Notka od autorki bloga: Niniejsze opowiadanie nie jest moje.
Należy ono do Silent Omen, która jakiś czas temu po opublikowaniu kilku
rozdziałów skasowała swojego bloga wraz ze stworzoną przez siebie
historią. Postanowiłam do niej napisać i poprosić o przesłanie
opowiadania oraz - o to by zgodziła się, abym w jej imieniu publikowała.
We współczesnym internecie naprawdę mało jest dobrych polskich
opowiadań. Jej jest najlepszym jakie znalazłam w polskim fandomie
Undertale.
Tak więc nie przeciągając dalej, oto i ono.
Słowem wstępu:
Frisk stara się przekonać Asgora, żeby porzucił plan zniszczenia
bariery. Tłumaczy, że świat wcale nie jest tak przyjaznym miejscem, jak
mogłoby się wydawać. Chcąc uniknąć ostatecznej walki z królem spędza
czas w Podziemiu na szukaniu innego rozwiązania i ciesząc się
towarzystwem przyjaciół.
Opowiadanie przedstawia perypetie
głównych bohaterów uniwersum Undertale. Jest to historia alternatywna, z
dużą domieszką humoru i pozostająca w zgodzie z głównymi wątkami
fabularnymi oraz z kanonem gry.
---
Ostrzeżenie:
Opowiadanie
może zawierać: wulgarny język, opisy przemocy i scen erotycznych, wątek
poruszający tematykę miłości homoseksualnej. Kierowane do czytelników
pełnoletnich.
SPIS TREŚCI:
Rozdział XII (obecnie czytany)
Rozdział XIII
- MŁODY, RUCHY! ZAPIERDALAJ! ZA-PIER-DA-LAJ!!!
- Un… Undyne! – posapywał Monster Kid uciekając przed wycelowaną w
niego włócznią. Serce zamarło mu w piersi, gdy ta z impetem świsnęła mu tuż
obok głowy. – Hufff, Undyne! Ja… już… nie mogę!
- TEMPO! TEMPO! – i kolejna świetlisto-błękitna włócznia pomknęła z
zawrotną prędkością w jego stronę. Tej nie zdołał uniknąć. Grot wbił się w
ziemię między jego stopami, przez co chłopak potknął się i wyrżnął w glebę.
Undyne stanęła nad nim mierząc go wzrokiem.
- Wstawaj.
Odpowiedziało jej ciche szlochanie, które zaraz przerodziło się w
wycie. Od płaczu ciałko Monster Kida podrygiwało w spazmatycznych dreszczach.
Bał się podnieść głowę i spojrzeć w twarz swojej trenerce. Co za wstyd… Jakże
żałośnie musiał wyglądać? Kogo w ogóle chce oszukać, do pięt jej nie dorasta.
- Młody, wstawaj – kucnęła przy nim i podciągnęła go do góry. On
jednak wyrwał się jej i na powrót ukrył twarz w ziemi. – Młody… Zrozum jedną
rzecz. Nieważne, ile razy upadniesz. Ważne jest to, czy za każdym razem
wstaniesz. A teraz przestań żreć piach i wstawaj – zataczał się, ale wstał. Zapłakaną
twarz miał brudną od łez i ziemi, na czole już zaczynał kwitnąć pokaźny guz.
Trzęsły mu się nogi. Wciąż pochlipując wbił oczy w wojskowe buciory dowódcy
Gwardii Królewskiej.
- To co? Próbujemy jeszcze raz? – rzuciła, jakby ten wypadek nigdy nie
miał miejsca.
Monster Kid pokręcił energicznie głową. Westchnęła ciężko.
- Popatrz na mnie – zażądała. Lecz on nie miał odwagi. – SŁYSZYSZ, CO
MÓWIĘ?!
Dopiero kiedy huknęła, zerknął na nią z trwogą wypisaną w czarnych,
zapłakanych oczach.
- Czego się spodziewałeś? Zielonej łączki? A może gry w klasy?
Ciałem chłopaka znowu wstrząsnęły dreszcze. Podziwiał ją i miał za
wzór, ale teraz… Nie to, że się jej bał. Po prostu czuł, że ją zawiódł. Że
zmarnował jej cenny czas.
- To wszystko przez to, że nie mam rąk jak inni… - wydukał nieśmiało.
Pojedyncza łza spłynęła po jego policzku i spadła na ziemię.
- Pierdolisz. Tylko ofermy szukają sobie wymówek.
- Ty nic nie wiesz! – krzyknął do niej. W jego głosie brzmiał gniew
połączony z rozpaczą.
- Ćwiczymy dalej? – zaproponowała ignorując tę uwagę.
- NIE! – Monster Kid zaczął się oddalać. Nie miała zamiaru go
zatrzymywać.
- To nie. Ale wiesz co? – odwrócił się. – Opowiem ci dowcip na
rozweselenie. Co ty na to? – czekał. – A więc… Jasiu mówi do mamy: mogę
ciasteczko? A mama mu na to: jasne, ale najpierw umyj rączki. „Mamusiu, ale ja
nie mam rączek!”, odpowiada Jasiu. Wiesz co powiedziała mu mama? „Nie ma
rączek, nie ma ciasteczek”.
Alphys, obserwująca ich trening od dłuższego czasu, pacnęła się otwartą
dłonią w czoło.
Cała
Undyne…
Monster Kid znowu wybuchł płaczem. Chciał biec przed siebie, ale nogi
bolały go tak potwornie od kilkugodzinnego treningu, że przewrócił się po raz
drugi. Rudowłosa szarpnęła go gwałtownie z ziemi i postawiła do pionu.
- Nie powiedziałam tego, żeby ci dosrać. Musisz pogodzić się z tym, że
klaskać u Rubika to ty nie będziesz. Ale za to jak już skończysz się mazgaić,
to wrócisz do mnie i będziemy trenować dalej. A ja nauczę cię wielu fajnych
rzeczy. Zgoda?
Nie odpowiedział.
- Będziemy ćwiczyć twoje nogi. Wykorzystamy cały twój potencjał. Ale
musisz chcieć, rozumiesz?
Pokiwał smętnie głową, jakoś tak bez przekonania.
- Mogę nauczyć cię pewnej zajebistej techniki, którą na pewno położysz
każdego przeciwnika – dostrzegła w jego oczach błysk nadziei. – Ale żeby ją
opanować, najpierw musisz mieć silne nogi. Musisz wykorzystać wszystko, co
masz. A teraz idź do domu, odpocznij. Po weekendzie zaczniemy jeszcze raz.
- Dobrze… - wybąkał i niepewnie ruszył przed siebie. Gdy zniknął za
gęstą, wysoką trawą, pewien, że nikt go nie widzi i nie słyszy, znów zaczął
ryczeć. Nie wiedział, że jego mentorka ma doskonały słuch. Odwróciła się i
skierowała swe kroki do domu.
- Eh, Undyne…? – zaczepiła ją Alphys. – Nie uważasz, że trochę… przesadziłaś?
– Ruda nie uraczyła jej nawet przelotnym spojrzeniem, prychnęła tylko. No tak, ciągle
jest obrażona. Tamtej pamiętnej nocy niczego sobie nie wyjaśniły. Doktorka
nabrała wody w usta i zrobiła to, w czym była najlepsza: stchórzyła. Nie
potrafiła wyjaśnić jej swoich odkryć, ani wytłumaczyć motywów Friska. Rudowłosa
lojalnie popierała Asgora w idei wyjścia na Powierzchnię i „skopania tyłków ludzkości”. Kierowała nią nie tylko wierność
królowi, za którego dałaby się przerobić na sushi, ale też silne pragnienie
wymierzenia sprawiedliwości. Undyne to wojowniczka. Nie zastanawia się za
długo, po prostu walczy dla sprawy i często nie myśli o konsekwencjach. Do tego
z niemożliwością graniczy wyperswadowanie jej czegokolwiek. Frisk mówiła, że
powinna jej zaufać, że powinna przynajmniej spróbować. Nie tylko po to, by
ulżyć sobie i zrzucić ten ciężar, ale też po to, by ocalić tych, których kocha.
Również Undyne. Ale jak ma powiedzieć jej, że wszystko o co walczy, nie ma
sensu? Jak ma powiedzieć komuś, kto gardzi bezczynnością, że lepiej jest
siedzieć na tyłkach w Podziemiu i cieszyć się tym, co się ma? I w końcu… jak
powiedzieć, że ją kocha i że dopóki tylko są razem, jest szczęśliwa tu gdzie
jest i nie ma potrzeby tego zmieniać?
- Undyne… – splotła palce z jej palcami. Ta, nieco zbita z tropu,
uniosła brwi i spojrzała na nią pytająco. Na twarzy Alphys wykwitły rumieńce. –
Możemy porozmawiać… normalnie?
Nic nie powiedziała, tylko pociągnęła ją za rękę do domu.
***
Wysłuchała jej z uwagą i ani razu nie przerwała. Był to spektakularny
pokaz cierpliwości. Siedziała spokojnie obok z ramionami splecionymi na piersi,
milcząca i wpatrzona w niewidoczny punkt. Wyglądała, jakby wewnątrz niej
toczyła się walka. Alphys nie była pewna, czy za tą fasadą opanowania nie krył
się ładunek wybuchowy. Mimo to postanowiła zaryzykować. Położyła rękę na jej
ramieniu i już miała coś powiedzieć, lecz ona ją uprzedziła:
- Muszę to wszystko przemyśleć – podniosła się i nie mówiąc nic
ponadto, wyszła z pokoju zamykając za sobą drzwi. Alphys podkuliła nogi pod brodę.
O czym tu myśleć? Ile jej to zajmie…?
Weź
się w garść!
Zaczęła liczyć do dziesięciu, gdy wtem drzwi wyleciały z hukiem.
- TO WSZYSTKO JEST POPIERDOLONE! – zawołała Undyne od progu.
Poszło
szybciej, niż się spodziewałam…
Wskoczyła z powrotem na kanapę i zrobiła coś, czego tamta w życiu by
się nie spodziewała. Objęła ją ramieniem i położyła głowę na jej piersi jak
mała dziewczynka, która natychmiast potrzebuje utulenia. To wszystko do niej
nie docierało. Potargane, czerwone kudły łaskotały w nos, kiedy Alphys gładziła
je uspokajająco.
Już,
już, narwańcu. Wszystko będzie dobrze…
- Jebać to… - wymamrotała. – Jebać ten lepszy świat.
- Tak.
- Wiesz co, Alphys?
- Hm?
- Powinnaś mi zaufać.
Serce na moment przestało jej bić. Zaufanie…? Ale czy ona sama była
godna zaufania? Wszyscy wciąż polegali na jej wiedzy i doświadczeniu, nawet po
tym, co wydarzyło się z Amalgamatami. Ile razy w poprzednich liniach czasowych
popełniała te same błędy? Z dziennika Sansa wynikało, że finał prawie zawsze
był ten sam. Prawie. Czy więc teraz
może być inaczej? Czy może zaufać sama sobie…?
- Ej – z rozmyślań wyrwał ją głos Undyne. Zerkając w dół nadziała się
na jej roziskrzone spojrzenie. Kocia źrenica rozszerzyła się zauważalnie; mogła
dostrzec w niej własne odbicie. – Kocham cię.
...
C-COOO?!
To swobodnie rzucone „kocham cię” było niczym cios obuchem w łeb –
nagłe i niespodziewane. Przez kilka sekund nieco chrypiący głos dowódcy Gwardii
Królewskiej rozbrzmiewał w głowie Alphys jakby ktoś wciskał przycisk
przewijania na odtwarzaczu. „Kocham cię”. „Kocham cię”. „Kocham cię”. Dokładnie tak powiedziała. Nie miała jednak
czasu, by się dłużej nad tym zastanawiać. Undyne przewróciła ją na plecy i cmoknęła
w policzek, na którym to wykwitł piękny rumieniec o barwie dojrzałej wiśni.
Zaśmiała się dostrzegając zdumienie w jej oczach.
- Um… Undyne?
- Tak?
- Mam pytanie…
- … tak? – pochyliła się nad nią. Kilka niesfornych pasm włosów opadło
na jej twarz. Alphys chwyciła za nie i pociągnęła w taki sposób, że prawie
zetknęły się nosami.
- … bardzo mnie kochasz? – jej czarne oczy błyszczały wilgocią. Undyne
wyszczerzyła się mrużąc oko.
- Jak skurwysyn – ściągnęła okulary z nosa doktorki i delikatnie
odłożyła je pod kanapę. W następnej chwili przylgnęła całym ciałem do niej i
wydarła z jej ust pocałunek. Dziki i pełen pożądania, jakiego nigdy wcześniej
nie doświadczyła. Tamta po omacku znalazła gumkę, którą Undyne związywała
włosy. Uwolniła je, a wtedy ruda kurtyna otoczyła ich twarze. Ile razy
fantazjowała o tym, że to robi…? Dreams
come true, zupełnie jak w tych przesłodzonych produkcjach Disneya, gdzie
bohaterowie śpiewają w kluczowych momentach, grube kupidynki sypią na nich z
nieba płatkami róż, dookoła fruwają świetliki, a jednorożce pierdzą tęczą.
Wplotła dłonie w jej włosy, na co ta mruknęła nie przerywając pocałunku.
Wspierała się na jednej ręce, podczas gdy druga rozpoczęła wędrówkę po
krągłościach ukrytych za doktorskim płaszczem. Kiedy zabrała się za guziki łączące
poły kitla, Alphys oderwała się gwałtownie próbując wyswobodzić spod jej
ciężaru.
- Proszę, nie… - wymamrotała, a Undyne zawisła nad nią w bezruchu
unosząc brwi.
- Dlaczego nie?
- No bo… bo…
- Już, spokojnie – szepnęła. – Nie zrobię nic, co ci się nie spodoba.
- Nn… nie o to chodzi… Po prostu… No ten… Jja jestem, no wiesz… Gruba.
Czerwonowłosa ryknęła śmiechem na całe gardło, zaś Alphys zakryła się
poduszką.
- Głupia! – zabrała jaśka i siłą oderwała jej ręce, gdy chciała
zasłonić twarz. – Wyleczę cię z tych durnych kompleksów! Obiecuję ci to. –
Przytrzymując za przeguby cmoknęła ją przelotnie. Miała spojrzenie głodnego
wilka, który właśnie zapędził swą ofiarę w kozi róg.
Kurwa
mać!
- Undyne, co zamierzasz… ? – zapytała z przestrachem. Mimowolnie zadrżała
pod dotykiem wojowniczki.
- Co zamierzam? Boże, Al. Ty się pytasz co zamierzam? – pogładziła ją
czule. – Powiem ci do cholery, co zamierzam! BĘDĘ SIĘ Z TOBĄ PIEPRZYĆ! – Z
lubością obserwowała obawę, która odmalowywała się w czarnych oczach.
Kompletnie ją zamurowało. I bardzo dobrze! Gdyby tylko wiedziała od jak dawna
Undyne jej pragnęła… Nie przypuszczała tylko, że to kiedykolwiek nastąpi. A już
nie na pewno, że będzie to dzisiaj!
- Hah…! Hahaha…! Heh, d-dobry żart… - odwróciła głowę ukradkiem
przełykając ślinę.
- Ja nie żartuję – ton głosu rudej zabrzmiał śmiertelnie poważnie. –
Tak. Zamierzam się z tobą pieprzyć, bo od dawna mam na to ochotę i wiem, że ty
też masz! – Polizała lubieżnie jej szyję, a potem lekko ugryzła. Nie bez cienia
satysfakcji zauważyła, że zdrętwiała pod tą pieszczotą.
- Eheh… Undyne…
- Mm?
- O boże… Nie wierzę, że to mówię, ale… TAK
CHCĘ!
Undyne zmrużyła z zadowoleniem płonące złotem oko. Ucieszył ją ten
niespodziewany entuzjazm. Postanowiła jednak podroczyć się z przyjaciółką. Uśmiechnęła
się szeroko.
- Na pewno?
- Tak!
- Ale jesteś pewna?
- Boże, tak!!!
- Hmm… No nie wiem, nie wiem… - niby przypadkiem przeciągnęła długim
pazurem po jej udzie.
- Podła flądra! – warknęła Alphys marszcząc gniewnie czoło.
- … FLĄDRA?!
- TAK! FLĄDRA!
- Oż ty! – ruda przygniotła swoją zdobycz do kanapy. Wyprostowała się
i nie spuszczając zeń oka przeczesała zmysłowo swoje długie włosy, odgarniając
je do tyłu. Było w tym coś obłędnie hipnotyzującego. Przypominała teraz
zabójczo zmysłową, wodną nimfę. Na ten czas przestała być wulgarną, impulsywną
wojowniczką. Stała się mityczną ondyną, o których Alphys kiedyś czytała w
książce o legendach słowiańskich. Ondyna,
undyna… Ciekawe, czy to od tych baśniowych istot wzięło się jej imię? A
może… może nawet od nich pochodziła? Dotąd nie zastanawiała się nad tym, ale
warto będzie dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat.
Później
będziesz się nad tym zastanawiać, kretynko!
Chłonęła wzrokiem ten widok nie
mogąc powstrzymać westchnienia, które mimowolnie wydostało się z gardła.
- I co, doktoreczko? – zniżyła głos schylając się. – Nie rozmyśliłaś
się?
Alphys złapała za materiał czarnej koszulki i podciągnęła ją nieśmiało
do góry. Tamtej uśmiech rekina nie schodził z gęby. Sama dokończyła pozbywanie
się tiszerta. Od razu poczuła chropowatą dłoń wodzącą po jej mięśniach brzucha,
niepewnie badającą twarde jak kamień wypukłości. Pozwalała się macać, poznawać
dotykiem. Ta ufność, rumieńce, szkliste, lśniące oczy, te wstydliwe muśnięcia…
Boże, jakie to rozczulające! Więcej. Chciała zedrzeć z uroczej doktorki tę
niewinność wraz z ubraniami. Więcej. Poczuła zaciskające się palce na biodrach,
ohh. O tak, chciała WIĘCEJ!
- Alphys… - omiotła ciepłym oddechem jej kark. – Jesteś moja.
I w tym momencie puściły wszelkie hamulce. Biały, nieco już wynoszony
kitel został rozorany ostrymi pazurami na strzępy. Nikt po nim nie będzie
płakał.
- Nie no, serio…? – Undyne skomentowała pokaźnych rozmiarów
biustonosz, jaki nosiła przyjaciółka. Był oczojebnie różowy ze złotymi
inicjałami „MTT”. – Al… Co to jest?
- Um… Urodzinowy prezent od Mettatona? – odpowiedziała tak, że
zabrzmiało to prawie jak pytanie. Poczuła się cholernie głupio. Ale przecież
nie przewidziała takiego obrotu spraw! Na taką okazję miała przygotowany inny
komplet. Czarny, koronkowy… Ah! O czym w ogóle ona myśli?! Dobra, sprawiła
sobie zajebiście seksowną bieliznę tak na
wszelki wypadek, gdyby jednak kiedyś tam miało do czegoś dojść, ale skąd
mogła wiedzieć, że to wydarzy się dzisiaj? Wszak jeszcze wczoraj Undyne
prychała na nią z wyrzutem! A teraz będą się spać ze sobą. Nie… To źle brzmi.
Nie z Undyne. To jest żywioł. Będą się rżnąć. O matko, przecież jest jeszcze
dół, a tam…!
- Co to
kurwa jest…
No i
pięknie. Teraz mnie pogoni z domu. Nie mam w czym wrócić do siebie!
Zanim zakryła ze wstydu twarz, rzuciła przelotnie okiem na swój
płaszcz, a raczej na to, co z niego zostało.
- Um… T-to… Też prezent od Mettatona…? – bąknęła spomiędzy palców, nie
chcąc patrzeć na nią bezpośrednio. Undyne gapiła się z kamiennym wyrazem twarzy
na majtki, jakie nosiła. Pomijając to, że kolorystycznie współgrały z
żarówiasto-różowym cyckonoszem, to jeszcze w ich strategicznym miejscu widniała
wesoła facjata Mettatona. Ale to nie wszystko! Otóż nad jego głową był
złoto-brokatowy napis, który obwieszczał co następuje: „tu byłem”.
- Czy wy…
- NIE! – od razu zaprotestowała. – NIGDY NIC!
-Ugh… Nie obraź się, ale…
- PRZEPRASZAM! J-ja… To znaczy…
Nie dokończyła, gdyż rudowłosa dosłownie zdarła z niej obciachowe
gatki i cisnęła nimi na oślep. Różowe majtochy majestatycznie przeleciały przez
cały pokój.
- … nie obraź się, ale twój kumpel to skończony idiota. – Uśmiechnęła
się obracając wszystko w żart.
Alphys chciała zapaść się pod ziemię, bynajmniej nie tylko dlatego, że
nieopatrznie ubrała na siebie… to.
Leżała w samym staniku przed najgorętszą laską w Podziemiu, do tego z workiem
kompleksów i mocno zaniżonym poczuciem swojej wartości. Z nerwów odruchowo
smagnęła ogonem. Undyne, jakby czytając jej w myślach, przylgnęła do niej całą
sobą i wyszeptała:
- Jesteś boska – ucałowała ją pod brodą. – Uwielbiam cię.
Odwzajemniła uścisk i zaczęła błądzić rękami po jej plecach. Było tak
cudownie… Postanowiła odłożyć na bok wszystkie obawy i ciężary, jakie od dawien
dawna dźwigała, choć nie było to wcale łatwe. Trudno. Najwyżej jutro odpokutuje
to moralniakiem. Ale teraz…
- O boże, Undyne… - zatrzymała się na wysokości zapięcia od jej
biustonosza. Szybko się z nim uporała, a ten zsunął się bezwładnie ze smukłych,
wyćwiczonych ramion i natychmiast odszedł w zapomnienie. Z większą pewnością
musnęła napięte mięśnie wojowniczki, sycąc dotyk ich fakturą.
Jest
taka wspaniała...
Ciało Undyne było wyćwiczone, ale nie muskularne. Twarde i wytrzymałe,
tu i ówdzie naznaczone bliznami, po których błądziły palce doktorki. Jakże się
różniło od jej miękkiego, kluchowatego cielska! Nie, stop! Nie teraz! Jest tak
dobrze!
Rudowłosa w milczeniu pozwalała się głaskać. Nie miała zamiaru się
śpieszyć. Niech pozna, niech zapragnie więcej, niech dotyka. Jej ręce, są takie
czułe i miłe… Oh, tak. Wtem niespodziewanie zeszły niżej, dotknęły brzegu
spodni spiętych skórzanym paskiem. Undyne zajrzała jej w oczy, a gdy dostrzegła
w nich mieszankę podniecenia, fascynacji i wahania, znów obdarzyła ich
posiadaczkę szerokim uśmiechem.
- No na co czekasz, doktorko? – zachęciła ją, co w sumie zabrzmiało w
jej ustach bardziej jak wyzwanie. Koniec! Nie będzie dłużej zwlekać! Gwałtownie
złapała za pasek, niczym ćpun na głodzie za działkę koksu, a potem wyszarpnęła
go ze sprzączki. Zapięcie odskoczyło z metalicznym pogłosem. Nie patyczkowała
się dalej. Rozpięła spodnie, a następnie obsunęła je w dół wraz z bielizną.
Ruda zaśmiała się dźwięcznie.
- Ah, niecierpliwa! No już! Już jestem cała twoja! – Podniosła się zrzucając
z siebie resztę garderoby.
Moja.
To słowo na ułamek sekundy zadzwoniło w jej myślach.
- Ale to też ci niepotrzebne – Undyne rozcięła pazurem tasiemkę
łączącą po środku połówki biustonosza Alphys. Dwie bujne piersi zakołysały się
z boku na bok. Złapała za nie oburącz i ścisnęła mocno, na co druga zareagowała
cichym jękiem. Usadowiła się okrakiem na pełnych biodrach i rzuciwszy jeszcze
zaczepne spojrzenie w jej kierunku, skubnęła delikatnie zębami stwardniały
sutek. Ta wierzgnęła nieznacznie, gdy wzdłuż kręgosłupa przebiegł elektryzujący
dreszczyk. Zaczęła przeczesywać palcami bujną grzywę, aż tu nagle poczuła
między nogami wyraźnie niecierpliwą rękę.
- Undyne! – zawyła zaskoczona.
- Cśśś – uspokoiła ją przelotnym pocałunkiem. Zaśmiała się cicho
uświadomiwszy sobie, że jest mokra i gotowa na dalszą grę. – Podoba ci się… -
szepnęła wsuwając powoli palec do środka. Alphys nabrała powietrza w płuca, serce
zabiło w piersi tak, jakby chciało jednym susem wyskoczyć przez gardło. Zaraz
do zabawy dołączył kolejny palec. Poruszały się jednym rytmem, z początku
niespiesznie, a po pewnym czasie coraz szybciej. Przez jej ciało przetaczały
się fale przyjemnego ciepła, które z chwili na chwilę stawały się coraz
bardziej gorące i coraz bardziej intensywne. Oddychała niespokojnie oddając się
nieziemskiej rozkoszy, która brała ją we władanie. W końcu zacisnęła nogi mając
wrażenie, że jeszcze trochę i eksploduje. Rudowłosa obdarzyła ją spojrzeniem
mówiącym, iż jest wielce zadowolona ze stanu, do którego ją doprowadziła. Ale
to jeszcze nie koniec. O nie, to by było zbyt proste. Najpełniejszy smak mają te
owoce, które późno dojrzewają i które długo nabierają smaku. Nie należy zrywać
ich za szybko.
- Ah… Dlaczego przerwałaś? – mruknęła rozczarowana. Słodka. I
niezaspokojona. Odebranie jej niewinności będzie niczym zstąpienie do piekieł i
przywłaszczenie sobie jakichś diabelsko-mistycznych tajemnic. Ależ ją rozpaliła
ta myśl! Ta świadomość, że jest pierwsza. Że została przyjęta tak chętnie. Ucałowała
brzuch i zeszła niżej. Zanim Alphys zdobyła się na jakąkolwiek reakcję, Undyne
już działała. Rozłożyła jej nogi na boki, a potem zanurkowała długim jęzorem w
kusząco wilgotną dziurkę.
- AH! – zafalowała gwałtownie biodrami, lecz silne ręce przytrzymały
je w miejscu. Ciche pomruki i jęki przeszywały przestrzeń pomiędzy nimi.
Kapitan raz po raz wbijała się językiem głębiej i głębiej, dostarczając swej
kochance wyjątkowych doznań. Po kilku minutach wycofała się, lecz nie na długo.
Wsunęła do środka palec i poruszając nim rytmicznie skupiła się na lizaniu
małego punkciku, w którym koncentrowały się wszystkie nieziemskie ekstazy.
Alphys miała wrażenie, że serce, dudniące teraz tak wściekle, połamie jej żebra.
Okrutna przyjemność w jednej chwili rzuciła się na nią z całą swą mocą. Napięła
wszystkie mięśnie i nagle zapragnęła zwinąć się w kłębek, zginąć i przepaść
razem z tą rozkoszą. Undyne zawładnęła nią całkowicie. Orgazm, który nadszedł,
rozprzestrzenił się po jej ciele niczym huragan równający z ziemią wszystko na
swojej drodze. Wstrząsał nim rytmicznie do momentu, w którym czas po prostu się
zatrzymał. Liczył się tylko niespokojny oddech i krążąca w żyłach krew, którą
serce pompowało, jakby naszprycowała się sterydami. Gdy ostatnie spazmy
przyjemności przebrzmiały, zastygła w bezruchu. Zasłoniła oczy ramieniem
oddychając ciężko przez usta. Rudowłosa dźwignęła się na ramieniu i otaksowała
ją wzorkiem.
Ohhh
kurwa, to było coś!
Gorąca i potargana ułożyła się na jej piersi i wtuliła mocno we wciąż
rozdygotane ciało. Leżąc tak obok poczuła się, jakby zburzyła gruby, kamienny
mur. To było ekstra! Nigdy nie doświadczyła takiej jedności z drugą istotą. A
teraz… patrząc na nią, zupełnie bezbronną i zmęczoną, zdała sobie sprawę z
tego, że ta relacja wjechała na zupełnie inny tor. Oplótł ją w pasie żółty
ogon, a kiedy odwróciła głowę, zauważyła przesłonięte mgłą, czarne oczy,
wpatrzone w nią.
- Moja kolej… - szepnęła i przeturlała się na bok. Teraz to ona
górowała nad Undyne. O matko, nawet nie pamiętała, ile nocy śniła o tym widoku!
Tym razem mogła bezkarnie chłonąć go wzrokiem. Dotykać jej. Zwrócić otrzymaną
rozkosz. Widzieć swoje odbicie na tarczy tej jarzącej się płynnym złotem
tęczówki. Pocałowała ją, sama zaskoczona śmiałością, na jaką się zdobyła.
Jednakże życie to okrutny skurwiel z chamskim poczuciem humoru. I jak
to często bywa, lubi się ono objawiać w chwilach, w których rzeczywistość
zaczyna przypominać scenariusz komedii romantycznej. Gdy jest już tak pięknie,
że można rzygać lukrem, gdy w tle leci Whitney Houston wyjąc ponadczasowe „Will always love you”, coś po prostu
musi się jebnąć.
- UNDYNE? JESTEŚ W DOMU? PRZYSZEDŁEM NA NASZĄ LEKCJĘ GOTOWANIA! I PRZYPROWADZIŁEM KUMPLA! CHYBA SIĘ NIE OBRAZISZ, CO?!
Ja tu prawie lulam a tu takie coś! Już po spaniu:) a skoro o tym mowa czy ty wariatko sypiasz? Bo zaczynam wierzyć że nie. A rozdział jest... ciekawy:) a zakończenie nie wiem czy jest tragiczne czy komicze;D
OdpowiedzUsuńCóż, dzisiaj już nic innego nie wrzucę, a chciałam dać to ku pamięci. No i aby ludzie mieli co w szkołach czytać na nudnych zajęciach (tak wiem, że notka +18, ale wiem też o grzeszkach to tu to tam).
UsuńA czy sypiam - tak. Jestem sową - w sensie lepiej funkcjonuje w nocy niż za dnia. Na tygodniu nie trzeba mi wiele snu, za to w weekendy sobie odbijam.
*Przeczytanie tego tłumaczenia napełniło cię DETERMINACJĄ !
OdpowiedzUsuńYumi Złotko, Cudotwórczyni, Barwicielko mego szarego życia Powracam dziś dla ciebie XD
~Fenixxs
O Bosz... Ale gafa To przecież nie tłumaczenie :o Psieplasiam
Usuń~Fenixxs
To te peany nie do mnie tylko do Silent Omen xD
UsuńOj Shhhh >.> Do ciebie bo czytam to na twoim Blogu XD
Usuń~Fenixxs
Naaah, ale ja do tego palca nie przystawiłam, jedyne co to opublikowałam. A więc jeżeli Ci się notka podobała to do Silent Omen, nie do mnie się zwracaj xD Czyta komentarze więc z pewnością zrobi się jej miło
UsuńNo to Git a więc obie jesteście świetnie i wgle WoW ^.^ Inspirujecie mnie ^^
UsuńMoże to przez gorączkę i leki ale kocham was normalnie XDDDDDDDDDDDD
~Fenixxs
http://pokazywarka.pl/flavpv/
Jaka śliczna Alphys :3
UsuńKiedy czytalam to o bieliznie od Mettatona to smiechlam mocno :'D Nie no genialne :3
OdpowiedzUsuńPostanowiłam nas narysować! W genialnym Paincie! Niestety mogę max 6 osób :( Na pewno będzie Yumiś i ja, więc 4 chętne osóbki dajcie mi zdjęcia swoich OC. Ps: Genialny rozdział!
OdpowiedzUsuńYumi, jeśli twoje OC nie będzie koniem, to będzie źle? Chciałam zrobić wersję ludzką xDD
UsuńMożesz mnie narysować jako sans w damskiej wersji po prostu xD
UsuńOkk
UsuńNo problemo. Zaznaczam tylko że jestem kobietką większych rozmiarów dość pokaźnie obdarzoną przez naturę xD
UsuńO jaaaa ale ty masz genialne pomysły *Q*
UsuńCiebie też podziwiam..
Lista podziwianych co raz dłuższa XD
~Fenixxs
U mnie jesteś chudziutka, jakiego koloru chcesz mieć spodnie? xD
UsuńAndgora.... Mg się do listy jeszcze dopisać? *Q*
Usuń~Fenixxs
Jasne! Daj zdj twojej OC albo przynajmniej ją opisz xD
Usuńhttp://imgur.com/a/rqkdb < Od razu mówię, że kontury odrysowałam xDD Ale (nas) rysuję sama.
UsuńEin moment *szperu w pracach....* Eureka !
Usuńhttp://pokazywarka.pl/wlqyhp/
Musiałam przeskalowywać :T Tak to jest jak robisz obraz o wymiarach A2 XDDD
Wybierz którą ślicznotkę :*
~Fenixxs
Ink i blueberry w wersji damskiej xD Jeżeli chodzi o mnie to poproszę, żeby były białe średniej długości włosy z grzywką opadająca na bok xD Ciekawa jestem, jako którą postać mnie narysujesz xD
UsuńNo wiesz Ink taki artysta z duuużym pędzlem *lenny XD * Musiał być na duuużym Formacie *lenny* A obok pędzla ciekawie wyglądają jagódki *lenny* XDDDDDD
Usuń~Fenixxs
Fiolet albo czerń :3 Przepraszam, że tak mało się teraz udzielam, ale pisze prace na jutro xD
UsuńNo to zabieram się do pracy XD
UsuńApropo prac... Mam pytanie... Sansa z jakiego AU jako loszkę narysować? :v *///*
Usuń~Fenixxs
Swapfell lub Underfell hehe
UsuńMasz coś do tego FELL XDDDDDD
UsuńAle dobra >.> Zrobiem to dla ciebie... Może na.. uhmm... Jutro XP Albo jeszcze dziś... Ale choroba utrudnia pracę
UsuńKtoś jeszcze coś życzy sobie? >.>
UsuńPotrzebne mi jeszcze 2 osoby :vv
UsuńTo może Silent Omen? Skoro akcja dzieje się pod jej notką?
UsuńRude puchate (kręcone prawie) kłaki, chuda, na czarno chodzi ubrana, bez okularów czy żadnych znaków specjalnych, jasna karnacja.
Okk
UsuńAndgora ~.~ Mam coś dla ciebie ~.~ My First Time Fem!Sans Swapfell (sorki jak jakieś błędy)
Usuńhttp://pokazywarka.pl/51znph/
xDDDD
UsuńFajne to to ro to xD
omg *^*
UsuńŻyczem miłego oglądania wulgarnego znaku XD
UsuńZgłaszam się! Jednak chce, byś użyła wyobraźni, dam się narysować jak tyylko zapragniesz! Jestem ciekawa jak mnie widzisz :3
UsuńO ja :o Taka akcja mnie ominęła :o No trudno xd
UsuńJej, dziękuję za wszystkie komentarze i Fenixowi za zajebistą pracę ♥ Dzięki Waszym opiniom aż nabiera się chęci do pisania zboczonych opowiadań ♥ / Silent Omen
OdpowiedzUsuń<3
Usuń~Fenixxs
Dzisiaj narysuję Alphys i Undyne xD Ale mnie hajpnęło na rysowanie w paintcie xD
OdpowiedzUsuńPołowę przeczytałam przed szkołą, połowę dopiero teraz. ;__; Hm. Jak Yumi wspomniała, że rozdział znowu będzie +18 wiedziałam, że tym razem Silent zaserwuje nam yuri. Uwielbiam w tym opowiadaniu Undyne, zdecydowanie! c: Kurcze.... Chęć rysowania tak silna, czas nie pozwala. :CC Już mam trzy prace zaplanowane. W tym jakaś scenka z Lepszego świata.
OdpowiedzUsuńOh, byłoby mi strasznie miło. Cieszę się, że moje opowiadanie tak dobrze się tu przyjęło c: Dziękuję za Waszą obecność. //Silent Omen
UsuńDostane tytuł osoby która pisze stanowczo za dużo? XD
OdpowiedzUsuńAle mam pytanie do wszystkich artystów (pisarzy i tłumaczy w tym <3 )
Jaką postać z Undertale lub AU wam się najprzyjemniej tworzy?
Wszystkie rodzaje sansów xD Gdybyś widział/widziała ile ja komentowałam xD
UsuńUmmm
UsuńPowiem tak
Nie lubię komiksów gdzie dialogi są między Friskiem Sansem Papyrusem Gasterem - ze względu na czcionkę i edycję tylko dlatego
A opowiadania - to nie tak że jakieś postacie, to styl autora. Ale jeżeli chodzi o moje ulubione postacie z UT to chyba nie mam takich jakie bym nie lubiła, a co do AU do UT ...
Może inaczej, wyjątkowo nie podoba mi się całe yaoi z UT. O.
U mnie to Ink albo Reaper Sans.
UsuńUndyne i Mettaton. Nie cierpię za to Sansa, ale jest tu ze względu na Yumi (którą kocham wielce) c: // Silent Omen
OdpowiedzUsuńKocham nogi MTT <3 XD
UsuńSą bajeczne *.*
Swietnie się na nich wzoruje przy rysowaniu ciała *.*
(A jak wychodzą gorsze niż Mettatona to tak miało być XD)
http://pokazywarka.pl/ov8piq/ Ok, narysowaŁam Alphys xD Nie chciało mi się robić przebłysków ;-;
OdpowiedzUsuń*tarza się ze śmiechu* xDDDDDDDDDDDDD GENIALNE!
UsuńXDDDDDDDDDDD
UsuńOJAPIERDOLĘKURWATOJESTZAJEBISTE!!!!!11111jedenjeden
UsuńTe gacie, cudowne! Majstersztyk! Prawie mi mordę od parsknięcia urwało, zaplułam monitor! Dziękuję ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ / Silent Omen
XD Tak właśnie je sobie wyobraziłam, nie ważne, że podobno poleciały na drugi koniec pokoju i tak musiałam to zrobić
Usuń୧-ᨎ-୨
UsuńJeszcze tylko Undyne niech ktoś skrobnie z fajnymi cyckami i będę w niebie X3 /Silent Omen
UsuńJuż się biere xD
UsuńJesteście niesamowici (´•ω•`♥)
UsuńChciałam o to kogoś zapytać, a to wydaje mi się najodpowiedniejsze miejsce...
OdpowiedzUsuńCzy ktoś poznaje tego Sansa?
http://blazepandora.deviantart.com/art/Cross-Sans-X-Tale-624878268
Yup. Nawet parę stron X-tale jest przetłumaczonych na wattpadzie.
UsuńJak tytuł obrazka mówi - Cross!Sans z XTale
UsuńJest też głównym przeciwnikiem w tej genialnej animacji
https://www.youtube.com/watch?v=ThQK_x75Ztc
Dzięki której właściwie stał się popularny
Jak już o nim... To jeden z tych Sansów których mi szkoda i kurwa nie zazdroszczę. Ale mają gorzej ode mnie, więc... XD
UsuńYumi i Silent Omen mam plan założyć stronkę na której bedę wstawiać swe prace... i mam pytanie... czy mogłabym was tam zapisać jako moje muzy? ^ ^
OdpowiedzUsuńMuuzy pffffft bardzo mi miło, ale nie przesadzaj :3 Podaj linka jak już założysz ^^
UsuńYumi czytaj uważnie... gdyby nie ty i Silent to bym przed kompem nie siedziała i nie tworzyła i taka jest prawda, bo wiem jak to bylo nim tu trafiłam.
UsuńObie coś w sobie motywującego macie.
*rumieni się* Undertale ma coś w sobie. Mnie wyciągnął z depresji, teraz łączy ludzi, motywuje do działania. Toby odwalił wspaniałą robotę ^^
UsuńAwww, sprawiacie, że obrastam w piórka ♡´・ᴗ・`♡ / Silent Omen
UsuńZasługujecie na te słowa, zapracowałyście na nie solidną pracą.
UsuńTworzycie coś pięknego
I tak Toby odwalił kawał świetnej roboty, ale fandom nie rozrasta się sam. Rozrasta się przez ludzi tak wspaniałych jak wy ^ ^
Zajebisty rozdział, przeczytałam przed pracą i moje myśli przez cały dzień były... Nieodpowiednie.
OdpowiedzUsuńDużo weny, Skarbie. I pamiętaj! My ZAWSZE czekamy na wiecej, jak niezaspokojone dziewice. Nie każ nam długo czekać :D
Yumi, weź proszę przekaz to Silent :D
Dziękuję, dziękuję, dziękuję! Takie słowa w chuj dużo dla mnie znaczą ♥
UsuńWeny z pewnością byłoby więcej, gdyby Undyne wskoczyła do mojego łóżka. W końcu skądś inspirację trzeba czerpać (つω`●) /Silent Omen
Aaaaa! Kiedy kolejna część? Już nie śpie po nocach bo zastanawiam się jak to się potoczy. >.<
OdpowiedzUsuńSama chciałabym to wiedzieć :x
UsuńŁadnie proszę o następną część... Albo chociaż informacje kiedy będzie c:
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to osobiście wolę jak akcja się skupia na Sansie i Frisk, ale to tylko moje takie tam... Upodobanka ( ͡° ͜ʖ ͡°)
...
....
.....
A tak poważnie to po prostu z nimi jest najciekawiej bo są najbardziej świadomi tego co się dzieje i nie oszukujmy się, autorka genialnie potrafi zaintrygować człowieka akcją :)
(pozdrawiam Ciebie Yumi oraz Silent Omen)
Nie ma kolejnej części póki co iiii nie wiem kiedy będzie. W życiu prywatnym autorki opowiadania wiele się namieszało, ale z tego co wiem jak ostatni raz z nią rozmawiałam, to w lutym powinna napisać kolejną część. To jednak nie jest obietnica, a jedynie przypuszczenia. Proszę uzbroić się w cierpliwość :3 Z pewnością, kolejne rozdziały się pojawią.
Usuń[*] RIP Lepszy świat
OdpowiedzUsuń