/To opowiadanie potrzebuje okładki/
Notka od tłumacza: Potwory
zostały uwolnione z podziemia i szczerze mówiąc, tak naprawdę nie
sądzę, że powinny. Nie uważałaś się za „rasistę”, boisz się o własne
bezpieczeństwo, gdy mordercy wędrują po ulicach i przemieszczają się
obok.
Tak więc rozlewanie kawy po bardzo dużym i przerażającym szkieletowym potworze prawdopodobnie nie było twoim najlepszym posunięciem. Ale zamiast się wściec, proponuje ci kolejną kawę. I pomimo jego ... "prymitywnego" języka, wydaje się miłym facetem. Może potwory wcale nie są takie złe? Ale dlaczego potwory, które niegdyś cię nienawidziły, teraz rzucają ci litościwe spojrzenia i nie unikają cię?
Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. (Underfell) Sans x Reader. Wszystkie notki +18 będą oznakowane.
Tak więc rozlewanie kawy po bardzo dużym i przerażającym szkieletowym potworze prawdopodobnie nie było twoim najlepszym posunięciem. Ale zamiast się wściec, proponuje ci kolejną kawę. I pomimo jego ... "prymitywnego" języka, wydaje się miłym facetem. Może potwory wcale nie są takie złe? Ale dlaczego potwory, które niegdyś cię nienawidziły, teraz rzucają ci litościwe spojrzenia i nie unikają cię?
Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. (Underfell) Sans x Reader. Wszystkie notki +18 będą oznakowane.
Tłumaczenie: _Dream_Catcher_
Oryginalne opowiadanie: klik
Autor oryginału: Llama_Goddess
Spis Treści:
Szerokie nabrzeże (obecnie czytane)
...
...
sans: ejj robisz coś dzisiaj?
sans: jestem zmęczony.
sans: i bardzo znudzony. chcesz się spotkać?
sans: mogę zapłacić za twoją kawę.
sans: nie myślę, że jesteś biedna, czy coś.
Patrzyłaś na teksty i czułaś jak twoje serce uderzało o klatkę piersiową. Pomyślałaś, że to tak, jak w przypadku większości SMS-ów, przez które przeszłaś -obie strony zapominają odpowiedzieć na wiadomość do drugiej, a po trzech latach zapominasz do kogo należał numer telefonu, więc go usuwasz.
Ale Sans wydawała się NIEUGIĘTY, aby znowu się spotkać. Nie miałaś nic przeciwko temu i uznałaś, że naprawdę warto jest wstać z tyłka i spotkać się z nim. Ostatnio dobrze się bawiłaś z tym kolesiem. Wydawał się nawet zainteresowany tym, co masz do powiedzenia.
Był tylko jeden drobny problem. Mały, malusieńki problem.
Byłaś przerażona, wobec potworów takich jak Sans. On był jednak wyjątkiem, bo nie uważałaś go za strasznego tylko ... trochę przerażającego.
Walczyłaś sama ze sobą. Połowa twojego umysłu mówiła, że powinnaś iść, a druga połowa, aby zignorować jego wiadomości, dopóki się nie znudzi. Logicznie rzecz biorąc, to wyglądałoby tak: nie jest złym potworem, ale jeśli będziesz spędzać z nim czas, jesteś zmuszona do spędzania czasu z innymi, prawdopodobnie mniej przyjaznymi potworami.
Westchnęłaś i wstałaś z łóżka. Był tylko jeden sposób, aby się zdecydować.
Otworzyłaś drzwi i wysunęłaś głowę. Twoja mama słyszała, że robisz coś podejrzanego z odległości mili.
-MAMO! - krzyczałaś głośno. Dźwięk odbijał się od ścian dużego domu i byłaś absolutnie pewna, że to usłyszała.
-CO!? - odpowiedziała gniewnym głosem z dołu. Towarzyszyło temu krótkie mruczenie, prawdopodobnie serię przekleństw wysłanych w twoim kierunku.
-Lubisz potwory? -zapytałaś, wychylając się nieco, żeby móc lepiej usłyszeć jej odpowiedź.
-Oczywiście, że nie! Dlaczego miałabym je lubić!?
-Bez powodu. - Zatrzasnęłaś za sobą drzwi szybkim ruchem. Problem rozwiązany. Spojrzałaś na telefon i napisałaś odpowiedź.
Ty: kawiarnia o 11. Brzmi ok ??
~~~
Cały czas powtarzałaś sobie, że to tylko spotkanie. Odruchowo chciałaś wziąć swoją ulubioną bluzkę, ale przypomniałaś sobie, co się z nią stało. Rzucasz okiem w kąt pokoju, gdzie leżała, pokryta brązową plamą po kawie i zakurzona. Jeśli plama z kawy nie zejdzie, będziesz musiała ją wyrzucić. Zamiast tego wybrałaś czarną bluzę z kapturem i czapkę zimową. Zwykle nosiłaś czapki, kiedy było NAPRAWDĘ zimno. Dziś nie było specjalnie chłodno na dworze, ale przez jakiś czas nie myłaś włosów i były tłuste.
Mama nie zadawała żadnych pytań, tylko patrzyła na ciebie przez komputer, po czym wróciła do pracy.
-Pewnego dnia.- Pomyślałaś i zamknęłaś za sobą drzwi. -Pewnego dnia będę miała ładne mieszkanie z dala od rodziców, gdzie będę mogła mieć dziesięć psów i robić to, co chcę, i wydawać pieniądze, na co tylko zechce. Do głowy przychodziło ci tylko jedno "Powodzenia" Szłaś żwawym krokiem, zimne poranne powietrze wiało ci w twarz.
Wsadziłaś ręce do kieszeni i spojrzałaś przed siebie. Zobaczyłaś potwora zbliżającego się do ciebie. Podniósł wzrok, wzdrygnął się, a potem ... przeszedł przez ulicę?
Spojrzałaś za siebie na wypadek, gdyby coś go przestraszyło, ale nikogo tam nie było. Tylko ty.
Potwór miał spuszczoną głowę. Kontynuowałaś chodzenie, gdy w pewnym momencie jakiś inny potwór podszedł do ciebie. To był antropomorficzny królik, patrzył na ciebie, jakbyś była ofiarą losu i minął cię wielkim łukiem.
O co mu chodzi? Czy wyglądałaś dzisiaj naprawdę źle? Było kilka sytuacji, kiedy ludzie patrzyli na twój stan i zakładali, że jesteś bezdomna, ale nigdy potwory.
Wzruszyłaś ramionami. Zbliżyłaś się do kawiarni. Byłaś około dziesięciu minut wcześniej, ale ku twojemu zaskoczeniu w oknie zobaczyłaś Sansa. W dłoni trzymał telefon, który wyglądał tak, jakby był starszy od twojej babci.
Zapomniałaś jak wielki i onieśmielający był. Na samą tę myśl zadrżałaś. Był co najmniej o głowę wyższy od ciebie.
-Lubisz potwory?
-Oczywiście, że nie! Dlaczego miałabym je lubić!?
Przypomniał ci się powód, przez który tu jesteś. Ta krótka odpowiedź od twojej mamy, napełniła cię determinacją.
~~~
Usiadłaś naprzeciwko Sansa i odkryłaś, że już zamówił kawę i ciastko. Aura wokół niego niemal cię dusiła, a cała odwaga i determinacja zabrały głos.
-Ile lat ma ten telefon? - Sans najwidoczniej przestraszył się i upuścił telefon, a jego aura znikła jak bańka.
-jezu, kurwa, ( y/n )! nie rób tak nigdy więcej! - Zachichotałaś i podniosłaś nieuszkodzony telefon, przeglądając go w dłoni. Wyglądał jak ze starożytności, delikatnie mówiąc. Tak jakby ktoś włożył Nokię do rzeczywistej cegły, a następnie pomalował całość na czarno. Ekran był malutki i przez chwilę zastanawiałaś się, dlaczego nie miał telefonu z ekranem dotykowym. Po chwili oddałaś mu go.
-Jestem pewna, że przez twój telefon Nokia Brick będzie sprzedawana za grube pieniądze. - Zamrugał dwa razy i prychnął ze śmiechu. -kurwa, ludzie zrobili telefon z cegły -to głupie.- Oparł łokcie na stole.
-Nie, nie, nie zrobiliśmy.- Zachichotałaś do siebie, odchylając się do tyłu, wzięłaś łyk kawy. Zastanawiałaś się, jak długo czekał na ciebie Sans. -Dziwię się, że tak to nazwali, ale to tylko stary telefon, który jest niemal niezniszczalny, a Internet uwielbia memy z "Nokią Brick".
-kurwa co to są "memy "?- spytał Sans, a jego ostre zęby otworzyły się nieco, by mógł napić się kawy. Pytanie, w jaki sposób mógł wypić kawę, natychmiast znikło, gdy zorientowałaś się, że nie wiedział, czym są MEMY. Nie mogłaś się powstrzymać od wybuchu śmiechu. Myślałaś nawet, żeby mu nie mówić. Widok kompletnego zamieszania na jego twarzy, gdy płakałaś ze śmiechu, był bezcenny.
-Taki niewinny żarcik.-Roześmiałaś się jeszcze bardziej, zanim wyjęłaś swój telefon z kieszeni. -Jedna sekunda ... ach, zaczynamy ... słownik slangów mówi ...słowo pochodzi od greckiego mimesis – naśladownictwo – i oznacza informację, która jest bardzo intensywnie powielana. Dla przykładu są to te same zdjęcia, ale opatrzone różnymi komentarzami. Zwykle dotyczy to akcji naśmiewania się z czegoś lub kogoś.- Zerknęłaś na jego całkowicie zdezorientowaną twarz.
-Zasadniczo to ogromny żart, który wszyscy dookoła internetu kopiują ... Na przykład Chuck Norris, nie wiem, skąd się wziął, ale jest pełno memów o tym, że jest całkowicie nietykalny.
-więc co to ma wspólnego z pieprzonym telefonem?- Był kompletnie zdezorientowany. Zobaczyłaś, że jego brwi podniosły się i zmarszczył czoło. Kurwa? Kości brwiowe? Ale fakt, że nic nie rozumiał, wciąż był zabawny, przez co chichotałaś. Włożyłaś telefon z powrotem do kieszeni.
-Wszyscy śmieją się, że Nokia Brick jest w rzeczywistości niezniszczalna, na przykład... "ustawiłem moją Nokię na wibracjach i wsadziłem ją do kieszeni, po czym złamała mi nogę " lub "Chuck Norris versus Nokia". Tego typu rzeczy.- Sans wziął kolejny łyk kawy i spojrzał przez okno. Jego uśmiech rozszerzył się, a złoty ząb świecił jasno. -Wy, ludzie, jesteście niesamowici w marnowania waszego cholernego czasu.-
~~~
Zaskoczyło cię, jak łatwo rozmowa przebiegła i jak bardzo chciałaś spędzić z nim czas. I raz w życiu ... zaczęło cię obchodzić, jak wyglądasz. Podobnie jak regularne branie prysznica. Wiedziałaś, że kilka razy naprawdę źle wyglądałaś, ale szczerze to cię nie obchodziło. Teraz gdy miałaś spotykać się z kimś regularnie, kto wydawał się zainteresowany Tobą jako osobą, czułaś wtedy... że musisz o siebie zadbać, aby go nie odstraszyć swoim wyglądem. Czułaś się tak tylko kilka razy w swoim życiu. Kiedy byłaś młodsza, zdecydowanie chciałaś być ładna, ale ...
-hej, lubisz gwiezdne wojny?- Zapytał Sans. Jego głos wydawał się trochę zdenerwowany i zaczął się trochę pocić. W kawiarni byłaś tylko ty, Sans i inni stali bywalcy, do których przywykliście. Zamrugałaś.
-C... Co gwiezdne wojny?
-podobają ci się?
-Oczywiście, że tak, komu nie !?- Uderzyłaś pięścią w stół. -To jest najlepszy film, jaki może lecieć w kinie!
-więc jeśli ktoś zaproponowałby ci, go zobaczyć, poszłabyś?
-Sans, jesteś zdecydowanie nietypowo za bardzo spocony. Czy ...- zatrzymałaś się. Właśnie wtedy przyjęłaś do siebie straszliwą możliwość. Czy on... -Sans-Ustawiłaś łokcie na stole, a ręce złożyłaś razem, a twój głos był zupełnie płaski. Patrzyłaś na niego martwym wzrokiem. To niemożliwe.
-...tak...?- Cofnął się nieco pod twoim niezachwianym spojrzeniem, uśmiechał się nerwowo.
-Mówisz mi ...- Wskazałaś na niego palcami. -Nigdy nie widziałeś Gwiezdnych Wojen?-
-cóż ... miałem płytę z czwartą i piątą zepsutą, ale ...- Jego czerwone oczy oderwały się od twojego niezachwianego spojrzenia i potarł tył czaszki. Jego szkieletowy uśmiech wyglądał na trochę wymuszony. -technicznie, nie oglądałem.
Spojrzałaś na niego, jakby właśnie ci powiedział, że księżyc jest zrobiony z sera. Twoje usta trochę się otworzyły. Nadal miałaś obie ręce razem, jakbyś modlił się do niego. Wypełniało cię silne pragnienie EDUKACJI. Po długim milczeniu wiedziałaś, co musisz zrobić.
-Ty, ja, kino, właśnie teraz
-czekaj, co?
-W tej chwili, zapłacę.
~~~
-Czy próbował czegoś?- Damski głos przeszedł przez głośnik twojego laptopa.
-Nie
-Niczego?
-Nic mi nie zrobił... Cóż, zaproponował, że odprowadzi mnie do domu, ale to odrzuciłam.
Honey, twoja jedyna przyjaciółka oprócz Sansa, patrzyła na ciebie przez ekran laptopa i stukała w podbródek.
-Czy on rzeczywiście zwrócił uwagę na ten film?
-Uwielbia Gwiezdne Wojny, nie chciał przestać mówić o pistoletach laserowych.- Honey poprawiła trochę swoje okulary i znów postukała w brodę. Byłyście przyjaciółkami od zarania dziejów i nic nie mogło was rozdzielić, nawet gdy ona z rodzicami przeprowadziła się do Australii. Samotność była dla ciebie problemem przez jakiś czas po jej odejściu, ale nie dla Honey, ponieważ była pewną siebie i piękną brunetką, która przyciągała przyjaciół jak ćmy do płomienia.
-Mówię ci, on się w tobie zadurzył.- Zachichotała.
-Honey!- Krzyknęłaś, a na twojej twarzy pojawiły się rumieńce.
-Wygląda na to, że lubisz jego towarzystwo ... Ostatnie kilka razy, kiedy wychodziłaś z facetem, nie chciałaś się zamknąć, jak okropny był. Wydaje mi się, że dobrze się bawiłaś, a poza tym niczego nie próbował.
-Dlaczego miałby mnie lubić w ten sposób?- To ja zaprosiłam go na film, a jeśli tak, to pewnie myśli, że to ja go lubię.
-Wiesz, jacy są faceci, kochana! Większość z nich będzie skakać przy każdej okazji, aby dostać się do spodni, a ci, którzy szanują twoje granice, są zdecydowanie typem opiekuńczym-
Westchnęłaś i wzruszyłaś ramionami. Nie było sensu kłócić się z Honey. Jeśli sobie coś uzmysłowiła, to już tak zostanie.
-Poprosiłaś mnie o radę i to wszystko wygląda na to, że jest wystarczająco dobrym facetem, z tego, co mi powiedziałaś. Wiem, że twoje przeszłe doświadczenia z kolesiami nie były tak wspaniałe, ale on jest potworem, tak? Nowa strona.-
Zachichotałaś, odwołując się do twoich przeszłych związków. I nie można kłócić się z argumentami, które stworzyła. Miałaś tylko nadzieję, że Sans jest dobrym facetem.
-Dzięki kochana.
-Nie ma problemu, skarbie.
sans: jestem zmęczony.
sans: i bardzo znudzony. chcesz się spotkać?
sans: mogę zapłacić za twoją kawę.
sans: nie myślę, że jesteś biedna, czy coś.
Patrzyłaś na teksty i czułaś jak twoje serce uderzało o klatkę piersiową. Pomyślałaś, że to tak, jak w przypadku większości SMS-ów, przez które przeszłaś -obie strony zapominają odpowiedzieć na wiadomość do drugiej, a po trzech latach zapominasz do kogo należał numer telefonu, więc go usuwasz.
Ale Sans wydawała się NIEUGIĘTY, aby znowu się spotkać. Nie miałaś nic przeciwko temu i uznałaś, że naprawdę warto jest wstać z tyłka i spotkać się z nim. Ostatnio dobrze się bawiłaś z tym kolesiem. Wydawał się nawet zainteresowany tym, co masz do powiedzenia.
Był tylko jeden drobny problem. Mały, malusieńki problem.
Byłaś przerażona, wobec potworów takich jak Sans. On był jednak wyjątkiem, bo nie uważałaś go za strasznego tylko ... trochę przerażającego.
Walczyłaś sama ze sobą. Połowa twojego umysłu mówiła, że powinnaś iść, a druga połowa, aby zignorować jego wiadomości, dopóki się nie znudzi. Logicznie rzecz biorąc, to wyglądałoby tak: nie jest złym potworem, ale jeśli będziesz spędzać z nim czas, jesteś zmuszona do spędzania czasu z innymi, prawdopodobnie mniej przyjaznymi potworami.
Westchnęłaś i wstałaś z łóżka. Był tylko jeden sposób, aby się zdecydować.
Otworzyłaś drzwi i wysunęłaś głowę. Twoja mama słyszała, że robisz coś podejrzanego z odległości mili.
-MAMO! - krzyczałaś głośno. Dźwięk odbijał się od ścian dużego domu i byłaś absolutnie pewna, że to usłyszała.
-CO!? - odpowiedziała gniewnym głosem z dołu. Towarzyszyło temu krótkie mruczenie, prawdopodobnie serię przekleństw wysłanych w twoim kierunku.
-Lubisz potwory? -zapytałaś, wychylając się nieco, żeby móc lepiej usłyszeć jej odpowiedź.
-Oczywiście, że nie! Dlaczego miałabym je lubić!?
-Bez powodu. - Zatrzasnęłaś za sobą drzwi szybkim ruchem. Problem rozwiązany. Spojrzałaś na telefon i napisałaś odpowiedź.
Ty: kawiarnia o 11. Brzmi ok ??
~~~
Cały czas powtarzałaś sobie, że to tylko spotkanie. Odruchowo chciałaś wziąć swoją ulubioną bluzkę, ale przypomniałaś sobie, co się z nią stało. Rzucasz okiem w kąt pokoju, gdzie leżała, pokryta brązową plamą po kawie i zakurzona. Jeśli plama z kawy nie zejdzie, będziesz musiała ją wyrzucić. Zamiast tego wybrałaś czarną bluzę z kapturem i czapkę zimową. Zwykle nosiłaś czapki, kiedy było NAPRAWDĘ zimno. Dziś nie było specjalnie chłodno na dworze, ale przez jakiś czas nie myłaś włosów i były tłuste.
Mama nie zadawała żadnych pytań, tylko patrzyła na ciebie przez komputer, po czym wróciła do pracy.
-Pewnego dnia.- Pomyślałaś i zamknęłaś za sobą drzwi. -Pewnego dnia będę miała ładne mieszkanie z dala od rodziców, gdzie będę mogła mieć dziesięć psów i robić to, co chcę, i wydawać pieniądze, na co tylko zechce. Do głowy przychodziło ci tylko jedno "Powodzenia" Szłaś żwawym krokiem, zimne poranne powietrze wiało ci w twarz.
Wsadziłaś ręce do kieszeni i spojrzałaś przed siebie. Zobaczyłaś potwora zbliżającego się do ciebie. Podniósł wzrok, wzdrygnął się, a potem ... przeszedł przez ulicę?
Spojrzałaś za siebie na wypadek, gdyby coś go przestraszyło, ale nikogo tam nie było. Tylko ty.
Potwór miał spuszczoną głowę. Kontynuowałaś chodzenie, gdy w pewnym momencie jakiś inny potwór podszedł do ciebie. To był antropomorficzny królik, patrzył na ciebie, jakbyś była ofiarą losu i minął cię wielkim łukiem.
O co mu chodzi? Czy wyglądałaś dzisiaj naprawdę źle? Było kilka sytuacji, kiedy ludzie patrzyli na twój stan i zakładali, że jesteś bezdomna, ale nigdy potwory.
Wzruszyłaś ramionami. Zbliżyłaś się do kawiarni. Byłaś około dziesięciu minut wcześniej, ale ku twojemu zaskoczeniu w oknie zobaczyłaś Sansa. W dłoni trzymał telefon, który wyglądał tak, jakby był starszy od twojej babci.
Zapomniałaś jak wielki i onieśmielający był. Na samą tę myśl zadrżałaś. Był co najmniej o głowę wyższy od ciebie.
-Lubisz potwory?
-Oczywiście, że nie! Dlaczego miałabym je lubić!?
Przypomniał ci się powód, przez który tu jesteś. Ta krótka odpowiedź od twojej mamy, napełniła cię determinacją.
~~~
Usiadłaś naprzeciwko Sansa i odkryłaś, że już zamówił kawę i ciastko. Aura wokół niego niemal cię dusiła, a cała odwaga i determinacja zabrały głos.
-Ile lat ma ten telefon? - Sans najwidoczniej przestraszył się i upuścił telefon, a jego aura znikła jak bańka.
-jezu, kurwa, ( y/n )! nie rób tak nigdy więcej! - Zachichotałaś i podniosłaś nieuszkodzony telefon, przeglądając go w dłoni. Wyglądał jak ze starożytności, delikatnie mówiąc. Tak jakby ktoś włożył Nokię do rzeczywistej cegły, a następnie pomalował całość na czarno. Ekran był malutki i przez chwilę zastanawiałaś się, dlaczego nie miał telefonu z ekranem dotykowym. Po chwili oddałaś mu go.
-Jestem pewna, że przez twój telefon Nokia Brick będzie sprzedawana za grube pieniądze. - Zamrugał dwa razy i prychnął ze śmiechu. -kurwa, ludzie zrobili telefon z cegły -to głupie.- Oparł łokcie na stole.
-Nie, nie, nie zrobiliśmy.- Zachichotałaś do siebie, odchylając się do tyłu, wzięłaś łyk kawy. Zastanawiałaś się, jak długo czekał na ciebie Sans. -Dziwię się, że tak to nazwali, ale to tylko stary telefon, który jest niemal niezniszczalny, a Internet uwielbia memy z "Nokią Brick".
-kurwa co to są "memy "?- spytał Sans, a jego ostre zęby otworzyły się nieco, by mógł napić się kawy. Pytanie, w jaki sposób mógł wypić kawę, natychmiast znikło, gdy zorientowałaś się, że nie wiedział, czym są MEMY. Nie mogłaś się powstrzymać od wybuchu śmiechu. Myślałaś nawet, żeby mu nie mówić. Widok kompletnego zamieszania na jego twarzy, gdy płakałaś ze śmiechu, był bezcenny.
-Taki niewinny żarcik.-Roześmiałaś się jeszcze bardziej, zanim wyjęłaś swój telefon z kieszeni. -Jedna sekunda ... ach, zaczynamy ... słownik slangów mówi ...słowo pochodzi od greckiego mimesis – naśladownictwo – i oznacza informację, która jest bardzo intensywnie powielana. Dla przykładu są to te same zdjęcia, ale opatrzone różnymi komentarzami. Zwykle dotyczy to akcji naśmiewania się z czegoś lub kogoś.- Zerknęłaś na jego całkowicie zdezorientowaną twarz.
-Zasadniczo to ogromny żart, który wszyscy dookoła internetu kopiują ... Na przykład Chuck Norris, nie wiem, skąd się wziął, ale jest pełno memów o tym, że jest całkowicie nietykalny.
-więc co to ma wspólnego z pieprzonym telefonem?- Był kompletnie zdezorientowany. Zobaczyłaś, że jego brwi podniosły się i zmarszczył czoło. Kurwa? Kości brwiowe? Ale fakt, że nic nie rozumiał, wciąż był zabawny, przez co chichotałaś. Włożyłaś telefon z powrotem do kieszeni.
-Wszyscy śmieją się, że Nokia Brick jest w rzeczywistości niezniszczalna, na przykład... "ustawiłem moją Nokię na wibracjach i wsadziłem ją do kieszeni, po czym złamała mi nogę " lub "Chuck Norris versus Nokia". Tego typu rzeczy.- Sans wziął kolejny łyk kawy i spojrzał przez okno. Jego uśmiech rozszerzył się, a złoty ząb świecił jasno. -Wy, ludzie, jesteście niesamowici w marnowania waszego cholernego czasu.-
~~~
Zaskoczyło cię, jak łatwo rozmowa przebiegła i jak bardzo chciałaś spędzić z nim czas. I raz w życiu ... zaczęło cię obchodzić, jak wyglądasz. Podobnie jak regularne branie prysznica. Wiedziałaś, że kilka razy naprawdę źle wyglądałaś, ale szczerze to cię nie obchodziło. Teraz gdy miałaś spotykać się z kimś regularnie, kto wydawał się zainteresowany Tobą jako osobą, czułaś wtedy... że musisz o siebie zadbać, aby go nie odstraszyć swoim wyglądem. Czułaś się tak tylko kilka razy w swoim życiu. Kiedy byłaś młodsza, zdecydowanie chciałaś być ładna, ale ...
-hej, lubisz gwiezdne wojny?- Zapytał Sans. Jego głos wydawał się trochę zdenerwowany i zaczął się trochę pocić. W kawiarni byłaś tylko ty, Sans i inni stali bywalcy, do których przywykliście. Zamrugałaś.
-C... Co gwiezdne wojny?
-podobają ci się?
-Oczywiście, że tak, komu nie !?- Uderzyłaś pięścią w stół. -To jest najlepszy film, jaki może lecieć w kinie!
-więc jeśli ktoś zaproponowałby ci, go zobaczyć, poszłabyś?
-Sans, jesteś zdecydowanie nietypowo za bardzo spocony. Czy ...- zatrzymałaś się. Właśnie wtedy przyjęłaś do siebie straszliwą możliwość. Czy on... -Sans-Ustawiłaś łokcie na stole, a ręce złożyłaś razem, a twój głos był zupełnie płaski. Patrzyłaś na niego martwym wzrokiem. To niemożliwe.
-...tak...?- Cofnął się nieco pod twoim niezachwianym spojrzeniem, uśmiechał się nerwowo.
-Mówisz mi ...- Wskazałaś na niego palcami. -Nigdy nie widziałeś Gwiezdnych Wojen?-
-cóż ... miałem płytę z czwartą i piątą zepsutą, ale ...- Jego czerwone oczy oderwały się od twojego niezachwianego spojrzenia i potarł tył czaszki. Jego szkieletowy uśmiech wyglądał na trochę wymuszony. -technicznie, nie oglądałem.
Spojrzałaś na niego, jakby właśnie ci powiedział, że księżyc jest zrobiony z sera. Twoje usta trochę się otworzyły. Nadal miałaś obie ręce razem, jakbyś modlił się do niego. Wypełniało cię silne pragnienie EDUKACJI. Po długim milczeniu wiedziałaś, co musisz zrobić.
-Ty, ja, kino, właśnie teraz
-czekaj, co?
-W tej chwili, zapłacę.
~~~
-Czy próbował czegoś?- Damski głos przeszedł przez głośnik twojego laptopa.
-Nie
-Niczego?
-Nic mi nie zrobił... Cóż, zaproponował, że odprowadzi mnie do domu, ale to odrzuciłam.
Honey, twoja jedyna przyjaciółka oprócz Sansa, patrzyła na ciebie przez ekran laptopa i stukała w podbródek.
-Czy on rzeczywiście zwrócił uwagę na ten film?
-Uwielbia Gwiezdne Wojny, nie chciał przestać mówić o pistoletach laserowych.- Honey poprawiła trochę swoje okulary i znów postukała w brodę. Byłyście przyjaciółkami od zarania dziejów i nic nie mogło was rozdzielić, nawet gdy ona z rodzicami przeprowadziła się do Australii. Samotność była dla ciebie problemem przez jakiś czas po jej odejściu, ale nie dla Honey, ponieważ była pewną siebie i piękną brunetką, która przyciągała przyjaciół jak ćmy do płomienia.
-Mówię ci, on się w tobie zadurzył.- Zachichotała.
-Honey!- Krzyknęłaś, a na twojej twarzy pojawiły się rumieńce.
-Wygląda na to, że lubisz jego towarzystwo ... Ostatnie kilka razy, kiedy wychodziłaś z facetem, nie chciałaś się zamknąć, jak okropny był. Wydaje mi się, że dobrze się bawiłaś, a poza tym niczego nie próbował.
-Dlaczego miałby mnie lubić w ten sposób?- To ja zaprosiłam go na film, a jeśli tak, to pewnie myśli, że to ja go lubię.
-Wiesz, jacy są faceci, kochana! Większość z nich będzie skakać przy każdej okazji, aby dostać się do spodni, a ci, którzy szanują twoje granice, są zdecydowanie typem opiekuńczym-
Westchnęłaś i wzruszyłaś ramionami. Nie było sensu kłócić się z Honey. Jeśli sobie coś uzmysłowiła, to już tak zostanie.
-Poprosiłaś mnie o radę i to wszystko wygląda na to, że jest wystarczająco dobrym facetem, z tego, co mi powiedziałaś. Wiem, że twoje przeszłe doświadczenia z kolesiami nie były tak wspaniałe, ale on jest potworem, tak? Nowa strona.-
Zachichotałaś, odwołując się do twoich przeszłych związków. I nie można kłócić się z argumentami, które stworzyła. Miałaś tylko nadzieję, że Sans jest dobrym facetem.
-Dzięki kochana.
-Nie ma problemu, skarbie.
Prawdę powiedziawszy to to tłumaczenie nadal kuje w oczy i pozostawia wiele poprawek.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim dosłowne tłumaczenia, które aż bolą. Nie brzmią po prostu dobrze. Jak chociażby takie głupie "Brzmi ok?" O wiele lepiej by brzmiało chociażby "Pasuje?" Czy też zdanie, w którym patrzyła się "płasko."
Już po pierwszym rozdziale pozwoliłam sobie zawędrować do oryginału, przez co zauważyłam, że pominęłaś/eś parę kwestii. Nie wnikałam już ile, ale najbardziej zakuła mnie w oczy część między tym, że nasza postać zaprasza Sansa do kina, a rozmową z przyjaciółką. Był tam tekst, którego tutaj nie ma.
Lub nawet samo zaproszenie. W oryginale jest "Right now. Pack your shit. I'll pay." Natomiast tutaj zdanie po środku zostało kompletnie pominięte "W tej chwili, zapłacę." Co tutaj wpływa chociażby na odbieranie charakteru naszej osoby w tym opowiadaniu. W oryginale widać ten pazur, który uciekł podczas tłumaczenia. Nie mówię o tłumaczeniu dosłownym, bo nie o to chodzi, jednak jest źle w momencie,w którym omija się w ogóle jakieś części będące w oryginale, a które da się na spokojnie przetłumaczyć i wpleść w tekst.
No i już takie może moje bardziej przyzwyczajenie do tego, że w miejscu naszego imienia jest "____" a nie "(y/n)", ale to też mnie wyjątkowo zakuło w oczy.
Rozumiem, że tłumaczenie tłumaczeniem i należy się rozwijać i od czegoś każdy zaczynał, jednak w tym momencie i przy takim sposobie tłumaczenia to opowiadanie cierpi i jest mu odbierana głębia przekazu.
też zauważyłam pominięcie kwesti i to ne jednej nie 2 ale wielu wielu więcej
Usuńten moment gdy weszłaś w orginał i już znasz ten rozdział i pare następnych
OdpowiedzUsuńKiedy następne?
OdpowiedzUsuń