Obrazek autorstwa: Golen-dragons-flower
Notka od tłumacza: Jest to opowiadanie z serii NSFW, osadzone w alternatywnym uniwersum (AU) gry Undertale nazywanym Underfell.
Czym się charakteryzuje ta rzeczywistość? Frisk dobry - potwory złe.
Floweya w tym wypadku nie ma w opowiadaniu. Autorką jest Golden thread (Lusewing). Co warto jeszcze zaznaczyć? A tak, głównym bohaterem opowiadania jesteś... cóż TY. Tak, Ty. Opowiadania pokroju Postać x Czytelnik
są dość modne poza granicami naszego zaścianka i jakkolwiek za nimi nie
przepadam tak to opowiadanie wyjątkowo mnie do siebie przekonało.
Jeżeli komuś nie odpowiada taka forma tekstu może wyobrazić sobie w roli
siebie np Friska czy własne ulubione OC. Warto jednak zaznaczyć, że
treść jest dostosowana pod kobiecego czytelnika.Główna para to Ty x Sans (Underfell)
W opowiadaniu występuje BDSM,
gdzie kobieta jest uległa, a mężczyzna jest dominujący - jeżeli nie
lubisz takich rzeczy - zrezygnuj z dalszego czytania (chociaż pewnie
będziesz żałować). To by było chyba na tyle.
Oryginał: klik
Spis treści:
Rozdział III - Za drzwiami (obecnie czytany)
/Na prośbę autora - dalsze tłumaczenie zostało przerwane./
Dusza leciała za Sansem jak wierny pies. Im dalej znajdowała
się od swojego ciała, tym bardziej ulegała jego magii. Ściągnął
z niej zaklęcie jak tylko bezpiecznie znajdowali się za drzwiami
jego sypialni, nie mogła bowiem przez nie przeniknąć i wejść w swoją powłokę.
Przyglądał się jej z troską, czy wróci do normalnego
fioletowego dla niej koloru. Serce mieniło się różnymi odcieniami, lecz
nie zauważył aby było uszkodzone. Szybko opadło na ziemię, by
zmniejszyć dystans między ciałem, tak jak motyl lgnie do okna.
Pomijając panikę i upadek na schody, dziewczynie nie powinno nic
być. Więź jaka łączy ludzkie dusze z materią jest dość silna,
aby oba stany świadomości mogły przetrwać będąc rozdzielone na
tak krótkim dystansie. Ta lekcja jednak nie będzie przyjemna dla
żadnej ze stron. Znacznie łatwiej byłoby mu opiekować się swoim
nowym zwierzątkiem, gdyby wiedział, że nie ucieknie.
Sans podsumował postępy z tego dnia. Wszystko szło wybitnie
dobrze. Dziewczyna odpowiadała i nie załamała się, właśnie tego
się spodziewał po wytrzymałej duszy. Nadal było za wcześnie na
radość, lecz to co miało miejsce tego dnia mu wystarczyło.
Odrzucając na bok swoje spodnie, Sans podniósł małą metalową
klatkę i położył ją na swoim kredensie. Ostatnim czego chciał
to tego, aby dusza leżała na podłodze. Raz jeszcze skorzystał ze
swojej magii by unieść ją i zamknąć w przygotowanym więzieniu, bacząc by jej nie
dotykać. Dusza, która znajdowała się poza swoim ciałem mogła w
panice stać się niebezpieczna i próbować wszelkimi możliwymi
sposobami wrócić tam, gdzie powinna się znajdować. Za wcześnie
było, aby mógł ją swobodnie dotykać.
To niesamowite jak ludzkie dusze potrafią być potężne. Jedna
wystarczyła, aby dać potworowi dość siły by ten stał się
niemalże nie do powstrzymania. Jak do tej pory tylko ich Król był
w stanie walczyć na równi z duszą ludzką. Sans nadal miał wiele
teorii odnośnie tego zjawiska. Może, gdyby każdy z jego rodaków
miał swoją ludzką duszę, byliby w stanie wyzwolić się spod
okupacji ludzkiej rasy, albo uczynić mocniejszym swój gatunek? Nie
było mowy o pomyłce.
Kto mógłby przypuszczać, że jedna mała ludzka dusza jest dość
potężna by zagrozić całemu gatunkowi potworów? No tak, ludzie
nie zdawali sobie sprawy z tej siły. Całe szczęście. Oczywiście, Król przełamał w końcu zaklęcie jakie trzymało wszystkie
potwory w Podziemiu, jednak po tym zdarzeniu powstał bałagan.
Szybko zdano sobie sprawę z tego, że bez odpowiedniego planu
potwory nie będą w stanie wygrać z ludźmi. Wcześniej, kiedy bariera stała w całości wszyscy go wspierali i pomagali w osiągnięciu wspólnego celu. To Królowa namówiła go do zabicia ludzi, do wykorzystania ich determinacji, aby się wydostać. Chora suka, mówiła, że
go kocha bardziej niż cokolwiek innego, a teraz kiedy zniszczenie pola ochronnego kosztowało go wszystkie siły ona nie poczuwa się do niczego, mimo tego że ich kochany monarcha teraz jest tak słaby, że nie jest w stanie samodzielnie się poruszać czy nawet jeść. Ten wspaniały i miłosierny Król został namówiony przez nią do zabijania ludzi by ocalić
własny lud, teraz sączy przez słomkę napój z ich determinacji
serwowany przez Alphys. Odpowiedzialną za eksperymenty na ludziach.
Żałosne.
Sans nie kłamał co do jej osoby. Nazwałby ją sadystką, gdyby
nie wiedział, że wszystko to co robi nie dostarcza jej żadnych
przyjemności. Życie i śmierć były dla niej niczym więcej jak
zjawiskami naukowymi, które chciała badać. Ludzie to tylko składniki, tak samo jak potwory, które zgłosiły się by jej
pomóc. Teraz, kiedy bariery już nie ma, źródełko jest
praktycznie bez dna. Alphys w całym swoim chorym zamiłowaniu do nauki była istotnym elementem układanki, układanki która miała pomóc potworom walczyć i wygrać.
Bez względu na to co mówili niektórzy wizjonerzy, nie ma
najmniejszej możliwości aby potwory mogły spokojnie egzystować na
powierzchni, póki są na niej ludzie. Nawet kiedy wrota zostały
otworzone postanowili nadal skrywać się w cieniach upewniając się,
że nikt nie będzie wiedział o ich istnieniu. Przez lata
odseparowania, posiłkując się jedynie na śmieciach jakie znalazły
się w ich krainie, nikt nie przypuszczał, że ludzie stali się tak
potężni. Ich liczebność oraz przedziwne bronie – z
łatwością i w mgnieniu oka mogłyby się pozbyć potworów gdyby
tylko odkryli, że te zniszczyły kraty swojego więzienia. I nie było
ważne jak silne potwory się staną, jak wiele LOVE zdobędą i jak
wiele poświęcą – nigdy nie będą tak silne jak ludzie. Jedyną
nadzieją było znalezienie sposobu jak wykorzystać ludzką potęgę
i skierować ją w gatunek homo sapiens sapiens.
Alphys robiła postępy, jednak pracowała nad złamanymi duszami. Słabymi i wycieńczonymi, niezdolnymi do stawiania oporu. Pani
naukowiec nauczyła się nawet łączyć złamane dusze w całość
tak, aby działały. Jednak bez znaczenia jak bardzo się starała,
nadal to były tylko wybrakowane modele, a to sprawiało, że nie
były dość dobrymi składnikami eksperymentów, zaś margines błędu
był ogromny. Wiedział, że aby pozyskać właściwy efekt trzeba
będzie skorzystać z nieco mniej... naukowych metod.
Nie tak dawno temu powstała nowa „Gwardia Wolności”
dowodzona przez Papyrusa miała dwa cele – tuszować wszelkie ślady
bytności potworów tak, aby jak najpóźniej ludzie zdali sobie sprawę, że
coś się dziwnego dzieje dookoła góry. Jego brat naprawdę wczuł
się w swoją robotę. Dobrze mu to też wychodziło. Drugim celem
było wabienie człekokształtnych, aby ci zaczęli zwiedzać górę.
Podrzucał złoto, rozpowiadał historie o zakopanych skarbach, czy zaginionych
dzieciach. Zarówno empatia jak i niebezpieczeństwo mogły być
idealnym wabikiem. Jednak, to też przyciągało większe
grupki ludzi z którymi już tak łatwo mogło nie pójść. Tak więc Papyrus miał pozornie sprzeczne ze sobą zadania do wykonania: chronić potwory przez odstraszanie ludzi o góry, oraz wabić ludzi aby ci byli wykorzystani przez potwory. Sans
oczywiście mógł ufać swojemu bratu, ufał jego sile i jego umiejętnościom taktycznym. Zdawał sobie jednak sprawę, że ten mimo wszystko nie jest najsilniejszy, a niebezpieczeństwo może pojawić się też ze strony pobratymców.
Niektóre potwory zgłaszały się jako ochotnicy w pomocy, niekiedy z miały problemy z dostosowaniem się do poleceń. Sans
przyglądał się temu co jego brat robił, jak zawsze.
Szkielet okręcił dookoła klatkę przyglądając się uwięzionej
duszy. Fioletowe refleksy odbijały się po ciemnych ścianach pokoju
oraz po podłodze. Nadal szukała swojego ciała, nadal próbowała
uciec. Jak takie małe coś mogło mieć w sobie tak wiele siły? Nie był w stanie tego zrozumieć. Podszedł do jednego z rogów swojego pokoju
cały czas trzymając klatkę w ręce. Dusza była przyciągana do
swojej powłoki, jednak im dalej się znajdowała tym słabsza była więź je łącząca, a serce pozyskiwało więcej wolności i swobody... cóż, może nie do końca w tym przypadku,
ale jednak. Uniosła się do góry lewitując w środku swojego
więzienia.
-Mam wobec ciebie wielkie plany, moja mała ptaszyno.
Sans był pełen nadziei co do tego serca. Wszystko będzie teraz
całkiem inne, może pracować spokojnie bez obawy, że Alphys będzie
wciskać nos w wyniki jego eksperymentów. Nie wiedziała... nie
miała pojęcia jak cudowne mogą być ludzkie dusze jeżeli tylko
się ma pojęcie jak z nimi postępować. Sans chciał udowodnić, że można
panować nad duszą bez konieczności łamania jej. Czasu, tylko tego
potrzebował. Czasu i cierpliwości. Pewnego dnia stanie się; będzie
miał pełnię władzy nad duszą oraz będzie mógł korzystać z
jej mocy bezpiecznie. Ta mała duszyczka pomoże mu by rozpocząć
walkę przeciwko ludziom. Uwolni wszystkich. Cóż, może nie
przywróci czasów, kiedy miłość była ważniejsza od LOVE, ale
może chociaż sprawi, że już potwory nie będą musiały jej
zdobywać.
Czas... tylko tego potrzebował.
Dźwięk obijania się o metalowe kraty obudził Sansa. Przekręcił
się i wtulił bardziej w poduszkę, to jednak nie pomagało.Dźwięk nie ustawał.
Zorientował się po swoim zegarze, że spał jedynie cztery i pół
godziny. Cuuudownie.
Pokonując dystans między jego materacem a drzwiami, pchnął je
z większą siłą niż było to konieczne. Szczęście, że nie
siedziałaś pod nimi, choć jakaś niewielka część jego
świadomości była tym fantem zawiedziona. Byłaś w każdym razie
blisko, ręce zaciśnięte na piersi, oparte plecy o ścianę. Sans
podszedł szybko do Ciebie i sprawdził Ci puls zanim wrócił do
swojego pokoju po klatkę z Twoją duszą. Popatrzył na to w jakim
stanie jest fioletowe serce. Żadnych pęknięć, zadrapań czy obić, spodobało mu się to. Jednak, było w znacznie gorszej
kondycji niż wczoraj kiedy je z Ciebie wyciągał.
Kurwa mać! Był pewien, że ta niewielka ilość magii jaką
wsadził do Twojej wody będzie wystarczająca, aby Cię uspokoić i
uśpić. Otworzył klatkę i pochwycił duszę swoją magią, potem
ostrożnie podszedł do Ciebie. Byłaś praktycznie przytomna w tym
momencie, ani Ty ani Twoja dusza nie byłyście w stanie usnąć czy
się uspokoić, przepełnione strachem i obawą o własny byt. Im
bliżej się Ciebie znajdowała dusza, tym jaśniejsze i wyraźniejsze
światło miałaś w oczach.
-Już, już, suczko. Sans cię trzyma. Sans sprawi, że poczujesz
się lepiej. - mówił cicho i spokojnie klękając przed Tobą, a
następnie wsunął duszę do Twojej klatki piersiowej. Nie jesteś w
stanie dokładnie powiedzieć kiedy poczułaś się sobą, kiedy
zorientowałaś się o tym, że Twoje światełko jest na swoim
miejscu. Świadomość odzyskania go była dla Ciebie jak otulenie
ciepłym kocem w zimną noc. Poczułaś jak czyjeś wielkie ramiona
Cię obejmują, nie mocno – delikatnie znosząc Twoje ciało ze
schodów.
-Dokładnie tak, moja ptaszyno, śpij. Wszystko będzie dobrze. -
Sans przyglądał się jak Twój oddech się normuje, jak się
odprężasz. - Wydaje mi się, że dzisiaj oboje będziemy spać na
kanapie, co kruszyno?
Jeszcze nie przeczytałam, a już się jaram ( ͡° ͜ʖ ͡° )
OdpowiedzUsuńTylko sie nie spal
Usuń*badum tss*
Sans rozgrzewa atmosferę xD
UsuńJaka jest ulubiona czekolada Sansa? Shoko "bones" :D
UsuńJaram się mega tym opowiadaniem, nie ma co :D
Czekam na next, wiec życzę Ci duuuzo weny ;D
Powiedzmi, czy jakas miłość po stronie Sansa bedzie?
Truuuuudno powiedzieć, bo autorka tego opowiadania jest dość specyficzna. Na wszelkie pytania tego typu daje negatywne lub wymijające odpowiedzi, a znowu z innej strony zaznacza coś zupełnie innego. Np ostatnio dostała pytanie jak Sans by zareagował gdyby jakiś inny potwór porwał/zgwałcił czy coś innego jego człowiekowi - odparła, że by zabił, rozszarpał, zniszczył i obrócenie w pył byłoby najłagodniejsze co by zrobił. Z drugiej jednak strony kiedy pyta się co Sans czuje do człowieka odpowiada, że nie ma miłości, jest ciekawość, myśli głównie o ocaleniu potworów a "nas" traktuje jako klucz do tego. Znowu też mówi, że jej Sans niczego nie planuje tylko działa, znowu w zdaje się 9 rozdziale jest motyw jak głaszcze "nas" po głowie i jednocześnie nie może się powstrzymać przed dotykaniem ciała i wzbiera w nim pragnienie do rzeczy zupełnie niepotrzebnych....
UsuńDLATEGO - nie wiem. Naprawdę nie wiem. Ale jej Sans jest za-je-bis-ty.
Naprawdę uwielbiam tego Sansa. Od samego początku jest powiedziane, że to na cele wielkieego eksperymentu oraz wiary w uratowanie świata podziemnego, ale nie wierzę, że on sam mógłby przez całe opowiadanie bym zimnym typem potrafiącym mieć zawsze uczucia na wodzy.
UsuńCzekam w takim razie na ten 9 rozdział, bo z tego co widzę to jest on najciekawszy :D
Niech Ci Bóg wynagrodzi za te opowiadanie jak największą ilością erotycznych snów z Sansem w roli głównej.
Phaaah w 10 ruchanie w 8 znowu z perspektywy Sansa tak samo w 19 będzie z jego perspektywy. Czy zimny drań? Cóóóóż, raczej typowy samczy samiec. Ale podoba mi się jak w 19 rozdziale wpada w panikę kiedy myśli, że "umarliśmy"... Mmmmm
UsuńNo ale bez spojlerów, bo opowiadanie jest naprawdę dobre. Na dniach wrzucę kolejną część. Mam już 1/3 przetłumaczoną.
W 9 znaczy się
UsuńUwielbiam takie zwroty akcji.
UsuńA spojler powoduje tylko, że jestem jeszcze bardziej zaintrygowana.
Twój blog jest moim nieodłącznym elementem podczas podróży do pracy z rana :)
~Kejti
Aż mi się miło na sercu zrobiło ^^
UsuńCieszy mnie to :)
UsuńMyślałam nad Twoją uprzednio dodaną wypowiedzią na temat uczuć Sansa wobec nas. Gdyby sie tak zastanowić, to z tego co piszesz to tak naprawdę postać, której charakter nadał autor opowieści wymknęła się jej z pod kontroli, skoro ona sama mimo zapewnień o braku jakiejkolwiek miłości nie jest w stanie dokładnie utrzymać w ryzach jego własnych uczuć podczas tworzenia opowieści.
Troche to nieprawdopodobne, ale intrygujące. Jakby 'Sansy' nie zgadzał się właśnie na bycie jedynie samczym samcem.
Czekam na ciąg dalszy, z ciekawością dowiem się prawdy! Ale pewnie i tak zobaczę to, co bede chciała. Kazdy jego uśmiech i muśniecie naszego policzka dłonią bedzie dla mnie przejawem zauroczenia :D
Czyli Sans robi to wszystko dla duszy? Chce wykorzystać ją? A to drań.
OdpowiedzUsuńRazem.. Na kanapie.. Aww..
OdpowiedzUsuńTeż tak miałam, tylko to widzę i się jaram xD Będę się jakoś podpisywać, żeby mnie odróżnić xD
Czekam na więcej.
~ Andgora.