Obrazek autorstwa: Golen-dragons-flower
Notka od tłumacza: Jest to opowiadanie z serii NSFW, osadzone w alternatywnym uniwersum (AU) gry Undertale nazywanym Underfell.
Czym się charakteryzuje ta rzeczywistość? Frisk dobry - potwory złe.
Floweya w tym wypadku nie ma w opowiadaniu. Autorką jest Golden thread (Lusewing). Co warto jeszcze zaznaczyć? A tak, głównym bohaterem opowiadania jesteś... cóż TY. Tak, Ty. Opowiadania pokroju Postać x Czytelnik
są dość modne poza granicami naszego zaścianka i jakkolwiek za nimi nie
przepadam tak to opowiadanie wyjątkowo mnie do siebie przekonało.
Jeżeli komuś nie odpowiada taka forma tekstu może wyobrazić sobie w roli
siebie np Friska czy własne ulubione OC. Warto jednak zaznaczyć, że
treść jest dostosowana pod kobiecego czytelnika.Główna para to Ty x Sans (Underfell)
W opowiadaniu występuje BDSM,
gdzie kobieta jest uległa, a mężczyzna jest dominujący - jeżeli nie
lubisz takich rzeczy - zrezygnuj z dalszego czytania (chociaż pewnie
będziesz żałować). To by było chyba na tyle.
Oryginał: klik
Spis treści:
Rozdział XVI - Sytość (obecnie czytany)
/Na prośbę autora - dalsze tłumaczenie zostało przerwane./
Nie trzeba Ci było mówić dwa razy, dostałaś zgodę na to aby jeść. Nie musiał
jednak robić dowcipów zaraz po tym jak wyświadczyłaś mu seksualną przysługę w
zamian za jedzenie. Olej to, olej to. Co zostało zrobione to zostało, no i to
znacznie lepsze niż pozwalać aby jakiś piekielny demon przypalał Ci skórę!
Choć, żadna z tych sytuacji nie powinna mieć miejsca. To było takie pojebane!
Im szybciej stąd uciekniesz, tym lepiej. Wstałaś i już miałaś odejść od niego, kiedy smycz z kości zaczęła dyndać między Twoimi piersiami.
Całkowicie o niej zapomniałaś. Zaczęłaś palcami szukać zapięcia, lecz wszystkie
kości w dotyku były takie same. Pociągnęłaś mocniej, mając nadzieję, że ją
zerwiesz.
-Suczko, zostaw to i jedz – Sans miał jedno oko zamknięte, czerwone
światełko całkowicie zniknęło – Chyba, że chcesz dokładkę – Rozstawił nieco
szerzej nogi i poklepał się po kolanie. Pojebany popierdoleniec. Puściłaś smycz
i chwyciłaś za talerz spaghetti, zjesz je nim całkowicie stracisz apetyt. Miałaś już dość dotykania Sansa,
na dzisiaj i na całą resztę życia. Usiadłaś najdalej na kanapie jak się dało.
Choć raz dane było Ci jeść samodzielnie. On, z drugiej jednak strony, miał też inny
pomysł. Wzięłaś w dłoń plastikowy widelec, szkielet przysiadł się obok Ciebie
stykając się z Tobą biodrami. Chciałaś mu powiedzieć, aby się odpierdolił, aby
zostawił Cię samą, a co ważniejsze NAPRAWDĘ chciałaś zobaczyć czy uda Ci się
wbić w niego sztuciec, lecz nie znalazłaś jak do tej pory żadnej wrażliwej
strony kościotrupa. Może oczodół?
–Suczko. – Zacisnęłaś zęby, przeszył Cię dreszcz. To jedno słowo, ten ton, zawsze oznaczał kłopoty. Pewnie zauważył jak chwytasz za narzędzie, jak zaciskasz dookoła niego palce. Już czułaś się jakbyś zrobiła coś złego. – Jeżeli chcesz coś zrobić to to zrób – To brzmiało jak wyzwanie, tak to przynajmniej odebrałaś, Sans jednak był całkowicie odprężony. Próba walki z nim byłaby teraz tylko marnotrawieniem czasu, zbędnym wysiłkiem. Kogo próbujesz oszukać? Nie jesteś w stanie nic zrobić. Nic co polepszyłoby Twoją obecną sytuację. Uścisk na widelcu zelżał. – Dokładnie tak, ptaszyno – próbowałaś zignorować jego rękę, jaką położył na Twoim ramieniu, jego kciuk bawił się obrożą na szyi – Teraz jedz, zasłużyłaś sobie – Wzięłaś głębszy wdech przez nos i wypuściłaś go przez usta próbując się uspokoić. Nie byłaś w stanie nic zrobić, a więc graj swoją rolę. Ostatnią rzeczą którą teraz potrzebujesz to zrobienie czegoś głupiego nim cokolwiek zjesz. Wsadziłaś do ust nadal jeszcze ciepły makaron. Szybko nabierałaś kolejne kęsy na sztuciec. To dlatego, że nie jadłaś nic przez cały dzień. I choć niektóre kluski były niedogotowane inne natomiast przypalone; to był najsmaczniejszy posiłek jaki jadłaś od dawna. Nie narzekałaś, jedzenie to jedzenie. A co z sosem? Zdecydowanie dało się wyczuć pomidory, albo raczej koncentrat pomidorowy, jakieś zioła. Łał, brakowało Ci tego. Pączki, hot dogi i burgery były smaczne, ale potrzebowałaś czegoś… normalnego. Nie martwiło Cię nawet to, że potrawie towarzyszył dziwny posmak, którego wolałaś nie klasyfikować. To co jednak przeszkadzało to obecność Sansa. Nadal miałaś na sobie obrożę ze smyczą, której końcem się teraz bawił. Normalnie mogłabyś nawet zapomnieć o krępującej ozdobie, tak przez zabawę tego dupka było to niemożliwe. Popatrzyłaś na niego złowrogo, lecz ten się tylko uśmiechnął i uniósł wyżej brwi. Postanowiłaś jeść dalej w milczeniu.
– Wiesz co, suczko. Myślę, że ładnie tak wyglądasz – pociągnął mocniej za smycz. Przysunął się bliżej, jego gorący oddech pieścił płatek Twojego ucha. – Lubię jak kości owijają się dookoła twojej szyi – w jednej chwili z trudem Ci się przełykało, natychmiast przypomniałaś sobie o tym co działo się parę chwil temu. Pyszne spaghetti zaczynało mieć paskudny smak. Widząc Twoją reakcję Sans cofnął się i zaczął śmiać. – Jaka przestraszona! – ignoruj, ignoruj. Jego humor wskazywał na szczęśliwe zakończenie dnia, lecz byłaś pewna, że nadal jest na Ciebie wściekły, więc nie powinnaś mu w żaden sposób podpadać. Kilka kropel sosu skapnęło Ci na pierś, chciałaś szybko je wytrzeć, lecz Sans Cię ubiegł, chwytając za dłoń i zaczął lizać palce. Z całych sił próbowałaś nie odepchnąć go od siebie, jednak za bardzo bałaś się, że ostre zęby Cię poranią. I choć Twoja skóra już była czysta pieścił ją językiem jeszcze chwilę nim całkowicie Cię puścił. Wtedy zaczęłaś wycierać o swoje udo jego ślinę. Lepszy byłby już ten sos. – Co za brudasek. Nie martw się, wyczyszczę cię kiedy tylko skończysz jeść. – Ta obietnica wywołała dreszcze na Twoim ciele, popatrzyłaś na prawie pusty talerz. Zaczęłaś żałować, że tak szybko jadłaś. Przez kolejne dziesięć minut starałaś się gryźć tak wolno jak to tylko było możliwe. To nie tak, że nie chciałaś się myć; miła, ciepła kąpiel czy prysznic to genialny pomysł. Lecz ostatni raz, kiedy Sans Cię mył… nie należał do najprzyjemniejszych. Dobra, to kłamstwo. Było przyjemnie. Na swój chory, zboczony, przedziwnie delikatny sposób, ale to nie tak, że chcesz aby miało to miejsce znowu. Ścisnęłaś nogi, ale to tylko przypomniało o dziwnym napięciu między nimi. Twój umysł wiedział czego chcesz i czego nie chcesz, ciało jednak mówiło coś zupełnie innego. Zdrajca.
Sans jednak przysnął i nie obudził się nawet jak talerz był już czysty. Twoje własne powieki zaczęły ciążyć. Byłaś w cieple, najedzona, potwór najwyraźniej zapomniał o umyciu Cię. Albo póki co. Już późno, więc może sam da Ci gąbkę i pozwoli się umyć. Westchnęłaś. Śnisz. To nigdy nie będzie miało miejsca. Nim jednak udało Ci się złapać trochę czasu dla siebie, wielkie i złe ślepia wpatrywały się w Ciebie. Warknął, a może mruknął pół sennie kiedy przyciągał Cię do siebie i wtulił głowę w Twój kark. Miałaś nadzieję, że ocknął się na tyle aby nie wziąć Cię za jakąś przekąskę. Kościste palce przesunęły się po Twoim boku i chwyciły za pierś. Co jest z libido tego gościa?! Przez nieszczęśliwy przypadek kopnęłaś talerz, który upadł na ziemie wydając charakterystyczny dźwięk, nie stłukł się. Jednak to wystarczyło aby Sans się obudził, całe szczęście zerknął tylko na to co się stało. Ziewnął i poprawił się na kanapie. Popatrzył na Ciebie. Ojjj nie podoba Ci się ten uśmiech. Właściwie to żaden jego uśmiech Ci się nie podoba, przez niego się tylko bardziej denerwujesz. Pochylił się by wziąć naczynie i udał się do kuchni. Słyszałaś, jak skądś leje się woda i spodziewałaś się że przyjdzie z miednicą tak jak ostatnim razem. Kiedy jednak pojawił się w pokoju zamiast tego trzymał znajomą brązową tabletkę.
– Co za mina – zaśmiał się podając Ci suplement. Nie wiedziałaś, czy lepiej abyś dostawała to przed czy po posiłku, ale jedno było pewne; musisz to połknąć. Z trudem przełknęłaś, starając się nie skupiać na oleistym smaku „posiłku” – Grzeczna dziewczynka. Teraz, ubierz się, a ja wezmę kilka rzeczy – Przyglądałaś się zaskoczona jego plecom, kiedy udawał się do swojego pokoju. Masz się ubrać? Tego się nie spodziewałaś. Ignorując nieprzyjemny posmak w ustach zrobiłaś to czego chciał. Ciuchy strasznie śmierdziały, ale lepsze to niż nic. Chwyciłaś za kości dookoła Twojej szyi, nadal nie wiedziałaś jak się ich pozbyć. Sans zapomniał o obietnicy? Może, ale w takim razie dlaczego miałaś się ubrać? Zabierał Cię Grześ? Chyba. Grillby? Niee, oby nie. To ostatnie miejsce w którym chciałaś się znaleźć. – Mówiłem ci, abyś się nie bawiła obrożą, suczko – natychmiast ją puściłaś i popatrzyłaś do góry na Sansa. Trzymał… ręcznik? Łącząc fakty, wygląda na to że zabiera Cię gdzieś abyś się umyła. Taką przynajmniej miałaś nadzieję, czyli poznasz jakieś nowe miejsce. Choć „nowe” ostatnio nie okazywało się dobre, ale skoro Sans jest w dobrym humorze może nie będzie tak źle. W jednej chwili zdałaś sobie sprawę, że trzyma w rękach coś jeszcze. Buty, prawdziwe buty. Zdecydowanie na Ciebie za duże, chyba jakieś jego stare, ale nadal to buty. Rzucił je przed Tobą i wsunęłaś w nie stopy. Jeżeli się nie mylisz, były tylko o kilka numerów za duże. Wygląda na to, że szkielety nie mają wielkich stóp. Cóż to same kości. Jego własne tenisówki nie były zawiązane. Prawdopodobnie dlatego, że miał to gdzieś. Wyciągnęłaś ręce po ręcznik. Był wielki, brązowy i miękki. Ładnie też pachniał, jak proszek do prania. Kiedy byliście gotowi do wyjścia, Sans chwycił Cię za smycz.
– Suczko, chcę abyś się teraz skupiła – przytaknęłaś – Nie rozmawiaj z nikim. Nie patrz na nikogo. Nie odchodź ode mnie. Łapiesz? - znowu skinęłaś głową przytulając do siebie ręcznik. Sama myśl spotkania się z innymi potworami była bolesna. Grillby był przegięciem, a skoro to przyjaciel kościotrupa to nie chcesz poznać innych.
–Suczko. – Zacisnęłaś zęby, przeszył Cię dreszcz. To jedno słowo, ten ton, zawsze oznaczał kłopoty. Pewnie zauważył jak chwytasz za narzędzie, jak zaciskasz dookoła niego palce. Już czułaś się jakbyś zrobiła coś złego. – Jeżeli chcesz coś zrobić to to zrób – To brzmiało jak wyzwanie, tak to przynajmniej odebrałaś, Sans jednak był całkowicie odprężony. Próba walki z nim byłaby teraz tylko marnotrawieniem czasu, zbędnym wysiłkiem. Kogo próbujesz oszukać? Nie jesteś w stanie nic zrobić. Nic co polepszyłoby Twoją obecną sytuację. Uścisk na widelcu zelżał. – Dokładnie tak, ptaszyno – próbowałaś zignorować jego rękę, jaką położył na Twoim ramieniu, jego kciuk bawił się obrożą na szyi – Teraz jedz, zasłużyłaś sobie – Wzięłaś głębszy wdech przez nos i wypuściłaś go przez usta próbując się uspokoić. Nie byłaś w stanie nic zrobić, a więc graj swoją rolę. Ostatnią rzeczą którą teraz potrzebujesz to zrobienie czegoś głupiego nim cokolwiek zjesz. Wsadziłaś do ust nadal jeszcze ciepły makaron. Szybko nabierałaś kolejne kęsy na sztuciec. To dlatego, że nie jadłaś nic przez cały dzień. I choć niektóre kluski były niedogotowane inne natomiast przypalone; to był najsmaczniejszy posiłek jaki jadłaś od dawna. Nie narzekałaś, jedzenie to jedzenie. A co z sosem? Zdecydowanie dało się wyczuć pomidory, albo raczej koncentrat pomidorowy, jakieś zioła. Łał, brakowało Ci tego. Pączki, hot dogi i burgery były smaczne, ale potrzebowałaś czegoś… normalnego. Nie martwiło Cię nawet to, że potrawie towarzyszył dziwny posmak, którego wolałaś nie klasyfikować. To co jednak przeszkadzało to obecność Sansa. Nadal miałaś na sobie obrożę ze smyczą, której końcem się teraz bawił. Normalnie mogłabyś nawet zapomnieć o krępującej ozdobie, tak przez zabawę tego dupka było to niemożliwe. Popatrzyłaś na niego złowrogo, lecz ten się tylko uśmiechnął i uniósł wyżej brwi. Postanowiłaś jeść dalej w milczeniu.
– Wiesz co, suczko. Myślę, że ładnie tak wyglądasz – pociągnął mocniej za smycz. Przysunął się bliżej, jego gorący oddech pieścił płatek Twojego ucha. – Lubię jak kości owijają się dookoła twojej szyi – w jednej chwili z trudem Ci się przełykało, natychmiast przypomniałaś sobie o tym co działo się parę chwil temu. Pyszne spaghetti zaczynało mieć paskudny smak. Widząc Twoją reakcję Sans cofnął się i zaczął śmiać. – Jaka przestraszona! – ignoruj, ignoruj. Jego humor wskazywał na szczęśliwe zakończenie dnia, lecz byłaś pewna, że nadal jest na Ciebie wściekły, więc nie powinnaś mu w żaden sposób podpadać. Kilka kropel sosu skapnęło Ci na pierś, chciałaś szybko je wytrzeć, lecz Sans Cię ubiegł, chwytając za dłoń i zaczął lizać palce. Z całych sił próbowałaś nie odepchnąć go od siebie, jednak za bardzo bałaś się, że ostre zęby Cię poranią. I choć Twoja skóra już była czysta pieścił ją językiem jeszcze chwilę nim całkowicie Cię puścił. Wtedy zaczęłaś wycierać o swoje udo jego ślinę. Lepszy byłby już ten sos. – Co za brudasek. Nie martw się, wyczyszczę cię kiedy tylko skończysz jeść. – Ta obietnica wywołała dreszcze na Twoim ciele, popatrzyłaś na prawie pusty talerz. Zaczęłaś żałować, że tak szybko jadłaś. Przez kolejne dziesięć minut starałaś się gryźć tak wolno jak to tylko było możliwe. To nie tak, że nie chciałaś się myć; miła, ciepła kąpiel czy prysznic to genialny pomysł. Lecz ostatni raz, kiedy Sans Cię mył… nie należał do najprzyjemniejszych. Dobra, to kłamstwo. Było przyjemnie. Na swój chory, zboczony, przedziwnie delikatny sposób, ale to nie tak, że chcesz aby miało to miejsce znowu. Ścisnęłaś nogi, ale to tylko przypomniało o dziwnym napięciu między nimi. Twój umysł wiedział czego chcesz i czego nie chcesz, ciało jednak mówiło coś zupełnie innego. Zdrajca.
Sans jednak przysnął i nie obudził się nawet jak talerz był już czysty. Twoje własne powieki zaczęły ciążyć. Byłaś w cieple, najedzona, potwór najwyraźniej zapomniał o umyciu Cię. Albo póki co. Już późno, więc może sam da Ci gąbkę i pozwoli się umyć. Westchnęłaś. Śnisz. To nigdy nie będzie miało miejsca. Nim jednak udało Ci się złapać trochę czasu dla siebie, wielkie i złe ślepia wpatrywały się w Ciebie. Warknął, a może mruknął pół sennie kiedy przyciągał Cię do siebie i wtulił głowę w Twój kark. Miałaś nadzieję, że ocknął się na tyle aby nie wziąć Cię za jakąś przekąskę. Kościste palce przesunęły się po Twoim boku i chwyciły za pierś. Co jest z libido tego gościa?! Przez nieszczęśliwy przypadek kopnęłaś talerz, który upadł na ziemie wydając charakterystyczny dźwięk, nie stłukł się. Jednak to wystarczyło aby Sans się obudził, całe szczęście zerknął tylko na to co się stało. Ziewnął i poprawił się na kanapie. Popatrzył na Ciebie. Ojjj nie podoba Ci się ten uśmiech. Właściwie to żaden jego uśmiech Ci się nie podoba, przez niego się tylko bardziej denerwujesz. Pochylił się by wziąć naczynie i udał się do kuchni. Słyszałaś, jak skądś leje się woda i spodziewałaś się że przyjdzie z miednicą tak jak ostatnim razem. Kiedy jednak pojawił się w pokoju zamiast tego trzymał znajomą brązową tabletkę.
– Co za mina – zaśmiał się podając Ci suplement. Nie wiedziałaś, czy lepiej abyś dostawała to przed czy po posiłku, ale jedno było pewne; musisz to połknąć. Z trudem przełknęłaś, starając się nie skupiać na oleistym smaku „posiłku” – Grzeczna dziewczynka. Teraz, ubierz się, a ja wezmę kilka rzeczy – Przyglądałaś się zaskoczona jego plecom, kiedy udawał się do swojego pokoju. Masz się ubrać? Tego się nie spodziewałaś. Ignorując nieprzyjemny posmak w ustach zrobiłaś to czego chciał. Ciuchy strasznie śmierdziały, ale lepsze to niż nic. Chwyciłaś za kości dookoła Twojej szyi, nadal nie wiedziałaś jak się ich pozbyć. Sans zapomniał o obietnicy? Może, ale w takim razie dlaczego miałaś się ubrać? Zabierał Cię Grześ? Chyba. Grillby? Niee, oby nie. To ostatnie miejsce w którym chciałaś się znaleźć. – Mówiłem ci, abyś się nie bawiła obrożą, suczko – natychmiast ją puściłaś i popatrzyłaś do góry na Sansa. Trzymał… ręcznik? Łącząc fakty, wygląda na to że zabiera Cię gdzieś abyś się umyła. Taką przynajmniej miałaś nadzieję, czyli poznasz jakieś nowe miejsce. Choć „nowe” ostatnio nie okazywało się dobre, ale skoro Sans jest w dobrym humorze może nie będzie tak źle. W jednej chwili zdałaś sobie sprawę, że trzyma w rękach coś jeszcze. Buty, prawdziwe buty. Zdecydowanie na Ciebie za duże, chyba jakieś jego stare, ale nadal to buty. Rzucił je przed Tobą i wsunęłaś w nie stopy. Jeżeli się nie mylisz, były tylko o kilka numerów za duże. Wygląda na to, że szkielety nie mają wielkich stóp. Cóż to same kości. Jego własne tenisówki nie były zawiązane. Prawdopodobnie dlatego, że miał to gdzieś. Wyciągnęłaś ręce po ręcznik. Był wielki, brązowy i miękki. Ładnie też pachniał, jak proszek do prania. Kiedy byliście gotowi do wyjścia, Sans chwycił Cię za smycz.
– Suczko, chcę abyś się teraz skupiła – przytaknęłaś – Nie rozmawiaj z nikim. Nie patrz na nikogo. Nie odchodź ode mnie. Łapiesz? - znowu skinęłaś głową przytulając do siebie ręcznik. Sama myśl spotkania się z innymi potworami była bolesna. Grillby był przegięciem, a skoro to przyjaciel kościotrupa to nie chcesz poznać innych.
-Sans – zaryzykowałaś odezwanie się, pozwolił Ci mówić – Gdzie idziemy?
-W takie miejsce, gdzie zrobisz się mokra.
O kurde, zakończenie buduje napięcie
OdpowiedzUsuńBiorąc pod uwagę tytuł kolejnego rozdziału - napięcie raczej opada xD
UsuńTeraz zobaczyłam tytuł, już wszystko wiadomo xD
Usuń...nooo cóż za przypadek że ja miałem na obiad spaghetti...
OdpowiedzUsuńA smaczne było? xD
UsuńBaaaaardzo!
UsuńTo dobrze xD Jedz i rośnij!
UsuńJuż po... Ale jeszcze przed.
UsuńDwa rozdziały jednego dnia. Jestem spełniona, mogę umierać :')
OdpowiedzUsuńChcesz umrzeć przed kolejnym rozdziałem? Neeeh nie pozwolę na to!
UsuńGdybym nie znała nazwy następnego rozdziału miałabym teraz milion pytań w głowie przez ostatnie zdanie Sansa ( ͡° ͜ʖ ͡°) O rany Yumi, szalejesz dzisiaj z tymi rozdziałami, oczywiście w pozytywnym SANS-sie *puszcza oczko a w tle słychać dźwięk perkusji* <3
OdpowiedzUsuńTo było tak suche, że aż zaschło mi w gardle xD
UsuńNie no spokojnie, ten rozdział był krótki. Kolejny pojawi się jutro, w tej chwili pracuję nad własnym opowiadaniem i jak się wszystko uda to pojawi się jeszcze dzisiaj.
Yumi! Jak ci sucho to polecam herbatę z imbirem, miodem i cytryną.
UsuńA o jakiej tematyce to opko?
Duuuh nie łudź się, nie Zootopia, wybacz. Na to będziesz musiał poczekać, aż mi normalny net wróci. To dostaniesz komiksów a komiksów.
UsuńA opowiadanie cóż, filozoficzno-teologiczno-moralnościowej xD Tak poważnie to zobaczysz ^^
Czy Ja mówiłem coś o Zootopi, ale trzymam cię za słowo.
UsuńCzyli nie tylko ja publikuje takie opko w ostatnim czasie.
Och, Yumi, poruszasz moje ukochane tematy <333 Uwielbiam sobie poczytać o teologii, bądź filozofii. Nie oznacza to, że znam się na tym, lubię posłuchać, bądź poczytać rozmyślania o różnych ciekawych tematach ^^
UsuńPójdź że mną do szkoły sansy i takich się filozofii nasluchasz ode mnie typu "po co mi to" lub "po co jest wszechświat" XD
UsuńHm.. mi bardziej chodzi o teorie spiskowe, człowieka, kosmos, linie czasowe(mój ukochany temat), alternatywne rzeczywistości, istnienie bóstw, jak powstaliśmy itd.
UsuńW tym też jestem dobra xd
UsuńOn naprawdę chce nas wykąpać w wodospadzie!? Tam gdzie są potwory!?
OdpowiedzUsuńNom. :3 Wolisz siedzieć brudna i śmierdząca?
UsuńJa z pewnością...
UsuńAle wodospad? Serio? Czy nie mógł nas umyć jak ostatnio. Chociaż to też dobre nie było.
UsuńMarudzisz, marudzisz. Nie będzie tak źle.... Tylko mała lawina takie tam tylko... Nic poważnego :3
UsuńO, a ja chętnie bym to zobaczyła, a nawet wzięła udział. Kto nie chciałby wykąpać się w świecącej wodzie, obserwując kamyki mające przypominać fałszywe gwiazdy? Przecież ludzie płacą, za przejazd łódkami po tunelach, w których znajdują się świetliki. Jestem ciekawa jak będzie czuła się bohaterka o ile faktycznie tam zmierzają. Choć to jest raczej pewne. Chyba, że idą do Alphys. Nie, no raczej nie... Co nie?
UsuńW sumie... racja Sansy
UsuńBoże. Te ostatnie słowa Sans'a były tak dwuznaczne xd
OdpowiedzUsuńO to chodziło xD
UsuńHeh jeden z "lepszych" rozdziałów gdzie było mi wesoło XD. I ta końcówka XD. Ale w sumie gdzie tu było coś niedozwolonego poniżej osiemnastki?
OdpowiedzUsuńW sumie to jest chyba efekt tego, że zapomniałam od haczyć tego oznacznika po poprzednim rozdziale xD Leń mi się włączył
UsuńWitam w klubie Yum-Yum. O nową ksywka xd
UsuńO co chodzi? Dalsze tłumaczenie zostało przerwane? Błagam, tylko nie to! :'(
OdpowiedzUsuńDlatego czasem warto śledzić facebooka albo aktualne notki. http://handlarz-iluzji.blogspot.com/2017/03/dramatu-ciag-dalszy.html
UsuńAutorka postanowiła cofnąć pozwolenie tłumaczenia opowiadania. Cała akcja jest opisana w notce ;3
Czy ktoś może wie gdzie znajdę dalszą część tego? wiem że jestem tu naprawdę wiele lat po publikacji wszystkiego co tu znalazłam ale nie wiedziałam o tej stronie wcześniej :'D
OdpowiedzUsuńa link do oryginału nie działa, jej konto chyba zostało ogólnie usunięte-
pls help ja- ja chce wiedzieć co sie stało dalej- :'D
Yumi jeśli jeszcze żyjesz na tej stronie prosze pomóż-
jeśli ktokolwiek tutaj jeszcze jest po tam długim czasie-
Aż zostałam zainspirowana by spróbować tego poszukać. Na reddicie ktoś o to pytał. Łap linka do postu- ktoś w tym rzucił link do swojego dysku google, w którym zapisał sobie opowiadanie. Nie wiem ile tam tego jest, bo aż tak dokładnie nie sprawdzałam- ale miłej lektury jesli jest tam coś więcej niż to co na blogu x3
Usuńhttps://www.reddit.com/r/FanFiction/comments/sw7gab/looking_for_deleted_undertale_fanfiction/
O MÓJ BOŻE DZIĘKUJĘ CI ANIELE KTÓRY JESZCZE TU JEST KOCHAM CIEEE
Usuńmoja wola do życia właśnie wróciła-
<33
Cieszę się, że mogłam pomóc. Miłej lektury <3~
UsuńDziękujęęę <333
Usuń(Staram się wysłać tą wiadomość od momentu w którym mi odpisałać ale nie wiem czemu jest błąd strony i dziękuję jeśli teraz się wyśle-)