Obrazek autorstwa: Golen-dragons-flower
Notka od tłumacza: Jest to opowiadanie z serii NSFW, osadzone w alternatywnym uniwersum (AU) gry Undertale nazywanym Underfell.
Czym się charakteryzuje ta rzeczywistość? Frisk dobry - potwory złe.
Floweya w tym wypadku nie ma w opowiadaniu. Autorką jest Golden thread (Lusewing). Co warto jeszcze zaznaczyć? A tak, głównym bohaterem opowiadania jesteś... cóż TY. Tak, Ty. Opowiadania pokroju Postać x Czytelnik
są dość modne poza granicami naszego zaścianka i jakkolwiek za nimi nie
przepadam tak to opowiadanie wyjątkowo mnie do siebie przekonało.
Jeżeli komuś nie odpowiada taka forma tekstu może wyobrazić sobie w roli
siebie np Friska czy własne ulubione OC. Warto jednak zaznaczyć, że
treść jest dostosowana pod kobiecego czytelnika.Główna para to Ty x Sans (Underfell)
W opowiadaniu występuje BDSM,
gdzie kobieta jest uległa, a mężczyzna jest dominujący - jeżeli nie
lubisz takich rzeczy - zrezygnuj z dalszego czytania (chociaż pewnie
będziesz żałować). To by było chyba na tyle.
Oryginał: klik
Spis treści:
Rozdział VI - Głód (obecnie czytany)
/Na prośbę autora - dalsze tłumaczenie zostało przerwane./
-A co jeżeli powiem „nie”? - Nie próbowałaś już się
szarpać. Zdałaś sobie sprawę z tego, że to byłoby bezsensowne.
Obserwowałaś więc swoją duszę. Tooooo było naprawdę dziwne
uczucie, tak jakbyś patrzyła na siebie, patrzącą w lustro i ...
odbicie też patrzyło jak patrzysz. Niezwykłe doznanie, lecz...
bardzo nieprzyjemne. Poczułaś jak Sans przenosi głowę, zębem zahaczając o płatek Twojego ucha i delikatnie go szarpnął. Zaraz potem wodził w górę i na dół po Twojej szyi skubiąc cię co chwilę zębami delikatnie, uważając, aby nie zranić Cię. Jego głos, rany... jeżeli
jest cokolwiek dobrego, cokolwiek co Ci się podoba w tym paskudnym
demonie to będzie to jego głos. Mroczny, głęboki, rozkazujący.
Jego słowa natomiast sprawiały, że robiło Ci się zimno.
-Dla mnie to bez różnicy. I tak miło spędzimy czas. -
Zatrzymał się, a Ty poczułaś c o ś ciepłego, miękkiego bardzo
powoli przesuwającego się po Twoim karku. Dreszcz podniecenia
przeszył Cię na wskroś, zaś serce zamigotało jaśniej. Nie
chcesz nawet myśleć co to było; jeżeli zaczniesz się nad tym
zastanawiać chyba nie powstrzymasz swojego krzyku. - Albo będziesz
udawać dalej, że nie jest ci przyjemnie.
Byłaś zagubiona, uwięziona, przerażona na śmierć. Nie miałaś
już kontroli nad niczym. Nawet Twoje ciało Cię zdradziło.
Chciałaś być silna. Chciałaś walczyć... ale nie chciałaś już
cierpieć. Starałaś się powstrzymać łzy jakie pojawiły się w
kącikach oczu. Nie chciałaś płakać, nie przed Sansem. Nie
chciałaś dać mu tej satysfakcji. Jeżeli tylko to mogłaś zrobić,
to będziesz się tego trzymać. Lecz... Twoja dusza nie umiała
kłamać, nie miała sekretów. Mały, czarny refleks przelał się przez serce.
-Boisz się? - Sans zamoczył gąbkę w wodzie i zaczął obmywać
Ci plecy.
-Tak. - praktycznie to wyszeptałaś, lecz było to wystarczająco
słyszalne mimo tego, że szkielet wyżymał materiał.
-To dobrze. Martwiłbym się, gdybyś się nie bała. Podziemie to
naprawdę bardzo przerażające miejsce, nawet dla nas potworów. -
Sans klęczał za Tobą, czułaś jego oddech na swoim ramieniu. Na całym
ciele pojawiła się gęsia skórka zaraz po tym jak zaczął obmywać
Twoje nogi. Ta krótka pogawędka nawet Ci pomogła odnaleźć
poczucie bezpieczeństwa, ale... co miał na myśli mówiąc
„podziemie”? - Mimo wszystko nie musisz bać się siebie samej.
-Ja nie..
-Kochanie, ja widzę to w twojej duszy. Boisz się tego co
czujesz. - Powoli przeciągnął mokry materiał w dół po
zewnętrznej części Twojej prawej nogi. Jego druga ręka złapała
za Twoje biodro mocno i pewnie, lecz nie sprawiała Ci bólu. -
Boisz się czerpać przyjemność z tego co czujesz. - Gąbka
prześlizgnęła się na wewnętrzną stronę uda. Wstrzymałaś
oddech, ale materiał przesunął się szybko i nim znowu znalazł
się w „bezpieczniejszych” rejonach, musnął Twój dziewczęcy sekret.
Czy on naprawdę widział to w Twojej duszy? Jak bardzo się
siebie brzydzisz po tym co stało się w lesie? Jak bardzo zagubiona
i przerażona jesteś teraz? Jak bardzo chcesz uciec?
-Nienawidzę cię. - Nie mogłaś mieć nawet kilku chwil
prywatności dla siebie. Co jeszcze chce Ci odebrać ten obleśny
potwór?
-Taaa, wiem, suczko... ale masz też swoje potrzeby. - Gąbka
zaczęła robić to samo co wcześniej, tylko, że na Twojej lewej
nodze. Powoli i dokładnie przesuwała się po Twojej skórze,
pozostawiając ją wilgotną. Nie mogłaś uciec od uczucia, że tam
gdzie była wcześniej, teraz czułaś zimno.
-A potrzeby powinny być zaspokajane. Jak jesteś spragniona to pijesz. - Powoli wypuściłaś powietrze przez usta, miałaś wrażenie, że i ono drży. To ciepłe i miękkie c o ś właśnie przesuwało się po Twoim karku. Oczy zaszły Ci mgłą, lecz mózg nadal starał się analizować co to za uczucie. Czy on... ma j ę z y k? Cóż, to zdecydowanie było podobne do języka... Ale jak do diabła mógł mieć język?!
- Jesteś głodna to jesz... - Myśli i rozważania na temat języka Sansa rozwiały się kiedy ten uszczypnął Cię w biodro. Przesunęłaś głowę i spostrzegłaś jego wzrok wpatrujący się w Ciebie. Jego szczęka zaciskała się teraz na Twoim ramieniu, skubał Twoją skórę i przygryzał. Dziki głód jaki malował się na jego twarzy, rozgrzał Cię niemalże do czerwoności, w bezwarunkowym odruchu zacisnęłaś nogi. Wyglądał tak, jakby zaraz miał Cię pożreć w całości. Twoje ciało i Twoją duszę. I.... patrząc na nią, na jasne i ciemne refleksy się w niej odbijające... nie jesteś do końca pewna jak się z tym wszystkim czujesz.
- Robimy tylko to, co musimy by przetrwać. Czy to grzech czerpać przyjemność z życia? Kraść te małe skrawki rozkoszy i czynić je ... własnymi? - Usłyszałaś, że gąbka znowu jest namaczana, ale nie mogłaś oderwać wzroku do Sansa. - Chcę, aby było ci dobrze. - Obie jego ręce dotykały teraz Twoich bioder, zerwał wasz kontakt wzrokowy i wstał. Mocny uścisk jego kościstych palców zmusił Cię do tego, abyś podniosła się, mimo to nadal Cię przytrzymywał. Opuszki palców rysowały krawędzie Twoich ud, pośladków, talii. Tańczyły na Twojej skórze, aż nie spoczęły na Twoich ramionach. Poprowadził Cię do kanapy i po tym jak usiadł na niej przyciągnął Cię do siebie, zapraszając byś usiadła razem z nim. Jedna jego noga wsunęła się między Twoje. Zamarłaś próbując odepchnąć jego kolano. Byłaś taka wrażliwa, taka delikatna. Zdałaś sobie sprawę, że to przez jego zachowanie, jego słowa, jego delikatne ruchy, jego dotyk i jego pieszczoty. Byłaś przepełniona uczuciami i pragnieniami jakich do tej pory nie znałaś. Twoja dusza, podążyła za Tobą, nadal znajdując się w bliskiej odległości od Twojego mostka. Migotała, zmieniała kolory i falowała wszystkimi znanymi Ci odcieniami fioletowego.
-A potrzeby powinny być zaspokajane. Jak jesteś spragniona to pijesz. - Powoli wypuściłaś powietrze przez usta, miałaś wrażenie, że i ono drży. To ciepłe i miękkie c o ś właśnie przesuwało się po Twoim karku. Oczy zaszły Ci mgłą, lecz mózg nadal starał się analizować co to za uczucie. Czy on... ma j ę z y k? Cóż, to zdecydowanie było podobne do języka... Ale jak do diabła mógł mieć język?!
- Jesteś głodna to jesz... - Myśli i rozważania na temat języka Sansa rozwiały się kiedy ten uszczypnął Cię w biodro. Przesunęłaś głowę i spostrzegłaś jego wzrok wpatrujący się w Ciebie. Jego szczęka zaciskała się teraz na Twoim ramieniu, skubał Twoją skórę i przygryzał. Dziki głód jaki malował się na jego twarzy, rozgrzał Cię niemalże do czerwoności, w bezwarunkowym odruchu zacisnęłaś nogi. Wyglądał tak, jakby zaraz miał Cię pożreć w całości. Twoje ciało i Twoją duszę. I.... patrząc na nią, na jasne i ciemne refleksy się w niej odbijające... nie jesteś do końca pewna jak się z tym wszystkim czujesz.
- Robimy tylko to, co musimy by przetrwać. Czy to grzech czerpać przyjemność z życia? Kraść te małe skrawki rozkoszy i czynić je ... własnymi? - Usłyszałaś, że gąbka znowu jest namaczana, ale nie mogłaś oderwać wzroku do Sansa. - Chcę, aby było ci dobrze. - Obie jego ręce dotykały teraz Twoich bioder, zerwał wasz kontakt wzrokowy i wstał. Mocny uścisk jego kościstych palców zmusił Cię do tego, abyś podniosła się, mimo to nadal Cię przytrzymywał. Opuszki palców rysowały krawędzie Twoich ud, pośladków, talii. Tańczyły na Twojej skórze, aż nie spoczęły na Twoich ramionach. Poprowadził Cię do kanapy i po tym jak usiadł na niej przyciągnął Cię do siebie, zapraszając byś usiadła razem z nim. Jedna jego noga wsunęła się między Twoje. Zamarłaś próbując odepchnąć jego kolano. Byłaś taka wrażliwa, taka delikatna. Zdałaś sobie sprawę, że to przez jego zachowanie, jego słowa, jego delikatne ruchy, jego dotyk i jego pieszczoty. Byłaś przepełniona uczuciami i pragnieniami jakich do tej pory nie znałaś. Twoja dusza, podążyła za Tobą, nadal znajdując się w bliskiej odległości od Twojego mostka. Migotała, zmieniała kolory i falowała wszystkimi znanymi Ci odcieniami fioletowego.
-Nie bój się siebie, kochanie. Odpręż się. - Byłaś
zaskoczona. Sans właściwie dał Ci chwilę na zaczerpnięcie
oddechu, a potem powoli osunął się wraz z Tobą tak abyś
usiadła... cóż... właściwie to na nim. Z tą różnicą, że
noga nadal tkwiła między Twoimi. Zaraz jak ściągnął ręce z
Twoich ramion zaczął poruszać rytmicznie kolanem podrażniając
Cię jeszcze bardziej. Chciałaś uciec. Najdalej jak się da od tego
uczucia jakie właśnie w Tobie wzbudzał. Przygryzłaś wargę. Jego
palce szybko znalazły Twoje biodra i uniemożliwiły Ci odwrót, ale
jednocześnie zatrzymał się dając Ci kolejną chwilę wytchnienia nim
ponownie przybliżył Cię do swojej nogi.
Byłaś naga, więc czułaś każdy nawet najmniejszy dotyk. Każde
przesunięcie jego palców po Twoim ciele, każda próba ustawienia
Twojego ciała przez jego dłonie, wszystko drażniło Twoje wrażliwe
nerwy. Czułaś jak bardzo mokra jesteś, jak bardzo spragniona, jak
bardzo wyposzczona. Resztką świadomości starałaś się z niego
zejść, ale kiedy mocniej Cię przycisnął do swojej nogi cichy,
stłumiony jęk wydobył się powoli z Twoich ust, wtedy znowu
zaczął się powoli poruszać.
-Nie walcz, kochanie... - Jego palce zaczęły zachęcać Twoje
ciało, aby samo się poruszało. Delikatnie, powoli, niewielkimi
ruchami. Jak ktoś, ktoś tak okrutny, tak z ł y.... był w stanie z
taką łatwością Cię rozszyfrować? - Nie ma nic złego w
rozkoszy.
-Nie.... proszę....- Nie dokończyłaś, znowu jęknęłaś. Sans
uniósł swoją nogę delikatnie tak, że jego kolano było wyżej od
biodra, nachylenie spowodowało, że Twoje wrażliwe ciało
rozpoczęło taniec dookoła jego kości. Starałaś się walczyć z
tym, starałaś się nie ruszać, lecz wystarczyła naprawdę
niewielka zachęta, abyś zaczęła znowu się poruszać. Drżałaś
za każdym razem kiedy przyciskałaś swoje krocze bardziej do jego
kolana.
-Jesteś spragniona, suczko. Nie ukryjesz tego przede mną. -
Poruszałaś się nadal, nawet kiedy ściągnął ręce z Twoich
bioder by przesunąć je wzdłuż Twojej talii, pieszcząc Cię
jeszcze dokładniej, sprawiając że coraz głośniej stękałaś. W
tej chwili zapomniałaś o tym, że obok waszej dwójki migocze Twoja
dusza. Czułaś się taka spokojna, taka wolna, było Ci tak miło.
Bezpieczeństwo. Pierwszy raz odkąd się tutaj znalazłaś, poczułaś
się bezpiecznie.
Ręce kościotrupa przesunęły się w okolice Twojej kości
ogonowej. Ciepło jego ciała było silniejsze, przybliżał się do
Ciebie. Czułaś jego ciepły oddech na ramieniu, jak delikatnie
odsuwa Twoje włosy na bok odsłaniając skórę. Byliście blisko,
tak bardzo blisko. Ocieraliście się o siebie, jego słowa, jego pieszczoty ... no i
Twoja dusza... Tego było za wiele. Czułaś, jakbyś miała się
zaraz rozpaść na kawałeczki. Ciepłe dreszcze spłynęły w dół
Twoich rąk. Otworzyłaś szerzej oczy, nie byłaś nawet pewna kiedy
je przymknęłaś. Wszystko to co widziałaś to taniec fioletowego
światła i czerwonych gwiazd. Przyglądałaś się nowym wzorom
malującym się na Twojej duszy. Byłaś... tak blisko... Ostatnim co
przyniosło Ci ukojenie okazało się to przyjemne, ciepłe uczucie c z e g o ś na
ramieniu. T o, dotykało Cię, to ciepłe c o ś tańczyło na Twoim karku.
Krzyknęłaś głośniej i przylgnęłaś całym ciałem do niego głowę kładąc na jego ramieniu, sparaliżowana orgazmem. Twój
oddech stał się wolniejszy, powoli się osunęłaś na klatkę piersiową Sansa, nie byłaś w stanie w całości się pozbierać. Wtedy
koścista dłoń pomogła i umieściła Twoją duszę tam, gdzie było
jej miejsce.
-Dobra dziewczynka. Ciii. Już wszystko dobrze, jesteś bezpieczna. -
Chciałaś coś odpowiedzieć, ale ... to co właśnie miało
miejsce, to co się stało sprawiło... że zachciało Ci się
płakać. - Nie myśl, ciiii. Kochanie zacznij czuć... - Jego palce
zaczęły przeczesywać Twoje włosy. Gładził, głaskał, bawił
się. Powoli i delikatnie. To Cię uspokajało... Powoli Twoje oczy
się zamykały... W głowie słyszałaś echo jego słów:
Nie myśl...
Zacznij czuć...
Po przeczytaniu tego wpisu aż musiałam wyjść na papierosa. Mąż dziwnie się na mnie gapił jak siedziałam cała czerwona czytając kolejne zdania. Przez Ciebie, Yumi, teraz nawet kolano wydaje mi się seksowne. Nienawidzę Cię (kłamię).
OdpowiedzUsuńPoleć mężowi notkę i urozmaić swoje życie seksualne xD
Usuń9999999999
OdpowiedzUsuń9999999999
9999999999
9999999999
9999999999
9999999999
9999999999
9zabijasz9
9999999999
9999999999
9999999999
9999999999
9999999999
9999999999
9999999999
999mnie999
9999999999
9999999999
9999999999
9999999999
9999999999
9999999999
9999999999
A co właściwie oznaczają te dziewiątki (9999999999)
UsuńPodobne są podczas gadania z Charą...
Atak krytyczny.
UsuńAha.....
UsuńDzięki za odpowiedź Youmi...
Z rozdziału na rozdział to opowiadanie staje się coraz lepsze!
OdpowiedzUsuńNigdy więcej nie będę czytać nic z Twojego bloga w drodze o pracy. Teraz siedzę w służbówce i nie mogę uspokoić serca.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam?
UsuńOh Sans zrobię wszystko co chcesz...
OdpowiedzUsuńMojemu mózgowi zrobiło się dobrze.
OdpowiedzUsuńJa robiłam spokojnie obiad...zobaczyłam, że masz coś na blogu to weszłam...ucieszyłam się, że to jedno z moich ulubionych opowiadań...ale co mam zrobić...jeżeli przypaliły mi się przez to zieminiaki!?
OdpowiedzUsuńJak to mawia mój znajomy 5 minut zwlekania i 50 szorowania. ^^""""""
UsuńHA!!!
UsuńDobre... zapisze to sobie
Tiaa...
UsuńA kiedy Aftertale?
OdpowiedzUsuńNie chce naciskać... ale jestem tego bardzo ciekawa...
Tłumaczy się powoli i do przodu. Pojawi się, nie w tym tygodniu, ale się pojawi.
UsuńTo świetnie!!!
UsuńA będzie to w formie opowiadania czy komiksu?
Komiks
UsuńCzemu mi się to tak bardzo podoba?
OdpowiedzUsuń9 rozdział tak blisko, tak blisko jak ja z Sansem
~ Andgora
Aż mordka mi się cieszy jak widzę te wszystkie synonimy gąbki. Widzę to Twoje skupienie na twarzy i książkę synonimów właśnie w łapkach. Podziwiam, nie wpadła bym na niektóre :3
OdpowiedzUsuńOpowiadanie coraz bardzie daje do myślenia. Sans utrzymuje poziom, dopieszcza nas i mizia tym swoim języczkiem. Czwany lis. :>
Jest na tyle inteligentny, ze faktycznie - on nawet nie musi planować. Działa i wychodzi mu to zajebiście.