1 stycznia 2019

Undertale: Śpiąca Baśń - D - Asriel - Początek

Autorzy rozdziałów: Reitiri i Sarcio

Słońce leniwie zawitało do Twojej komnaty, rozświetlając ją i nadając żywszych kolorów pomieszczeniu. Zaczęłaś przecierać oczy, gdy promienie postanowiły je podrażnić swoją obecnością. Zmieniłaś pozycje do siadu i powoli się rozciągnęłaś. Byłaś zmęczona. To była nieprzespana noc.Twoją głowę męczyły myśli dotyczące snu. Był dziwny. Był niepokojący i niesamowicie realistyczny. Ale czy był prawdziwy? Czy naprawdę spotkałaś wiedźmę, która rzuciła na Ciebie klątwę? Czy może to tylko wytwór wyobraźni, wytwór Twego umysłu? W końcu nie jeden dziwny sen miałaś w przeszłości, gdy stawałaś się kimś innym, przeżywałaś różne przygody, spotykałaś dziwne postacie. Każdy miewa różne nie wyjaśnione sny. Dlaczego ten miałby być innym od tych pozostałych? Wstałaś z łóżka i zarzuciłaś na swoje ramiona puszysty, ciepły szlafrok. Czułaś jego miękki materiał na swojej skórze. Gładząc jego białą, delikatną nawierzchnie podeszłaś do szafy. Nie wiesz czy sen i klątwa były prawdziwe, ale wiesz jedno. Nic nie czujesz. Nie czujesz smutku z możliwości czaru zrzuconego na Ciebie i jego skutków. Ani strachu, który powinien się pojawić. Czy zmartwienia o tym, że komuś jeszcze stanie się krzywda przez Złą Wiedźmę. Jedynie małą część silnie stłumionej ciekawości, a może lekkiego niepokoju? Nawet nie jesteś w stanie nazwać tego uczucia które w Tobie się chowa. Może to te niedowierzanie ratuje Cie przed negatywnymi uczuciami. Przesunęłaś dłoń na klatkę piersiową, zostawiając ją na sercu. A może rzeczywiście zostało one zamknięte za złotymi kratami?

    Otworzyłaś szafę, ze swymi sukniami. Czas wybrać strój w który dziś się ubierzesz. Postanowiłaś to zrobić zanim pojawi się Twoja służąca Fuku. To normalne w rodzinach arystokrackich, że jej członkowie są ubierani przez służbę. Ale ty zawsze się temu sprzeciwiałaś, przecież wiesz jak się ubrać, to żadna filozofia... no może... do wiązania gorsetu pomoc jest wskazana, ale inne części garderoby założysz bez problemu. Miałaś już w zwyczaju szykować się przed pojawieniem się służki. Taki Twój cichy protest, by pokazać swoją niezależność. Teraz... w sumie było Ci obojętne... wszystko. Chcesz się wyszykować sama tylko z przyzwyczajenia, a nie z jakiś głębszych pobudek. Dotykasz suknie oglądając ją dokładnie. Przypominasz sobie, że przy każdej z nich to Toriel wybierała materiał i mówiła krawcowi jaki krój powinna mieć, gdzie dodać koronkę, gdzie jakieś inne ozdoby. Ty tylko stałaś ładnie się uśmiechając. Królowa przykładała do Ciebie różne tkaniny, by dopasować kolor, który najlepiej do Ciebie pasuje, a krawiec stał na przeciw was słuchając uważnie wskazań Kozicy, kiwając co chwila głową na potwierdzenie. Toriel zawsze to lubiła. W tamtych momentach widziałaś błysk w jej oczach i szczery uśmiech. Tobie też się to kiedyś podobało. Czułaś, ze to prawidłowe, że wybieranie razem wspólnych strojów to właśnie to, co powinna robić mama z córką... Bo... kiedyś myślałaś, że jesteś dla niej jak córka... chciałaś tego. Jednak, gdy zaczęłaś wątpić w to, co na prawdę może do Ciebie czuć rodzina królewska, gdy przestałaś myśleć, że Cię kochają... Te spędzanie czasu stało się dla Ciebie torturą. Czułaś się zupełnie jak zwierzątko, któremu pańcia szuka ozdóbek, by potem pochwalić się przed znajomymi. Z każdym kolejnym razem coraz bardziej Cię to irytowało, miałaś ochotę wymiotować. Zaczęłaś jak najczęściej to możliwe unikać tego. Teraz, gdy Twój wzrok spoczywa na tych sukniach, a wspomnienia ukazują się w głowie... Jest pustka. Nie ma gniewu, ani żalu. Jest po prostu pustka. Kogo w ogóle obchodzi za kogo Cię mają i jak traktują? To nie ważne. Zobojętnienie wypełnia, Twe ciało. A chłód drażni serce. Westchnęłaś. Jeszcze raz przyjrzałaś się szafie. Przypominasz sobie słowa wiedźmy. Czy na prawdę już nic nie czujesz? Chciałaś to dokładniej sprawdzić. Jedna suknia, której wspomnienie wywoływało u Ciebie zawsze złe odczucia. Sięgnęłaś w głąb szafy, by ja wyciągnąć. Bordowa z długimi szerokimi rękawami. Nie za bogata, ale piękna. Wybrałaś ją wtedy na specjalną okazje.

     Byłaś w królewskim ogrodzie. Wysoki żywopłot wznosił się dookoła niego. Stałaś wśród owocowych drzew, na których teraz było pełno kolorowych kwiatów. Był to czas panowania wiosny. Czułaś słodki zapach nektarów, słyszałaś przyjemny śpiew ptaków. Wiatr unosił płatki kwiatów, które tańczyły wokół Ciebie i NIEGO. Twojego ukochanego, tego którego poznałaś na balu. To było dla Ciebie ważne wydarzenie. Pamiętasz jak bardzo byłaś zestresowana. Tego dnia chciałaś wyznać mu swe uczucia.  Stałaś na przeciwko blondyna z lekko opuszczoną głową, zaczerwienioną twarzyczką. Uciekałaś wzrokiem bawiąc się przy tym swoimi palcami u dłoni. Aż w końcu mu to powiedziałaś. Dwa słowa tak bardzo znaczące dla Ciebie. Wyobrażałaś sobie, że po nich wszystko stanie się piękniejsze... jednak tak nie było. Nie odwzajemnił, odrzucił, wzgardził i zostawił. Odszedł, gdy Ty zupełnie wytrącona jakby z rzeczywistości próbowałaś się uspokoić. Nie zasługujesz na miłość. To usłyszałaś. Zakryłaś usta dłonią próbując wstrzymać płacz. Czułaś jak Twe serce jest przebite przez ostrze. Złapałaś kilka głębokich wdechów i szybkim krokiem ruszyłaś, by dotrzeć do swej komnaty. Nie chciałaś, by Cię ktoś teraz widział. Chciałaś jak najszybciej rzucić się na swoje łóżko. Jednak Asriel Cię zauważył, gdy opuszczałaś ogród i Cię zawołał zmartwiony.
Share:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

POPULARNE ILUZJE