nie dałaś nic po sobie poznać.
-Znaczy się, tak serio to ty też jesteś moim ulubieńcem, jeśli chodzi o ludzi... Więc ty masz podobnie przerąbane, żebyś nie czuła się samotna z tą decyzją czy coś.
Drgnęłaś lekko, dawno nikt nie był dla ciebie taki miły.
-Ojeej. -Za słodziłaś się.
-Ojej?
-Tak, ojej. To było słodziutkie.
Sans zarumienił się lekko. -N ... nie przesadzaj.
-Aaaw, rumienisz się!
-Wcale nie!
-Wcale tak. -Zbliżyłaś się do potwora dotykając koniuszkiem palca jego niebieskiego policzka.
-O tutaj, to chyba szkieleci rumieniec.
Sans wypuścił powietrze o objął lekko dłonią twój nadgarstek.
-Uważaj dziecino, bo niedługo zacznę myśleć, że mnie podrywasz. - Stwierdził zachrypniętym głosem, uśmiechając się seksownie. Coś ścisnęło cię w żołądku, jednak nie z tego powodu z jakiego myślałaś. Patrzyłaś się zarumieniona na widocznie zadowolonego twoją reakcją szkieleta. Staliście chwilę w niezręcznej pozie, gdy przerwał wam dzwonek twojego telefonu. Wybiegłaś, jak torpeda oddychając z ulgą. Gdy byłaś już przy stole, na którym leżał twój telefon, potknęłaś się o zawinięty róg dywanu i runęłaś jak długa tuż przed stołem. Próbując jeszcze odebrać kończące się połączenie, zerwałaś się do góry uderzając głową o kant stołu. Wylądowałaś twarzą na podłogę, rozmasowując obolałą głowę. Szkielet usłyszał hałas i błyskawicznie znalazł się obok ciebie. Schylił się nad tobą, podnosząc cię delikatnie.
-Hej... dziecino? Wszystko dobrze?
Poczułaś się dziwnie, słysząc w jego głosie wyraźną troskę. Jak by się o ciebie martwił? Mimo że znacie się tak krótko.
-Zraniłaś się gdzieś? Gdzieś cię boli?
-N ... nie ... jest ok...
Potwór wzdychną i podniósł cię gwałtownie jak księżniczkę. Pisnęłaś nie spodziewając się tego. Oplotłaś ciasno ręce na karku Sansa.
-No tak, zapomniałem, że od ciebie nic się nie dowiem.
-Co, co, co ... co ty?! -Znów się zarumieniłaś.
-Idę sprawdzić czy nic ci nie jest.
-Ale serio, jest ok...
-Dobra, dobra.
Szkielet położył cię delikatnie na kanapę w salonie. Nagle przyszedł ci do głowy bardzo nikczemny pomysł, uśmiechnęłaś się szyderczo. Już miałaś go zrealizować, brałaś już wdech by coś powiedzieć. Ale Sans chwycił cię lekko po bokach głowy, odgarną ci włosy na czubku głowy i oglądał miejsce, gdzie przywaliłaś w stół.
-Chyba będziesz miała guza...
Stwierdziłaś, że podejmiesz kolejną próbę zrealizowania swojego szyderczego planu.
-Saaans...
-Hm...? -Potwór nadal był zajęty oglądaniem twojej głowy.
-A może... -Zaczepiłaś palcem o dekolt bluzki. - Sprawdzisz czy tam też się nie zraniłam? -Powiedziałaś to najbardziej niewinnym głosem jakim tylko umiałaś. Wzrok Sansa mimowolnie powędrował na twój dekolt. Po chwili jego głowa przypominała niebieską, świecącą bombkę na choinkę. Szkielet odskoczył od ciebie jak oparzony dotykając lekko kolanem twojej nogi. Skrzywiłaś się z bólu wydając z siebie niezidentyfikowany dźwięk. Potwór znowu szybko znalazł się przy tobie.
-Wiedziałem, że coś ci jest!
-Oj, weź nie przesadzaj. To nic takiego.
-Dziecino... -Twarz twoją i Sansa dzieliły jakieś dwa centymetry. -Ogólnie jestem dość zabawnym gościem, ale teraz mówię poważnie. Przestań wszystkim po kolei wmawiać, że jest dobrze jak widać, że tak nie jest. -Zastygłaś w bezruchu, gapiąc się jak debil na świecące źrenice Sansa. Zaczęło zbierać ci się na płacz, tak dawno nikt ci czegoś takiego nie powiedział, tak dawno nikomu tak na tobie nie zależało. Poczułaś, że dłużej nie wytrzymasz i w końcu dałaś za wygraną i ciepłe krople zaczęły ściekać ci po policzkach. Nie mogłaś uwierzyć, że płaczesz, pierwszy raz od bardzo, bardzo dawna pokazałaś przed kimś swoją prawdziwą twarz... przestraszoną, bezbronną i wrażliwą... tą twarz, której tak bardzo nienawidziłaś. Szkielet był strasznie zaskoczony, nie wiedział co zrobić. Chciałaś się odezwać, że to nie jego wina, że jesteś szczęśliwa, że kogoś w końcu obchodzisz. Ale nie mogłaś nic powiedzieć, tylko nadal topiłaś wzrok w białych, świecących punkcikach. Po chwili odzyskałaś świadomość, otarłaś łzy i pacnęłaś lekko potwora otwartymi dłońmi w policzki po dwóch stronach. Znowu założyłaś maskę i zaczęłaś się śmiać.
-Zrobię z ciebie Sansnapkę. - Miałaś nadzieję, że ten żart sprawi, że nie będzie kontynuował tematu. Jednak na twarz potwora wróciła poważna mina, zabrał twoje ręce ze swoich policzków i ścisną je lekko w obu dłoniach.
-Dziecino ja... przestań... nie musisz tego robić... powiedz mi, czemu się tak katujesz?
-Katuję?
-Czemu aż tak bardzo wymuszasz śmiech jak wcale nie masz na niego ochoty.
-Daj spokój, jest dobrze. -Walczyłaś choć wiedziałaś, że nie odpuści.
-Przestań... nie musisz...
-Sans, ale o co... -Przerwałaś, gdy przytulił cię czule głaskając cię po głowie uważając na uprzednio nabity guz.
-Wypłacz się, zobaczysz, że od razu zrobi ci się lepiej. Nie musisz mi mówić co się stało, bo wiem, że nie znamy się na tyle długo żebyś mogła mi zaufać. Ale zrozum, że mimo tego zależy mi na tobie i nie chce patrzeć, jak cierpisz i jesteś ze wszystkim sama.
Zaczęłaś drżeć, ogarnęło cię dziwne uczucie. Nigdy go nie czułaś, to było takie przyjemne ciepło rozchodzące się po całym twoim ciele. Ścisnęłaś potwora mocniej i pierwszy raz od wielu, wielu lat po prostu płakałaś. Twoje łzy wsiąkały w jego miękkie futro kaptura, do którego kurczowo przyciskałaś twarz. Szkielet nadal głaskał cię czule sprawiając, że czułaś, jak cię wspiera.
-Jestem tu dziecino... zobaczysz będzie dobrze. Pomogę ci, nigdy cię nie zostawię.
-Skąd ta pewność? -Zdołałaś wydukać.
-Wiesz ty... -Przerwał. -Po prostu to wiem.
Siedzieliście dłuższą chwilę w ciszy. Odezwałaś się po jakiś dwóch minutach.
-Wiesz... jak dalej będziemy tak siedzieć to będziesz miał całą mokrą kurtkę.
-Mam to gdzieś.
Po chwili chciałaś się poprawić co znowu przypomniało ci o bolącej nodze. Syknęłaś cicho zaciskając palce na materiale bluzy. Szkielet powoli cię puścił i zniżył się by spojrzeć na twoją nogę.
-Mogę? -Zatrzymał rękę przy twojej stopie. Już brałaś wdech, lecz Sans cię wyprzedził. -I jak powiesz, że to nic takiego to wyrzucę ci gitarę przez okno. -Tym cię zamkną, przytaknęłaś tylko.
Zaczął zdejmować ci skarpetę, troszkę przy tym drżał. Zastanawiałaś się dla czego, ale stwierdziłaś, że nie będziesz pytać. Gdy zdjął ją całkowicie, podwiną nogawkę spodni. Na jego twarz wszedł grymas bólu.
-Masz skręconą kostkę i to dość poważnie. Jak to możliwe, że ty nie zwijasz się z bólu?
-Przyzwyczaiłam się. -Sans spiorunował cię wzrokiem, dopiero po chwili zorientowałaś się co powiedziałaś. -Wiesz, bo jaa... bardzo dużo razy miałam skręcone kostki. Gapa ze mnie. -Podrapałaś się nerwowo po karku. Widać było, że ci nie uwierzył.
-Pogadamy o tym później. -Odetchnęłaś z ulgą, że na razie odpuścił. Podniósł delikatnie twoją zranioną kończynę oglądając ją jeszcze ze wszystkich stron. - Poczekaj chwilkę, pójdę po apteczkę... i cukierki. Wolisz truskawkowy czy czekoladowy?
-Co? Nie no wiesz lubię słodycze, ale w ten sposób nie osłodzisz mi teraz życia.
Szkielet zamrugał parę razy i parskną śmiechem. - Może i nie, ale na pewno sprawi, że noga przestanie cię nacukrzać.
-Co? Jak to? Wasze jedzenie może leczyć też ludzi? -Zapytałaś chichrając się lekko.
-A no. Nie zagoi twoich ran z taką samą mocą co nas, ale na pewno sprawi, że przestanie tak boleć i przyśpieszy gojenie.
-Łaaaaa. -Twoje oczy zamigotały z podekscytowania.
-To nic niezwykłego. -Sans wstał i skierował się w stronę kuchni, by zaraz znaleźć się przy tobie wraz z apteczką i potworzymi słodyczami. -To tylko magia. Wy ludzie, jesteście o wiele bardziej skomplikowani.
-No chyba cię cycki pieką! Magia jest zajebiście ciekawa! -Wykrzyczałaś z entuzjazmem zbyt mocno zrywając się do przodu. Stęknęłaś z bólu czując przeszywający ból w kostce. -Ach kurwa! -Nie mogłaś powstrzymać krzyknięcia.
-Hej, dziecino spokojnie. Nie miotaj się tak bo tylko pogorszysz sprawę.
-Spoko to nnn... -Przerwałaś widząc morderczy wzrok potwora. -nnnawet troszkę boli, proszę zaopiekuj się tą małą niezdarną, bezbronną dziewczynką. -Zrobiłaś gramatyczną pozę.
-Się robi. -Zaśmiał się. -Ale najpierw, który smak wolisz? - Sans wyciągną przed ciebie obydwa cukierki.
-Kurczę, czuję się jak w Matrixie.
-Będę twym Morfeuszem.
-Toż to zaszczyt. - Położyłaś rękę na sercu w udawanym wzruszeniu. -Poproszę czekoladową. - Odebrałaś od potwora jednego z cukierków. Włożyłaś go do buzi, podczas gdy Sans smarował specjalną maścią twoją kostkę. Po ciele przeszły cię przyjemne dreszcze zatrzymujące się przy miejscu skręcenia by zaraz odpędzić trochę ból. Odetchnęłaś z ulgą, nadal czułaś dyskomfort jednak było do wytrzymania.
-Lepiej? -Zapytał się potwór, kończąc zakładanie ci bandaża elastycznego.
-Tak, o wiele. -Uśmiechnęłaś się czule. -Dziękuję ci Sans... za wszystko.
Szkielet patrzył się na ciebie chwilę, na jego twarz wyszedł mały niebieski rumieniec. -N ... nie ma sprawy. -Patrzyliście się na siebie chwilę. -Wiesz... -Zaczął chcąc przerwać niezręczną ciszę. -Powinnaś teraz oszczędzać tę kostkę. Lepiej żebyś przez jakiś czas siedziała na dupie i nigdzie nie chodziła.
-Ale ja mam pojutrze szkołę. Oraz w maju maturę
-Nic się nie stanie jak jeden tydzień przepuścisz, poza tym, przemęczanie takiego urazu nigdy nie kończy się niczym dobrym.
-Noo... nie wiem...
-Mam takie motto. Jeśli masz możliwość, żeby czegoś nie zrobić to po prostu tego nie rób.
-To tak bardzo w twoim stylu. -Zachichotałaś. -Ja też mam swoje motto.
-Jakie?
-Spanie jest na prawdę niesamowite, to w sumie taki codzienny, kilkugodzinny trial śmierci.
-Cudowne. - Zaśmiał się szkielet
-Ja wiem.
-To co? Robimy sobie tydzień wolnego?
-My?
-Owszem, nareszcie mam pretekst, żeby wziąć urlop.
-Ty głupia, leniwa kupo kości. Pewnie to zaplanowałeś. -Zaczęłaś się droczyć.
-Och przysięgam pani, że to tylko przez pani koordynację ruchową godną kulawego leniwca z wodogłowiem i stwierdzonym autyzmem.
-Pff... a gdzie jaśnie pan pracuje, że jaśnie pan się tak męczy?
-Pilnuje monitoringu na parkingu. To że muszę się ciągle patrzeć jest taaakie męczące.
-Ale... tylko siedzisz i pilnujesz?
-No tak... a co? Jeszcze w razie czego miałbym interweniować jak by coś się działo? Pff... zbyt męczące. Zawiadamiam wtedy ochronę.
-Rzeczywiście... takie męczące... -Zaśmiałaś się. -Dobrze, zróbmy sobie tydzień wolnego.
-Tak. - Powiedział potwór, bardziej do siebie zaciskając jedną rękę w pięść.
-Tylko musiałabym dokończyć się pakować.
-Siedź, dokończę za ciebie.
-Aaaw, dziękuję mój murzynku.
-Ależ nie ma za co. -Zaśmiał się szkielet. -Co mam zrobić?
-Pakuj mi ubranie oddzielnie do każdej z przegródek.
-Ok.
-I podaj mi gitarę, umilę ci tę jakże męczącą pracę.
-Och, jakaś ty dobra.
-Pff, dobroć to moje drugie imię.
-Proszę moja pani. -Uśmiechną się Sans podając ci instrument.
-Ależ dziękuję.
Resztę wieczoru spędziliście śpiewając chryzantemy złociste, podczas gdy szkielet rozpakowywał twoje rzeczy.
-Sans... jesteś pewien? -Spytałaś się kładąc gitarę pod ścianą wolnego pokoju, który udostępnił ci szkielet.
-Ale że co?
-No ... żebym ci tak zawracała dupę...
-Oj przestań i tak jestem samotny, odkąd Papyrus wyjechał z Mettatonem.
-Papyrus wyjechał?!
-To jeszcze nic oficjalnego, znasz go?
-Nie osobiście.
-Kolejna część ciebie? Ile razy zdarzyło ci się nabyć jego seksowny plakat?
-… 2 razy...
-Wiedziałem.
-Pff. - Zrobiłaś obrażoną minę. -Ale to ty jesteś moim ulubieńcem.
-Czyli to ja mam najbardziej przerąbane?
-Rozum to sobie jak chcesz. -Poczułaś się troszeczkę urażona, jednak jak to zwykle ty, zachowałaś maskę uśmiechu. Wiedziałaś, że szkielet nie miał niczego złego na myśli.
-Sorki.
-Ale za co? - Zdziwiłaś się, byłaś pewna, że nie dałaś nic po sobie poznać.
-Znaczy się, tak serio to ty też jesteś moim ulubieńcem, jeśli chodzi o ludzi... Więc ty masz podobnie przerąbane, żebyś nie czuła się samotna z tą decyzją czy coś.
Drgnęłaś lekko, dawno nikt nie był dla ciebie taki miły.
-Ojeej. -Za słodziłaś się.
-Ojej?
-Tak, ojej. To było słodziutkie.
Sans zarumienił się lekko. -N ... nie przesadzaj.
-Aaaw, rumienisz się!
-Wcale nie!
-Wcale tak. -Zbliżyłaś się do potwora dotykając koniuszkiem palca jego niebieskiego policzka.
-O tutaj, to chyba szkieleci rumieniec.
Sans wypuścił powietrze o objął lekko dłonią twój nadgarstek.
-Uważaj dziecino, bo niedługo zacznę myśleć, że mnie podrywasz. - Stwierdził zachrypniętym głosem, uśmiechając się seksownie. Coś ścisnęło cię w żołądku, jednak nie z tego powodu z jakiego myślałaś. Patrzyłaś się zarumieniona na widocznie zadowolonego twoją reakcją szkieleta. Staliście chwilę w niezręcznej pozie, gdy przerwał wam dzwonek twojego telefonu. Wybiegłaś, jak torpeda oddychając z ulgą. Gdy byłaś już przy stole, na którym leżał twój telefon, potknęłaś się o zawinięty róg dywanu i runęłaś jak długa tuż przed stołem. Próbując jeszcze odebrać kończące się połączenie, zerwałaś się do góry uderzając głową o kant stołu. Wylądowałaś twarzą na podłogę, rozmasowując obolałą głowę. Szkielet usłyszał hałas i błyskawicznie znalazł się obok ciebie. Schylił się nad tobą, podnosząc cię delikatnie.
-Hej... dziecino? Wszystko dobrze?
Poczułaś się dziwnie, słysząc w jego głosie wyraźną troskę. Jak by się o ciebie martwił? Mimo że znacie się tak krótko.
-Zraniłaś się gdzieś? Gdzieś cię boli?
-N ... nie ... jest ok...
Potwór wzdychną i podniósł cię gwałtownie jak księżniczkę. Pisnęłaś nie spodziewając się tego. Oplotłaś ciasno ręce na karku Sansa.
-No tak, zapomniałem, że od ciebie nic się nie dowiem.
-Co, co, co ... co ty?! -Znów się zarumieniłaś.
-Idę sprawdzić czy nic ci nie jest.
-Ale serio, jest ok...
-Dobra, dobra.
Szkielet położył cię delikatnie na kanapę w salonie. Nagle przyszedł ci do głowy bardzo nikczemny pomysł, uśmiechnęłaś się szyderczo. Już miałaś go zrealizować, brałaś już wdech by coś powiedzieć. Ale Sans chwycił cię lekko po bokach głowy, odgarną ci włosy na czubku głowy i oglądał miejsce, gdzie przywaliłaś w stół.
-Chyba będziesz miała guza...
Stwierdziłaś, że podejmiesz kolejną próbę zrealizowania swojego szyderczego planu.
-Saaans...
-Hm...? -Potwór nadal był zajęty oglądaniem twojej głowy.
-A może... -Zaczepiłaś palcem o dekolt bluzki. - Sprawdzisz czy tam też się nie zraniłam? -Powiedziałaś to najbardziej niewinnym głosem jakim tylko umiałaś. Wzrok Sansa mimowolnie powędrował na twój dekolt. Po chwili jego głowa przypominała niebieską, świecącą bombkę na choinkę. Szkielet odskoczył od ciebie jak oparzony dotykając lekko kolanem twojej nogi. Skrzywiłaś się z bólu wydając z siebie niezidentyfikowany dźwięk. Potwór znowu szybko znalazł się przy tobie.
-Wiedziałem, że coś ci jest!
-Oj, weź nie przesadzaj. To nic takiego.
-Dziecino... -Twarz twoją i Sansa dzieliły jakieś dwa centymetry. -Ogólnie jestem dość zabawnym gościem, ale teraz mówię poważnie. Przestań wszystkim po kolei wmawiać, że jest dobrze jak widać, że tak nie jest. -Zastygłaś w bezruchu, gapiąc się jak debil na świecące źrenice Sansa. Zaczęło zbierać ci się na płacz, tak dawno nikt ci czegoś takiego nie powiedział, tak dawno nikomu tak na tobie nie zależało. Poczułaś, że dłużej nie wytrzymasz i w końcu dałaś za wygraną i ciepłe krople zaczęły ściekać ci po policzkach. Nie mogłaś uwierzyć, że płaczesz, pierwszy raz od bardzo, bardzo dawna pokazałaś przed kimś swoją prawdziwą twarz... przestraszoną, bezbronną i wrażliwą... tą twarz, której tak bardzo nienawidziłaś. Szkielet był strasznie zaskoczony, nie wiedział co zrobić. Chciałaś się odezwać, że to nie jego wina, że jesteś szczęśliwa, że kogoś w końcu obchodzisz. Ale nie mogłaś nic powiedzieć, tylko nadal topiłaś wzrok w białych, świecących punkcikach. Po chwili odzyskałaś świadomość, otarłaś łzy i pacnęłaś lekko potwora otwartymi dłońmi w policzki po dwóch stronach. Znowu założyłaś maskę i zaczęłaś się śmiać.
-Zrobię z ciebie Sansnapkę. - Miałaś nadzieję, że ten żart sprawi, że nie będzie kontynuował tematu. Jednak na twarz potwora wróciła poważna mina, zabrał twoje ręce ze swoich policzków i ścisną je lekko w obu dłoniach.
-Dziecino ja... przestań... nie musisz tego robić... powiedz mi, czemu się tak katujesz?
-Katuję?
-Czemu aż tak bardzo wymuszasz śmiech jak wcale nie masz na niego ochoty.
-Daj spokój, jest dobrze. -Walczyłaś choć wiedziałaś, że nie odpuści.
-Przestań... nie musisz...
-Sans, ale o co... -Przerwałaś, gdy przytulił cię czule głaskając cię po głowie uważając na uprzednio nabity guz.
-Wypłacz się, zobaczysz, że od razu zrobi ci się lepiej. Nie musisz mi mówić co się stało, bo wiem, że nie znamy się na tyle długo żebyś mogła mi zaufać. Ale zrozum, że mimo tego zależy mi na tobie i nie chce patrzeć, jak cierpisz i jesteś ze wszystkim sama.
Zaczęłaś drżeć, ogarnęło cię dziwne uczucie. Nigdy go nie czułaś, to było takie przyjemne ciepło rozchodzące się po całym twoim ciele. Ścisnęłaś potwora mocniej i pierwszy raz od wielu, wielu lat po prostu płakałaś. Twoje łzy wsiąkały w jego miękkie futro kaptura, do którego kurczowo przyciskałaś twarz. Szkielet nadal głaskał cię czule sprawiając, że czułaś, jak cię wspiera.
-Jestem tu dziecino... zobaczysz będzie dobrze. Pomogę ci, nigdy cię nie zostawię.
-Skąd ta pewność? -Zdołałaś wydukać.
-Wiesz ty... -Przerwał. -Po prostu to wiem.
Siedzieliście dłuższą chwilę w ciszy. Odezwałaś się po jakiś dwóch minutach.
-Wiesz... jak dalej będziemy tak siedzieć to będziesz miał całą mokrą kurtkę.
-Mam to gdzieś.
Po chwili chciałaś się poprawić co znowu przypomniało ci o bolącej nodze. Syknęłaś cicho zaciskając palce na materiale bluzy. Szkielet powoli cię puścił i zniżył się by spojrzeć na twoją nogę.
-Mogę? -Zatrzymał rękę przy twojej stopie. Już brałaś wdech, lecz Sans cię wyprzedził. -I jak powiesz, że to nic takiego to wyrzucę ci gitarę przez okno. -Tym cię zamkną, przytaknęłaś tylko.
Zaczął zdejmować ci skarpetę, troszkę przy tym drżał. Zastanawiałaś się dla czego, ale stwierdziłaś, że nie będziesz pytać. Gdy zdjął ją całkowicie, podwiną nogawkę spodni. Na jego twarz wszedł grymas bólu.
-Masz skręconą kostkę i to dość poważnie. Jak to możliwe, że ty nie zwijasz się z bólu?
-Przyzwyczaiłam się. -Sans spiorunował cię wzrokiem, dopiero po chwili zorientowałaś się co powiedziałaś. -Wiesz, bo jaa... bardzo dużo razy miałam skręcone kostki. Gapa ze mnie. -Podrapałaś się nerwowo po karku. Widać było, że ci nie uwierzył.
-Pogadamy o tym później. -Odetchnęłaś z ulgą, że na razie odpuścił. Podniósł delikatnie twoją zranioną kończynę oglądając ją jeszcze ze wszystkich stron. - Poczekaj chwilkę, pójdę po apteczkę... i cukierki. Wolisz truskawkowy czy czekoladowy?
-Co? Nie no wiesz lubię słodycze, ale w ten sposób nie osłodzisz mi teraz życia.
Szkielet zamrugał parę razy i parskną śmiechem. - Może i nie, ale na pewno sprawi, że noga przestanie cię nacukrzać.
-Co? Jak to? Wasze jedzenie może leczyć też ludzi? -Zapytałaś chichrając się lekko.
-A no. Nie zagoi twoich ran z taką samą mocą co nas, ale na pewno sprawi, że przestanie tak boleć i przyśpieszy gojenie.
-Łaaaaa. -Twoje oczy zamigotały z podekscytowania.
-To nic niezwykłego. -Sans wstał i skierował się w stronę kuchni, by zaraz znaleźć się przy tobie wraz z apteczką i potworzymi słodyczami. -To tylko magia. Wy ludzie, jesteście o wiele bardziej skomplikowani.
-No chyba cię cycki pieką! Magia jest zajebiście ciekawa! -Wykrzyczałaś z entuzjazmem zbyt mocno zrywając się do przodu. Stęknęłaś z bólu czując przeszywający ból w kostce. -Ach kurwa! -Nie mogłaś powstrzymać krzyknięcia.
-Hej, dziecino spokojnie. Nie miotaj się tak bo tylko pogorszysz sprawę.
-Spoko to nnn... -Przerwałaś widząc morderczy wzrok potwora. -nnnawet troszkę boli, proszę zaopiekuj się tą małą niezdarną, bezbronną dziewczynką. -Zrobiłaś gramatyczną pozę.
-Się robi. -Zaśmiał się. -Ale najpierw, który smak wolisz? - Sans wyciągną przed ciebie obydwa cukierki.
-Kurczę, czuję się jak w Matrixie.
-Będę twym Morfeuszem.
-Toż to zaszczyt. - Położyłaś rękę na sercu w udawanym wzruszeniu. -Poproszę czekoladową. - Odebrałaś od potwora jednego z cukierków. Włożyłaś go do buzi, podczas gdy Sans smarował specjalną maścią twoją kostkę. Po ciele przeszły cię przyjemne dreszcze zatrzymujące się przy miejscu skręcenia by zaraz odpędzić trochę ból. Odetchnęłaś z ulgą, nadal czułaś dyskomfort jednak było do wytrzymania.
-Lepiej? -Zapytał się potwór, kończąc zakładanie ci bandaża elastycznego.
-Tak, o wiele. -Uśmiechnęłaś się czule. -Dziękuję ci Sans... za wszystko.
Szkielet patrzył się na ciebie chwilę, na jego twarz wyszedł mały niebieski rumieniec. -N ... nie ma sprawy. -Patrzyliście się na siebie chwilę. -Wiesz... -Zaczął chcąc przerwać niezręczną ciszę. -Powinnaś teraz oszczędzać tę kostkę. Lepiej żebyś przez jakiś czas siedziała na dupie i nigdzie nie chodziła.
-Ale ja mam pojutrze szkołę. Oraz w maju maturę
-Nic się nie stanie jak jeden tydzień przepuścisz, poza tym, przemęczanie takiego urazu nigdy nie kończy się niczym dobrym.
-Noo... nie wiem...
-Mam takie motto. Jeśli masz możliwość, żeby czegoś nie zrobić to po prostu tego nie rób.
-To tak bardzo w twoim stylu. -Zachichotałaś. -Ja też mam swoje motto.
-Jakie?
-Spanie jest na prawdę niesamowite, to w sumie taki codzienny, kilkugodzinny trial śmierci.
-Cudowne. - Zaśmiał się szkielet
-Ja wiem.
-To co? Robimy sobie tydzień wolnego?
-My?
-Owszem, nareszcie mam pretekst, żeby wziąć urlop.
-Ty głupia, leniwa kupo kości. Pewnie to zaplanowałeś. -Zaczęłaś się droczyć.
-Och przysięgam pani, że to tylko przez pani koordynację ruchową godną kulawego leniwca z wodogłowiem i stwierdzonym autyzmem.
-Pff... a gdzie jaśnie pan pracuje, że jaśnie pan się tak męczy?
-Pilnuje monitoringu na parkingu. To że muszę się ciągle patrzeć jest taaakie męczące.
-Ale... tylko siedzisz i pilnujesz?
-No tak... a co? Jeszcze w razie czego miałbym interweniować jak by coś się działo? Pff... zbyt męczące. Zawiadamiam wtedy ochronę.
-Rzeczywiście... takie męczące... -Zaśmiałaś się. -Dobrze, zróbmy sobie tydzień wolnego.
-Tak. - Powiedział potwór, bardziej do siebie zaciskając jedną rękę w pięść.
-Tylko musiałabym dokończyć się pakować.
-Siedź, dokończę za ciebie.
-Aaaw, dziękuję mój murzynku.
-Ależ nie ma za co. -Zaśmiał się szkielet. -Co mam zrobić?
-Pakuj mi ubranie oddzielnie do każdej z przegródek.
-Ok.
-I podaj mi gitarę, umilę ci tę jakże męczącą pracę.
-Och, jakaś ty dobra.
-Pff, dobroć to moje drugie imię.
-Proszę moja pani. -Uśmiechną się Sans podając ci instrument.
-Ależ dziękuję.
Resztę wieczoru spędziliście śpiewając chryzantemy złociste, podczas gdy szkielet rozpakowywał twoje rzeczy.
POPULARNE ILUZJE
-
CZĘŚĆ II Autor: sansscham Tłumaczenie; Yumi Mizuno
-
CZĘŚĆ I Autor: Kayla-Na Tłumaczenie: Yumi Mizuno
-
CZĘŚĆ I CZĘŚĆ III Autor: sansscham Tłumaczenie; Yumi Mizuno
-
Autor: Skele-TON of Sin Tłumaczenie: Yumi Mizuno
-
CZĘŚĆ II Autor: sansscham Tłumaczenie; Yumi Mizuno
-
♥ Łaska ♥ Atak Autor: sanspar Tłumaczenie: Yumi Mizuno INNE KOMIKSY INTERAKTYWNE Randka z Sansem Mikołaj Sans Blue na ...
-
ristorr Witam! Jest to alfabetyczny spis AU w języku polskim. Opracowane AU posiadają miniaturkę. Jeżeli masz stworzone swoje włas...
-
Tak jak sądziłam, na Przewodniku i Oplątanych się nie skończyło. Dzisiaj (kilka godzin temu) autorka Klatki z Kości zakazała dalszego tł...
-
Moi kochani! Dzisiaj kolega z grupy na studiach zaproponował mi współpracę, którą oczywiście - przyjęłam. Bo jakże by inaczej. Jednak b...