!!UWAGA!!
Rozdział zawiera... em... zjadanie żywcem... ale nieudane! I ... można to nazwać seksem grupowym?
Metka - Sama weszła w głąb niewielkiego pokoiku, porzucając G na podłodze. Szybko zamknęła drzwi, przekręcając kluczyk z cichym chrzęstem. A teraz... Powiedziała cicho, opierając się plecami o ścianę. Opowiesz mi dokładnie, co do chuja pana tu zaszło...
G!Sans - bierze wdech Wszedłemdoszafypoczymmniezwiązanoizgwałcono mówi z prędkością światła
Metka - Zazgrzytała zębami na tyle mocno, by pokój wypełnił przenikliwy pisk. Ty zdajesz sobie sprawę, że nic nie rozumiem..? Odepchnęła się plecami od ściany i stanęła nad nim w rozkroku. Czy może robisz to specjalnie?
G!Sans - jęczy, naprawdę nie chce tego powtarzać Wszedłem do szafy. Fell mnie związał. Po czym zgwałcił moje kościste dupsko. wydukał niepewnie, cały drżąc
Metka - Zatrzepotała powiekami, nie do końca będąc wstanie uwierzyć, czy też rozumieć tego co usłyszała. Klękła przy nim, wbijając w niego przenikliwe spojrzenie. Odchrząknęła lekko. Czyli... Dałeś się wyruchać.. Płomyczkowi..? Zakończyła dziwnie rozbawiona, walcząc z zalewającym jej twarz uśmiechem.
G!Sans - JA NAPRAWDĘ NIC NIE MOGŁEM ZROBIĆ! wyrzuca ręce w górę. Dopiero teraz zdaje sobie sprawę, że jego nadgarstki są nienaturalnie powyginane
Metka - Zachichotała cicho, zasłaniając usta dłońmi. Mhm, taaa, jaaasne.. Powiedziała starając się zachować powagę. A te wszystkie, poczekaj, zademonstruję. Odchrząknęła. Och... Aaaach... Taaaak... Aaaaah.... Jęczała głośno i melodyjnie, doskonale naśladując odgłosy rozkoszy. To to dla zmyłki, hę?
G!Sans - Pali cholernego buraka Nie pomagasz! mimo wszystko lekko się uśmiecha spróbuj nie jęczeć kiedy ktoś liże ci palę zakłada ręce na klatkę piersiową
Metka - Zaśmiała się szyderczo, nie zamierzając odpuścić takiej okazji. Oj, będzie się pastwić nad biedakiem, będzie.. A przynajmniej dobrze było? Gorąco..? I jak później akcja się potoczyła..? W końcu to ty byłeś przywiązany... Zapytała mrużąc oczy i lekko przekrzywiając głowę. No weeeź... Zbliżyła się do niego na czworaka, wlepiając wielkie, proszące oczy. Chcę posłuchać..
G!Sans - Zakrywa twarz dłońmi Nienawidzę was wszyyystkiichhh mruczy pod nosem A ja chcę pocieszenia, wyrodna kobieto. Dlaczego się tak nade mną znęcasz? udaje płaczliwy ton
Metka - Ooo... Zbliżyła się do niego jeszcze bardziej. Popatrzyła na chwilę, po czym owinęła go rekami w geście przytulenia. Kochanie... Wyszeptała ciepło, przylegając swoim policzkiem do jego. Bo ci się kurwa należy. Gdzie moja jebana flaszka z rana. Wycedziła zimno, mocniej zakleszczając objęcia. I dlatego, że nie wiem co się kurwa wczoraj odjebało... Brat mnie o mało za jajowody nie powiesił... Chyba była zła. A przynajmniej tak można było wywnioskować z jej coraz mocniejszego napierania swoim ciałem na kości G. Obudziłam się na środku jebanego ołtarza z welonem i arbuzem...
G!Sans - ledwo oddycha Cz...czekaj! coś chrupie mu między żebrami A ja obudziłem się na twoich cyckach. nie może się powstrzymać i popełnia życiowy błąd
Metka - Wszystko zamarło. Atmosfera zrobiła się gęsta jak w zadymionym piekarniku Undyne. Podniosła głowę, usiłując spojrzeć mu w oczy. Że co..? Jej ton wręcz nakazywał na rozwinięcie przez niego sentencji.
G!Sans - telepie się jak osika to znaczy... E... szuka wzrokiem czegoś, czym mógłby obronić nadchodzący atak No wiesz.. Schlałaś się, a jak Ci się oświadczyłem, poszliśmy spać na podłodze... unosi ręce w geście obrony, na tyle, na ile pozwala mu żelazny uścisk Metki Naprawdę nic więcej nie pamiętam!
Metka - Mmm.. Czemu ci nie wierzę..? Z brutalną siłą przewraca go na podłogę, siadając na nim okrakiem patrząc na niego rozpalonymi z wściekłości jarzeniówkami. Przypomnisz sobie? Czy mam to sprawić..? Wycedziła, chwytając go za kołnierz i podciągając do góry. Bo wiesz. Kochanie. Ton w jakim wypowiedziała te słowa był mało przyjemny - jakby fraza określająca coś, co przykleiło się do buta. Jedna kwestia której nie toleruję w naszej i każdej innej relacji jest kłamstwo. Dlatego.. Teraz już niemal stykali się twarzami. G mógł wyczuć jej ciepły oddech, który miał zapach.. Goździków..? ..czy NA PEWNO to wszystko?
G!Sans - Na dzisiaj ma już dosyć. Właśnie przyznał sie do gwałtu. Jego męska duma zniknęła z pierwszym czutym pchnięciem w miednicy NA PEWNO DO CHOLERY bezradnie wzrusza ramionami Nie rób z kompana do picia tumana do bicia!
Metka - Wiesz co... Jej oczy spotkały się z jego. Jej mina była inna... Wyrażała coś na przełomie współczucia i rozgoryczenia. Przecież nie jestem na ciebie w żaden sposób zła.. Wyznała, chichocząc delikatnie i wiedząc, że musi skończyć tą dramę zanim przeciągnie strunę. O tak, uwielbiała drażnić psychicznie, albo raczej odpowiedniejszym słowem byłoby tu torturować. Ale nie mogę ci współczuć, przepraszam.. Usprawiedliwiła się schodząc z niego i siadając obok.
G!Sans - łapie się za żebra i podejrzliwie patrzy na Metka To brzmi podejrzanie.. mruczy pod nosem Nie wykastrujesz mnie, ani nie zrobisz z żeber ksylofonu? Gdyby miał brwi, zmarszczyłby je w zajebiaszczy sposób Heh, wiesz, Twoje współczucie i tak nic by mi w sumie nie dało. Uśmiecha się głupio i wzrusza ramionam. Po chwili milczenia opiera brodę o dłoń i z uwagą przygląda się dziewczynie To dlatego, że nie chcesz, czy po prostu nie potrafisz ?-wali prosto z mostu
Pink - Heeeeej waaam, gotowi na czworokąt? - powiedział zerkając na Waleria
Metka - Ostatnie słowa ją zabolały. I jedno i drugie. Rzuciła bez emocji, wyraźnie nie chcąc poruszać tematu. I nie, nie okaleczę cię... Za bardzo... Tak myślę.. Powiedziała już bardziej do siebie, znowu siadając okrakiem na G. Ta niezdecydowana kobieca logika... Ich oczy spotkały się. A teraz zrobię coś bardzo nie na miejscu... Mruknęła niemal przepraszająco, po czym wymusiła na G głęboki pocałunek, zatapiając w nim swój czarny język. Jej ręce powędrowały do jego czaszki, po czym.. Co kurwa.. Oderwała się, odwracając zaskoczona w stronę gości.
Waleria - Zabierz mnie z powrotem do baru i nie przeszkadzaj im chuju. Mówiłam, że nie chcę! mówi do Pink
Pink - aw, dobrze wiem, że chcesz cukiereczku - nie zwracał na nią zbytnio uwagi - mam linę i kajdanki - wyciągnął przedmioty z kieszeni
G!Sans - Zaskoczony spojrzał na dziewczynę, uśmiechnął się cwanie Tylko obrócił się w stronę Pinka i wystawił rękę z kciukiem w górze, kryjąc rumieniec w futrze kurtki, oczywiście
Arlin - Wali w drzwi pokoju od zewnętrznej strony wrzeszcząc OTWIERAJ TE DRZWI!
Waleria - Czy ty nie masz szacunku dla prywatnych spraw? Zostaw ich samych. warczy do Pink i woła do Arlin Wszystko ok cukiereczku. Wracaj na dół!
Arlin - krzyczy Jesteś tego pewna?! Ja bym mu nie ufała!
Pink - aw, wiesz, jakoś nie obchodzą mnie prywatne sprawy - zerknął na G i jego uśmiech minimalnie się powiększył
Waleria - Tak! Idź już! syczy szeptem do Pink Na dół. Już.
Metka - Pff, pierdole... Mruknęła do siebie, z zażenowaniem odwracając wzrok od towarzystwa. Możecie patrzeć, mi wszytko jedno... Zaczęła ściągać kurtkę z G, nie pozostawiając mu wiele do gadania. Nic ją teraz innego nie obchodziło.
Arlin - Warczy pod nosem, jak wilk i nie wie, czy wracanie na dół to dobry pomysł
Pink - usiadł na małym stoliku, założył nogę na nogę - okej kochanie, w takim razie my to możemy zrobić na stole - powiedział do Waleria - a wy gołąbeczki nie przerywajcie sobie - machnął ręką na Metkęi G
Waleria - Nie mogę liczyć na wsparcie ze strony tej dwójki mam rozumieć? kiwa głową w ich stronę
Pink - piękna i do tego mądra - mrugnął
Arlin - przystawia ucho do drzwi i nasłuchuje
G!Sans - Łapie jej łapę i w ciszy spogląda w jej oczy Wiesz, że masz naprawdę ładne patrzały? wymruczał, uśmiechając się ciepło
Pink - jego oko zaświeciło na fioletowo i ubrania Waleria były już rozszarpane. Stała teraz w samym kostiumie do tańca - aw, jak słodko - wymruczał
Waleria - Pierdol się. Wisisz mi nowe ciuchy warknęła, skrycie licząc na pomoc
Arlin - warczy pod nosem Nie no i ja mam ją tak zostawić?
Metka - Nie pierdol, tylko rżnij. Warknęła zniecierpliwiona, zamykając mu usta w kolejnym pocałunku. To było to czego potrzebowała, a musiała się powstrzymywać. Jednak nie mogła tak dłużej. Nie potrafiła walczyć z narastającym głodem. O tak, jej towarzysz od picia stanowił idealny obiekt jej zasłużonego posiłku. Oderwała się od niego gwałtownie, po czym bez ogródek zerwała z niego sweter. Dosłownie rozcinając go na strzępy, idąc w ślady Pink. Zamruczała gardłowo, znowu przywierając ustami do G, coraz zachłanniej na niego napierając.
Pink - zerknął na Metka oraz G i zaśmiał się gardłowo. Skoczył ze stolika i podszedł do Waleria - a więc kochanie - na jego zębach był widoczny zarys kłów - zaczynamy zabawę - powiedział po czym wepchnął swój język do ust Waleria
Waleria - Wciąż unieruchomiona przez magię Pink nie miała pola manewru. Próbowała coś wykrzyczeć pod naciskiem jego zębów, jednak on tłumił skutecznie wszystkie jej krzyki
Arlin - O nie kurwa, nie dam ci tej pierdolonej satysfakcji! Zawarczała pod nosem i wpadła na pomysł, zeszła na dół
G!Sans - Oszkurdi. Tego się nie spodziewał, nie pozwoli na to, aby znowu być na dole! Nie ma m o w y cholercia jasna! Szybkim i gwałtownym ruchem przekręcił Metka na podłogę, wciąż nie kończąc pocałunku. Po chwili oderwał się od jej ust, jego tęczówka błyszczała żółtym blaskiem Więc teraz będziemy się pierdolić jak dzikie króliki? wymruczał niskim, wibrującym tonem, po czym subtelnie rozpiął pierwsze dwa guziki jej bluzki
Waleria - oderwała się na moment od Pink Taki z ciebie cwaniak? A musisz używać magii aby utrzymać kobietę przy sobie uśmiechnęła się cwanie
Pink - spojrzał na nią podejrzliwie - okej cukiereczku, możemy spróbować innych sposobów - wyjął kajdanki i spiął jej ręce za plecami, po czym powoli opuścił ją na podłogę - przynajmniej będę miał pewność, że nie będziesz się wyrywać - wymruczał
Metka - Nie odpowiedziała. Po prostu wyszczerzyła zęby w bardzo drapieżnym uśmiechu, kładąc dłonie na ziemi tuż obok głowy w poddańczym geście. G nie wiedział na co się pisał, ale w tym momencie nie było to ważne. Podniosła się gwałtownie zakleszczając swoje ostre zęby na dwóch ułożonych obok sobie żebrach kościotrupa. Zacisnęła szczęki delikatnie, językiem penetrując wnętrze jego klatki piersiowej. To było bardzo dziwne uczucie, ale jednocześnie... To już tylko G mógł opisać. Kobieta mruknęła cicho, poprawiając się na rękach.
Waleria - Nie marnując nawet chwili uderzyła kolanem z całej siły w miejsce, w którym powinien znajdować się kutas Pink, po czym z impetem kopnęła drzwi, z żalem stwierdzając, że są w chuj porządne jak na bar Fella
G!Sans - Spiął się lekko, jednocześnie zaciskając szczęki. Przeszyło go przyjemne, wibrujące uczucie. Zamruczał cicho Nie lubisz bierności, co? szybkim ruchem zdjął jej bluzkę, odsłaniając całkiem przyjemne widoczki. Nie marnował nawet chwili, wstał z dziewczyną na rekach, po czym delikatnie położył ją na łóżku. Złapał kosmyk jej włosów, czerpiąc przyjemność z przedłużania tej chwili. Pochylił się nad nią, jego kolano powędrowało między jej uda, a szyję zalały namiętne pocałunki
Pink - skulił się w pół z małymi łezkami w oczach - heh, widzę, że tak się bawimy - warknął. Rozpiął swoje spodnie i ukazał swojego kutasa sterczącego już w okazałości. Przysunął swoją magią Waleria do siebie położył na ziemie tak, ze klęczała przed nim - a teraz ssij, jeśli ci życie miłe cukiereczku - powiedział stanowczo
Waleria - Pomyślała, że życie nie jest jej ani trochę miłe ale tak łatwo się nie da A co mi możesz zrobić dziadku? bezskutecznie próbowała wyrwać się spod jego magii
Pink - skoro się prosisz kochanie - wyjął jej duszę - możemy to zrobić po dobroci... albo po złości - ścisnął lekko jej duszę magią, ale nie za mocno, żeby jej nie uszkodzić - więc jak mała?
Metka - Widoki jakich mógł uraczyć G były iście zacne - czarna niczym węgiel skóra i para dużych dorodnych piersi. Czego chcieć więcej? Dała się zanieść, nie odrywając wzroku od jego klatki piersiowej. Jej oczy straciły wyraz w których zawsze błądziła iskierka radości, czy złości. Stały się prawie pusta, wręcz lekko zamglone, pozbawione blasku. Wylądowała na łóżku, plecami dotykając miękkiej pościeli. Chwilę czekała na jego dalszy ruch i na szczęście się doczekała. Jęknęła cicho, kończąc odgłos przeciągłym posykiwaniem. O tak... Poczuła ciepło gromadzące się w dole jej brzucha, stymulowana przez kolano G. Tego było już za wiele... Złapała go za ramiona i przeturlała się z nim, powtórnie będąc na górze. W zęby złapała jego szyję, zakleszczając je dość boleśnie. Jej pazury wbiły się w jego żebra, przechodząc przez puste przestrzenie między nimi i przebijając się głębiej.
Waleria - Z ledwością powstrzymała krzyk bólu. Zacisnęła usta w ciasne kreski nie dając sobie nic powiedzieć
G!Sans - Mimowolnie wygiął kręgosłup, czując nagły i pełny pożądania dotyk dziewczyny. Zamruczał cicho, cała magia w jego ciele wręcz buzowała, ból w okolicach szyi dodawał mu nowych doznań. Uniósł ręce w górę, dłonią przejechał po jej policzku, zagarnął włosy za uszy. A następnie pełnym chciwości ruchem zjechał do jej piersi, gdzie pozostawił jedną dłoń, a drugą wczepił we wciąż ukryty w odzieży pośladek. Biedne łóżko skrzypiało wyraźnie niezadowolone
Metka - Poprawiła się nieznacznie, podnosząc biodra do góry. Jej język kosztował jego szyi, wijąc się na wszystkie strony napierając w mocnych pląsach. Jęknęła niemal niesłyszalnie, po czym gwałtownie zacisnęła zębaty uścisk na tyle mocno, że po pomieszczeniu rozległ się odgłos chrupotanych kości. Wbite w niego łapy również zakleszczyły mechanicznie, niemal łamiąc je pod wpływem przyrostu ogromnego nacisku. Jej oddech stał się bardzo głęboki i powolny, a z czasem jakby zaczynał zamierać w jej płucach. Przylgnęła go niego ciałem, uniemożliwiając mu ucieczkę.
Waleria - Metka nie! krzyknęła. Jej zdolności w pole dance w końcu się do czegoś przydały. Skoczyła na równe nogi i rzuciła się na Metkę oplatając swoje nogi dookoła jej szyi
G!Sans - traci oddech, kilka z jego żeber właśnie pękło z głośnym chrzęstem,ogromny ból przeszedł jego ciało, opuścił dłonie, żar jego tęczówki zbladł znacząco
Waleria - Kurwa nie! ściska mocniej nogi na szyi Metki przeklinając Pink za kajdanki na rękach
Pink - aw, biedny G, nie masz szczęścia do dziewczyn, jesteś taki apetyczny, że każda chce cię zjeść. - przygląda się sytuacji z satysfakcją
Waleria - Rozepnij mi ręce chuju! krzyczy do Pinka
Metka - Jakby niczego nie słyszała. Uczepiona karku G, poczuła nagle mocny ścisk na własnym... Warknęła gardłowo, nie zamierzając puścić swojej zdobyczy.
Pink - westchnął ciężko i niechętnie rozpiął jej kajdanki
G!Sans - chrup chrup, z żeberek G zostały tylko fajne farfocelki
Waleria - Podaj lampę! wrzasnęła do Pink zaciskając nogi najmocniej jak umiała
Pink - przewrócił oczami i podał Waleria lampę
Metka - Pisnęła radośnie, starając się strzepać z siebie walcząca kobietę. Poczuła wyciekające z G życie, co ja tylko jeszcze bardziej zmotywowało. Zaczynała tracić oddech co nie wydawało się jej przeszkadzać..
Waleria - Chwyciła lampę jak wiosło i pizgnęła częścią z żarówką w głowę Metka tak mocno jak umiała. Lampa poszła w pizdu
G!Sans - Czuje tak cholernie wielki ból, nie jest w stanie choćby mrugnąć. Magia z niego ucieka. To tak wygląda zamiana w proch?
Waleria - czuje, że ciało Metki trochę chyba się rozluźniło. Miała przynajmniej taką nadzieję
Metka - W końcu puściła... Żółte niczym ogień oczy zwróciły się ku Walerii, wyrażały tylko jedno - głód. Była lekko otumaniona ciosem w głowę, ale jednocześnie bardziej niebezpieczna, zważając, że ktoś śmiał wkroczyć między nią, a jej zdobycz. Fuknęła niezadowolona, pokazując kobiecie wszystkie zęby w niemym ostrzeżeniu.
Pink - skoro jesteś głodna, mogę ci przynieść jedzenie z baru, bo wiesz.. przerwałaś mi gwałt na tej pani - pokazał na Walerię i jęknął niezadowolony
Waleria - Mając w końcu wolne ręce, skorzystała, że Metka oderwała się od G. Siłą nóg zrzuciła ją na podłogę po czym zaczęła się z nią po niej tarzać OPAMIĘTAJ SIĘ METKA! krzyczała, chcąc przywołać ją do rozumu
Arlin - Wali w drzwi próbując je wyważyć OTWÓRZCIE TE CHOLERNE DRZWI!
Metka - To nie było dobre posunięcie.. Wylądowała na podłodze związana w uścisku, przeturlała się i stanęła stabilnie na czworakach mając pod sobą kobietę, którą już atakowała zębami, starając się wbić w jej bark.
Pink - westchnął niezadowolony. Podszedł do G - słuchaj kochany, zabiorę cię stąd - powiedział obojętnie i teleportował się z nim na dół na kanapę
Waleria - uderzyła Metkę z całej siły kolanem w brzuch i przeturlała ją. Teraz ona była do góry. Uderzyła z liścia Metkę krzycząc OBUDŹ SIĘ Z TEGO AMOKU powstrzymywała łzy. Jednak bała się o własne życie
Arlin - uderzenie w drzwi OTWÓRZCIE kolejne TE i kolejne JEBANE i następne DRZWI i chuj, nic nie idzie
G!Sans - G nie ma kilku żeber i chyba mu się umiera
Arlin - KURWA NO OTWÓRZCIE SIĘ! wali dalej z impetem, jednak to na nic
Metka - Dostała z kolana, po czym dostała w twarz. Zamrugała oczami sycząc gardłowo, ale już... Nie atakowała. Wpatrywała się w Walerię, jakby widziała ja po raz pierwszy w życiu.
Waleria - METKA KURWA MAĆ OBUDŹ SIĘ! zauważyła brak ataku z jej strony więc chwyciła ją za ramiona i zaczęła nią potrząsać modliła się o to, aby nie oberwać z tych pazurów
Metka - Chyba wysiłki Walerii zaczęły działać. Jej powieki opadły do połowy, a oddech począł przyspieszać. Zaraz... rzygnę... Wycedziła, tym samym prosząc. by Waleria skończyła nią potrząsać.
Waleria - zeszła z Metka i usiadła obok, trzęsąc się przerażona
Arlin - Kontynuuje próby wyważenia drzwi mając gdzieś, że to nie skutkuje Warczenie wydobywało się z zaciśniętych zębów, przerywanie jedynie zderzeniem się o drzwi
Metka - Moja kurwa głowa... Wycedziła, łapiąc się w miejsce gdzie dostała wazonem. Lekko zdezorientowanym spojrzeniem omiotła pomieszczenie starając się ogarnąć, co właściwie miało tu miejsce. Waleria..? Zapytała zaskoczona, podchodząc do niej na czworakach i starając się ją wziąć w objęcia, by ja jakoś uspokoić. Hej, już.. dobrze? Nie miała pojęcia skąd ona się tu wzięła. Ale kobieta w potrzebie, więc jakim prawem miała zadawać pytania.
Arlin - OTWÓRZCIE TE DRZWI! dalej wali w nie próbując je wyważyć
Waleria - Boże ty idiotko! przytuliła się do Metka Chciałaś zjeść G! wyparowała wciąż trzymając Metkę w uścisku Co cię kurwa napadło?
Metka - Znieruchomiała w niemym przerażeniu. No to kurwa pięknie. No ja pierdole, no ku... W jej umyśle przewijały się wszystkie znane wiązanki przekleństw. Gdzie jest G? Zapytała poważnie, odrywając się od niej. Jej głos drżał lekko, mimo pozornego spokoju i opanowania. I miała serdecznie w dupie każdego kto próbował teraz dostać się do zamkniętego pokoju.
Waleria - Próbuje opanować drżenie Na dole. Pink załatwił mu opiekę. Z tego co się domyślam to żyje.
Metka - Kiwnęła głową, po czym pocieszająco pogłaskała ja po ramieniu. Wypadła z pokoju, porywając swoją bluzkę i w biegu ją zakładając. Musi to jakoś kurwa odkręcić..
Fell!Grillby - Fell wyszedł z zaplecza i co? Ani jednego dnia spokoju. Cmoknął widząc towarzystwo, lecz nie to przykuło jego uwagę. Ten sam rozkoszny G, którego dzisiaj miał w swoich ramionach dosłownie konał na jego kanapie. O to zdecydowanie nie będzie dobra reklama dla baru. Podszedł do niego pewnym krokiem i spojrzał na jego zmasakrowane ciało Dychasz? Rzucił w jego stronę sprawdzając czy kontaktuje
G!Sans - Nie słyszy, jest trochę zajęty umieraniem
Metka - Nieprzytomny. Odpowiada Fellowi stojąc tuż obok G. Jak mogę pomóc? Zapytała, nie przeciągając sprawy dłużej. Potrzebna była błyskawiczna i efektowna interwencja.
Natalia - Jest niecierpliwa, bo Fell sobie poszedł do G, kiedy ona akurat chciała zamawiać piwo. Warknęła wściekła i zajęła jedno z wolnych krzeseł koło Edwarda A w ogóle o czym gadacie słodziaki?
Fell!Grillby - Domyślam się, że nie znasz magii leczniczej? Zerknął na nią i nie czekając na odpowiedź. Przeklinając pod nosem o tym, że same jeno problemy i takie tam januszowe narzekanie na dolę i żywot marny i nieszczęsny wziął G na ręce i udał się z nim na zaplecze. Słychać było tylko szczęk zamykanego zamka.
Pink - wiedział, że G jest teraz w dobrych rękach. Ale chwila.. zapomniał o swojej Walerii, teleportował się szybko do pokoju
Metka - Pokręciła głową, po czym usiadła na kanapie i postanowiła poczekać na efekty pracy Fella. Nerwowo stukała pazurami o blat stołu, starając się zepchnąć na bok poczucie winy. Spokojnie. Wzięła wdech, jeden drugi. Spokooojnie... Zawiesiła wzrok na drzwiach prowadzących na zaplecze. Ile to będzie trwało..?
Fell!Grillby - Minęło wiele minut nim zamek w drzwiach się otworzył. Zaś oczekiwanie między pociągnięciem za klamkę mogło być jeszcze dłuższe. Gdy tak się stało, Fell wyszedł jako pierwszy. pozostawił drzwi uchylone. Widać było, że trochę go to całe leczenie sił kosztowało, ale cóż. Płomienie jakby słabsze, lecz nadal święcące. G będzie miał blizny i zdecydowanie będzie się źle czuł i będzie go bolało, ale będzie żył.
Ansunamon - Fell dał byś mi ognistej Whiskey? zapytała z nadzieją
Fell!Grillby - Wyraźne zmęczonym spojrzeniem obrzucił Ansunamon Ta, cenę znasz Mruknął od niechcenia, nawet nie siląc się na uśmiech. Podał jej trunek i wziął zapłatę
Ansunamon - daje pięćdziesiąt monet reszty nie trzeba bierze trunek po czym odchodzi na swoje wcześniejsze miejsce
Metka - Natychmiast zerwała się z krzesła, widząc otwierające się drzwi. Żyje, żyje, chyba żyje..? Niemal podbiegła w stronę zaplecza, mając nadzieję, że za chwile pozna prawdę. Nie była w stanie pytać o stan G Fella; w tym momencie głos ugrzązł jej gdzieś w gardle.
0 komentarze:
Prześlij komentarz