Handlarz Iluzji
Autor okładki: Rydzia
Notka od tłumacza: Szkielety nie chowają się już w Twojej szafie, są także w całym mieszkaniu! Wcielasz się w rolę przeciętnej, nieco pokręconej studentki, która potrzebuje znaleźć miejsce gdzie mogłaby zamieszkać. Ścigana przez mroczną przeszłość odnajduje schronienie w domu pełnym kościotrupów.
Jest to opowiadanie w stylu haremówek, dostosowane pod kobiecego czytelnika. Erotyczny komedio dramat. Tak to można określić. Czytelniczka x Sans / Czytelniczka x Papyrus / Czytelniczka x Red (Sans z Underfell) / Czytelniczka x Edge (Papyrus z Underfell) / Czytelniczka x Blue (Sans z Underswap) / Czytelniczka x Stretch (Papyrus z Underswap) i tak to wszystko w jednej fabule.
Autorka jest bardzo łasa na fanarty
Autorka: MistressKitten
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik
Spis treści
Część I - Dusza do ocalenia (Rozdziały od 1 do 30)
Dziwna propozycja
Kolacja i obietnica
Szkolne oszołomienie
Zabawa z kociakiem
Śniadanie do łóżka
Dobry uczynek
Dobry uczynek: Akcja i reakcja
Dzień z Edge
Za zamkniętymi drzwiami
Życie to plaża Część 1
Życie to plaża Część 2
Szkieleci zazdrośnik
Odkupienie Reda
Rocznica
Blue zabierz mnie
Pink na misji
Punkt wrzenia
Zgubiona i znaleziona
Duet
Napięcie
Gorąca chwila Część 1 // Alternatywna Wersja [+18]
Gorąca chwila Cześć 2
Obosieczny miecz
Być kochaną
Dziwne schorzenie (obecnie czytany)
Zielonooki potwór
Odrzutowy blues
Zakręć nożem
Genocide [+18]
Nietknięta dusza
Część II - Nie-zapomnij-mnie (Rozdziały od 31 do 45)
Część III - Czas ucieka (Rozdziały od 46 do ??)
Obudził Cię głos, ktoś wołał Twoje imię. Chyba Sans. Przekręciłaś się zerkając na zegarek. Siódma rano. Za wcześnie jak na sobotę. Warknęłaś w poduszkę zrezygnowana
-dzieciaku, ej dzieciaku, obudź się!
-Ugh, czego chcesz Sans – warknęłaś nie ruszając się z wyrka
-coś się stało i chcę, abyś wiedziała że wszystko będzie dobrze, chcę cię przygotować nim coś zobaczysz, dobra? ale.. ale nie bądź zaskoczona, dobra? - Co? O czym on gada?
-cześć kiciu, wspaniały poranek, prawda? - Warknęłaś słysząc Reda za sobą. Odkąd razem zaczęliście chodzić na zajęciach zachowuje się tak, jakby miał większe fory i mógł wchodzić kiedy chce do Twojego pokoju, odwróciłaś się aby mu dogadać.
-Mówiłam ci abyś nie wchodził do mo... - zamarłaś. Ktoś był w Twoim pokoju, ale to nie Red. To niski, rudy młody mężczyzna, pochylający się leniwie nad Twoim stolikiem. Złoty ząb połyskiwał w Twoją stronę. Chciałaś zacząć krzyczeć, lecz w mgnieniu oka zakrył Twoje usta dłonią.
-łoł, kiciu, nie wiedziałem, że wyglądam aż tak źle, no weź, wiesz że jestem całkiem przystojny, co nie? - Szczęka Ci opadła. To zdecydowanie głos Reda. I jeżeli spojrzysz w czerwone oczy wyszczerzonego mężczyzny, wiesz, że to on. Odtrąciłaś jego dłoń. Wzięłaś kilka głębszych wdechów, przyglądając się, jak uśmiecha się szerzej. Dopiero teraz zauważyłaś że nie ma koszulki.. z jakiegoś powodu. Na środku klatki piersiowej miał coś co przypominało kryształowe serce.
-Sans! Wyjaśnisz? Błagam? - krzyknęłaś w stronę zamkniętych drzwi
-oh na miłość... red! - znajoma niebieska bluza pojawiła się obok Ciebie, zaś Red odszedł śmiejąc się. Westchnęłaś, to normalność. Albo właściwie jej namiastka. To nie był szkielet w bluzie, tylko ciemnowłosy, młody, opalony mężczyzna o niebieskich oczach. - mówiłem, abyś poczekał póki nie wyjaśnię jej co się stało, chcesz aby umarła na atak serca? ... gdzie twoja koszulka?
-nie ma koszulki, nie ma problemu – wzruszył ramionami jego oczy zajaśniały – no weź, sansy, takiej szansy nie można zmarnować – niebieski westchnął drapiąc się po czubku nosa (ładnego, trzeba przyznać). Zauważył że się patrzysz, jego policzki zalały się niebieskim rumieńcem. No, to przynajmniej zostało takie samo
-heh, niespodzianka? 
Sans wyjaśnił Ci wszystko jak schodziłaś schodami, że coś poszło nie tak z jego eksperymentem w pracowni, w rezultacie szkielety mają ciała. Tak właściwie to można powiedzieć, że teoretycznie są ludźmi. Teoretycznie. Nadal mają magię, ich dusze są w klatce piersiowej, zachowali wszystkie potworze cechy i moc
-to tylko czasowe, wrócimy do normalności za kilka dni, albo tygodni, nie wiem właściwie ile to będzie trwać, heh – zrobił dziwny wyraz twarz, kiedy zamiast czaszki do pogładzenia, wbił palce we włosy – czy one zawsze są takie gorące?
-Chyba tylko twoje
-PANIENKO _____! CZY TO NIE CUDOWNE? WSPANIAŁY PAPYRUS W KOŃCU WYGLĄDA OKAZALE W SWOIM CIELE! I MAM BICEPSY! - Papyrus praktycznie podbiegł do Ciebie. Musiałaś właściwie założyć, że to Papyrus, z tego co Ci powiedział. Miał ten sam wzrost i tak jak jego brat opaloną skórę, zaś spod kępki brązowych włosów połyskiwały bursztynowe oczy. Napiął swoje mięśnie by Ci je zaprezentować. Jego zbroja już na niego nie pasowała, więc zamiast tego miał na sobie czarne spodnie i koszulkę z napisem „Spoko Ziom”. Zachichotałaś. Zarumienił się na pomarańczowo i uśmiechnął się szeroko. Miał dołki w policzkach. Oczywiście, że je miał.
-Wyglądasz świetnie, Papyrus.
-D-DZIĘKUJĘ!
-____, A JA? JAK JA WYGLĄDAM? - odwróciłaś się w stronę z której dobiegał głos Blue, lecz zamiast tego zobaczyłaś małego aniołka o blond włoskach. Uśmiechał się szeroko, zaś jego jasne niebieskie oczy aż błyszczały. Najwyraźniej też nie mógł wejść już w swoją zbroję, miał więc po prostu czarne spodnie i koszulkę.
-Oh, Blue, jesteś najsłodszy – potarmosiłaś go po blond loczkach. Na jego jasną skórę kroczył błękitny rumieniec. Dostrzegłaś znajomą pomarańczową bluzę za nim, był w niej wysoki blondyn o bursztynowych oczach. Uśmiechnął się odgarniając grzywkę z oczu.
-skoro on jest najsłodszy to ja muszę być najseksowniejszy, tak? - Musiałaś przyznać, że był atrakcyjny. Zwłaszcza kiedy w ustach trzymał papierosa. Zabrałaś mu go.
-W domu nie palimy panie seksowny
-nyeh heh – zaśmiał się opierając o framugę drzwi
-ej kocie, pomożesz? - odwróciłaś się w stronę Reda. Próbował przecisnąć głowę przez golf lecz przez uszy i nos miał problemy. Śmiejąc się pomogłaś mu, czerwone oczy spoczęły na Tobie – heh, dzięki, potem będziesz musiała mi pomóc to ściągnąć.. heh – mrugnął oddalając się o kilka kroków odciągany przez czyjąś magię, ale nie wiedziałaś na dobrą sprawę do kogo należała.
-Ej, a gdzie jest Edge?
-oh, on, uh... cóż, nie jest szczęśliwy z powodu tej przemiany, zamknął się w pokoju – odparł Red z nowego miejsca po drugiej stronie pokoju – ale nie martw się, przejdzie mu
-Muszę go zobaczyć! - zignorowałaś ostrzeżenia i pobiegłaś wprost do jaskini lwa. Zapukałaś w drzwi.
-IDŹ SOBIE
-No weź, Edge, pozwól mi zobaczyć
-NIE! - przytuliłaś się do wejścia
-Proszę?
-NIE!
-Bardzo ładnie proszę... tatuśku? - Cisza. W końcu drzwi się uchyliły zaś w progu stanął wysoki mężczyzna z długimi, czerwonymi  lokami. Jego twarz była w piegach, które przykrywały głęboki rumieniec. Trzy blizny znaczyły jego oko. Był cudowny. O mój Boże, był tak kurewsko cudowny. Te piegi, ta ruda czupryna. Edge to najcudowniejszy rudzielec jakiego kiedykolwiek widziałaś! Zauważył Twój wyraz twarzy i rzucił gniewne spojrzenie. To zdecydowanie bardziej w jego stylu.
-MASZ, ZOBACZYŁAŚ JUŻ JAK MOJA NIEBOTYCZNA PERFEKCJA ZOSTAŁA ZNISZCZONA, MAM NADZIEJĘ, ŻE JESTEŚ SZCZĘŚLIWA, CZŁOWIEKU – wysyczał i już miał trzasnąć drzwiami, ale w ostatniej chwili go powstrzymałaś.
-Z-zaczekaj haha, zaczekaj Edge, naprawdę. Wyglądasz dobrze! - popatrzył na Ciebie pozwalając, abyś uchyliła szerzej drzwi do jego pokoju. Następnie patrząc na własne nogi poszedł za Tobą do salonu. Zapowiadają się ciekawe dni... albo tygodnie. 
Chłopcy w komplecie pojawili się na śniadaniu, co było zwyczajne. Śmiali się, rozmawiali o dziwnych rzeczach jakie dotyczą ich ludzkich ciał. Red zdecydowanie częściej rzucał tekstami dotyczącymi jego „samotnego jedenastego palca” w spodniach. Klepnął Cię nawet w tyłek jak go mijałaś, za co w odpowiedzi pacnęłaś go ręką w tył głowy. Zaśmiał się gładząc miejsce uderzenia. Był zdecydowanie zadowolony, Edge nadal nie, lecz jego zwyczajny mrożący krew w żyłach uśmiech znalazł swoje odbicie na nowej twarzy. Normalną, pogodną rozmowę przerwało rzucenie bomby.
-więc kiciu, powiedz prawdę – odwróciłaś się zaskoczona, Red się szczerzył, pozostali przyglądali Ci się uważnie – który z nas jest najprzystojniejszy? - skończył wyciągając w stronę swój bilet jaki mu dałaś za dobry uczynek.
-Cóż, ja...
-nie obracaj kota ogonem, masz podać konkretną odpowiedź, który z nas przy tym stole jest najseksowniejszym szkielecim człowiekiem? - usiadłaś przyglądając się ich twarzom. Z westchnięciem wzięłaś kartkę
-Trudno mi powiedzieć, musiałabym się zastanowić. No i seksowność to nie jest tylko kwestia wyglądu, to też dobór słów i mowa ciała
-dobra – Red poprawił się w siedzeniu wsadzając ręce do kieszeni – dzisiaj przy kolacji, masz powiedzieć prawdę, póki co, będziemy zachowywać się najlepiej by zaprezentować ci na co nas stać, co wy na to chłopcy? - wszyscy się zgodzili i chwilę potem udali do swoich pokojów nim zdążyłaś cokolwiek powiedzieć
-To będzie dziwny dzień – mruknęłaś. 
-_____, MOŻESZ MI UŁOŻYĆ MI WŁOSY? TRUDNO MI SIĘ DO NICH PRZYZWYCZAIĆ – powiedział Blue słodziutko odymając wargi. Wiedziałaś, że będzie tak zagrywał. Zaśmiałaś się przeczesując palcami jego kędziorki, siedząc na kanapie. Z radością wskoczył na Twoje kolano pozwalając, abyś pogłaskała go po głowie lepiej.
-Masz takie miękkie włosy, chciałabym aby moje takie były – owinęłaś jeden z jego loczków dookoła palca. Trudno było uwierzyć w to, że nie wie jak się czesać, zrobił to prawdopodobnie tylko po to, abyś go dotknęła.
-TWOJE WŁOSY TEŻ SĄ SUPER MIĘKKIE _____! UHM... A SKORO O TYM MOWA – odwrócił się z Twoją stronę z niewielkim rumieńcem na policzkach – CZY... CZY MOGĘ ICH DOTKNĄĆ? CHCĘ WIEDZIEĆ JAKIE TO BĘDZIE UCZUCIE DOTYKAĆ ICH LUDZKIMI RĘKAMI. - przytaknęłaś. Pozwoliłaś wpleść jego palce w swoje kłaki, oboje westchnęliście – LUDZIE CZUJĄ WSZYSTKO ZNACZNIE INACZEJ – zauważył
-N-naprawdę?
-TAK, WSZYSTKO JEST TAKIE... ROZWINIĘTE. JESTEM ZASKOCZONY ŻE UMIESZ FUNKCJONOWAĆ Z TAK WRAŻLIWYM CIAŁEM – opuścił ręce zawstydzony swoją obserwacją. Zaśmiałaś się. Chyba właśnie próbował zrobić na Tobie wrażenie, tak jak uprzedził Red.
-Wiesz, przywykniesz do tego. Poza tym pewnie powiedziałabym to samo gdybym była szkieletem
-MWEH HEH, MOŻE – rumienił się naprawdę mocno, zeskoczył z kanapy – M-MUSZĘ IŚĆ? - to pytanie? Zawinął się zostawiając Cię lekko zaskoczoną.
-mnie też możesz je ułożyć? - Stretch pojawił się na podłodze przed Tobą. Popatrzył piwnymi uśmiechniętymi oczami. Zachichotałaś i zaczęłaś przeczesywać palcami jego blond włosy.
\-Co wszyscy macie z tymi włosami?
-będziemy mieć je tylko przez jakiś czas... a chcę czerpać ile się da z uczucia jak je dotykasz, chcę to zapamiętać. - Uśmiechnęłaś się. Zamknął oczy i oparł się plecami o kanapę pozwalając, abyś czule bawiła się jego loczkami. Jego uśmiech delikatnie się poszerzył kiedy go poklepałaś. Siedzieliście razem w kompletnej, miłej ciszy przez kilka minut.
-...laleczko?
-Hm?
-dziękuję.
-Za zabawę włosami?
-nie – zaprzeczył i spojrzał na Ciebie złotymi oczami – za wybaczenie, za to, że pozwoliłaś aby sprawy między nami wróciły do normy, za wszystko – zaśmiał się sam gładząc się po włosach – za to że wszystko jest takie jak było
-Przecież w tej chwili wszystko jest inne – Poczułaś jak dziwna siła unosi Cię do góry i zaraz potem on znajdował się pod Tobą. Klasyczne zagranie Stretcha. 10/10 dla przebiegłego lisa. - Jak chciałeś się poprzytulać, wystarczyło poprosić.
-oj chciałbym znacznie więcej, ale wyszedłbym na chama gdybym o nie poprosił – założył pukiel Twoich włosów za ucho, a następnie dotknął opuszkami palców Twojej twarzy – blue miał rację, wiesz, o wrażliwości dotyku, twoje włosy, skóra, wszystkie te doznania są takie przytłaczające, a to – pogładził Twoje usta dwoma palcami, zaś swoje drugą ręką – to coś jeszcze innego, takie wrażliwe, umieram z ciekawości, aby się dowiedzieć jak to by było całować cię nimi – pogładził Cię po policzku, czule znacząc ślad kciukiem na Twojej dolnej wardze - ... pozwolisz mi? - szepnął. Przyciągnął Cię do siebie, wasze wargi delikatnie się musnęły. Westchnął czując to uczucie. Rozpływałaś się w jego objęciach. Po dłuższej chwili przerwał pocałunek i zaczął przyglądać się Twojej twarzy, jakby to była jakaś zagadka.
-Nie – rzuciłaś ignorując fakt, że przed chwilą się całowaliście. Zaśmiał się.
-za późno, stanowczo na to za późno, laleczko
-A więc przestaniesz?
-nigdy w życiu – przekręcił Cię pod siebie z cwanym uśmieszkiem, chwytając w pięść Twoje włosy. Znowu zaczął Cię całować, drugą dłonią przyciągając Cię do siebie. Niewielki jęk umknął z jego gardła między kolejnymi pocałunkami. Wiedziałaś, że ma ochotę na więcej, ale Ty nie byłaś na to gotowa.
-Stretch – dyszałaś ciężko korzystając z krótkiej przerwy między pocałunkami. Chciał kontynuować, lecz Twoja ręka na jego ramieniu go powstrzymała. Popatrzył na Ciebie ze smutnym wyrazem twarzy.
-odtrącasz mnie? - droczył się, blond loczki spływały na jego twarz. Uśmiechnęłaś się i pocałowałaś go czule, by następnie umknąć z jego objęć. Przyglądał Ci się jak wstajesz ze zwyczajnym uśmiechem – pewnego dnia będziesz mnie błagała, abym nie przestawał – mrugnął. Wywróciłaś oczami udając się do kuchni by przygotować obiad. 
-co gotujesz, piękna? - głos Reda z tyłu sprawił, że podskoczyłaś z przerażenia i podrzuciłaś wielkiego brokuła w powietrze. Złapał go i podał Ci jakby to był bukiet kwiatów.
-Rany, Red, zawsze musisz się tak zakradać? - zabrałaś mu warzywo i odwróciłaś się, by zacząć je krajać. Wyciągnęłaś rękę po nóż, lecz zamiast tego on ją pochwycił w swoją i zatrzymał Cię, a następnie przyciągnął do siebie i objął w talii.
-nie zakradałbym się tak często gdybym zawsze mógł być u twojego boku – przygniótł Cię do ściany i przystawił usta do Twojego karku. Czułaś jego gorący oddech, zaś czubek jego nosa muskał płatek ucha. Ćwieki z jego obroży wbijały się w Twoją pierś. - powiedz słowo, kocie, a będę twoim wiernym pieskiem
-Red... - jęknęłaś, co go zaskoczyło. Odepchnęłaś go. Zaskoczenie nie trwało długo, natychmiast na twarz wstąpił cwany uśmieszek. Pochylił się znowu aby czule Cię pocałować w kark. Ręce pochwyciły materiał Twojej koszulki, kolejny pocałunek, jego kły zaczęły skubać Twoją skórę. Chwyciłaś go za obrożę, kiedy jego zęby mocniej zacisnęły się na Twoim ciele. To była jedna z Twoich wielkich słabości, Red zaśmiał się, miał świadomość, że nauczył się czegoś użytecznego.
-jeszcze się tak nie ekscytujmy – cofnął się odgarniając ręką rude kudły z twarzy. Zaczął się oddalać. Jak oczarowana podreptałaś kilka kroków za nim. Wtedy on bez żadnego uprzedzenia chwycił Cię za brodę i wymusił pocałunek. Jęknął cicho kiedy zaczęłaś go dotykać aby całował brutalniej. - tylko teraz ... - mamrotał w Twoje usta, oblizał Twoje wargi czerpiąc rozkosz z doznania. Nie miałaś pojęcia o czym mówi - ... tak długo jak jesteś moja ... - Zatrzymał się, oderwanie się od pocałunku było bardzo trudne. Zaśmiał się – więc, jestem najseksowniejszy? - powiedział z wyszczerzem i zniknął. 
Po obiedzie zdecydowałaś się porobić w ogrodzie bo zarósł. Papyrus pomagał wyrywać chwasty, lecz nie przywykł do skóry i do tego, że tak łatwo ją skaleczyć. Kilka drzazg mu się wbiło, co wykorzystałaś jako idealną okazję, abyś sama dokończyła pracę. Kiedy tak się stało podeszłaś do niego
-Dobra, pokaż co tam masz – posłusznie wyciągnął ręce tak, abyś mogła wszystkie drzazgi wyciągnąć. Nie stało się nic poważniejszego.
-OBAWIAM SIĘ, ŻE NIE PRZYWYKŁEM DO TEGO CIAŁA
-To tylko drzazgi, za godzinę nic nie będziesz czuł. Dziękuję za pomoc – stanęłaś na palcach aby przeczesać jego brązowe włosy. Zaśmiał się.
-MIMO TO CHCIAŁBYM POMÓC BARDZIEJ – chwycił Twoje ręce czule.
-Pomogłeś, nie było tak dużo pracy
-MIMO TO TAK WSPANIAŁY POTWÓR JAK JA NIE POWINIEN POZWOLIĆ PANIENCE WYKONYWAĆ CAŁEJ ROBOTY – pocałował Cię w dłonie co Cię zaskoczyło. Jego usta były miękkie i ciepłe. Twarz zalał mu pomarańczowy rumieniec. Poczułaś jak się rumienisz. Czy on też próbował Cię uwieść, tak jak zapowiedział Red? Biedaczysko. Pochyliłaś się i delikatnie pocałowałaś go w czoło. Czasami słodkość też jest seksowna. 
-Uhm, Edge?
-TAK?
-Stoisz w progu od jakichś pięciu minut... Czy jest jakiś konkretny powód przez który nie chcesz abym weszła do kolejnego pokoju? - wysoki mężczyzna popatrzył na Ciebie marszcząc brwi
-NIE CZUŁAŚ POTRZEBY ABY MNIE POCAŁOWAĆ?
-Nie? - nie wiedziałaś czego się spodziewać. Czy mu się wydaje, że sam jego wygląd sprawi, że zrobi Ci się gorąco? Warknął mrużąc swoje czerwone oczy.
-DOBRZE WIĘC, WYGLĄDA NA TO, ŻE ZNOWU SAM WSZYSTKO MUSZĘ ROBIĆ – wymusił na Tobie krok w tył. Chwycił Cię za talię i ramię, pchnął na ścianę i przywarł, dostrzegłaś wyraźne podniecenie w jego oczach – TATUŚ CHCE SIĘ POBAWIĆ – Zarumieniłaś się głęboko i nim się spostrzegłaś byłaś już przewieszona przez jego ramię. Następnie rzucił Cię na kanapę. Próbowałaś nie zwariować, bo.. kurwa mać, to było seksowne! Natychmiast znajdował się na Tobie, zębami zaczął rozpinać guziki Twojej koszulki, bez większego wysiłku. Zachowywał się tak, jakby właśnie otwierał prezent świąteczny. Chciałaś wstać, lecz jego ręka trzymała Cię za włosy i nie mogłaś się podnieść. Jęknęłaś w bólu i przyjemności. Zauważył to i pociągnął Cię za kłaki raz jeszcze. - LUDZIE TO LUBIĄ? - wysyczał, odtrącając Twoją rękę, którą chciałaś się bronić tylko po to by być bliżej. Patrzyłaś na niego uważnie. Zaśmiał się, głęboki niski śmiech wywołał dreszcz podniecenia przeszywający Twój kręgosłup. Następnie pochylił się by zacząć Cię żarliwie całować, trzymając za włosy jak za jakąś smycz. Kurwa mać, kurwa mać, to było zbyt seksowne. - OJEJ, CHYBA PRZESADZIŁEM, ZAPOMNIAŁEM JAK WRAŻLIWI SA LUDZIE – złapał Cię za brodę i kciukiem przejechał po niewielkiej ranie zębów na Twojej wardze – CO ZA SZKODA – poklepał cię po policzku i wstał. Zaśmiał się zerkając na Ciebie z boku i poszedł do pokoju. Siedziałaś na kanapie zmieszana. Twoje włosy były w nieładzie, miałaś rozpiętą koszulkę i koniecznie musiałaś udać się teraz pod zimny prysznic. Dobra 11/10 dla Edge. Póki co zdecydowanie wygrywa. 
Twoje ciało drżało, a właśnie jesz kolację. Póki co bezsprzecznym zwycięzcą jest Edge. Naprawdę pobudził Twoje zmysły.
-więc, kto wygrał? - Red odepchnął pusty talerz, chciał przynajmniej abyście wszyscy zjedli nim rozstrzygnie się spór – każdy zrobił coś w twoją stronę, więc który jest najseksowniejszy?
-W-właściwie Sans nic nie zrobił – chciałaś kupić sobie jeszcze trochę czasu. Wszyscy popatrzyli na niego, on zaś jakby nigdy nic opierał się o krzesełko.
-co? może jestem na to za leniwy
-BRACIE TO NIE JEST SPRAWIEDLIWE, WSZYSCY COŚ ZROBILI! - Papyrus podszedł do brata i zepchnął go z siedzenia a następnie zwrócił w Twoją stronę.
-hej, paps, nic się nie dzieje, mnie i tak nie wybierze – próbował się wyrwać z objęć wysokiego szkieleta
-nie, nasz pieszczoszek ma rację, musisz coś zrobić aby wszystko było sprawiedliwe – westchnął przeczesując palcami ciemne włosy, zerkając wyraźnie zawstydzony na ciebie
-heh, wygląda na to, że nie mam wyboru? - wziął Cię za rękę i pociągnął w stronę kuchni tam, gdzie nikt was nie będzie widział. Zastanawiałaś się, co planuje. - więc mam spróbować być seksowny? - przytaknęłaś przyglądając się rumieńcom na jego policzkach – rany nie jestem w tym zbyt dobry – przyciągnął Cię bliżej, opierając jedną rękę na Twoich plecach, drugą przesunął na Twoją twarz, abyś na niego spojrzała.
-S-Sans...
-wiesz, co bym ci zrobił, gdybyś była moja? - zamarłaś na te słowa. Przyglądałaś mu się z zaciekawieniem – tuliłbym cię mocno, pieścił każdy kawałek twojego ciała, delikatnie, sprawiłbym, abyś nie widziała życia beze mnie – powoli popychał Cię na ścianę, jego zwyczajny uśmiech nigdy nie opuścił twarzy – gdybyś była moją, byłbym dla ciebie dobry, robił to o co poprosisz, dbałbym o ciebie, nigdy nie musiałabyś się zastanawiać nad tym co czuję, bo zawsze bym ci mówił, mówiłabyś swoim znajomym o mnie, pokazywałabyś mnie na wszystkich zabawach, sprawiłbym abyś czuła się jak księżniczka każdego dnia – To całkiem słodkie, jednak Edge nadal prowadzi. Coś w wyrazie twarzy Sansa się zmieniło zaś oko zajarzyło się niebieską magią, palcem przejechał po Twojej szczęce i chwycił Cię stanowczo, lecz nie boleśnie za brodę. - ale nocą.. nocą ... nocą byś krzyczała, nie, sprawiłbym abyś jęczała, błagała abym przestał, błagała abym nie przestawał, błagała o jeszcze raz, byłabyś tak opanowana ekstazą, że nie pamiętałabyś co się stało, nie zostawiłbym wolnego centymetra na twoim ciele, ani na karku, ani na plecach, ani na nogach, wszędzie byłyby znaki po moich zębach, tak aby wszyscy wiedzieli, że jesteś moja – szepnął pochylając się, jego usta były niebezpiecznie blisko. Przez chwilę myślałaś, że cię pocałuje, lecz zamiast tego był jeszcze bliżej, zaczął mruczeć do Twojego ucha – krzyczałabyś moje imię, znowu i znowu, powtarzała jak modlitwę i przekleństwo jednocześnie, kiedy znaczyłbym cię jako swoją własność – Kurwa mać! To stało się za szybko! Twoje serce waliło jak oszalałe, podczas gdy on puścił Cię i odsunął się. Niebieskawa łuna z jego oka zniknęła, no i znowu to ten sam leniwy luzak. Czułaś, że kolana się pod Tobą uginają, rumieniłaś się wszystkimi barwami czerwieni. - heh, mówiłem, nie jestem dobry w tych rzeczach – przyglądał Ci się z zadowoleniem – wszystko dobrze, dziecino?
-Sans wygrał! - krzyknęłaś w stronę pozostałych – Kurwa mać, Sans wygrał!

Autor: Mroczny Golf
Zasady i wyjaśnienie
Najważniejsze: Osoba, która jako pierwsza zaklepie sobie miejsce po pojawieniu się tego rozdziału ma 72h na napisanie swojej części - kolejnego rozdziału. Czas liczy się od momentu zgłoszenia, do otrzymania rozdziału na maila. Jeżeli czas zostanie przekroczony, odbędzie się dogrywka. W grze mogą brać udział jedynie osoby zalogowane. Rozdział ma zawierać od 2 do 5 stron, Times New Roman rozmiar 12 interlinia pojedyncza. Można tytułować rozdziały. Można robić obrazki, które będą umieszczone w opowiadaniu. Gotowy proszę słać na maila: yumimizuno@interia.pl

Kolejny rozdział napisze: Tomat

Głównym bohaterem jest czytelniczka, akcja ma miejsce we współczesności. Hasła klucze dla tego rozdziału to: ryba, alfabet, butelka
SPIS TREŚCI
Prolog
Rozdział I - Słodycz, bruk i pies
Rozdział II - Przerażenie, ból i osaczenie
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI (obecnie czytany)
Między snem, a jawą
Rozdział VIII
~~*~~
Spałaś... a raczej leżałaś oparta o szybę autobusu z zamkniętymi oczami. Myślałaś, że monotonne kapanie kropel deszczu o dach pojazdu skutecznie cię uśpi. Jednak tak się nie stało. 
Siedziałaś z tyłu autobusu, dotykając głową o lodowate szkło. W głowie przetwarzałaś ostatnie dni. 
Od spotkania z niby normalnym i nieszkodliwym taksówkarzem. Ucieczką z jego chorego domu. Stacją benzynową, gdzie Kamil został zmuszony do zabicia tego popaprańca. A jakby tego jeszcze było mało ten jebany "taksówkarz" okazał się szefem jakieś szajki narkotykowej. 
A teraz? Razem z Kamilem musicie przed nimi uciekać. Zastanawiasz się co takiego zrobiłaś, że los cię tak pokarał, przecież taką złą osobą przecież nie jesteś.
Raz, czy dwa ściągałaś na klasówce z fizyki albo historii. Przecież jedna, czy dwie pozytywne oceny nikogo nie zabiją? 
Czasami też kłamałaś rodzicom w drobnych sprawach, lecz to robi przecież każdy. 
Może i nie byłaś święta. Nie chodziłaś co tydzień do kościoła, nigdy nikogo nie skrzywdziłaś. Więc dlaczego? 
Dlaczego cię to wszystko spotkało?
Nie potrafiłaś znaleźć powodu tego wszystkiego. W pewnym momencie przez twoją głowę przeszła pewna myśl. 
A co jeśli to tylko pech. Wszystko za sprawą przypadku. Ten wypadek i spotkanie taksówkarza. Stacja benzynowa. Ta durna siekiera, którą ze sobą przytaszczył. 
Westchnęłaś ciężko, otwierając oczy. Obraz przed tobą był lekko zamazany przez spływające krople. Widziałaś malujące się kontury drzew oraz kilku domów. Co jakiś czas obok przejeżdżał osobowy samochód. 
Czułaś się jak jakaś idiotka. Nie miałaś żalu do nikogo. Nikt nie był winny tej sytuacji oprócz ciebie samej. Mogłaś sobie odpuścić ten jebany wypad z przyjaciółkami. A jednak coś cię podkusiło i wyszłaś z domu. Gdybyś wtedy została...
Ale nie to było dla ciebie najgorsze. 
Tak naprawdę spać ci nie dawały trapiące wyrzuty sumienia. Plujesz sobie w brodę przez to, że w to wszystko wciągnęłaś Kamila. 
Znaliście się od lat. Był twoim najlepszym przyjacielem, zawsze mogłaś na niego liczyć. Jak byłaś chora, przynosił ci lekcje. Gdy ktoś cię prześladował, on zaraz pojawiał się przy tobie. A ty jak mu się odwdzięczyłaś? 
Przez ciebie musiał zabić człowieka, nie ważne, że w twojej obronie. 
Przez ciebie musiał uciekać przed szaleńcami pragnącymi zemsty. 
To przez ciebie będzie musiał do samego końca żyć ze świadomością, że pozbawił kogoś życia. 
Tego nie mogłaś sobie wybaczyć. To przez to od paru dni prawie nie zmrużyłaś oka. Spokojnie otrzymałabyś tytuł najgorszej przyjaciółki na Ziemi. Nie! We wszechświecie.
Z ponurych rozmyślań wyrwał cię głos Kamila oraz jego ręka na twoim ramieniu. 
- Hej, ______ wstawaj. Dojechaliśmy - rzekł spokojnie chłopak, lekko potrząsając twoim ramieniem. 
Wzdrygnęłaś się. Tak mocno zagłębiłaś się w swoich myślach, że nawet nie zauważyłaś, kiedy dotarliście do miasta. 
Za bardzo się nie rozglądałaś. Obawiałaś się, że ktoś mógłby was rozpoznać. Poprawiłaś kaptur ruszając za Kamilem. W tej chwili był jedyną osobą, której możesz zaufać. W głębi duszy cieszyłaś się, że nie jesteś w tym wszystkim sama. Przy tym chłopaku na swój sposób czułaś się bezpieczna. 
Zaskoczyło cię i to nie raz, że potrafił w takiej sytuacji zachować spokój oraz jasność umysłu. Gdyby nie on dopadliby cię podwładni tamtego wariata. 
To Kamil zorientował się, że na komisariacie jest coś nie tak. 
Po tym co stało się na stacji benzynowej byłaś roztrzęsiona. Nie potrafiłaś sklecić jednego, krótkiego zdania bez jąkania. Wtedy pomógł ci Kamil. Wspierał cię w trakcie przesłuchania i, kiedy trzeba było opowiedzieć co stało się na stacji, zajął się tym. 
Policjanci wysłuchali was i kazali poczekać na korytarzu. Siedziałaś z podkulonymi nogami na metalowym krześle. Już nie płakałaś. Czułaś się zmęczona tym wszystkim. Ale byłaś też wdzięczna, że to koniec. Marzyłaś, aby wrócić do domu. 
Jednak nie było ci to dane.
Obok was przeszedł policjant oraz jakiś mężczyzna. Za bardzo się nimi nie interesowałaś. Myślami byłaś już u siebie w pokoju. Lecz nagle usłyszałaś głos Kamila. 
- Nie ruszaj się - szepnął spokojnie. Zrobiłaś tak jak kazał. Ale poczułaś się nieswojo. Miałaś złe przeczucia. - Zdaje mi się, że ten facet ma taki sam tatuaż jak ten co cię porwał - dodał.  Jego słowa cię zastanowiły. O jaki tatuaż mu chodziło? Nie byłaś pewna czy ten "taksówkarz" jakiś miał. Ale z drugiej strony zbytnio mu się nie przyglądałaś. Może miał jakiś, a ty go zwyczajnie nie zauważyłaś? - Lepiej stąd chodźmy. To nie jest normalne. 
Po tych słowach jakimś cudem udało wam się wyjść z komisariatu bez jakichkolwiek trudności. 
Ale ktoś zauważył was na zewnątrz. Typek z tatuażem. Wsiedliście do pierwszego lepszego autobusu. Lecz nawet w środku słyszałaś jego groźby. Tamten facet krzyczał, że was zabije. Pomści swojego szefa. 
Zasnęłaś wtedy zapłakana, wtulając się w Kamila. 
Od tamtego czasu minęły trzy dni. Nawet nie wiesz ile kilometrów przejechaliście, ani gdzie jesteście. Nie zwracałaś uwagi na tablice informacyjne. Powierzyłaś wszystko Kamilowi, a on z tym sobie dobrze poradził. 
Teraz razem z Kamilem siedzieliście w jakimś zapuszczonym motelu na przedmieściach. Opłaciliście pokój na piętrze na dwie noce. 
Siedziałaś na łóżku, wpatrując się w telewizor. Była dziewiętnasta i leciały wiadomości. Lecz nie słuchałaś ich zbytnio. Zastanawiałaś się jak rozwiązać zaistniałą sytuację. Nie mogliście udać się na policję, bo nie mieliście pewności, że ci goście nie mają więcej wtyk. Prosić o pomoc znajomych albo rodzinę też nie było dobrym rozwiązaniem. Nie chcieliście, aby ktoś miał przez was kłopoty. Byliście w kropce. Żadne z was nie wiedziało jak z tego wybrnąć. Mogliście tylko uciekać. 
Z zamyślenia wyrwał cię Kamil. W dłoni trzymał butelkę z wodą. Podziękowałaś za nią. Odkręciłaś nakrętkę i nagle zamarłaś. Butelka wypadła ci z ręki. Cała jej zawartość wylała się na dywan. 
A ty wpatrywałaś się w wasze zdjęcia, pod którymi był napis "Poszukiwani przez Interpol". 
Nie wiedziałaś co masz w tej chwili robić. Z minuty na minutę było gorzej. Nawet nie wiesz kiedy zaczęłaś płakać. Kamil od razu usiadł obok ciebie, obejmując cię ramionami. Łkałaś w jego koszulę. 
- Nie martw się, _____. Obronię cię.
...
Twoja pamięć powoli wracała od kiedy opuściłaś szpital jakiś tydzień temu. Zdarzało cię się miewać przebłyski wspomnień. Lecz nadal nie pamiętałaś wszystkiego i najważniejszego - zbliżenia z Kamilem. Wiesz, że podczas ucieczki staliście się dla siebie kimś więcej. I, że się kochaliście. A potwierdzenie tego nadal leżało na twoim biurku. Nie wyrzuciłaś jeszcze pozytywnego testu ciążowego. Nadal trudno było ci to przyjąć do wiadomości. Ty matką? 
Marzyłaś, aby kiedyś założyć rodzinę, ale, że teraz? Nie poradziłaś sobie jeszcze z traumą po tym co się stało. Nie byłaś pewna, czy dasz sobie radę. Plus był jednak taki, że Kamil po usłyszeniu tych wiadomości zadeklarował się pomóc. Obiecał, że nie zostawi cię z tym samej. Przynajmniej nie okazał się skończonym dupkiem. Ale nadal miałaś w głowie ten sen ze szpitala z Kamilem w roli głównej. Nie byłaś pewna, czy to wasze zbliżenie było dobrowolne. 
Masz mętlik w głowie. Z jednej strony Kamil to twój najlepszy przyjaciel, może nawet i coś więcej. A z drugiej ten sen. On na pewno nie pojawił się bez powodu. Albo zwariowałaś. Naprawdę niczego nie byłaś już pewna. 
Nagle usłyszałaś burczenie. Dobiegało z twojego brzucha. Jeszcze nie jadłaś obiadu. Powoli zwlokłaś się z kanapy z zamiarem pójścia do kuchni. W lodówce miałaś rybę w panierce. Do tego do piekarnika włożyłaś ziemniaki. Gotowe prosto ze sklepu, wystarczyło tylko podgrzać. 
Po jakiś piętnastu minutach, ponownie siedziałaś na kanapie zajadając obiad. W telewizji leciała reklama okularów. Jakaś kobita wpatrywała  się w tablicę z alfabetem, a mężczyzna wyglądający na lekarza mówił coś o nowych okularach. 
Westchnęłaś ciężko. Nie ma co życie dało ci w kość i to porządnie. Spojrzałaś na karteczkę, leżącą na stole. Byłaś umówiona na sesję terapeutyczną z Kamilem. Przecież nie możesz prawie co noc budzić się z wrzaskiem i oglądać się paranoicznie na ulicy. Do tego jeszcze pierwsza wizyta u ginekologa. 
Musiałaś wrócić do życia. Jak nie dla siebie to dla dziecka. 
Twoje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. Najpierw pomyślałaś, że to Kamil, ale on ma klucze do drzwi. Po twoim karku przeszedł dreszcz. A co jeśli to jakiś kolejny maniak? Wzięłaś głęboki wdech. Próbowałaś się uspokoić. Przecież nie możesz bać się zwykłego dzwonka do drzwi. 
- Weź się opanuj ____ - powiedziałaś do siebie dla pokrzepienia. 
Wstałaś z kanapy, udając się w stronę drzwi. Dla pewności wolałaś najpierw spojrzeć przez wizjer. Przezorny zawsze ubezpieczony. 
Nie mogłaś uwierzyć własnym oczom. Myślałaś, że to już koniec. Jednak los znowu sobie z ciebie pokpił. Za drzwiami stał ten sam gość z Interpolu, który zorganizował pułapkę. Spotkałaś go też po swoim wyjściu ze szpitala. To on zapewnił tobie i Kamilowi sesje u psychologia w ramach przeprosin za posłanie do szpitala. Ale to tu robił?
Jedynym sposobem, aby się dowiedzieć jest otwarcie drzwi, więc do dzieła. 
Chwyciłaś za klamkę, uprzednio otwierając zamek.  
-----
Autor: DodoDan
Blog: klik
Słowa do kolejnego rozdziału: bliźnięta, efekt motyla, powołanie 
POPRZEDNIA NOTKA






NASTĘPNA NOTKA




Autor: caribun
Tłumaczenie: Yumi Mizuno


WUJASZEK ŚMIERĆ JEST Z TEJ GRY
Autor: doiduh
Tłumaczenie: Yumi Mizuno

Autor: doiduh
Tłumaczenie: Yumi Mizuno

Autor: doiduh
Tłumaczenie: Yumi Mizuno



Autor: doiduh
Tłumaczenie: Yumi Mizuno

Autor: secret-soup
Tłumaczenie: Yumi Mizuno






Autor: redrockeruniverse
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Autor okładki: Rydzia
Notka od tłumacza: Szkielety nie chowają się już w Twojej szafie, są także w całym mieszkaniu! Wcielasz się w rolę przeciętnej, nieco pokręconej studentki, która potrzebuje znaleźć miejsce gdzie mogłaby zamieszkać. Ścigana przez mroczną przeszłość odnajduje schronienie w domu pełnym kościotrupów.
Jest to opowiadanie w stylu haremówek, dostosowane pod kobiecego czytelnika. Erotyczny komedio dramat. Tak to można określić. Czytelniczka x Sans / Czytelniczka x Papyrus / Czytelniczka x Red (Sans z Underfell) / Czytelniczka x Edge (Papyrus z Underfell) / Czytelniczka x Blue (Sans z Underswap) / Czytelniczka x Stretch (Papyrus z Underswap) i tak to wszystko w jednej fabule.
Autorka jest bardzo łasa na fanarty
Autorka: MistressKitten
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik
Spis treści
Część I - Dusza do ocalenia (Rozdziały od 1 do 30)
Dziwna propozycja
Kolacja i obietnica
Szkolne oszołomienie
Zabawa z kociakiem
Śniadanie do łóżka
Dobry uczynek
Dobry uczynek: Akcja i reakcja
Dzień z Edge
Za zamkniętymi drzwiami
Życie to plaża Część 1
Życie to plaża Część 2
Szkieleci zazdrośnik
Odkupienie Reda
Rocznica
Blue zabierz mnie
Pink na misji
Punkt wrzenia
Zgubiona i znaleziona
Duet
Napięcie
Gorąca chwila Część 1 // Alternatywna Wersja [+18]
Gorąca chwila Cześć 2
Obosieczny miecz
Być kochaną (obecnie czytany)
Dziwne schorzenie
Zielonooki potwór
Odrzutowy blues
Zakręć nożem
Genocide [+18]
Nietknięta dusza
Część II - Nie-zapomnij-mnie (Rozdziały od 31 do 45)
Część III - Czas ucieka (Rozdziały od 46 do ??)
Spakowałaś torbę, choć nie miałaś wiele rzeczy aby do niej wsadzić. Nie miałaś szansy zaopatrzyć się w książki na ten semestr, póki co, więc miałaś właściwie same zeszyty i długopisy. Cieszyłaś się na myśl, że musisz iść na zajęcia. Kochałaś tych gości, ale musiałaś wyjść z domu bo byłaś dość przybita odkąd Edge powiedział Ci o Twojej zablokowanej duszy. Pozostali domyślali się, że coś jest na rzeczy choć nie wiedzieli dokładnie co, więc musiałaś lawirować między małymi stalkującymi szkieletami i niewygodnymi pytaniami przez wcześniejszy tydzień. Popatrzyłaś na siebie. Powinnaś się przebrać i zrobić coś z włosami. Przyglądałaś się sobie owiniętej w ręcznik. Nie patrzyłaś się na swoje odbicie od czasu tego co miało miejsce w Domu Luster, no i raz zerknęłaś podczas upojnej nocy z G no i cóż... wtedy był ostatni raz. Zerknęłaś aby wybrać strój na pierwszy dzień zajęć. Zaśmiałaś się lekko.
-Może coś czarnego i czerwonego? - powiedziałaś przypominając sobie słowa Reda. Przystawiłaś do bioder czerwoną spódniczkę. Materiał luźno opinał się na Twoim ciele, była nieco krótsza niż zazwyczaj nosiłaś, ale mniejsza o to, bo dobrze się w niej czułaś. Do tego czarna koszulka i czerwona kamizelka. Wyglądałaś teraz prawdopodobnie jak żona jakiegoś mafiozy. Przed wyjściem zerknęłaś jeszcze raz w stronę odbicia i odstawiłaś ręcznik. Zdałaś sobie sprawę, że wyglądasz lepiej niż normalnie. Właściwie to świetnie. Naprawdę, naprawdę świetnie. Myślałaś, że wszystkie te nieprzespane noce, pełne smutku i trosk jakie przeżyłaś w te wakacje będą miały na Ciebie wpływ, ale wyglądałaś lepiej niż kiedykolwiek. Przypomniałaś sobie, jak Undyne wspominała coś o tym, że potworze jedzenie i potworze... erm.. fluidy.. mają dobry wpływ na ludzi. Potworzego jedzenia miałaś pod dostatkiem, ale ... raaany, czy ta przygoda z G zrobiła naprawdę aż tak wielką różnicę? A może po prostu właśnie zdałaś sobie sprawę, że jesteś ładna. W każdym razie uśmiechnęłaś się i skierowałaś w stronę drzwi. 
-cześć, dzieciaku, idziesz do szkoły? - Sans opierał się nonszalancko o framugę. Zastanawiałaś się jak długo wpatrywał się w Ciebie.
-A no, muszę udać się wcześniej, załatwić wszystkie formalności i dowiedzieć się o planie zajęć – zaśmiał się
-dobra, będę gotowy za chwilę aby cię odprowadzić
-nie trzeba sansuś, kicia idzie ze mną – Red zamknął za sobą drzwi do jego sypialni. Zauważyłaś, że ma na plecak. 
-dlaczego ci się wydaje, że z nią idziesz?
-bo mamy razem zajęcia, prawda kocie? - zaśmiał się i mrugnął do Ciebie – świetnie wyglądasz, mówiłem, że czerwony i czarny są lepsze niż pomarańczowy – szczęka Ci odpadła, Sans zmarszczył brwi, zaś jego uśmiech zadrżał. A odkąd to Red jest zainteresowany astronomią? Albo uczelnią? Sans też nie wierzył w te słowa i już miał rzucić swoje veto, kiedy Stretch wyszedł ze swojego pokoju na dolnym piętrze, przyglądał się wszystkim.
-a co to za zamieszanie? razem idziemy na zajęcia? - zaśmiał się poprawiając torbę. Uśmiech Reda się poszerzył jak ich spojrzenia się spotkały. Toczyli niemą bitwę, zaraz potem oboje z wielkim wyszczerzem popatrzyli na Ciebie i na Sansa, jakby nic się nie stało
-łoł, łoł – niebieski uniósł ręce do góry – żaden z was nie idzie z _____ na zajęcia, przecież nie jesteście studentami
-wybacz sans, ja już opłaciłem ten semestr – Stretch wzruszył ramionami
-ja też – Red się uśmiechał szeroko i kiedy Sans już miał złapać Cię za rękę, po prostu pociągnął Cię w stronę schodów – nie martw się, nic nam nie będzie, zrobimy wiele notatek! - Przez ramię popatrzyłaś na Sansa zaskoczona, Red wypchnął Cię z domu, a zaraz za nim powoli szedł Stretch. No i tyle z wolności od chłopaków. 
Słuchałaś jak profesor podawał listę zagadnień na egzamin w tym semestrze. Będziesz jej potrzebowała, aby wiedzieć później z czego się uczyć. Próbowałaś się skupić, ale Red rzucał w Ciebie papierowymi samolocikami siedząc z tyłu, natomiast Stretch cały czas do Ciebie wypisywał. Siedzieliście zgodnie z literami imion więc on wylądował na drugim końcu sali tak, że miałaś go naprzeciwko siebie. Choć im to odpowiadało, bo przynajmniej mieli Cię na oku. Zerknęłaś na komórkę.

Słodziak: musieli nam przydzielać siedzenia?

Słodziak: to nie gimnazjum

Słodziak: studenci mogą zapijać się prawie na śmierć, a nie mogą siedzieć tam gdzie chcą?

Słodziak: co za czasy

Wywróciłaś oczami i odstawiłaś telefon. Nie będziesz obrywała za złe zachowanie już pierwszego dnia tylko dlatego, że napastuje cię wiadomościami. A skoro o tym mowa, czubek papierowego samolocika boleśnie uderzył Cię w tył głowy, odwróciłaś się posyłając Redowi groźne spojrzenie, wyszczerzył się i pokazał, abyś go otworzyła. Zachichotałaś, widziałaś jak wszyscy w okolicy starali się siedzieć najdalej od niego jak to możliwe, a on cieszył się z mnóstwa wolnej przestrzeni. Popatrzyłaś na papier i otworzyłaś go cicho. To rysunek przedstawiający Reda robiącego fikołki na desce. Zerknęłaś na niego zmieszana. Pokazał, abyś odwróciła. Tak zrobiłaś. Na drugiej stronie był opis waszego wspólnego spędzonego czasu na plaży, rozpoznałaś też słowa piosenki którą Ci śpiewał. Nie umiałaś powstrzymać rumieńców, szybko schowałaś obrazek w zeszyt. Twój telefon cichutko zawibrował. Zerknęłaś na niego.

Słodziak: te dzieciaki nie wiedzą jaka jest różnica między drogą mleczną, a galaktyką soczewkową, jesteś pewna, że to sala astronomiczna 205? 

Dodał zdjęcie, jak robi facepalma, zaś dzieciak za nim wsadza sobie dwa długopisy do nosa. Zakryłaś usta dłonią, aby stłumić cichy śmiech. Może jednak warto mu odpisać.

Ty: Sala Astronomiczna 205 to ta. Zaufaj mi, że te dzieciaki są tutaj w większości są przez przypadek. 

Słodziak: heh, pewnie masz rację, nie mam nosa do takich spraw 

-Dobrze, chcę abyście się podzielili na czteroosobowe grupy, wtedy rozdam wam sylabus, zapiszcie pytania na kartkach jakie wam dam i wrzućcie do pudełka. Odpowiem na te, które powtarzają się najczęściej pod koniec zajęć – powiedział profesor. Już chciałaś wstać, aby usiąść przy chłopcach, lecz nim zdążyłaś się ruszyć oboje byli obok Ciebie.
-rany, prawie usnąłem – Red pochylił się nad stolikiem uśmiechając się szeroko, złoty ząb błyszczał od wkradającej się do sali smugi słońca
-jestem pewien, że będzie ciekawiej kiedy w końcu zaczniemy gadać o kosmosie – wtrącił się Stretch
-To wy się nudzicie, nie ja – bąknęłaś trącając ich obu – Ja tutaj próbuje się uczyć
-Przepraszam? - Wszyscy popatrzyliście w stronę z której dochodził głos zaskoczeni. Wysoki, młody, śniady mężczyzna o zielonych oczach stał naprzeciwko, nerwowo przetarł się po średniej długości włosach. Kurwa mać, ten typ wygląda jak egipski model. - Profesor powiedział, że grupy mają mieć po cztery osoby, a wasza ma trzy. No chyba, że to miejsce jest zajęte
-Nie, nie...
-tak, jest zajęte, przeze mnie – Red praktycznie wysyczał, zarzucając nogę na krzesełko – spadaj
-Red! - szturchnęłaś go w ramię i odrzuciłaś jego stopę. Wskazałaś na miejsce – Wybacz, nie przepada za obcymi. Proszę, dołącz do nas. Jestem _____, ten gderliwy typ to Red, zaś ten śpioch to Stretch
-mmmmhmmm co? ja nie śpię – pomarańczowy uniósł głowę. Popatrzył na typka i oparł się wygodniej przyglądając się jak ten siadał.
-Jestem Hasani, miło mi poznać – jego akcent był ciekawy, choć nie popełniał błędów. No, to Egipcjanin – Właśnie się przeprowadziłem... Tam gdzie mieszkałem nie mieliśmy... czy to będzie chamskie jak nazwę was potworami?
-tym właśnie jesteśmy, co nie? - warknął Red
-Wybacz, nie chciałem nikogo urazić
-za późno – szturchnęłaś czerwonego pod stołem, popatrzył na Ciebie zdziwiony. Popatrzyłaś na niego wymownie, aby się zachowywał. Warknął i oparł się o oparcie.
-Naprawdę nie chciałem nikogo obrazić
-Po prostu ich zignoruj, jest wredny – położyłaś sylabus na stoliku gotowa do wzięcia się za pracę. Dowcipy Hasaniego były śmieszne i zawsze się z nich śmiałaś, znał ich wiele. Pozostali siedzieli cicho i tylko się na niego patrzyli. Red posyłał mu odstraszające spojrzenie, zaś twarz Stretcha nie przejawiała żadnych uczuć. Nie wtrącali się więc właściwie to tylko wasza dwójka zadawała pytania. Zebrał wszystkie i odszedł od stolika by wrzucić je do pudełka. Stretch natychmiast pochylił się nad blatem.
-nie podoba mi się – odparł – wydaje się niebezpieczny
-a no, muszę się z tobą zgodzić – przytaknął Red wyraźnie zdenerwowany
-Cicho, to tylko student. No i jeżeli cokolwiek by mi zagrażało obronicie mnie, więc o co się tak boicie? - wiedziałaś, że właśnie to chcą usłyszeć. Kiedy Hasani wrócił chłopcy nic nie mówili znowu, lecz ręka Stretcha zawędrowała na Twoje kolano pod stołem, czułaś że wziął sobie do serca Twoje słowa.
-Dobrze zapamiętajcie osoby z waszej grupy, ponieważ to są wasi partnerzy na semestralny projekt. Lepiej, abyście się dobrze poznali – Profesor zaczął wyciągać pytania z pudełka. Ech. To będzie długi semestr. 
Zamknęłaś podręcznik ciężko wzdychając.
-Kto robi test na koniec pierwszego tygodnia? - mamrotałaś szukając czegoś w swoich notatkach. Na kolejnych zajęciach ma odbyć się egzamin z wiedzy jaką powinnaś opanować z poprzednich semestrów. Tak więc uczyłaś się w domu z Redem i Stretchem. Cóż.. właściwie to nie uczyłaś się z nimi. Oni tego nie robili. Kręcili się po mieszkaniu kiedy Ty leżałaś na brzuchu w salonie z książkami. Popatrzyłaś na nich. - Nie będziecie się uczyć?
-eh, mam już doktorat z astrofizyki, dam sobie radę – Stretch położył się na nie-istniejącym brzuchu wtulając twarz w podłokietnik kanapy tak, aby na Ciebie patrzeć.
-ja też – Red ziewną z fotela. Patrzyłaś na nich czekając, aż zaczną się śmiać, albo powiedzą, że to tylko kawał.. ale to nie nastąpiło
-Jaja sobie robicie. - potrząsnęli przecząco głowami. Przyglądałaś im się podejrzliwie – Więc co u diabła robicie na studiach?!
-powtarzanie jest matką nauki, poza tym ważne, aby naukowiec wiedział o najnowszych teoriach – Stretch machnął ręką. A więc bawili się Tobą przez cały dzień. Warknęłaś i uderzyłaś głową w otwartą książkę.
-co jest kiciu? nie możesz się uczyć jak jestem w pobliżu?
-Trudno się skupić kiedy ktoś rzuca w ciebie papierowymi samolocikami – powiedziałaś wyciągając z zeszytu jego rysunek. Wyszczerzył się
-kochasz mnie, po prostu nie chcesz tego przyznać – wystawiłaś w jego stronę język.
-Jak takie lenie jak wy zdobyły doktorat?
-właściwie to dwa – Stretch zaśmiał się – fizyka kwantowa
-w podziemiu nie było zbyt wiele do roboty, nawet nie wiesz do czego zdolny jest leń kiedy się nudzi – Red zszedł z fotela i usiadł naprzeciwko Ciebie zabierając książkę z Twoich rąk. Popatrzył na Twoje notatki – ej, jesteś w tym dobra, te obliczenia są bez zarzutu
-No wiem – zabrałaś podręcznik – To mój konik.
-jesteś bystra, co więc robisz z bandą spróchniałych kości? - położył się naprzeciwko Ciebie podpierając głowę o jedną rękę.
-Muszę gdzieś mieszkać no i Edge opłacił mi już naukę – Skrzywił się, a Ty się uśmiechnęłaś -... no i was kocham.
-ja ciebie też, laleczko – Stretch westchnął odwracając głowę
-i ja kiciu – na twarzy Reda pojawił się różowy rumieniec 
Stretch i Red nie przeszkadzali Ci w nauce. Choć była już piętnasta, powoli zaczynałaś się denerwować brakiem towarzystwa do nauki. Wtedy jak na zawołanie odezwał się telefon.

NIEZNANY NUMER: Cześć _____, tutaj Hasani, przepraszam że dopiero teraz odpisuję. Zastanawiałem się czy nie chciałabyś się ze mną pouczyć na jutrzejsze egzaminy?

NIEZNANY NUMER: Możesz zabrać ze sobą Stretcha i Reda, ale chyba za mną nie przepadają więc mogą równie dobrze nie chcieć przyjść. 

Uczenie się razem ze słodkim Egipcjaninem? No i szansa aby umknąć przed szkielecimi-potworami? Tobie to pasuje! Szybko dodałaś jego numer do kontaktów i odpowiedziałaś

Ty: Cześć, właśnie chciałam się z kimś pouczyć. Tamci tego nie robią, więc wpadnę tylko ja. 

HOTsani: Dobra, co powiesz na tę kawiarenkę w centrum co jest przed wielkim posągiem kurczaka? Słyszałem, że robią dobrą kawę. 

Ty: Jasne, będę tam za dwadzieścia minut. Pa! 

Pozbierałaś swoje materiały, poprawiłaś ubranie i udałaś się w stronę drzwi
-idziesz gdzieś dzieciaku? - podskoczyłaś słysząc Sansa na schodach
-Kurwa! Wystraszyłeś mnie! - stęknęłaś
-heh, tylko trochę mi przykro
-Ale tak, idę się pouczyć z kolegą – Zatrzymał się w połowie schodka i popatrzył na Ciebie podejrzliwie
-czy... czy jesteś pewna? pamiętasz co się stało ostatnim razem, mam iść z tobą?
-Sans, nic mi nie będzie. To publiczne miejsce, mam telefon no i – pochyliłaś się aby dać mu cmoka w policzek - ... powiedziałeś, że wystarczy, że cię zawołam gdziekolwiek będę, a przybędziesz mi z pomocą. Prawda?
-heh – zarumienił się na ciemno niebiesko. Chwycił Cię za rękę i delikatnie ją ścisnął – piekło mnie nie powstrzyma, ale mimo to.. uważaj na siebie, dobrze?
-Będę. Dzięki, Sans. Wrócę o dwudziestej pierwszej! - oddałaś uścisk dłoni i puściłaś go wychodząc. 
Dopiero teraz zrozumiałaś, jak ten typ jest seksowny. Bez Reda i Stretcha trudno było nie zauważyć, jak strasznie Hasani jest atrakcyjny. Jego zielone oczy otoczone ciemnymi rzęsami, czarne włosy i delikatne mięśnie, równa szczęka i nieskazitelna uroda. Nawet jego akcent był hipnotyzujący. Chłopak był też bardzo miły, zapłacił za Ciebie nim wyciągnęłaś portfel. Byłaś pewna, że jeżeli kiedykolwiek jeszcze pójdziesz na takie spotkanie z jakimkolwiek człowiekiem, ten typ będzie Twoim numerem jeden. Problem jednak był taki, że gość był tak przystojny, że nie słyszałaś ani jednego słowa które mówił i szczerze niczego się nie nauczyłaś. Po prostu się w niego wgapiałaś.
-_____?
-Hmmm? Oh, wybacz, o co pytałeś?
-Pytałem się, czy czujesz się przygotowana na egzamin? - Nie.
-Tak! Byłeś naprawdę pomocny. Moi współlokatorzy mają już swoje papierki i nie będą się ze mną uczyć
-Więc mieszkasz z tą dwójką? - zapytał pakując książki to swojego plecaka
-Cóż, żyję z szóstką. Trzy razy bracia i wszyscy są kuzynami. Początkowo przyjaźniłam się z jednym z nich, ale potem kiedy potrzebowałam lokum zaoferował się i dodałam pięć ekstra.
-Spotykasz się z którymś? - zapytał patrząc na blat stolika
-Cóż, widuję się z nimi wszystkimi – popatrzył na Ciebie dziwnie – Spotykam się z nimi cały czas. Zwłaszcza przy wspólnych posiłkach. - chrząknął
-Ech, nie, nie o to mi chodziło. - Oh? O! - Będę szczery _____. Nie przyłączyłem się do waszej grupy tylko dlatego, że w innych nie było miejsc. Przyszedłem do was bo po prostu spodobałaś mi się. Ale sposób w jaki ta dwójka się dookoła ciebie zachowywała... pomyślałem, że któryś jest twoim chłopakiem i nie byłem pewien. No i nic wcześniej nie mówiłem
-Oh.. - czułaś jak się rumienisz – Oh, uhm, nie, żaden z nich nie jest moim chłopakiem, ale..
-Rozumiem, a podkochujesz się w którymś?
-Nie, nie, to nie tak... to... to skomplikowane, no i wszystkim bardzo na mnie zależy i ...
-Ale nie marzysz o tym, aby któryś z nim był twoim chłopakiem? - zamknęłaś usta głównie dlatego, że nie wiedziałaś sama co czujesz, jak masz odpowiedzieć na to pytanie? - Pozwól, że się wyrażę jasno. Pójdziesz ze mną na randkę? Taką prawdziwą, taką która będzie kosztować więcej niż siedem złotych – jego zielone oczy zabłyszczały kiedy się uśmiechał, jest przystojniejszy niż ustawa przewiduje.
-O raaaany, Ja.. Ja nie wiem. Dopiero cię poznałam i ... i nie mam zbyt dobrego doświadczenia z obcymi ... - Westchnął i wstał od stolika zarzucając torbę na ramię
-Wiesz co, zastanów się, a potem daj mi znać czy się zgadzasz czy nie. Jeżeli odmówisz bo kochasz któregoś z nich, zrozumiem, jeżeli nie... daj znać. Do potem _____ - wziął Cię za rękę i ucałował jej wierzch, uśmiechnął się widząc Twoje zaskoczenie. Mrugnął, puścił Cię i wyszedł. Zostałaś sama, z ciężkimi myślami które krzyczały, że wpadłaś w poważne kłopoty. 
-Blue, myślisz, że jestem ładna? - popatrzył na Ciebie znad puzzli zaskoczony pytaniem. Patrzyłaś się jak je układa od jakiegoś czasu, opierając rękę na stole wyraźnie pogrążona w myślach. Myślałaś o Hasanim, no i pozostałych, zastanawiałaś się co oni wszyscy widzą w kimś takim jak Ty.
-C-CO?! OCZYWIŚCIE, ŻE JESTEŚ ŚLICZNA _____! N-NIE WIESZ, ŻE WSZYSCY TAK UWAŻAMY? - na jego policzkach pojawił się jasno-niebieski rumieniec.
-Cóż, wiem że wszyscy myślicie, że jestem ładna, ale chodzi mi obiektywnie. Gdybyś zobaczył mnie na ulicy i mnie nie znał, co byś o mnie pomyślał?
-ZDECYDOWANIE POPATRZYŁBYM DWA RAZY NA CIEBIE! - powiedział z pewnością, w jego oczach błyskała pewność siebie.
-a ja nawet trzy, cholera, gapiłbym się tak długo jak się da – Stretch chwycił Cię i przeniósł na swoje kolano – skąd takie myśli? jakoś nigdy nie przejmowałaś się takimi rzeczami
-To nic, po prostu nie rozumiem skąd to całe zamieszanie dookoła mnie – odprężyłaś się pozwalając, aby bawił się Twoimi włosami. Jego dotyk był miły, przypominał Ci ten babci, kiedy byłaś młoda.
-zamieszanie jest bo jesteś nie tylko przepiękna, ale mądra i wspaniała
-WŁAŚNIE _____, JESTEŚ WSPANIAŁA!
-D-dziękuję, chłopaki..
-SŁYSZĘ KOMPLEMENTY! KOMPLEMENTUJEMY SIĘ? - Papyrus wystawił zerknął do salonu
-właśnie, co się dzieje? - no i przyszedł Sans
-_____ NIE CZUJE SIĘ DZISIAJ ŁADNA! POWIEDZIAŁA, ŻE NIE JEST WARTA ZAMIESZANIA! - oczy Blue były wielkie jak dwa talerzyki
-Blue, to nie ta... - nagle zostałaś porwana przez Reda, trzymał Cię na rękach w pozycji rodem z musicalu.
-awww, kocie, zasmuciłaś mnie, nie sprawiam, że czujesz się piękna każdego dnia?
-sprawiasz że czuje się prześladowana, dupku
-PAPUŚ! NIE BLUZGAJ! - Uśmiechnęłaś się w stronę Reda, który również się wyszczerzył
-widzisz? to kicia jaką znam, taka przepiękna
-PANIENKO _____ - Papyrus chwycił Cię za rękę i zabrał z objęć Reda tanecznym krokiem – JESTEŚ NIE TYLKO PRZEPIĘKNA, JESTEŚ OLŚNIEWAJĄCA! TWÓJ UŚMIECH ROZPROMIENIA POKÓJ, ZAŚ TWÓJ GŁOS SPRAWIA, ŻE MOJE SERCE ŚPIEWA!
-rany, paps, zostaw jakieś komplementy dla innych – Sans chwycił Cię za biodra i objął Cię swoimi rękami, niebieski rumieniec nie znikał z jego kości policzkowych.
-COŚCIE WSZYSCY TACY GŁOŚNI! JAK SZKIELET MA ODPOCZYWAĆ W SPOKOJU? - Edge wyszedł ze swojego pokoju i stanął przyglądając się scenie – A CO DO DIABŁA SIĘ TUTAJ WYRABIA?
-kicia nie czuje się ładna, więc ją komplementujemy aby tak nie myślała – Wszyscy popatrzyli na Edge czekając na jego kolej. Ty też. Skrzyżował ręce na piersi odwracając wzrok
-JEST PRZYSTĘPNA, JAK NA CZŁOWIEKA. WYGLĄDAŁABY LEPIEJ GDYBY MIAŁA NA SOBIE UBRANIA JAKIE JEJ KUPIŁEM – Sans ścisnął Cię mocniej i pochylił się tak, abyś tylko Ty go słyszała.
-jesteś piękna, jedyna w swoim rodzaju, nie chcę widzieć cię jak się tym zadręczasz, możesz się dla mnie uśmiechnąć? - zachichotałaś, czułaś jak atmosfera się rozluźniła. Wszyscy zaczęli przekrzykiwać się sypiąc coraz nowe komplementy, poza Sansem, który po prostu Cię tulił od tyłu. Czułaś, że zaraz się rozpłaczesz. Oni byli niesamowici, trudno było Ci uwierzyć, że na nich trafiłaś. Później podjęłaś decyzję, że napiszesz do Hasani.

Ty: Przemyślałam twoją ofertę i odrzucam. Nie wiem czy myślę o nich w romantycznych kategoriach, ale wszyscy są dla mnie ważni i kocham ich na swój sposób. Nie chcę ryzykować utratę przyjaźni z nimi. Przepraszam

I poszło. Nigdy nie żałowałaś podjętej decyzji
Nowsze posty Starsze posty Strona główna

Categories

  • ► DeltaRune 43
  • ► Do czego warto fapać 7
  • ► EddsWorld 52
  • ► Głos Ludu 1
  • ► Hazbin Hotel 7
  • ► Helltaker 10
  • ► Helluva Boss 20
  • ► Inne gry 72
  • ► Inne komiksy 246
  • ► My Little Pony 68
  • ► Tajemnica prostoty 15
  • ► Undertale 2933
  • ► Zootopia 228
  • ♥ 18 [Dla pełnoletnich] 418
  • ♥ Anime/Manga 41
  • ♥ Crushon.ai 1
  • ♥ Discord 56
  • ♥ Eventy 333
  • ♥ Handlarzowe gry 285
  • ♥ Komiksy 2727
  • ♥ Ogłoszenia 188
  • ♥ Oneshoot 170
  • ♥ Opowiadania 871
  • ♥ Papytus - maskotka blogowa 50
  • ♥ Prace czytelników 39
  • ♥ Tłumaczenia 3107
  • ♥ Ukończone 1621
  • ♥ Yaoi/yuri 98
  • Audio 1
  • Blizny czasu [Time Scar] 11
  • Córka Discorda [Daughter of Discord] 15
  • Cross x Dream 3
  • Czy to uczyni Cię szczęśliwą? [Would That Make You Happy?] 35
  • DeeperDown 23
  • Deos Numbria 9
  • Endertale 10
  • Fallen Flowers 23
  • Gra w kości [The Skeleton Games] 54
  • Handplates 86
  • Hellsiblings 4
  • HorrorTale 34
  • Mendertale 9
  • Między Ciałem & Kością [Between Flesh & Bone] 1
  • Mój martwy chłopak 16
  • My boo 43
  • Naprzeciw [Stand-in] 31
  • Nie jest to najlepszy sposób na życie 2
  • nieTykalny 14
  • Ocalić Blitzo 17
  • Opiekun Ruin 14
  • Poniżej zera 2
  • Prędzej czy później będziesz moja [Sooner od Later You're Gonna be Mine] 18
  • Projekt badawczy potwór 22
  • Słodkie Tajemnice 1
  • Springtrap i Deliah 33
  • SwapOut 10
  • Timetale 1
  • Uleczyć Blitzo 2
  • Wpadka na Imprezie i inne wstydliwe anegdoty [The Party Incident and Other Embarrassing Anecdotes] 48
  • Zagrajmy 12
  • Zapomniana Wytrwałość 4
  • ZombieTale 11

POPULAR POSTS

  • Und3rt8l3: S8n2 x F11sk x P86yrus [ by K8yl8-N8 - tłumaczenie PL] [+18]
  • Undertale: Underlust [AU - Underfell - tłumaczenie PL] cz I
  • Undertale: Sposób o jaki nikt nie prosił [The Crossover No One Asked For - tłumaczenie PL]
  • Undertale: Underlust [AU - Underfell - tłumaczenie PL] cz II [+18]
  • Undertale: Sam na sam z Sansem [tłumaczenie PL] [+18]
  • Undertale: Horrortale- Część XIII [18+] KONIEC KSIĘGI PIERWSZEJ
  • Zootopia: Co inni pomyślą [Inter schminter - tłumaczenie PL] cz. IX
  • Zootopia: Pośpiech [Hustle - tłumaczenie PL] + 18
  • Undertale by Skele-Ton of Sin [tłumaczenie PL] [+18]
  • Zootopia: Gdy przyjdzie ochota to pies kota wyłomota [itch - tłumaczenie PL] +18
Obsługiwane przez usługę Blogger.

ARCHIWUM BLOGA

  • ▼  2025 (10)
    • ▼  kwietnia 2025 (1)
      • Undertale: Horrortale- Część XIII [18+] KONIEC KSI...
    • ►  lutego 2025 (2)
    • ►  stycznia 2025 (7)
  • ►  2024 (3)
    • ►  grudnia 2024 (1)
    • ►  października 2024 (1)
    • ►  stycznia 2024 (1)
  • ►  2023 (26)
    • ►  listopada 2023 (2)
    • ►  października 2023 (1)
    • ►  sierpnia 2023 (1)
    • ►  lipca 2023 (1)
    • ►  czerwca 2023 (2)
    • ►  maja 2023 (2)
    • ►  kwietnia 2023 (1)
    • ►  marca 2023 (5)
    • ►  lutego 2023 (4)
    • ►  stycznia 2023 (7)
  • ►  2022 (36)
    • ►  grudnia 2022 (4)
    • ►  listopada 2022 (7)
    • ►  października 2022 (7)
    • ►  września 2022 (6)
    • ►  sierpnia 2022 (4)
    • ►  lipca 2022 (5)
    • ►  stycznia 2022 (3)
  • ►  2021 (119)
    • ►  grudnia 2021 (7)
    • ►  listopada 2021 (4)
    • ►  października 2021 (7)
    • ►  września 2021 (10)
    • ►  sierpnia 2021 (5)
    • ►  lipca 2021 (11)
    • ►  czerwca 2021 (5)
    • ►  maja 2021 (17)
    • ►  kwietnia 2021 (17)
    • ►  marca 2021 (14)
    • ►  lutego 2021 (13)
    • ►  stycznia 2021 (9)
  • ►  2020 (192)
    • ►  grudnia 2020 (7)
    • ►  listopada 2020 (11)
    • ►  października 2020 (29)
    • ►  września 2020 (26)
    • ►  sierpnia 2020 (6)
    • ►  lipca 2020 (21)
    • ►  czerwca 2020 (12)
    • ►  maja 2020 (2)
    • ►  kwietnia 2020 (26)
    • ►  marca 2020 (23)
    • ►  lutego 2020 (19)
    • ►  stycznia 2020 (10)
  • ►  2019 (412)
    • ►  grudnia 2019 (6)
    • ►  listopada 2019 (37)
    • ►  października 2019 (60)
    • ►  września 2019 (4)
    • ►  sierpnia 2019 (20)
    • ►  lipca 2019 (63)
    • ►  czerwca 2019 (48)
    • ►  maja 2019 (2)
    • ►  kwietnia 2019 (1)
    • ►  marca 2019 (19)
    • ►  lutego 2019 (23)
    • ►  stycznia 2019 (129)
  • ►  2018 (1142)
    • ►  grudnia 2018 (107)
    • ►  listopada 2018 (82)
    • ►  października 2018 (88)
    • ►  września 2018 (84)
    • ►  sierpnia 2018 (83)
    • ►  lipca 2018 (82)
    • ►  czerwca 2018 (61)
    • ►  maja 2018 (134)
    • ►  kwietnia 2018 (111)
    • ►  marca 2018 (121)
    • ►  lutego 2018 (78)
    • ►  stycznia 2018 (111)
  • ►  2017 (2190)
    • ►  grudnia 2017 (117)
    • ►  listopada 2017 (93)
    • ►  października 2017 (138)
    • ►  września 2017 (149)
    • ►  sierpnia 2017 (203)
    • ►  lipca 2017 (310)
    • ►  czerwca 2017 (195)
    • ►  maja 2017 (277)
    • ►  kwietnia 2017 (326)
    • ►  marca 2017 (146)
    • ►  lutego 2017 (108)
    • ►  stycznia 2017 (128)
  • ►  2016 (680)
    • ►  grudnia 2016 (134)
    • ►  listopada 2016 (179)
    • ►  października 2016 (99)
    • ►  września 2016 (134)
    • ►  sierpnia 2016 (50)
    • ►  lipca 2016 (60)
    • ►  czerwca 2016 (23)
    • ►  stycznia 2016 (1)
  • ►  2015 (33)
    • ►  grudnia 2015 (3)
    • ►  listopada 2015 (1)
    • ►  października 2015 (4)
    • ►  maja 2015 (4)
    • ►  kwietnia 2015 (8)
    • ►  marca 2015 (12)
    • ►  stycznia 2015 (1)
  • ►  2014 (1)
    • ►  grudnia 2014 (1)

Labels

Obserwatorzy

Copyright © Kinsley Theme. Designed by OddThemes