7 lutego 2018

Nietypowy marzec - Informacje

Był już Zboczony Wrzesień, prawda? Spodobał się wam! Dlatego przybywam do was z informacją o podobnym miesiącu, lecz innym!

Nietypowy marzec! 

O co chodzi? A no już mówię.
Posługując się kalendarzem świąt nietypowych na miesiąc marzec, ułożyłam listę. Dni będą tematem waszych opowiadań, albo komiksów, albo obrazków - nie ma ograniczeń co do treści. Dla przykładu.
27 marca to dzień teatru. A więc, można nadesłać opowiadanie, którego akcja dzieje się w teatrze, albo ma coś wspólnego z teatrem. Można wysłać obrazek, czy komiks czy co się tam chce. 

Wszystkie prace proszę słać na maila 
yumimizuno@interia.pl
W tytule wpisując: Marzec - tytuł - nick - dzień
Jeżeli masz jakąś stronę, którą chcesz polecić, podaj maila w treści wiadomości.  

Pracę na event należy przesłać minimum dwa dni przed ich planowaną publikacją.
Ergo, jeżeli chcesz zrobić coś na 9 marca, pracę muszę mieć na mailu najpóźniej 7 marca.  

Wasze prace znajdą się w tej notce jak w spisie treści.
 Można dać więcej niż jedną pracę na jeden dzień.
Nie trzeba opisywać wszystkich dni. 
Mogą pojawić się treści +18
Nie ma ustalonego uniwersum, opowiadania/komiksy/obrazki/zdjęcia/filmiki. Generalnie wasze prace mogą dotyczyć zarówno działalności fanowskiej - fanarty, fanficki, amv, gmv czy co tam chcecie - jak i prac własnych. 

W razie pytań, zapraszam na maila!

A to spis marcowych nietypowych dni!


Pytania można śmiało pisać w komentarzach!

Share:

Opowiadanie: Tańcząc na linie nad przepaścią - Nowe wdzianko


Notka od autora: Nycto i Amity to normalne nastolatki, które jak wszyscy, mają marzenia i starają się dążyć do wybranych celów. Uwielbiają chodzić do centrów handlowych na różne wyprzedaże, jeść razem żarcie na mieście czy po prostu spędzać ze sobą czas. Wiodą beztroskie życie. Do czasu... Ich spokojne życie zachwiało się gdy do ich uniwersum wtargnął nieznany dotąd wróg. Wiele znajomych i bliskich wtedy zginęło. Część z nich udało się w pewien sposób uratować przez Nycto. Przez miesiąc razem z Amity stworzyły specjalne urządzenie, które umożliwiło im przenoszenie się po innych wymiarach. Opuściły swoje domy, które i tak zostały zniszczone przez ich wroga. Uciekając widziały za sobą destrukcje, smutek i pewną nieznaną pustkę w duszy. Przyjaciółki przechodzą między wymiarami, aby znaleźć wymarzone miejsce, w którym mogłyby żyć. 
Autor: 010PsychoUnicorn101

Spis Treści

Byliśmy już w drodze. Aby dojechać do jego warsztatu trzeba przejechać prawie całą metropolię, bo mieszka na północno zachodniej części Bariery. W jego samochodzie siedziałam z przodu, a on kierował. Error i Killer siedzieli z tyłu cicho ze sobą rozmawiając. Zaczęłam się trochę niecierpliwić. Wyjrzałam przez okno i przyglądałam się mijanym barom szybkiej obsługi. Pomyślałam wtedy o Szarlocie i jej droczeniu się ze mną. Przypomniałam sobie nagle, że chciała przecież tą substancje. Jaka to była? P42? Nie… Po prostu sprawdzę. Wyjęłam telefon i weszłam w wiadomości. Kurczę… Muszę go naładować. O! No tak!
- Ej Eryk! - zagadnęłam. - Masz może P38? - wzdrygnął się.
Cisza.
- Coś się stało?
- Jak to ci powiedzieć… Ciężko to dostać…
- Co jak to? - przerwałam mu.
- Nie przerywaj mi, to ci powiem! - gdy krzyknął westchnął, a ja skinęłam głową, że się zgadzam. - Przepraszam, że się uniosłem. Po prostu sam jestem z tego powodu zły, bo sam tego potrzebuję bardziej niż niczego innego. Zakazali tego po tym jak pod wpływem tej substancji ludzie zaczęli mutować, a że jednak mają słabe ciała rozpadali się kawałek po kawałku umierając w cierpieniach.
- Co?! Co za idiota zakazał tego innym! Mam gdzieś, że te bezużyteczne kreatury mają z tym jakieś nieprzyjemności! Ludzie to jeszcze rozumiem, bo są nie ostrożni, ale w czym problem, żeby udostępniać to innym! - zaśmiałam się nie dowierzając. - To absurd...
- Nie do końca… - podrapał się po karku, co raz bardziej się denerwując. - Wpływa też na czasoprzestrzeń, przez co pojawiają się różne anomalie.
- No to oczywiste, że się pojawiają. Są przecież potrzebne. W inny sposób bym nie mogła się przemieszczać pomiędzy światami, bo zwyczajnie byłoby to nie możliwe przez wiele czynników. Anomalie… Pff… Ale sobie wymyślili powód...
- Czekaj, o czym wy gadacie? Jakie anomalie? - włączył się Error.
- Takie, przez które się zamkniesz, bo nie powinno cię to interesować! - warknęłam. Odwróciłam się do niego, gdy to mówiłam. Wkurza mnie, jak ktoś podsłuchuje, gdy nie powinno go to dotyczyć. Eryk złapał mnie za ramię, dalej wpatrzony w drogę.
- Spokojnie, nic się nie stało. - odwróciłam się do okna i znowu wpatrywałam się, teraz, w mijane różne sklepy odzieżowe i butiki. - Kontynuując… Po prostu używano tego do przemieszczania się w czasie, a przez ciągłe zmiany, które w pewien sposób również oddziaływały na nasz świat w postaci takich czarnych dziur, które pożarły wiele rzeczy, to zakazano tego w końcu, bo niosło ze sobą wiele niebezpieczeństw. Ale nie martw się zostały mi resztki, więc mogę trochę ci dać, ale później musisz tego szukać gdzieś indziej, bo u mnie pewnie już nie będzie. - ucieszyłam się. Nie z tego, co powiedział, bo nie słuchałam później tego co mówił. Wychwyciłam tylko, że mi da. I to się liczyło. Na jednej z wystaw była taka piękna, skórzana kurtka. Muszę ją mieć! - pomyślałam i bez namysłu rozpięłam się z pasów i wyskoczyłam z lecącego auta. Wysokość do ziemi wynosiła z jakieś 500 m. Wytworzyłam skrzydła, które rozerwały mój podkoszulek i bluzę. Rozłożyłam je na początek szybując, by później w jednym momencie wzbić się wysoko w powietrze i ustać tuż pod wejściem. Nah i tak potrzebowałam nowych ciuchów, bo te stare, które noszę przez ostatnie dwa tygodnie, można śmiało wyrzucić do kosza ze względu na ich stan. Sama też powinnam się umyć. Eryk często widział mnie w gorszym stanie, więc pewnie nawet nie zwrócił na to uwagi. Jedynie włosy nie wyglądały jakoś najgorzej, bo po prostu miałam je spięte w kucyk. Nie byłam upaprana też w jakimś błocie, więc śmiało mogłam chodzić po mieście bez żadnych wzmianek czy szeptów na temat mojego wyglądu. Przykuwały uwagę nieco porwane i poszarpane ubrania. I dlatego potrzebne są nowe. Chwilę poczekałam jak Eryk zaparkował na górze i zjechał windą. Był wyraźnie zły. Szkielety zanim były po prostu zdezorientowane. Z resztą rozumiem ich. Sama byłabym oszołomiona zachowaniem osoby takiej jak ja gdybym takową nie była.
- Coś nie tak? - uśmiechnęłam się złośliwie. Znał mnie. Już zauważyłam jego uśmiech.
- Było mi chociaż powiedzieć. - zaśmiał się. - To co chcesz? - rozpromieniałam na to pytanie. Złapałam go jak dziecko ciągnące rodzica do chcianej zabawki.
- O to. - pokazałam palcem i odwróciłam się do niego.
- Fajne, nie powiem, że nie. Ale czy zasłużyłaś? - zahaczył palcem o mój nos drażniąc mnie. Doskonale wiedział, że nienawidzę w taki sposób przypominania o moim wzroście. Moje czoło stykało się z jego torsem, więc naprawdę jest wysoki. Amity ma podobny wzrost, a szkielety są o jakieś pół głowy ode mnie wyższe.
- Tak – założyłam ręce na piersi.
- A co będę z tego miał? - podfrunęłam na wysokość jego twarzy. Złapałam za jego głowę i pocałowałam w czoło.
- Może być? - zarumienił się. Jaki z niego słodziak. - Oddam ci po walkach, dobra?
- Jasne jak słońce, mój promyczku.
Weszliśmy do sklepu.

###

Po jakiejś godzinie znalazłam lepszą kurtkę. Nie dość, że miała specjalne, ładnie zdobione dziury na skrzydła, to jeszcze nie miała rękawów – była ładnie poszarpana pokazując lśniące, czarne nitki. Wzięłam do niej błękitną koszulkę z długimi rękawami odsłaniającą brzuch, czarne, porwane jeansy i wygodne czerwone trampki. Właśnie siedziałam i nakładałam wszystkie rzeczy zdejmując z nich metki, by później wręczyć je kasjerowi. Włożyłam stare ubrania do plecaka. Gdy byłam gotowa znów wytworzyłam skrzydła, które schowałam, by móc swobodnie chodzić po sklepie. Uwielbiam je. Mają taki ładny, złocisty kolor, tak jak moje oczy. W końcu wyszłam z przebieralni i pokazałam się Erykowi. Killer i Error siedzieli zajęci rzeczami jakie im dałam. Dość szybko się nudzili i zaczęli marudzić. Kazałam im usiąść na kanapie, która była przy przebieralniach, więc mogłam spokojnie skupić się na poszukiwaniach moich zdobyczy. Dla Killera dałam moją konsolkę Nintendo i szybko wytłumaczyłam jak się gra, a dla Errora spodobał się pomysł dania książki. W plecaku miałam dwie. Uznałam, że romans może mu się nie spodobać, więc dałam mu horror o nawiedzonym domu jakiegoś starca, a pewien facet tępiący szczury i inne tego typu gryzonie i insekty, postanowił sprawdzić ten dom. Traci w brutalny sposób przyjaciela i znajomego z pracy, który też zainteresował się sprawą, by odkryć prawdę, a okazuje się, że to indiański demon, który wykorzystuje te osoby, aby powstać z „martwych”. Żarcik tematyczny. Z wielkim zaangażowaniem czytał książkę. Widać, że trafił na coś ciekawego.
- Jak ładnie wyglądasz, Nycto. - spojrzałam mu w oczy z uśmiechem. Dałam metki z cenami.
- To do kasy, tak? - kiwnęłam głową. Nie było z tym problemu, żeby poszedł sam, bo wiele razy już tu byliśmy. On poszedł, a ja podeszłam do moich chłopców. Najpierw usiadłam koło Killera, mając Errora po lewej stronie. Właśnie był w trakcie walki z większym bossem. Przyjrzałam się jemu nieco bardziej. Z jego oczodołów wylewała się czarna maź. Ciekawe skąd ją ma? Potrząsnęłam lekko głową odrywając się od natrętnych myśli. Kliknęłam pauzę i poprosiłam go, aby podał mi konsolę. Posłusznie ją dał. Włączyłam znów grę i w parę sekund go pokonałam kilkoma kombinacjami ruchów. W końcu olbrzym padł, a z jego cielska pozostał tylko specjalny kryształ, który będzie potrzebny w późniejszym poziomie.
- Wow! Jak to zrobiłaś?
- Grałam w to miliony razy. - pochwaliłam się nieco znudzona. - Znam wszystkie możliwe kombinacje i zakończenia. - posmutniał, jakby coś mu się przypomniało. Chyba nawet wiem co. - Jak będziesz chciał to pożyczę ci to, abyś mógł dokończyć. - z tymi słowami zapisałam grę na wolnym slocie. Oddałam mu konsolkę, którą schował do kieszeni spodni i podziękował. Teraz przysunęłam się do Errora specjalnie się o niego opierając. Miał słodkie okularki na tym jego nieco spiczastym, kościstym nosku. Odsunął się automatycznie, gdy tylko poczuł mój dotyk. Widać, że tego nie lubi, a ja to szanuję. Znów się przysunęłam tym razem go nie dotykając i zajrzałam do książki. Był na tym jak główny bohater i jego była pojechali do indiańskiego szamana. To ten moment, gdzie był chwilowy spokój, ale nie do końca, bo później akcja drastycznie się rozwijała i kończy.
- Pasują ci. - powiedziałam przyglądając się okularom, a potem jego niebieskim paskom, skąd brał te nici. Wyjątkowo mnie zaciekawiły...
- Dzięki… - mruknął nie odrywając wzroku od książki. Ostrożnie uniosłam rękę, aby nie zauważył i dotknęłam jego policzka. Na moich palcach owinęły się niteczki. Error spojrzał się na mnie nie dowierzając własnym oczodołom, a ja wstałam próbując ich się pozbyć. Gdy tego spróbowałam drugą ręką te owinęły się też na niej, a ja po chwili męczenia się z nimi, stałam ze splątanymi dłońmi. Error zaczął się głośno śmiać z mojej sytuacji. Spuściłam głowę zażenowana. Odłożył książkę, podszedł do mnie i zaczął rozwiązywać powstałe supły, co chwilę śmiejąc się, gdy przypomniał sobie co się stało. W końcu mu się to udało, a do nas podszedł Eryk. Zdziwił się trochę. Spytał się Errora, a ten zaczął opowiadać. Po chwili on też zaczął się śmiać.
- O mój Boże… - niekontrolowany śmiech – No, ale racja ona tak już ma. Zawsze była ciekawska i niczego się nie bała, co czasami stawała przeciwko niej… - znów się zaśmiał. Error na mnie popatrzył z szerokim uśmiechem, a ja zasłoniłam się dłońmi z zawstydzenia.
- Możemy już iść? - mruknęłam.
- Jasne. - zabrałam dłonie z twarzy. Chłopcy na mnie popatrzyli i znów zaczęli się niekontrolowanie śmiać. - Ale. Się. Zawstydziła. Biedulka. - mówił urywanie powstrzymując śmiech.
- Ugh… Dobra! Ja idę! - powiedziałam i wyszłam szybko ze sklepu. Usłyszałam tylko za sobą:
- Nie! Zaczekaj! Przepraszam! - pełne śmiechu, a gdy się odwróciłam Eryk trzymał się za brzuch ciągle się śmiejąc. Error spojrzał na mnie niepewnie, jakby wiedział, że przesadził mówiąc to mojemu przyjacielowi. Nie znał mnie jeszcze na tyle, aby wiedzieć, że nie biorę sobie takich rzeczy do serca. To tylko mała wpadka. Nic więcej. Nie martw się tym tak bardzo… Rozpostarłam skrzydła i poleciałam na dach budynku, gdzie Eryk zaparkował wóz. Chwilę później chłopaki byli na górze. Wsiedliśmy do pojazdu.
- Mogę kierować? - przyjaciel spojrzał na mnie z wahaniem, ale się zgodził. Usiadłam na miejscu kierowcy, a on dołączył do szkieletów.
- Jejku… Nie wiedziałam, że mi pozwolisz. - szczerzyłam się jak głupia.
- Nie ma za co. Dobra, ruszaj. - przytaknęłam i odpaliłam wóz.

###

- Jesteśmy na miejscu, chłopcy! - powiedziałam przyklaskując, gdy zaparkowałam na podjeździe za warsztatem. Chwila ciszy. Odwróciłam się do nich. Walczyłam ze śmiechem i… nie wytrzymałam. Zasłoniłam rękoma usta, aby stłumić chichot. - Ha! To jest rewanż! - uniosłam pięść w geście zwycięstwa. - Było się ze mnie nie śmiać! - pokazałam im język i wyszłam z auta.
- Przypomnijcie mi następnym razem, żebym pod żadnym pozorem nie dawał jej kierować...- powiedział Eryk dalej zszokowany. Oddałam mu kluczyki.
- Phi... Gdybyś to ty prowadził, to nie zajechalibyśmy tak szybko, alors ne me taquine pas! [czyt. Alor ny my tekin pa; fr. więc mnie nie drażnij] – powiedziałam, gdy kierowaliśmy się do warsztatu. Już było widać ich slogan:’’Cokolwiek spierdolisz – My to naprawimy!’’
- Co ona powiedziała? - spytał Error.
- Żebym jej nie wkurzał. Urodziła się we Francji, więc czasami mówi niektóre zdania w tym języku. Nieźle sobie radzi też z innymi.
- Na przykład hiszpański. - rozmarzyłam się. - Jaki cudowny język i nawet trochę podobny do francuskiego. Rodzajniki tylko mi się czasem mylą.
- Hiszpański? Naprawdę? To świetnie! Pouczysz mnie trochę... później?
-Jasne. - uśmiechnęłam się.

###

W wejściu pojawił się mój ulubieniec, który od razu wskoczył mi w ramiona.
- Rafatus! - przyłożyłam go do policzka. Zaczął pocierać się o mnie łebkiem i mruczeć.
- Nnnycia… - mówił przeciągając każdą literę. Czarny dachowiec zadomowił się u niego, kiedy jeszcze żyłam tu, a nawet miałam własne mieszkanie. Był czas, kiedy myślałam, że po tych wszystkich latach w strachu i niepewności, w końcu znalazłam moje miejsce w tym świecie, ale się myliłam. A co najdziwniejsze, naprawdę mi się powodziło. Przez pewne problemy, musiałam jednak zrezygnować z lekkiego życia… A potem poznałam tego wampira… Jak mu tam? Zack… No tak… To on zaoferował mi pomoc, której tak bardzo potrzebowałam, ale, tak po prostu… wykorzystał mnie. Wszystko, jakby od razu, dało mi do zrozumienia, że grubo się myliłam, co do mojego wcześniejszego rozumowania i nonszalancji zaistniałej w moim życiu. To przecież nie mogło być tak proste! Wkręcił mnie w te walki zbijając na mnie spore sumy, a ja powoli rozbijałam się znowu na drobne kawałki układanki, które przez tak długi czas udawało mi się poukładać. Następnie wyjechałam i zniknęłam na dłuuugi czas. Wszyscy znajomi i przyjaciele się martwili… Wypisywali, dzwonili, grozili. Nie odbierałam, ani nie odpisywałam, ale wiedziałam jak bardzo ich ranię. Miałam wszystkiego dość. Chciałam umrzeć, ale przez jebane zaklęcie w krysztale, w moim chokerze, nie mogłam. Inni powiesiliby się, skoczyli, aby się utopić, przedobrzyliby z lekami czy po prostu mocno skrzywdzili, a po jakiejś chwili ich zmartwienia znikęłyby razem z nimi. Przynajmniej tak by się im wydawało… Próbowałam wszystkiego. Naprawdę wszystkiego… Nic nie skutkowało… A to miałam ‘’szczęście’’ i wisiałam na sznurze, który źle związałam i nic mi nie robił, a jakiś facet wyłowił mnie ‘’w porę’’, która dla innych byłaby śmiertelna, przez leki miałam problemy żołądkowe, wymiotowałam lub dłużej spałam, a krzywdzenie się nic by mi nie dało, bo i tak bym się zregenerowała… Eh… Taką moc ma ten głupi wisiorek, który mnie ‘‘chroni’’. Gdy wróciłam przeprosiłam ich wszystkich, ale nigdy nie powiedziałam im jaka była prawda mojego zniknięcia. Po krótkim czasie zaczęłyśmy z Ami od nowa nasze poszukiwania i tak w końcu trafiliśmy do tych szkieletów. Po co ja tu wracałam? Sama nie wiem… Chyba po prostu musiałam znowu się zrelaksować i jeszcze pokażę im na co mnie stać.

Siedziałam na komputerze Eryka, aby zapisać się na dzisiejsze zawody. Nadal używają tych stron, do których dostać się potrafią jedynie prawdziwi programiści i hakerzy lub ludzie, którzy mają specjalne kody. Byle kto się tam nie dostaje. Na stronę, jak i na zawody. Rafatus siedział na moich udach i przyjemnie wibrował.
- Pasują wam Wyścigi? - zwróciłam się do szkieletów.
- Na czym to polega? - spytał Killer.
- Jest 10 grup. W każdej do pięciu osób. Możesz też grać samemu, ale to zmniejsza twoje szanse na wygraną. Chociaż nie mówię, że to nie możliwe. Heh. - zrobiłam pauzę i przypomniałam sobie jak, gdy sama byłam amatorem, to udało mi się wygrać. Zrobiłam, wtedy niezłe wrażenie na wszystkich. Odwróciłam się i usiadłam jak na tronie na tym fotelu głaszcząc Rafatusa po karku. Zaczął mruczeć i bardziej wibrować z przyjemności. Uśmiechnęłam się. - Chodzi o to, że przechodzisz przez labirynt i musisz zebrać 4 flagi. Spokojnie, nie musimy ich nieść. Wystarczy, że ich dotkniesz. Są w każdym rogu labiryntu. Jeśli jednak jakaś grupa zdobędzie jakąś przed nami to, aby zdobyć musisz pokonać tą drużynę. Gdy je zdobędziesz, musisz dojść do środka labiryntu i w ten sposób wygrywasz. Podoba się?
- Trochę nudne i skomplikowane. - skomentował Error.
- A co jeśli ci powiem, że to w jaki sposób pokonasz wroga nie ma znaczenia? No i na końcu dostajemy 25 kwintów.
- Ile to? - zaciekawił się Killer. Zamyśliłam się.
- 1 kwint to około 10 tysięcy.
- Woah… Naprawdę? To sporo.
- Nah… Nie tutaj… Za same te ubrania wydałam około 2 kwintonów. Tu wszystko jest drogie. Ale gdyby ktoś wpadł na pomysł, aby się wyprowadzić to mógłby pewnie dobrze żyć. Przez jakiś czas. Wszystko wokół jest tak zanieczyszczone, że ludzie by nie przetrwali bez masek tlenowych, a inne stworzenia i tak by nie potrafili, bo rzadko się udaje uprawa jakichkolwiek roślin. Ten świat pewnie sam się zniszczy. - wzruszyłam ramionami. - gdyby nie Bariera wielu nie przetrwałaby pewnie tygodnia.
- Bariera?
- No tak. Ta roślinność wokół Fauny.
- Fauny? - palnęłam się w głowę. Powinnam nieco więcej im mówić.
- Tak się nazywa to miasto. Jest nawet legenda, że to miasto żyje, dzięki bogini o tym samym imieniu i też dlatego tak je nazywają. Ile w tym prawdy to sama nie wiem. Może to być bujda, ale nie mogę tego powiedzieć, bo nie żyłam tu dostatecznie długo.
- Jesteś stąd? - spytał Error.
- Co? Nie! Nie… Ja… Ja… - zaczęłam się jąkać, a potem majaczyć, a do moich oczu zaczęły napływać łzy z samego wspomnienia…
- Ej! Co ci! - otrząsnęłam się.
- Nic mi nie jest! - otarłam łzy. To przeszłość. Jest za tobą, Nycto. Nie przejmuj się. Nic ci nie grozi.
- Jesteś pewna? To było dziwne… Co ci było?
- Wspomnienia. - warga zadrżała, ale postanowiłam się uśmiechnąć, mimo żalu i smutku. On nie musi wiedzieć, że jakoś się tym bardziej przejmuje. - Mój świat został zniszczony. Do niego nie ma powrotu, bo go nie ma.
- Aha? Co się stało? To samo, co może stać się tutaj?
- Nie. Nie wiem, kto to zrobił. Znaczy… Widziałam twarz, ale nie znam motywu. Pewnego dnia po prostu wszystko zostało mi odebrane. Rodzina. Dom. Znajomi. Wszystko co znałam i co dla mnie się liczyło… zostało zniszczone. - mimo to się uśmiechnęłam. - To były moje 18-te urodziny. Lepszego prezentu nie mogłam sobie życzyć. - rzuciłam z sarkazmem. Samotna łza pojawiła się w moim oku. Szybko ją przetarłam. - No nic… Muszę jakoś żyć, a teraz, przepraszam, pójdę się napić. - wstałam i wyszłam. Kot dalej mi towarzyszył jakby wyczuwając moje emocje.
Prawdę mówiąc nie chciałam już na ten temat rozmawiać. Wzięłam szklankę soku jabłkowego. Przynajmniej tak się nazywa. Ile tam jest prawdziwych jabłek, to tylko Bóg może wiedzieć. Uspokoiłam się już, więc mogłam wrócić.
- To jak może być Wyścig?
- Tak.
- Jasne. - szepnął Error widocznie się nad czymś zastanawiając. Kliknęłam potwierdzenie w komputerze. Iii… Wysłane! Wyłączyłam już komputer.
- Do zawodów jakieś 3 godziny. Więc ja idę się umyć… - zamyśliłam się. - Chcecie jakiś film?
- Dobra… - Killer zaczął. - Ale żadnych romansów.
- Pff… Jasne.
Włączyłam telewizor i konsolę PlayStation. Sprawdziłam dysk. Eryk miał mnóstwo filmów. Pewnie większość spiraconych. Czując małą nostalgię wybrałam serię Strasznych Filmów. W jego świecie było o wiele więcej części. Powinny iść po kolei.
- Jeśli wam jakaś część się nie spodoba to po prostu przerzućcie na kolejną.
- O czym to? - spytał Error wychodząc z zamyślenia.
- Parodie różnych horrorów.
- W sumie może być w porządku.
- Jasne, że są w porządku. Wiecie nie znam was tak dobrze, więc pomyślałam, że możecie bać się jakichś horrorów…
- Co?! Ja się niczego nie boję! - Error nałożył ręce na klatce piersiowej.
- Teraz już to wiem. - zaśmiałam się. Skoro tak mówi. - Dobra to ja idę.
Share:

6 lutego 2018

Undertale: Naukowa gra - Nocna przejażdżka [opowiadanie by Ksiri]

Autor: Ninki Nanka
Notka od autora: Jak wiadomo po świecie chodzi wielu geeków i nerdów. Niektórzy żyją w miarę normalnie, inni zamykają się w swoich domach, w pełni oddając się swoim pasjom. Do tej drugiej grupy należy Avril, dziewczyna w pełni poświęcona e-sporcie oraz swojej drugiej pasji, o której woli nie rozmawiać. Lecz pewnego dnia, wychodzi ze swej nory, by dostarczyć kilka książek dla swojego taty. Jednak nie mogła przypuszczać, że podczas swojej małej eskapady pozna dosyć specyficznego jegomościa...
Autor: Ksiri

Jakiś czas później.

Nadgarstek Avril wrócił do niemal całkowitej sprawności, co wyjątkowo ją cieszyło, bo nie tylko zwykłe czynności stały się dla niej łatwiejsze, ale i mogła wrócić do jazdy na motorze, której tak bardzo jej brakowało. Jednak nie wszystko szło tak jak by chciała. Presja związana ze zbliżającymi się mistrzostwami świata coraz bardziej się zwiększała, co powodowało u niej ogromny stres połączony z ekscytacją. Na domiar złego Max ciągle powtarzał jej, że jeżeli nie zacznie o siebie dbać to wynajmie do tego ludzi, którzy ją do tego zmuszą. Jednak nie to było najgorsze, o nie! Presję oraz marudzenie menadżera znosiła dosyć łatwo, ale jedna osoba, a raczej myślenie o niej, nie dawało jej spokoju.
Gaster, to wokół niego ostatnio kręciły się jej myśli, wydawał jej się zarazem straszy, jak i intrygujący. Patrząc na niego, można było pomyśleć, że nie jest to osoba, z którą chciałoby się mieć cokolwiek do czynienia. Prócz tego sposób, w jaki zachował się w stosunku do niej oraz opowieści Burgerpantsa tylko to potwierdzały.
              Jednak czy zawsze taki był? Czy naprawdę był takim sadystą, a może w środku tak naprawdę był całkiem inny, miły i czuły?  Nawet jeżeli tak, to co sprawiło tak diametralną zmianę w jego zachowaniu? Tak wiele pytań, a zero odpowiedzi.
               Z jej piersi wyrwało się jęknięcie przepełnione irytacją i zdenerwowaniem. Przez te rozmyślanie nie mogła się na niczym skupić! Ani na graniu, ani na czytaniu, ani nawet na cholernych obowiązkach domowych. Nawet, gdy chciała pomyśleć o czymś innym, to jej mózg pokazywał jej środkowego palca i cały czas wałkował ten sam temat. Można by to porównać do piosenki, którą non stop się słucha, a potem nie można jej wyrzucić z głowy. To strasznie irytujące.
                Dlatego, by jakkolwiek odpocząć od ciągłego rozmyślania o Gasterze, postanowiła udać się na przejażdżkę na motorze. Zawsze ją to relaksowało i pozwalało oczyścić myśli. Nie chcąc czekać dłużej, przebrała się w wygodny strój, zarzuciła na siebie skórzaną kurtkę, po czym zabrała najpotrzebniejsze rzeczy i wyszła z mieszkania, zamykając je na klucz.
            Gdy znalazła się na zewnątrz, otoczyło ją przyjemne, chłodne, nocne powietrze, przez co zaczęła się zastanawiać, kiedy opuściła swoje mieszkanie za dnia. Na pewno było to dawno temu, ale cóż, nie było co się nad tym zastanawiać. Zamiast tego szybkim krokiem podeszła do swojego motoru, po czym założyła kask, wsiadając na niego.
            Gdy tylko odpaliła maszynę i poczuła znajomy zapach spalin, a do jej uszu dobiegł odgłos silnika, uśmiechnęła się pod nosem. Jak jej tego brakowało! Od kiedy skręciła nadgarstek, była to jej pierwsza przejażdżka na motorze, stąd jej ogromna radość.
            Dlatego, nie chcąc już dłużej czekać, odjechała czym prędzej z parkingu i pojechała w stronę obwodnicy. Przez późną porę oraz fakt, że był środek tygodnia, drogi świeciły pustkami, co jeszcze bardziej ją cieszyło. Dzięki temu mogła rozwinąć trochę większe prędkości niż normalnie, co też zrobiła.
            Pęd wiatru oraz ryk silnika wywoływały u niej dziwne poczucie euforii oraz wzrost adrenaliny. To uczucie zwiększyło się, gdy wjechała na obwodnicę, gdzie jeszcze bardziej przyspieszyła. Jadąc, mijała nieliczne samochody, które dla niej stały się jedynie zlepkami rozmazanych barw. Ależ jej brakowało takich przejażdżek!
            Niestety w pewnym momencie jej przejażdżka musiała się skończyć, gdyż zaczynało się jej kończyć paliwo. No tak, musiała zapomnieć zatankować. Zjechała z obwodnicy i pokierowała się w stronę miasta, by zajechać do najbliższej stacji paliw.
            Na całe szczęście nie znajdowała się ona specjalnie daleko. Gdy na nią zajechała i przystąpiła do tankowania motoru, zerknęła na drugą stronę ulicy. Znajdowało się tam wejście do parku, który aż za dobrze kojarzyła. Było to jedno z miejsc, do których zabierał ją tata gdy była mała. Niedaleko znajdował się również Park Naukowy, dzięki czemu, czasami zabierał ją tu po pracy.
            Gdy w końcu zatankowała i zapłaciła za paliwo, i już miała wsiadać na motor, coś ją zatrzymało. Ponownie spojrzała w stronę parku i przez jej myśl przeszło „a czemu by się nie przejść?”. Cóż, zdrowo myślący człowiek nie odważyłby się wejść do parku o tak późnej porze, w obawie przed spotkaniem niezbyt przyjemnych typów, ale uznała, że to zbyt późna pora nawet jak na  dresów. Poza tym, park był dobrze oświetlony przez liczne latarnie.
            Dlatego nie czekając już dłużej, odstawiła swój motor na miejsce parkingowe na stacji i ruszyła w stronę parku. Gdy tylko przekroczyła jego bramę, poczuła przyjemny zapach drzew i trawy. Całe to otoczenie niezwykle ją relaksowało, a przyjemna cisza, zakłócana szumem wiatru oraz odgłosem szurania żwiru pod jej butami, miło wypełniła jej umysł, który w końcu wolny był od natrętnych myśli.
            Z tego wszystkiego przymknęła oczy, ciesząc się otaczającą ją przyrodą. Przez chwilę tak chodziła, aż nagle z jej uczucia spokoju i harmonii wyrwał ją głos wyjątkowo znajomy, od którego dostała ciarek. Od razu otworzyła oczy i nie mogła uwierzyć w to, kogo zobaczyła.
-Taka młoda dziewczyna nie powinna wałęsać się samotnie po parku o tak późnej porze.
            Przed nią stał Gaster, ubrany w czarny płaszcz, niosący jakieś papiery, zapewne zapisane niezrozumiałym dla niej naukowym dialektem. Nie sądziła spotkać tutaj potworzego współpracownika jej taty.
- Nic mi nie będzie - odparła z niewielkim, acz pewnym uśmiechem na ustach.
- Nie wątpię - Na twarzy Gastera pojawił się nieco wyniosły uśmiech, a w jego głosie słychać było nić sarkazmu, jednak starała się to zignorować- Mogę wiedzieć, co robisz tu o tak późnej godzinie?
            Słysząc, jak Gaster się do niej zwraca, poczuła się dosyć dziwnie. Nie przypominała sobie, by przeszli na „ty”, jednak ona postanowiła zwracać się do niego dalej oficjalnie, gdyż prawdopodobnie był od niej starszy i na pewno posiadał tytuł doktora.
- Cóż, jeżeli chce pan wiedzieć, to byłam na przejażdżce na motorze i musiałam zatankować, a że stacja znajduje się tuż przy tym parku postanowiłam się przejść. Tata często zabierał mnie tutaj, gdy byłam młodsza.
-Doprawdy? - Gastera nie za bardzo obchodziła historia z dzieciństwa dziewczyny, której fragment wplotła w swoją wypowiedź. Zamiast tego interesowała go inna sprawa- A nie obawiasz się, że ktoś mógłby ci coś zrobić albo porwać? -mówiąc to, jego uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył.
- Nie, raczej nie - Na pytanie Gastera przeszedł ją dreszcz, jakby to on miał zamiar ją porwać i coś mówiło jej, że nie jest to niemożliwe.
            W obecności naukowca czuła niepokój, wręcz strach i miała wrażenie, że po części daje to potworowi dziwną satysfakcję.
- A pan co tu robi? Idzie pan do pracy o takiej porze? - spytała po chwili.
- Nie, właśnie z niej wracam.
- Naprawdę? To bardzo późna godzina na kończenie pracy. Powinien pan uważać, żeby się nie przepracować, to bardzo źle wpływa na zdrowie - Na jej twarzy pojawił się ciepły uśmiech.
-Oczywiście, zapamiętam… -wyraz twarz Gastera, jak i ton jego głosu wskazywały na to, że nie za bardzo obchodzi go uwaga dziewczyny.
- No cóż, ja już muszę wracać - powiedziała Avril po chwili- Dobranoc.
-Dobranoc - odparł bez większego entuzjazmu i odprowadził wzrokiem dziewczynę, która powoli udała się w stronę wyjścia z parku.
Share:

Undertale: Singtale vol 2 - {Pierwsza nadzieja

Notka od autora: Co by było gdyby istniało coś potężniejszego od determinacji? Co gdyby to na 14 letnią Ari padło otrzymanie daru tak potężnego, że gdyby wpadło w niepowołane ręce, niosło by za sobą destrukcje. Taki skarb trzeba chronić. Ją trzeba chronić. To nasza jedyna NADZIEJA.

Autor: yandere girl

Pierwsza nadzieja (obecnie czytany)
...

Szybkim krokiem udałam się do łazienki. Zamoczyłam ręce, następnie klepiąc się po policzkach
-dasz radę dziewczyno! Już nie raz beczałaś o inne głupstwa, to nie powinno się nigdy wydarzyć!
Zaczęłam nasłuchiwać. Czyyy...oni się kłócą? Tak ewidentnie się kłócą. Nawet spokojna Toriel ma podniesiony głos. Ciekawe o czym rozmawiają? Może mogłabym...tylko...posłuchać o czym rozmawiają? Niech ktoś sobie nie pomyśli że ja PODSŁUCHUJE! Ja się tylko INTERESUJE! Najciszej jak mogłam wyszłam z łazienki. Na palcach zakradłam się do drzwi kuchni
-dobrze wiesz że to ona! Nie udawaj głupiej Toriel! Będziesz ją ,,chronić przed światem"?! Nigdy ci to nie wyszło, a ona MUSI, podkreślam MUSI iść dalej!
-wiem, ale pomyśl! Jeżeli nigdy tam nie dojdzie to...nie mamy nawet pewności czy to ona...
-Gaster  znalazł przepowiednie? Tak! Czy śmiesz wątpić w to co zrobił dla nas?!
-nie wspominaj tego imienia w tym domu! Zdradził nas!
-a ty jak zwykle o tym! Bla, bla zdradził nas, bla,bla był zły
Serce zabiło mi szybciej. Kim był Gaster, i co za przepowiednia? Mam prawo wiedzieć! Czemu traktują mnie tu jak małe dziecko! O niee!! Znów te kwiaty! Czemu...one wyrastają tam gdzie trzymam rękę!! Zaraz je zobaczą i...
-co to?
-czy coś się stało Flowey?
Ale Flowey był już przy mnie i uśmiechał się cwanie
-ładnie to tak podsłuchiwać?

***************************
Siedziałam w kuchni na krześle ze spuszczoną głową
-dlaczego nas podsłuchiwałaś wiesz że...
Flowey przerwał jej w pół zdania
-ile usłyszałaś?!
-coś o jakimś Gasterze, przepowiedni...
-to i tak za dużo...hmmm no i co teraz mamy z tobą zrobić?
-powiedz jej i tak by się dowiedziała
O co im chodzi? Mój wzrok zatrzymywał się raz na Toriel a raz na Floweyu. Gdy zatrzymał się na Toriel zauważyłam że jej rogi zrobiły się złote na końcach, oczy tagże były złote. Flowey miał tek samo tylko że z liśćmi.
-bo widzisz...
Toriel chciała chyba ująć to jak najdelikatniej lecz...Flowey...nie lubi się cackać
-prawdopodobnie jesteś wybranką z przepowiedni Gastera
-kim jest Gaster?! Co za przepowiednia?! Co do...!?!
Toriel wypuściła powietrze przez nos. Jej rogi znów zrobiły się białe, również Flowey powrócił do normalności
-kto jej to wytłumaczy?
-ja to zrobię Toriel. Ari zabierz mnie do ogrodu
Przytaknęłam. Nie wiedziałam co o tym mam myśleć. Podeszłam do Floweya i zabrałam go do ogrodu.
-nie mam pojęcia od czego zacząć
-może od początku
Uśmiechnęłam się czule. Muszę się dowiedzieć co jest grane. Za wszelką cenę.

****************


- jesteś wyjątkowa
-wyjątkowa?
Flowey przytaknął.
-jesteś całkowicie stworzona z...eee..nadziei?
Widziałam lęk w jego oczach. Pewnie boi się że pomyśle o nim źle
-ja...
Nie mogłam wydusić słowa, wielka gula stanęła mi w gardle. Nie. Dość. On by mnie nie oszukał. Nie tak jak oni na powierzchni.
-c-co to za nadzieja?
Do ogrodu weszła Toriel.
-tak nazywamy nasze pragnienia, marzenia i nadzieje. Ale...od dawna jest zakazane używanie tego w podziemiu
-łoł, łoł, łoł chwila czyli wy...
-nie możemy marzyć, tak. Tylko tu nie chodzi o takie marzenia
Toriel popatrzała na Floweya.
-to niebezpieczne
-Toriel to na mnie nie działa
-ok...Ari możesz mnie wypełnić nadzieją?
-what the...co mam zrobić?
-napełnić mnie nadzieją
Uśmiechnęła się ciepło. Odwróciła się w stronę Floweya.
-nie żartuj nawet że nie powiedziałeś jej jak używa się nadziei -_-
-ale ja nie miałem czasu, ja...
Wymachiwał liśćmi przecząco
-trudno, musisz się tego nauczyć
Share:

Gra: Poznaj(my) się - Dreamer

1 Dostajesz czołg. Jakie 3 rzeczy robisz jako pierwsze?
Pierwsza, dość specyficzna - nadaję mu imię. Musiałoby ono być jak dla małego milusińskiego, Misiek, Alex i te takie.
Druga - sprawiłabym, żeby jego wnętrze było jakby większe, a przynajmniej takie się wydawało. Cóż, jazda windą to dla mnie tortura, zaś chociażby lekka świadomość, że coś albo ktoś może być za
moimi plecami i może mnie dotknąć chociażby w kark lub między żebra... Wybieram windę.
Trzecia - chyba... wywietrzenie? Lub dorobienie kluczy, zanim je zgubię.

2 Co według Ciebie kryje się za słowem "perfekcja"?
Kryje się za nim... jakby to ująć... zmienna? Jak w matematyce. Perfekcję oznaczmy znakiem "x". Perspektywy to będą "działania". Według jednej osoby może być 2+x=6, czyli w tym wypadku 4, a dla innej 4-x=1 (oczywiście, że 3). Rozumiesz? W każdym wypadku będzie to coś innego, bo są różne pojęcia perfekcji.

3 Do czego czujesz się zmuszany/a?
Do wszystkiego. Cały czas czuję na sobie presję, że zawiodę wszystkich, że zniszczę pokładane we mnie nadzieje, że coś się zepsuje i to będzie moja wina. Cóż, nie wiem, jak inni, ale ja nie mogę się uwolnić od uczucia bycia osądzanym.

4 Czy boisz się ciemności?
Tu się pojawia paradoks. Kiedy idę w ciemności, w nocy, poza domem, czuję chyba ekscytację i złość. Ale w domu, w nocy, wycieczka do toalety to chyba nie najlepszy pomysł... I moja wyobraźnia sama stawia mnie w sytuacji, w której muszę obserwować wszystko, czego się boję. I to wszystko w ciemności.

5 Wyobraź sobie, że nocujesz w innym, niż Twój pokój miejscu. Masz do wyboru dwa łóżka. Jedno o miękkim materacu, w którym człowiek się dosłownie zatapia, oraz drugie, gdzie materac jest twardy. Które łóżko wybierzesz i dlaczego?
Twarde. Zawsze doszukuję się tego, że jak wybiorę coś bardziej na rękę, to ktoś mnie osądzi i tego się boję. Ale też mam sama twarde łóżko i to może pozwoliłoby mi się choć trochę przespać...

6 Czy obawiasz się przyszłości?
Tak jak w wypadku perfekcji, ujmę to tak. Przyszłość to "x" i jest w super trudnym zadaniu. Tylko nielicznym udaje się to rozwiązać, więcej zgaduje. Nie ma czego się bać, i tak na końcu wszyscy umrzemy. Optymistycznie.

7 Czego chcesz się nauczyć?
Długa lista. Tu dam tylko kawalątek. Angielski, hiszpański, rosyjski, japoński, francuski, amerykański. Rysowanie, opanowywanie do perfekcji pisania, myślenia logicznie i to zabrzmi dziwnie, ale wiary.

8 Co jest największym kłamstwem na świecie?
Życie po życiu. Absurd.

9 Boisz się bólu?
Nie, nie ma się czego bać. Znam wiele oblicz bólu i naprawdę nieliczne sprawiły mi ból, bo cierpię na swego rodzaju nadwrażliwość emocjonalną.

10 Czy można dawać świadomie sobą manipulować? Jeżeli tak - to czego jest to świadectwem?
Można. Życie i wiara to jedna, wielka manipulacja. I jest to świadectwem strachu.

11 Jak wyobrażasz sobie Piekło? Wierzysz w jego istnienie?
Wieczne schody albo czerwona jaskinia z ogniem, w której czerwonym rogaty i gruby satyr gotuje ludzkie dusze w lawie i bije swoim ognistym biczem. To jest standardowe wyobrażenie, z jakim się spotkałam. Ja widzę Piekło jako pustkę, w której można kogoś spotkać dopiero, kiedy zrozumie się swoje błędy. Tak wygląda moje piekło, w które wierzę. I jest ono dla osób złych do cna, a nie takich, które krzywdziły jednych dla tych, których szanuje, lubi bądź kocha. Nawet Hitler, jeśli słuchaliście na historii, otruł swoją rodzinę i psa, bo bał się, że będą im robić krzywdę z jego winy.

12 Co to znaczy rozumieć kogoś? Na czym polega zrozumienie, czym jest i jak się przejawia?
Zrozumienie to w wielkim stopniu chęć. A pozostała część to tylko cierpliwość, doświadczenie i wyobraźnia.

13 Dlaczego bycie miłym bardzo często odbierane jest jako flirt?
Bo to podobna rzecz, ale flirt różni się tym, że ma w sobie podtekst. Raczej jeśli chcesz być miłym, to schylając się nie będziesz nikomu eksponować swoich dóbr od Matki Natury.

14 Jesteś oszczędny/a?
Zależnie od tego, czego potrzebuję i z kim jestem. Jak chcę kupić pierdółkę -  proszę bardzo, ale jeśli to moje pieniądze i jestem sama. Z kimś bym się powstrzymała.

15 Co sądzisz o Butterfly Project?
...co?
Nie mam pojęcia, co to.

16 Czy gdyby twój partner/ka dokonał(a)by zdrady wybaczył(a)byś mu/jej?
Jestem ufna i naiwna. Przez co głupia, ale ten fakt sam się nasuwa. Nawet, jeżeli ktoś by mnie zranił do głębi, to założyłabym tylko maskę i naiwnie ufała dalej. Cóż, dlaczego, to można sobie bardzo łatwo dośpiewać.

17 Czym jest prawdziwa miłość?
Mieszanką zaufania, przywiązania, ślepoty i głupoty. Bardzo wybuchową.

18 Ebook vs. tradycyjna książka? Co lepsze i dlaczego?
Stara, tradycyjna książka. Pachnie cudownie, nawet, jeżeli po powąchaniu kicham i prycham trzy tygodnie.

19 Czy to prawda, że ludzie się zmieniają?
Do pewnego wieku tak. Potem już zmiana jest niemożliwa, bo z tym jest tak, jak z permanentną zmianą sposobu oddychania. Nie ma rady, po pewnym wieku jest to niemożliwe.

20 Co sądzisz o kazirodztwie?
No więc akurat pomyślałam o chrześcijaństwie. Pomyślałam też, że to absurd. Z jednej strony jest złe, ale z drugiej to ekhem, Ewa i Adam. No cóż, taka natura.

21 Opisz jak według Ciebie, będzie wyglądał świat za pięćdziesiąt lat.
Technologia i telefony wszędzie, a zwykłe książki trafią do lamusa. Także ludzie będą leniwi i to bardzo.

22 Co najlepiej obrazuje nam ludzkie wnętrze?
Krew i flaki. Albo pluszowy miś. Jak go rozetniesz, to już nie taki ładny.

23 Co myślisz o stereotypach? Kierujesz się jakimiś? Czy byłeś/aś kiedyś postrzegany/a stereotypowo?
Ohoho! Według moich realnych znajomych j e s t e m stereotypem, a konkretniej zdepresjonizowaną osobą pragnącą chwilowej, internetowej sławy, podczas gdy w rzeczywistości wtedy mi zwykle puściły nerwy.

24 Jaki/jaka jesteś? Jak siebie widzisz? Jak widzą Ciebie inni?
Jak w punkcie nr. 23.

25 Czy zdarzyło Ci się w życiu strzelać z prawdziwej broni?
Tylko do celu, chociaż chętnie postawiłabym tam kilka osób i strzeliła im w stopę. Tylko, żeby pobolało, a te osoby miały zwolnienie z wfu czyli ich najgorszy koszmar.

26 Spełniło Ci się kiedyś jakieś marzenie?
Hmm... na dobrą sprawę to tak, bycie dumnym posiadaczem małego ujadacza, ale to było marzenie moje i mojej siostry.

27 Co jest kluczem do Twojego serca?
Hmm... młot pneumatyczny, kakao lub dobre opowiadanie. Lub blog Yumi.

28 Jaka była najdziwniejsza rzecz, jaką usłyszałeś/usłyszałaś od innych o sobie?
Em... no ten... wolałabym chyba powiedzieć, że mam cebulę pod pachami niż coś takiego. Może chociażby, że to jest naprawdę dziwne.

29 Z jaką postacią książkową utożsamiasz się i dlaczego?
Harry Potter lub Percy Jackson. Bardziej z tym drugim, bo podobno też mam dysleksję. Ale też czuję się odrzucona.

30 Zabierz mnie, proszę, ze sobą na spacer: Opisz swój chód, postawę podczas niego. Czy różni się on gdy ktoś czy towarzyszy czy zazwyczaj jest taki sam? Czy masz jakieś specyficzne wymogi czy nawyki (chociażby: spacerując w towarzystwie wolisz mieć rozmówcę po prawej stronie)?
Lubię iść po lewej stronie, chodzić chociażby po ulicy i trawie. Wszelkie lasy to moja bajka. Chodzę dość "luzacko" i jestem lekko przygarbiona. Zazwyczaj nie będę Cię słuchać przez słuchawki na uszach i ulubioną piosenkę.
Share:

5 lutego 2018

Undertale: Diabelska karuzela - Masz gościa [opowiadanie interaktywne]

Autor okładki: Reitiri
Notka od autora: Jest to opowiadanie interaktywne. Główne poczynania bohaterki i kluczowe decyzje będą podejmować czytelnicy w komentarzach. Notki będą pojawiać się w miarę regularnie, zaś pomysły umieszczone przez czytelników w komentarzach mogą zostać wykorzystane w toku dalszej fabuły. Przypominam, jestem łasa na fanarty xD
Wcielasz się w rolę 28 letniej matki i żony. Twoja córka Aida, ma 9 lat. Twój mąż Piotr jest od Ciebie o 22 lata starszy. Już od roku planowaliście przeprowadzkę za miasto, akurat znalazła się wprost wyborna szansa na wynajem za godziwą sumę domu z kawałkiem ziemi u podnóża góry Ebott. Właścicielem i jednocześnie sąsiadem okazuje się być bardzo przystojny żywiołak ognia imieniem Grillby. 
Akcja toczy się wiele lat po zakończeniu prawdziwego pacyfisty w uniwersum Underfell. Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Mogą pojawić się notki +18. Grillby x Czytelniczka. 
Autor: Yumi Mizuno

Spis Treści
Wyniki:
1. Żadna ze stron nie ma racji - 1 | Klasa ma rację - 6 | Aida ma rację - 2 | Nie wiem - 2
2. Rozmowa z dziećmi i psycholog - 1 | Śledztwo nad winą - 4 | Wysłanie córki na kurs samoobrony - 2 | Wpierdol dzieciom po szkole - 1 | Bezpośrednia konfrontacja z rodzicami Monster Kida przy psycholog - 1 | Rozmowa z córką i próba nakłonienia jej, aby nie reagowała agresją na zaczepki słowne -3
3. Poszukanie pracy - 3 | Zmiana czegoś - 2 | Poszukanie kochanka - 1 | Wpierw sprawa Aidy, potem myślisz o sobie - 3 | Poświęcić Ai więcej czasu - 2
4. Nie chcesz być kurą domową - 6 | Chcesz być kurą domową - 2 | Taki wybór wcześniejszy - 1
Ostatnio masz wrażenie, że w Twoim życiu dziele się o wiele za dużo. Choć spytana przez sąsiadkę na ulicy jesteś w stanie odpowiedzieć, że ... nie dzieje się nic niezwykłego. Właściwie, to masz problemy podobne do setek tysięcy matek z całego świata. No, ale z drugiej strony co takiej powiedzieć, skoro nie jest naprawdę ciekawa i szuka zagajenia rozmowy aby pochwalić się nowym nabytkiem.
Nie. Tacy byli ludzie w mieście. Ci z Ebott są inni. Znaczy się, chcesz, aby byli inni. Masz taką nadzieję w każdym razie.

Od Twojej ostatniej kłótni z Piotrkiem zakończonej tymczasowym zawieszeniem broni minęło kilka dni. Przez ten czas wszystko miało okazję wrócić do względnego spokoju. Pomijając oczywiście uszczypliwe uwagi to tu to tam, spanie osobno, no i nie dotykanie się, nie całowanie i nie przytulanie. Rozmawiacie, a i owszem, ale... póki co.. jeszcze musisz poczekać, aż wszystko wróci do normy.
Zaczęłaś się nawet rozglądać za pracą! ...
Ktoś zechce zatrudnić dorosłą kobietę z zerowym doświadczeniem zawodowym?
.... Ktokolwiek?
Znalezienie pracy będziesz musiała odłożyć na później, bo póki co, wiesz, że nie dasz rady pociągnąć nowego wyzwania mając tak ciężką sytuację w domu. Choć bardzo, bardzo chcesz odpocząć.
Po przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw, doszłaś do wniosku, że rozmowa z pedagogiem szkolnym będzie świetnym pomysłem. Wraz z wychowawczynią ustaliłyście datę i dzień spotkania, który wypada, hej, na jutro. Nie tylko Ty i Ai macie być, ale też Monster Kid i jego mama. Oby to pomogło, bo kończą Ci się już pomysły. Czułaś się jakbyś miała być adwokatem, który idzie na rozprawę sądową. Dlatego, jak w każdym filmie, musiałaś odbyć rozmowę z podejrzanym przed tym, nim zaczniesz chylić za nią karku. Piotrek przysypiał na kanapie, wrócił późno z pracy. Ty natomiast cichaczem zakradłaś się do pokoju córki. Panował w nim jak zawsze dziecięcy bałagan. To tu to tam kawałki lalek czy innych miśków jakie dostała. Aida w tym czasie siedziała przed komputerem i grała w jakąś dziwną grę, której nie rozumiesz i specjalnie nie masz ochoty rozumieć. Stuknęłaś ją raz w ramię, nie zareagowała. Dopiero po drugim razie podniosła na Ciebie wzrok, wystukała coś na klawiaturze i przekręciła krzesełko aby na Ciebie spojrzeć.
-Cześć.. - jak powinnaś zacząć z nią rozmowę? Usiadłaś na skraju jej łóżka
-Cześć - nie patrzyła na Ciebie, miała opuszczony wzrok i nerwowo ciągnęła kciuka
-W co grasz? - jakoś warto zagaić rozmowę, prawda?
-Metin2 - Nie masz zielonego pojęcia o czym mówi
-Aha... i co tam robisz?
-Zabijam potwory aby mieć większy poziom - dlaczego w tym momencie te słowa brzmiały tak straszliwie? Otworzyłaś szerzej rozmowę i popatrzyłaś na monitor. Postać kobieca ubrana w sukienkę i machająca wachlarzem stała pośród gromady dziwnych stworów.
-Ale one cię nie atakują.
-Wiem, ale mam czary i mogę o, pokażę ci! - odwróciła się i zaczęła sterować postacią. wojowniczka zaatakowała stwory swoim wachlarzem, zaatakowała czarami i w chwilę pod nogami postaci leżały zwłoki pokonanych NPCtów. W grach o to chodziło, prawda? Zabijasz potwory, zdobywasz nagrody, wzrasta ci poziom. O to chodzi. Lecz w sytuacji Ai, zaczęłaś poważnie się zastanawiać, czy aby klasa i nauczycielka nie mają co do niej racji, a Twoje dziecko nie mówi prawy. Aida popatrzyła na Ciebie uśmiechnięta, jakby oczekiwała pochwały za wygraną, lecz napotkała jedynie na Twoją twarz, pełną bólu i zaniepokojenia. Zrozumiała, że zrobiła coś źle, dlatego szybko zabrała drobne rączki z klawiatury i natychmiast opuściła głowę. - Mamo ja...
-To przez te gry? - powiedziałaś cicho.
-Co? - była zdziwiona
-To przez te gry nie lubisz potworów?
-Co? Nie! - krzyknęła - Ja nie nie lubię potworów! To Monster Kid zaczął!
-Aida, dobra, nie chcę tego słuchać - machnęłaś ręką wstając z łóżka - Masz przestać grać w te pełne... przemocy... ugh... - Przecież na dobrą sprawę nie o to chodziło. Cmoknęłaś nie wiedząc co robić i co mówić, po prostu bezsilnie usiadłaś znowu na łóżku. - Dobra, przepraszam... - dziewczynka nie patrzyła na Ciebie, widziałaś jak oczy szklą się jej - Chodzi o to, że masz kłopoty.... my mamy kłopoty... i chcę ci wierzyć, ale...
-Mamo, to nie ja zaczęłam!
-Oni pierwsi cię uderzyli? - milczała - Tylko się wyśmiewali? - Przytaknęła - I ty odpowiedziałaś popychając Monster Kida? - nie zareagowała. Bycie matką jest trudniejsze niż to sobie kiedykolwiek wyobrażałaś. Szkoda, że nie napisał nikt podręcznika jak postępować w takich sytuacjach. - Uważasz, że powinnaś ich bić?
-A co innego miałam robić?! Oni się ze mnie śmiali!
-Mogłaś ich ignorować. Olać!
-Nie rozumiesz, ty nic nie rozumiesz! - wstała z krzesełka - Nie chcę cię! - mówiąc to wyszła z pokoju. Owszem, próbowałaś z nią pogadać, wołałaś po imieniu, groziłaś, lecz nim się spostrzegłaś, Twoja córka płakała w ramionach Piotrka, zaś Ty.... Ty znowu czułaś się sama. Twój mąż patrzył na Ciebie jak na największego wroga. Raz, że się obudził, a dwa, że wiedział iż to z Twojej winy, dziecko płacze.
Nie chciała rozmawiać, ona pierwsza zaatakowała. Proste. Prawda?
Ech. Boisz się jutra.

A ono nastało, szybko i nieubłaganie, świt zawitał w Twoim pokoju, promienie zimowego słońca przedostały się przez zasłony. Spałaś sama w łóżku, mąż dzisiaj noc spędził na kanapie. Z córką nie rozmawiałaś, nie odzywała się i nie pozwoliła do siebie podejść. Czujesz, że zawaliłaś, ale ... musisz żyć dalej. Prawda?
Ubrałaś się elegancko, poprawiłaś marynarkę, spódnicę, rajstopy, wsunęłaś nogę w niewygodne, ale ładne buty, upięłaś włosy w kok założyłaś te ładne kolczyki, które kiedyś Piotrek kupił ci na wczasach. W samochodzie przed domem czekała na Ciebie córka ... i o dziwo, Piotrek.
-Co ty tu.... nie w pracy?
-Wziąłem dzień wolnego, załatwimy to razem. - Usiadłaś na siedzeniu dla pasażera. Popatrzyłaś na niego, a on tylko westchnął głęboko i ruszyliście. Z nim u boku, było łatwiej... Nie byłaś sama... Czułaś, że tak powinno być... Zaś Ai? Właśnie.
-Aida.. - odezwałaś się patrząc na nią we wstecznym lusterku - Chciałam cię przeprosić za wczoraj, ja...
-Ja też przepraszam. - Wygięła usta w podkówkę - Po prostu mi nie wierzysz.
-Wierzę, tylko.. - westchnęłaś - Sama nie wiem. Miejmy to już za sobą. Dobra?

Pokój pani pedagog mieścił się na tyłach szkoły i był przerobionym dawnym pokojem pielęgniarki. Nieumiejętnie. Nadal utrzymywała się dziwna lekarska atmosfera, która nie poprawiała sytuacji. Po jednej stronie biurka siedziała pani pedagog, nieco podstarzała i zaniedbana kobieta z krótkimi włosami potrzebującymi farbowania. Na jednym krzesełku siedziałaś Ty, a obok Ciebie, Aida. Piotrek stał za wami, ręce trzymając na oparciach. Obok siedział mały potwór, znaczy się wielkością przypominał Twoją Aidę, miał czarno-czerwony sweter w paski. To był Monster Kid. Jak przypuszczałaś. Obok niego, siedziała matka. Wyglądała jak on, może większa, miała wyraźnie zaznaczone piersi, do tego każdy płat na jej głowie pomalowany był na inny kolor. Przypominało to trochę irokeza punkowego.
-Cieszę się, że wszyscy państwo przyszli - głos zabrała belferka, jako, że nikt nie wiedział co powiedzieć. - To wiele znaczy, zwłaszcza, że konfliktu między waszymi dziećmi nie idzie załatwić na poziomie szkolnym.
-Możesz nie mówić o nas tak jakby nas tu nie było? - warknął MK - Niech no pani słucha, to ona mnie popchnęła, teraz się jej odwdzięczam.
-Już cię za to przeprosiłam! - krzyknęła Ai. Przeprosiła? O tym nie mówiła - To ty się ciągle ze mnie śmiejesz i wyzywasz mnie i dokuczasz! - płakała. Szybko pękła.
-Nie ja! Nie mam rąk! Jak mógłbym to robić!
-Magią!
-Dobrze wiedzie dzieci, że magia jest surowo zakazana na terenie szkoły - wtrąciła się pedagog.
-Mój syn nie ma magii! - rzuciła oburzona matka MK.
-Ma! On czaruje! Widziałam to! - Ai ryczała coraz głośniej, musiałaś ją przytulić do piersi. Wtuliła się w Ciebie i schowała twarz.
-Monster Kid, to prawda? - pedagog popatrzyła na potwora, który po chwili pokręcił przecząco głową
-Nie wiem o czym ona mówi. Ja nie umiem czarować. - Nie wiedziałaś komu wierzyć. - To ona mnie popchnęła.
-Nic dziwnego, że dziecko wykazuje agresję w stosunku do potworów - matka MK uniosła wysoko głowę i uśmiechnęła się złośliwie - Jak jej rodzice to rasiści. To nie wina dziecka proszę pani - zwróciła się w stronę pedagog - Oni przekazują jej złe wzorce.
-Słucham? - byłaś oburzona - Ja? Rasistką? - otworzyłaś szeroko usta - Dlaczego pani tak uważa? - próbowałaś zachować normalny ton głosu... nie wychodziło.
-Nie wiem kto pani takich rzeczy naopowiadał, ale zaręczam, że ani ja, ani nasza córka, ani moja zona, nie jesteśmy rasistami. Gdybyśmy byli, to po co przeprowadzalibyśmy się do miasta słynącego z potworów - Ostatnie zdanie Piotrek zaznaczył bardzo wyraźnie. Byłaś w tak wielkim szoku, że nie wiedziałaś już co mówić.
-Wiem to i tamto - uśmiech potworzycy nie znikał - Wasza córka jest niebezpieczna dla wszystkich potworów i powinna być wyrzucona ze szkoły. Wszystkie dzieci w klasie tak uważają. - Aida płakała głośno, serce waliło Ci jak dzwon. Twoje dziecko niebezpieczne? Dla potworów? Nie mogłaś, nie chciałaś w to uwierzyć. Głaskałaś czule swojego aniołka po głowie próbując się uspokoić.
-Proszę o ciszę. - pedagog przypomniała o swojej obecności, lecz musiała się wspomóc uderzeniem o biurko zielonym futerałem na okulary - Dobrze, rozumiem, mamy tutaj konflikt. Jakkolwiek bym nie była przeciwko każdemu rasiście, tak pragnę zaznaczyć, że Aida nie miała starć z żadnym innym potworem w szkole. Zajście było jedno. Teraz dochodzi do przepychanek między dziećmi. Aida ostatnio zgłosiła też... - nauczycielka popatrzyła na Ciebie i Piotrka - ... że jest prześladowana. Stąd też moje pytanie. Monster. To ty to robisz?
-Nie! Nie mam rąk! Jak miałbym to zrobić! - powtarzał.
-Dobrze - nauczycielka, już wyraźnie zmęczona ciężką sytuacją zerknęła na zegarek - Jakie rozwiązanie proponują państwo?
-Wyrzucenie dziecka tych rasistów ze szkoły - potworzyca była nieugięta.
-Tego zrobić się nie da, nie ma powodów - odpowiedziała pedagog - A pani? Albo pan?
-Ja nie wiem - pokręciłaś głową, totalnie wyssana z jakichkolwiek sił czy myśli.
-Szczerze, to mam jeden pomysł - odpowiedział Piotrek - Mogłaby pani przekazać wychowawczyni, że przez najbliższe dwa tygodnie Aida nie pojawi się w szkole? Jednocześnie gwarantuje, że wszystkie zaległości zostaną odrobione - Co? Zmarszczyłaś brwi podnosząc na niego głowę. Ten położył Ci rękę na ramieniu jakby chcąc Cię powstrzymać przed powiedzeniem czegokolwiek. Mówił dalej, zupełnie niewzruszony. - Ostatnio z żoną nie układa się nam najlepiej... - dlaczego on o tym mówi? - No i ta cała przeprowadzka i zmiana otoczenia musiały mieć na nią wpływ. Zabiorę ją, niech odpocznie, ochłonie, sytuacja w klasie się uspokoi, dobrze? A potem wróci. - pedagog myślała chwilę.
-Jest pan pewien, że poradzi sobie z zaległościami?
-Proszę się o to nie martwić - uśmiechnął się. Tak uroczo, niewinnie i pewnie, jak tylko on.

-Na dwa tygodnie? - zaczęłaś jak tylko wyszliście ze szkoły i wsiadaliście do auta - Oszalałeś?
-Słuchaj... - zaczął, ale wsiadł do samochodu i zapiął pasy. Ty robiłaś to samo, kiedy on mówił - _____, jesteś młoda, prawda? Masz swoje potrzeby. Ostatnio... nie ma mnie tak często jakbym tego chciał. Jestem zmęczony. Ty też.
-Do czego zmierzasz?
-Wraz z moją grupą badawczą wybywamy na dwa tygodnie do Azji. Chiny. Indie. Japonia. Praca i zwiedzanie. Jako, że to firma taty... - tutaj mówił o Twoim ojcu, po ślubie, dla żartów nawet mówił do niego per „tata” - zgodzi się, aby jego ukochana wnuczka spędziła z nim trochę więcej czasu i pobawiła się. Wiesz jak ją kocha.
-Japonia? Mangi? Anime? - Aida nadal mając zapłakaną buzię wcisnęła główkę między wasze siedzenia.
-Nie będzie tam samotna? Znaczy się... tam będą sami dorośli... - wahałaś się.
-Nie sami. Z tego co wiem, dwie pracownice zabierają swoje córki. - Byliście w drodze do domu - Nie będzie się nudzić. A my... - westchnął - Myślę, że taka przerwa dobrze nam zrobi. Wiesz? Potraktuj to jako... wakacje od nas.
-Nie rozwiedziecie się prawda? - zapytała z obawą w głowie Ai. Pogłaskałaś ją po głowie.
-Nie kochanie. Nie. - Wracając do domu zahaczyliście do sklep. A właściwie to kilka sklepów. Sceptycznie podchodziłaś do tego pomysłu, ale... skoro już wszystko ustalone, to czemu nie? Mieli wyruszyć z samego rana dnia następnego, dlatego było niewiele czasu na spakowanie się i przygotowanie. Piotrkowi to nie robiło. To jeden z tych mężczyzn, któremu najmniejsza walizka wystarcza na przeżycie całego roku. Z Aidą były znowu inne problemy. Do późnej nocy pomagałaś się jej pakować.
Rankiem, który nastał równie szybko co wcześniejszy, być może dlatego, że nie spałaś zbyt długo - pożegnałaś się z mężem i córką. Obojgu dałaś coś swojego. Córka dostała pierścionek. Mąż dostał przewieszkę jaką miałaś przy kluczach. Nie na zawsze. Robiłaś tak odkąd pamiętasz. Dajesz coś swojego, aby mieć pewność, że te osoby wrócą by ci to oddać. Taki głupi zabobon, który robisz bardziej z przyzwyczajenia niż z wiary.
Rozstawaliście się w miłej atmosferze. Lecz już kwadrans po ich zniknięciu, mieszkanie zrobiło się jakby... za ciche.... za duże... Pewnie to przez brak snu, złe samopoczucie i w ogóle. Wszystko co Cię ostatnio spotkało.
Usnęłaś na kanapie. Lecz ledwo pojawiły się pierwsze mary senne, a zbudził cię ostry dzwonek do drzwi. Niechętnie podeszłaś i otworzyłaś je.
-Myślałam, że będziesz kazała mi czekać cały boży dzień - przez próg niczym burza weszła do środka Juda. Zaraz. Co ona tu robi? .... - Co się gapisz tak, jakbyś ducha widziała? Umawiałyśmy się przecież, prawda? - ... Coś tam zaczęło Ci w głowie świtać... Boże, to już teraz? Otworzyłaś szerzej oczy. - No, wpadłam na dwa dni - rzuciła swoje toboły. Sądząc po ich rozmiarze i ilości, to raczej dwa miesiące.
-....Napijesz się kawy? - Zaproponowałaś, bo sama chciałaś. Mózg jeszcze nie działał tak jak trzeba. Potrzebowałaś wspomagacza.
-Jasne! Od razu opowiesz mi co tam u ciebie nowego - rozglądała się po pokoju podekscytowana.
Ostatecznie nie wiesz czy to dobrze, czy źle, czy cokolwiek. W tej chwili? Chcesz spać.

Pytania do was:
1. Juda chce zobaczyć miasto. Gdzie ją zaprowadzisz i dlaczego tam?
2. Lubisz wycieczki po górach?
3. Czy mówisz jej o wszystkim - wszystkim? A może coś zatajasz? 
4. Najgłupsza rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłaś po pijaku? Albo (jeżeli tego nie było) - najgłupsza rzecz, jaka Ci się przytrafiła?
Share:

Gra: Poznaj(my) się - woody wąs

1 Dostajesz czołg. Jakie 3 rzeczy robisz jako pierwsze?
1 Odp.
-Jadę do kumpla żeby mi oddał 10 zł,
-Jadę kupić chleb,
-Zastanawiam się dlaczego Ja go dostałem.(interesujące...)

  2 Co według Ciebie kryje się za słowem "perfekcja"?
2 Odp.Sok Jabłkowy!!(Dobra ale tak na serio) Nie mam dokładnej interpretacji tego słowa.

  3 Do czego czujesz się zmuszany?
3 Odp.Do wstawania, do udawania.

  4 Czy boisz się ciemności?
4 Odp.TAK.

  5 Wyobraź sobie, że nocujesz w innym, niż Twój pokój miejscu. Masz do wyboru dwa łóżka. Jedno o miękkim materacu, w którym człowiek się dosłownie zatapia, oraz drugie, gdzie materac jest twardy. Które łóżko wybierzesz i dlaczego?
5 Odp.Chyba wolę twarde...Nie wiem dla czego. Wybaczcie.

  6 Czy obawiasz się przyszłości?
6 Odp.Tak, czasami mi się to zdarza...

  7 Czego chcesz się nauczyć?
7 Odp.Wstawania rano

  8 Co jest największym kłamstwem na świecie?
8 Odp.Fandom

  9 Boisz się bólu?
9 Odp.Tak...kto by się nie bał.

  10 Czy można dawać świadomie sobą manipulować? Jeżeli tak - to czego jest to świadectwem?
10 Odp.Nie, zazwyczaj robię to co uważam słuszne...zazwyczaj.

   11 Jak wyobrażasz sobie Piekło? Wierzysz w jego istnienie?
11 Odp.Zakładałbym że jest tam jak w wulkanie(dużo ognia, lawy, czy coś takiego) i tak, wierzę.

   12 Co to znaczy rozumieć kogoś? Na czym polega zrozumienie, czym jest i jak się przejawia?
12 Odp.Zrozumienie polega na potrafieniu wczuć się w sytuację innej osoby, potrafieniu odczuć jej uczucia, jest ono zachowaniem spotykanym u ludzi dobrego serca, może być nazywane darem pocieszania.

   13 Dlaczego bycie miłym bardzo często odbierane jest jako flirt?
13 Odp.Nie mam pojęcia.Wydaje mi się że ludzie próbują znaleźć jakąś niecodzienność w zachowaniu drugiej osoby np.Jak dziecko zrobi laurkę dla mamy/taty Kompletnie bez okazji, można się spodziewać że coś przeskrobało.
Osobiście uważam że bycie miłym jet dobrą cechą.

   14 Jesteś oszczędny?
14 Odp.Tak. Sądzę że oszczędzanie to pierwszy krok do spełnienie marzeń

   15 Co sądzisz o Butterfly Project?
15 Odp.Ogólnie go nie znałem, ale trochę o nim poczytałem,(ale rym) i sądzę że jest to dobry pomysł.Dla ludzi z lekko i bardziej podłamaną psychiką(bez urazy), ta 'terapia' może naprawdę być pomocna.

   16 Czy gdyby twój partnerka dokonała by zdrady wybaczyłbyś jej?
16 Odp.Nie mam i raczej nie będę miał dziewczyny, więc nigdy się nad tym nie zastanawiałem, ale raczej bym wybaczył.

   17 Czym jest prawdziwa miłość?
17 Odp.Prawdziwa miłość to ufanie komuś bezgranicznie, wiedza że twoja druga połówka zawsze ci pomoże, pocieszy, pomoże zrealizować twoje plany i zawsze będzie przy tobie.

  18 Ebook vs. tradycyjna książka? Co lepsze i dlaczego?
18 Odp.Wolę książki.Czytanie mnie odpręża.Każda książka ma jakąś historię(nie tylko tą spisaną). Prawdziwe książki mają duszę, a nie dysk twardy. Poza tym nie potrzebują ładowania.

   19 Czy to prawda, że ludzie się zmieniają?
19 Odp.Tak, to prawda. Wystarczy porównać siebie sprzed 8 lat, z sobą z teraźniejszości. Oczywiście niektóre cechy, przyzwyczajenia się nie zmieniają, ale z wiekiem coraz bardziej staramy się nie popełnić błędów, odróżniamy dobro i zło, potrafimy wziąć odpowiedzialność za swoje czyny.

   20 Co sądzisz o kazirodztwie?
20 Odp.Zło wcielone. Czegoś takiego nie powinno być.

   21 Opisz jak według Ciebie, będzie wyglądał świat za pięćdziesiąt lat.
21 Odp.Hmmm...Trudno to ująć w słowach... Na pewno będzie dość dużo...Nie wiem...Latających samochodów?

  22 Co najlepiej obrazuje nam ludzkie wnętrze?
22 Odp.Operacja wyrostka.

  23 Co myślisz o stereotypach? Kierujesz się jakimiś? Czy byłeś kiedyś postrzegany stereotypowo?
23 Odp.Trudno powiedzieć. Myślę że niektóre stereotypy 'mają rację' a niektóre nie. Nie kieruję się żadnym z nich. Osobiście sam siebie postrzegam na przykładzie stereotypu 'Mężczyźni zawsze pozostaną dziećmi'.

  24 Jaki jesteś? Jak siebie widzisz? Jak widzą Ciebie inni?
24 Odp.Jestem raczej leniwy,ale również towarzyski i zawirowany. Widzę siebie jako artystę,uwielbiam malować i robić żarty przyjaciołom.Myślę że inni postrzegają mnie jako zwykłego chłopaka z nadnaturalnym wzrostem i stylem z lat 90.

  25 Czy zdarzyło Ci się w życiu strzelać z prawdziwej broni?
25 Odp.Jeszcze nie, ale może kiedyś...

  26 Spełniło Ci się kiedyś jakieś marzenie?
26 Odp.Chyba tylko jedno: dostać undertale.Na ogół jestem marzycielem i wątpię żeby spełniły się wszystkie.(Może nawet spełniło mi się ich więcej, ale o nich zapomniałem?)

  27 Co jest kluczem do Twojego serca?
27 Odp. Wolę się nie zdradzać.Jak pisałem wcześniej nie mam i nie mam zamiaru mieć dziewczyny, a kto wie? Może będzie to czytać jakaś dziewczyna która mnie kocha(ale ja tego nie odwzajemniam)i wykorzysta to żeby
podbić moje serce? Ja nic nie mówię
.
  28 Jaka była najdziwniejsza rzecz, jaką usłyszałeś od innych o sobie?
28 Odp.Nie mam pojęcia.NAPRAWDĘ nie mam pojęcia. Moja pamięć nie jest zbyt dobra.(Nie kłamię.Piszę to z ręką na sercu.Przysięgam)I nie, to nie jest wymówka żeby wymigać się od pisania.

  29 Z jaką postacią książkową utożsamiasz się i dlaczego?
29 Odp.Znowu nie wiem. Chyba z Fredem/Gorgem Wesleyem z Harrego Pottera.Oboje(troje?)jesteśmy dowcipni, wysocy i niezbyt poważni.(Ale nie rudzi)

  30 Zabierz mnie, proszę, ze sobą na spacer: Opisz swój chód, postawę podczas niego. Czy różni się on gdy ktoś czy towarzyszy czy zazwyczaj jest taki sam? Czy masz jakieś specyficzne wymogi czy nawyki  (chociażby: spacerując w towarzystwie wolisz mieć rozmówcę po prawej stronie)?
30 Odp. Okej nich pomyślę...Nie wiem co mam rozumieć poprzez zdanie ,,Opisz swój chłód", ale co do postawy to zazwyczaj chodzę zgarbiony, z rękami w kieszeniach(Nie jestem pewien czy o to chodziło).
Zazwyczaj jak chodzę sam, jestem jeszcze bardziej zgarbiony, ale jestem bardziej rozmowny(Zanim zaczniecie pytać, tak lubię gadać sam do siebie.Mam wrażenie że jedyną osobą która mnie zrozumie jestem tylko ja sam).
Co do nawyków to raczej nie ma tu niczego o czym można by pisać.

PS.Pozdrawiam wszystkich którzy to czytają.Życzę miłego dnia.

Share:

Gra: Poznaj(my) się - DodoDan

1 Dostajesz czołg. Jakie 3 rzeczy robisz jako pierwsze?
Nie jestem pewna, czy powinnam mieć taką rzecz w posiadaniu. Ale pierwsze co, bym zrobiła to przyjrzała mu się dokładnie i starała rozpoznać model. Potem odpaliłabym i się przejechała po polach wokół mojej wsi razem z dziadkiem. A na koniec zgłosiła policji albo wojsku, na dłuższą metę nie chciałabym mieć czołgu w domu.


2 Co według Ciebie kryje się za słowem "perfekcja"?
Dla mnie „perfekcja” to rzecz albo czynność zrobiona najlepiej jak umiemy. Lecz cały czas się zmienia. Jest to dla mnie próg, który przekraczamy za każdym razem, gdy dajemy z siebie wszystko. Potem ustawiamy go wyżej i wyżej.


3 Do czego czujesz się zmuszany/a?
Obecnie do chodzenia do szkoły. Liceum jest dla mnie katorgą, ale nie ze względu na naukę – ją za to uwielbiam, ani o znajomych z klasy. Raczej chodzi o wywieraną na nas – uczniach – presję przez nauczycieli. Oczekuje się od nas więcej niż możemy dać. Nauczyciele oczekują, że z każdego przedmiotu będziemy najlepsi, a w szczególności z ich przedmiotu. Masa sprawdzianów i zadań domowych odbiera mi czas na robienie tego co daje mi radość – twórczość (pisanie, rysowanie, projektowanie) oraz spędzanie czasu z bliskimi.

4 Czy boisz się ciemności?
Jako małe dziecko to tak. Miałam bardzo bujną wyobraźnie – i nadal mam. Często jako dziecko zdawało mi się, że widzę jakieś dziwne stwory w rogach pokoju. Bałam się ich. Ale im starsza byłam zdawały się nie być już takie straszne. Potem to uczucie minęło. I ciemność zaczęła mnie ciekawić – nie ważne jak źle to brzmi. Ciemność to dla mnie zagadka, tajemnica oraz pasja. Uwielbiam noc i to o tej porze najczęściej tworzę. I w nocy mogę oglądać gwiazdy – najpiękniejszą rzecz, która istnieje.


5 Wyobraź sobie, że nocujesz w innym, niż Twój pokój miejscu. Masz do wyboru dwa łóżka. Jedno o miękkim materacu, w którym człowiek się dosłownie zatapia, oraz drugie, gdzie materac jest twardy. Które łóżko wybierzesz i dlaczego?
Wybrałabym twarde łóżko. To uczucie zatapiania źle mi się kojarzy. Jakby z uczuciem topienia się. Nie potrafiłabym zasnąć w takim łóżku.  A co do twardego, sama mam twardy materac i pomaga mi na ból pleców. Kiedy leżę na twardej powierzchni, ból w kręgosłupie szybciej się rozchodzi.

6 Czy obawiasz się przyszłości?
Raczej nie. Będzie co ma być. Jestem pewna, że będę starać się ze wszystkich sił, aby wieść życie takie jakie chcę. Będę cieszyć się z drobnostek i walczyć z przeciwnościami,  a negatywnym emocjom nie dam się pokonać.


7 Czego chcesz się nauczyć?
Każdej rzeczy, dzięki której mogę dać upust swoim uczuciom. Obecnie chcę nauczyć się szycia, a będę robić to w ferie razem z moją mamą. Chcę też nauczyć się norweskiego – uważam, że jest to piękny język. Jest też pewna umiejętność, którą chciałabym opanować, ale jest to dla mnie nieosiągalne – gra na jakimś instrumencie, ale nie posiadam słuchu muzycznego.

8 Co jest największym kłamstwem na świecie?
„Wszystko jest w porządku”

To jest dla mnie największe kłamstwo. Najbardziej mnie boli jak ktoś mówi, że jest dobrze, a prawda jest inna. A wszystko widać w oczach. Jak ktoś kiedyś powiedział „oczy są zwierciadłem duszy”. To kłamstwo jest najgorsze, bo wtedy nie wiem jak mam takiej osobie pomóc. Boję się, że zobaczę osobę, która już się poddała, a ja nic nie mogę już zrobić. 

9 Boisz się bólu?
To zależy. Jeśli to ból fizyczny, to da się do niego przyzwyczaić. Wyciszyć i stłumić. Jak jadę do dentysty to najczęściej wyobrażam sobie siebie z rodziną na wakacjach, a ból jakoś słabnie.             Lecz gorzej jest z bólem psychicznym. On nigdy nie mija. Czasami myślimy, że to koniec, że już minął, a on powraca. Ból psychiczny pozostawia na sercu trwałe blizny, które nigdy nie znikną i będą o sobie przypominać do końca życia.

10 Czy można dawać świadomie sobą manipulować? Jeżeli tak - to czego jest to świadectwem?
Myślę, że tak. I jest to świadectwem naszego nie tyle lenistwa, a słabej woli. Dajemy się zmanipulować, ponieważ sami nie mamy dość siły, aby zrobić coś samemu. Potrzebujemy dodatkowej motywacji i pozwalamy zmanipulować się przyjaciołom/członkom rodziny. W niektórych sytuacjach jest to forma pomocy albo wsparcia.

11 Jak wyobrażasz sobie Piekło? Wierzysz w jego istnienie?
Chciałabym, aby Piekło było takie jakie przedstawiła je Katarzyna Berenika Miszczuk w „Ja, diablica”. Jest to moim zdaniem najbardziej właściwa wizja piekła. Wiąże się to z moimi poglądami na temat Boga i Lucyfera, ale raczej lepiej o tym nie mówić.

Lecz jeśli piekło miało by być czymś złym jak to opisuje Biblia to raczej wyobrażam je sobie jako otwartą przestrzeń, gdzie nic nie ma. Ani ludzi, ani roślin. Po prostu ja sama.


12 Co to znaczy rozumieć kogoś? Na czym polega zrozumienie, czym jest i jak się przejawia?
Dla mnie zrozumienie to wczucie się w czyjąś sytuację, czyli po prostu empatia. Jeśli komuś stanie się coś złego, staram postawić się w jego sytuacji i przeanalizować tę sprawę na spokojnie. Znaleźć wszystkie możliwe rozwiązania oraz przyjąć jego punkt widzenia.

Zrozumienie to dla mnie okazanie wsparcia drugiej osobie.

13 Dlaczego bycie miłym bardzo często odbierane jest jako flirt?
Sama nigdy nie odebrałam bycia dla kogoś miłym jako flirt, ale może chodzi o to, że  w dzisiejszych czasach ludzie po prostu nie okazują uczuć?

Zachowują się jak maszyny zaprogramowane tylko na pracę, bez jakichkolwiek emocji. A gdy ktoś po prostu jest życzliwy odbierają to za uczucia miłosne, chociaż tak, nie jest.

14 Jesteś oszczędny/a?
Może nawet za bardzo. Pilnuje się z wydawaniem pieniędzy. Często odmawiam sobie przyjemności – takich jak kupno nowej książki albo słodkiej przekąski – aby mieć pieniądze na najważniejsze rzeczy. Np. na podręczniki, zeszyty albo bus-kartę (bilet miesięczny na autobus).

15 Co sądzisz o Butterfly Project?
Kiedyś słyszałam o tym projekcie. Kojarzył mi się ten motyl i nadawanie mu imienia. Chyba gdzieś, kiedyś o tym czytałam, ale nie pamiętam dokładnie.

Osobiście się z tym nigdy nie spotkałam, lecz uważam to za dobry pomysł. Rysowanie motyla i nadawanie mu imienia osoby bliskiej, może w jakimś stopniu pomóc osobie, która się krzywdzi. Osoby, które się okaleczają najczęściej nie chcą martwić swojej rodziny. A jeśli nadaliby motylowi imię siostry/matki/ innej bliskiej osoby może by przestali i poprosili o pomoc.


16 Czy gdyby twój partner/ka dokonał(a)by zdrady wybaczył(a)byś mu/jej?

Nigdy nie byłam w związku, ale myślę, że bym przebaczyła. Było by to trudne i ponowne odbudowanie relacji zajęłoby masę czasu, ale podjęłabym się tego. Prawdziwa miłość przebacza.

I jeśli mój partner/ka dopuściliby się zdrady to nie byłaby to tylko jego/jej wina. Po części byłaby też moja, bo mogłam jakoś zaniedbać ukochaną osobę albo ją odtrącić.

17 Czym jest prawdziwa miłość?
Prawdziwa miłość to miłość, którą pokazali mi rodzice. Patrząc na moich rodziców, widzę prawdziwą szczerą miłość. Uczucie, które buduje i pielęgnuje się latami, a owocem tego uczucia są dzieci. Jak na nich patrzę widzę jednocześnie młodzieńczą miłość, pełną świeżości oraz tej dojrzałej – tą w której można dzielić się rozterkami, smutkami oraz szczęściem i radością.


18 Ebook vs. tradycyjna książka? Co lepsze i dlaczego?
Jestem wierna tradycji. Lubię czuć papier pod palcami, czuć zapach druku, a szczególnie tego nowego. Lubię widzieć książki, nie przepadam za wyświetlaczami. Sama nie wiem, dlaczego. Po prostu mi przeszkadzają.

Lubię też patrzeć na nie jak leżą na półkach.

19 Czy to prawda, że ludzie się zmieniają?
Tak. Jest wiele czynników, które zmieniają człowieka – środowisko, ludzie, charakter. Zmieniamy się  każdego dnia. Nigdy nie jesteśmy tacy sami. Nigdy nie będziemy tym, kim kiedyś byliśmy. Zmieniamy się w każdej chwili. Zmieniają nas doświadczenia i chwile.

Byłam inną osobą gdy zaczęłam odpowiadać na te pytania i będę  inną osobą, gdy ktoś będzie to czytał.

20 Co sądzisz o kazirodztwie?
Trudno mi się o tym wypowiedzieć. Z biologicznego punktu widzenia jest to niezdrowe dla gatunku, ponieważ prowadzi to do różnych chorób u potomstwa. Z punktu historycznego, chodziło o utrzymanie „czystej krwi” w rodzinach królewskich. Np.  Dobrze znana wszystkim – a przynajmniej mam taką nadzieję – Kleopatra VII, która była żoną swoich braci. W średniowieczu nie było to dziwne. A dzisiaj jest to uważane za niestosowne i tępione przez społeczność. Ale jest to coś co nigdy nie zniknie z naszego społeczeństwa.

21 Opisz jak według Ciebie, będzie wyglądał świat za pięćdziesiąt lat.
Szczerze to nie wiem. Jednak chciałabym, aby w przeciągu tych pięćdziesięciu lat ludzie przejrzeli na oczy. Zobaczyli gdzie popełniają błędy i starali się naprawić je.

A druga wizja – bardziej realna i mniej utopijna – to, że okaże się, że nie jesteśmy sami we wszechświecie.

22 Co najlepiej obrazuje nam ludzkie wnętrze?
Oczy. Oczy pokazują co naprawdę siedzi  w człowieku. Pokazują prawdziwe uczucia i to co kryję się w naszym wnętrzu. Lecz trzeba potrafić to dostrzec, tylko nie wszyscy to potrafią.


23 Co myślisz o stereotypach? Kierujesz się jakimiś? Czy byłeś/aś kiedyś postrzegany/a stereotypowo?
Wiadomo nie ma dymu bez ognia. Nic nie bierze się znikąd. Lecz nie powinniśmy brać wszystkich do jednego worka. Dla mnie każdy człowiek ma na początku czysta kartę. To od niego zależy jak zostanie zapisana. A stereotypy to tylko złe wspomnienia, które nie mogą wyjść z ludzkich wspomnień.

24 Jaki/jaka jesteś? Jak siebie widzisz? Jak widzą Ciebie inni?
Sama uważam się za osobę kreatywną. Może trochę leniwą, ale pomocną. Dużo ludzi mówi, że jestem pomocna, ale też bardzo zdyscyplinowana. Często słyszałam od rodziców jak sumienna jestem.

Uważam się też za tym obserwatora, wolę siedzieć z boku i słuchać muzyki. Kiedyś usłyszałam od znajomego, że jestem chłodna i bardzo ostrożna. Ale moim zdaniem wynika to z dystansu jaki staram się zachować w stosunku do obcych ludzi. Nie lubię otwierać się przed ludźmi z powodu przeszłości.


25 Czy zdarzyło Ci się w życiu strzelać z prawdziwej broni?
Tak, byłam nawet parę razy na strzelnicy. Lubię strzelać z broni. Uważam to za dobry i odprężający sport.

26 Spełniło Ci się kiedyś jakieś marzenie?
Jasne. I to nawet kilka. Mam własny pokój. Byłam za granicą w paru krajach. Wydałam książkę. Lubię marzenia. To jest moja motywacja do działania.

27 Co jest kluczem do Twojego serca?
Akceptacja. Otworzyłabym się przed osobą, która zaakceptowałaby mnie taką jaka jestem. Razem ze wszystkimi obawami i dziwnymi nawykami. Po prostu pozwoliła być sobą. Nie odrzuciłaby za jakiś błahy błąd, tylko pomogła go naprawić.


28 Jaka była najdziwniejsza rzecz, jaką usłyszałeś/usłyszałaś od innych o sobie?

Jak znajomy powiedział mi, że izoluje się od ludzi. W pewnym sensie odstraszam ich od siebie swoją nazbyt ostrożną postawą. Jego szczere słowa, które nie posiadały w sobie jadu.

Wiadomo prawda w oczy kole, ale daje do myślenia.

Było to najdziwniejsza rzeczą jaka mnie na razie w życiu spotkała, bo uważałam, że obcy ludzie nie są zdolni do czegoś takiego. Nie myślałam, że osoba, która praktycznie mnie nie zna, nie ma w tym żadnego interesu ani korzyści zrobi coś co może mi w pewnym stopniu pomóc. I nadal nie rozumiem, dlaczego to zrobił.

29 Z jaką postacią książkową utożsamiasz się i dlaczego?
Jedyna postać jaka nasunęła się mi, kiedy przeczytałam to pytanie jest Tris z serii „Niezgodna”. Jest to dziewczyna, która mimo wszystko walczyła dalej. Nie poddała się jak powoli traciła bliskie jej osoby – po prostu walczyła, a przy tym starała się być w zgodzie ze swoimi przekonaniami.

Myślę, że utożsamiam się z nią, ponieważ sama chciałabym znaleźć w sobie siłę do walki.


30 Zabierz mnie, proszę, ze sobą na spacer: Opisz swój chód, postawę podczas niego. Czy różni się on gdy ktoś czy towarzyszy czy zazwyczaj jest taki sam? Czy masz jakieś specyficzne wymogi czy nawyki (chociażby: spacerując w towarzystwie wolisz mieć rozmówcę po prawej stronie)?


To zależy z kim. Jeśli idę z kimś kogo znam i mam z nim pozytywne wspomnienia to zachowuje się normalnie. Staram się podtrzymać rozmowę oraz miło spędzić te parę chwil, rozmawiając o tym o czym oboje się interesujemy.

Jeśli jest to obca osoba jestem raczej zdystansowana. Może mój krok jest bardziej sztywny. Ale staram się nie pokazać po sobie stresu. Staram zachowywać się naturalnie, ale wychodzi to różnie.

Wolę jak rozmówca znajduje się po mojej prawej stronie, a jeśli jest to ktoś z rodziny to z lewej strony.

Natomiast jak chodzę sama to najczęściej słucham muzyki.


Share:

POPULARNE ILUZJE