Notka od autora: Jest to opowiadanie autorskie w którym czytelnik odgrywa znaczącą rolę. Płeć obojętna. Miłośniczy opowiadań z dreszczykiem oraz duchów znajda tutaj coś dla siebie. Notki +18 będą oznaczone. Zaznaczam jednak, że nie będzie się to odnosiło tylko i wyłącznie do motywów erotycznych, ale także makabrycznych. Główną postać z Undertale jaka się tutaj będzie przewijać to G!Sans.
Wersety jako tytuły poszczególnych rozdziałów zaczerpnięte z wiersza "Syn Cieniów" -Zygmunta Krasińskiego.
Świat w jakim żyjemy jest pełen tajemnic, potwory nie są niczym nowym, ludzie zdążyli już do nich przywyknąć. W obliczu polityki od której już uciekasz, bo nawet nie masz dla niej czasu i sił, oraz głupoty nielicznych jednostek z jaką spotykasz się w internecie, myślisz, że już nic Cię nie zaskoczy. Mylisz się. Postanawiasz zaprosić szkolną outsiderkę na piwo i właśnie ten wypad odmienia całe Twoje dotychczasowe życie.
Spis treści:
Rozdział VI - „I przez ciąg wieków spać się kładły w grobie” (obecnie czytane)
Rozdział VIII - „Wschodząc i żyjąc – do ciebie wróciły”
Rozdział IX - „Tym są na końcu czym w początku były”
Rozdział X - „Świat jeden ducha z twoim duchem zlany”
Rozdział XI - „Lecz każda dusza na ciebie wyrosła”
Rozdział XII - „I siebie samą w twoje łono wniosła”
Rozdział XIII - „I wie o sobie – że stała się synem”
Rozdział XIV - „Równym ci Ojcze i wiecznie jedynym”
Rozdział XV - „Bo w każdej jeden Ty jesteś o Panie!”
Rozdział XVI - „I w każdej wołasz „ja” a oprócz Ciebie”
Rozdział XVII - „Nigdzie nic nie ma i nic nie powstanie!”
Epilog - „Teraz myśl, kochaj, stwarzaj niebo w niebie”
Dasz radę. Kto inny jak nie Ty. Dobra. Wdech i wydech. To nic takiego. Przecież nie dzieje się nic. Właściwie to nic nie zaszło. No dobra. Zaszło. Sprawa została spierdolona. Nie masz jej zaufania. Być może nigdy nie było Ci ono dane. A chuj z tym. Dlaczego tak bardzo przyciąga Cię do siebie ta ruda? Pewnie to kolejna fanatyczna New Age, która przyjaźni się z potworem. Ale, czy znasz jakąś fanatyczkę New Age? Nie, chyba, a może... matka tej grubej dziewczyny z podstawówki wyglądała trochę jakby praktykowała czarną magię... albo po prostu ma taką mordę. Aghhh! No i patrz. Długopis pękł Ci w gębie. Tak mocno zaciskasz zęby na plastiku, że ten się rozpadł i fuj. Ble.
-Uhm, prze... - przerywasz profesorowi, który prowadzi naprawdę bardzo ciekawy wykład o tym jak to... A tak, racja, Ty. Ty i Twoje problemy. Psorek podnosi wzrok na Ciebie, masz niebieską brodę, ręce i koszulkę. Wyglądasz jak ta osoba, która w horrorach zawsze ginie jako pierwsza, gdyby zamienić tusz z długopisu na krew.
-Idź to umyj i wypluj. Na miłość boską, czuję się jak w przedszkolu - załamany poziomem inteligencji młodzieży, stetryczały belfer wraca do swojego monologu. Którym na dobrą sprawę interesuje się tylko on.
Wyjściu towarzyszyły ciche śmiechy. Oh, ciekawe ile tygodni minie, nim zapomną o tym. W co Ty wierzysz? Nigdy Ci tego nie wybaczą. Śmiej się z tego co Cię spotkało. Zmywając niebieski tusz z brody obmyślasz jakiś genialny fortel, który zastosujesz gdy przyjdzie co do czego.
-A tobie co się stało? - kobiecy, znajomy głos.
-Ahahaha, długopis mi pękł w buzi hehehe głupie nie? - Głupie to jest to co Ty wygadujesz. Podnosisz wzrok. Isza przygląda Ci się skrzywiona, cokolwiek teraz pomyślała, nie były to miłe słowa. Ech. A tak, czy aby przypadkiem nie masz jej coś do powiedzenia? No już, dalej, śmiało. - Em... Wiesz, chcę się ciebie o coś zapytać.
-Nie nie wiem jak zmywać tusz z ubrania.
-Nnnn-nie o to chodzi, choć i na to odpowiedź by się przydała. Lubię tę koszulkę.. Heh... Nie no, ale tak poważnie.
-Poważnie lubisz koszulkę?
-Możesz przestać się ze mną droczyć i dać mi dokończyć zdanie?
-Nie - Isza zamknęła się w kabinie. Milczysz chwilę zbierając myśli w akompaniamencie cieknących sików do uczelnianego sracza. Kap, kap. Spuszcza wodę i idzie do umywalki umyć ręce. Orientuje się, że jak zawsze w kranie zimna woda, a o mydle można sobie pomarzyć.
-Naprawdę mi przykro za to co się stało - walisz prosto z mostu. Isza patrzy na Ciebie przez chwilę.
-Aha - I tyle? Chce wyjść z ubikacji, ale zagradzasz jej drogę
-Słuchaj, mogę ci to wynagrodzić
-Nie chcę
-Zrobię co zechcesz
-To daj mi spokój
-Nie! - ruda przygląda Ci się zaskoczona przez chwilę, a potem wzdycha ciężko
-Czego chcesz? - Właśnie, czego chcesz? Przez chwilę nie wiesz co odpowiedzieć, błądzisz wzrokiem po usyfionych uczelnianych kafelkach.
-Początkowo... - zaczynasz cicho i niepewnie - ... był pewien sen i nie wiem...
-Już ci mówiłam, że to tylko sen.
-Ja wiem! Ale potem zniknęła jedna dziewczyna, która powiedziała innej, a ta powiedziała koledze, który znowu...
-Skończ z tym socjologicznym nonsensem.
-Znaczy się wiem, że ona korzystała z twoich usług.
-Bo tak ci powiedział ktoś, kto dowiedział się od kogoś innego? - dziewczyna skrzyżowała ręce na piersi. - Zajmij się swoim życiem, dobra? Odpierdol się od mojego. - I z tymi słowami, wyszła.
Na pozostałych zajęciach, Twoja obecność zaliczała się do tych fizycznych, lecz nie duchownych. Myśli brnęły w różnych kierunkach. Dlaczego Ci zależy? Czego chcesz? Dlaczego ta myśl nie daje Ci spokoju? Czy to był sen? Wszystko co Cię otaczało mówiło Ci, że to coś więcej niż sen, że ... że wszystko jest realne. Sama myśl o tym, że ta dziewczyna może mieć dowody na istnienie czegoś więcej niż to co Cię otacza była ... zjawiskowa. Wszystkie creepypasty mogą się schować!
Oczywiście, szperasz czasem w sieci w poszukiwaniu czegoś bardziej sensownego, czegoś... albo raczej kogoś kto wciągnie Cię w tajemny świat magii i tajemnic, który tak strasznie kusi, ciągnie w swoje wnętrze. Ale po tym, jak kontakt z jedną dziewczyną z ruchu Wicca okazał się tak żałośnie śmieszny, dochodzisz do wniosku, że w sieci jeszcze więcej popierdolonych oszołomów i w sumie... Twoja obsersja nie wypada tak źle biorąc pod uwagę to co tam wypisują.
-O, i jest miłość ____ - z zamyślenia wyrywa Cię Zuzka. Podnosisz na nią wzrok. Kiedy zajęcia się skończyły? Właśnie idziecie korytarzem z szatni... masz nawet swoją kurtkę. Jak? Ale... co ona tam powiedziała?
-Nie wiem o czym mówisz - mruczysz sennie
-No, twoja miłość, nasze rude dziewczę~!
-Daj spokój, to nie tak..
-Nie? - udaje zdziwienie - Gadasz o niej, próbujesz się o niej dowiedzieć wszystkiego, chcesz się z nią za-przy-ja-źnić, ale ona nie chce, co za pech i smutek - tutaj zaśmiała się cicho - Po chuj ty się w ogóle angażujesz w coś takiego?
-Ona jest... - co powiedzieć? Jakakolwiek szczera odpowiedź będzie tutaj zła - ... ciekawa
-Aaaaa, ciekawa - Zuzka zamyśliła się i stanęła przy filarze zarzucając płaszcz na ramiona - Daruj sobie, dla mnie jest po prostu dziwna.
-Dlaczego?
-Sama nie wiem, po prostu coś mi mówi, że powinnam trzymać się od niej z daleka. A jeszcze jak jest z tym swoim G - wskazała na potwora stojącego przy rudej - To tym bardziej. Wiesz, taki instynkt samozachowawczy, który nakazuje mi spierdalać gdzie pieprz rośnie.
Ty czegoś takiego nie masz, więc po pożegnaniu się z Zuzką podchodzisz do Iszy i G. Serce wali Ci jak łom. Czujesz, że nogi zaraz ugną się pod Twoim ciężarem, ale nie, dasz radę. Dasz!
-CZEŚĆ! - para przenosi na Ciebie wzrok, Isza zaraz potem wywraca oczami zirytowana. Dobra, co dalej? Jakoś zagaić rozmowę trzeba. Co się robi na studiach? Coś super normalnego. Takiego o co każdy inny by poprosił na Twoim miejscu... O! - Mam prośbę czy...
-Nie. - syknęła
-Ej, no daj człowiekowi dokończyć - G zaśmiał się w rękę - Nie widzisz ile nerwów zjada? Ma całą czerwoną twarz! - masz? O cholera. Faktycznie bardzo się stresujesz, ale nie aż tak! Znaczy się, chyba. No mniejsza.
-U-uhm...
-No jaką masz prośbę skarbie? - G przychyla się w Twoją stronę uśmiechając serdecznie.
-Znaczy się, piszę referat na ... na... na tego psorka z którym mieliśmy wykłady we wtorek - ... Serio coś takiego piszesz? - O tym jak potwory przedstawiają ludzi w swoich publikacjach z okresu, jak jeszcze żyły w górze Ebott.
-I zapewne brakuje ci materiałów - G strzelił do Ciebie z pistoleta zrobionego z palców. Przytakujesz.
-A więc to coś, do czego ja potrzebna nie będę - Isza przeciąga się - To dobrze.
-Nie. Nasz kochany czytelnik ma sprawę do mnie - G puścił Ci porozumiewawcze spojrzenie i uśmiechnął się tak jakoś dziwnie, mrocznie. Przez chwilę cień przeleciał przez jego twarz, by zaraz potem wrócić do normalnego kokietowania, do którego już się przyzwyczajasz. - Pomogę Ci - odparł na pytanie, które jeszcze nie opuściło Twoich ust - Jutro o czternastej w kawiarence Kafka. - Puścił do Ciebie oczko i chwycił rudą za rękę, razem udali się w stronę jego malucha, zaś Ty stoisz na parkingu i nie wiesz co ze sobą zrobić. No cóż, przynajmniej wybrał dzień i czas, który Ci odpowiada bo masz wtedy wolne.
Kafka to przyjemna kawiarenka, która przyciąga do siebie ludzi przez prześliczne wnętrze pełne dupereli i drobiazgów, które są tak poukładane, że nie tworzą chaosu. Przygaszona czerwień zdobi ściany, miejsca siedzące są oddzielona od siebie albo zasłonami z frędzli, albo pół przeźroczystym materiałem przypominającym trochę moskitiery.
Jest stare pianino, maszyna do pisania pamiętająca II Wojnę Światową, na ścianach specjalnie krzywo pozawieszane rozmaite plakaty. A to z Merlin Monroe, a to z pociągiem jadącym, a to z kafką sączącą kawkę w kawiarence. Klienci sami, nikt nie wie kiedy i dlaczego, zaczęli pozostawiać po sobie pamiątki. Siadasz na kanapie postawionej pod oknem. Zaglądasz w menu. Grzaniec, to jest to czego właśnie teraz potrzebujesz najbardziej. Zamawiasz. Czternasta, a jego nie ma. Chwytasz więc za stojący blisko stary imbryk do herbaty i otwierasz go. W środku są karteczki. Niewielkie, średnie i większe. Z zeszytu, rachunki, chusteczki. Wszystkie podpisane, z jakąś informacją od autorów.
„Po maturze 2010”
„To przy tym stoliku 2 marca 1999 moja żona powiedziała mi, że będziemy mieć dzidziusia!”
„5 kwietnia 2005 - szefowa dała mi podwyżkę”
Były też i inne. Te bardziej trafiające do serca każdego z nas.
„Uśmiechaj się.”
„Usiądź wygodnie i ciesz się. Tutaj czas się zatrzymuje”
„Jeżeli to teraz czytasz, to dobrze, bo umiesz czytać”
„Seksowne laski...”
O.. a to co tutaj robi? Może dorzucisz coś od siebie? Ale co. Kelnerka już podała Ci grzaniec, więc wykorzystujesz rachunek z niego i zaczynasz skrobać. Ale co?
23 stycznia 2018.
Czekam na potworzego przyjaciela.
O. W sumie to częściowo prawda. Częściowo. Heh. Wsadzasz karteczkę do imbryka i odstawiasz go na miejsce. Liściki są jeszcze w szufladzie starej komody na której położone są stare książki. Są w butelkach, w wazonach, w doniczkach. Właściwie wszędzie pełno jest takich kartek. Niewielkich wspomnień i chwil zatrzymanych w pożółkłych wpisach. Uśmiech nie znika z Twojej twarzy.
Po pół godziny Twój grzaniec już nie grzeje. Jest zimny, zaś G dopiero co się pojawił. Odwiesił kurtkę na wieszak i usiadł naprzeciwko Ciebie wcześniej zamawiając piwo.
-Wybacz spóźnienie, auto mi nawaliło. - Maluch, no tak, dziwisz się, że jeszcze działa...
-Spoko, długo nie czekam - Akurat...
-Dobra, to miejmy to już za sobą. - potwór pochyla się nad stolikiem w Twoją stronę - Co chcesz wiedzieć?
-Um.. - Właśnie... co chcesz? Cały referat jest zmyślony, a to jak potwory postrzegają ludzi mało Cię interesuje... Jak wybrnąć z tego tematu tak, aby G otworzył się i powiedział coś o tym co robi z Iszą? - Wiadomo, że... - zaczynasz patrząc mu prosto w oczy, starając się nie pogubić wątków - Pierwsza wojna ludzi z potworami była bardzo dawno temu, tak dawno, że nie zachowało się żadne źródło u nas.
-Nie czas tutaj winien, a wy. To wy wymazaliście z kart historii i wsadziliście do legend.
-Uh... nie my, bo ja z tym nic wspólnego..
-Oj no wiem wiem, ale nie lubię takiego gadania...
-Znaczy się, jakiego?
-Poprawność polityczna - kelnerka podała mu piwo, od razu wziął łyk - Nie owijaj w bawełnę i mów czego chcesz. - Oh... Uh...
-A więc... - chrząkasz - Wiesz coś na temat prawdziwych motywów wojny?
-Poszło o nieporozumienie. - odparł spokojnie opierając się o kanapę
-Nieporozumienie?
-Powiedz mi, jak wiele wiesz?
-Uhm... Dawno temu na ziemi były potwory i ludzie, wybuchła wojna i zostaliście zapieczętowani magicznym zaklęciem w górze na wiele lat, a potem dziecko imieniem Frisk was uwolniło
-Czyli mało. - Wziął głęboki oddech - To zaczniemy od początku. - Myślał chwilę nad słowami, jakie ma wypowiedzieć - Czym się różni tworzenie od stwarzania?
-Um, to nie jest to samo?
-Głupi człowiek nie widzi różnicy - Ałć, to zabolało - Ale mądry wie, że to nie jest to samo.
-A więc oświeć mnie.
-Tworzysz coś z czegoś, a stwarzasz z niczego - Co? G musiał zobaczyć Twoją minę więc wziął swój rachunek za piwo i zaczął go składać. Po chwili mały samolocik... a może łódka, w każdym razie coś takiego było między wami - Tworzenie, czyli z kartki papieru zrobiłem coś takiego. Jeżeli chciałbym stworzyć, byłaby i kartka papieru i samolocik - A, a więc to samolocik - Po prostu pojawił by się przed Tobą. Rozumiesz?
-Chyba.
-Jaka jest różnica między ludźmi, a potworami? Pomijając wygląd oczywiście.
-Uhm.. dusza?
-Właśnie. Na czym polega ta różnica?
-Nasze dusze są... nieśmiertelne, a wasze giną po śmierci?
-Brawo, lekcja odrobiona. Ludzkie dusze są silniejsze od potworzych nie tylko przez to. Wasze dusze mają moc stwarzania.
-Co?
-To nie znaczy, że jak chcesz to powstanie wszystko. Kumulacja waszych emocji i takich tam, może powołać do istnienia coś, czego nie powinno być.
-Aha...
-Nie rozumiesz?
-Nie. - G westchnął ciężko.
-Dobra, to idziemy z historią, a metafizykę odstawimy póki co na bok - Metafizykę? - Wojna nie wybuchła tak po prostu. Nie chodziło o ziemie czy o cokolwiek innego. Ludzie zaczęli się nas bać. Widzisz, każdy potwór ma jakieś magiczne umiejętności, za to ludzie nie wszyscy, a teraz jeszcze mniej niż dawniej. Ludzie obawiali się, że potwory chcą ich nieśmiertelnych dusz, do tego, aby być silniejsze.
-Ale dlaczego?
-Właśnie. Wszystko zaczyna mieć sens, kiedy weźmiemy pod uwagę istnienie jeszcze jednego bytu. Potwory są stworzone z magii i ciała. Ludzie z duszy i ciała. To o czym mówię, to byty stworzone z ...
-Duszy i magii
-Ale nie mają ciała. Bez ciała nie mają wpływ na ten świat, bo ten świat jest materialny. Te byty, o jakich mówię, faktycznie zabierały ludzkie dusze chcąc w ten sposób stać się silniejsze i zaistnieć fizycznie. Ludzie pomyśleli, że to my i była wojna. Ot i wszystko.
-Stąd to nieporozumienie. Czym są te byty?
-To wy je stworzyliście. Wasze emocje. Wasze śmierci. Wasze dusze. Nawet nie wiecie o tym, że je stworzyliście. Jesteście twórcami czegoś, co was zżera bo jest zazdrosne o to, czego nie ma. Czyli o ciało.
-Mówisz o demonach?
-Duchach dokładnie. Ale tak, demonami też je nazwać możecie.
-Aha.. czyli wszystkie te straszydła jakimi straszą matki swoje dzieci? - Chcesz wziąć łyk grzańca, ale już go nie masz. G prawie też nie ma piwa.
-Nie. Nie wszystkie. Niektóre potwory stały się inspiracją dla waszych legend. Nic nie znika całkowicie. Nawet jak tego się chce. Coś zawsze zostaje - chrząknął - Nessie, Wielka Stopa czy Yeti nie istnieją. Akurat. Święty Mikołaj też nie.
-O rany, teraz mi serce łamiesz - śmiejesz się, G też się uśmiechnął, ale mówił dalej.
-Jak ludzie są przez nas postrzegani? Z jednej strony współczujemy im waszej głupoty i ślepoty. Z drugiej jesteśmy na was o to źli. Bo całe zamieszanie, setki lat więzienia i upokorzenia o coś, za co tak naprawdę nie byliśmy winni. Nie wspominając już o śmierci Asriela. Księcia potworów. - A tak, był jakiś artykuł w gazecie o nim...
-A więc ty i Isza...
-I tak powiedziałem ci za wiele - G westchnął - Z przyjemnością niczego bym ci nie mówił, ale wtedy sprawy potoczyłyby się jeszcze gorzej - mruknął pod nosem. Marszczysz brwi nie do końca rozumiejąc jego słowa - Słuchaj... - powiedział wstając od stolika i zasunął za sobą krzesełko - Wiem, że i tak mnie nie posłuchasz, bo prosiłem o to sam nie wiem ile już razy.... - Co? - Ale proszę, dla dobra swojego, naszego i całego tego świata, który w gruncie rzeczy nie jest aż tak zły.... - Przeniósł wzrok na okno za Tobą, patrzył w bliżej nieokreślony punkt - Proszę, przestań. Przestań wchodzić nam w drogę. Przestań się interesować. Przestań dociekać. Znajdź hobby. Nie wiem. Kolekcjonuj znaczki czy coś. Dla dobra wszystkich. Daj spokój, dobrze? - znowu popatrzył na Ciebie, wgłąb Ciebie, jakby patrzył na Twoją duszę, a nawet głębiej. Czujesz się nago, tak strasznie nago. Boisz się nie tyle jego i jego złotych ślepi, co tego co w Tobie zobaczy. Jego mina jednak jest nieodgadniona. - Wiem, że jest w tobie dobro i w gruncie rzeczy nie jesteś złym dzieciakiem - w jego głosie słyszysz smutek - Ale proszę, przestań. Ciekawość zabiła kota. Wiesz?
-...O czym ty mówisz?
-Jeżeli nie przestaniesz robić tego co robisz, dowiesz się już za kilka rozdziałów- ...
-G, stój! Co chcesz przez to powiedzieć? Nie do końca rozumiem...
-Rozumiesz. Dobrze rozumiesz. I wiesz o czym mówię. Proszę, nie niszcz tego świata...
-Ale ja nie chcę nic niszczyć, ja po prostu chcę. -...
-Nie niszcz go. - ...
Nie.