12 października 2016

Undertale: Klatka z kości -Rozdział VII - Smak [Cage of bones - Tasty- tłumaczenie PL] [+18]

Obrazek autorstwa: Golen-dragons-flower
Notka od tłumacza: Jest to opowiadanie z serii NSFW, osadzone w alternatywnym uniwersum (AU) gry Undertale nazywanym Underfell. Czym się charakteryzuje ta rzeczywistość? Frisk dobry - potwory złe. Floweya w tym wypadku nie ma w opowiadaniu. Autorką  jest Golden thread (Lusewing). Co warto jeszcze zaznaczyć? A tak, głównym bohaterem opowiadania jesteś... cóż TY. Tak, Ty. Opowiadania pokroju Postać x Czytelnik są dość modne poza granicami naszego zaścianka i jakkolwiek za nimi nie przepadam tak to opowiadanie wyjątkowo mnie do siebie przekonało. Jeżeli komuś nie odpowiada taka forma tekstu może wyobrazić sobie w roli siebie np Friska czy własne ulubione OC. Warto jednak zaznaczyć, że treść jest dostosowana pod kobiecego czytelnika.Główna para to Ty x Sans (Underfell)
W opowiadaniu występuje BDSM, gdzie kobieta jest uległa, a mężczyzna jest dominujący - jeżeli nie lubisz takich rzeczy - zrezygnuj z dalszego czytania (chociaż pewnie będziesz żałować). To by było chyba na tyle.
Oryginał: klik
Spis treści:
Rozdział VII - Smak (obecnie czytany)
/Na prośbę autora - dalsze tłumaczenie zostało przerwane./

Nie chciałaś leżeć na Sansie ani chwili dłużej, dlatego byłaś wdzięczna, że nie złościł się kiedy usiadłaś na kanapie. Prawdę powiedziawszy nie patrzył na Ciebie, miałaś nawet wrażenie, że zamknął oczy. Choć nie jesteś do końca pewna jak szkielet mógł w ogóle to zrobić... Ale w sumie chodził i nie rozpadał się, nawet jadł. Chciałaś odsunąć się od niego najdalej jak to możliwe, lecz w tym momencie złapał Cię kurczowo za włosy. Zaraz potem po gwałtownym szarpnięciu zaczął delikatnie je przeczesywać palcami. Wiadomość była nazbyt jasna, masz siedzieć obok niego. Robiłaś to co chciał bo bałaś się bólu i... nienawidziłaś siebie za to. Siedzenie obok nie krzywdziło Cię przecież. Lecz poczułabyś go z pewnością, gdybyś starała się teraz walczyć. Zresztą i tak nie miałaś teraz najmniejszej szansy na wygraną, lepiej więc poczekać i naładować baterie.
Rozsiadając się bardziej na kanapie odprężyłaś się. Efekty wcześniejszej zabawy oraz uczucie bycia głaskaną po głowie zrobiły swoje. Wiesz, że nie powinno tak być, nie póki ten potwór jest tak blisko, ale... było Ci naprawdę dobrze. W związku z tym wiedziałaś, że wcześniejszy zastrzyk adrenaliny przestał działać. Byłaś po prostu zmęczona.
Sans musiał to zauważyć bo zaczął mruczeć... zupełnie jak wielki kot. Przybliżając się nieznacznie do niego poczułaś jak jego kości wibrują od dźwięku, a może to wibrowanie kości wytwarzało ten dziwny odgłos? Wpatrywałaś się w jego nogę, nogawkę nadal miał podniesioną odsłaniając tym samym kolano. Starałaś się to zignorować. Jego kości nie ruszały się, więc może to tylko jego klatka piersiowa? Wzrok wędrował Ci po jego ciele, kiedy zdałaś sobie sprawę z tego, że przyglądasz mu się z większym zaciekawieniem niż powinnaś. Właściwie to jego ciało było innej budowy niż ludzki szkielet, choć nadal wyglądał tak jak on. Nie mogłaś powstrzymać dreszczu jaki Cię przeszył, postanowiłaś uciec wzrokiem w inne miejsce choć trudno było zawiesić oko na czymkolwiek w pomieszczeniu.
Wróciłaś myślami do tego momentu kiedy poczułaś na swoim ciele c o ś mokrego i gorącego, byłaś przekonana, że to był jego język wędrujący po Twoim karku i plecach. W końcu widziałaś coś podobnego wtedy kiedy jadł. Jeżeli to faktycznie był język to istnieje duże prawdopodobieństwo, że ma też... inne rzeczy. Choć właściwie nigdy nie widziałaś go bez ubrań, jego ręce, nogi, kark ... jasne... ale nie wiedziałaś co skrywał pod resztą garderoby. Rumieniec pojawił Ci się na twarzy.
W końcu poczułaś niewielką ulgę, kiedy Sans postanowił puścić Twoje włosy i wstał. Szybko spuściłaś wzrok nie chcąc patrzeć mu w oczy. Zignorował Cię i zaczął sprzątać miednicę. Miałaś nadzieję, że są tutaj inne metody kąpieli, bo wizja bycia mytą jeszcze raz przez Sansa wywołała u Ciebie gęsią skórkę. A skoro o tym mowa, nadal jesteś naga i nie czujesz się z tym dobrze. Jedną ręką zasłoniłaś swoje piersi, drugą swoje krocze. To było daremne, lecz tylko to mogłaś w tej chwili zrobić. Po krótkiej chwili Sans wrócił z kuchni, lecz jak tylko zaczął zakładać buty wiedziałaś, że nie zostanie.
-Pójdę po coś do jedzenia.- Nie patrzył na Ciebie. Zarzucił na ramiona płaszcz i wyciągnął z kieszeni jedno cygaro. - Jak będziesz grzeczna to dostaniesz jakiś psi smakołyk. - Podniosłaś gwałtownie głowę i spojrzałaś mu w oczy. Psi smakołyk! Prowokował Cię i doskonale sobie z tego zdawałaś sprawę. Zacisnęłaś usta mocniej aby nie powiedzieć czegoś, czego będziesz potem żałować. Siedziałaś tak i patrzyłaś się, a on zaczął się śmiać z Twojej reakcji. Nie spuściłaś z niego wzroku, nawet kiedy stał przy otwartych drzwiach. Znowu czułaś się jak bezradne dziecko, lecz nic więcej nie mogłaś zrobić. Pieprzyć to.
Oczywiście, mogłaś raz jeszcze spróbować uciec, ale nie jesteś na tyle głupia. Pierwszy raz to był błąd, powinnaś poczekać nieco dłużej, może trafiłaby się lepsza szansa? A teraz siedzisz tu w dodatku nago. Próba ucieczki z domu w takim stanie byłaby z góry skazana na niepowodzenie. Zwłaszcza, że przypuszczałaś, że Sans może zaczaić się gdzieś niedaleko domu i czekać, aż Ty będziesz próbować uciec. Poczułaś, że zrobiło Ci się zimno. Podciągnęłaś kolana pod brodę starając się zachować odrobinę ciepła.
-Zostań, suczko. Nie będzie mnie za długo. - Z tymi słowami, poszedł sobie, a drzwi zamknął na zamek.
Głowa opadła Ci na kolana, a palce wplotły się we włosy. Zaczęłaś nimi szarpać, chciałaś aby miejsca w których czułaś jego palce Cię bolały, ból był lepszy niż jego dotyk.
-KURWA! - krzyknęłaś sfrustrowana, przez chwilę zaczęłaś nasłuchiwać, czy aby to nie cofnęło go z drogi i nie wrócił. Chciałaś uciec od Sansa najdalej jak się da. Miałaś problemy z myśleniem, ze skupieniem się. Pewnie dlatego, że przez ostatnią dobę mało co jadłaś i piłaś. Mózgu działaj! Musisz wymyślić plan jak stąd uciec. Skup się. Skup się na faktach. Wtedy pomyśl nad tym co dalej zrobić.
Siedzisz naga na kanapie należącej do demonicznego kościotrupa. Dooooobra, ta informacja nie była właściwie pomocna. Przydałaby się lepsza myśl. Jakieś pomysły? Mimo kilku siniaków, nic Ci nie było. To nie była wysoka cena biorąc pod uwagę wszystko przez co musiałaś przejść. Bez wzroku Sansa na sobie czułaś się bardziej swobodnie, mogłaś obejrzeć własne ciało. Na Twoim ramieniu był wielki siniak, ech zagoi się. Na karku nadal czułaś jego zaciśnięte palce, ale tylko z tyłu, z przodu wszystko wygląda dobrze. Biorąc pod uwagę, jaką dysponuje siłą ten pieprzony szkielet był wobec Ciebie dość delikatny.
Myślami powędrowałaś w stronę jego kościstych palców, które bawiły się Twoimi włosami. I ten jego gorący oddech na Twoim karku jak Cię mył, aż zrobiło Ci się słabo.
Odrzuciłaś tę myśl na bok tak szybko jak się pojawiła. Nie masz pojęcia co Sans planuje, ale skupianie się na... p r z y j e m n i e j s z y c h aspektach jego osobowości nie zmieni faktu, że ty N I E chcesz tutaj być i zdecydowanie N I E podoba Ci się to co z Tobą robi. Jesteś już dużą dziewczynką by wiedzieć, jak Twoje ciało będzie reagowało na jego dotyk, jednak to nic nie znaczy. Jego noga równie dobrze mogła być podłokietnikiem kanapy i właściwie to może on byłby wygodniejszy. Nie to Cię gryzło, to byłaś Ty, a to był on, wykorzystałaś to co miałaś by na chwilę uciec od rzeczywistości. To nic złego. To normalna sprawa. Cóóóóż, na tyle normalna na ile mogła być w tej sytuacji.
Rozejrzałaś się dookoła. Może powinnaś przeszukać dokładnie pomieszczenie skoro nie ma Sansa, ale... nie ma szans aby zostawił coś co przyda Ci się w ucieczce. I zdecydowanie nie ma żadnego wyjścia z tego domu, nawet jeżeli znalazłabyś jakieś ubrania. Zaraz zaraz... to test? Lepiej siedź na dupsku i czekaj, aż przyjdzie z jedzeniem. Jeżeli będziesz dość cierpliwa to może na horyzoncie pojawi się lepsza szansa na ucieczkę, co nie? Nie ma wątpliwości, że kiedyś znowu będzie musiał zostawić Cię samą w domu, wtedy zwiejesz mu. Musisz tylko obserwować i być czujną.
Przeniosłaś wzrok na drzwi zastanawiając się, jak długo mu zejdzie. Biorąc pod uwagę to jak głodna byłaś, zadowoliłabyś się kolejnym kubkiem wody. Może drzemka pomoże, nie ma go więc nic nie zrobi z Twoją duszą, tak jak ostatniej nocy. Twoje ciało przeszył dreszcz na wspomnienie o tym jak wyrwał Twoją duszę. Nadal nie mogłaś uwierzyć w to, że coś takiego jak dusza w ogóle istnieje. Czy to naprawdę było to? Dlaczego dopiero tutaj się o tym dowiedziałaś?
Znasz wiele historii o demonach pragnących ludzkich dusz, ale żadna nie tłumaczy dlaczego one są tak bardzo pożądane przez nie. Może się im podobają? Może zwiększają ich moc? A może ją dają? Przypomniały Ci się wilkołaki, poczułaś nagły wstręt do świata. One zeżarły duszę tamtego człowieka. Czy to ma spotkać i Ciebie? Czy to co Ci robi to rodzaj ... przyprawiania dla lepszego smaku nim ją pochłonie?!
Starałaś się bardziej wtulić w kanapę, podciągnęłaś nogi pod piersi, nie chciałaś, aby była znowu porwana. Nie będziesz obiadem żadnego potwora, a nawet jeżeli to utkniesz mu w gardle aby się zakrztusił i zdechł. Bez żadnego zegara lub czegokolwiek co mierzy czas zaczęłaś się bać o swoją przyszłość.
Sansowi schodziło naprawdę długo, nadal uważałaś że testuje Cię, sprawdza Twoją cierpliwość. Może czeka gdzieś na Twój ruch? Jakie ma plany wobec Ciebie i wobec Twojej duszy? Oj nie, nie chcesz tego wiedzieć. Boisz się, że odpowiedź przeraziłaby Cię jeszcze bardziej. Musisz uporządkować myśli, a panika w niczym nie pomoże. Jedzenie, woda, ubranie. Sen też nie będzie złym pomysłem. Uciekniesz kiedy nadarzy się ku temu okazja. To kiepski plan, ale zawsze jakiś. No i czujesz się nieco lepiej mając jakikolwiek. Nie wiesz nawet kiedy usnęłaś.
Przestraszyłaś się, kiedy usłyszałaś metaliczny dźwięk obok siebie.
-To tylko ja, suczko. Pomyślałem, że może chcesz pusty nocnik. - Sans zaśmiał się mierząc Cię wzrokiem i bez ceregieli położył naczynie. Podskoczyłaś delikatnie, ale tylko dlatego, że usiadł gwałtownie obok Ciebie na kanapie.
-Gdzie moje ubrania? - Starałaś się zapanować nad wrogością w swoim głosie, denerwowanie go w niczym by Ci nie pomogło. Sans jednak zignorował Cię.
-Masz, kochanie. Smacznego. - rzucił papierowa torbę na Twoje kolana i wychylił się by chwycić za pilota do telewizora. Zdenerwowana tym, że olał Twoje pytanie, postanowiłaś odstawić ten problem na potem. Ubranie może poczekać, jedzenie nie.
Otworzyłaś pakunek, uderzył Cię gorący i przyjemny zapach słodkości. To pączki. Oh, nie chcesz nawet pytać skąd je wziął. Liczy się to, że możesz teraz zatopić swoje zęby w nadal ciepłych, puchatych bułeczkach rozkoszy. Wiesz, gadasz tak bo jesteś głodna, lecz nic nie poradzisz na to, że w tej chwili te pączusie wydają Ci się najlepsze spośród tych, jakie kiedykolwiek w życiu jadłaś. Jasne, mają nieco inny, dziwaczny smak, lecz nie oznacza to tego, że Ci nie smakują. No i masz pewność, że możesz je jeść sama, Sans nie będzie Ci przeszkadzał.
A skoro mowa o wielki, złym, kościotrupie... zorientowałaś się, że przez ten cały czas się na Ciebie gapi.
-Smakuje, kochanie? - powoli przytaknęłaś. Jakimś dziwnym sposobem jedzenie stało się jakby ... cięższe, bardziej ciągliwe, trudniejsze do połknięcia. Być może dlatego, że zdałaś sobie sprawę z tego, że jesteś w centrum uwagi. Chciałaś przełknąć to co miałaś w ustach... z ledwością Ci się udało. Zakrztusiłaś się troszeczkę. Została jeszcze połowa, ale nie chcesz ryzykować udławienia się. Oczywiście, możesz spróbować poprosić szkielet o wodę. Spokojnie, nie ma się czego bać.
-Sans, czy mogę.. - musiałaś przełknąć resztki jakie zostały Ci w buzi – czy mogę dostać coś do picia? Proszę?
-Awww, jasne kochanie, skoro tak ładnie prosisz. - Ugryzłaś się w język by nie powiedzieć niczego złośliwego. Czy on naprawdę musiał być taki... protekcjonalny? Wzięłaś głęboki wdech i powoli go wypuściłaś starając się uspokoić. Nie ma znaczenia co mówi, albo w jaki sposób to mówi. Liczyło się teraz dostanie czegoś o picia. „Grzeczny piesek, przynieś” pomyślałaś sobie wyobrażając Sansa jako psa. Ta myśl poprawiła Ci humor, nawet jeżeli nic nie powiedziałaś głośno.
Kiedy Sans wrócił z kubkiem wody, nadal nie byłaś pewna skąd ją bierze. Czekałaś aż usiądzie i odwróci się w Twoją stronę zakładając nogę na nogę. Nie zauważyłaś, że powoli przystawia kubek do Ciebie. Twoje wyciągnięte ręce zostały zignorowane, zaś naczynie teraz znajdowało się przy Twoich ustach. Instynktownie Twoje dłonie powędrowały w kierunku jego starając się je odepchnąć.
-Puść, suczko. - jego głos był niższy o oktawę, albo nawet dwie. Zdałaś sobie sprawę, że to był błąd i przyciągnęłaś dłonie do swoich piersi. - Grzeczna dziewczyna. Pij. - Spróbowałaś raz jeszcze zabrać od niego kubek, ale uniósł go wyżej. - Nieee. Ostatnim razem kiedy ci go dałem rzuciłaś nim we mnie. - Dooobra, punkt dla niego. Tylko, że Ty nie rzucałaś nim w niego, chciałaś go trafić... Aaaale Ci nie wyszło. No cóż, prawdopodobnie jest nadal na Ciebie zły, przez to, że chciałaś uciec. Nawet jeżeli dostałaś już swoją karę. Opuścił kubek przystawiając go do Twojej twarzy.
-To chce ci się pić, czy nie? - Oblizałaś wargi by zlizać z nich cukier i przystawiłaś je do naczynia starając się zignorować uśmiech jakim obdarzył Cię Sans. Znowu cicho zamruczał i powoli oraz delikatnie przechylił kubek byś mogła swobodnie pić. Nie było łatwo czerpać wodę w tempie w jakim była oferowana, kilka kropel wymsknęło się i popłynęło ciurkiem po Twojej brodzie, ześlizgując się niżej na Twoją skórę. Wyglądały trochę jak krople deszczu zastygłe na Twoich piersiach i brzuchu. Nie zabrał kubka póki ten nie był pusty. Całe szczęście, że byłaś dość spragniona, aby sobie z tym poradzić.
Szkielet upewnił się, że naczynie znajduje się daleko od Ciebie tak, byś nie mogła po niego sięgnąć i wrócił do oglądania telewizji; czy to przypadkiem nie leci jakiś serial? Starałaś się ręką wytrzeć wodę jaka była na Twojej klatce piersiowej, lecz ostatecznie ją tylko rozmazałaś. No przynajmniej wyschnie szybciej.
Skoro Twoje pragnienie zostało zaspokojone, zdecydowałaś się skończyć połowę pączka nim zrobisz albo powiesz coś głupiego i stracisz posiłek bezpowrotnie. Po pogryzieniu i połknięciu kilku kawałków, zaryzykowałaś.
-Gdzie są moje ubrania?
-Na zewnątrz. - No bez jaj... Zostawił je tam? Może schną albo coś... Serio kobieto? Czy Sans wygląda na kogoś kto będzie prał Twoje obszczane łachy?
-Mogę je odzyskać? - postanowiłaś sprawdzić jak daleko uda Ci się zajść w tej rozmowie
-Nie.
-Dlaczego?
-Podoba mi się to co teraz masz na sobie. - Iiii to koniec konwersacji. Poddałaś się i szybko wsadziłaś ostatni kawałek pączka do ust. Pustą torebkę odstawiłaś na stół przed sobą. Kiedy ponownie usiadłaś na kanapie poczułaś jak koścista dłoń łapie Cię mocno za dolną szczękę. Otworzyłaś szerzej oczy zdając sobie sprawę z tego jak blisko Ciebie był teraz Sans
-Nie ruszaj się, masz coś na twarzy.
Byłaś zaskoczona, chciałaś zapytać się co takiego zobaczył, jednak jedyne co mogłaś dostrzec to przyjemne czerwone światło. C o ś przedzierało się przez Twoje wargi wprost do Twoich ust. To było c o ś bardzo ciepłego, mokrego, giętkiego. Nie byłaś nawet w stanie logicznie myśleć. Zachowywałaś się trochę tak jak jeleń wpatrzony w reflektory nadjeżdżającego tira. Sans odsunął się od Ciebie. Krwisto czerwone c o ś oblizało okolice jego zębów nim zniknęło w jego gębie.
Po krótkiej chwili, kiedy zaczęłaś kontaktować, zdałaś sobie sprawę z dwóch rzeczy. Pierwsza – Sans zdecydowanie ma język; i druga – ukradł Ci ostatni kawałek pączka.
Share:

37 komentarzy:

  1. haha az nie mogę się doczekać jak dalej potoczy się akcja tego opowiadania

    OdpowiedzUsuń
  2. SANS TY SUKISYNIE!!!!!
    ODDAWAJ MOJEGO PĄCZKA!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Złodziej jebany...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciesze się, że to był spokojniejszy rozdział. Moje biedne serce nie wytrzymałoby kolejnej dawki erozy

    OdpowiedzUsuń
  5. Kobity on ukradł i wyrzucił nam ubranie! A wy się skupiacie na pączku?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a wiec tym bardziej seksowne :)))))

      Usuń
    2. Serio byś na coś takiego sobie pozwoliła? Porwanie, gwałt, znęcanie się psycho-fizyczne? Ja bym na coś takiego nie pozwoliła realnemu facetowi, a co dopiero jakiemuś obrzydliwemu szkieletowi z piekła rodem!

      Usuń
    3. to nie jest taki zwyły szkielet to Sans :)))

      Usuń
    4. Bo pączki są słodkie, a Sans nam ukradł ostatni kawałek!!!
      Sukisyn jeden!!!
      Ubrania można kupić nowe, a jak widać było na naszej duszy ten cały ,,gwałt" się nam podobał!

      Usuń
    5. Jesteście głupie.

      Usuń
    6. słuchaj
      jak ci się nie podoba to nie czytaj tego opowiadania
      sama jesteś głupia!

      Usuń
    7. Wszystko wygląda tak. Opowiadanie mówi o syndromie sztokholmskim w który wpada powoli postać przedstawiona w opowiadaniu. Wy macie nadal wyobrażenie fandomowego Sansa, który jest milusi, kochany, ma ciepłe łapeczki i jest słodki. Ten Sans jest inny. To wielki, śmierdzący fajkami potwór, który nas porwał, zgwałcił, uwięził, rozebrał, teraz niszczy naszą duszę i ciało, dodaje jakiejś magii do napoju (może też do posiłku). Nikt by się nie czuł komfortowo w takiej sytuacji i wątpię by którakolwiek z was tego chciała. Wierzycie w miłość, w to że Sans zakocha się w postaci, w was. Ten Sans jednak wydaje się być inny, mroczniejszy, nie traktuje postaci jak człowieka! Traktuje ją jak narzędzie. Nie pokocha jej. A jak pokocha jakimś sposobem to będę uważać, że autor spieprzył opowiadanie i uległ wpływowi czytelników, a nie własnej wizji. Jeżeli zdanie sobie sprawy z tego jak wygląda świat opowiadania to głupota - tak jestem najgłupsza z was wszystkich. Naga, uwięziona, w świecie potworów - i ma mi być mokro przez to, że Sans ukradł pączka, pogłaskał, czy przytulił. Ze wstrętu bym umarła!

      Usuń
    8. a ja tam chce happy end i nie zgadzam się z toba
      syndrom jest ale czy to sprawia ze sans nic nie czuje?

      Usuń
    9. dodatkowo nie wiesz jaką wizję ma autorka a napewno nie możesz powiedzieć czy zepsuje swoją własną wizję czy nie.

      Usuń
    10. Jak na razie wiemy tylko, że w 10 rozdziale będzie ruchanie. Seks ze szkieletem. Z wielkim, obleśnym, śmierdzącym szkieletem. Nie lubię tego Sansa, lubię opowiadanie. Czy to takie trudne do zrozumienia? Mój ulubiony Sans to Blue, Blue jest słodki, fajny, zabawny, dziecinny. UF!Sans obleśny, zboczony, odrażający.
      Nadal nie mogę wyjść z podziwu, dlaczego ON się wam podoba. To irracjonalne!

      Usuń
    11. a ja nie moge zrozumiec jak moze podobac ci sie ten dzieciak
      bluebarry jest taki blue no...........
      ...........
      pedofilia.

      Usuń
    12. Bluebarry?
      Kto to taki?
      Czy chodziło Ci o Swap!Sansa?
      Moją ulubioną wersją jest Flowerfell.
      Jest tam tak romantycznie...
      Co do tego syndromu nie mam pojęcia czym on jest.
      Wiem, że SansxMy nie ma prawa wystąpić jak narazie w tym opowiadaniu.
      Może za jakieś 6 części powoli zaczną do siebie lgnąć ale różnice w ich zachowaniu muszą pojawiać się stopniow i powoli tak aby czytelnik zauważył to dopiero kiedy będzie czytał 1 a zaraz potem naprzykład 13 cześć.
      Wtedy ten związek miałby jakieś szanse...
      Moją wypowiedź można jakoś skomentować.
      Chętnie poznałabym wasze opinie na temat tego związku, lub też które AU jest wasze ulubione

      Usuń
    13. Tak, chodziło mi o Swap!Sansa.
      FlowerFell wydaje mi się takie za romantyczne, ckliwe, cukierkowo, smutne. Jakby zostało stworzone przez emo które nie wie czego chce.
      Relacja między Sansem a nami w tym opowiadaniu wydaje mi się dość oczywista. Ona go nienawidzi, a on ją trzyma jako eksperyment naukowy. Nie ma mowy o miłości. Nawet jej reakcja organizmu jest naturalna. To normalne, że pod wpływem pewnych bodźców reagujemy tak, a nie inaczej. Sans to wykorzystał.

      Usuń
    14. "Nadal nie mogę wyjść z podziwu, dlaczego ON się wam podoba. To irracjonalne!" Irracjonalne jest to, że w ogóle podoba nam się jakiś nieistniejacy szkielet, z wymyślonej gry. Te wszystkie AU przedstawiają zupełnie inną osobę, niz oryginalny Sans. AlE JEBAC, I TAK MI SIĘ TO PODOBA XDDD

      Usuń
    15. Podoba mi się Twój tok rozumowania

      Usuń
    16. Jest pierdyliant sansów ;-; Nie wszystkie wersje są urocze i romantyczne. Ja wiem, że fajne to uczucie, kiedy się czyta sansXczytelnik, ale ludzie... są też obrażające wersje ;__;

      Usuń
  6. pewnie zostane zjedzone ale nie znam orginalnej postaci, trafiłam tu przez przypadek i wciągnęłam się. jednak nie dałabym się tak traktować za żadne skarby albo z racji że ktoś jest moim kimś tam. wracam się natomiast po to byście sobie darowali takie komętarze i uszanowali czyjeś odmienne zdanie bez względu jak bardzo was krew zalewa czytając czyjąś opinie.
    dziękuję za uwagę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tym wlasnie jest dyskusja
      kazdy ma inne zdanie i o nim móawimy
      po to są komentarze
      ja sansowi oddałabym wszystko bo mi takie traktowanie odpowiada

      Usuń
  7. dyskusja jak najbardziej:) ale można bez obrażania siebie nawzajem, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a kto sie obraża?

      Usuń
    2. okej, myślałam że określenie głupia jest choć delikatnie, to obraźliwe. skoro jednak nie to co tu po mnie? już się nie wtrącam.

      Usuń
  8. Zastanawiam się czy się wciąć w dyskusję czy patrzeć dalej xD
    To takie zabawne xD
    Naprawdę cieszę się jako tłumacz, że opowiadanie się spodobało i w imieniu autorki, że wywołuje tyle uczuć w Was. ^^
    A teraz bijcie się dalej xD
    Będzie mięso xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opka nie czytam od 2 rozdziału, ale widząc ile komentarzy, wyczułam co się dzieję. I przyszłam, poczytać. Niestety, tym razem nie twoją ciężką pracę a tę dyskusję c: Ciekawe czy to już koniec. :s ~Ayaa.

      Usuń
    2. No dziękuję za szczerość xDDDD

      Usuń
    3. Nawet jeśli czasami nie ma komentarzy to nie znaczy, że ludziom się nie podoba.
      Po prostu wszyscy jednomyślnie się zgadzają, że jest to świetny komiks/opowiadanie.
      Tutaj natomiast występuje odmienność zdań przez co rozpoczęła się (nie będę zaprzeczać, że ciekawa) dyskusja. Miłej nocy drogim komentatorkom i Yumi (naszej ulubionej tłumaczce) życzę.
      Oby pod wieloma innymi opowiadaniami były podobne dyskusje.

      Usuń
    4. U mnie zawsze, Yumi. c: xD Może wolisz, żebym pisała Ci pod każdym postem jak bardzo Cię "kc" za te tłumaczenia? To też się da załatwić. *lenny* ~Ayaa.

      Usuń
    5. To opowiadanie ma to do siebie, że budzi skrajne emocje. Po każdym nowym rozdziale sama nie wiem co ze sobą zrobić i nie wiem co właściwie czuję. Właśnie dlatego jest ono takie dobre. ^^
      A co do komentarzy, to zdaję sobie z tego sprawę, jednak jako autor bloga, czy też tłumacz - lubię jak są komentarze, nawet krótkie, głupie - bo wtedy wiem, że ktoś autentycznie przeczytał. Komuś się autentycznie spodobało albo nie. Miło mi się czyta komentarze, a już jak wchodzicie w dyskusje między sobą to oh wow. Normalnie siódme niebo.
      Komentarze zachęcają mnie do tłumaczenia więcej i częściej ^^

      Usuń
    6. Dlatego ja skomentowała prawie wszystkie komiksy z Mobtale.
      Przez chwilę bałam się, że z powodu braku komentarzy przestaniesz tłumaczyć, ale na szczęście tak się nie stało

      Usuń
  9. Lol, czy tylko ja tu wolę seksi szkieleta od pączka? Czy tylko ja mam już taki mózg zrypany, że takie coś mnie podnieca? Help me

    ~ Andgora

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytałam w tramwaju. Żałuję, że właśnie tam, a nie w łóżeczku - pod kołderką. "Całujący" Sans na koniec był kulminacją wszystkiego.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wielki szacun za to,co robisz.Mi by się w ogóle nie chciało tłumaczyć tak długich rozdziałów,nie wspominając o pisaniu..czekam na dalsze tłumaczenia! :)

    OdpowiedzUsuń

POPULARNE ILUZJE