autor obrazka: Vyolfers
Notka od tłumacza: Opowiadanie z serii Ty x Postać, oczywiście Ty x Sans. Historia ma swój początek zaraz po zakończeniu pacyfistycznego zakończenia gry.
Minęło kilka lat od czasu, aż bariera zniknęła i potwory starają się
żyć między ludźmi. Ty jesteś dorosła, masz pracę, przyjaciół, normalne
życie amerykańskiej dziewczyny (bo akcja toczy się w Ameryce), kiedy
nagle okazuje się, że wprowadzają się do Ciebie nowi sąsiedzi...
To opowiadanie jest powiązane z innym pt Te mroczne momenty, ta sama historia z punktu widzenia Sansa.
Rozdziały +18 będę oznaczać znaczkiem: ♠To opowiadanie jest powiązane z innym pt Te mroczne momenty, ta sama historia z punktu widzenia Sansa.
Autor: MuhBeez
Oryginał: klik
SPIS TREŚCI:
Rozdział I // Punkt widzenia Sansa
Dobre wino nie potrzebuje etykiety // Punkt widzenia Sansa
Zmiana pogody // Punkt widzenia Sansa
Pijana w sztok // Punkt widzenia Sansa
Czerwona gościówa, niebieski gość // Punkt widzenia Sansa♠
Wspólna tajszczyzna // Punkt widzenia Sansa
Bez owijania w bawełnę (obecnie czytany)
Dzięki sobie czynimy
Tracisz kontrolę
To ten czas w roku
Jedna tequila, dwie tequile...
[wrzuć tu jakiś śmieszny żart o BoneZone]♠
Śnieżne dni to niebezpieczne dni ♠
Poświata
Historia przy whiskey
Morderstwo na parkiecie♠
Teoria gatunków♠
Śmieszny Walenty
SEDNO problemu♠
I pocałunek na szczęście♠
Ostatnia Wielkanoc
Początek końca
...
DODATKI:
Spadająca gwiazda
Rozpacz Sansa
Deszcz
Sans czyta opowiadania o sobie
Sans vs niemowlak
Dobre wino nie potrzebuje etykiety // Punkt widzenia Sansa
Zmiana pogody // Punkt widzenia Sansa
Pijana w sztok // Punkt widzenia Sansa
Czerwona gościówa, niebieski gość // Punkt widzenia Sansa♠
Wspólna tajszczyzna // Punkt widzenia Sansa
Bez owijania w bawełnę (obecnie czytany)
Dzięki sobie czynimy
Tracisz kontrolę
To ten czas w roku
Jedna tequila, dwie tequile...
[wrzuć tu jakiś śmieszny żart o BoneZone]♠
Śnieżne dni to niebezpieczne dni ♠
Poświata
Historia przy whiskey
Morderstwo na parkiecie♠
Teoria gatunków♠
Śmieszny Walenty
SEDNO problemu♠
I pocałunek na szczęście♠
Ostatnia Wielkanoc
Początek końca
...
DODATKI:
Spadająca gwiazda
Rozpacz Sansa
Deszcz
Sans czyta opowiadania o sobie
Sans vs niemowlak
Zadzwoniłaś do Piotrka, że nie przyjdziesz kolejnego dnia. Prawdopodobnie pierwszy raz odkąd tam
pracujesz. Zapytał się, czy jest coś co może dla Ciebie zrobić,
skłamałaś że wszystko jest dobrze. Poprosił, abyś zadzwoniła
do niego w czwartek wieczorem, czy będziesz chciała mieć wolny
piątek. Przekręciłaś się na łóżku rozmasowując bolący kark.
Niebo za oknem było szare od chmur, podobało Ci się to. Jakim
sposobem wczorajszy wieczór tak szybko się spierdolił?
Twój mózg odmawiał współpracy. Czym sobie na to
zasłużyłaś? Czy Will faktycznie ma zamiar wpaść? Czy Twoja
przyjaźń z Sansem już jest zniszczona? A może Jackie myśli, że
się zabiłaś? Szybko sprawdziłaś telefon, bo z jakiegoś powodu
ta ostatnia myśl pchnęła Cię do czynu.
Leżałaś przez cały wtorek w łóżku. Raz czy dwa
razy wyszłaś do łazienki, albo zjadłaś coś co miałaś w
lodówce, ale tylko tyle. To był jeden z tych dni. Kilka razy zadzwonił dzwonek do drzwi, wyłączyłaś też telefon, naprawdę nie
miałaś ochoty z kimkolwiek rozmawiać. Wiedziałaś, że wychodzisz
teraz na skończoną sukę wobec Jackie, ale ostatnią rzeczą jaką
chcesz robić to rozmowa z nią, Sansem czy Willem, pomijając
fakt że dwoje z nich dzwoniło do Ciebie bez przerwy, albo pisało wiadomości.
W środę wierciłaś się na łóżku i
zdecydowałaś, że czas złapać trochę świeżego powietrza. W
końcu włączyłaś komórkę.
Oh..
Większość smsów albo telefonów była od
Jackie, martwiła się o Ciebie. Zdałaś sobie sprawę, że tamtej
felernej nocy poszłaś sobie nawet się z nią nie żegnając.
Treści jej wiadomości były różne, raz strach, raz gniew, raz
zrozumienie. Papyrus też wysłał Ci kilka, większość dotyczyła tego, dlaczego nie otwierasz drzwi, czy wszystko
dobrze, czy chcesz spaghetti. Will wysłał Ci chyba z tuzin
wiadomości w których starał się Ciebie przeprosić. Sans nic do
Ciebie nie napisał. Z jakiegoś powodu poczułaś jak ogarnia Cię
jeszcze większy smutek.
Właśnie myłaś zęby, kiedy ktoś zapukał. Myślałaś, że to Papyrus chce się upewnić, czy nadal
żyjesz. Otworzyłaś mając jeszcze szczoteczkę w buzi.
-Cześć P...oh...
To był Will, stał z niedorzecznym
bukietem kwiatów
-_____. Dzięki Bogi. Dzwoniłem, pisałem, nikt nie
mógł się z tobą skontaktować. Myślałem, że... - uniósł
prezent
-Oh. - tylko tyle powiedziałaś, powoli przełykając
pianę z pasty do zębów. Nie, nie była smaczna.
-Mogę wejść? - zapytał robiąc psie oczka. Kurwa.
-Tak, tak! Właź, wybacz. Tak. - Przesunęłaś się.
Położył kwiaty na stole.
-Słuchaj, chcę z tobą porozmawiać – zaczął.
Uniosłaś palec do góry
-Pozwól, że dokończę się ogarniać, wtedy
pogadamy
-Miałem nadzieję, że uda mi się ciebie zabrać na
lunch – mówił cicho. Cholera jasna. To już popołudnie?
Westchnęłaś.
-Ta, jasne. Tylko... dokończę się myć, ok? -
fuknęłaś. Przytaknął i usiadł na kanapie czekając. Wróciłaś
do łazienki. Westchnęłaś patrząc w lustro. Popatrzyłaś na
siebie. Co do diabła wyrabiasz? Will był okropny! Powinnaś wywalić
go na zbity pysk!
Albo... może powinnaś go wysłuchać? Może był
czymś zdenerwowany, może trochę mu się zwariowało, a może
zerwał z Hannah. Twoje serce zabiło w lekkiej nadziei. No ale to
nadal nie tłumaczy jego zachowania. Mimo wszystko był chamski wobec
Sansa. Więc zważając na okoliczności, tego ignorować nie masz
zamiaru.
Wyszłaś z ubikacji ze skrzyżowanymi rekami,
patrzyłaś na niego.
-Więc? Gdzie idziemy?
-Masz ochotę na grecką kuchnię?
-Wiesz, że jej nienawidzę
-Kurwa. Zapomniałem. Coś meksykańskiego? - Wzruszyłaś ramionami
-Ta, burrito brzmi świetnie – Założyłaś na
siebie kurtkę i wsunęłaś stopy w buty, potem zerknęłaś na
niego – Wisisz mi... 20 burrito.
-Kupię ci basen wypełniony burrito. - uśmiechnął
się. Szturchnęłaś go w przyjacielskim geście.
-Idziemy dupo wołowa – wyszliście z mieszkania i
poszliście do Twojego ulubionego lokalu z meksykańska kuchnią
Lucha Libre. To było głupie, ale spacer był zwyczajny.
Milczeliście w drodze do restauracji, chcąc się szybko tam dostać.
-Wiiiięc – zaczęłaś przełamując ciszę.
Patrzył się na Ciebie wstrzymując oddech.
-Dobrze, chcę powiedzieć to właściwie. Naprawdę,
naprawdę mi przykro. Zachowałem się jak ostatni śmieć. - był
przybity. Dobra nie tego typu przeprosin się spodziewałaś, ale na
początek mogą być – Ja... powiedziałem coś czego mówić nie
powinienem, straciłem panowanie i ... naprawdę przepraszam.
-Dzięki. - czułaś, że zaraz gdzieś tam chowa się
to paskudne słowo „ale”
-Ale. - ah no i się zaczyna – Chcę abyś
wiedziała, że ja... Boże, zaraz oszaleję _____. - zamrugałaś
kilka razy zdziwiona, nie wiedząc co powiedzieć – Hannah ona...
to znaczy...
-Nie zerwaliście, co nie? - zapytałaś czując jak
niewidzialna ręka ściska Ci żołądek
-Nie! Nie, nie, nie – odpowiedział szybko – Nie,
_____. Hannah jest w C I Ą Ż Y. Będę T A T Ą. - zaśmiał się nerwowo
przeczesując palcami włosy. Patrzyłaś się na niego.
-Ty. Hannah. Zaraz.... co? Hannah jest ... w ciąży?!
- z trudem przyjmowałaś tę wiadomość do siebie – Kiedy się o
tym dowiedziałeś?
-W poniedziałek rano! - uniósł ręce w powietrze –
W poniedziałek kurwa rano. To znaczy.. ja... pierdolę...
-Ta, ty pierdolisz. - Serce waliło Ci jak młot, miałaś wrażenie że
grawitacja jest jakby większa. Zaczęło lekko kręcić Ci się w
głowie.
-Co mam robić? - zapytał w końcu, wpatrywał się
w stół. Byłaś naprawdę zmieszana.
-Co masz na myśli pytając się „co masz robić”?
Czy wyglądam ci na niańkę? Kup jej lody i ogórki? Nie wiem,
stary. - odpowiedziałaś odwracając wzrok – Leah, albo nawet
Anka, one miałyby lepsze pomysły niż ja, mają już dzieci.
Lepiej zapytaj ich. - wspomniałaś o innych waszych przyjaciołach
którzy żyją po drugiej stronie miasta, więc nie widujecie się z
nimi tak często.
-Nie, znaczy się. Co mam zrobić z Hannah? - znowu
nerwowo przeczesał włosy palcami. Myślałaś chwilę analizując
sytuację. Czy go posrało?
-William H. Laringer, jeżeli zostawisz tę biedną
dziewczynę samą i w ciąży, zajebię cię jak psa. - powiedziałaś
i to miałaś na myśli. Will zamrugał kilka razy.
-_____, chyba nie mówisz P O W A Ż N I E. - opuścił
dłonie z wrażenia – Nie porzucę jej! Ale nie mogę mieć dzieci!
Nie z HANNAH!
-Cóż, kurwa. Will, może powinieneś myśleć o tym
zanim w niej doszedłeś? - wywróciłaś oczami – Jesteście razem
od .. roku? To całkiem ładny czas, pomyśl o ślubie.
-Ś L U B I E?! - wykrzyczał – Boże, co za pierdoły
wygadujesz
-Mówię poważnie! - uderzyłaś otwartą dłonią w
stół
-Oszalałaś!
-Nie widzisz tego, że to ty tutaj zachowujesz się
jak ostatni chuj? - wycedziłaś na niego. Jego oczy patrzyły się
wprost na Ciebie, chwycił Twoją dłoń, która była na stole
-Nie widzisz tego, że ja... ja.. - drżał. Twoje
serce biło tak cholernie szybko, że zaraz pewnie wyskoczy Ci
gardłem. Zabrał rękę – zapomnij.
-Nie, co? - zapytałaś szybko, za szybko. Uniósł
brwi, zauważyłaś jak kącik jego warg unosi się na krótką
chwilę do góry.
-Nie, nic. Zaraz wrócę. Zamówię nam burrito. -
wstał szybko i poszedł do lady. Dobry Boże, co to było? Czy on...
właśnie... prawie...
NIE! Pamiętaj, ten koleś nadal ma dziewczynę,
która jest w ciąży. Mimo to czułaś niewielkie motylki w
swoim brzuchu. Westchnęłaś i popatrzyłaś na telefon. Czas zacząć
odpisywać ludziom, na co czekasz.
Ty/Jackie: Hej, żyję. Przepraszam za tamto.
Naprawdę
Ty: Zadzwonię do ciebie później i o wszystkim opowiem. Chcę być teraz sama.
Ty: Kocham twoją słodką buziuchnę
Ty/Papyrus: Hej! Dziękuję za sprawdzanie czy jeszcze dycha. I przepraszam! Jest ok! Ale w tym tygodniu nie wpadnę na Nockę Spaghetti. Może za tydzień? :)
Ty: Mam nadzieję, że dobrze ci w pracy!
Zatrzymałaś się na imieniu Sansa przez chwilę. Powinnaś do niego napisać. Jeszcze nigdy wcześniej nie czułaś się tak rozbita jak tamtej nocy, znowu był świadkiem tego jak doprowadzasz się do skrajności. Czułaś się strasznie, tak jak wtedy kiedy raz (i całe szczęście jedyny) pokłóciłaś się z Jackie, lecz z jakiegoś powodu to bolało jeszcze bardziej. Starałaś się zrozumieć własne uczucia, znasz tego typa od dwóch miesięcy więc to naprawdę dziwne, że wywołuje w Tobie tak silne uczucia. Zdecydowanie stał się częścią Twojego życia. To przez to, że jest sąsiadem? Nie, nie tylko. To przez to, że z nim i z jego bratem spędzasz naprawdę dużo czasu. Byli Twoimi przyjaciółmi. Sans jest zabawny, słodki, czarujący, trochę dziwny (ale kto jest normalny?), no i świetnie się przy nim odpoczywa. Jeżeli nie bierze się pod uwagę tego, że jest szkieletem ... to jest naprawdę wspaniałym towarzyszem. Uśmiechnęłaś się lekko myśląc o nim.
-Nie wiedziałem, że burrito tak cię ucieszy –
powiedział Will wracając z zamówieniem na tacy. Wyrwałaś się z
myśli i nerwowo zaśmiałaś chwytając za swoją porcję
-Jedzenie zawsze mnie cieszy. Burrito to namacalna definicja
szczęścia – wgryzłaś się. Przyglądał Ci się przez chwilę,
a potem uśmiechnął
-Słuchaj _____. Przepraszam. Byłem nieuprzejmy.
Jesteś dla mnie naprawdę kimś ważnym i ... - przerwał na chwilę
wpatrując się w swoje burrito zastanawiając się nad czymś bardzo
długo - ... chcę abyś nadal była w moim życiu. Nie chcę
schrzanić tego co jest między nami.
Patrzyłaś na niego z uwagą i żułaś. O co mu
właściwie chodziło? Nic nie odpowiedziałaś, tylko żułaś i się
gapiłaś.
-Poradzę sobie jakoś z Hannah. Chciałem tylko,
abyś wiedziała dlaczego byłem takim dupkiem wtedy. Nadal się
przyjaźnimy?
-Nadal. Zawsze jesteśmy przyjaciółmi, debilu –
opuściłaś jedzenie
-Iiii niech to lepiej zostanie między nami –
powiedział szybko – Nie mów nic Jackie
-Zgoda
-I nie kontaktuj się z Hannah. Strasznie to wszystko
przeżywa
-To dla niej też było zaskoczenie? - Will wzruszył
ramionami
-Powie ludziom w swoim czasie. Ty jesteś pierwszą
osobą jakiej o tym mówię
Zaniemówiłaś. Zaczęłaś się zastanawiać jak to
wszystko dalej się potoczy, co się zmieni. To właściwie nie
dotyczyło Ciebie, ale z jakiegoś powodu czułaś się ich wpadką
dotknięta.
-Chciałem też powiedzieć, że nie przepadam za
twoim przyjacielem – dodał upijając napoju. Przełknęłaś
z trudem
-Proszę nie mów że chodzi ci o Papyrusa, to
chodzące słoneczko – otworzyłaś szerzej oczy. Will lekko się
zaśmiał.
-Nie, nie. To dobry dzieciak. To jego pierwszy dzień
pracy właściwie, zaczął z samego rana. Wprowadziłem go do
zakładu i powiedziałem Larremu aby do mnie dzwonił gdyby były
jakieś problemy – Larry był szefem kuchni, o ile dobrze
pamiętasz. Will mówił o nim wiele miłych rzeczy – Wziąłem
sobie dzisiaj długą przerwę obiadową – dodał. Westchnęłaś,
zadowolona, że Papyrus ma pewną pracę.
-Więc mówisz o Sansie – mruknęłaś. Przytaknął,
jego usta skrzywiły się jak usłyszał jego imię
-Proszę, powiedz mi że nie jesteś z nim blisko,
_____
-Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi – nie wiedziałaś
czy nadal jest to prawdą – To znaczy, żyje przecież naprzeciwko
mnie. Często się spotykamy. Nie żartowałam kiedy mówiłam, że
jest super.
-Jest niebezpieczny
-Oh BŁAGAM. Nie bądź takim... ignorantem! -
warknęłaś – Wiem, że jest szkieletem i takie tam, ale jego brat
też jest i... - Will złapał Cię za wolną rękę. Zauważyłaś,
że jego dłonie drżą i są zimne. Mocno Cię ścisnął
-NIE! To nie dlatego, że jest potworem. Mówię
poważnie. Nie podoba mi się sposób w jaki na ciebie patrzy, i
sposób w jaki o tobie mówi, o nas i ... - zadrżał – Gadaliśmy
trochę po tym jak sobie poszłaś. To nie była przyjemna
wymiana zdań – zamarłaś, nie tego się spodziewałaś. Tak nie
miało być!
-NA BOGA proszę, powiedz, że nie walczyliście ze
sobą. Proszę. - popatrzyłaś mu prosto w oczy, ale on szybko
odwrócił swoje, to mówiło więcej niż tysiąc słów. - Ugh,
faceci. Pozwól im się spotkać, uchlać i zaraz zaczynają bić się
na kutasy.
-Ta, cóż. Myślę, że tę walkę bym wygrał – mruknął nerwowo. Przyglądałaś mu się zdziwiona –
To szkielet – dodał szybko – Wiesz. Kości.
-Ta, mów co chcesz
-Tak między nami. Jesteś moją przyjaciółką.
Dlatego chcę abyś wiedziała że jest popierdolony. Zrób mi
przysługę i.... trzymaj się od niego z daleka, dobrze? -
powiedział niskim, stanowczym głosem. Z jakiegoś dziwnego powodu
poczułaś dziwne deja vu gdzieś w tyle głowy, ale je zignorowałaś.
-Pomyślę o tym. Jeszcze nigdy mnie nie okłamałeś
– rozsiadłaś się wygodniej. Will wypuścił powietrze przez nos
-Dzięki. Martwię się o ciebie – uśmiechnął
się słodko. Odwzajemniłaś ten gest i zaczęłaś się śmiać
-Umiem o siebie zadbać. Robię to od dawna –
wywróciłaś oczami – Ale miło wiedzieć, że się o mnie
martwisz.
-Zawsze się martwię – ugryzł swoje burrito
Wasza dwójka rozmawiała później o mniej istotnych
rzeczach, przeważnie o jego restauracji. Po skończonym posiłku
czułaś się lepiej i byłaś zadowolona, że tutaj wpadliście.
Twój brzuch przestał grać Ci marsza. Will odprowadził Cię też do
mieszkania, obejmował ramieniem jakby nic się nie stało.
Śmiałaś się z jakiejś głupiej rzeczy zadowolona, że wszystko
wróciło do normalności.
-Dobra laseczko – powiedział stojąc w progu –
Wracam do pracy. Pamiętaj tylko co powiedziałem, dobra? - dodał
zerkając na drzwi Twoich sąsiadów. Westchnęłaś lekko
-Ta, jasne. Upewnię się, że żaden boogeman minie
nie pożre – ściszyłaś głos.
-Uważaj na siebie młoda panno – chwycił za Twoją
dłoń i pocałował jej wierzch
-Bleee! Wynocha idź już sobie – zaśmiałaś
się. Will zrobił krok do przodu zmniejszając dystans między wami,
jego twarz była niebezpiecznie blisko Twojej. Zatrzymał się na
chwilę. Twoje serce zamarło. To za dużo jak dla Ciebie. On
pocałował Cię... w czubek głowy.
-Do zobaczenia później laseczko – szybko zaczął
schodzić ze schodów
-Do potem ziomalu
Odwróciłaś się i już miałaś zniknąć w
mieszkaniu kiedy usłyszałaś jego głos z klatki schodowej
-Sans
-will – kurwa jego mać! Naprawdę nie miałaś
ochoty widzieć się z Sansem w tej chwili, ale właśnie stał na
waszym piętrze przyglądając Ci się w drzwiach
-cześć
-Oh! Cześć Sans! - ścisnęłaś klamkę.
Staliście tylko w milczeniu patrząc się na siebie. Powiedz coś
idiotko! Chwila wydawała się wiecznością.
-cóż, narka – otworzył drzwi
swojego mieszkania i wszedł do środka. Zamknął je
szybko i usłyszałaś dziwny dźwięk skrobania. Zamknęłaś swoje
i oparłaś się o nie plecami. Twoja garda opadła. Popatrzyłaś na
telefon, było tam kilka wiadomości.
Jackie: Jestem WŚCIEKŁA na ciebie! Ale i zadowolona, że wszystko ok.
Jackie: Mam też nadzieję, że Will się gdzieś zabije
Jackie: Mam łopatę i wiem jak się kopie doły
Papyrus: CIESZĘ SIĘ, ŻE WSZYSTKO DOBRZE. W PRZYSZŁYM TYGODNIU ZROBIĘ CI EKSTRA SPAGHETTI. MAM TERAZ PRZERWĘ, MÓJ PIERWSZY DZIEŃ W PRACY MIJA WYŚMIENICIE!
Papyrus: MYŚLĘ, ŻE SZEF Z WIELKA CZAPKĄ NIE PRZEPADA ZA MNĄ, ALE ZMIENIĘ TO!
Zaśmiałaś się cicho. Z Sansem może różnie się ułożyć, ale Papyrus zawsze będzie słodziakiem. Byłaś zadowolona, że chociaż relacja z nim się nie zmieniła. Praca dla niego była ważna. Dzisiaj postanowiłaś się odstresować i poczytać sobie. Zostało Ci jeszcze trochę pizzy (prawdopodobnie nie powinno się jej już jeść, ale zaryzykujesz), czas też skończyć czytać tę okropną powieść o wampirach. Chwyciłaś za telefon, chciałaś napisać do Sansa jak zawsze, ale skamieniałaś. Cholera jasna. Odłożyłaś komórkę na stół, przebrałaś się w coś wygodnego i poszłaś na balkon.
Dziwne, kartka papieru leżała na Twoim krześle.
Czy to ta sama którą wyrzuciłaś wcześniej? Wygląda na to, że
tak. Mało pamiętasz z tego co miało wtedy miejsce więc może sama
ją tam rzuciłaś? Postanowiłaś ją otworzyć i to co zobaczyłaś
było... dziwne. Nierówne linie... co do diabła? Czy gdzieś nad
Tobą mieszka jakiś matematyk z parkinsonem? Westchnęłaś, nie
chciało Ci się iść do kosza więc wepchnęłaś obrazek gdzieś
na tył książki. Usadowiłaś się wygodnie i otworzyłaś książkę.
Czytałaś aż do wieczora, wtedy też zakończyłaś ostatni
rozdział. Chwyciłaś za telefon, o kilka wiadomości.
Jackie: Zadzwoń! WIEM ŻE JADŁAŚ Z NIM LUNCH!
Jackie: omg
Jackie: Dzwoń
Jackie: Zaraz u ciebie będę
Kurwa! Popatrzyłaś na czas wysłania wiadomości. Trzydzieści minut temu, więc ona pewnie...
-OTWIERAJ SUKO! - krzyczała na ulicy. Nie miała
nawet zamiaru wchodzić na górę i dobijać się do drzwi.
Widziała światełka na Twoim balkonie. Weszłaś do środka i
otworzyłaś, potem wróciłaś na werandę i usiadłaś na
krześle z kocem na kolanach. Może powinnaś zrobić herbatę? To
nie będzie krótka rozmowa.
Drzwi się otworzyły z hukiem, a w progu stała
Twoja najlepsza przyjaciółka. Zaczęła zmierzać w Twoim kierunku
z groźnym wyrazem twarzy. Wiedziałaś, że wszystkie prawa i racje
są po jej stronie, ma powody by być na Ciebie wściekła.
-Jackie, ja...
-O mój BOŻE. Powiedz mi proszę, że z nim teraz
nie SPAŁAŚ! - krzyknęła, nadzieja malowała się na jej twarzy.
Zaprzeczyłaś
-Nie, Jakcie. Pogodziliśmy się – usiadła na
drugim krześle wplatając palce we włosy
-CO?! Serio? Kocham cię, ale jesteś skończoną
debilką!
-Daj spokój! Pogadaliśmy, powiedział mi o co
chodziło! Teraz jest dobrze – byłaś lekko podirytowana
-Czy ty ... Ja... To było... UGH! - Stanęła na
równe nogi i patrzyła na Ciebie z góry. Była wkurwiona, zupełnie
jak nie ona. Miała gębę nie od parady, w przeciwieństwie do
Ciebie, więc postanowiłaś milczeć przez chwilę, póki sama nie
zacznie pierwsza – Czy ty w ogóle masz pojęcie co się potem
działo?
-Nie! - powiedziałaś – To znaczy, Will powiedział
że pogadał sobie trochę z Sansem i nie było jakoś super fajnie.
Tyle wiem
-Hah! Jak to ładnie zostało ujęte. Cudownie. -
pociągnęła nosem. Uniosłaś brwi - _____, Will wrócił po tym
jak wyszłaś. Wszedł do środka szukając cię, albo czegoś
innego. Zobaczył, że zniknęłaś i stracił nad sobą panowanie.
Podszedł do nas, zaczął krzyczeć na Sansa, zażądał aby wyszli
na zewnątrz. Potem się na siebie darli. Nie wiedziałam co robić,
zaczęłam się nawet zastanawiać czy nie dzwonić po cholerne psy!
- zaczęła mówić głośniej i szybciej – Wyszłam, aby
powiedzieć im aby się uspokoili, a wtedy pierdolony Will UDERZYŁ
SANSA!
-Co zrobił? - zbladłaś
-Taa. Uderzył Sansa. Prawie złamał sobie rękę. Sans tylko stał i mówił jakieś głupie żarty czy coś.
Will się wkurwił jeszcze bardziej i zaczął gadać jakieś chujowe
rzeczy na twój temat i... - głos jej zadrżał – Był okropny.
Paskudny.
-Co się stało?? - Chciałaś znać każdy szczegół.
Chciałaś wiedzieć co Will mówił na Twój temat, co się stało z
Sansem. Powoli nerwy brały nad Tobą górę. Jadłaś z nim lunch! A
on uderzył Twojego przyjaciela! Dlaczego?!
-Słuchaj, _____. Nie znam szczegółów. Naprawdę.
Słyszałam twoje imię. Lecz cokolwiek powiedział, twojemu
kościanemu koledze się to nie spodobało. - pobladła – Will
wtedy upadł na ziemię z łomotem. Sans nawet go nie dotknął,
wskazał tylko na ziemię palcem.
-Jakby... kazał mu siadać? - patrzyłaś się na
nią
-Nie, to nie tak wyglądało. Było strasznie.
Naprawdę strasznie. Lubię Sansa, _____. Serio. A Will to dupek
i tak strasznie go nienawidzę. Ale wtedy bałam się o niego. I bałam
się jak wyszłaś. Panikowałam! - jej oczy zamigotały przez łzy.
Poczułaś się paskudnie – Gdyby nie Papyrus nie wiem co by się
stało.
-Kochanie, cholera jasna. Przepraszam, byłam
samolubną suką – podeszłaś do niej mocno ją przytulając.
Cicho szlochała.
-Nie mówiłam nic Kyle bo nie chciałam aby się
rozzłościł. Ale płakałam cała noc, Boże. To znaczy
powiedziałam mu, że Will zachował się jak skończony chuj i cham,
a ty mach focha, ale... Dlaczego mi nie odpisałaś? Co się stało?
Skamieniałaś. To była Twoja najlepsza przyjaciółka
na świecie. Mówiłaś jej prawie wszystko. Zna chyba nawet Twój
PESEL. Lecz w tej chwili to co działo się w życiu Willa nie
miało znaczenia, nie powinnaś też mówić o ciąży Hannah.
Postanowiłaś więc nieco skłamać.
-Will i ja pogadaliśmy, chciałam mu właśnie
powiedzieć aby się odwalił – powiedziałaś starając się ukryć
prawdę tak bardzo jak się dało – kiedy wszedł Sans. Wygoniłam
więc Willa, nie chcąc walczyć przed Sansem. Byłam zła i wróciłam
do domu.
Jackie patrzyła na Ciebie podejrzliwie.
-To musiała być ciężka pogadanka
-Ta, opowiem ci o niej później. Nie się o tym
mówić teraz
-Dobra. Ja tylko .. - westchnęła ciężko –
Cieszę się, że nic ci nie jest. Boże, jak możesz tutaj tyle
siedzieć? Zamarzam. - zaczęła trzeć swoje ramiona. Zaśmiałaś
się.
-Wejdźmy do środka. Przyszłaś tutaj tylko na mnie
nakrzyczeć, czy zostaniesz na dłużej?
-Zobaczmy jakiś film. Napiszę do Kyle aby wiedział,
że sobie trochę posiedzę
-Ok. Przepraszam Jackie. Naprawdę. Wiesz o tym..
-Wiem, znam cię. I właśnie dlatego jestem, by
przypomnieć ci jacy są ludzie – wzięła telefon i zaczęła
pisać. W końcu podniosła wzrok patrząc na Ciebie – Gadałaś z
Sansem?
-Nie. - szepnęłaś. Przyglądała Ci się
-Powinnaś
-Wiem. Został wciągnięty w gówno-burzę naszej
paczki. Biedaczystko.
-Nie wiedział, że kiedy zaprzyjaźni się z ludźmi
stanie się częścią „Mody na sukces” - zachichotała –
Historia naszego gatunku to jeden, wiecznie niezakończony melodramat. Oto cała
kwintesencja ludzkości.
Wywróciłaś oczami i poszłaś do kuchni
odgrzewając trochę pizzy w mikrofali.
Kolejnego dnia nie wiedziałaś w co ręce wsadzić.
Cieszyłaś się, że pogodziłaś się z Willem, ale byłaś
wściekła że zaatakował Twojego przyjaciela. To było jak nie on,
dlaczego to w ogóle zrobił? No i Sans, o co chodziło z Willem?
Jackie wyjaśniła Ci wszystko i opowiedziała jak było ze
szczegółami kiedy oglądałyście film. Papyrus wparował między nich, łapiąc brata,
odciągając go, wtedy Will wstał, patrzył się na Jackie. Rozpętałaś jakimś sposobem ładne bagno. Musisz pogadać z
Sansem, nie tylko dlatego jak go potraktowałaś, ale też aby
przeprosić go za zachowanie tego dupka. To Ty byłaś przyczyną
wszystkiego, no i jego brat pracował dla Willa...
O Boże. A Will był w Twoim domu wtedy, kiedy
Sans... o rany.. Tak. Musisz się tym zająć. Wzięłaś swój
telefon, nie wiedząc czy jest w domu. Bałaś się też stanąć z
nim oko w oko, w tej chwili
Ty: Cześć, jesteś w pobliżu?
Zaczęłaś przygryzać wargę i gapić się na ekran komórki, czekając na odpowiedź. Nic. Westchnęłaś nerwowo, ale czego oczekiwałaś? Może pracować, brać prysznic, jeść, wylewać tony keczupu na coś tam. Wibracja, szybko popatrzyłaś na telefon.
Sans: ta, mam wolne. co tam?
Ty: Chcesz się spotkać?
Tak, to zdecydowanie lepiej brzmi nić „Musimy pogadać”. Miałaś nadzieję, że nie odmówi.
Sans: jasne, gdzie?
Ty: The Bean Machine?
Sans: brzmi fajnie, do zobaczenia
Ty: Kiedy?
Sans: jak już tam będziesz, napisz.
Dziwne. Lecz nie będziesz się z tym sprzeczać. Wstałaś, narzuciłaś na siebie kurtkę, zerknęłaś na niebo. Wygląda, jakby miało padać. Złapałaś więc za parasolkę. Oczywiście, mogłabyś zaprosić go do domu, ale pomyślałaś, że na tego typu rozmowę neutralny grunt będzie lepszy. Zaśmiałaś się nerwowo. Neutralny grunt. Jezu. Brzmi jakbyście ze sobą zerwali. Po chwili byłaś już w kawiarni. Napisałaś do niego.
Ty: Już. Co ci wziąć?
Sans: będę tam za minutę. uh, zwyczajną czarną kawę
Ty: kk
Sobie wzięłaś latte. Usiadłaś przy stoliku, który właśnie się zwolnił. Patrzyłaś się przez okno, niecierpliwiąc się. Twoja prawa noga zaczęła lekko podskakiwać.
-długo czekasz? - Sans stał obok, pojawiając
się praktycznie znikąd. Podskoczyłaś lekko.
-Nie! Rany... Nie zauważyłam nawet, że
przyszedłeś. W ogóle. Masz – podsunęłaś mu kawę. Usiadł
naprzeciw.
-dzięki – mrugnął do Ciebie. Uśmiechnęłaś
się, czując się nieco rozluźnioną.
-Słuchaj, zacznę od przeprosin – miałaś
nadzieję, że to dobry początek – Nienawidzę mieć czegoś na
sumieniu – Sans uniósł brew
-za co chcesz przepraszać? - upił łyk kawy
-Za to, że tak na ciebie wtedy naskoczyłam. Byłam
idiotką. To było chamskie z mojej strony i nie zasługiwałeś
sobie na to. Więc, przepraszam – naprawdę tak myślałaś – Nie
musisz ich przyjmować, chce tylko abyś wiedział że naprawdę mi
przykro.
-przeprosiny przyjęte – powiedział – miałaś rację
Zamarłaś. Nie podobało Ci się to.
-Co masz na myśli?
-nie znam cię – powiedział wzdychając lekko.
Jego zwyczajny uśmiech był jakby... mniejszy, jeżeli można to tak
ująć – ale chcę cię poznać – dodał.
-Co masz na myśli? - zapytałaś zmieszana. Rozsiadł
się wygodnie w fotelu, podciągając lekko rękawy koszuli. Nigdy
wcześniej nie widziałaś jego rąk, dłonie tak, ale nie ręce.
Przyglądałaś się mu przez chwilę, a potem odwróciłaś wzrok
zawstydzona.
-i dokładnie to mam na myśli. słuchaj, wiem że jestem inny.
dziwny, czasami, jasne – wyszczerzył się – ale tańczysz czasem
dookoła tego jak prima balerina, kiedy nie musisz.
-Chciałam być uprzejma. - wzięłaś stanowczo za
duży łyk kawy. Poparzyłaś sobie język, ale mało Cię to teraz
obchodziło.
-i jesteś. ale jak mamy się lepiej poznać kiedy ty
skaczesz robiąc piruety, a trzeba tańczyć foxtrota?
-Wielkie nieba! - klepnęłaś się w policzki obiema
rękami w zaskoczeniu – Zapraszasz mnie na bal? - Sans się
zaśmiał.
-staram się zrobić taneczną analogię – wywrócił
oczami
-Całkiem fajną. Skąd wiesz tyle o tanecznych
stylach? - wzruszył ramionami
-sporo czytałem – uśmiechnęłaś się głupkowato
-Nie wyobrażam sobie jak twoja leniwa dupa tańcuje,
więc to wszystko wyjaśnia – popatrzyłaś przez okno i
westchnęłaś po chwili – Przywykłam do tego, że jestem grzeczna
-z twoim ciętym językiem? - uniósł obie brwi.
Warknęłaś.
-Zamknij się! Jestem pierdoloną damą! - upiłaś
swojej kawy unosząc mały palec do góry. Sans zaśmiał się cicho.
- Mój język jest obiektem zazdrości wszystkich kobiet w okolicy –
szkielet przyglądał Ci się chwilę, a potem parsknął śmiechem
-wszystkich kobiet w okolicy, huh?
-Tak! Nie zapominaj o tym! - wyszczerzył się. Oboje
zaczęliście się cicho śmiać. Popatrzyłaś na kawę – Nadal
jest mi wstyd za to co się stało.
-było, minęło, zapomnijmy o tym
-Taaaa, więc... Jackie wspomniała mi o tym co się
stało jak poszłam – podniosłaś wzrok. Zobaczyłaś jak jego
twarz robi się jakby mroczniejsza, światełka jakie miał w
oczodołach praktycznie zgasły. Poczułaś jak dreszcz przebiegł Ci
po kręgosłupie.
-taaa? - nachylił się nad własnym kubkiem kawy –
co ci powiedziała?
-Wolałabym najpierw usłyszeć twoją wersję, będąc szczerą – powiedziałaś szybko. Sans był
bardzo cicho, zwolnił uścisk na swoim kubku.
-nie lubię gadać na innych – powiedział
lakonicznie
-Sans. - wychyliłaś się przez stół, aby złapać
go za dłoń w przyjacielskim geście. Wyglądał na zaskoczonego.
Była gładka, jak muszla dopiero co wyciągnięte z morza. Nie
puściłaś go. - Czy przed chwilą nie mówiliśmy o tym, aby
przestać dookoła wszystkiego tańczyć na paluszkach? Wiem, że nie
lubisz gadać na innych, ale ta sprawa dotyczy nas. Mój przyjaciel
pokłócił się z moim drugim przyjacielem, a to wszystko z mojego
powodu – Sans westchnął, lecz nie zabrał ręki. Poczułaś
powoli, jak jego palce zaciskając się dookoła Twojej. To
było dziwne uczucie, lecz miłe.
-powiedział coś, czego nie powinien – zaczął.
Czekałaś na więcej. Westchnął – nie powtórzę ci tego, ale taaa, przegiął, ja przegiąłem, paps przerwał
naszą bójkę. wszyscy wrócili do domu.
-Jackie powiedziała, że cię uderzył – byłaś
skupiona – Nie wiem czy to było gorsze dla ciebie czy dla jego
ręki
-dla jego ręki, chyba go rozbolała – zachichotał
lekko
-Domyślam się. No i on ... upadł? - zapytałaś, to
wszystko było takie niejasne. Sans przestał się śmiać. Nie
odpowiedział, zabrałaś swoją rękę biorąc duży, powolny łyk
kawy.
-nie. - Znowu, czekałaś na więcej
informacji. Widziałaś jak Sans walczy z myślami. - jezu, to ja ci
mówię o tym, że powinnaś przestać tańcować dookoła i oto
kurwa jestem, sam kręcąc piruety! - wziął wielki łyk kawy.
Popatrzył na Ciebie całkiem poważnie – słuchaj, możemy stąd
wyjść? wolałbym wyjaśnić ci wszystko w innym miejscu – z
jakiegoś powodu byłaś nerwowa, lecz przytaknęłaś.
-Jasne, możemy iść do mnie, albo do ciebie.
Wybieraj
-do ciebie, jeżeli nie masz nic przeciwko
-Oczywiście, że nie.
Sans i Ty wyszliście przez drzwi. Skręciłaś w
stronę mieszkania, kiedy nagle Sans złapał Cię za kurtkę i
odwrócił w przeciwną stronę.
-nie, tędy, znam skrót. - na jego czole pojawiła
się kropla potu. Był naprawdę niespokojny. Przechyliłaś głowę
na bok w niemym pytaniu, ale poszłaś za nim. Poczułaś się
naprawdę nieswojo kiedy zatrzymał się z Tobą w ślepym zaułku.
-Ty... um... nie masz zamiaru mnie zabić, prawda? -
zapytałaś, śmiejąc się nerwowo. Popatrzył na Ciebie i
potrząsnął głową.
-nie, nie. słuchaj, od teraz chcę być z tobą
szczery
-Tutaj? - pokazałaś na brudną ślepą uliczkę. Pod ścianą
był stos śmierdzących śmieci. - Nie chcę tutaj rozmawiać.
-nie, to właśnie tutaj zacznę mówić ci prawdę
– powiedział – po prostu... chwyć mnie za dłoń, dobrze? -
wystawił swoją kościstą rękę przed Ciebie. Na chwilę
przestałaś oddychać – zaufaj mi.
-Do...dobrze – chwyciłaś go. Uśmiechnął się
szerzej. Nagle poczułaś dziwne wibrowanie w całym ciele, jakby
niewielkie i niegroźne impulsy elektryczne robiły sobie imprezę w
twoim brzuchu. Kolory zaczęły ci się rozmazywać, grunt uciekać
spod nóg tak jakbyś stała na ruchomej platformie na lotnisku.
Wszystko przemieszczało się tak strasznie szybko, uniosłaś nogę
aby zrobić krok. Mrugnęłaś i ... byłaś przed waszym blokiem.
-Co. Do. Kurwy. - szczęka prawie wypadła Ci z
zawiasów. Sans przyglądał Ci się z uwagą, uśmiechając się
nerwowo.
-mówiłem, znam skrót – rozejrzałaś się
dookoła, potem za siebie szukając mrocznej alejki. Nie było jej.
Byłaś na normalnej ulicy. Popatrzyłaś na potwora, a potem na
blok i tak kilka razy.
-Co do kurwy?! - powtórzyłaś. Przeszłaś kilka
kroków po chodniku, Sans złapał Cię za ramię i gwałtownie
cofnął, prawie uderzyła w Ciebie taksówka. Zatopiłaś palce w
swoich włosach i zaczęłaś się śmiać – Co do kurwy! - Sans
przyglądał Ci się niezwykle skupiony. Popatrzyłaś na niego. - To
znaczy... co?! Ja właśnie... Ok! Jak? Jak?! - rozejrzałaś się i
zamrugałaś kilka razy przecierając oczy – Schody. Wyjaśnienie.
Weszliście do klatki, znalazłaś się na piętrze
szybciej niż zawsze. Wskoczyłaś na kanapę.
-Siad. Już. Tłumacz. - tylko tyle byłaś w stanie
powiedzieć. Popatrzył na Ciebie jakby zaczął żałować
wszystkiego. Nie dałaś mu innego wyboru więc usiadł. Złączyłaś
nogi i pochyliłaś się patrząc na niego.
-więc, um...
-JA PIERDOLĘ. To było SZALONE. I świetne. Ale
szalone! Co do kurwy! - twoje ręce wystrzeliły do góry. Oparł się
o kanapę zaskoczony Twoim zachowaniem. Zaczęłaś mówić naprawdę
szybko – To znaczy, byliśmy w zaułku, był paskudny, i
śmierdział. A potem jesteśmy tu. Czy nie powinno nam zejść około
... czekaj.. 15 minut? I te światła.. I to wszystko jest jakbyś
powiedział 'hahaha NIE, jesteśmy w domu skurwysynie' i BOOOM,
jesteśmy i...
Poczułaś jak położył dłonie na Twoich rękach
opuszczając je powoli. Dotykał Cię ostrożnie, przyglądając się
z uwagą, na jego policzkach widziałaś niewielki niebieski
rumieniec.
-już tygrysie, uspokój się. powinienem cię
wcześniej uprzedzić.
-OOOOOOOOOOOOOmójboże. Więc umiesz się
teleportować? - znowu się podekscytowałaś
-tak, zasadniczo. - mruknął zwyczajnie – i
jeszcze kilka innych rzeczy
-SANS – chwyciłaś go za ramiona – Sans.
Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałeś? To było zajebiste! Wiesz
ile byśmy zaoszczędzili na taksówkach? - nagle przerwałaś zdając
sobie z tego sprawę – O mój Boże, tak często braliśmy
taksówki, zmarnowaliśmy tyle kasy! - Sans zaczął się śmiać.
-dowiedziałaś się, że mogę się teleportować i
to jest pierwsza rzecz o jakiej pomyślałaś?
-Oczywiście! - powiedziałaś prostując się –
Jestem praktyczna, masz mi to za złe? - puściłaś go – Czy to
znaczy, że Papyrus też może się teleportować?
-co? nie. nie. każdy potwór jest inny. - Zamrugałaś.
-Więc to tak... jak jakieś sekretne moce, czy coś?
- Sans wywrócił oczami, światełka w jego oczodołach zamigotały jaśniej
-ciekawy sposób wyjaśnienia, ale tak, właściwie
to tak. każdy potwór ma inną magię – wciągnęłaś powietrze
przez nos
-Więc to była magia? Więc kiedy mówiłeś o niej
przy jedzeniu, nie żartowałeś?
-tak jakby – powiedział – to naprawdę długi i
skomplikowany proces, wyjaśnię ci go innym razem, teraz mam
ważniejsze rzeczy na głowie. - uniósł brwi. Zamknęłaś usta,
starając się uspokoić. - tak jak mówiłem... um... umiem też
kilka innych rzeczy – otworzyłaś szerzej oczy
-Pokaż
-a co ja, koncert życzeń?
-Czy właśnie mi odmówiłeś? Bo to trochę tak
brzmi. - Sans wyszczerzył się.
-sama się o to prosiłaś – powiedział. Jego lewe
oko nagle zaświeciło niebieskim światłem, dookoła którego
zaczął pojawiać się mały płomień tego samego koloru.
Dziiiiwne. Kolejną rzeczą jaką zaobserwowałaś było poczucie
otoczenia przez energię, jakbyś stała między dwoma wielkimi
magnesami. Włosy stanęły Ci dęba na rękach. W Twoich oczach
widać było strach, powoli i zwyczajnie uniósł troszeczkę swoją
dłoń, a wtedy ta niebieska poświata uniosła Cię do góry. I
zatrzymałaś się tak, z poczuciem ciężaru w klatce piersiowej
oraz tkwiąc w zawieszeniu nad kanapą
-Coooooo?! - popatrzyłaś na niego, a potem na
kanapę. Leniwie przesunął rękę w lewo, Twoje ciało za nią
podążyło. Zasłoniłaś usta dłońmi, o nie tego jest za wiele.
Byłaś całkowicie zaskoczona. Kolejny ruch ręki i wróciłaś na
kanapę. Płomień w jego oku zaczął jakby rozpływać się w
powietrzu, a po chwili wróciło do normalności. Wplotłaś palce we
włosy i po prostu się na niego gapiłaś, Twoja szczęka mogłaby
teraz równie dobrze leżeć na podłodze.
Sans badał Cię, przyglądał się Twojej reakcji,
starając się odczytać mowę Twojego ciała. Skoczyłaś na kolana
będąc ciągle na kanapie i ponownie chwyciłaś go za ramiona.
-TO....BYŁO...ZAJEBISTE! - zauważyłaś kroplę
potu na jego czaszce. Zdecydowałaś ściszyć ton – Przepraszam,
przepraszam! - wycofałaś się – O mój Boże, o mój BOŻE! Ja
nigdy... to było... wow! - Twój umysł był przeciążony, kobieto
a ty myślałaś że teleportacja to coś wielkiego. Cóż, kurwa, to
BYŁO świetne, lewitowałaś i ..
Oh, ... i przypomniałaś sobie dlaczego Sans
mówi Ci o swojej magii.
Pozbierałaś się i usiadłaś na stopach.
-Dobra. Skończyłam odpierdalać. Chyba już
wiem co spotkało Willa, tylko że w inny sposób – powiedziałaś
spokojnie. Sans wyglądał na ekstremalnie zawstydzonego, ale
przytaknął. Westchnęłaś i podrapałaś się po tyle głowy.
-słuchaj...
-Możesz kogoś zabić za pomocą tego? - zapytałaś
nagle. Sans mrugnął
-nie będę kłamał, mogę, ale muszę się naprawdę
postarać – powiedział szczerze – ale jeżeli zrzucisz człowieka
z klifu to tez umrze, na jedno wychodzi.
-Więc to co mu zrobiłeś nie miało go zabić
tylko... przytrzymać przy ziemi, tak? - Sans chwilę milczał
-nigdy bym go nie zabił, nie jestem mordercą –
tyle. Drgnęłaś w odpowiedzi, więcej nie dostaniesz. Oboje
siedzieliście przez chwilę rozmyślając o tym co właśnie miało
miejsce.
-Zabiłeś już kiedyś kogoś?- wypaliłaś znikąd i
zaraz pożałowałaś pytania. Sans przykurczył się lekko.
-nie. - znowu, tylko tyle. Jednak było coś
dziwnego, niewłaściwego w tej odpowiedzi. Postanowiłaś nie
naciskać. Cmoknął – raaaany, niektórzy nazywają nas monstrami,
a nie mordercami
-Chodzi mi o to, że masz pieprzone magiczne moce.
Gdybym ja takie miała, żadna dziwka nie weszłaby mi już w drogę
– pociągnęłaś nosem i wyszczerzyłaś się głupkowato. Sans
zaśmiał się.
-i właśnie dlatego nie masz żadnych mocy, może to
nawet i lepiej – oboje uśmiechaliście się do siebie. Powoli
zaczęłaś się odprężać.
-Cieszę się, że pogadaliśmy. Byłam kretynką.
Jeżeli mam być z tobą szczera Sans, bałam się, że spierdoliłam
– uśmiechnęłaś się przepraszająco
-nie dostałaś mojej kartki?
-Jakiej kartki? - byłaś zmieszana
-wsadziłem jedną w twoje drzwi tamtego wieczora,
ponieważ uważałem, że też zawaliłem sprawę – przyglądał się
rękawom swojej kurtki – a kiedy zobaczyłem światła w twoim
mieszkaniu to podrzuciłem kolejną. wiem że to głupie...
-Zaraz, to byłeś ty? - zapytałaś – Co to do
diabła było? Te dziwne znaki? - Sans stęknął i potrząsnął
głową
-to najlepszy rysunek jaki mogłem zrobić stanu
idaho. nie jestem artystą
Przyglądałaś mu się przez chwilę, a potem
zalałaś się śmiechem. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej
wyglądał na zbulwersowanego Twoją reakcją
-O mój Boże, to było IDAHO? - zapytałaś –
Myślałam, że to Illuminati wysłali mi jakąś pokręconą
zakodowaną wiadomość – powiedziałaś sarkastycznie
wyszczerzyłaś się do niego. Rzucił Ci piorunujące spojrzenie.
-potrzebuję teraz poduszki-zamknij-się – Iiii
przez te słowa śmiałaś się jeszcze bardziej, starałaś się
powstrzymać, ale w efekcie oplułaś się. Sans zaczął się nerwowo
rozglądać po pomieszczeniu, aby ukryć własny wstyd, wtedy
zauważył kwiaty na stole. - ładne – zaczął się wychylać w
ich kierunku – skąd je masz? - powędrowałaś wzrokiem w kierunku
tego na co się patrzył. Bez owijania w bawełnę.
-Will – sapnęłaś – jego sposób na przeprosiny
– Sans cofnął się i usiadł na kanapie rozsiadając się
wygodnie
-ktoś JEST mi winny wyjaśnienia – uniósł brew.
Jak on to robi? Kiedyś będziesz musiała się go o to zapytać.
-Ale, że niby TERAZ? - oniemiałaś
-znasz lepszy czas na to? - wyszczerzył się
głupkowato – dajże spokój, właśnie zabrałem cię na prywatny
pokaz davida copperfielda, myślę że to sprawiedliwy układ. -
Jęknęłaś.
-Dobra, dobra – westchnęłaś ciężko –
Powiedziałabym, że chce się napić, ale myślę, że skończyłam
z alkoholem do końca roku – Sans zaśmiał się lekko
-to chyba złe wieści dla ciebie i dla mnie
-Więc, Jezu... od czego mam zacząć? - rzuciłaś
się na poduszki układając swoje ciało obok niego – Znam Willa
od zawsze. Od szkoły wyższej. Mieszkaliśmy w tym samym akademiku i
bardzo często na siebie wpadaliśmy. No i od tamtego czasu...
Biegałam za nim jak mały piesek starając się dobrze przy nim
wypaść
-co masz na myśli?
-Oh, znasz te historie. Jednostronna miłość, albo
coś takiego. Nie wiem. Nigdy jakoś nie zależało mi na żadnym
facecie póki go nie poznałam. Lecz bez względu na wszystko, bez
względu na to jak się starałam nic nie wychodziło. To kobieciarz,
i bywał singlem za krótko bym mogła wkroczyć do akcji. Więc
zaczęłam się rozglądać za kimś – zaśmiałaś się słabo –
A potem z nim zerwałam, tylko po to by być z Willem w czasie między
jego dziewczynami. Brzmi żałośnie. Wiem. - Sans skrzywił się.
-nie. wiem co to za uczucie, kiedy zależy ci na kimś
komu zależy na kimś innym
-Naprawdę? Więc powinieneś też wiedzieć jakie go
jest kurewsko frustrujące kiedy ta osoba nie chce zniknąć z
twojego życia – wyprostowałaś nogi i położyłaś je na jego
kolanach – Ojjj przepraszam
-spoko, rozwalaj się
-Dobra. Będę. To i tak mój dom –
bezceremonialnie położyłaś obie nogi na nim. Wzruszył
ramionami. Mogłaś czuć jego kości, początkowo
było niewygodne, ale szybko się przyzwyczaiłaś – W każdym
razie, po pewnym czasie zdałam sobie sprawę z tego, że staczam
się. Miałam nadzieję, że coś się zmieni, ale Will... on po
prostu lubił mieć mnie przy sobie. Nie wiem. Tak na zapas.
-na zapas? - położył ręce na Twoich nogach
rozsiadając się wygodnie
-Taaa. Kiedy schrzaniło się z jego wcześniejszą
dziewczyną, ja byłam na zapasie
-ale mówiłaś, że się nie umawialiście?
-Bo się nie umawialiśmy – powiedziałaś szybko –
Przyszedł do mojego domu w środku nocy, zapłakany i osowiały,
został na około tydzień. Miałam wtedy najlepszy seks w moim życiu
i... - zatrzymałaś się, poczułaś jak Sans mocno zaciska palce na
Twoich nogach – Wiesz, jeżeli nie chcesz mnie słuchać powiedz,
stary. - Popatrzył na Ciebie, światełka w jego oczach były ledwo
widoczne.
-mów dalej – rozluźnił uścisk – chyba wiem
dokąd zmierza ta historia
-Taaa. Mówił mi jaka jestem cudowna, jak bardzo
mnie kocha, jak wiele dla niego znaczę... A potem po tygodniu
przeniósł się do nowej dziewczyny. Jak taka chorągiewka na
wietrze. Powinnam zapisywać takie zachowanie w moim kalendarzu –
zaśmiałaś się, lecz w tym śmiechu nie było ani odrobiny radości.
-dlaczego nadal się z nim kolegujesz? - zapytał.
Wzruszyłaś ramionami
-Nie wiem. Przyjaźniliśmy się od lat. Pomijając
tych kilka dziwnych epizodów, naprawdę się dogadujemy, jako
przyjaciele. Jest naprawdę fajny – powiedziałaś – W razie
kłopotów jest, tratuje swoich przyjaciół jak złoto,
zawsze zrobi ci jakąś przysługę... to nie jest kompletny dupek. W
tym wszystkim też jest moja wina, naprawdę – Sans nic nie mówił
– Gdybym tak bardzo za nim nie ganiała, to może on zacząłby się
uganiać za mną? A może wcale byśmy się nie ganiali i byli razem?
-wtedy to on ganiał za tobą – w jego głosie
słuchać było nienawiść. Mrugnęłaś
-Co dokładnie słyszałeś?
-dość dużo – nie dodał nic więcej.
Zarumieniłaś się – ale nie jesteś idiotką, wiesz co mówiło
jego ciało, co mówiło twoje ciało – Uniosłaś brwi nie wiedząc
jak masz zareagować na jego słowa.
-Wiiiesz, to ta faza księżyca kiedy kobiety mają
swoje potrzeby – starałaś się rozbawić nieco ten temat. - Wiem,
że powinnam dać sobie spokój z tym gównem. Wiem to od dawna, z
czasem to się pogarsza. Wtedy przesadził – zaśmiałaś się –
Nie wiem za wiele o potworach, ale samotni ludzie są bardzo zdesperowani –
Sans pogłaskał Cię po nodze
-to spotyka nawet najlepszych z nas
-Wiesz, mam taką jedną zaba... - zamarłaś.
Popatrzył na Ciebie czekając aż skończysz. Ok. Sans to świetny
przyjaciel i czujesz się przy nim naprawdę rozluźniona, ale to nie
jest Jackie. Uspokój się - ...wę. Lubię biegać. To pomaga.
-nie przypominam sobie abym widział cię biegającą.
chyba że biegasz od sklepu do domu
-Bo wezmę poduszkę-zamknij-się – uniosłaś brew
-to wyzwanie?
-Proszę nie. Naprawdę Cię lubię. - szturchnęłaś
go w bok swoją nogą. Zaśmiał się.
-dobrze, dobrze. przestanę zanim powiem jakiś głupi
żart – zaczął wstawać, lecz powstrzymałaś go nogami – co?
-Zniszczę cię – Chciał coś powiedzieć,
lecz Ty podskoczyłaś do niego naprawdę szybko. Pamiętasz jak
wspominał Ci o tej delikatnej kości w której ma łaskotki? Jak
trochę się zabawisz przez koszulkę, powinno być dobrze. Kiedy jej
dotknęłaś i zaczęłaś go łaskotać, aż zawył. Cofnęłaś się
w obawie, że go zraniłaś. Oboje patrzyliście się po sobie przez
chwilę.
-tak chcesz się bawić? - uśmiechnął się przebiegle.
-Pfff, dawaj co tam masz – poruszałaś palcami i
brwiami, szykując się na jego ruch. Zobaczyłaś jak jego lewe oko
zaświeciło się na żółto i nagle był już za tobą. Czułaś
jego ciepły oddech na karku. Stanęła Ci gęsia skórka,
elektryczne dreszcze tańczyły na Twoim ciele, starałaś się
zrozumieć co właśnie miało miejsce. Oh, raaany, jakąś godzinę
temu teleportował was pod pieprzony dom!
-myślę, że to był błąd. - szepnął i nagle
jego palce były już na Twoim ciele, łaskotał Cię jak opętany.
Zaczęłaś się zwijać ze śmiechu, starając się go odepchnąć.
Nigdy nie byłaś dobra w tego typu zabawach i grałaś nieczysto,
dlatego zamachnęłaś się głową i zderzyłaś z nim, a potem
odskoczyłaś od niego na kanapie zdając sobie sprawę, że
zamieniliście się teraz miejscami. Poczułaś na policzkach łzy
śmiechu. W końcu podczołgałaś się do niego. Oddychał ciężko
i również się śmiał.
-Dobra! Dobra! Poddaję się! Zaraz posikam się w
majtki – krzyknęłaś łapiąc go za nadgarstki w obronie. Dyszał, i niebieski rumieniec pojawił się na jego twarzy – To
był błąd! Jesteś mistrzem. O mój Boże. Nigdy więcej – Sans
zaczął się śmiać i przystawił szybko swoje czoło do Twojego.
-to dobrze, bo właśnie się zmęczyłem, nawet
bardzo – wyszczerzył się głupkowato. Praktycznie krzyknęłaś
-ZNISZCZĘ cię! - odepchnęłaś go od siebie.
Popatrzyliście się po sobie i zaczęliście chichotać. -Zaraz
wrócę, naprawdę muszę siku – poszłaś do łazienki. Ciągle
śmiałaś się pod nosem. Popatrzyłaś na odbicie w lustrze.
Dzisiejszy dzień szybko się zmienił. Zaczął się chujowo, a
teraz jest bardzo fajnie. Otarłaś pot z czoła, a potem wróciłaś
do Sansa. Stał przy drzwiach wyjściowych.
-papyrus mówił, że nie wpadniesz na
jutrzejsza nockę spaghetti... to nadal aktualne? - Potrząsnęłaś
głową
-Chyba by mnie postało do reszty. Pogodziliśmy się
więc wpadnę – uśmiechnęłaś się do niego – Wiesz, że ty i
ja zachowujemy się naprawdę głupio?
-jesteś jedyną osobą jaką znam, która doprowadza
mnie do tego stanu – niewielkie niebieskie światło pojawiło się
na jego twarzy, pokazał na kanapę.
-Co? Prawie wygrałam z tobą bitwę na łaskotki!
Dobry jesteś – parsknęłaś, a potem położyłaś ręce na
biodrach. Stałaś tak przez chwilę i powiedziałaś – Hej,
szczerze uprzedzam. Mam problemy z określeniem cudzej przestrzeni
osobistej. Nie chcę abyś czuł się przy mnie jakoś nieswojo czy
coś, więc powiedz mi jeżeli przekroczę linię. - Sans zarechotał
-a to powinienem mieć jakieś linie? - zapytał –
jest dobrze, i to samo jeżeli przegnę, mów. byłoby jednak fajnie
gdybyśmy nie przesadzali z tymi walkami, łaskoczą moją dodatkową
kość
-WYNOCHA! - udałaś złość
-rany, rany, dobra, dobra, do jutra – wywrócił
oczami dramatycznie. Popatrzył jeszcze za siebie jak wychodził,
westchnęłaś. Potem popatrzyłaś na telefon i napisałaś do
Jackie.
Ty: Pogodziłam się z Sansem! Wszyscy mogą wyluzować! Jest dobrze! Mieliśmy naprawdę fajną pogadankę.
Zastanawiałaś się, czy powiedzieć jej o jego magii. Pewnie już jakoś zdaje sobie z tego sprawę. Zapytasz Sansa o pozwolenie najpierw.
Jackie: Mówiłam. Ciesze się. On jest słodki
Jackie: I nadal nienawidzę Willa
Po chwili przyszedł tez sms od Kyle
Kyle: to śmieć. śśśśśśśśśśśśśśśmieć!
Ugh, ta dwójka. Jeżeli miałabyś wskazać
kogoś kto zna Cię na wylot to będą oni. Lecz powoli Sans tez się
taki staje. Ma przynajmniej pojęcie większe niż inni. Wiedziałaś,
że powinnaś dać sobie spokój, iść do przodu. Ale trudno Ci
było. Znałaś Willa od tak dawna, był przystojny. No i naprawdę
był dobry jeżeli chodzi o seks. O nie, nie żartowałaś wtedy. Czekałaś na niego jak jakaś księżniczka uwięziona w wieży, a
on uchlał się w tawernie.
Westchnęłaś i przygotowałaś się do snu. Przed
położeniem się szybko napisałaś do Piotrka, że pojawisz się
jutro w pracy. Czułaś się jak jakaś głupia królowa dramatów!
No ale teraz skoro wszystko już jest wyjaśnione, nie ma się o co
bać. Dzień był niezwykły. Pomyślałaś, a wtedy przypomniałaś
sobie pieprzoną twarz Sansa. Rumienił się na niebiesko... czyli
tamto nie było przez pikantne jedzenie? Wtedy też się R U M I E N I Ł?
Praktycznie o tym zapomniałaś, ale Papyrus rumienił się na
pomarańczowo, to ... bliższy ludziom kolor. Zachichotałaś pod
nosem. Słodko.
Usnęłaś spokojnie i śniłaś o siedzeniu
naprzeciwko ognista. Przyjazne dłonie objęły Cię od tyłu,
nierozpoznany głos mówił Ci niezrozumiałe słowa, lecz jakimś
sposobem czułaś się bardzo kochana. Kiedy popatrzyłaś na dół,
na dłonie zdałaś sobie sprawę, że są to kości.
Aaaa kochana jesteś wspaniała jeszcze ze szkoły nie wruciłam a ty kolejny rozdział jestem w niebie <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńLubię spełniać marzenia :3
Usuń:*
UsuńDziękuję, już się nudziłam na rel xd
OdpowiedzUsuńDo usług xD
UsuńJakie to było kochane! Od razu miałam przed oczami jak Sans i nasza postać opierają sie czołami i i i się tak wesoło uśmiechają. Tak. Urocze :3
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie sooooo much. Kocham tego Sansa. Taki ideał.
Ja za to uśmiechnęłam się szeroko, kiedy jęknął głośniej jak znowu zabrałyśmy się za jego żeberka :D Myyyyyy jeszcze nie wiemy tego co wiemy xDDDDDDDDDDDD
UsuńA czyja to wina? Oczywiście, że pana "grajmy w otwarte karty" :P
UsuńI czy tego chcemy (bo chcemy), czy tez nie, to mamy szkieleta ze wzwodem na swojej kanapie xD
Swoją drogą, wiedziałaś że Undertale ma przejebane przez takie wariatki jak my?
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=5G7lSc75PMY
W Ameryce było o tym głośno kilka tygodni temu xD
O. Mój. Boże. XDDDD
UsuńMoje ryknięcie śmiechem usłyszała chyba pół osiedla xD
Co musi czuć Toby Fox xD
Ughm na rocznicę napisał posta na swoim blogu. Wzruszający, piękny i wspomniał w nim w jednym z akapitów, że czasem fandom Undertale go przeraża xDDDD
UsuńAle boże. Powiem Ci, że naprawdę nie wiem, co takiego jest w Sansie, ale...
UsuńKażda kobieta kocha go bezgranicznie, to dziwne z leksza.
Wiec sie jemu tez nie dziwie :D przeczyta taką Klatke z kości czy komiksy, gdzie Sans pieprzy nas i rżnie ile sił w miednicy i se myśli cholera wie co :D
Myślę, że nie chodziło o to, naprawdę zagraniczny Fandom jest przerażający momentami. Z tych kobieta x mężczyzna
UsuńJest jedna laska, rysuje nawet fajnie: https://66.media.tumblr.com/038afbad9e3bf00c1cecde6a38dc7c14/tumblr_og5h3mw1O21ruzu3po1_500.png ale jak dojebie z obrazkami w tym stylu (i gorszymi) https://67.media.tumblr.com/d9cf8591ead360de2b3b83e6a4c6ecbb/tumblr_of22pxPfIs1ruzu3po2_r1_1280.png
Ale jej opowiadania. Boże. Sans gwałci ją, ona zachodzi w ciążę, oczywiście krew, gryzienie, bdsm, jest gwałcona przez papyrusa *będąc w ciąży*, Sans podczas rżnięcia jej pije jej mleko i takie tam. A to i tak nic. Szerokim łukiem omijam komiksy i opowiadania w których to sans pieprzy się z Papyrusem, Gasterem, Grillbym, czy kimkolwiek - bo najczęściej robią z niego ukesia, no i ja tego po prostu nie widzę. Ale.... Naprawdę fandom czasem jest przerażający. Serio.
No i nie każda dziewczyna lubi Sansa. Moja współlokatorka go nienawidzi, autentycznie. Jeżeli miałaby wymienić choć jedną postać z UT która się jej nie podoba będzie to zdecydowanie Sans. Nie tylko dlatego, że biedziła się trzy dni non stop aby go przejść na geno- ale ze względu na fabułę. Uważa go za hipokrytę. Kilka razy się już z nią o to pokłóciłam xD
UsuńNo i wiem, że Silent Omen też go nie lubi. Nie rozmawiałam dokładnie dlaczego (bo opowiadania z nim pisze świetne, zwłaszcza w Pokoju Sansa czy ten motyw minetą był udany) ale wiem, że też go nie lubi.
O Boże. Znaczy się... Sama grafika jest bardzo ładna, dopracowana i schludna. I te wesołe dinozaury w tle.
UsuńAle sam kontent. Nie wiem co powiedzieć. Nie miałam okazji doświadczyć jeszcze TAKIEGO fandomu.
To może inaczej. Nie da się obok Niego przejść, nie zwracając wcześniej na Niego uwagi.
UsuńNaprawdę się o to klocilyscie? :D
I radzę Ci, nie szukaj. Ryje banie. Ja w nim siedzę tylko dlatego, że między dziwactwami znajdzie się coś "normalnego" (jeżeli tego słowa można użyć w kontekście seksownego szkielecika)
UsuńDuuuuh jasne, że tak :3 Musiałam stanąć w obroni8e Sansika
UsuńNie czuję potrzeby zagłębienia się w taką mocną tematykę. Nie tyle to nie na moje nerwy, co po prostu mnie to nie jara. Choć wiem, że linia granicy pomiędzy seksi Sansikiem, a tym, co dzieje się na obrazku jest bardzo cienka...
UsuńBardzo dobrze. Broń Go jak lwica!
Powiem mi proszę, jaką najbardziej chorą rzecz widziałaś z fandomu Undertale? :D
Obrazek Toriel rżniętej przez Friska.
Usuń.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
W tym samym czasie Toriel srała
Żałuję, że zapytałam...
UsuńBiedna Yumi, co się raz zobaczyło już się nieodzobaczy :( Przesyłam znicz dla tamtej psychiki [*]
UsuńŻałuję, że widziałam. Rule 34 z undertale jest złe
UsuńRule 34 zazwyczaj jest złe, ale to z Undertale boli szczególnie xdd
UsuńJa żałuję, że nie mogę wejść na te obrazki, ale zapamięta się to w wyszukiwarce...i jeszcze ktoś by wszedł do pokoju xD Odpalę sobie w domu xD
UsuńDeprawuję młodzież. Boże jedyny...
UsuńNo ciekawe rzeczy xD
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=qL6WOf_TeEo A to znacie? Spokojnie nie +18 xD
UsuńOoo <3 Jakie zajebiste xD Najlepszy moment "Zabiję twą rodzinę i przyjaciół, by przypomnieć ci..."
UsuńYumi, mogę prosić cię o podanie maila, na którego mogę do ciebie napisać?
Usuńyumimizuno@interia.pl :3
UsuńA wiesz Yumi, że już zdarzyło mi się słuchać tej piosenki? Fajnie, że mi o niej przypomniałaś xdd
UsuńO, tak. Nie znam fandomu, który miałby większego raka od fandomu Undertale. No, może FNAF, ale i tak rak. Dlatego ja sobie powtarzam, że jestem tylko w fanbase, ale i tak to czasami też nie jest przyjmowane z dużym entuzjazmem. Poza tym, ja też nie przepadam za Sansem. Kiedyś o tym pisałam. Jest jedną z moich ulubionych postaci ze względu na taką niepozorność i to, co do niego czuję, to bardziej szacunek niż sympatia. Tak naprawdę nie myślę, że w grze uważa się za naszego przyjaciela, jest za chłodny.
UsuńOjeju, chcę wiedzieć, co ten sukinsyn Will powiedział Sansowi :s
To poczekasz na to kilka rozdziałów :3
UsuńTak zaczęłam się zastanawiać (skoro już wiem że sans bzyknie naszą postac) tak teoretycznie jakby nasza postać zaliczyła wpadkę to dziecko było by potworem czy człowiekiem? Albo czymś pomiędzy.
OdpowiedzUsuńR
To w tym opowiadaniu jest wyjaśnione. Ludzie i potwory nie mogą się mieszać. To dwa inne gatunki. Sans tłumacząc to nam powiedział (albo raczej powie) że: Czy gdybyś uprawiała seks z psem, miałabyś potem szczeniaczki?
UsuńSkojarzyło mi się Zmierzchem gdzie babeczka zaszla w ciążę z martwym ziomkiem. Tylko tamten był wampirem, a ten jest szkieletem. :D
UsuńWeź mi nawet o tym nie przypominaj.... Przeczytałam wszystkie książki tylko po to aby wiedzieć że to gówno. Dobrze się czyta, autorka ma fajny styl (albo raczej tłumacz) aaaaale.... >.>
UsuńJa również. Czytałam, by móc skrytykować książkę sprawiedliwie. Tak samo mialam z 50 twarzy greya i dziewczyną z pociagu :D
UsuńA ja właśnie pożyczyłam dziewczynę z pociągu XD ale to w serialu ahs pierwszy sezon tam dupa zaszła jednocześnie z duchem i człowiekiem wyszły blizniaki:)
UsuńR
Nie wiem czym jest "dziewczyna z pociągu" (brzmi bezsensownie O.o) ale jeżeli chcecie przeczytać naprawde dobrą książkę z cyklu BDSM, gdzie nie dość że fabuła, ładne opisy to jeszcze seksy w każdej możliwej kombinacji - polecam "Przebudzenie śpiącej królewny" Anne Rice. Najlepszy erotyk jaki w życiu czytałam xD
UsuńDziewczyna z pociagu to nowa książka kryminalna. Babeczka, ktora jest alkoholiczka jezdzi dziennie pociagiem niby do pracy, ale jednaknie, bo udaje, ze ma prace i zawsze z tego pociagu obserwuje dom jakiegos tam malzenstwa
UsuńO matko, Sansa perspektywa, proszę, chce tą scenę z łaskotaniem z perspektywy Sansa.
OdpowiedzUsuńJuż widzę tę myśl Sansa: Jak ja jej pragnę (lenny)
Olej Klatkę z Kości, pisz to.
Nie. Klatka z kości i Czy to uczyni Cię szczęśliwą też jest istotne. To też naprawdę dobre opowiadania i autorki obu się bardzo cieszą, że je tłumaczę. Nie mogę tak tego porzucić i nie chcę. -_-
UsuńWszystkie te opowiadania są naprawdę wspaniale, nie przezylabym, gdyby Yumi porzuciła którekolwiek ;-;
UsuńIii to mi się podoba ^^
UsuńNie powinna porzucać opowiadania, każde jest super mimo, iż to zbiera największą popularność. Pomyśl jakby poczuła by się autorka pisząca Klatkę z kości, wiedząc że Yumi tłumaczy jej książkę. Ja bym poczuła się naprawdę źle. Może i Klatka z kości jest bardziej ekstremalna i porywcza ( XD ) ale każdy ma inny gust, może innej osobie bardzie podoba się klatka z kości?
UsuńA tak poza tym to czekam na perspektywę Sans'a ale czytałam, że jej nie będzie chyba, że pomyliłam części ;-;
Sansa perspektywa się pojawi, musicie jednak zrozumieć że to opowiadanie pisze zamężna, pracująca kobieta, która nie ma wiele czasu na oddawanie się pasji. Tak więc trzeba dać jej czas i wyrozumiałość. Autorów motywuje się zainteresowaniem, komentarzami, obrazkami. Tak to działa.
UsuńA co do Klatki z Kości, wiem że autorka śledzi komentarze, czasem z google translate sobie siedzi, czasem się mnie pyta o treści i tak dalej. No i są osoby jakie na to opowiadanie czekają, bo już dostałam pytania :)
Sorka, to przez emocje, ale już mi przeszło. Kocham i Klatkę z Kości i Czy to uczyni cię szczęśliwą, dlatego czekam.
UsuńSpooookojnie rozumiem xD
UsuńZakończyło się w takim momencie, że.....Trza wiedzieć!
UsuńA ja wszystko kocham xD In Yumi, i opowiadani i was ;D
UsuńI znowu pieszczenie żeberka >:)
OdpowiedzUsuńOj tam tylko troszeczkę ;3 Sans raczej nie narzeka xD
UsuńPowiedziałabym, że takie "łaskotki" mu nawet odpowiadają xD :P
UsuńJejku jak ty potrafisz umilić człowiekowi dzień ^^. Czytałam z zapartym tchem. W końcu wiemy, że Sans ma moc :O I miałaś rację. Nasze groźby wobec taksówkarza to tylko namiastka tego co zrobiłabym Willowi :) No i to uczucie gdy jeszcze nie wiemy, że Sans nie ma łaskotek... *lenny* hahaha xDD
OdpowiedzUsuńTak się zastanawiam, wiecie ja stara jestem i takie tam, ale co znaczy "lenny"?
UsuńLenny face to to ten oto znaczek " ( ͡° ͜ʖ ͡°) "
UsuńNie martw się bo też długo nie wiedziałam xdd Że tak powiem "Koledzy mnie olśnili" xD
AAAAA i wszystko jasne
UsuńDziękuję xD
Nie ma za co i polecam się na przyszłość ;) xd
UsuńJeśli chodzi o łaskotki. To ja w taki krzyk XD To nie są łaskotki! To nie są łaskotki, kochana!! XD
UsuńMy o tym wiemy, Sans o tym wie, ale "my" tego nie wiemy xDDDD Phahahaah mwahahaha xD Biedaczysko. Zobaczcie jak po tym zaraz szybko się zwinął. xD
UsuńMnie ciekawi jak szybko po tych "łaskotkach" się teleportował za nas, poza zasięg naszego wzroku xDDD Umie się maskować xDD Będąc na jego miejscu i na tym etapie znajomości z nami też raczej szybko bym zwiała xD Ale! Już się zorientowałyśmy, że Sans się przy jedzeniu rumienił i to nie była wina ostrych potraw xDD ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Usuń"Lenny" to w skrócie "lenny face" czyli taka zboczona buźka: ( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńPragnę perspektywy sansa...PRAGNĘ >:CCCC taki chujowy dzień miałam,a teraz siedzę z lekarstwami i czytam te opowiadanie.Ty wiesz jak pocieszyć człowieka :( <3
OdpowiedzUsuńNie Ty jedna.
UsuńAle sobie poczekamy. Dłuuuugo sobie poczekamy.
I do usług. Zdrowiej kochanie!
A dziękuje ^^ I ty też się nie przemęczaj! Bo przyjdzie sans i zrobi Ci łaskotki ( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńA co jak chciałabym pobawić się z Sansem w łaskotki? :o
UsuńJa tam wolałabym sobie z nim poczytać książki :3
UsuńJa też xD Przy herbatce owocowej ;3
UsuńOh to oczywiście też ^^ Wspólne czytanie książek z Sansem na naszym balkonie ^^ Aż nabrałam ochotę na zrobienie czegoś twórczego (ale muszę się uczyć :P) "To się przyda na maturę itd. itp." Ehhh no cóż... moje twórcze myślenie będzie musiało czekać do czwartku (piątki mam luźne ^^)
UsuńPrawie wygrałam z tobą bitwę na łaskotki!- O mój boże, jebłam xD Yumi, muszę ci się pochwalić, że z wypracowania dostałam 5-! Cudem ;D I jeszcze rozdział! Przez cały czas jak czytałam, miałam banana na twarzy! Cieszę się, że poczekałam na tłumaczenie xD
OdpowiedzUsuńTo nie moja zasługa tylko Twoja, ja tylko podsunęłam temat ^^ Cieszę się i gratuluję 5 ^^
UsuńDziękuję ^-^ Pisałam to do 3, ale było warto xD
UsuńYumi, Skarbie. Kto pierwszy wyjdzie w opowiadaniu z inicjatywą jakiegoś romantycznego spoufalania się ze sobą? My czy Sans? :D
OdpowiedzUsuń*już miała powiedzieć, ale zawarła japę* Nie powiem, koniec ze spojlerami nieeeeee!
UsuńNie daj się prosić! No nie bądź takaaa! :D
UsuńBędę taka!
UsuńTylko jedno słowo. My czy On :D
OdpowiedzUsuńUgotowałam dzisiaj naprawdę wzruszający rosół. Taki pikantny, że mordę wykrzywia. Phaaaa zionę ogniem :D
UsuńOkrutna Ty! To chociaż mi powiedz, czy wspomnienie o tym, że seks z willem byl najlepszy zostanie obalony? :3
UsuńWeź, Kejt... Spójrz tylko! Yumi zdecydowanie odpowiedziała na Twoje pytanie, tylko jakimś magicznym szyfrem! :o xD
UsuńKejti nie bądź taka w gorącej wodzie kąpana xD Już niedługo się dowiemy ^^
UsuńA co do "szyfrów" Yumi. Gdy tak napisałaś Ayaa, to od razu przyszła mi do głowy czcionka, którą mówi Gaster :>
Cholera, masz rację... Będzie romantycznie, ale i pikantnie. Bedzie wzruszająco, ale podczas seksu aż iskry będą się sypać! Ale kto jest tym rosolkiem... Chodzi Ci ze rosolek zrovilas na kosciach? Ze sans to rosół? Wszystko jaasne!
OdpowiedzUsuńCo brałaś xD?
UsuńAyaa ma rację, Yumi nam spojleruje jakimś cholera szyfrem. Spojrz tylko xD
UsuńA żebyś się nie zdziwiła *mamrocze* Jestem Illuminati!
UsuńCzyli co. Że faktycznie tym rosołem jest Sans?
UsuńRosół na kościach sansa... Brzmi całkiem apetycznie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńO nie, czyżby narodził się nawy fetysz? Jedzenia rosołu...na kościach Sans'a, oh geez... To ja już wolę, żeby te kości spożywały mnie...if you know what I mean xD
UsuńZałożę się, że brałaś Mettadron...tzn. Mefedron...czekaj, chyba już wiem, czemu Mettaton zawsze jest taki pobudzony...i pewnie poczęstował tym Papyrusa i Monster Kid'a!
UsuńNa chwilę pójść zrobić sb kolację a wy tu o jakimś rosole... ;-; Ale iluminati powinno stworzyć trudniejszy szyfr. :/
UsuńCzuję dylemat. Nie wiem co lepsze, być jedzonym przez Sansa, czy jeść Sansa. Wyobrażam sobie Sansa w wannie, a ja nad nim stoje i dorzucam marchew, seler, pietruszkę, liść laurowy. I wiecie, dwa w jednym. Sans wykąpany a ja mam obiad xD
UsuńZaraz wyjdzie, że Mettaton to jakiś dealer leków i narkotyków, który demoralizuje dzieci xD
UsuńNa prośbę kogoś z internetu, narysowałam ahus'a: http://pokazywarka.pl/5yf8gy/
UsuńMówił wam ktoś kiedyś, że jesteście popierdolone? >.>
UsuńNie ma mnie chwilę, a wy już robicie rosół na kościach Sansa xDD Nie dziwię się, że Toby Fox czasem się niepokoi fanami xD
UsuńTrafne podsumowanie Yumi... chociaż w sumie to ty nadajesz popapranymi kodami i to ty zaczęłaś z rosołem xDD
UsuńxD Tak szczerze to tak...
UsuńI już znaleźliśmy winowajce! Yumi, to TY przewodzisz naszą popierdoloną grupką. Ta blogowa rodzinka czasem daje mi raka. Za to was chyba kc. Ej, Mettadron? I nagle zachciało mi się narysować drona z Mettatonem, o gash.
UsuńMettaton z dronem??? xDDD To może od razu narysuj jak Mettaton wysuwa skrzydełka dronowe i leci xDDD Też kocham tą blogową rodzinkę. Mam więcej powodu do śmiania się jak nienormalna xDD
UsuńMasz rację Ayaa, Yumi to winowajca xD
Pierwszy raz czuję się jakbym znaczyła coś na jakiejkolwiek grupie xD
UsuńChyba narysowanie gwiazdy podziemia w wersji drona to jednak za wiele. :(( Sansy, w grupce zawsze każdy coś znaczy, aż grupka się nie powiększy. Wtedy wszystko się zawsze wali. (y)
UsuńJa mam takie uczucie, jakbym znała was całe życie. Aż mi się cieplutko na sercu robi. :)
UsuńCieszę się :3 Naprawdę
UsuńCieszę się, że was poznałam *-*
UsuńJa się cieszę, że dowiadując się o fnafie wyskakiwały mi na yt propozycje z undertale więc w końcu się chciałam dowiedzieć co to. Przez co zainteresowały mnie arty flowerfell więc szukając flowerfell trafiłam tu:do wielkiej blogowej rodzinki, w której każdy jest popaprany na swój własny urokliwy sposób i to w was kocham <3 Ahhh te wspomnienia :') xD
UsuńUkradnę was kiedyś na jakiegoś teamspeak'a, Skype czy juz w ogóle, np. do muzeum, tam jest duzo szkieletow xD
UsuńxDDDDD
UsuńMuzeum... leżę i nie wstaję xDDD
Na teamspeak'a można by, ale to trzeba by się dobrze zgrać :P
Możesz nas wypożyczyć albo zaprosić, ale żadnych kradzieży albo *słychać megalovanię* BAD TIME
xD
Na konwent wyskoczmy razem! XD (Taa, już to widzę po sobie jak decyduję się poznać więcej niż jednego człowieczka na raz z moją fobią.) Na skype można z fona, c'nie? >.> *Chociaż i tak siedziałabym cicho, lel.*
UsuńAyaa, ważne, żebyś przede wszystkim była :)
UsuńJuż widzę, jak nas z tego muzeum wyrzucają, bo gwalcimy eksponaty...
Takze czekam na propozycje! Bo nie wiem teraz jak z konwentami jest, co i kiedy. I gdzie :D
Oj, blogowa rodzinka cię rozkręci XD Już o to się nie bój :* xD ^^
UsuńJa mam skype, co do konwentu - chciałabym, ale boję się podróżować pociągiem ;-;
UsuńTo zawsze można na początek spotkać się "internetowo" :D
UsuńW ogole przeczytałam jeszcze raz ten rozdział i wiecie co? Ten moment: " -Zamknij się! Jestem pierdoloną damą! - upiłaś swojej kawy unosząc mały palec do góry. Sans zaśmiał się cicho. - Mój język jest obiektem zazdrości wszystkich kobiet w okolicy – szkielet przyglądał Ci się chwilę, a potem parsknął śmiechem"
I już sobie wyobrażałam, jak Sans w myślach dopowiada na temat naszego języka "i obiektem moich pragnień"
Kejt - Oj nienie, ja bym w tym muzeum stała obok i udawała, że nie mam z wami nic wspólnego. C: XD
UsuńOczytana - Ja chyba właśnie tego się boję. Zapomnicie o mnie. :((
Sansy, jeśli mogę spytać do dokładnie w podróżowaniu pociągiem cię niepokoi? ;-;
Ugh, i tak jesteśmy porozrzucani po Polsce. To by nie wypaliło. Mówcie mi tu jak na spowiedzi jakie województwa jesteście. ;p
Ja czytając to zatrzymałam się na chwilę i zastanawiałam się czemu kobiet? Dopiero po chwili zorientowałam się, że nie mówi o części ciała tylko o jej wysławianiu się xDDD
UsuńAyaa, wolę jeździć po prostu autobusem, albo samochodem...boję się dwóch rzeczy: pociągów i przechodzenia przez pasy... nie pytaj xD Zaczęłam rysować coś bardziej poważnie - co by było, gdyby Sans dostał od nas teleskop xD http://pokazywarka.pl/fw5tls/ Tym razem pokoloruję xD
UsuńTotalnie mi dzisiaj nie idzie tłumaczenie. Ugh.
UsuńHm, ja jestem z województwa świętokrzyskiego - Kielce dokładnie. I od razu mówię, że raczej na konwentach mnie nie zobaczycie. Raz, że studia, dwa że praca, trzy że koła naukowe, cztery że nie lubię konwentów i pięć nie chce mi się xD
Ale naprawdę miło mi, że się ze sobą dogadujecie ^^
Ja jestem z Wielkopolski
UsuńSansy :o Ja też ^^
UsuńI świetnie narysowany teleskop Sansy :D
UsuńDzięki xD Ale Sans mi nie wyszedł ;-;
UsuńAktualnie mieszkam na dolnośląsku. Ale u mnie podróże to jak najbardziej spoko. Lubię podróżować. :)
UsuńYumi. Błagam. Kto w tym opowiadaniu aranżuje seks jako pierwszy. Dotykanie, lizanie i pieprzenie. Proszę mi powiedzieć, bo taka ciekawa jestem. :<
Tak czytam co inne osoby pojebane równie jak ja piszą i wpadłem jak zrobić rosuł z sansa ala yumi mizuno :
Usuń1 garnek 1000 litrów
1 sans
Woda
70 kg marchewki
30 kilogramów cebuli i pietruszki
10 opakowań pieprzu
10 opakowań liści laurowych
70 kostek rosołowych
Kilkanaście papryczek chili
1 sans xD
UsuńNo nie, no kurwa no nie xD
Kocham tego bloga i te komentarze soooo much. XD
Na tym blogu są najelpsze komentarze z jakimi się spotkałam. Napisz jeszcze sposób przygotowania. Jestem ciekawa jak zmusisz Sansa do grzecznego siedzenia w "jacuzzi" xDD
UsuńTeż jestem ciekawa przepisu! xD Oh, Wielkopolska wszędzie. Gdziekolwiek się nie znajdę na internetach ktoś jest z Wielkopolski. Ale to całkiem okok. Dobra, jak Wielkopolska to gdzie dokladnie? (uważajcie bo do was przyjadę i zgwałcę. *Ma w planach cosp Sansa, więc why not*)
UsuńUkeś Ayuu jaka nagle chciwa :D juz by gwałcila :D
UsuńSans nie dość, że musiałby siedzieć w tym garnku, to jeszcze niech obiera te 70 kg marchwi, a co!
Apropo kąpieli Sansa znalazłam coś takiego :D https://67.media.tumblr.com/20273a47c7972118c337c4d54c0bc136/tumblr_inline_o8ga2qNaKa1ta46pd_1280.png
UsuńNiech najpierw na te skladniki najlepiej zarobi (Poza sobą samym oczywiście) Co do mnie to jestem zmienna w niektórych aspektach charakteru. Dobra, więc to wy możecie przyjeżdżać gwalcić mnie do takiej małej miejscowości co Piła się zwie, troszku od Poznania. *lenny*
UsuńEch Kejt Kejt Kejt.
UsuńPierwsza inicjatywa wychodzi... przez przypadek, zbieg okoliczności, a potem w kolejnych rżnięciach - różnie bywa, raz my raz Sans...
A co do rosołu... Boże, przez Was nigdy nie spojrzę normalnie na rosół z kości.... XDDDDDDDDDDDDD
Piła? To miejsce, gdzie święte są żarówki :D nie byłam jeszcze w Pile, z przyjemnością odwiedzę :)
UsuńYumi, jak tam Ci idzie tłumaczenie, jakoś mogę Ci pomóc? :D
Aż posiłkowałam się wikipedią, ażeby ładnie i powiedzieć Ayaa- mieszkam w mieście, które leży w środkowej części niziny Południowowielkopolskiej xD
UsuńJa też mam w planach cosplay Sansa (tak właściwie koleżanka stwierdziła, że skoro tak bardzo go kocham to najlepiej jak go scosplayjuję xD) Także... dwóch Sansów? Zapowiada się ciekawie xDDD Chociaż mi tam obojętne. Mogę być Frisk albo i nawet sobą :o xD
A propo rosołu, to nie dość, że chcecie Sansa ugotować to jeszcze go obieraniem zamęczyć xD O wy potwo... ludzie jedne xDDD
Aya...ja też mieszkam w Pile xD
UsuńO lol, a tu nagle, że się znamy xD
UsuńDwóch Sansów razem. :)) kejt, ta piosenka to wszystko prawda. Lel. A żarówki do dziś święte. Szczególnie te w lampach na ulicy, które jak nie chcą to się po prostu zgaszają i zapalają kiedy im się kurwa podoba. :// Ale przynajmniej na razie nie witamy jeleni, bo jeleń z budynku zdjęty. Ale nowy będzie! :3
UsuńNie pierdol Sansy... Nie pierdol. XD Meh, jam jest nołlajfem. Ja nie znam nikogo. c:
UsuńJak masz na imię? Na jakiej ulicy mieszkasz? Ja mieszkam niedaleko, w Dolaszewie xD
UsuńI wszystkie płoty w kolorze zieleni :D
UsuńTak długo tą piosenkę znam a do dzis ja nuce, jest zaczapista.
Dziękuję Yumi za spojler, już mi lepiej. Kochanie Tyy moje! Już sie nie złość tak na mnie! :D
Kejti, umiem to zagrać na gitarze xD
UsuńNaaaah daję radę. Jutro wrzucę rozdział z MLP bo fandom kucyków się domaga rozdziału, potem będzie Czy to uczyni Cię szczęśliwą, potem Klatka z kości, na piątek i sobotę komiksy (sokończymy Myśli i zabiorę się za to co zrobił Toby z okazji rocznicy gry xD Nie wiem czy znacie) a w niedzielę wrzucę Ciche.
UsuńPatrycja. Na Bydgoskiej. Praktycznie na przeciw stadionu żużlowego. (Co to za przesłuchanie. Aaa.)
UsuńMogłem siedzieć cicho :)
UsuńA więc zaczynamy. Do garnka z wodą ( musi być wykonany z materiału odpornego na laser ) wrzucamy sansa mówiąc mu że to jacuzzi . zakrywamy go pokrywą z małym otworkiem na powietrze i składniki. Wrzucamy obraną cebulę ( zatrudnijcie undyne i dajcie jej siekiere . dorzućcie marchew i pietruszkę. Jastępnie wysypcie zawartość paczuszek z pieprzem i liśćmi. Dolejcie wymieszanych z gorącą wodą kostek rosołowych i wrzućcie pokrojone papryczki. Powiedzcie sansowi aby siedział w tym jeszcze przez jakieś 30 min, a potem go wysuszcie i cieżcie się 1000 litrami rosołu z sansa. Jako dobry kuchaż polecam wam pić ten rosuł czytając tłumaczenia yumi lub słuchając megalowanie :)
Ja jestem Wiktoria xD
UsuńI trzeba będzie poczekać grzecznie na kolejny rozdział. Aż mi dziwnie, że nie wiem co w nim bedzie, zawsze coś tam od Ciebie wyciągnęłam, a teraz tylko ogólnie zapytałam, wiecj nie tak źleeee :> poczekam grzecznie :D
UsuńSansy, to na naszej skypowej rozmowie nam zagrasz i zaspiewasz! :D
Piotrusiu..... ałć... Kucharz nam rośnie wyborowy.
UsuńWow.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
........................................................................................................................biedny Sansik
Dostałem zadanie to je wykonałem :)
UsuńHehe xD Ayaa zdradź mi troszkę więcej xD
UsuńYumi... To "Piotrusiu" aw. Wczułaś się za bardzo w "nas"? C:
UsuńSansy - nie bierz tego do siebie ale to imię mi się źle kojarzy. Poznałam parę twoich imienniczek i, cóż chyba trafiłam na nie tych ludzi. Ale kilka lat temu miałam internetową znajomość z Wiktorią za którą bardzo tęsknie. ♥ Więc mam nadzieję: miło poznać!
Czego chcesz wiedzieć? ;-; Jestem nie ciekawa. Lel. Cichaj, męcze się z nominacjami na watt.
UsuńTo jest niepojęte: mieszkamy w tym samym mieście, znamy watt, a do tego czytamy tego bloga xD Osobiście nigdy nie miałam złych kontaktów z Patrycjami, oprócz jednej, która teraz przeprowadziła się do poznania z powodów osobistych XD Gdy przeczytałam, że mieszkasz w Pile to takie "Are you fuckin kidding me?" No więc ten... Jeżeli co to może kiedyś na siebie natrafimy, lol, a anwet nie poznamy...nadal mam konkretnego mindfuck'a....
UsuńAch zapomniałem dodać. Jeśli sans nie pujdzie po dobroci to palnijcie go z całej siły w łep plastikowym koszykiem ( wątpie żeby unikną. Pamiętamy tą starą babę) ogłuszonych ludz...potwory łatwiej przenieść.
UsuńXD http://pokazywarka.pl/vb6q72/
UsuńWow to uczucie gdy musisz poznać kogoś przez internet żeby dowiedzieć się, że mieszka w twoim mieście xD Piotrek, bardzo ciekawy sposób przygotowania. Kreatywnie, aczkolwiek mam jedno:ale. Undyne prędzej posieka nas wiedząc, że gotujemy Sansa xD A jak sobie mówicie imiona to nie będę gorsza i się wepchnę xD Amanda jestem miło mi poznać :)
UsuńSansy, odpowiedni rysunek w odpowiednim czasie xD
UsuńMnie te zbiegi okoliczności niepokoją. xD Kto wie, może już kiedyś na siebie wpadłyśmy / widziałyśmy się? Kto wie, kto wie. xd Też jestem w szoku.
UsuńCo to za babcia za Sansem? xDD Ten koczek, okularki i faruszek. Geniusz.
UsuńJa: Babciu ugotuj mi rosołek na mym crushu!
Babcia: ok.:))
Amanda... Nie zapamiętam. D: Mam problem z imionami. Ale postaram się! Oryginalne imię. ♥
W którymś rozdziale sans pracując dostał od pewnej baby koszykiem w łep za to że chciał jej pomóc w tym żeby nie przewaliła się na dopiero co mytek podłodze
UsuńUps nie zobaczyłem zdjęcia
UsuńNo co ty nie powiesz ... Bo żadna z nas nie czyta Cichych momentów, wiesz?
UsuńRysunek powstał za moją namową xD Ayaa dzięki ^^ No wiesz, imiona nie zostały powiedziane słownie, zawsze mamy pod tym rozdziałem ściągę :P Też nie mam pamięci do imion więc spokojnie xd
UsuńA to czy undain nas posieka zależy od au
UsuńAh! To ta babcia! Póżno już. Nie myślę. Piotrusiu, no właśnie dostał koszykiem i był cały. Will go uderzył i był cały. Aby na pewno ten sposób przygotowania jest prawidłowy? ;-;
UsuńMusi wziołem dzisiaj za dużo i nie mam pomysłu. Ewentualnie pod pretekstem, ale pretekst musicie sami wynyślić
UsuńCo? Nie rozumiem co napisałeś... wziąłem*
UsuńOdpowiedziałem na pytanie a ja biore leki uapokajające i wziąłem dzisiaj 78 a nie 36 jak powinienem a zprwteksyem chodzi o to by jakoś sansa przekonać
UsuńMiligramów
UsuńPretekstem tam miało być sorry klawiatura w moim telefonie jest uszkodzona
UsuńDobra dobrej nocy. Jutro dam premis na gulasz ze shabu z kością san... Może lepiej nie. :)
UsuńPrzepis*
UsuńWiecie, ze w którymś rozdziale klatki z kości na widok sansa w wannie tez pomyslalysmy o rosole? XD
OdpowiedzUsuńAHHH, TO BYLO 50 TWARZY FRUSKA, WYBACZCI E
UsuńTak czy owak widać Yumi ma takie chore pomysły. Martwię się. To pewnie przez ciemne strony fandomu. [*]
Usuńshame on me ..... Winna :x
UsuńJuż Sans Cię ukara, nie martw się x)
UsuńI kto tu ma chore pomysły co?
Usuń,, Już Sans Cię ukara, nie martw się x)" moim zdaniem to bardziej chora odpowiedź.
A więc jestem chora bo chcę być ukarana przez Sansa :3
UsuńKurwa... tyle komentarzy, że nie chce mi się ich czytać...
OdpowiedzUsuńNie musisz
UsuńNo ale chcę!
UsuńSą dwie rzeczy przez które siedzę na twoim blogu.
Po pierwsze są tu świetne opowiadania i komiksy, a po drugie fajni ludzie z którymi miło prowadzi się dyskusje.
Na innych blogach strasznie często się obrażają.
Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że odkąd tutaj dołączyłam, zaczęło być bardziej...głośniej xD W sensie wielu komentarzy xD
OdpowiedzUsuńMam podobne odczucie względem siebie także spokojnie xD Najwidoczniej stanowimy mieszankę wybuchową :P
UsuńMi się za to wydaj, że odkądtu dołączyłam to jest coraz więcej undertale (pozdrowienia Yumi!).
UsuńMi też! Cóż, po prostu odkryłyśmy, że możemy offtopować i Yumcia nie bije za to. xD Sansy, mam ziomóweczkę co jest w twoim wieku i się zastanawia czy Cię zna. xDD Do gimby chodzisz w Pile? >.>
UsuńYumi nam pobłaża xddd W sumie często sama się dołącza do dyskusji więc raczej nie ma nic przeciwko :P
UsuńMoże nie uważnie czytam ale niema na razie wyjaśnienia jaką zabawa relaksują się "nasza" z jacki?
OdpowiedzUsuńR
Jakie o tym wie, a zabawka to oczywiście dildo. W opowiadaniu tego nie ma wyjaśnionego, ale autorka napisała krótką historyjkę jak Sans znajduje "naszego" dildosa. Za tego typu historyjki wezmę się kiedyś tam :3 Bo niektóre są naprawdę zabawne
UsuńJestem ciekawa co Sans myślał znajdując "naszą zabawkę" xD
UsuńPewnie o tym, że chce nas pieprzyć
UsuńI weź tu bądź normalna po takich dyskusjach...
OdpowiedzUsuńZgadzam się. xDD
UsuńTo chyba 1 blog, na ktorym tak chetnie czytam tez komentarze XD <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńTo się cieszę xD Tak myślę xD
UsuńTak sobie patrzę co ty tu masz (Undertale MLP Inu itp.) i jesteś moją senpaj ;3 xD Ohayo tak w ogóle
OdpowiedzUsuńOhayo! *rzuca się i tuli* xD Mogę być i sempai xD Wiiiitaj!
UsuńGdyż iż komentarze zostały usunięte xD ;-;
Usuń