Notka od autorki: Robiłam to na zadanie na łacinę. Jako, że uznałam, że jest wystarczająco kreatywne i ciekawe, wrzucam tutaj. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu ^^ Czytelnik jest neutralny. Całość została przedstawiona tak, by zarówno kobieta jak i mężczyzna mogli wczuć się odpowiednio w klimaty przedstawionego miejsca. Jest to przewodnik po Hadesie, jednakże interaktywny. Jest kilka momentów, w których można dokonać wyboru. Tylko od Ciebie zależy jakie zakończenie uzyskasz. Życzę miłej lektury ^^
Ilekroć się
gubiłeś, zawsze wybierałeś przejścia znajdujące się po lewej. Jako jednak, że
drogi były trzy… Tym razem postanowiłeś wybrać dodatkową drogę. W końcu skoro
wyszedłeś z drogi, która jest naprzeciw środkowego wejścia, to raczej logiczne,
że właśnie to powinieneś wybrać. Tak ci się przynajmniej zdawało. Wychyliłeś
się ponownie, pragnąc zobaczyć kogokolwiek w środku, kto mógłby cię pokierować.
Może ktoś czeka nieco dalej i po prostu musisz wejść by go zauważyć? A może
jednak ktoś wpłynął na ciebie i pomógł ci w podjęciu takiej decyzji? Co? Nie
patrz się tak wymownie w miejsce, w którym myślisz, że jestem. Ja tylko opisuję twoje myśli i ewentualne
rozwiązania. Musi to w końcu mieć ręce i nogi, prawda? Już, już. Nie zaprzątaj
sobie mną głowy i przechodź. Gdy tylko przekroczyłeś próg, mogłeś zobaczyć, że
pomieszczenie było faktycznie słabo oświetlone. Znaczy… cieszyłeś się, że było
tu jakiekolwiek oświetlenie! Myślałeś nawet przez chwilę, że będziesz zmuszony
błądzić tu po ciemku. Na twoje szczęście jednak jakieś słabe złotawo-
pomarańczowe światło dobiegało z wyrw w skale… właściwie zastanawiałeś się czy
było ono prawdziwe… czy może jednak to jakieś misternie rozplanowane żarówki,
mające dodatkowo nadać klimatu tajemniczości… Po chwili jednak odrzuciłeś
pomysł z żarówkami. Byłeś pewien, że nie była to żadna lampa ani elektronika.
Wyglądało… po prostu zbyt naturalnie i miało w sobie pewien urok. Uniosłeś aparat,
które dzielnie wisiał do tej pory na twojej szyi, by już po chwili podjąć
starania uwiecznienia tego zjawiska. Coś… się udało, jednak musiałeś się sporo
natrudzić, by przy tak kiepskim oświetleniu cokolwiek było widać. Oczywiście
nie mogłeś nie spróbować uwiecznić też siebie na tle tego osobliwego miejsca.
-Ekhm…
Jakieś
chrząknięcie przerwało twoją sesję fotograficzną. Zmieszałeś się i spojrzałeś w
stronę lady. Siedziała za nim… starowinka. Zupełnie taka sama… aż odwróciłeś
się w stronę jednej ze ścian, gdzie pamiętałeś, że była droga do prawych drzwi…
Musieli po prostu zatrudniać jakieś starsze osoby do pomocy. W tym mroku na
pewno nie dostrzegłeś wystarczająco wielu rys. To nie mogła być jedna i ta sama
osoba, bo jak? Podszedłeś do lady, na której już leżała… karteczka zatytułowana
„opłata za przeprawę.” Obróciłeś ją kilka razy w dłoni, aż coś ci nie zaświtało
w głowie. No tak. W końcu nie jesteś zmarłym by dostać obola, czyż nie?
Podzieliłeś się tym spostrzeżeniem ze staruszką. Ta tylko zaśmiała się lekko,
przyznając ci rację. Przez moment przyglądała ci się nim dodała.
-Na dziś tylko ty miałeś rezerwację mój drogi.
Stwierdziła
z uśmiechem kobieta, widząc moje pytające spojrzenie. Pewnie sprawdzili twój
profil na facebooku, przez co już wiedzieli jakiej twarzy mają się spodziewać.
Chciałeś odłożyć plecak przed wyruszeniem w podróż więc spytałeś się o drogę do
hotelu. Kobiecina uśmiechnęła się ciepło i serdecznie, zupełnie jakby słuchała
swojego ukochanego wnuczka, po czym przemówiła.
- Póki co
mój drogi podążaj z plecakiem. Gdy już będziesz na miejscu po zwiedzaniu,
pokierują cię dalej.
Stwierdziła,
a ciepły, poczciwy uśmiech ani na chwilę nie znikał z jej twarzy. Skinąłeś
głową na taką odpowiedź. Tym bardziej cieszyłeś się, że plecak nie był ciężki,
choć mogliby to inaczej rozplanować niż kazać ludziom dźwigać bagaże.
Spojrzałeś na kobietę, a ta gestem dłoni wskazała ci drogę, którą powinieneś podążać. Siateczka
zmarszczek poruszyła się bardziej, gdy jej ciepły i serdeczny uśmiech się
poszerzył. Z uśmiechem podziękowałeś kobiecie, życząc jej miłego dnia. Wątpiłeś
bowiem, byś jeszcze dziś miał się z nią okazję zobaczyć. Ta podziękowała,
odpowiadając tym samym. Idąc starą kamienną ścieżką, nie byłeś w stanie
zobaczyć jak uśmiecham się szeroko, stając się znacznie wyższa, a moje rogi…
hm? Co? Ah… nie powiedziałam ci, że to ja byłam tą babcią? Nie przejmuj się. Ty
i tak o tym nie wiesz mój drogi. Jesteś zbyt daleko i dodatkowo odwrócony tyłem
do mnie. Rogi? Jakie rogi? Czy ja coś mówiłam o rogach? Mówiłam ci, byś się na
mnie nie skupiał i nie wyobrażał sobie mnie. Eh… no dobrze. Jestem kobietą.
Wyobraź sobie mnie jak masz ochotę. A może lepiej tylko mój głos? Tak się mniej
natrudzisz. Jaki jest? A czy to jest istotne dla twojego zwiedzania? Wymyśl
sobie jaki ci pasuje. Ja jestem tylko narratorką, która opisuje przebieg twojej
podróży. No już. Skup się na drodze, bo w tym tempie się poślizgniesz i
upadniesz. Raczej nie chciałbyś złamać nogi na zabytkowej kamiennej drodze,
prawda? To byłoby dość niefortunne. W każdym razie. Szedłeś aż nie zobaczyłeś…
windy. Połyskujące na srebrno drzwi windy zdecydowanie odcinały się od
kamiennej ściany w jakiej były osadzone. Zaśmiałeś się w duchu. Przynajmniej
szli z duchem czasu. Zrobiłeś kolejne zdjęcie, szczerze rozbawiony tym
widokiem. Gdy winda się przed tobą otworzyła, wszedłeś do środka. Guzik
wskazywał tylko -2 piętro oraz to, na którym obecnie przebywałeś. Bez większego
zastanowienia wcisnąłeś przycisk, a drzwi windy zamknęły się z cichym sykiem.
Jazda trwała dłuższą chwilę. Muzyka w windzie jakoś jednak umilała ci ten czas.
W końcu wysiadłeś, a przed tobą
rozpościerał się Styks. Czemu byłeś tak pewien tego? Ano przed tobą była tabliczka
z wielką strzałką i nazwą rzeki. Poszedłeś w ślad za nią, widząc już w oddali
swojego przewoźnika. Podszedłeś bez wahania do istoty, której… właściwie nie
miałeś okazji się przyjrzeć. Długa granatowa szata zasłaniała go od stóp do
głów. Twarz skrywał natomiast w cieniu obszernego kaptura. Zbliżyłeś się
podając mu do starczej dłoni bilecik, jaki został podany Ci za ladą. Ten
jedynie prychnął i wziął karteczkę wyraźnie niezadowolony.
- Papierki…
Papierkami mi płacą… żeby mi się opłacało za papierki pływać w tę i z powrotem.
Usłyszałeś
niski i chrapliwy głos wydobywający się spod kaptura i burczący w
niezadowoleniu pod nosem. Podróż postanowiłeś umilić sobie widokami, oraz
robieniem zdjęć. Charon nie komentował tego, obracając się plecami do ciebie.
Dał ci spokojnie podziwiać okolicę. Łódź poruszała się samoistnie. Obserwowałeś
przez moment długi materiał jakim okryty był starzec, jednak już po chwili
skupiłeś uwagę na wszystkim innym. Twoje zainteresowanie drugim brzegiem
wzrosło tym bardziej, gdy ujrzałeś grę świateł na wodzie, lekko falującej od ruchu łodzi. Przed tobą
wznosił się… ciekawy krajobraz. Na pewno widziałeś źródło tych ciepłych
świateł, jednakże… całość była rozmazana.
- Twoje oczy
zaznają widoku Erebu tylko po rozmowie z sędziami.
Usłyszałeś
nagle głos starca, który jak widać nieraz musiał odpowiadać na to pytanie i
wyrzucił je już niemalże automatycznie. Gdy łódź dobiła do brzegu, przesunął
się ponownie tak, byś mógł bez problemu wyjść. Pożegnałeś się, posyłając mu
jeszcze na odchodne ciepły uśmiech. W odpowiedzi usłyszałeś tylko niezadowolone
burczenie starca i lekkie pochylenie głowy, które miało znaczyć
najprawdopodobniej, że się żegna.
Strzałka
oraz kamienna droga wyznaczała szlak twojej podróży. Kierowałeś się więc nimi,
aż nie natrafiłeś na trzy trony, na których zasiadali trzej mężczyźni. Wszyscy
wyglądali dostojnie i mężnie. Jedno spojrzenie na nich, a ty już czułeś bijący
od nich autorytet. Za wszelką cenę próbowałeś wykopać z odmętów wiedzy szkolnej
jak się nazywali. I za wszelką cenę nie
chciałeś by się dowiedzieli, że mieli z tym problem. Czułeś się przy nich….
Cóż. Sam nie umiałeś tego do końca nazwać. Czułeś coś na rodzaj respektu przed
ich osobami, a twoja fascynacja i radość wzrosły tym bardziej gdy zwrócili na
Ciebie uwagę. W końcu jednak olśnienie spłynęło na Ciebie niczym złoty deszcz!
O mało co byś aż nie zakrzyknął radośnie. Na szczęście w ostatniej sekundzie
się zahamowałeś. Minos, Ajakos oraz Radamantys. Przez krótką chwilę
porozmawialiście. Ich głosy wcale nie odbiegały posturom. Idealnie się
wpasowywały w wygląd właścicieli. Na sam koniec gestem ręki wskazali dalszą
część kamiennej ścieżki. Spojrzałeś w tym kierunku i podziękowałeś, udając się
w tę stronę.
Trafiłeś
jednak do miejsca, które… ciężko było opisać… całość wyglądała jak przeogromna
jaskinia, a ze ściennych wyrw wydobywało się takie samo światło jak to na
górze. Widziałeś miejscami wzbijające się chmury pyłu. Gdzieś indziej
usłyszałeś jakąś kłótnię. Gdzieś zawodzenie. To… nieco zbiło cię z tropu,
jednakże i tak nie powstrzymało przed zrobieniem zdjęć. Musiałeś się nieco
oczywiście namęczyć, choć tutaj było już i tak dużo jaśniej niż tam na górze.
W pewnym
momencie podeszła do ciebie ciemnoskóra kobieta, informując cię, że jest twoją
przewodniczką. Wyciągnęła rękę w twoją stronę, a ty uścisnąłeś ją od razu,
odwzajemniając szeroki uśmiech kobiety. Nie skupiałeś się szczególnie na
ubraniach. Może poza tym, że jest lekkie i zwiewne… i biorąc pod uwagę panujące
tu ciepło, uznałeś że wiedziała co na siebie założyć by tu wytrwać. Ostrzegła
cię byś uważał podczas spaceru po kamiennej drodze jako, że łatwo się tutaj
poślizgnąć. Zastrzegła również by nie stać za blisko ścian jaskini, jako że te
od czasu do czasu lubią zsypać nieco kamieni na przechodzącą tędy osobę. Było
ciepło, jednak dawałeś radę wytrzymać. Stanęliście przed jednym z mostów, za
którym usłyszeliście jakieś kobiece głosy.
- To Erynie.
Pójdziemy się z nimi przywitać.
Oznajmiła
radosnym głosem kobieta, jakby odczytując twoje myśli. Wskazała ci gestem ręki most,
oraz nakazała ostrożność. Zbliżyłeś się do niego niepewnie, uważnie go
oglądając i.. robiąc kilka zdjęć. Wyglądał jakby tkwił tu od co najmniej
kilkuset lat. Nie byłeś pewien, czy deski utrzymają twój ciężar chociażby po
pierwszym kroku. Co tam deski. Miałeś wrażenie, że samo dotknięcie lin, na
którym jest zawieszony most, skończy się jego zawaleniem. Kobieta jednak z
uśmiechem ponagliła cię gestem ręki, a po chwili sama niemalże przebiegała
przez długi most. Przełknąłeś ślinę, wyciągając butelkę z boku plecaka by napić
się wody. Podszedłeś bliżej krawędzi by spojrzeć w dół i sprawdzić co tam jest.
Skarciłeś się jednak w myślach. Wolałeś by z wrażenia nie zakręciło ci się w
głowie. Kobieta będąc już po drugiej stronie, zamachała ci ręką byś się pospieszył.
Ostatecznie stanąłeś na moście, gotowy odskoczyć w każdej chwili. Ten był
jednak zaskakująco stabilny. Nie zmieniło to jednak faktu, że szedłeś przez
niego tak, jakby każdy krok miał być twoim ostatnim. Po dłuższej chwili byłeś
już po drugiej stronie, gdzie czekała przewodniczka.
- I było się
tak bać? Chodź już. Erynie nie lubią gdy każe się im czekać.
Stwierdziła,
ponownie przypominając o śliskich kamieniach stanowiących ścieżkę. Sama jednak
zdawała sobie nic z tego nie robić, energicznym krokiem przemierzając dzielący
ich od celu dystans. Pomyślałeś, że najwidoczniej miała już doświadczenie w
chodzeniu po tych drogach. W końcu musiała już nieraz oprowadzać tutaj ludzi.
- A więc
Erynie są boginiami zemsty. Zrodzone zostały z krwi okaleczonego Uranosa, która
spadła na Gaję…
Przewodniczka
wprowadzała cię w życiorys bogiń, aż nie dotarliście po paru minutach na
miejsce. Musiałeś przyznać, że aż żałowałeś, że tak szybko. Z chęcią jeszcze
byś jej posłuchał. Ku twojemu nieszczęściu nie zapamiętałeś ich imion. Miałeś
szczerą nadzieję, że nie będziesz musiał się zwracać bezpośrednio do którejś z
nich. W końcu dane było ci ujrzeć trzy kobiety. Ich wężowe włosy poruszały się
z takim samym zapałem, z jakim gestykulowały przy opowiadaniu o czymś. W
kwestii gwałtowności przewodniczka zdecydowanie nie przesadzała. Raz się
złościły, raz gotowe były się na coś lub kogoś rzucić, a raz… nie byłeś pewien
nawet jak dalej opisywać ich zachowanie. Widziałeś tylko jak któraś z nich żywo
wymachuje pochodnią… w sumie nie miałeś pewności czy pochodnia była jedna czy
trzy. Za szybko wszystko się działo. Po ich zachowaniu mogłeś jednak
zdecydowanie stwierdzić, która była tutaj gniewem, która nienawiścią, a która
zemstą. Przewodniczka odchrząknęła, a boginie od razu zwróciły swoje spojrzenie
na nich. Rozmowa była krótka, ale burzliwa. Właściwie to nie spodziewałeś się
niczego innego po takich charakterach istot. Ostatecznie stwierdziły, że nie
chcą Cię tu i kazały zakończyć ci wycieczkę po Erebie. Na wszelki wypadek
cofnąłeś się o krok. Miałeś wrażenie, że w tym tempie prędzej odgryzą ci głowę
niż stąd wyjdziesz.
Przewodniczka
jednak nie traciła szerokiego uśmiechu. Pożegnałeś się tak spokojnie jak
umiałeś z tymi istotami. W następnej chwili poczułeś… jak ziemia się pod tobą
osuwa. I pod tobą i pod towarzyszącą ci kobietą. Czy ona pociągnęła właśnie za
długi złoty sznur, który zwisał aż z kamiennego sufitu? Spojrzałeś aż w górę,
jednak… było za wysoko, a w powietrzu wyżej unosiło się zbyt wiele dymu byś był
w stanie dostrzec górną część jaskini. Z krzykiem spadałeś w dół, jednak
przewodniczka zapewniła wesołym głosem byś się nie martwił i że to najlepszy
sposób na powrót. Zastanawiałeś się, czy ona się kiedykolwiek czymkolwiek
martwi. Co by nie było ostatecznie nadal przestraszony, ale i zafascynowany
leciałeś coraz to niżej. Zobaczyłeś wyrwę na dole i delikatne światło. Ogrom
czerwieni, światła i dziwnych kształtów zacierał się w Twoich oczach tym
bardziej, im usilniej próbowałeś się przyjrzeć temu zjawisku.
Obrazek wykonany przez Usterkę ^^
Już po
chwili poczułeś jak zamiast lecieć w dół, coś ciągnie cię w górę. Rozejrzałeś
się niepewnie dookoła gdy tylko poczułeś grunt pod nogami. Tym większe było
twoje zdziwienie gdy zobaczyłeś… że jesteś na początku swojej podróży. Stałeś
koło lady gdy wyrwa w ziemi się zamykała. Rozejrzałeś się za staruszką, której
nigdzie nie było. Przewodniczka za to otwarła Ci drzwi, ukazując świat.
- Dziękuję
za skorzystanie z wycieczki po Erebie! Do widzenia i zapraszam ponownie!
Zaświergotała
wesoło, czekając aż wyjdziesz. Dłuższą chwilę potrwało nim szok ustąpił.
Przecież spadałeś w dół. Jesteś do góry… okej. Nic już z tego nie rozumiałeś.
Zbuntowałeś się, mówiąc, że zapłaciłeś przecież za pobyt w hotelu. Kobieta
podeszła, niby przypadkowo trącając aparat zawieszony na twojej szyi.
- Obsługa hotelowa
jest możliwa tylko jeśli przejdziesz przez drzwi prawe lub lewe. A teraz proszę
już iść. Niedługo mam następnych zwiedzających i muszę do tego czasu nieco
uspokoić Erynie.
Stwierdziła
z uśmiechem, jednak tym razem praktycznie wypchnęła cię przez drzwi. Wystawiła
jeszcze głowę żegnając się z szerokim uśmiechem, po czym trzasnęła drzwiami.
Dziwne… w tym świetle mogłeś przysiąc, że jej oczy były…. były inne. Mniejsza z
tym. Pewnie przez światło Ci się zdawało. Będąc za drzwiami poruszałam już z
zadowoleniem ogonem… hm? Ah tak. To byłam ja. Ale cii. Nie widzisz tego. Nie
wiesz o tym. Skup się na swoich losach. Jesteś przecież zły za takie
traktowanie, czyż nie? Czekaj… jakie traktowanie? Czujesz już jakieś zatarcia w
pamięci? Tak czy siak po chwili od wyjścia na dwór zacząłeś się czuć dziwnie.
Nie umiałeś tego opisać, jednakże nie byłeś nawet do końca pewien co tu robisz.
Wycieczka. Miałeś być na wycieczce. Tylko czy już byłeś… czy dopiero wejdziesz?
Złapałeś za aparat, jednak ten się nie chciał odpalić. Warknąłeś, jednak już po
chwili nie byłeś pewien z jakiego powodu. Miałeś przed sobą dwie pary otwartych
drzwi. Przejdziesz przez któreś, czy jednak zakończysz już swoją podróż?
F*ck, przeżyłam ;(
OdpowiedzUsuń