Autor obrazka: artanddetermination
Notka od tłumacza: Opowiadanie Sans x Ty. Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Akcja ma miejsce zaraz po pacyfistycznym zakończeniu gry. Potwory egzystują sobie na ziemi, chodzą, robią swoje potworne rzeczy i ... No i jesteś Ty. Wcielasz się w studentkę sztuk pięknych. I z pewnych głupich okoliczności musisz udawać dziewczynę Sansa.
Autor: poubelle_squelette
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik
SPIS TREŚCI
Wpadka Mikołaja (obecnie czytany)
Wpadka Burgerpantsa
Wpadka przy automacie z przekąskami
Wpadka w sądzie
Wpadka u fotografa
Wpadka.. zaraz, co? [+18]
Wpadka w Walentynki
~Rozdziały od 41 i dalej~
Wpadka przy automacie z przekąskami
Wpadka w sądzie
Wpadka u fotografa
Wpadka.. zaraz, co? [+18]
Wpadka w Walentynki
~Rozdziały od 41 i dalej~
-Witam, czego pani sobie życzy?
-Mochachinno
-Dobrze, a jakie imię napisać na kubku?
-Alicja. - Zapisałaś oddając naczynie współpracownikowi. Już jest grudzień, co oznacza ciepła kawusia dla wszystkich. Ruch się zwiększył.
-co tam?
-DLACZEGO SIĘ NIE RADUJESZ? TO NAJSZCZĘŚLIWSZY CZAS W ROKU! - Potwory opierały się o ladę z szerokimi uśmiechami. Rzeczy się unormowały od czasu wyjawienia prawdy. Oboje pisali z Tobą, informując że nic dziwnego się nie dzieje, więc mogłaś spokojnie wieść dalej swoje życie, no i Sans nie chciał Cię zabić za puszczenie pary.
-Cześć! - chwyciłaś kubki dla nich. Na kubki Sansa narysowałaś go w czapeczce mikołaja, zaś na Papyrusa zrobiłaś z niego cukierek. Dobrze, bardzo dobrze. Niższy z braci nie prosił więcej o krechę bo Papyrus za wszystko płacił. Kiedy dawałaś wyższemu rogalika od Muffet zauważyłaś, że Sans zaczął rozmowę z Alicją. Zachichotałaś, jak na kogoś kto nie lubi ludzi mógł zagadać do każdego. Właśnie miałaś dawać Papyrusowi resztę, kiedy usłyszałaś warknięcie Sansa. Popatrzyłaś w jego stronę i zamarłaś, stał cały zesztywniały kiedy Alicja jeździła ręką po jego żebrach. Szczęka ci opadła. – ALICJA! - krzyknęłaś wybiegając zza lady nadal trzymając kubek w ręce. Jak tylko usłyszała swoje imię zatrzymała się, i natychmiast zaczęła przepraszać.
-Przepraszam! Byłam ciekawa! Nigdy nie widziałam wcześniej takiego potwora! Nie myślałam... - objęłaś Sansa ramieniem w akcie ... zazdrości? Chęci ochrony? Nie byłaś dokładnie pewna dlaczego, ale kiedy dodała dwa do dwóch chwyciła za kubek i wybiegła ze sklepu.
-dzięki, nie przepadam jak większość ludzi dotyka mnie bez pytania – Popatrzyłaś na swoją rękę, która otaczała go i szybko ją zabrałaś. Nie chciałaś tego robić. To nie tak jakby był Twoją własnością czy jakbyście się ... umawiali czy .. - ej nie martw się – popatrzył na Ciebie – nie jesteś większość ludzi, no i przekroczyłaś tę linię za drugim razem kiedy się spotkaliśmy - ...
-Byłam pijana! I prawie tego nie pamiętam!
-heh co mówi bombka do bombki? - cisza – chyba zaraz nas powieszą! - ... Zauważyłaś, że Papyrus zerkał na brata. Chwyciłaś go za ramię i pociągnęłaś do lady
-To było okropne – mruknęłaś – Wynocha. - Zerknął na rysunek jaki mu zrobiłaś.
-co mówi oh oh oh? - oparłaś się o ścianę
-Nie wiem, co mówi oh oh oh?
-mikołaj na wstecznym – zrobił z palców pistolet i wykonał gest jakby Cię postrzelił. Wywróciłaś oczami i podałaś Papyrusowi kubek.
-Twoje mleczko. Zobaczymy się później?
-WŁAŚCIWIE SKORO MAMY SEZON, CHCIAŁEM ZAPYTAĆ CZY CHCIAŁABYŚ SIĘ Z NAMI WYMIENIĆ PREZENTAMI. TO WAŻNA CZĘŚĆ TEGO ŚWIĘTA.
-Awww, nie musicie mi niczego kupować – zarumieniłaś się lekko. Wróciłaś na swoje stanowisko za ladą – Naprawdę, wiem że macie wiele osób do obdarowania, bo przyjaźnicie się z ponad połowa Podziemia. Sama świadomość, że sam Wspaniały Papyrus chce mi coś dać, mi wystarczy – to była prawda. Sama chciałaś im kupić coś, lecz nie spodziewałaś się niczego od nich.
-WIEM, ŻE MOJA OSOBA JEST DOŚĆ WSPANIAŁA, ALE DAWANIE PREZENTÓW JEST ... - popatrzył na brata który uśmiechał się od ucha do ucha – RÓWNIE ZNAKOMITE. WIEM CO ROBIĘ. MIKOŁAJ ZAWSZE PRZYNOSI MI WIELE RZECZY. TY TEŻ BYŁAŚ GRZECZNA W TYM ROKU, WIĘC I TOBIE SIĘ COŚ NALEŻY, ALE JAKO ŻE CIĘ LUBIĘ DOSTANIESZ TEŻ COŚ ODE MNIE.
-Mikołaj? - popatrzyłaś na Sansa który tylko wzruszył ramionami – Wiesz co? Dobra. Wymienimy się prezentami. To świetny pomysł.
-NYEH-HEH-HEH! CHCĘ ABYŚ WIEDZIAŁA, ŻE JESTEM NAJLEPSZYM WYRĘCZYCIELEM PREZENTÓW!
-Zrobię co mogę aby cię pokonać. Miłego dnia w kwiaciarni. I uh Sans tobie też w ... gdzie pracujesz dzisiaj?
-mam nową pracę w której czuję ducha świąt, pa
-SANS NIE ZAPOMNIAŁEŚ O – przerwał sam sobie – UM, MNIEJSZA. - długa cisza. Papyrus nada nie może pozbyć się nawyku i tego, że całowaliście się na pożegnania. Sans pomachał i szybko wyszedł ze sklepu. Oj. - PRZEPRASZAM, CZASEM JESZCZE ZAPOMINAM
-Nic się nie stało. Ja.. czasami też – przygryzłaś wargę – Więc uh.. Mikołaj?
-OH TAK, WIEM ŻE TO SANS, ALE MOŻLIWOŚĆ OBDAROWANIA MNIE NA ŚWIĘTA ZAWSZE POPRAWIAŁA MU HUMOR WIĘC UDAJĘ, ŻE MYŚLĘ ŻE TO MIKOŁAJ, MRUG – odwrócił się by wyjść – DO WIDZENIA PRZYJACIÓŁKO! - wyszedł. ... Czy on... dosłownie powiedział „mrug”?
--
W tym roku byłaś zdeterminowana na święta, postanowiłaś nie czekać na ostatnią chwilę, zwłaszcza że masz teraz więcej osób do obkupienia. Po zajęciach poszłaś z Wyattem i kilkoma znajomymi do galerii aby obczaić co mają na wystawach. W tym roku Twoja lista jest długa. Mama, tata, Wyatt (którego wylosowałaś), Sans, Papyrus, Alphys skoro jest taką dobrą przyjaciółką, a skoro ona to i Undyne. Postanowiłaś dać coś Friskowi, choć nie znasz go aż tak dobrze, nadal nazywa Cię swoją ciocią, to może dasz mu jakiś prezent dla ośmiolatka? A skoro kupujesz wszystkim to Toriel i Asgore tez coś dostaną... Większość czasu spędziłaś starając się wpaść na pomysł co kupić. Zauważyłaś, że otworzyli punkt z Mikołajem.
-Mam głupi pomysł – zaczęłaś czując ducha świąt – Co wy na zdjęcie z Mikołajem? - coś burknęli – Oh no weźcie! Kolejka jest mała, jesteśmy razem. Zrobimy sobie świąteczną kartkę! - po naradzie grupa doszła do wniosku, że to dobry pomysł.
-A ja mam jeszcze lepszy pomysł.
-Nie wszystko o czym pomyślisz to dobry pomysł.
-Nie, racja, to zajebisty pomysł – Teraz jesteś pewna, ze cokolwiek o czym pomyślał, nie jest zajebiste. Wzruszyłaś ramionami zamieniając się w słuch. - Pomyślcie tak, ten gość w stroju Mikołaja musi się nudzić. Przełammy monotonię i walnijmy jakimś kawałem, albo ty to zrób – pokazał na Ciebie – co ty na to?
-Masz trzynaście lat czy co? Nie będziemy robić sobie jaj ze staruszka w jego pracy.
-Mówsz tak bo się boisz, choć to twój pomysł – powiedział przebiegle. - Dalej. - Wahałaś się bo nie chciałaś robić nikomu problemów. Ale kurwa, to wyzwanie, chciałaś naprawdę utrzeć nosa Wyattowi. Wywróciłaś oczami, ale przytaknęłaś. ... Cholera jasna. Dobra. Czas zacząć. Przepraszam panie Mikołaju. - Dobra, nie musisz powiedzieć niczego chamskiego – mrugnął – Może coś... jestem płatkiem śniegu i lecę na ciebie, co? Spodoba mu się to. - Warknęłaś. Nie chciałaś w żaden sposób urazić staruszka, chciałaś tylko zdjęcie! Razem z grupą poszliście do Mikołaja, było praktycznie pusto więc natychmiast ustawiliście się w kolejce. Myślałaś nad jakąś głupią zaczepką kiedy Wyatt parsknął śmiechem. - Czy to nie twój kościsty koleżka? - zapytał między kolejnymi salwami śmiechu wskazując na Mikołaja.... Kurwa jego mać. A więc to jest ta nowa praca! - Rany, nigdy tego nie zapomnę. Widzę, że lubicie przebieranki.
-...dlaczego myślisz, że przebieranki to część naszego życia seksualnego?
-Wybacz, że nie wiem jak wchodzi i wychodzi rżnąc ciebie – skrzyżował ramiona – Ale wiesz, nadal mnie ciekawi jak to robicie... Zwłaszcza..
-Cicho! Tutaj są dzieci! No i nigdy nic ci na ten temat nie mówiłam. I nie powiem! - zastawiłaś jego usta ręką mając nadzieję, że się zamknie. Lecz nie skupiałaś się teraz na nim, odwróciłaś się w stronę Sansa w kostiumie Mikołaja. Chciałaś zapaść się pod ziemię. - Zmieniłam zdanie, pa pa! - chciałaś wyjść z kolejki, ale grupa Cię powstrzymała – Nie, serio, to dziwne skoro go znam! Za dziwne! Nie zrobię tego! Spalę się ze wstydu!
-Chodzisz z kolesiem który jest przebrany za Mikołaja, co jest bardziej wstydliwego niż to? - zapytał – No i to twój pomysł, nie uciekniesz. - Grupa wypchnęła Cię na przód. Warknęłaś na siebie. Dziewczynka przebrana za elfa nie była zaskoczona grupą studentów. Wyatt uśmiechnął się. - Nie martw się, pani Mikołajowa chce odwiedzić męża – kobieta popatrzyła na Ciebie, miałaś nadzieję że nie zrozumie, ale po chwili analizowania wyraz twarzy elfki się zmienił. Cholera jasna. Chciałaś uciec przed jej spojrzeniem, ale blokowali Cię znajomi.
-Oczywiście! Już was prowadzę! - otworzyła przejście wpuszczając was do ugh... Mikołaja.
-ho ho ho, ja się.. - przerwał kiedy zdał sobie sprawę, że to ty – cześć, chciałaś zobaczyć mnie w akcji?
-Coś.... w tym stylu – kopnęłaś powietrze – Dlaczego nie powiedziałeś mi, że to będzie twoja robota? - to zaoszczędziłoby Ci wstydu. Wzruszył ramionami. Wyatt popchnął cię.
-No weź, Mikołaju, nie chcesz aby twoja panienka usiadła ci na kolanie? - Nie dał ani Tobie, ani jemu szansy na odpowiedź, zmusił Cię do siadu na kość udową Sansa... albo notę.. MNIEJSZA! Byłaś teraz bardzo blisko potwora, zauważyłaś, że lekko zesztywniał. Długa pauza.
-UM MASZ BARDZO WYTRZYMAŁE NOGI! - krzyknęłaś za głośno nie wiedząc co powiedzieć.
-heh... uh... ta, są silniejsze niż wyglądają – odpowiedział. Boże, byłaś zaledwie kilka centymetrów od jego twarzy. Twoi przyjaciele wyciągnęli już telefony i zrobili kilka zdjęć, inni robili filmiki.
-Nie zapytasz się co chce na święta w tym roku? - Sans poprawił się lekko zerkając podejrzliwie na Twoich znajomych, a potem popatrzył na Ciebie.
-byłaś grzeczna, czy niegrzeczna czy jaka? - Powierciłaś się trochę nie chcąc patrzeć ani na Sansa ani na Wyatta. Walnęłaś pierwszym co miałaś w głowie.
-Byłam bardzo niegrzeczną dziewczynką, powinieneś następnym razem związać wstążką – Rumieniec. Mrug. Mrug. Cisza. Histeryczny śmiech. Popatrzyłaś na grupkę znajomych którzy pokładali się ze śmiechu. Dosłownie.
-myślę, że nie zasłużyłaś sobie na to – powiedział z trudem się nie śmiejąc. Warknęłaś. To najlepsze co Ci przyszło do głowy!
-Nie miałam lepszego pomysłu – Sans myślał przez chwilę.
-gdybyś była kanapką w mcdonald’s, nazywałabyś się mcbeauty.
-Czy tu jest tak gorąco, czy to po prostu Ty?
-raaany nie jestem bałwanem, ale przy tobie topnieję. - Powiedziałaś jeszcze kilka innych tekstów, ale Sans był lepszy w dobieraniu swoich. W końcu zrobiliście zdjęcie grupowe. Lecz wtedy przyszedł Ci do głowy kolejny głupi tekst i palnęłaś go nim pomyślałaś.
-Czy jeżeli zadzwonię twoim dzwonkiem dostanę coś fajnego na święta? - ... O Boże. Źrenice w oczach Sansa praktycznie zniknęły. Twoi przyjaciele dławili się śmiechem, a Ty natychmiast zaczęłaś żałować własnych słów. Wstałaś szybko nie wierząc w to co się stało. Dlaczego jesteś taka popieprzona?! - TO BYŁO ŚMIESZNE, PA! - Wybiegłaś szybko, policzki Cię paliły, przepchałaś się przez kolejkę małych dzieci i ich rodziców. Wiedziałaś, że wszyscy się na Ciebie patrzą. Cudownie. Do świąt zostały już tylko dwadzieścia trzy dni.