Notka od autora: Jest to w całości wymyślone przeze mnie AU. Jego charakterystyka znajduje się w tej notce.
SPIS TREŚCI
Część I
Prolog
To był kolejny zwyczajny dzień
Biegła ile sił w małych nóżkach
Kolejne dni nie różniły się od siebie.
Część II
Prolog (obecnie czytany)
Jesteś głupi i tyle!
Jeszcze nigdy w życiu Toriel tak bardzo jak teraz się nie bała.
To był kolejny zwyczajny dzień
Biegła ile sił w małych nóżkach
Kolejne dni nie różniły się od siebie.
Część II
Prolog (obecnie czytany)
Jesteś głupi i tyle!
Jeszcze nigdy w życiu Toriel tak bardzo jak teraz się nie bała.
Część III
Prolog
Ludzie są odrażający.
Apel.
A więc można powiedzieć, że to koniec buntu?
Patrzyli sobie w oczy pierwszy raz od czasu narodzin.
Prolog
Ludzie są odrażający.
Apel.
A więc można powiedzieć, że to koniec buntu?
Patrzyli sobie w oczy pierwszy raz od czasu narodzin.
W zawodzie przepracowała już swoje lata, nabyła doświadczenia jakiego nikt jej nie odbierze. Były nagany rzecz jasna. Lecz nie brakowało także pochwał. Jej Patronka była dumna.
Każdego ranka upinała włosy w szczelny i solidny kok, dla pewności, co by to nawet kosmyk nie umknął traktowała go lakierem. Biała koszula, równy wykrochmalony kołnierzyk, guziki w rękawach aż błyszczały! Ołówkowa spódnica, beżowe rajstopy, buty na niewielkim obcasie pasujące do stroju. Uważała, że tak wygląda odpowiednio. Jak na nauczyciela przystało. Niezmienna od lat.
Każdego ranka upinała włosy w szczelny i solidny kok, dla pewności, co by to nawet kosmyk nie umknął traktowała go lakierem. Biała koszula, równy wykrochmalony kołnierzyk, guziki w rękawach aż błyszczały! Ołówkowa spódnica, beżowe rajstopy, buty na niewielkim obcasie pasujące do stroju. Uważała, że tak wygląda odpowiednio. Jak na nauczyciela przystało. Niezmienna od lat.
Autor: Misz Masz
Pod zadowolonymi oczami zaczynały pojawiać się wprawdzie pierwsze zmarszczki. Od przeszło dwóch lat farbuje włosy bo zaczyna siwieć, wzrok też się pogorszył zdeczka, ale to nic. Takie są konsekwencje podejmowanej pracy.
Nie czuła już stresu, dopracowała własne środki pedagogiczne do pracy z dziećmi. Szybko złapała, że podręczniki może wyrzucić do kosza. Nie zrobiła tego tylko dlatego, że dostała je od swojej Patronki.
Do każdej klasy trzeba było podchodzić indywidualnie, nie traktować jej jako masy dzieci, które początkowo takową przypominały. Lecz jako grupę osób, dzieci. Każde z nich się boi, ma marzenia, sny, pragnienia, potrzeby zaspokojone i te nie. Klasa to puzzle, gdzie każdy kawałek to inne dziecko, zaś razem tworzą obraz. Raz dobry, raz zły, zależy jak się poustawiają.
Do każdej klasy trzeba było podchodzić indywidualnie, nie traktować jej jako masy dzieci, które początkowo takową przypominały. Lecz jako grupę osób, dzieci. Każde z nich się boi, ma marzenia, sny, pragnienia, potrzeby zaspokojone i te nie. Klasa to puzzle, gdzie każdy kawałek to inne dziecko, zaś razem tworzą obraz. Raz dobry, raz zły, zależy jak się poustawiają.
Uważała siebie za wzorową nauczycielkę i z punktu widzenia pedagogicznego faktycznie, miała podejście do swoich podopiecznych. Nie broniła się przed rozmową na przerwach. Zagadywała. Czasem wystarczyło, że pochyliła się nad samotnie siedzącym dzieckiem i zapytała, jak się czuje. Mała ten dar, który sprawiał że umiała poświęcić choć odrobinę swojego czasu każdemu. Oczywiście, wiele ją to kosztowało.
Dyrektor Alphys chwaliła ją. Raz dała nawet pieniądze za pracę, taką premię w wysokości comiesięcznej wypłaty. Nie w ręce jej Patronki, lecz własne. Pani pedagog była zadowolona z tego jednak, kiedy wróciła do domu i popatrzyła na okrągłą sumkę i nie bardzo wiedziała co z nią zrobić. Miała wszystko. Ubrania, książki, wygody, zabawy, czas. Dlatego też tego samego dnia oddała otrzymane banknoty swojej Patronce.
Klasa weszła, dzieci rozpakowały się. Różowa galareta siedziała na końcu klasy obserwując poczynania swojego pupila. Była częścią jej życia do takiego stopnia, że praktycznie stopiła się z codziennością i była prawie niezauważalna. Przynajmniej w placówce oświaty.
Chrząknęła i po włączeniu wyświetlacza, na tablicy pojawił się dzisiejszy temat zajęć.
Jednokolorowi.
Wiedziała, że dzieci mają mniej więcej pojęcie o co chodzi. Musiała jednak wyjaśnić wszystko. Tak, aby potem nie było niewygodnych pytań i aby zrozumiały działający system. Ten bez znajomości całej historii może budzić kontrowersje, dlatego istotne jest, aby przedstawić zdarzenia historyczne w taki sposób, aby wszystko układało się w logiczną całość.
-Kto mi przypomni z czego składają się Patroni? - klasnęła w dłonie odwracając się w stronę klasy
-Z magii i duszy!
-Brawo Stasiu. A z czego składają się ludzie?
-Z cała i duszy! - krzyknęło kilkoro jednocześnie
-Zgadza się. Czyli co łączy ludzi i potwory?
-DUSZA! - odpowiedział jej chór roześmianych buziek.
-Dokładnie. Kto wyjaśni mi różnicę między duszą człowieka, a duszą potwora? - Cisza. Chrząknęła - No pomyślcie. Widziałyście kiedyś swoje dusze? Albo waszych rodziców? - kilku uczniów przytaknęło - I jakie one były?
-Kolorowe!
-Mieniły się jak tęcza!
-W kształcie serca!
-Właśnie. Nasze dusze są w kształcie serca, są kolorowe, mienią się różnymi odcieniami. Każda barwa symbolizuje daną emocję. Właśnie w taki sposób nasi Patroni wiedzą kiedy się boimy, kiedy jesteśmy szczęśliwi. Ilość danego koloru może czasem przeważać, lecz zawsze są inne barwy. I po czasie równowaga między kolorami wraca. - Zaczęła chodzić po klasie, czuła na sobie wzrok dzieci, co prawda kilkoro z nich rysowało w zeszycie, ale wiedziała, że jak niektórzy zajmą sobie czymś ręce to lepiej potrafią się skupić na zajęciach - Dobrze. A ktoś widział duszę potwora?
-Ja! - machnął Krzyś z ostatniego rzędu. Pani wskazała na niego palcem. Zarumienił się i gdzieś tam wewnątrz zaczął nawet żałować wyrwania się do odpowiedzi - M-mój patron raz pokazał j-jak mama go po-poprosiła - czuł jak się poci - Była biała... i odwrócona.... jak odwrócone serce
-Dokładnie. - nauczycielka szybko podeszła do tablicy, aby zmienić slajd. Pokazywał on dwa serca, jedno normalne, kolorowe, drugie odwrócone i białe.
-Mama mi mówiła, że są jeszcze jednokolorowi - powiedziała dziewczynka w okularach z pierwszego rzędu pokazując końcem różowego ołówka na tablicę - ... ale nie wiem za bardzo o co z nimi chodzi. - Nauczycielka zaśmiała się serdecznie
-A więc już wam tłumaczę, od tego jestem, a to właściwe zajęcia - Położyła ręce na biodra - Ale uprzedzam to bardzo smutna i straszna historia. Jesteście na nią gotowe? - Czekała, aż dzieci przytakną. A kiedy tak się stało splotła ręce przed sobą i popatrzyła za okno jakby zbierając myśli i układając je w odpowiednie zdania. Wiele razy to mówiła, lecz za każdym musiała się pilnować.
Pierwszy jednokolorowy pojawia się na kartach historii bardzo, bardzo dawno temu. Wiadomo o nim, że był niewielkich rozmiarów i średniej budowy chłopcem o czarnych włosach. Charakterystyczne było, że nie widział. Był synem jednego z przywódców plemienia, które uparcie nie chciało oddać się w protekcję potworów, choć inni ludzie ich namawiali. Nie wiadomo w sumie dlatego tak bardzo nie chcieli iść.
Pewnego dnia, ich naczelny wódz zmarł i jego synowie zaczęli bić się o tron. Virtus, bo tak nazywał się jednokolorowy jako pierwszy udał się do najbliższej osady potworów szukając w niej schronienia przed krewniakami, dla których nie liczyło się to, czy chłopiec stanowi zagrożenie, czy nie.
Pewnego dnia, ich naczelny wódz zmarł i jego synowie zaczęli bić się o tron. Virtus, bo tak nazywał się jednokolorowy jako pierwszy udał się do najbliższej osady potworów szukając w niej schronienia przed krewniakami, dla których nie liczyło się to, czy chłopiec stanowi zagrożenie, czy nie.
-Stchórzył więc?
O nie nie, wykazał się wielką odwagą. Przyszedł sam w nocy, bez nikogo, miał poranione kolana, ręce i nogi. Nie mówił o niczym, nikt też nie pytał szanując jego prywatność.
Minęły lata, jego rodzinne plemię miało już nowego wodza. Virtus postanowił zostać. Pewnego dnia jednak zaczął zachowywać się dziwnie. Zwłaszcza kiedy ówcześnie panujący przywódca potworów chciał go wysłać z misją do plemienia, aby przekonał swoich rodaków, by dołączyli do pozostałych Pupili i nie musieli się już niczym innym martwić. Virtus grymasił, osiągał się. Ostatecznie postanowił opuścić potworzą społeczność. Porzucił swojego Patrona, który bardzo go kochał i umknął nocą.
Minęły lata, jego rodzinne plemię miało już nowego wodza. Virtus postanowił zostać. Pewnego dnia jednak zaczął zachowywać się dziwnie. Zwłaszcza kiedy ówcześnie panujący przywódca potworów chciał go wysłać z misją do plemienia, aby przekonał swoich rodaków, by dołączyli do pozostałych Pupili i nie musieli się już niczym innym martwić. Virtus grymasił, osiągał się. Ostatecznie postanowił opuścić potworzą społeczność. Porzucił swojego Patrona, który bardzo go kochał i umknął nocą.
-I co się z nim potem stało?
Wiele lat później, wrócił, lecz nie sam, a w towarzystwie. Niewielkiego oddziału ludzi uzbrojonych we włócznie. Kroniki podają, że jego dusza mieniła się barwami zachodzącego słońca. Jej blask okrywał wszystkich, którzy mu towarzyszyli, a w ich sercach, choć nadal było wiele barw, tak przeważał ten jeden odcień pomarańczowego.
Virtus okazał się być człowiekiem, który chciał zniszczyć wszystko co stoi mu na drodze. Nie wiadomo co konkretnie stoi u źródeł jego przemiany. Faktem jest, że stanowił spore zagrożenie dla karawan kupieckich, jego zbójcy atakowali potwory, kradli zapasy. Po jakimś czasie, ślad po nim zaginął i nie wiadomo, jak potoczyły się dalsze jego losy.
Benegintas, lecz na kartach zasłynął jako Beni. był kolejnym jednokolorowym jaki miał znaczący wpływ na historię. Wiele lat po wcześniejszym, kiedy nie została już na ziemi ani jedna ludzka osada, zaś wszyscy żyli szczęśliwie pod protekcją potworów, urodził się w jednym z domostw. Jego Patron pozwalał jego rodzicom na rozmnażanie się, dlatego miał liczne rodzeństwo i jako jeden ze starszych opiekował się nimi.
Gdy dorósł zapragnął wieść samodzielne życie. Znaczy się uznał, że weźmie swoich braci i siostry, zachęcił do dołączenia także ludzkich sąsiadów. Pragnęli oddzielić się od społeczności, zacząć wieść życie po swojemu. Nie słuchał, kiedy doradzano mu, aby został. Nie liczył się z niebezpieczeństwami jakie mogą czyhać na niego i na jego braci oraz siostry. Chciał po prostu odejść. Pyszny młodzieniec o zielonej duszy zaraził swoim kolorem pozostałych i wkrótce potem praktycznie połowa populacji z jego osady chciała iść za nim w ślad. Potwory zgodziły się. Chciały dla ludzi najlepiej, ale nie mogły znieść ich ... dziwacznego pragnienia. Beni mówił, że liczy się z konsekwencjami, że jest świadom zagrożeń jakie na nich czyhają. Zwierząt stanowiących zagrożenie, nieurodzaju, chorób. Braku dostępu do leczniczej magii i lekarstw. Mimo to pragnienie ... chęć... wypaczona życzliwość oraz ośli upór sprawiły, że wraz z innymi opuścił dom i kochających Patronów.
Kroniki nie podają na jego temat nic więcej, wiadomo że osada samodzielnie nie przetrwała zimy, zaś wróciło zaledwie pięć osób, zmarzniętych, przerażonych i głodnych. Nie mówili nic o wydarzeniach jakie spowodowały katastrofę ich ekspedycji. Faktem jednak jest to, że Beni zmarł. Okazało się, że nie był dość silny, aby zaopiekować się swoimi krewniakami.
Fioletowa jednokolorowa imieniem Operanta miała takie nieszczęście, że była ósmym już pupilem swojego patrona. Z racji na wiek zmarł jak dziewczyna miała dwadzieścia lat. Nie miał rodziny, zaś ona była jedynym jego towarzyszem.
Do tej pory nie wykazywała żadnych oznak posiadania duszy o jednym kolorze. Nawet jak kilka razy ta była wyciągana mieniła się barwami tęczy. Wraz z tym, jak została przydzielona pod opiekę innemu patronowi coś w niej uległo zmianie.
Do tej pory nie wykazywała żadnych oznak posiadania duszy o jednym kolorze. Nawet jak kilka razy ta była wyciągana mieniła się barwami tęczy. Wraz z tym, jak została przydzielona pod opiekę innemu patronowi coś w niej uległo zmianie.
Operanta zawsze była osobą uwielbiającą książki i historie. Sama pisała opowiadania, jej wcześniejszy patron pozwolił jej kilka nawet wydać. Własnych, znaczy się.
To nie tak, że przy zmianie miejsca zamieszkania i oddania się pod protektorat innego potwora zostało jej to odebrane. Ależ nie. Jej powieści cieszyły się wielką popularnością wśród pupili i po kilku świetnie zapowiadających się seriach, przestała być sprawdzana. Potwory wykazały się zaufaniem do niej. Dlatego nikt nie zauważył jak z czasem jej powieści ... nabrały pewnych dziwnych cech.
Niby nie było w nich nic dziwnego. Stało się jednak zauważalne, że niewielkie bunty i protesty pupili wobec ich patronów narastały głównie wśród jej czytelników. Chodzi o to, że osoby po lekturze jej dzieł zaczynały być bardziej... Jakby to powiedzieć... roszczeniowe.
Pojawiła się idea założenia miasta, gdzie nie byłoby potworów, a ludzie sami by pracowali na siebie. Ówcześnie działający sejm wraz z monarchą, albowiem wtedy był przełom w kwestii rządzenia poddanymi zaś monarchia ustępowała powoli rządom Rady... W każdym razie postawiono ją przed sejm, na którym została wyciągnięta jej dusza. Zauważono, że buntownicy mają przewagę tego koloru w swoich sercach.
Proszono ją, aby przestała pisać, albo wróciła do starego stylu. Nie chciała, wytrwale tworzyła dalsze powieści, wydawała je, mimo zakazu. Mimo faktu, że wszystkie zniknęły z półek, jej czytelnicy byli tak zdesperowani, że nocą, w piwnicach, jak ich opiekunowie nie patrzyli, gotowi byli ręcznie przepisywać całe stronice!
Zmarła w wieku czterdziestu trzech lat w areszcie domowym. Jej powieści zawierały coś dziwnego, dlatego dla bezpieczeństwa społecznego wszystkie zostały zniszczone. Jak jej czytelnicy nie mieli książek, powoli kolor fioletowy znikał z ich serc. Wszystko wróciło do harmonii w rok od jej śmierci.
To nie tak, że przy zmianie miejsca zamieszkania i oddania się pod protektorat innego potwora zostało jej to odebrane. Ależ nie. Jej powieści cieszyły się wielką popularnością wśród pupili i po kilku świetnie zapowiadających się seriach, przestała być sprawdzana. Potwory wykazały się zaufaniem do niej. Dlatego nikt nie zauważył jak z czasem jej powieści ... nabrały pewnych dziwnych cech.
Niby nie było w nich nic dziwnego. Stało się jednak zauważalne, że niewielkie bunty i protesty pupili wobec ich patronów narastały głównie wśród jej czytelników. Chodzi o to, że osoby po lekturze jej dzieł zaczynały być bardziej... Jakby to powiedzieć... roszczeniowe.
Pojawiła się idea założenia miasta, gdzie nie byłoby potworów, a ludzie sami by pracowali na siebie. Ówcześnie działający sejm wraz z monarchą, albowiem wtedy był przełom w kwestii rządzenia poddanymi zaś monarchia ustępowała powoli rządom Rady... W każdym razie postawiono ją przed sejm, na którym została wyciągnięta jej dusza. Zauważono, że buntownicy mają przewagę tego koloru w swoich sercach.
Proszono ją, aby przestała pisać, albo wróciła do starego stylu. Nie chciała, wytrwale tworzyła dalsze powieści, wydawała je, mimo zakazu. Mimo faktu, że wszystkie zniknęły z półek, jej czytelnicy byli tak zdesperowani, że nocą, w piwnicach, jak ich opiekunowie nie patrzyli, gotowi byli ręcznie przepisywać całe stronice!
Zmarła w wieku czterdziestu trzech lat w areszcie domowym. Jej powieści zawierały coś dziwnego, dlatego dla bezpieczeństwa społecznego wszystkie zostały zniszczone. Jak jej czytelnicy nie mieli książek, powoli kolor fioletowy znikał z ich serc. Wszystko wróciło do harmonii w rok od jej śmierci.
Wiele lat później kolejnym jednokolorowym była Patentia. Dorastała i wychowywała się w rodzinie jednego z senatorów. Od początku miała jasno-niebieską duszę i była pod stałą obserwacją. Nie wykazywała jednak żadnych negatywnych cech. Była spokojna, życzliwa, cierpliwa. Zawsze jasno mówiła na co ma ochotę i co czuje. Gdy była już staruszką, znaczy się prawie staruszką, bo mając sześćdziesiąt osiem lat na karku doszło do pewnej przemiany w jej osobowości.
W odróżnieniu od pozostałych przypadków, nie miała ona zbyt dużej styczności z innymi ludźmi, dlatego jej błękit nikomu się nie udzielał.
Nagle, niespodziewanie, kiedy nikt nie zwrócił uwagi, gdy zaufanie budowane przez całe jej życie osiągnęło szczyt, zaś wszelkie podejrzenia co do jej ewentualnego złego zachowania, odeszły w zapomnienie... zniszczyła to próbą ataku na swojego patrona. Chwyciła za dziecięcą zabawkę i rzuciła się na opiekuna. Oczywiście, jej zamach został udaremniony bardzo szybko i nikomu nie stała się krzywda.
Nagle, niespodziewanie, kiedy nikt nie zwrócił uwagi, gdy zaufanie budowane przez całe jej życie osiągnęło szczyt, zaś wszelkie podejrzenia co do jej ewentualnego złego zachowania, odeszły w zapomnienie... zniszczyła to próbą ataku na swojego patrona. Chwyciła za dziecięcą zabawkę i rzuciła się na opiekuna. Oczywiście, jej zamach został udaremniony bardzo szybko i nikomu nie stała się krzywda.
Została odesłana do szpitala, czasem tak jest że ludzie ... wariują, dlatego potrzebne są szpitale, które pracują nad ich duszami i psychikami. Wychodzą z nich zdrowi i szczęśliwi. W każdym razie żadne zabiegi na nią nie działały. Ani magia, ani zioła. Stała się agresywna, skora do ataków, rzucała się właściwie na każdego kto wszedł w jej drogę, na każdego kogo zauważyła. Koniec końców, w trakcie jednego z badań odgryzła sobie język i umarła dławiąc się własną krwią.
Gdy Iustitae przyszedł na świat, potwory były pewne, że przyczyną złego zachowania niektórych osób jest ich jednokolorowa dusza. Wiadomo było, że te mogą się rodzić od razu w jednej barwie, albo nagle się zmieniać, jak w przypadku Fioletowej. By tak się stało musi dojść do jakiegoś ważnego przełomu w ich życiu.
-To dlatego potwory na skraju swojego życia nie mogą opiekować się ludźmi?
Dokładnie. Rząd robi co może i mu się to udaje, aby nie było przypadku zmiany Patrona podczas życia Pupila. To zbyt ryzykowne dla niego. W każdym razie. Iustitae urodził się w domu potwora zajmującego się tworzeniem rzeczy z metalu, które potem były wykorzystywane w różnych dziedzinach życia. Jak chociażby w budowlance. Człowiek pomagał i chodził na cotygodniowe kontrole lekarskie, aby sprawdzić stan agresji.
Jego Patron kochał go bardzo, dlatego nie chciał, aby coś złego mu się stało. Zawsze stawał w jego obronie i wstawiał się za nim w każdej kwestii. Twierdził, że chce aby jego pupil był sprawiedliwie osądzany. Niestety, zaczynało robić się coraz gorzej.
Jego Patron kochał go bardzo, dlatego nie chciał, aby coś złego mu się stało. Zawsze stawał w jego obronie i wstawiał się za nim w każdej kwestii. Twierdził, że chce aby jego pupil był sprawiedliwie osądzany. Niestety, zaczynało robić się coraz gorzej.
Przez ponad miesiąc chłopiec pracował sam nad czymś, co miało pomóc Patronowi. Tak się zarzekał w każdym razie. To coś mieściło się w ręce. Pewnego dnia, z obłędem w oczach jak pracował w pracowni wraz z potworem podniósł to i wymierzył w niego. Następnie przedmiot wybuchł mu w twarz i człowiek umarł na miejscu.
Jego patron rozpaczał latami, nadal bronił pupila nie wierząc w złe chęci człowieka. Niestety, dla radnych sprawa wyglądała.... było wszystko jasne, że przedmiot zbudowany przez młodzieńca obdarzonego żółtą duszą, miał na celu zabić potwora. Proszę, dzieci, nie płaczcie. Mówiłam, że to straszna historia. Ale musicie zrozumieć, dlaczego jednokolorowi stanowią zagrożenie. Dlaczego są źli.
Ostatnim w historii była Honesta. Urodziła się w rodzinie królewskiej. Znaczy się, była pupilem brata monarchy. Ostatniego, który panował u boku Rady, nim ta przejęła rządy całkowicie. Musiało niestety dojść do tragedii. Będąc jeszcze dzieckiem, podczas uroczystości na której monarcha witał się z wszystkimi, przebiła się przez dwór. Nie wiadomo jak przemyciła nóż...
Co jednak zaskakujące, była ona przyczyną największego powstania ludzi przeciwko ich dobroczyńcom. Wszyscy pupile, którzy byli obecni przy tej scenie, jak monarcha obracał się w popiół, zaczęli zachowywać się dziwnie. Ich serca zrobiły się niebieskie, rozpoczęli mordowanie własnych patronów domagając się.... uczciwości.... Jakkolwiek to dziwnie nie brzmi, albowiem nie było niczego uczciwego w ich zachowaniu. Tak odpłacali się potworom za opiekę? O dziękuję Krzysiu za chusteczkę. Tutaj zawsze płaczę. Poczekajcie, wezmę kilka wdechów.
Dobrze. Powstanie to zostało nazwane Niebieskim buntem, trwało sześć dni. Niestety wszyscy którzy wzięli w nim udział... Nie dało się ich odratować. I tak wygląda historia jednokolorowych
Nauczycielka wzięła głębszy oddech. Popatrzyła po twarzach zebranych. Szkliste oczy, czerwone policzki, niektórym nawet z nosków kapało. Zaraz potem wrzask, rozpłakały się, wtulały w siebie wzajemnie, nawet szeptały przeprosiny i obiecały, że będą grzeczne. Dopiero po kwadransie, kiedy płacz ustał belferka uśmiechnęła się do nich czule. Sama w tym czasie otarła własne łzy i poprawiła makijaż palcem. Rozmazała się, trudno pójdzie na przerwie do łazienki.
-Pomarańczowy sprawił, że prawnie każdy człowiek musi mieć potwora do opieki. Dla jego bezpieczeństwa. Zielony, że nigdy ludzie nie dostali już zgody na opuszczenie boku Patronów, aby nie umarli. Po fioletowej wszystkie dzieła literackie i malarskie pupili są dokładnie sprawdzane nim pójdą w obieg. Tak, aby ewentualne skażenie nie dosięgło nikogo. Jasno-niebieska nauczyła potwory, że jednokolorowi bez względu na kredyt zaufania czy wiek w którym się znajdują, zawsze są niebezpieczni. Żółty sprawił, że wszystkie zawody wykonywane przez ludzi muszą być pod stałą kontrolą patronów. Ciemno-niebieska.... od tej pory, jak urodzi się choćby jedna jednokolorowa dusza, jest ona natychmiast zabierana.
-Gdzie?
-Tam, gdzie będzie mogła żyć w spokoju nie robiąc nikomu krzywdy. - Odparła z uśmiechem
-A ja słyszałem.... że Krysia mówiła... że ma więcej w swojej duszy zielonego
-CIIIIIIIIIIICHO - pisnęła szczerbata dziewczynka - Nie-e-e mam! To-o przez przy-przypadek! Ja n-nigdy bym n-nic złego nie-e zrobiłaaa aż ze strachu i płaczu dostała czkawki.
Nauczycielka podeszła do niej, pogłaskała i pozwoliła, aby ta swoją małą główkę wtuliła w jej sukienkę.
Nauczycielka podeszła do niej, pogłaskała i pozwoliła, aby ta swoją małą główkę wtuliła w jej sukienkę.
-Jednokolorowi stanowią zagrożenie dla nas wszystkich, dla naszego spokoju, bezpieczeństwa i harmonii. Rozumiecie? - dzieci przytaknęły - Zauważono, że inni którzy mają z nimi styczność, też stają się... tacy... Może to coś w rodzaju choroby? Jakaś zaraza dusz ludzkich... nie wiadomo. Nie są ze sobą spokrewnieni, nie ma nic co mogłoby ich łączyć z punktu widzenia genetycznego i nie wiadomo nadal co stoi za przyczyną, że niektórzy rodzą się z takimi duszami. Faktem jednak jest to, że w społeczeństwie nie może być jednokolorowych. Stanowią oni zagrożenie zarówno dla innych ludzi jak i dla patronów - popatrzyła na swoją opiekunkę siedzącą pod ścianą. - Dlatego musimy ich bronić przed nami samymi. Potwory nas kochają, my kochamy potwory. Nie możemy dopuścić, aby pojawił się wśród nas choćby jeden jednokolorowy, albowiem nasze szczęście zostanie nam odebrane.
~~
Piosenka, do klimatu tego rozdziału
Z góry przepraszam za litanię, jaką tu walnę, strasznie lubię dzielić się swoimi przemyśleniami, a do tego prologu mam ich dużo! x3
OdpowiedzUsuńZanim wypowiem się na temat samej historii jednokolorowych, to najpierw co innego skomentuję.
Nasza Nauczycielka mimo premii, jaką dostała od Alphys, do własnych rąk, na własny użytek... no, nie miała bladego pojęcia co z tym fantem zrobić. W tej opowieści coraz bardziej widać, jak ludzie przez wiele lat uzależnili się od "Patronów" tak, że nawet nie są samodzielni. Może i są pozory owej "samodzielności" ale złudne. Kiedy dochodzi do tego, że muszą podjąć własną decyzję, bez Patrona, albo możliwość zrobienia czegoś bez jego udziału, to są nieporadni jak ryba na plaży. Może i są szczęśliwi, niczego im nie brakuje. Ale, jak raz wspomniałam, to takie złudne uczucie szczęścia.
A teraz WOOOW, Yumi, bardzo fajnie wymyśliłaś to z duszami <3 na początku myślałam, że to chodzi o dusze determinacji, a tu puff, fajne nawiązanie do tych kolorów dusz. Że zdarzają się dusze z jednym kolorem, albo po silnych przejściach ludzka dusza może przybrać jeden kolor.
Myślę, że jednokolorowi to nie mają w sobie żadnej "zarazy". Po prostu są osobami, które wieżą, że ludzie są w stanie sami o siebie zadbać. Jak to ludzie, niektórzy przechodzą do radykalnych środków, co jest trochę smutne i nie dziwne, że potwory chcą się bronić przed nimi. A to, że tak działają na innych ludzi, to tym bardziej nie zaraza, po prostu wywołują u nich uczucie chęci bycia samodzielnymi. Wolnymi. Aż mi się przypomniał wiersz I. Krasickiego "ptaszki w klatce". Dosadnie wręcz pokazuję właśnie pojęcie wolności.
Też się zastanawiam teraz... może, kiedy dusza ma jeden kolor, to jakby jest niestabilna i dlatego niektórzy ludzie mogą zwariować? Bo jednak trochę niepokojące, że jednokolorowi mogą się robić agresywni. Chociaż nie wszyscy. 3 ostatnie przypadki były agresywne, ale np. fioletowa pisała opowieści, w których najpewniej ludzie radzili sobie z przeciwnościami. Tak przynajmniej mi się wydaje. Albo opisywała świat, w którym wgl nie było patronów? A że miała talent do pisania, to wręcz "złapała za serca" wiele ludzi, którzy zaczęli podzielać jej idee.
Jakoś trudno mi dalej uwierzyć, że jednokolorowi są źli. Na pewno jest jakieś drugie dno tej opowieści o nich ;-;
Bardzo mi się podoba jak opisujesz swoje rozdziały. Zmuszają tak mile do różnych namysłów (jak sama widzisz xD) ^-^ tak się je miło czyta <3
Czekamy na kolejny świetny rozdział <3
"Tam, gdzie będzie mogła żyć w spokoju nie robiąc nikomu krzywdy" - ta... w niebie ;-; *chlip chlip* Aż normalnie teraz rozumiem całą tą szopkę z ukrywaniem Frisk i Chary przed innymi ;-; To aż czuć, że niedługo będą mieli kłopoty ;-;
Uwielbiam Twoje komentarze, bo zawsze sprawiają, że się szeroko uśmiecham.
UsuńNo i teraz podzielę się myślami jakie zawarłam w tym rozdziale. Na samym początku jeżeli chodzi o historię. Na pomysł z jednokolorowymi wpadłam dzięki mojej własnej prywatnej bolączce - kto tworzy historię? Jednostki czy społeczeństwo? Jednostka bez wsparcia społecznego nic nie znaczy. Iluż to mamy nieznanych twórców, literatów którzy się zmarnowali, geniuszy nieodkrytych bo urodzili się w złym miejscu czy w złej rodzinie? Lecz nie tylko to, przypadek Tesli pokazuje idealnie ile znaczy wsparcie społeczne. Nie miał poparcia u kolegów, no i przez swoją arogancję nie lubili go znajomi. Ostatecznie jego rewolucyjne wynalazki zostały wyrzucone do kosza i dopiero obecnie są odgrzebywane, a wiele maszyn działa na jego pomysłach. Jak wyglądała by współczesność, gdyby wtedy zostały one wykorzystane?
Znowu społeczeństwo działające bez jednostki albo nie robi nic, albo robi chaos. Przykład współczesny - każdy narzeka, a nikt nic nie robi. Rewolucja Francuska - lud nie wytrzymał, ale nie mieli przywódcy, nie mieli planu, chcieli po prostu zmiany bo byli głodni. Zakończyło się to brutalnym morderstwem na monarchy, śmiercią i tragedią oraz chaosem. Jednostka jest potrzebna w społeczeństwie bo sama w sobie stanowi pewną ideę. Popatrz na karty historii. Co jakiś czas rodzi się ktoś wielki kto zmienia nasz świat. Ktoś kto wypisze swoje imię w wieczności. Ktoś kogo zna każdy. Ramzes II, Napoleon, Hitler czy Stalin i wielu, wielu innych. Można być niewykształconym Mietkiem spod monopolowego, a wiedzieć, że ktoś taki kiedyś żył i zrobił coś wielkiego. Bo poszły za nim miliony w konkretnym celu po konkretne profity.
Jednokolorowi są właśnie takimi osobami, które mają wpływ na społeczeństwo, bo ... ludzie za nimi idą. Po prostu.
Wielokolorowość duszy. Chodzi generalnie o to, że wszyscy mamy takie same potrzeby i pragnienia. Przynajmniej te podstawowe. Jest gama emocji i każdy z nas doświadczył przynajmniej tych podstawowych choć raz w życiu. Strach, miłość, współczucie, troskę, radość, smutek. I wiele wiele innych. Jednokolorowi są w stanie czuć jak wszyscy, oni po prostu mają dusze mmm przesiąknięte jedną konkretną emocją, która ich warunkuje. Nie bez przyczyny pomarańczowy - który w UT symbolizuje - odwagę był niewidomy, bo odwaga jest niewidoma. Zielony, życzliwość, chciał dobrze, ale sam sobie nie poradził bo w swojej życzliwości był sam, zaś inni oczekiwali opieki.
Jednokolorowi nie wariują. Trzy ostatnie przypadki są skrajne, albowiem w moim odczuciu cierpliwość, sprawiedliwość i uczciwość są silniejszymi uczuciami niż odwaga, życzliwość i wytrwałość. Do tego następował pewien postęp i wiedzieli o sobie. Uczciwość wiedziała, że drogi obrane przez jej poprzedników były nieskuteczne, zaś większe rewolucje wzbudzali ci, którzy mieli dostęp do społeczeństwa, zaś sama była od niego odtrącana. Zrobiła więc coś co było przy ludziach, oraz to co nie udało się jej poprzednikowi. Oni nie wariują, zwariować może każdy człowiek z różnych powodów.
W moim opowiadaniu nie ma postaci złych czy dobrych. Nie chcę też zagłębiać się za bardzo w historie każdej jednokolorowej duszy, bo to będzie rozdrabnianie się. A kto wie, może historia ta będzie inspiracją dla kogoś, kto napisze choćby one-shoota kiedyś na ich temat? xD
Uff ja też pierdolnęłam litanię xD
Użyłam słowa "wariują" ponieważ trochę nie wiedziałam, jak usprawiedliwić takie zachowanie. A teraz bardziej mi to rozjaśniłaś. I widzę właśnie, że w tym opowiadaniu opisujesz wszystko, wszystkich tak, by nie było nic czarno-białe, tylko miało swoje szarości. Widać, że właśnie zawierasz w tym właśnie takie realia, jakie są w naszym świecie. I właśnie za to kocham to opowiadanie. <3 Daje do myślenia. Z każdym rozdziałem czytelnikowi może zmienić się momentalnie spojrzenie na inne postacie, na historie <3
UsuńJa tam bym z wielką chęcią bardziej się wgłębiła w historię jednokolorowych, jak i w cały rozwój tego społeczeństwa QwQ. Dalej uważam, że potwory, mimo, że są przepełnione miłością i w ogóle, to jednak nie bez powodu stały się "opiekunami ludzi". Jak dla mnie, to raczej potwory czuły się potężniejsze od ludzi i chciały być dominującą rasą, a ludzi unieszkodliwić w jak najlepszy sposób. A co może być lepszego, niż zapewnienie ludziom takich wygód, by się nie martwili niczym innym? Dać im poczucie bezpieczeństwa i wolności, jak i pokoju między ich rasami? Nie mówię, że potwory nie kochają ludzi. Ale myślenie potworów, że ludzie sobie nie poradzą, że świat, przyroda i prawa jakimi się rządzi jest niebezpieczna, to jak mówienie dziecku, że nie może wyjść, bo może coś się stać. Wiadomo, że różne rzeczy mogą się stać, ale nie znaczy to, by się zamykać w 4 ścianach i nie wychodzić.
Skoro tak bardzo nie podoba Ci się pomysł "niewolenia ludzi przez potwory" które jak sama zauważyłaś "chcą dobrze", kierują nimi szczytne idee i szlachetne pobudki - może ostatecznie być złe?
UsuńPiosęka z Kosogłosa❤ a rozdział super ❤❤
OdpowiedzUsuńYhhh dlaczego odnoszę wrażenie, że go nie przeczytałaś? Mmmm? ^^
UsuńPrzeczytałam spokojnie Yumi
UsuńA naj bardziej podobało mi sie to jak rozwiązałaś sprawe trzymania Frisk i Chary zdala od innych bo nie trudno sie domyślić że oni także są jednokolorowymi i jestem strasznie ciekawa czy uda im się pokazać innym ludziom a także patroną to iż nie są oni wolni.
To przepraszam, ale po prostu jestem uczulona na komentarze pokroju "rozdział super" i pokrewne ^^ Głównie dlatego, że piszą tak osoby jakie ... właściwie sama nie wiem czego oczekują i czego chcą, ale jest to na porządku dziennym szczególnie wśród młodych osób ^^
UsuńRozumiem rozumiem ^^' ale tak, też to zauważyłam i myślę że, takie osoby po prostu z góry zakładają iż, to co stworzy ich ulubiony twórca jest świetne, w pewnym sensie może to być tak że, takie osoby w ten sposób chcą wspierać twórcę w jej działalność mimo wszystko i nawet jeśli przedtem nie zapoznali się z danym dziełem (być może maja zamiar zrobić to później czy cóś) ale to tylko moje takie przypuszczenia ^^" sama tak nie robię, zwłaszcza że rzadko się odzywam, ani też nie znam takie osoby, noo ale jak to mówią są ludzie i parapety..
UsuńNo i nagle wszystko z naszym Friskiem stało sie jasne. Uwielbiam twój styl pisania, czekam na dalsze części. Sam pomysł żeby odnieść się do tych wszystkich dusz i to jeszcze w ten sposób jest prześwietny. 💕
OdpowiedzUsuńDziękuję i cieszę się, że się spodobał pomysł :D
UsuńAch...kocham to. Po prostu kocham twój styl pisania, jak i samo opowiadanie! <3
OdpowiedzUsuńDziękuję kochanie ^^
UsuńCzytanie tego bardzo wciąga o.o Historie tych jednokolorowych dusz są wspaniałe, ale Cierpliwość i Sprawiedliwość są moimi zdecydowanymi faworytami ^^ Wypowiedź nauczycielki była tak subiektywna i tak widocznie obrazowała punkt widzenia potworów, że naprawdę poczułam lekką niechęć do niej. Jestem naprawdę ciekawa jak teraz rozwinie się wątek Frisk i Chary :) Na koniec podsumuję to jednym słowem. Uwielbiam *.*
OdpowiedzUsuńYap. Tak samo jak wypowiedzi historyków i polonistów w szkołach. Sama czuję niesmak patrząc na program nauczania jaki będę musiała wpajać uczniom. Tutaj chodzi o to samo. Z tą różnicą, że przedstawiona tutaj nauczycielka wierzy w to co mówi i na swój sposób - dla niej - jest to prawda.
UsuńJak mój historyk ciągle powtarza "Historię piszą zwycięzcy" i wybierają do przekazywania to, co im najbardziej odpowiada. Próbuje nam umilić ten przedmiot swoimi spostrzeżeniami :)
UsuńA odnośnie tej nauczycielki - przez to ta rzeczywistość mnie odrobinę przeraża, gdy się w nią bardziej wciągnę xD
O. Cholera. No takiego czegoś to ja bym w życiu nie wymyśliła. I nagle wszystko nabiera sensu!Jeez, tak przedstawiona historia dusz... wow. Czyli jakby... jak jest się jednokolorowym, kolor duszy, który świadczy o danym uczuciu, jakby przejmuje nad nami kontrolę? Ciekawi mnie, dlaczego przebywając (i nie tylko ) wśród jedynek, jakby uzyskujemy od nich tę cechę. Choć przebywając wśród osob lub oglądając telewizję, często zmieniamy swoje usposobienie do czegoś, tak samo jak gdy czytamy książkę, przeżywamy to co czuje bohater... eh, trudno mi to opisać, ale chyba wiecie o co chodzi... Wybaczcie za błędy, nie lubię pisać na telefonie XD Jeszcze raz - zajebiaszczy rozdział <3
OdpowiedzUsuńNeh, jeden-kolor nie sprawia, że osoba przestaje czuć inne uczucia. Po prostu ma pewną cechę, która ją wyróżnia spośród innych
UsuńA co do tego "zarażania" to powiem w ten sposób. Dlaczego za Hitlerem poszły tysiące osób? Dlaczego dala osoba jest Twoim idolem? Są po prostu pewne osobowości, jakie ... automatycznie stają się przywódcami. Czasami robimy co do nas mówi i liczymy się z cudzym zdaniem nie wiedząc właściwie dlaczego. Tak samo jest z jednokolorowymi. To jednostka która ciągnie za sobą tłumy.
Znam ten ból dzieci, też się rozpłakałam TT^TT
OdpowiedzUsuńMam tyle myśli, że sama nie wiem co tu napisać...o, już wiem.
Zawsze bardzo interesowały mnie dusze, ich posiadacze oraz historia. Cieszę się że to opisałaś, jestem przeszczęśliwa ^w^
Nieźle się musiałaś narobić przy gifach, ja bym przy pierwszym wysiadł ;-;
Ah, ten Misz Masz też jest cudny, lepiej sobie mogę wyobrazić nauczycielkę.
A wracając do dusz. To o jednokolorowych nadaje się na teorię spiskową! Naprawdę mi się to spodobało!
Na podsumowanie powiem, że chyba ten rozdział jak na razie lubię najbardziej *w*
To się cieszę, mam nadzieję, że od tego będzie tylko lepiej. Cześć I całej historii musiała być wprowadzająca do samej fabuły i aby nakreślić mniej więcej świat oraz sytuację dzieci. Teraz jak wszystko jest już jasne, a w kolejnym pokażę jak dzieci uniknęły śmierci dokładnie, będzie można przejść do prawdziwej zabawy *prostuje ręce i strzela kośćmi palców* Będzie zabawa.
UsuńTo opowiadanie było bardzo...głębokie. Uwielbiam twoje opowiadania za to, że zawsze dają do myślenia. Bardzo miło się to czyta. A te gify...PO PROSTU WOW! Świetna robota Yumiś!
OdpowiedzUsuńDziękuję, a o czym myślisz? xD
UsuńO jaaa, jak czytałam rozdział miałam ciary. Świetnie przedstawione myślenie osób wychowywanych w chorej propagandzie, a historie Jednokomorowych są takie... Realne ^^
OdpowiedzUsuńAwawaaw, znowu będę siedziała jak na szpilkach czekając na następny rozdział ❤❤❤
A, i cieszę się że gif się przydał :3
UsuńOczywiście, że się przydał! <3 Jest cudowny! Dokładnie tak ją sobie wyobrażałam!
UsuńGify cudowne,rozdział cudowny. No i piosenka z accantusa... no,zajebiste no ^^
OdpowiedzUsuń~Shiro Inu
Czego chcieć więcej, co?
UsuńRozdział fajny :) no i ta piosenka jest geniala, znajoma pokazala mi ja ze 2tyg temu XD cóż za zbieg okoliczności
OdpowiedzUsuńHeh ^^ Ja ją poznałam kilka dni temu przez przypadek.
UsuńW sensie w tym wykonaniu
Ooooooo kocham cię za ten utwór 💚 💚 💚❤❤❤💜💜💜💙💙💙💛💛💛💛 tylko czy Mogłabyś zamieszczać go na początku?
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze wspaniały.
Nie?
UsuńAha, ok
UsuńBoże, Yumi rozdział wspaniały! Bardzo miło, że uwzględniłaś inne dusze niż tylko kochaną determinacje *.*
OdpowiedzUsuńZ wymienionych tutaj najbardziej przypadł mi go gustu Virtus i Beni, i czy tylko ja tak miałam, że fioletowa na gifie wyglądała dla mnie jak chłopak? XD
Phehe xDD W sumie jak teraz na to spojrzeć xD
UsuńNajbardziej przerażająca opowieść świata!
OdpowiedzUsuńSama się boje takiej utopi!!
Gdzie człowiek sam nie może decydować o życiu, nie może założyć rodzin, NIE MOŻE BYĆ SAMODZIELNY! Żyją takiej Iluzji że nie widzą że są emocjonalnym niewolnikami o0"
Ja wiem że potwory kochają ludzi ale to przerażające jest że ludzie tak przyzwyczaili się do takiej relacji że sami sobie nie radzą, a ci którzy uświadomili ( Jednokolorowi) albo coś złego dzieje albo ktoś ukróca ich działań o-o"
Wiedziałam że te opowiadanie ma drugie głębokie dnooo!!
Chara ratuj mnie!!
-Pociąć cie z scyzorykiem *.*
-NOPE! < wychodzie jak najdalej od Chary>
Phehe, ludzie żyją w tej Utopii i nie wiedzą, że ona nią jest. Nic więc dziwnego, że tak się stało ^^
Usuń*Przeczytała wczoraj, ale nie mogła napisać*
OdpowiedzUsuńBrak mi słów *-*
Chciałabym napisać coś mądrego, ale wszyscy napisali moje przepuszczenia w komentarzach xD Strasznie mi się podoba pomysł "Jednokolorowych". To się zaczyna łączyć ^^ wszyscy z nich pragnęli wolności od idealnego świata. Ale ich cechy nie wystarczyły... Niezwykły styl czytania :3
Pisania*, heh
UsuńSerdecznie dziękuję kochanie ^^
Usuń