Autor obrazka: artanddetermination
Notka od tłumacza: Opowiadanie Sans x Ty. Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Akcja ma miejsce zaraz po pacyfistycznym zakończeniu gry.
Potwory egzystują sobie na ziemi, chodzą, robią swoje potworne rzeczy i
... No i jesteś Ty. Wcielasz się w studentkę sztuk pięknych. I z
pewnych głupich okoliczności musisz udawać dziewczynę Sansa.
Autor: poubelle_squelette
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik
SPIS TREŚCI
Wpadka przy anime (obecnie czytany) // Punkt widzenia Sansa
Wpadka Burgerpantsa
Wpadka przy automacie z przekąskami
Wpadka w sądzie
Wpadka u fotografa
Wpadka.. zaraz, co? [+18]
Wpadka w Walentynki
~Rozdziały od 41 i dalej~
Wpadka przy automacie z przekąskami
Wpadka w sądzie
Wpadka u fotografa
Wpadka.. zaraz, co? [+18]
Wpadka w Walentynki
~Rozdziały od 41 i dalej~
-Masz, Sansaparilla – powiedziałaś uprzejmie, podając Sansowi jego kawę. Za dwie godziny kończysz zmianę. Potem zajęcia. Ugh. Uniosłaś brwi do góry i oparłaś brodę na rękach.
-heh, ostatnio przechodzisz samą siebie w tych imionach – wziął łyk
-3.50$ - odparłaś spokojnie. Choć już wiedziałaś co powie.
-daj na krechę – wyszczerzył się
-eh... przywileje chłopaka? - poruszył brwiami. Zmierzyłaś go wzrokiem i warknęłaś. Jeżeli dodamy ten kubek do wszystkich jakie już od Ciebie wysępił wynik będzie wynosił jedenaście. Zastanawiałaś się, czy kiedykolwiek będzie zamierzał spłacić swoją „krechę”. Może. -więc uh... co robisz dzisiaj wieczorem?
-Pewnie pracę domową. Trochę porysuje. Przejrzę wiadomości – przez kilka ostatnich dni uważnie śledziłaś lokalne media, zwłaszcza że zaczęto podawać informacje o tych co włamali się do Twojego mieszkania. Mężczyzna z show Mettatona był częścią małego gangu grasującego po okolicy. Co Cię zaskoczyło, osobnik z włoskiej restauracji – pan Robert Delaney – był w to zamieszany. Póki co wszyscy, zostali osadzeni w areszcie. To była dla Ciebie wielka ulga, tak jakby jakaś karma faktycznie istniała, lecz nie będą wiecznie tam siedzieć, więc na wszelki wypadek byłaś czujna.
-chcesz wpaść? na... - zaśmiał się lekko – przyjacielski wypad?
-To... jakiś... kod? - zapytałaś niepewnie i zaczęłaś się rumienić. Zaprasza Cię na kolejną randkę?
-NIE, CHOĆ RAZ MÓJ BRAT MÓWI POWAŻNIE. TO FAKTYCZNIE JEST ZAPROSZENIE NA MIESIĘCZNE WSPÓLNE OGLĄDANIE ANIME Z NASZYMI PRZYJACIÓŁMI! - Papyrus przysłuchiwał się uważnie waszej rozmowie.
-Nie chciałabym przeszkadzać – mruknęłaś, choć brzmiało to na dobrą zabawę.
-NONSENS! JESTEŚ CZĘŚCIĄ NASZEJ PACZKI I Z PRZYJEMNOŚCIĄ SPĘDZIMY Z TOBĄ CZAS, PLUS BĘDĘ MÓGŁ W KOŃCU PODAĆ MOJE WSPANIAŁE SPAGHETTI!
-Cóż, skoro tak stawiasz sprawę...
-OCZYWIŚCIE! JESTEM W KOŃCU WIELKI PAPYRUS! - zaśmiałaś się
-A więc dobrze. Z rozkoszą do was dołączę na tym... przyjacielskim wypadzie.
-WIĘC DO ZOBACZENIA DZISIAJ WIECZOREM! TYMCZASEM JEDNAK ŻEGNAJ! -pomachał Ci
-narka
-SANS NIE ZAPOMNIAŁEŚ O CZYMŚ?
-huh? oh, racja – przechylił się przez ladę i dał Ci szybkiego cmoka w policzek – mwah – jak się wyprostował mrugnął do Ciebie. Jesteś pewna, że usłyszałaś dźwięk aparatu w czyimś telefonie. A mniejsza o to. Dwa kościotrupy wyszły ze sklepu.
autor: ciadoodles
-Hehe, szkoda, że nie możesz zobaczyć teraz jak głupio się uśmiechasz – współpracownica wyszczerzyła się.
-Nie wiem o czym mówisz
Jak tylko wróciłaś do domu natychmiast przebrałaś się w luźne spodnie i koszulkę, potem naciągnęłaś na siebie bluzę Sansa. Zapięłaś się i udałaś do ich mieszkania. Wyciągnęłaś telefon.
Ty 20:03 | Puk Puk!
Snas 20:03 | kto tam?
Ty 20:03 | Tytus
Snas 20:04 | jaki tytus?
Ty 20:04 |Ty tu stoisz, a ja marznę!
Drzwi się otworzyły. Sans wystawił głowę przez próg
-to był najgorszy kawał jaki kiedykolwiek słyszałem, musisz powiedzieć jakiś lepszy jeżeli chcesz wejść do środka
-Oj no weź Sans! - skrzyżowałaś ręce – Jest zimno, wpuść mnie!
-dobra, nie chcę abyś się zaziębiła, ale mam naprawdę dobry kawał puk puk, z tym, że ty go musisz zacząć.
-Um... okej. Puk puk?
-kto tam? - otworzyłaś usta zmieszana i wpatrywałaś się w niego. Ma Cię. Sans po chwili zaczął rechotać, a potem głośno się śmiać. - nie wierzę, że dałaś się nabrać.
-To teraz mnie wpuścisz? - Zrobił krok do tyłu nadal się śmiejąc. Jak już byłaś w środku, zauważyłaś, że pozostali się zebrali. Alphys i Undyne schowały się pod kocem, Papyrus mieszał spaghetti, ściągnęłaś bluzę Sansa i rzuciłaś ją na oparcie krzesełka. - Coś przegapiłam? - usiadłaś obok pani naukowiec.
-O-oh, c-cóż.. bracia-złamali-zakaz-przyzywania-zmarłych-do-życia-i-teraz-młodszy-jest-uwięziony-w-zbroi-a-drugi-ma-jedną-rękę-i-nogę-robota-no-i-są-na-misji-aby-odzyskać-swoje-ciała.
-Nie wiem po co chcą je odzyskać! - krzyknęła Undyne – TE METALOWE CZĘŚCI SĄ ZAJEBISTE! Słonko, myślisz, że udałoby Ci się zrobić MNIE w połowie robotem?
-U-uh, w-wolałabym tego nie sprawdzać.
-gdyby to zrobiła, jak miałaby się do ciebie przytulać? - powiedział siadając obok Ciebie. Wszyscy warknęliście.
-SANS! MYŚLĘ, ŻE TWOJEMU LUDZIOWI JEST ZIMNO! -podał nie-tak-do-końca-dyskretnie koc -MYŚLĘ, ŻE ZUPEŁNIE NIE-PLATONICZNE PRZYTULANIE JEST W TYM WYPADKU NA MIEJSCU – Alphys i Undyne zachichotały. Uzmysłowiłaś sobie, że wszyscy poza młodszym bratem znają prawdę. Zaczęłaś się przejmować, że to wygląda jak jakaś podwójna randka, gdzie każdy ma kogoś poza jedną osobą. Poczułaś się źle z tą świadomością. Undyne cicho rechotała. Mocniej zacisnęłaś wargi. Zarumieniłaś się lekko.
-Jest dobrze, Paps, nie potrzebuję... - Lecz Sans już okrył waszą dwójkę kocem. Nagle zrobiło Ci się ciepło. Przysunął się odrobinę bliżej, nie umknęło to uwadze pani policjant.
autor: ciadoodles
Dostrzegłaś, jak szczerzy się szeroko, a w jej złotych ślepiach błyszczy coś, co nie do końca Ci się spodobało. Lecz chwała Alphys, w porę ją uciszyła i uspokoiła. Cóż, ostatecznie nie było źle. W piątkę oglądaliście po kilka odcinków różnych anime przez kilka godzin. Parę się wam podobało, inne nie. Wiele było do siebie podobnych. Tsundere, yandere, moe. Alphys lubiła Mew Mew Kissy Cuite, więc kilka odcinków też puściła. Za każdym razem, kiedy ekranie wojowniczki się transformowały, Undyne zalewała twarz swojej dziewczyny pocałunkami, więc ostatecznie sporo się jej dostało.
autor: ciadoodles
Anime było... słodkie. Nawet Ci się spodobało. Nie wiesz kiedy, późne godziny nocne zamieniły się w wczesno poranne. Obie kobiety poszły zostawiając kolekcję DVD, abyście mogli sobie w spokoju jeszcze pooglądać. Papyrus uznał, że też czas na niego do łóżka i wyszedł z pokoju, oznajmiając bratu, że nie potrzebuje dzisiaj, aby mu czytać na dobranoc. I tak oto zostałaś sam na sam z Sansem. Miałaś już zamiar sobie iść, kiedy...
-Nie jestem właściwie zmęczona, zobaczymy coś jeszcze? - skierowałaś się w stronę siatki z płytkami. Chwyciłaś tę, która wyglądała na typowe shojo i wsadziłaś ją do odtwarzacza. Zauważyłaś, że Sans poprawił się na kanapie i włączył przycisk play. - Wygląda jak kolejne o dziewczynach w szkole – mruknęłaś nonszalancko i okryłaś się kocem.
-stawiam dychę, że główna bohaterka będzie yandere – jego oczy lekko zamigotały. Podniósł nieco swój głos – miło mi poznać senpai, kocham cię senpai! zabiję cię z miłości senpai! - zaczęłaś się śmiać zasłaniając usta ręką.
-Brzmisz głupio i jesteś w błędzie. Wchodzę i uważam, że to będzie tsundere – chrząknęłaś – B-baka! To nie tak, że LUBIĘ cię czy coś!
-dobrze udajesz tsundereplane
-C-co?! Czy ty właśnie mnie skomplementowałeś DZIWAKU?! - teraz oboje się śmialiście i kiedy miałaś powiedzieć kolejny kawał bardzo głośny jęk wydobył się z telewizora. Zrobiłaś się cała czerwona, zdając sobie sprawę co dzieje się na monitorze. Uczennica leżała w niezwykle lubieżnej pozycji. Ściągniętą spódniczką, podciągniętą bluzką, rozerwanymi majtkami. Była właśnie macana i obracana przez coś co wyglądało jak wielki, straszny potwór pełen macek. Co to kurwa ma znaczyć, Alphys?! Czułaś się, jakbyś właśnie miała zderzenie pierwszego stopnia z autem. Byłaś przerażona, nie umiałaś odwrócić wzroku. Na chwilę udało Ci się zerknąć w stronę kościotrupa, którego twarz była praktycznie w całości niebieska. Wyglądał, jakby to co widzi na monitorze kompletnie go rozbiło, też nie odwracał wzroku. Cóż, póki dziewczyna znowu głośno nie krzyknęła.
-wyłącz to! - miałaś taki zamiar, lecz pilot wypadł Ci z rak na podłogę. Padłaś aby go podnieść, lecz przez szok pomyliłaś przyciski i zrobiłaś jeszcze głośniej.
-OHHHH TAAAAAAK!
-co ty wyrabiasz, oddawaj! - pochylił się w Twoją stronę. Podskoczyłaś zaskoczona jego zachowaniem, nadal zajęta szukaniem właściwego przycisku. Twoje ruchy były za szybkie. Praktycznie straciłaś równowagę, chwyciłaś się ramienia Sansa mając nadzieję, że to uchroni Cię przed upadkiem. Lecz ku Twemu zdziwieniu jego ciało poruszyło się zbyt łatwo i ostatecznie pociągnęłaś go za sobą. Leżał na Tobie, z twarzą między piersiami. Zaczął się podnosić, próbował usiąść, mamrocząc przeprosiny, wyglądał na bardzo zawstydzonego.
autor: ciadoodles
-CZY WSZYSTKO DOBRZE? SŁYSZAŁEM KRZYKI I ... OH – musiał się pojawić w najmniej odpowiednim momencie. Sans nadal był na Tobie, oboje bardzo się rumieniliście. Papyrus przyglądał się wam, a potem spojrzał na telewizję gdzie dziewczyna z anime była rżnięta w twarz przez macki tłumiące jej jęki. Nagle i on się zarumienił wyraźnie zakłopotany – UM, WIECIE, WŁAŚCIE SOBIE O CZYMŚ PRZYPOMNIAŁEM, WRACAM DO SYPIALNI, A WY... BAWCIE SIĘ... DOBRZE – a potem uciekł do swojego pokoju.
autor: ciadoodles
Przez kilka sekund patrzyliście się w swoje oczy, orientując się w pozycji w jakiej się znajdowaliście. Sans zaśmiał się nerwowo i stanął na równe nogi. Ty również, po sekundzie podniosłaś się z ziemi, popatrzyłaś na swoje stopy, zdając sobie sprawę, że były nie do pary. To super fascynujące.
-uh... czy możesz to teraz wyłączyć?
-Oh! - natychmiast oprzytomniałaś – Tak, tak – popatrzyłaś na tv, patrzyłaś się jeszcze na scenę kilka sekund nim wyłączyłaś maszynę. Oboje staliście w ciszy. Naprawdę nieznośnej ciszy. Co właściwie masz powiedzieć komuś, kto został przyłapany przez swojego brata na zupełnie przypadkowym oglądaniu hentai z Tobą? ...
-łał, wy ludzie jesteście popierdoleni
-Coś czuję, że w tym hentai były gorsze rzeczy. Chyba – zaśmiałaś się nerwowo. Znowu cisza. Postanowiłaś zmienić temat, zawsze Ci to dobrze wychodziło – Wygrałam. Kompletna tsundere. Teraz w końcu spłacisz swoją krechę. - zaczął się śmiać.
-heh, no weź, pewnego dnia ci oddam
-Uwierzę jak zobaczę – mruknęłaś. Zerknęłaś na zegarek. Było późno – Idę spać. Jutro mam pracę i takie tam... i uh, powinieneś chyba sprawdzić co u Papyrusa – poczułaś jak policzki Cię parzą Wybacz Papyrus. - Więc... uh... dobranoc
-dobranoc – Oboje nie wiedzieliście za dobrze jak się pożegnać. Obecnie wszystkie inne słowa mogłyby mieć dziwny kontekst. Pomachałaś ręką, oczy Sansa lekko zamigotały. Cudownie. Wyszłaś z mieszkania czując się nieco lepiej. Weszłaś do swojego, sprawdziłaś wiadomości. Kilka zmian statusu od Alphys.
*Wieczór filmowy z moją paczką!
* #MNIAM (dodane zdjęcie spaghetti)
*Miałam świetną zabawę, nadal nie mogę uwierzyć, że moja fiancee wycięła taki dobry kawał
Zmarszczyłaś brwi. TO ONE TO ZAPLANOWAŁY?!?! Warknęłaś, miałaś zamiar wbiec do domu i przedzwonić z Undyne, aby się z nią rozmówić, lecz na Twoim łóżku już czekał na Ciebie kot. Mruczał i ocierał się o Twoje nogi. Dostałaś wiadomość od Sansa.
Snas 1:23 | jak wiele macek da się wsadzić tak aby ośmiornica się zaśmiała?
Ty 1:23 | Jeszcze raz powiedz „macka” a przysięgam na Stwórcę, zabiję cię
Snas 1:23 | ...
Snas 1:23 | MACKA!
Warknęłaś głośno, ale mogłaś usłyszeć śmiech Sansa zza ściany. Myślami wróciłaś do momentu jak na Tobie leżał. Znowu się zarumieniłaś, klepnęłaś się kilka razy w policzki starając się nie myśleć. Lecz im bardziej próbowałaś zapomnieć, tym mocniej ten obraz wbijał Ci się w głowę. „wy ludzie jesteście popierdoleni” odbijało się echem w Twojej głowie. Poczułaś motyli w brzuchu.