1 stycznia 2019

Undertale: Śpiąca Baśń - Sans - D - Trzy dni czekania

Autorzy rozdziału: Dodo Dan oraz Shini

Po dostarczeniu składników Alphys pozostało ci jedynie czekać.
Nie miałaś nic lepszego do roboty jak skupić całą swoją uwagę na nadchodzącej imprezie. Starałaś się być pozytywnej myśli. Chociaż alchemiczka powiedziała wam, że lepiej nie nastawiać się na sukces. Istniała możliwość, że eliksir nie zadziała.
Jednak nie potrafiłaś sobie tego wyobrazić.
Lecz twoje myśli nie mogły się skupić na niczym innym jak nie na balu. Toriel o to zadbała. Rankami miałaś ćwiczenia z tańca. Walc wiedeński, walc angielski oraz fokstrot. Jaka jest między nimi różnica?
Dalej tego nie wiesz, chociaż masz opanować je do czasu balu. Twoim partnerem do ćwiczeń został Asriel. Nie był z tego zbytnio zadowolony. Gdybyś mogła to być mu współczuła. Co chwila deptałaś go po nogach.
Po piątym razie powiedział, że kapituluje. Jego łapy tak bolą, że ledwo chodzi. A tańczyliście fokstrota, chyba to jakieś pół godziny. Przy walcu tak źle jakoś ci nie szło.
Gdy twój brat skapitulował, nauczyciel lekko zirytowany twoją niezdarnością, uznał, że lekcję dokończycie następnego dnia.
Kolejnymi ciekawymi według Toriel zajęciami były przymiarki sukni. Królowa uważała, że trzeba coś jeszcze poprawić. Potrafiła znaleźć najdrobniejszy błąd. Każdą krzywo przyszytą koronkę czy falbankę. Na szczęście nie mogła już zmienić koloru.
Po przymiarkach czekał cię wybór potraw.
Przy tym musiał uczestniczyć największy łasuch w zamku - król Asgore.
Towarzyszył ci, gdy wybierałaś potrawy. Namawiał cię, aby kucharz przyrządził ciasto ze ślimaków - ulubiony przysmak króla. Nie uległaś. Nie udało mu się nawet przekonać się na kompromis. Byłaś nieugięta. Może trochę nazbyt oschła. Zostałaś przy wcześniej ustalonym cieście wiśniowym.

Mniej więcej tak wyglądały twoje trzy dni. Ale miałaś też dużo czasu wolnego.
Jakoś nie widziałaś potrzeby, aby spędzać go z Sansem. Spędzałaś z nim czas, jeśli to było konieczne, ale teraz tego nie widziałaś. Wolałaś szukać innych rozwiązań, gdyby plan z eliksirem się nie powiódł. Przezorny zawsze ubezpieczony jak lubił mawiać Asriel.
Prawie całe dnie przesiadywałaś nad księgami. Od klątw po ziołolecznictwo. Dowiedziałaś się bardzo wiele, jednak to była wiedza nie przydatna dla ciebie. Żadna z ksiąg nie posiadała odpowiedzi na twoje pytanie.
Jak pozbyć się klątwy?
Asriel odwiedzał cię. Miałaś wrażenie, że trochę się o ciebie martwił. Pytał cię, czy coś się stało. Z dnia na dzień stałaś się dla niego chłodna. Zdystansowana.
Odprawiłaś go, mówiąc, że chcesz nadrobić zaległości. Musisz brać na poważnie swoją rolę. Z lekkim zdziwieniem i niepokojem uwierzył ci. Zostawił cię w spokoju.
Zajęłaś się przygotowaniami do urodzin, które poprawiły humor Toriel. Nawet Asriel zdziwił się, że nagle stałaś się taka spokojna. Na szczęście uznał to za przejaw dojrzałości. Jednak chyba zaczynał mieć podejrzenia. Nie byłaś tylko pewna, jakie?
Trzeciego dnia wieczorem udaliście się do Alphys pełni nadziei. A przynajmniej Sans miał jej za dwoje.
Otworzyliście drzwi pracowni alchemicznej.
  - Witajcie moi przeklęci! - powiedziała na powitanie Alphys, odrywając się od pracy. Nic nie czułaś na to stwierdzenie, ale Sans był lekko zmieszany. Ty chyba też powinnaś. Jakoś klątwa nie była zabawna. Chciałaś już coś powiedzieć na ten temat, jednak się powstrzymałaś. To jednak Alphys przygotowała wam eliksir. Nie mogłaś być niewdzięczna. - Mam wasz eliksir!
  - Po to właśnie przyszliśmy - odrzekłaś.
Alphys wzięła z półki jakąś fiolkę z brązowym płynem. Miałaś wrażenie jakby coś mamrotała pod nosem, ale postanowiłaś to zignorować. Jeśli byłoby to coś ważnego, to by wam powiedziała. A po za tym alchemiczka często mówiła do siebie.
Fiolkę położyła na stole, a następnie podała wam dwa kryształowe kielichy.
Sans wziął jeden z nich, przyglądając mu się.
  - Dlaczego akurat kryształ? - zapytał ogrodnik.
 - Bo to najczystszy minerał - powiedziała Alphys, rozlewając miksturę. - Nie zawiera żadnych negatywnych esencji. Można go używać do podawania każdego eliksiru, bo nie wpłynie na ich działanie. - Podała wam kielichy. - Złoto może zwiększyć lub zmniejszyć efektywność niektórych mikstur, a srebro...
   - Hej, rozumiemy - powiedział Sans, zanim jaszczurzyca zdążyła was zanudzić alchemicznymi ciekawostkami. - Zgaduje, że teraz mamy to wypić - powiedział, podnosząc kieliszek. Alchemiczka pokiwała radośnie głową. - To do dna! - powiedział Sans, podnosząc puchar do góry.
Uczyniłaś to samo.
Nie ważne, że było obrzydliwie. To twoja szansa na przełamanie klątwy. Czułaś jak glutowata substancja przepływa przez twoje gardło. Musiałaś być dzielna.
Wypiliście ich zawartość do dna.
Odstawiłaś kielich na stół.
  - Obrzydliwie - odparł Sans, odsuwając od siebie puchar.
  - Chyba pierwszy raz się w czymś zgadzamy - oparłaś również, odpychając kielich. Miałaś nadzieję, że nigdy więcej nie będziesz musiała pić czegoś takiego.
Oboje spojrzeliście na siebie. Jakoś nie czuliście się inaczej. Sami nawet nie wiedzie czego się spodziewaliście. Kolorowych światełek wokół was. Jakiś magicznych cudów. Nawet pojawienia się wiedźmy, która ogłosi koniec waszych kłopotów. Nic się jednak nie stało.
  - I jak się czujecie? - zapytała Alphys bacznie was obserwując.
  - Oprócz mdłości po tym specyfiku to jakoś... - Sans spojrzał na ciebie, szukając poparcia. Wzruszyłaś tylko bezwiednie ramionami. - Tak jak przedtem.
Alphys spojrzała na was, lekko przechylając głowę. Jakby szukała jakiś zmian w waszym wyglądzie.
  - Nie czujecie... - Zaczęła dziwnie wymachiwać rękami. - Nic oprócz tego?
  - Nie, a co? - zapytałaś podejrzliwie. Nie wiesz, czy nie powinnaś się teraz bać, jeśli miałabyś uczucia. - Może nam wyrosnąć druga para rąk? - Nie bardzo wiedziałaś, czego masz się teraz spodziewać.
  - Nie! - zaprzeczyła jaszczurzyca. - Nie naraziłabym życia księżniczki.
  - Czyli po prostu nie wiesz, jak ma wyglądać zdjęcie klątwy, tak? - dopytałaś.
  - Nie. Pierwszy raz go robiłam - powiedziała prosto z mostu Alphys. Uznałaś to za lekkomyślne. A co jakby cię przez przypadek skrzywdziła? Już miałaś jej wygarnąć, jej lekkomyślność i nierozwagę.
  - A znaki? - powiedział Sans.
Sans odchylił kawałek koszuli. Już na obojczyku było widać kawałek czarnego znamienia, przypominającego małe jabłko.
Sama też poszłaś w jego ślady. Na obojczyku zauważyłaś listki od róży.
Westchnęłaś ciężko. Wasza zabawa zaczynała się od nowa. Wróciliście do punktu wyjścia. Nawet Alphys nie wiedziała, jak ma wam pomóc.
Musieliście coś szybko wymyślić. Do twoich urodzin został niecały tydzień, a nawet nie zbliżyliście się do rozwiązania.


Share:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

POPULARNE ILUZJE