Autor okładki: Aonomi
Notka od tłumacza: Życie studenta nie jest łatwe i przyjemne, zwłaszcza jak się jest doktorantem. Całe szczęście, masz nowego kolegę, który z przyjemnością oderwie Cię od nudnych zajęć. Co więcej, jest to szkielet.
Opowiadanie mające miejsce po prawdziwym pacyfistycznym zakończeniu gry. Sans x Czytelniczka.
Rozdziały +18 będą oznaczone: ♥
Autor: LambKid
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik
SPIS TREŚCI
Rozdział I (obecnie czytany)
Piątkowe wieczory nie powinny tak wyglądać. Ostrożnie szłaś z kubkiem kawy i plikiem egzaminów pod pachą, wspinałaś się po schodach na drugie piętro do biblioteki w skrzydle fizyki. Żaden z uczelnianych barów nie był otwarty tak późno, ale chwała niech będzie twórcy automatów z kawą. Udałaś się do tej biblioteki bo była znacząco i konsekwentnie mniej zatłoczona niż pozostałe dwie na kampusie; nie masz żadnej konkretnej sprawy w przebywaniu tutaj, albowiem twój jedyny kontakt z fizyką jest wtedy, kiedy potkniesz się, a siła grawitacji przyciąga Cię do podłoża. Nigdy jednak do tej pory, nie było Cię tutaj tak późno, i musisz przyznać, że jest.. jakby.. strasznie. Cienie złowieszczo poruszają się między rzędami książek, zaś cisza sprawia iż każdy, nawet najmniejszy dźwięk dobija się echem i przyprawia o zawroty głowy. Każdy budynek wydaje swoje dźwięki, ten też. Bojąc się nie wiadomo czego przyśpieszyłaś kroku i skręciłaś w stronę stolików i.... prawie zemdlałaś, widząc kościotrupa siedzącego na jednej z puf. Szybko się pozbierałaś, zdając sobie sprawę, że to jest osoba. W porę złapałaś kubek z kawą, który prawie Ci wypadł i w myślach próbowałaś uspokoić szybko bijące serce.
Szkielet wygodnie się rozsiadł na miękkiej pufie, trzymając na skrzyżowanej nodze laptop. Miał na sobie niebieską bluzę i brudne tenisówki które tupały w stolik naprzeciwko niego. Przed sobą miał otwartą książkę z jakimiś wykresami i tuzin papierów zarówno na stole jak i pod stopami. Na dnie czarnych oczu miał dwa, małe, świecące punkciki, które zapewne odpowiadały źrenicom. Latały co rusz między komputerem, a notatkami.
Nie podniósł na Ciebie wzroku. Po chwili czytania zaczął szybko coś pisać, jego kościste palce stukały o klawiaturę komputera. W zamyśleniu stuknął się kilka razy w ząb i wrócił do pisania. Mógłby przypominać jakiegoś robota, lecz sposób w jaki się poruszały jego oczy sprawiały iż wiedziałaś, że masz do czynienia z istotą żywą.
Zdałaś sobie sprawę, że lampisz się na niego i po prostu odwróciłaś wzrok zawstydzona, pochylając głowę udałaś się w stronę krzesełka na drugim końcu pomieszczenia. Miałaś nadzieję, że nie zauważył tego jak bardzo się przestraszyłaś. A jeżeli tak, to wpadnięcie na nieznajomego w ciemnej bibliotece nocą będzie najlepszą wymówką. Mówiłaś do siebie. Ale to i tak pewnie będzie wyglądało, że się przestraszyłaś go bo jest potworem. Co... jest w pewnym sensie prawdą. Obym go nie uraziła, myślałaś czując się winna. Westchnęłaś i wyciągnęłaś egzaminy na stolik przed Tobą, telefon obok, torba na ramię oparcia była wymówką, aby zerknąć na kościotrupa. Albo nie zauważył, albo olał Cię, bo ciągle patrzył w swój monitor. Jego krzesełko było daleko od Ciebie, więc mogłaś zgadnąć że ogląda jakiś model 3D. Kompletnie niezrozumiały. No ej, w końcu jesteś w bibliotece fizyków, więc czujesz się jak na obcym terenie, jak zawsze. Zerknęłaś na komórkę, kilka wiadomości od Twojej przyjaciółki, Connie.
Connie – 20:36: Idę się napić, oć ze mną!
Ty - 20:38: Kurwa chciałabym, ale mam milion papierków na głowie
Connie - 20:39: Chujnia
Łał, dzięki za wyrazy współczucia. Odstawiłaś telefon i z dna góry papierzysk wyciągnęłaś sylabus. Potem chwyciłaś za pierwszy esej i czerwony długopis. Pięć prac później, miałaś ochotę skończyć ze sobą. Jakiś studenciak próbował udowodnić w swojej pracy, że wszyscy popularni superbohaterowie Marvela są oparci na Hamlecie. Widziałaś te filmy i ... że co? Jak on to tak zinterpretował? Potrząsnęłaś głową. Lanie wody i gadanie głupot nie będą tolerowane na zajęciach z filologii. Kolejny student spłodził dziewięć stron wypocin, a następny czternaście. A to pisałeś wczoraj, prawda? Pomyślałaś zerkając na kolejny plik papierów. Zaczęłaś czerpać dziwną przyjemność w znakowaniu kartek na czerwono. I jasne, rozumiałaś ich, sama przecież byłaś kiedyś studentem pierwszego stopnia, ale do jasnej cholery, sprawdzanie tego demotywuje cholernie. Z natłoku myśli oderwał Cię spokojny odgłos skrobania. Odwróciłaś się. Szkielet drapał się po głowie. Łał. Telefon zawibrował.
Connie – 21:45: Łap, będziesz tego potrzebować
Kolejną wiadomością był link, a kiedy go kliknęłaś otrzymałaś obraz zabierający dech. To animowany gif z jeleniem pieszczącym psa.
Faktycznie tego potrzebowałaś.
Ty – 21:47: Kocham cię, to kiedy ślub?
Wyciągnęłaś swojego laptopa z torby i włączyłaś przeglądarkę. Przeczytasz informacje i zalecenia na temat sprawdzania esejów i upewnisz się co do niektórych informacji jakie podali studenci, a potem tylko zerkniesz na słodkie zdjęcia zwierzaczków. To będzie idealny plan. A no.
Connie – 22:09: Jak będziesz bogata i po trzecim zawale
Connie – 22:09: Jak tam idzie praca?
Ty – 22:09: Nienawidzę mojego życia i nienawidzę siebie
Kurwa mać, jest już po dziesiątej. Nie ma szansy, że skończysz sprawdzać te prace dzisiaj. Westchnęłaś zrezygnowana, myśląc co ten szkielet będzie robił tutaj tak późno. Cokolwiek to jest, wygląda na poważną sprawę. Pochylił się przeglądając kilka kartek. To student drugiego, czy trzeciego stopnia? Skoncentruj się. Krzyczały zmysły, lecz Ty nadal gapiłaś się na ten gif. KONCENTRACJA! Nawoływała świadomość. Jeżeli jest z trzeciego stopnia, to szkoda, że sam spędza piątkową noc w bibliotece. No ale ostatecznie sama tutaj też jesteś. Trzeci stopień jest najgorszy, bo musisz być jednocześnie i studentem i wykładowcą. Może w końcu zaczynasz dorastać? Ha, pomyślałaś i popatrzyłaś na papiery. Prawda była taka, że dziwnie się czułaś. Studenci którymi się zajmowałaś byli o kilka lat młodsi od Ciebie, a mimo to i tak stopień nakazywał traktować Cię z dziwną wyższością. Usłyszałaś, jak szkielet chichocze i popatrzyłaś na niego. Patrzył się w Twoją stronę... zadrżałaś. Wyglądał jak postać z jakiejś starej animacji komputerowej. Zdecydowanie na trzecim stopniu. Pomyślałaś, choć to dziwnie musiało wyglądać, zważywszy na to, że choć przed sobą miałaś plik papierów do przejrzenia i poprawienia, to na komputerze widać było obrazki słodziutkich zwierzaczków.
Powoli wróciłaś do sprawdzania esejów, zapach starych książek uspokajał, podobnie jak delikatne klik-klik-klik dobiegające od palców kościotrupa. Właściwie, sama byłaś zdziwiona jak miło Ci się teraz siedziało. Nie przypuszczałaś, że to w ogóle możliwe będąc sam na sam z zupełnie obcą osobą, nocą w pustej bibliotece. Właściwie to powinnaś być teraz poddenerwowana. Lecz on zdecydowanie był bardziej zajęty robieniem... cokolwiek robił. Nie jesteś pewna, czy w ogóle zdaje sobie sprawę z tego, że tutaj jesteś. No, ale oto matka natura wzywa i musisz iść siku. Opuściłaś monitor laptopa, eseje miałaś poukładane w swój sposób i naprawdę nie chciałaś tego niszczyć. Będziesz to teraz wszystko pakować, wracać i rozkładać znowu tylko dla kliku chwil szczania? Jest prawie jedenasta w nocy, jaki dziwak zakradałby się o tej porze do biblioteki. .... poza tym szkieletem, dodałaś w myślach. Postanowiłaś wyciągnąć na wierzch swoją socjalizację. Wstałaś, przetarłaś kolana i podeszłaś do niego
-Cześć – w końcu na Ciebie popatrzył, jego oczy lekko zaświeciły – Uh, czy mógłbyś mi popilnować rzeczy na chwilę? Musze skorzystać z łazienki
-jasne – odparł niskim, miłym dla ucha głosem – boisz się że ci uciekną, jak nikt nie będzie patrzył? - zajęło Ci całą sekundę zrozumienie, że to miał być kawał, zaśmiałaś się niezręcznie i udałaś korytarzem w stronę kibla. Boże, dlaczego ustawiają je tak daleko? Kiedy wróciłaś po kilku minutach wszystko było w takim stanie jak wcześniej... wliczając to kościotrupa.
-Dzięki – wróciłaś na swoje miejsce. Machnął leniwie ręką w Twoją stronę
-nawet nie próbowały uciec – popatrzyłaś na niego, uśmiechał się lecz nie patrzył na ciebie. To miał być kolejny kawał?
-Cześć – w końcu na Ciebie popatrzył, jego oczy lekko zaświeciły – Uh, czy mógłbyś mi popilnować rzeczy na chwilę? Musze skorzystać z łazienki
-jasne – odparł niskim, miłym dla ucha głosem – boisz się że ci uciekną, jak nikt nie będzie patrzył? - zajęło Ci całą sekundę zrozumienie, że to miał być kawał, zaśmiałaś się niezręcznie i udałaś korytarzem w stronę kibla. Boże, dlaczego ustawiają je tak daleko? Kiedy wróciłaś po kilku minutach wszystko było w takim stanie jak wcześniej... wliczając to kościotrupa.
-Dzięki – wróciłaś na swoje miejsce. Machnął leniwie ręką w Twoją stronę
-nawet nie próbowały uciec – popatrzyłaś na niego, uśmiechał się lecz nie patrzył na ciebie. To miał być kolejny kawał?
Z niechęcią wróciłaś do sprawdzania prac, marząc o kolejnej kawie. Po kilku głąbach trafiłaś na geniusza. Czytałaś jego esej z miłością. Był taki jasny, rozsądny, zaskakujący, fascynujący. Nie patrzyłaś czyja to praca, ale będziesz musiała zapamiętać to imię. To jest właśnie ten rodzaj pisania, jakiego szukałaś. To ten student sprawił, że zachciałaś szybko wrócić do własnej pracy i własnego pisania
-wiesz, że mówisz do siebie? - tym razem się przestraszyłaś i podskoczyłaś w siedzeniu. Szkielet siedział naprzeciwko Ciebie, jakimś sposobem zakradł się nie będąc zauważonym. Siedział z brodą opartą o rękę, która znowu była na jego łokciu, założył kaptur na czaszkę. Taka leniwa, prosta postura, aż dziwne, że się go przestraszyłaś – wybacz, wybacz – zaśmiał się – nie chciałem cię przestraszyć
-Jezu Chryste – przystawiłaś rękę do serca – Prawie wyskoczyłam z mojej... skóry – Kurwa mać. Zamarłaś zdając sobie sprawę jak to musi wyglądać, skoro mówisz to do kogoś kto nie ma skóry, ale on się zaśmiał. Najwyraźniej mu się to spodobało.
-tak, praktycznie widziałem iskierki na twoim kręgosłupie – wyszczerzył się... Oh... kawały o szkieletach? Nie wiedziałaś jak zareagować, więc po prostu się na niego gapiłaś – rany, to było dobre – wyprostował się
-Naprawdę mówię do siebie? Od jak dawna?
-odkąd tutaj przyszłaś – wzruszył ramionami – nazwałaś jednego ze swoich studentów małym skurwysynem
-O Boże.. - zakryłaś twarz ręką ze wstydu.
-brzmiało tak, jakbyś go lubiła – wskazał na papiery które trzymałaś. Popatrzyłaś na nie z uśmiechem
-Tak – mruknęłaś – Wiesz? Eseje to ból w dupie, ale kiedy trafiasz na taki okaz... - o nie, znowu zaczynasz gadać od rzeczy - .. masz przeświadczenie, że warto je robić.
-naprawdę? - westchnęłaś
-Nie. - zalał się śmiechem. Teraz, kiery rozmawialiście, trudno było Ci uwierzyć w to, jak bardzo ekspresywna jest jego twarz. To nie był tylko kościotrup
-będę musiał użyć tych słów kiedy będę sprawdzać swoje eseje – Aha! A więc to jest doktorat! - musimy się tym zajmować uh... w imię uczelni, chyba...
-Ta, chyba... Z jakiego wydziału jesteś? - popatrzył na Ciebie zaskoczony i zaśmiał się pokazując na napis wiszący pod sufitem
-fizyka
-Kurwa – uderzyłaś się otwartą dłonią w czoło i zaśmiałaś z własnej głupoty – Biblioteka w skrzydle Fizyki. To było oczywiste
-zgaduję, że ty nie jesteś .... stąd
-Filologia – wskazałaś na swój budynek który był widoczny przez okno, ale znajdował się na drugim końcu kampusu. Zawsze masz sporo do przejścia kiedy chcesz tu dojść.
-intruz – postukał się palcem po brodzie tworząc miłe dla ucha klikanie kiedy kość spotykała kość – jesteś daleko od domu, dzieciaku – Dzieciaku? Aż tak młodo wyglądasz?
-Cóż tutaj zazwyczaj jest pusto, więc łatwiej mi się pracuje – zmarszczyłaś brwi przeczesując włosy palcami – Choć trudno mi się dzisiaj skoncentrować. Jest jakby za cicho.
-naprawdę? - jego oczy zabłyszczały – wiel-kości pracy która tutaj na mnie czeka nie zmierzysz – mrugnął. Teraz się zaśmiałaś.
-wiesz, że mówisz do siebie? - tym razem się przestraszyłaś i podskoczyłaś w siedzeniu. Szkielet siedział naprzeciwko Ciebie, jakimś sposobem zakradł się nie będąc zauważonym. Siedział z brodą opartą o rękę, która znowu była na jego łokciu, założył kaptur na czaszkę. Taka leniwa, prosta postura, aż dziwne, że się go przestraszyłaś – wybacz, wybacz – zaśmiał się – nie chciałem cię przestraszyć
-Jezu Chryste – przystawiłaś rękę do serca – Prawie wyskoczyłam z mojej... skóry – Kurwa mać. Zamarłaś zdając sobie sprawę jak to musi wyglądać, skoro mówisz to do kogoś kto nie ma skóry, ale on się zaśmiał. Najwyraźniej mu się to spodobało.
-tak, praktycznie widziałem iskierki na twoim kręgosłupie – wyszczerzył się... Oh... kawały o szkieletach? Nie wiedziałaś jak zareagować, więc po prostu się na niego gapiłaś – rany, to było dobre – wyprostował się
-Naprawdę mówię do siebie? Od jak dawna?
-odkąd tutaj przyszłaś – wzruszył ramionami – nazwałaś jednego ze swoich studentów małym skurwysynem
-O Boże.. - zakryłaś twarz ręką ze wstydu.
-brzmiało tak, jakbyś go lubiła – wskazał na papiery które trzymałaś. Popatrzyłaś na nie z uśmiechem
-Tak – mruknęłaś – Wiesz? Eseje to ból w dupie, ale kiedy trafiasz na taki okaz... - o nie, znowu zaczynasz gadać od rzeczy - .. masz przeświadczenie, że warto je robić.
-naprawdę? - westchnęłaś
-Nie. - zalał się śmiechem. Teraz, kiery rozmawialiście, trudno było Ci uwierzyć w to, jak bardzo ekspresywna jest jego twarz. To nie był tylko kościotrup
-będę musiał użyć tych słów kiedy będę sprawdzać swoje eseje – Aha! A więc to jest doktorat! - musimy się tym zajmować uh... w imię uczelni, chyba...
-Ta, chyba... Z jakiego wydziału jesteś? - popatrzył na Ciebie zaskoczony i zaśmiał się pokazując na napis wiszący pod sufitem
-fizyka
-Kurwa – uderzyłaś się otwartą dłonią w czoło i zaśmiałaś z własnej głupoty – Biblioteka w skrzydle Fizyki. To było oczywiste
-zgaduję, że ty nie jesteś .... stąd
-Filologia – wskazałaś na swój budynek który był widoczny przez okno, ale znajdował się na drugim końcu kampusu. Zawsze masz sporo do przejścia kiedy chcesz tu dojść.
-intruz – postukał się palcem po brodzie tworząc miłe dla ucha klikanie kiedy kość spotykała kość – jesteś daleko od domu, dzieciaku – Dzieciaku? Aż tak młodo wyglądasz?
-Cóż tutaj zazwyczaj jest pusto, więc łatwiej mi się pracuje – zmarszczyłaś brwi przeczesując włosy palcami – Choć trudno mi się dzisiaj skoncentrować. Jest jakby za cicho.
-naprawdę? - jego oczy zabłyszczały – wiel-kości pracy która tutaj na mnie czeka nie zmierzysz – mrugnął. Teraz się zaśmiałaś.
-Dobra, naprawdę myślisz, że te kawały są śmieszne?
-sama zaczęłaś
-Nieprawda! - nadal się śmiałaś zakrywając rękami usta próbując nie śmiać się zbyt głośno. Mimo wszystko nadal byliście w bibliotece.
-a no – odparł spokojnie – jest późno, będę się już zbierał, powodzenia
-Dzięki – wstał i podszedł do swoich rzeczy. Starałaś się nie gapić na jego nogi, choć spod nogawki wystawało kościste kolano. No kochana, zawiodłaś. Jego kości nóg wyglądały tak jak powinny, kość piszczelowa i strzałkowa na swoim miejscu. Właśnie tym był, kośćmi. Odwróciłaś wzrok zajęta kolejnym esejem, kiedy on zapinał suwak plecaka i przerzucił go przez ramię kierując się w stronę wyjścia. Nim jednak znikł zatrzymał się
-bibliotekę zamykają za kwadrans, tak swoją drogą
-Kurwa, serio? - pisnęłaś i jedyne co słyszałaś, to jego śmiech, kiedy odchodził.
-sama zaczęłaś
-Nieprawda! - nadal się śmiałaś zakrywając rękami usta próbując nie śmiać się zbyt głośno. Mimo wszystko nadal byliście w bibliotece.
-a no – odparł spokojnie – jest późno, będę się już zbierał, powodzenia
-Dzięki – wstał i podszedł do swoich rzeczy. Starałaś się nie gapić na jego nogi, choć spod nogawki wystawało kościste kolano. No kochana, zawiodłaś. Jego kości nóg wyglądały tak jak powinny, kość piszczelowa i strzałkowa na swoim miejscu. Właśnie tym był, kośćmi. Odwróciłaś wzrok zajęta kolejnym esejem, kiedy on zapinał suwak plecaka i przerzucił go przez ramię kierując się w stronę wyjścia. Nim jednak znikł zatrzymał się
-bibliotekę zamykają za kwadrans, tak swoją drogą
-Kurwa, serio? - pisnęłaś i jedyne co słyszałaś, to jego śmiech, kiedy odchodził.
Ten jeleń rozwalił system!
OdpowiedzUsuń*-* Przeczytałam, wstępnie pokochałam.
OdpowiedzUsuńTo jest takie słodkie ;) Właśnie tego dziś potrzebowałam. Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńWoW niespodziewałam sie tego oklaski dla WIELKIEJ YUMI *dziwięk oklasków*. Brawa brawa
OdpowiedzUsuń- N. (tak to znowu ja)
Okey, to jest zajebiste UwU i nawet readerka nie zdążyła mnie jeszcze wkurzyć :'3
OdpowiedzUsuńAwwwww... Kochane ^^
OdpowiedzUsuńNo Yumi masz gust, to z pewnością zastąpi pustkę w sercach niektórych z nas po 6 szkieletach ^^ dziękujemy za tłumaczenie Yumi.
OdpowiedzUsuńŁo ezu. To opo jest zajebiste. I takie miłe. Ciudo! <3 Dziękuje Yumiś ;* i czekam na dalszy ciąg z wielką przyjemnością ^^
OdpowiedzUsuńCzy to jest to co miało zastąpić szkielety w szafie?
OdpowiedzUsuńSłowo "zastąpić" jest raczej nieodpowiednie. Nie tłumaczę więcej niż trzy opowiadania na raz, po zakończeniu akcji ze Szkieletami, to opowiadanie weszło na ich miejsce. Jak je skończę, wejdzie kolejne. Ot i wsio. Szybko pójdzie bo tylko dziesięć rozdziałów to to ro to ma
UsuńOki doki
UsuńOkej Okej już nie żałuje szkieletów teraz mam nową miłość xd taaaaką rooomantyczną :P
OdpowiedzUsuńRany to jest cudne *w*
OdpowiedzUsuńA i prywatna wiadomoś(tak kurde prywatna na blogu, w komentarzach. Brawo Mary -.-) Kotełka, wiem że tu jesteś nie ukryjesz się przede mną XD
Ciekawie się zapowiada (moja Pani krzyczy "SAAAANSYYYY BIERZ MNIE TU I TERAZ <333", co ja z nią mam... XD)
OdpowiedzUsuńFajne opowiadanie wybrałaś do przetłumaczenia. Fajnie, że przeszukując internet znalazłam Handlaża Iluzji :3
Kurde... Pisać nie umiem i się powtarzają słowa ;-;
Usuńcudny gif *^* a ja myślałam że connie to chłopak XDD
OdpowiedzUsuńPiona! xD
Usuń*wirtualna piątka* XD
UsuńUwielbiam <3
OdpowiedzUsuńNyaaaahm jak przyjemnie się czytało, zdecydowanie nie mogę się doczekać jak potoczy się ta historia <3
OdpowiedzUsuńDziękuję za tłumaczenie i wstawienie jednak rozdziału <3
No i ta okładka, cud miód i orzeszki w karmelu >3
Nie myślałam, że jeszcze się w czymś tak mocno zakocham. To jest SUPER!!!! Dziękuję Yumi za tłumaczenie^^
OdpowiedzUsuńOooo, już czuję, że będzie mi się to miło czytało:3
OdpowiedzUsuńNo i readerka wydaje mi się całkiem fajna, a to wyczyn xD
~Tomat
To jest zaj*biste! Takie miłe w czytaniu.
OdpowiedzUsuńDzięki bogu że podarował na wyobraźnie i można sobie wszystko wyobrazić. :3
Tak jestem szczęśli że jest to opowiadanie, npr fajne.
6szkieletòw było nie dla mnie, jakoś tak, ale to...cud miód czekolada i marmolada ;> ♡♡♡♥♥♥
Holera ._. Jestem chyba jakimś niedoukiem bo pisać nie umiem...kurna...
OdpowiedzUsuńjuż to kocham
OdpowiedzUsuńCóż, zbyt często nie czytam tego typu opowiadań bo po prostu nie przemawiają do mnie ale to całkiem ciekawie się zapowiada.
OdpowiedzUsuń