Spis treści:
Pięć lat później (obecnie czytane)
-Teraz pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki! - pisnęła Pinkie Pie. Tort urodzinowy Dinky i Screwball liczył sobie trzydzieści świec, po piętnaście dla każdej z nich. Impreza w tym roku odbywała się u Screwball i słusznie bo było wielu gości. Między kucykami biegały małe trojaczki z puchatymi włosami, jedna była niebieska, druga purpurowa, a trzecia jasno-czerwona.-Szybko! - krzyczała niebieska.
-Już podają ciasto! - zawołała purpurowa.
-Możemy tam wskoczyć! - klaskała czerwona.
-Blueberry, Raspberry, Cherry! - Pinkie zaprosiła swoje córki na miejsca - Uspokójcie się!
Screwball popatrzyła na swoją przyjaciółkę.
-Jesteś gotowa?
-Na trzy. - Dinky skinęła głową.
-Raz... dwa... trzy! - Dmuchnęły jednocześnie, a kiedy ogień zniknął, Fluttershy zrobiła zdjęcie. Zebrani klaskali z zadowolenia. Wtem przez okrzyki gości przedostał się płacz źrebaka.
-To twoje, czy moje? - Discord popatrzył na Apple Jack
-To chyba nasze! - oświadczył Spike i pognał do wózka dziecięcego. Wziął butelkę z torby i dał niemowlakowi - Proszę, kolego. Posmakuje ci Applespike! - Okazało się, że smok i kucyk mogą mieć ze sobą dziecko. Na pierwszy rzut oka wyglądało jak normalne źrebię, umaszczenie miało pomarańczowe z zielonymi włosami, póki nie otworzył swoich smoczych oczu, natomiast ogon miał w łuskach jak smok. Po zjedzeniu posiłku, Spike wziął go i poklepał po plecach, kiedy niemowlę beknęło z jego ust wyszedł niewielki zielony płomień. Spike uśmiechnął się. - Brawo mój synu!
Discord tym czasem podszedł do solenizantek.
-Więc, czego sobie życzycie?
-Chcę, aby życzenie Dinky się spełniło. - powiedziała Screwball
-Och, dziękuję!
-A więc - Pan Chaosu popatrzył na dziewczynę - czego sobie życzysz, panno Doo?
-Chciałabym... - zawahała się i zarumieniła - ... babeczki!
-Oczywiście. - Lighting Dash wywróciła oczami.
Discord zaśmiał się, a przed dziewczynami pojawił się talerz z zachcianką.
-Proszę, ale myślę, że wpierw powinnyście zjeść ciasto.
-Ciasto! - krzyczały trojaczki uderzając kopytami o stół.
-Dziewczyny! - Pinkie powiedziała stanowczo - Nie jesteście uprzejme. To urodziny Screwball i Dinky i to one mają prawo do pierwszego kęsa. To jest jedna z głównych zasad urodzin!
-Uh, ile kalorii to ma? - zapytała mała klacz jednorożca, o białym umaszczeniu i niebieskiej grzywie, bardzo elegancko ubrana. - Jestem na diecie.
-Oh, proszę... - Prism wywróciła oczami
-Nie bądź taka, Gemstone! - Rarity zaśmiała się i poklepała córkę po głowie - Nie ma nic złego w odrobinie ciasta. Poza tym jesteś za mała na dietę. - Gemstone była w wieku Prism, jej ojcem był Fancy Pants. Screwball nie przepadała za nią, głównie dlatego że dziewczyna strasznie zrzędziła, cieszyła się jednak, że może spotkać się z ciocią Rarity, nie widziała jej od czasu jej ślubu.
-Proszę, dziewczyny - Discord położył przed nie po kawałku. Nieopodal, na wysokim krześle siedział mały chłopiec. Miał szare umaszczenie, różowe krótkie włosy i czerwone świdry zamiast oczu. Klasnął, a kawałek tortu wylądował przed nim.
-Zany! - krzyknęła Fluttershy zabierając mu deser - Nie możesz jeść ciasta! Poza tym on nalezy do twojej siostry!
-Oh, pozwól mu, kochanie - Discord zachichotał - Ma zaledwie pięć miesięcy, a już je czekoladę.
-To nie usprawiedliwia go z tego, że ukradł ciasto Screwball.
-Nic się nie stało, mamo - zapewniła ją. Kiedy Zany przybył, była zaniepokojona. Oznaczało to tyle, że nie jest już wyjątkowa. Jednak po spędzeniu z nim trochę czasu nie mogła się bez niego obejść. Zany był równie szalony jak ona, różnił ich wiek oraz jego mniejsza kontrola nad zdolnościami. Wszyscy byli zaskoczeni, że wyglądał jak oboje rodziców, podczas kiedy ona nie przypominała żadnego, ale cóż, w tej rodzinie nic nie było logiczne. Na urodzinach dziewczyn byli prawie wszyscy.
-Chciałabym, aby Twilight tutaj była - mruknęła Pinkie - Brakuje mi jej.
-Wiesz, że jest zajęta przygotowaniami do Wielkiej Gali Grand Galopu w przyszłym tygodniu - przypomniała jej Rarity
-Tato - Thunder jęknął - musimy tam iść?
-A co jest nie tak z Galą? - zapytał się Soarin - Myślałem, że ją uwielbiacie.
-Ale ona jest taka.. - Lighting zadrżała - .. dziewczęca.
-Nie jest tak nudna jak dawniej - zapewniała Rainbow - Ciocia Scootaloo będzie tam z resztą Znaczkowej Ligi. - Prism westchnęła z radości, uwielbiała Scootaloo jakby była jej prawdziwą siostrą.
-Ma zamiar zrobić kilka sztuczek na swoim skuterze?
-Zobaczymy. - Rainbow się zaśmiała.
-Anie mogę się doczekać, aż zobaczę Apple Bloom - westchnęła Apple Jack - Nie widziałam ich od świąt.
-Pewnie były zajęte - powiedziała Rarity - Chodzi mi o to, że pomagają w organizacji największej imprezy w Canterlot. Nie wspominając już o tym, że moja siostra wróciła z trasy koncertowej po Sadzie Saudyjskim. - Zaraz po zakończeniu szkoły, Znaczkowa Liga utworzyła zespół. Mimo, że od dawna miały już swoje znaczki, to jednak ich pomysł wypalił. Sweete Belle była wokalistką, Scootaloo główną tancerką, a Apple Bloom robiła kostiumy i scenografię. Wkrótce stały się sławne.
-Będzie tam księżniczka Flutterby Lily - zaznaczyła Fluttershy - a ją lubicie, prawda?
-Tak. - wymamrotała Screwball - Ale mam być w sukience?
-Nie bądź niegrzeczna, skarbie. Rarity uszyła ją dla ciebie.
-To mi przypomniało - zawołał Element Hojności - Nie otworzyłyście jeszcze prezentów!
To była ich tradycja, że po urodzinach organizowały pidżama party. Zwłaszcza uwielbiały to robić w domu Screwball, bo miała tutaj wiele fajnych pokoi.
-Czas do łóżek! - zawołała Fluttershy.
-Mamo, mamy już piętnaście lat! - nalegała Screwball - Nie możemy jeszcze się pobawić?
-Niestety. - powiedziała zaprowadzają je do pokoju Screwball - Rarity chce nas widzieć jutro rano w swoim sklepie na przymiarkę sukienek.
-Dobrze - jej córka westchnęła - pójdziemy do łóżek. - Co nie oznaczało, że pójdą spać.
-Zgadnij co słyszałam o Gold Digger - szepnęła Lighting kiedy Fluttershy zamknęła za sobą drzwi.
-Co? - Apple Blossom, usiadła na śpiworze
-Jego ojciec powiedział mu, że ma znaleźć pracę. Wiecie gdzie się dostał? - zachichotała - na farmę kamieni! - dziewczyny wybuchły śmiechem, ale szybko ucichły kiedy się zorientowały, że Fluttershy jest pod drzwiami.
-Dziewczyny, czy wy rozmawiacie?
-Nie, mamo! Robimy co możemy aby usnąć! - chwilę milczały, a kiedy Screwball stwierdziła, że matki nie ma szepnęła - Teren czysty.
-Jak to Gold Digger na farmie kamieni? - zapytała Dinky - Przecież jego ojciec jest najbogatszy w mieście.
-Wydaje mi się, że nie lubi osobowości syna. - Lighting uśmiechnęła się - Nie mam mu tego za złe.
-Nie ma sprawiedliwości na świecie. - zachichotała Screwball - Czuję się za to odpowiedzialna.
-A ja nie mogę się doczekać Gali - westchnęła Apple Blossom - Założę się, że będzie świetnie. - To była jej pierwsza Gala. Dzieci nie były tam częstymi gośćmi, ale dlatego że ich matki były Elementami Harmonii, a rodzice Lighting i Thundera należeli do Wonderbolts byli już kilka razy. Screwball natomiast nie chciała tam iść bez Dinky, ale w tym roku ponieważ Apple Bloom występowała wszyscy zostali zaproszeni, a to oznaczało, że będzie tłoczno.
-Będzie nudno. - Screwball mruknęła stanowczo - No cóż, póki ja i tata nie zabawimy się!
-Nie zapomnij o Wonderbolts - zawołała Lighting - Nie można się nudzić, kiedy moi rodzice robią sztuczki!
-No i to jedzenie! - Dinky się rozmarzyła - No i jeszcze Znaczkowa Liga. To będzie najlepsza Gala Grand Galopu!
-Mam nadzieję. - Apple Blossom westchnęła - Chcę, aby ta noc była najlepsza w historii!
-Jak to? - zachichotała Lighting - Masz zamiar tańczyć z moim bratem?
Żółty kucyk się zarumienił.
-Co?!
-Proszę, Blossom - Screwball wywróciła oczami - Wszyscy wiemy, że ty i Thunder macie coś do siebie.
-Ja... ja nie wiem, co masz...
-Nawet nie próbuj mnie okłamywać.
-Należy was zeswatać - zasugerowała Dinky - Wyglądacie zawsze tak uroczo razem!
-Ja... ja nie sądzę, że byłabym...
-Myślę, że byłabyś - Lighting uśmiechnęła się.
-Naprawdę?
-Jestem jego siostrą i wiem o nim wszystko.
-Oh, ale nie sądzę, że ..
-Pomożemy ci - zapewniła Screwball - Od czego są przyjaciele?
Wszystkie zachichotały.
-Jak nie pójdziecie teraz spać, nie będziecie miały już żadnych przyjaciół! - dziewczyny się przestraszyły, podczas kiedy Screwball wywróciła oczami.
-Tato, to nie jest śmieszne!
-Nie zmuszaj mnie, do postraszenia was balonami!
Szybko schowała się pod kołdrą.
-Dobranoc!
-Co takiego strasznego jest w balonach? - zapytała Lighting. Zaraz potem pojawiło się kilka balonów w pomieszczeniu, które zaczęły się śmiać. Dziewczyny pisnęły i schowały się w śpiworach.
-Dobra! Idziemy spać! - Balony zniknęły w mgnieniu oka.
-Słodkich snów, dziewczyny.
-Psssst. - szepnęła Dinky trącając przyjaciółkę - śpisz?
Screwball jęknęła i usiadła na łóżku.
-Już nie.
-Chcę ci coś powiedzieć i obiecaj, że zachowasz tajemnicę.
-Czy chodzi o to, czego naprawdę chciałaś dzisiaj?
-Skąd wiesz?
-Dinky, ja wiem kiedy ktoś kłamie.
-Zgadza się, ale obiecaj.
Dziewczyna ze znużeniem wykonała obietnicę Pinkie. Dinky popatrzyła na koleżanki śpiące na podłodze i pochyliła się do Screwball.
-Chciałabym, aby Cinnamon tańczył ze mną na Gali.
-Zastanawiałam się, kiedy mi to powiesz.
-To znaczy, że wiedziałaś?
-Jestem Twoją najlepszą przyjaciółką, widziałam jak na niego patrzysz.
-Założę się - zarumieniła się - że on tak na mnie nie patrzy.
-To znaczy?
-Cóż... on... jest... normalny.
-Ech, jego ojciec jest smokiem. Czy sądzisz, że przejmuje się tym co jest normalne? Dam ci tę samą radę która otrzymała Blossom: idź do niego, co ci szkodzi?
-Może masz rację - westchnęła - ale nie wiem czy będzie się trzymać z nami.
-Może to nawet lepiej?
-A teraz, skoro wiesz już o moim sekrecie, może powiesz o swoim?
-Moim? - uśmiech Screwball zniknął
-Nie wiem. - popatrzyła na otwarte okno pokoju - Może powiesz mi, dlaczego zostawiłas czekoladę na parapecie?
Spanikowała, szybko machnęła ręką, a czekolada zniknęła.
-Jaka czekolada?
-Masz mnie za głupka? - wywróciła oczami
-Nie jesteś głupia... - westchnęła - Dobrze, ale teraz ty obiecaj.
Kiedy Dinky złożyła swoją obietnicę Pinkie, Screwball szepnęła tak cicho jak tylko umiała.
-Pamiętasz, jak kilka lat temu myślałaś, że się zakochałam? Cóż, miałaś rację.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś wcześniej? Jestem twoją najlepszą przyjaciółką!
-Ty też mi nie powiedziałaś o swojej sympatii.
-Racja. Kto to jest?
-Tego nie mogę powiedzieć, to nic osobistego. Po prostu jak mój tata się dowie, będe miała spore kłopoty, więc im mniej kucyków wie tym lepiej. W każdym razie lubi czekoladę, więc czasem zostawiam mu trochę. On ją zabiera kiedy śpię i zostawia po sobie prezent.
-On cię odwiedza? Prawie jak prześladowca!
-To jedyny sposób, aby mnie zobaczył. Jego matka jest... bardzo zaborcza. Po prostu kiedy się obudze i czekolady nie ma, wiem, że był.
-Czy.. - popatrzyła na nią zdumiona - całowaliście się?
-Nie, nie było niczego takiego - popatrzyła na nią - ale wiesz... chciałabym...
-Więc myślę, że musimy iść spać.
-Dlaczego?
-Cóż, dzisiaj twoje urodziny, na pewno przyjdzie. Nie sądzę, aby chciał abyśmy go zobaczyły.
Screwball uśmiechnęła się.
-Dziękuję, Dinky.
Przyjaciółki położyły się i usnęły. Screwball zastanawiała się, co Mothball robi. Nie widziała go od jej dwunastych urodzin, wiedziała, też że coraz zadziej się pojawia, ale nigdy nie zapomniał o jej urodzinach. Cokolwiek robiła mu matka, trzymała go bardzo krótko.
Królowa Chrystalis chodziła dookoła syna, kiedy ten siedział wyprostowany na tronie.
-Czego nauczyłeś się o miłości?
-To słabość naszych ofiar, a nasza siła - powiedział obojętnie
-Kim są Equestrianie?
-Wrogami.
-A jaki jest twój obowiązek?
-Muszę znaleźć jedzenie dla ula, zabrać wrogom moc i zająć należyte mi miejsce jako władca podmieńców.
-A co zrobisz z każdym, kto spróbuje Cię powstrzymać?
-Zabiję.
Królowa zaśmiała się ponuro.
-Jesteś gotowy.
-Mamo, czy mogę iść teraz na polowanie? Jestem bardzo głodny.
-Bardzo dobrze. Idź mój synu. Jestem bardzo z ciebie dumna.
Kiedy znalazł się poza granicami ula, westchnął z ulgą. Myślał, że nigdy się stamtąd nie wydostanie! Co prawda, nie był tak bardzo głodny, ale musiał poszukać wymówki aby uciec, przynajmniej na chwile, w końcu były urodziny Screwball. Nie widział jej od pół roku, był więc zdesperowany bardziej niż kiedykolwiek! Leciał właśnie nad lasem Everfree, gdy przyszła mu do głowy myśl. Co jeżeli przypadkiem się nią nakarmi, zwłaszcza że jego żołądek był pusty? Najlepiej będzie, jak coś zje, więc skierował się do Ponyville. Było już późno i zaledwie kilka kucyków chodziło po ulicach. Zanurkował w środek alei, dostrzegł szarego pegaza. Skupił się i poszukał w jej umyśle obrazu pierwszego ogiera jakiego zobaczy. Czasem wiedział, jak się nazywają, ale wszystko co mógł się dowiedzieć o tym jednym to to, że był lekarzem. Kiedy się zamienił, pegaz odwróciła się w jego kierunku, a on znieruchomiał. Zobaczył, że klacz ma zeza.
-Doktor? - szepnęła
-Tak, panno - starał się brzmieć poważnie - Hoves? - Stęknął, kiedy klacz rzuciła się na niego w mocnym uścisku tak, że upadli na ziemię. Myślał, że go udusi, ale czuł, że jego żołądek szybko się napełnił, więc nie narzekał. To znaczy, póki klacz nie wstała i nie uderzyła go w twarz.
-Masz tupet! - zawołała - Szesnaście lat nie dajesz o sobie znać!
-Ja... - uniósł brew - ...przepraszam?
-Przepraszam nie nadrobi szesnastu lat jakie przegapiłeś! Czy wiesz jak cięzko mi było ukrywac to, że jesteś ojcem Dinky?!
-Jestem ojcem... Dinky?
Klacz popatrzyła na niego wrogo.
-Ona jest... Twoją córką.
Mothball zamrugał.
-Jesteś.. matką Dinky?
-Oczywiście, że jestem jej matką! Jak wiele masz klaczy?! - wpadł w panikę. Przysięgał, że nie będzie się karmił przyjaciółmi Screwball. Czy to samo tyczyło się ich matek? Jego żołądek był prawie pełny, więc nadszedł czas rozstania.
-Kochanie - zamruczał wstając - nie mogę zostać na długo.
-Oh - zmarszczyła nos - znowu musisz iść walczyć, czy coś?
-Co? - zdziwił się, ale szybko przypomniał sobie nauki matki - Tak. Ale nie martw się. - podszedł do niej i położył kopyto na twarz kucyka - Wrócę niebawem.
Derpy zmrużyła oczy i znowu go uderzyła.
-To samo mówiłeś szesnaście lat temu! Nawet cię nie było na narodzinach naszego dziecka! - Nie wytrzymał, zahipnotyzował ją, a jej oczy zrobiły się małe i zielone
-Przepraszam, kochanie - wyszeptał - ale ja naprawdę muszę iść. Wróć do domu, odpocznij i zapomnij o tym co się stało. Rozumiesz?
Skinęła głową i powoli zaczęła się kierować do mieszkania. Mothball westchnął i usunał swoje przebranie. Nie chciał się bawić jej emocjami, ale to był jedyny sposób na przetrwanie. Ten biedny kucyk myslał, że rozmawiał z ojcem jej dziecka, którego nie widziała od lat! Była na skraju wytrzymałości przez niego. Jeżeli Screwball by wiedziała, co się stało... Screwball! Prawie zapomniał. Chciał już odlecieć, ale wtedy wazon róż przykuł jego uwagę, był pewien, że właściciel przegapi jedną z nich. Lot do zamku Discorda był szybki. Wiedział też, gdzie jest jej okno. Jak zawsze zostawiła mu czekoladę. Wpatrywał się w twarz młodej klaczy, spała tak spokojnie. Wydawała mu się jeszcze ładniejsza, od ostatniego ich spotkania. Tęsknił za nią, chciał aby otworzyła oczy, tylko po to aby mógł im się przyglądać. Zesztywniał, usłyszał ciche chrapanie, które nie pochodziło od niej. Przyjrzał się i zwrócił uwagę, że nie jest sama w pokoju. Całkowicie dał się oczarować. Nie chciał zostać przyłapany. Pozostali mogą przecież się obudzić! Westchnął ze smutkiem biorąc czekoladę, a na jej miejsce położył różę.
-Wszystkiego najlepszego, Screwball - szepnął, a potem w mgnieniu oka udał się do swojego ula.
ich związek jest taki smutny ;(
OdpowiedzUsuńWow, to to żyje? XD myślałam że już nie będziesz tego w ogóle tlumaczyc. Tak dodam krótko, że dzięki bride of discord i temu fanfikowi poznałam twojego bloga i zostałam tutaj nawet jak resztę skończyłam po angielsku. Dzięki za kolejne super tlumaczenie! :3
OdpowiedzUsuńWow, to to żyje? XD myślałam że już nie będziesz tego w ogóle tlumaczyc. Tak dodam krótko, że dzięki bride of discord i temu fanfikowi poznałam twojego bloga i zostałam tutaj nawet jak resztę skończyłam po angielsku. Dzięki za kolejne super tlumaczenie! :3
OdpowiedzUsuń