Jedno wiedziałaś na pewno. Nie mogłaś nikogo obarczyć tym ciężarem. Klątwę musisz pokonać, ale nie potrafisz dłużej ich okłamywać.
- Proszę, zaufaj mi - powiedziałaś, chwytając Asgore za dłonie. - Obiecuję, że wszystkiego się dowiesz, ale nie w tej chwili. Czas jest cenny - dodałaś, bacznie śledząc reakcję Asgore.
Król westchnął ciężko. Wiedział, że jak już coś postanowisz to tak łatwo nie ustąpisz. Wstał.
- Czego potrzebujesz?
- Niech służący, każdy kto może szuka złotego jabłka - powiedziałaś, wstając. - Jak je znajdą, niech medycy podają je Sansowi - dodałaś, biegnąc w stronę wyjścia.
- A ty dokąd? - krzyknął za tobą Asriel.
- Pomóc im! - odrzekłaś, a potem zniknęłaś za drzwiami.
Rozkazałaś służącym przeszukać zamek. Mieli znaleźć złote jabłko. Zabrali się do tego wszyscy, jednak Asgore nie powiedział, dlaczego mają go szukać. Nie chciał wzbudzać niepotrzebnej paniki, tym, że dziś wieczorem mogą stracić uczucia. Szukaliście cały dzień, dopóki niebo nie zaczęło przybierań odcieni czerwieni i żółci.
Wiedziałaś już, że nie znajdziecie jabłka. Służący przeszukali ogród wzdłuż i wszerz. Ty pomagałaś przeszukać w zamku oraz skarbcu. Ktoś zarzucił pomysł, że jabłko może nie być w oczywistym miejscu. A w szczególności złote.
Lecz poddałaś się.
Nie wiesz, dlaczego, ale wiedziałaś, że nawet jakby szukali wieczność, nie znaleźliby jabłka. Przegapiłaś szansę.
Sunęłaś noga za nogą. Odtworzyłaś drzwi. Papyrus’a nie było. Szukał jabłka razem z innymi. Uklękłaś przy łóżku Sansa. Nie potrafiłaś spojrzeć na jego śniącą twarz. Chciałaś płakać, ale jak skoro nie czułaś smutku. Jakąkolwiek emocje.
Dotknęłaś jego ręki.
Pochyliłaś się nad nim. Odgarnęłaś za ucho kilka swoich włosów i...
Pocałowałaś go. Sama nie wiesz, dlaczego to zrobiłaś. Po prostu coś mówiło ci, że to słuszne.
Gdy go pocałowałaś, w pokoju pojawiły się dwa świetliki. Jeden z nich przeleciał przez twoją klatkę piersiową, a drugi przez Sansa.
Poczułaś przypływ emocji. Troska. Współczucie. Radość. Miłość.
To ostatnie było najważniejsze.
- Zwykle to mężczyzna całuje śpiącą królewnę, a nie odwrotnie - powiedział Sans, powoli wstając. Uśmiechnęłaś się lekko, a po twojej twarzy spływały łzy. Objęłaś Sansa.
Królestwo nigdy nie dowiedziało się o zagrożeniu jakie mogło na nich spaść. Służący szybko zapomnieli o tajemniczym jabłku. Jednak ty i twój wybranek nigdy o nim nie zapomnieliście. Było to coś co połączyło dwa zbłąkane serca.
Potem twoje życie toczyło się tak jak przedtem tylko z jedną małą różnicą. Miałaś u bogu osobę, która była dla ciebie wsparciem oraz towarzyszem życia.
Sans na początku miał pewne problemy z przystosowaniem się do nowej roli, jednak dzielnie mu w tym pomagałaś. Nikt nie miał nic przeciwko waszemu związkowi. Asgore cieszył się, że znalazłaś osobę, której możesz powierzyć wszystkie sekrety.
- Proszę, zaufaj mi - powiedziałaś, chwytając Asgore za dłonie. - Obiecuję, że wszystkiego się dowiesz, ale nie w tej chwili. Czas jest cenny - dodałaś, bacznie śledząc reakcję Asgore.
Król westchnął ciężko. Wiedział, że jak już coś postanowisz to tak łatwo nie ustąpisz. Wstał.
- Czego potrzebujesz?
- Niech służący, każdy kto może szuka złotego jabłka - powiedziałaś, wstając. - Jak je znajdą, niech medycy podają je Sansowi - dodałaś, biegnąc w stronę wyjścia.
- A ty dokąd? - krzyknął za tobą Asriel.
- Pomóc im! - odrzekłaś, a potem zniknęłaś za drzwiami.
Rozkazałaś służącym przeszukać zamek. Mieli znaleźć złote jabłko. Zabrali się do tego wszyscy, jednak Asgore nie powiedział, dlaczego mają go szukać. Nie chciał wzbudzać niepotrzebnej paniki, tym, że dziś wieczorem mogą stracić uczucia. Szukaliście cały dzień, dopóki niebo nie zaczęło przybierań odcieni czerwieni i żółci.
Wiedziałaś już, że nie znajdziecie jabłka. Służący przeszukali ogród wzdłuż i wszerz. Ty pomagałaś przeszukać w zamku oraz skarbcu. Ktoś zarzucił pomysł, że jabłko może nie być w oczywistym miejscu. A w szczególności złote.
Lecz poddałaś się.
Nie wiesz, dlaczego, ale wiedziałaś, że nawet jakby szukali wieczność, nie znaleźliby jabłka. Przegapiłaś szansę.
Sunęłaś noga za nogą. Odtworzyłaś drzwi. Papyrus’a nie było. Szukał jabłka razem z innymi. Uklękłaś przy łóżku Sansa. Nie potrafiłaś spojrzeć na jego śniącą twarz. Chciałaś płakać, ale jak skoro nie czułaś smutku. Jakąkolwiek emocje.
Dotknęłaś jego ręki.
Pochyliłaś się nad nim. Odgarnęłaś za ucho kilka swoich włosów i...
Pocałowałaś go. Sama nie wiesz, dlaczego to zrobiłaś. Po prostu coś mówiło ci, że to słuszne.
Gdy go pocałowałaś, w pokoju pojawiły się dwa świetliki. Jeden z nich przeleciał przez twoją klatkę piersiową, a drugi przez Sansa.
Poczułaś przypływ emocji. Troska. Współczucie. Radość. Miłość.
To ostatnie było najważniejsze.
- Zwykle to mężczyzna całuje śpiącą królewnę, a nie odwrotnie - powiedział Sans, powoli wstając. Uśmiechnęłaś się lekko, a po twojej twarzy spływały łzy. Objęłaś Sansa.
Królestwo nigdy nie dowiedziało się o zagrożeniu jakie mogło na nich spaść. Służący szybko zapomnieli o tajemniczym jabłku. Jednak ty i twój wybranek nigdy o nim nie zapomnieliście. Było to coś co połączyło dwa zbłąkane serca.
Potem twoje życie toczyło się tak jak przedtem tylko z jedną małą różnicą. Miałaś u bogu osobę, która była dla ciebie wsparciem oraz towarzyszem życia.
Sans na początku miał pewne problemy z przystosowaniem się do nowej roli, jednak dzielnie mu w tym pomagałaś. Nikt nie miał nic przeciwko waszemu związkowi. Asgore cieszył się, że znalazłaś osobę, której możesz powierzyć wszystkie sekrety.
~KONIEC~
0 komentarze:
Prześlij komentarz