Autor okładki: Rydzia
Notka od tłumacza: Szkielety nie chowają się już w Twojej szafie, są także w całym mieszkaniu! Wcielasz się w rolę przeciętnej, nieco pokręconej studentki, która potrzebuje znaleźć miejsce gdzie mogłaby zamieszkać. Ścigana przez mroczną przeszłość odnajduje schronienie w domu pełnym kościotrupów.
Jest to opowiadanie w stylu haremówek, dostosowane pod kobiecego czytelnika. Erotyczny komedio dramat. Tak to można określić. Czytelniczka x Sans / Czytelniczka x Papyrus / Czytelniczka x Red (Sans z Underfell) / Czytelniczka x Edge (Papyrus z Underfell) / Czytelniczka x Blue (Sans z Underswap) / Czytelniczka x Stretch (Papyrus z Underswap) i tak to wszystko w jednej fabule.
Autorka jest bardzo łasa na fanarty
Autorka: MistressKitten
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik
Spis treści
Część I - Dusza do ocalenia (Rozdziały od 1 do 30)
Odrzutowy blues (obecnie czytany)
Część II - Nie-zapomnij-mnie (Rozdziały od 31 do 45)
Część III - Czas ucieka (Rozdziały od 46 do ??)
Po kilku dniach wszystko wróciło do normy. Sans naprawił cokolwiek było problemem i po tym jak zrobiliście sobie wspólne zdjęcie upamiętniające ludzkie formy, znowu stali się szkieletami. Do domu powróciła normalna rutyna, z tą różnicą, że Halloween było naprawdę blisko. Okazało się, że chłopcy uwielbiają to święto dokładnie tak samo jak Ty, byłaś zachwycona, że będziesz mogła spędzać je z nimi. Jak tylko przeszliście przez próg do sklepu z przebraniami westchnęłaś. Grupa kościotrupów rozmawiała za Twoimi plecami i zaraz potem rozdzielili się w różne części sklepu. Tylko Sans był przy Tobie. Na samo wspomnienie tego co Ci powiedział w kuchni robiło Ci się gorąco, próbowałaś nad sobą panować. Czyżby nie zdawał sobie sprawy co Tobie zrobił? A może po prostu ma najlepszą pokerową twarz jaką w życiu widziałaś?
-wiesz za co się przebierzesz? - zapytał wyciągając Cię ze wspomnień. Wyglądał na zakłopotanego, ale to pewnie dlatego, że dookoła wszędzie było pełno nagich manekinów kościotrupów.
-No, będę Śnieżką – uśmiechnęłaś się, poszedł za Tobą na część sklepu ze strojami księżniczek – Miałam zamiar sama, ale nie miałam pomysłów
-śnieżka? dlaczego?
-Ponieważ żyję z sześcioma facetami i sprzątam im dom? - rzuciłaś, zarumienił się.
-oh heh, to ma sens
-A ty? - wyglądał na zaskoczonego
-uh mam koszulkę z napisem „to mój kostium”, noszę ją co rok, heh
-Nie! - krzyknęłaś, zachichotał – W moim domu będziesz nosił prawdziwy kostium
-uh, w czym domu? - wystawiłaś język
-Idź po kostium! - wzruszył ramionami, mrugnął i zniknął. Popatrzyłaś na półki z wiszącymi strojami Śnieżki. Nie wiedziałaś, który chcesz wybrać, ten zwyczajny, a może ten w wersji zdecydowanie bardziej seksownej? Przymierzysz kilka. Nagle, przed oczami miałaś strój Harley Quinn.
-co myślisz, kiciu? - Red wychylił się zza niego
-Wyglądałbyś w tym głupio.
-nie, nie, to dla ciebie – Oczywiście.
-Wybacz, Red, moje serce należy do Śnieżki w tym roku – nie przestawał się uśmiechać, kiedy odsunęłaś jego kostium
-śnieżka? a kto będzie twoim księciem? - G, pomyślałaś, ale nie powiedziałaś.
-Cóż, nie mogę powiedzieć, ale to prawdziwy pustak – stuknęłaś go w czaszkę palcem. Zaśmiał się i zarumienił.
-cóż, pójdę poszukać coś dla siebie – i zniknął w mgnieniu oka. Poczułaś dziwny ucisk w sercu, ugh, dzieje się tak od samego rana i nie wiesz w sumie dlaczego. Wiesz jedynie, że to znajomy ból. Poczułaś, jak ktoś stuka Cię z tyłu w ramię, odwróciłaś się, Stretch, zaś pod pachą miał Blue który trzymał chyba z sześć różnych strojów.
-wszystko dobrze?
-T-tak, coś mi chyba zaszkodziło, ale nic mi nie będzie – przyglądał Ci się z niedowierzaniem, lecz nim cokolwiek powiedział, Blue zaczął wierzgać się pod jego ramieniem
-____! ____! POTRZEBNA MI TWOJA POMOC! NIE WIEM CO WYBRAĆ! KOWBOJ? LEKARZ? SUPERBOHATER? CÓŻ, JUŻ NIM JESTEM, ALE CZY MAM BYĆ JAK JAKIŚ Z FILMÓW? - zaśmiałaś się i pochyliłaś tak, aby być na wysokości jego twarzy.
-Obawiam się, że nie pomogę, we wszystkich będziesz wyglądał przesłodko. - wyszczerzył się
-C-CÓŻ A TY KIM BĘDZIESZ _____?
-Śnieżką, bo mieszkam z wami! - stuknęłaś go czule w czoło palcem. Zaśmiał się.
-TO JUŻ WIEM KIM BĘDĘ. PAPUŚ, ZANIEŚ MNIE TAM! - Stretch posłał Ci kolejne zmartwione spojrzenie, ale zaniósł brata we wskazaną alejkę. I kolejny ucisk w klatce piersiowej. Wzięłaś kilka głębokich wdechów próbując go zignorować. Skupiłaś się na akcesoriach, które będą pasować.
Ćmienie w piersi towarzyszyło Ci cały czas, lecz siłą woli udawało Ci się je ignorować. Pomagałaś przy dekorowaniu domu, no i próbowałaś odgadnąć w co się przebiorą chłopcy, ale żaden nie chciał Ci powiedzieć. Po tym jak skończyłaś zakładać pajęczyny w salonie Red zaproponował oglądanie strasznych filmów.
-to dobry pomysł, co nie kocie? zawsze możesz się we mnie wtulić, jeżeli będziesz się bać – Ostatecznie skończyłaś na podłodze z bandą kości przy sobie. Tylko Edge się trzymał, siedział sam rozwalony na kanapie, lecz jak tylko na niego zerkałaś widziałaś ten strach w oczach, który szybko ukrywał. Red siedział po Twojej prawej, otaczając Cię ramieniem, próbował, ale podskakiwał przy każdym gwałtowniejszym momencie filmu. Blue siedział na Twoich nogach, wtulał się w pierś zawsze kiedy coś strasznego pojawiało się na ekranie. Stretch po lewej, trzymał Twoją dłoń, aby Cię uspokoić, lecz sam ją ściskał za każdym razem kiedy ktoś krzyczał. Papyrus zajmował miejsce za Tobą, zaś u nóg Edge. Jego ramiona oplotły się dookoła Twoich i większość filmu spędził chowając swoją twarz w Twoich włosach. Sansa miałaś u nóg, zaraz za Blue, czułaś jak się trzęsie za każdym razem kiedy pojawiała się krew. Sceny z filmu jakoś na Ciebie nie wpływały. Czułaś się bezpieczna przy chłopakach, zadowolona że wszystko wróciło do normalnej monotonii. Po tym co działo się podczas wakacji, wszyscy zmienili się na lepsze. Podczas oglądania kolejnego filmu dostałaś sms od Sansa, który nadal leżał u Twoich stóp.
SANStastyczny: jak się trzymasz?
SANStastyczny: nie jesteśmy za ciężcy?
Ty: Nie. Zaskakująco dobrze mi w mojej górze kości
SANStastyczny: heh, to dobrze
Ty: Tęskniłam za tym
SANStastyczny: ja też, dziecino, cieszę się, że tutaj jesteś
Włączył przednią kamerę w telefonie abyś mogła zobaczyć siebie otoczoną przez szkielety. Czułaś jak jego ręka ściska Cię za łydkę. Uśmiechnęłaś się. To zdecydowanie jest Twoje miejsce.
Blue cicho chrapał w Twoim łóżku, za bardzo się bał spać sam po tych filmach. Musiałaś czytać mu do snu „Śnieżka i Siedmiu Krasnoludków” bo bardzo o to prosił, chciał się dowiedzieć skąd miałaś inspirację na sukienkę. Cicho nuciłaś pod nosem gładząc materiał sukienki. Bardzo podobał Ci się to w jaki sposób słyszałaś oddech Blue.
Wiedziałaś co to za ból w piersi. Bolało Cię tak za każdym razem kiedy działo się coś złego. Ostatnio, przed tym jak zostałaś znaleziona i znowu musiałaś uciekać. Było Ci źle. To, że Twoja dusza była uwięziona w ciele nie oznaczało, że nic nie czułaś do chłopców. Oczywiście, że czułaś i wiedziałaś to od dnia w którym się tutaj wprowadziłaś. Przeczuwałaś, że całe to cierpienie i ból, jakiego doświadczyłaś w przeszłości miało wpływ na Twoją duszą. Popatrzyłaś na zdjęcia, jakie trzymałaś w ramkach na biurku. Kilka Twojej babci, ale większość chłopców. Na plaży z G i Greenem, lubieżne selfie Pinka i BJ. Pierwszy dzień w szkole z Redem i Stretchem. Zastanawiałaś się, czy prawdziwa miłość i szczęście da radę uwolnić Twoją duszę, nim wpierw zabije ją ból. Przesunęłaś rękę na rękawy sukni. Nie chciałaś zostawić chłopaków. Nie umiałabyś się tak po prostu spakować i wyjść. Co planujesz?
-_____? - podskoczyłaś słysząc głos Blue, odwróciłaś się z uśmiechem w jego stronę. Siedział na posłaniu przecierając oczy.
-Tak?
-WYGLĄDAŁAŚ NA STRASZNIE PRZYBITĄ. WSZYSTKO DOBRZE? - zapytał. Jego spojrzenie było zaskakująco stanowcze, zwłaszcza że zazwyczaj wyglądał jak radosny szczeniaczek.
-Tak, po prostu zauważyłam, że w jednym miejscu popruła mi się sukienka i będę musiała ją zszyć. Nie ma się co martwić, to prosta sprawa – źle się czułaś z tym kłamstwem.
-NIE WYDAJE MI SIĘ, ABY TO BYŁ POWÓD TWOJEGO ZŁEGO NASTROJU. MAM WRAŻENIE, ŻE COŚ CIĘ DRĘCZY EMOCJONALNIE – cholerne szkielety i ta ich umiejętność obserwacji. Blue ześlizgnął się z łóżka i podszedł do Ciebie oplatając swoje ramiona dookoła Twojego ciała w czułym uścisku. Bez jego zbroi był miły, czułaś jego oddech na szyi.
-Blue...
-DLACZEGO CIĄGLE COŚ PRZED NAMI UKRYWASZ? DLACZEGO NIKOMU NIE POWIESZ O SWOIM BÓLU? - jego głos był taki czuły, choć nadal głośny. Delikatnie gładził Cię po włosach – PAPUŚ POWIEDZIAŁ, ŻE PÓKI CO MASZ MĘTLIK W SERCU, ALE ZA KAŻDYM RAZEM KIEDY CHCIAŁ Z TOBĄ O TYM POROZMAWIAĆ, UNIKAŁAŚ ODPOWIEDZI. WSZYSCY CHCEMY CI POMÓC – Więc Stretch mógł zobaczyć nawet cierpienie Twojej duszy? Był w tym stanowczo za dobry. Objęłaś Blue czule.
-Wiem, ale.. są rzeczy... które póki co chcę trzymać dla siebie. Rozumiesz?
-NIE, A CO JEŻELI TO COŚ NIEBEZPIECZNEGO? - ścisnął Cię mocniej – NICZEGO NIE MOGĘ OBIECAĆ.
-To chyba za wiele... - westchnęłaś. Blue jest stanowczo za dobry na ten świat.
-_____ ... CZY... CZY MOGĘ ZADAĆ CI PERSONALNE PYTANIE? - popatrzyłaś na jego twarz, rumienił się lekko
-Jakie?
-CZY... CZY MOGĘ ZOBACZYĆ TWOJĄ DUSZĘ? - miałaś ochotę rozpłakać się w jego ramionach
-Nie – szepnęłaś – Nie możesz.
-ZNACZY SIĘ... MOŻE UDA MI SIĘ NAPRAWIĆ PROBLEM, J-JEŻELI POZWOLISZ MI NA NIĄ SPOJRZEĆ, T-TO MOŻE CHOCIAŻ BĘDZIEMY WIEDZIEĆ CO...
-Nie, Blue! - przerwałaś mu odtrącając jego ręce i zakrywając swoją pierś własnymi. Czułaś, jak jego magia zaciska się na Twoim sercu. Jego głos stał się zdecydowanie bardziej stanowczy
-WIĘC POZWÓL MI ZAWOŁAĆ STRETCHA? ALBO SANSA? ALBO KOGOŚ KTO...
-Blue... nie rozum
-PROSZĘ ____ POZWÓL MI...
-Nie możesz! - krzyknęłaś z bólu. Zaczynało brakować Ci oddechu, szkielet powstrzymał Cię od upadku.
-____! ____! - nawoływał. Zakasłałaś, czując ucisk. Otoczył Cię ramionami kładąc dłonie na Twoich plecach – PRZEPRASZAM _____ WIEM, ZE SIĘ NIE ZGADZASZ, ALE NIE MAM INNEGO WYJŚCIA! - Pociągnął duszę, zabrakło Ci tchu. Poruszył się zmieszany i spróbował jeszcze raz. Kolejne pociągnięcie pozwoliło Ci znowu oddychać, dyszałaś w jego ramię. Opuścił rękę zdając sobie sprawę ze wszystkiego – KIEDY MÓWIŁAŚ, ŻE NIE MOGĘ... - zaczął w geście przeprosin gładzić Cię po plecach. Jego głos drżał, do oczodołów napływały mu łzy.
-Ja.... ał... miałam na myśli, że nie możesz – zacisnęłaś ręce na jego koszulce. Myślałaś, ze przytuli Cię mocniej, lecz zamiast tego położył Cię na łóżku delikatnie, tak, jakbyś miała zaraz pęknąć
-.... CO ZA OKROPNOŚĆ. KTOŚ CI TO ZROBIŁ? - przytaknęłaś, nie miałaś nastroju na więcej kłamstw. Słyszałaś jak mówił przez płacz - _____... PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, NIE POSŁUCHAŁEM, ZMUSIŁEM... TERAZ... TEN BÓL... TO MOJA WINA – Jego? To tylko zwyczajny normalny ból, prawda?
-To nie jest twoja wina – szepnęłaś delikatnie, choć Twoje ciało nadal drżało.
-DUSZE REAGUJĄ NA UCZUCIA TYCH KTÓRE KOCHAJĄ, BYŁEM NA CIEBIE ZŁY I TWOJE DUSZA PRÓBOWAŁA SIĘ ZE MNĄ POROZUMIEĆ, ALE NIE MOGŁA, WIĘC CIERPIAŁAŚ – zaszlochał gładząc Cię czule po plecach – GDYBYM CIĘ NIE ZMUSIŁ, NIE BOLAŁO BY.
-Blue, nic się nie stało. Nic mi nie jest, widzisz? - czule go odepchnęłaś, aby mógł na Ciebie spojrzeć. Przetarł łzy z policzków i uśmiechnął się. Faktycznie dobrze się czułaś. - Widzisz? Wszystko dobrze.
-ALE... JEŻELI DŹWIGASZ TEN BÓL... BYŁOBY LEPIEJ GDYBYŚ POWIEDZIAŁA DLACZEGO – przestał na chwile czując jak gładzisz go po twarzy jedną ręką – PROSZĘ, POZWÓL PAPUSIOWI SPRÓBOWAĆ TO NAPRAWIĆ, NIE CHCĘ PATRZEĆ JAK CIERPISZ
-Nie mogę, nie mogę ryzykować. Jeżeli coś pójdzie nie tak... - przełknęłaś twardą gulę w gardle
-PAPUŚ BĘDZIE DELIKATNY, NIC NIE PÓJDZIE ŹLE, PROSZĘ...
-Blue, jeżeli cokolwiek się stanie, będę musiała was zostawić. Wszystkich – zamarł na te słowa. Wzięłaś jego rękę i przystawiłaś do swoich ust – A tego robić nie chcę. Możesz mi obiecać, że to zrozumiesz? Możesz mi obiecać, że nikomu nic nie powiesz, póki sama nie będę na to gotowa? - był znowu bliski płaczu, drżał. Kiedy w końcu przemówił, wiedziałaś, że te słowa przychodzą mu z wielkim trudem
-CÓŻ... JA... JA NIE CHCĘ CIĘ STRACIĆ. NIC NIKOMU NIE POWIEM. OBIECUJĘ
-Dziękuję – szepnęłaś
-UHM... SKORO NIE CHCESZ ABY PAPUŚ TO NAPRAWIŁ – znowu zaczął się rumienić – TO.. MOŻE CHOCIAŻ POZWOLISZ MI ZOSTAĆ NA NOC? M...MOŻE POOGLĄDAMY JAKIEŚ FILMY RAZEM? - Martwił się o Ciebie. Uśmiechnęłaś się i wzięłaś małego kościotrupa na ręce, by zanieść go na łóżko.
-Oczywiście, Blue, tego nigdy nie odmówię
Wiedziałaś co to za ból w piersi. Bolało Cię tak za każdym razem kiedy działo się coś złego. Ostatnio, przed tym jak zostałaś znaleziona i znowu musiałaś uciekać. Było Ci źle. To, że Twoja dusza była uwięziona w ciele nie oznaczało, że nic nie czułaś do chłopców. Oczywiście, że czułaś i wiedziałaś to od dnia w którym się tutaj wprowadziłaś. Przeczuwałaś, że całe to cierpienie i ból, jakiego doświadczyłaś w przeszłości miało wpływ na Twoją duszą. Popatrzyłaś na zdjęcia, jakie trzymałaś w ramkach na biurku. Kilka Twojej babci, ale większość chłopców. Na plaży z G i Greenem, lubieżne selfie Pinka i BJ. Pierwszy dzień w szkole z Redem i Stretchem. Zastanawiałaś się, czy prawdziwa miłość i szczęście da radę uwolnić Twoją duszę, nim wpierw zabije ją ból. Przesunęłaś rękę na rękawy sukni. Nie chciałaś zostawić chłopaków. Nie umiałabyś się tak po prostu spakować i wyjść. Co planujesz?
-_____? - podskoczyłaś słysząc głos Blue, odwróciłaś się z uśmiechem w jego stronę. Siedział na posłaniu przecierając oczy.
-Tak?
-WYGLĄDAŁAŚ NA STRASZNIE PRZYBITĄ. WSZYSTKO DOBRZE? - zapytał. Jego spojrzenie było zaskakująco stanowcze, zwłaszcza że zazwyczaj wyglądał jak radosny szczeniaczek.
-Tak, po prostu zauważyłam, że w jednym miejscu popruła mi się sukienka i będę musiała ją zszyć. Nie ma się co martwić, to prosta sprawa – źle się czułaś z tym kłamstwem.
-NIE WYDAJE MI SIĘ, ABY TO BYŁ POWÓD TWOJEGO ZŁEGO NASTROJU. MAM WRAŻENIE, ŻE COŚ CIĘ DRĘCZY EMOCJONALNIE – cholerne szkielety i ta ich umiejętność obserwacji. Blue ześlizgnął się z łóżka i podszedł do Ciebie oplatając swoje ramiona dookoła Twojego ciała w czułym uścisku. Bez jego zbroi był miły, czułaś jego oddech na szyi.
-Blue...
-DLACZEGO CIĄGLE COŚ PRZED NAMI UKRYWASZ? DLACZEGO NIKOMU NIE POWIESZ O SWOIM BÓLU? - jego głos był taki czuły, choć nadal głośny. Delikatnie gładził Cię po włosach – PAPUŚ POWIEDZIAŁ, ŻE PÓKI CO MASZ MĘTLIK W SERCU, ALE ZA KAŻDYM RAZEM KIEDY CHCIAŁ Z TOBĄ O TYM POROZMAWIAĆ, UNIKAŁAŚ ODPOWIEDZI. WSZYSCY CHCEMY CI POMÓC – Więc Stretch mógł zobaczyć nawet cierpienie Twojej duszy? Był w tym stanowczo za dobry. Objęłaś Blue czule.
-Wiem, ale.. są rzeczy... które póki co chcę trzymać dla siebie. Rozumiesz?
-NIE, A CO JEŻELI TO COŚ NIEBEZPIECZNEGO? - ścisnął Cię mocniej – NICZEGO NIE MOGĘ OBIECAĆ.
-To chyba za wiele... - westchnęłaś. Blue jest stanowczo za dobry na ten świat.
-_____ ... CZY... CZY MOGĘ ZADAĆ CI PERSONALNE PYTANIE? - popatrzyłaś na jego twarz, rumienił się lekko
-Jakie?
-CZY... CZY MOGĘ ZOBACZYĆ TWOJĄ DUSZĘ? - miałaś ochotę rozpłakać się w jego ramionach
-Nie – szepnęłaś – Nie możesz.
-ZNACZY SIĘ... MOŻE UDA MI SIĘ NAPRAWIĆ PROBLEM, J-JEŻELI POZWOLISZ MI NA NIĄ SPOJRZEĆ, T-TO MOŻE CHOCIAŻ BĘDZIEMY WIEDZIEĆ CO...
-Nie, Blue! - przerwałaś mu odtrącając jego ręce i zakrywając swoją pierś własnymi. Czułaś, jak jego magia zaciska się na Twoim sercu. Jego głos stał się zdecydowanie bardziej stanowczy
-WIĘC POZWÓL MI ZAWOŁAĆ STRETCHA? ALBO SANSA? ALBO KOGOŚ KTO...
-Blue... nie rozum
-PROSZĘ ____ POZWÓL MI...
-Nie możesz! - krzyknęłaś z bólu. Zaczynało brakować Ci oddechu, szkielet powstrzymał Cię od upadku.
-____! ____! - nawoływał. Zakasłałaś, czując ucisk. Otoczył Cię ramionami kładąc dłonie na Twoich plecach – PRZEPRASZAM _____ WIEM, ZE SIĘ NIE ZGADZASZ, ALE NIE MAM INNEGO WYJŚCIA! - Pociągnął duszę, zabrakło Ci tchu. Poruszył się zmieszany i spróbował jeszcze raz. Kolejne pociągnięcie pozwoliło Ci znowu oddychać, dyszałaś w jego ramię. Opuścił rękę zdając sobie sprawę ze wszystkiego – KIEDY MÓWIŁAŚ, ŻE NIE MOGĘ... - zaczął w geście przeprosin gładzić Cię po plecach. Jego głos drżał, do oczodołów napływały mu łzy.
-Ja.... ał... miałam na myśli, że nie możesz – zacisnęłaś ręce na jego koszulce. Myślałaś, ze przytuli Cię mocniej, lecz zamiast tego położył Cię na łóżku delikatnie, tak, jakbyś miała zaraz pęknąć
-.... CO ZA OKROPNOŚĆ. KTOŚ CI TO ZROBIŁ? - przytaknęłaś, nie miałaś nastroju na więcej kłamstw. Słyszałaś jak mówił przez płacz - _____... PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, NIE POSŁUCHAŁEM, ZMUSIŁEM... TERAZ... TEN BÓL... TO MOJA WINA – Jego? To tylko zwyczajny normalny ból, prawda?
-To nie jest twoja wina – szepnęłaś delikatnie, choć Twoje ciało nadal drżało.
-DUSZE REAGUJĄ NA UCZUCIA TYCH KTÓRE KOCHAJĄ, BYŁEM NA CIEBIE ZŁY I TWOJE DUSZA PRÓBOWAŁA SIĘ ZE MNĄ POROZUMIEĆ, ALE NIE MOGŁA, WIĘC CIERPIAŁAŚ – zaszlochał gładząc Cię czule po plecach – GDYBYM CIĘ NIE ZMUSIŁ, NIE BOLAŁO BY.
-Blue, nic się nie stało. Nic mi nie jest, widzisz? - czule go odepchnęłaś, aby mógł na Ciebie spojrzeć. Przetarł łzy z policzków i uśmiechnął się. Faktycznie dobrze się czułaś. - Widzisz? Wszystko dobrze.
-ALE... JEŻELI DŹWIGASZ TEN BÓL... BYŁOBY LEPIEJ GDYBYŚ POWIEDZIAŁA DLACZEGO – przestał na chwile czując jak gładzisz go po twarzy jedną ręką – PROSZĘ, POZWÓL PAPUSIOWI SPRÓBOWAĆ TO NAPRAWIĆ, NIE CHCĘ PATRZEĆ JAK CIERPISZ
-Nie mogę, nie mogę ryzykować. Jeżeli coś pójdzie nie tak... - przełknęłaś twardą gulę w gardle
-PAPUŚ BĘDZIE DELIKATNY, NIC NIE PÓJDZIE ŹLE, PROSZĘ...
-Blue, jeżeli cokolwiek się stanie, będę musiała was zostawić. Wszystkich – zamarł na te słowa. Wzięłaś jego rękę i przystawiłaś do swoich ust – A tego robić nie chcę. Możesz mi obiecać, że to zrozumiesz? Możesz mi obiecać, że nikomu nic nie powiesz, póki sama nie będę na to gotowa? - był znowu bliski płaczu, drżał. Kiedy w końcu przemówił, wiedziałaś, że te słowa przychodzą mu z wielkim trudem
-CÓŻ... JA... JA NIE CHCĘ CIĘ STRACIĆ. NIC NIKOMU NIE POWIEM. OBIECUJĘ
-Dziękuję – szepnęłaś
-UHM... SKORO NIE CHCESZ ABY PAPUŚ TO NAPRAWIŁ – znowu zaczął się rumienić – TO.. MOŻE CHOCIAŻ POZWOLISZ MI ZOSTAĆ NA NOC? M...MOŻE POOGLĄDAMY JAKIEŚ FILMY RAZEM? - Martwił się o Ciebie. Uśmiechnęłaś się i wzięłaś małego kościotrupa na ręce, by zanieść go na łóżko.
-Oczywiście, Blue, tego nigdy nie odmówię
Super! Znakomite tlumaczenie. Yumi jestes najlepsza! A tak ile czasu poswiecasz na tlumaczenie opowiadan?
OdpowiedzUsuńHum, to zależy... Generalnie to jestem wprawiona w boju po Cichych gdzie dziennie potrafiłam tłumaczyć rozdziały mające ponad 20 stron... Ale wtedy od kompa nie odchodziłam >.> Yhhh, te trzy dzisiaj przetłumaczyłam na luziku, no i właśnie jestem w trakcie tłumaczenia kolejnego. Ma 9 stron i przed północą raczej się nie wyrobię, zważywszy na to, ze teraz robię sobie przerwę xD
UsuńOh, a będzie coś jeszcze oprócz 6 szkieletów w szafie?
UsuńNie wiem, zobaczę na co będę miała nastrój i ochotę ^^
UsuńOk
UsuńNie, o mój boże, czemu? Ten ból... Nasza dusza... Tytuły trzech ostatnich rozdziałów... Oraz tytuł drugiej części... Mam ogromne złe przeczucia. Matko boska częstochowska ojciec dyrektor ted
OdpowiedzUsuńDziękuje Yumiś i cierpliwie czekam na dalsze tłumaczenie z wyjaśnieniami. Co to będzie, co to będzie
Ta cała sytuacja z duszą jest naprawdę ciężka... Ciekawi mnie czy w późniejszym czasie da się coś z nią zrobić. Ii ten nasz Blue jest naprawdę kochany. Wielki dzięki za tłumaczenie ^^
OdpowiedzUsuńWow. No nieźle. Tyle mogę napisać, jestem pod wielkim wrażeniem. Ii chyba jakiś ciekawski szkielet podsłuchał naszą rozmowę... Mam takie przeczucie >:3
OdpowiedzUsuńOgólnie, jestem Ci bardzo wdzięczna Yumi. Nareszcie mam co czytać ƪ(˘ᴗ˘)┐
Dlaczego tytuł "Dziwne nieszczęście" zamienił się na "dziwne schorzenia"? I dlaczego zamiast "niebieski plecak" jest "niebieski blues"?
OdpowiedzUsuń*schorzenie (autokorekta)
UsuńBo pierwotna wersja była źle przetłumaczona ^^
UsuńSzoł kjut *w*
OdpowiedzUsuńNo to nieźle
OdpowiedzUsuń