Godzina 20:48, wszystko w barze szło dość spokojnie, jak na ten bar. Zapowiadała się typowa noc dla tego baru, jednak...
Żółw Stefan- Drzwi baru otworzyły z niezwykłym trudem jakby to wiatr próbował je otworzyć przez ich niedomknięcie. Jednak nie. Wręcz żółwim tempem do środka weszły trzy postacie...No cóż. Z pewnością były dostrzegalne jeśli się spojrzało na podłogę. Dokładnie. Trzy żółwie dumnie kroczyły po drewnianych deskach sunąc dzielnie przed siebie. Żółw Stefan szedł na czele prowadząc swoich dwóch najlepszych Przyjaciół Żółw Roman i Żółw Mietek. Nie straszne im były wiatry, wichury, skwary, śniegi i deszcze. Miały swoją dumę! Nie byli jakimiś żółwiątkami co by się byle płotki wystraszyły. Tee...chłopaki...To dobry....adres? Spytał swoich towarzyszy...oczywiście w tempie w jaki na żółwia przystało. Po jakichś dwóch minutach udało im się przebyć dystans....pół metra? I tak byli dumni z tego wyniku! Co prawda gdyby nie Pelikan Bodzio to by się tu nie dostali, ale i tak starali się jak mogli. Dobry ziomek Bodzio zawsze podwiezie w razie potrzeby. Chodźcie...do szynku... Poinstruował dalej dumnie krocząc.
Fell!Grillby- Wziął monety i zerknął na Hidden marszcząc brwi Dobrego drinka Powtórzył zerkając na idące ... żółwie. To.. miejsce robi się coraz dziwniejsze. No cóż. Jeżeli będą płacić, to niech i będą żółwiami
Żółw Roman- Kroczył dzielnie tuż za jednym ze swych towarzyszy. Nie zatrzymując się ani na chwilę - tylko by cenny czas stracił, a dla żółwi to bardzo cenne - rozejrzał się po barze. Taaa... to tutaj Rozbrzmiał niski głos, jakby w jakimś filmie zrobiono efekt slow motion i odtwarzano wiadomość tak powoli, aby nie pominięto ani jednego szczegółu w tonie głosu, chociażby literki wypowiadanej przez postać. Jak tylko Żółw Stefan rozkazał tak szedł w wyznaczonym kierunku. Kolejne 2 minuty - kolejne półtora metra. Przekraczali wszelkie żółwie prędkości! Jak tak dalej pójdzie, to będzie trzeba wzywać gościa od rekordów Guinessa, aby liczył im czas aby sprawdzić, czy właśnie jeden z nich pobili. Ha! Zapiszą ich w książkach od historii za takie tempo!
Fell!Grillby- Podał ... byle jakiego drinka. Właściwie to zwykłą wódkę z colą. Ot. To dostaje klient bez sprecyzowanych pragnień. Trzy monety Odparł spokojnie następnie bez słowa zabrał kubek od Panny Maliny i wrzucił go do zmywarki. Co jakiś czas patrzył jak daleko od niego są żółwie. Cóż. Blisko. Bliżej. Jak dobrze pójdzie, to dojdą tutaj przed północą. Może powinien .... wyjść im na ... powitanie?
Żółw Mietek- Kurwa...! Ja pierdole...! Ale zapierdalacie...! Warknął w stronę swoich kompanów. Nie był w najlepszej kondycji, więc zajął miejsce na końcu wężyka. Skorupa pęknięta począwszy od jego szyi aż po jej czubek. Mimo tego dzielnie dawał radę, był zahartowanym twardzielem, co to dla niego! Kroczyli dalej, kolejny metr przebyty. To jest... Połowa trasy! Dadzą radę! Już niedaleko! Nie poddawać się pizdusie, damy radę tam dotrzeć!
Fell!Grillby- Co chwile zerkał na Mettatona. Na żółwie. Dlaczego, chora psychiko. spaczona chora psychiko. Dlaczego widzi oczami wyobraźni jak Mettaton wskakuje na biedne żółwie i robi sobie z nich deski do serfowania? O zgrozo. Przecież niedawno wrócił z urlopu!
Żółw Stefan- Był dumny z ich tempa. Ćwiczenia nad brzegiem okolicznego jeziora zdecydowanie przyniosły efekty. Od tych spacerów i pływania aż wyrobiły im się żółwie bicepsy! O ile cokolwiek takiego istniało... w sumie sami nigdy się nad tym nie zastanawiali. Jedynie żółw Mietek średnio dawał sobie radę ale tak to jest jak się woli wyrywać inne żółwice niż pójść na trening. Zwali całą akcję! Ehh... Zawsze jest nadzieja, że Żółw Paweł w razie porażki Żółw Mietek uratuje sytuacje. Byli już w trzech czwartych drogi do szynku. Dadzą radę! Obliczył wszystko. Nawet zdobył żółwiową mapkę aby się tu dostać! Uda im się! Na bank! Dalej! Już...Niedaleko! Zawołał czując się teraz dumny przywódcą całego sznureczka. Tylko żeby Paweł wbił na czas...
Fell!Grillby- (...) Na chwilę popatrzył na żółwie. Cóóóóż, ciekawe czy da się z nich zrobić zupę
Żółw Roman- Tak! Tak blisko! Jeszcze tylko kawałeczek! Tylko chwila ich dzieli od wyznaczonego przez nich celu! Widząc to swoimi żółwimi paczadłami, aż spiął swe żółwie mięśnie i ledwo przyśpieszył kroku. Aż z radości paszczęka mu się nieco rozdziawiła. Tak, to nie mogło się nie udać! Nawet, jeśli Żółw Mietek padnie, to i tak dadzą radę! Przecież zawsze jest możliwość w postaci Żółw Paweł który miał również przybyć. Pozostało im ostatnie 4 metry. Sukces jest tak bliski. Wynagrodzi sobie tyle trudu włożonego w ćwiczenia, które im zafundował Żółw Stefan. Tak, jak nic!
Fell!Grillby- Co chwile zerkał na Mettatona. Na żółwie. Dlaczego, chora psychiko. spaczona chora psychiko. Dlaczego widzi oczami wyobraźni jak Mettaton wskakuje na biedne żółwie i robi sobie z nich deski do serfowania? O zgrozo. Przecież niedawno wrócił z urlopu!
Żółw Stefan- Był dumny z ich tempa. Ćwiczenia nad brzegiem okolicznego jeziora zdecydowanie przyniosły efekty. Od tych spacerów i pływania aż wyrobiły im się żółwie bicepsy! O ile cokolwiek takiego istniało... w sumie sami nigdy się nad tym nie zastanawiali. Jedynie żółw Mietek średnio dawał sobie radę ale tak to jest jak się woli wyrywać inne żółwice niż pójść na trening. Zwali całą akcję! Ehh... Zawsze jest nadzieja, że Żółw Paweł w razie porażki Żółw Mietek uratuje sytuacje. Byli już w trzech czwartych drogi do szynku. Dadzą radę! Obliczył wszystko. Nawet zdobył żółwiową mapkę aby się tu dostać! Uda im się! Na bank! Dalej! Już...Niedaleko! Zawołał czując się teraz dumny przywódcą całego sznureczka. Tylko żeby Paweł wbił na czas...
Fell!Grillby- (...) Na chwilę popatrzył na żółwie. Cóóóóż, ciekawe czy da się z nich zrobić zupę
Żółw Roman- Tak! Tak blisko! Jeszcze tylko kawałeczek! Tylko chwila ich dzieli od wyznaczonego przez nich celu! Widząc to swoimi żółwimi paczadłami, aż spiął swe żółwie mięśnie i ledwo przyśpieszył kroku. Aż z radości paszczęka mu się nieco rozdziawiła. Tak, to nie mogło się nie udać! Nawet, jeśli Żółw Mietek padnie, to i tak dadzą radę! Przecież zawsze jest możliwość w postaci Żółw Paweł który miał również przybyć. Pozostało im ostatnie 4 metry. Sukces jest tak bliski. Wynagrodzi sobie tyle trudu włożonego w ćwiczenia, które im zafundował Żółw Stefan. Tak, jak nic!
Żółw Paweł- Bodzio już leciał z kolejnym żółwiem w swych szponach, powoli nurkując przy barze. Drzwi ponownie otworzyły się, gdy ptaszysko wleciało do pomieszczenia, zrzucając Pawełka z kilku metrów. Tamten natomiast schował się do swej muszli, chroniąc przed upadkiem. Palant! Jak mógł zrzucić biednego Pawełka z takiej wysokości. Nigdy nie układało się mu z Bodziem, jednak był to jedyny sposób, by jakkolwiek dostać się do baru. Pawełek wysunął swe kończyny i głowę, wstał, by dołączyć do towarzyszy. Cholera, że też w tak ważnym momencie, musiał sobie przedtem pospać! Jak na żółwia, Pawełek szybko przebierał nóżkami przed siebie, chcąc odrobinę doścignąć Żółw Roman , jak i Żółw Stefan
Żółw Mietek- Próbował nie dać po sobie poznać, jak bardzo jest zmęczony. Jego paszcza rozwarła się szeroko ale próbował nie oddychać tak ciężko. Wręcz wstrzymywał oddech. Nie będzie sapać, aż nie dobiegną do szynku. Tak. To jest plan! Nagle, zatrzymał się. Coś mu błysnęło i aż musiał odwrócić (powoli) głowę w tamtym kierunku. Czy to jakaś super seksowna żółwica...? Ah. Nie... To jakaś blaszana puszka... ( Mettaton). Chuj! Walnął rozczarowany. Odwrócił się na nowo w stronę kolegów. Hej! Zaczekajcie na mnie! Szybko, szybko, pamiętaj bez sapania!
G!Sans- To był wyjątkowo chujowy dzień. Ptaszki nie śpiewały, kwiatuszki nawet kurna nie kwitły. W dni takie jak ten, szkielety takie jak G powinny... zgonować na podłodze baru. Ohyea, tak właśnie! Plan idealny... G wparował do pomieszczenia, niczym ninja, niczym bóg giętkości i seksapilu. Jebać drzwi, to dla plepsu. Szlachta nosi głowę wyżej niż wsiury. Dlatego wchodzi oknem. No, pijana szlachta za to... Wpełza. Albo coś, co wygląda jak taniec starej suszarki wrzuconej do wanny. W skrócie, G wpadł przez okno. G jebnął na podłogę. Czy zaczął się telepać. I zamarł. Chyba złamał sobie kość dupną.
Żółw Mietek- Próbował nie dać po sobie poznać, jak bardzo jest zmęczony. Jego paszcza rozwarła się szeroko ale próbował nie oddychać tak ciężko. Wręcz wstrzymywał oddech. Nie będzie sapać, aż nie dobiegną do szynku. Tak. To jest plan! Nagle, zatrzymał się. Coś mu błysnęło i aż musiał odwrócić (powoli) głowę w tamtym kierunku. Czy to jakaś super seksowna żółwica...? Ah. Nie... To jakaś blaszana puszka... ( Mettaton). Chuj! Walnął rozczarowany. Odwrócił się na nowo w stronę kolegów. Hej! Zaczekajcie na mnie! Szybko, szybko, pamiętaj bez sapania!
G!Sans- To był wyjątkowo chujowy dzień. Ptaszki nie śpiewały, kwiatuszki nawet kurna nie kwitły. W dni takie jak ten, szkielety takie jak G powinny... zgonować na podłodze baru. Ohyea, tak właśnie! Plan idealny... G wparował do pomieszczenia, niczym ninja, niczym bóg giętkości i seksapilu. Jebać drzwi, to dla plepsu. Szlachta nosi głowę wyżej niż wsiury. Dlatego wchodzi oknem. No, pijana szlachta za to... Wpełza. Albo coś, co wygląda jak taniec starej suszarki wrzuconej do wanny. W skrócie, G wpadł przez okno. G jebnął na podłogę. Czy zaczął się telepać. I zamarł. Chyba złamał sobie kość dupną.
Fell!Grillby- O! Zerknął na G. Dobrze. Podsumujmy. Żółwie gnają czując wiatr we... włosach? Gnają a obok nich wpada szkielet przez okno. To.. normalne jak na to miejsce. W każdym razie. przeniósł wzrok na robota (...)
Żółw Stefan- PAWEŁ! NO W KOŃCU! Zawołał na widok Pawła, którego Pelikan Bodzio i tak dość delikatnie potraktował. Ehh...Że też się rozstali w tak nieprzyjemnych warunkach. Syrenka Ariel i Bodzio już nie są tak ładną parą jak Bodzio i Paweł. Jednak miłość nie wybiera. Ma syrenkę- ma. Jesteś w samą porę. Ustawili się w kółeczku aby dogadać szczegóły. No dobra. Pamiętamy plan? Wszystko jasne? Trzy żółwie głowy skinęły mu głową. Okej. A więc...Pora rozpocząć. Nie potrzebowali słów. Wyjęli ze swoich skorup malutkie czarne ściereczki zakładając je na na żółwie główki. Teraz kroczyli jak dżentelmeni obserwując wszystko przez dziury na oczy. Przynajmniej biedaczki nie musiały się wstydzić dłużej swojej łysiny. A jak im ogrzewało głowy! Mimo wszystko byli zmarzluchami. Taka przypadłość no co poradzić. A tu było tak ciepło! Mówiłem, że te bawełniane będą zajebiste. Spojrzał na Pawła, Romana i Mietka wiedząc, że ci przyznają mu rację. Zima im nie była straszna!
Fuza- A szkoda że się skończyło. Ale czekajcie tam się więcej dzieje! Podszedł do czterech żółwi i zaczął się im przyglądać. Tak niczym Animal planet na żywo
Sansy- Otworzyła drzwi do baru jedną ręką, drugą natomiast trzymając długą linę. Pewnie zastanawiacie się, po co jej lina? Phah, były do niej przywiązane ogromne sanie, na których znajdowała się podobnych rozmiarów szafa. Jednak nie myślcie sobie, że to wszystko! Była to całkowicie zmodernizowana szafa, mająca wbudowane mechanizmy pozwalające na losowanie osób, odmierzanie czasu, jak i posiadała wszelkie funkcje piekarnika! Tym razem, dziewczyna wszystko dokładnie przemyślała. Sansy otworzyła drzwi najszerzej, jak potrafiła, stawiając nóżkę od nich. Następnie podeszła do sań, wyjęła także z torebki przenośny stojak do podnoszenia aut! Już po chwili sanie były pod odpowiednim kontem, wystarczyło jedynie pociągnąć! Nie była ona aż tak ciężka, na jaką wyglądała. Już po chwili stała ona w progu, zagradzając chwilowo wejście Wróciłam z szafą! krzyknęła, zwracając na siebie uwagę osób obecnych w barze. Jakby nie zrobiła tego wcześniej, taszcząc przez drzwi szafę. Kto jest chętny? powiedziała, przesuwając ją po ziemi, wywołując typowe skrzypienie drewnianej podłogi. Ustawiła szafę na poprzednie miejsce, niemalże przez przypadek nie nadeptując na jednego z żółwi, których dotychczas nie zauważyła. Oh, wybacz... spojrzała na czwórkę ponownie. Czemu do cholery mieli kominiarki?
Fell!Grillby- (...) Zerknął na żółwie.... Czy to dzieje się naprawdę?
Żółw Stefan- PAWEŁ! NO W KOŃCU! Zawołał na widok Pawła, którego Pelikan Bodzio i tak dość delikatnie potraktował. Ehh...Że też się rozstali w tak nieprzyjemnych warunkach. Syrenka Ariel i Bodzio już nie są tak ładną parą jak Bodzio i Paweł. Jednak miłość nie wybiera. Ma syrenkę- ma. Jesteś w samą porę. Ustawili się w kółeczku aby dogadać szczegóły. No dobra. Pamiętamy plan? Wszystko jasne? Trzy żółwie głowy skinęły mu głową. Okej. A więc...Pora rozpocząć. Nie potrzebowali słów. Wyjęli ze swoich skorup malutkie czarne ściereczki zakładając je na na żółwie główki. Teraz kroczyli jak dżentelmeni obserwując wszystko przez dziury na oczy. Przynajmniej biedaczki nie musiały się wstydzić dłużej swojej łysiny. A jak im ogrzewało głowy! Mimo wszystko byli zmarzluchami. Taka przypadłość no co poradzić. A tu było tak ciepło! Mówiłem, że te bawełniane będą zajebiste. Spojrzał na Pawła, Romana i Mietka wiedząc, że ci przyznają mu rację. Zima im nie była straszna!
Fuza- A szkoda że się skończyło. Ale czekajcie tam się więcej dzieje! Podszedł do czterech żółwi i zaczął się im przyglądać. Tak niczym Animal planet na żywo
Sansy- Otworzyła drzwi do baru jedną ręką, drugą natomiast trzymając długą linę. Pewnie zastanawiacie się, po co jej lina? Phah, były do niej przywiązane ogromne sanie, na których znajdowała się podobnych rozmiarów szafa. Jednak nie myślcie sobie, że to wszystko! Była to całkowicie zmodernizowana szafa, mająca wbudowane mechanizmy pozwalające na losowanie osób, odmierzanie czasu, jak i posiadała wszelkie funkcje piekarnika! Tym razem, dziewczyna wszystko dokładnie przemyślała. Sansy otworzyła drzwi najszerzej, jak potrafiła, stawiając nóżkę od nich. Następnie podeszła do sań, wyjęła także z torebki przenośny stojak do podnoszenia aut! Już po chwili sanie były pod odpowiednim kontem, wystarczyło jedynie pociągnąć! Nie była ona aż tak ciężka, na jaką wyglądała. Już po chwili stała ona w progu, zagradzając chwilowo wejście Wróciłam z szafą! krzyknęła, zwracając na siebie uwagę osób obecnych w barze. Jakby nie zrobiła tego wcześniej, taszcząc przez drzwi szafę. Kto jest chętny? powiedziała, przesuwając ją po ziemi, wywołując typowe skrzypienie drewnianej podłogi. Ustawiła szafę na poprzednie miejsce, niemalże przez przypadek nie nadeptując na jednego z żółwi, których dotychczas nie zauważyła. Oh, wybacz... spojrzała na czwórkę ponownie. Czemu do cholery mieli kominiarki?
Fell!Grillby- (...) Zerknął na żółwie.... Czy to dzieje się naprawdę?
Żółw Roman- Tylko czekał, aż odzieją swoje łyse pałki w te zajebiste, bawełniane ścierki. Taaaaaaak! A już się bał, że zaraz mu łepetyna zmarznie. Cała czwórka, niczym faceci w czerni, ustawili się rządkiem przed szynkiem, niemal na baczność. Niemal. Trudno, żeby żółw stanął na baczność, ale można było takowe wrażenie odebrać. Roman wypiął się dumnie, spojrzał w górę Panowie, na szynk! Na tą komendę z pod ich skorup wysunęły się małe Jedpacki, które po chwili odpaliły i żółwie, niczym majestatyczne archanioły, wznoszące się ku niebiosom, ku swemu panu, wzleciały w górę, aż ponad szynk. Ha! Tak moi drodzy, żółwie też umią latać, jełopy! Cała czwórka dumnie wylądowała bez żadnych problemów na szynku. Póki co, szło im wręcz doskonale!
Mettaton- Pff, szkoda wypuścił z kleszczowego uścisku Fella i udał obrażoną księżniczkę. Jak odchylał się do tyłu, by wykonać majestatyczną pozę, jakby lada miała być szezlongiem, poczuł coś twardego pod plecami i bynajmniej nie był to chuj Grillbirgo, tylko... żółwia skorupa. Oh jejku, wybacz! Przeprosił Romana
Fell!Grillby- Fell właśnie się zawiesił. Widok latających żółwi sprawił, że fellGrillby.exe przestał działać.
Żółw Mietek- Czuł się niczym Superman z tym dopalaczem. Był teraz taki zajebisty, ale trzeba było wylądować. Skierował się na wprost wielkiego płomienia. Och, teraz nie tylko szmateczka dawała ciepło, ale... Nie chciał zbliżać się zbyt blisko. A co jak zechce zrobić zupę z żółwia...? Ni chuja, on się niczego nie boi! Sprzeda mu swoje najlepsze kopniaki! Jest lepszy nawet od Chucka Norrisa! Na razie jednak... Toooo... Co teraz...? Odwrócił się do kolegów. Nie lubił planować, zawsze szedł na żywioł, więc dalej niż punkt jetpack nie zapamiętał jak mają działać dalej.
Fell!Grillby- Fell właśnie się zawiesił. Widok latających żółwi sprawił, że fellGrillby.exe przestał działać.
Żółw Mietek- Czuł się niczym Superman z tym dopalaczem. Był teraz taki zajebisty, ale trzeba było wylądować. Skierował się na wprost wielkiego płomienia. Och, teraz nie tylko szmateczka dawała ciepło, ale... Nie chciał zbliżać się zbyt blisko. A co jak zechce zrobić zupę z żółwia...? Ni chuja, on się niczego nie boi! Sprzeda mu swoje najlepsze kopniaki! Jest lepszy nawet od Chucka Norrisa! Na razie jednak... Toooo... Co teraz...? Odwrócił się do kolegów. Nie lubił planować, zawsze szedł na żywioł, więc dalej niż punkt jetpack nie zapamiętał jak mają działać dalej.
Żółw Stefan-Dotarli. Ku zdziwieniu wszystkich to nie ta przerdzewiała konserwa Mettaton wywołał zachwyt a oni i ich wspaniałe na szynk! Dobrze moi drodzy towarzysze. Skinął im powoli głową jak to na żółwia przystało, a następnie...wyjęli spod skorup broń! Żółw Stefan dobył malutkiego zielonego pistolecika na wodę, w którym nie zmieści się jej raczej więcej niż w pudełeczku po kremie do ciała. Nie był pewien jakie bronie ogarnęli sobie inni ale jednego był pewien- naklejka różowa korona z błyszczącymi cekinami dodawała jego pistolecikowi uroku. Wydał z siebie głośny odgłos przypominający nieco dochodzącą langustę aby zwrócić na siebie uwagę baru. Poprawił swoją kominiarkę aby mieć pewność, że zasłania mu całą głowę. Uwaga! To....jest napad!...Ręce do góry...i oddawać wszystkie....swoje kosztowności! Niski głęboki głos żółwia Stefana rozbrzmiał w całym barze. Odpalił jetpacka dla efektu unosząc się teraz jakiś metr nad szynkiem. Nagle przez drzwi wleciał Pelikan Bodzio rozwierając szeroko swój dziób i czekając aż dobra same zaczną do niego wpadać. Ale pamiętajcie- szanujmy się- i on miał kominiarkę.
Ganz- Spojrzał leniwym wzrokiem na żółwie. Bóg jeden wie co tu sie odjaniepawalało gdy go tu nie było. Wzruszył jedynie ramionami i pił dalej herbatkę.
Aubin- patrzy na Pawła podchodzi do niego,bierze go na ręce i...wyrzuca go z baru jakby nigdy nic jak już planujesz napad to bez dużej ilości ludzi
Żółw Paweł- Oh, Pawełek wcale nie musiał wyciągać broni. On sam nią był! Na jego głowie w blasku świateł z -
Patrischia- Ups...coś jej po myśli nie poszło. Zgniotła kartkę i położyła obok, po czym popatrzyła na szynk ....co? Przymrużyła oczy. No nic, będzie dobrą osobą chociaż raz. Wstała z miejsca i śmiejąc się wrzuciła 10 zł do dzioba pelikana, po czym wróciła na swoje miejsce i ponownie zaczęła rysować. Na czym to ona skończyła....? Ach tak, na głupich dłoniach
Żółw Stefan-Pelikan kłapnął dziobem zadowolony gdy pierwsza gotówka napłynęła od Patrischia. Stefcio natomiast spojrzał na Aubin z miną "I z czym ty do żółwi dziwaku." Tą śmieszną szabelką to możesz co najwyżej sobie dupę podetrzeć! O! No cóż...mistrzem ciętych ripost nie był nigdy...ale się starał!
Żółw Paweł- och, to nie koniec. Ptak w trakcie lotu, chwycił go szponami za kończyny, zanim zdążył upaść! Wraz z Bodziem w tej chwili stanowili jedność, nieodłączną część siebie. Na jego głowie dumnie błyszczał naostrzony róg, który w tym momencie kierował się w stronę Aubin. NA NIEGO! krzyknął Pawełek w furii, próbując nadziać na swój róg chłopaka.
Żółw Mietek- Och, broń, no tak. Wyjął swój pistolet na kulki. Był przezajebiaszczy, kulki pasowały kolorystycznie do jego skorupy. Tak... taaak... taki fajny tyłek ma tamta dziewoja... Przez przypadek nacisnął spust trafiając Wyjca w tyłek. Hmmm... Nice... No... Może i nie żółwica, ale nasz Mietek... Był niewyżytym żółwiem. Jak nie ma tu żółwic to i taka może być.
Żółw Roman- Roman nie będzie gorszy! Po chwili z pod swej skorupy wyciągnął... pistolet, nie taki na wodę, o nie nie. Woda jest przereklamowana. Gdyż to było coś mocniejszego, coś co na prawdę zada ból tym, którzy znieważą ich powagę. A był to pistolecik... na kulki!!! Widząc poczynania Aubina, wystrzelił ku górze pocisk. Może dużego huku nie zrobiło, ale wrażenie dobre jest? Jest! Współpracujcie... albo będzie po złości... Zawarkotał nisko i groźnie swoim gardzielem, zaznaczając powagę swych słów.
Aubin- dostał pociskiem od Romana....au? Trudno było powiedzieć skoro trafił w pancerzyk, nie chciał się z nimi męczyć więc po prostu dobył szabli i czekał aż Żółw Paweł się na nią nadzieje podczas jego...szarży?
Wyjca-Czując uderzenie lekko podskoczyła i obróciła się w stronę skąd mogło pochodzić uderzenie Kto to...?
Żółw Stefan-No dobra. Teraz jego żółwia mordka ukryta pod kominiarką wykrzywiła się w jedno wielkie "WTF." Że on chce im zrobić krzywdę tym żelastwem? Spojrzał na Żółw Mietek wzrokiem, który mówił tylko jedno. "Weź go ogarnij. Wstydu mu oszczędź.
UL! Grillby-Ogniogłowy który to widział wskazał na Mietka. Chyba ten. wyszeptał zdenerwowany puszczając Wyjca.
Wyjca-Podeszła do Mietka i stanęła przy nim Zły żółw. Tykła go w głowę
Aubin- patrzy na Pawła podchodzi do niego,bierze go na ręce i...wyrzuca go z baru jakby nigdy nic jak już planujesz napad to bez dużej ilości ludzi
Żółw Paweł- Oh, Pawełek wcale nie musiał wyciągać broni. On sam nią był! Na jego głowie w blasku świateł z -
został wyrzucony.
został wyrzucony
ZOSTAŁ WYRZUCONY
Patrischia- Ups...coś jej po myśli nie poszło. Zgniotła kartkę i położyła obok, po czym popatrzyła na szynk ....co? Przymrużyła oczy. No nic, będzie dobrą osobą chociaż raz. Wstała z miejsca i śmiejąc się wrzuciła 10 zł do dzioba pelikana, po czym wróciła na swoje miejsce i ponownie zaczęła rysować. Na czym to ona skończyła....? Ach tak, na głupich dłoniach
Żółw Stefan-Pelikan kłapnął dziobem zadowolony gdy pierwsza gotówka napłynęła od Patrischia. Stefcio natomiast spojrzał na Aubin z miną "I z czym ty do żółwi dziwaku." Tą śmieszną szabelką to możesz co najwyżej sobie dupę podetrzeć! O! No cóż...mistrzem ciętych ripost nie był nigdy...ale się starał!
Żółw Paweł- och, to nie koniec. Ptak w trakcie lotu, chwycił go szponami za kończyny, zanim zdążył upaść! Wraz z Bodziem w tej chwili stanowili jedność, nieodłączną część siebie. Na jego głowie dumnie błyszczał naostrzony róg, który w tym momencie kierował się w stronę Aubin. NA NIEGO! krzyknął Pawełek w furii, próbując nadziać na swój róg chłopaka.
Żółw Mietek- Och, broń, no tak. Wyjął swój pistolet na kulki. Był przezajebiaszczy, kulki pasowały kolorystycznie do jego skorupy. Tak... taaak... taki fajny tyłek ma tamta dziewoja... Przez przypadek nacisnął spust trafiając Wyjca w tyłek. Hmmm... Nice... No... Może i nie żółwica, ale nasz Mietek... Był niewyżytym żółwiem. Jak nie ma tu żółwic to i taka może być.
Żółw Roman- Roman nie będzie gorszy! Po chwili z pod swej skorupy wyciągnął... pistolet, nie taki na wodę, o nie nie. Woda jest przereklamowana. Gdyż to było coś mocniejszego, coś co na prawdę zada ból tym, którzy znieważą ich powagę. A był to pistolecik... na kulki!!! Widząc poczynania Aubina, wystrzelił ku górze pocisk. Może dużego huku nie zrobiło, ale wrażenie dobre jest? Jest! Współpracujcie... albo będzie po złości... Zawarkotał nisko i groźnie swoim gardzielem, zaznaczając powagę swych słów.
Aubin- dostał pociskiem od Romana....au? Trudno było powiedzieć skoro trafił w pancerzyk, nie chciał się z nimi męczyć więc po prostu dobył szabli i czekał aż Żółw Paweł się na nią nadzieje podczas jego...szarży?
Wyjca-Czując uderzenie lekko podskoczyła i obróciła się w stronę skąd mogło pochodzić uderzenie Kto to...?
Żółw Stefan-No dobra. Teraz jego żółwia mordka ukryta pod kominiarką wykrzywiła się w jedno wielkie "WTF." Że on chce im zrobić krzywdę tym żelastwem? Spojrzał na Żółw Mietek wzrokiem, który mówił tylko jedno. "Weź go ogarnij. Wstydu mu oszczędź.
UL! Grillby-Ogniogłowy który to widział wskazał na Mietka. Chyba ten. wyszeptał zdenerwowany puszczając Wyjca.
Wyjca-Podeszła do Mietka i stanęła przy nim Zły żółw. Tykła go w głowę
Żółw Mietek-Hmmm... Mogła go tak tyknąć ale w innym miejscu... Mimo wszystko jednak nie lubił kiedy się go lekceważyło. Heeeeeeeej może chcesz się... Wyrwać stąd... Tuż po naszej akcji...? Pokażę ci mojego twardziela... I zrobię ci zimny okład na tyłeczku... Ze skorupy. Co maleńka...? Zwrócił się do Wyjca. Jakoś tak całkiem zapomniał że miał rabować... Zboczone stworzenie
Wyjca-Przechyliła głowę i wzięła Mietka obróciła tak, że leżał na skorupie. Odeszła do kanap ciągnąc UL! Grillby za jego koszulkę
.
Żółw Roman-Widząc poczynania Mietka westchnął ciężko idiota... mruknął do siebie, po czym podleciał majestatycznie na jedpacku do towarzysza broni, z pełną wdzięku gracją wylądował obok niego i zdzielił go wstaw efekt slow motion po głowie pistoletem Nie czas.... na podrywy... skorupi cepie..... Czasem mógłby się ten żółwi móżdżek powstrzymać od tych flirtów... żałosnych flirtów
Żółw Mietek- Machał żałośnie nóżkami, próbując się przewrócić na właściwą stronę. Chwilę potem Romek zdzielił go po łbie. Uuughhh...! Zawsze... Jest czas... Na podryw...! Zobaczysz... Jeszcze... Ją przylecę...! Jakoś udało mu się! Sapnął ciężko, ponownie znajdując się w dogodnej pozycji. Toooo... Biegiem do kasy, zabieramy forsę...! Pchnął skorupą skorupę Romana w stronę kasy.
Żółw Roman- No... w końcu... mówisz... do rzeczy.... Odparł zadowolony, po czym znowu aktywował swój jedpack, lecąc równie pięknie co zawsze w stronę szynku. Tam na pewno jest dużo mamony, skoro tam zwykle barman obsługiwał. Wylądował i zaczął penetrować ponownie slow motion okolicę w poszukiwaniu hajsów
Żółw Stefan-A Stefan nadal unosił się spokojnie metr nad szynkiem dzięki wspaniałemu jetpackowi jakie udało mu się kupić na allegro. Okazaja nie do odrzucenia! Spojrzał na Mietka i gdyby mógł, to zapewne strzeliłby sobie teraz soczystego facepalma. A w sumie... Pacnął się łapką po głowie co mogło to pozorować. No! Wreszcie! Spojrzał na Romana i Mietka, którzy w końcu przestali się opierdalać. Poleciał w ślad za Romkiem szukając kasy.
Nagaria-Rozglądała się i rozglądała... Wtem ujrzała nic innego niż... Żółwie! One mają twardą skorupę, są silne, wytrzymałe i- nawet nie zdała sobie sprawy, a już była przy przy latającym Stefanie. Patrzyła chwilę na niego po czym nie mogąc się powstrzymać wyciągnęła ręce i przytuliła mocno zwierzątko blokując mu wszelkie, dalsze działania. Rumieniła się mając delikatny uśmiech i zamknęła oczy ciesząc się zdobyczą.
Żółw Mietek-Tup. Tup. Tup. Kurrrrwa ale zapierdala. Szybko załatwić mamonę by mógł iść podrywać panienki... Dostrzegł Stefcia pochwyconego. Zatrzymał się. Eeeeeej to nie fair... Jęknął. Zmienił kierunek kierując się w jego stronę. To on powinien być tulony do cycków!
Żółw Stefan- Te, te te! Maleńka! Nie pozwalaj sobie! Nawet się nie znamy! Zawołał czując jak coś właśnie zakleszcza go w uścisku. Podniósł swój zasłonięty kominiarką łepek spoglądając na Nagaria. Czy ona serio nie widzi co tu się właśnie dzieje? Po chwili przybrał jednak swoją minę podrywacza. Hah. Wszakże wiadomo, że to on był najprzystojniejszy z całej czwórki. Ale jeśli aż tak bardzo masz ochotę się potulić, to możemy się bliżej poznać. Jestem Stefan. Żółw Stefan. A ciebie jak zwą moja miła? No cóż. Skoro Mietek miał czas na podrywy to czemu on miałby się ograniczać?
Żółw Roman-Widząc że ten się wycofał, szybko podleciał na jedpacku do Mietka, złapał go za skorupę i wrócił na ten dobry kierunek. Idioto.... potem panienki.... najpierw kasa.... I nagle jego wspaniały, inteligenty, odziany w zajebistą, bawełniana ścierne móżdżek wpadł na pomysł, aby zachęcić tego starego, niewyżytego seksualnie dziada. Jak będziesz miał więcej hajsu... to i na więcej kobiet.... będziesz mógł.... sobie pozwolić...
Żółw Mietek-Oooochuuuuj masz rację... Czy ktoś kiedykolwiek widział tak szybkiego żółwia jak Mietek, który właśnie zapierdalał po kasę na panienki? Oooo tak, będzie szastał pieniędzmi na prawo i lewo i wszystkie będą jego. Huehuehue, cała kasa moja...! I już był przy kasie, tylko...jak to otworzyć...? A chuj, użył Jet packa by wzbić się w powietrze i uderzył z wielkim impetem w kasę. O dziwo otworzyła się. wystarczyło tylko zabrać banknoty... Tylko jak, skoro jego skorupa była zbyt szeroka? Kurrrrwa
Nagaria-Ahh~ no tak, gdzie jej maniery!? - Ah!, masz rację, jestem E- Nie zdążyła dokończyć, bo i urocze żyjątko zostało zabrane..., ale! Złapała też drugiego żółwia zaraz po tym i zaczęła tulić jeszcze bardzie uśmiechnięta oraz rumiana ich oboje do własnych piersi. ... Kumulacja! Zobaczyła trzeciego żółwia i to idącego wprost na nią! ... A jednak zmienił kierunek... Podeszła do niego i zgarnęła na swe ramiona. Skorupy ocierały się o siebie, ale ona była szczęśliwa. Nie uciekną jej tym razem. - Jesteście taaaakie urocze~ - Oznajmiła im.
Wyjca-Przechyliła głowę i wzięła Mietka obróciła tak, że leżał na skorupie. Odeszła do kanap ciągnąc UL! Grillby za jego koszulkę
.
Żółw Roman-Widząc poczynania Mietka westchnął ciężko idiota... mruknął do siebie, po czym podleciał majestatycznie na jedpacku do towarzysza broni, z pełną wdzięku gracją wylądował obok niego i zdzielił go wstaw efekt slow motion po głowie pistoletem Nie czas.... na podrywy... skorupi cepie..... Czasem mógłby się ten żółwi móżdżek powstrzymać od tych flirtów... żałosnych flirtów
Żółw Mietek- Machał żałośnie nóżkami, próbując się przewrócić na właściwą stronę. Chwilę potem Romek zdzielił go po łbie. Uuughhh...! Zawsze... Jest czas... Na podryw...! Zobaczysz... Jeszcze... Ją przylecę...! Jakoś udało mu się! Sapnął ciężko, ponownie znajdując się w dogodnej pozycji. Toooo... Biegiem do kasy, zabieramy forsę...! Pchnął skorupą skorupę Romana w stronę kasy.
Żółw Roman- No... w końcu... mówisz... do rzeczy.... Odparł zadowolony, po czym znowu aktywował swój jedpack, lecąc równie pięknie co zawsze w stronę szynku. Tam na pewno jest dużo mamony, skoro tam zwykle barman obsługiwał. Wylądował i zaczął penetrować ponownie slow motion okolicę w poszukiwaniu hajsów
Żółw Stefan-A Stefan nadal unosił się spokojnie metr nad szynkiem dzięki wspaniałemu jetpackowi jakie udało mu się kupić na allegro. Okazaja nie do odrzucenia! Spojrzał na Mietka i gdyby mógł, to zapewne strzeliłby sobie teraz soczystego facepalma. A w sumie... Pacnął się łapką po głowie co mogło to pozorować. No! Wreszcie! Spojrzał na Romana i Mietka, którzy w końcu przestali się opierdalać. Poleciał w ślad za Romkiem szukając kasy.
Nagaria-Rozglądała się i rozglądała... Wtem ujrzała nic innego niż... Żółwie! One mają twardą skorupę, są silne, wytrzymałe i- nawet nie zdała sobie sprawy, a już była przy przy latającym Stefanie. Patrzyła chwilę na niego po czym nie mogąc się powstrzymać wyciągnęła ręce i przytuliła mocno zwierzątko blokując mu wszelkie, dalsze działania. Rumieniła się mając delikatny uśmiech i zamknęła oczy ciesząc się zdobyczą.
Żółw Mietek-Tup. Tup. Tup. Kurrrrwa ale zapierdala. Szybko załatwić mamonę by mógł iść podrywać panienki... Dostrzegł Stefcia pochwyconego. Zatrzymał się. Eeeeeej to nie fair... Jęknął. Zmienił kierunek kierując się w jego stronę. To on powinien być tulony do cycków!
Żółw Stefan- Te, te te! Maleńka! Nie pozwalaj sobie! Nawet się nie znamy! Zawołał czując jak coś właśnie zakleszcza go w uścisku. Podniósł swój zasłonięty kominiarką łepek spoglądając na Nagaria. Czy ona serio nie widzi co tu się właśnie dzieje? Po chwili przybrał jednak swoją minę podrywacza. Hah. Wszakże wiadomo, że to on był najprzystojniejszy z całej czwórki. Ale jeśli aż tak bardzo masz ochotę się potulić, to możemy się bliżej poznać. Jestem Stefan. Żółw Stefan. A ciebie jak zwą moja miła? No cóż. Skoro Mietek miał czas na podrywy to czemu on miałby się ograniczać?
Żółw Roman-Widząc że ten się wycofał, szybko podleciał na jedpacku do Mietka, złapał go za skorupę i wrócił na ten dobry kierunek. Idioto.... potem panienki.... najpierw kasa.... I nagle jego wspaniały, inteligenty, odziany w zajebistą, bawełniana ścierne móżdżek wpadł na pomysł, aby zachęcić tego starego, niewyżytego seksualnie dziada. Jak będziesz miał więcej hajsu... to i na więcej kobiet.... będziesz mógł.... sobie pozwolić...
Żółw Mietek-Oooochuuuuj masz rację... Czy ktoś kiedykolwiek widział tak szybkiego żółwia jak Mietek, który właśnie zapierdalał po kasę na panienki? Oooo tak, będzie szastał pieniędzmi na prawo i lewo i wszystkie będą jego. Huehuehue, cała kasa moja...! I już był przy kasie, tylko...jak to otworzyć...? A chuj, użył Jet packa by wzbić się w powietrze i uderzył z wielkim impetem w kasę. O dziwo otworzyła się. wystarczyło tylko zabrać banknoty... Tylko jak, skoro jego skorupa była zbyt szeroka? Kurrrrwa
Nagaria-Ahh~ no tak, gdzie jej maniery!? - Ah!, masz rację, jestem E- Nie zdążyła dokończyć, bo i urocze żyjątko zostało zabrane..., ale! Złapała też drugiego żółwia zaraz po tym i zaczęła tulić jeszcze bardzie uśmiechnięta oraz rumiana ich oboje do własnych piersi. ... Kumulacja! Zobaczyła trzeciego żółwia i to idącego wprost na nią! ... A jednak zmienił kierunek... Podeszła do niego i zgarnęła na swe ramiona. Skorupy ocierały się o siebie, ale ona była szczęśliwa. Nie uciekną jej tym razem. - Jesteście taaaakie urocze~ - Oznajmiła im.
Żółw Roman-Już miał pakować hajsy... kiedy nagle został pochwycony! Niech to, wróg atakuje! Ale dzielny, wspaniały i waleczny Romek nie podda się tak łatwo! Zaczął się szamotać slow motion again starając się wyrwać z żelaznego uścisku. Żywcem go nie wezmą!
Żółw Mietek-Nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Dopadł do kasy, nawet nie dotknął pieniędzy a ta już się nim zainteresowała. Co prawda trzeszczenie skorupą o skorupę było niesmaczne, aczkolwiek... Oooch, taaaaak..., rób mi tak jeszcze maleńka...! Próbował dostać się do jej cycków i pocierać o nie swoją... Och, na głowię ma kominiarkę... Zdjął ją, by móc łysą głową ocierać się o jej skórę. Ooooooo...kocham cycki....!
Bóbr Robert-Przez jeszcze otwarte drzwi przechodzi........Bóbr! Nie, zaraz....pomylił bajki. Gadające żółwie, dziwne osoby.....alkohol? Co? A myślał, że zwiał przed gościem który cały czas go dotykał....znaczy, zwiał, ale nie tam gdzie trzeba! Ech, no nic. Zaczął biegać jak opętany po całym pomieszczeniu
Żółw Stefan-No nie. Nie mógł uwierzyć w to, co właśnie się dzieje. Pelikan Bodzio chyba też nie bo po długotrwałym wietrzeniu dzioba w oczekiwaniu na pieniądze zamknął go w końcu i podfrunął do Nagaria dziobiąc ją w jej tylną część ciała. Co jak co, ale to zawsze działało. W tym momencie Stefcio ogarnął, że ma szansę na ucieczkę, bowiem jego dywersja "poderwij i wykorzystaj" raczej już nie podziała. Odpalił jetpacka cudem wyrywając się z cyculasa, po czym znów wylądował na szynku. Spojrzał na Żółw Roman. No nie. Niech chociaż on pamięta o misji. Wiadomo, że Żółw Mietek już ma wyjebane, ale nie mogą się tak poddać. Zwłaszcza, że Bodzi opracował dla nich dywersję wciąż dziobiąc dziewczynę. Stefcio podleciał do kasetki, która na szczęście już była otwarta. Wyjął ze skorupy worek na pieniądze i...no właśnie. Sam nie da rady tego wyjąć. Rooomek! Skończ się opierdalać i mi pomóż!
Żółw Roman-Spojrzał gniewnie, jak żółw potrafił najbardziej, na Stefana A myślisz.... Ze co ja... do cholery skorupiej... robię?! Jeszcze będzie posądzał go o zapominanie o najważniejszym. Phi! Przed chwilą to Stefan się opierdalał i to on, ON musiał dbać o misję, od co! Dzięki jednak pomocy ptaszysku udało mu się wyrwać i podleciał pełen chwały na jedpacku i wylądował obok Stefcia. A mgnieniu oka Stare dobre slow motion zaczął pakować hajsy przekraczając wszelkie bariery szybkości. Liczcie czas, bo to na pewno musi gdzieś zostać zapisane dla potomnych!
Nagaria-Dziewczyna w wyniku zaskoczenia wypuściła dość szybko żółwie z rąk i odstraszyła ptaszysko zirytowana, że straciła misie do tulenia. Zaczęła gładzić swój obolały tyłek po dziobaniu pelikana. Nie bardzo była w stanie teraz zwrócić uwagę na uciekające w popłochu żyjątka.
Bóbr Robert-O chuju bobrze...co tu się idjaniepawla. Żółwie chcą obrabować bar! Podbiegł pod szynk i próbował wskoczyć na siedzenie, ale mu nie wychodziło. Chhhhhhholera. Zaczął biegać wokół siedzenia
Żółw Mietek-Ale Miecio wcale nie chciał uciekać. Upadłwszy na podłogę nie tracił czasu i czym prędzej dopadł do nogi dziewczyny. Wskrabywał się na nią jak tylko potrafił. Ej...! Ej...! Tu Jestem...! Chcę...! JESZCZE! Rozwarł paszczę głośno sapiąc. Nie mogła go tak zostawić!
Nagaria-Zauważyła, że mimo wszystko jeden żółw został tak więc... Schyliła się i podniosła go na wysokość oczu. - Czemu nie uciekłeś, gdy miałeś okazję najbardziej urocze stworzonko na świecie? - Zachichotała cicho i przytuliła żółwia ponownie.
Żółw Stefan-Pakowali na spokojnie hajsy do torby kiedy okazało się... że była dziurawa! No nie! Ostatni raz zamawia rzeczy przez allegro. Dali mu dziurawą torbę!Chociaż nie...była w całości. A więc musiała się rozerwać od ciężaru gotówki. Spojrzał na Żółw Roman przejęty straszną prawdą. Romek. Torbę trefną mamy. Przerwać akcję. Musimy przerwać akcję. Syknął spoglądając na Mietka, który...no był Mietkiem. Bodzio zbierał w dziób tyle hajsu ile się dało, jednak nie zdążą wziąć wszystkiego. Barman lada moment może ogarnąć, że coś jest nie tak...choć tak właściwie to wyglądał jakby przysnął.
Żółw Mietek-Och! Zauważyła go! Jęknął rozochocony pocierając każdą nieopancerzoną częścią ciała o nią. Nie chcę uciekać...! Wpadłaś mi w oko skarbie...! Kozaczył. W ogóle nie zwracał uwagi na kolegów. W sumie powinien wiać, jak barman się ocknie będzie miał przechlapane, ale... Nie mógł oderwać się od tych podusi! Sam był twardy jak głaz więc potrafił docenić ten dar matki natury, jakim był biust.
Nagaria-Wiem, w takim razie wezmę Cię do domu! - Okrzyknęła. - Będę Cię pieścić i tulić, i głaskać, i bawić... - Wyliczała radośnie kierując swe kroki ku drzwiom. A kiedy przeszła przez nie, pozwoliła by wiatr je zamknął, co wydarzyło się z hukiem jakby został wybrany najstraszliwszy ze straszliwych zakończeń tej opowieści.
Żółw Roman-Spojrzał gniewnie na Stefana Jakie przerywamy...?! Żółwie takie... jak my... się nie poddają! A zwłaszcza... kiedy... mają torbę... Z biedronki! Jak powiedział tak też wyciągnął spod skorupy najlepszej jakości, najtwardsza i najwytrzymalsza reklamówkę jaką znał wszechświat. Reklamówkę z biedry! To co wyleciało dziurawej torby, wsadził do swej wspaniałej torby, do której nijak miała się torba Stefana. Ten to Kurwa zawsze jakieś badziewie ogarnie. Nigdy nic porządnego. Ale od czego ta banda idiotów ma Romka? Po długiej chwili zapanował wszystko co się dało i rzekł Teraz możemy... pryskać... Był ze swej inteligencji zadowolony jak nikt!
Żółw Stefan-Pelikan Bodzio podleciał do nich widząc, że ci w końcu uporali się z zawartością kasy. Stefan i Romek wskoczyli do jego pojemnego dzioba. Ten łaskawie zgodził się nawet zabrać Pawła w drogę powrotną! Reklamówka wylądowała w szponach ptaka, jednak wtedy stało się coś, czego nikt nie mógł się spodziewać. I nie. Nie mówimy tu o hiszpańskiej inkwizycji. Pelikan Bodzio kłapnął zbyt gwałtownie dziobem widząc jak Mietek wychodzi z jakąś nową laską. Z tego powodu Paweł stracił równowagę w jego dziobie przewracając się na Romka i uszkadzając jetpacka, który z kolej wpadł na Stefana, również uszkadzając ten sam sprzęt. Na sam koniec zaczęli się obijać w środku o siebie a do uszkodzonych rzeczy dołączył jetpack Pawła. Biedny Bodzio wzbił się w powietrze czując białą chmurkę dymu wydostającą się z jego przymkniętego dzioba. To, że się tak w środku kotłowali wcale nie pomagało mu zachować równowagi. Zahaczył pseudo-nieśmiertelną torbą z biedronki o ostrą krawędź wciąż otwartej rozrywając ją tym samym. Z pelikana dało się słyszeć stłumione krzyki brzmiące jak bardzo zaawansowana łacina podwórkowa. Biedny Bodzio miotał się z torbą nad szynkiem osypując tym samym Fella całą jej zawartością. Nie dość, że sknera i gbur to jeszcze deszcz pieniędzy zaliczył. Co prawda własnych i prawie skradzionych, ale zawsze. Skrzydlate stworzenie w końcu podjęło próbę ucieczki z tego przybytku miotając się praktycznie między każdą ścianą a sufitem. Sam efekt jaki stworzyli wyglądał jak awaria samolotu skrzyżowana z puszczonym balonikiem, z którego ulatywało teraz powietrze. W końcu udało mu się wylecieć w akompaniamencie białego dymu i spowolnionych głosów dobiegających z jego dzioba. Czy udało im się coś w końcu ukraść? Cóż. Zapewne jakaś suma pozostała się w torbie, jednak z pewnością nie była to ilość jaką planowali posiąść. I tak oto cały rabunek został udaremniony....przez podrywy Mietka. Wiadomo, że przez niego.
W końcu trzeba kogoś obwinić za porażkę a w ogólnym rozrachunku to właśnie to było najbliższe prawdy. Czy bar jeszcze kiedyś usłyszy o Stefanie, Romku, Pawle, Mietku i Bodziu? Któż to wie? Może się naprostują i będą hasać wspólnie po łąkach zielonych wraz z innymi żółwiami i pelikanami, wąchając kwiaty i ciesząc się słońcem? Lub odetną się na jakiś czas od swoich codziennych kradzieży pragnąc przemyśleć swoje postępowanie? Tego nie wie nikt. Nawet oni sami. Póki co wciąż kłócą się w dziobie Bodzia próbując opanować awarię jetpacków. I pomyśleć, że to wszystko Mietka...
Żółw Mietek-Nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Dopadł do kasy, nawet nie dotknął pieniędzy a ta już się nim zainteresowała. Co prawda trzeszczenie skorupą o skorupę było niesmaczne, aczkolwiek... Oooch, taaaaak..., rób mi tak jeszcze maleńka...! Próbował dostać się do jej cycków i pocierać o nie swoją... Och, na głowię ma kominiarkę... Zdjął ją, by móc łysą głową ocierać się o jej skórę. Ooooooo...kocham cycki....!
Bóbr Robert-Przez jeszcze otwarte drzwi przechodzi........Bóbr! Nie, zaraz....pomylił bajki. Gadające żółwie, dziwne osoby.....alkohol? Co? A myślał, że zwiał przed gościem który cały czas go dotykał....znaczy, zwiał, ale nie tam gdzie trzeba! Ech, no nic. Zaczął biegać jak opętany po całym pomieszczeniu
Żółw Stefan-No nie. Nie mógł uwierzyć w to, co właśnie się dzieje. Pelikan Bodzio chyba też nie bo po długotrwałym wietrzeniu dzioba w oczekiwaniu na pieniądze zamknął go w końcu i podfrunął do Nagaria dziobiąc ją w jej tylną część ciała. Co jak co, ale to zawsze działało. W tym momencie Stefcio ogarnął, że ma szansę na ucieczkę, bowiem jego dywersja "poderwij i wykorzystaj" raczej już nie podziała. Odpalił jetpacka cudem wyrywając się z cyculasa, po czym znów wylądował na szynku. Spojrzał na Żółw Roman. No nie. Niech chociaż on pamięta o misji. Wiadomo, że Żółw Mietek już ma wyjebane, ale nie mogą się tak poddać. Zwłaszcza, że Bodzi opracował dla nich dywersję wciąż dziobiąc dziewczynę. Stefcio podleciał do kasetki, która na szczęście już była otwarta. Wyjął ze skorupy worek na pieniądze i...no właśnie. Sam nie da rady tego wyjąć. Rooomek! Skończ się opierdalać i mi pomóż!
Żółw Roman-Spojrzał gniewnie, jak żółw potrafił najbardziej, na Stefana A myślisz.... Ze co ja... do cholery skorupiej... robię?! Jeszcze będzie posądzał go o zapominanie o najważniejszym. Phi! Przed chwilą to Stefan się opierdalał i to on, ON musiał dbać o misję, od co! Dzięki jednak pomocy ptaszysku udało mu się wyrwać i podleciał pełen chwały na jedpacku i wylądował obok Stefcia. A mgnieniu oka Stare dobre slow motion zaczął pakować hajsy przekraczając wszelkie bariery szybkości. Liczcie czas, bo to na pewno musi gdzieś zostać zapisane dla potomnych!
Nagaria-Dziewczyna w wyniku zaskoczenia wypuściła dość szybko żółwie z rąk i odstraszyła ptaszysko zirytowana, że straciła misie do tulenia. Zaczęła gładzić swój obolały tyłek po dziobaniu pelikana. Nie bardzo była w stanie teraz zwrócić uwagę na uciekające w popłochu żyjątka.
Bóbr Robert-O chuju bobrze...co tu się idjaniepawla. Żółwie chcą obrabować bar! Podbiegł pod szynk i próbował wskoczyć na siedzenie, ale mu nie wychodziło. Chhhhhhholera. Zaczął biegać wokół siedzenia
Żółw Mietek-Ale Miecio wcale nie chciał uciekać. Upadłwszy na podłogę nie tracił czasu i czym prędzej dopadł do nogi dziewczyny. Wskrabywał się na nią jak tylko potrafił. Ej...! Ej...! Tu Jestem...! Chcę...! JESZCZE! Rozwarł paszczę głośno sapiąc. Nie mogła go tak zostawić!
Nagaria-Zauważyła, że mimo wszystko jeden żółw został tak więc... Schyliła się i podniosła go na wysokość oczu. - Czemu nie uciekłeś, gdy miałeś okazję najbardziej urocze stworzonko na świecie? - Zachichotała cicho i przytuliła żółwia ponownie.
Żółw Stefan-Pakowali na spokojnie hajsy do torby kiedy okazało się... że była dziurawa! No nie! Ostatni raz zamawia rzeczy przez allegro. Dali mu dziurawą torbę!Chociaż nie...była w całości. A więc musiała się rozerwać od ciężaru gotówki. Spojrzał na Żółw Roman przejęty straszną prawdą. Romek. Torbę trefną mamy. Przerwać akcję. Musimy przerwać akcję. Syknął spoglądając na Mietka, który...no był Mietkiem. Bodzio zbierał w dziób tyle hajsu ile się dało, jednak nie zdążą wziąć wszystkiego. Barman lada moment może ogarnąć, że coś jest nie tak...choć tak właściwie to wyglądał jakby przysnął.
Żółw Mietek-Och! Zauważyła go! Jęknął rozochocony pocierając każdą nieopancerzoną częścią ciała o nią. Nie chcę uciekać...! Wpadłaś mi w oko skarbie...! Kozaczył. W ogóle nie zwracał uwagi na kolegów. W sumie powinien wiać, jak barman się ocknie będzie miał przechlapane, ale... Nie mógł oderwać się od tych podusi! Sam był twardy jak głaz więc potrafił docenić ten dar matki natury, jakim był biust.
Nagaria-Wiem, w takim razie wezmę Cię do domu! - Okrzyknęła. - Będę Cię pieścić i tulić, i głaskać, i bawić... - Wyliczała radośnie kierując swe kroki ku drzwiom. A kiedy przeszła przez nie, pozwoliła by wiatr je zamknął, co wydarzyło się z hukiem jakby został wybrany najstraszliwszy ze straszliwych zakończeń tej opowieści.
Żółw Roman-Spojrzał gniewnie na Stefana Jakie przerywamy...?! Żółwie takie... jak my... się nie poddają! A zwłaszcza... kiedy... mają torbę... Z biedronki! Jak powiedział tak też wyciągnął spod skorupy najlepszej jakości, najtwardsza i najwytrzymalsza reklamówkę jaką znał wszechświat. Reklamówkę z biedry! To co wyleciało dziurawej torby, wsadził do swej wspaniałej torby, do której nijak miała się torba Stefana. Ten to Kurwa zawsze jakieś badziewie ogarnie. Nigdy nic porządnego. Ale od czego ta banda idiotów ma Romka? Po długiej chwili zapanował wszystko co się dało i rzekł Teraz możemy... pryskać... Był ze swej inteligencji zadowolony jak nikt!
Żółw Stefan-Pelikan Bodzio podleciał do nich widząc, że ci w końcu uporali się z zawartością kasy. Stefan i Romek wskoczyli do jego pojemnego dzioba. Ten łaskawie zgodził się nawet zabrać Pawła w drogę powrotną! Reklamówka wylądowała w szponach ptaka, jednak wtedy stało się coś, czego nikt nie mógł się spodziewać. I nie. Nie mówimy tu o hiszpańskiej inkwizycji. Pelikan Bodzio kłapnął zbyt gwałtownie dziobem widząc jak Mietek wychodzi z jakąś nową laską. Z tego powodu Paweł stracił równowagę w jego dziobie przewracając się na Romka i uszkadzając jetpacka, który z kolej wpadł na Stefana, również uszkadzając ten sam sprzęt. Na sam koniec zaczęli się obijać w środku o siebie a do uszkodzonych rzeczy dołączył jetpack Pawła. Biedny Bodzio wzbił się w powietrze czując białą chmurkę dymu wydostającą się z jego przymkniętego dzioba. To, że się tak w środku kotłowali wcale nie pomagało mu zachować równowagi. Zahaczył pseudo-nieśmiertelną torbą z biedronki o ostrą krawędź wciąż otwartej rozrywając ją tym samym. Z pelikana dało się słyszeć stłumione krzyki brzmiące jak bardzo zaawansowana łacina podwórkowa. Biedny Bodzio miotał się z torbą nad szynkiem osypując tym samym Fella całą jej zawartością. Nie dość, że sknera i gbur to jeszcze deszcz pieniędzy zaliczył. Co prawda własnych i prawie skradzionych, ale zawsze. Skrzydlate stworzenie w końcu podjęło próbę ucieczki z tego przybytku miotając się praktycznie między każdą ścianą a sufitem. Sam efekt jaki stworzyli wyglądał jak awaria samolotu skrzyżowana z puszczonym balonikiem, z którego ulatywało teraz powietrze. W końcu udało mu się wylecieć w akompaniamencie białego dymu i spowolnionych głosów dobiegających z jego dzioba. Czy udało im się coś w końcu ukraść? Cóż. Zapewne jakaś suma pozostała się w torbie, jednak z pewnością nie była to ilość jaką planowali posiąść. I tak oto cały rabunek został udaremniony....przez podrywy Mietka. Wiadomo, że przez niego.
W końcu trzeba kogoś obwinić za porażkę a w ogólnym rozrachunku to właśnie to było najbliższe prawdy. Czy bar jeszcze kiedyś usłyszy o Stefanie, Romku, Pawle, Mietku i Bodziu? Któż to wie? Może się naprostują i będą hasać wspólnie po łąkach zielonych wraz z innymi żółwiami i pelikanami, wąchając kwiaty i ciesząc się słońcem? Lub odetną się na jakiś czas od swoich codziennych kradzieży pragnąc przemyśleć swoje postępowanie? Tego nie wie nikt. Nawet oni sami. Póki co wciąż kłócą się w dziobie Bodzia próbując opanować awarię jetpacków. I pomyśleć, że to wszystko Mietka...
Zobaczycie. Żółw Stefan i jego ekipa jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa! Następnym razem zamówią z Aliexpress a nie Allegro i zobaczycie różnicę! xD
OdpowiedzUsuńNo wszystko poszłoby gładko i sprawnie, ale....TO WINA MIETKA! JEMU SIĘ ZEBRAŁO NA AMORY! GDYBY NIE ON TO AKCJA BY SIĘ UDAŁA!
A tak to ten skąpiec Fiołek zaliczył jedynie jeszcze deszcz hajsu xDDDDD No powiedzcie gdzie tu sprawiedliwość? Żółwie się tyle namęczyły aby tam dotrzeć i okraść a on za skąpstwo takie luksusy ma xD
...Ty! Stefan! Jaka moja wina, jaką moja wina! Się odzywasz, boś szczęście miał, że cię paniusia zagarnęła!
UsuńNo, ale w sumie nie narzekam. Ostatecznie trafiłem do pięknego terrarium. I nawet huehuehue... Wymykam się z niego by spać z moją panienką w łóżku. Huhuhuhuuuuu.
- Mietek
To wina Bodzia, zamachnął tą łepetyną i porozwalał nam te jetpacki z przeceny! *towcalenietakżetoMietekrozproszyłizacząłtenefektdomino*
UsuńMietek, gdyby nam się akcja udała, to byś takich panienek i terrariów miał od chuja...
-Roman
Wow więc to robią emerytowane żółwie ninja na emeryturze xD
OdpowiedzUsuńG sans to chyba był u Kwaśniewskiego na wódeczke xD
GanZ poczęstuj herbatka<3
... czuję się urażony tą uwagą. Nie jestem jeszcze na tyle wiekowym żółwiem... Foch.
Usuń- Mietek
I to jakiej wódeczce...
Usuń~G
Jeszcze tylko tam trytona-Hitlera wrzucić... :v
OdpowiedzUsuńMam takie pytanie do tego roleplay'u. Jak się na niego dostać?
OdpowiedzUsuńMusisz się ze mną skontaktować.
Usuń