- Na pewno była nieszczęśliwa
Powiedziała jedna kobieta do drugiej.
- Przecież zawsze wydawała się taka radosna.
Odpowiedziała druga.
- Pozory mylą, może miała jakieś problemy.
- Słyszałam że często piła, ale nigdy przecież sama i zawsze się śmiała.
- Może była naćpana?
- Nigdy nie brała żadnych narkotyków.
- Szkoda jej, była taka piękna i młoda.
- Co się dzieje z tym światem, że nawet takie osoby robią coś takiego.
- Raczej nigdy nie dowiemy się co tak naprawdę czuła.
Mężczyzna stojący najbliżej trumny spiorunował je wzrokiem sprawiając, że te momentalnie ucichły. Dobrze znał dziewczynę wewnątrz niej, nawet martwa wydawała się taka ciepła i pogodna, zawsze miła, radosna i pomocna, a jednak leżała tam, bez życia z prawie niewidocznym spod farby śladem po sznurze na drobnej i bladej szyi. Farba nieco ukrywała jej zawsze widoczne jasne żyły na rękach i dekolcie w których jeszcze niedawno płynęła ciepła krew. Sprawiała również, że zawsze blada skóra nabrała nieco ciemniejszego, wręcz nienaturalnego dla niej koloru skóry. Sine usta przysłaniała różowa szminka której nigdy nie używała, a zamknięte i zamglone przez śmierć oczy zdobił jasno-brązowy cień. Jej kruche ciało otulała prosta czarna sukienka i biały materiał wewnątrz trumny. Przy chudej i delikatnej dłoni leżała zaschnięta róża, równie martwa co ona, a jej ciemne farbowane włosy leżały równo ułożone i wyczesane wokół jej głowy. Wydawała się być karykaturalną wersją siebie. Zbyt delikatna i krucha, zbyt straszna, zbyt martwa, żeby mogła być sobą. A jednak on wyobrażał sobie jak wstaje, wychodzi z trumny i śmiejąc się ze wszystkich mówi, że to tylko żart. Wmawiał to sobie tak długo aż w końcu prawie sam uwierzył, że dziewczyna za chwilę tak zrobi. Jednak w głębi duszy wiedział, że ona nic już nie zrobi, że jej ciało zostanie zamknięte w tej ciemnej trumnie na wieki, aż nie zostanie pożarte przez czas a wszyscy zebrani w kościele całkowicie zapomną o jej istnieniu. Wyrzucą ją jak niepotrzebną stronę w książce zapisanej ich historiami, oraz ich życiem. Bo przecież kogo interesuje jedna nic nie znacząca dziewczyna, która powiesiła się wypełniona smutkiem i żalem wynikającym z niewiadomych dla nich rzeczy. "Nigdy nie dowiemy się co czuła" powiedzą. Faktycznie, oni nigdy nie dowiedzą się co czuła, jednak on wiedział, że nie czuła nic i to dlatego się zabiła. Nie potrafiła wytrzymać w tak pełnym świecie, będąc tak pustą w środku, będąc bardziej martwą niż była w tej chwilii. Teraz przynajmniej była ze wszystkimi szczera, była martwa, tylko, że teraz naprawdę nie żyła, a on stał nad jej grobem zastanawiając się czy do niej nie dołączyć. Ponieważ on nie był pusty, ponieważ on nie był nartwy.
Powiedziała jedna kobieta do drugiej.
- Przecież zawsze wydawała się taka radosna.
Odpowiedziała druga.
- Pozory mylą, może miała jakieś problemy.
- Słyszałam że często piła, ale nigdy przecież sama i zawsze się śmiała.
- Może była naćpana?
- Nigdy nie brała żadnych narkotyków.
- Szkoda jej, była taka piękna i młoda.
- Co się dzieje z tym światem, że nawet takie osoby robią coś takiego.
- Raczej nigdy nie dowiemy się co tak naprawdę czuła.
Mężczyzna stojący najbliżej trumny spiorunował je wzrokiem sprawiając, że te momentalnie ucichły. Dobrze znał dziewczynę wewnątrz niej, nawet martwa wydawała się taka ciepła i pogodna, zawsze miła, radosna i pomocna, a jednak leżała tam, bez życia z prawie niewidocznym spod farby śladem po sznurze na drobnej i bladej szyi. Farba nieco ukrywała jej zawsze widoczne jasne żyły na rękach i dekolcie w których jeszcze niedawno płynęła ciepła krew. Sprawiała również, że zawsze blada skóra nabrała nieco ciemniejszego, wręcz nienaturalnego dla niej koloru skóry. Sine usta przysłaniała różowa szminka której nigdy nie używała, a zamknięte i zamglone przez śmierć oczy zdobił jasno-brązowy cień. Jej kruche ciało otulała prosta czarna sukienka i biały materiał wewnątrz trumny. Przy chudej i delikatnej dłoni leżała zaschnięta róża, równie martwa co ona, a jej ciemne farbowane włosy leżały równo ułożone i wyczesane wokół jej głowy. Wydawała się być karykaturalną wersją siebie. Zbyt delikatna i krucha, zbyt straszna, zbyt martwa, żeby mogła być sobą. A jednak on wyobrażał sobie jak wstaje, wychodzi z trumny i śmiejąc się ze wszystkich mówi, że to tylko żart. Wmawiał to sobie tak długo aż w końcu prawie sam uwierzył, że dziewczyna za chwilę tak zrobi. Jednak w głębi duszy wiedział, że ona nic już nie zrobi, że jej ciało zostanie zamknięte w tej ciemnej trumnie na wieki, aż nie zostanie pożarte przez czas a wszyscy zebrani w kościele całkowicie zapomną o jej istnieniu. Wyrzucą ją jak niepotrzebną stronę w książce zapisanej ich historiami, oraz ich życiem. Bo przecież kogo interesuje jedna nic nie znacząca dziewczyna, która powiesiła się wypełniona smutkiem i żalem wynikającym z niewiadomych dla nich rzeczy. "Nigdy nie dowiemy się co czuła" powiedzą. Faktycznie, oni nigdy nie dowiedzą się co czuła, jednak on wiedział, że nie czuła nic i to dlatego się zabiła. Nie potrafiła wytrzymać w tak pełnym świecie, będąc tak pustą w środku, będąc bardziej martwą niż była w tej chwilii. Teraz przynajmniej była ze wszystkimi szczera, była martwa, tylko, że teraz naprawdę nie żyła, a on stał nad jej grobem zastanawiając się czy do niej nie dołączyć. Ponieważ on nie był pusty, ponieważ on nie był nartwy.
Autor: Wiktoria K
To super chętnie będę czytała!!!!
OdpowiedzUsuńCzemu mi się z tyłu głowy wydaje że to opowiadanie o jakiejś Yandere która nigdy nie znalazła swojej miłości? XD Ale tak na serio to bardzo ładne opowiadanie, bardzo ciekawe :)
OdpowiedzUsuńNie miało być o yandere xd
UsuńI dziękuję ^^