Obrazek autorstwa: Golen-dragons-flower
Notka od tłumacza: Jest to opowiadanie z serii NSFW, osadzone w alternatywnym uniwersum (AU) gry Undertale nazywanym Underfell.
Czym się charakteryzuje ta rzeczywistość? Frisk dobry - potwory złe.
Floweya w tym wypadku nie ma w opowiadaniu. Autorką jest Golden thread (Lusewing). Co warto jeszcze zaznaczyć? A tak, głównym bohaterem opowiadania jesteś... cóż TY. Tak, Ty. Opowiadania pokroju Postać x Czytelnik
są dość modne poza granicami naszego zaścianka i jakkolwiek za nimi nie
przepadam tak to opowiadanie wyjątkowo mnie do siebie przekonało.
Jeżeli komuś nie odpowiada taka forma tekstu może wyobrazić sobie w roli
siebie np Friska czy własne ulubione OC. Warto jednak zaznaczyć, że
treść jest dostosowana pod kobiecego czytelnika.Główna para to Ty x Sans (Underfell)
W opowiadaniu występuje BDSM,
gdzie kobieta jest uległa, a mężczyzna jest dominujący - jeżeli nie
lubisz takich rzeczy - zrezygnuj z dalszego czytania (chociaż pewnie
będziesz żałować). To by było chyba na tyle.
Oryginał: klik
Spis treści:
Rozdział XV - Dom (obecnie czytany)
/Na prośbę autora - dalsze tłumaczenie zostało przerwane./
-Gotowa by
iść do domu, suczko? – Tym razem nie miałaś nic przeciwko temu, aby nazywał Cię
„suczką”. Byłaś zbyt głodna, zmęczona psychicznie i fizycznie. Nie będąc w
stanie nic powiedzieć, po prostu przytaknęłaś, powoli podeszłaś w jego kierunku
opuszczając dłonie wzdłuż ciała. Gdyby nie nadgarstek byłabyś gotowa rzucić się
na jego szyję i mocno przytulić. Chciałaś po prostu wrócić do d… jego domu. To
nadal było Twoje więzienie, ale wolałaś już jego towarzystwo niż Grillbiego. –
Byłaś grzeczną dziewczynką kiedy mnie nie było? – Znowu przytaknęłaś, lecz Sans
wyraźnie był zaniepokojony Twoim służalczym zachowaniem. Chwycił Cię za brodę
zmuszając, abyś się na niego spojrzała. Powinnaś się uśmiechnąć? A może go
odepchnąć? Kurwa, co powinnaś zrobić? Chciałaś dostać po prostu coś do jedzenia
i pójść spać, Sans jednak odkrył, że coś było nie tak. Jego oczodoły zrobiły
się nieco ciemniejsze jak zawsze kiedy się złościł. – Suczko? – z trudem
mówiłaś.
-Ja tylko…
jestem zmęczona i … um… głodna – te słowa jednak nie tłumaczyły Twojego
zachowania, nadal się na Ciebie patrzył. – I ja… - zamarłaś, nie byłaś pewna co powiedzieć na
temat poparzenia. Mogłaś poczekać, aż sam je znajdzie, a potem machnąć ręką że
to zwyczajny wypadek, że zapomniałaś. Udać, że było to coś tak mało
istotnego, że nic nie znaczyło. Lecz Ty nie umiałaś o tym zapomnieć. Nadal
bolało, nadal było świeże, nadal piekło. Szkielet patrzył się czekając,
na kolejne słowa. Uniosłaś zranioną dłoń i pokazałaś mu – Przypaliłam się przy
grillu. – Puścił Twoją brodę i skierował wzrok na rękę. Ostrożnie chwycił Cię
za nadgarstek.
-Przy grillu? – nie brzmiał na przekonanego, powinnaś powiedzieć mu to w
inny sposób, bardziej naturalnie. Może gdybyś powiedziała mu o tym jak wrócicie
do mieszkania… cóż teraz już na takie myśli za późno. Musisz dalej kłamać.
-Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że był gorący – O to chodzi, uwierz we
własne kłamstwo. – Zahaczyłam o niego nadgarstkiem, kiedy odstawiałam talerze –
Nie stawiałaś się kiedy przysunął bardziej ku sobie ranę, aby lepiej się jej
przyjrzeć. Tylko trochę spalonej skóry i zaczerwienienie. Jak Sweetpea i inni
są w stanie żyć i pracować z znacznie poważniejszymi, tego nie wiesz i nie
chcesz wiedzieć. Całe szczęście ich ubrania robocze całkowicie zakrywały rany.
Twoja była wrażliwa na tyle, by czuć oddech Sansa nad uszkodzeniem. – Boli –
syknęłaś, aby szkielet przyjął to do świadomości nim zapragnie dotknąć rany. Widać
było, że pierwszy raz może zobaczyć jak skóra reaguje na ogień; to kościotrup
co by nie było. Miałaś nadzieję, że zlituje się nad Tobą i poszuka jakiegoś
opatrunku aby nie wdało się żadne zakażenie. Nie prosiłaś Grillbiego o nic
mając świadomość, że nie daje nic za darmo i jego pomoc będzie kosztowna.
-Nie martw się suczko, jak wrócimy sprawię, że będzie lepiej – Pogładził
Cię wolną ręką po włosach. Jego kościste palce przesunęły się po Twoim karku.
Miałaś przeczucie, że mówi nie tylko o ranie, ale i o wszystkim przez co
przeszłaś. Przygryzłaś zęby aby nic nie powiedzieć. Puścił zranioną rękę,
przystawiłaś ją do piersi. Potem położył obie dłonie na Twoich ramionach i
kciukami zaczął zataczać niewielkie koła, aby rozluźnić Twoje mięśnie. Dotyk
był tak lekki i jednocześnie przyjemny, lecz po co to robił? Mógł przecież po
prostu mocno Cię przytulić. Objął Cię w pasie ramieniem i wyprowadził
z kuchni zaciągając prosto do baru. Zauważyłaś szybko Grillbiego. Trudno w
każdym razie nie zauważyć kogoś zrobionego z fioletowego płomienia. Stał za
szynkiem i czyścił szklanki. Całe szczęście Sans był między wami. Lepsze znane
zło pomyślałaś sobie. – Więc, Grillbz.
Moja suczka miała wypadek w kuchni – miałaś nadzieję, że szkielet nie zauważył
jak zadrżałaś słysząc te słowa. Próbowałaś zachować spokój. Może lepiej było
powiedzieć prawdę? Przyglądałaś się barmanowi, temu co zrobi lub powie, prawda
była ryzykowna dla Sweetpea. Grillby jednak był spokojny.
-I?
-Miałem nadzieję, że dasz nam trochę tej maści którą trzymasz– Maści?
Wstrzymałaś oddech. Sans prosił o coś na oparzenia, aby Ci ulżyć. Wszystko
dobrze. Wierzy Ci. Możesz zapomnieć o całej tej sprawie. To wypadek, oparzyłaś
się o grill. To mogło zdarzyć się każdemu. Ludziom się to przytrafia cały czas. Po
prostu. Sans delikatnie gładził Cię po tyle karku. Grillby cmoknął nim pochylił
się by wygrzebać coś spod lady. Po chwili położył na niej metalowe pudełko z
niebieskim żelem w środku. – No weź, Grillbz.
Pracowała tutaj cały dzień, prawda? Myślę, że zapracowała na maść – Poczułaś
jak jego uścisk się na Tobie zaciska. Cieszyłaś się, że Sans docenia pracę jaką
wykonałaś i teraz próbuje znaleźć sposób aby załagodzić Twoje poparzenie. Grillby
podał wam pojemniczek, Sans wziął kremu na dwa palce i zaczął wmasowywać go w
Twoją ranę. Syknęłaś lekko, lecz poczułaś przyjemny chłód. Pomagała. Mimo
wszystko, Sans był bardzo ostrożny. Za każdym razem, kiedy był delikatny
zaskakiwał Cię. Balsam szybko się wchłonął i ukoił poparzenie. Nadal co prawda
bolało, ale było o wiele lepiej. Potem z zaskoczeniem przyglądałaś się jak Sans
pozbywa się z kościstych palców resztek mazi jakby ściągał rękawiczki.
Ścisnęłaś się za ranę, nieprzyjemne uczucie, ale już nie bolało. – Lepiej? – przytaknęłaś i uśmiechnęłaś się przyciągając znowu do klatki rękę. Nie byłaś do końca pewna co czuć w tej chwili. Może wdzięczność? Nie…
nadal byłaś głodna, zmęczona, mokra, uwięziona w świecie pełnym potworów. No,
ale lepiej z Sansem niż z kimś innym, po nim wiedziałaś czego się spodziewać. –
Do zobaczenia później Grillbz. – Wychodząc zauważyłaś, że Sweetpea oraz
pozostali mężczyźni znowu czyszczą stoły zupełnie tak, jak wtedy kiedy ich
spotkałaś. Zmarszczyłaś brwi, czy to oznacza, że knajpa jest otwierana dwa razy
w ciągu dnia? Pewnym było, że nie spędziłaś tam całego dnia. Dlaczego nie ma
tutaj żadnych zegarków? Brak czasu jednocześnie Cię denerwował i martwił. Od
jak dawna tutaj jesteś? Spałaś… raptem dwa razy? A więc to trzeci dzień? Jak
to? Zaledwie trzeci dzień? Masz wrażenie, że tkwisz tu od przynajmniej
tygodnia, a to tylko trzy dni? Sans otworzył Ci drzwi. Chciałaś
wyjść, najdalej jak się dało uciec od Grillbiego, ale nie mogłaś zostawić
tutaj Sweetpea. Sans jednak błędnie odczytał Twoje zawahanie. – Zimno w stopy?
Heh, nie będziemy na zewnątrz tak długo, suczko, ruszaj się – zapomniałaś jak
zmarzłaś idąc tutaj. Jednak on miał rację.
-Sans czy… - nie patrzył na Ciebie, lecz mogłaś zauważyć jak jego źrenice
świecą się bardziej, wyraźnie nad czymś myślał. – Czy Sweetpea może iść z nami?
– zatrzymał się i popatrzył na Ciebie z pytającym wyrazem czaszki.
-Awww, już chcesz powiększyć nasz związek? Ja ci nie wystarczam kochanie?
– ton jego głosu i ten jego uśmiech…. NIE O TO zdecydowanie Ci chodziło.
-NIE nienie, nie. Ja tylko… - starałaś się wyjaśnić, ale Sans nie był w
humorze. Jego oczy zajaśniały, a dłoń znalazła się na Twoim karku. Nienawidziłaś
kiedy tak Cię obejmował, ale zrozumiałaś prosty przekaz, abyś się po prostu
zamknęła.
-Suczko. Mam z nim układ, jeżeli Grillby jej nie chce to niech sam sobie z
tym poradzi – Wyraźnie nie chciał, abyś mu odpowiadała. Więc co dalej? Sweetpea
miała tylko dwie drogi? Żyć gdzie każdego dnia sadystyczny potwór pali ją
kawałek po kawałku, albo śmierć? Na jej miejscu co sama byś wybrała?
Technicznie rzecz ujmując, trzymasz się cały czas nadziei, że będziesz żyć. Wychodzi na to samo. Wszystkie słowa jakie chciałaś wypowiedzieć w obronie
albo proteście zamarły Ci w gardle, kiedy szłaś do domu. Zimno sukcesywnie kradło
ciepło ciału. Twoje bose stopy z trudem robiły kolejne kroki. Trudno skupić się na czymkolwiek w takim mrozie. Robiłaś co mogłaś, aby dotrzymać mu
kroku. W końcu weszliście do mieszkania, odetchnęłaś. Ciepłe powietrze było
błogosławieństwem, powoli ogrzewającym zamarznięte komórki. Oczywiście nadal
było Ci bardzo zimno, za duża koszulka wcześniej wyraźnie zmoczona też nie
pomagała. Sans puścił Cię i mogłaś sama się poruszać. Zaczęłaś pocierać ręce.
Zajęło Ci chwilę zdanie sobie spraw,y że pokój jakby się zmienił. Wyglądał tak
samo, ale inaczej pachniał. Ładnie pachniał. Jak obiad. Twoje nogi praktycznie
same poniosły Cię do kuchni. Pomidory i warzywa… zapach Nirwany. Niebo.
-A ty gdzie
się wybierasz, suczko? – zatrzymałaś się unosząc ramiona w geście obrony.
-Sans. Nie
jadłam nic przez cały dzień. Jestem głodna. Proszę, czy mogę dostać trochę
jedzenia?
-Więc Grillby
cię nie nakarmił – potrząsnęłaś głową
-Nie. O-on
oferował, ale ja nie chciałam… powiedziałeś abym trzymała się wody– wiedząc to
co wiesz teraz, zastanawiałaś się co by się stało gdybyś weszła razem z innymi
do ciemnego pokoju by coś zjeść. Nakarmiłby Cię? A może kazał oglądać jak
torturuje innych? Teraz to nie ma znaczenia. Zrobiłaś tak jak mówił, byłaś
cały czas przy zlewie. Nie mógł mieć więc Ci tego za złe… prawda?
-Aww, co za
grzeczna dziewczynka – podszedł bliżej i objął Cię. Nie próbowałaś uciec. Twoje
ciało właściwie z wdzięcznością przywitało ciepło jego kości. Jego dłoń zaczęła
czule pieścić Cię po włosach. – Szkoda, że nie mogę wierzyć we wszystko co
mówią te małe kłamliwe usteczka – pieszczota zamieniła się w torturę. Zaczęłaś
panikować.
-Sans.
Proszę. Mówię prawdę. Nie jadłam nic przez cały dzień. Na talerzach nie było
nawet resztek. Proszę. Sans. Ranisz mnie. – próbowałaś się wyrwać, lecz jego
szczelny chwyt nawet nie drgnął.
-Nie mówię o
jedzeniu. Mówię o poparzeniu – Zamarłaś. On wie. – Spróbujmy jeszcze raz. Gdzie
się sparzyłaś? – Łzy nabiegły Ci do oczu, nie mogłaś już panować nad uczuciami.
Strach, poczucie winy, złość, frustracja, nienawiść. I pomyśleć że przez chwilę
cieszyłaś się, że go widzisz. – Czekam – warknął.
-Grillby...
-Grillby co?
-Grillby
mnie poparzył – pauza, nic nie słyszałaś, czułaś jak Sans warczy cicho. Jego
kości drżały z gniewu. Po dłuższej chwili puścił Twoje włosy lecz zacisnął
palce na szyi.
-Dlaczego to
zrobił? – oczywiście, że nie będzie usatysfakcjonowany póki nie usłyszy całej
historii. Może uda Ci się ominąć ten fragment z Sweetpea.
-Upuściłam szklankę na podłogę. Przez przypadek. St-stłukła się. Powiedział, że trzeba za
nią zapłacić i … Błagam Sans, mówię prawdę. – Czas dłużył się gdy czekałaś na jego odpowiedź, niepewna czy uwierzył Ci czy będzie próbował
dowiedzieć się czegoś jeszcze. Może powinnaś powiedzieć mu wszystko? Może nie
zależało mu na tym co się działo z Sweetpea i innymi? Był obojętny na ich
cierpienia? Nie mogłaś ryzykować. Nie powinnaś decydować o jej życiu lub
śmierci. W końcu poczułaś jak jego uścisk staje się lżejszy.
-Dobrze,
wierzę ci – przesunął dłoń na Twoje ramię, pochylił się szepnął Ci do
ucha. – Ale chcę abyś zapamiętała coś bardzo ważnego, dobrze? – mówił pewnie i
zdecydowanie. Przytaknęłaś cicho odpowiadając, tak. Jego koścista dłoń
powędrowała na Twoją klatkę piersiową na wysokość mostka. Chwycił za materiał
koszulki. Drugą złapał
za szyję. – Już nigdy mnie nie okłamiesz, zrozumiano? – poczułaś jak jego
uścisk się zaciska. Ostatnie słowo wywarczał. Nie mogłaś się ruszać, z
ledwością oddychałaś. Ręce w panice chwyciły go za nadgarstek starając się go
odepchnąć. Poczułaś jak po plecach spływa Ci zimny pot, a krew napływa do
głowy. Obraz przed oczami zaczął się rozmywać. Kiedy nie miałaś już sił go
trzymać i opuściłaś ręce, ten zwolnił swój uścisk. Zachłysnęłaś się powietrzem.
– Idź tam i siadaj – resztką sił udałaś się na kanapę. Cała
jeszcze drżałaś, chciałaś znaleźć się najdalej od niego na ile to było możliwe.
Nie dane było Ci się odprężyć, czułaś jak Twoje ciało cierpli. Bolał
nadgarstek, piekła szyja. Zerknęłaś w kierunku kuchni w której zniknął Sans.
Nie widziałaś go, ale słyszałaś. Jakim sposobem, ta sama
dłoń która z łatwością może Cię zabić, jest w stanie w innych okolicznościach
być tak czuła i delikatna?
Kiedy w końcu wrócił postanowiłaś go ignorować. Tylko, że wielki talerz spaghetti, pachnący sos pomidorowy i przyprawy uniemożliwiały Ci to. Sam zapach wystarczył, aby zaczęła ciec ślina, a żołądek grał marsza. Zacisnęłaś pięści starając się panować nad sobą. To tylko dzień. Ludzie mogli przeżyć tygodnie bez jedzenia, to nie tak jakbyś była głodująca. Lecz nie o to chodziło. Faktem było to, że choć Twoje ciało będzie w stanie przeżyć bez pokarmu dłuższy czas, nie oznacza, że będzie zadowolone z tego powodu. W ustach zebrało Ci się dość dużo śliny, którą musiałaś przełknąć. Sans ignorował Cię. Nie podobało Ci się to. To nie tak, że chciałaś aby zwracał na Ciebie uwagę, masz jej dość na całe życie. On po prostu miał jedzenie. Talerz, którym najwyraźniej nie zamierzał się podzielić. Może chciał, abyś o nie błagała? Dobra. Będziesz błagać. To nie tak, że zostało Ci jakiekolwiek poczucie godności. No i to tylko słowa. Nie musisz wierzyć w ich znaczenie, daj satysfakcje temu dziwakowi. Użyj pustych słów. Miałaś jednak świadomość, że pozostawią mdławy smak w Twoich ustach. Wpierw poproś, błagaj potem… może, Boże to żarcie pachnie tak smacznie.
Kiedy w końcu wrócił postanowiłaś go ignorować. Tylko, że wielki talerz spaghetti, pachnący sos pomidorowy i przyprawy uniemożliwiały Ci to. Sam zapach wystarczył, aby zaczęła ciec ślina, a żołądek grał marsza. Zacisnęłaś pięści starając się panować nad sobą. To tylko dzień. Ludzie mogli przeżyć tygodnie bez jedzenia, to nie tak jakbyś była głodująca. Lecz nie o to chodziło. Faktem było to, że choć Twoje ciało będzie w stanie przeżyć bez pokarmu dłuższy czas, nie oznacza, że będzie zadowolone z tego powodu. W ustach zebrało Ci się dość dużo śliny, którą musiałaś przełknąć. Sans ignorował Cię. Nie podobało Ci się to. To nie tak, że chciałaś aby zwracał na Ciebie uwagę, masz jej dość na całe życie. On po prostu miał jedzenie. Talerz, którym najwyraźniej nie zamierzał się podzielić. Może chciał, abyś o nie błagała? Dobra. Będziesz błagać. To nie tak, że zostało Ci jakiekolwiek poczucie godności. No i to tylko słowa. Nie musisz wierzyć w ich znaczenie, daj satysfakcje temu dziwakowi. Użyj pustych słów. Miałaś jednak świadomość, że pozostawią mdławy smak w Twoich ustach. Wpierw poproś, błagaj potem… może, Boże to żarcie pachnie tak smacznie.
-Sans. Mogę
dostać trochę jedzenia? Proszę? – przyglądałaś się jak nabierał na widelec
makaron w pysznie wyglądającym sosie. Wiedziałaś, że Cię dręczy, biorąc pod
uwagę jak długo to czynił. Resztką sił powstrzymywałaś się, aby po prostu nie
rzucić się na talerz. Jak tylko podniósł widelec pozwalając aby kilka kropli
sosu kapało na pozostałą część, oblizałaś usta i przełknęłaś ślinę.
Wiedziałaś ze makaron smakuje tak dobrze jak wygląda i pachnie. Jedzenie było
blisko, gorące, świeże i pachnące. Lecz widelec nie zmierzał w Twoim
kierunku, Sans przystawił go do swojej twarzy, otworzył paszczę zerkając na
Ciebie z ukosa i w jednej chwili połknął potrawę z satysfakcją.
-Nie możemy
pozwolić, abyś teraz nabałaganiła, co nie? Ściągnij. Ubranie. – Przebiegły,
pieprzony, drań. Zacisnęłaś zęby. Dobra. Przywykłaś do biegania nago dookoła
niego. Prawdopodobnie i tak zerwałby materiał gdybyś odmówiła, no i byłaś
głodna. Chwyciłaś za koszulkę, aby ściągnąć ją przez głowę, ale potwór miał
inny pomysł. – O nie, suczko. Staniesz tam, przed telewizorem i się
rozbierzesz. Powoli. – Ostatnie słowo przeciągnął zbyt długo w wypowiedzi.
Wiedziałaś, że nadal karze Cię za kłamstwo. A może po prostu się bawi? W tej
chwili to zdaje się nie ma znaczenia. Po prostu to kolejne wspomnienie jakie
dodasz do listy tych, o których zapomnisz kiedy już wydostaniesz się z tej
piekielnej dziury… Jeżeli się wydostaniesz. Nie, nie możesz nawet tak myśleć.
Musisz być pewna i silna.
Wstrzymując oddech udałaś się przed TV. Sans tym czasem rozsiadł się wygodnie na kanapie. Położył nogi na stole, zaś talerz wziął w ręce i postanowił nabrać kolejny widelec. Wygląda na to, że ten chuj chce nie tylko kolacji ale i przedstawienia. Przełykając resztki swojej dumy zaczęłaś powoli unosić koszulkę do góry. To nie był pokaz pierwszych lotów, ale Sans wyglądał na szczęśliwego przyglądając Ci się jak powoli pozbywasz się jego koszulki i odsłaniasz skórę. Cmoknął z przyjemności i przymknął oczy. Zatrzymałaś się na chwilę przed piersiami, pozwalając by na samym początku wyszły sutki, a potem cała reszta. Kościotrup wydobył z siebie jęk na pograniczu westchnięcia i pomruku, wywołując przyjemny dreszcz na Twoim ciele. Był taki… dziki, zwierzęcy. Nie mogłaś znieść tego drania, ale nie panowałaś też nad reakcją własnego ciała. Wszyscy pragniemy być chciani, a w tej chwili on patrzył się na Ciebie tak, jakbyś była jego deserem. Jak koszulka w końcu została ściągnięta, rzuciłaś ją na podłogę. Może przywykłaś do jej zapachu, ale to nie zmieniało nadal faktu, że śmierdziała. Miałaś nadzieję, że nie przesiąknęłaś tym zapachem. Z szortami było trudniej. Nie dość, że były ciasne to jeszcze ten cholerny pasek z kości.
–Chodź kochanie. Pomogę ci. – zamarłaś kiedy odłożył nadal pełny talerz na stół i ściągnął z niego nogi. Przesunął mebel na bok aby nie było żadnej przeszkody między wami. Z każdym krokiem jego twarz wydawała się bardziej szczwana. Kiedy byłaś już dość blisko chwycił za pasek i przyciągnął do siebie. Przyglądałaś mu się jak bawi się zamkiem. Demon wyglądał tak, jakby właśnie rozpakowywał wyśniony prezent gwiazdkowy. Ty jednak nie podzielałaś tych doznań. Kiedy wyciągnął go całkowicie owinął kości dookoła dłoni. Nawet nie chcesz wiedzieć skąd go miał – No już, dalej – najwyraźniej miałaś dokończyć dzieła sama. Z tego powodu byłaś zadowolona. Cofając się o kilka kroków, tak aby nie być już w zasięgu jego łap, chwyciłaś szorty po bokach i już miałaś je ściągnąć kiedy.. – Odwróć się kochanie. – cóż, przedstawienie prawie się kończyło. No i nie będziesz musiała myśleć o tym, że się na Ciebie gapi. Kiedy tak zrobiłaś w monitorze telewizora dostrzegłaś jego odbicie. Miał otwartą szczękę, czerwonym językiem oblizywał kły. Jak w końcu pozbyłaś się całkowicie ubrania stanęłaś twarzą do niego.
Wstrzymując oddech udałaś się przed TV. Sans tym czasem rozsiadł się wygodnie na kanapie. Położył nogi na stole, zaś talerz wziął w ręce i postanowił nabrać kolejny widelec. Wygląda na to, że ten chuj chce nie tylko kolacji ale i przedstawienia. Przełykając resztki swojej dumy zaczęłaś powoli unosić koszulkę do góry. To nie był pokaz pierwszych lotów, ale Sans wyglądał na szczęśliwego przyglądając Ci się jak powoli pozbywasz się jego koszulki i odsłaniasz skórę. Cmoknął z przyjemności i przymknął oczy. Zatrzymałaś się na chwilę przed piersiami, pozwalając by na samym początku wyszły sutki, a potem cała reszta. Kościotrup wydobył z siebie jęk na pograniczu westchnięcia i pomruku, wywołując przyjemny dreszcz na Twoim ciele. Był taki… dziki, zwierzęcy. Nie mogłaś znieść tego drania, ale nie panowałaś też nad reakcją własnego ciała. Wszyscy pragniemy być chciani, a w tej chwili on patrzył się na Ciebie tak, jakbyś była jego deserem. Jak koszulka w końcu została ściągnięta, rzuciłaś ją na podłogę. Może przywykłaś do jej zapachu, ale to nie zmieniało nadal faktu, że śmierdziała. Miałaś nadzieję, że nie przesiąknęłaś tym zapachem. Z szortami było trudniej. Nie dość, że były ciasne to jeszcze ten cholerny pasek z kości.
–Chodź kochanie. Pomogę ci. – zamarłaś kiedy odłożył nadal pełny talerz na stół i ściągnął z niego nogi. Przesunął mebel na bok aby nie było żadnej przeszkody między wami. Z każdym krokiem jego twarz wydawała się bardziej szczwana. Kiedy byłaś już dość blisko chwycił za pasek i przyciągnął do siebie. Przyglądałaś mu się jak bawi się zamkiem. Demon wyglądał tak, jakby właśnie rozpakowywał wyśniony prezent gwiazdkowy. Ty jednak nie podzielałaś tych doznań. Kiedy wyciągnął go całkowicie owinął kości dookoła dłoni. Nawet nie chcesz wiedzieć skąd go miał – No już, dalej – najwyraźniej miałaś dokończyć dzieła sama. Z tego powodu byłaś zadowolona. Cofając się o kilka kroków, tak aby nie być już w zasięgu jego łap, chwyciłaś szorty po bokach i już miałaś je ściągnąć kiedy.. – Odwróć się kochanie. – cóż, przedstawienie prawie się kończyło. No i nie będziesz musiała myśleć o tym, że się na Ciebie gapi. Kiedy tak zrobiłaś w monitorze telewizora dostrzegłaś jego odbicie. Miał otwartą szczękę, czerwonym językiem oblizywał kły. Jak w końcu pozbyłaś się całkowicie ubrania stanęłaś twarzą do niego.
-Teraz mogę
jeść, Sans?
-Hmmm, nie
wiem, nie wiem. Widzisz suczko, problemem jest kłamstwo i utrata zaufania. Nie
jestem pewien czy Grillby faktycznie cię nie nakarmił. Może mi to udowodnisz? –
A jak do diabła masz to zrobić?! Przyglądałaś mu się z niedowierzaniem. –
Udowodnij mi jak bardzo jesteś głodna. – obsunął swoje spodnie na tyle, aby
jego miednica była na wierzchu, ale nie jego kości przyciągnęły Twoją uwagę. To
był… to był… cóż, czerwony i lekko świecący … albo takie przynajmniej miałaś
wrażenie biorąc pod uwagę kontrast z jego szarą koszulą. Pomijając szczegóły
patrzyłaś się na kutasa. Twój umysł najwyraźniej w tym momencie się zawiesił,
zwłaszcza kiedy Sans chwycił się od nasady. Członek drgnął. Zrobiłaś krok do
tyłu. – Więc? Jesteś głodna, czy nie? – brzmiał jakby był sfrustrowany.
Zauważyłaś, że jego lewe oko świeciło na czerwono. Ostatnim razem kiedy je
takie widziałaś to było w nocy kiedy… wydarzyły się pewne rzeczy. Czy on
naprawdę sądzi, że tak po prostu podejdziesz do niego i … dasz mu pomocą dłoń?
To nie może być prawdziwy kutas, prawda? Nie wygląda realistycznie. Raczej jak
coś co kupisz w sklepie erotycznym. Może był jakoś przypięty?
-To jest…
prawdziwe? – Wyglądało podobnie do jego języka. To ma sens. Ale ten wychodził z
ciemnej przestrzeni w jego paszczy. A to? Tak jakby z jego… kości?
-Jaja sobie
robisz? A myślisz że czego użyłem wczorajszej nocy? – Jedna zagadka rozwiązała.
Pozostało tysiąc innych!
-Ale..
Widziałam cię rano. Same kości… - zmarszczyłaś brwi pokazując na jego ciało.
Nic tutaj nie miało sensu.
-Kochanie,
jestem szkieletem. Spędziłaś cały dzień pracując z gościem zrobionym z ognia.
Naprawdę trudno jest ci uwierzyć w to, że mam chuja? – Dobra, ma rację.
-Ale… jak? –
westchnął.
-Patrz,
naprawdę nie mam humoru udzielać ci teraz lekcji biologii. Więc może pominiemy
teorię i zrobisz oralny test. No chyba, że nie jesteś głodna? – Uśmiechnął się i
drugą ręką wykonał gest, abyś się do niego zbliżyła. A więc tak… To musisz
zrobić, jeżeli chcesz dostać jedzenie. Pieprzyć życie i to co ma się stać! Nie
miałaś żadnego wyboru. Chciałaś po prostu jedzenia. Czy to tak wiele? Chyba
tak.
-Jeżeli to
zrobię, dostanę spaghetti? – nie masz zamiaru nic zrobić, póki nie upewnisz się
że nie będzie to nic za darmo. Już kazał Ci się rozebrać, chcesz aby reguły
były jasne.
-Tak i
zapomnimy o całej sprawie. No chyba, że nie jesteś głodna, a Grillby jednak cię
nakarmił wtedy cóż… to będzie kolejne kłamstwo, a wiesz co o nich myślę.
-Dobra.
Miejmy to za sobą. – Dasz radę, zrobisz to tak, aby Sans miał pewność że nie
czerpiesz z tego żadnej przyjemności. Podeszłaś do niego i klęknęłaś między
jego nogami, byłaś wściekła. Chwyciłaś go u nasady, wtedy on wsunął palce
między Twoje włosy i chwycił je. Próbowałaś się wyrwać, lecz ten tylko Cię
szarpnął.
-Raz.
Myślałem, że ten etap mamy za sobą – był zawiedziony i z jakichś dziwnym
powodów nie podobało Ci się to. Powinnaś zrobić to czego chciał. – Wygląda na
to, że potrzebujesz czegoś co przypomni ci o twoim miejscu. Nie ruszaj się. –
Chciałaś się cofnąć. Chciałaś uciekać. Sans chwycił za Twój kark i poczułaś jak
nagle na nim coś się znajdowało, jakby pojawiło się znikąd. Nie ma gdzie się
schować, nie da się go powstrzymać. Dostrzegłaś, że jesteś na smyczy zrobionej
z niewielkich kości, na szyi masz podobną obrożę. Serce zabiło Ci mocniej. –
Spróbujmy jeszcze raz – Poprawił ją w ręce. Pochyliłaś głowę i
przysunęłaś się do sterczącego członka. Był. Ciepły. Miękki. W dotyku prawie
tak jak gładki język, a nie kutas. Ścisnęłaś na nim swoje palce. – Widzisz, nie
ma się czego bać. Dalej. Spróbuj suczko. Pokaż jak głodna jesteś – Poczułaś jak
Sans pociąga lekko za smycz, dając Ci do zrozumienia, ze za długo zwlekasz.
Przełknęłaś ślinę. Nasienie już pojawiło się na czubku. Czerwone, lecz nie jak
krew, bardziej jak syrop truskawkowy. Zlizałaś je, nie smakował tak źle biorąc
pod uwagę jego nawyki. Tak właściwie nie smakował w ogóle. Przeciągnęłaś
językiem od nasady aż po sam koniec, zataczając na szczycie kilka kółek. Potem
powoli wsunęłaś go sobie do ust. Sans mruknął z przyjemności, a Ty nie mogłaś potrzymać niewielkiego uśmiechu na twarzy. Była pewna satysfakcja w tym, że
ktoś czerpał przyjemność z tego co robisz. Im szybciej go wykończysz, tym
szybciej będziesz mogła jeść. Czując się nieco bardziej zdeterminowana, wzięłaś więcej jego członka do ust, uważając, aby przypadkiem nie zahaczyć zębami. Sam
fakt, że był gładki pomógł Ci wepchnąć go głębiej. To czego nie byłaś już w
stanie w sobie zmieścić, objęłaś rękami. Sans warknął kiedy zaczęłaś przesuwać głową
do przodu i tyłu.
– Może faktycznie jesteś gło-głodna suczko, heh – poklepał Cię po głowie – Ko-ch-h-anie, popatrz na mnie. Właśnie taaak, patrz się na mnie. Chcę abyś, o kurwa, chcę abyś myślała tylko o mnie – Trudno jest myśleć o kimkolwiek innym w takich okolicznościach. Dźwięki jakie z siebie wydawał oraz cała sytuacja zaczęły wpływać na Twoje ciało, chłodne powietrze drażniło przestrzeń między nogami. Nie chciałaś zacząć się dotykać bez względu na to jak ciało tego chciało. Świadomość, że Sans by to zauważył była gorsza niż piekło. Zaczęłaś się lekko martwić kiedy usłyszałaś jak jego kości zaczynają lekko stukotać o siebie, więc przestałaś się ruszać. Chwyciłaś go mocniej u nasady i zaczęłaś wspierać się ręką zajmując się jedynie czubkiem. Miałaś nadzieję, że jest już blisko. Może jeżeli po lodzie będzie dość wyczerpany będziesz miała szansę aby uciec? Nie, to się nie uda. Pompowałaś mocniej, Sans zacisnął pięści na kanapie delikatnie wystawiając bardziej w Twoją stronę swoje biodra. Postanowiłaś doprowadzić go na kres przyjemności i zaczęłaś go ssać. – KURWA! – krzyknął kiedy doszedł, jedną ręką trzymając Cię za tył głowy, byś przypadkiem nie uciekła. Aby się nie zakrztusić musiałaś połknąć cały ładunek, który wystrzelił w Twoje usta, bałaś się też zrobić bałagan. Jak w końcu potwór puścił, przyglądałaś się jak opada na kanapę. Byłaś dziwnie zadowolona z faktu, że jesteś odpowiedzialna za jego obecny stan. Lodzik mógł być potężną bronią, jeżeli będziesz dobrze z niej korzystać. Teraz, jednak, chciałaś czegoś innego. Chrząknęłaś i wytarłaś usta w rękę.
– Może faktycznie jesteś gło-głodna suczko, heh – poklepał Cię po głowie – Ko-ch-h-anie, popatrz na mnie. Właśnie taaak, patrz się na mnie. Chcę abyś, o kurwa, chcę abyś myślała tylko o mnie – Trudno jest myśleć o kimkolwiek innym w takich okolicznościach. Dźwięki jakie z siebie wydawał oraz cała sytuacja zaczęły wpływać na Twoje ciało, chłodne powietrze drażniło przestrzeń między nogami. Nie chciałaś zacząć się dotykać bez względu na to jak ciało tego chciało. Świadomość, że Sans by to zauważył była gorsza niż piekło. Zaczęłaś się lekko martwić kiedy usłyszałaś jak jego kości zaczynają lekko stukotać o siebie, więc przestałaś się ruszać. Chwyciłaś go mocniej u nasady i zaczęłaś wspierać się ręką zajmując się jedynie czubkiem. Miałaś nadzieję, że jest już blisko. Może jeżeli po lodzie będzie dość wyczerpany będziesz miała szansę aby uciec? Nie, to się nie uda. Pompowałaś mocniej, Sans zacisnął pięści na kanapie delikatnie wystawiając bardziej w Twoją stronę swoje biodra. Postanowiłaś doprowadzić go na kres przyjemności i zaczęłaś go ssać. – KURWA! – krzyknął kiedy doszedł, jedną ręką trzymając Cię za tył głowy, byś przypadkiem nie uciekła. Aby się nie zakrztusić musiałaś połknąć cały ładunek, który wystrzelił w Twoje usta, bałaś się też zrobić bałagan. Jak w końcu potwór puścił, przyglądałaś się jak opada na kanapę. Byłaś dziwnie zadowolona z faktu, że jesteś odpowiedzialna za jego obecny stan. Lodzik mógł być potężną bronią, jeżeli będziesz dobrze z niej korzystać. Teraz, jednak, chciałaś czegoś innego. Chrząknęłaś i wytarłaś usta w rękę.
-Czy teraz
mogę zjeść spaghetti?
-Bone
appétit suczko, bone appétit.
Końcówka mnie rozwaliła... BONE appétit, wiecie BONE a Sans jest szkieletemXD. O odnośnie opka to chyba lepiej było w barze.
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, robienie loda czy podpalanie. Ugh, z dwojga złego przy lodzie nie cierpisz... aż tak bardzo xD
UsuńA spróbuj postawić się na moim miejscu (zawszę staram się wchodzić w daną postać... ale po doświadczeniach z twoim blogiem chyba przestanę)
UsuńTo było . . . dziwne i piękne jednocześnie . A tak wogóle to WOW bo wrzuciłaś aż trzy rozdziały pod rząd jestem z ciebie dumna że dałaś radę ;3 Ale . . . to oznacza że chcesz szybko skończyć tą serie . . .
OdpowiedzUsuńCzekaj jakie to było? PIĘKNE... jeśli na serio tak myślisz, to Ja idę po rozpuszczalnik i szklankę.
UsuńSmacznego Fans.
UsuńA ja się zastanawiałam co z tym opo, które jako wstęp miało masturbującego się Sansa a potem miało być już nie z jego perspektywy. Zapowiada się coś czy jednak nie będziesz się za to brała, Yumi?
Ostatnio słyszałam, że w internecie panuje moda na rozpuszczalnik. Tak szczerze, za bardzo tego nie rozumiem, ale mniejsza z tym. Po co? To że jej się to podobało, nie znaczy, że powinieneś tak mówić. Jesteś chłopakiem, a ona prawdopodobnie dziewczyną, więc tak jak mówiłeś "Kobiet nie zrozumiesz". Ja na swój sposób uważam, że to piękne. Nie byłabym w stanie napisać czegoś tak treściwego i do tego długiego nie zanudzając przy tym. Opisy faktycznie są ciekawe, a książka zachęca do dalszego czytania. Szoł...
UsuńSansy jeśli chodzi o ten rozpuszczalnik to jest taki gif sugerujacy zabicie się, lecz jednak tego nie zribic. Lecz ludzie to źle zitnepretowali i dodając ten gif myślą o tym żeby ktoś siebie zabił czy cus. GargamelVlog polecam.
UsuńW dawnych czasach aby się zabić stosowano jodynę. Ponoć paskudnie boli, bo wypala cały przełyk i przewód pokarmowy. Nah, proszę mi tutaj o samobójstwach nie mówić >.>
UsuńA co do tego czy to jest piękne. Ugh, piękno ma różne pojęcia i... F. wiesz sam pisałeś, że chcesz zrozumieć kobiety, więc pozwól, że Ci coś wyjaśnię. Wiesz dlaczego to opowiadanie się podoba? Mówimy tutaj o porwaniu, gwałcie, syndromie sztokholmskim w jaki powoli wpada główna bohaterka. A jednak tego typu opowiadania w środowisku kobiet mają wzięcie. Gdzieś w głębi każda z nas ... tęskni za samczym samcem - takim silnym, przy którym nie trzeba się będzie niczego bać, który się wszystkim zajmie, który zapewni dach nad głową. Ponad to, który nie zdradzi, który będzie kochał tą jedną jedyną na zawsze i po wieczność do szaleństwa. Tak, to jest chore, tak to nie jest normalne, lecz kobiety są już takie sprzeczne same w sobie.
Ah a co do tego co mówiłaś Rydziu - nie wiem czy jest sens tłumaczenia tego opowiadania, bo choć jest genialne tak od ponad pół roku zdaje się autorka nie wrzuciła ani jednego rozdziału więc... Nie chcę brać się za coś, co nie będzie mieć końca.
UsuńLubimy czytać takie opowiadania, bo we współczesnym świecie, faceci są przedstawieni jako zniewieściali...
UsuńMój mózg się właśnie przegrzał... przecież to wszystko zaprzecza sobie samemu... Może mi ktoś wyjaśnić prostym, męskim językiem?
UsuńKobiety tak naprawdę chcą aby je ostro rżnąć, założyć obrożę na szyję i traktować jak własność zazdrośnie jej strzegąc. Dość prosto?
Usuń*krztusi się herbatą* Mhm
UsuńTaaak...to jest dziwne ,ale Yumi ma rację. Pomimo WSZYSTKO on nas CHCEEEE....Ym...ciężko to wytłumaczyć naprawdę xD Ale to na swój sposób jest...no...Piękne?
UsuńPo prostu chcemy być pożądane, budzić zazdrość. Something like this.
UsuńDokładnie
Usuń... Dobra chyba rozumiem.
UsuńO kurwa... Brakło mi słów
OdpowiedzUsuńOJAPIRDOLEWEQHXJF5ICFDGHDJKBCDJĆFHKBCDH5U907TFVBVFJVFD4VHUVFFUYFJBCGGJFFHFOKURWAJANIEMOGE
Dziękuje Ci Yumi za tłumaczenie ^^
Ależ proszę bardzo!
UsuńJedyne co mogę powiedzieć o tym rozdziale to trzy kropki. Ale tak serio mnie zamurowalo xd. A właśnie Yumi jak tam sesja? Dzisiaj pisałam do cb na lekcji pamiętasz? XD była luźna lekcja na zastępstwie i każdy robił co chciał
OdpowiedzUsuńSesja prawie zaliczona. Jeszcze tylko dorwać jedną panią o sam podpisik i heja banana! :3 Miło że pytasz kochanie xD
UsuńAa to dobrze ;D. U mnie nie idzie najlepiej ;-;
UsuńA z czym masz problemy kochanie?
UsuńZ wszystkim na samych 3 i 4 jadę mimo że się uczę. A warto dodać że zawsze miałam czerwony pasek. Co robić?!
UsuńPrzestać się przejmować? Wiem, że łatwo powiedzieć, ale... ugh, oceny w szkole nic nie znaczą. Tak naprawdę... Liczą się tylko te z końcowych klas oraz z egzaminów maturalnych etc. Pozostałe nie mają znaczenia. A oceny wystawiają ludzie - nauczyciele - którzy mają swoich pupilków, swoich ulubieńców, albo mają po prostu zły dzień. Dla przykładu to co spotkało moją współlokatorkę przy wystawianiu oceny. "Widzę że była pani na wszystkich zajęciach, jest aktywność i kolokwium napisała pani na pięć. Mi tu wychodzi czwórka na koniec" I hello sorry vine tu!
UsuńDlatego naprawdę nie przejmuj się. Nie daj się wpędzić w ten żałosny wyścig szczurów na oceny, ciesz się życiem. Nie bój się. Dostać to Ty możesz nawet 3, ale jak wiesz, że się uczyłaś i czujesz że umiesz, to się liczy. Bo oceny nie są wyznacznikiem Twojej wiedzy. Dlatego spokojnie kochanie i się nie martw. :3
Awww dzięki Yumi. Teraz idź i powiedz to mojej mamie osobiście bo ona jest trenerem tych szczurów chyba. II tak każdy ma swoich pupilkow jak tylko taka jedna zacznie płakać to już każdy jej wszystko poprawia i kasuje. Kiedyś moja mama mi powiedziała żebym sama stała się pupilkiem ale nie dzięki -_-
UsuńMiałam tak samo dokładnie parę lat temu. W pewnym momencie straciłam zupełnie zapał do nauki, jednak mam coś takiego, że nie musiałam się jakoś specjalnie dużo uczyć. Miałam wielki stres, a potem po prostu odpuściłam. Udało mi się jednak potem wszystko pozaliczać i było k. Nie miałam żadnej 3 XD
UsuńNapciu ugh, rodzice zazwyczaj mają na tym punkcie chopla. Największym wrogiem nauczyciela są rodzice ucznia - tak nas uczą i jest w tym wiele prawdy xD Nie znam Twojej mamy i nie chcę nic mówić, ale ... może spróbuj z nią normalnie, szczerze porozmawiać? Powiedzieć co czujesz? Tak bez krzyków, powiedzieć jej wcześniej, umówić się że np w sobotę wieczorem siądziemy sobie przy herbatce i porozmawiamy? Albo jak nie umiecie ze sobą rozmawiać - bo tak się zdarza - napisz do niej list?
UsuńSpróbuję ale ciągle mi powtarza "To przez ten cholerny telefon". To nie przez telefon tylko przez ciągłe gadanie o nauce. A właśnie na lekcji poprostu izi pizi a na sprawdzianie jakieś coś z kosmosu. Naprawdę ja to co robimy na lekcji ROZUMIEM ale sory jak ktoś sprawdziany z neta bierze. Ehh powiem to Yumi i dzięki kochana jesteś!
UsuńJa mam tak z fizyką...
UsuńPani leci z materiałem gdzieś w pizdu my nie nadążamy, dwie lekcje później duża kartkówka i średnia klasy ledwo dochodzi do 3.
Dokładnie. Sama jutro mam dwa zaliczenia. Właśnie miałam zabrać się za powtórzenie ale zobaczyłam nowy rozdział ii...tak jakoś przełożyłam to na później ;33 (A potem marudzę że się nie wysypiam xD)
UsuńWeźcie bo potem mam wyrzuty sumienia, że się nie uczycie :x
UsuńCzasem boję się coś tu napisać bo ten uczuć że ktoś z klasy również czyta bloga a ja o tym nwm xd.
UsuńNie no, aż tak źle to chyba nie jest xD
UsuńSpokojnie Yumi. To moja leniwa dupa woli najpierw przyjemności, a potem obowiązki. Twój blog uzależnia ^.^
UsuńUzależnia? Wciąga jak czarna dziura, z której nie ma wyjścia XD
UsuńOn jest pojebany! Mam nadzieję, że nie będzie więcej takiej zabawy dla tej kupy kości!
OdpowiedzUsuńWszyscy z Fell są pojebani XD.
UsuńWłaśnie znalazłam grafiki z EchoFell i nie wyobrażam sobie G!Fella... ;_;
UsuńG z EchoFell jest seksowny!
UsuńYes <3
Usuń''Nie będzie więcej zabaw''? Wątpię....
UsuńJest nasrtio piękny
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=TL_LVccxYys&ab_channel=Sodabeks
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=a7NP-U2zPQY#t=2m8s
Eh, just.... .;.
sansy proszę... Wyjdź z Jutuba i idź się przejdź zazywajac świeżego powietrza XD
Usuń...
UsuńTe drugi mnie zabił
...
Czemu ja w to weszłam?
UsuńFandom Undertale jest piękny i jednocześnie przerażający..
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=uIAzIRpYD5M&ab_channel=UlluTehAngelDragon#t=0m59s
UsuńDla tych którzy kiedykolwiek marzyli o tym by przejechać się autem z Papyrusem
Usuńhttps://youtu.be/nAeTlb6owxc
Dawniej myślałam, że jestem popierdolona, a potem trafiłam do fandomu UT.... a potem poznałam Sansy....
UsuńKochanie, złotko, skarbie, dziecino, misiaczku, pusiusiu, purmusiu, tuptusiu... ja się naprawdę zaczynam bać.... Jeszcze tylko nie wiem czy Ciebie, czy O Ciebie xD
Moja zazdrosna dupcia strzeliła focha bo też chcę być misiaczkiem, pusiusiem, purmusiem, tuptusiem ;-;
UsuńMiło słyszeć, że ktoś się o mnie martwi XD Ciocia przyjechała, a mnie wkurwiają moi znajomi, bo wmawiają mi coś czego nie zrobiłam XDD
UsuńAle kiedy Ty jesteś moim miodkiem, słoneczkiem, kwiatuszkiem, pumperniklem i dziubdziubem! Nie chcesz być dziubdziubem?!
UsuńChce! U mnie w klasie mówią na mnie "Piła". Długa historia xd
UsuńMnie dawniej nazywano 'stara' od nazwiska XD Choć szczerze nie przepadałam za tym przezwiskiem...
UsuńXDDD
UsuńA mi mówią po nazwisku.
Usuń. . .
UsuńA do mnie po imieniu. Ejjj -_-
SANSY..CZEMU....?
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńSansy twoje komentarze powinny mieć nalepkę że zagrażają życiu lub zdrowiu psychicznemu.
UsuńW połowie czytania tak zgłodniałam, że musiałam przynieść sobie coś do jedzenia.. Jeszcze nigdy tak dobrze mi nie smakowała ryba jak wtedy ,gdy doszłam do momentu wstępnego "obiadu" ..
OdpowiedzUsuńPhahahahahahahahahahahahahaha SMACZNEGO xD
UsuńAle przyznam się szczerze, że ja też cholernie zgłodniałam raz, przy tłumaczeniu, a dwa przy redakcji xD
Aic,nie podoba mi się to,takie zmuszanie kogoś do robienia takich rzeczy,to jest tortura,i nie wiem jakim cudem nasza bohaterka zakochuje się w nim, to POTWÓR,cholera no..nie akceptuje tego t-t
OdpowiedzUsuńAle nigdzie nie jest napisane, że nasza postać się w nim zakochuje O-o
UsuńCoo?
OdpowiedzUsuńJestem w szoku to jakieś porno z głęboką fabułą chyba dotarłem na koniec fandomu UT XDD