24 lipca 2017

Undertale: Sześć szkieletów w Rui -Niespodziewana Gwiazda Wieczoru [Six Skeletons in Heat - Surprise Guest Star] - tłumaczenie PL [+18]

Autor okładki: Rydzia
Notka od tłumacza: Jest to alternatywne zakończenie do rozdziału Gorąca chwila Część 1 opowiadania Sześć Szkieletów w Twojej szafie - czyli co by było gdyby, Undyne jednak nie pojawiła się na czas i nie wyciągnęła Czytelniczki z domu pełnego szkieletów w rui. 
Jest to opowiadanie w stylu haremówek, dostosowane pod kobiecego czytelnika. Erotyczny komedio dramat. Tak to można określić. Czytelniczka x Sans Czytelniczka x Papyrus / Czytelniczka x Red (Sans z Underfell) / Czytelniczka x Edge (Papyrus z Underfell) / Czytelniczka x Blue (Sans z Underswap) / Czytelniczka x Stretch (Papyrus z Underswap) i tak to wszystko w jednej fabule.
Autorka jest bardzo łasa na fanarty
Autorka: MistressKitten
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik
Spis treści
Bawidełko
Magiczny dotyk
Pan i Sługa
Kochaj się ze mną
Niespodziewana Gwiazda Wieczoru (obecnie czytany)
Pogoń
....
Obudziło Cię uczucie czułego muskania przez palce oraz ciche nudzenie Stretcha. Śpiewał „Whe should be lovers” Choć słowa stawały się niezrozumiałe jak przytulał się bardziej do Twojego karku, nucąc je jak jakieś zaklęcie. Przestał, kiedy zorientował się, że nie śpisz.
-wybacz, próbowałem być cicho – zaśmiał się, przesuwając rękę na Twoje biodro, ściskając je tak, abyś mogła poczuć jego miednicę za sobą.
-Nie, miło było się w taki sposób obudzić – mruknęłaś przekręcając się aby na niego spojrzeć. Byłaś zarumieniona, on też. Ruja opuściła jego kości, ale wspomnienia pozostały, byłaś pewna że zadręcza się teraz nimi... tym co zaszło między wami wczorajszej nocy i co działo się o poranku. Powiedział, że Cię kocha, a potem to pokazał. Przeczuwałaś, że to nie jest tylko efekt rui i z jakiegoś powodu ten fakt dodatkowo Cię zawstydzał. - Śpiewałeś tę piosenkę dla mnie? - uśmiechnął się i wciągnął rękę w stronę stolika by chwycić za papierosa. Wsadził go między zęby, odpalił za pomocą magii i zaciągnął się.
-powinniśmy się zejść jak to wszystko się skończy, też tak myślisz, moja kochana? - dym wymykał się z jego ust kiedy mówił.
-Nie możemy – zaśmiałaś się, pochylił się w Twoją stronę by zacząć całować Cię po szczęce i karku
-powinniśmy być razem i to jest fakt~
-Nie baw się w barda – odepchnęłaś go z uśmiechem. Zaśmiał się i znowu zaatakował kolejnym pocałunkiem.
-mmm... chociaż to przemyśl, dobrze? - wymruczał w Twoje wargi
-Mmm, dobra.
-...moja kochana?
-Hmm?
-...namyśliłaś się? - czułaś jak się uśmiecha, zaś jego magia napiera na Twoje biodro – wiem, że moja ruja się skończyła... ale jest środek nocy, możesz jeszcze zostać. - jęknęłaś kiedy delikatnie przysunął kutasa do Ciebie, odnajdując drogę między Twoimi nogami.
-Mogę.. pomyśleć później – jęknęłaś poruszając biodrami. Odnalazł drogę do Twojego wnętrza delikatnie rozkładając płatki Twojej kobiecości na boki. Popatrzyłaś na niego, uśmiechał się cwanie, wyciągnął powoli i leniwie papierosa spomiędzy zębów. Zerknął na Ciebie figlarnie, w zupełnie inny sposób niż podczas rui. Oczy wpatrzone w Ciebie z delikatnym rumieńcem, kiedy popatrzyłaś na dół, zobaczyłaś że jedną ręką już pracuje nad swoją męskością.
-zdecyduj się teraz – jego dłoń powędrowała na Twoją kobiecość, przystawiając do niej główkę członka, która napierała na wejście. Wzięłaś głębszy oddech i osunęłaś się na niego, lecz tak szybko jak to zrobiłaś cofnął się pozostawiając Cię pustą.
-Hm... sama nie wiem – drażniłaś się z nim – Podobało mi się to co robiliśmy, ale .. jestem troszeczkę bardziej zboczona. Myślisz, że mógłbyś być bardziej... ostry? - Proszę, powiedz tak, błagałaś go w myślach. Zaśmiał się pochylając w Twoją stronę.
-a więc tak lubisz, co? myślę, że mogę to zrobić – był szybki, poruszył się kilka razy przy Twojej kobiecości. Natychmiast ściągnął z Ciebie swoją bluzę i przyszpilił cię rękami do posłania. W sekundę zrobiło Ci się mokro, więc mógł wejść w Ciebie bez problemu. - lubisz też świntuszyć, laleczko? - wymruczał, mogłaś tylko przytaknąć. Znowu przysunął swoją główkę do Twojego wejścia i podrażnił łechtaczkę. Zatrzymał się nagle w jednej chwili boleśnie ściskając Cię za kobiecość – odpowiedz.
-T-tak, lubię to – szepnęłaś i zaraz potem uniósł Twoje biodra w swoją stronę. Głowę miałaś na poduszkach i nie pozwolił Ci złapać oddechu, wdarł się znowu zarzucając Twoje stopy na swoje ramiona.
-nigdy nie przypuszczałem, że lubisz takie .. hnng... jesteś zboczoną suką lecącą na szkielecie kutasy, prawda? - warknął, dziwny mrok czaił się w jego słowach, zaś palce boleśnie wbijały się w Twoje biodra. Trzymał Cię pod sobą, zamarł w Tobie, nie ruszył się nawet o cal, czekając aż zaczniesz się wierzgać. I tak zrobiłaś.
-P-Papyrus, błaaagam – jęknęłaś.
-o co? abym bawił się w te twoje gierki? nie, to nie w moim stylu, przeleciałaś prawie każdego kościotrupa w tym domu, wiesz co robić, prawda? - pochylił się aby językiem przesunąć po Twoim sutku śmiejąc się z Twojego cichego jęknięcia – właśnie... nie ruszaj się i przyjmij wszystko jak grzeczna dziewczynka... co? - przytaknęłaś, przekręcił i uszczypnął Cię w pierś, aż podrygnęłaś się. - odpowiedz, słowami, czego chcesz? inni cię nie zerżnęli wystarczająco?
-ja... ja chcę... chcę ciebie
-nie słyszę cię – w końcu zaczął się poruszać, denerwująco powoli, wierciłaś się.
-Ja... ja chcę... chcę ciebie, Papyrus
-mnie? Chcesz... tego... konkretnego... chuja? - z każdym słowem jego pchnięcia były mocniejsze i szybsze, aż krzyczałaś pod nim z rozkoszy
-Aaaah! Kurwa! Tak!
-dobra dziewczynka, a teraz odwróć się.
Tęskno patrzyłaś na niebo. Kiedy ostatni raz byłaś na zewnątrz? Słońce wydawało się bardzo jasne, jego promienie ogrzewały Twoją skórę. 
-nie mów mi, że żałujesz iż musisz wyjść z mojego łóżka tak wcześnie? - Stretch zaśmiał się opierając o drzwi. Zarumieniłaś się. Żałowałaś – to tylko wycieczka na zakupy, nic ci nie będzie~
-Ale... Sans? - patrzyłaś się na okno jego pokoju. Stretch przygotował Cię na spotkanie z kimś, ale nadal nie zadowoliłaś Sansa. Naprawdę powinnaś wychodzić w takim momencie? 
-... musisz naprawdę odpocząć, nim pójdziesz do sansa, laleczko – powiedział obniżając swój głos – więc baw się dobrze swoim wolnym dniem, jak już do niego pójdziesz nie wypuści cię przynajmniej przez pięć dni 
-Pięć?! - odebrało Ci mowę, szukałaś na jego twarzy oznaki kłamstwa. Przytaknął i zaciągnął się mocniej papierosem. 
-zaufaj mi, laleczko, tak będzie lepiej – powiedział szczerze i przytaknął – wygląda na to, że twoja randka już jest
-cukiereczku! - prawie straciłaś równowagę przez nagły naskok szkieleta na Ciebie, objął Cię ramionami mocno i oderwał stopy od ziemi. 
-P-Pink?! - wpatrywałaś się w jego oczy o kształcie serca. 
-we własnej osobie! odwróć się niech no ci się przyjrzę – zrobiłaś tak – mmm, nasze potworze soczki najwyraźniej dobrze na ciebie działają, wyglądasz olśniewająco – Zarumieniłaś się, usłyszałaś chichot Stretcha za sobą. 
-racja, właściwie nigdy ci nie powiedzieliśmy, że potworze jedzenie i sperma uzdrawiają, ale też poprawiają urodę – powiedział pomarańczowy stojąc w progu – ale, wcześniej też była piękna 
-oczywiście, że była piękna wcześniej – Pink tupnął kilka razy butem – ale teraz jest jeszcze piękniejsza! rozkwitła! 
-O Boże, co za komplementy – powiedziałaś słabo chowając czerwone rumieńce za palcami – M-możemy już...? - Pink zauważył Twoje zakłopotanie i zaśmiał się chwytając Cię za rękę. 
-chodź cukiereczku, zabawmy się~
Huh. Nie spodziewałaś się... że faktycznie pójdziecie na zakupy. Biorąc pod uwagę normalny poziom hormonów jakie ma Pink i jego brat, powinien gdzieś Cię teraz rżnąć. Ale nie, faktycznie byliście w centrum handlowym na zakupach, nucił do siebie wybierając spośród ubrań coś dla ciebie. 
-o czym myślisz, cukiereczku? - zerknął na Ciebie zza fioletowej sukienki trzymanej w rękach 
-O-oh... Uhm... Zastanawiam się dlaczego ruja nie ma na ciebie wpływu... - jego śmiech zaskoczył Cię, znacznie niższy niż zawsze i bardziej ochrypły. 
-oh, słodziutka, ja zawsze mam ruję – jego uśmiech się poszerzył, zmierzył Cię swoim wzrokiem, zaś Ty poczułaś się głupio, że wcześniej się nie zorientowałaś. Chwycił Cię za rękę i poszliście razem wgłąb sklepu. - więc, chcę usłyszeć wszystko – ścisnął Cię – który jest najlepszy? a który najgorszy? który cię zaskoczył? - Iiiiii znowu się rumienisz. 
-O-oo raaany, Pink. N-nie mogę o tym rozmawiać publicznie! 
-więc chodź do przebieralni! - zaproponował chwytając kolejną sukienkę z wieszaka i przewiesił ją przez Twoje ramię, by następnie pociągnąć Cię we wskazanym kierunku tam, gdzie nikt nie będzie wam przeszkadzał. No i tak, oto jesteś, w przebieralni ze szkieletem, przymierzasz stroje i rozmawiasz o tym jak rżnęłaś się z innymi szkieletami. Łał, Twoje życie jest pojebane. 
-Uhm, Blue mnie zaskoczył najbardziej – mówiłaś przymierzając pierwszą sukienkę, póki co przystawiając materiał do bioder – Był... bardzo dominujący, jak jakiś wódz. Kiedy się na mnie rzucił miałam wrażenie jakby uderzyła mnie ciężarówka. Nawet mnie ugryzł 
-awww, mały blueberry wyfrunął z gniazdka~ - Pink usiadł na krzesełku w rogu – i co jeszcze? 
-Papyrus był bardzo delikatny. No i czuły. 
-iiiii? który jest najlepszy?
-Trudno mi wybrać najlepszego, ale... uhm... bardzo, bardzo podobał mi się czas spędzony ze Stretchem – czułaś jak się rumienisz – Powiedział... że mnie kocha... i to prawda, bo powtórzył to kiedy jego ruja się skończyła 
-być nie może~
-Z-Zamknij się! - rzuciłaś w niego sukienką cicho się śmiejąc. On również chichotał. 
-a co z cherrym? - zapytał – to jest mój ulubieniec, a czy tobie się spodobał? - uśmiechnęłaś się przypominając sobie jego śpiący wyraz twarzy na moment nim wyszłaś z jego pokoju 
-Hmmm... jest słodki, zaskakująco czuły. Sprawił, że poczułam się wyjątkowo... Chciał, aby było mi dobrze – zaśmiałaś się - ... a potem dołączył Edge i to była niespodzianka 
-hmmm.. a ja nie jestem zaskoczony, ta dwójka lubi się dzielić – chwyciłaś za kolejną sukienkę patrząc na odbicie Pinka w lustrze. 
-Mogę się ciebie o coś zapytać?
-jasne, cukiereczku 
-Ty... ty spałeś z nimi wszystkimi? - zastanawiałaś się, czy Twoje przypuszczania są prawdziwe
-hmmm, niestety nie, nikt nie tykał tych ciepłych kluch albo blueberry, poza tobą, chyba! bj sypiał z edge i stretchem a ja raz pomogłem sansowi zaś z cherrym ... oh wiele rui razem przeszliśmy~ - Red był zdecydowanie bardziej pewny siebie kiedy byłaś z nim
-....Spałeś z Sansem? 
-raz – powtórzył pełen winy i zawodu – szczerze? obawiam się, że drugi raz bym mu nie dał rady
-N-Naprawdę?! - odebrało Ci mowę, odwróciłaś się w jego stronę zaskoczona – Ale on jest... ?
-leniwy? wyluzowany? - zaśmiał się – nie kiedy ma ruję... jesteś pewna, że jesteś na niego gotowa, słodziutka? - jego głos był pewien zaniepokojenia, kiedy zabierałaś z jego rąk fioletową sukienkę. Myślałaś nad tym pytaniem przymierzając sukienkę. 
-Cóż... jakby, nie mam innego wyboru? Znaczy się. Chcę być gotowa. Ale nie da się zrobić nic innego poza wypoczynkiem? - Jego ręce pomogły Ci z sukienką, zaśmiałaś się czując jego palce na swoim ciele. Jego flirty zawsze Ci odpowiadały! 
-wiesz jest jeszcze coś... 
-Co? 
-mogę ci pożyczyć trochę mojej magii, zawsze jestem w rui więc to działa jak afrodyzjak, odrobina i będziesz mogła rżnąć się godzinami 
-Łaaał, naprawdę? Możesz to zrobić? - przytaknął zadowolony z Twojego podekscytowania – Dobrze! Jak to zrobimy?
-potrzebuję twojej duszy aby wsączyć w nią trochę mojej magii
-O-oh.. - mina Ci zrzedła – Ja.. wolałabym abyś jej nie wyciągał... 
-hm... - Jego wzrok powędrował na Twoją pierś – rozumiem. - w obronie zasłoniłaś mostek rekami i odwróciłaś się w stronę lustra. Widziałaś w odbiciu jak wzrokiem przygląda się Twojemu ciału. 
-Nie wyglądam ładnie w tej sukience? - Podobała Ci się, słodka i uwodzicielska. 
-oh, nie, wręcz przeciwnie – machnął ręką – ale.. myślałem, jest jeszcze jeden sposób abym podzielił się z tobą swoją magią
-Naprawdę? - zerknęłaś na niego przez ramię – Jak.. - przerwały Ci jego zęby na Twoich wargach, serce zabiło Ci mocniej, lecz nie broniłaś się, dosłownie roztapiałaś się w jego objęciach. Po chwili Twoje nogi same oplotły jego biodra, przyszpilając Cię pod lustro. Zatrzymał się by na chwilę się odsunąć aby na Ciebie popatrzeć. Chciał sprawdzić, czy zrozumiałaś. - O-oh... dzielenie się magią, racja – byłaś czerwona, jego ciało przywierało do Twojego, twoja cipka aż drżała w oczekiwaniu. 
-mądra dziewczynka~ - wyszczerzył się, jego głos zrobił się niski i seksowny – jak z tobą skończę, będziesz przygotowana na sansa jak nigdy dotąd... - przytaknęłaś, znowu przywarł do Ciebie ustami, nie ukrywając szerokiego uśmiechu. 
-A-ah! Ale tutaj?! - popatrzyłaś na niewielką przebieralnie 
-mummm, nie zabiorę cię do domu bo tam czeka na ciebie sans – mruknął – no i tak długo jak będziesz cicho, nic się nie stanie, co nie... cukiereczku? - znowu do Ciebie przywarł, delikatne jęknięcie umknęło spomiędzy Twoich warg. Zachichotał wtulając się w Twoje obojczyki. Zachłysnęłaś się powietrzem czując, jak znikają Ci majtki, zaś na ich miejsce jego kutas zaczął wsuwać się w Twoje wejście. Kurwa, ten typ jest szybki! - ooohhh, cukiereczku, już jesteś na mnie gotowa~ - przecierał główką członka po całej Twojej kobiecości. Nagle coś twardego i zimnego przesunęło się po Twojej kobiecości, aż podskoczyłaś zaskoczona – ah, heh, wybacz, zapomniałem wspomnieć o moim kolczyku, przeszkadza ci? 
-Oh, kurwa, nie – jęknęłaś chwytając go mocniej, lecz ten cofnął się przyglądając Ci się zaskoczony, lecz szybko to uczucie zniknęło jak tylko poruszał się powoli dookoła Twojego guziczka pochylając się w Twoją stronę i warcząc gardłowo – Oooo Booaaaaawwwddd ... j-jak ty to...? To magia?! 
-mam ci to wytłumaczyć? czy wolisz abym cię zerżnął? - zapytał rozbawiony drażniąc Twoją kobiecość raz jeszcze. 
-P-przeleć mnie, błagam – mruknęłaś. 
-hmm? - przystawił w Twoją stronę swoje nieistniejące ucho 
-Pink! - zaśmiał się słysząc desperację w Twoim głosie, wdarł się w Ciebie. Jęknęłaś, każdy milimetr jego kutasa doprowadzał Cię do szaleństwa. Kolczyk był zimny w porównaniu z Twoją gorącą szparką, i sprawił że wierciłaś się powoli, czując jak ociera się o Twoje ścianki. Gryzłaś się po wargach aby hamować jęknięcia, paznokcie wbijałaś boleśnie w jego czaszkę i ramiona. On swoje jęki tłumił w Twojej skórze. 
-mmmm ... cukiereczku.. jesteś tak samo słodka jak twoja ksywka~ 
-Cóż, tę ksywkę ty mi dałeś, wiedziaaaaah~
-jeżeli będziesz mówić nie zdążę zrobić tego co do mnie należy, słodziutka – więc się zamknęłaś. Przynajmniej na tyle na ile mogłaś. Wtulił się w Ciebie najmocniej jak się dało próbując nie krzyczeć, spomiędzy jego zębów ulatniały się ciche stęknięcia. Jego język połączył się z Twoim, byłaś zaskoczona, albowiem i tak czaił się kolejny kolczyk. 
-S-Sans.. - jęknęłaś nauczona jakie jest jego prawdziwe imię. Zadowolony jęknął w Twoje gardło, poprawił Cię układając lepiej i... praktycznie eksplodowałaś z przyjemności. Gwałtownie wygięłaś się uderzając tyłem głowy o zimne lustro, walcząc ile sił mogłaś aby nie wydobyć z siebie głośniejsze odgłosy niż szepty. Każda chwila z nim była perfekcyjnie idealna, niesamowita. Jest taki dobry bo pewnie przerżnął już wiele osób, a może po prostu jest bardzo utalentowany. Delikatnie podciągnął Twoją sukienkę i wyswobodził sutek, aby czule go ścisnąć. Kwiknęłaś. 
-oooohhh, kurwa, jest mi tak dobrze, cukiereczku – stęknął, czułaś gorący oddech an piersi, jego palce wbijały się w Twoje biodra, przyciągając Cię do siebie bliżej z każdym kolejnym pchnięciem. 
-S-Sukienka! Sans! - jęknęłaś słabo gdy on się zaśmiał. 
-kupię ją, nie bój się – wymruczał drażnią swoim przebitym językiem Twoją pierś, obojczyk i kark. Jego magia była gorąca, czułaś jak rozgrzewa Twoje wnętrze. Dzięki niej, miałaś wrażenie, że nawet Twoje włosy i paznokcie stały się delikatne i czułe, każdy, nawet najmniejszy dotyk mógł Cię doprowadzić do szaleństwa. Skorzystał z tego efektu, wsuwając swoje zimne palce pod sukienkę. Zastanawiałaś się, czy biorąc pod uwagę jego aspiracje, jesteś jego pierwszym człowiekiem. Zerknęłaś na wasze odbicie w lustrze, wpatrywał się w Ciebie i zaśmiał się. 
-pasujemy do siebie, co nie cukiereczku? - warknął w Twoje ramie, odsłaniając powoli swoje kły tak abyś widziała jak Cię gryzie. Zadrżałaś i zesztywniałaś, całe to wrażenie sprawiło, że zawarczał i ugryzł jeszcze mocniej, zwalniając pchnięcia bioder. Czy jego kutas... urósł? Za każdym kolejnym pchnięciem miałaś wrażenie, że jest większy i większy. Już byłaś spocona i wyczerpana, dysząca, desperacko trzymająca się jego ubrań, które teraz zwisały z niego pogięte. 
-O Boże, Sans – jęknęłaś czując dreszcze w swoim brzuchu. Stęknął w odpowiedzi, kiedy zaczęłaś się na nim zaciskać i nim się zorientowałaś wypuścił w Ciebie swoja magię dokładnie w tej samej chwili jak intensywna przyjemność doprowadziła Cię na skraj. Było zaskakująco jasno w pokoju, pomyślałaś dysząc przy jego ciele. Ciepło nie zniknęło z Twojego ciała, ba, miałaś wrażenie że robi Ci się goręcej. 
-no, no, no, wygląda na to, że działa to szybciej na ludzi – zaśmiał się. Zrozumiałaś, że sama poruszasz swoimi biodrami próbując nadziać się na jego kutasa. 
-W-wybacz, ja... 
-nie, o to chodziło, pamiętasz? powiedz mi, jak się czujesz? - zapytał całując Cię w policzek i szczękę, by potem przeczesać palcami Twoje włosy. 
-Ja... ja... - chcę być zerżnięta – Ja potrzebuję... więcej... - wyszedł z Ciebie pozostawiając Cię drżąca w jego ramionach, byłaś zaskoczona, że utrzymywał Cię w górze. 
-a więc chodź, cukiereczku, pora dostarczyć cię sansowi, co nie? 
Share:

13 komentarzy:

  1. WIEDZIAŁAM PINK TEŻ NAS (Cenzura XD) ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja pierdziele.... mój mózg eksplodował a moja głowa leży obok normalnie
    W końcu się doczekałam kolejnych rozdziałów <3 kocham cię za to :* :* :* <3 <3 <3 ale co do Pinka to nwm czemu ale jakoś przechodziły mnie dreszcze kiedy to czytałam. Może to dlatego że nie lubię Pinka za bardzo :p i to wszystko wydawało mi się dziwne :p czekam na Klasycznego Sansa <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja się go boje no i co ? XDD ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)

      Usuń
  3. Jak pisałaś, że przetłumaczysz całą serię na raz, to nie spodziewałam się, że to pójdzie w tak szybkim tempie. Widać, że jesteś zdeterminowana

    OdpowiedzUsuń
  4. A jeszcze niedawno księdzem był...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale obie pamiętamy doskonale przysięgę, więc nie mamy się czemu dziwić xD

      Usuń
  5. Tego pana się nie spodziewałam *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow, myślałem że wrzucisz ten rozdział dopiero jutro, ale jednak się myliłem ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiedziałam, że to będzie on! Ughh... Nie przepadam za nim. Ale potrafi zawsze być pomocny! Gdyby nie ta natura lust to byłby fajnym szkieletem. Kto do chokery wymyślił to AU?! Lust... Wszyscy ze wszystkimi a niektórzy twierdzą, że Sans nawet ze wszystkim z czym się da...

    OdpowiedzUsuń
  8. No Pinka to na serio się nie spodziewałam aaaale to było ciekawe xd

    OdpowiedzUsuń
  9. Lol, Pink, tak przy ludziach? A jakby ktoś tam wszedł? Do tego rozdziału powinna powstać alternatywna część gdzie ktoś tam wchodzi, bo ja muszę coś takiego zobaczyć. Co by powiedzieli? "Umm.... My tylko dzielimy się magią bo mam w domu 7l6 napalonych szkieletów z magichnymi... Językami"? XD
    Przepraszam, ale takiej głupawki dostałam, że walam się po całym pokoju XD

    Tak z innej beczki to rozdział naprawdę ciekawy i superowy, czytało się przyjemnie, a ja dowiedziałam się że szkielety mają magiczną spermę XD

    Dziękuję Yumi za wysiłek włożony w tłumaczenie ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Już sobie wyobrażam ludzi w przebieralni obok... Hehe. Teraz będzie jazda ~

    OdpowiedzUsuń
  11. O mój boże! Aż 5 dni?! Dla mnie była by to czysta rozkosz ( ͡° ͜ʖ ͡°)

    OdpowiedzUsuń

POPULARNE ILUZJE