Autor okładki: Reitiri
Notka od autora:
Jest to opowiadanie interaktywne. Główne poczynania bohaterki i
kluczowe decyzje będą podejmować czytelnicy w komentarzach. Notki będą
pojawiać się w miarę regularnie, zaś pomysły umieszczone przez
czytelników w komentarzach mogą zostać wykorzystane w toku dalszej
fabuły. Przypominam, jestem łasa na fanarty xD
Wcielasz
się w rolę 28 letniej matki i żony. Twoja córka Aida, ma 9 lat. Twój
mąż Piotr jest od Ciebie o 22 lata starszy. Już od roku planowaliście
przeprowadzkę za miasto, akurat znalazła się wprost wyborna szansa na
wynajem za godziwą sumę domu z kawałkiem ziemi u podnóża góry Ebott.
Właścicielem i jednocześnie sąsiadem okazuje się być bardzo przystojny
żywiołak ognia imieniem Grillby.
Akcja toczy się wiele lat po zakończeniu prawdziwego pacyfisty w uniwersum Underfell. Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Mogą pojawić się notki +18. Grillby x Czytelniczka.
Autor: Yumi Mizuno
Spis Treści
Wizyta w barze [+18]
Parasolka
Jesteś absolutnie pewna tego co robisz? [+18]
Złośliwy los
Jak się czujesz? (obecnie czytany)
Masz gościa
Nowe siły
Fioletowa sukienka [+18]
Życie pisze najlepsze scenariusze [+18]
Zaskakujesz samą siebie
Droga, której nie będziesz żałować.
Parasolka
Jesteś absolutnie pewna tego co robisz? [+18]
Złośliwy los
Jak się czujesz? (obecnie czytany)
Masz gościa
Nowe siły
Fioletowa sukienka [+18]
Życie pisze najlepsze scenariusze [+18]
Zaskakujesz samą siebie
Droga, której nie będziesz żałować.
1. Poszukanie kogoś innego do wygadania się - 1 | Wygadanie się Grillowi - 6 | Udać, że nic się nie dzieje - 3 | Iść do baru się napić - 1
2. Czekasz, aż Piotrek przeprosi - 8 | Szczera rozmowa i wspólne przeprosiny - 2 | Pierwsza przepraszasz po jakimś czasie - 1
3. Gadasz z dziećmi - 1 | Gadasz z nauczycielką - 6 | Gadasz z dyrektorką - 2 | Gadasz z rodzicami - 2 | Próbujesz nauczyć dziecko jak radzić sobie z tą sytuacją - 2 | Pytasz się córki jak jej pomóc - 1 | Rozmawiasz z rodzicami Monster Kida - 1 | Próba znalezienia dziecku przyjaciela - 1
3. Gadasz z dziećmi - 1 | Gadasz z nauczycielką - 6 | Gadasz z dyrektorką - 2 | Gadasz z rodzicami - 2 | Próbujesz nauczyć dziecko jak radzić sobie z tą sytuacją - 2 | Pytasz się córki jak jej pomóc - 1 | Rozmawiasz z rodzicami Monster Kida - 1 | Próba znalezienia dziecku przyjaciela - 1
4. Coca-Cola - 5 | Pepsi - 5 | Nic - 1
-Jeżeli to jest jakiś problem, to ja...
-Nie pierdol - potwór wywrócił oczami otwierając drzwi do swojego mieszkania. Po przeżyciach z ostatnich dwóch dni, nic dziwnego, że poszłaś w ramiona pierwszej osoby, która zaszła Ci drogę. Choć wahałaś się, czy nie minąć go, nic nie zrobić. Przecież, nie znasz go od tak dawna. Ciągle biłaś się z myślami, czy nie zawrócić i po prostu nie zadzwonić do Jud, tak jak zawsze. Ona też to robiła, to nie tak, że tylko Ty masz problemy w małżeństwie. To się często zdarza. A może, po prostu powinnaś się z tym przespać? Początkowo próbowałaś silić się na uśmiech, udawać, że wszystko jest tak jak być powinno, lecz z dziwnych powodów nie umiałaś go tak po prostu minąć, rzucić zwyczajne „cześć” i po prostu, żyć dalej własnym życiem. Gdyby tak było, to nie ściągałabyś teraz butów w jego przedpokoju. - Napijesz się czegoś? - zapytał wieszając płaszcz na wieszaku. Przytaknęłaś - Dobrze, idź do pokoju, zaraz coś przyniosę.
-A dla mnie? - kobiecy głos, w progu do salonu stała blondynka, jaką widziałaś wcześniej przez okno. No tak, prawie przegapiłaś czerwone auto stojące przed domem potwora. Miała na sobie bardzo krótką sukienkę z koronką, widziałaś pod nią pasek do pończoch ozdabiający parę smukłych nóg. Jak to jest, że niektórzy są piękni, a inni nie?
-Masz gościa... - pisnęłaś zaalarmowana - ...to może ja.
-Zostań - nie patrzył na Ciebie, jego białe ślepia skupione były na blondynce. - Zmiana planów - powiedział do niej. Kobieta cmoknęła odwracając od was głowę, spojrzała na swoje paznokcie.
-Czyli przyjechałam tutaj po to, aby zostać wyrzuconą?
-Ja naprawdę mogę... - ale nikt Cię nie słuchał. Para rozmawiała tak, jakby Cię tu nie było, zaś głos potwora był zaskakująco oschły. To nie jest jego partnerka?
-Nie. Dostaniesz to po co tutaj przyjechałaś - Sięgnął do tylnej kieszeni spodni i wyciągnął z niej kilka banknotów, które podał kobiecie. O... Oł.... Aaaaha... Sytuacja z chwili na chwilę robi się coraz bardziej niezręczna. Spuściłaś głowę. Blondynka w tym czasie wzięła pieniądze i przeliczyła je.
-To tylko połowa - zaczęła protestować.
-Bo do niczego nie doszło. Oddaję ci za paliwo i za czas jaki tutaj poświęciłaś. A teraz wracaj do siebie. - blondynka fuknęła pod nosem i westchnęła. Bez słowa poszła do salonu, słyszałaś szmery, jakby się ubierała. I tak też było, wraz z Grillbym staliście w korytarzu czekając, aż ona wyjdzie. Ty chciałaś się schować. Widząc ją, taką piękną, wymalowaną, uczesaną, zadbaną, przypomniałaś sobie w jak opłakanym stanie sama jesteś. Przyjście tutaj nie było dobrym pomysłem. Wręcz beznadziejnym. Musisz stąd wyjść. Natychmiast.
-Ja naprawdę nie powinnam... - zaczęłaś, lecz gdy podniosłaś głowę tylko po to, by spotkać się z jego białymi ślepiami. Mówiły wyraźnie, że nie przyjmują odmowy. Teraz, kiedy wydał pieniądze i odesłał prostytutkę, zmarnowałby nie tylko czas swój, jej, Twój, ale także pieniądze. Było Ci jeszcze bardziej głupio. Dlatego posłusznie pochyliłaś głowę ponownie i cierpliwie czekałaś, aż blondynka wyjdzie z salonu. Była ubrana. Obcisłe spodnie z dziurami na udach i łydkach, no i kurtka z futerkiem. Podeszła do potwora i stając na nogach ucałowała go w policzek.
-Zadzwoń, jak będziesz miał wolne i nie będziesz spodziewał się gości - szepnęła, lecz słyszałaś ją bardzo wyraźnie. Dopiero kiedy wyszła z mieszkania i zamknęła za sobą drzwi, odważyłaś się podnieść głowę ponownie. Potwór już był w kuchni, słyszałaś jak nastawia wodę w czajniku i wyciąga kubki.
-Jesteś pewien, że... - stanęłaś w progu opierając rękę o framugę. Nawet na Ciebie nie spojrzał.
-Tak.
-Przerwałam ci um....- głos Ci zadrżał - ... czy to była....? - powinnaś o to w ogóle pytać? Nie. To jego sprawa. - Wybacz, nie musisz odpowiadać.
-Kurwa. Tak. - zaśmiał się i oparł o okrągły stolik czekając, aż woda się zagotuje. - Jestem samotnym facetem, też mam swoje potrzeby - skrzyżował ręce na piersi.
...
Ta rozmowa jest dziwna. Porzucić lepiej temat, prawda? A no. Poszłaś tam, gdzie chciał, abyś była. Na jego czarną kanapę przed ogromnym telewizorem. Jeszcze tydzień temu siedziałaś na niej z mężem, dobrze się bawiłaś, a teraz? Miałaś wrażenie, że Twój mały zameczek zaczyna walić się zacząwszy od fundamentów.
Z zamyślenia wyrwał Cię stukot szklanki o stolik. Potwór podał Ci herbatę w kubku, pachniała cynamonem. Dla siebie zrobił drinka, kostki lodu stukały o siebie, gdy położył go przed fotelem, na którym usiadł. Założył nogę na nogę i milczał. Dlaczego milczy? Powinien zapytać, prawda? A może, to Ty powinnaś pierwsza się odezwać? Nie znasz go na tyle dobrze, by wiedzieć, jak swobodnie zachować się w jego towarzystwie, a jednocześnie nie masz innego.
-Dziękuję - przemówiłaś w końcu zaciskając palce na kanapie - Naprawdę, nie musiałeś tego robić.
-Doprawdy? - czułaś na sobie jego ślepia, wwiercające się w Twoją duszę. - Słuchaj ____, jesteś żoną mojego kumpla - Kumpla? Tak myśli o Piotrku? Szczerze, nie wiesz co o tym myśleć - Zrobił ci coś?
-Nie.... znaczy się, tak, ale nie w taki sposób, po prostu.... - co właściwie masz mu powiedzieć? Przygryzłaś wargi. - Ostatnio, jest ciężko.
-Macie problemy finansowe?
-Co? Nie! - albo nic o tym nie wiesz... ale chyba nie. - Po prostu, Ai... nie została zaakceptowana w szkole - Potwór uniósł brew i upił łyk swojego drinka. Dlatego mówiłaś, opowiedziałaś o tym, co Cię zastało jak po nią przyszłaś, o tym, że Piotrek nic Ci nie mówił i o tym, jak się pokłóciliście.
-Naskoczyłam na niego... Nie powinnam była... Wrócił zmęczony z pracy, a ja...
-Nie zrobiłaś źle - odezwał się w końcu, cicho, bardzo cicho, słyszałaś jak szumi. Zawsze wydawał taki dźwięk. Jak ciche ognisto wolno palące się na polanie. Dopiero teraz zauważyłaś i usłyszałaś to wyraźnie. - Ale nie mówię, że zrobiłaś dobrze. - kolejny łyk. Oblizał dolną wargę i odstawił szklankę. Twojej herbaty nie było już do połowy. - Twoja córka ma coś do potworów?
-Nie! Z mężem dbamy o to, aby wychować ją w tolerancji dla każdego!
-Jesteś tego pewna?
-Absolutnie! - zamilkł zastanawiając się nad czymś. Dopiero po chwili znowu się odezwał
-Co teraz planujesz?
-Nie wiem, myślałam o pójściu do dyrektorki.
-Po co? - Jak to po co? Zmarszczyłaś brwi.
-Aby powiedzieć jej o tym, co zaszło.
-Myślisz, że ci pomoże?
-Powinna.
-Dlaczego? -... Dziwne pytanie. Nic nie odpowiedziałaś, dlatego mówił dalej - Wiesz czym zajmuje się dyrektor szkoły? Wszystkim. Wypłatami, kosztami jakie niesie ze sobą szkoła. Odpowiada przed swoimi przełożonymi, przed radą, przed nauczycielami. Myślisz, że w jakikolwiek sposób będzie mógł pomóc temu, że w jednej z wielu klas, dziewczynka jest prześladowana? - .. Teraz jak stawia tak tę sprawę to....
-Nie... - opuściłaś głowę. Czułaś jak do oczu znowu napływają ci łzy. - To porozmawiam z rodzicami dzieci!
-Którzy mają cię za kurę domową. Ta? - Zaśmiał się kpiąco. Nie spodobało Ci się to, ale nie miałaś odwagi tego okazać. - Zakładając, że nawet potraktują cię poważnie. Myślisz, że jak spiorą dzieci i dadzą im szlaban na facebooka, to coś zmieni? Nagle zaczną lubić twoją córkę? - ... - Jak ty byś zareagowała na ich miejscu. Dajmy na to, przychodzi do ciebie mama Monster Kida i mówi o tym, że twoja córka jest rasistką i popchnęła jej synka.
-Ale ona robiła to we własnej obronie!
-Nie wiesz tego, bo tego nie widziałaś. - Przerwał Ci stanowczo. Westchnął i po chwili milczenia cmoknął - Nie mam bachorów i nie wiem co bym zrobił na twoim miejscu, ale wiem, że wszystkie wyjścia tutaj są złe. Wszystkie. Cokolwiek nie zrobisz, albo nic nie będziesz robić. Wszystko tutaj to zła droga. - Miał rację, ale nie chciałaś tego przyznać.
-Wiem... - głos Ci drżał, czułaś jak po policzkach lecą Ci łzy. Potwór bez słowa podał Ci paczkę chusteczek, która przyjęłaś z wdzięcznością. Wysmarkałaś nos i trzymając w rękach chusteczkę podciągnęłaś kolana pod brodę. - Nie to mnie najbardziej boli.
-A co?
-Piotrek - ... Nic nie mówił. Dlatego po kilku niepewnych i ciężkich wdechach mówiłaś dalej - Powinien mi powiedzieć, nawet jak Ai prosiła go, aby tego nie robił. Powinien być ze mną szczery.
-Może zapomniał?
-Stoisz po jego stronie? - zdzieliłaś go groźnym spojrzeniem. Potwór uśmiechnął się kwaśno.
-W dupie mam wasze rodzinne sprawy - syknął ostro. - Kłóciliście się tak głośno, że nie mogłem w spokoju zaruchać - Oł, to zabolało... - Dlatego wyszedłem na papierosa. - To wszystko tłumaczy. Miałaś ochotę czymś w niego rzucić, ale byłaś w takim szoku z powodu tych słów, że nie ruszyłaś się. Grillby w tym czasie musiał przeanalizować treść swojej wypowiedzi bo pochylił się nad stolikiem i do dna wypił drinka. Słyszałaś, jak kostki lodu syczą, kiedy wpadły do jego paszczy. Roztopiły się w mgnieniu oka - To co chcę powiedzieć, to to, że nie stoję ani po jego, ani po twojej stronie. - Odwrócił wzrok - Nie powiedział, spoko, ty mu mówisz o wszystkim? - ... Starasz się. - Nie pomożesz ani jemu, ani córce, póki się nie ogarniesz - Tutaj ma rację. Musisz to przyznać. - Jak chcesz możesz spać na kanapie. Ja idę do siebie.
-Nie... lepiej będzie, jak już pójdę. - Nie chciałaś iść, ale i tak już nadużyłaś jego gościnności. No i go zdenerwowałaś.
-To twój wybór - wstał z fotela. Ty z kanapy. Podniosłaś głowę i popatrzyłaś w jego ślepia. Nie spuszczał Cię z wzroku.
-Dziękuję... Grillby...
-Za co? - wyglądał na zaskoczonego.
-Za to, że .. mimo wszystko... chciałeś, pomóc....
-Oh... pomóc... jasne - podrapał się po tyle głowy zakłopotany - Jesteście moimi sąsiadami i was lubię. Następnym razem jak będziecie się kłócić nie drzyjcie się tak głośno, dobra? - przytaknęłaś zawstydzona.
Następnego ranka, kiedy obudziłaś się na swojej własnej kanapie, Piotrek siedział przy stoliku popijając kawę. Milczał. Ty też milczałaś. Kiedy zakładał krawat milczał. Gdy się myłaś, milczałaś. Nawet kiedy obudziła się Ai i ona milczała, bo wy milczeliście. A więc to milczące dni. Zachowujecie się jak banda bachorów i oboje dobrze o tym wiecie, ale nie umiesz go przeprosić pierwsza. Myślałaś o tym i nawet chciałaś to zrobić, ale słowa po prostu nie wychodziły z Twoich ust. To on powinien przeprosić. To on ukrywał tak istotny fakt, prawda?
Tego dnia pojechałaś z Aidą do szkoły. Kiedy ona udała się na zajęcia, Ty poszłaś tam, gdzie uważałaś, że iść powinnaś. Do pokoju nauczycielskiego. Pomysł z dyrekcją i rodzicami Grillby skutecznie wybił Ci z głowy, no ale zostawała jeszcze nauczycielka. Prawda? Okazało się, że wychowawczyni zaczynała za godzinę, więc musiałaś na nią poczekać. Po przedstawieniu sytuacji kobiecie, byłaś zaskoczona jej reakcją.
-O wszystkim wiem. - siedziałyście przy jednym ze stolików w pokoju nauczycielskim. Poza wami, było jeszcze kilka kobiet, jakie kojarzyłaś z widzenia. Inne nauczycielki. Każda coś robiła, a to wypełniały dokumentację, a to sprawdzały kartkówki. Wiedziałaś jednak, że to pozory. Słuchają waszej rozmowy. - Rozmawiałam na ten temat z rodzicami Monster Kida i z nim samym.
-I?
-Miało to miejsce po pierwszej bójce. Jak sama pani widzi, bez żadnego rezultatu.
-Powinna pani coś zrobić!
-Co?
-Nie wiem... cokolwiek! - kobieta ściągnęła okulary i pogładziła się u nasady nosa.
-Wie pani w jakiej sytuacji są potwory? - .... Co? - Po wyjściu na powierzchnię przed wieloma laty, każdy potwór musiał przebyć resocjalizację. Wie pani jak strasznym miejscem było Podziemie? - Słyszałaś co nie co o tym, ale...
-Do czego pani zmierza?
-Do tego, że w obecnej sytuacji, prawa potworów w szkole są większe, niż prawa ludzi.
-Czyli, że...
-Rząd chce im pomóc, pokazać, że ludzie nie są źli. Pani córka zdenerwowała dzieci, dlatego te odpowiedziały agresją - Że niby co?! - Skoro cała klasa jest przeciwko pani dziecku, to kto tutaj jest winny? Myśli pani, że cała klasa - wyraźnie zaznaczała stwierdzenie „cała” - czyli potwory i ludzie, byłaby tak jednolicie nastawiona przeciwko dziecku, gdyby nie zrobiło ono nic złego?
-Moja córka w życiu by nie zrobiła nic..!
-Może nie zna pani swojej córki wystarczająco dobrze? -...- Rozmawia pani z nią? - ... - Próbowała pani przemówić jej, że rasizm wobec potworów jest zły?
-Moja córka nie jest rasistką!- Powiedziałaś to zdecydowanie zbyt głośno. Ściągnęłaś na siebie uwagę nauczycielek, zaś wychowawczyni spojrzała na Ciebie karcąco. Wzięła w ręce długopis, którym zaczęła obracać
-To co mogę zrobić w tej sytuacji, to umówić pani córkę i Monster Kida na wizytę u pedagoga szkolnego. Może, jeżeli w obecności dorosłego się ich obok siebie posadzi, spróbuje się dojść do czegoś?
-Myśli pani, że to pomoże? - mówiłaś już ciszej.
-Tylko wtedy, kiedy wyjaśni pani córce, że nie powinna popychać innych. - Tak, ona jako pierwsza popchnęła. A więc, ona musi być winna. Jaki ten system edukacji jest ułomny.
Dzisiaj postanowiłaś zostać cały dzień w szkole, czekałaś lekcja po lekcji aż Aida skończy swoje zajęcia. I tak nie miałaś najmniejszej ochoty robić cokolwiek w domu. Nie miałaś po co. Przez czas oczekiwania zaczęłaś się zastanawiać, czy aby to co powiedziała Ci córka jest prawdą. A co jeżeli ona naprawdę jest rasistką? Co jeżeli to ona jest wrogo nastawiona wobec potworów, a przez Ciebie przemawia po prostu instynkt opiekuńczy i nie dostrzegasz winy we własnym dziecku? Pojawiły się wątpliwości.
Odebrałaś córkę ze szkoły i w drodze do domu postanowiłaś zatrzymać się przed McDonaldem. Chwilę stałyście w kolejce samochodowej, by wziąć coś na wynos. Dzisiaj nie biła się, ale za to z tego co mówiła, znalazła swój worek z butami w śmietniku i ktoś podrzucił jej dżdżownice do biurka. Kłamałaby o czymś takim? Wątpisz, ale kiedy zapytałaś się, co ona z tym zrobiła, nie odpowiedziała, odwróciła tylko głowę i patrzyła w okno.
Zamówiłaś dla niej to co zawsze, Happy Meala. Do tego BigMaca i dwie Cole. Podałaś dziecku jej porcję, zaś drugą kanapkę i jeden napój położyłaś na tylnym siedzeniu.
-Myślałam, że tego nie lubisz - rzuciła dobierając się do zabawki. Gówniana, jak zawsze, ale przynajmniej Ai się uśmiechała.
-Bo nie lubię, ale twój tata lubi.
-To dla taty? - przytaknęłaś. Korek. Cudownie. - Mamusiu.... - głos jej drżał. Spojrzałaś na nią, wpatrywała się pusto w pudełko - Czy ty i tatuś się rozwiedziecie przez to, że mnie w szkole nie lubią?
-Co? Nie! Kochanie, oczywiście, że nie. - miałaś ochotę uściskać ją najmocniej jak mogłaś, ale w aucie i to na drodze, nie powinnaś tego robić - Tatuś i ja pokłóciliśmy się.. o coś innego. - Tak właściwie, to o co? Chyba o wszystko. - Potrzebujemy trochę czasu, ale nie rozwiedziemy się. Naprawdę. - nic nie odpowiedziała.
Ruszyłaś przed siebie. Oczywiście, nic nie mogło iść tak po prostu swobodnie, prawda? Jadąc, jakieś dziecko w ostatniej chwili wyskoczyło na pasy i gdybyś gwałtownie nie zahamowała, mogłoby skończyć się to źle. Zatrąbiłaś kilka razy, na szczyla i wtedy poczułaś coś mokrego na białej koszulce. Tak, to Cola. No pięknie. Czym to się zmywa? Nie pamiętasz, ale szybko musisz dotrzeć do domu, inaczej koszulka będzie do wyrzucenia.
Po powrocie do domu zastałaś obrazek, który po prostu Cię zdenerwował. Nie wiesz dlaczego, ale sam widok Piotrka w tym momencie działał na Ciebie jak płachta na byka, tym bardziej kiedy siedział w samych bokserkach na kanapie przed telewizorem z nogami na stole. Tego za wiele. Miałaś tego naprawdę dość. Ai czując pismo nosem szybko trzymając w rączkach zabawkę wbiegła na górę i zamknęła się w pokoju. Ty w tym czasie stanęłaś między Piotrkiem a telewizorem, chciałaś zrobić mu na złość. Tak bardzo chciałaś do zdenerwować, aby poczuł to wszystko co Ty i to w zwielokrotnionej formie, że po prostu...
-Możesz ruszyć dupę? - syknął nisko.
-Nie.
-Rusz się.
-Nie.
-Powiedziałem rusz się! Zasłaniasz mi!
-Nie, póki ze mną nie porozmawiasz!
-Nie mam kurwa o czym!
-Masz! - wyłączyłaś telewizor. Piotrek uderzył rękami o kanapę, ale nie ruszył się nawet na milimetr. - Wpierw powiedz mi, dlaczego o niczym nie wiedziałam!
-O czym ty mówisz?
-O Ai! Wiesz, że śmieje się z niej cała klasa? - Patrzył na Ciebie przez chwilę, jakby coś zaczęło mu świtać.
-Wiem. - odpowiedział w końcu.
-I?
-Co i?
-Dlaczego nic mi nie powiedziałeś! - denerwowałaś się coraz bardziej.
-A po co miałbym ci o tym mówić? To normalne! Dzieci się biją! To szkoła!
-Ale to nasze dziecko jest prześladowane!
-Od razu prześladowane - wywrócił oczami - Nie lubi się z jednym bachorem, i co z tego?
-Nazywają ją rasistką!
-To tylko słowo.
-Myślą, że my też jesteśmy rasistami!
-Nie interesuje mnie co inni o nas myślą.
-Uważają mnie za kurę domową!
-A nią nie jesteś? - zamilkłaś i spojrzałaś w jego oczy. Był zły. Wściekły. Lecz to, że nie podnosił głosu denerwowało Cię jeszcze bardziej. To Ty krzyczałaś, on odpowiadał. To Ty próbowałaś pomóc. A on miał na to wyjebane. To Ty chciałaś pomóc. On miał to w dupie.
-Chuj z ciebie, wiesz?
-Słuchaj, to mój pierwszy wolny dzień od dawna. Chcę odpocząć.
-Odpocząć? ODPOCZĄĆ?! - wyrzuciłaś rękami w powietrze - To ja się tutaj męczę, a Ty co? Nie ma cię w domu całymi dniami! Możesz przestać być w końcu taką egoistyczną świnią i zacząć myśleć o rodzinie? - Spojrzał na Ciebie tak, jak nigdy. Wściekłość. Żal. Ból. Powiedziałaś za dużo. Wiedziałaś to. I choć gdzieś tam na dnie świadomości krzyczała myśl, aby przeprosić, cofnąć, powiedzieć, że tak nie myślisz, to gniew wziął górę.
-Kobieto. - Wstał - Uważasz, że nie myślę o rodzinie? To dla rodziny wypruwam sobie flaki i tyram godzinami w firmie. Robię to dla nas!
-Robisz to dla siebie! - słowa same wychodziły Ci z ust - To ty chciałeś się tu przenieść! W mieście było nam dobrze! Nikt nie śmiał się z naszego dziecka!
-To ty zawsze mówiłaś, że chciałabyś mieszkać w małym miasteczku gdzie każdy zna każdego no i masz! Spełniałem twoje marzenie!
-To ty chciałeś się tu przenieść! Nic takiego nie mówiłam!
-Nie pamiętasz?
-Niby czego?!
-Mówiłaś o tym jeszcze przed naszym ślubem! Chciałaś takiego życia! Dopiero teraz udało mi się je zbudować! - .. Naprawdę nie pamiętasz, abyś o czymś takim mówiła. Zamilkłaś. Ale tylko na chwilę - Skoro tak bardzo zależy Ci na rodzinie - mówiłaś przez zaciśnięte zęby, płakałaś - to dlaczego wciąż cię nie ma?
-Bo pracuję. Rozumiałabyś co to znaczy, gdybyś nie siedziała całymi dniami w domu i nic nie robiła!
-Ja nic nie robię? Czyli obiad robi się sam, i mieszkanie samo się sprząta?
-Kiedy ostatnio coś gotowałaś? Kiedy ostatnio sprzątałaś? Co? Kiedy? Słucham?
-Ty chuju...
-To ja pracuję na ten dom. To ja cię ubieram. To ja tyram na żarcie które żresz. Należy mi się odpoczynek we własnym domu.
-Gdyby nie mój ojciec byłbyś tylko podstarzałym durniem bez przyszłości!
-Gdyby nie twój ojciec i ja pracowałabyś teraz na zmywaku! - Zapomnieliście już dawno o co się kłóciliście. Liczyły się same wyzwiska. Przerysowane emocje. Bolesna prawda. Wyciągaliście coraz to bardziej śmierdzące i cuchnące brudy przeszłości tak zaalarmowani kolejną kłótnią, że ani Ty, ani Piotrek nie zauważyliście Ai, która zbiega zapłakana ze schodów, ubiera szybko kurtkę i wskakuje w buty, chwyta wasze klucze, które zawsze kładliście na szafce z butami w przedpokoju i zamyka was w mieszkaniu. Dopiero dźwięk przekręcanego zamka, niczym kubeł zimnej wody wyrwał was z amoku walki ze sobą i powstrzymał ostatecznie, nim rzuciliście się sobie do gardeł.
-Ai? - powiedziałaś pierwsza idąc w stronę drzwi wyjściowych. Słyszałaś, jak Twoja córka płacze po drugiej stronie.
-Aida? Otwórz te drzwi! - krzyknął Piotrek stając za Tobą.
-Nie! - zawyła żałośnie. Jej głos rozrywał Twoje serce. - Macie przestać się kłócić!
-Ai... słońce... my się nie kłócimy my.... - zaczęłaś niepewnie
-...my tylko rozmawiamy - dokończył za Ciebie Piotrek.
-Kłamiecie! - i kolejna fala ryku. - Chcecie się rozwieść, a mnie oddacie do domu dziecka bo mnie w szkole nie lubią! - Ona obwinia siebie za to wszystko?
-Tatuś i ja się nie rozwiedziemy. - Głos Ci się łamał od własnego gniewu i smutku.
-Właśnie! - i Piotrek miał zdarty swój. - Po prostu... tatuś i mamusia są zmęczeni i ... tak jakoś wyszło. Teraz otwórz te drzwi.
-Nie! Macie się pogodzić! - szloch, szloch, pociągnięcie nosem - Natychmiast.
-Dobrze, tatuś i mamusia nie będą się już kłócić. - powiedziałaś przystawiając ucha do drzwi - A teraz otwórz, dobrze? Wejdź do środka, bo się przeziębisz.
-Teraz znowu się.... kochacie?
-Nigdy nie przestaliśmy - to był Piotrek.
Ai otworzyła drzwi i stanęła w progu. Zamknęliście wejście i wszyscy razem mocno się przytuliliście. Ostatecznie, ani Ty, ani Piotrek nigdy nie przeprosiliście za żadne ze słów, choć czułaś, że powinnaś za niektóre przeprosić. Przesadziłaś i on też. Lecz póki on nie ustąpi, Ty też nie masz zamiaru. Wieczorem Ai oglądała bajki Disneya, Piotrek siedział na kanapie i nagle wyrwał Cię z zamyślenia podając Ci paczkę. W środku był zimny już makaron z przyprawami.
-Chińszczyzna? Kiedy?
-Jak wracałem z pracy. Pomyślałem, że będziesz głodna i ... - O, w sumie ty miałaś dla niebo BigMaca. Wstałaś i podałaś mu go. Żarcie było zimne i wstrętne, ale nie szkodzi. Zjedliście, choć zadra pozostała.
-Zrobię herbaty - rzuciłaś wstając z kanapy. No tak, nie ma cukru. Ubrałaś się, spięłaś włosy do góry i mówiąc, że zaraz wrócisz wyszłaś z mieszkania. Było cieplej niż wczoraj, a przez to i niebezpieczniej. Wilgotny śnieg chlupał Ci pod butami, czasem nawet się poślizgnęłaś. Bezpiecznie i cało dotarłaś do najbliższego całodobowego, a tam w środku spotkałaś Grillbiego wybierającego jakieś smakołyki.
-Cześć. - zagadałaś wesoło - Chciałabym ci jeszcze raz podziękować za wczoraj i przeprosić, jeżeli dzisiaj znowu byliśmy za głośno. - zarumieniłaś się. Potwór rzucił na Ciebie spojrzeniem unosząc jedną brew do góry. Naprawdę lubisz jak to robi i nie wiesz dlaczego.
-Jeszcze jedna kłótnia a zainwestuję w zatyczki - Mówił poważnie, czy żartował. Zaśmiałaś się nerwowo. - Pogodzeni? - Przytaknęłaś. - A twój bachor?
-Ai? W sensie w szkole? - przytaknął - Ugh... poszłam do nauczycielki, może ona pomoże. - potwór zmrużył oczy i po chwili przyglądania Ci się, gdzie poczułaś się naprawdę niekomfortowo, dał Ci prztyczka w nos.
-Idiotka.
-Ej! - złapałaś się za twarz - Nie rób mi tak, nie jestem dzieckiem.
-Nie? A zachowujesz się jak takie - wywrócił oczami i wrzucił kilka paczek chrupek do koszyka. Wróciliście razem do domu. Znaczy się i tak miał po drodze. Na odchodne pocałował Cię jak to wcześniej miał w zwyczaju w rękę.
-Dzięki za przyprowadzenie żony! - krzyknął Piotrek, stał w progu oparty o framugę drzwi wejściowych. Czułaś się jak nastolatka przyłapana na pierwszym pocałunku z chłopakiem.
-Do usług! Dbaj o nią! - odkrzyknął Grillby i jakby nigdy nic poszedł do siebie. Ty natomiast wróciłaś do domu, pod czujnym okiem potwora.
A zalana koszula? Była już do wyrzucenia.
-Nie pierdol - potwór wywrócił oczami otwierając drzwi do swojego mieszkania. Po przeżyciach z ostatnich dwóch dni, nic dziwnego, że poszłaś w ramiona pierwszej osoby, która zaszła Ci drogę. Choć wahałaś się, czy nie minąć go, nic nie zrobić. Przecież, nie znasz go od tak dawna. Ciągle biłaś się z myślami, czy nie zawrócić i po prostu nie zadzwonić do Jud, tak jak zawsze. Ona też to robiła, to nie tak, że tylko Ty masz problemy w małżeństwie. To się często zdarza. A może, po prostu powinnaś się z tym przespać? Początkowo próbowałaś silić się na uśmiech, udawać, że wszystko jest tak jak być powinno, lecz z dziwnych powodów nie umiałaś go tak po prostu minąć, rzucić zwyczajne „cześć” i po prostu, żyć dalej własnym życiem. Gdyby tak było, to nie ściągałabyś teraz butów w jego przedpokoju. - Napijesz się czegoś? - zapytał wieszając płaszcz na wieszaku. Przytaknęłaś - Dobrze, idź do pokoju, zaraz coś przyniosę.
-A dla mnie? - kobiecy głos, w progu do salonu stała blondynka, jaką widziałaś wcześniej przez okno. No tak, prawie przegapiłaś czerwone auto stojące przed domem potwora. Miała na sobie bardzo krótką sukienkę z koronką, widziałaś pod nią pasek do pończoch ozdabiający parę smukłych nóg. Jak to jest, że niektórzy są piękni, a inni nie?
-Masz gościa... - pisnęłaś zaalarmowana - ...to może ja.
-Zostań - nie patrzył na Ciebie, jego białe ślepia skupione były na blondynce. - Zmiana planów - powiedział do niej. Kobieta cmoknęła odwracając od was głowę, spojrzała na swoje paznokcie.
-Czyli przyjechałam tutaj po to, aby zostać wyrzuconą?
-Ja naprawdę mogę... - ale nikt Cię nie słuchał. Para rozmawiała tak, jakby Cię tu nie było, zaś głos potwora był zaskakująco oschły. To nie jest jego partnerka?
-Nie. Dostaniesz to po co tutaj przyjechałaś - Sięgnął do tylnej kieszeni spodni i wyciągnął z niej kilka banknotów, które podał kobiecie. O... Oł.... Aaaaha... Sytuacja z chwili na chwilę robi się coraz bardziej niezręczna. Spuściłaś głowę. Blondynka w tym czasie wzięła pieniądze i przeliczyła je.
-To tylko połowa - zaczęła protestować.
-Bo do niczego nie doszło. Oddaję ci za paliwo i za czas jaki tutaj poświęciłaś. A teraz wracaj do siebie. - blondynka fuknęła pod nosem i westchnęła. Bez słowa poszła do salonu, słyszałaś szmery, jakby się ubierała. I tak też było, wraz z Grillbym staliście w korytarzu czekając, aż ona wyjdzie. Ty chciałaś się schować. Widząc ją, taką piękną, wymalowaną, uczesaną, zadbaną, przypomniałaś sobie w jak opłakanym stanie sama jesteś. Przyjście tutaj nie było dobrym pomysłem. Wręcz beznadziejnym. Musisz stąd wyjść. Natychmiast.
-Ja naprawdę nie powinnam... - zaczęłaś, lecz gdy podniosłaś głowę tylko po to, by spotkać się z jego białymi ślepiami. Mówiły wyraźnie, że nie przyjmują odmowy. Teraz, kiedy wydał pieniądze i odesłał prostytutkę, zmarnowałby nie tylko czas swój, jej, Twój, ale także pieniądze. Było Ci jeszcze bardziej głupio. Dlatego posłusznie pochyliłaś głowę ponownie i cierpliwie czekałaś, aż blondynka wyjdzie z salonu. Była ubrana. Obcisłe spodnie z dziurami na udach i łydkach, no i kurtka z futerkiem. Podeszła do potwora i stając na nogach ucałowała go w policzek.
-Zadzwoń, jak będziesz miał wolne i nie będziesz spodziewał się gości - szepnęła, lecz słyszałaś ją bardzo wyraźnie. Dopiero kiedy wyszła z mieszkania i zamknęła za sobą drzwi, odważyłaś się podnieść głowę ponownie. Potwór już był w kuchni, słyszałaś jak nastawia wodę w czajniku i wyciąga kubki.
-Jesteś pewien, że... - stanęłaś w progu opierając rękę o framugę. Nawet na Ciebie nie spojrzał.
-Tak.
-Przerwałam ci um....- głos Ci zadrżał - ... czy to była....? - powinnaś o to w ogóle pytać? Nie. To jego sprawa. - Wybacz, nie musisz odpowiadać.
-Kurwa. Tak. - zaśmiał się i oparł o okrągły stolik czekając, aż woda się zagotuje. - Jestem samotnym facetem, też mam swoje potrzeby - skrzyżował ręce na piersi.
...
Ta rozmowa jest dziwna. Porzucić lepiej temat, prawda? A no. Poszłaś tam, gdzie chciał, abyś była. Na jego czarną kanapę przed ogromnym telewizorem. Jeszcze tydzień temu siedziałaś na niej z mężem, dobrze się bawiłaś, a teraz? Miałaś wrażenie, że Twój mały zameczek zaczyna walić się zacząwszy od fundamentów.
Z zamyślenia wyrwał Cię stukot szklanki o stolik. Potwór podał Ci herbatę w kubku, pachniała cynamonem. Dla siebie zrobił drinka, kostki lodu stukały o siebie, gdy położył go przed fotelem, na którym usiadł. Założył nogę na nogę i milczał. Dlaczego milczy? Powinien zapytać, prawda? A może, to Ty powinnaś pierwsza się odezwać? Nie znasz go na tyle dobrze, by wiedzieć, jak swobodnie zachować się w jego towarzystwie, a jednocześnie nie masz innego.
-Dziękuję - przemówiłaś w końcu zaciskając palce na kanapie - Naprawdę, nie musiałeś tego robić.
-Doprawdy? - czułaś na sobie jego ślepia, wwiercające się w Twoją duszę. - Słuchaj ____, jesteś żoną mojego kumpla - Kumpla? Tak myśli o Piotrku? Szczerze, nie wiesz co o tym myśleć - Zrobił ci coś?
-Nie.... znaczy się, tak, ale nie w taki sposób, po prostu.... - co właściwie masz mu powiedzieć? Przygryzłaś wargi. - Ostatnio, jest ciężko.
-Macie problemy finansowe?
-Co? Nie! - albo nic o tym nie wiesz... ale chyba nie. - Po prostu, Ai... nie została zaakceptowana w szkole - Potwór uniósł brew i upił łyk swojego drinka. Dlatego mówiłaś, opowiedziałaś o tym, co Cię zastało jak po nią przyszłaś, o tym, że Piotrek nic Ci nie mówił i o tym, jak się pokłóciliście.
-Naskoczyłam na niego... Nie powinnam była... Wrócił zmęczony z pracy, a ja...
-Nie zrobiłaś źle - odezwał się w końcu, cicho, bardzo cicho, słyszałaś jak szumi. Zawsze wydawał taki dźwięk. Jak ciche ognisto wolno palące się na polanie. Dopiero teraz zauważyłaś i usłyszałaś to wyraźnie. - Ale nie mówię, że zrobiłaś dobrze. - kolejny łyk. Oblizał dolną wargę i odstawił szklankę. Twojej herbaty nie było już do połowy. - Twoja córka ma coś do potworów?
-Nie! Z mężem dbamy o to, aby wychować ją w tolerancji dla każdego!
-Jesteś tego pewna?
-Absolutnie! - zamilkł zastanawiając się nad czymś. Dopiero po chwili znowu się odezwał
-Co teraz planujesz?
-Nie wiem, myślałam o pójściu do dyrektorki.
-Po co? - Jak to po co? Zmarszczyłaś brwi.
-Aby powiedzieć jej o tym, co zaszło.
-Myślisz, że ci pomoże?
-Powinna.
-Dlaczego? -... Dziwne pytanie. Nic nie odpowiedziałaś, dlatego mówił dalej - Wiesz czym zajmuje się dyrektor szkoły? Wszystkim. Wypłatami, kosztami jakie niesie ze sobą szkoła. Odpowiada przed swoimi przełożonymi, przed radą, przed nauczycielami. Myślisz, że w jakikolwiek sposób będzie mógł pomóc temu, że w jednej z wielu klas, dziewczynka jest prześladowana? - .. Teraz jak stawia tak tę sprawę to....
-Nie... - opuściłaś głowę. Czułaś jak do oczu znowu napływają ci łzy. - To porozmawiam z rodzicami dzieci!
-Którzy mają cię za kurę domową. Ta? - Zaśmiał się kpiąco. Nie spodobało Ci się to, ale nie miałaś odwagi tego okazać. - Zakładając, że nawet potraktują cię poważnie. Myślisz, że jak spiorą dzieci i dadzą im szlaban na facebooka, to coś zmieni? Nagle zaczną lubić twoją córkę? - ... - Jak ty byś zareagowała na ich miejscu. Dajmy na to, przychodzi do ciebie mama Monster Kida i mówi o tym, że twoja córka jest rasistką i popchnęła jej synka.
-Ale ona robiła to we własnej obronie!
-Nie wiesz tego, bo tego nie widziałaś. - Przerwał Ci stanowczo. Westchnął i po chwili milczenia cmoknął - Nie mam bachorów i nie wiem co bym zrobił na twoim miejscu, ale wiem, że wszystkie wyjścia tutaj są złe. Wszystkie. Cokolwiek nie zrobisz, albo nic nie będziesz robić. Wszystko tutaj to zła droga. - Miał rację, ale nie chciałaś tego przyznać.
-Wiem... - głos Ci drżał, czułaś jak po policzkach lecą Ci łzy. Potwór bez słowa podał Ci paczkę chusteczek, która przyjęłaś z wdzięcznością. Wysmarkałaś nos i trzymając w rękach chusteczkę podciągnęłaś kolana pod brodę. - Nie to mnie najbardziej boli.
-A co?
-Piotrek - ... Nic nie mówił. Dlatego po kilku niepewnych i ciężkich wdechach mówiłaś dalej - Powinien mi powiedzieć, nawet jak Ai prosiła go, aby tego nie robił. Powinien być ze mną szczery.
-Może zapomniał?
-Stoisz po jego stronie? - zdzieliłaś go groźnym spojrzeniem. Potwór uśmiechnął się kwaśno.
-W dupie mam wasze rodzinne sprawy - syknął ostro. - Kłóciliście się tak głośno, że nie mogłem w spokoju zaruchać - Oł, to zabolało... - Dlatego wyszedłem na papierosa. - To wszystko tłumaczy. Miałaś ochotę czymś w niego rzucić, ale byłaś w takim szoku z powodu tych słów, że nie ruszyłaś się. Grillby w tym czasie musiał przeanalizować treść swojej wypowiedzi bo pochylił się nad stolikiem i do dna wypił drinka. Słyszałaś, jak kostki lodu syczą, kiedy wpadły do jego paszczy. Roztopiły się w mgnieniu oka - To co chcę powiedzieć, to to, że nie stoję ani po jego, ani po twojej stronie. - Odwrócił wzrok - Nie powiedział, spoko, ty mu mówisz o wszystkim? - ... Starasz się. - Nie pomożesz ani jemu, ani córce, póki się nie ogarniesz - Tutaj ma rację. Musisz to przyznać. - Jak chcesz możesz spać na kanapie. Ja idę do siebie.
-Nie... lepiej będzie, jak już pójdę. - Nie chciałaś iść, ale i tak już nadużyłaś jego gościnności. No i go zdenerwowałaś.
-To twój wybór - wstał z fotela. Ty z kanapy. Podniosłaś głowę i popatrzyłaś w jego ślepia. Nie spuszczał Cię z wzroku.
-Dziękuję... Grillby...
-Za co? - wyglądał na zaskoczonego.
-Za to, że .. mimo wszystko... chciałeś, pomóc....
-Oh... pomóc... jasne - podrapał się po tyle głowy zakłopotany - Jesteście moimi sąsiadami i was lubię. Następnym razem jak będziecie się kłócić nie drzyjcie się tak głośno, dobra? - przytaknęłaś zawstydzona.
Następnego ranka, kiedy obudziłaś się na swojej własnej kanapie, Piotrek siedział przy stoliku popijając kawę. Milczał. Ty też milczałaś. Kiedy zakładał krawat milczał. Gdy się myłaś, milczałaś. Nawet kiedy obudziła się Ai i ona milczała, bo wy milczeliście. A więc to milczące dni. Zachowujecie się jak banda bachorów i oboje dobrze o tym wiecie, ale nie umiesz go przeprosić pierwsza. Myślałaś o tym i nawet chciałaś to zrobić, ale słowa po prostu nie wychodziły z Twoich ust. To on powinien przeprosić. To on ukrywał tak istotny fakt, prawda?
Tego dnia pojechałaś z Aidą do szkoły. Kiedy ona udała się na zajęcia, Ty poszłaś tam, gdzie uważałaś, że iść powinnaś. Do pokoju nauczycielskiego. Pomysł z dyrekcją i rodzicami Grillby skutecznie wybił Ci z głowy, no ale zostawała jeszcze nauczycielka. Prawda? Okazało się, że wychowawczyni zaczynała za godzinę, więc musiałaś na nią poczekać. Po przedstawieniu sytuacji kobiecie, byłaś zaskoczona jej reakcją.
-O wszystkim wiem. - siedziałyście przy jednym ze stolików w pokoju nauczycielskim. Poza wami, było jeszcze kilka kobiet, jakie kojarzyłaś z widzenia. Inne nauczycielki. Każda coś robiła, a to wypełniały dokumentację, a to sprawdzały kartkówki. Wiedziałaś jednak, że to pozory. Słuchają waszej rozmowy. - Rozmawiałam na ten temat z rodzicami Monster Kida i z nim samym.
-I?
-Miało to miejsce po pierwszej bójce. Jak sama pani widzi, bez żadnego rezultatu.
-Powinna pani coś zrobić!
-Co?
-Nie wiem... cokolwiek! - kobieta ściągnęła okulary i pogładziła się u nasady nosa.
-Wie pani w jakiej sytuacji są potwory? - .... Co? - Po wyjściu na powierzchnię przed wieloma laty, każdy potwór musiał przebyć resocjalizację. Wie pani jak strasznym miejscem było Podziemie? - Słyszałaś co nie co o tym, ale...
-Do czego pani zmierza?
-Do tego, że w obecnej sytuacji, prawa potworów w szkole są większe, niż prawa ludzi.
-Czyli, że...
-Rząd chce im pomóc, pokazać, że ludzie nie są źli. Pani córka zdenerwowała dzieci, dlatego te odpowiedziały agresją - Że niby co?! - Skoro cała klasa jest przeciwko pani dziecku, to kto tutaj jest winny? Myśli pani, że cała klasa - wyraźnie zaznaczała stwierdzenie „cała” - czyli potwory i ludzie, byłaby tak jednolicie nastawiona przeciwko dziecku, gdyby nie zrobiło ono nic złego?
-Moja córka w życiu by nie zrobiła nic..!
-Może nie zna pani swojej córki wystarczająco dobrze? -...- Rozmawia pani z nią? - ... - Próbowała pani przemówić jej, że rasizm wobec potworów jest zły?
-Moja córka nie jest rasistką!- Powiedziałaś to zdecydowanie zbyt głośno. Ściągnęłaś na siebie uwagę nauczycielek, zaś wychowawczyni spojrzała na Ciebie karcąco. Wzięła w ręce długopis, którym zaczęła obracać
-To co mogę zrobić w tej sytuacji, to umówić pani córkę i Monster Kida na wizytę u pedagoga szkolnego. Może, jeżeli w obecności dorosłego się ich obok siebie posadzi, spróbuje się dojść do czegoś?
-Myśli pani, że to pomoże? - mówiłaś już ciszej.
-Tylko wtedy, kiedy wyjaśni pani córce, że nie powinna popychać innych. - Tak, ona jako pierwsza popchnęła. A więc, ona musi być winna. Jaki ten system edukacji jest ułomny.
Dzisiaj postanowiłaś zostać cały dzień w szkole, czekałaś lekcja po lekcji aż Aida skończy swoje zajęcia. I tak nie miałaś najmniejszej ochoty robić cokolwiek w domu. Nie miałaś po co. Przez czas oczekiwania zaczęłaś się zastanawiać, czy aby to co powiedziała Ci córka jest prawdą. A co jeżeli ona naprawdę jest rasistką? Co jeżeli to ona jest wrogo nastawiona wobec potworów, a przez Ciebie przemawia po prostu instynkt opiekuńczy i nie dostrzegasz winy we własnym dziecku? Pojawiły się wątpliwości.
Odebrałaś córkę ze szkoły i w drodze do domu postanowiłaś zatrzymać się przed McDonaldem. Chwilę stałyście w kolejce samochodowej, by wziąć coś na wynos. Dzisiaj nie biła się, ale za to z tego co mówiła, znalazła swój worek z butami w śmietniku i ktoś podrzucił jej dżdżownice do biurka. Kłamałaby o czymś takim? Wątpisz, ale kiedy zapytałaś się, co ona z tym zrobiła, nie odpowiedziała, odwróciła tylko głowę i patrzyła w okno.
Zamówiłaś dla niej to co zawsze, Happy Meala. Do tego BigMaca i dwie Cole. Podałaś dziecku jej porcję, zaś drugą kanapkę i jeden napój położyłaś na tylnym siedzeniu.
-Myślałam, że tego nie lubisz - rzuciła dobierając się do zabawki. Gówniana, jak zawsze, ale przynajmniej Ai się uśmiechała.
-Bo nie lubię, ale twój tata lubi.
-To dla taty? - przytaknęłaś. Korek. Cudownie. - Mamusiu.... - głos jej drżał. Spojrzałaś na nią, wpatrywała się pusto w pudełko - Czy ty i tatuś się rozwiedziecie przez to, że mnie w szkole nie lubią?
-Co? Nie! Kochanie, oczywiście, że nie. - miałaś ochotę uściskać ją najmocniej jak mogłaś, ale w aucie i to na drodze, nie powinnaś tego robić - Tatuś i ja pokłóciliśmy się.. o coś innego. - Tak właściwie, to o co? Chyba o wszystko. - Potrzebujemy trochę czasu, ale nie rozwiedziemy się. Naprawdę. - nic nie odpowiedziała.
Ruszyłaś przed siebie. Oczywiście, nic nie mogło iść tak po prostu swobodnie, prawda? Jadąc, jakieś dziecko w ostatniej chwili wyskoczyło na pasy i gdybyś gwałtownie nie zahamowała, mogłoby skończyć się to źle. Zatrąbiłaś kilka razy, na szczyla i wtedy poczułaś coś mokrego na białej koszulce. Tak, to Cola. No pięknie. Czym to się zmywa? Nie pamiętasz, ale szybko musisz dotrzeć do domu, inaczej koszulka będzie do wyrzucenia.
Po powrocie do domu zastałaś obrazek, który po prostu Cię zdenerwował. Nie wiesz dlaczego, ale sam widok Piotrka w tym momencie działał na Ciebie jak płachta na byka, tym bardziej kiedy siedział w samych bokserkach na kanapie przed telewizorem z nogami na stole. Tego za wiele. Miałaś tego naprawdę dość. Ai czując pismo nosem szybko trzymając w rączkach zabawkę wbiegła na górę i zamknęła się w pokoju. Ty w tym czasie stanęłaś między Piotrkiem a telewizorem, chciałaś zrobić mu na złość. Tak bardzo chciałaś do zdenerwować, aby poczuł to wszystko co Ty i to w zwielokrotnionej formie, że po prostu...
-Możesz ruszyć dupę? - syknął nisko.
-Nie.
-Rusz się.
-Nie.
-Powiedziałem rusz się! Zasłaniasz mi!
-Nie, póki ze mną nie porozmawiasz!
-Nie mam kurwa o czym!
-Masz! - wyłączyłaś telewizor. Piotrek uderzył rękami o kanapę, ale nie ruszył się nawet na milimetr. - Wpierw powiedz mi, dlaczego o niczym nie wiedziałam!
-O czym ty mówisz?
-O Ai! Wiesz, że śmieje się z niej cała klasa? - Patrzył na Ciebie przez chwilę, jakby coś zaczęło mu świtać.
-Wiem. - odpowiedział w końcu.
-I?
-Co i?
-Dlaczego nic mi nie powiedziałeś! - denerwowałaś się coraz bardziej.
-A po co miałbym ci o tym mówić? To normalne! Dzieci się biją! To szkoła!
-Ale to nasze dziecko jest prześladowane!
-Od razu prześladowane - wywrócił oczami - Nie lubi się z jednym bachorem, i co z tego?
-Nazywają ją rasistką!
-To tylko słowo.
-Myślą, że my też jesteśmy rasistami!
-Nie interesuje mnie co inni o nas myślą.
-Uważają mnie za kurę domową!
-A nią nie jesteś? - zamilkłaś i spojrzałaś w jego oczy. Był zły. Wściekły. Lecz to, że nie podnosił głosu denerwowało Cię jeszcze bardziej. To Ty krzyczałaś, on odpowiadał. To Ty próbowałaś pomóc. A on miał na to wyjebane. To Ty chciałaś pomóc. On miał to w dupie.
-Chuj z ciebie, wiesz?
-Słuchaj, to mój pierwszy wolny dzień od dawna. Chcę odpocząć.
-Odpocząć? ODPOCZĄĆ?! - wyrzuciłaś rękami w powietrze - To ja się tutaj męczę, a Ty co? Nie ma cię w domu całymi dniami! Możesz przestać być w końcu taką egoistyczną świnią i zacząć myśleć o rodzinie? - Spojrzał na Ciebie tak, jak nigdy. Wściekłość. Żal. Ból. Powiedziałaś za dużo. Wiedziałaś to. I choć gdzieś tam na dnie świadomości krzyczała myśl, aby przeprosić, cofnąć, powiedzieć, że tak nie myślisz, to gniew wziął górę.
-Kobieto. - Wstał - Uważasz, że nie myślę o rodzinie? To dla rodziny wypruwam sobie flaki i tyram godzinami w firmie. Robię to dla nas!
-Robisz to dla siebie! - słowa same wychodziły Ci z ust - To ty chciałeś się tu przenieść! W mieście było nam dobrze! Nikt nie śmiał się z naszego dziecka!
-To ty zawsze mówiłaś, że chciałabyś mieszkać w małym miasteczku gdzie każdy zna każdego no i masz! Spełniałem twoje marzenie!
-To ty chciałeś się tu przenieść! Nic takiego nie mówiłam!
-Nie pamiętasz?
-Niby czego?!
-Mówiłaś o tym jeszcze przed naszym ślubem! Chciałaś takiego życia! Dopiero teraz udało mi się je zbudować! - .. Naprawdę nie pamiętasz, abyś o czymś takim mówiła. Zamilkłaś. Ale tylko na chwilę - Skoro tak bardzo zależy Ci na rodzinie - mówiłaś przez zaciśnięte zęby, płakałaś - to dlaczego wciąż cię nie ma?
-Bo pracuję. Rozumiałabyś co to znaczy, gdybyś nie siedziała całymi dniami w domu i nic nie robiła!
-Ja nic nie robię? Czyli obiad robi się sam, i mieszkanie samo się sprząta?
-Kiedy ostatnio coś gotowałaś? Kiedy ostatnio sprzątałaś? Co? Kiedy? Słucham?
-Ty chuju...
-To ja pracuję na ten dom. To ja cię ubieram. To ja tyram na żarcie które żresz. Należy mi się odpoczynek we własnym domu.
-Gdyby nie mój ojciec byłbyś tylko podstarzałym durniem bez przyszłości!
-Gdyby nie twój ojciec i ja pracowałabyś teraz na zmywaku! - Zapomnieliście już dawno o co się kłóciliście. Liczyły się same wyzwiska. Przerysowane emocje. Bolesna prawda. Wyciągaliście coraz to bardziej śmierdzące i cuchnące brudy przeszłości tak zaalarmowani kolejną kłótnią, że ani Ty, ani Piotrek nie zauważyliście Ai, która zbiega zapłakana ze schodów, ubiera szybko kurtkę i wskakuje w buty, chwyta wasze klucze, które zawsze kładliście na szafce z butami w przedpokoju i zamyka was w mieszkaniu. Dopiero dźwięk przekręcanego zamka, niczym kubeł zimnej wody wyrwał was z amoku walki ze sobą i powstrzymał ostatecznie, nim rzuciliście się sobie do gardeł.
-Ai? - powiedziałaś pierwsza idąc w stronę drzwi wyjściowych. Słyszałaś, jak Twoja córka płacze po drugiej stronie.
-Aida? Otwórz te drzwi! - krzyknął Piotrek stając za Tobą.
-Nie! - zawyła żałośnie. Jej głos rozrywał Twoje serce. - Macie przestać się kłócić!
-Ai... słońce... my się nie kłócimy my.... - zaczęłaś niepewnie
-...my tylko rozmawiamy - dokończył za Ciebie Piotrek.
-Kłamiecie! - i kolejna fala ryku. - Chcecie się rozwieść, a mnie oddacie do domu dziecka bo mnie w szkole nie lubią! - Ona obwinia siebie za to wszystko?
-Tatuś i ja się nie rozwiedziemy. - Głos Ci się łamał od własnego gniewu i smutku.
-Właśnie! - i Piotrek miał zdarty swój. - Po prostu... tatuś i mamusia są zmęczeni i ... tak jakoś wyszło. Teraz otwórz te drzwi.
-Nie! Macie się pogodzić! - szloch, szloch, pociągnięcie nosem - Natychmiast.
-Dobrze, tatuś i mamusia nie będą się już kłócić. - powiedziałaś przystawiając ucha do drzwi - A teraz otwórz, dobrze? Wejdź do środka, bo się przeziębisz.
-Teraz znowu się.... kochacie?
-Nigdy nie przestaliśmy - to był Piotrek.
Ai otworzyła drzwi i stanęła w progu. Zamknęliście wejście i wszyscy razem mocno się przytuliliście. Ostatecznie, ani Ty, ani Piotrek nigdy nie przeprosiliście za żadne ze słów, choć czułaś, że powinnaś za niektóre przeprosić. Przesadziłaś i on też. Lecz póki on nie ustąpi, Ty też nie masz zamiaru. Wieczorem Ai oglądała bajki Disneya, Piotrek siedział na kanapie i nagle wyrwał Cię z zamyślenia podając Ci paczkę. W środku był zimny już makaron z przyprawami.
-Chińszczyzna? Kiedy?
-Jak wracałem z pracy. Pomyślałem, że będziesz głodna i ... - O, w sumie ty miałaś dla niebo BigMaca. Wstałaś i podałaś mu go. Żarcie było zimne i wstrętne, ale nie szkodzi. Zjedliście, choć zadra pozostała.
-Zrobię herbaty - rzuciłaś wstając z kanapy. No tak, nie ma cukru. Ubrałaś się, spięłaś włosy do góry i mówiąc, że zaraz wrócisz wyszłaś z mieszkania. Było cieplej niż wczoraj, a przez to i niebezpieczniej. Wilgotny śnieg chlupał Ci pod butami, czasem nawet się poślizgnęłaś. Bezpiecznie i cało dotarłaś do najbliższego całodobowego, a tam w środku spotkałaś Grillbiego wybierającego jakieś smakołyki.
-Cześć. - zagadałaś wesoło - Chciałabym ci jeszcze raz podziękować za wczoraj i przeprosić, jeżeli dzisiaj znowu byliśmy za głośno. - zarumieniłaś się. Potwór rzucił na Ciebie spojrzeniem unosząc jedną brew do góry. Naprawdę lubisz jak to robi i nie wiesz dlaczego.
-Jeszcze jedna kłótnia a zainwestuję w zatyczki - Mówił poważnie, czy żartował. Zaśmiałaś się nerwowo. - Pogodzeni? - Przytaknęłaś. - A twój bachor?
-Ai? W sensie w szkole? - przytaknął - Ugh... poszłam do nauczycielki, może ona pomoże. - potwór zmrużył oczy i po chwili przyglądania Ci się, gdzie poczułaś się naprawdę niekomfortowo, dał Ci prztyczka w nos.
-Idiotka.
-Ej! - złapałaś się za twarz - Nie rób mi tak, nie jestem dzieckiem.
-Nie? A zachowujesz się jak takie - wywrócił oczami i wrzucił kilka paczek chrupek do koszyka. Wróciliście razem do domu. Znaczy się i tak miał po drodze. Na odchodne pocałował Cię jak to wcześniej miał w zwyczaju w rękę.
-Dzięki za przyprowadzenie żony! - krzyknął Piotrek, stał w progu oparty o framugę drzwi wejściowych. Czułaś się jak nastolatka przyłapana na pierwszym pocałunku z chłopakiem.
-Do usług! Dbaj o nią! - odkrzyknął Grillby i jakby nigdy nic poszedł do siebie. Ty natomiast wróciłaś do domu, pod czujnym okiem potwora.
A zalana koszula? Była już do wyrzucenia.
Pytania do Was:
1. Kto i dlaczego ma rację w konflikcie Ai vs. Klasa?
2. Jakie będą Twoje dalsze kroki postępowania w sprawie pomocy córce?
3. Po kłótni z Piotrkiem, postanawiasz coś zmienić w swoim życiu?
4. Podoba Ci się rola kury domowej?
1. Klasa, faktycznie to niezbyt realne by wszyscy nagle się a nią uwzięli z powodu jednego dzieciaka.
OdpowiedzUsuń2. Staramy się dociec kto naprawdę zawinił i należycie ukarać sprawce
3. Szukamy czegoś czym moglibyśmy się zająć poza domem, jakieś zainteresowanie albo znalezienie pracy
4. Absolutnie nie!
zgadzam się z tym jak wyżej się znajduje :p
UsuńMyyyyhym.
Usuń1. Klasa!
OdpowiedzUsuń2. spróbujemy znaleźć winnego
3. Trzeba coś zmienić
4. oczywiście że nie! ( Ja jestem za żywą osobą żeby siedzieć w domu i sprzątać i gotować XD )
1. tak samo myślę jak osoba wyżej - To mało prawdopodobne -_-
UsuńBardziej prawdopodobne niż może się wam wydawać *zapisuje wyniki* Ale okej!
Usuń1. Ai. Klasowy kozioł ofiarny przeważnie pada ofiarą większości, także nauczycieli.
OdpowiedzUsuń2. Mówiłam. Kurs samoobrony, albo sztuki walki. Nie można w szkole załatwiać takich rzeczy, należy poza szkołą spuścić wpierdol gnojom, które dokuczają. Najlepiej by było, gdyby Ai z grupą przyjaciół dorwała gnoja gdzieś z dala od oczu innych. Sprawa nie do udowodnienia żadnej ze stron. Niestety kwestie prześladowań w szkole są nadal traktowane po macoszemu i żeby nie być popychadłem, trzeba wziąć sprawy w swoje ręce. Brutalna prawda, ale prawda.
3. Nie. No dobra, jedną rzecz. Sądzę, że obu stronom pomógłby tu gorrrrący romans <3 If u know what i mean c:
4. Lol, przecież sama wybrała takie życie XD
Kocham Cię mój Ty pomponiku <3 / S.
A no, tró kochanie tró.
Usuń1. ...Naprawdę nie wiem. Odnksze takie wrażenie, jakby nie mówiła naprawdę istotnych faktów. Może zaczęło się jak mówiła, jednak odpowiadając agresja, bo nikt nie słuchał jej słów, utwierdziła dzieciaki w ich myśleniu o niej?...
OdpowiedzUsuń2. Ja bym doprowadziła do konfrontacji MK, jego rodziców, siebie i córki, nawet z tym psychologiem. Większe prawdopodobieństwo, że wyjdą na jaw jakieś fakty. Wtedy można dopiero myśleć o dalszych krokach.
3 i 4. Ha. Hahaha oczywiście, że nie chce stać dłużej w miejscu. Tylkooo... Rzucanie się na pierwsza lepszą prace i być z tego powodu najszczęśliwszą na świecie to nie wiem... Może najpierw pomyślimy co zawsze chciałyśmy robić, ale nie robimy, bo utknęłyśmy w domu? Zważając na problemy z córką, mogłoby to być niemądre dorzucać do tego takie zmiany jak mowa praca czy studia czy cokolwiek takiego, bo dzieciak mógłby pomyśleć, że jednak dzieje się coś złego, pomimo zapewnień rodziców, a więc... Najlepiej chyba trochę odczekać z takim działaniem...
Słuszna kolejność wykonywania czynności w punkcie trzecim. Wpierw priorytety.
Usuń1. Klasa. Powinna się poprawić. Być bardziej otwarta na innych. Monster Kid przyzwyczaił się do takiego traktowania innych podczas pobytu w górze. Zwyczajnie inaczej nie potrafili. U nich najważniejszą zasadą było Zabijaj albo giń, czyli przetrwają najsilniejsi. Zasady dżungli xD. Więc teraz, kiedy warunki jako takie się poprawiły myślą, że mogą wszystko, bo im na to pozwalają. Ai nie radzi sobie z sytuacją, ponieważ się nie zaklimatyzowała. Tak przy okazji, gdzie jest Frisk? Przecież to jemu udało się uwolnić potwory i jeszcze pokazać, że da się bez walki. Pewnie uważali go za tchórza, ale dopiął swego. Może gdyby się zaprzyjaźnili to mógłby pomóc w całej sytuacji. Jest po obu stronach. Sam jest człowiekiem, ale także rozumie potwory, bo wiele się o nich dowiedział w podziemiach.
OdpowiedzUsuń2.Hmm... Myślę, że rozmowa może wiele zdziałać. W sensie porozmawiać na temat, jak ona mogłaby sobie poradzić w tej sytuacji. Żeby zwracała uwagę innym, gdy jej dokuczają. Jakiś komentarz na temat ich zachowania. Nie od razu bójka. Pewnie sama bym tak nie zrobiła, ale zależy od osoby jak by się w takiej sytuacji zachowała.
3.No na pewno bardziej interesować się sprawami córki. Możemy odciążyć męża od odbierania córki, tym samym więcej z nią rozmawiając. Więcej czasu spędzać z rodziną. Może jakieś wyjście do kina czy coś? Sytuacja powinna się poprawić.
4. Tak xD
Nie przewiduję Friska w tym opowiadaniu, szczerze.
UsuńOpowiadanie jest genialne Yu! Ale niektóre komentarze mnie przerażają. Dlaczego?
OdpowiedzUsuń1. Aida. Matka zawsze powinna stać po stronie dziecka. Zawsze i wszędzie. Bez względu na wszystko. Jeżeli dziecko robi źle, nigdy, ale to nigdy nie opowiadać się za pozostałymi. Stać za córką, bronić ją i jej wierzyć. Mówić jej, co robi źle i rozmawiać. Klasa mogła się zmówić. To jest możliwe. Nauczyciel może też prześladować ucznia. Fakt bycia nauczycielem nie czyni z tej osoby boga. Mnie samą prześladował nauczyciel i pamiętam, że jak mnie biły koleżanki ze starszej klasy to nawet jak miałam dowody i świadków to nic z tym nie robił bo sam mnie nie lubił!
2. Rozmowa z dzieckiem, przywożenie i odwożenie jej do szkoły osobiście. S. ma rację, może krav maga? Albo coś. Tak, aby rozwinęła swoją pewność siebie. Jak pokaże innym, że ich słowa jej nic nie robią, to będzie dobrze. Wbrew pozorom, podoba mi się nastawienie Piotrka do tego.
3. Tak. Bardziej pomagać Ai.
4. Nie. Chciałabym aby postać w jaką się wcielamy poszukała pracy dla siebie i zaczęła zarabiać. Może Grillby zatrudniłby ją w swoim barze *lenny*
Cieszę się, że Ci się podoba ^^
UsuńHej Yumi, jedno nie daje mi spokoju, skoro minęło wiele lat od wyjścia potworów, to czemu, Monster Kid, nadal jest dzieckiem? I chodzi do jednej klasy z 9-latka?
OdpowiedzUsuńOh odpowiedź jest bardzo prosta.
UsuńZgodnie z kanonem gry, potwory mogą dorastać i rosnąć tylko wtedy, kiedy ich rodzice przekazują im do tego potrzebną energię. W miarę rozwoju dziecka - rodzice się starzeją. Jako, że mamy UF, rodzice MK nie dają mu energii, bo nie chcą tracić swojej. Proces poświecenia dla dziecka nie został zachowany, zaś nowy nie został jeszcze wytworzony.
Nauczycielka wspomniała, że wiele lat zajęła resocjalizacja, to zapycha lukę.
Yhm, myślałam, że tak jest tylko z Assgorem, bo jest bossem. Dzięki za wyjaśnienie ;)
Usuń1. To trudno stwierdzic. Jak najbardziej jako matka, chce stac za swoim dzieckiem. Ale nie chce by to bylo takie slepe wierzenia w nia. Ale tez zwrocenie całej klasy przez "fajnego dzieciaka" przeciw nowej w szkole, ktora nie miala jeszcze zadnej opini jest bardzo mozliwe. Wiec tego na razie nie chce rozstrzygac
OdpowiedzUsuń2. Dam jej wiecej zainteresowania. Chce byc blisko niej. I nadal uwazam swoj plan ze znalezieniem jej przyjaciela jako dobry.
3. Mniej kłótni, to przede wszystkim. Nie chce martwic Ai. Szczera rozmowa z mezem. I tak jak niektorzy napisali, znalezc sobie jakies zainteresowanie. Ale najpierw pomoc corce, pozniej zajac sie soba.
4. Tak xD
Kej xD
UsuńTa okładka jest cudowna *^* wielkie brawa Reitiri
OdpowiedzUsuń